Strona 19 z 19
Wyspa na Jeziorze
: 14 gru 2024, 16:24
autor: Olchowy Cień
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jego spojrzenie co rusz przeskakiwało na ciemną sylwetkę górskiego, tajemniczego smoka. Jego postawa, ruchy, prezentacja – wszystko niosło jakiś budzący w jelitach respekt. Zaburczał cicho. Gardziel zawibrowała. Pokusa rosła. "Nie", nie... to tylko naturalna ciekawość, wszak wciąż był młody, ale był również roztropny i powściągliwy.
Usłyszał za sobą szamotaninę. Ni to szmer, ni to szelest – arytmiczne ruchy, jakie nie umknęły uwadze jego wrażliwych uszu, które drgnęły. Kocie oczy stalowej barwy omiotły ciętą uwagą małą wyvernową samicę, która próbowała go dogonić. "No i czego tak pędzisz." Po co gnasz? Co zrobisz, kiedy sięgniesz celu? Wyprzedzisz go i... co dalej?
Uniósł prawą brew i stanął w miejscu. Wmurowany w śnieg. Pochylił szyję, a głowę przekręcił, by móc patrzeć na nią bokiem. Ciała jednak nie obracał, trzymając jejmość za swoim kudłatym, ciemniejącym coraz to bardziej ogonem.
– Mała dzicz – mruknął sam do siebie. Wyglądała karykaturalnie. Zwierzęco. Prymitywnie. Nie było w niej gracji czy dumy. Nie było dbałości, nie było czegoś, co budziłoby respekt oraz szacunek. I nigdy nie będzie. Zauważył to już w Visenyi.
Czekał. Czekał na to, co będzie dalej. Kto do kogo dołączy, kto co zrobi, kto dokąd popędzi. Odciął się od rzeczywistości, w jakiej był uczestnikiem i przyjął rolę obserwatora.
Wyspa na Jeziorze
: 22 gru 2024, 18:51
autor: Triada Herezji
__
__Być może był to jakiś wybitnie prymitywny instynkt, nakazujący jej biec za czymś, co zdaje się uciekać. A może – i to było bardziej prawdopodobne – była to po prostu złośliwa ciekawość. Albo po prostu złośliwość. Nuda i uczucie przytłoczenia naukami Ojca sprawiały, że Ven szukała jakiejkolwiek rozrywki, także kosztem innych.
__Rozrywka szybko jednak dobiegła końca, gdy samiec zatrzymał się. Umożliwiło jej to co prawda dogonienie go, co zresztą zrobiła, zwalniając do leniwego, kołyszącego się truchtu, by następnie zatrzymać się po lewej stronie smoka, na wysokości jego barku.
Zadarła rogatą głowę, by lepiej na niego spojrzeć, wodząc ślepiami po jego pierzastych skrzydłach, a następnie szyi.
– Tak bujnej grzywy jeszcze nie widziałam u smoka. Bo zakładam, że jesteś smokiem. – mruknęła, spoglądając Nieznajomemu prosto w oczy. – To komplement.
__Bo chyba tak wygląda zdrowe funkcjonowanie i nawiązywanie relacji z obcymi? Nie, żeby szukała przyjaźni, bo miała je w głębokim poważaniu, ale dałaby się przeorać po wysuszonej korze byle tylko móc porozmawiać z kimś, kto nie był Rax, ani Strażnikiem. A to, że przyszło jej napotkać w trakcie wycieczki akurat Pozornego było jedynie, cóż, jego pechem.
- ━━━━━━━━━━
:: Pozorny Kolec ::
Wyspa na Jeziorze
: 18 mar 2025, 9:44
autor: Budowniczy Ruin
// Nowy wątek. Wycieczka z Mgieł.
