Strona 4 z 49

: 01 cze 2014, 21:24
autor: Agresja

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

On miały rezygnować z zemsty?! Ingmar zaśmiał się w myśli po raz kolejny tego radosnego dnia. Co to, to nie, oczywiście, że się zemści! Ale najpierw... chciał pokazać Zwiastunowi, że to, co mówi się o plugawych Cienistych często jest zgodne z prawdą.
W miarę, gdy samica opowiadała mu o swojej propozycji, mimika jego pyska zmieniała się. Najpierw zmarszczył lekko brwi, później przekrzywił łeb, a na koniec skinął nimi powoli, uśmiechając się lekko.
Wiesz... propozycja jest niezwykle kusząca. – powiedział spokojnie, patrząc na Ognistą z tym samym, figlarnym uśmiechem. – Ale musiałbym ją przemyśleć. Daj mi chwilkę.
W tym samym czasie ona dalej próbowała go przekonać. Prychnął w myśli. Samice... nic, tylko by chciały, żeby wszystko szło po ich myśli. Jeden, drobny i głupi szczególik nie gra, a one już nic, tylko by awantury robiły... dlatego Ingmar postanowił grać tak, jak mu Zwiastun zagra.
Do czasu.
Na jego pysku pojawiła się niepewność, w końcu nieco zniekształcona akceptacja, aż w końcu uśmiechnął się mocniej i mniej fałszywie.
Nie lubię, kiedy ktoś mi tak grozi. – powiedział, a zabrzmiało to trochę tak, jakby znów chciał debatować na temat tego, co jest bezpieczne, a tego co nie. I jakby znów chciał obronić się swoim przywódcą, gotów donieść na niegrzeczną Ognistą, która mu grozi. Buuu. Ingmar konfident.
Mimo wszystko, nawet jego ślepia nie miały w sobie cienia tej złośliwości i zadowolenia z myśli o pomyślnym zakończeniu tej całej zabawy, gdy Zwiastun wylądowałaby przed smoczym sądem. Samiec jeszcze przez chwilę leżał, uśmiechając się, a jego uśmiech z każdym uderzeniem serca stawał się coraz bardziej drapieżny...
Napiął mięśnie, napierając na bok samicy. Prawą przednią łapą chciał podciąć jej tę samą łapę, by musiała się schylić, a wtedy szybki manewr polegający na przewróceniu lewej strony jej ciała w górę, by wylądowała na grzbiecie tuż obok, nie powinien być taki trudny. Ingmar chciał wykorzystać element zaskoczenia, a gdyby mu się to udało, cóż... pełen triumfu leżałby zapewne na Zwiastunie, uśmiechając się do niej złośliwie i przygniatając ją tak, by nie mogła mu się wyrwać ani przewalić go na bok. Oznaczałoby to, że byłby niezwykle blisko jej ciała.
Oczywiście, jeśli tylko plan się powiedzie.

: 03 cze 2014, 16:29
autor: Niezdecydowana Łuska
Pisnęła cicho nieco zaskoczona gdy poczuła jak jej łapy odrywają się od ziemi a ona sama została wytrącona z równowagi, by po chwili wylądować na grzbiecie. Skrzywiła się lekko, czując jak delikatna skóra zetknęła się z śniegiem i nawet dłuższe futerko tworzące pas bujnego futra nie uratował jej przed tym chłodem. Chciała szybko wstać i się otrzepać nim jednak zdążyła się przewrócić na brzuch i podnieść, poczuła jak Ingmar przygniata ją uniemożliwiając jej to.
Zerknęła na niego niczym mały skrzywdzony kociak.
Puść mnie, chcesz bym zamarzła? Samiec nie powinien gnębić samiczek, zwłaszcza mniejszych i słabszych od siebie. To nie honorowe! – Ton jej głosu stał się teraz zupełnie inny, cichy, zupełnie jakby miała zaraz się rozpłakać, można by rzec że faktycznie wyglądała teraz na bardzo bezbronną!
Nie wierzyła jednak że ją wypuści tak łatwo, dlatego próbowała zaprzeć się łapami i odepchnąć go od siebie, jednak był zbyt blisko i nawet jeśli częściowo dawał jej swe ciepełko (Całkiem przyjemne) to jednak wolałaby wstać i nie marznąć. Jeszcze jej skrzydełka zdrętwieją od tego chłodu i co?
Proszeeee, zrobię co zechcesz ale nie każ mi na tym leżeć. Jestem ognistą, tam jest o wiele cieplej niż tu i niewiele tam śniegu a on jest zimny i mokry? Wiesz jakie to potworne?! – Mógł nawet wyczuć że lekko drży. Eh. Tak łatwo przegrać, aż wstyd!

