Strona 19 z 23
: 27 sie 2022, 14:53
autor: Maros
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wyglądało na to, że młodszy samiec nie miał w planach, przynajmniej na razie, dać mu do zrozumienia, że nie życzy sobie, aby mu przeszkadzano. Podszedł więc jeszcze kilka kroków, tak by po zatrzymaniu uzyskać odległość komfortową dla rozmowy, jednocześnie nie naruszającej przestrzeni ich obu.
Przysiadł cicho, poprawiając zaraz po tym skrzydła.
– Zabrzmiało, jak by zmiana stada, nie do końca okazała się właściwym wyborem. – stwierdził spokojnie, jak by po prostu rzucał jakichś suchy fakt.
Jeśli miał być szczery, nie do końca wiedział jak powinien traktować znajdującego się przed nim smoka. Niby, każdy kto opuścił stado, a właściwie to uciekł z niego, powinien bym postrzegany jak zdrajca. Co jednak, nie było jeszcze jego częścią.Tylko, że jemu było już w sumie obojętne, gdzie kto lezie i po co. Ich życie. Ich sprawy. Nie mieszał się – miał mniej problemów.
Źródło rzeki
: 03 mar 2023, 9:02
autor: Otoczenie Presji
Smoczyce postanowiły w końcu wybrać się na tereny wspólne, przynajmniej tak nazywane przez ich nową rodzinę. Leciały kawałek nad ziemią wyszukując wzrokiem idealnego miejsca do lądowania i zapoznania się z okolicą. Wtedy to Nir zauważyła rzekę odbiegając od jeziora. Jej źródło położone było nieco dalej i wydawało się, że nikogo tam nie było.
– Siostro spróbujmy tam.
Zakomendowała po czym sama ustawiła skrzydło do zniżania mając nadzieję, że siostra zrobi to samo. Ostatnie jednak ta współpraca szła im o wiele lepiej. Źródło rzeki mogło być też fajnym miejscem na zabawę, ale i też na wspólne spędzenie czasu.
Źródło rzeki
: 06 mar 2023, 13:46
autor: Presja Otoczenia
Ostatnio podróże po terenach gdzie smoki zamieszkiwały i po innych okolicach nie było wcale takie proste, ani też bezpieczne, to jednak młodziki starały się robić dobrą minę do złej gry. No i też pozwiedzać, bo kto wie, kiedy następnym razem będą mieć na to akurat czas i możliwości. Tak więc wybrały się w okolicę jeziora, tak jak to Nir zarządziła. Jej to pasowało, nie była jak typowy północny co się brzydzi wody bo tak, no ale. Koordynowała się już całkiem nieźle z siostrą, jak tylko poprosiła to zaczęły powoli lądować w okolice. Zaczęła ustawiać swoje skrzydło podobnie do niej, i wylądowały bez przykrego zarycia łebkami w trawę! Yahoo!
– No i jesteśmy. W sumie to po co tu jesteśmy, o ile mogę się zapytać? – Rim spojrzała się na nią zaciekawiona. Dzisiaj podążała za nią, a miała wrażenie że Nir miała coś na myśli, więc w zasadzie nie wtrącała się.
Źródło rzeki
: 06 mar 2023, 13:54
autor: Otoczenie Presji
Czy Nir miała coś na myśli? tu można było jednak odrobinę polemizować. Zadowolona jednak obróciła pysk w stronę swojej siostry i zaśmiała się z jej słów.
– Czy na wszystko trzeba mieć jakiś plan? Ostatnio po prostu chciałam spędzić nieco czasu z tobą. Może znajdziemy coś ciekawego przy źródle? W takim miejscu zdarzają się bardzo ciekawe rzeczy. Z resztą. Odrobina ruchu poza stadem dobrze nam zrobi też na łapy.
Odpowiedziała jej z lekkim uśmiechem na pysku po czym smagnęła powietrze swoim ogonem. Zadowolona powoli, z lekką pomocą siostry, skierowała się w stronę brzegu źródła. Chciała nieco wytaplać sobie łapki w wodzie. Była może jeszcze chłodna, ale z drugiej strony to idealny relaks kiedy ciężko się pracuje.
– Rany za niedługo pewnie będziemy już bardziej samodzielne...nie mogę się doczekać wiesz? Ale trochę się też obawiam.
Wyznała wpatrując się nieco rozkojarzonym wzrokiem w malutkie, uciekające spod jej łapy rybki. Chłodna woda koiła emocje, ale wciąż czuła się mocno zagubiona w tym wszystkim. Stado jest jakie jest. Czuła jednak, że postępy nie były zbyt zadowalające. Ale prawda jest taka, że ostatnio wiele się działo i wszyscy byli zajęci. Musiały brać nieco sprawy w swoje łapy.
A może to dobrze?
Trzeba sobie radzić.
Źródło rzeki
: 09 mar 2023, 12:49
autor: Presja Otoczenia
Rim tylko tak przekręciła głowę na bok, kiedy słuchała słów siostry. No bardzo taka przymilna się zrobiła momentami, no ale nie brała tego jako coś złego... no cóż, mogła nieco zrozumieć siostrę. Wypady sam na sam był raczej rzadkie, a to dziwne! Końcu są dwugłowymi siostrami! No ale też starały się rozwijać, a nauki zabierają dużo czasu. Chyba dopiero teraz były w stanie nieco wyskrobać czasu na takie wypady.
– No dobra dobra, masz rację. Chociaż póki co ja widzę, że źródło to takie...trochę zamarznięte. Spokojnie, nie będę szukać ryb pod lodem. – Powiedziała rozbawiona, wspominając sobie tą jedną wpadkę którą zrobiła ostatnio. Ale hej! Nie było tak źle. Nauczyły się ciekawych rzeczy, o których Rimarin wciąż myśli.
Tak czy owak, Rimarin poszła wraz z Nir, pomoczyć łapki tam gdzie lodu nie było. Cóż, powoli wiosna nastawała w okolicy. Choć czasem, pogoda dalej była taka... no, dawała wiele do życzenia.
