Strona 21 z 31

: 02 sie 2017, 1:30
autor: Masochistyczny Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Uśmiechnął się delikatnie, jakby zadowolony z reakcji Gonitwy. Udało mu się choć minimalnie wyprowadzić ją z równowagi, a to już był sukces. Oczywiście, zauważył minimalnie drżenie lewej powieki smoczycy. A brak oka? Nie robił na nim wrażenia. Widział gorsze rzeczy, jak gałki wypływały z oczodołów, przy tym jej kalectwo to nic.
– Heh, mój Pan jest warty o wiele więcej, niż twój śmieszny Immanor. I jest warty o wiele więcej niż ja.
Po tych słowach ugiął mocniej łapy, lekko szerzej je rozstawiając, napinając mocno wszystkie mięśnie swojego ciała, przygotowując je do nadchodzącego wysiłku. Ogon uniósł w górę, natomiast skrzydła przycisną do ciała, aby mu nie przeszkadzały, ale również aby nie krępowały jego ruchów. A łeb?
Został tak, jak był, ponieważ był potrzebny. Starał się wyczuć swoje gruczoły, ponieważ chciał wykorzystać ich moc. Uruchomił je, zmusił do ciężkiej pracy, a gdy były już gotowe, zamaszyście splunął w kierunku łba Gonitwy. Teraz miała okazję podziwiać coś, czego nigdy nie widziała. O czym mowa? O smoczym kwasie, który nieubłaganie leciał w kierunku jej ślepi, jakby Cienisty chciał ją jeszcze bardziej oszpecić. Substancja miała kolor czarny i z pewnością gdy zetknie się z ciałem, wyżre je jak najbardziej powodując dotkliwy ból oraz silne poparzenia.
Obniżył łeb, dopełniając swoją pozycję gotowości.

: 04 sie 2017, 21:37
autor: Gonitwa Myśli
Śmieszny Immanor. Aż dziwne, jak takie słowa mogły przechodzić przez czyjekolwiek gardło. Wiedziała, co zapowiadał większy wdech. Ugięła jeszcze bardziej łapy, ogon unosząc na wysokość grzbietu. Szykowała się do odskoku, najprostszego uniku, ale jakże efektywnego. Lewe ślepie rozszerzyło się delikatnie, gdy zamiast ognia, którego oczekiwała, pojawił się kwas. Faktycznie, nigdy go nie widziała. Tylko lód i ogień. Ale nie musiała go widzieć by wiedzieć, że był groźny. A sposób obrony przed kwasem nie różnił się ani trochę od tego przed lodem czy ogniem.
Wyprostowała ugięte łapy, odskakując na swoje prawo. Odzyskała równowagę i od razu ruszyła na Masochistycznego, susem lądując po jego lewej. Uniosła łapę i zamachnęła się poziomo, w zamiarze przeorania pazurami lewego boku smoka.

: 05 sie 2017, 1:15
autor: Masochistyczny Kolec
Jego uważne, fioletowe ślepia ani na moment nie odwracały się od Gonitwy. Chciał jej pokazać, że umie walczyć. że sobie poradzi, że jego Pan może być dumny, z tak wiernego wyznawcy... Z tak oddanego sługi, posłańca wypełniającego wolę Najwyższego. Smoka, który nie cofnie się przed niczym, który się nie boi niczego.
Widząc ruch futrzastej, napięcie mięśni i uniesienie łapy zwiastujące szybkie cięcie pazurami, zareagował natychmiast. Odwrócił się w jej stronę, przeniósł ciężar ciała na prawą stronę i balansując ogonem aby się nie przewrócić, mógł przejść do obrony. Uniósł swoją lewą łapę, zacisnął ją w pięść, spiął mięśnie i unieruchomił łapę, aby nawet pod najsilniejszym ciosem nie zmieniła swojej pozycji. Ustawił ją prostopadle do łapy atakującej Ziemistej, chcąc aby ich przedramiona zderzyły się ze sobą, aby ten ruch uniemożliwił pazurom wojowniczki sięgnięcia celu, nie pozwoli pierwszej lepszej smoczycy go kaleczyć.
Zaraz jednak zmienił pozycję swojej lewej łapy. Chwycił łapę skrajnej, unieruchamiając ją, ograniczając manewry ratunkowe. Jednocześnie przeniósł swój ciężar ciała na tylne łapy i ogon. Stał na dwóch łapach, balansując ciałem. Uniósł swoją prawą łapę, spiął mięśnie, wyprostował wszystkie palce i złączył je. Następnie natomiast, ruszył pazurami w kierunku piersi Gonitwy, planująca aby jego szpony wbiły się jak najgłębiej, pomiędzy żebra smoczycy, uszkadzając wszystko na swojej drodze. Zacieśnił uchwyt, aby mu się nie wyrwała, a w atak włożył całą siłę swoich smoczych mięśni. Nie odpuści.

