Strona 3 z 34
: 02 maja 2014, 22:19
autor: Księżycowa Łuna
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słoneczko wsłuchała się w słowa swej nauczycielki, jednak nie potrafiła zrozumieć do końca ostatniej jej instrukcji. Znaczy, że ma wygiąć się w łuk tak, aby łeb był niżej, tym samym lotem bardziej kołowym zniży się do pozomu ziemi. Ale żeby nie poruszać skrzydłami? Przecież wtedy z pełnym impetem uderzy w śnieg, chyba, że gdy podciągnie się do pionu, wysuwając łapy, ostrożnym ruchem skrzydeł skieruje powietrze nieco pod siebie tak, aby zamortyzować upadek... Tak, to był dobry plan.
Uczyniła też tak, jak zostało powiedziane. Wygięła swe długie ciałko tak, aby szyja skierowała się po skosie w dół, oszczędnymi ramionami skrzydeł kołowała, balansując ogonem w powietrzu, zniżając co i rusz pułap. Kiedy znalzła się około dwóch ogonów nad ziemią, szarpnęła nieco skrzydłami tak, aby unieść się do pionu, powietrze kierując przed siebie. Wysunęła zadnie łapki, czując, jak dotykają śniegu, a gdy to się stało, złożyła ramiona skrzydeł, przechodząc w nieco chwiejny bieg, aby nie upaść pyszczkiem w śnieg.
: 15 cze 2014, 15:13
autor: Jadowity Kolec.
Jadowity spokojnie przyszedł w umówione miejsce. Znacznie młodszy od niego cienisty miał nauczyć go biegania i latania. Wydawałoby się to dziwne, prawda? Naturalnie samiec umiał to, dopóki strata rodziny nie wywołała u niego załamania psychicznego, które trwało dość długo. Przez to zapomniał o podstawowych sprawach. Jak atakować, czy się bronić. Jak latać, biegać, skakać... To także nie polepszało stanu samca, więc był zdesperowany, aby odzyskać wiedzę na temat podstawowych czynności. Cierpliwie czekał na przyszłego adepta, wygodnie siadając na śniegu.
: 15 cze 2014, 21:40
autor: Agresja
Ingmar, jakby na złość adeptowi, którego miał uczyć, przyleciał do umówionego miejsca. A może nie robił tego z czystej możliwości, po prostu uznając ten sposób za najszybszy? Kto go tam wie... równie dobrze obie opcja mogą być prawdziwe.
Wylądował, niekoniecznie widowiskowo i z gracją – ot, aby było mu jak najwygodniej, po prostu zapikował, składając skrzydła, a jakiś ogon nad ziemią ugiął łapy, aby móc bezpiecznie wylądować, tuż przed Jadowitym.
To było takie... dziwne. Adept był od niego znacznie starszy i o tyle większy, że musiał zadzierać łeb, żeby spojrzeć mu w ślepia... a on miał go uczyć! Najwidoczniej Ognistemu również się to nie podobało, ale obydwaj musieli to jakoś przecierpieć.
– Witaj, jestem Ingmar. – powiedział, nieco się odsuwając, aby móc lepiej patrzeć na swojego... ucznia. – Chciałeś zacząć od biegu, tak? – dokładnie zlustrował wzrokiem jego sylwetkę. Wiedział teraz, że musi uważać. Samiec był niezwykle silny i gdyby Cień okazał się wyjątkowo arognacki i pokazywał mu swoją wyższość... cóż, powiedzmy, że nie warto było ryzykować.
Dzikie, żółte ślepia znów skupiły się na pysku Ognistego.
– Nie będziemy dochodzić do tego, czym jest bieg, bo domyślam się, że doskonale to wiesz. Zaczniemy od razu od praktyki. – powiedział, po czym przekrzywił lekko łeb. – Ustaw się w pozycji wyjściowej. Możesz jej nie znać, jednak chcę wiedzieć, jak myślisz – jak ona wygląda.
Ingmar uważnie przyglądał się Ognistemu, gotów w każdej chwili poprawić go.
: 15 cze 2014, 21:56
autor: Jadowity Kolec.
