Strona 20 z 34

: 01 paź 2019, 22:47
autor: Posępny Czerep

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Stara Brzoza składała się już ze znacznie większej ilości barw, niż to miała w zwyczaju. Zwykle zielone, drobne listki zżułkły, nie całkiem poddając się jeszcze wysychaniu, a jedynie złociejąc od krawędzi i przetykając się brunatem. Wygrywały cichą, smutną melodie, gdy wiatr przeczesywał je niczym palce końską grzywę, trącając misterne struny uczepione sprężystych i ciękich gałązek czule niczym skromna kochanka.
Rudawy, ciemniejący u góry grzbiet otarł się sennie o czarno-białą korę, której chropowata powierzchnia miło dotrapywała się aż do skóry. Przymknięte dymiste powieki mogły zwodzić wrażeniem błogości na białym pysku – gdyby nie grymas bólu, jakby bez powodu znaczący jakby wilczy pysk bestii.
Ciężko oparta o drzewo upadła na zad, zębami niezdarnie szarpiąc za rzemienie, które wrzynały jej się już od ponadprzeciętnego ciężaru mięsa. Miała nadzieję, że to nie był żart, skoro dostargała już tutaj mięsa mającego wykarmić – jakiegoś – olbrzyma ze stada Ziemi. Wyjęła pakunek pięknego czerwonego mięsiwa i ułożyła stosik nieopodal. Na tyle blisko, by chronić go przed niechcianymi gościaci, a na tyle daleko, by bez przeszkód oddać go Ziemistemu. Czyżby Spękany? Nie znała innego olbrzyma. Ale wszystko było możliwe.
Nadciągająca Wichura rozkosznie przygrywała na swym instrumencie z wiszącej nad jej głową kopuły liści. Było jednak na tyle chłodno, że skórzastymi błonami skrzydeł okryła boki, pierś i część szyi. Bolała ją głowa – nie zamierzała się do kompletu przeziębić.
Czujnie rozglądała się po horyzoncie, wypatrując rosłej sylwetki.

: 02 paź 2019, 8:26
autor: Spękany Kamień
Pojawiła się wkrótce na horyzoncie i kuśtykała lekko na przednią, prawą łapę. Faktycznie był to duży smok. Rosły, ale też szeroki. Wyglądał jak niebo tego dnia, szary, kamienny. Mogła w nim poznać znajomą duszę. Duszę, która nie potrafiła już zachwycać się albo smucić z powodu pogody. Gdy patrzył przed siebie, szukał już tylko widma śmierci. Nie mógł skutecznie polować, co narażało go na śmierć głodową. Tęskno było mu i do jego samicy. Aank dostrzec mogła płat różowej skóry na jego prawym barku. Musiał zostać mocno zniszczony. Wziął głęboki oddech gdy stanął z kamienną miną przed drobną oposką. Skinął jej głową i zaczął jeść. Łykał duże kawały mięsa, a jednak w kompletnej ciszy. Naleciałość przeszłości. – Dzięki ci. – Mruknął swoim basowym tonem. Nie powiedział nic więcej. I nie chciał niczego więcej. Gdy patrzył na nią jak się odwracał w kierunku areny, mogła poczuć, że... prawdopodobnie nigdy się już nie spotkają.

z/t

: 31 paź 2019, 21:52
autor: Niezłomna Cisza
Jej sylwetka coraz bardziej nikła. Ona sama czuła, że... Znika. Najwyraźniej ten powrót miał swoje granice. Im dalej od Kurhanu, tym gorzej. Im bliżej terenów Wody, tym gorzej... Czyli raczej jej się nie uda odwiedzić tych miejsc, które zna najlepiej. Powspominać wydarzenia znad Rozlewiska Sadiru, czy zobaczyć Mistyczną Skałę.
Szept gwałtownie się zatrzymała. Uniosła prawą łapę, tę prawie całkowicie pokrytą bliznami i przez chwilę się jej przypatrywała. Nie z powodu blizn – nigdy nie zwracała na nie większej uwagi. Raczej dlatego, że była tylko w połowie materialna.
Nie pozostał wśród żywych nikt, z kim chciałby zamienić słowo. Ostatnia zmarła już księżyce temu. Nie wiedziała jak, niezbyt przykładała się do obserwowania świata żywych. Po prostu... Jednego dnia była, a drugiego gdzieś ją zagubiła. A w świecie zmarłych nie zdołała jej odnaleźć.
Może lepiej będzie wrócić bliżej Kurhanu? Może jeszcze spotka... Kogoś. Raczej żywego, jak martwego.

