Strona 20 z 34

: 26 mar 2020, 8:22
autor: Torvihraak

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Mruknęła. Czyli jednak zapach. Miało to sens. Skinęła Czarnoskrzydłemu po czym uśmiechnęła się lekko przekręconym uśmiechem.
-Miałam rację, jesteś też całkiem niczego sobie nauczycielem- wylazła z krzaków i otrzepała się ze wszystkich liści, gałązek i innych śmieci, po czym podniosła jeden swój szpon -A teraz wybacz, ale mam nowo nabyte umiejętności do przetestowania!– odwróciła się ze smiechem i lekkim truchtem pobiegła cholera wie gdzie.
//zt

: 22 kwie 2020, 19:05
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Para smoków szła powoli w ciepłą noc, wracając z długiego dnia polowania. Samiec był zestresowany, ale nie dawał tego po sobie poznać. Nie zachowywał się jak on przez jakiś czas, ale miał do tego powód. Gdy tylko zobaczył samicę po zimie, jak na niego skoczyła, poczuł się… dziwnie. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś podobnego, jakby coś łaskotało go w brzuchu i nie wiedział co z tym zrobić. Zatrzymali się przed grotą, w której było dość ciemno, ale z zewnątrz można było zobaczyć, że w środku wyłożone są skóry, jakby ktoś planował tam spędzić noc. Zefir spojrzał na samicę i powiedział niepewnie.
– Pomyślałem, że będziesz zmęczona po polowaniu i przygotowałem legowisko, dla nas…obu…– Pokazał łapą, niepewny co zrobi adeptka. Spodziewał się, że pewnie skorzysta z propozycji, nie zauważając nawet jego starań. Bał się, że jej dziecinne podejście do życia sprawi, że nawet nie da mu szansy. Czy on był zakochany? Czy dlatego tak się czuje?
– Może spędzimy noc w tej grocie, chciałem z tobą porozmawiać, jeżeli chcesz oczywiście.– Potem uśmiechnął się i podał rozbawiony.
– Kto by nie chciał spędzić całego dnia z wice mistrzem chowanego. I możemy też razem wymyślić jakeś ciekawe imię dla twojego kompana. Na pewno nie będzie nudno.– Zachichotał, idąc w stronę wejścia.

: 29 kwie 2020, 17:55
autor: Lisia Mistyfikacja
Trudno było powiedzieć, aby brak energii jej doskwierał. Emocje i pozytywne wydarzenia sprawiły, że była niezwykle podekscytowana i spokojnie dałaby radę dotrzeć na tereny Wody. Jednak nie zamierzała odmówić, choć na pewno ją to zaskoczyło. Rozrabiaka naprawdę był zorganizowany, skoro idąc na polowanie, pomyślał o grocie, w której będą mogli się zdrzemnąć po ciężkim dniu. Ciekawe czy przewidział, że będą potrzebować trzeciego legowiska dla dodatkowego członka załogi, który… brykał, starając się kopnąć samca, choć zdecydowanie w formie zabawy niżeli nabicia mu guza. Samiec też ani razu nie dostał, ale zapewne nie został też zachęcony do zabawy, a taki był plan. Wyskakiwał też na niego i na Nivis chcąc się ciągle bawić i zachęcić ich do wspólnych wygłupów. Filigranowa prawie dała się zachęcić. Smoki były jednak dla niego nudne i w końcu odpuścił.
Ruda samica na pewno doceniła starania Rozrabiaki, ale wydawało jej się, że nie jest to nic niezwykłego i że łowcy często tak robią, choć nikt jej tego nie powiedział. Sama doszła do takiego wniosku, wydawało się to wręcz oczywiste.
– Jasne, wygląda bardzo przytulnie, można tu przespać noc. – Uśmiechnęła się i weszła za nim do groty. Uniosła brwi zdziwiona, kiedy usłyszała jaki pewny siebie był, dlatego, że ciągle nosił miano vice mistrza chowanego. Domyśliła się, że był to jedynie żart, dlatego postanowiła również zagrać w jego grę.
– Hmmm może mistrzyni w chowanego? Co o tym myślisz? – Mruknęła dumna z siebie i się położyła na posłaniu. Oczywiście też żartowała, nie miała nic przeciwko pogadance, jak i odpoczynku. Jednorożec również wbiegł do jaskini i zajął sobie cieplutkie posłanie.
– A więc o czym chciałbyś połowie? O imieniu dla mojego kompana? – Zapytała i zerknęła na drzemiącego źrebaka. Chyba on był najbardziej zmęczony po całym dniu brykania.
– Jest taki słodki… Musi się nazywać rozkosznie! – Uśmiechnęła się rozbawiona.

