Strona 3 z 21
: 15 wrz 2014, 14:42
autor: Czarci Kolec.
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pokręciła powoli łbem. Były to jakieś wyjścia z sytuacji, ale nie do końca o to chodziło.
–
A kto zrobi te testy? Jak miałyby one wyglądać i na czym polegać, skoro w stadzie nie ma żadnego dorosłego Uzdrowiciela? – powiedziała spokojnie. –
Załóżmy, że żadne z nich nie zechciało obrać innej drogi, niż Uzdrowiciel.
: 15 wrz 2014, 14:45
autor: Pradawna Łuska
No fakt, w sumie ciężko by było. Nie odpowiedziała w kwestii testów, po jej minie było widać, że faktycznie to nie byłoby dobrym wyjściem.
~ Nie wiem. Oświeć mnie ~ powiedziała po długiej chwili milczenia, a właściwie myślenia. No, jednak Azlopea nie jest wszechwiedząca, czasem niestety nie zna odpowiedzi na jakieś pytanie. Ale to w końcu nauka, ma się nauczyć. Czekała, aż Srebrzysta powie, co powinno się zrobić w takiej – nawet prawdopodobnej – sytuacji.
: 16 wrz 2014, 15:34
autor: Czarci Kolec.
Kiwnęła powoli łbem i poprawiła się na swoim miejscu. Też nie lubiła zbyt długo siedzieć.
– Smocze prawo mówi, że w stadzie może być tylko dwóch uzdrowicieli lub kleryków. Skoro tak, pierwszeństwo mają Ci, którzy zgłosili swoją chęć nauki jako pierwsi. – uśmiechnęła się, tak po prostu. – Być może, w trakcie nauki, któryś z dwóch smoków zrezygnuje lub stanie się coś, że nie będzie mógł kontynuować nauki. Wtedy pierwszeństwo będzie miał trzeci smok, niezależnie od tego, czy od tego czasu zgłosiliby się nowi kandydaci, czy też smok ten już zostałby mianowany na przykład na czarodzieja. – mówiła niespiesznie, bo myślami była trochę w innym temacie. A właściwie tym samym, lecz tym, który zdarzył się niedawno. – Dobrze, kolejny przykład. – Teraz nie będzie już tak łatwo, ale Plugawa była bystra. – Łowca Ognia polował niedaleko granicy z Cieniem, ofiarą jednak było silne zwierzę, a Łowca był niedoświadczony. Zrządzeniem losu, Łowca Cienia patrolował w tym czasie granicę z Ogniem i zauważył problemy Ognistego, ruszył mu więc na pomoc. Ognisty stracił jednak przytomność podczas walki ze zwierzyną, i gdy się ocknął, zobaczył Cienistego, martwą ofiarę, ale także pewne ślady, które mogłyby wskazywać, ze Cienisty zapędził się głębiej w nasze tereny. Co należy zrobić? – czekała cierpliwie na odpowiedź, dając też czas starszej adeptce na zastanowienie się. Przez cały czas koniec jej ogona lekko drgał.
: 16 wrz 2014, 15:41
autor: Pradawna Łuska
Kolejny dylemat. Wbrew pozorom Azlopea miała wrażenie, że znacznie łatwiejszy, ale to się dopiero okaże. Najpierw musi pokazać swój plugawy tok myślenia.
~ Jeśli jest takie podejrzenie, to należy zbadać ślady dokładnie, zobaczyć, czy pozostał jakiś zapach czy krew bądź jakikolwiek inny ślad. Warto dokładnie obejrzeć cały obóz, by sprawdzić, czy i tam nie ma żadnych poszlak bądź czy coś nie zginęło. Mogło dojść do kradzieży ~ powiedziała, wzruszając barkami. Mówiła lekko lekceważącym tonem, ale głos miała nieco zachrypnięty. Widocznie takie gadanie źle działało na jej gardło i struny głosowe.
