OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
A więc ten dziwny trop, prowadzący aż tutaj był zaproszeniem na naukę. Dość nietypowe zaproszenie, Khriza była przyzwyczajona do wiadomości mentalnych, słów przekazywanych z pyska do pyska, jednak sposób zaprezentowany przez łowczynię z pewnością był oryginalny. Przybliżyła się nieco do niej, zaciekawiona, słuchając jej dalszych słów. Widziała również inną smoczycę z jej stada, zapewne również zwabiona tutaj śladami. Wylądowała, również słuchając. Im więcej osób, tym więcej ślepi, które obserwują i widzą twoje błędy... Wodnista szybko odpędziła od siebie te myśli. Nauka. Na tym powinna się teraz skupić. Nie pozwoli, aby jej czarne myśli odebrały jej szansę, na udowodnienie swojej wartości... O ile miała jakąś wartość... Dość! Słuchaj uważnie, bo coś przegapisz!Łowczyni od razu po przedstawieniu się, nie czekając, aż jej uczniowie również zdradzą swoje imiona, przeszła do opowiadania o polowaniu. Dobrze jest usłyszeć tyle informacji od łowczyni- smoczycy, która na polowaniu zna się przecież jak nikt inny. Starsza Wodnista w milczeniu przysłuchiwała się jej słowom, a następnie z wielką uwagą obserwowała ruchy Ognistej. Jej szare ślepia wpatrzone były w sylwetkę Pacyfikacji Pamięci. Starała się wychwycić jak najwięcej szczegółów z jej postawy, począwszy od głowy czy ogona, skończywszy na skrzydłach i łapach. Z boku wyglądało to łatwo, ot, zmiana pozycji na nieco lżejszą, jednak zapewne to jedynie pozory (w końcu łowczyni miała doświadczenie i wiedziała co robi, w porównaniu do młodszych smoczyc).
Khriza uważnie analizowała wszystkie możliwe przeszkody, jakie mogła napotkać podczas skradania się do zwierzyny, myślała, co może ją spotkać lub przeszkodzić jej w podkradaniu się. Wtedy też dotarło do niej, że łowcy muszą mieć niezwykle podzielną uwagę, skoro potrafią pilnować własnych ruchów, ruchów zwierzyny oraz pilnować kierunku wiatru. Właśnie, wiatr... Wodnista wywnioskowała, że to największy wróg podczas skradania- zmienny, kapryśny, raz po twojej stronie, a następnym razem spłoszy zwierzynę, która ucieknie, spłoszona wonią smoka. Khriza musiała zapamiętać, że musi w szczególności pilnować ziemi, po której stąpa, bowiem błotnista lub mokra, mogła wydawać głośne dźwięki "ciapania" lub "pluskania". Suche trawy bądź też liście mogły szeleścić nieprzyjemnie nawet przy najmniejszym poruszeniu się, nie wspominając już o gałązkach, które trzaskały głośno pod łapami! Trzeba było pilnować szponów, które przy uderzeniu o kamień mogły zdradzić obecność smoka, skrzydeł, które w przypadku zahaczenia o otaczające zarośla wywołałyby sporo hałasu. Do tego zwierzyna, która ciągle zmieniała położenie, trzeba było więc uważać na to, gdzie pójdzie i od nowa planować ścieżkę, po której najlepiej byłoby się do niej zbliżyć.
Pacyfikacja Pamięci nie zapomniała również wspomnieć o technice, dzięki której można było zamaskować swoją obecność. Wiadomym było, że upodobnienie się do terenu nie zastąpi dobrego skradania, jednak z pewnością zwiększy szanse na jego powodzenie! Całe szczęście, Ognista tutaj również przekazała im bardzo dużo informacji na temat różnych sposobów ukrywania się, z wykorzystaniem różnych elementów. Błoto, gałęzie, liście, czasami również trawy, kora czy też piasek pozwalały na ukrycie swojego prawdziwego koloru łusek, natomiast żywica pozwalała na bezbłędne ukrycie swojego zapachu. Wystarczyło tylko rozejrzeć się dookoła i zebrać to, co potrzebne! W każdym terenie można się jakoś zakamuflować, wystarczyło pomyśleć! Jako przyszła czarodziejka będzie raczej stosować kamuflaż z pomocą magii, jednak na razie nie była zbyt pewna swoich umiejętności, więc nie zdecydowała się na ten rodzaj kamuflażu. Maddarowe twory bywały zdradliwe, gdyby tym razem się on nie pojawił, zmarnowałaby jedynie czas Ognistej...