: 29 kwie 2020, 18:41
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Obojętność samicy trochę martwiła Zefira, który nie potrafił w żaden sposób przekazać oznak zainteresowania. Takie uczucia były mu kompletnie obce, nawet za młodu ich nie odczuwał. Więc teraz, gdy już jest dorosły i wydaje mu się, że coś zaiskrzyło, czy mógł mieć pewność, że to właśnie to uczucie? Nawet jeżeli, to czy tak powinna zachowywać się smoczyca, która jest w jakikolwiek sposób zainteresowana? Czy ona w ogóle widzi go w taki sposób, jako potencjalnego partnera, a nie tylko przyjaciela? Może wszystkie te pytania dostaną odpowiedz, jeżeli łowca się na to odważy.
– Zostawmy wymyślanie imienia na rano, kto wie, może trafi się coś dobrego we śnie. Poza tym, trzeba się nad tym porządnie zastanowić, tak ważnych decyzji nie podejmuje się w jedną noc.– Powiedział spokojnie, spoglądając na źrebaka, który przez całą drogę nie mógł się uspokoić. Potem spoważniał trochę bardziej i obrócił łeb w stronę adeptki. Położył się na posłaniu obok, przez chwilę znajdując słowa zanim ponownie się odezwał.
– Wybacz, że nie jestem tak samo energiczny i skłonny do gier jak kiedyś. Chyba po prostu zapomniałem się po tym jak zostałem zastępcą. Znaczy, dalej chętnie płatam figle, ale jakoś przy tobie…– Zaciął się, czy naprawdę ma zamiar to powiedzieć?
– Czuję się, jakbym musiał być najlepszą wersją siebie. Coś cały czas łaskota mnie w brzuchu, przy tobie jest… lepiej. Słuchaj, wiem że mnie nie widzisz w tym świetle i że pewnie robię z siebie idiotę, ale… nie mogę ukrywać mojego zainteresowania tobą. Mam nadzieję, że rozumiesz, chciałem ci to powiedzieć, to dla mnie ważne. Czy… podobała ci się nasza dzisiejsza randka? Zdobyłaś ładnego kucyka, to chyba całkiem niezły prezent.– Zefir zaśmiał się nerwowo, co chwile spoglądając w ziemię, jakby bał się reakcji wodnej. Potem spiął mięśnie, by spróbować przestać się trząść. Dobra, jeszcze nie uciekła, idzie ci dobrze.
– Ale tak na serio, to…c-co o mnie sądzisz. Znaczy… wiesz, borze czemu tak bardzo boje się tego powiedzieć.– Przyciszył swój głos, jakby nie chciał, żeby Fili tego nie usłyszała.
– Czy mnie lubiiiiiisz, tak bardziej?

: 05 maja 2020, 1:48
autor: Lisia Mistyfikacja
Spojrzała na samca, który dość szybko zmienił zdanie na temat wymyślania imienia jej nowemu towarzyszowi. Również zerknęła na białe źrebię. Jeszcze nie wiedziała skąd to jego zdenerwowanie i stres. Widać było, że się czymś zbytnio przejmuje u Wyzwolonego. Początkowo myślała, że to przez zmęczenie. Ona jednak zmęczona nie była i chciała już nadać imię kompanowi, aby jakoś się do niego zwracać.
– E tam, imiona wymyślone na szybko mają także swój urok. Może niech będzie… Cynamonek! Tak, nawet mu pasuje. Będę miała Cynamonka. – Uśmiechnęła się radośnie niezwykle dumna z własnego błyskotliwego pomysłu na imię. W końcu teraz od niego zależy jakie znaczenie mu nada. – Podoba wam się? – Zapytała ich obojgu, ale żaden nie raczył odpowiedzieć.
Spojrzała z powrotem na samca, który zamiast odpowiedzi w końcu dał upust emocjom i powiedział, czemu czuł się taki spięty. Zupełnie ją zaskoczył tym wyznaniem. Zamrugała, przechylając lekko pyszczek. Nawet nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Przynajmniej mu nie przerywała, jak to miała w zwyczaju i mógł się wypowiedzieć do końca na spokojnie, nie obawiając się o nagłe wtrącenie rudej. Uśmiech mimowolnie wymalował jej się na pysku, choć starała się to ukryć, aby nie było to źle zrozumiane. Sama do końca tego nie rozumiała. Jednak chyba mimo wszystko się cieszyła, oczywiście od razu poczuła się atrakcyjniejsza i to zdecydowanie podniosło jej samoocenę. Rozrabiaka miał rację, nigdy wcześniej nie myślała o nim w tych kategoriach. Zawsze uważała go za bardzo miłego i fajnego przyjaciela. Nie myślała tak jeszcze o żadnym samcu. Nie spodziewała się, że mogłaby wzbudzić w nim takie zainteresowanie. Ta wiadomość była dla niej czymś nowym i nie mogła od razu rzec, że czuje od dawna to samo co on, nie zamierzała go okłamywać, jednak jego słowa wywołały pewne zmiany w sposobie jej myślenia. Może w końcu zacznie myśleć o samcach jako nie tylko dobrych kolegach?
– Lubię cię bardzo, Wyzwolony Rozrabiako. – Uśmiechnęła się do niego. – Nie sądziłam jednak, że polowanie było randką. Lepiej wiedzieć później niż wcale. W każdym razie… powiedzenie czegoś takiego musiało być bardzo trudne, doceniam cię. – Sama tego nie wiedziała, ale widziała po nim, ile go to kosztowało. Ciągle jednak była zaskoczona i było to po niej widać. Nie czuła się jednak niezręcznie, jedynie obawiała się, że powie coś nieodpowiedniego, zwłaszcza że jej serce zaczęło zaskakująco szybko bić. Nie rozumiała tego zupełnie, ale jednak nikt z nią nie rozmawiał na temat takich emocji. Trudno jej było jednak to do czegoś przypisać.

