Strona 20 z 27

: 05 lis 2020, 20:01
autor: Echo Zbłąkanych

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Młody stał sobie tak i trochę zaczął zamulać otoczony wesołym rozgardiaszem, gdy wtem coś przez niego przeleciało, tak bezczelnie i z impetem! W pierwszej chwili młody podskoczył jak rażony piorunem, lecz po chwili strach przeszedł w oburzenie. Wszystkie żabki maddarowe znikły, młody zaczął się rozglądać, gdy nagle dostrzegł całkiem ładnego... ducha wiszącego nad jego głową, tuż przed pyskiem. Duch, prawdziwy duch! Młody zrobił się podekscytowany, nigdy wcześniej nie widział ducha! Przyjrzał się mu uważnie, bez wątpienia było to smocze widziadło, był całkiem... ładny.
Eeee witaj upiorku, nazywam się Błędny Kolec. Pierwszy raz widzę kogoś takiego jak Ty! -powiedział w stronę duszka podekscytowany.
Niestety nikogo takiego nie widziałem, to jakiś Twój kolega? Jak Cię zwą? Do jakiego stada należałeś? -zadał kilka pytań na raz widziadłu. Jakoś dziwnie nie bał się już tego ducha, wyłącznie pozostała ekscytacja ze spotkania kogoś tak ciekawego.

: 07 lis 2020, 0:45
autor: Oczywistooki
Ucieszył się, że nie przestraszył zwojego rozmówcy. Było to widać po jego nieznikającym wręcz z jego pyska, miłym uśmiechu. Oh, i również tonie radosnego głosu.
– Upiorku? Oooh, nie przedstawiłem się, no tak! Jestem Oczywistooki, wojownik Życia! To znaczy... Ziemi! Hehe, ciągle się mylę. Miło mi cię poznać, Błędny Kolcze! Iii... Um, tak jakby... To opis mojej ukochanej. Żyła dłużej niż ja i nie mogę nigdzie jej znaleźć, a szkoda. Fajnie byłoby się jeszcze raz, choć na chwilę spotkać. Więęęc... Ciągle jej szukam. A tak się akurat zdarzyło, że udało mi się ponownie wymknąc z zaświatów i pomyślałem, że tym razem jej też. – zabrzmiała energiczna odpowiedź półprzezroczystego duszka, który podczas mówienia nie przestawał się uśmiechać, ale również i ruszać. To sobie przeleciał trochę bardziej na lewo, tu na prawo... I cały czas gestykulował. Ależ fajnie tak móc ruszać bez problemu łapami w trakcie rozmawiania! Nie trzeba używać ich do podpierania.

: 08 lis 2020, 17:06
autor: Echo Zbłąkanych
Młody nie bał się już tego upiorka w ogóle. Szukał swojej ukochanej, która mogła jeszcze żyć, troszkę to smutne, może jak zapyta o więcej szczegółów, może jak ma na imię, to uda mu się ustalić jakieś fakty.
Od dawna jesteś... duchem? Może jakbyś podał mi imię swojej ukochanej, to skojarzyłbym jakieś fakty, tak ciężko mi cokolwiek powiedzieć – zapytał i oznajmił jednocześnie Błędny.
Współczuje Ci... być bez ukochanej w innym, pewnie niezbyt przyjaznym miejscu.. mimo wszystko jesteś taki radosny i paradoksalnie pełny życia, mimo tego że jesteś duchem... nie tęsknisz za byciem smokiem z krwi i kości? – kolejne pytanio-stwierdzenie Świetlika. Wesoły duszek strasznie latał dookoła, co nieco młodego irytowało, bo wolałby widzieć dokładnie swojego rozmówcę, ale bardziej żałował duszka, niż był zirytowany, więc na ą chwile nie robił mu żadnych przytyków.

: 13 lis 2020, 1:46
autor: Oczywistooki
Podrapał sięe odrobinę po podbródku, w sumie to zastanawiając się o tym, jak długo utknął w tej formie. Wydawało mu się, że w samotności spędził całą wieczność, ale dobrze wiedział, że raczej to nie była prawidłowa odpowiedź.
– W zasadzie to... sam nie wiem, dla mnie czas płynie odrobinę inaczej! Ale mam wrażenie, że... udało mi się dostać na chwilę do świata żywych cztery pory temu. Albo osiem? Hmm... kogo z Ziemi wtedy spotkałem... O, Żwawy Kolec! Znasz? – spróbował jeszcze tak pomóc smokowi ze znalezieniem odpowiedzi. W zasadzie to sam chciał nią poznać!
Później nastąpiło pytanie o ukochaną i wyrażenie współczucia. Na pysku ducha, który w końcu postanowił zlecieć na ziemię pojawił się wyraz takiego "Aww...", a następnie znów zaczął mówić swym pozotywnym głosem.