: 16 wrz 2014, 15:45
autor: Czarci Kolec.
Tym razem, jej ogon i pysk pozostawały nieruchomo, sprawiała wrażenie obojętnej.
– No dobrze, ale co dalej? Zbadanie poszlak jest dobrym pomysłem, ale co, jeśli ślady mogły być niejednoznaczne? – Plugawa dobrze rozpoczęła, tę myśl należało jednak rozwinąć. Wiedziała już, że smoczyca nie lubiła gadać, w inny sposób jednak mediacji się nie nauczy.
: 16 wrz 2014, 15:49
autor: Pradawna Łuska
~ Jeśli wyraźnie wskazywały na to, że cienisty zapuścił się bezczelnie na nasze tereny, należy natychmiast porozmawiać o tym z przywódcą Cienia i powiadomić go o tym. Jeśli jednak ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie – powinno się znaleźć owego bezczelnego cienistego by z nim porozmawiać ~ chciała w tym momencie dopowiedzieć coś o walce i zabiciu, ale ugryzła się w język. Jakim cudem się powstrzymywała? Dziwne, czyż nie? Widocznie gardło sprawiało, że każde oszczędzone słowo było istotne.
: 16 wrz 2014, 16:15
autor: Czarci Kolec.
Pokiwała głową. No dobrze, kroczek po kroczku.
– I co byś powiedziała Przywódcy Cienia na miejscu Przywódczyni Ognia, jeśli ten osobnik faktycznie zapuścił się nielegalnie na nasze tereny, a nie jedynie w celu pomocy naszemu Łowcy? – nie chciała za bardzo podpowiadać Plugawej, by ta sama doszła do odpowiedniego rozwiązania.
: 16 wrz 2014, 16:23
autor: Pradawna Łuska
~ Powiedziałabym, co prawdopodobnie miało miejsce i oznajmiła, że jest to złamanie sojuszu. Nie można wkraczać na tereny innych stad bez pozwolenia, chociaż i tak pozwolenie się daje w wyjątkowych sytuacjach. Ponad to warto powiedzieć, że łowca wykazał się niesubordynacją i należy go ukarać, najlepiej degradacją ~ powiedziała, mając coraz bardziej zachrypnięty głos. Mimo wszystko jej słowa były słyszalne i wyraźne, ale jak długo potrwa taki stan – nie wiadomo.
: 17 wrz 2014, 10:20
autor: Czarci Kolec.
Tym razem uśmiechnęła się.
– Dobrze. Do Przywódcy Cienia powinien pójść Przywódca Ognia wraz z Łowcą, który był wtedy na polowaniu. Przy karze natomiast również powinien być Ognisty, aby Cienistego nie ominęły konsekwencje czynu. – zwróciła uwagę na zachrypnięty głos Plugawej. Cóż, przed następnym problemem mogły chwilę odpocząć, nie chciała raczej, by smoczyca straciła głos.
– Chciałabyś chwilę odpocząć? – zapytała, starając się mówić tonem jak najbardziej przyjaznym.
: 17 wrz 2014, 16:26
autor: Pradawna Łuska
Smoczyca kiwnęła przecząco łbem.
~ Nie, kontynuujmy, chciałabym skończyć to jak najszybciej ~ powiedziała, czekając na kolejny problem czy tam dylemat do rozwiązania. Miała jednak po cichu nadzieję, że będzie on jednocześnie ostatnim, bo nauka mediacji była strasznie nudna dla Plugawej, która nie lubiła ciągle gadać, a przy nauce tejże umiejętności niestety trzeba to robić. Samica chciała wrócić szybko do obozu.
: 17 wrz 2014, 20:34
autor: Czarci Kolec.
Kiwnęła łbem. No dobrze, ale nie będzie starała się specjalnie skracać nauki, potrwa tyle, ile ma trwać.
