Strona 3 z 37

: 02 lip 2014, 10:33
autor: Zwiastująca Łuska

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

// Jasne, nie ma problemu :P //

Przyszła adeptka kiwnęła łbem ~ Tak, do ceremonii zostało mi zaledwie kilka dni. Mniej niż jeden cały księżyc. Chciałabym zwać się Zwiastującą Łuską. Chyba, że masz jakąś ewentualną propozycję ~ Opowiedziała. Spodziewała się prędzej czy później tego pytania. Wiadomo że Biały woli wiedzieć, kiedy jego podwładna będzie bardziej przydatna. Na razie jedyne co dla niego zrobiła to go poparła, i tyle. Tym razem to ona postanowiła zadać pytanie ~ A ty masz już pomysł na imię, kiedy zostaniesz wojownikiem? ~ zapytała z nutką ciekawości słyszalną w jej głosie. Skoro są już w takim a nie innym temacie, to czemu by nie?

: 02 lip 2014, 15:50
autor: Nathi
Pokręcił przecząco głową.
– Myślę, że sporo czasu minie, zanim uzyskam rangę wojownika. Mam dużo czasu do namysłu. Szybko zostanę Przywódcą, więc będę musiał wybrać coś z "Życiem". A może raczej kamieniem – uśmiechnął się smutno, bardziej do siebie. Czy uda mu się spełnić życiowe ambicje? Zostanie panem wszystkich smoczych ziem? Powtarzał sobie, że tak. Ta myśl była jego jedynym oparciem. Ale co, jeśli to tylko ambicje zarozumiałego adepta, czy pisklęcia?
Przekrzywił kark w lewą stronę, aż można było usłyszeć ciche strzyknięcie nieruszanych od jakiegoś czasu kości.
– Naprawdę wierzysz, że to możliwe? – spytał Cassandry. Oboje wiedzieli, że mówił o wielkiej wojnie, w wyniku którego powstałoby jedno, wielkie stado, z Białym na czele.

: 02 lip 2014, 16:23
autor: Zwiastująca Łuska
Samica zamarła na chwilę w zastanowieniu, po czym odpowiedziała spokojnie ~ Jeśli uzyskasz duże poparcie, to owszem. Jednak we dwójkę nie damy rady, co jest oczywiste. Musisz znaleźć tych, którzy będą Tobie oddani i posłuszni, którzy uwierzą w twoje przekonania. Pokój przyniesiony przez tą wojnę pozostanie na bardzo długi okres czasu. Wiele pokoleń. Ale nic nie jest wieczne. Taki jest los każdego królestwa, Przywódco ~ Odpowiedziała niczym starsza, doświadczona smoczyca. Miała spokojny i melodyjny ton głosu, ale jednocześnie trochę chłodny, niczym kamień. Siedziała spokojnie, patrząc na samca śnieżnobiałymi ślepiami, od czasu do czasu spoglądając na horyzont, w sumie to bez celu ~ Ale jednego jestem pewna. Kiedy wygrasz, zostaniesz dobrym Przywódcą. Surowym, ale sprawiedliwym. Przyniesiesz pokój i dobrobyt. Czuję to. Widzę głęboko w duszy ~ powiedziała, uśmiechając się delikatnie, niemal niezauważalnie. Jednego Biały mógł być pewny – ta cienista mówi szczerze i będzie mu wierna aż do śmierci.

: 03 lip 2014, 10:59
autor: Nathi
– Pewnie tak – skomentował słowa Cassandry bez przekonania. Zamyślony obserwował spadające płatki śniegu, jakby widział w nich coś więcej. Gdy jeden z nich, niesiony przez wiatr, opadł na jego pysk, ten westchnął tylko.
– Ale kto pójdzie za nieznajomym, młodym Adeptem, który chce zmienić świat? Smoki w to nie wierzą, albo żyją złudzeniem, że to jest idealny świat. Nic nie wiedzą, niczego nie widzą. Są ślepi – syknął, z sekundy na sekundę zmieniając swój stan z zamyślonego na wściekłego. Wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem. Jeden z nagłych przypływów złości, które zdarzały mu się, gdy coś nie szło po jego myśli.
– Twierdzą, że mój świat skazywałby na bezmyślne powtarzanie przekonań przywódcy. Naprawdę nie dostrzegają, że mówiąc to opisują swój świat? Ograniczają nas te wszystkie prawa... Wierność stadu, życie według stałych schematów, niewola! Przecież to ja dam im wolność. A oni, jak głupi, nie chcą tego dostrzec – po wyrzuceniu tych słów, bardziej do siebie, niż do Wyroczni, uspokoił się trochę, ciężko oddychając. Nie podobało mu się to wszystko. Chciałby, żeby wszyscy mogli zobaczyć jego myśli, przekonać się do jego poglądów. Gdyby to wszystko było takie łatwe...

