Strona 22 z 27
: 16 lut 2021, 19:38
autor: Echo Zbłąkanych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// inny czas.
Jak to było w jego zwyczaju, poszedł się znów szwendać.. Mglejarka była w okolicy, ale szukała bóg wie czego w jakimś oddaleniu od niego.. nie to, że była zła, ale coś tam chciała znaleźć no.. Nie chciała powiedzieć co.. Łaził tak w nudach, jednak w doskonałym humorze. Wszelkie wspomnienia z felernej cerki, czy z sytuacji z groty minęły, głosy mu już tak nie przeszkadzały.. Jakoś to będzie. Usiadł sobie na tyłku, wesoło machając ogonem Wyczarował kilka żab, które kumkając rozhasały się po okolicy.. zwykłe żaby trawne, tyle że eee, nie skakały w trawie tylko w śniegu, no. Było zimno, więc podgrzał wokół siebie powietrze, a i wyczarował drzewko z liśćmi, takie nie duże, drewko klonowe.. mniej więcej duże jak Mglejarka.. Chciał już, żeby było ciepło..
/Mirri
: 16 lut 2021, 20:44
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Ostatnie wydarzenia dały jej dużo do myślenia, szczególnie kwestia Brigima, którego kilka dni wcześniej znalazła i uratowała przed pewną śmiercią. Chciała jak zwykle przyjść pod drzewo Strażnika i zapytać się o wszystko co ją nurtowało. Czasem udało jej się tam na niego natknąć, czasem nie, ale tego dnia był czymś zajęty więc nie chciała mu przeszkadzać.
Wracając sobie przez Dziką Puszczę natrafiła niespodziewanie na drzewko klonowe i ogólne ciepło, które nie wydawało się normalne o tej porze roku. Ach.. to była bardzo dobrze znajoma jej maddara. Uśmiechnęła się widząc wujka, który siedział sobie i zachwycał się.. chyba swoimi tworami po prostu.
– Hej, Wujku! – zawołała uśmiechnięta i starając się nie nadepnąć na żadną żabę, podeszła bliżej i usiadła koło nie go.
– Co tu robisz? – zapytała się zaciekawiona. Może też miał jakąś sprawę do Strażnika?
Smoczyca nie przyszła tu sama, choć z pewnych powodów jej towarzyszka nie chciała się od razu pokazać. Jej oczy obserwowały pilnie okolicę, i dwóch rozmawiających ze sobą smoków.
: 16 lut 2021, 21:35
autor: Echo Zbłąkanych
Siedział, siedział, i dumał nad swoim losem.. Poznał fajnego kolegę, na którego leciał.. Ta myśl spowodowała, że jego twory zaczęły się stopniowo rozmywać, a w głowie usłyszał śmiech mamuny. Była blisko, kręciła się gdzieś zaledwie o odległość kilku ogonów.. co też ona wyczyniała? I jak zwykle się z niego śmiała, trzeba odpłacić pięknym za nadobne.. Nagle usłyszał głos, eee kto taam? Odwrócił się, i zobaczył obok siebie.. Mirri! O to Ci niespodzianka! Tak się zamyślił o Żabie, że zapomniał o bożym świecie! -Zakochana para, la la la, la la la – usłyszał głos mamuny w głowie. Zignorował.. Ale bawiło go to w sumie, jego poczucie humoru..
-Witaj Mirri, a tak sobie siedzę, i się zastanawiam nad różnymi sprawami, maddarą, gdzie by się wybrać na następną wędrówkę.. – mówił do samiczki, ale nie dokończył, gdyż z krzaków nieopodal wyskoczyła mamuna.
-Echo się zakochaaał, Echo się zakochaaaaaał! – śpiewała, tańcząc wokół smoków, wydurniając się, i starając wyprowadzić z równowagi Echo, choć odrobinę..
-Cześć, Mirri, co u Ciebie słychać? Patrz, znalazłam sobie nowy kapelusz.. – powiedziała śpiewnym głosem, po czym włożyła na głowę nowy, grzybowy kapelusz, tym razem czerwony w białe kropki, jak muchomor.. Skąd go wytrzasnęła w środku zimy? Tego nie wie nikt, jakieś tajemnice mamun pewnie..
Echo stwierdził, że przy najbliższej okazji natrze Mglejarkę śniegiem, gdy tylko to będzie możliwe.. Jednak zanim przeszedł od słów do czynów, wyczuł pewną woń.. której nie czuł brdzo dawno.. Przestał mówić, serce zaczęło bić nie miarowo.. Nie, to nie możliwe... a może? Mglejarka syknęła, wyczuwając zmianę w zachowaniu kompana.. Rozczapierzyła mordercze pazury, rozglądając się.. Jakieś zagrożenie pewnie.. Podeszła bliżej kompana, żeby go ubezpieczać.. Była gotowa zabić.
: 17 lut 2021, 14:07
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Ha ha ha, naprawdę? – zapytała rozbawiona nagłym uświadomieniem przez Mglejarkę. Tyle się nagadali o tych kudazzach, naoglądali tych Uessasów, że w końcu czarodziej nie wytrzymał. I bardzo dobrze dla niego! Kto wie, może jeszcze kleryczka doczeka się jakiegoś kuzynostwa?
– Tylko nie zgarnij Tacie Basiorowi tytułu najbardziej płodnego i jurnego smoka Wolnych Stad! – dodała, podchodząc do niego i ocierając się o niego bokiem na powitanie. Odwróciła się, uśmiechając do wyraźnie zadowolonej z siebie Mamuny.
– Heej, zrobiłam sobie wycieczkę do Dziadka Strażnika. Ooo.. – zaniemówiła patrząc na nowy kapelusz koleżanki – JAKI ŚLICZNY! – zakrzyknęła, siadając i łapiąc się przednimi łapami za boki pyska. Było jej jak najbardziej do twarzy w nowym odzieniu głowy!