– Oddech Pustyni, przywódczyni Ognia! Mówi Ci coś jej imię? Ajjj, może powinienem poszukać smoków z jej stada...? Choć tak niezbyt miło opuszczać rozmownych i uprzejmych gadzinek, jak Ty, Błędny Kolcu. Bo właśnie dzięki osobom, z którymi mogę rozmawiać czuję się jak żywy. A przynajmniej ja w zaświatach takowych nie napotykam. Cóż, nikogo nie napotykam. Więęcc... W zasadzie to trochę tęsknię za życiem. Trochę bardzo, tak. Bo żyjąc można rozmawiać ze smokami! Nie ma nic lepszego od braku poczucia samotności.

: 15 lis 2020, 15:24
autor: Echo Zbłąkanych
Młodemu średnio się podobała taka wizja samotności... Czy rzeczywiście koniec jest taki... nudny? Coraz bardziej współczuł rozmówcy, być tak całkiem sam.. aż go serce zabolało.
Niestety nie kojarzę ani Żwawego Kolca, ani Twojej ukochanej. Nie znałem nikogo ze stada ognia oprócz swojej drugiej matki, która umarła od razu po ceremonii, na której ją poznałem. Przykro mi trochę z tego powodu, że nie zdołałem jej poznać. – wyznał szczerze duszkowi. Jakoś mu się tak zebrało na zwierzenia.
Podziwiam Cię, że mimo bycia... po drugiej stronie nadal jesteś taki wesoły. Mało masz okazji do interakcji z kimkolwiek. – pochwalił smoka. Dużo trzeba mieć w sobie samozaparcia, żeby się nie załamać...

: 15 lis 2020, 18:57
autor: Oczywistooki
Podszedł bliżej adepta i porzucił na moment swój półprzezroczysty kolor. Teraz wyglądał jak żywy! To znaczy, nie licząc braku zapachu i tego, że jego łapy przenikały przez kłosy trawy. Jak i również lekko przeszła jego prawa, przednia przez bark Błędnego, gdzie odruchowo chciał go klepnąć, by dodać mu otuchy. Oczywiście żywy smok nic nie poczuł.
Chciał tak wyrazić współczucie temu, że widział swoją matkę tylko raz. Jakoś słowo "drugą" zinterpretował jako fakt, iż był on adoptowany.

– Ow... No nic, trudno, będę szukał dalej. I... Um, nie załamuj się tym, że jej nie poznałeś. Jestem pewien, że Tobie się bardziej poszczęści i na pewno ją jeszcze kiedyś spotkasz! A może cię odwiedzi, tak jak ja? Hehe, kawał życia jeszcze przed tobą, niejednego ducha jeszcze ujrzysz! To jest, jeśli Ateral dalej będzie zostawiał nam opcję zejścia na ten świat. Bo nie sądzę, że zdarzyło mu się to dwa razy przez przypadek. – rzekł radośnie, odkładając łapę z powrotem. Uśmiech nie schodził mu z pyska. Zdawało się nawet, że trochę się powiększył, gdy smok wyraził swój podziw. Od razu po nim duch ponownie zabrał głos z zadartym nieco łbem w górę. Ciągle miał na widoku adepta.
– Ale gdy mam, powinienem z takiej okazji jak najbardziej korzystać, nie? I korzystam, i cieszę się, że ją mam! Hehe. – rzekł radośnie. Popatrzył się potem trochę na bok, grzecznie sugerując, że powinien w zasadzie iść dalej szukać tych, których znaleźć "musiał".

: 15 lis 2020, 20:37
autor: Echo Zbłąkanych
Młody wyszczerzył zęby.
Na razie się na tamtą stronę nie wybieram, za młody jestem – zaśmiał się do duszka. Szkoda, że tak krótko może być między żywymi, fajny materiał na kumpla, można by coś razem zmajstrować.
Szkoda, że tak rzadko pojawiasz się wśród nas. Chętnie bym Cię lepiej poznał, ale rozumiem, że musisz jeszcze znaleźć swoją ukochaną, albo kogoś kogoś jeszcze, na kim Ci zależy. To bardzo niesprawiedliwe, że tylko tak rzadko możesz nas odwiedzić, widać taka wola Bogów.. Powodzenia w poszukiwaniach. – powiedział do Duszka, widząc, że ten chce już ruszać dalej. Przerażała go wizja spędzania czasu po śmierci w samotności i pustce. Dobrze, że jestem jeszcze młody – pomyślał.

