Strona 3 z 5

Zamszona grota

: 21 lut 2024, 19:49
autor: Opowiastka Kuglarza

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ona widziała go właśnie w ten sposób. Niezwykły, specyficzny, inny. Ona wyróżniała się tylko swoim pochodzeniem, on wychował i wykluł się tutaj, a był w jej rozumowaniu bardzo ciekawą istotą. Oczywiście miał swoje wady, największą była chyba ta depresyjna energia jaką emanował. W każdym razie póki co Eb przymykała oko na tą wadę myśląc, że jeszcze uda się jej Powiernikowi pomóc. Że kiedyś przyczyni się do tego by było lepiej i powinna się postarać. Dla niego i też trochę dla siebie. W końcu już postanowiła, a akurat z postanowień uzdrowicielka nie zwykła się wycofywać.
~ Hmm? Nigdzie nie odeszła. Co prawda miała swoje wycieczki, dzięki jednej ja właśnie z tobą rozmawiam, ale Ha'ara była przywiązana do tego miejsca. Zmarła tutaj.~ Wyjaśniła nieporozumienie jakie najwidoczniej powstało przez jej poprzednie słowa.
~ Oczywiście, że odnajdę. Póki co jednak odnalazłam coś, albo kogoś równie interesującego i wartego uwagi.~ Uśmiechnęła się przyjaźnie. Przywódca, prorok czy bóg... Co ją powstrzymywało przed próbą? W końcu nikt nie wie czy nie było to możliwe, nikt przecież nie spróbował. Może postawi swoją łapę w świątyni? Zapyta wprost posągu powiedzmy Erycala: "Co zrobić by cię zastąpić?" Czy bóstwa wolnych usłyszały kiedyś takie pytanie? Czy spotka się z boskim gniewem, ciszą czy śmiechem? Nie wiedziała i raczej się nie dowie póki nie spróbuje.
~ Niż płacić haracz? Rozumiem cię w pewnym stopniu, ale nie powinieneś myśleć o tym tak samolubnie. Ta łapa może się przydać jeśli nie tobie to komuś na kim ci zależy. Gdy poznasz kwotę z chęcią pomogę ci zebrać kamienie. Oczywiście nie za darmo nie mogę marnować czasu na wyprawach, ale uczciwą wymianę jestem gotowa rozważyć.~ Napiła się wreszcie wciąż ciepłego, ale już nie tak gorącego naparu. Przyjemnie rozgrzał jej gardło, a sama samica przymknęła ślepia ciesząc się smakiem. Na następne słowa Yulo skinęła jedynie łbem. Nie miała zamiaru zmuszać go do czegoś, więc jeśli wojownik potrzebował czasu kim ona była by mu ten czas odbierać?
Kłamstwa, w które jesteśmy zmuszeni wierzyć... Jak, jak Plagijsko brzmiały te słowa. Czyżby każde stado cierpiało na tą samą chorobę? Czy może to samiec sam siebie okłamuje i jeszcze pokłada wiarę w te kłamstwa krocząc tą chorą i destrukcyjną ścieżką? Ebrill nie wiedziała zarówno o jednym jak i o drugim. Choroby umysłu najłatwiej poznać chyba w momencie gdy sięgają nas samych.
~ Hmm w takim wypadku istnieje tylko jedno lekarstwo. Terapia słowna, że tak to nazwę. Rozłupany kamień w końcu może skrywać w sobie diament, który już nigdy się nie rozłupie. Wystarczy tylko go odkryć i chwycić w łapę.~ Jej ton był spokojny, nabrał tego dziedzicznego chyba piastuńskiego ciepła. Ebrill podłapała go od własnej matki i ciotki, ale ten sposób mówienia miał swoje rude korzenie dużo głębiej. Burdigu cholero coś narobił.
Finalnie zmienili temat. Opowiastka nie czuła się jakoś specjalnie dobrze mówiąc o sobie. Głównie dlatego, że jej dotychczasowe sukcesy nie ocierały się zbyt mocno o to co mówiły jej ambicje.
~ Ciężko zwiedzać gdy wszędzie leży śnieg. Po opuszczeniu Niebieskiego Lasu raczej trzymaliśmy się ubocza i głębi lasów by nie zwracać uwagi. Nie tylko wy macie historię z łowcami. Co do osiągnięć. Hmm wpierw wypadałoby być najlepszym uzdrowicielem w mgłach, wyciągnąć sporą garść smoków zza grobu by zagrać waszemu Ateralowi na nosie, zgarnąć parenaście tytułów i wtedy... Hmm... W sumie to nie wiem.~ Konsternacja wkradła się na jej pysk. Nie myślała w sumie o tym co dalej. Głupie prawda?

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 25 lut 2024, 11:40
autor: Powiernik Pieśni
Może to dlatego, że go jeszcze po prostu do końca nie poznała...? Może był ciekawy dopóki nie miała wszystkich informacji o nim, a kiedy je wreszcie będzie miała... wtedy wyda się zwykły i szary jak typowy tubylec tych ziem.
Czy to się uda zmienić? Najważniejsze jest, aby sam siebie przekonał do zmiany, a dopiero potem powinien mieć pomoc. Jak tego dokonać? Dobre pytanie.
Yulo pokiwał łbem z geście zrozumienia. Nie wiedział dlaczego był przekonany ciągle, że odeszła... Może dlatego, że jednak mama Opowiastki była spoza terenów? Ważne, że wreszcie dostał wprost sprostowanie.
Coś albo kogoś...– powtórzył cicho nieco prosząc ją o wyjaśnienie kogo miała na myśli... bo przecież nie jego! Warty uwagi, dobre sobie.
Gdzie była górna granica ambicji? Każdy miał swoją. Yulo został nawet odrzucony przez boginię kiedy wyznał jej platoniczną miłość... Jak kogoś takiego można zastąpić, żyć wiecznie... Prorok może i wiedział, ale był on bardziej ruchomym posągiem na wolnych, a nie żywym smokiem. Więcej go nie było, niż był.
Gdybyśmy nie płacili tak słono za pomoc boską to wtedy pewnie nikt nie ceniłby zdrowia, w końcu wystarczyłoby prosić o pomoc...– to nie był problem, raczej przekonanie co do tego, że zasługiwał na los który go spotkał. Oczywiście też nie spodziewał się, aby pomoc kogoś miała być mu po prostu darowana. Spadłby wtedy jeszcze niżej, niczym pisklę, które potrzebuje posiłku od rodziców- Dobrze, jeśli dowiem się czego oczekuje i będę potrzebował pomocy, wtedy się po nią zgłoszę.
... niemniej uczciwa wymiana sześciu kamieni... Yulo jeszcze nawet tylu nie miał w jednej łapie. Będzie je zbierał pewnie drugie tyle swojego życia.
Gryf kroczył tą ścieżką, ale potrafił znaleźć stabilny grunt. Jego wyjątkowość może właśnie na tym polegała? Nie był to pesymizm, ani też realizm... Było to pogodzenie się z własnym mizernym losem, ale chęć do życia potrafiła wypierać wszystko inne. Można mieć depresję i powtarzać sobie, że przecież trzeba iść na przód, a nie stać w miejscu i patrzeć tylko w tył.

Na następne stwierdzenie cicho się zaśmiał.
Wydaje mi się, że diamenty nie pochodzą z kamieni. W wodzie nie znajdziesz ognia, nawet jeśli wykipieć miałaby w dnie lawa– odpowiedział jeszcze chwilę będąc w dobrym humorze. Opanował się jednak, bo oczywiście wiedział czego to miała być metafora- Doceniam jednak, że starasz się mi pomóc. Jesteś dobra, masz dobre serce, chętne do pomagania. To na prawdę ważne i cieszę się, iż mogę z Tobą spędzać czas. Chętnie też będę rozmawiał z Tobą na każdy temat, ale obawiam się, że większość drogi muszę pokonać sam.– powaga jego głosu i brak uśmiechu wskazywać miały na zdecydowanie. Wiedział, że chciała mieć swój udział w tych jego zmianach i nawet jeśli on tego nie chciałby... to miała. Może nie tak duże jak marzyła... bo w końcu nie był księciem zamienionym w ropuchę, tylko smokiem z depresją. Potrzebował oparć na łapy, a nie cudownego leku, który wyciągnie go z dołka.

Potem spokojnie wysłuchał jej wypowiedzi i lekko skrzywił łeb. Jeśli dobrze pamiętał to Ateral był patronem jej stada... No i mimo wszystko był bogiem, który pomagał zmarłym odnaleźć ich drogę pomiędzy życiem, a śmiercią.
Źle to brzmi, Opowiastko. Mam nadzieję, że bardziej chodzi Ci o ratowanie życia, niż po prostu wyrywanie smoków z boskich łap tylko po to, aby bogu zrobić na złość– wyjaśnił swoje stanowisko i lekko się uśmiechnął. Nawet jeśli wyciągnie z łap jednego boga, to wpakuje w łapy drugiego, gdyż nigdy nie będzie w stanie leczyć najgorszych ran do czysta. I tu znów wraca sprawa do boga, tym razem tego odpowiedzialnego za uzdrawianie kalectw. Koło się zamykało, ale tak... lepiej być kaleką, niż umrzeć.
Może spróbujesz zostać nowym prorokiem. Myślę, że to szczyt osiągnięć, które można osiągnąć, a zarazem wspaniałe marzenie. Gdybyś była prorokinią to może mogłabyś faktycznie uleczyć smoka tak, aby odrosła mu nawet łapa.
Oczywiście to były marzenia, nawet Yulo kiedyś chciał zostać prorokiem kiedy patrzył na wiekowego i zmęczonego życiem smoka o brązowych łuskach.

