Strona 23 z 24
Skalna Polanka
: 15 lut 2024, 20:10
autor: Mistrz Gry
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Nieźle, nieźle! Ale z prawdziwą Xeri będziesz musiał się *ciuuum* bardziej postarać. – Batsu usłyszał, a po chwili smok zniknął, niczym marzenia Szlaku Blizn w tej chwili. Nie był to jednak koniec, to zaledwie początek.
– Jestem Ciumkacz! Przechodziłem i widziałem, że masz kogoś konkretnego w głowie, kim bym *cium cium* nie był, gdybym nie postanowił ci pomóc? Dobrze *ciuuuum* kombinowałeś z kamieniem, ona, to znaczy oni, je lubią. – Wytłumaczył, a brzoskwinia i kwiatek zniknęły, ciekawy kamień szlachetny jednak pozostał. Po chwili Ciumkacz znów zmaterializował się w postaci Xeriego, teraz jednak był bardziej pomarańczowy, a mniej fioletowy.
– Masz, weź sobie trochę mchu *ciuum cium*. Jak mawiało stare przysłowie, wszystko może być ziołem, jeżeli jesteś *ciuuum* wystarczająco odważny. – Wręczył mu dziwny, suszony i gwiazdkowy mech, który pachniał bardzo aromatycznie, aż zaciągnął nim się i ciumknął kilkukrotnie.
– Zorganizuję ci randkę *cium cium*, kumpli nie zostawia się w potrzebie, a ty właśnie zostałeś moim ziomkiem. Mam trzy pomysły, a ty wybierzesz jeden i razem *cium cium* wcielimy go w życie. – Wytłumaczył. Tak samo jak z kamieniem, będzie teraz pora na kolejny wybór!
– Opcja pierwsza, będziesz czekał na nią w mojej tajnej miejscówce, a ja ją tam zaprowadzę *ciuuuum*. Jest tam dużo kamieni, pachnie ładnie, to jaskinia! Są tam świecące kryształy. Rozstawię tam jakieś futro, zadbam o nastrój, a ty *cium cium* będziesz mógł wręczyć jej prezent. Żadnych wybuchów, prosto, spokojnie, cicho, klimatycznie.
– Opcja druga, nazwałem to romantycznym polowaniem! Zaprowadzę ją do lasu, a tam będziesz schowany ty *ciuuuuum*. Zmaterializuję jakieś zwierzę, będzie wyglądało na niebezpieczne, ale nikomu nic się *cium cium* nie stanie. Zza krzaków wyskoczy dzika bestia, a ty bohatersko ją obronisz... albo ona ciebie, jak wolisz.
– I ostatnia *cium cium*. Mam układy w pirackim mieście, mogę załatwić wam krótki, romantyczny rejs statkiem. Cudne widoki gwarantowane, a do tego wyborna kolacja *cium cium* pod pokładem, specjały pirackiej kuchni. Jak mawiają, przez żołądek do serca. Na sam koniec wkroczę ja i będę robił pokazy ogni na niebie *CIUUUUUUUM*.
– Jest też czwarty, dodatkowy pomysł *cium cium*. Wezmę jakieś tanie wino, zawołam ją tutaj, powiem, że istnieje pewien dżentelmen, któremu bardzo na niej zależy i reszta zrobi się sama! Butelkę wam zostawię i tyle. Może zadbam o jakiś klimacik, pośpiewam?
Szlak Blizn
Skalna Polanka
: 16 lut 2024, 7:29
autor: Szlak Blizn
Batsu odskoczył automatycznie przybierając pozycję bojowa. Nie spodziewał się, że Xeri która spotkał był zwykłym złudzeniem za sprawą najpewniej duszka.
– Trochę mało zabawny żart, wiesz? – powiedział z oburzeniem w głosie, ale za chwilę się rozluźnił i uśmiechnął.
-Ra-Ra-Randke? – przełknął głośno ślinę. Wiosna się zbliżała i czuł dziwne mrowienie w ciele. Ale czy zna się na tyle długo z Xeri aby...?
Zmrużył ślepia podejrzliwie i ścisnął pysk
– Powiedzmy że pójdę i wybiorę jaskinie, co wtedy? Na pewno przyjdzie a nie będzie to Twoja kolejna sztuczka?– zapytał dalej niepewnie. Wciąż trzymał w łapie kamień, jeżeli duszek go oszuka, zabierze go i da smoczycy przy innej okazji.
Skalna Polanka
: 19 lut 2024, 17:04
autor: Mistrz Gry
– Hmm, Khamsin mówił to samo, jak się w niego *cium cium* przemieniłem. Może smoki nie lubią jak tak się robi, jak myślisz *cium cium*? Tylko ja... zdradzę ci sekret, kolego. – Powiedział i jako pomarańczowa Daenjer, podszedł bliżej Batsu i zaczął mu coś szeptać...
– Ja nie istnieję, jestem *cium cium* niewidzialny! Ale nieważne kim jesteś na zewnątrz *cium cium*, ważne kim jesteś w środku. – Powiedział szepcząc i poklepał smoka po barku, po czym się odsunął.
– Nie no co ty! Żadnych sztuczek, daj mi momencik tylko. – Powiedział i zrobił takie *puff* po czym zniknął. Batsu musiał poczekać chwilkę, podczas gdy Ciumkacz załatwiał sprawę z Xerim. Nie trwało to długo, a już po chwili duszek powrócił.