Nagle nastrój, który wokół panował, wywrócił się do góry łapami. Kleryczka mogła się zapytać o co chodzi, ale skłamała by tylko, bo dobrze domyślała się, o co chodzi. Czuła przez więź emocje jakie towarzyszyły ukrywającej się postaci.
Nie wiedziała czy się pokazać, co się stanie. Wolała pozostać ukryta, żeby czarodziej o niej nie wiedział. Jednak musiała to zrobić. Bo jeśli nie teraz to pewnie i tak, prędziej czy później natknął by się na nią w obozie. Nie była w stanie ukrywać się w nieskończoność.
Końcówka ogona Mirri drgnęła na widok pozycji bojowej Mglejarki. Popatrzyła się na wujka zakłopotana.
– Odnośnie znajdywania.. ja.. też znalazłam kogoś ostatnio.. – powiedziała niepewnie, omijając wzrok czarodzieja. Mimo wszystko, spróbowała, ten jeden raz, wymusić na kompance wyjście i pokazanie się. Dla jej własnego dobra.
Poczuła w umyśle tylko jedną mocną wiadomość, która nie dawała jej spokoju, póki się pod nią nie ugięła. Dobrze wiedziała, że nie smoczyca nie chciała jej tego robić, ale musiała. Sama pewnie nigdy by nie wyszła. Przemogła się w końcu, wychodząc powoli z pobliskich krzewów. Zatrzymała się wciąż daleko od smoka, ale na tyle blisko, że mógł ją z łatwością rozpoznać. Spojrzała mu w oczy niepewnie, zasłaniając się zieloną smoczycą, na wypadek gdyby ten grzybowy potwór się na nią rzucił.
: 17 lut 2021, 19:24
autor: Echo Zbłąkanych
Echo się nieco wnerwił na Mglejarkę.. Ale co mu tam, miał w sumie dość dobry humor.. uśmiechnął się na te głupawe słowa kompanki. Cóż, miał kogoś na oku, ale ten ktoś go nie rozumiał, i to go nieco irytowało, czasem tak bywa, cierpliwości dajcie mi..
-A no nawet mnie to nie ominęło, jak widać – odpowiedział Mirri, zanim mamuna zdążyła wygłosić nową głupotę. Kolejny tekst kleryczki go rozbawił niemiłosiernie.. Zaczął się śmiać doniośle, aż głowę odrzucił do tyłu. Cóż, Basiorowi nie mógł się równać.
-Wątpię kochanie, żeby mi się kiedykolwiek to udało.. On powinien mieć pomnik obok Uessasa, gdyż potężny to ruch.. znaczy się, jurności w sobie ma nie skończone pokłady. – powiedział, dalej śmiejąc się głośno. Hehe, teraz będzie dalej męczyć grubasa.
Szła do strażnika.. po co? Co. młodej mu się zachciało, czy co hehe, stary zbereźnik.
-Po kiego grzyba idziesz do tego marudy? – zapytał Trójkątną. Serio bardzo się zdziwił... ale może to tylko takie jego odczucie? Miał Strażnika za ważniaka, i nudziarza, w sumie dużo się nie mijał z prawdą..
Mglejarka uśmiechnęła się na komplementy kapelusza, prezentując go dokładnie przyjaciółce, ze wszystkich stron. Potem, wiadomo co nastąpiło..
Znalazła, Echo wiedział, kogo znalazła, wyczuł jej zapach.. Stare rany otworzyły się, serce łomotało mu niemiarowo, zaczynał słabnąć, co wyczuła mamuna, podbiegając do niego.. Oparł się o nią, mając zamiar odpowiedzieć kleryczce..
-Wiem chyba.. kogo znalazłaś, z jednej strony cieszę się, że ma kogoś.. kto ją kocha, z drugiej strony.. ten bóli jest nie do wytrzymania.. – zaczął osuwać się na ziemię. Mamuna była w panice, nie wiedziała co robić.. Na szczęście po chwili przeszedł mu ból, pozostał tylko bardzo, bardzo słaby. Serce pracowało nada arytmicznie, ale spokojniej.. Co to do cholery było?
Wyszła, zobaczył ją, jednak serce wznów stanęło mu w gardle, ale teraz reakcja była nieco słabsza, na jego szczeście.. takie dwa ataki po kolei mogłyby skończyć się nawet zgodnem.
-Witaj, Maro.. cieszę się, że to włąśnie Mirri Cię znalazła, będzie dużo lepszym kompanem dla Ciebie, niż ja.. – odpowiedział z wielkim wysiłkiem, ledwo trzymając się na łapach. Mglejarka popatrzyła na pumę, która trzymała dystans.. Zrobiło się jej.. przykro. złość zeszła z niej całkiem.. Znała ich historię, w końcu dzielili wspólnie umysł z towarzyszem, doświadczyła tej strasznej historii.. Jej kompan się zmienił, wiedziałą o tym.
-Witaj Maro, ja.. on się czuje już lepiej, i też się cieszę, że trafiłaś na Mirri, jest wspaniała, i na pewno się Tobą dobrze zaopiekuje. – powiedziała śpiewnym głosem w kierunku kocicy. Echo dźwignął się, i spojrzał na Trójkątną z.. bezgraniczną wdzięcznością..
-Mam wobec Ciebie znów dług.. nigdy go nie spłacę, zająłeś się nią, znalazłeś, dziękuje Ci.. – powiedział w stronę kleryczki, i.. zaczął płakać. Nie z żalu, ale ulgi.. Łzy leciały mu po policzkach, na śnieg, nie zamarzając z racji bańki cieplnej. Mglejarka podeszła, żeby go przytulić, nic nie mówiąc więcej..