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 28 lut 2024, 21:09
autor: Opowiastka Kuglarza
A co jeśli nawet wtedy pozostanie dla niej kimś ciekawym? Ebrill gdy już coś postanowiła ciężko zmieniała swoje podejście i gdy uznała, że Yulo był ciekawą istotą taką właśnie dla niej pozostanie, a o zepsucie tego statusu w jej ślepiach musiał mocno się postarać.
~ Ciebie na przykład głuptasie. Miło mi się z tobą rozmawia. Jesteś ciekawy, utalentowany i inny od pozostałych.~ Wyszczerzyła zęby w ciepłym dziedziczonym zdaje się uśmiechu. Może podbuduje to lekko jego samoocenę? Albo nie i obrazi się na nią, że w ogóle o nim tak myśli.
Ciekawe z czym spotka się ona? To nie będzie żadne wyznanie uczucia, a wyzwanie. Czy bóstwo pokaże słabość i uniesienie się gniewem? Powie jej że to niemożliwe by nigdy nie próbowała? Pytań powstawało wiele, a jedna wycieczka do świątyni mogła rozwiać każdą z wątpliwości.
~ Masz w sumie rację, ale nie każda prośba o pomoc musiałaby się z pomocą spotykać. Z resztą teraz nie są zbyt pomocni podczas wojny, która zagraża wszystkim ich wyznawcom, a zapewne niejeden w modlitwie o tą pomoc prosił. Według legend same boskie stwory rozsiewają te kamienie po waszych terenach by napędzać to koło.~ Był to trochę zbędny etap, który można by pominąć dla dobra obu stron. Ale jeśli coś trwało setki, a nawet tysiące księżyców to czy warto to zmieniać? Nie ma chyba nikogo kto nie byłby do tego stanu rzeczy przyzwyczajony. Na kolejne słowa samca jedynie skinęła twierdząco łbem. Nie miała zamiaru na niego naciskać, w ten sposób nigdzie nie dojdą.
Dla niej, smoka pochodzącego z daleka sam fakt znajdywania skarbów na ziemi był ciężki do przepracowania. Przed dotarciem między Mgły nigdy nie widziała kamienia szlachetnego na ślepia, nie całego. Ledwie odłamki zatopione w biżuterii, którą tak ochoczo jej polecano za młodu były jedynymi błyskotkami do jakich przyzwyczaiły się jej ślepia. Sześć całych, ciężkich kamieni szlachetnych... Jeszcze do niedawna wyśmiałaby kogoś kto powiedziałby jej, że tyle posiada. Teraz... Sama wlazła na polowaniu we dwa.
Fuknęła niezadowolona gdy samiec czepił się jej wypowiedzi. Oczywiście na wyrost i nie robiąc tego w żaden sposób na poważnie. Ceniła sobie jego uśmiech gdy widać było go tak rzadko. Zaraz jednak dźwięk determinacji zabrzmiał w jego słowach. Opowiastka uśmiechnęła się szeroko. O to właśnie jej chodziło.
~ Może zacznijmy od czegoś prostego. Jak się nazywasz? Tak na prawdę?~ Bo imię wybrane przez niego samego nie było tym prawdziwym, przynajmniej nie dla Mgieł. To był zalążek do rozmowy, przedstawienie się tymi prawdziwymi imionami.
~ Oczywiście, że tak. Robienie waszym bogom na złość to taka dodatkowa nagroda. Nie myślę o tym przy leczeniu, nie martw się tym.~ Bo nie mogła sobie pozwolić na wpadkę. Sposób na ominięcie wizyty u Erycala też znajdzie, prędzej czy później. Może by przytwierdzić łapę z powrotem trzeba magii więcej niż jednego uzdrowiciela? Może zwyczajnie trzeba wyleczyć później po raz drugi, samo kalectwo? Pewnie nikt nie spróbował.
~ Zostanie prorokiem to opuszczenie stada, a dla Mgły równa się to zdradzie... Chyba. W każdym razie wolę nie ryzykować. Może kiedyś gdy czasy się zmienią.~ Powiedziała spokojnie. Zaraz jednak pewna myśl nawiedziła jej łeb i zrodziła chichot.
~ Tylko do tego też jakiś wasz bóg musi mnie wybrać. Wątpię by się znalazł nie lubię w końcu wszystkich i nie oczekuję niczego innego po drugiej stronie.~

Zamszona grota

: 29 lut 2024, 7:37
autor: Powiernik Pieśni
Wtedy będzie to jej osobista decyzja, nawet jeśli będzie błędna w ślepiach samego zainteresowanego.
Na jej słowa cicho syknął i mruknął w rozbawieniu- Co najwyżej pół bystry, pół tępy i pół szurnięty, a że to trzy połówki, stąd wychodzi właśnie moja inność.– Odpowiedział na jej uśmiech swoim własnym, ale łagodnym i stonowanym... niemalże rozbawionym. Nie obrazi się i nie wpłynie na jego samoocenę, on zawsze reagował na komplementy w ten sam sposób. Stąd też jego dawna przyjaciółka zagroziła mu, że nigdy więcej się nie spotkają jeśli będzie tak o sobie mówił i co ciekawe, od tamtej pory faktycznie jej nie widział. Nawet już pogodził się z tym, że będzie go unikać i nie będzie szukała z nim więcej kontaktu.
W świątyni zapewne rozwiążą jej wątpliwości, chociaż zapewne odpowiedź nie będzie w żaden sposób budująca.
Nawet nie chcę zgadywać czemu nie chcą bardziej wpływać na bezpieczeństwo w walkach, ale kto zrozumie boga... pomagają nam tyle ile uważają za odpowiednie, gdyby zresztą nie ich interwencja to po utracie łapy nie byłbym w stanie się wycofać na tyle daleko od walk, aby to przetrwać.– W końcu ledwie pamiętał sam powrót na tereny Wolnych, a lot był całkiem daleki. Żaden smok nie byłby w stanie przelecieć takiej odległości bez pomocy, szczególnie iż ledwie był świadomy tego co czyni.
Kamienie zawsze krążyły w grocie jego mam. Były wyjątkowe, ładnie wyglądały i stanowiły walutę, która mogła odmienić losy niejednego smoka, nawet w kwestii wyszkolenia za sprawą niezwykłych kwarców. Bogaty smok mógł mieć praktycznie wszystko i to tak małym kosztem jak stertą błyszczących kamieni.

Na pytanie o imię lekko się uśmiechnął. Fakt, nigdy jej nie zdradził imienia, które nadała mu mama, a to też pewnie będzie dla niej ciekawe...
Yulo, to w języku Akarubii, w języku moich przodków. We wspólnej mowie oznacza po prostu "Gryf"– wyjaśnił bez chwili zastanowienia. Zazwyczaj właśnie tym imieniem się posługiwał, ale kiedy zapoznawał się z samicą, miał dziwne wrażenie, że będzie to ich jedyne spotkanie, a ona i tak zapomni o nim... Miło się zaskoczył.
Chwilę stał w ciszy i lekko przekrzywił łeb w oczekiwaniu. Tak, spodziewał się, że w zamian również dostanie jej prawdziwe imię.
Myślę, że Ateralowi wcale nie zależy na śmierci smoków. Wykonuje po prostu niewdzięczne zadanie zabierania dusz tam gdzie mogą odpocząć. Jeśli złapiesz za ogon tą duszę to on przynajmniej ma mniej pracy, czyż nie?– Yulo najwyraźniej uznał, że spróbuje przekonać samicę do swoich racji. To nie była jakaś rywalizacja, albo robienie sobie na złość. Jakby pomyśleć o tym z boku... czy świadomość tego, że po życiu ich coś na prawdę spotka, nie jest piękna? Czy nie jest piękne to, że pomimo trwałych uszkodzeń, za cenę wysiłku mogli odzyskiwać pełnie zdrowia? A co gdyby tego nie mieli? Jak się żyło smokom, które nigdy nie doświadczyły błogosławieństw bogów? Walka o własne przekonania jest cenna, ale czy musiała oznaczać stawianie się nie miejscu bogów? Eh, będzie musiał kiedyś wypytać proroka o to wszystko... kiedyś.

Na następne słowa lekko kiwnął barkami.
Nie sądzę, aby każdy bóg lubił Strażnika Gwiazd. Nic nie jest wykluczone... A w sprawie stada to... hm, macie takie postanowienia z góry, że skazują każdego na śmierć za odejście?– i tu wychodziła kwestia, której nikt nigdy wcześniej nie poruszył przy nim... kodeksu Mgieł.

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 05 mar 2024, 21:49
autor: Opowiastka Kuglarza
Opowiastce rozmowa ulatywała w przyjemnym nastroju choć czasem trafiały się momenty, w których łapa ją świerzbiła by strzelić wojownikowi w łeb. Na przykład teraz. Samica nie była z gatunku tych o nieziemskiej cierpliwości jeśli chodzi o gadanie głupot. Tym razem jednak powstrzymała się sądząc, że Yulo zwyczajnie żartuje.
~ W każdym razie nietypowy. Na szurniętego jednak nie wyglądasz przynajmniej nie gdy rozmawiamy.~ Bo bogowie tam wiedzą jak samiec zachowuje się gdy jest w towarzystwie kogoś kogo znał bardziej. Nie sądziła by było szczególnie inaczej, ale kto wie... Może akurat tutaj zostałaby zaskoczona?
Czy i Eb zagrozi mu nagłym zerwaniem kontaktu? Wątpliwe, nie tak łatwo było wyszarpać jej coś co już postanowiła. Ba! Uznam to nawet za niezbyt możliwe. Z resztą coś takiego równałoby się poddaniu się, a to było coś na co samica pod żadnym pozorem nie mogła sobie pozwolić. Taka już była i akurat ta cecha jej osobowości zostanie niewzruszona jak głaz minimalnie tak ciężki jakim jest depresja jej aktualnego rozmówcy.
~ To dość proste. Nie chcą pokazywać swojej słabości, albo znudziliście się im jako wyznawcy. To co dla was robią jest czymś co mógł zrobić ktoś mniej raniony nie liczyłabym tego jako akt łaski i boskiej mocy. Dziwi mnie tylko, że robią to za darmo, z tego co się dowiedziałem darmo nie jest dla nich uczciwą ceną.~ Ah! Herezja płynąca z pyska uzdrowicielki mogłaby kiedyś pozbawić ją głowy gdyby trafiła na gorliwego wyznawcę wydmuszek Wolnych Stad.

Słysząc imię samca wyszczerzyła kły. Brzmiało dla niej ładnie, zdecydowanie lepiej niż to jakie obrał sam i było również zdecydowanie łatwiejsze do zapamiętania.
~ Dość trafnie cię opisuje. Przynajmniej z wyglądu. A więc mi możesz mówić Ebrill. W moim języku jest to nazwa miesiąca. Emm... Niech sobie przypomnę... Pierwszego Życia? Chyba. Podobno gdy moja mama zobaczyła mnie pierwszy raz przywołało to u niej wspomnienie wiosennego poranka. Dziwne trochę bo jak liczyłam, nie było szans bym została nawet poczęta podczas tego okresu.~ Rozgadała się trochę. Nie było szans by zapomniała o kimś kto ją interesował. Zwłaszcza, że gdy samiec stracił kończynę zainteresowała się również i tym. Dwie interesujące rzeczy to już zbyt wiele by ich nie poszukać.
~ Gdy dowiedziałam się jak długo potraficie tutaj żyć pomyślałam, że i z tym ma problemy. I w sumie nikt poza nim samym nie wie na czym mu zależy i tak pewnie zostanie. Mi zależy na tym by jak najmniej smoków się z nim spotkało przedwcześnie. Może za bezrobocie reszta uzna go za zbędnego?~ Choć w sumie to cała gromadka była zbędna, a Ateral przynajmniej według Veir był tym jedynym ździebko interesującym.
Co jakby tego nie mieli? Dość łatwo to sprawdzić. Odrobina podróżowania, trochę niebezpieczeństw, może zaczepienie kogoś kogo zaczepiać się nie powinno i cyk. Po kłopocie. Przepis na samobójstwo lub niezapomniane przeżycia.
~ Oh, ja wiem że znalazł się jakiś który go nie lubi. Niezależnie kim Strażnik jest i nie mówię tego bo chcę go obrazić nie wejdzie w zad każdemu bożkowi. Co do śmierci. Tak, mamy swój kodeks wyryty w skale, pod którym złożyłam podpis gdy wchodziłam w dorosłe życie. "Ten, kto zdradzi Mgły, odchodząc do innego stada lub wybierając życie samotnika pośród Wolnych Stad zostaje obłożony karą śmierci, którą wykonać może każdy członek stada"– uznaję, że odejścia na stanowisko proroka też to się tyczy. Rozumiem, że wy poza prawami nadanymi wam przez bogów nie trzymacie się jakichś zasad?~ Przekrzywiła delikatnie łeb. W sumie nigdy nie zastanawiała się czy inne stada mają własne kodeksy i zasady. Wychodziło na to że nie.

