Krater

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2676
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »

A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Żer westchnął po raz kolejny. Mentalny impuls powędrował wprost do głowy Daru.
~ Dar czy mógłbyś się uspokoić na bogów? Gnomy nie mają własnej magii więc nie są zdolne do komunikacji mentalnej, co znaczy że jego transport przybyły by tutaj nie ważne z kim by się tu spotkał. I nie ma jak przekazać tych... cóż specjalnie wyselekcjonowanych informacji reszcie. Jeśli cie to pocieszy mogę go zjeść po tym jak obejrzy rumowisko. ~
A jakże, mógł go zjeść. Ale czy faktycznie tak zrobi? Kto go tam wie.

Właściwie, droga Zimo, Kjell już odpowiadał że przechodził granicami stad aby się nikomu nie narazić – spojrzał na kpiącymi jadowitymi ślepiami i uśmiechnął się wyzywająco- Trzeba było być tutaj od początku – mrugnął do niej jednym okiem. I zachichotał szczerząc kły. – Naprawdę powinniście się nauczyć jak traktować tak interesującego gościa – wymruczał rozbawiony.

Licznik słów: 141
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spękany Kamień
Dawna postać
Stara Bestia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 305
Rejestracja: 08 sty 2019, 13:52
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 76
Rasa: Olbrzymi

Post autor: Spękany Kamień »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,P,W,MO,MA,MP,Kż,Śkr,Śl,M: 1| A:2| O:3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Pojemne płuca, Furia niebios
Gościa. Spojrzał na Dar, patrząc na niego przez chwilę. Pierwszy raz dostał rozkaz. Wydawało mu się jednak, że są inne sposoby. i gdyby się na tym skupił, pewnie by je znalazł. Może gdyby był też stąd, wezwałby po prostu Przywódców, żeby sami rozmawiali z tym stworzeniem o spadających gwiazdach i tutejszych bogach. Gdyby wiedział więcej, może uznałby, że upadek gwiazdy to strącenie duszy z piedestału krainy wiecznych łowów, jak mówili niektórzy. Ale... nie był od myślenia. Mógł tylko stwierdzić, że mu się to nie podobało. Pomysł Daru. Wywoła zamieszanie, ale smoki pewnie się rozejdą. Może zostanie kasta Przywódcza by być zła na Dar, ale koniec końców stado tutaj się przerzedzi. Wstał raz jeszcze i przeciągnął się, robiąc owalne ruchy swoim barkiem. Pokryty bliznami bolał go praktycznie cały czas gdy go używał. Czy też pozwolił mu się zastać takim siedzeniem. Poszedł z powrotem tam, gdzie leżał, przechodząc obok Żeru...
Nie podobał mu się jego plan, nie chciał więc działać w nim otwarcie. Na razie. Póki nie wie jakie miały być tego konsekwencje. Rozluźnił łapę barku, który to starał się rozruszać i gwałtownie machnął ogonem w "rozpaczliwej" próbie zachowania spokoju. Jedna z tylnych łap statycznego giagnta przemieściła się, "nieplanowo" odpychając go tylko od podłoża. Szpon pobliźnionej łapy otarł się wierzchem o ziemię, gdy barkiem spadł na Żer w takiej odległości by upadając otrzeć się o niego z siłą – nie spaść, nie runąć obok, ale by natrzeć i położyć ewentualnie na ogonie, łapach, czy trochę na brzuchu, w zależności jak poleci jeden z drugim. Powietrze uleciało z jego pyska gdy zaczął upadać. To nie tak, że go nie bolało... Blizny zawsze ściągały jego skórę, a niektóre z nich nawet mięśnie. Lecz dzięki Daru... stanie się silniejszy... Już się stał... W najlepszym przypadku pchnie go tak, że przesunie się w przód i jego łeb i tors spadną na gnoma zanim zdoła się zaprzeć.
Raczej go to nie ogłuszy... ale połowa roboty będzie już za nimi.