– Ryba łyknęła haczyk, powtarzam *cium cium*, ryba łyknęła haczyk i ciągnie za wędkę! To znaczy spławik. Ojjj, jak ciągnie. Nie znam się na wędkowaniu, ale chodź, pozwól mi działać. – Rzucił do Batsu i podszedł do niego, wyciągnął coś lepkiego i zaczął modelować mu grzywę, na [Elvisa Presleya], jednak to nie koniec! Wziął buteleczkę perfum o mocnym, agresywnym, ale też i zmysłowym, delikatnie słodkim zapachu i spryskał smoka. Na sam koniec wyjął czerwoną muszkę i spróbował założyć ją na Szlak Blizn. Czy smok przerwie Ciumkaczowi w którymkolwiek z tych etapów i powie stanowcze nie? A może pozwoli mu działać cuda.
– Jesteś gotowy, ona zaraz będzie *CIUUUUM* na miejscu. No powiem ci, jestem dumny i z ciebie i ze mnie, chodź *cium cium*. – Zaczął prowadzić smoka w miejsce nad Ognistymi Szelfami... a tam było mnóstwo pięknie pachnących, różowych kwiatów. Musieli się spieszyć i zdążyć przed Xeri!
Szlak Blizn
Skalna Polanka
: 29 kwie 2024, 16:42
autor: Płatki na Wietrze
Wylądował w miejscu, w którym umówił się z Yulem. Trochę walczył ze sobą, czy zabierać ze sobą Roka… Z jednej strony, chciałby go oswajać z innymi smokami, z drugiej… Pewnie by mu się tu nudziło i musiałby się nim zajmować, albo go zabawiać. Aaaale, nie zabrał go ze sobą na Ceremonię, więc musi to teraz w jakiś sposób odrobić. Przy okazji przedstawi go Yulo i tak dalej, może ten będzie na tyle łagodny, że Roko będzie bliżej zaufania mu? Kto wie! Taka Bealyn na przykład trochę go zestresowała...
Samiec po wylądowaniu wcale nie zamierzał siadać, czy się kłaść, o nie! Był zbyt podekscytowany! Wypatrywał więc Yula, chodząc niespokojnie po okolicy. Na wszelki wypadek posłał mu przekaz mentalny, że już jest!
Kompan w tym czasie poznawał okolicę! Nowe zapachy i te sprawy. Chodził po skałach, przy których Kairaki wylądował. Szukał drogi na sam szczyt, więc jako taką rozrywkę miał... Dopóki czegoś sobie nie zrobi. Uh...
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 30 kwie 2024, 11:37
autor: Powiernik Pieśni
Pierw pojawił się kruk, który oznajmił swoje przybycie krakaniem, ale nie jakimś byle krakaniem...
–Helvete!
oznajmił donośnie przez chwilę patrząc na smoka i jego kompana. Nie atakował, nie przejawiał żadnych oznak wrogości chociaż słowo które powiedział brzmiało źle to wykrakał je dziwnie entuzjastycznie.
Dołączył do niego kolejny kruk, z białym oznaczeniem na do oczami, potem kolejny z takimi samym oznaczeniami, potem... kolejny, z zielonym oznaczeniem, potem z czerwonym... Kolejne i kolejne siadały na skałach i pojedynczych drzewach. Spora grupa siadła niczym ściana przed Kaiem, ale żaden nie atakował. Krakały sobie co jakiś czas, wydawały się bardziej zajęte sobą, niż faktycznie pilnując smoka, który siedział przed nimi.
Moment później przez polanę przechodził Yulo, który wydawał się nawet niezbyt zdziwiony widokiem tych ptaków. Ot, rzucił spojrzenie na tego, który znów się wydarł.
– Helvete!
Potem minął nieistniejącą granicę ptactwa i usiadł na zadzie. Zmęczone spojrzenie smoka powędrowało na zwierzę u boku drugiego samca. Warto wspomnieć, że Yulo odzyskał już łapę...
– Masz kompana, ciekawy wybór.
skomentował tylko przez chwilę patrząc na nieznane sobie zwierzę. Lekko się uśmiechnął, ale nie zbliżał się.
– Więc chcesz się uczyć, tak?
Zapytał, i za nim znów zakrakały kruki w ilości trzech, kolejne trzy się obróciły, odleciały, zmieniły pozycje. Rozpraszające? Skądże znowu...
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 01 maja 2024, 21:31
autor: Płatki na Wietrze
Jak tylko pierwszy kruk zaskrzeczał, wszystko co robili Roko i Kairaki stało się nieważne. Tylko tyle wystarczyło, by smok na ziemi i kompan na jednej z pobliskich skał, zwrócili swoje spojrzenia ku zwierzęciu. Albo zwierzętom, bo przybywało ich więcej… Roko i Kai w komiczny sposób koncentrowali swoje spojrzenia na przylatujących ptakach, kręcąc za nimi łbami. Kairaki nawet usiadł, zdezorientowany, ale też i nieco tym… Zaciekawiony? Może nawet i uradowany! Ohhh, czyżby Alzali z jakiegoś powodu zechciał mu się objawić?! Porozmawiać z nim? Wypatrywał charakterystycznych dla duszka białych oczu wśród zwierząt, ale niczego takiego nie dostrzegł… Dlaczego więc tak dziwnie krakały?
Roko zaszedł w międzyczasie na ziemię i zbliżył się do Kairakiego, a konkretnie – schował się za nim. Jakoś tak, wolał być bliżej niego, czuł się wtedy… Bezpieczniej. Tak. A taka chmara ptaszysk tylko go niepokoiła… Nawet jeśli nic nie robiły.
Przez tę kakofonię wrzasków ledwo dostrzegł przybycie Yula! Te kruki za bardzo absorbowały jego uwagę, uh... Oh, Yulo odzyskał już łapę... Uhm... Uh, nie, nieważne. Nie myśl o tym. Skup się na nim, na nauce, może na krukach...