Długo się do tego zbierał, ale w końcu nadszedł dzień wyprawy do
Skalnego Giganta. Początkowo myślał, że wybierze się wraz z
Vunnudem, ale morski go uprzedził i wyruszył przodem. Jako, że Wasak lubił towarzystwo, to popytał w Obozie, czy ktoś chciałby wyruszyć wspólnie i ku jego zadowoleniu, zgłosił się
Nari. Jako, że bagienny miał rajskiego za bliskiego przyjaciela, cieszył się na wspólną podróż i nadrobienie zaległości. Piastun postanowił też zabrać chętnych z młodszego pokolenia – rodzeństwo
Snu Zimowego:
Rairisha i
Razzmę, oraz swojego młodszego brata,
Vaelina. Była to nie lada gromadka, więc musiał się dobrze przygotować.
Uprzednio wytyczył odpowiednią trasę, przygotował i spakował prowiant oraz wypoczął. Wyruszyli o świcie, podążając najwygodniejszym szlakiem – wzdłuż Źródła, aż do rzeki Atauir i dalej, w górę jej biegu, tak by wschód trzymać się
graniczącego z nią lasu. Była to ścieżka solidnie przez smoki wydeptana i uczęszczana, więc nie spodziewał się niebezpieczeństw. Wkrótce dotarli do łączenia Atauir z
Tyralem i dalej, już wzdłuż równin, do
Szklistego Zagajnika Ziem Wspólnych. Za Szklistym Zagajnikiem czekała ich ostatnia przeszkoda –
Zimne Jezioro, którego rozległe wody stanowiły naturalną barierę dla tych, którzy chcieli dostać się na
Wyspę.
Zatrzymali się na plaży, podziwiając pejzaż. Jezioro było czyste i skrzyło się pięknie w promieniach stojącego wysoko słońca. Było oczywiście również zimne i głębokie, o czym nie należało zapominać. Na horyzoncie dało się dojrzeć linię wyspy, która była ich celem i jeśli dobrze się jej przyjrzeć można było sobie nawet wyobrazić, że widzi się czubek Skalnego Giganta.
–
Gotowi na kąpiel? Nari, pomożesz mi z młodzikami? – Zapytał, mając na myśli Rairisha i Razzmę, którzy choć pływać już umieli, to mogli jeszcze nie mieć dość wprawy, by pokonać cały dystans. O Vaelina Wasak się nie bał – jego brat był już duży i raczej sobie poradzi, a nawet jeśli nie miał ochoty na mokre, to zawsze mógł przelecieć.
Po dłuższej przeprawie udało im się wylądować na Wyspie, nieopodal rzadkiego lasku. Piastun szybko zebrał wszystkich i ogrzał z pomocą swojej maddary, bo jezioro, które chwilę temu przepłynęli nie wzięło swojej nazwy znikąd. Wyciągnął również przygotowane zapasy i rozdał po równo, by każdy mógł się posilić. Z plaży już bardzo wyraźnie dostrzec mogli cel swojej wędrówki. Potężna humanoidalna statua z kamienia wznosiła się w oddali, zapraszając ciekawskich ku sobie. Widać też było, że czas jej nie oszczędzał. Gigant pozbawiony ramion, w wielu miejscach dostrzec się dało pęknięcia i szczeliny. Grube, krótkie nogi dzielnie jednak podtrzymywały korpus i głowę konstrukcji, oraz to wszystko, co znajdowało się wewnątrz.
Gdy już wszyscy ogrzali się i posilili, mogli kontynuować zwiedzanie.
–
Patrząc na to, co mamy przed sobą, radziłbym poruszać się względnie ostrożnie i w odpowiednich odległościach. Nie wiem, jaki ciężar wytrzyma ta rzeźba. – Ostrzegł krótko, głównie młodzież.
–
Daję wam wolną rękę. Zachowujcie się proszę i pamiętajcie, że mogą być tu również inne smoki, na przykład Wichrogłos, ale również obce. – Rzucił ostatnią przestrogę.
Po tych słowach piastun, zamiast z miejsca ruszyć ku bezcennej składnicy wiedzy, ruszył do lasu, by nazbierać drewna. Mieli cały dzień, noc i może jeszcze trochę. W zasadzie nikt nie zabraniał im tu urządzić sobie małego obozowiska. Dopiero, gdy przygotował wszystko na wieczór i noc, udał się w kierunku Giganta.