: 15 lis 2020, 21:51
autor: Oczywistooki
– I oby nikt Ciebie też tam nie pospieszał, jeśli wiesz, o czym mówię, młody. – Odparł mu od razu, przytakując na swoje własne słowa. Zrobiło mu się znów jeszcze milej, gdy pomarańczowołuski znów wyraził swój żal do rozstania się z Oczywistym. Jakiż on był przeuroczy...
– Dziękuję bardzo serdecznie, bardzo miło było z Tobą porozmawiać! Jeśli nadal nikogo nie znajdę, too... może znajdę Ciebie następnym razem, gdy tutaj wrócę? Ciekawe jak duży wtedy będziesz, hehe. – zaśmiał się, przymykając ślepia z radości. Następnie wzleciał i zrobił jeden przewrót przez grzbiet w powietrzu, ponownie nabierając półprzezroczyste barwy.
– Miłego życia, Błędny Kolcze! – wyrzucił z siebie radośnie ostatnie słowa, ruszając w tym samym momencie jak z procy gdzieś na lewo od Błędnego, ignorując po drodze gęste trzciny, które nie stanowiły dla ducha żadnej przeszkody. Odlatując jeszcze patrzył za siebie z uśmiechem, dopóty krzaki całkowicie nie zasłoniły mu widoku na pociesznego pomarańczowołuskiego.
//zt

: 05 gru 2020, 19:35
autor: Strażnik
Nie cierpiał jezior, ale teraz nie do końca zwracał na to uwagę. Nie chciał zresztą komfortu w rozmowie z Beriusem. Chciał znać fakty i obecną sytuację. Wezwał go mentalnie, zastanawiając się po drodze co takiego chciałby mu przekazać i dlaczego. Zdawał sobie sprawę, że przysięga była dopiero pierwszym krokiem do przemiany, choć były Ziemisty nie miał już wiele czasu.
Dotarłszy na miejsce Strażnik przysiadł przy pokrytej lodem tafli, która w większości była osłonięta wyschniętymi roślinami.

: 08 gru 2020, 17:54
autor: Berius
Berius siedział pod drzewem opierając się o zimną korę. Zmarnowany to mało powiedziane jeśli chodzi o jego stan. Wyglądał jak by jego duch kompletnie go opuścił. Mimo wszystko jednak wydawał się... nie smutny tylko spokojny.
-Zastanawiałeś się kiedyś jak będą wyglądać twoje ostatnie chwile na tym świecie? Chciałbyś być sam, a może w otoczeniu bliskich.
Odetchnął spokojnie i spojrzał w niebo patrząc jak zaczyna padać śnieg.
-I czy chciałbyś by cię zapamiętano czy może zapomniano. Dla mnie najstraszniejszą rzeczą jest samotna śmierć i zapomnienie. Jednak nie możemy mieć wszystkiego.
Zaśmiał się żałośnie myśląc o swoim żywocie. Z dnia na dzień czuł się coraz gorzej ale rozumiał coraz więcej.
-Jak że życie było by prostsze jakbyśmy wiedzieli co nas czeka. Mogli byśmy się przygotować na nadejście ciężkich dni ale w zamian byśmy nie mogli z trudnych chwil wychodzić silniejsi. A co ty o tym myślisz?

: 16 gru 2020, 17:05
autor: Strażnik
Siedział? Strażnik odwrócił się w stronę źródła głosu. Wyglądało na to, że Berius był zbyt leniwy, aby podejść mu pod sam nos, więc wybrał jakieś drzewo nieopodal i postanowił poczekać, aż to prorok podejdzie do niego. Westchnął pod nosem. Niech będzie.
Myślę, że masz rację w twierdzeniu, iż nie opłaca się znać przyszłości z góry. Na szczęście to niemożliwe, bo smoki przestałyby się liczyć z konsekwencjami teraźniejszości – Wyjaśnił najpierw, po tym jak przysiadł mu naprzeciw, naturalnie zachowując odpowiedni odstęp.
Nie wiem, czy zależy mi na byciu zapamiętanym przez smoki. Jeśli jednak skupisz się na tym jak jesteś odbierany teraz, będzie to wystarczające. Gdy umrzesz, twój lęk stanie się nieistotny. Na tym poniekąd polega twoja obecna misja, więc mam nadzieję, że nie zniechęciłeś się w zaledwie jeden księżyc od jej podjęcia – Podejrzewał jednak, że właśnie tak było. Odbierało mu to chęci na cokolwiek, ale spróbował odepchnąć tę myśl i kontynuować, jakby jej nie było – Czy byłbyś w stanie powiedzieć coś o swojej wartości Beriusie? Czy jest coś, co chciałbyś zrobić, ale jakieś zjawisko albo smoki cię powstrzymują?
Gdy mówił, brzmiał na bardziej zmęczonego i wyzutego z entuzjazmu niż kiedykolwiek dotąd, choć nadal miał podbródek wysoko, w prezentacyjnej pozie, więc być może nie było to szczególnie zauważalne.

