Strona 3 z 6

Spotkanie Młodych XXI

: 12 sie 2025, 21:49
autor: Perłowy Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Samiec juz chciał odpowiedzieć Tagigo, kiedy nagle podeszły dwie smoczyce. Ale miło! Bezwiednie lekko rozłożył skrzydła pokazując ich perłowy, błyszczący dół. Oraz niezwykle poszarpane i znieszktałcone błony.
-Ależ oczywiście chodźcie. I tak, nazywam się Faisan. Jestem synem przywódcy Słońca. I jednego z naszych świetnych Łowców. Sam chcę nim zostać!
Powiedział. Nemo i Epi..Epri...Epr..EPRI. O..
Ale potem popatrzył na to co robiła Tagigo. Bardzo fajnie jej wyszło. Sam podszedł do swojego kamienia i spojrzał w niebo. Sięgnął po źródło maddary i skierował je do pazurów w lewej łapie. Powlekając nią swoje pazury i wzmacniając je, zaczął ryć w kamieniu gwiazdy i ich połączenia. Kilka razy spojrzał jeszcze w niebo, a potem te bardziej pomarańczowe zaznaczył sokiem z jakiegoś kwiatka rosnącego na ziemi. Po prostu wcierając go w wyrwy w skale. Chyba o to chodziło..
Obrazek

Epriea Nemo Tagigo

Spotkanie Młodych XXI

: 13 sie 2025, 13:35
autor: Nakrapiana Łuska
Uśmiechnęła się do Nemo, która się dołączyła do niej, ale zerkała też w stronę Ilwenn. Nie były też jakoś daleko, więc zawsze mogła dołączyć jak miała taką ochotę, ale póki co, było ważne wykonanie zadania. Uśmiechnęła się do dwójki starszych nieco smoków, jak pozwolili się dosiąść. Nie miała w sumie konkretnych powodów dlaczego ta dwójka – po prostu uznała, że ot, będzie fajnie posiedzieć z innymi.
Tak! Nazywam się Epriea, a to moja siostra Nemo , a tam jest Ilwenn, a taki duży biały smok to był mój brat! – powiedziała taka zadowolona, i zerknęła tu na swoją pomarańczową siostrę. A potem na samca, który już też mówił kim jest. Oh! Syn przywódcy, ale fajnie!
Cieszyła się z tego, że byli w takiej większej grupce, to też pozwoliło jej zerknąć na to jak inni rysowali. Tagigo oraz Faisan zrobili swoje konstelacje, były na prawdę ładne.
Ohhhhh. Hm, od czego ja mam się zabrać... O wiem – powiedziała i wzięła do ręki jeden z płaskich kamieni, jak i przysunęła do siebie przybory którymi wykonywali pracę. Jakieś szare barwniki które były w miseczce, oraz kreda, to było coś co zdecydowanie wystarczyło do wykonanie dzieła. Wpierw rzecz jasna pomalowała kamień na ciemny kolor. Skupienie na jej twarzy musiało wyglądać zabawnie, bo aż lekko wystawiła język, starając się zrobić to ładnie. Potem, wzięła do ręki kredę, rysując przy tym gwiazdki.
Nie bardzo wiedziała jaki kształt nadać swojej konstelacji... więc może narysować kształt, który nosiła na swoim czole? Hm. To w sumie był jakiś plan. Dlatego jej gwiazdozbiór się ukształtował tak a nie inaczej. Ale nieco poprawiła, coś dodała, i potem odłożyła przybory, patrząc się na swoje ukończone dzieło
Chyba wygląda dobrze... prawda? – zerknęła tak na to. Wszędzie były plamy, ona na futrze miała dodatkowe plamy, ale hej, gwiazdozbiór był!
Obrazek

Spotkanie Młodych XXI

: 13 sie 2025, 20:53
autor: Sokół Samnaru
  • Cichy chichot skwitował odpowiedzi Budowniczego, lecz na tym kąśliwa wymiana zdań się zakończyła. Kątem oka Trupi wyczaił Łaknącego Przyjemności i swojego własnego syna... i schował się jeszcze bardziej, łamiąc swoją żyrafią szyję w pół. Był utalentowany w unikaniu odpowiedzialności, lecz chyba nie aż tak. A jednak, zadecydował że spróbuje zniknąć z radaru, chowając się w sobie jeszcze bardziej.
    Elyo, Elyo... – powtórzył w zamyśleniu, drapiąc się w kolczasty podbródek. Następnie zmarszczył się jakoś dziwnie, jak gdyby mocno zszokowany tym, co powiedział czarnołuski drzewny. Jakiś sopranowy pomruk, "mhm-mhm" w pełnym niezrozumieniu... czyżby nie uznawał wyższości drzewnych? Czyżby bardziej utożsamiał się ze swoim bagiennym przedrostkiem?! Och, dużo pytań, które karzeł postanowił zostawić na później! Przedstawił się za to półgębkiem, już rezygnując z szeptu: – Urgumm, Trupi Kolec. Adept na piastuna, rzecz jasna.
    Na tym pogawędki się skończyły. Prorok przemówił, a rozmarzony karzeł łypnął okiem na nieboskłon... ewidentnie, w ciszy, poszukując własnej konstelacji. I z tego co wyniósł, miał uprzednio dużo wcieleń... chyba. Ojejku, zatrważająco dużo... a większość z gwiazd w zbiorze jaśniała jakoś licho, jak gdyby poprzednie wcielenia żyły zadziwiająco krótko.
    Złapał się za brodę, nie mogąc jej mocniej wydrapać. Dzieciakom postanowił nie przeszkadzać, czasami tylko zerkając na swego własnorodnego syna z nieprawego łoża.
━━━━━━━━━━
:: Budowniczy Ruin

Spotkanie Młodych XXI

: 14 sie 2025, 2:19
autor: Rwący Kolec
Siedział sam, skulony przy jednej ze skał, z łapkami podciągniętymi pod siebie. Nie znał nikogo. Nawet ci, którzy wydawali się w jego wieku, przybyli z kimś—z mamą, z tatą, z opiekunem albo starszym rodzeństwem. Przysiadali blisko siebie, czasem coś sobie szeptali, a niektórzy wtulali się w czyjeś łapy.

A on?

On... był sam.

Starał się o tym nie myśleć. Wbijał spojrzenie w mech pod sobą, potem w skałę, potem znów w trawę. Ale nawet jeśli nie myślał, to i tak czuł przygniatające coś w środku, gdzie biło mu serce.

Gdy prorok przemówił, uniósł głowę. Zadanie wydało się proste i... trochę nudne, ale i tak nie miał nic lepszego do roboty. Zadarł więc głowę i patrzył na niebo tak długo, że aż zaczął go boleć kark. Ale nie umiał wybrać. Gwiazd było za dużo. Jednak kilka z nich wyglądało, jakby puszczały mu oczko, co uznał za dobry znak. Tata tak robił, więc to na pewno dobry gwiazdozozbiór. Czy jak to się tam nazywało!