Smok uważnie obserwował lądującego cienistego pisklaka. Czuł się dziwnie. On był taki mały, typowy pisklak, podczas gdy Jadowity był już dorosłym smokiem o rozwiniętej muskulaturze. Mimo tego był jednak szczupły i zwinny, ale i tak różnica wielkości była przytłaczająca. Gdy Ingmar się przedstawił, ten skinął mu spokojnie głową na powitanie – Witaj. Jestem Jadowity Kolec, starszy adept Ognia – powiedział swoim pięknym, czystym głosem. Mimo, iż cienisty się odsunął, ognisty i tak musiał nieco pochylać łeb w dół, by dobrze go widzieć i słyszeć. Ingmar miał rację, definicję biegu Jadowity znał, i tego akurat załamanie psychicznie nie wymazało mu z pamięci. A więc pozycja. To też pamiętał. Ugiął łapy i pochylił łeb, by był mniej więcej na wysokości kręgosłupa. Skrzydła dociśnięte do boków, ogon wyprostowany, posłuży do balansowania podczas biegu. Następnie spojrzał kątem oka na pisklę, czekając na jego reakcję.
: 16 cze 2014, 7:44
autor: Agresja
Patrzył uważnie na Jadowitego, przyglądając się jego pozycji. Właściwie, to nie miał się do czego przyczepić, więc skinął tylko łbem, jakby z aprobatą.
– Zaczniemy od truchtu. – oznajmił; przez chwilę zastanawiał się, czy biec razem z adeptem, jednak ostatecznie stwierdził, że obydwoje mogliby się wtedy czuć dziwnie i niekomfortowo, więc będzie jedynie patrzeć... może z lotu ptaka?
Wzbił się w powietrze, aby pozostawać nieco z góry i z prawej Jadowitego.
– Zacznij iść i z każdą chwilą przyspieszaj, aż dojdziesz do truchtu. Przyzwyczaj swoje ciało do tego rodzaju podróżowania... ale na razie kieruj się tylko prosto. – raczej nie musiał tłumaczyć mu, jak kiedyś mu tłumaczono, że na razie ma uderzać o ziemię wszystkimi łapkami, że aby przyspieszyć trzeba machać nimi szybciej i mocniej... ale na wszelki wypadek gotów był podpowiedzieć coś Ognistemu, gdyby tylko ten potrzebował pomocy. Ingmar cały czas leciał nad nim, obserwując go uważnie.
: 16 cze 2014, 9:26
autor: Jadowity Kolec.
A więc smok kiwnął łbem, dając do zrozumienia, że wie, co ma zrobić. Cały czas utrzymując pozycję, ruszył. Najpierw powoli, pilnując, aby skrzydła były dociśnięte do boków, a ogon balansował. Łapy rytmicznie uderzały o podłoże, póki co niezbyt szybko. Jadowity musi się przyzwyczaić. Z początku ciężko było porównać to nawet do truchtu, ale samiec stopniowo przyśpieszał. Teraz można było powiedzieć, że biegł truchtem, zgodnie z poleceniem Ingmara. Na razie utrzymywał swój bieg w linii prostej, żeby nie utrudniać sobie życia i nie zaliczyć wypadku już przy pierwszym zadaniu. To z pewnością usunęłoby z niego determinację i chęci. Utrzymywał to samo tempo, a śnieżnobiałymi ślepiami pilnował otoczenia i czekał na reakcję Ingmara.
: 16 cze 2014, 9:42
autor: Agresja
Jadowitemu szło dobrze, co Ingmar potwierdził, kiwając lekko łbem. Oczywiście Ognisty nie mógł tego widzieć.
– Teraz, gdy trucht nie sprawia Ci problemu, możesz przyspieszyć. Musisz przy tym zmienić tempo, uderzając łapami na trzy. – powiedział, cały czas lecąc nad i nieco z boku Jadowitego. – To znaczy – najpierw prawa przednia, później lewa przednia, a na koniec dwie tylne łapy uderzają o ziemię. To bardzo szybki bieg, podczas którego musisz pomagać sobie ogonem oraz szyją, balansując nimi. – dodał zaraz, uważnie patrząc na adepta i mając nadzieję, że powiedział wszystko dobrze... pierwszy raz kogoś uczył.
: 16 cze 2014, 9:48
autor: Jadowity Kolec.
więc smok przyśpieszył bieg. Nie nagle, tylko miarowo, żeby oswoić się z coraz większą prędkością, jaką osiągał. Musiał zmienić rytm. Najpierw prawa przednia łapa uderzyła i miękki śnieg, wzbijając go w powietrze. Następnie lewa przednia. Dobrze, że podłoże było chłodne, bo ochładzało przyjemnie całe ciało samca. Na koniec dwie tylne łapy stanęły na ziemi. I znowu ciąg się powtarza. Z każdym momentem Jadowity przyśpieszał. Teraz balansował szyją i ogonem, zgodnie z tym, co mówił mu Ingmar. Skrzydła cały czas były dociśnięte do boków. Gdyby przypadkowo je rozłożył, mógłby zaliczyć wypadek. A tego chyba każdy wolałby uniknąć.