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 06 mar 2024, 10:47
autor: Powiernik Pieśni
Na jej odpowiedź lekko kiwnął barkami. Może i przesadzał, bo jedynie podczas walki w stresie potrafił wykonywać bardzo nieprzemyślane akcje, chociażby próby kontr, które zawsze narażały go na przyjęcie bezpośredniego ataku. Mimo to winnym okazywał się wuj, który nawet nie starał się bronić, tylko zawsze kontrował wszystkie ataki... Ciekawe co z nim? Ostatnio go na prawdę nie widywał. Poza tym nie znali się na tyle, aby wiedzieć co mogłaby uznać za dziwaczne i szurnięte. Niektórzy jego stan mogliby tak określić.
Może grozić wcale nie musiała, w końcu wystarczyło bardziej unikać przypadkowych spotkań, nie wychodzić na tereny wspólne. Przypadkowe spotkania bywały tylko ułamkiem wszystkich spotkań, a i takowe można było miną niczym drapieżnika na polowaniu. No ale miała sporo samozaparcia... szkoda tylko, że motywacja czasami nie była skierowana na poznanie, a nie zwykłą upartość w celu, który się obrało. Można w końcu robić dobre rzeczy ze złych pobudek. Czy Eb robiła to jedynie dla siebie, czy kierowała nią przede wszystkim chęć niesienia pomocy...
Ciekawe poglądy... Chociaż ja się z nimi zgodzić nie mogę... Moim zdaniem wszystko jest potrzebne, byśmy mogli coś zrozumieć lub czegoś się nauczyć. Byśmy mogli wybrać tę właściwą drogę, chociaż chcemy z niej zboczyć. Nie zdajemy sobie sprawy, co los i bogowie próbują nam pokazać, i nikt nie powiedział, że w ogóle kiedykolwiek zrozumiemy. Bo czy ktokolwiek obiecał, że będzie łatwo? Moglibyśmy ginąć bez drugiej szansy, a dopóki jesteśmy tutaj, taką szansę ponoć otrzymuje każdy, nie każdy jednak korzysta.
Wybranie śmierci wydawało mu się zwykłą ucieczką. Tak zresztą postąpił jego brat. Było to przykre, ale również prawdziwe. Wszyscy dookoła niego w jakiś sposób uciekali od problemów. Pogląd samicy szanował, ale nie potrafiłby się zgodzić z jej przypuszczeniami. Gdyby mieli wszystko za darmo to niczego nie szanowałby smok. Gdyby miłość była za darmo, to po co w ogóle byłoby się o nią walczyć? Wszystko wymagało odrobiny poświęcenia...

Dla niego było to po prostu słowo definiujące jego. Ni ładne, ni brzydkie. Jak drzewo nazywać drzewem...
Potrafię sobie wyobrazić dlaczego tak Cię nazwała... Jak szlak czerwonych kwiatów, które wyrastają wczesną wiosną kiedy resztki białego puchu jeszcze topią się, nieśmiało odkrywając ciemną połać ziemi pod spodem. Jak bujne czerwone róże z kolcami, pod którymi kryją się dwa szmaragdy dopiero odsłonięte od stopniałego śniegu... W Twoim głosie brzmi melodia ciepłego wiatru...– Kto jak kto, ale śpiewak potrafił dostrzegać głębie w różnych porównaniach, a także mógłby stworzyć krótki poemat o niej, jednak po dwóch domysłach zamknął wreszcie dziób. Zagalopował się.
Cicho westchnął i kiwnął barkami- Tak mi się wydaje...

Na następne z lekkim rozbawieniem pokiwał łbem. Cóż za wyobrażenie... Oby sięgała gwiazd skoro chciała. Miał tylko nadzieję, że zawsze będzie przy tym ostrożna i nie zapomni jak się lata, albo nie straci oddechu... Ci którzy sięgali bardzo wysoko, z tej wysokości też spadali. Wszystko utwierdzało go w przekonaniu, że chciała dobrze, ale ze złych powodów, albo źle mu je przekazywała.
Niemniej z takimi przekonaniami raczej nie zostanie jednak prorokiem. Zarazem czy na pewno chciała więc zastąpić jakieś bóstwo, jeśli miała o nich takie złe zdanie? Sama nie była w stanie wynieść się do takiej rangi. Ktoś znający jej heretyczne podejście raczej nigdy nie pozwoliłby jej zasiąść pomiędzy innymi bogami.
Na pytanie lekko pokręcił łbem na boki.
Zasad moralnych raczej. Ogólnych. Wiem, że kiedyś stado Ognia czyniło podobnie kiedy zostawali pełnoprawnymi, bo odbijali łapy krwiste na skale, ale raczej nie chodziło o podpisanie zasad, a zwykłe potwierdzenie swojego oddania wobec stada. Myślę, że pewnie pozostałe stada mają podobne, ale nie ustalone z góry zasady. Raczej żadne stado nie lubi zdrajców, ani też... na przykład pisklakobójców. Nie potrzeba mi zasady, aby wiedzieć, że znienawidzę taki czyn, który popełni jakiś smok. Stanie się jednak prorokiem nie wydaje się odejściem na samotnicze życie. Nie wiem czy problemem nie jest bardziej to, że smok wybrałby dobro wszystkich ponad dobro stada i to stanowiło taki problem dla Mgły... Nie wiem, nie chcę za bardzo oceniać czegoś czego nie rozumiem do końca
Szkoda, że samiec nie poznał zasad, którymi kierował się jego ojciec... nawet Mgły byłyby pewnie pod wrażeniem ilości zasad... I nawet jeśli jakieś się wydawały powtarzać, to nadal stworzyły smoka który.... cóż, nie żył. A wraz z nim umarły zasady, które nikomu nie przekazał.

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 10 mar 2024, 16:00
autor: Opowiastka Kuglarza
Najlepszą obroną jest atak, czyż nie było to popularne powiedzenie? Rozmawiająca dwójka była młoda i musiała się wiele nauczyć więc może kiedyś próby kontr będą przemyślanym dokładnym działaniem? Do tego czasu Yulo mógł sprawiać, że uzdrowiciel będzie miał łapy pełne roboty. Jego wuj natomiast swoim działaniem z pewnością chciał go czegoś nauczyć. Czego jednak było chyba jego małą tajemnicą.
Omijanie go? Rezygnowanie ze spotkań podobnych temu? Ebrill nie była z takich, które zwyczajnie zaczną kogoś unikać. No może nie licząc piskląt, ale Yngwe był innym i zdecydowanie cięższym przypadkiem zbyt mocno szarpiącym cierpliwość uzdrowicielki. W wypadku Yulo była zmotywowana by mu pomóc i robiła to dlatego, że był dla niej kimś interesującym i chciała poznać tą interesującą personę nie tylko od strony wojownika z depresją.
~ Fakt, że posiadacie uzdrowicieli jest już wystarczającą drugą szansą. To że żyjecie tak długo. Czy to boska łaska? Los jak i bogowie zdają się wam pokazywać że sami jesteście w stanie walczyć z przeciwnościami losu. Z resztą rozmawiałam z Veir i był czas gdy waszych bogów zwyczajnie nie było. Czy było wtedy jakoś specjalnie inaczej? Czy Wolne upadły? Jesteśmy tu i rozmawiamy jako przedstawiciele Mgieł i Słońca więc do upadku stadom musiało być daleko.~ Wyprawy po te boskie esencje których jej babka była członkiem zostały w ostatnim czasie przybliżone uzdrowicielce. Dowiedziała się przynajmniej więcej o boskim długu jaki został u Ha'ary zaciągnięty a o jakim słyszała jedynie z opowieści swojej mamy. Wracając do tematu... Czy w tamtym okresie było ciężej? Czy powrót bogów sprawił, że wolne zaczęły być niebem na ziemi? Czy może nie zmieniło się absolutnie nic nie licząc odpowiadających głosów w świątyni?

Uśmiechnęła się w ciepły, piastuński sposób gdy samiec dał się ponieść temu poetyckiemu opisowi. Czy poczuła się jakoś dziwniej gdy Yulo prawił jej komplementy? Trochę, ale nie zawstydziła się jak mogłaby się zawstydzić typowa samica w jej wieku. Jedynie westchnęła cicho.
~ Bardzo miłe z twojej strony szczycić się na taki piękny opis. Choć możliwe, że troszkę na wyrost.~ Zaśmiała się by zaraz spojrzeć na samca ponownie odgarniając kosmyki grzywy przysłaniające jej prawe ślepie.
~ Zapomniałam, że poeta może tak słodzić samicy. Aż dziwne że przed tą jaskinią nie ustawia się kolejka z twoich fanek.~ Zażartowała. Oczywiście poezja działała na młódki i smoczyce emm... szukające partnera tak to ujmę. Czy i ona kiedyś przyszykuje pieśń lub poemat o gryfim samcu? Możliwe choć z pewnością zajęłoby to trochę czasu podczas którego musiałaby myśleć o nim zdecydowanie więcej niż powinna. Nie dajcie bogi jeszcze się zakocha ha!
Jak często można się spotkać z myślą, że mierząc wysoko Opowiastka z wysoka spadnie. Czy wyglądała na taką, której przypisany jest upadek? Może ona będzie pierwszą, która wejdzie na szczyt i zwyczajnie tam zostanie grając na nosie każdemu kto sądzi, że tak łatwo było spaść i z pewnością łapa się jej po drodze powinie.
Oczywiście, że chciała w końcu byłaby lepszym bogiem. Nie żeby poprzeczka była zawieszona gdzieś specjalnie wysoko. Choć w jednym samiec mógł mieć rację. Nawet jeśli smok mógłby zostać bóstwem nie mógłby to być taki heretyk jak ona.
~ Odbijanie łap... Rozumiem, że już tego nie robicie. Dlaczego? I rozumiem twoje rozumowanie, nasz kodeks jest bardziej emm... Zasadami przy których trzeba się postarać by je złamać. Samo zostanie prorokiem... Mi się wydaje, że kodeks tak to widzi. Może porozmawiam na ten temat z Veir ale nie czuję się specjalnie pewna by jakiś z waszych bogów chciał oferować mi patronat już nawet pomijając moje podejście.~ W końcu nie przyszła na świat między wolnymi, nie wychowała się w ich wiarze i nie przyjęła jej gdy postanowiła żyć na tych terenach. Nawet jeśli nie uważałaby tutejszych bogów za bandę zbędnych istot z wybujałym ego jej szanse na bycie prorokiem byłyby bardzo bliskie zeru.

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 11 mar 2024, 7:54
autor: Powiernik Pieśni
Najczęściej takimi powiedzeniami posługiwali się tacy, którzy jakimś cudem unikali większości niebezpieczeństw z tym związanych. W końcu jednak kły trafiają na skałę, a wtedy wszystkie się łamią. Czy warto było zawsze atakować i pewnego dnia stanąć naprzeciw kogoś, kto nie da nam szansy wykonać atak. Co z tego, że ryzykujesz przez siedemdziesiąt księżyców z sukcesami skoro przed nadejściem kolejnego księżyca przeciwnik odrąbuje ci łeb tylko dlatego, że postanowiłeś nigdy się nie bronić? Wszystko miało swoje granice... I to w kwestii wszystkiego. Nawet motywacja samicy miała gdzieś granice i nie wiadomo czy Yulo do niej nie dotrze kiedy okaże się jednak nudnym smokiem o raptem kilku 'niezwykłych' przeżyciach. Może wystarczyło, aby uzyskała wymierne korzyści z tej pomocy?
Zdecydowanie jest to podyktowane ich łaską, ale być może nie mogą wpływać mocniej na nasze życie... Albo nawet są ograniczeni w tej materii. Nie ma to znaczenia. Może ich nie było i da się bez nich żyć... w końcu poza wolnymi stadami nie brakuje innych grup i smoków... Ale z nimi jest łatwiej. Umarli poza Wolnymi nie wracają do życia, smoki nie ziejące ogniem dzięki Kammanorowi potrafią to robić, kalekie smoki mogą liczyć na odzyskanie łap. To prawda, że stada przetrwałyby bez nich, ale nie wiadomo ile piskląt przeżywałoby zimę bez ich ingerencji, nie wiadomo czy łowcy nie zmietliby nas, wybijając jednego za drugim tylko dlatego, że kalecy nie mogli liczyć na odpowiednią pomoc. A co z błogosławieństwami Sennah, która otacza ochroną podróżnych poza Wolne stada. Może gdyby mój ojciec owe błogosławieństwo miał, wtedy wróciłby na Wolne stada, a nie zaginął poza terenami Mgieł?
Nie wydawał się poruszony jej podejściem, a raczej był otwarty na dyskusje, w końcu po swojej stronie miał namacalne dowody pomocy ze strony bogów, a na przeciw miał jedynie gdybanie. To nie tak, że chciał jej pokazać, że miał rację... bardziej chciał skłonić do tego, aby nieco cieplej spoglądała na tych, którymi była gotowa tak łatwo gardzić.