: 01 lis 2019, 0:10
autor: Zmierzch Gwiazd
Tak blisko, a jednak tak daleko... Jej pół-materialna powłoka zanikała, gdy zjawa błąkała się po terenach wspólnych, nie przejmując się tym, czy ktoś ją widzi bądź nie. Duch nie musiał się już więcej przejmować sprawami żywych i chodź Zmierzch dawno zapomniała o tym, że z winy swoich straciła życie, tak stara blizna pozostała po podcięciu gardła pozostała, ciągle przypominając o tym, jak odeszła do gwiazd. Zmarła poza terenami Wolnych Stad, poza barierą, zarżnięte niczym zwierzę, daleko od miejsca, które niegdyś nazywała domem. To nie tak miało być...
Zjawa szła powoli, zamyślona, nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół niej. Niczym cień, sunęła po prostu przed siebie, przenikając przez drzewa, strasząc tych, których taki widok mógłby przerazić.

: 01 lis 2019, 18:56
autor: Niezłomna Cisza
Szept kątem oka zauważyła jakiś ruch. Spojrzała w tamtą stronę. Inna zjawa. No tak, to przecież oczywiste, że nie jest jedyną duszą, która skorzystała z nieuwagi Aterala...
Tylko to nie była jakaś tam pierwsza, lepsza dusza.
Szmaragdowa.
W pamięci Burzy odezwał się moment jej śmierci. Jej ostatnia myśl, ostatnia wiadomość mentalna – była skierowana do niej. Niby kiedyś się przyjaźniły, ale po Szczerbatej w ich relacji zapanowała... Cisza. Niezłomna Cisza. Najwyraźniej to ironiczne imię miało w sobie, więcej ironii, niż sama zakładała...
Mogła podtrzymać ten stan. Stan ciszy. Pójść swoją drogą. Veles zdawała się być zamyślona. Pewnie nie zauważy jakiejś szarej, półprzezroczystej plamy, która przemknie obok...
Mogła, ale nie musiała. Nie chciała.
– Witaj, Opoko. Dawno się nie widziałyśmy... – rzekła na tyle głośno, by duch Łowczyni ją usłyszał. Starała się przybrać neutralny wyraz pyska, ale ślepia zabłysły smutnym, modrym odcieniem. Do tego sama nie wiedziała, czego się spodziewać. Ani nie była do końca pewna, co takiego chciałaby jej powiedzieć...

: 01 lis 2019, 21:06
autor: Zmierzch Gwiazd
Z zamyślenia wyrwał ją głos. Przystanęła nagle, jakby nagle wybudzona z długiego snu, jeszcze nie wiedziała co się dzieje wokół niej. Ten głos... Poznawała go. Pamiętała go, chociaż były to bardzo stare czasy. Jak mogłaby zapomnieć? Cały czas pamiętała. Pamiętała wszystko co dobre i co złe. Nie mogłaby zapomnieć o tej osobie, która była jej bardzo bliska...
Przeniosła wzrok swoich pół-martwych ślepi na byłą wodnistą. W jej ślepiach były różne emocje- smutek, radość, tęsknota, ból. Przez tak długi czas przebywała w ciemności świata znajdującego się za Wrotami Aterala, z dala od wszystkich... A teraz odnalazła jedną z osób, której szukała po swojej śmierci.
– Szept...
Natychmiast zmieniła kierunek, podchodząc do niej. Wpatrywała się w nią, jakby nie wierzyła w to, co widzi. Opoka czekała na tą rozmowę, jednak nie wiedziała co powiedzieć. No bo... Co mogłaby powiedzieć? Po tym w wszystkim, co się zdarzyło...
– Nic się nie zmieniłaś, przyjaciółko...
Uśmiechnęła się nieznacznie w jej kierunku.