: 17 gru 2020, 16:54
autor: Berius
Berius zastanowił się chwilę. Po odpowiedzi Strażnika mruknął cicho i znów na niego spojrzał.
– hmm Ja bym chciał być zapamiętany. Chcę coś po sobie zostawić. Świadomość tego że mogę z tond zniknąć jest przerażająca. Mam wrażenie że wtedy moja obecność w świecie żywych była by niepotrzebna. W sensie każdy z nas ma coś do zrobienia tu. Bo inaczej po co by mieć życie. Dla istnienia bez celu?
Zapytał znów i wysłuchał strażnika gdy ten pytał o jego wartość. Cóż było to trudne pytanie. Zaczął nad nim myśleć i przez długi czas było słychać tylko podmuch wiatru. W końcu wziął głęboki wdech zimnego powietrza i przemówił.
– Jestem wart tyle ile zwykłe smocze życie. Nie więcej. Może dla kilku smoków jestem wartościowym przyjacielem ale moim zdaniem jestem wart tyle co życie. A co do rzeczy które chciałbym zrobić to jest ich kilka a jedyną rzeczą która mnie w tym ogranicza jest strach. Cały czas mam świadomość że zaraz sam wiesz kto może wyskoczyć z krzaków i ukręcić kark. A ja nawet tego nie zauważę. Nie chce jeszcze umierać. Czuję że coś na mnie jeszcze czeka. Może to będzie ostatnia rzecz jaka mnie spotka ale chcę wiedzieć co to będzie. A jak już mam umierać przedwcześnie to w pojedynku. Na normalnych szlachetnych zasadach. Nadal jestem wojownikiem i chcę umrzeć jak wojownik a nie jak ofiara czy jakieś zwierze.

: 20 gru 2020, 3:24
autor: Strażnik
Czy nawet zostawiając cokolwiek, smoki były więcej warte, niż osoby umierające w zapomnieniu? W szerszej skali nie sądził, że tak było, bo nawet wyryte na skale imię z czasem traciło znaczenie, przybierając charakter historii, zupełnie odrębnej od postaci, z której się wywodziła. Wszyscy mieli ograniczony czas, nawet on, choć jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swojego terminu. Nie była to komfortowa myśl. Pamiętał jak pierwszy raz spotkał Beriego, gdy jeszcze był zagubionym pisklęciem. Teraz ten sam samiec górował nad nim nie tylko ze względu na rasę, ale nawet z pyska przypominając starszego smoka. Odchrząknął pod nosem.
Pojmuję, że to niekomfortowe, ale w jakimś stopniu każdy smok stale musi się z tym zmierzyć. Czym bardziej zadbasz o bliskich, tym więcej smoków cię zapamięta i przekaże, cokolwiek miałeś do zostawienia. Na twoim miejscu nie łudziłbym się jednak, że ma to znaczenie. Skoro nie masz stada, możesz skupić się bardziej na szukaniu siebie, realizacji czegokolwiek masz w głowie. Nawet ze śmiercią ziejącą ci w kark – Nie wiedział, jak miałby to rozwiązać, więc zamilkł na chwilę – Jeśli obawiasz się wyłącznie o Światokrążcę, mogę z nim porozmawiać – Przyznał nieco niechętnie, ale wiedział, że to mogła być jedyna opcja. Nadal nie do końca dostrzegał powód, dla którego morski miałby chcieć zamordować byłego Ziemistego, ale wiedząc o tym, że rozmawiali, być może Berius poczułby się spokojniejszy
Co takiego chciałbyś zrobić. Z tych paru rzeczy, o których wspomniałeś? – Nie było w jego pytaniu specjalnego entuzjazmu, ale Strażnik zawsze kładł na słowa taki nacisk, że wypowiadane w kontekście, każde zdawało się wyjątkowo ważne. Nie żartował zresztą, chcąc znać jego motywacje, a być może jakieś przy tym rozwinąć. Chciał, bardziej niż zwykle, żeby po prostu udało się podnieść go na duchu. Wiedział, że jego pobudki były przy tym egoistyczne, ale nie pojmował co miałby zrobić, żeby przestały.