: 07 sie 2017, 17:52
autor: Gonitwa Myśli
Poczuła tępe, rozchodzące się powoli po łapie uczucie, gdy samiec zablokował jej łapę. Nie nazwałaby tego od razu bólem. Była przyzwyczajona, że ból był przeszywający, gdy szpony przebijały skórę i rozrywały ciało, a nie taki o...
Wypuściła z nosa przejrzysty obłok mgły z głuchym sapnięciem, gdy Kolec złapał za jej prowadzącą łapę. Po tym spodziewała się ataku kłami lub rogami, jako że drugiej przednie łapy samiec potrzebował by zachować równowagę. Ale, najwyraźniej smok postanowił poradzić sobie jeszcze inaczej. Gonitwa widziała, jak prawa łapa smoka unosiła się, szponiaste palce łączą się w znajomy, chociaż przypominający kogo innego, jeden szpic. Lewe oko smoczycy błysło z odległą złością i ekscytacją zarazem.
I ona uniosła swoją prawą łapę, ogon opuszczając niżej, aby służył w podtrzymaniu równowagi. Uniosła się zarazem minimalnie przednią częścią ciała, ale nie za wysoko. Obróciła się też lekko, aby mieć lepszy wgląd na adepta. Rozczapierzyła pazury, celując poziomym jak wcześniej cięciem ku podstawie lewej strony szyi smoka.
Była niewątpliwie szybsza od Masochistycznego. Jej szpony zbliżały się równie nieubłaganie do szyi adepta, jak jego szpikulec do jej klatki piersiowej.

: 10 sie 2017, 1:13
autor: Masochistyczny Kolec
Zanim jego atak doszedł do skutku, Gonitwa wyprowadziła swój własny cios. Jego fioletowe ślepia na moment obróciły się w stronę prawej łapy brązowej. Jakoś zdołała się wyrwać, jednak to i tak niczego nie zmieniało.
Nie przerywał swojego ataku, jego szpikulec w dalszym ciągu zbliżał się nieubłaganie w kierunku jej klatki piersiowej. Natomiast lewa, wolna łapa podniosła się z ziemi, na którą dopiero upadła. Hidan nie należał do smoków, które tak łatwo rezygnują.
Zacisnął dłoń w pięść celując ponownie w przedramię Gonitwy. Cios miał być dość silny aby odeprzeć atak, ale może również w ten sposób zrobi jej jakąś krzywdę? Tak czy inaczej, nie wiadomo czy to się uda. Atakować i bronić się jednocześnie to jednak spory wyczyn, nie każdemu się udaje takie coś.
Chciał zmusić ją do odskoku przed atakiem, jednocześnie blokując atak, aby nie oberwać. Proste? Proste!

: 12 sie 2017, 21:52
autor: Gonitwa Myśli
// zrozumialam to ze złapana była lewa łapa, to prawa atakowalam xD nie wiem czy tak mialo byc, ale oh well

Gdy tylko poczuła, jak rozluźnia się uścisk wokół jej łapy i pozwala na bardziej skomplikowane manewry, odchyliła się trochę w tył, dając sobie moment na odstawienie łap i przygotowanie do skoku, zanim szpony Masochistycznego trafią w jej pierś.
Ugięła na raz łapy i odskoczyła w swoje prawo, znajdując się przed Kolcem, około półtora ogona odległości. Nie skakała dalej, ale nadal pewnie stała na łapach. Wzięła wdech, by za chwilę zionąć strumieniem lodu ku piersi smoka. Zauważyła, w jaki sposób bronił się i atakował – bazował w większej mierze na swojej sile. Chciała upewnić się, czy smok umiał też skakać.

: 14 sie 2017, 0:18
autor: Masochistyczny Kolec
// Też się już z tym trochę pogubiłam, ale nie ważne. xD

