Strona 22 z 37

: 20 paź 2019, 23:03
autor: Ruda Ciocia

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Pysk Burdiga był bez wyrazu.
Łowiectwem sam parał się kiedy musiał, jednak posiadanie Ojca Łowcy dawało mu dosyć duże pole manewru do tego aby przekazać młodemu pokoleniu pewne tajniki. Czy prościej – Po prostu wiedział na co trzeba zwracać uwagę na na co nie, co jest kluczowe, co można wyminąć i tak dalej.
Dostrzegł że samczyk przyjął dobrą pozycję i zaczął iść powoli. Uważał na wszelkie kamienie, suche gałęzie, pilnował wiatru, starał się trzymać blisko krzaków.. Jednak pewnych rzeczy tutaj brakowało. Kiedy Hojny zbliżył się ku Wilkowi, ten gwałtownie odwrócił pysk ku niemu by zaraz ustawić się w pozycji do ataku. Spiął mięśnie i odbił się równo ze wszystkich czterech łap, kierując się ku młodemu.. Jednak zanim doleciał rozpłynął się w powietrzu. Za plecami Ziemny mógł usłyszeć lekki chichot Plagusa.
– Zapomniałeś o kluczowej rzeczy – Wyciszenie oddechu. Wiatr, uwaga na kamienie i gałęzie oraz sama pozycja poruszania była dobra, jednak oddech to ważny czynnik. Delikatnie odegnij pazury, skoro boisz się skrobania nimi po gruncie, kamykach i tak dalej – Wtedy ziemi będzie dotykała sama opuszka. I nie bój się trochę szybciej poruszać, czas tu też jest ważny. – Wyjaśnił temat wyczerpująco i tak jak obiecał – Będą próbowali do skutku. Maddara zawibrowała jakieś dwa ogony dalej od samczyka, teraz przywołując widmowego dzika który szukał czegoś w ziemi.

: 21 paź 2019, 19:19
autor: Szara Rzeczywistość
Hojny akurat nie posiadał żadnego członka rodziny, który parał się łowiectwem, dlatego polegał jedynie na obserwacjach innych smoków. Skradającego się smoka jednak bardzo ciężko zauważyć, przecież na polowaniu nie było nawet takiej opcji, żeby podążał za nimi i ich obserwował. Całe szczęście, że Burdig jednak znał braki młodzika i potrafił je naprostować.
Wilk, który kiedyś pewnie przeraziłby Hojnego, teraz tylko wymusił natychmiastową próbę uskoczenia w tył przed atakiem, który nigdy nie nadszedł. Przezorny jednak zawsze ubezpieczony.
Samczyk nie miał w zwyczaju przejmować się zbytnio porażką. Oczywiście przez chwilę mrużył ślepia, co zrobił nie tak, ale nauczyciel oczywiście szybko uzupełnił jego wiedzę.
Ah, no tak...– Przecież było podobnie jak podczas używania kamuflażu...–Okej, rozumiem.
Spojrzał na przednie łapy i pozwolił swoim łapą na schowanie pazurów, których przeważnie używał dla dodatkowej przyczepności do podłoża. Teraz jednak faktycznie nie musiał o to dbać skoro i tak nawet nie musiał biec, ani przesadnie uskakiwać.
Kolejna próba.
Nadal był w pozycji gotowości, więc jej nie musiał powtórzyć. Łeb znów trzymał nisko, ale tym razem trzymał się zaleceń. Wiatr tym razem nie przeszkadzał, co określił tym, iż w jego pysk wiał delikatny wiatr. Powoli ruszył, obserwując to co miał pod łapami jak i przed sobą. Tym razem nieco mniej poświęcał uwagi temu co miał pod sobą, ponieważ wcześniej zdecydowanie przesadzał i tracił prędkość. Teraz nieco bardziej wypośrodkował to, ażeby być szybkim i w miarę skutecznym... A jeśli trafi się coś pod łapami? No czasami błędy się zdarzały nawet dorosłym łowcom. Teraz jednak bez użycia pazurów było zdecydowanie łatwiej nawet jeśli natrafił na jakiś kamień, gdyż pazury nie uderzały o niego. Pamiętał również o oddechu, który wyciszył zaraz po rozpoczęciu podchodzenia do dzika- płytszy oddech i powolne wydechy sprawiały, że faktycznie był po prostu cichszy.
Tym razem obrał nieco inną trasę podchodów, ponieważ delikatne wzniesienia były w nieco innych miejscach- chodził od jednej do drugiej, chociaż trochę zapewniając sobie ukrycia przed wzrokiem dzika. Oczywiście jeśli dzik spoglądał którymś okiem w stronę smoka, ten zastygał w bezruchu i nie mrugał nawet ślepiami. Na otwartym polu pewnie i tak byłoby to bezcelowe, ale jeśli miał się zbliżyć to był to jedyny sposób- oczy smoków jak i zwierząt czasami zawodzą i nie widzą tego czego się w danym miejscu nie spodziewamy.