Dopiero po chwili odkryła, że gdy ona była pogrążona w swoich myślach, młodsza Wodnista zdążyła już podkraść się do Pacyfikacji. Skarciła się w duchu za to, że na moment odcięła się od rzeczywistości i rozejrzała się dookoła. Chciała najpierw stworzyć kamuflaż, a dopiero potem się podkraść. Pomyślmy... C tu było, a co mogłoby jej się przydać w tworzeniu kamuflażu. Były w lesie, niedaleko były skały, pełno więc było tutaj różnych gałęzi, liści, kawałków kory czy mchu. Odeszła nieco od Ognistej, szukając również jakiejś kałuży błota, co nie było trudne i już po chwili Khriza dostrzegła takową. Położyła się w niej, a następnie przeturlała z brzucha na grzbiet, wyginając swoje ciało, tarzając się w błocie i zakrywając swój naturalny kolor łusek. Pomagała sobie również łapami, aby dokładnie cała oblepić się mazią. Powinno wystarczyć, teraz czas na drugą warstwę! Wodnista położyła się na ziemi i wytarzała ponownie, zbierając na siebie wszystkie elementy ściółki leśnej i sprawiając, że wszelkie gałązki oraz liście przykleiły się do jej ciała. Powoli wstała dbając o to, aby kamuflaż z niej nie spadł, a następnie spojrzała się na swoje ciało. Gdy zauważyła jakieś braki, natychmiast zebrała nieco gałęzi, liści bądź kory, ręcznie uzupełniając braki w kamuflażu. Kolor już zamaskowany, teraz wypadałoby jeszcze ukryć swój zapach. Rozejrzała się ponownie, czy w pobliżu nie ma jakiegoś "zranionego" drzewa, a gdy takie zauważyła, podeszła i zebrała nieco żywicy, którą następnie wtarła w swoje ciało. Nie była to duża ilość, ale powinna chociaż trochę zamaskować jej zapach. Teraz już była gotowa na to, aby spróbować swoich sił w podkradnięciu się do nauczycielki.
Na początku przypomniała sobie, jaką pozycję przyjęła Pacyfikacja Pamięci, gdy tłumaczyła im zasady skradania się. Khrizuaenta ugięła łapy w stawach, obniżając mocno swoją pozycję, jednocześnie również rozstawiła kończyny nieco szerzej, stając na nich w miarę pewnie oraz stabilnie. Obniżyła łeb, natomiast ogon podniosła w górę tak, że jej kręgosłup tworzył prawie idealną, prostą linię. Skrzydła przycisnęła delikatnie do boków, na tyle mocno, aby nie zaczepiały się o okoliczne zarośla, jednak nie aż tak mocno, aby w jakiś sposób krępowały one jej ruchy. Pamiętała również o tym, aby złożyć swój grzebień, kładąc go po sobie, bowiem mógł on zwrócić na nią uwagę, a przecież nie o to chodziło w skradaniu. Gdy była już pewna, że pozycja była taka, jak należy, powoli ruszyła w kierunku Ognistej.
Poruszała się płynnym krokiem, na paluszkach, starając się wyeliminować wszelkie dźwięki, gdy stawiała kolejne kroki. Nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, bowiem te nie dość, że mogły zdradzić jej obecność, to jeszcze mogły sprawić, że część jej kamuflażu po prostu spadnie z jej ciała. Krok po kroku, stawiała łapy w taki sposób, aby w miarę możliwości omijać gałęzie czy suche liście, na które nadepnięcie mogło się bardzo źle skończyć. Chciała zajść łowczynię od tyłu, tam, gdzie nie sięgał jej wzrok, najpierw jednak sprawdziła, w którą stronę wieje wiatr. Jeżeli ten wiałby wtedy na jej niekorzyść, po prostu podkradnie się od boku. Nie zamierzała ryzykować tego, że jej woń dotrze do nozdrzy nauczycielki. Od czasu do czasu zerkała pod swoje łapy, sprawdzając ziemię, zwracając uwagę na potencjalne przeszkody, pilnowała również pozycji Ognistej. Co, gdyby ta się nagle odwróciła? Zaczęła rozglądać? Wtedy najprawdopodobniej samiczka znieruchomiałaby, udając część otoczenia, czekając, aż czujność łowczyni ponownie nieco spadnie. Zmrużyła nieco ślepia, bo domyślała się, że ich błyski przypadkowo mogłyby ją zdradzić. Wyciszyła oddech. Jej łapy powoli same ją niosły w stronę Ognistej. Starała się wykonywać niskie kroki, ostrożne. Chowała się za zaroślami, za drzewami, nawet w cieniu wielkich skał. Pilnowała, aby jej skrzydła czy też ogon nie zaczepiały o nic. Gdy coraz bardziej zbliżała się do olbrzymki, tym wolniejsze i bardziej czujne były jej ruchy. Pilnowała się, aby nie zdradzić swojej obecności, chociaż serce mimowolnie przyspieszyło nieco swojego tempa, gdy znalazła się już tuż za Pacyfikacją.
Niepewnie wyciągnęła łapę przed siebie, po czym szturnęła delikatnie Ognistą w ogon. Czy dobrze wykonała swoje zadanie, czy też łowczyni już wcześniej usłyszała jej obecność?




