Ah, a tak mało brakowało, aby mógł splamić to jej brązowe futerko krwią, zafarbować na szkarłatny kolor. Każdemu do pyska w szkarłatnym, szczególnie, jeżeli są to plamy od krwi. Jak on już dawno nie widział posoki, wyłączając własną. Będzie musiał za niedługo to zmienić, wyzwać jakiegoś idiotę na walkę, już nawet wiedział kogo.
Tak czy inaczej, gdy Gonitwa odskoczyła, nie zamierzał od niej odstawać. Skoczył tuż za nią, dzięki czemu odległość między nimi prawie w ogóle się nie zmieniła. A gdy widział, jak otwiera pysk, dobrze wiedział co robić. Nie zamierzał skakać jak królik, miał swój własny styl walki którego ściśle się trzymał.
Dlatego też podbiegł jeszcze bliżej do mistrzyni. Chciał zajść ją nieco bardziej od boku, aby nie pchać się tuż pod sam pysk. Zaparł się łapami, jednocześnie unosząc prawą łapę. Chciał po prostu chwycić za szczękę Ziemistej i zamknąć jej pysk, w najgorszym wypadku po prostu naprzeć na jej łeb, aby strumień lodu wystrzelił w górę, a nie wprost na niego. Uważał również, aby przypadkowo nie władować jej palców do pyska i przypadkowo nie odmrozić sobie ich. Gdy tylko smoczyca przestała ziać, puścił ją, sam natomiast przyszykował się do zaatakowania.
Sam natomiast ustawił łapy stabilnie na podłożu, stając bokiem do skrajnej. Napiął mięśnie tylnych partii ciała, jaki był tego efekt? Gonitwa mogła zauważyć, jak jego długi, ogon pokryty na wierzchu kolcami mknie w jej kierunku. A dokładniej w kierunku jej prawego boku. Wykorzystał jej częściową ślepotę na swoją korzyść. Chciał z rozmachu uderzyć ogonem w środek jej boku, połamać i stłuc co tylko się dało, jak najdotkiwiej ją zranić. I nie chodziło tu o zostawienie małego siniaka.

//Wybacz za tą obronę, ale nie wiedziałam inaczej jak obronić się przed lodem z wykorzystaniem siły.

: 17 sie 2017, 12:51
autor: Gonitwa Myśli
Widziała, jak smok rusza za nią. Zarówno po skoku, jak i potem, gdy używała lodu.
Uprzedziła adepta, gdy unosił łapę ku jej łbu. Zamknęła pysk, ucinając strumień lodu, który upadł z głuchym szelestem na trawę, i cofnęła głowę do tyłu. Łeb był nieco obrócony, smoczyca chciała cały czas podążać wzrokiem za szarym samcem, świadoma, że brak ślepia stawiał ja w niekorzystnej sytuacji.
Ugięła łapy, ponownie odskakując od ataku smoka. Przechyliła ciało odpowiednio, odpowiednio rozkładając ciężar. Odskakiwała na swoje lewo, z dala od kolczastego ogona.
Gdy tylko znalazła się poza zasięgiem Masochistycznego i wylądowała stabilnie, ponowie ugięła łapy i wyskoczyła w stronę smoka. Wyciągnęła lewą przednią łapę przed siebie, aby jeszcze w locie zaczepić o skórę na pysku smoka i pociągnąć.

: 23 sie 2017, 1:01
autor: Masochistyczny Kolec
Do najszybszych to on zdecydowanie nie należał, nie było co ukrywać. Nic więc dziwnego, że Gonitwa zdołała umknąć przed jego atakiem. Tego samego nie można powiedzieć o nim, bo jego obrona chyba się średnio udała, skoro Ziemista musiała zamknąć pysk. Ale ważne, że on był cały, i mógł zaraz ponownie zaatakować. Oczywiście, dopiero kiedy już zablokuje kolejny atak lewookiej. Uśmiechnął się delikatnie, zadowolony z obrotu spraw. Przynajmniej mógł się chwilę pobawić z swoją mistrzynią, zatańczyć wyjątkowy taniec walki.
Przeniósł ciężar ciała na tylne łapy i ogon, przednimi natomiast nieco odbił się od ziemi, napiął mięśnie prawej kończyny przygotowując ją na wysiłek fizyczny, na ruch. Wyprostował wszystkie palce, trzymał je luźno. Chciał uderzyć otwartą dłonią w zewnętrzną część dłoni Gonitwy, ubić jej atak, zmienić tor lotu łapy przeciwniczki. Uderzenie to nie było silne, ale wystarczające, aby odbić atak, sprawić, aby przeleciał obok jego pyska, nie stanowiąc dla niego żadnego zagrożenia.
Gdy tylko jego łapy, po udanej obronie ponownie wylądowały na ziemi, natychmiast ugiął je mocniej, obniżył znacząco łeb, przyciskając pysk do szyji, wbijając wzrok w ziemię. Następnie, szarpnął gwałtownie łeb do góry, z zamiarem wbicia swego okazałego poroża w szczękę wojowniczki. Chciał przebić rogami wszystko, co stanie mu na drodze, możliwe nawet, że dotrze tym sposobem do języka, podniebienia. Ogólnie mówiąc, podobała mi się perspektywa zrobienia z brązowofutrej sera dziurawego. Włożył w ten atak całą swoją siłę, wspomógł się również odepchnięciem łap od podłoża. Zdecydowanie ruch był bardzo niebezpieczny dla kogoś równego mu, ale przecież Ziemista da sobie z tym radę. Cały czas mu umykała, to teraz ma nie zdążyć?