: 18 lut 2021, 19:38
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Mogę ci zrobić melisy jak potrzebujesz – powiedziała zmartwiona, widząc jak z wujkiem coś jest nie tak. Podeszła trochę bliżej i gdy była pewna, że Mglejarka nic pumie nie zrobi, położyła łapę na barku Echo i sprawdziła maddarą czy nic mu nie jest. Jego serce było nadwyrężone od nagłego szoku, ale nic nie zagrażało jego życiu.
Podeszła niepewnie za smoczycą widząc, że cała sytuacja już się trochę uspokoiła, ale jednak zbyt dobrze pamiętała wybryki czarodzieja, żeby całkowicie mu zaufać. Obserwowała tylko z bezpiecznej kolejności, tego gamonia i jego nową przyjaciółkę. Mimo wszystko była jednak szczęśliwa, że znalazł sobie nowe pasujące towarzystwo. Pokiwała głową na znak przywitania się ze starym przyjacielem i jego nową koleżanką.
– A tam znowu dług.. – powiedziała, ale zatrzymała się, zauważając, że pewnie to samo musiał czuć Strażnik, gdy ona tak do niego mówiła. Jej oczy też się załzawiły, jakby się zaraziła jego płaczem i przytuliła się do niego, chcąc go pocieszyć.
– Mara też się cieszy, że znalazłeś kogoś nowego. Obiecaj mi po prostu, że nie skrzywdzisz Mglejarki. Tyle mi wystarczy, naprawdę. – Poklepała go po plecach i podniosła głowę, żeby popatrzeć mu prosto w jego srebrne oczy. – Obiecujesz?
: 18 lut 2021, 20:06
autor: Echo Zbłąkanych
Melisa, może by pomogła? A raczej wywar jakiś silny na ten durny łeb, żeby nie odwalał więcej.. Czuł się bardzo źle, ledwo trzymał się na łapach.. Jak mógł kiedyś kogoś tak skrzywdzić? Jak mógł.. to zrobić, stracić kontrolę, zawieść zaufanie.. Odrzucić. Pozbyć się.. Jakoś nie miał ochoty, żeby te serce biło dalej, nie zasługiwał, żeby dalej..
-Ja wiem, że on mnie nie skrzywdzi.. wybacz, że tego nie mówi, nie jest w stanie, boje się o niego..– powiedziała cicho mamuna w kierunku przyjaciółki, jej duże, żółte oczy rozszerzyły się, i wyrażały ogromny strach. Echo nie widział gestu Mary, zamroczyło go solidnie, ryczał oczywiście dalej, poczuł że Mirri go przytula, jednak żal był tak ogromny, że nie był w stanie nic powiedzieć.. Jednak ostatnie pytanie było zbyt istotne, żeby je zignorować. Podniósł głowę, żeby spojrzeć jej w oczy.
-Jeżeli kiedykolwiek bym ją skrzywdził.. nie, nie skrzywdzę jej. Obiecuje. Jednak żyć z czymś takim.. że tak zrobiłem.. nie mam ochoty żyć.. – powiedział beznamiętnie, a jego oczy nie wyrażały niczego. Już nie miał siły płakać, serce mu już nawet tak nie łomotało, zrobił się... obojętny.
: 19 lut 2021, 16:21
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Ja też wiem – odpowiedziała spokojnie na upewnienie Mglejarki. Przecież obiecał jej już, że się zmieni, że przestanie tak świrować. Od jego spojrzenia, smutnych słów, aż jej się robiło smutno. Jeju, czy on się właśnie poddawał? Nie, nie, nie. Tak nie można, bo będzie cyniczny jak wujek Korona i skrzywdzi wszystkich jeszcze bardziej.
– Ej! Ejejejej! – złapała jego pysk i potrząsnęła nim mocno na boki – Nie poddawaj się! Przecież nic takiego złego nie zrobiłeś! Patrz! – skierowała pysk czarodzieja w stronę jego dawnej kompanki – Mara stoi? Stoi! Coś jej dolega? Nie! To co się tak załamujesz?! – znowu zwróciła go w swoją stronę świdrując go oczami – Właśnie teraz krzywdzisz Mglejarkę takim gadaniem! Krzywdzisz wszystkich wokół! Przez ciebie się martwi, czy coś ci się nie stało! Rozumiesz? Ona się boi o ciebie! I ja się o ciebie boję! Echo! – puściła jego pysk, kładąc przednie łapy na ziemi – Mara ci dawno wybaczyła, to co zrobiłeś. Przecież sam mówiłeś, że razem doszliście do tej decyzji. Żeby zerwać więź. Proszę, jak możesz mówić, że nie masz ochoty do życia. Zobacz jak się poprawiłeś od tamtego czasu. Masz teraz Mglejarką, już nie szalejesz. Mama jest z ciebie dumna. Rozkwit jest z ciebie dumny. Ja jestem z ciebie dumna. Mara też. Nie musisz przestawać być sobą. Po prostu.. uważaj na przyszłość, dobrze? Ja wierzę, że ci się uda, bo już się tak bardzo poprawiłeś.
Mara usiadła, przyglądając się jak smoczyca tłumaczyła wszystko temu gamoniowi. Jak mogłaby mu nie wybaczyć, jak to przecież było silniejsze od niego. Miał tak wiele kochających osób wokół siebie, a on ciągle robił z siebie jakiegoś największego złoczyńcę. Nic się nie zmienił pod tym względem, ale miał teraz nową kompankę, która może go lepiej rozumiała. Wierzyła Mirri na słowo, że się zmienił. Jednak, ona sama nie była gotowa na podejście bliżej. Za dużo wspomnień. Może kiedyś..