– Domyślam się o co ci chodzi. Ale wiesz, myślę że sobie jakoś poradzimy mimo wszystko. Jeszcze nikt nie próbuje nas wyrzucić ze stada, więc to chyba jakiś sukces, co? Ej, może powinnyśmy to zapisać gdzieś na ścianie jaskini. – Powiedziała, patrząc się do góry. Podniosła swoją łapę i machnęła ją w powietrzu, robiąc taki półokrąg.
– "Rimarin i Niramir. Jeszcze żyją. 17 księżyc od momentu przybycia na wolne stada" – a potem zaśmiała się jak nigdy nic. Brzmi jak dobry wstęp do pamiętnika... może powinny prowadzić jeden!
Źródło rzeki
: 09 mar 2023, 12:53
autor: Otoczenie Presji
Samica pokiwała głową słuchając słow Rim, ale nawet uśmiechnęła się kącikiem pyska, kiedy ta zażartowała sobie na temat notatki, którą miałyby pozostawić na ścianie jaskini.
– Weź bo jeszcze ktoś pomysli, że jesteśmy jakieś dziwne. Ale w sumie możnaby pomyśleć aby przystroić jakoś jaskinię. Wiesz. Niby jest tam całkiem ładnie i tak, czysto i schludnie. Mimo to, może znajdziemy na polowaniach coś co mogłybyśmy tam dać. Dla przykładu poroże!
Zaśmiała się zadowolona i wyszczerzyła zęby do Rim. Jako że powoli czuła się coraz to bezpieczniejsza w nowym miejscu, nic dziwnego, że bardziej się otwierała. Na pewno wciąż bedzie tą bardziej ogarniętą z sióstr, ale miło widziec, że nie stresowała się wszystkim wokół siebie. To była spora zmiana w zachowaniu młodej. A może to to, że dorasta? Kto wie?
Źródło rzeki
: 28 kwie 2023, 15:52
autor: Minoderia Mirażu
- Kolejne księżyce minęły od momentu przybycia Sytherai na te tereny. Nic nie okazało się być takie, jakie się jej wydawało, jednak dawała sobie radę całkiem nieźle. Udostępnione jej do polowania tereny w zupełności jej wystarczyły, jednak wciąż nie były jedynymi, na których samica obcowała. Przechadzki po terenach wspólnych również zajmowały część jej czasu, bowiem wężowa w dalszym ciągu zechciała poszerzyć krąg swych znajomości o kolejne smoki. Tutaj dość łatwo przychodziło spotkanie ich, a wierzyła, że dzięki temu może sama dowiedzieć się istotnych rzeczy, podjąć się nauki u kogoś, kogo pozna dostatecznie dobrze, albo odnaleźć dla siebie wsparcie, gdy nie powiedzie jej się zbytnio na polowaniach. Samotność niekoniecznie jej doskwierała, choć była gwałtowną odskocznią od spędzania dni niemalże nieustannie ze swym przybranym bratem.
Przechadzała się nieopodal rzeczki, a właściwie jej źródła, przyglądając się wychylającym się z tafli kamykom i pomniejszym głazom, które ostały się w miejscu, gdzie rzeka nie zabrała ich wraz z prądem, a także gdzie było dostatecznie płytko, by bez problemu przejść bez konieczności płynięcia. Co prawda wyższym smokom z pewnością byłoby łatwiej, natomiast Sytherai poziom wody nie przeszkadzał – przepadała za kąpielami, toteż odnalazła nieco głębsze miejsce, pozwalając wodzie otulić jej grzbiet, ciepły od nagrzewających go promieni słońca. Napiła się odrobinę, dalej brodząc w wodzie sięgającej górnej części jej klatki piersiowej, płosząc przy tym kolorowe rybki, w ślad za którymi patrzyła.
Źródło rzeki
: 04 maja 2023, 11:47
autor: Grad Skał
Powiedzieć, że Aoha nie lubił wody to za mało. On jej wręcz nienawidził.
Powód był niezwykle prosty, kiedy wilgoć dostawała się między kryształy, było istnym koszmarem by jej się stamtąd pozbyć. Dlatego też unikał wody kiedy mógł. Teraz również by to zrobił gdyby nie widoczek.
Zbliżył się do rzeczki ale nadal pozostał pod osłoną roślinności i kamieni. W wodzie kąpała się całkiem ładna samica. Aoha miał swoje przywary ale przecież był tylko samcem. Grzechem byłoby nie przystanąć i popatrzeć. Uśmiechnął się nawet pod nosem i gapiły się dalej gdyby nie nadepnął na gałązkę.
Serio?
Zmarszczył pysk i zamknął ślepia na dźwięk łamanego patyka. I tyle bo jedynym miłym zajęciu jakim ostatnio się oddawał. Otwarł powoli ślepia oczekując, że samica będzie patrzeć prosto w krzaki w których siedział.
– Nie powinnaś robić takich rzeczy w swojej stadnej sadzawce?
wyrzucił pod nosem i w końcu wychynął zza zieleni. Była od niego oddalona więc nie czuł iż nie należy do żadnego ze stad.
Sytherai
Źródło rzeki
: 04 maja 2023, 15:59
autor: Minoderia Mirażu
- Nie zdawała sobie sprawy z bycia obserwowaną. Dostatecznie pochłonęło ją powolne gonienie za niewielkimi, mieszkającymi w rzece żyjątkami, a także cichy plusk płytkiej wody, działający kojąco i z pewnością zachęcający do relaksu nad jednym z wolniej płynących zakoli. Rude włosie ciągnęło się za wężową samicą, znajdując się tuż pod powierzchnią wody mniej więcej od momentu, gdzie spinała gęstą grzywę. I brodziłaby dalej, zafascynowana płynącą wodą jak gdyby widziała ją po raz pierwszy, gdyby nie trzask, który naturalnie posłyszała, zwracając się ku zaroślom – tak, jak spodziewał się tego podglądający ją nieznajomy. Spięłaby całe ciało i usilnie próbowałaby wypatrzeć najmniejszy ruch pomiędzy krzakami, choć okazało się to całkiem zbędne. Słowa dobiegły ją prędzej, aniżeli widok rosłego samca, ozdobionego masą zielonkawoniebieskich, nierównych kryształów. Taksowała go spojrzeniem, gdy postąpił na przód, wyłaniając się z zielonego ukrycia. Muskularna sylwetka okryta łuskowymi płytami robiła wrażenie, jednak Sytherai nie do końca potrafiła stwierdzić, czy wyjątkowo pozytywne. Z pewnością budził on swego rodzaju respekt, zważywszy na to, że z pewnością czyniło go to od niej silniejszym. Od niej, samotniczki, której nie chroniło nic za wyjątkiem oferty Żaru Słońca.