: 28 sie 2017, 20:36
autor: Gonitwa Myśli
Lapa i pazury nie trafiły tam, gdzie miały. Gonitwa nie wydawała się tym zniechęcona, czy nawet zirytowana. Żadna emocja nie zagrała na jej pysku, chociaż ślepie pozostawało dosyć ekspresywne. Podekscytowanie, również jakieś zadowolenie z tego, że uczeń nie był najgorszy w walce.
Wylądowała na ugiętych łapach. Stała pewnie na ziemi, obserwowała dalsze działania Masochistycznego. Na początku nie skojarzyła od razu opuszczania łba z przygotowaniem do dziobania rogami, ale zorientowała się w porę o zamiarach adepta. Byli dosyć blisko siebie, ale smok zdawał się celować w jej łeb.
Wobec tego nie odskakiwała znowu, a odchyliła się tylko w tył. Cofnęła łeb, całe ciało odchylając do tyłu. Nie traciła przy tym balansu, nadal stała wszystkimi łapami na ziemi.
Gdy tylko łeb Masochistycznego wierzgnął ku górze, a rogi przebiły powietrze, Gonitwa powróciła do pozycji wyjściowej korzystając z tego, że są blisko. Uniosła prawą przednią łapę, wykonując poziome, szybkie cięcie pazurami po piersi smoka.

: 12 gru 2017, 18:35
autor: Dzika Gwiazda
Zaranna Łuska zatrzymała się przy Samotnej Sośnie, żeby odpocząć. Wracała z polowania, zmęczona i poraniona. Przycupnęła sobie przy drzewie, wciągając w płuca chłodne, zimowe powietrze. Azura wypłynęła z krzaków nieopodal niej, wydając z siebie serię pomruków. Poprzez łączącą ich więź cienista mogła odczuwać ból Żółtookiej, dlatego co i rusz kręciła się czujnie, by wypatrzeć na czas ewentualne zagrożenie. Adeptka podniosła rogatą głowę, spoglądając z wdzięcznością w ognistoczerowne ślepia i wysłała kompance kilka uspokajających impulsów. Odpocznie sobie trochę i będą wędrować dalej, najprawdopodobniej w poszukiwaniu Uzdrowiciela.

: 13 gru 2017, 20:20
autor: Przedwieczna Siła

Przeklęta trafiła tutaj nieprzypadkowo. Jej węch już kawałek stąd podpowiedział jej, że niedaleko jest smok z krwawiącymi, świeżymi ranami. Wyczuła też co prawda woń smoka Ziemi, ale zignorowała ostrzeżenie, które pojawiło się w tyle jej łba. To nie będzie pierwszy smok z Ziemi, któremu pomoże w potrzebie. Ruszyła drogą, którą prowadził ją węch, aż dotarła do Samotnej Sosny. Dostrzegła najpierw tylko obcą smoczycę, faktycznie ranną. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie były na polanie same, jednak nigdy wcześniej nie widziała tak dziwnej... istoty. Uniosła łeb i wstrzymała powietrze. Przystanęła, z jednej strony zerkając łagodnym wzrokiem na leżącą smoczycę i oceniając powagę jej ran, z drugiej – w nieco obronnej postawie wobec nieznanego cienia o jarzących się ślepiach.

: 13 gru 2017, 21:21
autor: Dzika Gwiazda
Ostrzegawcze ukłucie płynące ze umysłu cienistej sprawiło, że zielonołuska oderwała od niej żółte ślepia i przeniosła na czarną smoczycę, która pojawiła się w pobliżu sosny. Gdy adeptka wyczuła od niej woń Stada Wody, czarne źrenice zwężyły się, jakby ją to zaniepokoiło. W takim stanie była łatwym celem, nawet z pomocą kompanki. Przybyszka nie wydawała się być jednak wrogo nastawiona, ale zatrzymała się widząc Azurę, która teraz oplatała szyję Zarannej, zaś czerwone oczy unosiły się kawałek od rogatej głowy. Obcej nie patrzyło źle z oczu, więc postanowiła zaryzykować i mimo bólu uśmiechnęła się lekko.
Witaj. Ten kłąb dymu... – skrzywiła się lekko czując zimne, mentalne ukłucie w głowie. Ach, tak Pani Świtu i Zmierzchu, nie jesteś jakimś tam dymem....to Azura. Ja jestem Zaranna Łuska. Nie musisz się nas obawiać. Odpoczywam tu przed dalszą wędrówką. Poszukuję uzdrowiciela, co chyba łatwo dostrzec. – powiedziała przyjaznym głosem. Lekko skrzywiła się, zmieniając nieco pozycję, by rany nie rwały tak bardzo, ale efekt tego był taki, że syknęła z bólu. Azura spłynęła z jej szyi i skupiła się przy jej boku, jakby chciała podtrzymać ją swoim niematerialnym bytem.