Przez chwilę jeszcze patrzył na nią z lekkim uśmiechem, a potem odwrócił wzrok i lekko kiwnął barkami. Oczywiście spodziewał się, że barwne opisy nie będą trafione, a rozmówczyni nie przyjmie jakiegokolwiek komplementu tak łatwo. Postąpiłby zresztą podobnie, gdyby ktoś rzucił mu tak barwny opis jego wyglądu.
Opis jakby był barwny, nie odda twojego piękna. Zresztą wygląd współgra z charakterem... zdaje się. Róża z kolcami...– dodał i po chwili nieco cynicznie się uśmiechnął. Był sam jak jego gnijąca łapa gdzieś pod Rathen, a ona mówiła o jakichś fankach...
Słaby, brzydki i kaleki ptak musi bardzo kombinować, aby mieć nieco przyjemności z obcowania z tymi ładnymi– dodał nieco poważniej na jej słowa i znów na nią spojrzał. Nie wiedział czym była miłość do potencjalnego partnera, ale lubił przebywać z Ebrill. Daleko mu było, aby budzić coś co w jego mniemaniu wydarzyć się nie mogło. On nie był zdolny do czynienia kroków w stronę związku... i nawet o tym nie wiedział.

Nie wiedział co było pisane mu, a co dopiero o myśleniu nad innymi? Samica zdecydowanie była pewna siebie i w duchu widział nieco dawnego siebie w niej. Gdyby brat żył, a mama tu była... wtedy pewnie brak łapy nie stanowiłby żadnego problemu, aby starać się piąć w górę. Czy jej babka też z wiekiem nie stawała się coraz bardziej zgorzkniała? Może każdemu jednak pisane było opadanie, a nie wznoszenie się...? Na pewno nikomu tego nie życzył, szczególnie tym, których znał. Oby sięgnęła miejsca które ją zadowoli...

Na pytanie nieco kiwnął barkami. Nie znał przyczyny zaprzestania tej dawnej tradycji- Może ma to związek z tym, że zmieniliśmy nazwę z Ognia na Słońce. Chyba nastąpił rozpad jakiegoś stada i stąd takie zmiany. Nie każdy w nowej przestrzeni chciał robić tak jak było w wcześniejszych czasach.– No i nic więcej nie wiedział w tej kwestii. Potem lekko się uśmiechał i kiwał łbem. Może warto spróbować porozmawiać z kimś... może jednak nie z Veir, przynajmniej nie w kwestii bycia prorokiem? Przecież nie każdy przywódca Mgieł musiałby mieć problem z tym, że jeden z jego smoków zostaje wysłannikiem boga. Może postrzegałby to jako szansę na nieco większe przywileje?
Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zapytała w świątyni, albo porozmawiała ze Strażnikiem osobiście. Kto będzie lepiej wiedział o prorokach jak nie on...?
Sam nie uważał się za kogoś wartego uwagi, więc nie będzie szukał sposobności do zadania takich pytań. Zresztą teraz bardziej szykował się do walki z ludźmi. Może jeśli dożyje następnych księżyców... wtedy pomyśli o tym co zrobi na przyszłość?

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 18 mar 2024, 17:33
autor: Opowiastka Kuglarza
I ktoś taki umrze wciąż uznając swoje powiedzenie za słuszne. Czyż to nie było piękne? Umierać w swoim postanowieniu, swoim własnym świecie i na swoich zasadach. Nie każdego czekał ten zaszczyt, nie każdy miał ku temu okazję gdy odbierano mu coś zdecydowanie za wcześnie. Czy podobnie jak szczęście wojownika żyjącego i umierającego na własnych zasadach cierpliwość uzdrowicielki w końcu się skończy? Posądzenie jej o ginącą motywację dla niej przynajmniej stało na równi z herezją jaka sama wygłaszała na temat bogów. Całe szczęście Yulo za to nie zostanie rażony piorunem lub zwyczajnie nie straci łba.
~ Czy gdy ich nie było nie wracaliście do życia? Nie odrastały wam łapy, ogony i cokolwiek jeszcze zapragniecie? Przez waszego "bożka" nie chcę teraz nawet próbować ziać jeśli przez jego dar zwyczajnie zacznę pluć wodą.~ Posiliła się nawet na żart podobny do tego jaki powiedziała Czartowi gdy pierwszy raz usłyszała o prezencie od Kammanora. W tej dyskusji zaistniał jednak jeden spory problem. Obie strony trwały przy własnym stanowisku jakby nie chcąc się ruszyć nawet o łuskę. Czy do czegokolwiek ich to doprowadzi? Nie wiem, choć się domyślam.
~ Całe to błogosławieństwo na niewiele się zdaje. Smok nim obdarzony zginął poza naszymi terenami i jedyne co uzyskał dzięki swojej hojnej opłacie to parę słów przeznaczonych dla naszego przywódcy. Skąd ta pewność, że to całe błogosławieństwo w ogóle istnieje? Wasi bogowie nie chronią drzewa ogon poza swoimi terenami, a trwacie w przekonaniu, że wasze życia coś dla nich znaczą gdy wybędziecie hen daleko?~ Nie w jej głosie nie było zgryzoty, jadu czy chłodu, a zwykła ciekawość. W końcu co jeśli te jak rozumiała Ebrill setki księżyców ktoś robił smoki wolnych w konia? Jakże zabawne by to było.

Przypomniała sobie nagle o swoim naparze dopijając go w paru sprawniejszych łykach by po odstawieniu kubeczka spojrzeć na Yulo lekko zmrużonymi ślepiami. Tego określenia akurat nie lubiła i to bardzo. Przypominało jej ono bowiem o tym irytującym szczylu, którego postanowiła omijać szerokim łukiem.
~ No i zabiłeś cały klimacik, a już myślałam czy nie dać ci się poderwać. Nie jestem różą z kolcami czy bez, jestem Ebrill i przy tym pozostańmy.~ Jej ton był lekko żartobliwy choć ostatnie zdanie zabrzmiało ostrzej niż zwyczajna prośba. Kuglarka uważała, że to określenie spłyca jej osobę do formy zwyczajnego kwiatka, którego można zerwać i zabrać tylko po to by cieszył oko, a akurat w tej kwestii defensywa samicy była bardziej agresywna niż powinna. Nie będzie niczyim kwiatuszkiem, skarbem czy ozdobą... Nie w tym życiu.
Kolejne jego słowa sprawiły, że samica podniosła się z siadu by zdecydowanie za mocno na tak komfortowe spotkanie skrócić odległość między sobą, a samcem. Obejrzała go z bliska wpierw z lewej, później z prawej opierając szpon za brodzie Yulo by przesunąć lekko jego pysk. Nie było to sensualne doświadczenie, Kuglarka była skupiona jakby oglądała pacjenta i już miała swoją ekspertyzę.
~ Nie wyglądasz na słabego mimo, że próbujesz mi wmówić że tak właśnie jest. Kalectwo jak sam mówiłeś wśród was nie jest jakimś specjalnym problemem, a przede wszystkim. Nie jesteś brzydki, dla mnie jesteś nawet ładny cuksie. Przestań może w końcu słodzić mi i zerknij na własne odbicie. Bez tego krytycznego spojrzenia.~ Tu byli podobni. Ebrill też nie rozumiała miłości podobnie jak pociągu i chuci, której zwyczajnie nie czuła. Jakby spojrzeć na historię jej rodziny można by to uznać darem od bogów. Czy ktoś taki może tworzyć związek? Może, jak najbardziej ale zwyczajnie będzie on pozbawiony uczucia innego niż przyjaźń, a o pisklętach przynajmniej w założeniu można pomarzyć.
~ Chyba? To ja znam waszą historię lepiej od ciebie?~ Zapytała unosząc brew co niestety średnio widoczne było spod kosmyków grzywy. Samica fuknęła na nie próbując je zgonić z własnego pyska.
~ Woda dawno temu stała się Księżycem, a on osłabiony połączył się z Ogniem tworząc Słońce. W każdym razie. Szkoda, że odrzuciliście tą tradycję skoro była jedynie symbolem.~ Wyraziła własne zdanie po raz kolejny dzisiejszego dnia. Dla niej historia była czymś bardzo ważnym i takie obrzędy jak i tradycje powinny żyć dla samej pamięci smoków, które je zapoczątkowały i w nich trwały. Może gdyby więcej wolnych podzielało jej pogląd jej babka nie byłaby tylko wyblakłym wspomnieniem paru starowinek?
~ Nie wiem czy będzie zadowolony z mojej chęci podebrania mu siedziska. Jeszcze wpadnie mu do łba coś głupiego i zacznie mnie przepytywać z wiedzy o waszych bogach. Kończąc żartować... Spróbuję.~ Obietnica powinna wystarczyć co?

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 20 mar 2024, 9:45
autor: Powiernik Pieśni
Ogólnym więc rachunkiem byłaby śmierć. Dla tego wierzącego w siebie, być może piękna i niespodziewana, w końcu żyło się we własnych przekonaniach i za nie się zginęło... ale dla pozostałych, tych którzy zostają? Śmierć dla nich najczęściej była niepożądana, głupia, marnowała zasoby, potencjał każdego smoka, powodowała ból bliskich... W ogólnym pojęciu Yulo zdecydowanie nie uważał, aby warte było umierać za swoje przekonania. Lepiej wybrać taką drogę, która pozwoliła wieść życie długie. Może sam powinien zastanowić się nad zmianą, skoro był tak marnym wojownikiem?
Może taki piorun by się przydał? Odpoczynek w postaci omdlenia to też jakiś odpoczynek, prawda?
Nie znam się na historii Wolnych, ale jestem niemalże przekonany, że bez boga śmierci nikt nie powracał do życia i bez boga uzdrowicieli nie odrastały kończyny. Bóg naszego stada dał błogosławieństwo wszystkim nie-ziejącym, aby mogli nim pluć w najeźdźców naszych terenów... Nie rozumiem dlaczego to wszystko postrzegasz w tak negatywny sposób. Nikt nigdy nie zmusi Cie do uległości względem nich, ale być może nie powinniśmy postrzegać ich działań jako egoistycznych zabaw nami i dawaniem miernych korzyści z ich pomocy.
Yulo zdecydowanie nie czuł się na siłach, aby zmieniać wiarę samicy. Wolał jednak okazać swój upór, ponieważ dla niego Sennah stanowiła platoniczną miłość, Kammanor był patronem jego stada i błogosławił go w czasach pisklęctwa, Uessas wręcz zapowiedział mu życie jako znalezienie się na dnie... i pewnie znalazłby jeszcze inne połączenia z nimi. To nie przypadki i nie zawdzięczał wszystkiego tylko sobie samemu. Być może nawet niektóre negatywne rzeczy były skutkiem bogów. Viliar może wyjątkowo go nie lubił, że kobold z którym walczył Gryf, był zacieklejszy od biesa.
Yulo postanowił powiedzieć dokładnie te same słowa co Sennah powiedziała mu kiedyś.
Bogowie i wiara w nich nie sprawia od razu, że jesteśmy nieśmiertelni. A często dobre serce może zgubić i nikt nic z tym nie zrobi, nawet siły wyższe. Źle postrzegasz to błogosławieństwo jeśli uważasz, że jest w stanie uchronić nas przed każdym zagrożeniem. Samotny smok poszedł na misję z błogosławieństwem i zginął, ale dostaliście informacje o tym co się właściwie z nim stało... Hm... Może warto jednak postrzegać tą boską pomoc tym czym jest, czyli większą szansą na przetrwanie w niedogodnych chwilach. Nawet po śmierci tego smoka pewnie moglibyście wyruszyć i poszukać chociaż skrawka ciała, aby smok miał możliwość odrodzić się na terenach wolnych.
Może i faktycznie nie było sensu się spierać? Yulo jednak nie odda pola tak łatwo, bo wierzył w sprawczość boską. Bez nich być może nie stanowiliby tak zwartej grupy na tych terenach. To przecież nie oznaczało, że poza terenami nie dało się żyć, ale tutaj było po prostu łatwiej. Terenom nigdy nie brakowało zwierzyny, nikt nie cierpiał z głodu i bólu fizycznego. Nawet po śmierci czasami pojawiały się duchy i mieli inne manifestacje duszków i bogów...

