Strona 20 z 42

: 20 kwie 2016, 13:01
autor: Bezsensowny Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Spojrzał na siostrę z lekkim zaskoczeniem. Już wykonała swoje zadanie? Naprawdę szybko jej poszło biorąc pod uwagę, że sam Bezsensowny raptem kilka dni temu dostał pozwolenie na polowanie. W jego odczuciu musiała mieć albo wielkie szczęście szybko napotykając trop odpowiedniego zwierzęcia albo w jakiś sposób oszukiwała. Obejrzał ką badawczym spojrzeniem próbując odczytać jej emocje; czy była dumna, radosna czy przestraszona.
Ekhm, nie wiem czy chcę się pojawiać w obozie.. – zawahał się odpowiadając. Zwyczajnie był zbyt leniwy by pojawiać się na ceremonii Brakującej; nie obchodziło go jak ważnym było dla niej to wydarzenie. Z drugiej strony nie mógł jej odmówić zaraz po tym jak go nakarmiła. – Ale niech będzie. Dla Ciebie pojawię się na chwilę lub dwie...

: 20 kwie 2016, 13:38
autor: Brak Słów
Brakująca szybko ubrała na pyszczek szeroki uśmiech, w którym zaprezentowała jeszcze młodciane, bielutkie ząbki. Zgoła wyglądała jeszcze dość pisklęco, jakby ją ktoś zatrzymał na pewnym etapie i nie kazał dalej rosnąć. Krew drzewnych potęgowała tylko ten efekt.
Brakująca odeszła kawałek na bok, aby pozostawić w spokoju brudną od mięsa trawę i usiąść na powrót skierowana w stronę brata. Przekrzywiała na bok łepek.
Dziękuję! – odparła wesoło. – Co robiłeś przez ten czas? – spytała ciekawsko wlepiając weń ślepia.
Tak dawno z nim nie rozmawiała. Wiedziała, że mimo bycia jednym z najbliższych Bezsenownemu smoków, ich ilość kontaktu jest znikoma. Zwłaszcza zważając na fakt, że Wrzos mogła to sobie porównać z tym, ile rozmawiała z innymi. A różnica była kolosalna.

: 20 kwie 2016, 22:47
autor: Bezsensowny Kolec
Zgadnij.. – Odburknął ponuro. Wachlarz czynności jakie wykonywał w wolnym czasie był bardzo ograniczony więc pytanie "Co robiłeś gdy Cię nie było?" skierowane do Bzu było.. bezsensowne. Spojrzał więc wymownie na siostrę jakby próbując bez maddary wpoić jej mentalnie myślenie. Intensywne pełne napięcia spojrzenia utrzymał przez kilka sekund ciszy, która z boku mogła wydawać się niezręczna.
Wreszcie prychnął oznajmiając tym, że łaskawie zapomni tą sytuację i zmieni temat na rozsądniejszy.
Więc już wypełniłaś swoje zadanie? Jak udało Ci się to tak szybko? – Był szczerze zainteresowany tą tajemnicą, więc szybko zmienił wyraz pyska na łagodniejszy i zachęcający do szczerej odpowiedzi.

: 21 kwie 2016, 7:43
autor: Brak Słów
Wrzos nieczęsto oddwracała spojrzenie, gdy ktoś się w nią wpatrywał. Ale teraz, gdy brat patrzył na nią tak przeszywająco, lekko uciekła wzrokiem na bok, na ziemię, by póżniej zacząć ruszać końcówką ogona i przyglądać się jej – ot, by było na tę chwilę na czym zawiesić oczy.
Nie odpowiedziała mu na to, nie poczuła się bowiem, jakby to było pytanie. Zamiast tego wymyślała sobie, co mógł robić – no bo co? Bez na pewno sobie myślał. Zawsze lubił spędzać długie wschody na kontemplacji, której ona nie pojmowała. Więc może przez cały ten czas on po prostu szwendał się tu, myśląc, jak filozof?
Spojrzała na niego gdy zadał jej pytanie i gdy spostrzegła, że już nie patrzy tak przeszywająco, znów się uśmiechnęła i na powrót zawiesiła na nim spojrzenie. Odpowiedziała mu z lekką dumą wybrzmiewającą w jej głosie i pozie:
Pół polowania go śledziłam u południowego podnóża Pasma Bliskiego! Jak już go znalazłam, to mi się udało podkraść do niego no i mu rozorałam szyję. To nie była jakaś tam mocna rana, ale zemdlał, a to wystarczyło, nie? Ucięłam mu ogon i sobie poszłam.
Miała po swojej wypowiedzi dość ciekawskie spojrzenie. Czy brat skomentuje jakoś to, że nie dobiła tamtego centaura? Jeszcze się nikomu do tego nie przyznała.