: 05 maja 2020, 12:11
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Widząc zaskoczenie na pysku samicy, Zefir przeraził się niesłychanie. Pewnie już wszystko popsuł, to koniec. Zanim zdążyła się odezwać, samiec przeszedł przez wszystkie fazy cierpienia. Gdy usłyszał co powiedziała, spojrzał na nią i niepewnie powiedział.
– Rozumiem… przepraszam, że tak zepsułem atmosferę. Cynamonek brzmi super, pasuje do jego skocznej osobowości.– Uśmiechnął się pod koniec, jakby chciał zmienić temat. Szybko jednak jego myśli wróciły do poprzedniej rozmowy, a mina nie została radosna na długo.
– To może źle zabrzmi, ale wydaje mi się, że cię kocham. Mówię to tak nie pewnie, ponieważ… szczerze nie wiem jakie to uczucie. Znam je tylko z opowieści, ale zawsze sobie je tak wyobrażałem. To… bardzo przyjemne uczucie, nawet jeżeli trochę bolesne.– Powiedział, spoglądając w ziemię. Nie wiedział co teraz powinien powiedzieć, albo co zrobić. Powinien sobie pójść? Po tym jak zepsuł tak dobrą noc, pewnie powinien. Napięcie w atmosferze i tak nie pozwoli im zasnąć, więc po co to przedłużać. Nie, nie jest tchórzem, powiedział co czuł, nie powinien być z tego powodu źle. Odetchnął z ulgą i tym razem już mniej spięty powiedział pół poważnie.
– Myślałem że prędzej dziki zaczną latać niż ja się zakocham, a tu jednak. Ale to samo myślałem o zastaniu zastępcą, a jakoś nim jestem. Jak dziwnie działa świat co nie? Już mi lepiej, musiałem to powiedzieć, ciążyło mi to na sercu od samego rana. Pewnie ci nie lada zagwozdkę sprawiłem, jeszcze raz, nie chciałem psuć atmosfery.

: 05 maja 2020, 15:09
autor: Lisia Mistyfikacja
– Przecież nic nie zepsułeś, co ty opowiadasz? – Starała się go jakoś pocieszyć, gdyż wydawał się niezwykle przybity. Tylko czemu? Czy powiedziała coś nie tak? Wzmianka o tym, że było to bolesne, zmartwiła ją jeszcze bardziej, na tyle, że pokornie położyła uszy po sobie, jakby chciała okazać skruchę i że bardzo żałuje, że sprawiła mu cierpienie.
– Nie chciałam, żeby cię coś bolało, a tym bardziej z mojej winy… Ja mało słyszałam o tym uczuciu. Głównie to raczej domysły, więc… może po prostu powinniśmy dłużej się zastanowić nad uczuciami? Nie chcę, żebyś cierpiał. – Przyznała, nawet się starając jakoś poważnie do tego podejść i poprawić sytuację, która chyba nie była najlepszą. Nie dla niej, a dla Rozrabiaki.
– Nie wiem, czym się różni miłość, od przyjaźni… Bardzo mi na tobie zależy i chciałabym, abyś był szczęśliwy, ale tak samo czuje względem innych bliskich mi osób. To znaczy, że wszystkich kocham czy wszystkich lubię? Skąd mam wiedzieć, czy kogoś lubię tak a kogoś inaczej? To… bardzo trudny temat i dość poważny, tak mi się wydaje. Pierwszy raz ktoś chce ze mną rozmawiać na trudniejsze tematy, to coś nowego, ale miło mi z tego powodu… i jeszcze raz powtórzę, nie zepsułeś atmosfery… może jedynie to zbyt trudny temat na tak późną godzinę. – Ułożyła się zaraz wygodniej na posłaniu obok niego.
– Nie chce mówić czegoś, czego nie jestem pewna… Kłamać tym razem wolałabym też nie. W porządku? Nie bądź zły… – Spojrzała do góry na niego wzrokiem zbitego szczeniaka.