: 21 paź 2019, 20:51
autor: Ruda Ciocia
Dobrze – Grzecznie przyjął instrukcje i zaczął się do nich stosować. Tak trzeba robić!
I tutaj poszło mu już znacznie lepiej – Oddech był płytki i delikatny, łapy poruszały się miękko a młodzik jakby zreflektował się też w samej technice i prędkości poruszania. Hojny mógł zauważyć, iż dzik w przeciwieństwie do wcześniejszego wilka zdawał się być spokojniejszy.. A to dlatego, że Ziemisty poprawił swoją technikę – Zwierze nie było świadome jego obecności, więc beztrosko ryło sobie w ziemi.
W pewnym momencie młodzik był na tyle blisko, że wystarczyło odbić się delikatnie od podłoża i wyrzucić łapy przed siebie aby upolować zwierzynę. Teraz jednak to była nauka i.. Co najważniejsze maddarowy Twór. Twór, który za kilka uderzeń serca rozpłynął się w powietrzu.
– Teraz było bardzo dobrze. Skradanie nie jest takie trudne, co? – zapytał, podchodząc do samczyka i patrząc na niego z uśmiechem. Pojętny, więc nauka dla nich obu była przyjemna. Jednak zeszło im na tym wszystkim dosyć dużo czas.. Samiec spojrzał w niebo, wypatrując łuny która chyliła się ku ziemi. Złota Twarz zachodziła.
– Lepiej już zacznij kierować się do Obozu. Dzień się kończy. A jakbyś kiedyś chciał się jeszcze czegoś pouczysz.. To mnie znajdziesz. – stwierdził z uśmieszkiem.


: 22 paź 2019, 5:18
autor: Szara Rzeczywistość
Aż trudno uwierzyć ile czasu byli tutaj razem! Hojny na prawdę poświęcił na to wszystko sporo czasu i teraz przy końcu kompletnie zapomniał o tym, że zaczynało się robić ciemno. To wszystko przez to, że tak sprawnie szło, ponieważ nie miał czasu na nudę.
Na bogów, masz rację! Muszę lecieć do taty! Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko, Burdigu! Odwdzięczę Ci się kiedy tylko zostanę już łowcą! Do zobaczenia!
I cała gamma zachować przeleciała przez pysk młodego- najpierw zdziwienie, potem panika, wdzięczność, skupienie i na koniec wesoła ucieczka z terenów wspólnych.
Hojny miał nadzieję, że to nie jest ich ostatnie spotkanie. Nie, on wiedział, że jeszcze się zobaczą.
zt

: 22 paź 2019, 21:48
autor: Ruda Ciocia
Oooh uwielbiał pisklęce odbieranie nagłych sytuacji. Było niezmiernie śmieszne, jak te maluchy ulegały zmianie nastrojów w czasie jednego mrugnięcia ślepia. Zachichotał jedynie na jego słowotok, machając łapą. W sumie dobrze że opamiętał się w porę.. Chociaż pewnie Piastun odprowadziłby go pod granicę z Ziemią i jakoś wezwał któregoś Ziemnego.
– Udanych łowów zatem! – rzucił na odchodne Młodemu i cóż, sam musiał się zbierać na swoje.. Chociaż jemu zbytnio się nie spieszyło.