– Y, ah, tak, nazywa się Roko – powiedział, zerkając na swojego towarzysza. Ten trochę niepewnie i nieśmiało wyszedł i zrównał się z Kairakim, pod naporem jego spojrzenia i może też troszkę dzięki uśmiechowi drugiego smoka! – Y, tak, bardzo chętnie, tylko, może najpierw… To Twoje kruki? – Zapytał niepewnie, przyglądając się tym ptakom. Jak mógł o nie nie zapytać?!
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 02 maja 2024, 10:41
autor: Powiernik Pieśni
Yulo patrzył na smoka ze swoim kompanem i nadal się uśmiechał, ale przez pewien czas nic nie powiedział, po prostu kiwnął łbem zwierzęciu a potem nieco mocniej otworzył ślepia jakby nieco zdzwiony tym, że Kai zwraca uwagę na ptaki za nim.
– Nie, Kaiu. Przecież niemożliwe jest posiadanie tylu kompanów na raz. Chyba by mi łeb wybuchł.– odpowiadając zgodnie z prawdą zarazem nie opowiedział niczego więcej.
– To co? Od czego zaczniemy? Jakieś konkretne zwroty chcesz poznać? Ostrzegam, że wiele jest do zapamiętania i musisz się skupić, okej?
Zapytał i przy jego wypowiedzi mimo wszystko niektóre krakały, ale nieco ciszej. Mimo wszystko raczej nie przejmował się niebezpieczeństwem, które mogły stanowić zwierzęta dla niego, a skoro jego nie atakowały to i innych smoków atakować nie powinny. Czy Pąk wyciągnie naukę z jego słów? Powiernik podjął decyzję już jakiś czas temu. Takie szczątkowe informowanie było w stylu Kaia, a więc i Yulo da mu dokładnie tyle samo. To, że 'nie zapytał' to żadna wymówka. Wymiana informacji powinna być przynajmniej na podobnym poziomie.
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 07 maja 2024, 15:52
autor: Płatki na Wietrze
Uh, nie do końca o to mu chodziło, bo tego mógł się domyślić. Już chciał dopytać, ale Yulo przeszedł do lekcji i uhh… Chciał coś jeszcze powiedzieć, otworzył pysk, ale się poddał. Uhm, no nic, najwyżej potem o to dopyta, czy coś... Jeśli będzie na to okazja.
No cóż, skupi się na tej przyjemniejszej części, na którą się tak przecież ekscytował! Czyli na nauce języka! Kiwnął drugiemu samcowi łbem na znak, że rozumie. Jeśli będzie mu ciężko, to najwyżej stworzy jakąś dźwiękoszczelną kopułę, czy coś, żeby się od tych ptaków odizolować. I zakłada, że prędzej czy później to zrobi…
– Spróbuję – powiedział i zastanowił się chwilę. W sumie, do łba nie przychodziło mu nic konkretnego… – Y, nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym, myślałem bardziej nad słowami… Może przywitania, przedstawienie się i… Nie wiem, coś podstawowego? Wyzywanie innych na walki, podawanie i pytanie o warunki... Różne proste prośby? Na przykład w walce z jakimiś drapieżnikami? – Bardziej zgadywał, ale liczył, że Yulo ma coś swojego przygotowanego. No cóż, nie miał w tego typu rzeczach zbyt dużego doświadczenia... – Chyba, że masz jakieś swoje propozycje...
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 12 maja 2024, 11:34
autor: Powiernik Pieśni
Cały Kai... tracąc małą okazję, od razu odpuszczał. Dla Yulo oznaczało to, iż miał bardzo mało dociekliwą naturę, ale tym lepiej dla niego. Kruki po prostu sobie go poobserwują, ale finalnie przecież nikomu nic nie zrobią.
Na jego słowa lekko kiwnął barkami. Nauka i tak nie będzie przecież polegała na wyłapywaniu pojedynczych słów. Najlepiej jakby Yulo spisał dosłownie słownik podobny do tego, którego Bealyn pokazała mu o języku elfickim, z którego właśnie się go nauczył, nawet jeśli potrafił popełnić błędy przy odmianie przez czas i osoby.
– Din immo, ümet Kairaki, am kannote mire sparuse Kai... co oznacza "dzień dobry jestem Kairaki ale możesz mi mówić Kai. Możesz też powiedzieć Süne, które jest mniej formalnym przywitaniem "cześć" (...)
Yulo jeszcze dłuższy czas wymieniał podstawowe zwroty przez dłuższy czas. Co któryś raz też prosił o powtórzenie słów, które były trudniejsze. Oczywiście ta jedna lekcja mogła trwać i cały dzień, aż do wieczora, jednak Kai po jednej lekcji nie zapamięta wszystkiego. Powiernik nie był świadom ile samiec zapamięta, ale miał dziwne przeczucie, że wszystkiego co powiedział, ten po prostu nie powtórzy jutro, lub nawet wieczorem...
– (...) za każdym razem mówisz "Deva kannote" jeśli o coś prosisz, jest to grzecznościowe stwierdzenie "czy możesz" coś zrobić. Przykładowo, deva kannote mer soan fredier co oznacza "czy możesz nauczyć mnie walki",
deva kannote mire ponu po fredierk, "czy możesz mi pomóc w walce". Uważaj też na wymowę: mer mire mikine miba, to "mnie mi moje moja", bo jak powiesz "mire fredien" to ktoś może pomyśleć, że chcesz dostać po zadzie, albo nawet gorzej...– mruknął cicho się uśmiechając, bo byłoby zabawnie gdyby Kai spotkał kogoś nieznajomego posługującego się tym językiem i walnąłby taką gafę, że nieznajomy zrozumiałby, że ten zaleca się do niego, albo mu wręcz grozi.