: 01 lis 2019, 21:49
autor: Niezłomna Cisza
Chyba obie nie wiedziały co powiedzieć... Ale słowa nie zawsze są potrzebne. Szept wystarczyło spojrzenie Veles. Tyle emocji zawartych w zieleni jej oczu.
Burza wyraźnie odetchnęła ulgą. Tutaj nie było gniewu, czy chłodu. Raczej tęsknota i smutek. Żal i radość.
I może sama Wojowniczka poczuła też... Wyrzuty sumienia. Zebrało jej się na łzy. Nie, nie rozpłakała się, ale...
Sama zrobiła kilka kroków w stronę Nefrytowej. Kilka szybkich kroków i już była przy niej, po smoczemu przytulając swoją przyjaciółkę. Szarołuska po prostu wtuliła się w szyję Łowczyni, obejmując ją jedną łapą
– Ja... Przepraszam?
Sama nie wiem za co. Nie wiem dlaczego...
Przepraszam...

Zjawa w mgnieniu oka znów odsunęła się od byłej Ziemistej na krok.
– Cieszę się, że cię widzę... – szepnęła. – Tak bardzo się cieszę...!
I wciąż się nie popłakała. Chyba mogła uznać to za życiowe osiągnięcie.
Życiowe? No, zbyt żywa to ona już nie była...

: 03 lis 2019, 8:08
autor: Szara Rzeczywistość
W sumie to nie miał pojęcia co tutaj robił. Noc zdawała się być inna, dziwna. Im więcej podróżował po terenach wspólnych tym więcej duchów widział. W pewnym momencie zdecydował się w końcu wylądować... No i padło na dwa odosobnione duchy, które były bardziej zajęte sobą, niż wszystkim w około.
Mam nadzieję, że nie przeszkadzam... Po prostu... Ciężko jest znaleźć teraz jakiś teren gdzie nie wyszliście zza zaświatów...
Powiedział na przywitanie, a nawet się lekko skłonił. To w końcu duchy, przeżyli swoje życie i nie wyglądali tak makabrycznie jak niektóre smoki, których trawił wieczny żal za swoje uczynki.
Jestem Godny Kolec, przyszły łowca stada Ziemi. Jeśli przeszkadza wam moja obecność... Cóż, nie przejmujcie się mną.

: 03 lis 2019, 15:36
autor: Zmierzch Gwiazd
Wpatrywała się w pysk swojej przyjaciółki, próbując odgadnąć, jakie emocje nią kierują. Widziała wiele najróżniejszych uczuć, które nią targały, jednak w większości były to uczucia pozytywne. Zupełnie tak samo, jak u Gwiazdy...
Otworzyła nieco pysk zaskoczona, gdy Szept po prostu ją przytuliła... Nie spodziewała się tego nagłego, czułego gestu z jej strony, jednak nie walczyła z tym. Po prostu przymknęła oczy i wtuliła się w nią, pozwalając, aby ten jeden gest powiedział więcej, niż jakiekolwiek słowa.
– Nie masz za co przepraszać...
Stwierdziła jedynie, wpatrując się w jej oczy. Uśmiechnęła się delikatnie. Tak bardzo za nią tęskniła, jednak za Wrotami Aterala nie miały okazji, aby się spotkać...
– Też się cieszę, że cię widzę! Mam nadzieję, że gdy wrócimy na swoje miejsce, tam, na niebie, wrócimy tam razem... Będziemy miały o wiele więcej czasu, na rozmowę.
Obejrzała się na smoka, który wylądował nieopodal nich. Spojrzała przepraszająco na Szept, oznajmując tym samym, że chciałaby zamienić z nim kilka słów, po czym powoli oderwała się od niej. Zwróciła się w kierunku Ziemistego.
– Witaj, Łowco Ziemi... Jestem Zmierzch Gwiazd, prorokini i była przywódczyni twego stada. Nie przejmuj się, my, duchy mamy wieczność na rozmowy między sobą... Jednak rozmowy z żywymi to miła odmiana. Mam nadzieję, że polowania idą ci pomyślnie. Sama dobrze wiem, jak przewrotne mogą być... Wracając, mam pewien podarek, jednak aby go zdobyć, musiałbyś odpowiedzieć na zagadkę. Pytanie jednak, czy wolalbyś łatwiejszą, czy trudniejszą?
Wpatrywała się w niego swoimi szamaragdowymi ślepiami, od czasu do czasu zerkając również na Szept, z uśmiechem.