: 03 lis 2019, 15:22
autor: Światokrążca
Fascynujące wydarzenie, martwi wstają z grobów, przodkowie rozmawiają że swoim żywym dziedzictwem. Żer był tak niezwykle podniesiony na duchu (hehe) po spotkaniu z matką. Przechadzał się więc po łączce, chcąc coś cicho i rozglądał się za kolejnymi marami. Był ciekaw kogo jeszcze może spotkać.

: 03 lis 2019, 15:45
autor: Zmierzch Gwiazd
Żer nie musiał wcale szukać mar. To one znajdywały żywych, chociaż smoki ciągle goniły, poszukując swoich martwych przodków. Próbowali chwytać to, czego nie da się złapać, zamiast żyć wspomnieniami oraz tym, co zapamiętali po zmarłych.
Duch byłej Ziemistej objawił mu się. Najpierw poczuł delikatny powiew wiatru, a potem dusza po prostu pojawiła się obok niego, na początku poza zasięgiem widzenia, stopniowo zbliżając się. Poruszała się bezszelestnie, nie wydając żadnego dźwięku. Niematerialny duch, pokryty bliznami wpatrywał się w niego swoimi zielonymi ślepiami.
– Zagadka czy psikus?
Odezwała się w końcu, zatrzymując niedaleko.

: 03 lis 2019, 15:55
autor: Światokrążca
Żer wyszczerzył zębiska widząc zbliżającą się zieloną sylwetkę.
Oh! Od psikusów to jestem ja Zmierzchu! Ale kocham rozwiązywać zagadki. – zachichotał i spojrzał wesołymi żółtymi ślepiami na sylwetkę starszej. – Wiesz, że Gonitwa, również zeszła na ziemię? Rozmawiałyście? A właściwie, jak to jest umrzeć? – zapytał przekrzywiając łeb. Doprawdy, zachowywał się jak pisklę. Ale nie mógł inaczej kiedy świat znów stał się tak piękny.

: 03 lis 2019, 16:09
autor: Zmierzch Gwiazd
Zdziwiła się nieco słysząc reakcję Ziemistego. Doprawdy, widziała już wcześniej, że ma on dość... Nie typowy charakter, ale dopiero gdy zobaczyła to na własne oczy, mogła stwierdzić, że rzeczywiście jest nietypowym smokiem.
– Wolisz łatwiejszą czy trudniejszą zagadkę?
Zapytała, uśmiechając się delikatnie. Musiało to wyglądać szpetnie w połączeniu z jej świeżą blizną na gardle oraz wieloma innymi na jej ciele. Widać, że była naprawdę starą marą oraz że za życia przeżyla naprawdę wiele.
– Domyślałam się. Nie jestem jedyną duszą, która uciekła od Aterala. Niestety, nie miałyśmy okazji porozmawiać. A co do tego, jak to jest umrzeć... Gdy nadejdzie twój czas, przekonasz się o tym sam. Ja, jedyne co czułam w momencie śmierci, to ból. Nie umarłam przez wiek, poderżnięto mi gardło, więc to normalne...
Patrzyła się na niego rozbawiona. Doprawdy, niczym pisklę... Ona w obliczu zagrożenia ze strony Mgły musiała dorosnąć bardzo szybko. Natomiast on... Najwyraźniej, Ziemia jest bezpieczna, skoro mogą sobie pozwolić na taką beztroskę.