Oh nie spodziewał się, że tak bardzo ostro zareaguje na tak proste porównanie. Może to miało podłoże jakiegoś braku pewności siebie? W końcu na okrągło wszyscy sobie starali szufladkować innych, a więc zawsze w jakimś stopniu spłycali rodzinę i nawet swoich przyjaciół. Niemniej krótką minę goryczy zamienił na nieco pobłażliwy uśmiech.
Nijak się nie znam na podrywie i wiem, że robiłbym to nieudolnie. W porządku, Ebrill, bez porównań...
O dziwo kiedy się zbliżyła, on wydawał się raczej zdziwiony, ale nie speszony. Nie należało do smoków, które bały się kontaktu fizycznego z innymi, niemniej nie każdy też mógłby podjeść od tak i go dotknąć. Miał do niej na tyle zaufania, że nawet nie wzdrygnął się. Dał się oglądnąć utrzymując zawsze wzrok na niej, a nawet cicho prychnął kiedy powiedziała zawalony komplement.
Pewnie to dlatego, że gniję od środka. Pozwolę sobie też nie komentować twojego gustu skoro uważasz mnie za 'nawet ładnego'. – powoli odsunął łeb skoro już go pooglądała i nieco przepraszająco się uśmiechał- Wiem co jest w środku i patrzenie tylko w odbicie nie zmieni tej sytuacji.
Wyjaśnił spokojnie bo i uważał, że powinien postawić sprawę jasno. Dla niego wygląd mógł tylko zauroczyć na chwilę, ale jeśli ktoś był 'ładny' to za ładnym pyskiem powinno iść piękne wnętrze.
Związek... cóż, Yulo o nim raczej nie myślał i większość relacji postrzegał raczej jako przyjaźnie. To nie tak, że nie odczuwał pociągu i chuci, ale dla niego leżało to bardziej w sferze zauroczenia. Od pisklęctwa już mu wytłumaczyli co smoki w bliskich relacjach robią ze sobą, ale nikt nigdy dokładnie nie powiedział jak to się objawia, co finalnie popycha za 'krawędź'. Yulo uznając siebie za niewartego czasu innych, po prostu mógł podziwiać przyjaciół, mógł bezwiednie zawiesić spojrzenie na zgrabnym zadzie samicy (także samca- w końcu w tej materii był raczej przyzwyczajony do oglądania tej samej płci jako partnerów), poczuć mógł dziwną chęć w podbrzuszu... ale szybko wyśmiewał pojawiające się w jego łbie fantazje i panował nad tym co ledwie zradzało się w jego brudnych myślach.
A więc... relacja opierająca się na przyjaźni? Może niewypowiedziana, ale już się raczej pojawiła między nimi. Czy był to związek? Pewnie nie, ale dopóki któraś strona nie spróbuje czegoś więcej, albo nie porozmawiają o tym więcej to będą tylko zbliżać się do bliższych relacji, ale może to cel, którego nigdy nie osiągną...?

To możliwe. Do tej pory skupiałem swoją uwagę na wojnie i rzemieślnictwie. Mama zresztą nie lubiła za dużo mówić o przeszłości swojej i przodków, a też nie wydawała się zainteresowana historią. Po prostu szła przed siebie, a ja byłem za nią... – wyjaśnił szczerze i lekko kiwnął barkami. Może powinien to nadrobić, porozmawiać jeszcze z prorokiem? Albo gdzieś można było przeczytać dawne czasy...? Nie teraz jednak. Na razie była wojna i trzeba było się zajmować nią. Czas na przyjemności i kopanie w ziemi przyjdzie po inwazji łowców.
Dostał krótką ale cenną informację, a na koniec lekko kiwnął barkami ponieważ nie czuł się odpowiedzialny w tej materii.
Nie do mnie należy wdrażanie tradycji, ale sam zgadzam się, że byłoby dobrze pamiętać o nich, bo to daje też nam jakąś tożsamość. Jeśli byśmy byli tylko grupą smoków bez jakiegoś sprecyzowania to po co w ogóle dzielić się na stada? Warto mieć coś 'swojego'...

Na ostatnie lekko pokiwał łbem. Przecież za próby nikt jej krzywdy nie zrobi. Pytanie tylko jak prorok zareaguje na jej pytania. Sam wielokrotnie zastanawiał się czy przypadkiem prorok nie był zwykłym chodzącym trupem, który jest niczym marionetka. Spotkał go i pogadał, jego obraz zrobił się nieco cieplejszy, ale też nie przesadzajmy... Nie wydawał się być zbyt miłym smokiem, a już na pewno nie takim otwartym na poznawanie nowych smoków. Może chodziło o to, że obserwował jak tacy jak on odchodzą po kilkunastu księżycach z jego obrębu i miał dość takich znajomości? Kto wie... To sprawiało, że wracał Yulo myślami do tego jak niewiele znaczył dla stada i całego świata...

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 24 mar 2024, 5:21
autor: Opowiastka Kuglarza
Długie życie... Łatwo stwierdzić do czego prowadziło, wystarczy spojrzeć na starowinki przemierzające Wolne Stada. Strażnik taki na przykład. Żył znacznie dłużej niż ktokolwiek mógł sobie wymarzyć, widział upadki stad i powstania nowych, odczuł ból śmierci bliskich tyle razy mocno, że teraz dla obcych jest jedynie smokopodobną skorupą. Każdego starca to czekało prawda? Zgorzknienie spowodowane echem dźwięku samotności, zatrucie się śmiercią innych ważnych by w końcu u zmierzchu tego długiego życia czekać na dzień gdy bóstwo po tak długim okresie lenistwa zabierze co jego. Warto było? Może lepiej jest rzeczywiście zginąć w wierze pokładanej we własnych ideałach, czując że zrobiło się to co trzeba.
~ W takim wypadku też nikt nie mógł umrzeć skoro jego "zadaniem" jest prowadzenie dusz w zaświaty. Możemy tak gdybać na temat nieznanych nam dziejów choćby do jutra. Samej prawdy wciąż można zasięgnąć u smoków, które rzeczywiście pamiętają takie czasy i chyba nie będzie to wyłącznie Strażnik.~ Zapytanie kogoś starego, kto nie jest jak to Plaga kiedyś zwykła postrzegać pieskiem na smyczy Sennah, powinno ostatecznie pokazać kto tutaj miał rację. Jednak Opowiastka nie odniosła się do wszystkich słów samca. Westchnęła cicho chwilę wpatrzona we własne łapy by wreszcie unieść wzrok na samca. Nie widać w nim było nic szczególnego, ot samica wolała spojrzeć na swojego rozmówcę.
~ Może dlatego, że wiem jak wygląda życie bez nich i mam świadomość że ten cały kult to właśnie cieszenie się z ich zabawi wami. Pomagają wam gdy chcą, określając dokładny co do łuski obszar własnych działań bywając butni jak zwykłe pisklęta. Nic nie poradzę, że wasza wiara nie tylko nie zachęca, a wręcz nakłania do takiego spojrzenia na tą przykrą rzeczywistość jaką wy przyjmujecie z uśmiechem na pyskach.~ Jej ton był w zupełności neutralny, pozbawiony smutku, zdegustowania czy zwyczajnie wyrazu. Aż dziwne, że była wnuczką tej która sprowadziła boskiego "jasnowidza" w przypadku Yulo. Zdecydowania Ebrill powiedziałaby jej, że akurat ta konkretna przygoda była niewarta zachodu. Samo zderzenie się z boską mocą w wypadku uzdrowicielki też nie było jakieś okazałe. Anomalie pogodowe gdy przybyła na tereny Wolnych można było tłumaczyć na wiele sposobów i całe to "boskie oznaczenie" jakie mogło to być było dla niej teorią o kant zadu rozbić.
~ Wybacz Yulo, ale to całe "na terenach wolnych" mnie niesamowicie bawi. O tym właśnie ci powiedziałam już wcześniej. Ich boska moc ma swój "obszar działania" wyliczony co do łuski. Co jeśli wolni musieliby emigrować? Czy bogowie zostali by tutaj gdyby powiedzmy wasze tereny całkowicie zalało morze? Stali by się bogami wolnych ławic?~ Zaśmiała się cicho wyobrażając sobie Yulo jako taką "wolną" rybę. Szybko jednak spoważniała spoglądając na niego jeszcze raz.
~ Staram się zrozumieć co mi próbujesz przekazać, ale brzmi to jak umywanie łap. Jak macie więc postrzegać ich błogosławieństwo? Czy każde zagrożenie równa się jakiemukolwiek zagrożeniu jeśli nie mieści się w ich wąskiej jurysdykcji? Czy smok płaszczący się przed nimi całe życie, robiący wręcz okrążenia ukłonami przez świątynie ma nie oczekiwać niczego w zamian i jego błogosławieństwo jest takie samo jak moje gdy głoszę jawną herezję? Czy powiedzmy gdybym i ja straciła łapę to cena byłaby taka sama jak w twoim wypadku? Czym to czyni tych gorliwie wierzących ponad mnie gdy nimi gardzę?~ Miała bardzo wiele pytań niepodsuniętych przez złośliwość acz zwykłą ciekawość i tylko nią dało się usłyszeć w jej głosie. Jeśli ona była tak samo błogosławiona jak cała reszta to jaki był sens wiary? Miała cholernie wiele pytań, niektóre zada Yulo, niektóre może były dla strażnika, a inne były dla tego całego Erycala. Od tego ostatniego chciała wreszcie się dowiedzieć, gdzie są granice jej jako uzdrowiciela i czym różni się regeneracja tkanki przy odciętej łapie od zasklepiania każdej innej rany. Co ją ogranicza w "przyczepieniu" łapy z powrotem? Czy to tak pięknie ukształtowana przez nich maddara? Czy to sami bogowie narzucili im kaganiec by ktoś taki jak Erycal był rzeczywiście niezbędny jako narzędzie, a nie jako patron?