Licznik słów: 322
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Soundtrack
Szczęściarz: Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/misję
Twardy jak diament: -1 ST do testów na Wytrz.
Pojemne płuca Raz na walkę -2 ST do ataku opartego na smoczym oddechu. -1 ST do obron przed smoczym oddechem.
Furia Niebios Raz na walkę, + rana lekka dla przeciwnika

Wygrane: Serce Płomieni, Pieśń Apokalipsy, Cmentarny Kolec, Iluzja Piękna, Nieskalana Grzechem, Sztorm Stulecia
Przegrane: Katamu x2, Senny Sęp, Popioły Jutra
Pokonane: Chochlik Viliara, Goblin Viliara, Kobold Viliara, Gryf, Żbik Viliara, Hipogryf

PH: Gryf, Hipogryf | ŚlI |
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2676
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »

A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
// "położyć ewentualnie na ogonie, łapach, czy trochę na brzuchu" czyli jeśli dobrze rozumiem Stępiony zachodzi go od tyłu, tak?

"Mogę na was liczyć?
Was czyli kogo?
Ziemistych.
Warkot Stępionego i usadowienie się obok Daru klarownie pokazało po czyjej stronie się obwołał. Póki był daleko Żer dał sobie chwilę swobody ale zmieniło się to dość prędko. Szelest łusek. Olbrzym wstał.
Żer momentalnie spiął mięśnie. Bogowie czy każecie mu bronić tego zajęczego dwunoga? ... nie. Stępiony zatrzymał się koło Żeru.
Źrenice zwęziły się do dwóch cienkich igiełek a powietrze ostrym syknięciem przedostało się przez zaciśnięte zębiska.
Zaparł się łapami o ziemie, nawet żłobiąc małe dołki łokciami. Leżąc na płasko brzuchu zakotwiczony o podłoże miał stabilną pozycję i chociaż nie był olbrzymem masywne mięśnie i gruba warstwa tłuszczu robiła swoje. Chcieli przesunąć ciężki kamień. Kamień który mógł się ruszać i chętnie z tego skorzysta. Jeszcze ziemista nowość nabije się jak szaszłyk na jego grzebień grzbietowy i co i będzie problem. Żer odchylil swój gruby masywny ogon, siła która napędzała całe jego ciało pod wodą. W momencie gdy olbrzym podniósł łapę i zaczął się walić ogon wojownika wystrzelił jak strzała z napiętego łuku. Chciał uderzyć w bark Stępionego środkową częścią ogona by tamten wywrócił się w drugą stronę.
Uważaj – syknął do gnoma.

Licznik słów: 211
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Mistrz Gry.
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1579
Rejestracja: 08 sty 2014, 17:14

Post autor: Mistrz Gry. »

Skała zostaje sproszkowana. Dalszy proces zależy od tego, jakie zastosowanie ma mieć dany przedmiot magiczny, ale nie zmieszczę tej wiedzy w jedno popołudnie. Nawet najbardziej bystry uczeń potrzebuje lat, żeby to załapać. – Kjell sięgnął po ostygnięte jajko. – Widzisz, problem ze smoczą magią polega na tym, że wytwarza ją źródło. A ono przepada po śmierci, dlatego mielenie zwłok nie ma najmniejszego sensu. Poza tym, nie godzi się tak traktować ciał istot rozumnych.

To ty powiedziałeś, że bariera was chroniła. Dlatego uznałem, że już tego nie robi. – Zdezorientowany uniósł brwi. – No widać ją przecież. Nieźle błyszczy, ale wygląd nie świadczy od razu o działaniu. Wiem trochę o waszej historii, część gnomów rozmawiała ze smokami, które stąd odeszły. Ich opowieści nigdy nie zostały potwierdzone, więc nie traktujemy ich bardzo poważnie. – Wzruszył barkami. – Łowcy smoków? Świat jest pełen takich popaprańców. Jednym marzy się odzienie z łusek, a innym "garniec gnomiego złota". Podejrzewam, że gnomy odpowiedzialne za bezpieczeństwo miasta wiedziałyby więcej na temat waszych wrogów. A klejnoty przesycone energią to spartaczona robota. Żaden szanujący się rzemieślnik nie pozwoliłby im opuścić warsztatu.