– W porządku. Przedstawię Ci więc kolejną sytuację. – powiedziała spokojnie, miękkim tonem. – Wyobraź sobie, że na Arenie walczyły przeciwko sobie dwa smoki, Przywódca Życia i Wojownik Cienia. Cienisty otrzymał poważne rany, natomiast smok z Życia jedynie lekkie. Na miejscu był Uzdrowiciel z tego właśnie stada i zrobił co mógł, by pomóc w pierwszej kolejności poważniej rannemu, mimo że jego Przywódca też był ranny. Niestety, uszkodzenia jego ciała były zbyt poważne i Wojownik zmarł. Po jego śmierci, smoki Cienia mają pretensje do Życia, że ich Uzdrowiciel zrobił to specjalnie, że stracili doświadczonego Wojownika. Co zrobisz na miejscu Przywódcy? – powiedziała długo i wyczerpująco, teraz odetchnęła, a jej ogon drgnął.
: 31 paź 2014, 17:33
autor: Ćmienie Maddary
Trójłapa smoczyca... A przynajmniej trój i pół? Cóż, jakoś można to określić. Lewa przednia łapa czarodziejki stała się nieco masywniejsza. Ale to chyba nie do końca możliwe, bo cała czarodziejka była masą zbitych mięśni. Była masywna, szeroka w każdym calu. Miała krótką szyję, wielki, masywny łeb. I oczy koloru ognia. Co więcej dodać? Prawa łapa była chuda i upośledzona. Wyglądała, jakby nie należała do Ćmienia. Ogromna, ogromna blizna między barkiem a piersią, a na ramieniu w dół, do łokcia, biegła poszarpana, trochę szeroka blizna. Ha! wspomnienie po spotkaniu z toporem, a to było jak draśnięcie przy tej wielkiej kuli blizny na piersi. Poruszała się na trzech łapach czwartą tylko lekko podpierając. Nie przenosiła na nią ciężaru ciała. Niemal nie czuła tej chudziutkiej, słabej łapy. Niechybnie oparcie skończyłoby się upadkiem.
A tutaj było chłodno, jak uwielbiała. Mogła już walczyć, ale po nadwyrężaniu się nadal czuła ból. Dlatego zatrzymała się tutaj, gdzie szron pokrywał plażę, a woda na brzegach była soczyście białym lodem. Chłód, cisza, spokój.
Miała posępny wyraz pyska, chociaż bardzo, bardzo kamienny. Tylko w oczach tkwiły maluczkie iskierki bólu, na które pozwoliła sobie tylko dlatego, że jest sama.
: 03 lis 2014, 20:32
autor: Vailen
Shuri postanowił pójść na spacer, nie chciał siedzieć znowu w tej jaskini wraz z siostrą. Nie lubił jej zbytnio. No cóż. Zdarza się. Udał się na niewielkie zlodowacenia, potrzebował jakiegoś chłodnego, spokojnego miejsca, i coś podpowiadało mu, że właśnie tam powinien się udać.
Dotarłszy na miejsce malec rozejrzał się po okolicy i na pierwszy rzut oka nic nie zauważył. Kątek oka zobaczył błysk płomieni. Spojrzał w tamtą stronę i jego pysk wykrzywił lekki grymas. To znowu ona. Smoczyca ze stada ognia. Rozejrzał się z nadzieją, że jest tutaj ktoś inny ale niestety się zawiódł. Nie chciał siedzieć sam więc po cichu podszedł do samicy, starał się podchodzić jak najbardziej delikatnie, byleby ta go nie usłyszała. Na to wygląda, że go nie usłyszała gdyż miał czas, żeby jej się dokładnie przyjrzeć, prawa łapa mniejsza niż reszta ciała, masywna, ogromna samica. Ale coś go zdziwiło, zauważył jej grymas na pysku kiedy poruszyła swoją prawą łapą, by ułożyć się wygodniej. Czyżby ból?