: 03 cze 2014, 16:56
autor: Agresja
Słysząc jej płaczliwy głos przez chwilę miał ochotę ją wypuścić. Niestety, tylko przez chwilę. Zaraz po niej na powrót był Cieniem, po którym przecież nie oczekiwano, by odpuścił swojej ofierze. Poza tym, tak uroczo się pod nim wiła...
Podobało mu się to. Nawet, bardzo, ale to bardzo mu się to podobało.
Uśmiechnął się do niej, znów tym złośliwym uśmiechem, po czym przycisnął ją jeszcze bardziej do ziemi.
Nie gnębię Cię. Zobacz, jaki jestem miły. – zaplótł jej ogon ze swoim, pocierając go lekko. – Nawet Cię ogrzewam! – dodał zaraz, dociskając ją mocniej do ziemi, jednak nie na tyle, by coś jej się stało. Wiedział, kiedy powinien przestać... a przynajmniej takie miał wrażenie.
Tak szybko zmieniła technikę? Teraz prośba miała dotknąć podobnych sfer w umyśle Ingmara, jednak teraz leżały one nieco bliżej zdrowego rozsądku. To dobrze, bardzo dobrze. Samiczka w końcu zrozumiała, że musi się z nim liczyć.
Ogniści muszą być przecież silni, prawda? – otarł się szyją o jej szyję, znowu pod pretekstem ogrzewania. – A Ty i tak masz taki wspaniały ogrzewacz na ciele. – wyszczerzył się łobuzersko, cofając nieco łeb, jednak ani trochę nie oddalając ciała. W pewnym sensie naprawdę zależało mu na tym, żeby samicy nic się nie stało... z niezrozumiałego nawet dla niego powodu. Chociaż... była charakterna i zadziorna. Kolejna cecha, która mu się w niej podobała. Potrafiła się postawić i, tak właściwie... można uznać, że byli podobni.

: 08 cze 2014, 12:08
autor: Niezdecydowana Łuska
Faktycznie był ciepły i przyjemny, jeśliby zignorować fakt że też ciężki, jednak cała ta sytuacja bardzo godziła w jej dumę dlatego nie mogła mu pozwolić na dalsze takie zachowanie. Nie wiedziała jednak sposobu na zepchnięcie go ani też na przekonanie by zszedł, dlatego wpadł jej do łepka totalnie super absurdalny pomysł, który niemal natychmiast odrzuciła zostawiając go na ostateczną decyzję.
Wspaniały ogrzewacz? Chyba nie mówisz o sobie? – Mruknęła rozbawiona próbując cały czas się uwolnić.
W takim razie pozwól że Ci podziękuje! – Przełknęła z trudem ślinę, a po jej pysku dokładnie było widać niepewność. Ona sama pewnie by uciekła gdyby ktoś zrobił to co ona planowała, dlatego miała nadzieje że Ingmar zareaguje podobnie, chociaż sama robiła to z trudem. O Immanorze co to będzie.
Powoli zbliżyła pysk do jego polika i wystawiła z niego swój jasny, ciepły jęzorek, przejeżdżając po boku jego mordki w geście "Podziękowania" w rzeczywistości jednak miała zamiar jedynie go wypłoszyć by zszedł z niej.