: 25 gru 2020, 20:25
autor: Berius
Słuchał wypowiedzi Strażnika Starając się rozmyślać nad każdym słowem. Miał rację. Co z tego że zostanie zapamiętany. Nic to ie zmieni ale... Nadal czuł że nie chce tak skończyć. Powinien więcej spotykać się z rodziną. Odnowić relacje i było to nawet wykonalne musiał tylko się postarać.
– Chcę się jednak na początek bardziej pogodzić z rodziną wtedy będę mógł szukać siebie. A co do światokrążcy to się nawet nie łudź rozmową. Ten smok ma swój cel i nic go nie zmieni ale mogę ci przysiąść że to nie on mnie zabije. Nie dam mu tej satysfakcji.
Mówiąc to zimny powiew przeleciał mu po karku. Nadal się bał śmierci. Ale musiał z tym żyć.
– Teraz chcę zrobić jedną rzecz. Zacząć od nowa. Znów się zakochać, założyć rodzinę. Chcę naprawić wszystkie błędy które popełniłem. Mam jeszcze czas na to.
Spojrzał na niebo. Robiło się ciemno a on nadal nie miał gdzie się schronić. Wstał więc i ukłonił się prorokowi.
– Dziękuję ci za to że zechciałeś ze mną porozmawiać ale muszę sobie znaleźć jakąś grotę gdzie będę mógł spać. Mam nadzieję że nie zmarnowałem ci wieczoru?
Zapytał czekając na odpowiedź a gdy dostał twierdzącą pożegnał się i odleciał szukając schronienia.

: 06 lut 2021, 19:52
autor: Świadomy Fakt
Ponieważ znał już bardzo dokładnie całe tereny Stada Wody, Yeccaqui postanowił tym razem zbadać inny obszar- tereny wspólnie. Szedł powoli, rozglądając się uważnie, kawałem po kawałeczku zapamiętując każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Tak dotarł na sitowie, gdzie skrył się wśród traw.

Rośliny były dla Świadomego pewnym rodzajem niezdobytej wiedzy – nie mogły mówić, a nich poruszanie się nie należało do najżwawszym, nie były też jednak zupełnie stałe, jak kamień. Nie wiedział, czy posiadają one świadomość, jak Fakt, a jeśli nie posiadały świadomości – to czy ich egzystencję można by nazwać życiem?

Rośliny nie były jednak w stanie odpowiadać Yeccaquiemu na pytania – w związku z tym pełna wiedza z nimi związana musiała pozostać dlań zagadką. Co nie zmieniało faktu, iż smok bez skrupułów kroczył między nimi, zapamiętując każdy fragment sitowia.

Każde pojedyncze źdźbło.

: 07 lut 2021, 0:31
autor: Defekt Świadomości
Łowczyni tymczasem zdecydowała się na zakończenie swoich łowów nieco szybciej, a jej łapy postanowiły zaprowadzić ją na Tereny Wspólne, dokładniej w okolice Zimnego Jeziora. Nie miała jeszcze zbyt wielu okazji aby zapoznać się z tymi ziemiami, dlatego też uznała, że to idealna pora na krótką wycieczkę.
Szpony łowczyni przesuwały się po grubej, lodowej pokrywie, pozostawiając na niej szkarłatny ślad świeżej krwi uprzednio upolowanych zwierząt, podczas gdy jasne ślepia rozglądały się dookoła. Gdyby tylko nie aktualna pora, mogłaby z łatwością zmyć z siebie posokę w jeziorze... ale nie była na tyle głupia żeby teraz pchać się do zimnej wody. Tym bardziej, że najpierw musiałaby przebić się przez wytrzymałą warstwę lodu.
Dlatego jedynie westchnęła cicho i nie zwracając większej uwagi na swój aktualny stan, przeszła pewną część jeziora, a następnie wkroczyła w Sitowie, przeciskając się przez przykryte białym puchem rośliny, które nie zdążyły jeszcze obumrzeć.
Szelest.
Gwałtownie obniżyła łeb, jednocześnie unosząc uszy i uważnie nasłuchując. Ktoś tu był... ktoś obcy. Nie rozpoznawała zapachu, nie była też w stanie nikogo dostrzec ze względu na wszechobecną roślinność jak i śnieg. Drapieżnik? Smok z innego stada? Wróg, przyjaciel? Nigdy nie czuła się komfortowo w takich sytuacjach, dlatego postanowiła zachować ostrożność.
Dlatego też chwilę później – o ile Świadomy Fakt był wystarczająco uważny – mógł dostrzec jak mniej więcej z jego lewej strony, z pobliskich krzewów wyłania się postać. Dość spora, umięśniona smoczyca, przypominająca bardziej wojownika niż zwinnego, poruszającego się z gracją łowcę. Zarówno jej łapy jak i łeb były pokryte świeżą posoką, sklejającą także kilka pasm jej szkarłatnej grzywy. Jasne ślepia spojrzały w stronę samca, lecz łowczyni nie zdecydowała się na całkowite wyjście z krzewów i zastygła w bezruchu obserwując sytuację.