Kłamstwo byłoby tutaj bezcelowe. Rozpoczął rozmowę, więc zamierzał się zbliżyć, chociażby odrobinę. To z kolei spowodowałoby, że prędzej czy później zauważyłby brak woni któregokolwiek ze stad. Natomiast gdyby skłamała, że chce do jakiegoś dołączyć... Zdecydowanie nie chciała być stawiana przed przywódcą, by tłumaczyć się i kręcić, dlaczego w ów stadzie nie zagrzeje miejsca. Pozostało więc przyznać się i mieć nadzieję, że smok nie będzie szczególnie negatywnie nastawiony.
Zamrugała prędko i poruszyła lekko łbem na boki, strzepując nieznaczną ilość kropelek wody z warkoczy i reszty grzywy okalającej jej łeb.
– Och. Należąc do stada z pewnością bym to robiła. – westchnęła cicho i przybliżyła się do brzegu, zmniejszając poziom wody, jaki okalał jej ciało. Wysunęła się z rzeki tak, by powierzchnia sięgała połowy jej łap. Mokra sierść przylgnęła do skóry, zaznaczając subtelność sylwetki samotniczki, tworzącej teraz jeszcze bardziej namacalny kontrast postury jej i rozmówcy. Uniosła przednią łapę i przerzuciła rudą kitę przez bark przeciwnej kończyny, kolejno znów skupiając ślepia na miodowych odpowiednikach. Posłała górskiemu delikatny uśmiech i przechyliła łeb na jedną ze stron. – Ale niekoniecznie mi to przeszkadza. A skoro te tereny są dostępne dla wszystkich...
Otrzepała się delikatnie.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 04 maja 2023, 18:38
autor: Grad Skał
Obserwował ją uważnie kiedy to woda wpływała z jej sierści. Cóż, nie wyglądało to tak dobrze jak woda spływająca z łusek, ale jeśli nie miało się tego co się chciało... i tak dalej. Samica była niezwykle drobna, aż chciałby złapać za to coś co wiązało jej sierść na łbie. Nie lubił kiedy smoki używały zabawek dwunogów.
Z zamyślenia wyrwało go jej przyznanie się do samotności. Uśmiechnął się ledwo zauważalnie kiedy uniósł pysk wyżej. Samotna samica, bez cholernego krzywo patrzącego stada. No proszę.
– Fakt są.
powiedział jedynie lustrując ją od łap po czubek nosa.
Podszedł o kilka kroków bliżej. Obserwował ją z góry, ślepia miał na wpół przymknięte.
– Nie boisz się, że ktoś mógłby uznać, że należysz do niego lub do niej? Smoki bez stad są łatwiejszym celem, a na tych "wspólnych" terenach, co drugi to jakiś dupek.
rzucił nieco niższym tonem obserwując jej ruchy. Jak zareaguje, jak zmieni się mimika jej pyska. Czy ogon zacznie uderzać o ziemię? Czy może zaciśnie zęby? Albo zupełnie nie przejmie się jego słowami.
Czy to w jaki sposób na nią patrzył coś zmieni? Bo aktualnie wyglądało jakby pożerał ją wzrokiem. Był zaintrygowany.
Sytherai
Źródło rzeki
: 04 maja 2023, 19:51
autor: Minoderia Mirażu
- Zmuszona była unieść nieco własny pysk, jeśli w dalszym ciągu chciała obserwować ślepia nieznajomego. Spokojnie zamiotła za sobą ogonem i przyglądała mu się, jednakże w odrobinę innej niż on manierze – dbała, by spojrzenie jej było miękkie i zaciekawione, nawet, jeżeli odrobinę peszyła ją jego postawa. Mimo wszystko nie była głupia i zdawała sobie sprawę z możliwości wyrządzenia jej ewentualnej krzywdy. Obserwowała go uważnie, analizując poszczególne elementy. Czy zdążyłaby mu chociażby uciec? Wielkie cielsko wydawać by się mogło niezwykle ciężkie i toporne w biegu, jednakże siła mięśni mogła spowodować, że dobycie jej kilkoma większymi susami nie stanowiłoby dla samca wyzwania.
Jego słowa zasiały w Sytherai kolejną nutę niepokoju, jednakże nie dała tego po sobie poznać. Jeszcze nie teraz, bowiem mógł wcale nie chcieć jej zaatakować, a jedynie spłoszyć. Zaśmiała się więc krótko, po czym posłała mu rozbawione tym razem spojrzenie. Niewzruszony uśmiech utrzymywał się na pysku samicy, ponieważ dobra mina kierowana w stronę złej gry nierzadko wystarczająco dobrze ją ratowała.
– W takim razie mam szczęście, bo akurat nie na Ciebie padło, jeśli chodzi o "co drugiego". – choć zdecydowanie nie wyglądał na przyjemniaczka. Masywny, stalowoszary i o twardym wyglądzie przywodził na myśl raczej górę, aniżeli smoka. Zmrużyła odrobinę oczy i uraczyła go kolejnym omieceniem wzrokiem jego sylwetki. Widziała, w jaki sposób na nią patrzył, jednak na ten moment nie była jeszcze pewna, czego oznaką było drapieżne spojrzenie, z jakim się spotykała ilekroć zatrzymała orzechowe tęczówki na jego własnych. – Należę? W jaki sposób? Skoro samotnicy nie należą do stada, inni również nie mogą ich w żaden sposób sobie przywłaszczyć, prawda?
Tym razem to ona postąpiła krok do przodu, jak gdyby pokazywała otwartość względem prowadzenia tej rozmowy. Być może miało jej to jednocześnie zapewnić gotowość do odwrotu.