: 19 lut 2021, 18:29
autor: Echo Zbłąkanych
Czy ona właśnie miała czelność oceniać, jak powinien reagować w tej sytuacji? Jak wyrażać żal? JAK ŚMIE? Zamiast wcześniejszej obojętności, wzrósł w nim olbrzymi gniew, jego źródło znów próbowało przejąć kontrolę, tym razem wywołać olbrzym gniew wobec..Mirri? Gniew pojawił się szybko, i szybko ustał.. Jak mógł się gniewać na istotę, która nigdy w życiu nie zrobiłaby nic złego wobec niego? Która, mimo tych wszystkich szkaradności, które niegdyś wyczyniał, dziwnych akcji, zawsze miała dla niego dobre słowo. Stłumił tlący się w nim gniew, pozostał tylko wstyd. W sumie, czy nie zrzucał za dużo zachowań na to źródło? Przecież na dobrą sprawę, zawsze był nerwowy i niecierpliwy.. Zresztą, to źródło było częścią jego osoby, także.. no, jakie by nie było, było częścią jego duszy, dawało mu potęgę magiczną, ale była cena do zapłacenia.. Musiał radzić sobie.
Praktycznie z zewnątrz jego zachowanie było nie zauważalne, może jedynie w jego srebrnych oczach przez chwilę pojawiły się iskierki gniewu..
Serce zaczęło mu bić znów miarowo, znów mógł jasno myśleć. Przytulił do siebie bliżej Mglejarkę, której serce też było bliskie wyskoczenia z klatki piersiowej. Jego gest pocieszył ją, przytuliła go bardziej, i zaczęła płakać. Myślała, że już odszedł..
Spojrzał na Mirri, tym razem przytomnym wzrokiem, następnie na swoją dawną kompankę.
-Mas racje.. okazałbym się podłym tchórzem, uciekającym od odpowiedzialności.. Muszę żyć, aby taka sytuacja się nigdy nie powtórzyła, dowieść, że nie jestem taki. Odzyskać zaufanie, wykuć swój los.. na nowo. Dziękuje Ci, ten strzał w mordę mi pomógł. – powiedział już całkiem spokojnym głosem, uśmiechając się do Kleryczki. Tak uważał, pokaże wszystkim dookoła, że nie jest jakimś wariatem, a tym to zasługują, odpłaci tak, że popamiętają, utopi ich we krwi.. Znów niestabilne źródło próbowało przemycić jakąś myśl, zamącić nieco.. Olał to, jednak był jeden smok, który w przyszłości zapłaci za pewne zahowania, Immanor mi światkiem.. ale to temat na inną historię.
-Nie, nie skrzywdzę nikogo już więcej. Byłem chory, ale panuje już nad tym.. Poznałem naturę tego mroku, który we mnie drzemie.. Zapanowałem nad nim, a nawet wykorzystuje w swoich celach. Jest już zupełnie dobrze. – powiedział spokojnie, głosem tak spokojnym, jakby to nie ten smok wypowiadał te słowa. Sam się zdziwił.. To chyba.. dobrze?
-Wierzę Ci, że byś mnie nie skrzywdził, Mirri Ci wierzy, tak naprawdę, poza kilkoma smokami, w sumie takim jednym, który jest nie warty funta kłaków, nikt nikt nie uważa Cię za groźnego, albo szalonego. Wielu nawet na Tobie zależy.. Dla przykładu, uzdrowiciel z wody.. przecież nie zaufałby szalonemu, nie zrównoważonemu smokowi? Nie dramatyzuj już. – powiedziała swoim śpiewnym głosem, i lekko zdzieliła go w ramię dłonią, śmiejąc się cicho. Echo jednak przeszedł jednak do kolejnej kwestii, która go dziwiła.. Po co szła do Strażnika? Nie chciał już się wyśmiewać, był ciekawy.
-W jakim celu udajesz się do Strażnika? Nie pytam po to, żeby Ci dopiekać, szukasz u niego rady, jakichś nauk? – zapytał zaciekawiony. Może stary zgred mógłby odpowiedzieć na niektóre jego dywagacje, rzucić jakieś światło na to? Hmm, to rozważenia. Uśmiechnął się do Mary, nie podchodził.. Nie chciał znów zrobić nić głupiego.
: 20 lut 2021, 15:12
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– He he, nie ma za co – poklepała go po ramieniu. Była szczęśliwa, że wujek nie poddał się tak łatwo smutkowi i beznadziei. A raczej, poddał się tylko na chwilę, ale od razu go z tego wyciągnęła. Nie chciała mieć kolejnego wujka Zefira w stadzie. Uśmiechnęła się szerzej na wieść, że już panuje nad tym wszystkim. Że już jest dobrze.
Mara wstała, upewniona że jej dawnemu kompanowi nic już nie dolegało. Nie chciała na razie przy nim przebywać dłużej niż musiała. Jeszcze musiała się przyzwyczaić. W kilku susach pomknęła do lasu, znikając między drzewami.
– Wybacz Marze, ale jeszcze potrzebuje się oswoić z tą sytuacją. Jak kiedyś byś chciał z nią się spotkać to zapraszam do lecznicy. Tam się najczęściej wyleguje – wyjaśniła zachowanie pumy.
I po co mu mówiła, może lubiła sobie poleżeć w spokoju?
Pff, trochę towarzystwa jej nie zaszkodzi.
Uśmiechnęła się szeroko słysząc słowa mglejarki i popatrzyła się złośliwie na wujka. Zaufał mu uzdrowiciel z wody? Czyżby..
– Czyżbyś kręcił coś z Żabą? Widziałam jak się na siebie patrzyliście słodkimi oczkami.. – skomentowała, wystawiając język. Bardzo się cieszyła, że sobie kogoś znalazł. Może niedługo będzie mieć nowe kuzynostwo. jak sobie powpychają kudazzy w dziury?
Machnęła ogonem na drugą stronę słysząc pytania o Strażnika. Ciągle się ją każdy o niego pytał. Czy to aż tak źle, że go trochę lubiła i miała do niego jakiś szacunek?