: 16 cze 2014, 9:55
autor: Agresja
Ruchy Jadowitego były coraz pewniejsze, co bardzo radowało Ingmara. Chwilę poczekał, aż adept przyzwyczai się do nowych ruchów, zanim zaczął mówić. Trzeba dodać, że cały czas leciał za Ognistym, szybko machając skrzydłami, aby móc za nim nadążyć.
– Teraz czas na skręcanie. Musisz wygiąć ciało w bok, w który chcesz skręcić, a ogon wygiąć w drugą stronę. Nie rozkładaj przy tym skrzydeł, bo się przewrócisz... – powiedział, robiąc chwilę przerwy. – Możesz lekko wbić pazury w ziemię przy skręcie, aby zapobiec poślizgowi. Skręć raz w jedną, a raz w drugą stronę. Jeśli uznasz, że przy takim tempie jest to za trudne, możesz zwolnić do tempa na cztery. – dodał zaraz, ciekaw, czy Jadowity od razu postanowi skręcić przy szybkim tempie, czy może będzie chciał biec nieco wolniej...
: 16 cze 2014, 10:01
autor: Jadowity Kolec.
Smok kiwnął łbem, nie zaprzestając biegu. Czas więc na skręcanie. W tym celu samiec wygiął całe ciało w prawo. Ogon niemal automatycznie poszybował w lewą stronę. Podczas zwrotu Jadowity nieznacznie zwolnił i delikatnie, niemal niewyczuwalnie wbił pazury w śnieg, aby uniknąć poślizgu. Warto wspomnieć, że utrzymywał cały czas odpowiednią pozycję – ogon balansował i był wyprostowany, głowa pochylona, skrzydła po bokach, dociśnięte z całej siły, żeby przypadkiem się nie rozłożyły. Pamiętał o każdym istotnym szczególe. Kolejny zwrot. Tym razem w lewo. W tą stronę skręcił łapami, a ogon poszybował w prawo. Teraz czekał, co powie Ingmar.
: 16 cze 2014, 10:24
autor: Agresja
Cały czas obserwował Jadowitego, a więc doskonale widział każdy jego ruch. Cieszył się, że adept nie chciał zauważalnie zwolnić, a spróbował czegoś trudniejszego.
– Teraz wykonaj slalom pomiędzy tamtymi skałami – mówiąc to wskazał na znajdujące się niedaleko cztery głazy, stojące we w miarę równym rzędzie.
: 16 cze 2014, 10:31
autor: Jadowity Kolec.
Samiec spojrzał na skały nieopodal i skierował się w ich stronę. Gdy zbliżył się do pierwszej, nieznacznie zwolnił i wygiął ciało w lewo. Ogon naturalnie poszybował w prawo, aby zwrot był wykonany właściwie. Utrzymując postawę Jadowity wygiął ciało w prawo, gdy znalazł się przy drugim głazie. Łapy rytmicznie uderzały o śnieg, przyjemnie ochładzając ciało. Ponieważ na Zachodzie z którego smok pochodził nie było śniegu, zawsze była to dla niego jakaś miła odmiana. Przy każdej skale smok nieznacznie zwalniał i delikatnie wbijał pazury w śnieg wyginając ciało. Następnie spojrzał na Ingmara, powoli się zatrzymując.
: 16 cze 2014, 10:40
autor: Agresja
Po wykonaniu zadania Jadowity zobaczył, że Ingmar powoli kiwa łbem. Cały czas utrzymywał się w powietrzu, nad adeptem, obserwując jego naukę z tej perspektywy.
– Jeszcze dwa zadania i wystarczy. Teraz wykonaj ósemkę. – powiedział w końcu, znów wskazując na skały stojące niedaleko. Tym razem chodziło o dwa znajdujące się całkiem blisko głazy.
: 16 cze 2014, 10:52
autor: Jadowity Kolec.