/Krótko wiem :D

: 08 cze 2014, 19:10
autor: Agresja
Atmosfera znacznie się rozluźniła, co Ingmar przyjął z niejaką ulgą. I właśnie ta reakcja tak bardzo go zdziwiła. Naprawdę polubił tą samicę, chociaż było to raczej uczucie, którym darzy się rywala, a nie najlepszego przyjaciela. Miło mu się z nią siłowało, ale niedługo powinno mu się to znudzić... chociaż cały czas bawiła go ta cała sytuacja!
Wyszczerzył do niej białe kiełki, gdy zaczęła mówić. Nie odpowiedział jednak, a zbliżył jej pysk do swojego, co samiczka zaraz miała wykorzystać. Na razie jednak Ingmar czuł, że to on tutaj stawia warunki. Nie wiedział, jak bardzo się myli...
Zaczynał przeczuwać dziwne kłopoty, gdy samica drugi raz otworzyła pyszczek, by coś powiedzieć. Poczuł się nieswojo, słysząc takie, a nie inne słowa. Przez chwilę patrzył na nią zdezorientowany, a później...
Odskoczył niczym oparzony; gdyby mógł, zarumieniłby się i samica na pewno by to zauważyła, szydząc z niego. Na szczęście, jego policzki były zakryte grubą warstwą futra.
Przez chwilę patrzył na nią zdziwiony, pozwalając swoi emocjom wyjść z niego, aby samica mogła je zobaczyć. Wszystkie. Były wśród nich zaskoczenie, niepewność oraz... zafascynowanie. Mieszanka tych uczuć była dla Ingmara czymś całkowicie nowym, co sprawiało, że był tym jeszcze bardziej zainteresowany.
Nie ma za co. – mruknął, patrząc na nią nieco speszony. Kolejne uczucie dołączyło do tabunu na jego pysku, wirując wraz z całą resztą i łącząc się, a Cień choćby chciał nie mógł ich uspokoić. Starał się, jednak jego próby były bezcelowe.
Nie mógł się skupić, nie potrafiąc zrozumieć, czemu samiczka to zrobiła. Był zbyt skołowany, żeby zrobić... cokolwiek.

: 08 cze 2014, 19:27
autor: Niezdecydowana Łuska
Zaśmiała się cicho gdy odskoczył od niej. Tak, czyli faktycznie był dość podobny do niej i w pełni rozumiała jego ucieczkę. W końcu sama zrobiłaby podobnie jednak ona wiedziała co planowała dlatego teraz była spokojna. Ah ta inteligencja i ten wspaniały tok dedukcji dzięki któremu się wyswobodziła. Normalnie pozazdrościć!
Wygrałam – Nie mogła się powstrzymać od tego przyjemnego komentarza gdy w jego głosie słyszała to zabawne zakłopotanie ale też widziała jak bardzo jest zaskoczony.
Co taki zdziwiony? Za krótko? Chcesz jeszcze raz? – Tak, znała jego słabość tak jak on znał jej słabość do chłodu! Miała przewagę!
No więc Ingmarze. Myślę że robi się późno i coraz to chłodniej, nie będziesz miał nic przeciwko jak niedługo się stąd oddale? Może przy naszym następnym spotkaniu nasz pojedynek się wyrówna i uda Ci się odnieść zwycięstwo! – Tak, miała zamiar się przed nim chełpić tym wspaniałym zwycięstwem, ostatecznie wyszło na jej a w końcu samczyk był od niej lepszy i pewnie tak samo bystry. Nie ma wątpliwości że utkwił w jej pamięci, zwłaszcza że spędziła na drażnieniu i zabawie z nim więcej czasu niż miała zamiar spędzić.

: 08 cze 2014, 20:07
autor: Agresja
Nie podobało mu się to, że uznała to za zwycięstwo. On sam najchętniej jeszcze trochę by się z nią podroczył, nie poddając się, jednak... tak, przegrał. Chociaż nie mógł się z tym pogodzić, jednak doskonale o tym wiedział.
Burknął coś pod nosem, patrząc na nią spode łba, po czym... wybuchł śmiechem. Perlistym i tak szczerym, że aż sam się zdziwił, że tak duża dawka szczerości i zwyczajnej, pisklęcej radości może wylać się z niego w tak krótkim czasie.
Nie myśl, że to koniec. – jego uśmiech również był dziwnie szczery. Oj, coś się złego dzieje z tym Cieniem! Aura tajemniczości zupełnie zniknęła, nawet sam Ingmar stwierdził, że dopóki nie jest superultrautalentowanym arcymagiem nie może pozwolić sobie na sztuczki polegające na zastraszaniu kogoś o podobnych umiejętnościach.
Nie mogę się doczekać następnej rundy. – powiedział w końcu, po czym ni z tego, ni z owego podbiegł do samicy. Nie wiedziała o tym, ale trzymał ogonem śnieżną kulkę, którą przed chwilą uformował, gdy rozmawiali. Będąc blisko skoczył, chcąc znaleźć się nad nią i rzucić kulkę prosto w jej pyszczek, wiedząc, jak bardzo nie lubi zimna.
Następnie nie pozostało mu nic innego jak rzucenie w jej kierunku rozbawionego spojrzenia, rozłożenie skrzydeł i odlecenie w stronę terenów Cienia.