: 05 maja 2020, 16:05
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Łowca uśmiechał się lekko, ukrywając zmartwienie i smutek. Słuchał jej uważnie, ale szybko naprostował sytuację, nie chcąc sprawiać przykrości adeptce swoim zachowaniem.
– Nie nie, to nie twoja wina, spokojnie. Nie czuj się źle, jeżeli mówisz to co czujesz. Jeżeli niepewna, kompletnie to rozumiem. Ja też nie rozumiem dokładnie jak to wszystko działa, ale… bardzo chętnie zbadałbym to z tobą. Nie musisz się tłumaczyć, wszystko jest w porządku.– Jego głos się zatrząsnął, więc Zefir się zatrzymał i wziął głęboki oddech.
– Wrzuciłem cię na głębokie wody, to moja wina. Nie czuj się przymuszona do dania mi odpowiedzi, poniosło mnie trochę. Nie… nie przynosisz mi cierpienia, przynajmniej nie takiego tradycyjnego. Na serio, nie przejmuj się tym, nie chcę, żebyś się smuciła, że nie możesz mi powiedzieć z całkowitą pewnością, że odwzajemniasz uczucia.– Samiec zachichotał i powiedział rozbawiony.
– Już miałem znowu zacząć przepraszać, ale pewnie być znów poczuła się nieswojo. Nie będę zły, cieszę się, że powiedziałaś mi prawdę, zamiast wyprowadzać mnie w las. Chociaż, jako łowca to powiedzenie nie jest tak skutecznie, bo w końcu w lesie mi jest najlepiej.– Jak zawsze nie potrafił utrzymać powagi nawet na chwilę. Tak po prostu radził sobie ze smutkiem, śmiechem, w końcu ma wizerunek do utrzymania. Plus gdyby teraz zaczął się rozklejać to prawdopodobnie sprawiłby dużo smutku, a tego nie chciał. Polizał tylko ją po nosie, by pokazać jej, ze nie musi ukazywać skruchy.

: 28 maja 2020, 21:57
autor: Wola Przeznaczenia
Nesala ostatnio poświęciła czas no podróże po terenach stada oraz ziemiach niczyich. Na bagnach zauważyła sporo jakiegoś dziwnego zielska które kusiło swoim wyglądem. Coś tam o nim słyszała oraz widziała jak ojciec palił jakieś ziółka. Może z tym też się tam robi? Zebrała więc wszystkie liście z tej rośliny nie interesując się zbytnio owockami które nie wyglądały za ciekawie. Nie chcąc sprawdzać tego na otwartej przestrzeni wlazła do sporej groty pod skałą. Ułożyła liście w trzech małych kupkach wcześniej zbierając trochę suchych gałęzi. Położyła je na środku groty, podpalając je z pomocą swojej maddary. Odczekała moment aż trochę się wypali za nim z pomocą maddary ułożyła jedną kupkę liści w środku małego ogniska. Dym który się z niego unosił na początku był dosyć nieprzyjemny jednak z chwili na chwilę smoczycy zaczynał się coraz bardziej podobać. Zaczęła się nawet bawić jednym z mniejszych kamieni niczym jakiś duży kot kłębkiem włóczki. Śmiała się przy tym i co jakiś czas przewracała co wywoływało to jeszcze większą falę śmiechu. Nie przejmowała się że dym który mógł wydostać się tylko wejściem będzie wyglądał podejrzany. W jej umyśle panował taki słodki spokój, czuła się trochę otumaniona jednak dzięki temu się dobrze bawiła więc czemu nie? W pewnym momencie zaczęła głośno mruczeć niczym duży kot. Musiałoby to brzmieć zabawnie dla niej gdybym tylko zdawała sobie sprawę że to z jej gardła wydobywa się ten dźwięk.