Jadowity spojrzał na skały. Jeszcze dwa zadania? I tak dużo już zrobił, od czasu do czasu może się wysilić. Westchnął więc cicho. Tak, zmęczenie prędzej czy później dopadnie każdego. Nie dyszał, ale cicho wzdychał. Ale nie można się ociągać. Samiec ponownie przyjął odpowiednią pozycję. Głowa pochylona, mniej więcej na wysokości kręgosłupa, tak by tworzyła z nim prostą linię. Łapy trochę ugięte, nie aż tak bardzo, jak podczas skradania. Pazury nieznacznie, bardzo nieznacznie wbite w śnieg, żeby zapewnić lepszy start i przyczepność na śliskim lodzie. Skrzydła dociśnięte do boków, tak by za wszelką cenę ich nie rozłożyć i nie wpaść na skały. Lepiej oszczędzić sobie wizyty u uzdrowiciela. I na końcu ogon. Wyprostowany na całą swoją długość, ale jednocześnie na tyle sztywny, by dało się nim balansować podczas biegu. Po ustawieniu się smok ruszył. Nie truchtem, tylko wyskoczył niczym rakieta. Pędził sprintem, w końcu tego też musi się nauczyć. Gdy dobiegał do pierwszego głazu, zwolnił i wbił pazury trochę mocniej w śnieg. Zostawiał on na nim głębokie ślady łap, jednocześnie wzbijając tumany puszystego podłoża w powietrze. Aby wykonać pierwszą część slalomu, smok wygiął ciało trochę w lewo, podczas gdy ogon poszybował w odwrotnym kierunku. Po wykonaniu zwrotu ponownie przyśpieszył, by po kilku sekundach ponownie zwolnić. Tym razem ciało wygięło się w prawo, żeby ogon mógł skręcić w lewo. I znowu to samo, tym razem w drodze powrotnej. Następnie Jadowity spojrzał na Ingmara wyczekująco.
: 16 cze 2014, 10:58
autor: Agresja
Krótkie kiwnięcie łbem było całym komentarzem Ingmara do zadania, jakie wykonał właśnie Jadowity. Nie mówił, jak mu poszło, jednak z oczu pisklaka można było wyczytać, że jest zadowolony.
– Teraz ostatnie ćwiczenie. Wykonasz je na tych samych skałach. – powiedział, patrząc na przed chwilą wykorzystane do ćwiczeń kamienie. – Sprint. Biegnij najszybciej, jak tylko potrafisz. Jedno okrążenie to obiegnięcie obu skał i dotarcie do miejsca, z którego zaczynałeś. Wykonaj trzy takie okrążenia. – mówiąc to wzbił się nieco wyżej, aby móc lepiej widzieć wysiłki Ognistego. To miało być ostatnie ćwiczenie... Cień nie chciał dłużej męczyć adepta.
: 16 cze 2014, 11:06
autor: Jadowity Kolec.
Więc samiec ponownie ustawił się w pozycji do rozpoczęcia biegu. Ogon, łapy, skrzydła, głowa. Tyle razy dzisiaj to robił, że ciężko było zapomnieć o tak banalnej rzeczy. Wtedy też wybił się z całej siły, która drzemała w jego mięśniach (a miał jej sporo) i wyskoczył niczym pocisk do przodu. Czuł jak wiatr nadaje jego ciału aerodynamiki i zwiększa prędkość. Przyśpieszał coraz bardziej, a na śniegu zostawały głębokie ślady smukłych łap samca. Ogon balansował w powietrzu, jednak cały czas utrzymując wymaganą sztywność. Śnieżnobiałe ślepia uważnie obserwowały to, co jest przed nimi. Gdy smok minął pierwszy głaz, nieznacznie, bardzo nieznacznie zwolnił. Gdy był już przy drugim, gwałtownie wygiął ciało w prawo, a ogon poszybował w odwrotną stronę. Pazury wbijały się w śnieg, aby uniknąć poślizgu i wypadku. W ten sposób smok zaliczył pierwsze okrążenie. Trwało to krótko, więc kolejne dwa poszły tak samo. Następnie Jadowity stanął i lekko zdyszany czekał na to, co powie Ingmar.
: 16 cze 2014, 11:11
autor: Agresja
A Ingmar uśmiechnął się, patrząc na swojego zmęczonego ucznia.
– Dobrze Ci poszło. Podstawy biegu masz już opanowane. – powiedział, po czym wylądował przed Jadowitym. Zaraz usiadł, owijając łapy ogonem, a w jego wzroku pojawiło się zaciekawienie. – Czego teraz chciałbyś się nauczyć? – spytał zaraz, ciekaw, czy Ognisty ma jeszcze siłę na dalszą naukę. Chociaż, patrząc na niego... na pewno miał!