– Chyba, że to jakaś zasada tutaj? – posłała mu zawadiacki uśmiech i obserwowała, jak zareaguje. – Każdy, wedle woli, może przywłaszczyć jednego samotnika? Kto pierwszy, ten lepszy?
Grad Skał
Źródło rzeki
: 19 maja 2023, 12:12
autor: Grad Skał
Widział jej miękkie spojrzenie i było mu nieco nieswojo. Nie pamiętał kiedy ostatni raz ktoś tak na niego patrzył. Nie wystraszony, nie zniechęcony, zirytowany, zły, rozczarowany, niepewny czy zdegustowany. Zacisnął nieco mocniej zęby ale nie dał po sobie poznać tego, że czuł się dziwnie. Wzrok nadal był pewny siebie, a brwi nieco zmarszczone.
Słysząc jej komentarz i widząc uśmiechniętą mordkę aż pokręcił łbem niemal parskając śmiechem.
– Fakt, nie rzucam się z reguły na nieznajomych dopóki nie dadzą mi ku temu powodu. Z drugiej strony z licznymi łowcami smoków i ich smokami mógłbym dość szybko zmienić zdanie.
pozwoliłby ostatnie zdanie zawisło między nimi. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. Jak zareaguje teraz? Nadal w ślepiach będzie jej się mienić ta dziwna łagodność, a na pysku widoczny będzie uśmiech?
Widząc jak wkrótce postępuje do przodu, a nawet zaczepia go inną formą uśmiechu zaczął się zastanawiać. Ta mała albo szukała kłopotów albo była wyjątkowo naiwna. Grad też zrobił krok do przodu, nadal miał wysoko uniesiony pysk i obserwował ją uważnie. Nie mógł zaprzeczyć, że intrygowała go jej figlarność. To co zauważył na początku było prawdą. Sposób w jaki na niego patrzyła i to jak się zachowywała był miłą odmianą nawet jeśli “szukała kłopotów”.
– Każdy wedle woli może zrobić z samotnikiem co chce. Czy ktoś przyjdzie ci z pomocą jeśli zaczniesz się topić?
spojrzał nad jej ramieniem dość sugestywnie.
Czy chciał ją przestraszyć? Być może, albo rzucał jej wyzwanie by sprawdzić jak zareaguje. Kiedy pojawi się niepewność.
– Albo kiedy ktoś cię złapie?
dodał nieco ciszej znów postępując do przodu patrząc jej teraz głęboko w ślepia. Nie mógł się powstrzymać, na jego pysku nadal widoczny był lekki uśmiech. Co zdradzało, że bawi go zaistniała sytuacja.
Sytherai wybacz za długi zastój
Źródło rzeki
: 21 maja 2023, 22:27
autor: Minoderia Mirażu
- Łowcy. A więc dotarli i tutaj. Uśmiech zelżał nieco, zaś samica pozwoliła umknąć pojedynczemu westchnięciu z jej pyska. Nie wyglądała na przestraszoną wizją postrzegania jej jako jednego z sojuszniczych łowcom gadów – zupełnie tak, jakby nie istniała możliwość widzenia ją w ten sposób przez smoki Wolnych Stad. Przejęta była bowiem faktem dotarcia ludzkich sił również tutaj, do smoczej ostoi. Nie widziała jeszcze tutaj ani jednego i miała nadzieję nie spotkać żadnego z nich. Tereny wspólne, bądźcie jej pod tym względem przychylne. Choć łagodność spojrzenia utrzymywała się, w tęczówkach Sytherai mignęła nostalgia i ledwo widzialne zmartwienie. Przez jej myśli przemknął brat, choć wspomnienie jego było równie ulotne, co kolejne jej mrugnięcie.
– Postaram się więc nie dawać powodu. Do tej pory nikt raczej się nie rzucał. – zapewniła i machnęła za sobą długim, zakończonym kitą ogonem. Włosie zebrało nieco pyłu ziemnego i odrobiny błota, pozostawiając również po sobie kilka długich, pojedynczych nitek. – Nie widziałam do tej pory żadnego z nich. Ale poza smokami ciężko zobaczyć cokolwiek innego, żyjącego na tych terenach. Poza, oczywiście, roślinami.
Patrzenie na pysk rozmówcy z tej odległości stanowiło dla niej kolejną, widoczną trudność, toteż kręciła od czasu do czasu łbem, by ulżyć znużonym uniesieniem łba kręgom szyjnym. Gdy postąpił krok w przód, ledwo widzialnie zaparła się odrobinę, wczepiając koniuszki błękitnych szponów w ziemię. Cały czas starała się utrzymywać kontakt z parą miodowozłotych ślepi, choć nie ułatwiało jej tego unoszenie przez samca pyska jeszcze wyżej. Dowiedziała się jednakże o kolejnym prawie, jakie obowiązywało, a którego poniekąd się spodziewała. Nie zamierzała jednak dać zastraszyć się w ten sposób, toteż gdy zasugerował dość ostentacyjnie, co chodziło mu po łbie, zmrużyła jedno ślepię, wodząc po nim odrobinę kpiącym – w pozytywnie tego słowa znaczeniu – spojrzeniem. Zupełnie tak, jakby nie wierzyła w jego złe zamiary.
– Bardzo możliwe. Może kilkoro by się znalazło... Ale nie wiem, czy chcę próbować. – zaśmiała się krótko. Tak, już widziała, jak jej brat leci jej na pomoc, by uratować ją z opresji i wyrwać z łap górskiego olbrzyma, podtapiającego ją właśnie w pierwszej lepszej rzeczce. Albo przywódcę Słońca, czy losowych samców, których spotkała w późniejszym czasie. – Wiesz, potrafię pływać, ale nie przesadzajmy.
Ślepia smoczycy rozszerzyły się nieco, gdy niższy, cichszy głos smoka dobiegł jej uszu. W przeciwieństwie do nich zwęziły się zaś jej źrenice, z rozwagą utkwione w odpowiednikach górskiego. Napięła mięśnie, zupełnie jak gdyby była gotowa do ucieczki. Uczuła jak w klatce piersiowej szarpie się jej serce, dudniącym echem zaznaczając prędkie pompowanie krwi. Adrenalina była jej bliska, wszak owijanie całego swojego jestestwa w kłamstwa jej wymagało. Podobnie jak widok krwi bliskich na własnych łapach. Przełknęła cicho ślinę i odpowiedziała głosem równie ściszonym, przenosząc spojrzenie to na samczy pysk, to z powrotem na okrągłe punkciki znajdujące się wyżej. Wyzwanie.