: 03 lis 2019, 17:44
autor: Szara Rzeczywistość
Duch miał podarek? Gdzieś już to słyszał, dlatego też kiwnął barkami. I tak nie miał w tej chwili nic lepszego do roboty, niż wytężanie umysłu.
Prorok? To nowość, pierwszy raz słyszę o takiej randze. Polowania są jak najbardziej przewrotne... szczególnie przed większymi mrozami. Ale pochwalę się! Spotkałem jednorożca i nie walczyliśmy... Po prostu pozdrowiłem go, a on odszedł. Piękna istota... szkoda, że ich tak mało zostało... My łowcy nie możemy iść na łatwiznę, dlatego też ja nie pójdę. Poproszę trudniejszą zagadkę.
Godny uśmiechnął się do zjawy prorokini. Miał nadzieję jednak, że zagadka nie okaże się próbą znalezienia kamienia szlachetnego podczas burzy w szczerym polu.

: 03 lis 2019, 18:43
autor: Zmierzch Gwiazd
Jej ogon poruszał się delikatnie z boku na bok, gdy słuchała słów Ziemistego. Przypominał jej kogoś... Ah, stare wspomnienia.
– Prorok to smok wybrany przez Bogów. Jest ich głosem na ziemi, pośrednikiem obdarzonym wieczną młodością.– wyjaśniła- Masz rację, jednorożce są piękne... Dobrze, że go oszczędziłeś. My łowcy, spotykamy się z takimi sytuacjami na co dzień. Kieruj się sercem, a nigdy nie popełnisz błędu.
Uśmiechnęła się delikatnie słysząc, że chce trudniejszą zagadkę. Wbrew pozorom, naprawdę nie była ona łatwa, jednak wierzyła, że adept sobie z nią poradzi.
– Podążam za Tobą i wygładzam Ci ścieżki. Możesz wesprzeć się na mnie, jak na stopniu lub osłonić się mną, niczym tarczą...
Jak myślisz, co to jest?

: 03 lis 2019, 19:52
autor: Niezłomna Cisza
Ach, żywy smok... Szept uśmiechnęła się do Veles zachęcająco, dając znak, że nie przeszkadza jej ta przerwa.
– Będziemy mieć swój czas... – mruknęła cicho, odsuwając się na krok. Wśród gwiazd nie zabraknie im czasu.
Nie wtrąciła niczego do rozmowy. Nic ją nie łączyło z tym smokiem – ani ranga, ani stado, ani też nie miała dla niego żadnego... Podarku. To ostatnie nieco ją zaskoczyło. Sama nie wiedziała co takiego zbiegła dusza mogła podarować żywemu. Cóż, Łowczyni pewnie ma swoje sposoby.
Jednym uchem wysłuchała zagadki Prorokini, ale nawet jeśli znała odpowiedź, nie dała tego po sobie poznać. Chyba też za bardzo pochłonęło ją uczucie ulgi i radości... Chyba czuła się między gwiazdami samotnie.
Ale teraz już nie będzie sama, prawda?

: 03 lis 2019, 20:15
autor: Szara Rzeczywistość
Zagadka... była ciężka. Odpowiedzi było wiele jego zdaniem i zanim odpowiedział to na prawdę trochę czasu, ponieważ każdą musiał powoli 'przyłożyć'. Nagle w końcu wpadł na pomysł, który przypasował najlepiej, chociaż... czy nim można było osłonić się jak tarczą?
Czy chodzi o przyjaciela?
Nie wiedział czy bardziej pyta czy stwierdza. Nie był jednak pewny tej odpowiedzi, gdyż... wydawała się pozornie zbyt naciągana. No najwyżej nie zgadnie, prawda? Zjawy może nie miały zbyt dużo czasu, ale chyba wybaczą najwyżej młodzikowi pomyłkę...