: 03 lis 2019, 16:33
autor: Światokrążca
Na pysku pojawiła się zadziorne ekspresja.
Trudna. – odpowiedział.
Jeśli chodzi o blizny, Opoka mogła mieć ich więcej jednak te, które pokrywały Czeluść były... bardziej dramatyczne. Kikuty zamiast skrzydeł, brzydka blizna po spaleniu łapy na nadgarstku oraz długa blizna biegnąca wokół serca. Jakby ktoś wyrwał mu kawał mięcha z piersi i przyszył spowrotem.
Wiem jak zmarłaś, choć wybacz nie byłem na twoim pogrzebie. Masz jednak pięknie drzewo w Gaju Pamięci. A właśnie mogłaś mnie kojarzyć jeszcze z ceremonii jako Czeluść ale teraz mam na imię Trzęsienie Ziemi – uśmiechnął się figlarnie. – Nie patrz tak na mnie prorokini, czy dziś nie jest czas by się radować, bo możemy chociaż na chwilę zobaczyć pyski naszych zmarłych bliskich? Szabla sie ucieszy. – uśmiechnął się lekko mrużąc ślepia.

: 03 lis 2019, 16:50
autor: Zmierzch Gwiazd
A więc wybrał trudniejszą zagadkę...
– Choć mnie nie sadzisz i nie upolujesz,
Często narzekasz, gdy mnie nie smakujesz.
Drobny dar wody, co znika w jej objęciach,
wiesz już czym jestem, czy nie masz pojęcia?

Ta, która mu zaserwowała, wcale nie była taka łatwa, miała jednak nadzieję, że sobie poradzi z jej rozwiązaniem.
Zbadała jego ciało wzrokiem. Od razu było widać, że trudni się walką. No bo, jak inaczej mógł zdobyć tyle blizn? Było rozwiązanie, jednak Opoka nie sądziła, że naprawdę to zrobił.
– Czeluść... Coś mi mówi to imię, jednak niezbyt wiele... Zmieniłeś się od czasu kiedy ostatnio cię widziałam.– patrzyła na niego ciągle niezmiennym wzrokiem- Tak jak życie przemija, tak nasz czas w tym świecie również. Ateral za niedługo ponownie zabierze nas do siebie... Ale masz rację. Trzeba korzystać z chwili.
Na jej pysku pojawił się delikatny uśmiech. O co jej chodziło? Trzęsienie mógł się jedynie domyślać.

: 03 lis 2019, 17:14
autor: Światokrążca
Niezadowolony Żer zastukał szponem o podłoże. Zmrużył ślepia, zastanawiając się czym mogło być to smaczne... coś. Mruczał coś pod nosem po czym podniósł wzrok spowrotem na mare. Wyszczerzył kiełki.
Jeśli nie zgadne to dajesz mi łatwą zagadkę i nie interesuje się mnie co o tym sądzisz. Ale moja odpowiedź brzmi... Sól. – w żółtych ślepiach pojawił się błysk a uszy zastrzygły wyczekukąc odpowiedzi.

: 03 lis 2019, 18:04
autor: Zmierzch Gwiazd
Zaśmiała się cicho słysząc jego słowa. "I nie interesuje mnie co o tym sądzisz". Duchy tak samo nie interesują się już sprawami świata żywych, a jednak, część z nich specjalnie po to wróciła, aby porozmawiać z potomkami lub znajomymi. Żeby przez chwilę jeszcze poczuć, że należą do tego świata.
– Jesteś zabawny. Może nawiedzę cię jeszcze kiedyś...
Wtedy znikąd wyciągnęła pudełko, które nie posiadało fizycznych kształtów, a jednak było. Od razu widać, że przedmiot nie pochodził z tego świata, jednak gdy tylko podała je Trzęsieniu Ziemi, nabrało ono zarysów, a samiec mógł poczuć jego ciężar w dłoni.
– Rozwiązałeś zagadkę, oto twoja nagroda.

: 03 lis 2019, 21:04
autor: Światokrążca
Żer mrugnął do zmarłej samicy.
Zapraszam. – odpowiedział gdy dusza stwierdziła iż może odwiedzi go jeszcze kiedyś. Widząc pudełko przechylił z zainteresowaniem łeb i sięgnął po dziwaczny przedmiot, spędzając parę ładnych chwil na badaniu go. Zerknął na Zmierz.
To była zagadka, to powiedz, co by się stało gdybym powiedział "psikus"? – zapytał dziarsko, prowokacyjnie wręcz i zaszurał masywnym ogonem po ziemie.