: 07 lut 2021, 11:44
autor: Świadomy Fakt
Świadomy Fakt odnotował istnienie w pobliżu innego smoka. Ponieważ taki był zwyczaj, odwrócił głowę i zaczął patrzeć uważnie na samicę. Szybko zebrał w głowie wszystkie informacje, jakie płynęły z towarzyszących jej bodźców, i bez zwłoki zabrał głos.

– Nazywam się Świadomy Fakt – przedstawił się. – Jestem smokiem Wody. Na podstawie zapachu myślę, że ty jesteś smoczycą Ognia – mówił jednostajnym, monotonnym tonem, który wymagał od rozmówcy dużej koncentracji, aby nie zgubić żadnego słowa. – Przybyłem na tereny wspólne, aby zdobywać wiedzę. Czym różni się Stado Ognia od Stada Wody? – zapytał od razu, nie odrywając wzroku od samicy.

: 09 lut 2021, 15:51
autor: Defekt Świadomości
Przekrzywiła delikatnie łeb, spoglądając na samca i obserwując jego reakcję. Tkwiła tak jeszcze przez kilka uderzeń serca, nic zdecydowała się w końcu całkowicie wygrzebać z krzaków i stanąć przed Wodnistym, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
– ...Zawsze tak reagujesz na obcych? – zagadnęła, gdy tylko ten skończył mówić.
Zdążyła usłyszeć od niego zaledwie kilka zdań i już zauważyła że był... inny. Głos całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji, jego spojrzenie ani pysk także nie wyrażały niczego konkretnego.
Miła odmiana od nadmiernie emocjonalnych, głośnych smoków. Choć też jednocześnie dziwna i... nieco przerażająca?
Zmęczona po poprzednich wędrówkach stwierdziła, że nie będzie się trudzić i po prostu klapnęła zadem na zimnym śniegu, usadawiając się wygodnie. Fioletowy raczej nie wyglądał na kogoś, kto miałby coś przeciwko.
Kącik warg smoczycy drgnął lekko gdy usłyszała jego imię. Nie skomentowała jednak tego w żaden sposób, ani też nie zdecydowała się przedstawić, a za to odpowiedziała na zadane pytania.
Smokami – odpowiedziała bez zawahania, jednocześnie unosząc ku górze jeden ze szponów – Każde stado różni się smokami i to chyba najistotniejsza różnica, prawda? W końcu to one tworzą stada i wszystko w stadzie jest zależne od nich... – zamilkła na chwilę, a jej spojrzenie na krótki moment uciekło gdzieś na bok – Są podobno też tradycje, jednak z tym jest różnie. Jedne umierają, potem pojawiają się nowe, czasem niektóre istnieją jedyne przez chwilę, po czym każdy o nich zapomina – wzruszyła barkami – Niedawno się obudziłam i nie zdążyłam dowiedzieć się zbyt wiele o zmianach, które zaszły w Ogniu przez ostatnie księżyce, ale z tego co zdążyłam zauważyć to stali się dość mocno... religijni? A przynajmniej tak to wygląda. Nie wiem za to jak jest w Wodzie, więc nie jestem w stanie tego sensownie porównać.
Zauważyła, że od jakiegoś czasu rozmowa z innymi smokami nie przynosiła jej aż takiej trudności jak kiedyś. Słowa wypowiadane przez Łowczynię były zdecydowanie luźniejsze, każde zdanie nie było uprzednio planowane, lecz wciąż starała się odpowiednio przemyśleć słowa nim zdecyduje się ich użyć... Na pewno brzmiało to mniej sztucznie i bardziej swobodnie.
Podobało jej się to.