– Lubię przychodzić do Strażnika, bo mnie dużo nauczył. Może jest trochę yy.. sztywny, ale wie bardzo dużo i mi pomaga jak mam problemy. Chciałam się go dopytać czy ma jakieś wskazówki co do sztuki mediacji. Tata Pyza powiedział, że bardzo ważny jest sposób prezentowania się i argumenty. – Nie była pewna, czy w ogóle Prorok wiedział coś więcej niż przekazał jej tata, ale chyba zawsze warto się zapytać, niż ślepo założyć coś o kimś.
: 28 lut 2021, 19:44
autor: Echo Zbłąkanych
No, poklepanie nieco go ukoiło. Spojrzał srebrnym wzrokiem na Mirri, próbując tak podziękować bez słów jeszcze raz, nie mieląc przy tym więcej ozorem. Mara.. cóż, trudno się dziwić. Zapracował sobie na takiej a nie inne jej reakcje. Płacił wysoką cenę, nie był dla niej za dobry, jednak poprzysiągł sobie, że dla mamuny, nawet tak wrednej jak Mglejarka, będzie inny.
-Rozumiem, i nie dziwie się jej. Zbyt dużo się wydarzyło, potrzeba czasu, i jej i mi. – powiedział już spokojnym tonem. Niech to licho.. ta mamuna ma za długi jęzor, wszystko gotowa wypaplać. Spojrzał na nią z wyrzutem
Mamuna cieszyła twarz tylko, że jej zgrabnie przemycona wredność została dostrzeżona przez kleryczkę. No bo po co to ukrywać? Swoją drogą bardziej dwóch nieporadnych uczuciowo smoków, istot, takich jak Żaba czy Echo nigdy nie spotkała. Nie umieli kompletnie w jej mniemaniu rozmawiać na tej płaszczyźnie, bo jeden domyślał się i mych rzeczy niż drugi. Byli.. uroczy na swój sposób. Zamierzała dopowiedzieć przed kompanem na pytanie Mirri, żeby go nieco jeszcze podenerwować, tak o, dla zabawy.
-Tak, kręcą! Są tacy uroczy i nie poradni! Ten tutaj dwoi się i troi jak zagadać do niego, a Żaba nie jest lepszy, podejrzewam, że nawet nie wie, o co mojemu kompanowi chodzi! – zaśpiewała radośnie w odpowiedzi, nie dając Echu ustosunkować się do zapytania.
Echo zrobił się czerwony.. jednak po chwili zaśmiał się. Fajnie, że mamuna jest tak podobna do niego, bardzo jego stul zachowania. Podszedł do wciąż śmiejącej się Mglejarki, i wcisnął jej lekko kapelusz, aż na oczy. Mamuna lekko się zatoczyła, sycząc ale i śmiejąc się nadal, Świetlik też parsknął śmiechem.
-Cóż, no.. tak jak powiedziała moja kochana kompanka, wpadł mi w oko, aczkolwiek nie bardzo czasem czytam jego reakcje, i rozumiem niektóre rzeczy. Jest kochany i fajny, może coś z tego będzie. – powiedział uśmiechając się do Mirri. Co mu tam, kiedyś i tak by to wylazło na jaw, wolał sam to powiedzieć.
Strażnik.. Nie rozumiał uwielbienia, którym darzyła kleryczka tego smoka. Był cyniczny, zimny, wyrachowany. Echo nie lubił takich charakterów, czuł się wśród takich smoków nieswojo, samemu będąc wulkanem emocji, i wesołego nastawienia.
-Jako prorok na pewno zna się na wielu rzeczach.. Mnie jednak odpycha jego cyniczny charakter, i brak okazywania zrozumienia. Przysłuchiwałem się mu, i.. lubi wszystkich mierzyć swoją miarą. Ale to tylko spostrzeżenia. Może sam się wybiorę z nim porozmawiać, ale łatwo mnie wyprowadzić z równowagi bezczelnymi komentarzami, więc.. nie wiem, czy to jest pomysł do zrealizowania ot, tak. – powiedział Echo, nieco zamyślony. Może by coś mu jeszcze powiedział na temat tego jego źródła? Lepiej znać więcej opinii, jednak obawiał się cynizmu i szydzenia, jakby się otworzył. Musi to przemyśleć.
: 02 mar 2021, 15:34
autor: Ślepa Sprawiedliwość
A-ha! Dobrze myślała! Echo się zakochał, a z tego co powiedziała Mglejarka i czarodziej, wychodzi że trafił swój na swego, ha ha!
– Na pewno coś będzie! Żaba jest bardzo fajny i według mnie idealnie do siebie pasujecie. No i.. no.. ma na imię Żaba, ha ha! – Co było śmiesznego w tym, że Świetlik kręcił ze smokiem o takim imieniu samiec już sam mógł się pewnie domyślić. O i właśnie..
– Czy to znaczy, że niedługo będę mieć więcej kuzynów? – uśmiechnęła się złośliwie. Dobrze wiedziała, że rozumiał o co jej chodziło. Wkładanie kudazzów w dziury i składanie jaj, oczywiście.
No dobra, może ta wybuchowość Echo i specyficzny charakter Strażnika to nie jest dobre połączenie. Tylko by się tam nakręcali i skończyło by się pewnie spaleniem połowy lasu, he he.
– No.. jak Wujek nie wytrzyma kilku negatywnych komentarzy, to może lepiej niech Wujek do niego nie idzie. A, tak w ogóle.. – zmieniając temat – czy Wujek robi jeszcze te magiczne pokazy? Czy zrobił sobie Wujek na razie od tego przerwę? Ostatni raz to chyba Skarabeusz i Purchawka na takie chodzili, a teraz nie pamiętam, żeby był jakiś nowy..
: 12 mar 2021, 13:50
autor: Echo Zbłąkanych
Echo uśmiechnął się na słowa Mirri. Pasowali? Chyba tak.. czy coś z tego będzie? Miał nadzieje, jednak nieco się do tego zdystansował, aby już nie popełniać gaf, głupot, czy ogólnie.. nie być gamoniem.