: 11 cze 2016, 21:46
autor: Niezłomna Cisza
Słonko mocno grzało, kiedy Szept stawiał to kolejne kroki wśród skał otaczających rzeczkę. Szła spokojnym krokiem, ale choć skały mogły zachęcić do wygrzewania się... Szept nie zamierzała tego robić. Wręcz przeciwnie. Szła powoli, lecz uparcie przed siebie. Zmierzała... No, właściwie to nie miała żadnego konkretnego celu. Po prostu szła i próbowała dać upust emocją. Zarówno tym negatywnym... Jak i niektórym pozytywnym. W sumie mogło się to wydawać dziwne. Po co miałby to robić tak spokojna smoczyca? Ano, może dla tego, że nie może być wiecznie spokojna. Kiedyś kamień w murze może wypaść. Wtedy bariera spokoju może się zawalić... Szybko lub dzień po dniu wystawiona na siły zewnętrzne może się zawalić. A nawet jeśli smok i bez owego muru pozostaje spokojny... Nie może być taki przez cały czas.
Mniej-więcej to czuła Szept. Czuła też jak bezsilność i stres zaczynają wpływać na jej mur tworząc w nim wyrwę. Co prawda była wojowniczką... W dodatku dość upartą... Ale mim to nie zdoła po wieki chronić tego co skrywa się za murem. Kiedyś wyrwa w nim ziejąca zrobi swoje i Szept zatraci swoją, już i tak lekko zachwianą, równowagę.
Ale co takiego mogło to wszystko spowodować? Smoczyca miała powody dwa. Pierwszym z nich była mgła. Już miała okazję przekonać się jak groźnym... i ciężkim do pokonania jest przeciwnikiem. Z każdym dniem bała się, że mgła może się przesunąć... W końcu widziała smoki Życia. Co się stanie, kiedy mgła zakryje Cień, Ogień... A później także Wodę? Co wtedy zrobią?
Drugim powodem było to, że lekko obawiała się tego, że we mgle mogą się czaić jakieś stwory. W końcu różne rzeczy mówiono na Skałach Pokoju, a nigdy nie wiadomo co mogło być prawdą. Szept mimo, że była wojowniczką lekko stresowała się przed walką, która mogłaby nastąpić. Jej szczęście w walkach jest... Bardzo zawodne. Zwłaszcza na początku. W końcu jak to możliwe, by za każdym razem nie udawał jej się pierwszy unik? Niby nie znaczącego... Ale mimo wszystko. To robiło się podejrzane. Czy miała to być klątwa? Pech? A może po prostu bogowie sobie z niej kpili?