: 03 lip 2014, 11:20
autor: Zwiastująca Łuska
~ Zmiana swojego sposobu życia nie jest łatwa. Smoki niepokoją się Nieznanym, nie wiedzą, co je czeka po zmianach. Ja ci uwierzyłam, bo nie popieram aktualnego stanu Wolnych Stad. Ty możesz to zmienić, a ja zamierzam Ciebie w tym wspomóc jak tylko będę mogła ~ odpowiedziała spokojnie ~ Smoki kiedyś zrozumieją sens Twojego planu. Może to nie jest zadowalająca odpowiedź, ale daj im jeszcze trochę czasu. Nie śpiesz się, bo pośpiech nie służy niczemu dobremu ~ odpowiedziała. Generalnie taki był jej tok myślenia, ale każdy ma inną opinię czy zdanie. Samica siedziała cały czas, obserwując smoka śnieżnobiałymi, smoczymi ślepiami. Ufała mu, wierzyła, że jego plan ma szanse się powieść. Nawet przy jego napadach złości była dziwnie spokojna. Zrównoważona, ustatkowana.

: 07 lip 2014, 21:02
autor: Nathi
Zmrużył oczy.
– Wiem o tym. Gdybym się śpieszył, nie rekrutowałbym piskląt – zauważył. A jednak wciąż coś go męczyło. Martwił się, czy plan mu się powiedzie. Wiedział, że jeśli tak nie będzie, to będzie miał spory problem i nie ominie go kara.
Po kilku sekundach wszystko się zmieniło. Wróciła arogancka i pewna siebie część jego osobowości. Podniósł głowę, a wszelkie wątpliwości zniknęły z jego pyska. Musiało się udać. Uda się, wiedział to. Był pełnoprawnym przyszłym Przywódcą Życia, tak przynajmniej uważał. Dlaczego smoki miałyby nie pójść za najpotężniejszym z nich. Tym, który ma rację?
– A ty? Dlaczego tak nagle mi uwierzyłaś? Wcześniej nie podchodziłaś do mojej osoby zbyt entuzjastycznie – zwrócił się do Wyroczni.

: 07 lip 2014, 22:01
autor: Zwiastująca Łuska
Samica spodziewała się tego pytania z gadzich ust Białego. Choć zdziwiła się nieco, iż dopiero teraz się o to spytał ~ Masz dar przekonywania innych do swojej decyzji. Jest w Tobie coś, że w ostateczności uznałam iż powinnam pójść za Tobą ~ odpowiedziała z dziwnym spokojem i melancholią w głosie. Siedziała z ogonem owiniętym wokół łap i wyprostowaną szyją, a jej powieki były nieznacznie zmrużone, praktycznie o milimetry. Patrzyła na Białego uważnie, od czasu do czasu spoglądając bezcelowo na horyzont. Wysuwała swój rozwidlony, śnieżnobiały język, badając otoczenie. Widziała w Białym wiele cech, zarówno dobrych jak i złych. Bystry umysł, ale też arogancję i poczucie wyższości. Z tego powodu ciężko było przydzielić go do konkretnej grupy.

: 14 lip 2014, 23:10
autor: Nathi
Westchnął. Nie wydawało mu się, żeby miał dar przekonywania. Przecież wszyscy nim od zawsze gardzili, nie wierzyli w niego. Uważali za gorszego, nic nie wartego. Pomimo, że miał zostać najważniejszym smokiem w stadzie. Tak uważał. Ale wiedział, że inni uważali inaczej. Był coraz starszy i zaczynał zdawać sobie sprawę, że aby zostać Przywódcą, to muszą go wybrać inne smoki – nie tylko on sam. Ale przecież może sobie to stanowisko wywalczyć siłą. Wtedy pokaże, że na nie zasługuje i będzie mógł przedstawić wszystkim swoje ambitne plany.
– "Mieć dar", co? Nie podoba mi się to określenie. Za mało w nim prawdy. Kto miałby mi coś dać? Bogowie? Natura? Zabawne. Bardzo zabawne – stwierdził. Po raz pierwszy otwarcie przyznał, że nie jest taki świetny, jak zawsze próbował innymi wmówić.