: 15 sie 2014, 22:16
autor: Słodycz Zbawienia
Tym razem zawitałam na tereny wspólne wraz z moim kompanem po to, aby go poduczyć. Nie raz zdarzy się tak, że Kurama będzie musiał coś wytropić. I dlatego też postanowiłam przekazać mu podstawy z tego zakresu. Zatrzymaliśmy się pośród drzew, a żbik usiadł naprzeciwko mnie. – Tropienie to umiejętność, która pozwala nam odnaleźć ślad i za nim podążyć. Mnogość tropów sprawia, że łatwiej jest je znaleźć, ale trzeba zwracać uwagę na mnóstwo rzeczy. – wyjaśniłam mojego kompanowi, który siedział i słuchał, chcąc zrozumieć z tego wszystkiego jak najwięcej. – Może zdarzyć się tak, że nie dostrzeżesz niczego, ale za to wyczujesz. Wtedy musisz iść tak, jak każe ci nos. Nie wolno ci jednak zapomnieć o pozostałych zmysłach. Zapach się rozwieje, ale jeśli będziesz się uważnie rozglądał, możesz coś dostrzec. A teraz spróbuj znaleźć królika. – powiedziałam Kurama wiedział, że korzystam z magii. Nie wiedział jednak w jaki sposób dokładnie. Podniósł się i rozejrzał wokół. Drzewa mu nie pomogą, bo jeśli ominie jakiś pień z lewej, może nie dostrzec tego, co po prawej. Ale ruszył. Poruszał się powoli, działając metodycznie. Wiedział, czego szuka, więc mógł sobie odpuścić szukanie zadrapań na korze czy pośród koron drzew. Chodził między drzewami, płynnie je wymijając. Zaglądał pod krzewy, do norek, pomiędzy korzeniami drzew. Szukał odcisków łapek, kępek sierści, odchodów, plam krwi. Wszystkiego, co mógł zostawić po sobie królik. Nawet złamane gałązki. Węszył, znając zapach tego stworzonka. Smakował powietrze, od czasu do czasu unosząc łeb. Obwąchiwał krzewy, które wyglądały podejrzanie. Stąpał bezszelestnie, jak to kotowaty, oddychał cicho. Nasłuchiwał, aby wychwycić jakieś dźwięki, których źródłem jest królik. Kurama chodził między drzewami, cierpliwy, aż nie natrafił na pierwszy trop. Odcisk łapki. Jednak było coś dziwnego. Krew. A więc jest ranny. Zapach był dość intensywny, więc musi być blisko. Podekscytowany, ale wciąż opanowany żbik ruszył w kierunku, który wskazywał mu odcisk łapki. A gdy dotarł do wysokiej trawy, usłyszał pisk. Skoczył tam, skąd dobiegał i wylądował na króliku, który miał zranioną lewą zadnią łapkę. A po chwili zniknął. Ja zaś podeszłam do kompana i pogładziłam go po łbie. – Bardzo ładnie mój mały. Chodź, zasługujesz na chwilę odpoczynku. – i tak przysiedliśmy pod drzewem.

: 13 wrz 2014, 11:35
autor: Pani Wojny
Przybyła do Lustrzanego lasu, usiadła pod jednym z kasztanów. Owinęła ogon wokół przednich łap i potrząsnęła łbem, pozbywając się kosmków futra które opadły jej na oczy. Pogrążyła się w myślach, czekając na jednego z adeptów Ognia. Jej fioletowy pysk był delikatnie rozciagnięty łagodnym uśmiechem.