Rekcja podszyta gniewem, którego do końca uzdrowicielka nie pojmowała. Czymś podszytym głęboko w niej, w krzywdzie o której jedynie śpiewa nie rozumiejąc jej, krzywdzie która nawet w gruncie rzeczy nie należała do niej. Sama dodawała do tego gniewu kolejne powody by choć trochę go zrozumieć, lecz tylko czasem jej to wychodziło.
~ Nie, zwyczajnie trafiłeś na kogoś kto nie pozwala by podryw zadziałał. Dziękuję za wyrozumiałość.~ Niech ma. W oczach samicy Yulo nie był we wszystkim taki zły jak sam potrafił to postrzegać. Zapewne niejedna na takie słodzące porównania by poleciała, zwyczajnie pech chciał by nieokiełznana siła podrywu wpadła na skałę nie do ruszenia. No proszę, rolę chociaż na chwilę się odwróciły.
Jej oko od zawsze było czujne, a rola uzdrowiciela sprawiła że patrząc na smocze ciała widziała zwyczajnie więcej. Oczywiście nie miała zamiaru tutaj badać samca, jeśli coś by mu było powiedziałby jej o tym. Wzrok jaki czuła na sobie ignorowała przez większość czasu, może parę razy krzyżując spojrzenia z samcem szukając w jego ślepiach pytania lub dyskomfortu. Nie znalazła go, a prychnięcie przykleiło na moment uśmiech do jej pyska.
~ Nie gnij w takim razie. Gnijesz bo zapewne sam tego chcesz.~ Krótko bez jakichś specjalnych dywagacji na temat słów samca. Nie był on jakimś mutantem, nie był wybrykiem natury nawet w połowie tak bardzo jak sam uważał. W poszukiwaniu tych mógł poznać niestety nieżyjącą już rodzinkę Kuglarki, tam to dopiero natura robiła fikołki.
Ebrill też dość wcześnie dowiedziała się, że pisklęta jednak nie biorą się z kapusty. Pisklęca ciekawość niestety prowadziła czasem do chaty kogoś innego, a tam potrafiły dziać się rzeczy, o jakich pisklętom się nie śniło. No i po baaaaardzo długiej pogadance z ciotką i matką na temat podglądania oraz procesie, którego mała Ebrill była świadkiem wszystko stało się jasne. Nie zostawiło to jednak na niej jakichś rys czy czegoś równie absurdalnego, jej brak chuci i nazywając rzeczy po imieniu aseksualność była czymś co naturalnie pojawiły się w towarzystwie dorastania samicy. Nie narzekała ciesząc się z przyjaźni, których nic nie zepsuje, a jeśli zechce zmajstrować sobie kiedyś irytującego szczyla w co szczerze wątpiła to po prostu to zrobi bez zbędnej uczuciowej otoczki i miłości zawsze na zawsze czyli góra dwa księżyce.
~ Gdy nie zerkamy wstecz błędy przeszłości powtarzają się zdecydowanie zbyt wiele razy. Sama historia poza błędami ma też wspomnienia i tradycje tak jak ta wymarła u was. Czy warto tracić to wszystko patrząc jedynie przed siebie? ~ Zapytała przyglądając się własnym szponom w lewej uniesionej łapie. Wyglądała aktualnie jak kot, który zaraz zacznie czyścić wspomnianą łapę, ale całe szczęście ponownie zetknęła się ona z podłożem bez zbędnego lizania.
~ Z resztą ci mniejsi uwielbiają zabarwioną lekko historię.~ Zaśmiała się. To właśnie przeszłość, czyjaś przeszłość w miejscu bardzo dalekim popchnęła Kuglarkę do decyzji, dzięki której Yulo ma teraz okazję z kimś porozmawiać. Kolejne jego słowa sprawiły, że uśmiechnęła się serdecznie, w ten przyjemny ciepły sposób w jaki piastuni uśmiechają się do piskląt.
~ Nie musisz ich wdrażać, zwyczajnie ją kontynuuj. Jeśli odbite łapy są dla ciebie czymś co nadawało wam tożsamość, odbij i własną. Może podpisz ją nawet by ktoś kiedyś wiedział, że ta jest akurat twoja. Może za tobą pójdą też inni i martwa tradycja odżyje.~ Proste prawda? Przynajmniej póki drugiej łapy mu nie ucięli.

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 27 mar 2024, 21:02
autor: Powiernik Pieśni
A więc każdemu na starość była pisane, aby umierać w zgorzknieniu? Nie, z pewnością tak nie było... Niektórym się poszczęści i usną przy rodzinie w grocie ze swoją wieloksiężycową partnerką. Ich imię rozmaże się w odmętach historii za dwa, albo trzy pokolenia, a oni wrócą duchem do innego jaja i powtórzą swój cykl radości? Zawsze była taka nadzieja.
Byłoby to dziwne życzenie, pragnąć, by własne życie zakończyło się w wyniku zabójstwa, podczas gdy inni wyobrażali sobie śmierć we śnie lub w otoczeniu krewnych. Jednak wielu wojowników właśnie takiego końca sobie życzyło i Yulo przypuszczał, że jego również spotka podobny los, do tego raczej wcześniej niż później. Tylko nieliczni i na prawdę sprawni wojownicy dożywali sędziwego wieku, a jeszcze mniej tego chciało. Niemniej gdyby miał wybrać to zdecydowanie wolałby żyć, bo wydawało mu się, że nabrał na prawdę sporo doświadczenia w przeżywaniu śmierci bliskich.
Kiwnął barkami na tą myśl. Dziwne, że nie słyszała o duchach błąkających się poza zaświatami.
Możesz umrzeć i zapewne pozostać duchem w nieżywej skorupie, albo się błąkać... Eh, masz rację... Nie musimy się o to spierać. Wątpię jednak czy smoki są na tyle obiektywne w swoich wizjach, aby przekazać Ci nie to w co sami wierzą, a czystą prawdę. Po prawdzie wiele o wierze nie myślałem do tej pory, ale mam widoczne dowody istot wyższych ode mnie, bo czasami czułem dotyk błogosławieństw. Namacalny dowód można tez nie nazywać wiarą.
Nie jego sprawa jak wyglądała sprawa bogów tutaj, w innych rejonach, czy byli tylko częścią układanki, czy finalnie wszyscy byli tym samym bytem, który krążył przez czas i miejsce... Teorii można było stworzyć na prawdę dużo, ale duchy istniały, a więc coś po śmierci było... jakaś nadzieja na spotykanie swoich najbliższych. Co więcej się liczyło? Tu i teraz... niezależnie od przeszłości i przyszłości. To co budowali obecnie było najbardziej istotne.
Yulo nie czuł skrępowania jak patrzyli sobie w ślepia. Przy żywej rozmowie na neutralny temat to raczej nie powinno stanowić żadnego problemu.
Cóż to za wiara, jeśli jest na tyle słaba, by stawiać żądania? Zapytaj czy Veir oczekuje od swoich bogów błogosławieństw i czy je otrzymywała. Jak definiujesz swoje wzloty i upadki? Może wierzysz jedynie w samą siebie?
No i chciał czy nie, ale temat trwał nadal. Yulo nie był niemiły, wręcz wydawał się dobrze czuć w tym temacie, bo nie dotykał go bezpośrednio, a argumenty mu same się podsuwały. No i przede wszystkim szanował ją za własne zdanie, nawet jeśli było całkowicie sprzeczne z jego myśleniem.
Nie wiem i dopóki żyję to się nie przekonam o tym.– skomentował krótko bo i tworzenie kolejnych teorii nie było już tak atrakcyjne skoro wchodzili w sarkazm przy rozmowie.
Nie jestem kimś kto powinien udzielać Ci tych odpowiedzi. Niemniej wydaje mi się, że cokolwiek sobie założymy to będziemy patrzeć na świat tylko tą perspektywą. Wiesz... jeśli uznam, iż podczas gorliwych modlitw nic nie otrzymuje, to będę pomijał te chwile w których otrzymam odpowiedzi bo pewnie będzie ich mniej, niż ciszy. Chyba wszyscy mają tendencję do dopasowywania sobie rzeczy i wydarzeń pod swoje założenia. Czemu właściwie uważasz, że Twoja wartość jest mniejsza od mojej? Tylko przez to co myślisz? W ich ślepiach jesteśmy sobie równi, nawet jeśli rzeczywiście tak nie jest...
i zamilkł. I tak uważał, że zdecydowanie zbyt otwarcie sobie pogrywał w tych swoich wypowiedziach.

Jego ciało nawet jeśli umięśnione pod futrem to wcale niekoniecznie oznaczało, że siły woli mu starczało, aby dźwigać nawet drobne komplementy.
A jednak... przez jej uwagę o wyglądzie to on ją podświadomie ocenił. Zgrabna, powabna o ładnej barwie grzywy, zadbana, może też pachnąca, ale zioła wszystko przykrywały. Niemniej nawet kiedy był przyłapany na spoglądaniu na jej linię zadu i skrzyżował w końcu ślepia z nią to jedynie przymknął je. Nie uważał, aby podziwianie jej wyglądu miało być w jakiś sposób obraźliwe, a była też raczej świadoma tego, iż mogła wzbudzać w samcach pożądanie, niezależnie od tego czy sama była czymkolwiek zainteresowana.
Staram się.
dodał od niechcenia nieco zmieszany. Żeby to wszystko było takie proste... eh. On miał klucze do swoich więzów, ale nie miał jak po nie sięgnąć.

Mądrze mówić, że powinniśmy uczyć się na błędach przeszłości, a potem i tak je popełniamy, tłumacząc się, że to były nasze błędy i inne sytuacje, co poniekąd też jest prawdą. Nic nie jest takie same jak kiedyś. Jest tylko podobne. Jeśli będę się skupiał na przeszłości, wtedy pogrążę się jedynie w żałobie po stracie wszystkich bliskich mi smoków.– Yulo teraz patrzył na łapę samicy i tam utkwił ślepia... potem ten powędrował na ziemię za łapą. Lekko kiwnął barkami na resztę wywodu. Nawet cicho się zaśmiał na propozycję odbicia łapy. Niewiele to zmieni... Ale jeśli będzie mógł to zdecydowanie będzie za powrotem do tej tradycji... do korzeni. Ale chciał poznać znaczenie tej skały... będzie musiał porozmawiać ze Strażnikiem, bo zapewne coś będzie pamiętał.