: 13 gru 2017, 22:27
autor: Przedwieczna Siła

Mara dostrzegła, że rana nie tylko krwawiła, ale też sprawiała spory ból smoczycy. Trudno zapewne było jej się poruszać z tak brzydkim stłuczeniem. Nie obawiała się więc podejść bliżej, bo, jak sama zauważyła – byłaby łatwym celem. Przeklęta zaś, jako kleryczka, znała ledwie podstawy walki, której zresztą sama się nauczyła i nie byłaby w stanie wyrządzić obcej wiele krzywdy. Nawet kompan zapewne dałby jej radę.
Witaj. – przywitała się łagodnym tonem, choć nie az tak przyjaznym, jak Zarannej i podeszła bliżej, choć nie za blisko. – Przeklęta Łuska... Kleryczka Wody. Mogę Ci pomóc z tymi ranami, jeśli wystarczą Ci moje umiejętności. – zaoferowała. Przeniosła spojrzenie pomarańczowych ślepi z pyska smoczycy na jej lewy bok, a potem zranioną łapę. Nic poważnego, choć z pewnością przeszkadzało.
Zaczekała na odpowiedź Adeptki, a kiedy ta się zgodziła, podeszła do niej jeszcze bliżej, łypiąc nieufnie na kłąb dymu z oczami. Skupiła się już całkowicie na Zarannej. Westchnęła bezgłośnie, analizując rany i odezwała się po chwili milczenia.
Zrobię teraz opatrunek. Będę delikatna, ale rany i tak mogą w pierwszej chwili zaboleć, zanim zadziałają środki przeciwbólowe. Postaraj się nie ruszać gwałtownie. – poinformowała, po czym przywołala do siebie pięć ziół: babkę lancetowatą, nawłoć pospolitą, dziurawiec pospolity, lulek czarny i żywokost. Sproszkowane nasiona lulka wrzuciła do kamiennej miseczki, zalała wodą, którą zebrała za pomocą maddary z powietrza i wymieszała dokładnie. Podstawiła miseczkę pod pysk smoczycy.
Wypij to, proszę. Ukoi ból. – poprosiła, choć jej ton był stanowczy. Pomogła ewentualnie Adeptce wypić leczniczy napój, po czym zajęła się raną na łapie. Zmiażdżyła w łapach liście babki lancetowatej, które natychmiast delikatnie przyłożyła do krwawiącej rany. Zaraz po babce, przyłożyła także do rany zmiażdżony w łapach liść nawłoci. Krwawienie powinno ustać, więc teraz wzięła dwa kwiaty dziurawca, wrzuciła do miseczki, zebrała ponownie wodę z powietrza i zagotowała. Kiedy napar nieco ostygł, podała go do wypicia smoczycy, podobnie jak wcześniej i pomogła jej przechylić miseczkę. Na koniec wzięła jeszcze sproszkowany korzeń żywokostu, do którego w miseczce dolała odrobinę wody, wymieszała, aż powstała gęsta maź. Maź ostrożnie nałożyła bezpośrednio na ranę, co powinno przyspieszyć gojenie się rany.
Teraz, kiedy opatrunek był gotowy, mogła przejść do leczenia magią. Ponownie musiała uprzedzić o tym pacjentkę.
Zioła już zaczęły swoje działanie. Pozwól mi się teraz dotknąć i użyć maddary, bym mogła dokończyć leczenie. – głos Kleryczki był pewny i cierpliwy, płynął od niej spokój i cierpliwość. Czas je naglił, ale rany były już opatrzone, więc nie chciała działać wbrew smoczycy. Zdawała sobie sprawę z tego, że obca maddara przerażała niektóre smoki, inne czuły się z tym niekomfortowo, nawet, jeśli chodziło o uzdrowienie ich ciała. Wolała więc zdobyć zaufanie Zarannej i dopiero przejść spokojnie do działania.
Kiedy ta się zgodziła, przyłożyła łapę do jej skroni delikatnie. Wpuściła do jej ciała swoją maddarę w postaci najpierw tylko pojedynczego impulsu. Zlokalizowała rany. Najpierw zajęła się stłuczeniem na boku. Usunęła krwiak, wszelkie skrzepy, bakterie. Oczyściła to miejsce. Odbudowała zmiażdżone naczynia krwionośne, nadając im elastyczność, drożność, wytrzymałość, jaką miały wcześniej. Usunęła obrzęk, złagodziła podrażnione nerwy. Skóra i łuski nie ucierpiały, więc wyglądało na to, że to wszystko. Teraz zajęła się drugą raną, rozcięciem na łapie. Zaczęła znów od oczyszczenia rany ze wszelkich zabrudzeń, potem także zarazków. Odnajdywała każdą bakterię niepożądaną w organizmie smoczycy i eliminowała ją. Usunęła zniszczone tkanki, które mogły być także pożywką dla bakterii. Później zajęła się naczyniami krwionośnymi, które połączyła tak, by nie powstały żadne blizny i niedrożności. Wzorując się na podobnych naczyniach, nadała im odpowiednią grubość i giętkość. Podobnie połączyła zniszczone nerwy, złagodziła te, które były podrażnione. Złagodziła obrzęk. Potem połączyła poszarpane mięśnie, nadała im wcześniejszą rozciągliwość, wytrzymałość. Na koniec zajęła się skórą i łuskami. Pobudziła komórki skóry do szybszego wzrostu, do momentu, aż miejsce to nie wyglądało jak każde inne na ciele smoczycy, oczywiście nie licząc braku łusek. Kiedy skóra była już zregenerowana, pobudziła łuski do szybszej odbudowy. W końcu puściła skroń smoczycy i przestała przelewać maddarę w jej ciało.
Teraz powinnaś poczuć się lepiej. – powiedziała i rzuciła jej głębokie spojrzenie w ślepia, badając, jak teraz się czuje.