: 13 wrz 2014, 21:40
autor: Arktyczny Kolec
Lustrzany las, miejsce, które Arktyczny nie miał okazji wcześniej odwiedzić. Przez pewien czas podziwiał widoki
Kolejny cud natury – pomyślał, mógłby spędzić tu cale dnie by kontemplować nad różnymi zagadnieniami. Jednak to nie jego cel, Szczęśliwe ujrzał jak sądził jego mentora, czy raczej mentorkę. To tego nie byle kto bo to przywódczyni stada. Coś Kolec miał szczęście do uczenia się od przywódców. Delikatnie wylądował tuż przed Runą ognia. Skłonił się i odpowiedział
Witam przywódczyni – po tym powitaniu uniósł łeb i dokończył wypowiedź –Jestem Arktyczny Kolec, domyślam się, że to ty zajmiesz się szkoleniem. – patrzył wprost na nią, bez przesadyzmu w emocjach jak to miał w zwyczaju.

: 16 wrz 2014, 16:08
autor: Pani Wojny
Skinęła lekko łbem, w ten prosty sposób odpowiadając na pytanie Arktycznego Kolca. A potem uśmiechnęła się do niego szeroko.
– Nie ma co marnować czasu, zacznijmy – powiedziała stanowczym głosem – Najpierw chciałabym się dowiedzieć jakie masz pojęcie o maddarze. O jej niebezpieczeństwach, ograniczeniach, skąd sie bierze, co jest ważne przy jej używaniu...
Nadstawiła uszy w stronę adepta, planując bardzo uważnie wysłuchać jego odpowiedzi. Magia to dość niebezpieczna siła i bez żelaznej kontroli jej stosowanie mogłoby mieć opłakane skutki. A jak coś lepiej kontrolować niż przez gruntowną wiedzę o tym?

: 28 paź 2014, 21:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
Ankaa znowu pojawiła się na Terenach Wspólnych. I po raz kolejny miała się spotkać ze smokiem z innego stada. Cieniści nie mieli w ogóle czasu, a większość z nich znikała na jakiś czas. To było trochę frustrujące, ale co poradzić. Nie ma się na to wpływu. Przynajmniej są jeszcze jakieś smoki, mające czas dla takich smoków jak Grzeszna.
Miała się spotkać z Bezchmurnym Niebem w celu nauki magii ataku i obrony. Nie była tym faktem uradowana, bo to w końcu była maddara, znienawidzona przez wojowników i adeptów zmierzających w tym kierunku. Jednak cienista nie miała żadnego wyboru, a nie chciała być wiecznym adeptem.
Szła, o dziwo – z niewielką porcją mięsa w pysku. Miała to być zapłata dla łowcy, który zgodził się poświęcić dla niej trochę czasu. Była to mniej więcej połowa porcji mięsa dla smoka. Grzeszna spokojnie przemierzała tereny, licząc iż zaraz nie napadnie jej wygłodniała wataha wilków, która wyczuła kuszącą woń mięsa i krwi.
Usiadła gdzieś na trawie i czekała, bo tylko to mogła aktualnie robić.

: 28 paź 2014, 22:56
autor: Pasterz Kóz
Najpewniej dłuższe kuszenie pysznym mięsem skończyłoby się zainteresowanie, a może nawet atakiem jakichś drapieżników. Bezchmurny jednakże przybył zaskakująco szybko, więc nawet jeśli jakiś wilk ośmieliłby się napaść dwójkę smoków, skończy jako pożywienie. Łowca wylądował bez problemów blisko Cienistej, a następnie pieszo pokonał dystans, aż w końcu uznał, że odległość dzieląca ich osoby można uznać za stosowną.
-Witaj. Bezchmurne Niebo, Łowca Życia. Od czego zaczniemy?– spytał, dodając do tego lekki uśmiech i zerkając na niewielką porcję mięsa. Niestety, uznawał swój czas za cenny i nie widział praktycznie zysku w nauczaniu kogoś spoza Życia. Jedynie Uzdrowiciele i Łowcy, ale nawet to nie było aż tak przydatne, bo bardziej dbali o swoich. Z drugiej strony, każda ilość jedzenia była niesamowicie przydatna, bo trafi do kogoś o pustym brzuchu. Po prostu było to praktyczne, a wyrzuty sumienia dało się załagodzić takim myśleniem, o powodach dla których miał swoją cenę.