: 04 lis 2019, 0:55
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi. Cieszyła się, że nawet po śmierci smoki o niej pamiętają i chcą gościć jej udręczoną życiem duszę.
Obserwowała, jak bada uważnie pudełko, prezent z zaświatów. Ten przedmiot dla niej samej był swego rodzaju zagadką, jednak smoki napewno sobie z nim poradzą. Nie dostawały ich przecież bez powodu, to była nagroda za rozwiązanie zagadki...
Przez moment zastanowiła się nad zadanym przez niego pytaniem. Jak mógłby wyglądać psikus w jej wykonaniu?
– Nie zastanawiałam się nad tym... Ale dręczenie w niewidzialnej formie wydaje się dobrym psikusem
Wzruszyła jedynie barkami. To mogłoby być ciekawe.
Zjawa po chwili rozwiała się, znikając, zapewne wracając tam, gdzie jej miejsce.

//Zt

: 16 lis 2019, 18:32
autor: Strażnik
///wybieram temat najbliższy graniczeniu Wspólnych z Wodą qwq

Niepokoiła go woń Plagi w przestrzeni, którą jeszcze niedawno Woda dzieliła z Ziemią, ale nie miał dotąd okazji, aby zorientować się o powodach takiej zmiany, więc wyruszył na Wspólne i dopiero stamtąd poszukał skrawka granicznego, który był mu potrzebny. Poprzedni lider nie odpowiadał, więc podenerwowany, jakby ominęło go coś bardzo istotnego, Strażnik zatrzymał się na krawędzi ziemi niczyjej i stamtąd posłał wiadomość wgłąb Wody. Nie wiedział jak ją zaadresować, więc pozwolił sobie posłać ją parę razy, zaznaczając, że w trybie natychmiastowym oczekuje aby przywódca stawił się z nim na spotkanie. Jeśli wiadomość odebrałby jakiś wojownik, zapewne mógłby przekazać ją liderowi, więc był spokojny o to, że prędzej czy później się z nim spotka. Czekając siedział sztywno wyprostowany i prawą martwą łapę wspierał ciasno związanymi gałęziami, które pomagały mu maskować nabyte w walce kalectwo.

: 17 lis 2019, 16:34
autor: Przesilenie Północne
Wezwanie dotarło w końcu do odpowiednich uszu.
Było kilka dni po uwolnieniu Takhary i spotkaniu się z Trzęsieniem Ziemi. Takhara klimatyzowała się powoli, ale jego stan psychiczny, zdawało się, nie poprawiał się wcale; niepokoił się stanem drzewnej, a młody umysł dręczyły wyrzuty sumienia, gdy tylko pozostawał sam. Chociaż wezwanie było rozkazujące, nie spieszył się. Obowiązki, które na siebie przyjął, odciągały go od stada w najmniej odpowiednim momencie – i przeklinał to, zirytowany.
Świadek Puszczy usłyszał najpierw huk ciężkiego lądowania i dopiero potem dostrzegł kredowobiałego wojownika wyłaniającego się z równie mlecznej mgły. Bójka czuwała niedaleko, zlewająca się z białą parą, obserwując ich z góry.
Przesilenie Północne – przedstawił się. – O co chodzi?