Yulo ziewnął i położył się na boku. Do tej pory kruki się nawet nie ruszyły, chociaż niektóre wzbiły się na jakiś czas chociażby po to, aby wyprostować skrzydła w locie. Powiernik zdecydowanie nie ekscytował się nauką, jednak chciał sprawić przyjemność niezbyt wylewnemu koledze.
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 15 maja 2024, 0:45
autor: Płatki na Wietrze
Hm, hm. Dobra, Kairaki popełnił jeden błąd jeśli o tę lekcję chodzi. Nie wziął niczego do pisania. To by mu znacznie to wszystko ułatwiło, uh…
Mimo to, starał się zapamiętywać, powtarzać, czasem nawet więcej, niż prosił go o to Yulo. Może nie zapamięta wszystkiego, ale skupiał się na tym, co uważał za najważniejsze i najprzydatniejsze z tego wszystkiego. Żałował, że Roko nie mógł mu w tym nijak pomóc, jako jakaś dodatkowa pamięć, albo coś takiego. Kompan w sumie w pewnym momencie znudził się tym na tyle, że poszedł zwiedzać okolicę. Zjeżdżał z górek, żonglował kamieniami, może nawet się zdrzemną. Kruki przestały mu już przeszkadzać po jakiejś chwili, Kairaki był w okolicy żeby w razie co go obronić, więc czuł się tutaj nawet dobrze.
A tę ostatnią uwagę Kairaki przeanalizował sobie we łbie pewnie i powtórzył pewnie z raz czy dwa, przekręcając wymowę tylko za pierwszym razem. Ale też był trochę tym zmęczony, więc pewnie zapamiętał wszystko źle i miał szczęście.
– Następnym razem może lepiej się przygotuję – mruknął do siebie.
Widząc, jak ten się kładzie, pomyślał, że lekcja może być skończona, więęc… Czas wrócić do kruków.
– Dzięki za lekcję – powiedział jeszcze, posyłając Yulo delikatny uśmiech.– Y, skoro nie są Twoimi kompanami – powiedział, kiwając łbem w stronę ptaków – tooo… Czemu za Tobą przyleciały i były tu cały czas? Skąd je wziąłeś?
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 23 maja 2024, 18:59
autor: Powiernik Pieśni
To była dopiero pierwsza lekcja, a Yulo wydawał się postępować trochę tak, jakby po zasłyszanym jednym słowie Kai miał je zapamiętać. Dopiero kiedy nie łączył faktów i poprzednich słów w zdania... zaczął zauważać, że słowa jakieś uciekają, a było ich coraz więcej. Nie wiedział dlaczego samiec ma problemy w zapamiętywaniu ich, ale tez nie zapytał o to... Uważał, że Kai niezbyt chętnie dzieli się takimi rzeczami.
Przez większość nauki kruki faktycznie stawały się coraz mniej krzykliwe, większość po prostu latała po okolicy, a nawet jeden kruk latał za kompanem Kaia, ale oczywiście nic to nie zmieniało. Nauka trwała jeszcze długo.
Po ostatnich słowach Yulo przeżuł gęstą ślinę. Nagadał się strasznie i teraz z tobołka wyciągnął mały bukłaczek z wodą, który opróżnił dość szybko. Mlasnął po tym i dopiero zdał sobie sprawę z tego, że się nie podzielił.
– RamonisuPrzepraszam, niedużo jej było.
Celowo wplótł słowo, które raczej było znane Kaiowi od dzisiejszego dnia. Z przepraszającym uśmiechem schował bukłaczek i tobołek zarzucił znów na siebie. Na jego słowa lekko pokiwał łbem. Nie wiedział na czym miałyby polegać przygotowania, ale może po prostu potrzebował skupić się bardziej i dziś nie czuł się na siłach... tylko w takim razie czemu go wzywał? Mniejsza o to...
Na kolejne znów słowa się uśmiechnął i pokiwał łbem. Tak na prawdę powiedział tyle, że aż nie chciał więcej gadać! Kiwnął barkami nieco niepewny, albo zmieszany.
– Są moich znajomych. Mój jest ten, który na łbie nie ma żadnego oznaczenia.
Pomachał łapa jakby odganiał muchę- Nie przejmuj się nimi, za jakiś czas wrócą do siebie.
Yulo zdecydowanie chciał dać do zrozumienia Kaiowi, że kruki nie zmieniały zupełnie niczego, nawet jeśli były jakąś niewielką anomalią względem typowego dnia wojownika. To wszystko tylko chwilowe... Nawiązanie ścisłej relacji z kruczycami raczej było ciężkie, ale... może kiedyś...? Chciałby mieć jakąś częściową władzę nad taką chmarą kruków, które mogłyby być posłańcami, zwiadowcami, towarzyszami... Wiele możliwości! A w tym stanie mimo wszystko traciły swój potencjał. Wielka szkoda...
– Wyleczyłeś już swoją dolegliwość?– dopytał, aby zmienić temat.
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 25 maja 2024, 22:37
autor: Płatki na Wietrze
– Nic nie szkodzi – odpowiedział odnośnie wody. To znaczy, niby czuł lekkie pragnienie, ale nie gadał tyle, co Yulo, więc jeszcze sobie jako tako poradzi.
Zaś co do kruków… Kiedy tylko usłyszał, że któryś z nich należy do wojownika, od razu zaczął się za nim rozglądać. Co prawda w takiej chmarze nie jest to łatwe, ale tyle dobrego, że są względnie spokojne, więc chyba powinien dać sobie radę... A co do tego, że są od znajomych... No cóż, tego typu odpowiedzi średnio studziły zapał Kairakiego, ale... Pewnie za niedługo się podda w swoim dociekaniu, bo może Yulo nie jest w nastroju, albo coś... Ale ten jeszcze jeden raz spróbuje!