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 05 kwie 2024, 15:50
autor: Opowiastka Kuglarza
Zgorzknienie jednak mogło przyjść zdecydowanie zbyt łatwo. Wystarczy, że twoje klutki o tobie zapomną krocząc własną ścieżką, a wieloksiężycowy partner zwyczajnie umrze wcześniej. Wtedy gdy samotność spogląda zza ramienia coraz bardziej odczuwalnie życie traciło swoje żywe barwy. Oczywiście łatwo można było to rozwiązać- zwyczajnie wystarczyło umrzeć pierwszym. I gdy w końcu wszystko się skończy prędzej czy później proces zatacza koło i dusza w innym ciele wśród innych smoków przeżywa mniej więcej to samo.
Samiec mógł dożyć starości, wystarczyła opieka uzdrowiciela, doświadczenie i walka na jasno określonych względnie bezpiecznych zasadach. Tak niewiele trzeba było by kiedyś tam Yulo przyczepił sobie kupioną od gnomów siwą brodę i prawił mądrości adeptom.
~ Jaka jest pewność, że takie duchy rzeczywiście istnieją? Ktoś je widział? Ktoś rzetelny?~ Zapytała z ciekawością wymalowaną w głosie.
~ Wiara może nie tylko naginać czyjeś słowa. Może też zatykać uszy, podnosić łapy i rozszczepiać pazury. W sumie powinnam ci podziękować za wyrozumiałość. Będę musiała kiedyś porozmawiać z waszymi bogami. Jednym może... Obym łba nie zgubiła przy okazji.~ Zaśmiała się. Bogowie innych krain były zagadką nie do rozgryzienia. Czy bogowie Veir mogli być tymi samymi bogami tylko o innym imieniu? Cóż póki żaden z tutejszych otwarcie się nie przyzna nikt prawdy nie pozna, a na takie wyznania raczej większej szansy nie było. Może to i lepiej? Taka rzeczywistość mogłaby zniszczyć niejeden światopogląd, zburzyć starannie budowane przekonania w podobny sposób w jaki jej teorie i zwyczajnie podejście zdawało się burzyć obraz potęgi bogów wolnych. Tak... Zostawienie tego samemu sobie wydawało się najlepszym pomysłem, ale Ebrill nie byłaby Ebrill gdyby kiedyś zwyczajnie nie zapytała. Wpierw musiał jej tylko wpaść ten pomysł do łba.
~ Nie może, bo zwyczajnie tak jest. Dlaczego nie można stawiać im żądań skoro oni żądają od was zapłaty by chociaż kiwnąć szponem. W moim łbie nie ma i nie będzie miejsca na wiarę w coś innego niż ja sama. Każdy swój sukces zawdzięczam sobie i każda moja porażka jest moją winą. Zrzucanie tego na boską opatrzność, dziękowanie im i przeklinanie ich w zależności od tego co akurat się wydarzyło jest zbyt prostą ucieczką.~ Kolejny z serii "faktów o Ebrill" ujrzał światło dzienne, lecz może akurat w tym wypadku była to bardziej zaletą niż wadą? W końcu miała świadomość, że wszystko co się w jej życiu wydarzy zależało tylko od tego jak sama będzie stawiała łapy.
~ I uważasz taki stan rzeczy za naturalny? To, że w ich ślepiach ich wyznawca jest dokładnie takim samym pyłem jak heretyk? Ja bym poczuła się oszukana wiedząc, że moja wiara nie przynosi mi absolutnie żadnych korzyści. Że nie stawia mnie jakkolwiek w lepszym świetle.~ Poza słabością więc bogowie wolnych byli też nieuczciwi. I oni od wieków godzili się na ten układ. Wypruwali sobie flaki by sprowadzić te byty z powrotem by dalej dawać się sobą bawić. Dla Kuglarki było to błędne koło wykonujące zdecydowanie zbyt wiele obrotów. Powinni skończyć ten temat wcześniej.

Czy zauważyła? Tak. Czy rzeczywiście przeszkadzało jej, że wzrok samca spoczął na jej zadzie? Nie. Nie odczuwała chuci ale wiedziała co jak reagowało smocze ciało, jak działały instynkty i jak z biologicznego punktu widzenia działało chędorzenie. Nie widziała więc sensu w karaniu Yulo za naturalne reakcje i działania samca w jego wieku.
~ Powinno wystarczyć. Przynajmniej na razie.~ Uśmiechnęła się pogodnie. Uśmiech ten jednak zaraz zniknął gdy pojawiły się kolejne słowa wojownika. Ta rozmowa była zdecydowanie jedną z cięższych jakie przeprowadzili. Porównanie do kamienia chyba w tym momencie okazywało się zbyt trafne.
~ Hmm... Masz trochę racji. Uważam jednak, że nie warto zamykać się na przeszłość i lekcje jakie ona ze sobą niesie. W końcu to przeszłość kształtuje nas jak glinę, to dzięki jej łapom jesteśmy dzisiaj tymi, którymi jesteśmy. Rozumiem, że tkwienie w niej nie ma sensu, ale podobnie głupie jest zwyczajne zapominanie nie sądzisz?~

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 07 kwie 2024, 6:46
autor: Powiernik Pieśni
Czy jednak tak musiało być? Życie z przekonaniem, iż na końcu czeka cierpienie i zapomnienie wcale nie było lepsze od zwykłego zapomnienia. Koniec końców i tak nic nie pozostawało po danym smoku, a dusza chyba nie zawsze musiała iść dalej, w inne ciało. Czas na mądrości życiowe jeszcze przyjdzie i niekoniecznie będzie do tego potrzebował brody skoro mu sierści nie brakowało.
A kto według Ciebie będzie rzetelny? Czy gdybym powiedział, że widziałem ducha to mi uwierzysz na słowo? Myślę, że sama musisz się przekonać. Być może odwiedź patrona swojego stada, a on Ci da to czego szukasz?– spodziewał się, że nawet gdyby powiedział o Bealyn, innej uzdrowicielce... to zapewne samica miałaby obiekcje co do jej wiarygodności i wszystko zaczęłoby się od początku. Słuchając kolejnych słów nieco przymknął ślepia i wyglądały nieco na zmęczone. Cicho też westchnął. Szła w zaparte i jego zdaniem... zupełnie niepotrzebnie.
Nikt Ci łba nie urwie za brak wiary w istoty boskie tych terenów. Potrzebujesz tylko twardszych dowodów i samodzielnie się przekonać.
W ogóle Yulo nie patrzył na to jako na 'wiarę', bo w końcu odczuwał błogosławieństwa, a więc dostawał jakąś formę odpowiedzi, ba! Nie raz nawet odzywały się do niego piedestały. Bogowie nie musieli kroczyć pośród nich.
Bo to my przychodzimy do nich ze swoimi problemami, a nie oni do nas. Jeśli się modlisz to nie z powodu ich problemów, tylko Twoich własnych. Jeśli nie ma miejsca na nic innego w tobie to muszę Ci powiedzieć, że na prawdę Ci współczuję. Czasem warto wierzyć chociażby w to, że nie będziesz sama kiedy będziesz potrzebować jakiejś pomocy. Z pewnością sukcesy i porażki są twoje, bo bogowie nie zamierzają wpływać na poszczególne życia smoków. Nie są od tego, aby ciągle podnosić Cię kiedy upadasz bo byłabyś niezależna. To Ty dokonujesz wyboru i ty ponosisz tego konsekwencje. Oni co najwyżej mogliby ci pokazać łapą w którą stronę będzie bezpieczniej...
Faktycznie było to jej plusem, że nie będzie szukała winnych w swoim postępowaniu, ale ta zaleta nieco znikała przy jej uporze. Pewnie nawet gdyby bóg ją pacnął w zad to uznałaby to za nic innego jak potwierdzenie sowich teorii, że ich nie ma, a w łapie pojawił się zwyczajny skurcz mięśni.
Owszem, ponieważ wierzę i nie oczekuję. Chciałbym oczywiście dostawać od nich pochwały i błogosławieństwa, ale w życiu bardzo rzadko dostajemy to czego chcemy...Po raz kolejny mówię, że chcesz korzyści, a to nic innego jak oczekiwania względem wiary w nich. Czy miłość do kogoś w Twoim wykonaniu też musiałaby być okupiona podarkami dla Ciebie?– zapytał już powoli tracąc cierpliwość do tematu, który wydawał się nie do przeskoczenia. Jeśli to się wreszcie urwie to oboje odetchną z ulgą.

Przemilczał kolejną kwestię, znów skupił wzrok na jej pysku, przestając wreszcie błądzić wzrokiem po niej. No nawet zachody i wschody słońca kiedyś się kończyły. Nie było co przekraczać granic dobrego smaku i wychodzić na niewyżytego młodzieniaszka.
Pewnie bawię się w mędrca, ale to nasze własne łapy kreowały glinę, którą teraz jesteśmy. Wydarzenia były tylko jej ilością, którą mieliśmy i którą teraz mamy. Ukształtowaliśmy się tak, a nie inaczej, ale nadal to nie definiuje nasz w całości. Jeśli wciąż tylko spoglądać będziemy w przyszłość, bądź tęsknić za przeszłością, zapomnimy o tym, by czerpać radość z tego, co tu i teraz. Ja nie umiem zapomnieć o tym co było, ale staram się skupiać na tym co jest teraz i nad tym pracować.

Opowiastka Kuglarza

Zamszona grota

: 15 kwie 2024, 17:19
autor: Opowiastka Kuglarza
Na końcu? Cierpienie prawie nigdy nie było tak łaskawe by przychodzić jedynie na koniec i z ich dwójki akurat samiec powinien lepiej o tym wiedzieć. Może rzeczywiście w niektórych przypadkach tak nie było? W końcu smok cierpiący całe życie umiera ozdobiony uśmiechem ulgi. Zwykle jednak ci, którzy cierpią najbardziej żyli najdłużej.
~ Nie wiem. Póki co nie odczułam jakbyś chciał mnie w jakiejś kwestii okłamywać, więc może. Co da mi mu mój patron? Pstryknie palcami i nagle ukarze mi się duch?~ Zapytała zwyczajnie brzmiącym tonem bez cienia wyrzutu. W sumie duchy byłyby ciekawym do zaobserwowania zjawiskiem. Dusza skazana na włóczęgostwo przez siły wyższe. Potworny los prawda? I kto duchom im go zgotował?
Dostrzegła jego westchnięcie i lekką zmianę w mimice. Czyżby finalnie dotarli do punktu, w którym ma jej dość? Skoro nie wyszedł to raczej nie.
~ Nie? Skąd masz tą pewność? Mówisz jakbyś ich znał, a finalnie wciąż nie są oni smokami i jedynie możemy ciągnąć losy w kwestii tego co zrobi wasz bożek gdy słowa innowiercy okażą się dla niego obraźliwe. Szybko powiedziano mi, że ich nie obowiązują żadne zasady, a smoki gną przed nimi kark po otrzymaniu absolutnego minimum.~ Jednak gdyby kroczyli może w końcu zrobiliby coś co rzeczywiście jest oznaką boskości? Czy wtedy smoki brałyby za wątpliwe ich umiejętności podobnie tak jak biorą ich intencje? Im dłużej wolne stada trwały w takim stanie tym pewnie więcej smoków zacznie się wyłamywać.
~ To z czym do nich przychodzicie jest tylko waszym wyborem, nikt w końcu wam nie kazał płakać w świątyni dlatego, że źle wstaniecie z leża. Chociaż w sumie... Czy w ich intencji nie powinno być to by wolne stada nie wiem. Istniały na przykład? Co jeśli z łowcami nie mielibyście tyle szczęścia i wyrżneliby smoki w pień? Czy bogowie nie powinni wyrazić choć grama zainteresowania swoimi wyznawcami póki jeszcze ich mają? I co broni wam zastąpienie próśb dialogiem? Czy gdy przestaniecie przychodzić do nich ze swoimi problemami zaczną odpowiadać chętniej czy dalej jedyną stroną jaką będą wskazywać będzie strona ołtarzyka na dary?~ Bo dla niej tutejsi bogowie wśród swoich wad mieli tą najbardziej niepotrzebną- chciwość. Czy i ona gdy przyjdzie nie się żalić a porozmawiać też będzie kolejnym maluczkim z problemem? Wzmiankę o jego współczuciu skwitowała jedynie poirytowanym prychnięciem. Jeszcze tego jej było trzeba. Podobnie jak stwierdzenia mówiącego, że dla niej bogów nie ma. Ci tutejsi byli, wiedziała to tylko zwyczajnie nie traktowała ich w najmniejszym stopniu poważanie i uważała za karykaturę boskiej mocy. Co by więc zrobiła klepnięta w zad? Odwinęłaby się. I to dość mocno.
Słuchała go tak. Oczywiście, że chciała korzyści w końcu skoro aż tyle bogowie byli gotowi im zabierać dlaczego nie mogli oczekiwać czegoś w zamian? Ostatnie z jego pytań. Kuglarka na moment zastygła jakby ktoś wyłączył jej umysł i przeniósł gdzieś poza ciało. Miłość do kogoś... Miłość do kogoś... Miłość... Odpłynęła gdzieś w kierunku wspomnień. Swojego dzieciństwa. Odczuwała miłość względem kogoś i wiedziała, że ta miłość jest obustronna lecz wciąż oczekiwała czegoś. Podarków za swoją miłość. Tak banalnych i prostych jak tylko dziecko mogło wymyśleć.
Przymknęła ślepia biorąc głęboki oddech.
~ Tak.~ Odpowiedziała krótko i całkowicie zgodna z tym co myślała. Chciała podarków... Tych najprostszych zwanych cierpliwością i poświęconą uwagą... Spędzonym wspólnie czasem. Przemilczała jego następne słowa uciekając myślami wciąż w kierunku wspomnień. Nie mogła ich zrozumieć. Dlaczego wyryły się w niej tak mocno? Te nieliczne momenty gdy czuła się jak córka, a nie kolejne dziecko pod jej skrzydłami? Czy pragnąć by tych momentów było jak najwięcej była egoistką? Czy wspomnienia te były szczęśliwe czy smutne? Dlaczego zdawało się jej, że odczuwała oba te skrajne stany jednocześnie? Jej ogon zakołysał się leniwie zamiatając podłogę opuszczonej jaskini. Zasiedzała się w sumie.
~ Daj mi znać jeśli poprosisz bogów o nową łapę, nie chcę pracować nad czymś co ci nie będzie potrzebne.~ Wstała z siadu i powolnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia. Wystarczyło jej wrażeń na dziś.
~ Do następnego. Yulo.~