-No podoba mi się! Jest fajny, uprzejmy, i lubi moje wygłupy.. może coś z tego będzie, aczkolwiek nie nastawiam się jakoś bardzo, żeby potem nie było wielkiego rozczarowania. – odpowiedział po namyśle. Cóż, szok, umiał racjonalnie się zachować, jeżeli chodzi o ten temat.. sam się tym zaskoczył.
Zaśmiał się na kolejne słowa uzdrowicielki, bardzo doniośle.
-Oj, powiem Ci, że nie wiem, czy to jest takie proste.. dużo łatwiej jest mieć potomstwo z samicą, z samcem.. cóż, tutaj dużą rolę grają duszki ee, chyba, sam do końca nie wiem, jakby to miało wyglądać. – odpowiedział z uśmiechem na gębie. Zaczął sobie wyobrażać to, ewentualnie jakby do tego podejść.. i zaśmiał się jeszcze bardziej. Komiczne.
Mamuna była dumna z Echo. Wreszcie zaczął być racjonalny, potrafił podejść do zagadnień związanych z silnymi emocjami z dystansem, oceniając wszystko.. dość trafnie.
-O, patrzcie, trochę się wlało oleju to tej pustej głowy! Gratuluje, zaczynasz wyciągać wnioski! – powiedziała w stronę Echa z przekąsem. Było nieco wredne.. no ale przecież to pochwała!
Echo pokazał tylko język mamunie, śmiejąc się wewnętrznie z jej ciągłych docinków. Dobrze mieć podobnego do siebie kompana, dużo łatwiej tak.. Sprawy Strażnika nie komentował dalej, gdyż Mirri trafiła w sedno. Podjął rozmowę o nim, żeby bardziej poznac punkt widzenia kleryczki.. Nigdy nie miał zamiaru iść do tego pniaka.. Po co sobie psuć w miarę dobry humor?
Pokaz.. oj, oby nie chciała takiego pokazu z tych hehe, z przeszłości. Nie, z tym skończył.
-Oczywiście, jaki chcesz pokaz? Tym razem koncert życzeń! Bez mojego wkładu własnego, tylko co Ty chcesz! – powiedział radośnie. Zobaczymy co wymyśli, oby nic z tych rzeczy, które tworzył na tym nieszczęsnym bagnie. Kurtyna w.. górę?
: 13 mar 2021, 13:21
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Hmm.. co by chciała zobaczyć, żeby jej Echo wyczarował? Na pewno musi być coś niebywałego, a wujek i tak doda do tego jeszcze coś od siebie. Ooo... a gdyby tak..
– Pamięta Wujek jak zrobił małego Tatę Agatowego i małego Tatę Basiora? I jak się ganiali? Mógłby Wujek wyczarować małego siebie i małego Żabę jak się trzymacie za łapki i razem tańczycie? – uśmiechnęła się złośliwie. Była ciekawa czy Wujek zechce coś takiego wyczarować. Nadszedł czas na nową parę aktorską na przedstawieniu, a będzie nią Echo i Żaba!
: 20 paź 2021, 21:21
autor: Więzy Krwi
Samica ponownie coraz częściej wędrowała po terenach za granicami stada, nie mogąc udziedzieć na zadzie przez dłuższy czas. Starała się polować ile mogła, ale większość wolnego czasu spędzała na podróżach. Dlaczego? Ponieważ mogła, nie potrzebowała więcej powodów. Przynajmniej póki nie poznała całego terenu, to nie zacznie się nudzić. Tym razem skrzydła poniosły ją do puszczy. Gęsty zalesiony teren mógł kryć wiele tajemnic. Zwłaszcza że ciężko było zajrzeć tam z powietrza. Była gęsta i lecąc ponad koronami było widać niewiele. Można było jedynie zanurzyć się w tej dżungli. Przez jakiś czas podróży Isima nie zauważyła wiele rzeczy które przyciągałyby uwagę. Jednak po jakimś czasie trafiła na ciekawy kawałek...terenu. Pomiędzy drzewami znajdowała się bardzo niewielka polana. Na niej zaś były spore głazy. Gdy Isima podeszła bliżej, zauważyła że na kamieniach wyryto podobizny smoków. Ryciny te nie przedstawiały raczej przyjemnie wyglądających postaci. Ciekawe czyim dziełem były?
W głowie Isimy pojawiła się możliwość że natrafiła na jakieś ślady po innych inteligentnych rasach, które pewnie nie przepadały za smokami. Opuściły to miesjce dawno temu? Czy nadal się tutaj pojawiały od czasu, do czasu? Oczywiście nie miała jak wiedzieć. Isima przejechała lekko szponami skrzydła po powierzchni jedneo z głazów. Możliwe było że było to po prostu dzieło smoka z dość...dziwnym poczuciem humoru...
/Kąsek/
: 21 paź 2021, 13:54
autor: Jadowita Opoka
Ukąszenie musiała w końcu przyzwyczaić się do długości swojego ciała. Nie chodziło jednak o to że nie umie nim operować, nauczenie się tego przyszło jej z łatwością. Zapominała jednak że długość jej ciała jest znacząco większą niż kiedy zasypiała a to prowadziło do tego że w próbach skradania się czy też zakrętów podczas biegu przez przypadek się o coś blokowała lub nawet uderzała. Spacery były więc idealnym sposobem na to by bez obijania się o powierzchnie, dać sobie radę z tym problemem. Jadowita podekscytowała się gdy zamiast dalszego kawałka puszczy przed sobą ujrzała jakąś polanke z skałami. W końcu coś innego niż te wszystkie drzewa podczas tego spaceru! Odetchnęła głęboko zaraz jednak zamierając w miejscu gdy do jej nosa dotarł zapach plagi. Z zaciekawieniem na pysku zdecydowała się podejść, opuściła się na łapach ruszając po cichutku w stronę polanki, może działo się tam coś ciekawego? Okrążyła to lekko, w końcu dostrzegając Różaną. Nie rozpoznała jej, dlatego też zdecydowała się na lekkie nastraszenie jej. Swoim cielskiem oplotła dwa mniejsze kamienie tak by samica zauważyła cień jej cielska a niedługo po tym jasne tęczówki kiedy wychynęła by pyskiem trochę w jej stronę.