Skrzący Kolec Jedyny Kolec Rairish Razzma
Wyspa na Jeziorze
: 19 mar 2025, 22:25
autor: Warkocz Komety
Ucieszył się, gdy Wasak zapytał go, czy chce dołączyć do wycieczki. Oznaczało to, że pozna kogoś nowego, bo to, że większość smoków Mgieł widział na ceremoniach jeszcze niewiele znaczyło. Przygoda zapowiadała się przednio, dlatego Nariemu całą drogę dopisywał dobry humor.
Gdy dotarli w końcu nad jezioro, Nari z niekrytą przyjemnością usiadł na tyłku i przeciągnął łapy i wszystkie palce u łap. Odpoczynek, nawet krótki, był przydatny. Na chwilę się wyłączył, ale tylko na chwilę, bo Wasak zaraz go zawołał, a rajski spojrzał w jego stronę.
– Jasne, jak mnie nie utopią. – Domyślił się, o co chodzi. Zmierzył wzrokiem Rairish i Razzmę, by ocenić, czy dadzą radę dopłynąć na drugą stronę i czy przy niepowodzeniu nie pociągną go czasem na dno. Sam Nari był raczej lekkiej, niemal wątłej budowy. Obyło się jednak (raczej) bez żadnych ekscesów i po przydługiej, niekoniecznie miłej kąpieli, byli już po drugiej stronie. Nari z radością przyjął posiłek i ciepło stworzone cudzą maddarą. Pióra miały to do siebie, że schły dłużej niż łuski, a więc przy okazji wyziębiały organizm. A, niestety, Nari nie był specjalnie wodoodporny.
– Co jest nie tak z Wichrogłosem? – Zapytał, podłapując wzmiankę Wasaka o znajomym. Coś mu się stało albo... Albo straszył nową generację piskląt? Na to Nari by się nawet zaśmiał, ale jego uwagę skutecznie odciągał posąg przedziwnego stworzenia.
Potem Wasak gdzieś zniknął i kleryk chciał nawet za nim iść, ale jakieś poczucie obowiązku, może wyznaczone jeszcze po drugiej stronie jeziora, kazało mu zostać przy młodych i obserwując, co robią.
Budowniczy Ruin Jedyny Kolec Hektyczny Kolec Razzma
Wyspa na Jeziorze
: 20 mar 2025, 21:02
autor: Jedno Słowo
Przekonywać go brat nie musiał, bo gdy tylko usłyszał Vaelin o wyprawie to kiwnął łbem i uśmiechnął się. Potem już podążał za nim jak zwykle "niezwykle rozmowny" czyli niczym cień. Miało to więcej sensu bo na swój wiek był bardzo wyrośnięty- niewiele mniejszy od samego Wasaka, a i mięśnie mu nieco urosły. Vaelin był więc świetny do zamknięcia pochodu reszty i właśni samoistnie trzymał się z tylu. Niezapytany o nic po prostu milczał, bo często właśni tak postępował, kiedy nie był ponaglany do wypowiedzi.
Na pomysł pływania oczywiście pokiwał łbem i rozprostował skrzydła- oczywiście, że wolał lecieć i tym razem jako pierwszy znalazł się na wysepce i sporo czasu musiał czekać, co czynił niczym kamienny strażnik- bez ruchu. Potem odpoczynek przy którym Valein siedział bokiem do reszty i wpatrywał się to w drogę za nimi, to w grupkę, która się posilała. Sam posiłku nie odmówił i pochłaniał dosłownie wszystko co dostał- nic dziwnego jeśli tak bardzo rósł...
Kiedy Wasak zaczął się oddalać... Vaelin spojrzał na drugiego, chyba doroślejszego smoka, a potem stwierdził, iż będzie towarzyszył bratu. Dobiegł do niego – Pomogę– powiedział pewnie jedno z pierwszych słów tego dnia, a już na pewno pierwsze, które na tej wyprawie powiedział. Niezawrócony po prostu zbierał z bratem drewno, a potem je taszczył na grzbiecie... zawsze to jakaś rozgrzewka.