Shuri odchrząknął by nie wystraszyć samicy.
Można? Powiedział spokojnie bez wyrazu na pysku.
: 05 lis 2014, 14:03
autor: Ćmienie Maddary
/Ćmienie nie wydaje na ogół płomieni xD
Słyszała pisklę od pewnej chwili. Nie był zbyt dobrym łowcą, by ukryć się przed czujnym wzrokiem. Poprawiła się nieco. Prawą łapę odciążyła opierając zaledwie jej palce na ziemi. Po chwili pysk jej zrobił się kamienny. Znała już zapach tego butnego pisklęcia. Rozpoznała go od razu. Skinęła tylko nie mówiąc wiele więcej. Wydawała się jak kamienna statua. Patrzała na przeciw siebie, na wodę jakby ignorując pisklę. Po chwili jednak spojrzała na nie prosto jakby nieco zamyślona. Ciekawa była, czy warto byłoby powiedzieć, że ten ma matkę. – Słyszałeś o swojej matce? – Zapytała w końcu. Nieco nieobecnym głosem, ale też twardym. Szorstkim. Nieco odpychającym. A jednak czystym, samiczym, nieco niskim. Patrząc na niego w ogóle nie widziała jego ojca. A przynajmniej zupełnie inną jego wersję.
: 05 lis 2014, 21:20
autor: Vailen
A jednak go dostrzegła. No cóż, nie uczył się jeszcze skradać. Może kiedyś będzie mu to potrzebne ale teraz był tylko pisklakiem. Zobaczył jak macha głową na znak zgody ale była jakby nieobecna. Po chwili jednak spojrzała wprost na niego, była aż nazbyt bezpośrednia. W ogóle się nie przywitała ani nic, tylko od razu zaczyna z pytaniami. Jednak nadal wydawało się małemu, że myślami jest gdzieś bardzo daleko, no ale cóż, chyba nie jego sprawa. Ma brzydki głos. Pomyślał i usiadł kawałek od niej, by w razie czego móc zacząć ucieczkę gdyby chciała zrobić mu krzywdę, zdawał sobie jednak sprawę, że nie miałby prawdopodobnie szans uciec, no ale czuł się tak bezpieczniej.
Zlustrowała go od góry do dołu. Nie spodobało mu się to zbyt ale przecież jej nie zabroni.
-Nie, nigdy o niej nie słyszałem i również o nią nie pytałem. Odpowiedział spokojnie nawet nie patrząc na smoczycę, spojrzał natomiast na wodę na którą przed chwilą patrzyła się ona. Nie było tutaj tak źle, może troszkę zimno ale tak jakoś... ładnie. Mały uśmiechnął się do swoich myśli i odwrócił łeb w stronę Ćmienia.
: 12 lis 2014, 17:24
autor: Ćmienie Maddary
Uśmiechnęła się nieco drapieżnie, rozbawiona. Być może mogło to się młodemu skojarzyć z jego ojcem. – Pochodzi z Ognia. – Zaczęła jakby niewinnie. Takim zwykłym, neutralnym tonem. Jakby zaczynała bajkę na dobranoc. Chociaż ta bajka raczej kojarzyła się z bajką dla niegrzecznych dzieci. – Jest jedną z lepszych czarodziejek. – Kontynuowała po krótkim wdechu. Spojrzała w oczy pisklęcia. Wstała i na trzech łapach zbliżyła się do wody, w której zobaczyła swoje odbicie. Potem spojrzała na młodego zastanawiając się, czy odziedziczył po niej coś więcej jak czarny pigment. Raczej nie. – Jest też kaleką po przegranej z własnym przywódcą. Ma czelność utożsamiać się z cząstką bożej energii zowiąc się Ćmieniem Maddary. – Zakończyła swój wywód. Wzrok jej zrobił się nieco nieobecny. Ale też łagodny. Gdyby coś powiedziała też nie byłby to tak obojętny ton, nieco cieplejszy, ale póki co milczała dając młodemu chwilkę na połączenie faktów. Nie było ich za wiele. Raczej jeden, który mógłby powiązać młody. Czy dwa. Ale nie musiały zaraz oznaczać, że to ona. Ciekawe jak to zinterpretuje.