: 03 lis 2019, 20:39
autor: Zmierzch Gwiazd
– Będziemy mieć dużo czasu, Szepcie. Teraz, gdy się odnalazłyśmy, nie stracimy się ponownie z taką łatwością.
Uśmiechnęła się do niej, a następnie przeniosła wzrok na smoka. Pokręciła przecząco głową. Przyjacielem zasłonić się jak tarczą? Cóż za nonsens. W jej spojrzeniu pojawiło się swego rodzaju zniesmaczenie tym stwierdzeniem, jednak nie skomentowała tego. Musi nakierować go na właściwy tor.
– Nie jest to przyjaciel, ani nic, co można złapać. Ma to każdy, od tego zależy, jak cię postrzegają lub jak postrzegają stado. Czy już wiesz, o czym mówię?
Jej szmaragdowe oczy wpatrywały się w niego wyczekująco.

: 03 lis 2019, 22:09
autor: Szara Rzeczywistość
Godzien krzywo się uśmiechnął i pomyślał o swoim przyjacielu, który teraz przydałby mu się na taką zagadkę... Był jednak sam z dwoma spokojnymi zjawami, ale akurat ich zagadka była podchwytliwa. Teraz Godzien czuł się po prostu głupio bo chyba powinien znać odpowiedź. Podpowiedź oczywiście pomogła, ale również zrodziła kolejne pytania.
Każdy ma... Honor... ale czy nim można zasłonić się? I czym jest tarcza...?No nic, niech będzie Honor
Nie chciał tym razem zawieźć ducha, ale czy potrafił odnaleźć odpowiedź? Jeśli Honor to i pewnie Godność pasowała by... A może sumienie? Opcji na prawdę było sporo... Tylko czy honor prostował drogi? To było strasznie podchwytliwe.

: 03 lis 2019, 22:23
autor: Zmierzch Gwiazd
Zjawa po raz kolejny podkręciła głową. Z ta zagadką było tak samo, jak z innymi- trudno je zgadnąć, jednak gdy już pozna się odpowiedź, wydaje się oczywista. Zmierzch nie była jednak złą zjawą, która straszy żywych, a spokojną, byłą prorokinią, której duch rozdawał prezenty. W zamian oczekiwała odpowiedzi, jednak nie utrudniała smokom rozwiązania zagadek. Wręcz przeciwnie, pomagała im, stąd też nadeszła kolejna podpowiedź z jej strony.
– Swego czasu, stado cienia było uważane za okrutne i brutalne przez wszystkich. Smoki były widziane jako drapieżne, nie znające litości i niektóre rzeczywiście takie były. Przez to stado miało złą...?
Przerwała nagle zdradzając jednocześnie, że dokończenie jej wypowiedzi jest jednocześnie rozwiązaniem zagadki.

: 03 lis 2019, 22:38
autor: Szara Rzeczywistość
Godzien westchnął przeciągle.
Odpowiedź gdzieś mu umykała. Na prawdę potrzebował znów dłuższej chwili.
Pierwszą odpowiedzią była opinia, ale ta nie pasowała do pierwszej części zagadki ni w ząb.
Drugą odpowiedzią była jednak...
Mieli złą reputację.
Dokończył wpatrzony w zjawę proroka jakby patrzył na zwierze łowne, które mógł niedługo upolować. Na prawdę było mu głupio, że potrzebował tyle czasu na odpowiedź, ale chyba to dobrze. W końcu niczego nie dostaje się za darmo, a tym bardziej z zaświatów.

: 03 lis 2019, 22:46
autor: Zmierzch Gwiazd
Ziemisty po chwili dostrzegł, jak na pysku Zmierzchu Gwiazd pojawia się delikatny uśmieszek. Znikąd wyciągnęła pudełko, bez dokładnych zarysów w jej łapie, gdy jednak podała je Godnemu Kolcowi, podarunek nabrał fizycznych cech. Samiec mógł czuć również jego ciężar w łapie. Tak, tym razem przyszły łowca podał prawidłową odpowiedź, dostał więc nagrodę za to.
– Dokładnie tak. Chodzi o reputację.
Duch prorokini patrzył się ciągle na smoka. Gdyby miał jeszcze jakieś pytania, była gotowa udzielić mu odpowiedzi na nie. Zagadka jednak została rozwiązana z pomyślnym skutkiem. Miała nadzieję, że nagroda za to mu się podoba.