Skupił się na kamieniu przed sobą, próbując w nim narysować to, co zobaczył. Problem w tym, że jego pazury był za krótkie i za tępe w tym wieku, ledwie wystające spod miękkiej skóry. Drapał i drapał, nie zostawiając nawet marnych białych kresek. Do tego zaczęły go boleć palce.

Nie poddał się. Zamiast tego odwrócił się na pięcie i pognał w stronę jeziora, do tej samej wypalonej plaży, gdzie wcześniej wypłynął z wody. Nabrał jej ile zdołał do pyska, po czym wrócił z powrotem. Część i tak wyciekła mu po brodzie. Inną sobie łyknął, bo przecież miał prawo, a pozostałą wypluł pod sobą. Rozmieszał ją z ziemią, aż postało błoto.

I dopiero wtedy, błotem, zaczął malować na skale. Punkt po punkcie. Łącząc gwiazdy, które wybrał. Te trzy. Jedną trochę obok. Wyszło mu całkiem nieźle.

Na końcu spojrzał na swoje dzieło z uniesioną głową i lekkim uśmiechem. Poprawił mu się humor, bowiem znalazł kolejne zastosowanie dla błotnej wody—pisanie!
Obrazek

Spotkanie Młodych XXI

: 14 sie 2025, 4:28
autor: Rozwichrzony Kolec
Przez dłuży czas jedynym świadectwem obecności Ĉielo na spotkaniu były strzyżące pieczołowicie uszy za każdym źródłem dźwięku. Rozpoznał kilka głosów, ale nie czuł się na siłach odświeżyć znajomość – jego ostatnie eskapady pozostawiły po sobie słodkogorzki posmak i przytłoczony zmartwieniem o ojca zwyczajnie nie miał parcia żeby podnieść się z kucków.
Wtedy usłyszał słowa Tagigo i te go zaskoczyły, aż podniósł łeb. Były... Inspirujące. Dotąd chciał mieć wielką rodzinę, mnóstwo przyjaciół, galerię znajomych uśmiechów, radość gdzie okiem sięgnąć!... I spełzło to na niczym. Nie wiedział co robił źle. Może w tym tkwi sztuka? Może przynoszenie chluby drobnej rodzinie jest ważniejsze niż gromkie grono kolegów?
  Prowodyr zebrania zabrał głos i na nowo zdeterminowane pisklę zerwało się szukać skały. Miał już od dawna na oku jeden gwiazdozbiór, który pamiętał doskonale – od jakiegoś czasu głowił się, dlaczego ktoś umieścił na niebie smoka i to takiego dziwnego, z pyłu, bez futra, mchu, ani piór. Upewnił się tylko chyłkiem, że będzie umiał przyszpilić jego położenie na nieboskłonie potencjalnemu inspektorowi i gorączkowo zaczął skrobać go w skale.

  Zanim skończył, reszta gromady była już po pracy. Nie odrysował go kropkę w kropkę, ale zaznaczył główne gwiazdy i linie; wepchnął jeszcze grudki ziemi w trzy wyżłobione gwiazdki po lewej, odcisnął ubłoconą łapkę jako dowód i odwrócił się od obrazka, biorąc niepewny oddech.
Kątem oka dostrzegł ubabrane w błocku białawe wężowe pisklę, ale powstrzymał odruch zagadania – miał inne plany.
Podszedł trochę bliżej zgranej już grupy, w której uczestniczyła jego siostra, czując jak łapki prawie nie chcą go słuchać.
H-hej, mogę się przyłączyć? – jego pyszczek wykrzywił się nieśmiałym, choć szczerym uśmiechu, zerkając co chwila pomiędzy siostrą, trójką nieznajomych, a ich gwiezdnymi łapodziełami – Mój obrazek jest kilka kroków dalej, t-tam, ale wasze mi się strasznie podobają. – Zawahał się, ale spojrzał z błyskiem uznania w ślepiu na poplamioną Eprieę i kontynuował – Twoje wygląda jak takie zamknięte oko! Strasznie fajne – zerknął zafascynowany na Faisan – I czy to była... Maddara? Umiesz używać... Maddary?
Na końcu obejrzał się na Tagigo.
A twoje wygląda jak taki ucieszony smok z podniesionym ogonkiem! Albo dwunóg... – radość prawie okrzykiem wyrwała się się uśmiechniętego nagle szerzej pyska, ale natychmiast się wycofał o krok i z powrotem skulił. I tak czuł, że nadużył gościnności całą tą swoją paplaniną, ale jedno otaksowanie go wzrokiem wystarczyło, żeby stwierdzić jedno – po prostu był bardzo ciekawy ich malowideł i aż kipi żeby o nich, oraz ich twórcach, więcej usłyszeć.
  • 577
  • :: Epriea ::
    :: Faisan ::
    :: Tagigo ::

Spotkanie Młodych XXI

: 14 sie 2025, 14:33
autor: Srogopióra
Słowa proroka w głównej mierze wlatywały i wylatywały z uszu Obłudnej bez większych skutków. Nie była zbyt wierząca, można by było stwierdzić, iż w takie „historyjki” zupełnie nie wierzyła. Były to jedynie kolejne słowa, które miały w pewnym stopniu uspokoić umierające smoki. Stwierdzenie, że istnieje coś więcej po śmierci, przynosiło przecież w pewnym stopniu ulgę, a opowiadania o „nieśmiertelnej duszy” zwiększały znaczenie ich życia. Keizen jednak nie potrafiła w to uwierzyć, może jej dawne, przyniesione spoza granic poglądy zakorzeniły się w niej zdecydowanie zbyt głęboko.
Jej zdaniem nie było nic po śmierci, a coś takiego jak dusza zwyczajnie nie istniało. Byli zwykłymi zwierzętami, które w pewnym momencie zamkną swoje oczy i nigdy ich już nie otworzą. Nie będzie ciemności ani oślepiającego światła. Nie będzie snu czy jawy. Po prostu pewnego dnia przestanie istnieć i nie widziała w tym niczego złego.
Pomimo swoich poglądów, adeptka zdecydowała się dołączyć do zabawy, w głównej mierze chcąc po prostu zabić panującą jej nudę. Siedziała sama, bez zbędnych rozpraszaczy. Nie czuła z tego powodu żadnego smutku. Dzisiejszy dzień był w końcu dniem dla najmłodszych. Ona była jedynie ich czujnym opiekunem.
Jej szpony zaczęły leniwie skrobać coś w ziemi, a łeb co jakiś czas spoglądał w stronę nieba. Żadne ze skupisk gwiazd za bardzo nie przykuło jej uwagi, a chcąc zrobić dosłownie cokolwiek, Keizen wyryła najprostszą z nich, jaka tylko rzuciła jej się w oczy. Czym dokładnie to było? Sama nie wiedziała, ale jakiś nadgorliwy smok na pewno znajdzie w tym swoją własną interpretację. Wilk, lis, kot? Może jakaś mysz? Im dłużej patrzyła na swoje jakże niezgrabne bazgroły, tym bardziej chciała zwyczajnie zakryć je warstwą ziemi. Dlaczego w ogóle bawiła się w te zabawy dla piskląt?