– A czy da radę to zrobić?
Grad Skał
Źródło rzeki
: 24 maja 2023, 20:06
autor: Grad Skał
Obserwował zmiany w jej postawie i sam nie wiedział co o nich sądzić poza – świetną zabawą. Łagodność, troska, zawahanie nawet kpina. Przyjmowała wyzwanie bo nie zamierzała się cofnąć. Kiedy ostatni raz rozmawiał z kimś takim? Czuł zupełnie co innego niż podczas walk. Walki miały pomóc zapomnieć, a to co się działo tu… na bogów naprawdę nie pamiętał kiedy ostatni raz tak dobrze się… bawił?
Uniósł górną wargę z lewej strony pyska, w uśmiechu odsłaniając zęby.
– Kusisz mnie by to sprawdzić. Nie rób tego bo czar pryśnie.
odpowiedział na jej tekst o opanowaniu umiejętności pływania. Ledwo powstrzymał parsknięcie śmiechu kiedy tak się do niej pochylił. Bo tak, by wypowiedzieć te słowa Aoha w końcu się pochylił by ta chociaż na chwilę mogła przestać zadzierać pysk ku niebu.
Kiedy jej ślepia się rozszerzyły na jego ostatnią sugestię zerwał kontakt wzrokowy i ostentacyjnie obejrzał sobie jej sylwetkę. Jej smukłe łapy, giętki ogon, boki ciała i w końcu sporą grzywę. Jeśli to jej nie przytłoczy to już nie wiedział co. Wrócił spojrzeniem do jej ślepi i wtedy odpowiedziała. Cóż, nie musiała długo czekać na jego reakcję. Uniósł prawą łapę i szybkim ruchem złapał ją za podbródek po to tylko by unieść go wyżej ku sobie.
– Ty mi powiedz. Dam?
rzucił znów półgłosem trzymając ją w miejscu.
Sytherai
Źródło rzeki
: 24 maja 2023, 21:22
autor: Minoderia Mirażu
- Rejestrując jego uśmiech mimowolnie poczuła się swobodniej, natomiast uwagę swoją przeniosła na chylący się ku niej łeb. Obserwowała go spod nieznacznie przymrużonych powiek, przesuwając spojrzeniem po nozdrzach, zewnętrznej imitacji kłów, wyrostkach do złudzenia przypominających rogi, po zielonkawych kryształach o refleksach w morskim odcieniu, wreszcie na nowo zatrzymując się na ślepiach nieznajomego. Gdy samemu odwrócił wzrok od jej tęczówek, oczekiwała, pozwalając, by wytworzyło się pomiędzy nimi swego rodzaju napięcie. Nie, by miała jakiekolwiek inne wyjście. Samiec zaskoczył ją poniekąd, bowiem była to całkiem nowa dla niej sytuacja. Wyglądał, jakby świetnie się nią bawił, choć przywykła do tego, iż zawsze zdarzało się na odwrót. Ba, nawet w tej sytuacji przekonywała samą siebie, że w dalszym ciągu ma kontrolę. Gdzieś jedynie z tyłu jej łba, pod rudą, gęstą grzywą, tliła się myśl, że nie wiedziała nawet, w jakim stopniu jest w stanie władać na tym spotkaniu.
Zdradziło go napięcie mięśni, którego obserwacji poświęcała się wystarczająco długo przez całe swoje życie. Wiedziała, którą kończynę zamierza właśnie podnieść. Była już całkiem przekonana co do intencji smoka, jaką miał być oczywiście atak, toteż mentalnie przygotowała się do uniku. Zdecydowanie spodziewanym był fakt, iż nie był zwolennikiem bezstadnych samotników. Planem jej było odbić się od unoszącej się łapy, nadając sobie wystarczającego pędu, by zbiec. Brzmiało to całkiem realnie, zważając na zwinność Sytherai oraz lekką jej wagę w porównaniu z rasowym górskim, będącym rosłym zlepkiem mięśni, zamkniętych pod skalistymi łuskami. Ale on był szybszy. O mrugnięcie.
Pazury jej łapy wylądowały na przedramieniu Mglistego, opierając się na nich zupełnie tak, jak gdyby została właśnie zbita z tropu, zaś podbródek i fragment policzka ściśnięte zostały opuszkami palców wojownika. Czuła chłód jego szponów, które chcąc nie chcąc zmuszony był oprzeć na jej skórze. Zmuszona została do uniesienia pyska na nowo, tak więc posłusznie poczyniła to, co jej narzucił. Dreszcz przemknął wzdłuż długiego, elastycznego kręgosłupa, kiedy wężowa analizowała całe zajście. Najwidoczniej nie miał zamiaru poczynić jej krzywdy, bynajmniej nie w tym momencie, jednak z jakiegoś powodu zdecydował się na przełamanie fizycznej bariery i skuteczne naruszenie jej strefy komfortu. Ubrała widocznie zakłopotaną maskę, wydając z siebie nerwowy chichot. To zwykło działać.
– No dobrze. Dasz radę. – na jej pysk powróciłoby rozbawione spojrzenie, całkiem tak, jakby istotnie uznała, że obrócił to w żart. Puściła łuski, o które zaczepiła się koniuszkami pazurów, opuszczając łapę z powrotem na ziemię. Nie był w stanie wyczuć, jak w rzeczywistości galopowało jej serce, zaś we łbie pojawiła się masa sprzeczności. Patrzyła ku niemu ufnie, jak całkiem naiwna młódka, nie mająca pojęcia o tym, jak działa świat. Postanowiła bystrze złapać go za słówko. – Więc to Ty miałbyś być tym, który zechciałby mnie złapać?