– Oh, to, y, czemu za Tobą przyleciały? W jakimś konkretnym celu, czy tak o...? – Zapytał i chyba dostrzegł wspomnianego przez niego kruka. – O, jak się nazywa? – Wskazał go łapą.
Uh, dla Kairakiego akurat temat kruków był przyjemniejszy i ciekawszy, bo… Nie dotyczył jego kalectwa. Uh, chyba jedyny obecnie temat, na jaki nie chciałby rozmawiać... No i tak duża chmara względnie oswojonych ptaków jest mimo wszystko ciekawa.
– Y, jeszcze nie… Uh, trochę szukałem kamieni, ale teraz, po prostu… Nie wiem, boję się – przyznał niechętnie, uciekając wzrokiem od samca. – Ale, widzę, że Ty już u niego byłeś… Jakie to było uczucie? – Dopytał, bo w sumie… To było jednym z powodów, czemu się tego bał. To, że nie wiedział w ogóle, jakie to uczucie.
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 30 maja 2024, 8:48
autor: Powiernik Pieśni
Szczerze mówiąc to powoli miał dość tych kruków bo każdego interesowały tylko one. To tak jakby chodził z wypalonym futrem po terenach wspólnych i zamierzał się chwalić co się stało. Czy on był taki nudny, że trzeba było zwracać uwagę tylko na anomalie, które pojawiały się dookoła niego?
Mimo to pozostał spokojny i uśmiechnięty.
– Nie do końca dogadałem z nimi kwestię... hm, zapoznania się z nimi.
Wyjaśnił oczywiście mgliście, bo tez nie czuł potrzeby zwierzania się Kaiowi. On też wydawał się wycofany, niechętny do zdradzania własnych przemyśleń i sekretów. Yulo po prostu też nie chciał być niczym otwarta księga.
Nie spojrzał za jego wzrokiem czy faktycznie rozpoznał jego kruka, ale w umyśle usłyszał kilka przekleństw z języka Czuwy, jego drugiej matki. Jak Kai rozpoznać mógł akurat tego kruka? Ano jako jedyny miał czysty łeb, reszta poznaczona była kolorami.
– Słodziak...
Oznajmił nieco z przekąsem bo znów usłyszał przekleństwo w umyśle. Tym razem już nie wytrzymał i zrugał kruka za ciągłe podsuwanie mu przekleństw określających nieprzychylnie jego samego, Kaia jak i jego kompana. Taki to już był kruk... złośliwiec jeden... Oby nie zaczął gadać, bo jego niewyparzony dziób ściągnie na niego kłopoty, a co za tym idzie to pewnie tez na Yula.
Na jego słowa lekko przekrzywił łeb w zdziwieniu.
– Czego się właściwie boisz? Że słabość zniknie, że przestaniesz mieć problemy ze zdrowiem? Może boisz się tego, że po wyleczeniu nadal będziesz odnosił średnie sukcesy w walkach? Zapewniam Cię, że zmiana jest konieczna. Nie można stać w miejscu tylko trzeba się rozwijać.– Dlaczego on tak usilnie uczepił się tej swojej słabości? Miał na prawdę czasem ochotę zdzielić go w pysk za to ciągłe powtarzanie, że się czegoś boi.
– Uważasz się za wojownika, ale nie chcesz zaakceptować faktu, że jesteś kaleką i musisz się pozbyć tej słabości. Prawdziwy wojownik rozwija się całe życie, i sięga po każdą pomoc jaka jest dla niego dostępna. Nie porzuca się pomocy boskiej tylko dlatego, że boi się rezultatów. Prawdziwy wojownik robi to, co jest niezbędne, aby być najlepszą wersją samego siebie. Rzeczywiście jesteś słaby i to z własnego wyboru... Prawdziwy wojownik nie pielęgnuje słabości. Weź to, co uważasz za słabość, i uczyń z tego swoją siłę, inaczej nie będziesz prawdziwym wojownikiem.
Może był przy tym nieco brutalny, ale najwyraźniej poklepywanie go po łbie nie dawało niczego, bo ciągle skupiał się na tym jak było w obecnej chwili i tego po prostu nie zmieniał. On wspólnie z Ciiriohem wyleczyli brak łapy, a nawet więcej! Obłoczek odzyskał nawet piękny głos! Kai był dłużej kaleką nawet od Powiernika!
Nie, nie kazał mu wskoczyć w wodę, bo rozumiał traumę, ale jego niechęć do wyleczenia się była wręcz irytująca po tych... ilu? Dwudziestu, trzydziestu księżycach?
– Jedno z najmniej przyjemnych chwil w moim życiu i zarazem najpiękniejszych kiedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi brakowało tego czego nie miałem.
Dodał nieco płasko, bo nie chciał kłamać, że to był miód i orzeszki popołudniowe. Bolało znacznie bardziej jak przy utracie, bo jednak adrenalina nie działała tak samo w obu przypadkach.
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 04 cze 2024, 21:46
autor: Płatki na Wietrze
Oh, gdyby tylko Kairaki wiedział, jaki ten kruk jest naprawdę. Teraz jedyne co mógł pomyśleć o tym imieniu, to że było całkiem… Urocze.
Ale dobra, bo jego myśli i tak zajmą teraz słowa Yula, który, uhhh… Całkowicie nie miał racji i absolutnie niczego nie rozumiał. Bo w sumie i nawet nie miał jak zrozumieć, bądź wysłuchać Kairakiego, w końcu ten, jedyne co powiedział, to że się boi. No cóż, popełnił błąd nie precyzując o co mu chodzi.