Budowniczy Ruin Skrzący Kolec Hektyczny Kolec Razzma
Wyspa na Jeziorze
: 20 mar 2025, 21:38
autor: Nieme Przekleństwo
Rairish był prawdopodobnie najmniej wyrośnięty fizycznie z całej grupy. Młody wężowy jednak to, czego nie nadrabiał ciałem, nadrabiał swoim wyjątkowo dorosłym jak na wiek umysłem. Słysząc o wyprawie, młodzik zgodził się bez żadnego zastanowienia. Chciał w końcu pochłaniać każdą wiedzę, która tylko pojawiła się na jego drodze. Ze sobą zabrał również i siostrę, której przydałoby się kilka takich wypadów krajoznawczych. W przeciwieństwie do niego Razzma poza obóz wychodziła bardzo rzadko, co delikatnie go martwiło. Czy ostatni krzyk w jej stronę przy spotkaniu z Rashem aż tak bardzo zniechęcił ją do jakichkolwiek eksploracji? Nie miał przecież tego na myśli, chciał, tylko aby ta była znacznie ostrożniejsza, wychodząc poza obóz. Łażenie za nim bez żadnego kompana nie było najodpowiedzialniejszym zachowaniem.
Rai z przepłynięciem przez wodę nie miał najmniejszego problemu. Od czasu nauki pływania, wężowy mimowolnie zaczął spędzać coraz więcej czasu w rzekach czy jeziorach. Było to dla niego po prostu przyjemne, a dodatkowo skrzela ułatwiały mu czerpanie z takiego relaksu.
Gdy tylko wyszedł z wody, otrzepał się niczym pies i ruszył za resztą. Nie odmówił darmowego posiłku ani ciepła. Jego zdaniem byłoby to po prostu niemiłe. Młodzik nie mógł doczekać się jednak następnych miejsc, które mieli odwiedzić. Ewidentnie podekscytowany otworzył w końcu swoją wiecznie rozgadaną paszczę.
— Słyszałem, że skrywa się tu olbrzymia ilość wiedzy! Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu tam pójdziemy! Tyle informacji, tyle tajemnic, które można zgłębić! Chcę przeczytać je wszystkie, myślicie, że wystarczy czasu? Chyba nie. — wymamrotał, odwracając się w stronę Razzmy i Nariego.
— Idziecie szukać tych wszystkich tekstów? Jeśli tak, to ja chętnie pójdę wraz z wami! —
Budowniczy Ruin Skrzący Kolec Razzma Jedyny Kolec
Wyspa na Jeziorze
: 31 mar 2025, 0:07
autor: Warkocz Komety
Obejrzał się za Vaelinem, który zdecydował się pójść za Wasakiem. Zostali więc we troje z Rairishem i Razzmą.
– Chętnie. – Odparł Rairishowi, spoglądając w stronę Skalnego Giganta. Właśnie dotarło do niego, że poza celem podróży nie bardzo wiedział, czemu akurat tam idą. Teraz mu się rozjaśniło. – Co to za teksty? Jakieś legendy? – Zapytał, nim wyjdzie na większego głupka niż jest. Dotychczas nie miał pojęcia, że istnieje na ziemiach Wolnych Stad takie miejsce. Prawdopodobnie jedyne teksty, z którymi kiedykolwiek miał styczność to kodeks Mgieł wyryty w skale i jakieś ichniejsze zapiski. To, dla kogoś, kto wychował się w tym stadzie, nie brzmiało bardzo ekscytująco.
Hektyczny Kolec Jedyny Kolec Budowniczy Ruin Razzma
Wyspa na Jeziorze
: 02 kwie 2025, 10:35
autor: Budowniczy Ruin
Przed odejściem w las zatrzymał się jeszcze na słowa Nariego.
– Nie tak? Nic. Wichrogłos wyruszył wcześniej i możliwe, że jeszcze tu jest. Łatwo się o niego potknąć, jak gdzieś śpi. – Zażartował, choć bardziej mu chodziło o to, żeby uważać, bo może być zajęty.
Pomoc Vaelina przyjął z wdzięcznością. Nanieśli drewna (gałęzie leżące na ziemi, by nie rozzłościć Alaleyi), wygrzebali miejsce na ognisko, otoczyli je kamieniami i.. właściwie tyle. Bo ile potrzeba smokom, by odpocząć nocą?