: 13 lut 2021, 10:14
autor: Świadomy Fakt
Yeccaqui nie zwracał zupełnie uwag na ton i zachowanie samicy – to znaczy, zapamiętywał je, ale nie interpretował. Dla niego w tej dyskusji istniały tylko słowa – i bezpośrednio do słów się odnosił.

– Tak, zawsze tak reaguję. Czy jest to nieodpowiednie? – zapytał, gdyż pytanie wydawało mu się to sugerować. – Rozumiem różnice miedzy smokami; w każdym stadzie mogą znajdować się takie, które lubią coś innego. To może oznaczać podejmowanie innych decyzji – stwierdził. Jego bombardujący nieintonowanymi zdaniami ton mógł być nieco męczący. – U nas w pewnym sensie tradycją jest, że przywódca nie używa członu Woda w imieniu. Czy wy macie jakieś tradycje, których nie ma w innych stadach? – zapytał. – Dlaczego tradycje zanikają? Czy może to wynikać z tego, że smoki niektórych z nich nie lubią? Czy słyszałaś o walce albo wojnie dlatego, że jakiś smok chciał zachować tradycję, a inny ją zmienić? W naszym stadzie był o to spór – kontynuował, cały czas gapiąc się na samicę. – Smoki Wody są religijne, chodzą do świątyni, ja też. Jest to logiczne; bogowie czasami dają dary za modlitwy. Czy smoki bywają też religijne w inny sposób? – drążył kolejny wątek.

I wtedy uznał, że powinien zaznaczyć jeszcze jeden element:
– Nazywam się Świadomy Fakt, bo nie mam uczuć. Z obserwacji innych smoków wywnioskowałem, że nie jest to powszechne i że mają trudności z wytłumaczeniem mi ich działania.

: 20 lut 2021, 18:48
autor: Defekt Świadomości
Obserwowała samca, skupiając się na jego zachowaniu jak i słowach, ale nie była w stanie dostrzec czegokolwiek. Jakiekolwiek odczucia, emocje, charakterystyczne zachowania... nic takiego nie istniało w przypadku fioletowołuskiego.
Jednocześnie odrobinę ją to przerażało, ale z drugiej strony rodziło pewnego rodzaju zainteresowanie jego niecodziennym zachowaniem. Co było tego powodem? Był taki do wyklucia, czy może jednak stało się to później? A może po prostu był świetnym aktorem i potrafił trzymać wszystko w środku?
Nie, chyba nie – odpowiedziała luźno na pierwsze z jego pytań – A przynajmniej nie jest w sytuacji w której obcy nie jest zagrożeniem i nie zrobi ci krzywdy. Nie każdy tak spokojnie reaguje na nagłą próbę rozpoczęcia rozmowy.
Bo w końcu niemało nasłuchała się o innych, obcych smokach jak i równinnych, którzy raczej nie reagowaliby pokojowo na swobodną propozycję pogawędki.
U nas... z tego co słyszałam stali się zdecydowanie bardziej religijni niż do tej pory. Czczą Kammanora, rozpalili "Wieczny Ogień", cokolwiek ma on znaczyć. Nie zdążyłam dowiedzieć się zbyt wiele od momentu w którym się przebudziłam – zaczęła, po czym uniosła delikatnie łuk brwiowy słysząc informację na temat Wody – Tak? Myślałam, że to pewnego rodzaju tradycja Wolnych Stad, że Przywódcy dobierają imiona nawiązujące do nazwy stada. Cóż, najwyraźniej informacje które do mnie dotarły nie były do końca prawdziwe.
Wzruszyła delikatnie barkami, rozluźniając się lekko. Łapa, którą wcześniej uniosła ponownie spoczęła na ośnieżonej ziemi, a samica wzięła głębszy wdech nim ponownie zdecydowała się odezwać.
Wojny o tradycje... Wydaje mi się, że dla smoków jakikolwiek powód jest dobry żeby rozpocząć wojnę – powiedziała z lekkim niezadowoleniem – Mają różne opinie na dany temat? Będą się tłuc. Nie są w stanie podzielić zdobyczy między sobą? Znów skoczą sobie do gardeł. W przypadku tradycji pewnie będzie tak samo – nie dogadają się i ponownie spróbują się pozabijać, bo to przecież najprostszy sposób na pozbycie się problemu. Nie zdziwi mnie, jeśli za kilka księżyców i w Ogniu pojawi się ktoś, komu nie będą pasować dotychczasowe zachowania Ognistych i spróbuje to zmienić w krwawy sposób.
I jednocześnie najbardziej żałosny. Tak wiele smoków nie potrafiło poważnie podejść do danych spraw i rozwiązać je za pomocą zwyczajnej rozmowy...
Religijne w "inny sposób"? – zagadnęła, powtarzając po Wodnym –Tak jak mówiłam, u nas poza chodzeniem do świątyni i modlitwami próbują tworzyć też własne tradycje, powiązane z czczeniem konkretnych bogów. Słyszałam też o smokach, które decydowały się na bezpośrednie spotkania z bogami, w różnych celach. Wydaje mi się, że religijność u Wolnych może być dość rozbudowanym tematem.
Z jej pyska wydobyło się ciche "huh", gdy usłyszała wytłumaczenie Świadomego. Coś takiego było w ogóle możliwe? Wydawało się być mocno oderwane od tego z czym miała styczność do tej pory, biorąc pod uwagę jak mocno emocjonalne potrafiły być niektóre smoki.
To dla mnie coś... nowego – skomentowała – Nigdy nie myślałam o tym, że mogą istnieć stworzenia niezdolne do odczuwania uczuć tak... całkowicie. Czy jest to coś, co sprawia ci problemy w codziennym funkcjonowaniu?
Była bardziej ciekawa niż do tej pory. Naprawdę interesowało ją jak może wyglądać życie z perspektywy smoka niezdolnego do odczuwania uczuć. Choć z drugiej strony... coś takiego prawdopodobnie może być niezwykle trudne, o ile w ogóle możliwe do opisania.