: 12 lis 2014, 17:56
autor: Vailen
Shuri lekko skrzywił się nieco kiedy usłyszał, że jego matka pochodzi z ognia i tym bardziej że jest czarodziejką. No cóż, rodziny się nie wybiera, co mógł na to poradzić. Ale coś mu zaświtało. Kiedy usłyszał o kalectwie odruchowo jego wzrok powędrował na marnie wyglądającą łapę smoczycy. Może to tylko zbieg okoliczności? Chociaż coś mu mówiło już teraz, że tak nie jest. Pamiętał jak na skałach pokoju poczuł śmieszne mrowienie, oznaczało to używanie maddary, tak jak mu powiedział Krzewiciel. Poczuł takie mrowienie kiedy to odsunęła go od Runy ognia. Taaaak, zachowywała się wtedy zupełnie jakby była moją matką.
Shuri zmierzył ją wzrokiem, przypomniał sobie, że z jej ciała powinny wydobywać się płomyki, to z pewnością było użycie maddary. Taak. Widział też jak walczy. Używała magii. Najpewniejszym znakiem aczkolwiek było kalectwo. Nie przypominał sobie, żeby jakikolwiek inny smok na polu bitwy był kaleki oprócz niej. To również wykluczało ją z walki fizycznej.
Shuri wbił swoje spojrzenie prosto w jej oczy. Dłuższą chwilę tak patrzył ale podszedł do strumyka i usiadł na swoim zadzie, wbijając wzrok w wodę i patrząc na swoje odbicie. Ona również była czarna. Siedział tak ale nic nie odpowiedział.
: 12 lis 2014, 20:19
autor: Ćmienie Maddary
Wstała pozbawiając się uśmiechu. Jakiegokolwiek. Wstała i podeszła do młodego. Zaszła go od tyłu, by w wodzie widniało odbicie ich obojga. – Nic po mnie nie odziedziczyłeś. – Stwierdziła po chwili patrząc w taflę krytycznym wzrokiem. Spojrzała tylko w jego oczy. – Oczy barwy ognia przemieniły się w tę barwę krwi. – Mruknęła nad nim. Jednak czy w jej głosie faktycznie była dezaprobata? Chyba tak. Cofnęła się kilka kroków. Cóż, młody miał chyba już jasno do zrozumienia, że Ćmienie jest jego matką. Że to ta smoczyca. Usiadła na zadzie odciążając chudą, wypłowiałą łapę, podobną do jej szarego pyska, ale dużo bardziej matową. Jej ogon drgnął. Spojrzała na młodego. Czy zechce porozmawiać ze swoją matką?
: 14 lis 2014, 13:01
autor: Vailen
Usłyszał kroki tuż za sobą, ale nie bał się jej. Nie zrobi mu przecież krzywdy. Zobaczył jej pysk w wodzie, kiedy to stanęła nad nim. Przyjrzał się dokładnie po usłyszeniu jej słów, faktycznie nie był do niej podobny, nawet odrobinę. Nie licząc może czarnego koloru łusek. Dlaczego patrzy na mnie takim krytycznym wzrokiem? To przecież nie moja wina. Ponownie usłyszał w głosie dezaprobate, jego oczy, faktycznie mogły przypominać barwę krwi, nigdy nie zwrócił na to uwagi. Odeszła od niego, młody popatrzył chwilę w odbicie i odwrócił się do niej. Zobaczył jak siada na swoim zadzie, odciążając łapę. Ciekawe co jej się stało. Chociaż głupio mu było tak po prostu o to zapytać. Spoglądał na łapę jeszcze chwilę ale jego wzrok powędrował prosto w oczy Ćmienia. Faktycznie były inne niż jego. Kątem ślepia zobaczył jej drżący ogon. Czyżby bała się mojej reakcji? Może boi się, że się jej wyrzeknę ? Spojrzał na nią ze współczuciem w oczach, mimo wszystko miał teraz do niej jakiś sentyment. Była w końcu jego matką.