– Gotowe. Teraz mamy cały dzień, by spokojnie zbadać to miejsce. Będziesz szukał czegoś konkretnego wewnątrz Giganta? – Zagadnął brata po skończonej pracy. Kierowali się teraz ku wielkoludowi, doganiając innych, którzy pewnie już tam byli.
Wraz z bratem dołączył do Nariego, Razzmy i Rairisha, którzy prawdopodobnie byli już wewnątrz archiwów. Trochę się zdziwił, widząc ich wciąż zwiedzających okolicę.
– Zgada się Nari. – Odpowiedział, słysząc pytanie przyjaciela. – I to podobno sporo. Spisane przez różne smoki. Sam jestem ciekaw, co tam znajdziemy. – Dodał pogodnie.
– Na co czekamy? – Zachęcił wszystkich ochoczo, po czym pierwszy wspiął się ku pęknięciu w korpusie rzeźby. Wewnątrz było trochę ciasno, ale ich gromadka powinna się pomieścić.
Resztę dnia i wieczora spędził pośród zapisków, oswajając się z nimi i studiując. Nie spieszył się, a tematy wybierał według własnego widzimisię. Niektóre teksty czytał parokrotnie. Jeśli ktoś potrzebował jego pomocy przy odczytaniu czegoś, pomagał najlepiej jak umiał. Czasami prosił kogoś, żeby coś przeczytał i powiedział, jak to rozumie. W końcu był tu nie tylko dla siebie, ale również dla tych, którzy chcieli przyjść wraz z nim. Całość wyprawy miała bowiem swój cel nie tylko w pozyskaniu wiedzy, ale i budowaniu więzi wewnątrz stada.
Nocą rozpalili ogień i mogli spokojnie dyskutować o wszystkim, co przeczytali – albo słuchać, jeśli paplanie nie było w ich zwyczaju. A było o czym rozmawiać. W Skalnym Gigancie odnalazł mity dotyczące narodzin pierwszych smoków i ich dzieje. Były tam zapiski o niektórych bogach, wraz z poezją, z którą wcześniej nie miał styczności. Były dość trudne do rozszyfrowania zapiski Brata Win, na których przekonał się, że prostota wypowiedzi jest ważna, bo kwiecista wymowa czasem utrudnia zrozumienie sedna opowieści. Było kilka podpisanych przedmiotów, które można sobie było obejrzeć. I najważniejsze – były zapiski z dziejów Wolnych Stad uporządkowane chronologicznie, z przeliczeniem na księżyce! Cudowny wynalazek, bo teraz Wasak miał jakieś punkty odniesienia dla swoich własnych informacji.
Czy zamęczył towarzyszy swoją paplaniną podczas rozmów? Zapewne. Czy dobrze się bawił? Bez wątpienia. Następnego dnia, jeśli była taka potrzeba mogli jeszcze wrócić do Giganta, by potwierdzić pewne informacje, acz po południu wyruszyli w drogę powrotną. Teraz już każdy znał ścieżki prowadzące w to miejsce, zawsze mogli tu wrócić. Udana wyprawa!
// zt
Skrzący Kolec Jedyny Kolec Hektyczny Kolec Razzma
Wyspa na Jeziorze
: 03 kwie 2025, 19:25
autor: Jedno Słowo
Vaelin pomagał w kompletnej ciszy i w pełnym skupieniu jakby był na niezwykle ważnej wycieczce, a on byłby jednym z niewielu do ważnych zadań. Pełne zaangażowanie przełożyło się na zbieranie uschniętych korzeni i gałęzi leżących luźno na ziemi. Wasak mógł zauważyć jak Vaelin wręcz biegnie od gałęzi do gałęzi, a kiedy zebrał między skrzydła tyle, że prawie wysypywało mu się z grzbietu to wtedy podszedł ponownie do brata i kiwnął mu łbem.