/ lekka: 1x lulek czarny
średnia: 2x babka lancetowata, 1x nawłoć pospolita, 2x dziurawiec pospolity, 1x żywokost

: 19 gru 2017, 23:56
autor: Masochistyczny Kolec
Walka rozpoczęła się na dobre, chociaż to była tylko nauka, Hidan brał ją niezwykle poważnie. Miał nadzieję, że jednak uda mu się utoczyć nieco krwi z futrzastej. Chociażby drobne zadrapanie, malutka kropelka posoki, to już coś, a gdyby mógł jej skosztować...
Po nieudanym ataku, jego ślepia znowu skierowały się na postać Gonitwy. Starał się objąć wzrokiem całe jej ciało, aby móc później wyczytać z jej ruchów, w jaki sposób zamierzała zaatakować. Dostrzegł napięcie mięśni prawej łapy smoczycy, gdy ta zdecydowała ciąć ponownie pazurami. Oczywiście, Cienisty nie stał biernie, lecz od razu przeszedł do obrony.
Uniósł swoją prawą przednią łapę w górę, mocno napinając mięśnie w kończynie, usztywniając ją. Następnie natomiast zacisnął dłoń w pięść, jego czerwone pazury dotykały wewnętrznej części dłoni, skryte przed wzrokiem wojowniczki, jedynie pazur na przeciwstawnym kciuku był widoczny. Gwałtownym ruchem, z całej siły uderzył w przedramię Ziemistej, mając nadzieję nie tylko odeprzeć atak, ale też nieco zdekoncentrować Ziemistą. Aby wykonać ten ruch, musiał jednak nieco przystąpić w lewą stronę z wychylając swoje ciało i chwilowo wystawiając swój bark na kolejne uderzenia. Miał jednak plan na kolejny atak.
Korzystając z tego, że teraz był mniej więcej bokiem do Isdnir, nie tracąc pędu zamierzał chlasnąć ją zamaszyście ogonem po lewym barku. Ugiął mocno łapy, gwałtownym ruchem tułowia oraz mięśniami ogona zamachnął się oraz wymierzył cios dokładnie w miejsce nieco powyżej łapy smoczycy. Wygiął szyję, aby widzieć co się dzieje za nim, kierując się wzrokiem korygował jeszcze w miarę możliwości swój cios, nie chciał robić tego wszystkiego "na czuja" chociaż bardzo go kusiło, aby dać się wciągnąć głębiej w wir walki. Teraz chciał po prostu, aby zabolał, więc również i w ten cios włożył większość swojej energii, całą swoją siłę mięśni. Ćwiczyli już długo, Hidan czuł każdy skrawek swojego ciała, jednak nadal był chętny na więcej.