– To nie chodzi o bycie wojownikiem – powiedział, lekko zmęczony, wzdychając przy tym. Usiadł. – Pogodziłem się już ze swoimi porażkami. Już dawno przestało mi zależeć na byciu jak najlepszym – co prawda, wiązał pewne nadzieje i myśli z wyleczeniem, więc Yulo miał tutaj trochę racji. Faktycznie liczył, że wpłynie to jakoś pozytywnie i zacznie częściej wygrywać, będzie dłużej stał na łapach i tak dalej. Najwyżej się zawiedzie i znowu wróci do dobrze mu znanej normalności... Tylko, uh, no dobra... Z lekka tutaj skłamał, a raczej ukrył pewną prawdę. Nie wspomniał, że wyjątkiem jest... Był Spi... Ciirioh. Ale z tym chyba się już pogodził. Chyba, tak mu się przynajmniej wydaje... – Pomyślałeś w ogóle, że to kalectwo może być dla mnie czymś więcej, niż zwykłym utrudnieniem, niż zwykłą stratą łapy? Dla Ciebie to jest coś, co wybija Cię z normalności, ale potem możesz sobie do niej wrócić. Dla mnie, życie z tym piętnem jest normalnością – pewnie Yulo nie pomyślał o tym ani przez chwilę, zakładając, że Kairaki widzi sprawę dokładnie tak samo, jak on. Zresztą, takie wyciągnął wnioski po jego przemowie. Bo tak opisywał i przedstawiał kalectwo Kairakiego, jakby było taką tylko stratą łapy. – Żyję z nim odkąd pamiętam. Nie wiem jak wygląda życie bez niego, nie umiem sobie tego wyobrazić i to właśnie tego się boję, tej... Nienormalności, tego co będzie dalej, tego, czy dam radę się dostosować, czy będę po tym szczęśliwy – W sumie, to było tutaj jeszcze coś, coś innego niż strach, co samcowi ciężko ubrać w słowa. – Oprócz strachu, po prostu... Ciężko myśleć mi o pozbyciu się go. To przecież to piętno zdefiniowało to, kim jestem... Nawet jeśli wyrządziło mi tylko i wyłącznie krzywdę, nawet jeśli to przez nie boję się wody, to przez nie Kokoro mnie znienawidziła, to przez nie tak długo zajęło mi zdobycie rangi, to... Jest ono częścią mnie. Nie chcę, boję się i nie umiem pozbyć się ot tak tak dużej części siebie – Spojrzał na drugiego smoka. – Czy Ty byłbyś w stanie pozbyć się czegoś, co tak bardzo Cię ukształtowało bez najmniejszego problemu, bez żadnego zawahania, bez strachu? – Zapytał się szczerze, spoglądając w oczy drugiego smoka. – Czy teraz jesteś w stanie spróbować zrozumieć, co czuję i jak to widzę?
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 07 cze 2024, 21:13
autor: Powiernik Pieśni
Słodziak jak zwykle miał do powiedzenia swoje w tej chmarze kruków i krakał nieco inaczej, niż reszta.
Helvete!– wykrakał gdzieś spomiędzy reszty niezadowolony z sytuacji.
I znów to samo. On nic nie rozumiał, bo nie potrafił ubrać się w skórę Kaia. Otóż potrafił, bo sam pielęgnował w sobie jeszcze nie dawno to przekonanie co do tego, iż kalectwo się mu należy, że posiadanie go było nową rzeczywistością w której musiał żyć. Otóż nie, to nie była prawda. Bał się zmiany, ale zmiana była konieczna i uświadomił sobie to zdecydowanie za późno.
– Widzę, że traktujesz moje słowa tylko powierzchownie, bo to nie kwestia bycia wojownikiem jest tu najistotniejsza. Nie musisz być najlepszy, bądź dobry dla siebie samego, nic więcej...
Mówił poważnie i zarazem czuł, że wzrasta w nim gniew, bo przecież widział w tym jakieś krzywie zwierciadło swojej słabości niegdyś.
– Nie można być ofiarą i wszyscy mamy moc, żeby wybierać, czego chcemy. Możesz być czymkolwiek zechcesz. Możesz wybrać, co chcesz. To TY jesteś dla siebie własną klatką u łowców i sam sobie nie pozwalasz na zmianę, nie wiń innych za niezrozumienie. Za to, że Twoja normalność tak wygląda.– zacisnął przednie łapy, ale nie zamierzał wybuchnąć, tylko trzymać łagodny ton tak długo jak mu nerwy na to pozwolą. Chociaż ślepia szkliły się od wściekłości.
– Wszystko może wrócić do normy! Ta twoja normalność i norma są w dalszym ciągu nienormalne i nie oszukujmy się, sytuacja nie wróci do normalności tylko i wyłącznie dlatego, że takie jest moje widzimisię. Jeśli to ty nie zechcesz wrócić do normalności to nikt Ci tego nie sprezentuje.
Na kolejne słowa miał ochotę przewrócić ślepiami, ale tego nie zrobił tylko zrobił kilka spokojniejszych oddechów.
– To tylko jebane kalectwo, które utrudnia Ci życie! To jak pozbycie się choroby, idioto. Z tym też Ci ciężko pójść do uzdrowiciela? Choroba Cię nie zdefiniowała, nie sprawiła, że jesteś kim jesteś. To Twoje przeżycia kształtowały twoją przeszłość. Żeś do niedawna nawet nie pamiętał o tym co się stało i funkcjonowałeś względnie normalnie. Teraz czas przestać się tylko patrzeć na własny obsrany ogon i ruszyć przed siebie. Nie odrzucasz siebie, tylko odrzucisz słabość, która Ci do niczego nie jest potrzebna!
Przymknął ślepia przybierając pozę gotowego wręcz do walki z demonem. Na ostatnie syknął i prawie się roześmiał.