: 18 lis 2019, 18:49
autor: Mały Jeleń
Mraevillik rozpoczęła wycieczki zapoznawcze z nową okolicą. Wędrowała po terenach współnych, bardzo uważając, by nie wtargnąć na teren któregoś ze stad, mimo że najchętniej pognałaby na granice z Ziemią. Wiedziała jednak, że musi być cierpliwa i wszystko przeprowadzić z głową, nie popełniać błędów przeszłości.
Przedzierała się przez Szklisty Zagajnik, tonąc we mgle. Ta nagle odsłoniła przed nią kształt okazałego drzewa... Samica wstrzymała oddech, zachwycona wpatrując się w piękną brzozę. Z entuzjazmem pośpieszyła do jej kory i przyłożyła do niej łeb.
Zdrowa... – Wymamrotała, uśmiechając się.
Po chwili rozłożyła się u jej korzeni, opierając o nie zmęczony kark. Przy innej żywej istocieczuła się lepiej, nawet jeśli było to drzewo oraz nawet otoczona tak gęstą mgłą. Organizm coraz natarczywiej przypominał o odpoczynku.
Zapatrzyła się w dal, zajęta bardzo zajmującymi myślami.


// Kuszenie

: 18 lis 2019, 21:48
autor: Kuszenie Diabła
Było zimno.
Gęsta pokrywa mgły unosiła się nad Zagajnikiem, a przeświecające przez nią nieśmiało promienie Złotej Twarzy nadawały jej ciężkości, wplatając się pomiędzy czerniejące źdźbła trawy i zmrożone łodyżki ziół. Połowa uroku pory Złotych Liści została pochłonięta przez jej półprzezroczyste paszcze, które wypełniły świat po brzegi, jak woda uzdrowicielskie naczynie. Gdzieś w oddali jedynie kołysały się dwa punkty, jaśniejsze i bielsze niż ona sama.
I nie przestały się kołysać, aż uwagi od nich nie odwrócił bielutki pysk o ostrych, ciosanych jak w kamieniu rysach i para długich łap zakończonych obsydianowymi pazurami. Obłok mgły rozstąpił się nieznacznie, aby ją przepuścić, a potem szybko zamknął za nią, pochłaniając część długiego ogona. Stąpała cicho, tylko czasem któreś zmrożone źdźbło trawy pękło z trzaskiem. Każdy jej krok zdawał się być dobrze przemyślany, a ona sama posuwała się do przodu z niewymuszoną lekkością, która wręcz nie przystawała smoczycy jej wielkości. Zatrzymała się widząc nieznajomą, odpoczywającą w korzeniach wielkiej brzozy.
– Dzień dobry. Nie przeszkadzam? – Skłoniła łeb, przykrywając nieco ślepia półprzeźroczystymi, fioletowymi powiekami. Jej głos był miększy niż sugerować mógłby to jej wygląd, raczej dźwięczny i przyjemny dla ucha. W bielutkich ślepiach dało się widzieć oznaki zmęczenia, które jednak nie odbijały się w żaden sposób na jej postawie.

: 19 lis 2019, 22:02
autor: Mały Jeleń
Z zainteresowaniem dostrzegła nieznajomą, która wyłoniła się z mgły, jakby sama była mglakiem, nie smokiem. Pojawiła się bez wydawania niepotrzebnych dźwięków, dlatego gdyby Mżawka znajdowała się w tym momencie już w stanie półsnu, mogłaby wręcz przeoczyć jej pojawienie się!
Usiadła w nieco bardziej wyprostowany sposób, jakby w ten sposób okazując przybyszce szacunek. Przybrała na pysku uprzejmy uśmiech.
Dzień dobry. – Odparła, naśladując tutejsze zwyczaje. – Oczywiście, że nie. Zawsze jest odpowiedni moment na nowe znajomości. Może zrobić ci miejsce? – Odparła łagodnym, czystym głosem, przesuwając się lekko. Gdyby Kuszenie chciała, mogłaby oprzeć się obok o korę drzewa. – ..Och, nie podałam jeszcze swojego imienia! Właściwie to... najbardziej zgodnie z prawdą nazywam się Mraevillik... lecz można również zwracać się do mnie Mżawka. A ciebie jak mogę nazywać? – Poczuła, że jako intruzka na tych ziemiach to ona pierwsza ma obowiązek się przedstawić. Przyglądała się smoczycy ciekawie, próbując zgadnąć z jakiego ta pochodzi stada. Brakowało jej jednak wskazówek.