: 21 lis 2019, 12:35
autor: Strażnik
Świadek miał już styczność ze smokiem olbrzymim, ale gabaryty tego podgatunku zawsze go zaskakiwały, gdy mierzył się z nim w cztery ślepia. Nie zawahał się jednak i nie drgnąwszy nawet mięśniem, oszczędnie skinął mu łbem. Mimo dyskomfortu kręcącego się pod łuską, tak samo ze względu na rozmiar przywódcy, jak gatunek jego towarzysza, był w stanie zachować chłodną, ale nie wrogą postawę. Wiedział, że niewiele smoków odbierało go zupełnie pozytywnie, ale zatrzymanie się na "neutralnym" wydźwięku, wystarczająco go satysfakcjonowało – Nazywam się Świadek Puszczy, obecnie jestem starszym Ziemi, choć kilkanaście księżyców temu, zgodnie z tradycją ustąpiłem ze stanowiska przywódcy– Jego szorstki wygląd i oszczędnie używana mimika odpowiadały tonowi głosu, którym się posługiwał, bo choć był stanowczy i donośny, a każde słowo artykułowane bardzo wyraźnie, nadaremnym byłoby szukać w nim łagodności, po którą sięgali niektórzy, żeby ocieplić swój wizerunek – Przykro mi, że spotykamy się dopiero teraz, ale liczę że od tej pory będę bardziej na bieżąco z sytuacją innych stad. Pozwól, że przejdę do powodu, dla którego cię tutaj wezwałem, chociaż przyznam, że zaskakuje mnie miejsce w którym musieliśmy się spotkać, ze względu na nieobecność granicy, która istniała dotychczas pomiędzy twoim stadem, a Ziemią– Oczywiście powód był jasny, ten skrawek terenu musiał zajęć Cień, ale jak to osiągnął, skoro jeszcze niedawno miał tak niewiele smoków?
Jak wiesz, nie mamy obecnie żadnego proroka, a sytuacja tutaj jest niepewna, bowiem poprzedni zginął w trudnych do zapobiegnięcia okolicznościach. Wyruszyłem do Kaltarela, żeby zorientować się czy mogę temu jakoś zaradzić, ponieważ "na zewnątrz" mamy wielu niepoznanych wrogów, którzy mogą stopniowo wpłynąć na jakość naszego życia. Chciałbym też wspomóc stada w utrzymaniu równowagi i przestrzeganiu spisanych zasad, bowiem brak nam bezstronnego obserwatora, który mógłby za to odpowiadać. Kaltarel zasugerował mi, żebym zwołał liderów i obwieścił im jaką funkcję zamierzam obrać, jednak spotykam się z tobą, ponieważ zależy mi na wcześniejszym poznaniu indywidualnej opinii, może uwag przewodników– Na moment skręcił wzrokiem w stronę lewitującej niedaleko chmury. Nie pojmował jak funkcjonowały organizmy żywiołaków, dlatego nie miał pewności jak zapatrywać się na łączenie umysłów z ich płynną formą, chociaż świadomość, że ktokolwiek czerpał przyjemność z takowej, w sumie niewolniczej relacji, zawsze go brzydziła. Mimo to, lekko przymrużone ślepia bez oporu wróciły do połyskujących fioletem kryształków i Świadek kontynuował – Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie? Masz może jakieś sugestie w jaki sposób powinno, a w jaki nie powinno to wyglądać?– Miał oczywiście własną wizję, ale chciał aby nawet takie białe kloce były usatysfakcjonowane jego działaniem – No i czy jesteś w stanie przybliżyć mi, skąd taka zmiana granicy?– Tutaj zabrzmiał z wyjątkowo większym zainteresowaniem, choć nie natarczywym.