Błysnęła ostrymi, śnieżnymi kiełkami w kolejnym uśmiechu. Być może uzna ją za zbyt żałosną, by stanowiła jakiekolwiek zagrożenie.
– Myślisz, że ja dałabym radę? – rzuciła, choć mowa nie była zbyt komfortowa ze sposobem, w jaki ją trzymał. Poniekąd nakazywało jej to trwać w miejscu, zgodnie z jego wolą. Tłumaczyła to obawą o jego możliwie gorszy ruch. Nie dała mu czasu na odpowiedź, podrywając ku górze drugą, przednią kończynę, która wylądować miała na narośli, jaka zdobiła jego lewy policzek. Obdarzyła go drapieżnym spojrzeniem, zaciskając palce na niby-rogu. – Złapałam.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 27 maja 2023, 1:01
autor: Grad Skał
Chciała się więc bronić. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie. Uniosła łapę niemal tak szybko jak on, ale zamiast go odepchnąć zaorała pazurami o jego ramię. Nie drgnął nawet, wbijając miodowe ślepia w jej złoto orzechowe oczy. Przekroczył granicę, a ona w końcu zaczęła to dostrzegać. Drgnęła. Chciała uciec?
Ten chichot niemal go rozbawił. Musiał przyznać, że walczyła o utrzymanie swojej maski z pewności siebie całkiem godnie, choć zabawnie.
Kiedy zsunęła swoją łapę na ziemię na pewno przesunęła nią przez jego pierś co sprawiło, że rozszerzył nieco nozdrza. To było dziwne uczucie kiedy cudze szpony delikatnie rysują twoją łuskę nie zostawiając na niej nawet śladu. Nie znał jej ale z każdym oddechem czuł jakby chciał wiedzieć o niej więcej, cokolwiek. Kogo tak naprawdę trzymał w swoich łapach. Kto tak desperacko udawał śmiałą smoczycę choć ewidentnie reagował na jego dotyk.
Widząc jej uśmiech powoli zelżał uścisk. Nie chciał utrudniać jej mowy, nie tak. Łapa samca powoli przesunęła się wzdłuż jej pyska w kierunku burzy rudej czupryny i rogu. Dziwne. Czy kiedykolwiek, kogokolwiek tak delikatnie dotykał?
Uśmiechnął się pod nosem.
– Spróbuj.
szepnął głosem niższym niż z początku zamierzał.
Poczuł jej mniejszą łapę na pysku. Tak blisko oka... Gdyby był inny pewnie przejąłby się potencjalnym wyłupaniem ślepia, ale nie w tej chwili. W tej chwili oddychał nieco głębiej niż na początku tego spotkania patrząc w błyszczące ślepia tej drobnej istoty. W sumie powinien prosić niebiosa by mu przywaliła, ocuciła z tego zaklęcia które zaczęła wokół niego tkać.
Mimo iż trzymała go za wypustkę wystająca spod jego ślepia przesunął się do przodu tak, że jego łapa była po lewej stronie jej głowy, a łeb po prawej.
– Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego co złapałaś.
rzucił gardłowo do jej ucha. Spojrzał w bok nieco cofając się na swoje miejsce by ich oczy znów mogły się spotkać. Cofając się mimowolnie nabrał powietrza przez nos i uderzył go jej zapach. Cholera. Nie cofnął się całkowicie, a zatrzymał przy jej nosie by otrzeć o niego swoim.
– Uciekaj.
powiedział chrapliwie.
Sytherai
Źródło rzeki
: 27 maja 2023, 20:56
autor: Minoderia Mirażu
- Obserwowała jak reaguje na jej dotyk i wpatrzyła się w poruszającą się rytmicznie klatkę piersiową, której przed momentem dotknęła, a co spowodowało reakcję ze strony samca. Po tym znów zerknęła ku jego pyskowi, gdy trzymała w łapie twór zbliżony do rogu. Zlustrowała spojrzeniem grzbiet jego nosa i żółte ślepia, pozwalając mu na przesunięcie łapy w tył. Poruszyła nieco łbem, układając go wygodniej opartego o wnętrze dłoni jego łapy, komentując to krótkim westchnięciem. Dotyk ten był całkiem nieinwazyjny i nie miał negatywnych skutków, toteż pozostawała względem niego neutralna. Najwidoczniej nie zamierzał jej atakować, a zdawszy sobie sprawę z tego faktu, pozwoliła spiętemu, wężowemu ciału rozluźnić się nieco. Czuła, jak jego szpony zatapiają się w rude, mięsiste pukle jej grzywy i zaciekawiona była tą formą zainteresowania jej osobą. Nigdy nie pozwalała się dotykać nikomu w ten sposób, ponieważ nigdy nie było ku temu okazji.
Gdy pochylił się znów mocniej do przodu, była w stanie usłyszeć cięższy oddech górskiego, jaki towarzyszył wypowiedzianemu przez niego zdaniu. Mimowolnie zsunęła łapę z kostnego wyrostka niżej, po jego policzku, zatrzymując łapę na boku szyi nieznajomego, niezbyt mocno na nią napierając. Powietrze, jakie umknęło z jego nozdrzy uczuła nawet pod warstwą włosia, co spowodowało przejście kolejnego dreszczu. Zmrużyła nieco ślepia i ponownie zwróciła spojrzenie jego tęczówkom z delikatnym uśmiechem. Uszczypliwy komentarz został powstrzymany przez pozornie czuły gest. Poruszyła znowuż pyskiem, odpowiadając na otarcie się nosami. Chrapliwe ostrzeżenie natomiast, jakie padło krótko po tym, nie wywołało pożądanego efektu. Sytherai byłaby może i zrozumiała, co właśnie miało miejsce, jednakże nie była świadoma formy zwierzęcej, fizycznej bliskości. Nikt nigdy nie wytłumaczył jej tego, co dzieje się ze smoczym ciałem wraz z upływem wieku oraz jak wpływa to na odczuwane emocje. Dlatego też nie onieśmielały ją różne gesty. Nie widziała bowiem powodu, dla którego miałyby to robić. To, co powiedział, uznała więc za kolejne rzucone jej wyzwanie. Test wytrzymałości. Tego, jak długo wytrwa tutaj niewzruszona. Naparła więc nozdrzami mocniej na jego własne, ponownie przypatrując mu się spod przymrużonych powiek.