//zt

Powiernik Pieśni

Zamszona grota

: 19 kwie 2024, 7:46
autor: Powiernik Pieśni
A i owszem, wiedział... Dlatego to może wszystko było źle dobranymi słowami. To nie tylko koniec miał być nieszczęściem, ale w drodze do celu też można było ciągle siedzieć w tym nieszczęściu, ale liczyć na zmianę, która finalnie na końcu z nadziei zamieniała się właśnie w ostateczne przekonanie, iż na końcu nie czeka nic lepszego, niż przez całe życie.
Najwyraźniej czytasz ze mnie jak z otwartej księgi. Dlatego też nie potwierdzę, że widziałem ducha. Nie wiem czy Ateral będzie miał zamiar cokolwiek Ci dać, a już szczególnie tego nie dostaniesz jeśli będziesz tego wymagać. I tu jest właśnie problem. Żądasz czegoś, zamiast dać wiarę i liczyć na dobrowolne potwierdzenie.
Stąd też cała ta rozmowa była dość mocnym odbijaniem się od skał jaskini. Może prorok miałby lepsze argumenty od niego? Los gorszy niż śmierć mógł spotkać smoki jedynie z rąk ich samych, tak też uważał. Niektóre dusze nie powinny iść nigdzie indziej, niż w kamień obmywany przez wodę... na wieki.
Jeśli chcesz znać moje zdanie to uważam, że nie mogą wpływać za mocno na nasze życia, bo zaburzyłoby to równowagę świata. Gdybyśmy dostawali wszystko czego zapragniemy to smoki zniszczyłby pewnie świat. Innowiercy nie są pewnie wielkim problemem o ile nie przychodzą z zamiarem obrażania ich. Gdyby ktoś wszedł do twojego legowiska i ci nasrał w skóry to też pewnie nie byłabyś z tego powodu szczęśliwa. Ktoś Ci powiedział, że nie obowiązują żadne zasady i uwierzyłaś bo pasowało to po prostu do Twojej teorii. Myślę, że musisz nauczyć się spojrzeć na to z innej perspektywy, niż tylko kogoś kto przyszedł wyzywać bogów Wolnych od oszustów.
Nie spodziewał się, że ich rozmowy przejdą tylko na sprawy tych, którzy patronowali całym terenom. Niemniej czuł się lepiej z tym, iż potrafił zaciekle nie tylko bronić własnego zdania, ale i bogów, którzy po części wpływali na niego przez całe życie.
Oni nie są po to, aby spełniać wymagania. Gdybasz, a ja zakładam, że nie pozwoliliby, abyśmy zginęli wszyscy na tych ziemiach. Poza tym zobacz jak wojna przebiegała do tej pory. Ilu ludzi łowców zginęło? Setki. Ile smoków zginęło ze strony najeźdźców? Pewnie dziesiątki. Ile z Wolnych Stad? Dziesiątki? Nie. Pewnie dwie łapy by wystarczyły aby zliczyć ofiary łowców. Ja sam z oderwaną łapą dostałem czas, aby wrócić się na tereny wolnych stad zanim zemdlałem... To nie szczęście, wytrenowanie... to ich błogosławieństwa, sprawianie, że smoki morskie ziały ogniem... to wszystko, nawet jeśli drobne, ale nakładające się na siebie, powoduje, że powinnaś dostrzegać ich udział w tym wszystkim.

Na wyznanie o tym, że wymagała by podarków... skrzywił się. Nie sprecyzowała oczywiście niczego, więc wyszła na materialistkę, która oczekiwała najwyraźniej darów materialnych. Kamienie, mięso? Może własne wyroby? Czy zadrwiłaby z kogoś kto przyniósłby jej wianek z kwiatów? Nie śmiałby zapytać.
Zanim jednak pogrążyli się w dłuższej ciszy, postanowiła najwyraźniej kończyć tą przeciągającą się rozmowę. Yulo uśmiechnął się do niej blado i kiwnął łbem.
Warto mieć taki wyrób chociażby po to, aby wiedzieć, że zależało Ci na kogoś wygodzie.
Skomentował, ale przecież też nie wymagał, aby mu rekonstruowała drewnianą łapę. Sam też wstał, puszczając ją przodem. Zasiedzieli się. Pozwolił jej jednak wyjść spokojnie bez siebie na jej ogonie. Zresztą wystarczyło, że odprowadzał ją i jej zad swoim wzrokiem.
Do zobaczenia. Dbaj o siebie i o swoich bliskich.
Po czym policzył do pięćdziesięciu i sam wyszedł, aby moment później odlecieć w swoją stronę.

Opowiastka Kuglarza

/zt

Zamszona grota

: 12 lut 2025, 14:40
autor: Porcelanowy Kolec
Niegdyś samiec dziś samica więc też w pewien sposób w nowej odsłonie postanowiła wybrać się na odświeżający spacer po terenach wspólnych by odkryć siebie na nowo. Chciała stać się lepszą wersją dawnej siebie. Nie krępowały jej już spojrzenia innych czy też nie zrzucały na nią zakłopotania. Drepcząc radośnie po chrupiącym śniegu dotarła do jaskini oblepionej zielonym mchem. Weszła do środka by rozgrzać się odrobiną zieleni czekając z utęsknieniem na pierwszy dzień wiosny.
Nieśmiertelne Pragnienia

Zamszona grota

: 14 lut 2025, 18:25
autor: Nieśmiertelne Pragnienia
Mimo chłodów często przebywał gdzieś z dala od groty, nawet jeśli niejeden powiedziałby, że w tym wieku to już raczej chłód mu na stawy tylko zaszkodzi. A jednak trzymał się całkiem nieźle, nie wyzbywając pewnych nawyków.
Siedział więc na szczycie jednego z głazów, zawijając długi ogon naokoło siebie, przykrywając go przednimi łapami i to na nich układając łeb. Uroki bycia wężowym, każde zwinięcie ciała było jak najbardziej możliwe. Spokojnie obserwował młodzika wchodzącego do groty, pewnie nawet nie zwrócił uwagi na obserwatora.

W grocie zaś siedział Kuma, jemu akurat zimne podmuchy nieraz wadziły, więc schował się tutaj i przycupnął na skalnej półce. Przyjrzał smokowi, ale nic poza tym.

Porcelanowy Kolec

Zamszona grota

: 14 lut 2025, 20:16
autor: Porcelanowy Kolec
Czując na sobie spojrzenia zaczęła się rozglądać po okolicy. Goblin jako mniejsza istota nie dał się tak łatwo zauważyć w porównaniu do głazu na głazie. Przynajmniej tak myślała do póki nie zauważyła delikatnych ruchów klatki piersiowej przy oddychaniu czy też innych ruchów ciała które nie zawsze są w stu procentach świadome. Zaintrygowana podeszła bliżej chcąc się przywitać zwłaszcza że czuła od niego swoje stado.
– Witaj. Naprawdę ci tam wygodnie? Nie wolisz wejść do groty? W sumie gdybyś chciał to byś podszedł więc to było głupie pytanie... Przepraszam nie miałem, a raczej miałam okazji się przedstawić wcześniej. Jestem Paw bądź Porcelanowy Kolec. Możesz używać którego wolisz.
Mówiąc do odpoczywającego samca machała ogonem ale już nie że stresu a bardziej ciesząc się z nowej znajomości. Mimo iż trochę go zasypała gadaniem cierpliwe czekała na odpowiedź. Czuła do samca respekt przez wiek więc przygotowywała się na każdą możliwą reakcje.
Nieśmiertelne Pragnienia

Zamszona grota

: 21 lut 2025, 12:33
autor: Nieśmiertelne Pragnienia
Kompan nie szukał jakiejkolwiek interakcji, a zwłaszcza z tym zgredem na kamieniu! Jak mógł chcieć go od tak wymienić?! Po tylu księżycach znoszenia go i tych jego kochasiów. Chociaż nie, ten pierwszy nie był zły, ale drugi go porwał.

Podniósł rogaty łeb nieco wyżej, gdy smok zaczął paplać. Zbyt wiele na raz, więc już podbił mu wewnętrzne odczucie zirytowania, bo i przyszedł tu posiedzieć w spokoju. Wystarczył mu kołaczący niepokój Kumy we łbie, nawet jeśli goblin nie umiał mówić, nadrabiał to przez łączącą ich więź.
Pociągnął nosem, łapiąc jego woń. Czy raczej jej. Nie wnikał, czy to jakieś problemy ze łbem, czy któryś z boskiego panteonu maczał w tym paluszki.
– Nieśmiertelne Pragnienia. – Jedno mu wystarczy, nie rozdrabiał się w imionach, bo i lista była by długa z obecną tradycją tych stad. To jego czwarte tutaj, na uj tyle?
– Jeśli goblin w środku Ci przeszkadza, to go po prostu wywal. – Dodał obojętnie, bo i tam zmierzał jego niespodziewany rozmówca.

Porcelanowy Kolec

Zamszona grota

: 21 lut 2025, 13:02
autor: Porcelanowy Kolec
Słysząc o goblinie zaskoczona spojrzała w stronę groty z której wyszła. Niestety mimo swojego wieku nie było dane chodzić na polowania przez brak wiedzy na temat walki. Gdybym nie to że inni mają istoty im towarzyszące nawet by nie wiedziała za bardzo co jest czym i jaki ma zapach ale goblin? Nie umiała sobie przypomnieć czy jakiekolwiek kiedy kolwiek widziała. Po kilku oddechach spojrzała na samca jak by szukając odpowiedzi nie zadając jeszcze żadnego pytania. Może usiłowała się zebrać w sobie by przyznać się do rzeczy dla siebie wstydliwej.
– Em... Nie wiem jak wygląda goblin...
Powiedziała z lekko przygaszonym entuzjazmem i spuszczonym łbem. Wstydziła się tego. Po chwili podniosła głowę by zobaczyć wyraz pyska rozmówcy.
– Nigdy też nie byłam na polowaniu... Nawet walczyć nie potrafię...
Dodała być może licząc na dozę litości albo srogiego potraktowania. Niby się nie użalała nad sobą ale są rzeczy które pozostały z jej poprzedniego "ja".
Nieśmiertelne Pragnienia