//raport – bieg.
: 16 cze 2014, 11:23
autor: Jadowity Kolec.
Samiec kiwnął głęboko głową w ramach wdzięczności – Dziękuję. Jeśli to dla Ciebie nie problem, to nie pogardzę jeszcze nauką latania, Ingmarze – powiedział, przechylając łeb w prawo. Musiał to robić, żeby widzieć młodego cienia. On był jeszcze pisklakiem, podczas gdy Jadowity był dorosły i osiągnął ostateczną wielkość. Więcej nie urośnie, chociaż i tak był o dwie, trzy łuski większy od innych smoków w jego wieku. Warto nauczyć się latać. Każdy smok obdarzony skrzydłami powinien to umieć.
: 16 cze 2014, 11:48
autor: Agresja
Skinął po raz kolejny łbem, słysząc słowa Jadowitego. Po chwili wstał i spojrzał na skrzydła Ognistego. Były silne, jednak najwyraźniej adept odzwyczaił się od używania ich.
– Oczywiście, nie byłoby to dla mnie problemem. – powiedział w końcu, po stanął w lekkim rozkroku i rozłożył skrzydła. – Zanim zaczniemy naukę, chcę, abyś trochę rozluźnił swoje ciało i przyzwyczaił swoje skrzydła do ruchu. Rozłóż je proszę i zacznij nimi machać, najpierw delikatnie, a później coraz szybciej. Na razie jednak postaraj się pozostać na ziemi. – uśmiechnął się lekko. Ekh, gdy uczył się lub nauczał kogoś był faktycznie zupełnie innym smokiem niż zazwyczaj... – Oczywiście, jeśli jesteś zmęczony i chciałbyś chwilę przerwy, możemy zaczekać. – dodał zaraz, patrząc uważnie na Jadowitego.
: 16 cze 2014, 11:54
autor: Jadowity Kolec.
Jadowity odparł – W porządku, mogę zacząć już teraz – po czym rozłożył swoje duże skrzydła, całkowicie zasłaniając Ingmarowi słońce. Chociaż, cieniści zapewne za nim nie przepadali. Zaczął więc powoli i rytmicznie machać swoimi narzędziami lotu, aby rozgrzać mięśnie. W wyniku tej czynności wokół smoka wzniecały się tumany białego śniegu, które przyjemnie ochładzały jego ciało. Trwało to pewną chwilę, a Jadowity cały czas zagarniał pod siebie powietrze. Po pewnym czasie zaczął machać skrzydłami szybciej, aby ponownie przypomnieć sobie sztukę latania. Kto by pomyślał, że rodzinna tragedia może przynieść tak potworne skutki? Że załamanie psychiczne pozbawi go umiejętności wykonywania codziennych czynności? Zapewne nikt. Ale tak było. Takie były fakty.
: 16 cze 2014, 12:01
autor: Agresja
Patrzył na skrzydła Jadowitego, a gdy ten zaczął nimi machać, Ingmar poczuł się jakoś tak... dziwnie. Głupio. Po raz kolejny dotarł do niego komizm tej sytuacji, gdy niemal dwa razy mniejszy smok uczy tego większego latać i biegać. Znowu nie chciał się nad tym rozwodzić, jednak miał chwilę czasu, zanim Jadowity się trochę rozgrzeje... a może i nie miał? Ekh.
– Teraz musisz odbić się łapami od ziemi, cały czas machając skrzydłami. Tylko nie możesz panikować. Twoje ruchy powinny być płynne i gładkie, abyś powoli wznosił się coraz wyżej. – powiedział, samemu również odbijając się od ziemi, aby wolno wznosić się na odpowiednią wysokość, czyli około dwa ogony. Tam zatrzymał się. – Będąc na tej wysokości machaj skrzydłami nieco wolniej, tak, aby wolno opadać, a gdy poczujesz, że jesteś już za nisko, uderz mocniej. Musisz utrzymywać się na jednym poziomie... i nie zapomnij o reszcie ciała! Trzymaj ogon prosto, na razie nigdzie nie skręcamy. Co do reszty – wystarczy, aby Twoje ciało miało w miarę opływowy kształt. – powiedział, samemu również utrzymując się na tym jednym poziomie miarowymi uderzeniami swoich skrzydeł.