– Nie przepędzisz mnie i w ten sposób, samcze. – odpowiedziała głośniejszym szeptem, zaś uśmiech jej poszerzył się z lewej strony pyska. Unosząc przednie kończyny oparła ciężar na reszcie długiego ciała, zaś obie łapy samotniczki wylądowały po obu stronach pyska górskiego. Zupełnie tak, jakby chciała wytargać go za policzki, pokazując mu, jaki był niemądry. – Próbuj dalej.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 28 maja 2023, 23:41
autor: Grad Skał
Nie spodziewał się ruchu w swoim kierunku. Otarł pyskiem o jej nos, a ona naparła swoim. Czy to nie był wystarczający sygnał, że również tego chciała? Dopiero się poznali, ale podobało mu się to. Nie znali się, ona nie zadawała głupich pytań. Po prostu była. Co prawda momentami przebijała przez nią niepewność, ale chwilę później znów zadzierała nosa patrząc na niego zaczepnie. Czy ona zdawała sobie sprawę z tego co się między nimi działo? Ostrzegł ją. Poważnie. Zmrużył ostrzegawczo ślepia mimo tego, że jego nozdrza upajały się jej zapachem.
Wstała z łap i złapała go za policzki uśmiechając się. Otworzył ledwo zauważalnie pysk patrząc na nią z ukłuciem niedowierzania. Przełknął ślinę jednocześnie unosząc jeden z kącików pyska.
– Daleki jestem od chęci przepędzenia cię.
rzucił i wykorzystał fakt, że stała tylko na zadnich łapach. Zanurkował łbem w dół uwalniając się od jej szczupłych palców i rozłożył skrzydła postępując krok do przodu. Robiąc to sprawił iż musiała wylądować brzuchem na jego barku i plecach. Skrzydła znów przyciągnął do siebie przytrzymując ją w jeden pozycji. Nie była niemożliwa do ucieczki, lecz Grad nie potrzebował wiele czasu. Musiał tylko odwrócić się i zrobić kilka kroków niosąc ją na plecach. Z dala od wody ku trawie. Zaledwie kilka kroków i zsunął ją na ziemię uwalniając z ramion swoich skrzydeł. Sam przypadł brzuchem do ziemi więc jej "upadek" doprawdy nie można było nazwać brutalnym zrzuceniem kogoś na ziemię.
Momentalnie odwrócił się do samicy i stanął nad nią pochylając pysk ku okolicom jej szyi, zaraz za szczęką.
– Wybacz za nagłą zmianę pozycji.
skłamał wydmuchując ciepłe powietrze w jej sierść. Powinna poczuć coś pomiędzy dreszczem, a łaskotaniem.
– Mów mi Grad.
dodał przejeżdżając nosem po jej gładkiej szyi. To chyba odpowiedni moment by się przedstawić czyż nie?
– A ciebie jak mam nazywać pchełko?
dodał znów niższym tonem i uniósł pysk by spojrzeć jej w oczy.
Sytherai
Źródło rzeki
: 29 maja 2023, 22:20
autor: Minoderia Mirażu
- Związki zapachu samca również unosiły się w powietrzu, potęgując uczucie odczuwane przez smoczycę ilekroć nabierała powietrza nozdrzami. Była poniekąd zdezorientowana zaistniałym odczuciem, które przysięgłaby, że zlokalizowało się mniej więcej za jej podbrzuszem, wywołując tym samym niezrozumiałą dla niej wrażliwość na otoczenie czy ogólną niezdolność do nazwania tego, co się z nią działo. W myślach tłumaczyła sobie to przypływem adrenaliny, jaki zafundował jej nie tylko niedoszły atak, którego się spodziewała, a jaki nie nastąpił, ale również samo spotkanie, którego była w tejże chwili uczestnikiem. Dawno poznanie nowego smoka nie okazało się być dla niej do tego stopnia satysfakcjonujące, toteż nie przejęła się żarem błądzącym wewnątrz jej ciała czy dreszczami przebiegającymi wzdłuż kręgosłupa. Bijące jej serce nie wyrażało niepokoju, raczej zafascynowanie i pewną ciekawość, która zmieszana była przede wszystkim z dezorientacją.
Wczepiła szpony pomiędzy łuski, jakie okalały jego barki i grzbiet w momencie, w którym mówił do niej, w międzyczasie przerzucając ją ponad swoim ramieniem. Wygięta w łuk trzymała się go kurczliwie, rysując szarawe płyty pazurami. Zadrapania były niewielkie – zresztą nie miała ich na celu – bowiem zadaniem Sytherai było jedynie utrzymać się przy masywnym ciele i nie spaść na ziemię. Podjęłaby się próby podciągnięcia tułowia i przeniesienia się tym samym na grzbiet, pomiędzy ramiona lotnych kończyn, jednakże w tym samym momencie, w którym o tym pomyślała, smok niemalże odłożył ją w objęcia gęstszych aniżeli przy brzegu źdźbeł traw. Z jej pyska umknęło krótkie sapnięcie, gdy wylądowała na gruncie, automatycznie szukając podparcia.
Nie szukała jednakże przesadnie długo, bowiem samiec przysunął się zaraz i musnął oddechem krótkie futro, jakie znajdowało się na jej szyi. Własne łapy oparła na boku jego szyi, przesuwając ostrożnie wilczymi łapami po jego łuskach. Kątem ślepia lustrowała jego pysk, przyglądając mu się uważnie. Przełknęła ślinę i pozwoliła mu na tę formę dotyku. Bliskość ta była dla niej co najmniej osobliwa, choć nie określiłaby jej mianem nieprzyjemnej. Zwyczajnie znalazła się w sytuacji, której nie potrafiła kontrolować, bo i temat ten był jej zupełnie obcy – teoretycznie instynkt podpowiadał żeńsko-męskie podejście do sytuacji, jednakże wężowa... nic o tym nie wiedziała. Nie doświadczyła czułych gestów, ani nigdy nie rozmawiała z nikim na podobne tematy, toteż nie była do końca świadoma intencji górskiego. Ot, nie krzywdziło jej to, a jeżeli miało pomóc w nawiązaniu jakiejkolwiek bliższej relacji – niech tak będzie.