: 01 lis 2021, 17:48
autor: Więzy Krwi
Samica była co prawda zajęta badaniem interesującego zjawiska, jednak obecność intruza nie przeszła całkowicie bez jej wiedzy. Isima była łowczynią. Musiała zazwyczaj zachowywać czujność, gdyż podczas polowań mogła paść ofiarą jakiegoś drapieżnika. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt że nie należała do zbyt dużych lub silnych osobników. Była łatwym posiłkiem dla wielu potężniejszych drapieżników i kto wie co można znaleźć w tej puszczy...
Ciężki do zidentyfikowania cień padł na otoczenie gwałtownie, co uprzedziło ją dość jasno że nie była sama. Jej ciało błyskawicznie sprężyło się do działania. Trzepnięciem skrzydeł, Isima wyskoczyła w górę, lądując na największym z kamieni, oglądając się z podejrzliwym sposobem za siebie. Była gotowa do walki lub ucieczki, jeżeli przeciwnik przerastał jej możliwości.
Jednak jej oczom nie ukazał się drapieżnik. Zobaczyła smoka. Isima zastygła, nie będąc pewna co robić. Gdyby Jadowita Łuska miała ją zaatakować, była to najlepsza okazja. Jednak atak nie nadszedł, także Isima domyśliła się że nieznajoma nie miała takich intencji.
– Bardzo śmieszne. Zrób to komuś innemu, a od razu odpowie użyciem kłów i szponów. – Samica warknęła cicho. Była to prawda. Część smoków miało w instynkcie uciekać przed niebezpieczestwem jak ona, inne zaś wykonają pierwszy cios, zanim potencjalne zagrożenie wyrządzi im pierwsze krzywdę. Zmierzyła samicę wzrokiem.
...
Nastała chwila milczenia, gdy oczy Isimy się lekko rozszerzyły, a ciało rozluźniło. Nie była w stanie określić dokładnie, ale coś w smoczycy wyglądało...znajomo. Chociaż nie mogła sobie do końca przypomnieć jak się wcześniej spotkały. Więzy krwi zamrugała ze zdziwieniem. Czarne łuski, rogi pochylone lekko do przodu, biała grzywa i cętki. – To dziwne...wyglądasz...znajomo. Czy my się już kiedyś spotkałyśmy? – Isima w końcu zapytała. Nigdy wcześniej tak nie miała, więc musiały się już gdzieś spotkać...
: 14 lis 2021, 10:54
autor: Jadowita Opoka
Oh, jaka wspaniała reakcja! Tak żywej nie spodziewała się nawet po swojej siostrze a ta przecież spanikowała po zwykłym pisklęcym ugryzieniu w róg. Jej kły nie były wtedy tak mocne więc raczej dużo nie poczuła! Patrzyła uważnie na swoją "ofiarę" cicho sycząc a kiedy ta otworzyła pysk i usłyszała co mówi, kąciki jej paszczy same uniosły się ku górze.
-Taka reakcja byłaby jeszcze ciekawsza a to sprawiłoby że ta zabawa stałaby się lepsza- Przemówiła samej także machając mocno skrzydłami by z ich pomocą szybko i sprawnie dostać się na kamień naprzeciwko Krwi. Ta wywerna kogoś jej przypominała, kolory były jakoś dziwnie znajome i wcale nie chodziło tu o otoczenie!
-Czy się spotkałyśmy? Możliwe że przed czasem mojego snu tak się stało. Jak się nazywasz? Ja byłam Ukąszeniem jednak moje imię brzmi teraz Jadowita– Przedstawiła się jakby nigdy nic, składając skrzydła oraz wygładzając swoje futro oraz grzywę z pomocą krótkich liźnięć a także lekkiego potrząsania długim ciałem. Trochę tych piórek i futra miała, łusek zdecydowanie mniej jednak te chroniły dół jej ciała. Niczym duży kot czekając na odpowiedź naciskała grubymi poduszkami łap na skałę pod sobą mając jednak ciągle schowane pazury by uniknąć tego brzydkiego dźwięku drapania.
: 15 lis 2021, 13:07
autor: Więzy Krwi
Może Jadowita szukała zaczepki. Kogoś by obić sobie mordę dla zabawy. Niestety jednak nie trafiła na dobry do tego typ smoka. Isima miała to do siebie, że nie brała szczególnie przyjemności z walki. Jak i szczerze mówiąc...Kąsek prawdopodobnie powaliłaby ją bez większego problemu. Czy walka jest zabawna gdy nie jest wyzwaniem? Wtedy to już raczej znęcanie się nad słabszym. No chyba że Kąsek miała ciągoty w tym kierunku...
Isima uważnie obserwowała samicę. Poczucie dziwnej znajomości nie ustępowało. Dodatkowo druga samica także wydawała się coś zauważać. Jeżeli obie miały takie wrażenie, było to bardzo wątpliwe żeby był to jedynie zbieg okoliczności lub żeby obie pomyliły siebie z kimś innym. Musiały się kiedyś już spotkać. Tylko kiedy?
Ukąszenie. To słowo coś jej mówiło, chociaż konkretne wspomnienie cały czas uciekało jej gdy tylko zdawała się coś pamiętać.