: 13 cze 2016, 13:12
autor: Cichy Potok
Cichego dawno nie było w Wolnych Stadach. W zasadzie opuścił Wodę na trzy księżyce i nie był pewien, czy dalej zamierza im przewodzić. W końcu był już dość stary. Nie jakoś wybitnie, ale młode pokolenia miały nowe wizje, nowe postawy niekoniecznie takie same, jak jego własne. Powoli Cichy stawał się przeżytkiem i należało odsunąć się w cień, póki Woda jeszcze miała kogoś, kto obejmie nad nim opiekę, gdy jego nie daj Immanorze, zabraknie. Nie planował jednak swojej śmierci, co to, to nie. Ale różne wypadki chodzą po smokach, a otrzymanie drugi raz rany tak poważnej, że prawie zginął na arenie dało mu do myślenia. Przechadzając się po terenach wspólnych wraz z dwójką swoich kompanów. Milczących, cichych, czarnych niczym cienie i tak jak one podążające za nim, smok zauważył w oddali znajomą postać. Szept. Uśmiechnął się lekko, bowiem zawsze lubił ten człon imienia, które niegdyś sam dzierżył. Miedzianołuski podszedł do wojowniczki i przechylił lekko łeb na bok, przyglądając się jej. – Czy coś cię trapi? – zagadnął cichym, spokojnym głosem...w zasadzie jak zawsze. W ślepiach samca widać był troskę. W końcu Woda i jej członkowie faktycznie byli jego rodziną i w zasadzie każdego członka traktował niczym swoje pisklęta.

: 13 cze 2016, 20:16
autor: Niezłomna Cisza
Zamyślona Szept, idąca wzdłuż rzeczki, nie zauważyła Cichego do póki ten się nie odezwał. Co prawda były to ciche słowa, ale wypowiedziane spokojny głosem przywódcy przyciągnęły uwagę smoczycy. Burza nie wiedziała czy się cieszyć, czy nie. Z jednej strony wolała chyba zostać sam na sam ze swoimi przemyśleniami... ale z drugiej, lubiła przywódcę i pomyślała, że może jednak lepiej byłoby z kimś pogadać. W każdym bądź razie, smoczyca postanowiła pozostać i porozmawiać z przywódcą... który też nie wyglądał najlepiej. Najwyraźniej i jego coś trapiło.
– Nic szczególne...no a przynajmniej nic czym nie martwiłby się w tej chwili każdy inny smok. Po prostu zaczynam się dość mocno nie pokoic ta mgłą... – powiedziała dość wymijająco ze wzruszeniem barkami. Jednak nie wspominała nic o walkach. W końcu to pewnie tylko zwykły pech, prawda? To nie powód do robienia wielkiego szumu... Następnie smoczyca spojrzała na miedzianołuskiego modrymi, prawie że sinymi, w tej chwili, oczami. Przypomniała sobie o umuwionym patrolu na Skałach Pokoju i spytała: – Panie Cichy... z tego co pamiętam, miałeś wziąć udział w patrolu nad terenami Życia... Czy coś zobaczyliście?
Potem Szept niepewnie przysiadła na zadzie i spojrzała wyczekująco na przywódcę. Nie posiadała żadnych informacji na temat tego jak poszło... ale to przecież nie znaczy, że nic nie dostrzeżono, prawda? I na razie tyle jeśli chodzi o pytania. Nie będzie w końcu pytać o dziesięć rzeczy na raz... Wszystko po kolei.

: 14 cze 2016, 13:04
autor: Cichy Potok
//patrol nadal trwa, więc niezbyt mogę coś mówić na ten temat :P

Cichy przyglądał się uważnie Szeptowi, najwyraźniej coś ją gryzło. – Jak każdego, to prawda. Ale czy tylko ta mgła jest problemem, czy coś jeszcze? I co konkretnie zaprząta twoje rozmyślania nad tą mgłą? – zapytał, wszak każda opinia była dobra odnośnie tej dziwacznej mgły. – Próbujemy robić co w naszej mocy, by zbadać ją i sprawić, by zniknęła...ale to nie takie proste. – oznajmił, po czym pokręcił łbem. – Nic szczególnego, w zasadzie mam wrażenie, że utknęliśmy w martwym punkcie odnośnie tej sprawy. – odpowiedział na pytanie Burzy, wciąż jednak nie będąc przekonany, czy z nią wszystko w porządku, w końcu wyglądała na taką strapioną...