: 28 maja 2020, 22:50
autor: Despotyczny Ferwor
Mułek w tym czasie przechodził koło groty lekko podpity, ale nie na tyle, aby przeszkadzało mu to w mówieniu i poruszaniu się. Poza tym był przecież smokiem bagiennym i taka ilość alkoholu nie robiła na nim większego wrażenia. Dopiero przy większych popijawach mógł odczuć problemy w mowie i dość dziwne tendencje do wymyślania przeróżnych teorii chociażby tego, że w wodzie żyje pradawne stworzenie zwane pantofelkiem. Olbrzymi potwór o tysiącu twarzach, które to w swych paszczach posiadały tysiące ostrych jak smoczy pazur zębach. Takie odjazdy były całkiem spoko, o ile jeszcze jakiś pamiętał, bo z tym bywało bardzo różnie.
Przechodząc obok groty pod skałą zauważył... dym. Przystanął na chwile z beczką swojego wina, którą to zabrał ze sobą i zaczął wpatrywać się w wejście. Jak nic tam się coś jarało. Jednak nie był to... popiół. A... coś. Może bielun? Roślina narkotyczna, którą to uparcie szukał przez ostatnie dni. Jednak coś mówiło mu... że to nie to. Dlatego zamierzał to sprawdzić. Wkroczył do groty wdychając tajemniczy dym który... sprawiał, że jego ciało się nieco rozluźniło. Wchodząc głębiej w końcu znalazł źródło tego problemu... był nim... smok. A konkretnie jakiś plagus. Mułek od razu chciał wynosić się z tej groty bo miał już różne przeżycia z nimi, jednak po chwili... wyglądało, że ta była całkiem potulna i... niegroźna? Dlatego zaraz do niej podszedł kładąc beczkę obok ogniska.
– Um... wszystko w porządku mała? – Zapytał niepewnie zdejmując swoją drewnianą maskę. Ziółka już też powoli zaczęły u niego działać.

: 28 maja 2020, 23:04
autor: Wola Przeznaczenia
Mru? To znaczy...co jest? Przysięgłaby że słyszała kroki. Nie przerywała jednak swojej zabawy do momentu aż nie usłyszała głosu. Nie znała go, znała plagę więc on do niej nie należał. Zapach jego stada mieszał się z wonią tego słodkiego dymu jednak rozpoznała. Odrzuciła kamyczek w bok, wstając chwiejnie na łapach i sunąc powoli w kierunku samca. Aaaww on miał coś wcześniej na pysku i wyglądało to interesująco. Miał jednak coś jeszcze i chyba o coś wcześniej pytał. Tylko o co? Na moment skupiła myśli aż doznała oświecenia.
-Wszyyyyystkooo jest wspaniale- Wymruczała przeciągle, starając się go okrążyć bez zarycia pyszczkiem o podłoże i wybadania co jest schowane w beczce. Trąciła ją delikatnie pyskiem tak samo jak bok samca, śmiejąc się cicho i odskakując na bok jak kociak skory do zabawy. Jej niezwykłe tęczówki błysnęły figlarnie a końcówka ogona uderzyła o podłoże kiedy ona właśnie przeturliwała się odrobinę na prawo w kierunku źródła dymu.

: 28 maja 2020, 23:06
autor: Córa Mitu
Mit nie była daleko, lubiła się włóczyć po świecie – lubiła się włóczyć i w ryzach wolnych stad. Przechodząc tuż pod skalną grotą nie tylko słyszała jakieś smoki – nie zamierzała się wtrącać, grota była przytulna, odosobniona, a koniec wiosny sprzyjający uczuciom, pomruki i oddech przywlókł jej na myśl więc jedno – ale także poczuła... dym. Mając ponad siedemdziesiąt księżyców na karku wartych podróży, wiele dymów widziała, wiele czuła, ten jednak ją zaciekawił.
Wślizgnęła się do groty, wzdłuż ścianki obleczonej cieniej, wtapiając się lekko kolorem – a oczami wodząc po dwójce... znanych sobie smoków! Wola przyniosła źródło dymu, Ferwor jakiś baniak, pewnie z trunkiem, uśmiechnęła się
Tsk tsk tsk, Nesalo, no proszę... – opuściło jej szczupły pysk, uśmiechnięty lisio. Młoda Wojowniczka zapragnęła świętować nową rangę, tak bez Plagi? Kim była Syma, aby się wkraść, a jednak się wkradła... Wyłaniając się z cieni i przysiadając bliżej obu smokom, obserwując, co tu dokładnie się dzieje – czy jest intruzem, czy gościem?