– Hm...to musiało być dość dawno. Też sporo spałam i nie pamiętam tak dokładniej księżycy przed tym... – Isima przyznała, przykładając szpon jednego skrzydła do pyska, w zastanowieniu. Wspomnienia sprzed snu wydawały się nieco zamglone w tym momencie. W sumie nic dziwnego, bo zasnęła nadal będąc pisklęciem. Ale kojarzyła że czasem mama zabierała ją poza obóz i poza tereny stada. Może to był jedna z tych okazji?
Imię jednak nadal jej coś mówiło. Ukąszenie...Ukąszenie...Kąsek? – Oh! Chyba coś pamiętam! Czy nie mówiono na ciebie Kąsek!? – W końcu jakaś lampa zapaliła się w umyśle samicy. W końcu dotarła do nieco niewyraźnego wspomnienia gdy bawiły się przy szczelinie. Z pewnością to wtedy się spotkały!
– Moje imię teraz brzmi Więzy Krwi. Jestem łowczynią. Ale jako pisklę nazywałam się Isima. – Plagowe smoki zazwyczaj nie były zbyt chętne do wyjawiania swoich oryginalnych imion, jednak samica miała świadomość że musiała je już zdradzić kiedyś. To jedyne co mogłoby naprowadzić smoczycę. Na pewno nie była wtedy jeszcze adeptem.
Samica uśmiechnęła się lekko, jednak kamienie ponownie zwróciły jej uwagę. Zauważyła wcześniej coś intrygującego, ale nie miała pewności. Przyjrzała się jeszcze raz rysom na skałach przedstawiających smoki. Jednak nie mogła określić ich ilości. Tak jakby...zdawały się cały czas zmieniać miejsce. Isima otworzyła lekko pysk, mrugając.
– Zauważyłam coś w tym miejscu... – Samica mruknęła, wpatrując się w ryciny. – Próbuję policzyć je...ale za każdym razem coś się nie zgadza. Możesz spróbować? Czy rzeczywiście coś z tym jest nie tak...czy to ja po prostu mam tak słaby wzrok...? – Isima skierowała się do ukąszenia. Była świadoma że jej wzrok nie był najlepszy, ale zazwyczaj nie mylił jej aż tak bardzo. Inaczej nie miałaby wielkich szans żeby upolować cokolwiek. Coś...wydawało się tutaj nie tak...
: 15 lis 2021, 19:37
autor: Jadowita Opoka
A więc nie tylko Jadowita i jej rodzeństwo zapadli w sen. Była to ciekawostka którą postanowiła zapamiętać, ten sen nie był czymś normalnym co mogła w jakiś sposób kontrolować więc dowiedzenie się na jego temat czegoś więcej było miłe. Choć dziwnym było to że tamta smoczyca nie pamiętała co działo się wcześniej, dla niej tamte czasy były bliższe niż te w których się obudziła. Może na początku trochę zbyt chaotyczne ale nadal wyraźne, trzeba było się tylko trochę skupić i pomyśleć. Nie dać się otumanić tym wszystkim obrazom.
-Tak, choć jak pamiętam mówiła tak na mnie tylko rodzina i chyba ktoś jeszcze-Smoczyca lekko przekrzywiła głowę na lewo przyglądając się drugiej smoczycy jeszcze uważniej. Gdzieś jej świergotał ptaszek tylko nie wiedziała na którym drzewie a potrzebowała je znaleźć. Kiedy tamta się przedstawiła na pysku mieszanki Wężowej, pojawił się szeroki uśmiech.
-Ah! Już pamiętam! Jesteś tym smokiem od małej bójki, trudno było się dookoła ciebie zawinąć- W końcu odnalazła drzewo z którego dochodził świergot. Wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie, nie sądziła że kiedyś jeszcze spotka tej smoczycy. Tamta pachniała stadem plagi więc spotkanie z nią było raczej jednym z trudniejszych. Wspomnienie na temat skalnych smoków odwróciło uwagę Jadowitej od smoczycy, przez chwilę gapiła się na nie, starając się policzyć ile ich tam jest.
-Huh, dziwne. Mimo że nic dzisiaj nie paliłam to te smoki wydają się zmieniać miejsca- Zaśmiała się lekko pod nosem, patrząc na to wszystko z zafascynowaniem i mimo wszystko zbliżając się do drugiej samicy by móc się temu bliżej przyjrzeć.
: 08 gru 2021, 0:43
autor: Więzy Krwi
– Tak się przedstawiłaś, jeżeli dobrze pamiętam. – Isima lekko zaczęła klepać ogonem o kamień, próbując przywołać wspomnienia. Na pewno się już wspomniały. Chyba była wtedy zaledwie pisklaczkiem i podróżowała sobie z Umnganem. Wtem i druga samica sobie przypomniała dokładniej w jakich okolicznościach się spotkały. – O faktycznie. Pamiętam że próbowałam wtedy zobaczyć co jest w takiej szczelinie w ziemi... – Isima odpowiedziała. Już wtedy miała zainteresowaniem badaniem terenów poza stadem. – Myślę że teraz nie byłoby łatwiej... – Isima dodała wzruszając skrzydłami, gdy Jad wspomniała ich walkę. Isima jedynie doświadczyła że wyrywanie się na siłę nie miało sensu. Użyła zaś trochę sprytu i zręczności.
Isima przytaknęła lekko głową słysząc że wcale nie miała jakiś halucynacji. Znaki rzeczywiście się zmieniały! Co to jednak znaczyło? – Czyli nie jestem po prostu ślepa! Zastanawia mnie jednak o co chodzi z tym kamieniem. Jest to jakiś rodzaj magii? Nie wygląda ogólnie na smoczą. – Zastanowiła się, wpatrując w skały. Ciekawe czy kamień miał jakieś konkretne znaczenie. Cel by tu być i mieć takie właściwości. Chociaż może po prostu były stworzone jako żart, by drwić sobie z tych co próbowali go analizować.