: 28 paź 2014, 23:11
autor: Dwuznaczna Aluzja
Faktycznie nie siedziała zbyt długo. Minęło zaledwie kilka krótkich minut, gdy wyczuła woń typową dla Życia. Obróciła łeb w kierunku, z którego pochodził zapach i zobaczyła czerwonołuskiego łowcę. Skinęła mu lekko łbem, kładąc mięso przed jego łapami.
– Chciałabym połączyć te obie nauki, by bardziej przypominało to prawdziwy pojedynek. Obrona i atak, na zmianę – powiedziała chrapliwym głosem, wypranym jednak z emocji, a już na pewno tych pozytywnych. Więcej dało się wyczytać z jej dzikich ślepi. Oprócz typowego szaleństwa malowała się tam także niechęć. Magia nigdy nie cieszyła się dobrą reputacją u Grzesznej. I to się z pewnością nie zmieni, nawet jeśli kiedyś ocali jej życie. I pewnie nieraz tak będzie, w końcu uzdrowiciele również korzystają z magii.
Oprócz tego była trochę znudzona, pewnie tym że nie oczekiwała niczego ciekawego po tej nauce. Magia wydawała jej się po prostu czymś nudnym. Wala fizyczna z kolei wymagała wysiłku i pracy, a tutaj nudzić się nie można.

: 28 paź 2014, 23:43
autor: Pasterz Kóz
Bezchmurny jedynie delikatnie dotknął czubkiem pazura tej porcji mięsa, a ta natychmiast znikła. Po prostu została przetransportowana do jaskini, w oczekiwaniu na wezwanie.
-Na początek teoria. Wpierw powiedz czym możemy zaatakować, w sensie z czego może zostać zrobiony wyobrażony przez nas atak. Potem wyjaw, jak najlepiej się bronić. Co tworzyć? Co wykorzystywać?– spytał znudzonym tonem, oplatając swoje łapy ogonem. Nie przejął się ani głosem Cienistej, ani jej oczami. Spotkał już na tyle wiele smoków, że nie był zaniepokojony, a tym bardziej, skoro była z Cienia. Bardziej martwiłby się tym, że ktoś u nich jest zdrowy na rozumie. Nie podjął się też próby zaciekawienia jej nauką. W praktyce przekona się o magii sama i utworzy własne, obiektywne zdanie. Jeśli się jej nie spodoba, to trudno, najwidoczniej będzie świetnie pasowała do walk fizycznych. Sam mimo bycia Łowcą, nawet lubił maddarę, ale może gdyby swoje talenty pokazywał na arenie, byłoby inaczej. Ciężko to przewidzieć.

: 29 paź 2014, 7:19
autor: Dwuznaczna Aluzja
W Cieniu było kilka smoków w miarę ustatkowanych. Jest nieco lepiej, niż było kiedyś. Ale to nadal nie oznacza, że to stado jest spokojne. Nic a nic, zwłaszcza jeśli przywódcą jest smok o prawdopodobnie najcięższym charakterze ze wszystkich smoków Wolnych Stad.
– Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i fakt, że nadużywanie maddary może stanowić nawet zagrożenie dla życia. Można stworzyć praktycznie wszystko. Kulę ognia, lodu, plamę żrącego kwasu, jakieś tornado czy coś zupełnie absurdalnego. Obrony to z kolei jakieś przezroczyste błony, żelazne mury i jeszcze Immanor wie co – powiedziała, a chrapliwość nie znikała z jej głosu. Mogła wyglądać na nieco znużoną, ale w rzeczywistości miała wystarczająco dużo energii, by nie zasnąć podczas tej nauki. A przynajmniej taką żywiła nadzieję. Ogon Ankai wił się po ziemi niczym wąż, zupełnie jakby był oddzielnym organizmem – zwłaszcza że smoczyca siedziała w bezruchu niczym posąg lub jakiś cenny eksponat w muzeum. Po prostu nie widziała sensu ani potrzeby wiercenia się czy robienia jeszcze nie wiadomo czego.