: 29 maja 2020, 0:00
autor: Despotyczny Ferwor
Mułek wpatrywał się w młodą ze zdziwieniem. Zadrżał kiedy ta trąciła go w bok. Jego plama zmieniła kolor na czerwony i zaczęła się błyszczyć. Była dużo większa od niego i... grubsza. Nie można było ją nazwać grubą nie nie, aczkolwiek fakty były jakie były. dodatkowo jej stan... cóż... był dziwny. Mułek odczuwając dziwną chęć zabawy wypiął się niczym duży krzakowaty pies, machając swoim błoniastym ogonem. A zaraz potem do groty weszła już dobrze mu znana osóbka.
Zaraz momentalnie się zawstydził i powrócił do swojej wcześniejszej pozycji, zerkając ukradkiem na Nesale.
– Witaj Syma – Rzekł spokojnie, jednak jego plama w oczywisty sposób zdradzała, że jest trochę zestresowany. Zaraz potem wyjął ze swojego skrzydła gliniane kubki, które to miały posłużyć mu jakoś wytłumaczyć tą sytuacje.
– My tylko.... no... mieliśmy się napić wina. Znalazłem ją, jak siedzi sobie tutaj sama... to pomyślałem, że sobie z nią posiedzę. – Zaraz potem przeniósł wzrok na Wolę. – Jak się w ogóle zwiesz... piękna? Na mnie wołają Despotyczny Ferwor, ale możesz mi mówić Mułek. – Był beznadziejny w tym, ale jakoś tam łączyć te zdania.

: 29 maja 2020, 0:16
autor: Wola Przeznaczenia
Oooo, a było tak blisko i dołączyłby do zabawy. Miał też taką uroczą świecącą plamkę. Ona miała plamki ale nie świeciły choć mogło się tak wydawać. Słysząc znany głos, uśmiechnęła się i przeciągnęła, wyginając grzbiet i lekko drapiąc pazurami o skałę.
-Syma! Dołączysz do zabawy?– Wymruczała, podchodząc sprężystym krokiem do starszej samicy i ocierając się na przywitanie pyskiem o dół jej pyska przy czym delikatnie ją w niego liznęła z pełną premedytacją patrząc się na nią podczas tego. Słysząc wyjaśnienia Ferworu czy raczej Mułka uśmiechnęła się drapieżnie, zmieniając swój cel.
-Wola Przeznaczenia, ale możesz mówić mi Nesala, czarusiu a poza tym Syma chyba nie odmówi napicia się z nami, prawda?– Rzuciła z podstępnym uśmieszkiem idąc w kierunku samca, lekko kręcąc zadem przy każdym postawionym kroku. Będąc przy nim z pomocą maddary zabrała naczynia bliżej ognia i palonych ziół. Jednocześnie zahaczyła delikatnie kłami o bok szyi Mułka, przejeżdżając po niej delikatnie. Kiedy przestała, jej ogon z cichym odgłosem uderzył w zad samca jakby pośpieszając go by wszedł głębiej do groty.

: 30 maja 2020, 0:22
autor: Despotyczny Ferwor
,,Co tu się do jasnego kija odczynia...'' Ta myśl rozbrzmiała w umyśle bagiennego samca, który to najpierw zaobserwował jak ta liznęła Syme po pysku, a następne jak ta... do niego idzie. Od razu zauważył jak kręci swoim zadem. Nie specjalnie, jednak ziółka sprawiały, że nie mógł oderwać od niego z jakiegoś powodu wzroku. Zadrżał, kiedy ta musnęła go swoim kolcem, a gdy ta klepnęła go w jego chudy, plamisty zad ten, aż podskoczył z wrażenia lekko przy tym piszcząc. Co to było?! Co tu się dzieje?! I dlatego mu się to podoba??!
Mułek miał istny chaos w swojej głowie. Dziwne narastające uczucie oraz... niepewne wnioski względem tej samicy sprawiały, że ten nie miał pojęcia co robić. Obejrzał się w stronę idącej Woli, oczywiście zawieszając swój wzrok... na jej krągłościach....
=Mułek spokój. Wszystko jest dobrze, nie rób czegoś czego prawdopodobnie będziesz żałował... rozumiesz!? = Jego wewnętrzna kłótnia ze samym sobą trwała zaledwie jedno uderzenie serca, jednak on sam był coraz bardziej przez to zmieszany. Wyciągnął więc szybko swój podręczny bukłak z winem, którego to na raz wypił całą zawartość. To... powinno mu pomóc.
Zaraz potem ruszył za samicą. Syma jak na razie została z tyłu... eh.... w co on się wpakował?
– Um... no... co planujesz? – Zapytał, kiedy znaleźli się w miarę sam na sam. Nie był pewien jej intencji, co w pewien sposób go przerażało... swoją drogą był upośledzony w takich sprawach...