: 23 lis 2019, 21:08
autor: Przesilenie Północne
Skinął mu łbem, gdy się przedstawił i znów, z ociąganiem już, gdy wspomniał o granicy. Temat, który on sam miał już dawno za sobą, a który, jak miał okazję się przekonać, przez pozostałe stada wciąż był rozdrapywany. Skwitował go jednak milczeniem, nie podejmując kwestii, która i tak zaraz została zastąpiona kolejną; przynajmniej na chwilę.
Gdy podjął temat proroctwa, skrzywił się odrobinę, spoglądając na Strażnika jakby z większym zacięciem, niż wcześniej.
W takim razie pozwól, że wezwę również Kojącą Głębię, bo i ona jest reprezentantem stada – wtrącił, muskając umysł czarodziejki. Sam zaś słuchał, chociaż nie krył zdziwienia, unosząc brwi wyżej, gdy wspomniał o niepoznanych wrogach.
Woda poznała ich całkiem dobrze.
Ciężko nazywać się prorokiem, gdy nie ma bogów, którzy by przez ciebie przemawiali – zauważył, zerkając na drzewnego.
Nie komentował jednak dalej, omijając i fakt, że bezstronnym łącznikiem stać się miał długowieczny przywódca jednego ze stad. Czy na pewno nie obdarowałby Ziemi większą uwagą ze względu na swe wspomnienia?
Co sprawiło, że zgłosiłeś się na ochotnika? – zagadnął więc. – Skąd pewność, że i ciebie nie spotka to samo? Co wniesie wysłannik Boga, z którym można porozmawiać twarzą w twarz? Bezstronnym obserwatorem możesz w końcu stać się i teraz, zaraz, bez obierania żadnej funkcji.
Gdy zapytał o granice, zerknął z ukosa, jakby znudzony. Gryzł się w język, próbując zachowywać względną kulturę.
Z wezwania do walki – odparł więc lakonicznie, głosząc głośno oczywistości. Czego innego spodziewał się Strażnik? Głośnego żalu nad stanem stada, mściwego wypominania niedoszłej wojny? Zmiana granic mówiła sama za siebie; dawała do myślenia wystarczająco, by Fen oszczędził sobie szczegółów.

: 23 lis 2019, 22:12
autor: Kojąca Głębia
Była nieco zdziwiona, gdy poczuła nagłe, niespodziewane muśnięcie swojej świadomości. Przywódca ją wzywał. Sprawa musiała być pilna, skoro powiadomił ją w taki sposób. Do tego musiała być nagła, skoro zrobił to bez zapowiedzi. Dlatego też wyruszyła w drogę natychmiast, aby dotrzeć na tereny wspólne jak najszybciej.
Droga była bardzo długa, męcząca dla jej wątłych, słabych skrzydeł. Zdecydowanie nie były stworzone do latania. Miały służyć jako pomoc w pływaniu... Ale ciężko byłoby jej płynąć rzekami, pod prąd, do tego bez możliwości oddychania pod wodą.
W końcu jednak dotarła na miejsce spotkania. Już z daleka dostrzegła białą sylwetkę jej przywódcy, jednak drugą osobę widziała pierwszy raz w życiu. Kim był? Czego chciał od ich stada? Te pytania zaprzątały jej głowę. Smoczyca wylądowała niedaleko, składając skrzydła, pozwalając mięśniom odpocząć od tak nagłego wysiłku. Skinięciem łba powitała starszego, a lekkim ukłonem swojego przywódcę, zajmując miejsce po jego prawicy. Teraz już czuła wyraźną woń stada Ziemi. Sądząc po wieku, domyślała się, że jest Starszym stada. Nie wiedziała, że jest też byłym przywódcą.
– Co to za nagląca sprawa, z której powodu zostałam wezwana?
Zapytała spokojnie, patrząc się na Ziemistego. Co było tak ważne, że przed obliczem Starszego musiał stawać przywódca oraz jego zastępczyni?