: 18 lip 2014, 12:08
autor: Zwiastująca Łuska
Samica tylko uśmiechnęła się. A co innego miała zrobić? Zamrugała śnieżnobiałymi ślepiami, po czym odpowiedziała dość tajemniczo ~ Każdy coś w sobie ma ~ odparła, wzruszając niemal niewidocznie barkami. Owinęła ogonem swoje łapy, a jego końcówka lekko drżała. Tym razem to samica postanowiła zadać samcowi pytanie. Dość dziwne, nietypowe, ale jednak ~ Boisz się śmierci? ~ spytała, patrząc na niego uważnie z czymś dziwnym w ślepiach. Ni to radością, ni to rozpaczą. Zapewne sama nie potrafiłaby nazwać tego, co w tych jej oczach było. Spojrzała na chwilę w stronę horyzontu, gdzie znikały ostatnie promienie słońca. Zaraz nadejdzie noc. Samica nie przepadała za dniem, nie czuła się wtedy najlepiej. Z kolei w nocy mogłaby robić wszystko. Uczyć się, jeść, rozmawiać z innymi.

: 18 lip 2014, 12:28
autor: Nathi
– Przecież znam smoka, który jest śmiercią. Nie boję się Aterala. Odesłałem do niego brata, bo był słaby. Moja przybrana matka, Mrucząca, też zginęła – wzruszył barkami, jakby go to nie obchodziło. Popatrzył w horyzont, jakby się nad czymś zastanawiając. Szybko można było jednak zauważyć, że zamiast smutku, czy obawy, w jego oczach jakby pojawiła się złość. Po paru sekundach jednak ustąpiła. Biały, wciąż wpatrzony przed siebie, dodał po chwili:
– Nie wiem, co tak naprawdę jest śmiercią. Nikt nie wie. Nie jestem na tyle głupi, żeby nie bać się czegoś, co nie wiem nawet, czym jest. Wiem tylko, że gdy umrę, to wszyscy moi wrogowie już tam będą. W krainie śmierci. A ja będę żałować, że nie mogę zabić ich ponownie. Czy jakkolwiek inaczej to wszystko działa. Nie wiem, nie obchodzi mnie to.
– A ty? – spytał po jakimś czasie, aby on sam nie musiał dłużej mówić, tylko zastanawiać się nad swoimi słowami i słowami Cassandry.

: 08 sie 2014, 11:34
autor: Krwiożerczy Obłęd
W tym miejscu, z daleka od smoków, siedział Krwiożerczy Obłęd. Jak zwykle czujny, jak zwykle uważny, ale dla nieważnego obserwatora to mogło wyglądać normalnie. ot, siedzi sobie jakiś smok i czeka. Czeka na coś lub na kogoś. Dość zwyczajna sytuacja. Lecz, ta sytuacja nie była zwyczajna., No prawie.. Czemu? Bo ot przybycia ten smoczycy – smoczycy z Ognia – zależało czy przeżyje czy też i nie. Znowu to cholerne polowanie. Ostatnio, i jeszcze wcześniej, i jeszcze wcześniej musiał się posiłkować nie swoimi zapasami.

: 08 sie 2014, 21:05
autor: Słodycz Zbawienia
Po raz kolejny zostałam wezwana przez smoka Cienia. To zadziwiające, jak bardzo jad wywern krążący w smoczym ciele może utrudnić pracę łowcom. Przybyłam do zagajnika, kierując się moim nosem. W oddali zamajaczyła mi znajoma postać Zwiastującej, ale nie do niej się zbliżyłam, a do wojownika, który siedział i czekał, na mnie, oczywiście. Podeszłam więc do niego, kiwając mu lekko łbem na przywitanie. – Słodycz Zbawienia. Jak mniemam to ty prosiłeś o mięso. – przyglądałam mu się uważnie, a pomiędzy nami pojawiła się porcja mięsa .

: 08 sie 2014, 22:44
autor: Krwiożerczy Obłęd
Na kiwniecie odpowiedzial kiwnieciem. Chociaz i tak, nim Slodycz do niego podeszla, uwaznie sie jej przyjrzal. Mloda, zwinna, nieco silniejsza od niego, no i przede wszystkim ma dobra lape do jedzenia. Szkoda, ze Lowcy z cienia nie moga sie pochwalic takim szczesciem. No ale coz.
– Krwiozerczy Obled – zrewanzowal
– Tak, to ja – odpowiedzial zgodnie z prawda. Zreszta, po co mialby klamac? Dla zasady? To raczej nie w jego stylu.Chwile pozniej, spojrzal na miesa. Spojrzal, jeszcze raz skinal smoczycy. Tym razem w ramach wdziecznosci. –=9]
-Ratujesz mi zycie – mruknal,unoszac jeden kacik pyska ku gorze. znowu. Znowu ktos go ratuje od smierci glodowej. Jak tak dalej pojdzie spokojnie moze mianowac sie pasozytem spolecznym.
– Dziekuje – dodal,przysuwajac sobie mieso znacznie blizej. Kila uderzen pozniej, zaczal sie posilac. Nie za szybko i nie za wolno. A takze i w miare kulturalnie