Obrazek

((( Graphic design is my passion

Spotkanie Młodych XXI

: 14 sie 2025, 19:57
autor: Cekorax
Zabierając głos, normą jest zakładanie jakiegoś potencjału na odpowiedź, ale Rax była tak nieprzywykła do interakcji z nieznajomymi, że uprzejma reakcja rówieśniczki kompletnie wytrąciła ją z równowagi. Zaśmiała się głupio, przecząco kręcąc łbem. Miała potrzeby, ale nie takie, które spełnić mogłaby nowo poznana osoba. Kontynuację wymiany zdań organizator ukrócił w przedbiegach, skutecznie koncentrując na sobie wszelką uwagę. Ślepia młodej otworzyły się szeroko, gdy usłyszała jego tłumaczenia. Ojciec dużo opowiadał jej o bogach, chociaż nigdy w jego tonie nie potrafiła doszukać się wdzięczności, czy sympatii do nich. Nie przeszkadzało jej to, bo nie znała innej perspektywy. Zestawienie kojarzonego surowego tonu z miększą alternatywą fioletowego, uderzyło ją świeżą falą dyskomfortu. Piekące łzy błyskawicznie zebrały jej się w kącikach ślepi, choć szybko przetarła je skrzydłem. W pożegnaniu Strażnik wspominał, że powinna prosić o pomoc, ale to przecież nie czas i miejsce na to. Zły nastrój, czy potrzeby nie stawały na przeszkodzie dobremu wychowaniu!
Ucieczkę od przytłaczających emocji ułatwiła jej miętowooka młódka. Swoim pytaniem, na swój sposób utworzyła ścieżkę przyzwolenia także dla Rax. Mogła skupić uwagę na sty-mu-la-cji intelektualnej, którą ciągle zasłaniał się ojciec.
Ja też mam pytanie! – uniosła prawe skrzydło wysoko i pomachała nim, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Skoro nasze dusze zostawiły ślady na niebie, to znaczy że coś się od nas odczepiło i zostało na górze? Czy to znaczy, że nasze dusze ciągle się robią słabsze? I czemu ślady są takie świecące? Czyli cały czas mamy w sobie coś świecącego, jak ogniki od pani bogini Sennah? – Wielu z tych aspektów nadal nie rozumiała, ale możliwość zadawania pytań była ekscytująca, szczególnie w zestawianiu z przemianą w kałużę łez.

Do wykonania miała też zadanie, toteż pospieszyła za Mglistą wonią. Wstęgogrzywa samica może nie uczyniła nic nadzwyczajnego, ale w oczach Rax, przez sam fakt że odnotowała jej istnienie, stała się sojuszniczką. Usiadła obok niej, oczywiście z zachowaniem dwóch kroczków dla przestrzeni osobistej i wbiła spojrzenie w rysunek. Wessała powietrze, śledząc każdą z wyrysowanych linii. Dzieło przypominało konkretne stworzenie. Smoka? Długa szyja, szeroki rozwarstwiony ogon, poza tym zero skrzydeł. Może były złożone? Na pewno jednak ani śladu przednich łap. Uznała iż musi być to ptak, choć nie potrafiła dopasować żadnego gatunku.
Z wydłużonym odgłosem zamyślenia Rax znalazła przestrzeń niedaleko twórczości koleżanki i nieustannie zadzierając łebek, zaczęła wydrapywać zaobserwowaną konstelację. Nie była pewna, w którym kierunku pójść, toteż zdecydowała stworzyć niezidentyfikowanemu zwierzęciu towarzystwo.

583
Bezpośrednie zestawienie obu postaci uświadomiło ją o czymś bardzo ważnym.
Ta, ta i ta i ta i tamta linia nie powinna skręcać, jeśli na zakręcie nie ma zaznaczonej gwiazdy – wskazała pazurem skrzydła kolejno na ogon i szyję w krytykowanej konstelacji. Ton Rax był jednak uprzejmy, bo nie chciała sprawić jej przykrości, a wyłącznie zwrócić uwagę na to, co uznała za przeoczenie. Konieczność wyrażenia owej obserwacji stanowiło dobry pretekst do przełamania społecznej tremy, bo nie tylko zajmowała komuś czas, ale także wykazywała ducha współpracy i użyteczność! Chcąc podkreślić swoje dobre intencje, na końcu uśmiechnęła się przyjaźnie.
Na pewno jeszcze masz czas, żeby to poprawić

Osąd Gwiazd
Runiczna Łuska

Spotkanie Młodych XXI

: 15 sie 2025, 17:28
autor: Osąd Gwiazd
Najpierw zdecydował się odpowiedzieć na pytanie Ilwenn.

Tak zostało napisane: "Nad ciałem Immanora płakało Niebo, matka jego i z łez jej, które padły na jego cielsko, powstały nowe smoki, każdy na podobieństwo." – Prorok zacytował gładko krótki fragment z Ery Nieśmiertelnych, mówiący o stworzeniu smoczego rodu. – Gdy Immanor umierał, Matka Niebo wiele łez przelała nad jego ciałem. Gdy wstępował w nieboskłon, łzy te odbiły blask jego Wielkości i stały się smoczymi duszami. Tak zatem nasze dusze są na zawsze związane z Immanorem. To dlatego po naszej śmierci Ateral zaprowadza je przed jego oblicze. On - Immanor - jako Pan Życia, przekazuje je nowym ciałom, by przebudziły się i wykluły na nowo. Nieliczne dusze dostąpią zaś jego łaski. Wkroczą do Krainy Wiecznych Łowów, by już na zawsze radowały się jej pięknem i niekończącą się zwierzyną.

Potem zaś pytania Cekorax przykuły jego uwagę.

Zaiste, jak wielka moc musi drzemać zamknięta w naszej duszy. – Siderus mruknął w zamyśleniu, choć na tyle głośno, by inni mogli go usłyszeć. – Niczym wielki pożar zamknięty w niewielkim ziarenku, odciska ślad na nieboskłonie i nie słabnie. Każde z nas ma w sobie łzę Nieba obmytą w blasku Immanora. Nic więc dziwnego, że nasza dusza wychodzi ponad miary tego świata, a jej światło potrafi pozostać na nocnym niebie, nawet jeśli powróci do nowego ciała.

Przeszedł się kawałek dookoła skał, by popatrzeć, jak radzą sobie młode smoki ze swoim zadaniem. Dzieło Ausanda szczególnie przykuło jego uwagę. Okazało się, że pisklę wybrało ten sam gwiazdozbiór co prorok! Czy to był przypadek, czy może zwyczajnie zgapiło od niego... tego nie wiedział.

Twój gwiazdozbiór wygląda znajomo, Ausandzie – powiedział nieco rozbawiony. – Masz podobny gust w gwiazdach jak ja, co młody?

Poczochrał młodzika po jego bujnej czuprynie, po czym wrócił na swoje początkowe miejsce. Nadeszła pora na kolejny fragment spotkania, a więc odkrycie tajemnic, leżących za wybranymi przez smoki kawałkami nieba.