Grad.
Grad, Grad. Grad.
Ciekawe dlaczego tak? Czy tam, gdzie przyszło mu się wykluć, czyli zapewne w górskich szczytach, takie właśnie panowały warunki atmosferyczne? Zadrżała ponownie wskutek dreszczu, gdy począł wędrować nozdrzami po jej skórze. Spojrzenie raz kierowała ku niemu, by zaraz spojrzeć z powrotem w niebo, które mieli nad sobą. Pozostawała bierna, bo nie miała najmniejszego pojęcia, co poczynić w tej sytuacji. Gdy mruknął, odsuwając od niej łeb, zamrugała kilkukrotnie z zaskoczeniem. I wydała z siebie kolejny chichot, spoglądając ku niemu.
– Pchełko? – nie rozumiała tego, co się działo. Tego, dlaczego mówił w ten sposób i z jakiego powodu dotykał ją tak, jak teraz. Ponadto nie zidentyfikowała uczucia, które dręczyło ją w jego towarzystwie. I wewnętrznie uczuła obawę, że Grad może być wyjątkowo niebezpieczny. Nie tylko dla ogółu. Dla niej. – Sytherai... To moje imię.
Zamiotła za sobą ogonem, który znieruchomiał, gdy napotkał tylną łapę samca.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 01 cze 2023, 15:42
autor: Grad Skał
Niby oparła swoje łapy na jego szyi ale raczej się nie ruszała. Czy to powinno dać mu do myślenia? Cóż, trochę dało. Oczywiście czuł upiornie wielką chęć by skończyć tę zabawę i przejść do rzeczy… powiedzmy sobie szczerze, kto by nie chciał. Dawała mu znaki, była młoda i śliczna. Nie ruszyła się jednak więc zagaił ją jakoś i wtedy znów usłyszał jej śmiech.
– Sytherai.
powtórzył za nią i znów się pochylił tym razem do jej ucha.
– Nie byłaś nigdy z samcem.
Raczej stwierdził niż zapytał. Przecież to było widoczne. Na bogów on i jego chore zasady. Kogo to obchodzi, po prostu ją weź… Zacisnął zęby ale nie odsuwał się od niej. Dalej delikatnie oddychał w jej ucho i policzek. Przednią łapą powoli przesunął wzdłuż jej boku od brzucha po szyję.
Musiał się odsunąć bo sprawy posuwały się za szybko do przodu.
Ale czemu? Nie znał jej, czym to się różni od walnięcia innego smoka w mordę?
– Sytherai.
znów szepnął do jej ucha i powiódł nosem po jej policzku aż do końcówki jej nosa gdzie się zatrzymał.
To zaskakujące ile myśli krążyło mu po łbie w tym momencie. Czy raczej dwie myśli…
Dlatego walki były lepsze. Nie myślisz tylko bijesz aż nie stracisz przytomności.
Sytherai
Źródło rzeki
: 07 cze 2023, 20:53
autor: Minoderia Mirażu
- Stwierdzenie faktu zmusiło Sytherai do odwrócenia spojrzenia od miodowego ślepia niemal sąsiadującego teraz z jej własnym. Milczała, nie potwierdzając tego, co powiedział. Widziała, że nie był głupi, toteż wątpiła, by jej zaprzeczenie zadziałało w najmniejszym stopniu. Przełknęła cicho ślinę i przesunęła wnętrzem łapy po łuskach masywnego samca ponownie, starając się skryć zakłopotanie. Bo, należy przyznać, dawno nie zdarzyło się, by wybita została z tropu w ten sposób. Jakiekolwiek jej relacje z przeciwną płcią ograniczały się do podróżowania ze znienawidzonym, przybranym bratem, a także do nierzadko kokieteryjnej manipulacji, aby osiągnąć pożądany cel. Nigdy jednakże sprawy nie posunęły się tak daleko, a Sytherai była na tym polu całkiem... nijaka. Bliskość była tym obszarem życia, który pozostawał jej nieznany. Stwierdziła więc, że poczeka na rozwój sytuacji, obserwując. Ucząc się kolejnego zachowania.
Zadrżała pod jego dotykiem i kolejnymi muskającymi jej szyję oddechami, ale była to raczej bezwarunkowa reakcja jej ciała. Nie rozumiała, co zachodziło w Gradzie i dlaczego budziło to w nim widocznie skrajne emocje. Z drugiej strony jednak nie zamierzała przyznawać się do swojej niewiedzy, bowiem ta działała na niekorzyść. Pozostawała więc bierna i pozwalała nieznajomemu robić to, czego chciał. Gdy jednakże przestał i znów przytknął nozdrza do jej własnych, ostrożnie pokręciła głową, by otrzeć ich nosy o siebie i uśmiechnęła się znowu. Nawet, jeśli nie była świadoma tego, co się właśnie działo, starała się grać najlepiej, jak potrafiła. Tak, by nie budzić w nim żadnych niepotrzebnych skojarzeń z nią osobą. Ot, zapewne miał ją za samicę, którą... No właśnie, co?
– Nie byłam. – przyznała wreszcie i uniosła obie przednie łapy, znów ujmując jego policzki w ich wnętrza. Delikatny uśmiech utrzymywał się na jej pysku, gdy w międzyczasie zastanawiała się nad doborem słów i własnym swoim zachowaniem. Co zamierzał? – Czy to coś zmienia, Gradzie?
Powoli wysunęłaby się spod niego i ułożyłaby się wpierw na prawym boku swojego ciała, podpierając się łokciem, by zaraz przewrócić się na brzuch i obejrzeć się na górskiego. Wpatrzyłaby się w jego ślepia w zastanowieniu, pozwalając jednakże utrzymać się temu wyrazowi na jej pysku przez niewielką chwilę. Zaraz na jego miejsce wkroczyło rozbawienie, jednakże wprawione oczy dostrzegłyby, że było w tej sytuacji nieco zbyt wyuczone – a ponadto gdzieś z nim tliła się niepewność.
Grad Skał