Kiedy zrzucił bagaż, otrzepał się i blado się uśmiechnął. Raczej był przyzwyczajony do tego, że trzymał się raczej z boku i co najwyżej słuchał innych, dlatego też pytanie Budowniczego nie spowodowało wypowiedzi, a jedynie zaprzeczenie łbem. Nawet nie miał pojęcia o tym czego mógłby tam szukać oprócz historii, które i tak nigdy nie opuszczą jego pyska. Czy sam zapisałby cokolwiek? Może...? Pisanie wydawało się lepszą formą wypowiedzi dla Vaelina.
Potem ruszyli, a adept zdecydowanie starał się czytać wszystko po kolei na co natrafił. Czasami podnosił wzrok z zapisów, aby spojrzeć na rozmawiających lub czytających sobie, ale sam oczywiście nigdy nie podjął by się dyskusji w skali jaką oni prezentowali. Co najwyżej określić mógł czy coś mu się podobało, czy nie.
Potem wieczorem siedział odwrócony pyskiem w stronę ciemności i słuchał rozmów utrzymując poważny wyraz pyska. Siedział też długo po rozmowach i patrzył na ogień, a usnął chyba jako ostatni- czemu? Dobre pytanie, może to przez świadomość tego ile historii się działo do tej pory i jak niewiele znaczyli oni- tu i teraz...
Rankiem wstał i towarzyszył cicho bratu w jego planach, aż wszyscy się w końcu nie rozeszli. Sam postanowił wrócić do mam i zobaczyć czy jego siostra ma się dobrze.
Skrzący Kolec Budowniczy Ruin Hektyczny Kolec
Wyspa na Jeziorze
: 19 kwie 2025, 11:35
autor: Warkocz Komety
Rajski ucieszył się, że z Vunnudem jednak wszystko jest w porządku, tak fizycznie jak i społecznie, i że mają go jeszcze szansę spotkać po drodze. Najwyraźniej nie zrozumiał słów Wasaka. Vunnud wyglądał tylko trochę przerażająco, tak poza tym był bardzo miłym smokiem.
– Już raz się potknąłem o Vunnuda i raz mi wystarczy, dziękuję bardzo. – Zdążył jeszcze powiedzieć, zanim Wasak poszedł zbierać drewno. Były to dość traumatyczne wspomnienia, gdy potykasz się o warczącego i syczącego swojego przyszłego przyjaciela i mało nie dostajesz zawału serca.
Tak się zbierali do zwiedzania, że Wasak i Vaelin zdążyli wrócić. Poszli więc wszyscy razem i utonęli w księgach na długie godziny. Nari odkrył, że wcale nie czyta tak dobrze, jak sądził, więc starał się podpatrywać u innych, co robią, jak sobie radzą i o czym rozmawiają. Czytał jednak w swoim tempie i pod wieczór szło mu już o wiele sprawniej.
Gdy szykowali ognisko, Nari ziewał już szeroko, w głowie mając pełno liter, opowieści i informacji. Czuł, jak mózg mu się marszczy od tego wszystkiego, ale to chyba dobrze. Może dzięki temu więcej pomieści? Potem leżał wygodnie na trawie, wpatrując się w strzelające płomienie. Na jawie Nariego trzymał głównie entuzjazm Wasaka, który prawił chętnie o tym, co widzieli. Nari podpytywał go, gdy tylko przyszło mu coś do głowy, ale w końcu uległ objęciom snu i nim inni się spostrzegli, spał już mocno z łbem ułożonym wygodnie na łapach.
Rankiem zaś wstał jako pierwszy i gdy inni powstawali, zastali Nariego z mokrym pierzem, bo musiał się taplać w jeziorze. Wysechł jednak szybko od promieni słońca, i resztę wspólnego czasu spędził, aktywnie partycypując we wszystkim, co Wasak lub inni jeszcze wymyślili. Do domu wracał zadowolony z głową pełną pomysłów.
/zt
Budowniczy Ruin Jedyny Kolec Hektyczny Kolec
Wyspa na Jeziorze
: 24 maja 2025, 10:46
autor: Osąd Gwiazd
Każdego dnia, od południa do wieczoru, swój czas spędzał pod Skalnym Gigantem. Siedział pośród rumowiska kamieni, dokładnie odkładając na bok każdy jeden z nich. Trójka żółtych koboldów biegała tam i z powrotem, biorąc od smoka odłamki skalne i przenosząc je na powoli rosnącą górkę. Czwarty leżał obok sterty i cicho chrapał.