: 15 cze 2016, 20:54
autor: Niezłomna Cisza
Szept wysłuchała Cichy Wód... Czyli nadal byli w martwym punkcie?
– Przede wszystkim sama próbuję dojść do tego jak ją pokonać... Kiedyś, wiele księżycy temu, jeszcze kiedy byłam pisklakiem, razem z przyjacielem próbowaliśmy zbadać mgłę... Wpadliśmy nawet na pewien pomysł... Ale nie wyszło nam. Śnieg pokrzyżował nam plany – zaczęła mówić Szept, wracając wspomnieniami do tamtej chwili. – Wpadliśmy na pomysł, żeby za pomocą pochodni utworzyć tunel. Zapalaliśmy całą powierzchnię kija. Później wbijaliśmy je kolejno między granice mgły, a kawałek ziemi w jej wnętrzu. Chcieliśmy utworzyć w ten sposób tunel... Ale śnieg, który wtedy pokrywał ziemię, przeszkodził nam w tym. Zgasił dolne części kijów, na tyle, by mgła mogła je wyrwać z ziemi swoimi mackami... – skończyła swoją opowieść i doszła do sedna sprawy. – Zastanawiam się, czy teraz by to nie zadziałało. Teraz nie ma śniegu... Mgła nie mogłaby złapać patyki za zapalone części, a jeśli ich dolne części nie zgasną... Może okaże się bezbronna wobec takich pochodni – powiedziała dość niepewnie Szept. Pomysł w tej chwili wydawał się dobry... Ale tak samo było, kiedy wymyślili to w ten zimowy dzień... Może i teraz nie było śniegu, ale nigdy nie wiadomo co tym razem wymyśli mgła... A poza tym pozostawała jeszcze ta groźba stworzeń, które mogły w niej czyhać... Gdyby mgła mogła rzeczywiście okazać się bezbronna, stwory mogłyby interweniować...

: 16 cze 2016, 18:07
autor: Cichy Potok
Cichy nie omieszkał nie zauważyć faktu, że Szept zignorowała jego pytanie. Cóż, najwyraźniej samica nie chciała o tym rozmawiać. Cichy uśmiechnął się lekko, gdy rzuciła swoim pomysłem. – To dobry pomysł, ale ma swoją wadę. Jak długo taka pochodnia się utrzyma, nim wypali się? Smok prócz tego, żeby wejść we mgłę, musi jeszcze z niej wyjść. Nie wiem, czy znalazłby się taki śmiałek ale podsunęłaś mi pewną myśl. Może i mgła jest odporna na ataki magiczne, ale może stworzenie takiej magicznej, płonącej bariery, albo tej, co to podgrzewa temperaturę wokół siebie nie byłaby głupia...ale to tylko domysły i nigdy nie wiadomo, jak faktycznie zachowa się ta mgła... – Cichy podchwycił ten temat, w zasadzie zastanawiając się nad tym, czemu wcześniej nie wpadł na taki prosty plan. Może dlatego, że w zasadzie nie chciał nikogo narażać, a nie było przecież powiedziane, że po wejściu we mgłę, maddara nie zniknie...Chociaż...zawsze najpierw można spróbować z jakimś kamieniem otoczonym taką powłoką...cóż, Szept dała mu do myślenia, to na pewno.

: 21 cze 2016, 21:14
autor: Niezłomna Cisza
Uff... Nie napierał. Mimo wszystko Burza odczuła ulgę, kiedy Cichy nie drążył tematu.
Szept pokiwała głową.
– Rzeczywiście nie jest to idealny pomysł... Ale przecież można jakoś od niego wyjść, prawda? A na sam początek lepiej by było spróbować stworzyć sam korytarz... Jak mówiłam, wtedy nawet to nam się nie udało. Ale też mieliśmy wtedy gorsze warunki. Śnieg mocno nam przeszkadzał. -powiedziała z lekką melancholią. Wciąż pamiętała dobrze tamto spotkanie z mgłą. Był to jedne z nielicznych momentów jej życia, kiedy naprawdę była wściekła... A z natury była niezwykle spokojna. Nawet jako pisklę była, wręcz podejrzliwie, spokojna. Irytowanie się na coś lub kogoś zdecydowanie nie leżało w jej naturze.
Szarołuska jednak nie zamierzała drążyć tego tematu. Rozmowy o mgle zdecydowanie nie były jej ulubionym zajęciem. Zamiast tego uważniej przyjrzała się miedzianołuskiemu przywódcy. Nawet jeśli teraz nie było to widoczne, to już wcześniej smoczyca zauważyła, że i przywódcę chyba coś gnębi.
– Panie Cichy... Czy pana też coś trapi? – spytała. Wody najwyraźniej także martwił się o swoje stado... Jednak on p prostu martwił się o to jak to będzie się toczyło dalej bez niego. Burza nie wiedziała o co chodzi... Ale była gotowa pocieszyć, a nawet pomóc przywódcy z każdym problemem. W końcu pomaganie smokom Wody to nie tylko obowiązek Cichego. Także inne smoki z tego stada powinny wspierać siebie nawzajem... Przywódcę także.