Powiedzcie mi, młodzieży, cóż widzicie, gdy spoglądacie na swe gwiazdozbiory. Pierwszym krokiem do poznania ich opowieści jest bowiem poznanie ich formy. Czy jest to jakieś stworzenie? Może jakaś rzecz? Albo któryś smok? Czy może coś jeszcze innego?

Spojrzał znów w niebo, by odnaleźć w nim wszystkie gwiazdozbiory, zaznaczone przez młode smoki. Sam był ciekaw, co w nich zobaczą.

A przede wszystkim wasze zbiory gwiazd potrzebować będą imienia. Nazwy, która je zawrze w jedną całość i połączy jak wasze linie rysowane w skale. Jak będzie ono brzmieć?


Zadanie na ten etap: nazwać gwiazdozbiór i opisać co przedstawia

– Nazwy mogą być tak proste jak Kot, albo złożone jak Krwawiąca Orchidea
– Dozwolone też są całkowicie wymyślone imiona czy nazwy własne ze świata SWS
– Opis to zwyczajne opowiedzenie, co przypomina wcześniej narysowany gwiazdozbiór

Zakończenie drugiego etapu: Niedziela 17.08

Pojętny Kolec Runiczna Łuska Rubinowa Łuska Budowniczy Ruin Trupi Kolec Tagigo Ausand Ilwenn Nimib Ślepa Sprawiedliwość Celestyn Obłudna Łuska Faisan Epriea Ĉielo Nemo Mimikra Cekorax

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 4:02
autor: Przebiśniegowa Łuska
Z każdym kolejnym słowem proroka mimowolnie marszczyła brwi; jego opowieść o łzach Nieba, które stały się smoczymi duszami, wcale nie brzmiała dla niej tak oczywiście, jak zdawał się zakładać. Coś w niej chciało zaprotestować, jakby nie zgadzała się z tym, że i jej dusza jest jedynie cząstką Immanora, a nie własnym, indywidualnym bytem. Może jednak brała to zbyt do siebie, patrząc przez własny pryzmat...

Kątem oka dostrzegła, jak brązowa smoczyca odszedła dalej do innej grupy. Poczuła z tego powodu lekkie ukłucie niezadowolenia, jakby urwał się kawałek rozmowy, której chciała jeszcze posłuchać. A przecież to oczywiste, że jeśli naprawdę ją ciekawi, musi sama do niej podejść i zagadać pierwsza. Tylko im dłużej to zwleka tym bardziej czuje, że wyjdzie niezręczne. Westchnęła cicho.

Kiedy usłyszała pytanie proroka o ich gwiazdozbiory, lekkie zakłopotanie obleciało ją niczym chłodny podmuch. Zerknęła na skałę, na której nakreśliła swoje linie; nagle nie miała odwagi, by przy wszystkich dzielić się własną wizją. A jeśli to, co widzi, zabrzmi głupio? Rodzina, oczywiście, stanęłaby w jej obronie, ale nie zmieni to faktu, że pierwszą reakcją mogłoby być parsknięcie śmiechem.

Spojrzała na siostry, potem dalej, na innych młodych; przecież to ona jako pierwsza odważyła się wcześniej zadać pytanie, a jednak teraz czuła blokadę. Jakby coś zamykało jej pysk, choć tyle myśli kłębiło się w głowie. Może... może lepiej zaczepi proroka i powie mu na osobności.

Stanęła na łapach; przez chwilę wahała się jeszcze, lecz w końcu podeszła do Osądu Gwiazd i lekko trąciła jego prawą łapę.
Um... czy mogę... tak tutaj powiedzieć?– zapytała cicho, nie potrafiąc ułożyć słów w głowie. Potrząsnęła nią, jakby chciała odgonić mętlik. – Nie chcę przy innych mówić, o.– to brzmiało już bliżej tego, co czuła.
= ─────────────────── Zapatrzyła się w układ gwiazd, pozwalając oczom błądzić po ich srebrzystych punktach, jakby każdy z nich miał do opowiedzenia własną historię. Powoli badała pozycję konstelacji, szukając jej miejsca na sklepieniu nocy. Jeśli się nie myli, to właśnie ten obrany gwiazdozbiór leży na linii, którą wędruje słońce, kiedy dzień wspina się ku zenitowi, a potem stacza ku zmierzchowi. Samo to odkrycie sprawiło, że w jej głowie powróciło skojarzenie, które wcześniej przemknęło przez myśli — obraz wilka z pyskiem rozdziawionym szeroko, jakby pragnął połknąć żarzącą się kulę.

Może właśnie on był tym, który przeganiał słońce, zmuszał je do ucieczki po firmamencie, aż wreszcie znikało za horyzontem, ustępując miejsca ciemności? A jeśli tak, to czy noc była jego dziełem — chwilą triumfu, w której światło zostaje uwięzione, a ziemię otula chłodny, atramentowy mrok?

Obok konstelacji, która formowała wilka, migotało niewielkie skupisko niebieskawych gwiazd. Zdało jej się, że towarzyszy mu niczym znak albo symbol — księżyc w swej delikatnej postaci, przychodzący, by wtórować łowcy. Czyżby to właśnie on był bogiem nocy, który objawia się w gwiezdnych punktach, prowadząc wilka przez ciemności?

Wciągnięta coraz głębiej, nie odrywała wzroku od nieba. Mrużyła oczy, jakby mogła dostrzec jeszcze więcej szczegółów, jakby wystarczyło spojrzeć dłużej, aby dostrzec tajemnicę zapisaną między gwiazdami. Wreszcie uniosła łapkę i wskazała na najważniejsze punkty, kreśląc na tle ciemności linie, których nie dało się zobaczyć — a jednak istniały w jej wyobraźni.

Gwiazdozbiór Wilka– zaczęła cicho, tonem, w którym pobrzmiewała powaga. – Ściga on słońce, aby je połknąć niczym zwierzynę. Słońce ucieka przed nim, kryjąc się za horyzontem, ale wilk bezustannie biegnie za nim. Może to właśnie on sprawił, że noc istnieje? By mógł kontynuować pogoń w ciemności. Ale nawet ta ciemność nie zdołała go oszukać, więc bieg nie ma końca. – zamilkła, wpatrując się w gwiazdy, jakby oczekiwała, że same odpowiedzą na jej pytanie.
Osąd Gwiazd