: 26 lut 2021, 1:17
autor: Świadomy Fakt
Yeccaqui wysłuchiwał Defektu uważnie, zapamiętując przy tym każde słowo. Obserwował przy tym smoczycę uważnie, mogła jednak odnotować, ze w żadnym momencie nie patrzył jej w oczy. Kiedy skończyła swoja wypowiedź, uznał za właściwe odniesienie się do niej.

– Myślę, że smoki Wody są mniej religijne. Nie słyszałem o praktykach innych niż chodzenie do świątyni, choć mógł mi tego nikt nie powiedzieć. Czy zauważacie, aby Kammanor dzięki modlitwom dawał wam więcej niż członkom innych stad? – zapytał, widząc w tym perspektywę na zdobycie dla Wody większego majątku. Było to logiczne.

W przeciwieństwie do...
– Wojny nie są logiczne. Rozumiem je tylko teoretycznie – stwierdził Świadomy w odpowiedzi na wywód. – Wiem, że wynikając zazwyczaj z różnic w preferencjach smoków, ale nawet takie różnice nie wydają się uzasadnienie. Lubienie czegoś bardziej, czymkolwiek jest, ma czasem na smoki znacznie większy wpływ niż logika. To dla mnie niezrozumiałe, ale już się nauczyłem, ze w ten sposób działa – stwierdził. – Nie sprawia mi to problemów w funkcjonowaniu, ale sprawia, że czasami nie potrafię pojąć czegoś, tak jak właśnie wojen. Zdarzało się, że ktoś próbował mi coś wytłumaczyć, a ja nie rozumiałem bez względu na to, jakich słów użył. Na początku myślałem, że tłumaczył źle, potem zrozumiałem, że to różnica miedzy mną a innym smokiem – wyjaśnił. – Nie do końca jest dla mnie zrozumiałem samo pojęcie przeszkadzania. Dla mnie przeszkadzanie polega na tym, że dzieje się coś, żeby komuś innemu się nie udało, ale zauważyłem, że to chyba też ma związek z uczuciami. Kiedyś Neira próbowała mnie zdekoncentrować, ale jej się nie udało. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego, tak jak ja nie rozumiem smoków z uczuciami – opowiedział, gdyż uważał to za istotny fakt.

– Pewne sprawy mi wytłumaczono – kontynuował – – na przykład, że należy się uśmiechać, kiedy ktoś opowiada żart, a smutny smok może płakać. Wiem też, że smoki w różny sposób interpretują różne tony głosu i różne zachowania, ale jeszcze nie potrafię tego odpowiednio naśladować. Choć ćwiczę – podkreślił. Defekt mogła odnotować, iż faktycznie samiec podejmował pewne próby akcentowania swoich słów, wychodziły one jednak dość nieudolnie – czasami trafiał, częściej jednak nienaturalne akcenty wręcz przeszkadzały w odbiorze. Mimo że mówił w miarę szybko, dało się odczuć, iż rozmyślnie zwalnia tempo.

– Nie powiedziałaś, jak się nazywasz – zauważył znienacka, gdyż Defekt mu się dotąd nie przedstawiła.