: 23 cze 2016, 22:20
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał łbem. – Trzeba więc będzie zebrać Życie i Wodę i spróbować stworzyć ten tunel...w końcu każdy pomysł się przyda, każdy teraz jest dobry, prócz wchodzenia w tą mgłę bez ochrony. Trzeba będzie jednak uważać, by nie podpalić czegoś...to by było sprzeczne z tym, co chcemy osiągnąć... – oznajmił ze spokojem, po czym zastanowił się chwilę nad pytaniem Szeptu. Po czym wzruszył barkami. – W zasadzie to nic wielkiego. Jestem już dość stary, może nie tak stary, by umierać, ale koniec końców stado musi przejąć ktoś młodszy. Trochę trudno będzie mi przywyknąć do tego, że już nie będę stał na czele stada, ale w końcu i tak będę tu, by wam pomagać...aż po kres moich dni. Tylko...trochę tak mało wiary mam w Przebłysk. Muszę zacząć bardziej jej ufać. W końcu to ona będzie kierować Wodą. Boję się tylko, by to stado znów nie rozpadło się i odeszło w zapomnienie....zostawiając po sobie jedynie widmowy obóz jak poprzednie stado Wody... – wyjawił swoje zmartwienia młodej Wojowniczce, w końcu nie może sobie pozwolić, aby wszystko zżerało go od środka. A kto, jak nie przyszłość tego stada, młody smok rzuci mu nieco światła na jego zmartwienia?

: 24 cze 2016, 15:28
autor: Niezłomna Cisza
Szept ucieszyła się w duchu, że inny smok uznaje ich pomysł, za taki, który może się uda. Kto wie, może powiedzie im się i zrobią krok ku pokonaniu mgły...? Jednakże jej radość nie trwała długo. Już po chwili Cichy wyznał jej co go trapi.
– Nie martw się – zaczęła cicho. Najwyraźniej w wypadku obu smoków człon "szept" w imieniu nie był, aż tak niezrozumiały. – Przebłysk można zaufać... Na przykład mój trening. Szybko nauczyła mnie, tego czego potrzebowałam do zostania wojownikiem, a później zaliczyłam sprawdzian... Przecież zdarzają się o wiele starsi adepci, a to, że tak długo są adeptami, może przecież wynikać z tego, że mają złych mistrzów. Kto jak kto, ale myślę, że Przebłysk da radę stanąć na wysokości zadania... – powiedziała chcąc rozwiać wątpliwości Cichego. W końcu białofutra nie była jakimś wrogo nastawionym smokiem, a ze smokami Życia ma dobre stosunki, więc raczej uda jej się zachować w miarę pokojowe stosunki... Do tego jeśli chciała, zapewne umiała też być odpowiedzialna i zachować powagę w ważnych sytuacjach.

: 24 cze 2016, 15:54
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał powoli łbem na słowa Szeptu. Tak, Przebłysk można było ufać, ale to nie zmieniało faktu, że Cichy wciąż się martwił o Wodę. Po prostu nie raz już widział dobrze zapowiadających się zmienników w innych stadach, które doprowadzało je do upadku, albo przynajmniej do zmniejszenia sił wewnątrz. No ale nic. Chyba faktycznie nie ma co się na siłę przejmować wszystkim dookoła. Uśmiechnął się lekko do Szeptu/. – Obyś miała rację... – rzekł ze spokojem.