– W tym właśnie tkwi Twój błąd. Krótko mówiąc, źródło twojego problemu tkwi w chronicznej niemożności dostrzeżenia łatwiejszego wyjścia z sytuacji. Całe zachowanie, wszystko to, co składa się na nienormalne działanie i nienormalny styl życia, wywodzi się z tej usterki percepcyjnej. Otóż nie pozbyłbym się przyjaciół i rodziny, ale odrzuciłbym swoje słabości gdybym tylko mógł. Gdybym mógł to nigdy bym nie chciał mdleć podczas walk, nie chciałbym pamiętać własnej śmierci gdyby miała na mnie tak wpływać. Nie chciałbym się skupiać na słabości bo do straskanych jaj, robiłem to pół swojego życia. Nawet jeśli ty robiłeś to dłużej to nadal jest to nienormalne, tylko dobrze ci w dziurze w której sobie usiadłeś!– mówił ewidentnie poruszony i wściekły z łzami w ślepiach bo Kai go wyprowadzał z równowagi. Głupi ślepiec nie wyściubiał nosa ze swojej perspektywy, a wymagał tego od innych!
Pąk Róży
Skalna Polanka
: 17 cze 2024, 23:16
autor: Płatki na Wietrze
Uh, nie, Yulo wcale nie miał racji i wcale nie zrozumiał Kairakiego. Mylił się, nie zrozumiał jego perspektywy, wszystko co mówił było nieprawdą…
Przecież Kairaki chce być kimkolwiek innym niż ofiarą, po prostu nie do końca mu to wychodzi. Ale próbuje! Na przykład cały czas dowiaduje się czegoś, o nowych kulturach, nauczył się rzeźbić w drewnie na tyle, że jest nawet zadowolony ze swoich rezultatów. Jest więc kimś więcej, prawda? Może być na przykład, artystą. Skupia się w ciągu swojego życia na innych sprawach, niż jego własna słabość i problemy, z tym się przecież pogodził. Kalectwo i tak ogranicza go głównie w kwestii walki, a z tym się już oswoił…
I nie, Yulo znowu źle na to patrzy. Tak, Kairaki żył sobie dobrze z tą niewiedzą i tak naprawdę… Dalej żyje. Przecież skoro nie zauważył… To znaczy, zauważył, że coś jest z nim nie tak, ale myślał, że taki się wykluł, to… No właśnie to jest dla niego normalne. Wiedza o tym, że umarł i że może się tego pozbyć zmienia tak naprawdę… Niewiele w jego zachowaniu. Po prostu kolejne myśli, rozterki i problemy, to wszystko.
Z jednej strony, jest to słabość, z drugiej… Także i część niego i nie da sobie wmówić, że jest inaczej. Ta słabość wpłynęła na znaczną część jego życia i charakteru, zdefiniowała część jego relacji i przeżyć, jest więc częścią niego i jest czymś więcej, niż zwykłym kalectwem do pozbycia się, czymś więcej niż trawiącą go od wyklucia chorobą. Kolejna rzecz, w której się nie zgadzali. Tak, choroby się pozbywa u Uzdrowiciela, ale to tak samo, jak Yulo pozbywający się braku łapy – po prostu jest to zaburzenie przeszkadzające mu w funkcjonowaniu normalnie. Gdyby miał jakąś chorobę od urodzenia, to czy mógłby chcieć się jej pozbyć? Chyba nie, zależy...
Tak bardzo się w sumie nie zgadzają, że Kairaki nie do końca ma ochotę na tę dyskusję. Yulo się myli na wszystkie sposoby, nie jest w stanie dostrzec jego perspektywy, nie ma racji.
– Nie, nie, nie! – Krzyknął, żeby zaraz potem ściszyć głos, zanim dopadł go atak kaszlu. – Nie o to chodzi, po prostu – uh, nie, to chyba nie ma sensu. Chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego zrobił pauzę i odwrócił się do Yulo tyłem. – Eh, wiesz co… Nieważne, myślałem że dasz radę mnie zrozumieć, bo sam doświadczyłeś na chwilę czegoś podobnego, ale, ehhh… – no, w sumie, to trochę się spodziewał, że Yulo będzie w stanie zrozumieć Kairakiego i znaleźć z nim wspólny język. Najwidoczniej się mylił. Czyli chwilowy brak łapy to nie to samo, co problem z płucami od najmłodszych księżycy. – Przepraszam – powiedział jeszcze na zakończenie i zaczął się zebrać do lotu.
On nawet nie prosił go o żadne rady, czy cokolwiek takiego. Jak już, to co najwyżej chciałby się pożalić, może znaleźć jakąś nić zrozumienia na tym poziomie.
//byłoby zt, ale chcę dać szansę na odpowiedź, reakcję, albo cokolwiek, najwyżej będziemy kontynuować :v
Powiernik Pieśni
Skalna Polanka
: 18 cze 2024, 7:24
autor: Powiernik Pieśni
A on przeszedł swoją perspektywę w której musiał widzieć siebie jako słabeusza, który zasłużył na swoje bolączki. Co za różnica czy stracił łapę, czy ciężej oddychałby? Co powiedziałby Ciirioh, który już trzy razy cierpiał na prawdę krytyczne sutki walk- też miał problemy w oddechu, nie mógł mówić, nie miał łapy... Żadna z tych rzeczy go nie załamała, a on parł przed siebie i uśmiechał się pomimo tego wszystkiego co się mu działo. To wszystko było tylko kwestią perspektywy, a dla Kaia istniała jedynie ta jego i tylko jego była tą prawdziwą. Liczył na to, że każdy ugnie się do jego spojrzenia? Yulo był ponad to.