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 10:00
autor: Uśmiechnięta Łuska
Faisan synem przywódcy? I też chciał zostać łowcą! Ależ jej się trafiło! Nawet nie podejrzewała, że trafi przypadkiem w tak wielkim zgromadzeniu na księcia Słońca.
– Mój dziadek przewodzi Ziemi – dodała więc – Jeszcze nie zdecydowałam o mojej ścieżce. Chcę być łowcą jak ciocia, albo uzdrowicielem. Chodzić nan fajne wyprawy, pomagać stadu.
Musi zostać kimś bardzo ważnym, żeby przynieść dumę swojej rodzinie. Dziadek przywódca, ciocia łowca, ojciec mag, też musiała z wiekiem skłonić się do jakiejś profesji, ukierunkować swą naukę. Trudno jednak cokolwiek kierunkować, jeśli do tej pory nie umiała podjąć decyzji – zabijać, czy ratować życia?
Wyraz zamyślenia zaraz jednak zniknął z pyszczka Tagigo, przeistaczając się w uśmiech. Jej brat zdecydował się przyłączyć, co było dla niej lekkim zaskoczeniem. Ale z drugiej strony dobrze, łatwiej będzie mieć na niego oko.
– Serio pytasz? – uśmiechnęła się – Siadaj z nami. Szanowni zebrani, to mój brat Cielo. A Ja ci przedstawiam Faisana ze Słońca, oraz Epriee – zawahała się na moment, niepewna, czy wymawia poprawnie imię samiczki – i Nemo, oni są z Ziemi, jak my.
Gdy skomentował jej rysunek, lekko pokręciła łebkiem.
– Mi właściwie przypomina nartnika, wiesz? Ale z drugiej strony... – wygięła szyję i przekrzywiła łeb, spoglącając na swoje dzieło bokiem – W sumie masz rację! Też by pasowało. Ja jednak zostanę przy moim, okej? Nie ma podpowiadania.
Każdy musiał się spisać po swojemu. Każdy musiał sam dowieść, że jest dość dobry. Nawiązywanie kontaktów było ważne, ale nie zamierzała ściągać, czy brać podpowiedzi. Jeśli da radę, to ją da, stanie się kiedyś wielkim smokiem i swe smoczęce lęki zwyczajnie wyśmieje, a niepewność zniknie. Jeśli jednak nie da...
Wyszczerzyła kły w u śmiechu, po czym wskazała na swój rysunek.
– Panie proroku, to jest nartnik, takie zwierzątko, co ślizga się po wodzie, jak smok na lodzie. Mówi nam, że czas szykować się na zimę. – rzekła pewnie.
Jeśli wystarczająco mocno będzie wierzyć, że jej się uda, to się uda, prawda?

Faisan
Epriea
Ĉielo
Nemo
Osąd Gwiazd

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 12:34
autor: Aura Nocy
Hakata spojrzała nieco zaskoczona na słowa brązowej samicy, która nawet nie raczyła jej zdradzić swojego imienia a zaczęła ją poprawiać. W odpowiedzi Hakata uniosła lekko łuk brwiowy i powiedziała
– Nie powinna? A skąd to wiesz. Prorok polecił narysować gwiazdozbiór i tyle, nie przekazał żadnych innych zasad ani wytycznych co do skrobania podobizny ścieżki gwiazd
Jej głos wyrażał w zasadzie tylko zdziwienie, że nagle z tyłka wyciągnęła jakieś zasady jak powinno się rysować. Fakt, jej gwiazdozbiór jako jedyny miał bardziej miękkie i zawijasowe linie, jednak nie widziała w tym nic złego.
– Jak już tak do mnie przylgnęłaś to podasz chociaż swoje imię? Możesz mi mówić Runiczna
Dodała jeszcze na końcu, żeby zaraz nie zwracała się do niej "per brązowa smoczyco".

Cekorax
—–

Nawet jeżeli, to czasu na poprawki nie było. Poza tym nie dostała uwagi od Proroka, więc najwyraźniej nie popełniła błędu
– A co jeżeli się mylisz Proroku we wszystkim w co wierzysz, co ci wmawiają bogowie, co wmawiają rzekomo inni bogowie smoków spoza tych terenów
Słychać było głos Hakaty z tłumu. Jej żywe, głębokie ślepa o barwie zielonej, wpatrzonych w Proroka trudno było nie zauważyć. Lustrowała go uważnie a na jej pysku nie widniała żadna konkretna emocja, głos nie zdradzał negatywnych ni pozytywnych emocji. Ot jakby mówiła rzeczy oczywiste, takie jak że trawa jest zielona a niebo potrafi być przysnute chmurami
– Ognavar. Immanor. Przedwieczny. Ślepe wierzenie, że znana dla danego smoka wersja jest jedyną prawdą, to najgłupsza rzecz jaką zdążyłam zaobserwować. Jednak... zastanawiam się jednak jaki jest cel Proroka? Jest narzędziem do ukrywania przed smokami prawdy. A może narzędziem do wpychania na smoki przybywające spoza tych terenów tej rzekomej prawdy?
W jej głosie na koniec wybrzmiała potrzeba dowiedzenia się prawdy, gdyż absolutnie nie wierzyła w to co mówił prorok. Nie wierzyła również... w to, co powiedziała jej kiedyś matka. Nie oceniała kto w co sobie wierzył, dopóki ktoś nie zacznie wciskać jej tego do pyska na siłę.

Osąd Gwiazd
————–
Popatrzyła na swój wyskrobany wzór i powiedziała, odpowiadając też na jego wcześniejsze zadanie
– Hydra. Gwiazdozbiór Jedności

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 12:50
autor: Pojętny Kolec
Verso z ekscytacją i ciepłym uśmiechem obserwował, jak pisklęta łączą się w grupki aby razem wykonać zadanie. Cieszył się, że pisklęta były samodzielne i w zgodzie rysowały na wszelakie sposoby swoje gwiazdozbiory. Najbardziej kreatywny okazał się nieśmiały pisklak, który zamiast rysować na ziemi, wykorzystał błoto a kamień był jego płótnem. Co jakiś czas zerkał na młodzika, choć w głębi liczył na to, że przełamie swoje opory i dołączy do reszty młodych aby troszke się zintegrować.
Kiedy mała, ziemista samiczka podeszła do Proroka, Verso odwrócił łeb, aby dać im nieco prywatności. Sam w końcu spojrzał na swój gwiazdozbiór, jakby go nazwał? Przez chwilę nie był pewny.
– Kwiat Równonocy... – mruknął do siebie, dość melancholijnie.
Jego przemyślenia wyrwała go jego siostra, spojrzał w bok. Ongvar, bóg który patrzyłby na Verso z obrzydzeniem i pogardą, dokładnie tak, jak robiła to Obłudna. Bóstwo, które szydziło ze słabości, nie chciał wierzyć w takiego boga. Widdział błąd w jej rozumowaniu, jednak pozostawił to bez komentarza, aby Prorok mógł to sprostować.

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 16:09
autor: Rwący Kolec
Ausand wyprostował się trochę, kiedy prorok podszedł do jego skały. Przez moment bał się, że może zrobił coś źle, ale na szczęście tak nie było.

Zadrżała mu grzywka, gdy został poczochrany, i choć próbował wyglądać poważnie, pyszczek mu się rozjaśnił.
Nie powiedziałeś, że nie można wybrać tego samego — zauważył, starając się brzmieć nonszalancko.

Zamilkł na chwilę, patrząc znów na swoje błotne linie.
To jest... gałązka. Ale taka połamana, trochę jakby ktoś po niej skakał. Widzisz? – wskazał łapką. – Tu jest grubsza część, a tu się rozdziela, ale krzywo. Jakby miała iść prosto, a potem jednak nie poszła.