: 30 maja 2020, 0:39
autor: Wola Przeznaczenia
Zachichotała cicho kiedy samiec aż podskoczył po lekkim klapsie jaki mu wymierzyła. A do tego dźwięk który wydał! "Uroooczzyyyy" to była jej jedyna myśl kiedy sobie go przypominała idąc trochę bardziej z przodu. Przed nim także lekko kręciła zadem, będąc bardzo ciekawą czy uda jej się namówić go do zabawy. Zerknęła na niego po drodze do ogniska z którego unosił się odurzający dym po czym dorzuciła do niego następną kupkę liście trochę odwlekając odpowiedź na jego pytanie. Bo właśnie, co ona planowała? Hmmm, dobrze się bawić i może tak samo jak rodzice zdobyć kogoś tylko dla niej? Samiec wydawał się dobry by uznać go za swojego więc czemu nie? Był jednak dosyć mały i wydawał się przez to podatny na zranienia więc jak go oznaczyć? Kolczyk? A może coś bardziej widocznego? Została pochłonięta na moment przez swoje myśli jednak kiedy wróciła do tu i teraz, na jej pysku widniał zaczepny uśmieszek kiedy podchodziła do Mułka by przejechać językiem po spodzie jego pyska i gardle a zaraz potem wycofać się w kierunku kamyczka którym wcześniej się bawiła.
-Zabawę- Odparła lakonicznie, po czym obniżyła się na łapach wyciągając przed siebie przednią ich parę i uderzając nimi kamyczek jak mały kociak. Kołysała się przy tym delikatnie na boki, niby nie zwracając uwagi na swoich towarzyszy. Syma wydawała się na razie zainteresowana tylko oglądaniem a ona świetnie się bawiła lekko kołysząc całym ciałem.

: 30 maja 2020, 1:37
autor: Despotyczny Ferwor
//+18

Liźnięcie samiczki sprawiło... że Mułek kompletnie stracił panowanie nad sobą i otaczającym go otoczeniem. Zamarł kiedy to zrobiła, a on sam wpatrywał się głęboko w jej oczy. Z pewnością go zauroczyła... jego plama rozświetliła się na różowo, a on sam... podniecił się. Nie zamierzenie i niewyobrażalnie się tego wstydził. Dlatego, gdy dodatkowo samica się idealnie przed nim wypięła ten po prostu nie wytrzymał.
Skierował się wolnym krokiem w jej stronę, a jej zad ponętnie kołysał się na boki. Wręcz go hipnotyzował... dodatkowo... pewien mięsisty patyk ocierający się o jego nogi, dość wyraźnie zaznaczył, co odczuwał teraz Mułek. Jednak wciąż był jeszcze świadomy i nie chciał jej skrzywdzić w ten sposób dlatego, gdy znalazł się tuż za nią... położył swoją prawą łapę na jej krągłym zadzie. Przejechał nim po całej jego długości, rozkoszując się jego dotykiem. Naćpany i napity już stracił wszelkie wcześniejsze obawy. Niewiele samic było wstanie doprowadzić go do takiego stanu...
W końcu jego łapa przywędrowała pod ogon samicy i jeżeli ta nie wyraziła żadnych przeciw wskazań, ten lekko uniósł go do góry, łapiąc za drugi pośladek drugą łapą... po czym wpatrywał się w to, co samiczka miała najlepszego do zaoferowania jeżeli chodzi o ciało.

: 30 maja 2020, 1:58
autor: Wola Przeznaczenia
/18+ I think

Oho, wyglądało na to, że samiec był zainteresowany. I sądząc po tym jak wodził za nią wzrokiem oraz tym co lekko poruszało się kiedy ruszył w jej stronę, bardzo spodobało mu się to co robiła. Ona sama czuła dziwne, dotąd niezbyt znane jej napięcie w podbrzuszu które mogło być podnieceniem ale także niezdrowym podekscytowaniem które odczuwała kiedy Mułek zbliżał się do niej. Zakręciła delikatnie zadem, odrobinę zniecierpliwiona tym jak powoli od niej podchodził. Zamruczała po czym warknęła cicho, lekko wypinając się bardziej w kierunku jego łapy którą ułożył na jej zadzie jakby sprawdzając jaka była w dotyku. Podskoczyła delikatnie w miejscu, zostawiając kamyczek na którym dotychczas skupiała swój wzrok, kiedy jego łapa zawędrowała pod jej ogon. Rozluźniła się jednak, starając się unieść swój ogon jak najwyżej, wydając przy tym zachęcający pomruk. Może i jeszcze tego nie robiła, jednak nie wydawało się jej to złe. Było wręcz naturalne a samiec dotychczas uważał na to jakie ruchy wykonuje w jej stronę. Jeśli by tam spojrzał, dowiedziałby się tym jak bardzo podniecona..to znaczy, zainteresowana jego działaniami była. Lekko drapała pazurami przednich łap o podłoże, podekscytowana i rozochocona.