: 27 lis 2019, 11:15
autor: Strażnik
Prawdę mówiąc wolał uniknąć obecności zastępcy, skoro nie wymagał go przy pozostałych spotkaniach, lecz jeśli Przesilenie miałby w ten sposób odpowiedzieć uczciwiej, nie zamierzał go powstrzymywać. Niezależnie od tego jak sam to postrzegał, przybycie zastępcy nie zajęło aż tak wiele czasu, bowiem nim Strażnik zdążył porządnie się namyślić, morski zdołał dołączyć do towarzystwa. Wyglądało na to, że białołuski nic mu nie wytłumaczył, co w głowie sklasyfikował jako błąd, bo równie dobrze wezwany mógł wyrabiać sobie poglądy już w trakcie podróży, ale miał dziś bardzo tolerancyjny dzień, więc nawet się nie zirytował
Graniczenie z Wodą mogłoby ułatwić kontakty takie jak ten, stąd moje zainteresowanie. Cień– nowa nazwa ich stada była tak tępa, że nawet jej nie uznawał – nie musiał w całości odcinać waszego dojścia do Ziemi. Nie wtrącam się, jeśli to twoim zdaniem zamknięty temat– Nie było sensu "na poważnie" bić się ze smokami pod wygasłą barierą, szczególnie gdy tak wiele zewnętrznych spraw wymagało rozpatrzenia, więc nie widział powodu do wytargiwania sobie terenów bez żadnych ustaleń. Czyżby Przesilenie wolał zrezygnować z granicy bardziej, niż wliczyć konkretny obszar w koszt konfliktu? A może jak przestraszone nową funkcją pisklę, bez namysłu przyjął propozycję, którą mu przedstawiono?
Świadek Puszczy, starszy Ziemi, ale aspiruję na proroka– przedstawił się niebieskołuskiej klusce, w razie gdyby rzeczywiście przybyła tu na ślepo – Odpowiadając na pierwsze spostrzeżenie, co miałbym robić, jeśli miałoby nie być bogów – prorok to funkcja, podobnie jak te, które nadaje się w stadach. Wojownik, czy czarodziej nie przydają się jedynie podczas wojny, ale stale trenują, żeby być na nią gotowi. Łowca też nie zaprzestaje polowań, gdy w momencie jego wyruszenia, wszystkie smoki są syte, szczególnie że bardziej niż inni odpowiada za stan skarbca. Jeśli obowiązkiem proroka jest spełniać wolę bogów, na ten moment obecnych, czy nie, musi być na to gotów poprzez uprawianie swojej funkcji, a więc nieustanną gotowość. Kaltarel i Ateral nie są zupełnie niedostępni, lecz nie bez powodu są przychylni proroctwu, bowiem to ułatwia ich pracę, tak samo jak zastępca przywódcy– Nie mógł wiedzieć, czy Ateral był "za", bo nie powiedział mu tego bezpośrednio, ale zakładał, że między nim, a Nauczycielem nie było żadnego konfliktu, więc wyznawali mniej więcej zbliżone idee – To odpowiada też na temat bezstronności, o której wspomniałeś. Żyjąc wśród Ziemistych mógłbym podświadomie obrać ich stronę, ponieważ będąc lojalnym, miałbym mniej czasu na zgłębienie pozostałych perspektyw. Nie znajdziesz tu dorosłego smoka, który nie jest "skażony" obserwacją wartości grupy w której dorastał, chyba że dołączył tutaj niedawno, ale to czyniłoby go niedoświadczonym w zakresie charakteru tego miejsca. Ja w każdym razie nie urodziłem się w Ziemi, a choć przybyłem tu prawdopodobnie jeszcze przed twoimi narodzinami, byłem już dorosły, skonfrontowany z wartościami, których tutaj się nie wyznaje. Miałem szansę zostać przywódcą Ziemi, ponieważ istnieją założenia, które są uniwersalne i to je chciałbym zgłębić pełniąc rolę proroka. Jeśli chodzi o ryzyko, nie jestem w stanie go uniknąć, ale to nie znaczy, że powinienem z tej racji rezygnować, jeśli chcemy poczynić jakiś postęp– Jeśli skończy jak Dzika, przynajmniej zdechnie natychmiast, a wtedy już żaden smok nie będzie chętny na podejmowanie niepotrzebnego ryzyka – Co do moich intencji– po raz pierwszy jego ton stał się nieco łagodniejszy, jakby nie musiał przykładać takiej wagi do tej części wypowiedzi. Spięcie mięśni jednak nie zniknęło – Jeśli mógłbym być użyteczny ponad to, co mogę ofiarować obecnie, a już za parę księżyców nie będę tak sprawny, wolę zrobić więcej, niż mniej. W ten sposób nie traci na tym ani Ziemia, ani żadne inne stado – odetchnął do samego siebie. Mimo obecności zastępczyni, nie zerkał na nią zbyt często, skupiony na ślepiach Przesilenia – Czy to was zaspokaja?