– Więc jesteś Ćmienie Maddary. Pewnie znowu zawiodę Cię, mówiąc że zostanę wojownikiem, nieprawdaż? Shuri nie uśmiechał się, na jego pysku malowało się głębokie zamyślenie.
: 15 lis 2014, 17:20
autor: Ćmienie Maddary
Patrzał na jej łapę bardzo badawczo, zapewne nie mogąc dociec co się jej przytrafiło. Stwierdziła, że trochę przesadza z tym, jak zachowuje się wobec Shurikana. A przecież za to mogłaby winić tylko siebie. A nuż właśnie tak było? – Nie. Po prostu mam nadzieję, że będziesz równie silny co ojciec, jeżeli po matce nie otrzymałeś nic. – Stwierdziła po prostu oschłym tonem. Spojrzała w oczy pisklęcia, kiedy ten przestał wpatrywać się w jej kalekie ciał. – Źródła maddary nie da się skrzywdzić i sprawny czarodziej sprawnym pozostanie, jeżeli jego ciało sprawne już nie będzie. – Stwierdziła już spokojniejszym głosem, w który wkradał się już sympatyczny ton. Po czym ona błądziła? Nie mogła być ani taka ani taka, nie może dążyć do środka, oscyluje. – Niektórzy nie mają talentu magicznego lub magia ich nie pociąga, za co nie można winić jednostki. Nie można robić czegoś, czego się nie lubi. Wtedy jest się w tym gorszym. – Mówiła po prostu. Poczuła się dziwnie staro. Aż skrzywiła w duchu. – Kiedy podrośniesz nauczę cię magii. Nawet jako wojownik musisz ją znać. Jeżeli nie wierzysz spytaj ojca. Warto znać swojego przeciwnika przed bitwą. Zwłaszcza, jeżeli jest nieprzewidywalny. – Mówiła. Dużo mówiła. Więcej niż zwykle, zawsze. Chyba. Cóż, nie chciała odtrącać syna.
: 15 lis 2014, 20:50
autor: Vailen
Shuri słuchał dokładnie tego co ma mu do powiedzenia jego matka. Nie będzie zawiedziona? Jest trochę inna niż ojciec. Mały usłyszał jak w jej głos wkrada się nutka sympatii. Nie dało się tego nie wyłapać. Doskonale wiedział że musi znać chociażby podstawy magii i pamiętał o tym, że Krzewiciel również używa magii. Chociażby kiedy zamknął go w bańce. Nie brzydził się magią ani nic z tych rzeczy, po prostu chciał być wojownikiem, na ten moment oczywiście, może jednak mu się to zmieni? Nie wiedział jeszcze ale raczej pozostanie przy swojej decyzji. Coś dziwnie dużo mówi. Chociaż ostatnim razem też sprawiały wywody jak ja to powinienem uważać. Przypomniało mu się co powiedział tuż przed wojną. Zrobiło mu się trochę głupio na myśl, że powiedział jej iż nie jest przecież jego matką żeby mu rozkazywać. Komiczna sytuacja. No cóż. Ale nie ma zamiaru jej tego przypominać.
-Skoro jesteś tak dobra w używaniu maddary to z chęcią będę się u Ciebie uczył. Uśmiechnął się w końcu do niej, nie miał ochoty dłużej utrzymywać swojej postawy poważnego pisklaka. Z resztą jak to brzmi? Poważny pisklak? Można się uśmiać.
-A skąd ty wiedziałaś, że jestem Twoim synem?