Zawahał się na moment, po czym dodał z cichym uśmiechem:
Nazwę go Złamta. Bo to taka gałązka, co się złamała, ale i tak wygląda ładnie.

Uniósł głowę, by spojrzeć w niebo i wyszeptał do samego siebie coś jeszcze.
Bo jak coś się złamie, to nie znaczy, że nie może być gwiazdą.... – Znowu poczuł to ukłucie w brzuchu, gdy przypomniał sobie, że był tu tylko na chwilę, a gdzieś tam czekali na niego rodzice.

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 16:58
autor: Perłowy Kolec
Samiec uśmiechnął się na słowa Tagigo.
-Ja planuje zostać łowcą. Lubię polować i karmić stado. I witaj Cielo, miło cię poznać! A co do maddary to tak, nauczyłem się jakiś czas temu.
Ale potem zastanowił się za swoim tworem a potem odpowiedział.
-To Koń. Widzicie? Tu po prawej jest głowa, nogi w galopie i ogon zadarty do góry.
Powiedziała całkiem zadowolony ze swojego rozpoznania. Powinno być to akceptowalne, szczególnie że nie było tutaj wcale złych odpowiedzi. Wszystko zależało od ich wyboraźni i pomysłów w głowie.

Osąd Gwiazd Ĉielo Tagigo

Spotkanie Młodych XXI

: 16 sie 2025, 23:38
autor: Nakrapiana Łuska
Epri tylko zastrzygła uszami kiedy słyszała ich opowieści. Sama się ucieszyła, bo w sumie też miała fajnych rodziców!
A mój tata to w sumie zastępuje w stadzie ziemi, a mama jest super uzdrowicielką! -powiedziała taka zadowolona z siebie. Miała jeszcze super i liczne rodzeństwo, to już w ogóle z nich wesoła gromadka.
Następnie, przyszedł do nich Cielo, co sprawiło że się ucieszyła jeszcze bardziej, ale starała się utrzymać ekscytację na wodzy, żeby nie zasypywać gradem pytań smoka obok.
Cześć Cielo, twój też jest fajny! Przypomina mi trochę krewetkę – powiedziała taka zadowolona. No były wąsiki i takie ciałko, ale to jej wyobraźnia mówiła. Co też nie jest złe, rzecz jasna, to były fascynujące stworzonka. Aczkolwiek, nazwie to w końcu jak chce, prawda?
W sumie coś w tym jest. Może moja konstelacja w takim razie powinna nazywać się... Hmmm... Lekkim snem! Konstelacja Lekkiego Snu. – Czemu lekki? Może się oko kiedyś otworzy! Kto wie?
Potem zerknęła na Faisana, bo zaczął tłumaczyć o swoim dziele. Też było ciekawe, użycie maddary było dla niej w sumie dalej nowością, nie widziała jej jeszcze tak często.
Ohhh, racja... Może powinien nazywać się Konstelacją... yyy, galopu! – Albo może być i koń, chciała po prostu podsunąć jakieś pomysły. Ale jak nazwie to jego!

Spotkanie Młodych XXI

: 17 sie 2025, 22:39
autor: Rwąca Łuska
Nimib obejrzała się na wielkiego smoka, który mówił im wcześniej o gwiazdach i kazał im rysować to, co widzieli na niebie. Teraz jednak nie do końca rozumiała jego słowa, a skoro nie potrafiła pojąć, puściła je mimo uszu, bardziej skupiona na swoim dziele.
Gdy zaś Osąd Gwiazd zapytał, co widzą w swoim dziele, Nimib była jedną z pierwszych, która wyrwała się do odpowiedzi.
– To jestem ja – powtórzyła to, co mówiła wcześniej do brata. – A tu... – pokazała na gwiazdę na samym czubku – ...mam głowę. Ja jestem Nimib, czyli Rzeka, więc to też jest Rzeka. Mama dała mi takie imię. – choć ubogo w słowa, młoda smoczyca przekazała to, co miała na myśli. Jej gwiazdozbiór wił się jak ona sama ze swoim długim ciałem, i jak rzeka, która płynie leniwie doliną i rozbija się o jej brzegi od czasu do czasu.

Spotkanie Młodych XXI

: 18 sie 2025, 7:10
autor: Cekorax
Doceniała możliwość kontynuacji rozmowy z Runiczną, choć konieczność uzasadnienia swojego zdania, stanowiła już większe wyzwanie.
No bo gwiazdozbiory znajdujemy przez łączenie gwiazd, a łączyć je można tylko prostą linią. Inaczej to nie byłoby połączenie tylko.... – Technicznie gwiazdy Runicznej posiadały połączenie, więc nie wiedziała jak wytłumaczyć swoją rację. Była przekonana, że jej tok myślenia ma sens, ale nie umiała go uargumentować.
Tylko co innego, bo nie wiadomo na czym bazowane są zakręty, o – nie była w pełni zadowolona ze swoich zdolności, ale mogła poklepać się w ramię za negocjacyjną konfrontację.
Ah, no i możesz mi mówić Rax! – przedstawiła się głośno, kładąc sobie dłoń skrzydła na piersi.

Jej nowa koleżanka wydawała się mocno zopiniowaną jednostką, co zdradziła swoim krytycznym spostrzeżeniem wobec proroka. Nawet jeśli nie zgadzała się z takim podsumowaniem jego służby, Rax od razu z fascynacją spojrzała w stronę dorosłego, ciekawa w jaki sposób skontruje podejrzliwość uczestniczki.
Nie rozumiała do końca odpowiedzi na jej własne pytanie, choć najpewniej nie przez jego nieprecyzyjność, a fakt że jeśli nie mogła czegoś pomacać, nie potrafiła wyobrazić sobie tego konceptualnie.

Druga część zadania była w każdym razie bardzo prosta. Runiczna zdążyła opisać swój projekt jako pierwsza, co przyciągnęło do jej dzieła niebieskookie spojrzenie. Czyżby zatem element który ona interpretowała jako ogony, był w rzeczywistości łbami hydry?
Skrzywiła się na wspomnienie o stworzeniu wychowującym ją za młodu.