: 08 sie 2014, 22:58
autor: Słodycz Zbawienia
Uśmiechnęłam się do niego lekko, przyzwyczajona do dziwnej tendencji wśród wolnych stad. Smoki proszące o mięso wstydzą się, jakby było im głupio, że nie mają swoich zapasów. Dla mnie to niepojęte, ale nie zamierzałam tego komentować. – Polecam się na przyszłość, Krwiożerczy Obłędzie, choć już niedługo. – odparłam, uśmiechając się do niego ciepło, jakby kogoś mi przypominał. Tak, był taki młody smok żyjący za barierą, który wypisz wymaluj wyglądał jak on.

: 10 sie 2014, 14:09
autor: Krwiożerczy Obłęd
Kacik prawgo pyska mu nieznacznie drgnal. Niedlugo? Coz to niby znaczy? Opcje sa tylko dwie. Albo odejscie na jakis czas – kilku ksiezycowy – albo zmiana profesji. – Czyzbys planowala cos niecnego? – w jego glosie – chropowatym, niskim i nieco burkliwym – dalo sie rowniez usluszec niewielkie nutki rozbawienia. Prawdziwego rozbawienia. To bylo nawet ciekawe. I nieco intrygujace. Opuszczenie terenow czy nowa ranga?Jemu na szczescie nie takie glupoty byly w glowie. Urodzil sie wojownikiem, znostal nim na nowo, i tez z ranga wojownicza zdechnie.

: 10 sie 2014, 15:37
autor: Słodycz Zbawienia
Zaśmiałam się cicho, spoglądając na niego z rozbawieniem widocznym na moim pysku. – Niecnego? To zależy od tego, kto będzie mnie oceniał. – stwierdziłam wesoło. To zadziwiające, że tak często spotykam smoki Cienia. Ale może to i dobrze? Chyba lepiej, żeby mieć znajomych w innych Stadach, którzy będą mogli ci pomóc. A ty im. Nie powiedziałam jednak nic więcej. Niech Obłęd się domyśli, co planuję. Choć może niedługo pomogę mu, ale w nieco inny sposób? Lecząc? Bogowie jedynie wiedzą, co przyniesie następny wschód Złotej Twarzy.

: 10 sie 2014, 20:18
autor: Krwiożerczy Obłęd
Pokiwał parokrotnie głową. Ni to z rozbawieniem, ni to z prawdą. – No na przykład ja – odparł, wzruszając przy tym wymownie barkami. Do tego wszystkiego, czyli kiwnięcia i wzruszenia, dołożył jeszcze coś. Dziwny dźwięk (to prawdopodobnie można było zaliczyć pod chichot, chrapliwy i nieco chrząkający, który wydobył się z jego krtani. Cieniści – raczej wszyscy – znani są ze swojego charakterku, który nie do końca jest przyjemny dla innych. A jak jest nieprzyjemny, to i ich myśli nie mogą być za bardzo normalne. Oczekując na odpowiedź, wlepił swój wzrok (chłód, jako smok w połowie górski i drapieżność, której niemal od pisklęcia musiał się nauczyć) w smoczycę.

: 11 sie 2014, 9:22
autor: Słodycz Zbawienia
Nieznacznie przechyliłam łeb na prawo, unosząc prawą łapę i stukając szponem w polik, a na moim pysku pojawił się wyraz zamyślenia. – Cóż, to zależy, w jakiej znajdziesz się sytuacji. – stwierdziłam, uśmiechając się lekko, ale tak, jakbym rzucała mu jakieś niewypowiedziane wyzwanie. – Jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji, jak teraz, uznasz, że to niecne zachowanie z mojej strony. Jeśli jednak spotka cię coś złego, będziesz zadowolony. – odparłam, a moja łapa ponownie spoczęła na ziemi. Ja niemal zawsze myślałam o innych i były to myśli raczej pozytywne. Zawsze lubiłam pomagać, ale co się dziwić, jak się wychowuje poza barierą.