: 26 cze 2016, 19:13
autor: Niezłomna Cisza
No, niestety, nawet jeśli coś zdziałała, to Cichy i tak zachował jakieś wątpliwości... Chociaż z drugiej strony było to zrozumiałe. Woda już raz się rozbiła, a teraz powstała na nowo... A od tamtego czasu, chyba wszystkie smoki, które ją na powrót zebrały umarły... Pozostał tylko Cichy, który nie tylko był od początku jej członkiem, ale i od początku był jej przywódcą. W takiej sytuacji smok chyba ma prawo mieć wątpliwości i bać się zostawić stado... Znów zwolnić się z tej odpowiedzialności czuwania nad nim, ale pozostania w nim i patrzenia... Oraz martwienia się, czy aby znów się nie rozbije. Tak, jeśli się nad tym zastanowić, Cichy mógłby się niepokoić, nawet gdyby miał oddać stado w łapy najbardziej zaufanego i najlepszego przywódcy w historii Wolnych Stad.
Smoczyca odwzajemniła uśmiech przywódcy.
– Jestem pewna, że Przebłysk sobie poradzi!

: 03 lip 2016, 21:06
autor: Cichy Potok
Cichy uśmiechnął się teraz już szczerze, może nie szeroko, ale łagodny uśmiech zdecydowanie zagościł na jego pysku. – Dzięki. W końcu nie wybieram się jeszcze na tamten świat i jakiś czas będę obserwować i pomagać jeszcze Przebłyskowi...no cóż...dobra, czas się jednak zbierać. Jakbyś szukała jakiejś pomocy...w czymkolwiek, to nie bój się do mnie zgłosić. – oznajmił z lekkim zatroskaniem słyszalnym w głosie. Po chwili jednak Cichy oddalił się. Miał jeszcze do przemyślenia parę spraw.

: 18 lip 2016, 19:30
autor: Niezłomna Cisza
Pokiwała głową.
– Jeśli coś się stanie na pewno przyjdę... Ale jeśli też znajdziesz się w potrzebie, wiec, że może to zadziałać w drugą stronę. Z chęcią pomogę – powiedziała, choć wiedziała, że raczej nie jest tak mądra jak Ciche Wody... Raczej nie mogłaby rozwiązać tylu problemów, ile mógłby rozwiązać przywódca... Ale jak coś, chyba mogła pomóc, prawda? No, a przynajmniej spróbuje i nie będzie zostawiać nikogo, kiedy będzie potrzebować pomocy.
Szept nadal martwiła się mgłą, ale może nie tak jak wcześniej. Była pewna, że coś na pewno da się zrobić... A ze swoją ''klątwą'' sobie poradzi. W końcu nie stoczyła, aż tak wielu walk... Może jednak to tylko pech?Jakby nie było i na zaczęła odchodzić w swoją stronę z uśmiechem na twarzy. Miło tak od czasu do czasu, móc znów pogadać ze znanymi sobie smokami w sytuacji innej niż nauki, czy zdawanie raportów.
– Wszytko będzie dobrze. Do zobaczenia – pożegnała się, przy okazji próbując jeszcze raz znać miedzianołuskiemu, że nie musi się martwić. Ani o nią, ani o stado.

: 27 lip 2016, 21:34
autor: Tialdreith
Przebłysk od dłuższego czasu zmagała się z denerwującą chorobą. Sama nie wiedziała dlaczego zdecydowała się coś z nią zrobić aż tak późno – może nie było na to czasu? W każdym razie, uzdrowicielka Cienia zgodziła się jej pomóc, więc białofutra mogła odetchnąć z ulgą.
Udała się na umówione miejsce drogą powietrzną. Białe, pierzaste skrzydła przecinały niebo, gdy długie futro falowało na wietrze, kochała to uczucie, lecz wiedziała, że w końcu dotarła do celu. Obniżyła lot, aż w końcu spokojnie wylądowała, układając skrzydła przy bokach i usiadła na miękkiej trawie. Czerwieni jeszcze nie było, ale wojowniczce to nie przeszkadzało, nigdzie się nie śpieszyła.