Mój gwiazdozbiór to Ptak w Locie i... przedstawia ptaka w locie. Nie ma znaczenia jakiego, bo myślę, że może uwieczniać wszystkie ptaki naraz. Taki ptasi patron gwiezdny


Runiczna Łuska

Spotkanie Młodych XXI

: 18 sie 2025, 13:03
autor: Zgaszona Poświata
Odsunęła się nieco od kamienia, jeszcze raz wodząc spojrzeniem po liniach, które narysowała, i powoli uniosła łeb, aby spojrzeć w stronę proroka oraz reszty smoków. Kiedy przyszła jej kolej, odezwała się, a każde słowo splatało się z jej drobnymi gestami i uczuciami.
– Mój gwiazdozbiór układa się w kształt kwiatu – powiedziała cicho, unosząc łapę i muskając lekko pazurem jedną z kresek, jakby chciała upewnić się, że dobrze odwzorowała to, co widziała na niebie. W jej głosie brzmiała nieśmiałość, a zarazem ostrożna pewność.
– Jego środek wydaje się twardszy, a linie wokół przypominają płatki, które rozchodzą się na boki – dodała spokojnie, przekrzywiając łeb, a na pysku pojawił się lekki cień uśmiechu, świadczący o tym, że zaczynała nabierać odrobiny dumy.
– Dla mnie to róża – wyszeptała bardziej miękko, przyciskając uszy i mrużąc ślepia, jakby chciała skryć zawstydzenie przed własną odwagą. Na moment zawahała się, po czym wypuściła powoli powietrze z płuc i kiwnęła łbem, decydując się dodać ostatnie słowa:
– Nazwałabym go Gwiezdną Różą – powiedziała odrobinę głośniej, prostując sylwetkę i unosząc łeb wyżej, a w jej głosie rozbrzmiała niepewna, ale szczera duma.

Spotkanie Młodych XXI

: 19 sie 2025, 11:14
autor: Rozwichrzony Kolec
Obmyty serdecznymi przywitaniami, z jego barków natychmiast spadł ciężar nieśmiałości. Rozradowany wyszczerz rozgorzał wśród zakamarków pstrokatego fizysu, ogon natężył podekscytowane zawijasy, a lazurowe obwódki oczu przeskakiwały jeszcze bardziej ochoczo między nowo poznanymi rówieśnikami.
Przysiadł posłusznie. Słowa Osądu wlatywały jednym uchem i natychmiast ścierały się z drwiącym ostrzeżeniem jego siostry Obłudnej: "Tylko nie zakochaj się w tych bogach. Są dwulicowi i nie warto im ufać w pełni." W tym kontraście, pytania same pęczniały na języku, ale jego uwagę odwróciła siostra i jej nowi przyjaciele.
Jasne! Nartnik były super. Nie wiedziałem, że lubisz takie małe zwierzątka! Może chciałabyś takiego na kompana? – miauknął równie pociesznie, co naiwnie – I cały czas jest taaaak gorąąąco, może jak twój gwiazdozbiór jasno świeci, to może teraz zrobi się trochę chłodniej?
Na pewno nie wszyscy mieli z tym taki problem jak on, ale w końcu główną wadą w przeciwnym wypadku puszystego, barwnego i ochronnego futra była bardzo duża podatność na słońce w zenicie.
Wręcz oblewał atencją konstelację Epriei. W pryskającym entuzjazmie nie znalazł adekwatnych określeń, którymi mógłby lepiej podkreślić cudowność nazwy, jaką był Lekki Sen; jednak wijący się za nim ogon i podrygująca w serii gorliwych potaknięć mordka mówiła więcej niż tysiąc słów. Piskliwe "Woooo, tak tak, podoba mi się!" wymsknęło mu się gdzieś pomiędzy tymi wylewnymi aprobatami, ale odzywający się Faisan natychmiast ukrócił i odwrócił jego nagle tęskne spojrzenie ku sobie.
Faisan tak? A nauczysz mnie kiedyś jak używać maddary? Takie fajne rzeczy można nią robić... Pojętny Kolec obsypał mnie czerwonymi płatkami, a dziadek ożywił gnoma, którego namalowałem i też bardzo chciałbym tak umieć – zerknął na Eprieę i znowu przytaknął na jej sugestię – Tak! Albo Dumnego Galopu! Konstelacja Dumnego Rumaka!

Podług otrzymanego od proroka zadania, odwrócił się ku swojemu rysunkowi, zadumał i w końcu pisnął:
Ten mógłby być Smoczym Rykiem? Albo Smoczym Ogniem? Wygląda trochę jak wojownik, który dumnie zieje ogniem po wygranej walce przed kimś bardzo złym! I ostrzec innych takich, żeby nie próbowali grozić jego stadu, bo go broni! – zawołał z błyskiem w oku, ale zaraz potem się zachmurzył – Ale czemu Niebo płakało nad ciałem Immanora? Czemu umierał? Ktoś zrobił mu krzywdę? Kto może zrobić bogu krzywdę? – zmartwienie przemknęło przez szczerze zdziwione zielenie i bordo pisklęcego lica.

  • :: Tagigo ::
    :: Epriea ::
    :: Faisan ::
    :: Osąd Gwiazd ::

Spotkanie Młodych XXI

: 19 sie 2025, 20:58
autor: Osąd Gwiazd
Oczywiście, młoda Ilwenn – odpowiedział smoczycy, a gdy ta opowiedziała mu o znaczeniu swojego gwiazdozbioru, prorok pokiwał łbem i mruknał w zamyśleniu. – Swą stałością doprowadza do zmiany, a zmiana ta na nowo tworzy stałość w cyklu. Wybrany przez ciebie zbiór gwiazd ma w sobie wielką głębię, którą jedynie częściowo udało nam się dziś poznać.

Mówił do Ilwenn cicho i łagodnie. Potem zaś przeszedł uwagą do innej Ziemistej.

Nartnik? Cóż za fascynujące stworzenie. Wodę, w której toniemy, dla siebie przemienia w lód, którego nadejścia jest zwiastunem. – Nigdy w swoim życiu czegoś podobnego nie widział. – Czy pokażesz mi kiedyś, Tagigo, te zwierzątka? Muszę przyznać, że niewiele uwagi oddałem wodom naszej krainy.

Następną była zielonooka smoczyca Mgieł. Miała wiele pytań i wiele wątpliwości, a nawet i parę zarzutów.

Na szczęście nie muszę wierzyć wszystkiemu co mówią mi bogowie, Runiczna Łusko – odpowiedział adeptce. – Większość prawd poznałem samodzielnie z własnych doświadczeń, a mniejszość ze świadectw innych smoków. Te zaś kilka, które wymagały ode mnie zaufania, cierpliwie oczekują na dowód, który potwierdzi mnie w moim przekonaniu.

Mruknął cicho w zamyśleniu, słysząc nazwę gwiazdozbioru.

Otwartość i ciekawskość umysłu. Sceptyczne podejście do świata. Wszystko to pozwala nam zbliżyć się do prawdy. Gdy zaś znajdziemy wiele łbów, każdego podającego się za prawdę, zdawać by się mogło zaprzeczając się nawzajem, wtedy nie spieszymy się odrzucać części na rzecz jednego, czy nawet wszystkich. Któż wie, czy każdy z łbów może się nie okazać częścią tego samego ciała, jak właśnie bywa u hydry.

Zbyt wiele było jednak pytań Runicznej, by odpowiedział na nie w tej krótkiej chwili. Zaproponował jej, że jeśli zechce, to będą mogli porozmawiać dłużej na ten temat po zakończeniu spotkania. Teraz zaś skupił swą uwagę na kolejnym smoku, który z resztą siedział tuż obok niego.