Póki co smoku udało się wykopać zaledwie małe wgłębienie w ziemi, na głębokość łokcia łapy, jednak im dalej się dokopywał, tym większe były odłamki i tym szersze robiło się osuwisko skał, staczających się do tworzonego przez proroka leja.
Liczył, że znajdzie pod ziemią choć część Jaskiń Proroków, które ostałyby się po uderzeniu Giganta. Z doświadczenia bowiem pamiętał, że tąpnięcia i górskie osuwiska zwykle zasypywały jedynie niewielką partię podziemnych jaskiń i tuneli. Tutaj nie mogło być inaczej.
Nie spieszył się z pracą. Miał czas. Nawet jeśli odkopanie wejścia do jaskiń miało by zająć czas aż do następnych mrozów, albo dłużej.
~ Jestem pod Gigantem. Porozmawiajmy. ~ Przy okazji posłał wiadomość telepatyczną do prorokini. Skoro i tak miał tu być przez dobrą część dnia, to mógł sobie ten czas umilić rozmową.
Bezczas Gwiazd
Wyspa na Jeziorze
: 22 sie 2025, 21:43
autor: Bezczas Gwiazd
Przez ostatnie księżyce samotność wpijała się w jej futro dodbitniej od zimowych wiatrów – które, swoją drogą, nadal były tylko odległym wspomnieniem z innego świata. Mimo to pozostawała przy porównaniu.
Noce spędzała w gałęziach Skarbu Mirelos, a dnie – na terenach wspólnych lub trasie pomiędzy jednym miejscem a drugim. Jej grota leżała odłogiem, wypełniona bolesnymi i niechcianymi wspomnieniami. Kirim uważał ten sentyment za wyjątkowo niepraktyczny, ale nie naciskał.
Cieszyła się, że kotołak towarzyszył jej w codzienności już nie tylko obecnością, ale i głosem. Dzięki niemu potrafiła zapomnieć o goryczy ciągnącej się po języku, która odżywała ilekroć przypominała sobie o swojej rzeczywistości. Ile księżyców już minęło, odkąd Jara odeszła? Lamba mówiła, że wróci, a ona sama miała wieczność do dyspozycji, ale – jaki miało to sens? Może nadszedł już czas zamknąć kolejny rozdział. Skończyć uwieszanie się na jednym sentymencie, a skupić na obowiązkach. To by jej dobrze zrobiło.
Z łopotem skrzydeł i zgrzytem drobnych kamieni wylądowała na wysepce. Jej spojrzenie omiotło potężną sylwetkę Ziemnego proroka, jego kompanów, a potem zawiesiło się na posągu na kilka dłuższych chwil.
Miała mieszane odczucia do tego smoka. Choć niechęć zdążyła stracić na intensywności pod naporem mijających księżyców, wystarczyło przywołać kilka wspomnień, by miała ochotę wyprężyć przywódczo szyję.
– Czym się zajmujesz, Osądzie? – zagadnęła po kilku chwilach. Kirim wykaraskał się z torby na jej grzbiecie i zeskoczył na ziemię.
Osąd Gwiazd
Wyspa na Jeziorze
: 24 sie 2025, 19:34
autor: Osąd Gwiazd
– Jak zapewne widzisz, szanowna prorokini – powiedział, odkładając kolejny kamień na bok. – Wykorzystuję daną nam przez bogów wieczność do wykopania dziury w ziemi.
Powaga w jego głosie utrzymała się tylko na chwilę. Szybko bowiem przerodziła się w śmiech, wynikający z całego absurdu tej sytuacji.
– Ha ha ha, dobrze cię znowu widzieć, Arel – przywitał się już poprawnie ze smoczycą. – Prawdę mówiąc, pragnę na nowo otworzyć wejście do Jaskiń Proroków. Uderzenie Giganta mogło być potężne, jednak nie sądzę, by było w stanie zniszczyć cały rozległy kompleks jaskiń pod nami.