: 01 sie 2016, 14:45
autor: Administrator
Kalinie zajęło sporo czasu dotarcie nad Błękitną Skałę, gdzie wezwała ją Przebłysk Jutra, młoda Wojowniczka Wody. Oczywiście nie wiedziała jeszcze, że ta sama Wojowniczka, Zastępczyni Cichych Wód, objęła przywództwo za Starszego Smoka, do którego straciła szacunek w chwili, gdy zbałamucił ich Wojowniczkę do przejścia do ich Stada.
Splunęła z obrzydzeniem
Zdrada, doprawdy. Wielu rzeczy mogłabym się po Kiarze spodziewać, ale nie zdrady. Kiedyś twierdziła, że Cień jest jej domem, a potem te same słowa przekręciła twierdząc, że nigdy nim nie był. Zdrajca pozostanie zdrajcą na zawsze, powinnam była o tym pamiętać. Nie ważne, czy pisklę, czy Adept, czy dorosły. Skoro odszedł ze swego rodzimego Stada, mógł to zrobić zawsze i wszędzie potem – pomyślała z goryczą.
Dostrzegła jasnofutrą, więc podeszła do niej, kiwnąwszy jej łbem na powitanie. Wiedząc, co ją męczy bez zbędnych ceregieli przywołała korzenie kaliny, liście melisy oraz gałązki lawendy, które dała smoczycy do rzucia. Stworzyła też dwie kamienne misy, które napełniła wodą i podgrzała ją do temperatury wrzenia. Wrzuciła zioła do miseczek i pozwoliła im się zaparzyć, a następnie je przestudziła po wymieszaniu. Podała smoczycy kolejno napary, a potem dotknęła jej piersi, przelewając do jej ciała Maddarę. Uspokoiła bieg krwi, która tętniła w żyłach. Pobudziła ciało do regeneracji, rozprowadzając kojące właściwości soków roślin, które miały się smoczycy uspokoić. Zneutralizowała napięcie mięśni, chcąc aby się rozluźniła. Przelała Maddarę do zaklęcia.

: 19 sie 2016, 23:32
autor: Kreatywny Kolec
To chyba nie było terytorium stada ognia, zapach był neutralny ale taka nazwa była dla niego dziwna. Wylądował na ziemi trochę chaotycznie ale niczego sobie nie połamał, napił się wody i zmył resztki zaschniętej krwi po ostatnim posiłku. Położył się na brzegu małego wodospadu, nudził się wręcz potwornie i nie wiedział co ze sobą zrobić. Założył łapę na łapę i położył łeb na nich, pierwszy raz nie chciało mu się nawet czegoś pomalować. Nuda zeżerała mu myśli i chyba prześpi część dnia tutaj. Smagnął ogonem parę razy po ziemi i zamknął oczy, wsłuchał się w szum wody który był bardzo miły dla ucha.

: 28 sie 2016, 22:14
autor: Piórko Nadziei
Jest taki jeden uroczy zakątek, o którym Piórko słyszał, lecz chętnie chciał go zobaczyć na własne oczy. Tym miejscem, niedaleko Błękitnej Skały, był strumyk, który w pewnym miejscu przechodził przez progi, tworząc wodospad. może nie wielki, ale dający w gorący dzień miły chłodek, lekką bryzę i przyjemnie kojące dźwięki szumu wody.
Piastun okrążył kilkakrotnie to miejsce, by wypatrzyć co fajniejsze miejsce. Z góry zobaczył smoka. "Pogadam z nim" pomyślał sobie. Wylądował tuż obok niego.
– Witaj. Nie przeszkadzam ci czasem? Wyglądasz na znudzonego. Może mógł bym ci w czymś pomóc? –
Piórko Nadziei lubił gadać podczas udzielania nauk. Ale do zawierania znajomości, to raczej był kiepski. No... ale lody przełamane.