: 30 maja 2020, 2:20
autor: Despotyczny Ferwor
+18
Gdy samica podskoczyła Mułek czym prędzej chciał zrezygnować z tego pomysłu i uciec z stąd gdzie pieprz rośnie, jednak wyczuwając, jak samica się rozluźnia zaniechał tego pomysłu. Dodatkowo uwodzące pomruki oraz samo uniesiony ogon samicy utwierdził go w przekonaniu, że same tego chcę.... Dlatego sam się nieco rozluźnił. Nie chciał jednak od razu brać się za samice. Nie, nie... chciał się nią napawać, dlatego też nie śpieszył się w swoich działaniach.
Zniżył swój łeb na wysokość jej pochwy, wpatrując się namiętnie w jej wargi. Językiem przejechał po jej pośladku, powoli kierując się ku jej dziurce. Wydawał wtedy przyjemne mruczenie i pomruki. Jego łapy wciąż wodziły po jej pośladkach, tym razem mocniej je przyciskając. Kilka uderzeń serca potem jego język dostał się w okolice pochwy. Swoje nozdrza zetknął już z jej wargami, chłonąc jej uwodzący i podniecający zapaszek. Bagienny samiec był bardzo podniecony, jednak wciąż potrafił nad sobą panować... a zaraz po napawaniu się jej zapachem niepewnie liznął jej pochwę, w przeciągniętym liźnięciu. Tą czynność powtórzył jeszcze parę razy, po czym wszedł w nią nieznacznie językiem, którym to delikatnie wodził w jej kanale. Lubił zaczynać od małej gry wstępnej.

: 30 maja 2020, 2:38
autor: Wola Przeznaczenia
+18

Spodobało jej się to, że w końcu zaczął używać trochę siły. Było to miłe, i choć była od niego większa czuła się w tym momencie jakby słabsza i mniejsza niż w rzeczywistości. Pokonała w końcu Khardaha a to o czymś świadczyło! Starała się obserwować jego działania jednak było to trudne kiedy nie stał tylko bezczynnie. Kiedy przejechał po jej zadzie językiem uznała to za miłe odczucie, zaraz potem jednak nadszedł lekki chłód od tamtego miejsca który zresztą działał odrobinę drażniąco a jednak pobudzająco. Zareagowała lekkim spięciem kiedy jego nozdrza zbliżyły się do jej wrażliwych partii ciała, lekko nie pewna. Z jej pyska jednak wydobył się ni to skowyt ni to gardłowy pomruk kiedy jego język dostał się tam gdzie nigdy nie podejrzewała, że się znajdzie. Łapy delikatnie ugięły się pod nią na to niezwykłe uczucie, poruszania się czegokolwiek w okolicy tych rejonów a co dopiero w nich. Zakwiliła ponownie, przymykając oczy i skupiając się na działaniach Ferworu. To było naprawdę dobre uczucie, którego doznawała przecież po raz pierwszy więc doznania uderzały w nią z siłą pioruna.

: 30 maja 2020, 3:14
autor: Despotyczny Ferwor
+18
Mułek słysząc przyjemny skowyt samicy, co oczywiście w jego mniemaniu znaczyło, że daje jakoś radę, zaczął głośniej mruczeć, aby dodać jeszcze bardziej namiętnej atmosfery. Jego język natomiast zaczął wchodził jeszcze głębiej coraz intensywniej wodząc w jej wnętrzu. Co prawda wielkość jej zada trochę go przytłaczała, jak same gabaryty samicy, bo najczęściej uprawiał seks z mniejszymi przedstawicielami płci samiczej, jednak jak widać taki malec jak on był wstanie poradzić sobie z nią. W dodatku jej wnętrze było miękkie i wilgotne co wyraźnie czuł swoim językiem. Uwielbiał przez to całą tą czynność, dlatego ostatnie pchnięcia były bardzo namiętne i silne. Nie na tyle, żeby przebić seks, jednak wciąż mogło to wywołać wrażenie na samicy, która to robiła to pierwszy raz...
Wyjął swój język z jej pochwy, oblizując się z satysfakcją wymalowaną na pysku, po czym zaczął oceniać sytuacje. Mógł teraz przejść do właściwej rzeczy, jednak chciał wnieść tutaj więcej uczuć. Chciał wpatrywać się w jej oczy podczas tego, dlatego też przeszedł na jej prawą stronę pośladka i lekko pchnął go językiem.
– Mogłabyś położyć się na plecy~ – Rzekł ponętnie, masując przy okazji pochwę swoimi palcami