– Dobrze, niech Ci będzie, że ja nie rozumiem. Najwyraźniej ty nie potrafisz wyjrzeć nieco dalej poza swoje nozdrza... Twoje życie jest jak fałszywa perspektywa, jak pomnożone kłamstwo, które wyrasta z kolejnego kłamstwa, w końcu staję się prawdą, a potem, pewnego słonecznego dnia zrozumiesz, że nie został nikt kto zechce słuchać– był brutalny, ale na prawdę miał dość tego jak Kai się użala nad sobą i swoim stanem, który finalnie nie stanowił niczego wyjątkowego. On żył! Yulo też otarł się o śmierć i jedyną różnicą było to, że faktycznie jego serce nie przestało bić dzięki bogom. Pół długości łapy mentalnej dalej i też miałby za sobą jedno życie, a może już w ogóle by się nie wybudził. Ale dla smoka z Ziemi nie istniało czyjeś zdanie tylko jego własne, które mogło zostać jedynie potwierdzone. Każde odstępstwo było nie zrozumieniem problemu.
– Na prawdę trudno jest ocenić budowę góry, dopóki ma się pysk przyklejony do jednej skały.
Dodał na odchodne marszcząc przy tym pysk, ale więcej nie zatrzymywał smoka. Po prostu sam się odwrócił i odleciał
Pąk Róży
/zt
Skalna Polanka
: 25 cze 2024, 0:56
autor: Płatki na Wietrze
Nie no, Kairaki z pewnością kiedyś zrozumie jak bardzo się teraz mylił i że nie miał racji. Tylko to nie ten moment, nie ta sytuacja, tutaj za bardzo skupił się na obronie. Tak bardzo, że… Zakrzywiło mu to nieco spojrzenie na rzeczywistość. Zwłaszcza, że pierwotnie przylatywał tutaj z nadzieją na miło spędzony czas przy nauce…
– Uh, tylko to Ty zacząłeś mnie o to wypytywać... – Powiedział już bardziej… Hm, smutny, niż rozgniewany. Wcale nie chciał się z tego teraz żalić i został do tego poniekąd zmuszony. Nic nie poradzi na to, że on i Yulo mają tak inne spojrzenie na to wszystko. Myślał że może zostanie jakkolwiek zrozumiany, ale… Eh, najwyraźniej Yulo wie lepiej i cały czas próbuje wmówić Kairakiemu swoją wizję, o którą ten nawet nie prosił… Po prostu szczerze odpowiedział na zadane mu pytanie… Ale, eh, no trudno, nie ma już co o tym myśleć czy przeżywać. Stało się, został zaatakowany przez kogoś, komu myślał, że może się nieco bardziej zwierzyć. Yulo nawet nie chciał go zatrzymywać, w sumie to sam odleciał. Ehh... Kairakiemu pozostało więc zrobienie tego samego. Poczekał aż kompan do niego podbiegnie i wdrapie mu się na grzbiet. Rozpostarł skrzydła i poleciał, prawdopodobnie do swojej groty, no bo gdzie indziej.
Powiernik Pieśni
//zt
Skalna Polanka
: 08 paź 2024, 18:12
autor: Mistrz Gry
Jeden z lampionów został porwany przez wiatr... i wyciągnęło go aż tutaj! Gdzieś ukrywał się wśród tych drzew, może zatonął w jeziorze, a może chował się za sporymi głazami, których nie brakowało w tym miejscu? Jedno było pewne... gdzieś musiał być. Zagubiony, wystraszony, nie umiał znaleźć drogi do domu i swojego partnera, którego również zaskoczył ten niespodziewany podmuch wiatru. Czy smoki go znajdą? Zobaczymy już niedługo!
Skalna Polanka
: 08 paź 2024, 18:29
autor: Skaza Granatu
Tak wiele smoków rzuciło się na te dwa lampiony. Hisseth nie miał nawet zbyt wielkiej szansy, by się do nich dobrze zbliżyć. Kiedy zaczęły z nich wypadać rzeczy, Granatowy był zaciekawiony, czym to wszystko było.
Kiedy zerwał się wiatr, musiał bardziej się skupić na machaniu skrzydłami. Jeszcze te zawodzące głosy. No musiał pomóc, no. Widział, że część smoków ruszyła za pierwszym, sam zdecydował się ruszyć za drugim w okolice skalnej polanki.
Machając skrzydłami, starał się utrzymać na w miarę stabilnej wysokości. Rozglądał się i po ziemi i po niebie za zaginionym lampionem. Nasłuchiwał też, bo być może lampion dalej będzie płakać i znów będzie można go usłyszeć.
Skalna Polanka
: 10 paź 2024, 21:01
autor: Płatki na Wietrze
Nadchodzę stąd.
Oh, nie spodziewał się ujrzeć tutaj Xeriego, ale w sumie… Nawet się na jego widok ucieszył. Nawet kiedy wzięli i na siebie wpadli, uh… Podniósł się z ziemi i ogarnął spojrzeniem drugiego samca.
– Uh, przepraszam – wymamrotał i powiódł spojrzeniem za lampionem. – Y, chciałbyś mi może z nim pomóc? – Zapytał niepewnie i nieśmiało drugiego samca, spoglądając za tym, odlatującym w stronę polany. Nie miał ochoty zbliżać się do jeziora… – Z tym, który poleciał w stronę polany. Y, bo wiesz, może jak będziemy współpracować, to będzie łatwiej i w ogóle – drugą połowę wypowiedział w sumie nieco skrępowany, jakby uważając tę propozycję za dziwną. No bo taka była jego pierwsza myśl, potem zdał sobie sprawę, że było to normalne i jego wcześniejsze zakłopotanie zakłopotało go jeszcze bardziej, eh…
//Póki co fabuła xD
Xeri