: 26 gru 2017, 23:00
autor: Gonitwa Myśli
Widziała, jak składa palce w coś rodzaju pięści. Zawsze bawiło ją to nieco, gdy przeciwnicy tak robili. Jej zawsze wydawało się to nienaturalne i zwyczajnie niewygodne, gdy zakrzywione pazury drażniły wewnętrzną, raczej delikatniejszą stronę łapy. Być może była to kwestia wprawy: ona sama nigdy nie polegała zbyt bardzo na sile własnych łap, a ich szybkości i precyzyjności.
Poczuła tępy ból w miejscu, w którym trafił ją Masochistyczny. Była przyzwyczajona do obrywania, ale biorąc pod uwagę, że miało to być sparowanie ataku, bo jednak coś jej się nie zgadzało. Beżową plamę na jej czole przecięła zmarszczka zastanowienia na krótki moment, jednak sama Gonitwa nic nie mówiła, prawdopodobnie chcąc zachować uwagi na później.
Łapa odleciała na bok, smoczyca jednak szybko zreflektowała się i odstawiła ja na miejsce, uginając razem z resztą kończyn. Widziała, jak samiec balansuje ogonem, niewątpliwie to nim chcąc teraz zaatakować. Gonitwa po prostu odchyliła się i odskoczyła w tył, poza zasięg ogona Masochistycznego. Lądowała z gracją na czterech ugiętych łapach, i od razu po tym wykonała sus w stronę adepta, ladując po jego lewej. Uniosła lewą przednią łapę, celując w skrzydło smoka. Chciała wbić pazury w błonę tuż przy nasadzie ramienia i pociągnąć dalej wzdłuż tułowia.

: 29 gru 2017, 1:01
autor: Masochistyczny Kolec
Patrzył jak Ziemista odskakuje poza jego zasięg, ponownie robiąc ten sam ruch, który widział już wiele razy w ciągu ich wspólnej nauki.
– Ciągle odskoki, jakie to przewidywalne...– skomentował.
Jego purpurowe ślepia ponownie zwróciły się w stronę łapy, którą Gonitwa miała zamiar go zranić. Widząc mniej-więcej gdzie miała zamiar uderzyć, zdecydował się na kolejną blok, jednak tym razem nie łapą. Uniósł skrzydło w górę, chcąc uderzyć przedramieniem kończyny lotnej w przedramię samicy. Spiął mięśnie, co był wyraźnie widać, bowiem zarysowały się one delikatnie pod łuskami, zwłaszcza w okolicy atakowanego skrzydła. Nigdy tego nie próbował, jednak raczej nie było opcji, aby ktokolwiek połamał mu kości, o ile ruch był wykonany prawidłowo, tak więc wygiął skrzydło w odpowiedni sposób i zablokował cios nadciągający że strony nauczycielki.
Sam natomiast ustawił się po skosie do smoczycy, wysuwając bark w jej stronę. Ugiął mocno łapy, a Ziemista mogła dostrzec jego typowy uśmieszek. Nagle, odbił się od podłoża w jej stronę, wysuwając bark w jej kierunku. Jaki był jego cel? Klatka piersiowa smoczycy. Chciał boleśnie uderzyć barkiem w jej pierś, odebrać dech, gdyby tylko miał dość siły, złamać żebra, uszkodzić co tylko się da. Był to swego rodzaju taran, skupił się teraz raczej na obrażeniach wewnętrznych niż zewnętrznych. Włożył w ten ruch całą swoją siłę, tyle, ile było trzeba. Miał nadzieję że mocne odbicie się i twardy bark zrobią swoje. On natomiast zaraz po tym ruchu, niezależnie od wyniku jego ataku, odwrócił się ponownie w jej stronę, gotów wykorzystać okazję bądź bronić się, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

: 03 sty 2018, 17:57
autor: Gonitwa Myśli
Uśmiechnęła się tylko z kpiną na komentarz samca. Sam również nie popisywał się wielką różnorodnością. Ale i tak – przewidywalność nie działała na jej niekorzyść, skoro smok i tak nie miał możliwości nadążyć za jej unikiem.
Odstawiła łapę, gdy ta została odepchnięta. Ugięła ją, powracając do poprzedniej pozycji, jeszcze bardziej uginając wszystkie łapy, a jak, do skoku. Masochistyczny sam zdawał się planować sus w jej stronę, chociaż bynajmniej nie z pazurami.
Gdy samiec wyskoczył w jej kierunku, ona sama przechyliła ciało odpowiednio na bok, po czym wybiła się, uskakując na bok przed samcem. Wylądowała na ugiętych łapach i obróciła się sprawnie, będąc przodem do tyłu adepta. Oczywiście zamierzała to wykorzystać, dając kolejny sus, by znaleźć się bliżej ogona smoka. Wysunęła pysk, rozwierając szczęki. Chciała wbić kły niegłęboko w nasadę ogona smoka i szarpnąć do siebie, a wzdłuż ogona, chcąc zadać rozległe, szarpane rany.