Trójka koboldów od razu przydreptała po kolejny kamień, wyciągnięty przez proroka. Gdy zanosiły go na rosnącą kupę odkopanego gruzu, jeden z nich kopnął czwartego z koboldów, który akurat sobie błogo drzemał. Ten stęknął, ziewnął, przetarł oczy, zamlaskał. Gdy jednak zobaczył prorokinię i jej kompana, szybko poderwał się na równe łapy. Duża gliniana miska napełniła się wodą ze dzbanka i razem z nią, kobold podbiegł do Arel, starając się nie rozlać wszystkiego po drodze. Stanął pół ogona przed nią i wpatrywał się nieśmiało w górę, trzymając miskę wody wystawioną w jej stronę.
– Woda dla pani prorok – powiedział szybko i aż stanął na palcach, żeby smoczyca nie musiała się mocno schylać.
Bezczas Gwiazd
Wyspa na Jeziorze
: 02 lis 2025, 18:43
autor: Bezczas Gwiazd
Zastrzygła uchem na grzecznościowy zwrot, ale – czy to była forma żartu? Ciężko jej było stwierdzić, jako że ten smok kojarzył jej się przede wszystkim... cóż. Z pewną dozą pompatyczności, może nadmiernym oddaniem wobec bogów... Może na mianowaniu wydawał się nieco inny.
Mimo to śmiech wprawił ją w lekkie skołowanie. Choć jej ekspresja pozostawała pod kontrolą – pozwoliła sobie na niewyraźny uśmiech – to ślepia wyrażały niepewność.
– Szlachetne zajęcie – skomentowała trochę pusto, przekrzywiwszy łeb; myśląc nad tymi słowami, przebiegła wzrokiem po wyspie. – Byłoby tutaj wielkie rumowisko, gdyby faktycznie jaskinie się zapadły... – Zamyśliła się lekko. Dopiero gdy koboldzie sylwetki przemknęły przez jej pole widzenia, skupiła się na czymś innym – na tym stworzeniu, które właśnie oferowało jej wodę.
Otworzyła szeroko ślepia na ten gest; prędko utkała z magii smoczą łapę, na wpół przeźroczystą, która chwyciła oferowaną misę i uwolniła kobolda od jej ciężaru. Dla jasności uniosła naczynie o kilka łusek w powietrze.
– Ekhm. Dziękuję – wykrztusiła z siebie, dziwnie skrępowana tym gestem – czy właściwie usłużnością kompana.
Wymienili z Kirimem porozumiewawcze spojrzenie. Z grzeczności pociągnęła łyk wody, po czym postawiła miskę przed kotołakiem, który chętnie skorzystał z oferty.
Minęło kilka chwil. Podeszła wreszcie bliżej drugiego proroka, by magicznymi łapami odgarniać kolejne kamienie. Wątpiła w sens tego zajęcia, ale... hmh. Mieli wieczność do dyspozycji i rozmowę do odbycia. Chyba że wszystko to było próbą zwabienia jej do dołączenia do tego małego projektu.
Osąd Gwiazd
Wyspa na Jeziorze
: 04 lis 2025, 8:47
autor: Osąd Gwiazd
Kobold ukłonił się ładnie i wrócił do pomagania pozostałej trójce w przekładaniu kamieni, wykopanych przez smoki.
– W rzeczy samej! – Siderus potwierdził, odrzucając za siebie sporą kamienną bryłę, której przeniesienie sprawiło kompanom nieco więcej trudności. – Powinniśmy się przenieść z naszych stadnych grot, czemu więc nie zrobić tego z rozmachem? Wyobraź sobie, obszerny kompleks jaskiń z wieloma grotami, w których przyjmowalibyśmy gości. Zawsze otwarty dla wszystkich. Marzy mi się też własny basen...
Prorok nieco się rozmarzył, jednak szybko zderzył się z rzeczywistością, gdy natrafił ma wyjątkowo niesforny kamień. Spróbował go rozłupać kilkoma uderzeniami, najpierw własnymi pazurami, a potem jakimś innym kamieniem. Odetchnął triumfalnie, gdy w końcu rozszczepił głaz na kawałki, które dało się nosić i odłożył je na trawie.
Bezczas Gwiazd