Kwiat Równonocy – powtórzył po Pojętnym. – Wiele nocy zajmie mi odkrycie tajemnic skrytych pod jego płatkami.

Przytaknął łbem na spostrzeżenie Ausanda. Rzeczywiście nie powiedział, że nie można było wybrać tego samego gwiazdozbioru.

Kto wie – powiedział ciepło. – Może czasem nawet coś musi się połamać, żeby mogło stać się gwiazdą? Jest tu nad czym myśleć.

Następna trójka piskląt miała konstelacje tak różne, jak one same.

O, to prawda, widzę jak pędzi przez nocne niebo. Za chwilę przeskoczy nad tą wijącą się rzeką, a potem uda się w lekki, błogi sen, u kresu swojej podróży.

Przy gwiazdozbiorze ptaka w locie potrzebował chwili, żeby rzeczywiście zobaczyć to zwierzę. Na pewno było to łatwiejsze, pomagając sobie liniami narysowanymi przez Cekoraxa.

Szybuje wysoko, mijając niekończące się morze gwiazd. Zawsze w ruchu, jego podróż nie zna końca. Któż wie, czy nie znajdzie kiedyś gałęzi, na której będzie mógł przysiąść. Może poprzednia złamała się właśnie przez niego?

Z gwiezdną różą natomiast nie było żadnego problemu. Tak geometryczny wzór na prawdę ciężko było przeoczyć na nocnym niebie.

Widzieć tak wiele gwiazd w tak równych odstępach – powiedział rozmarzony. – Aż ciężko nie mieć wrażenia, że jakaś smocza łapa ułożyła je właśnie specjalnie na kształt kwiatu. Zasadziła go pośród nocy, by swym pięknem mógł zawsze podnosić innych na duchu.

Na koniec przyjrzał się gwiazdozbiorowi Cielo.

Smoczy Ogień brzmi wyjątkowo... płomiennie – powiedział, lekko uśmiechając się na swą własną grę słów. – Czerwone gwiazdy niczym iskry opuszczają jego pysk. Wielki symbol zwycięstwa. Ciekawe nad czym, albo nad kim.

Mruknął w zamyśleniu.

Podobny triumf czuł Tarram, gdy pokonał swojego brata, Immanora, i doprowadził matkę do płaczu. Zwycięstwo to jednak nie trwało długo, bowiem boga nie da się prawdziwie zabić.

Ale to już była opowieść na inny czas. Czekał ich przecież ostatni etap spotkania, który mógł być nieco trudniejszy od dwóch pozostałych. Wymagał on bowiem nieco więcej niż samej spostrzegawczości i kreatywności.

Znaleźliście swe gwiazdozbiory, a także nadaliście im nazwy i znaczenie. Czy jednak gwiazdy nie są naszymi przodkami? Popatrzcie jeszcze raz na swoje konstelacje i pomyślcie o swoich przodkach. O smokach, których nie ma już tutaj z nami.

Wskazał ponownie łapą w stronę nocnego nieba.

Wybierzcie zmarłego smoka i pomyślcie, w jaki sposób jego życie mogło znaleźć odzwierciedlenie w narysowanym przez was gwiazdozbiorze. Odnajdźcie tą jedną gwiazdę, którą pozostawił po sobie w waszej konstelacji. Nazwijcie ją jego imieniem. Niech na zawsze błyszczy i ogląda was z góry.

Mruknał, zastanawiając się nad czymś przez chwilę.

Jeśli nie znacie swoich przodków, opowiedzcie samą historię, bez wiedzy o kim jest ona mówiona. Ja wam pomogę wybrać kogoś ze znanych mi zmarłych, by odnaleźć potem jego gwiazdę.


Zadanie na ten etap: Opowiedzieć o zmarłym smoku w kontekście gwiazdozbioru i nazwać gwiazdę jego imieniem

– Należy opowiedzieć krótką historię wybranego zmarłego i odnieść się w niej do swojego gwiazdozbioru, jak jego znaczenie można odnaleźć w historii tego smoka
– Jeśli pisklę nie zna żadnego zmarłego, może opowiedzieć samą historię i to jak gwiazdozbiór się do niej odnosi
– Nazwanie gwiazdy to po prostu wybranie pojedynczej gwiazdy z gwiazdozbioru i nadanie jej imienia zmarłego smoka (można opisać słownie o która gwiazdę chodzi, albo zaznaczyć ją na obrazku)
– To zadanie jest trochę trudniejsze, ale dacie radę

Zakończenie trzeciego etapu: Sobota 23.08 (a odpis zrobię w niedzielę)

Pojętny Kolec Runiczna Łuska Rubinowa Łuska Budowniczy Ruin Trupi Kolec Tagigo Ausand Ilwenn Nimib Ślepa Sprawiedliwość Celestyn Obłudna Łuska Faisan Epriea Ĉielo Nemo Mimikra Cekorax

Spotkanie Młodych XXI

: 19 sie 2025, 21:37
autor: Pojętny Kolec
Verso uśmiechnął się do Proroka i wyprostował się, aby zwrócić na siebie uwagę młodszych piskląt – Na szczęście, nie znam żadnego smoka, który by zmarł. Dlatego opowiem Wam historię, która mogłaby się kiedyś wydarzyć, bądź wydarzyła w innym wszechświecie. Usiądźcie wygodnie i słuchajcie....


Dawno, dawno temu... Gdzieś w odległej krainie,
pełnej słońca i radości wiosce, żyła Śmierć.
Potępiana przez wszystkich, samą swoją egzystencją budziła lęk.

Była w odosobnieniu, z dala od innych.
Pojawiała się wyłącznie, by przeprowadzić duszę u progu życia.
Ostatni świadek, ujmowała w swe dłonie ostatki ciepła ciała zrozpaczonych istnień.

Pewnego razu, spotkała na swojej drodze młodzieńca.
Co tu robisz? – zapytała
Pragnę Cię poznać – odpowiedział, bez krzty lęku w głosie.

Z czasem ich spotkania stawały się rutyną, młodzieniec nie bał się Śmierci,
choć wszyscy w wiosce ostrzegali go, że pewnego dnia jego ukochana zabierze i jego.

Lata mijały, Śmierć była śmiercią, zaś młodzieniec stawał się coraz starszy.
Bywały takie dni, że nie pamiętał ukochanej Śmierci.

Klepsydra jego życia, powoli przesypywała swe ostatnie ziarnka.
śmierć pogrążona w rozpaczy, zakochana w śmiertelniku

na jego ustach, złożyła Ostatni Pocałunek,
lecz nie odebrał on tchnienia w starszym mężczyźnie.
Zamiast tego, Śmierć podarowała człowiekowi drugie życie.

Jednak robiąc to, poświęciła siebie, mężczyzna przeżył, młodszy i zdrowszy.
A Śmierć zniknęła, jej rozpadło się zasypując polany czerwonymi płatkami.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego moja konstelacja nawiązuje do tej historii. Kwiaty Równonocy są kwiatami śmierci. Ponoć ich zapach, może przywrócić ostatnie, najpiękniejsze wspomnienie po zmarłym.