: 03 sty 2018, 23:48
autor: Masochistyczny Kolec
Szybko odzyskał równowagę po nieudanych ataku w stronę Ziemistej. Nie przejmował się tym. Chciał po prostu poczuć ponownie posokę na swoich szponach, chciał zranić chociaż minimalnie smoczycę, aby zobaczyć tą szkarłatną kropelkę.
Nie miał czasu się odwrócić i zablokować, ogon również nic tu nie pomoże, przeniósł więc ciężar ciała na przednie łapy, jednocześnie odbijając się tylnymi od podłoża. Wybił kuper do góry, a łapy wyprostował nagle, chcąc uderzyć w pysk Gonitwy nieco od boku, odepchnąć ją od siebie, ale przede wszystkim nie dać się zranić. Spiął mięśnie i wymierzył tego kopniaka niczym koń, mając również nadzieję, że ten niespodziewany ruch zdezorientuje futrzastą.
Sam natomiast po obronie doskoczył do przeciwniczki, rozcapierzając czerwone szpony prawej łapy,. Przeniósł ciężar ciała na lewą stronę z utrzymując równowagę, po czym napiął ponownie mięśnie, a jego pazury ruszyły w kierunku klatki piersiowej smoczycy. Chciał bez zbędnych ceregieli wbić swoją zabójczą broń jak najgłębiej, zadając niezbyt rozległe, ale za to bardzo szkodliwe rany na jej ciele. Nie trzeba oczywiście mówić, że wykorzystał do tego swoją siłę. Gdyby natomiast wbił się jakimś cudem w ciało skrajnej, zacisnął by pazury i gwałtownym, silnym szarpnięciem wyrwał całkiem spory kawał mięsa z jej ciała oraz pozostawił bardzo widoczny ubytek.

: 10 sty 2018, 19:14
autor: Gonitwa Myśli
Odchyliła łeb z powrotem do tyłu, gdy zorientowała się o lecących w jej stronę łapach, zaniechując ataku. Wciąż stała na ugiętych łapach, pewnie na ziemi, gotowa na atak smoka, który niewątpliwie miał nadejść.
Zauważyła smok samca w jej stronę. Wydawał się chcieć lądować naprzeciw jej, więc pewnie celem byłby pysk lub pierś. Niezależnie od tego, nie miała zamiaru dać się poharatać.
Ugięła mocniej łapy, balansując odpowiednio ciałem, i odskoczyła w tył. Nie na daleko, na tyle, by po prostu uniknąć szponów Masochistycznego. Lądowała lekko, by po chwili móc ponownie dać kolejnego susa, tym razem przed siebie, aby znaleźć się jeszcze raz po boku adepta, z jego lewej strony. Tym razem lądowała nie dalej, niż żeby jej pierś znalazła się na długości zadnich łap smoka, aby nie mógł próbować kopać jej w obronie.
Uniosła prawą przednią łapę, celując nią w udo zadniej łapy Masochistycznego. Cięcie było szybkie, proste, czyste, nie miało być za głębokie. Z góry do dołu, wzdłuż kończyny.

: 28 sty 2018, 22:07
autor: Masochistyczny Kolec
Ta walka mu się podobała. Na jego pysku pojawił się delikatny uśmieszek, gdy po raz kolejny nie udało mu się zadrasnąć starszej smoczycy. Kto by pomyślał, że ktoś tak stary jak ona mógłby być tak zwinny. Dla Masochistycznego było to nie do pojęcia, nie mniej jednak, ciekawe.
Warknął gdy smoczyca ponownie znalazła się przy jego tylnej łapie. Nie mógł się odwrócić i po prostu dzielić jej po pysku, bo trwało by to zbyt długo. Zdecydował się na nieco inny sposób obrony. Obrócił się nieco w prawą stronę, natomiast w kierunku łapy Gonitwy Myśli pognał jego biczowaty ogon. Chciał po prostu uderzyć ją w przedramię prawej łapy z taką siłą, aby zatrzymać jej atak. Ruch ten nie miał na celu nijak zranić smoczycy, jedynie uniemożliwić jej zbliżenie szponów do jego ciała. Samiec wygiął ogon i wykonał zaplanowany ruch.
Zaraz jednak odwrócił się w stronę Ziemistej z zamiarem ponownego zaatakowania jej. Wyskoczył w jej stronę, wylądował tuż przed nią. Otworzył pysk, po czym szybko wyprostował szyję. Jego białe zęby zbliżyły się niebezpiecznie blisko szyji starszej samicy. Przechylił łeb w bok, ustawiając go prostopadle do tętnicy Isdnir. Chciał objąć szczękami jej szyję, zacisnąć je mocno, wbić możliwie jak najgłębiej ostre igiełki. Atakował tak, by zabić. Chciał przerwać tętnicę, sprawić, by samica wykrwawiła się. Po zaciśnięciu szczęk upewnił się przez ułamek uderzenia serca, czy dobrze chwycił, po czym chciał szarpnąć łbem w tył wyrywając kawałek mięsa i odsyłając przeciwniczkę do uzdrowiciela. Oczywiście, tak to wyglądało w jego łbie. Atak raczej się nie powiedzie, jeżeli smoczyca odskoczy na czas, ale jednak miał nadzieję na powodzenie ataku. To była walka na śmierć i życie!