: 12 sie 2014, 9:00
autor: Krwiożerczy Obłęd
Wyszczerzył się. A konkretnie tak, że spokojnie można było uznać za psychopatyczny uśmiech. – Oczywiście w tej najgorszej – skwitował z taką beztroską, jakby nie przejmując się tym, że jego myśli były czarne. Pesymistyczne. Z drugiej jednak strony, przynajmniej wtedy nie za bardzo się od nich odróżniał. Ciemny, czarny, smok ma zawsze "niegodziwe" myśli. Bez wyjątku. – Każdemu z nas jest przypisany jakoś los. Jedni są z tego zadowoleni, drudzy nie, ale to wcale nie oznacza, że nie mogą się zamienić rolami. To jest życie. Jeśli Ci coś nie pasuje, i potrzebujesz natychmiastowej zmiany, to nie czekasz na dobrą okazje – bo taka może nigdy nie nastąpić – tylko zaczynasz działać. I nie jest wtedy ważny ani przeżyty wiek ani przebyte doświadczenie w danej randze. – odparł swoim chropowatym głosem, dokładając do tego słyszalne mlaśnięcie. – Gdyby mi ktoś powiedział, że mam zostać Uzdrowicielem albo Łowcą, przy których kontakt z innymi jaszczurami jest nader wskazany, prawdopodobnie skończył by z rozszarpanym gardłem – zakończył z chłodnym spokojem. tak! On by to na pewno zrobił. Szybko i z krwiożerczą satysfakcją.

: 13 sie 2014, 8:58
autor: Słodycz Zbawienia
Uniosłam kąciki pyska w nieco dziwnym uśmiechu. Nie było w nim radości, a raczej smutek i odrobina melancholii. Właściwie, to był raczej grymas z uniesionymi kącikami pyska, aniżeli prawdziwy uśmiech. Spojrzałam na tego gada, który z pewnością wiele przeżył. – Z jednej strony masz rację. Z drugiej, jednak, czasami jesteśmy skazani na czekanie, aż inni nie podejmą swoich własnych decyzji. Pewnych rzeczy nie można zmienić, pewnych spraw nie można przyspieszyć. – odparłam, a po chwili uśmiechnęłam się. Tak naprawdę. – Łowiectwo i uzdrowicielstwo nie są takie złe. Jako łowca mógłbyś zostawiać porcje mięsa w wejściu do groty i niech biorą, ile chcą. – odparłam, uśmiechając się, nieco zaczepnie, a jednak wesoło.

: 18 sie 2014, 13:06
autor: Krwiożerczy Obłęd
Z jego trzewi wydobyło się ni prychnięcie, ni chrząknięcie. A może to być krótki śmiech? Lub chichot. – Jakoś nigdy nie przepadałem za czekaniem. Zwłaszcza, jeśli ta sprawa dotyczyła leczenie lub odwiedzin u jakiegoś Łowcy. Ale w sumie masz rację. Nawet Przywódcą nie zostaje się od tak ... – i tu powinno nastąpić pstryknięcie palcami, ale z racji, że smoki czegoś takiego nie potrafiły, zostało to zamienione trzaśnięcie ogonem o ziemię. Nie było to jednak głośne i nieprzyjemne trzaśnięcie z jego strony. Tylko, jakby ... łagodne? Oj, Obłęd się starzej, oj starzeje. – Znienacka. To tego trzeba czasu, czyli – tu nastąpiła chwila namysłu. – Będziesz szkolić się na Uzdrowicielkę, czy tak? Gdybyś wybrała inną ranę, czas nie byłby Ci aż tak potrzebny – mrukną, uśmiechając się drapieżnie. Myślenie, a raczej typowanie, to jedno a oczekiwanie na potwierdzenie ów domysłów, to drugiej. Ale jeśli Słodycz naprawdę zamierzała zostać Szamanką, to już w tym momencie zyskała u niego szacunek. Co prawda wciąż za magią jakoś nie przepadał, ba! uważał tą cała maddarę za zło konieczne, ale tylko ta jedyna ranga była w stanie go połatać. No i ta cała zgromadzona wiedza w umyśle. To naprawdę robi wielkie wrażnie. – Jasne – czy to był dziwny śmiech czy jednak objaw duszenia? Hm. Chyba jednak śmiech. Gardłowy i charczący, no i krótki. – Ja im wystawię jedzenie przed grotę, a oni mi to wszystko sprzątną, nie bacząc na to kto ile potrzebuje. A później, wrócą ponownie, z pytaniem: A dlaczego on dostał tak mało? Albo w ogóle nie dostał?
Przez krótką chwilę przemknęła mu wizja, która przedstawiała by ów sytuację. Na samą myśl o tym, uśmiechnął się sadystycznie. Oj, on by sobie z takim delikwentem inaczej by porozmawiał. Bardziej po wojowniczemu, i po smoczemu. Rodem ze Stada Cienia.