Łapy przy sobie, co? – Kjell zepchnął z głowy dłoń Żeru. Udało mu się to tylko dlatego, że smok nie stawiał prawdziwego oporu. – Są porównywalne do ptasich piskląt. – Wzruszył ramionami. – Poświęć dziecku więcej czasu, żeby lepiej poznać jego potrzeby i oczekiwania. Tylko tyle mogę ci doradzić, nie znam się na wychowaniu smoków. – Miał nadzieję, że Żer nie będzie dalej drążyć tematu. Nie chciał mu się przyznawać do tego, że jest starym kawalerem.

To zaskakujące, że nadal cieszysz się zdrowiem.
Kjell parsknął cicho, ale nie odwrócił się w stronę Daru. W tym czasie zdążył już oskubać całe jajko. Wziął z niego solidnego gryza w ramach odpoczynku od dyskutowania z opornymi gadami.
Pochodzę z miasta na północnym wschodzie. A przejeżdżanie granicami stad jest bardzo proste, bo dobrze je znaczycie. – Nieoczekiwane skutki uboczne patroli? No cóż. – Magiczny kamień z nieba – mówienie o nim w ten sposób trochę go bolało – jest potrzebny mojemu niemagicznemu ludowi, a pozostawiony w naturze może wysadzić w powietrze całą okolicę łącznie z nieszczęśnikami w polu rażenia. Nie sądzę, że ktokolwiek chciałby mieć ich na sumieniu – ani ty, ani Dar Tdary. Wyniesienie meteorytu to nie kradzież, tylko wymiana: nasz zysk da wam bezpieczeństwo.

Ruch Stępionego Kolca wyglądał dla większości zebranych na niezdarny wypadek – ale Żer, ten cwany zwierz, wyczuł w powietrzu zagrożenie i zaparł się łapami o ziemię. Jego rozpędzony ogon trzepnął giganta w bok – tyle wystarczyło, by upadające ciało przechyliło się na drugą stronę. Stępiony zderzył się z ziemią obok Żeru, nie popychając go w żaden sposób.
Zaalarmowany Kjell sięgnął ręką do kieszeni, ale Dar poruszył się pierwszy. Pokonał odległość dzielącą go od celu, zamachnął się ogonem i zdzielił gnoma w głowę. Drobne ciałko poturlało się bezwładnie po śniegu, plamiąc biel śladami krwi. Po tym wszystkim Kjell przestał się ruszać.

Licznik słów: 488
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2676
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »

A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
Pazury wbiły się z trzaskiem w zamarzniętą ziemie gdy samiec poderwał się na równe łapy.
BANDO PIEPRZONYCH IDIOTÓW – wywarczał na cały głos. Twierdzili że dbali o stada, że patrzeli w przyszłość a nie widzieli takiej oczywistości jaką była spirala wrogich stosunków. Nim Dar czy Stępiony zdążyli się ruszyć Żer podszedł do gnoma i stanął nad jego maleńkim ciałem jakby był łuskowatym smoczym namiotem. Machnął głową ponaglająco na Kobalta by ten ruszył z pomocą. Płuca z sykiem wessały powietrze gdy wojownik otworzył paszcze by znów przemówić świdrując wzrokiem Dar i Stępionego. Chłodny dotyk o jasnym przekazie zatańczył na łuskach a sykliwy głos uzdrowiciela dobiegł do jego uszu "Czeluść, możesz objaśnić sprawę Darowi, proszę?". Samiec zmrużył tylko ślepia.
Nawet nie musiałeś otwierać pyska. – mruknął tylko w odpowiedzi. – Dar wytłumacz mi łaskawie jak masz zamiar czegokolwiek się dowiedzieć od kogoś nieprzytomnego i trzymanego siłą po obudzeniu? I czy na prawdę myślisz że Remedium papla jęzorem bez pomyślunku? Czarci kaszel! Nasze istnienie nie jest jakąś tajemnicą a te "fakty" o które tak biadolisz to marne ciekawostki i przestarzałe informacje, może i ciekawe dla kogoś kto nie zna smoków ale w praktyce bezużyteczne. Ha! Prawdopodobnie to czym się dzieli działa na tej samej zasadzie! Czy może już wiesz jak zaatakować gnomie siedliska? Bo to oczywiście najlepsze rozwiązanie przy spotkaniu istoty rozumnej. A teraz powiedz, co pomyślą pobratymcy Kjella gdy już tu przybędą? Z ewentualnych partnerów handlowych mamy, w najgorszym wypadku, nowych wrogów. Aleeeż oczyyywiście, to może być pułapka! Co za wspaniały powód by zawalać wszystkie inne możliwe drogi! Jeśli jest pułapką byłaby nią nie ważne co zrobimy, ale jeśli nią nie jest to gratulacje bo teraz może się nią stać. A jeśli, ten gnom, będzie wstanie powiedzieć nam cokolwiek sensownego o kuli, ryzyko jest tego warte. O! O nie! Co jeśli on chce żebyśmy go tam zaprowadzili? Cóż... – Żer nagle podniósł pokrytą bliznami, niegdyś spaloną łapę i zaczął się jej przyglądać intensywnie, po czym ją odłożył na miejsce. – Rozwiązanie nasuwa się same nie sądzisz? – każde słowo które wypowiadał wibrowało w powietrzu jakby w ten sposób miało lepiej rezonować z defensywną postawą Daru. Żer mimo, że mówił i mówił obserwował resztę zgromadzonych, w każdej chwili będąc gotowym do akcji. Był aż nadto przyzwyczajony do gadania w czasie walki na co mogły się uskarżać niektóre drapieżniki Viliara.
~I jeśli myślisz że damy im po prostu wziąć meteoryt to może byś wykazał odrobinę zaufania? Szczerze, nie mam pojęcia co Kobalt chce zrobić z tym magicznym kawałkiem skały ale ja mam swoje plany.~ jeszcze jedna dodatkowa myśl zawędrowała prosto do głowy Daru. Mimo wszystko Czeluść nie chciał ryzykować że Kjell wszystko słyszy i dowie się tego czego nie powinien.
Żer odsunął się od gnoma dopiero gdy Remedium zabrał się za leczenie. Uzdrowiciel musiał mieć miejsce do pracy, a wojownik stanie sobie z przodu zasłaniając ich obu.
~Jak już skończysz, sprawdź co chciał wyciągnąć ~ Przesłał krótki impuls Kobaltowi.

Licznik słów: 487
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spękany Kamień
Dawna postać
Stara Bestia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 305
Rejestracja: 08 sty 2019, 13:52
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 76
Rasa: Olbrzymi

Post autor: Spękany Kamień »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,P,W,MO,MA,MP,Kż,Śkr,Śl,M: 1| A:2| O:3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Pojemne płuca, Furia niebios
A Stępiony... Cóż, wina chyba na niego nie spadła. Żer zaczął krzyczeć na Dar. Korzystając z tego, powoli, ociężale podniósł się na łapy. To naprawdę nie tak, że te blizny były ozdobą... Zadał sobie ból. Teraz podnosił się jak starzec. Trochę nim był. Takim się czuł. Dlatego część smoków nadal mogła to uważać za wypadek. Usiadł. I znów poruszył wielokrotnie barkiem po okręgu. Teraz pobliźnionym i dodatkowo obitym. Westchnął ciężko, pozwalając smokom na rozdarcie. Nie miał już żadnych rozkazów. Dlatego podszedł na najbliższą, bezpieczną odległość od meteorytu jaką poznał. Pozbawił przytomności gnoma, który próbował go ochraniać. Teraz więc rozwinął skrzydło, by zasłonić kamień przed tuszą. Jego skrzydła może były kiedyś wielkie, ale teraz spięte były bliznowatą tkanką zaledwie poprzecinaną przez fałdy grubej, szarej błony, która nigdy nie napnie się do końca. A przynajmniej on w to wierzył. Najbliżej głazu, poza nim, znaleźli się teraz zapewne Remedium, gnom i Żer. Właściwie to chciał, żeby tej małej istocie nic się nie stało.

Licznik słów: 160
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Soundtrack
Szczęściarz: Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/misję
Twardy jak diament: -1 ST do testów na Wytrz.
Pojemne płuca Raz na walkę -2 ST do ataku opartego na smoczym oddechu. -1 ST do obron przed smoczym oddechem.
Furia Niebios Raz na walkę, + rana lekka dla przeciwnika

Wygrane: Serce Płomieni, Pieśń Apokalipsy, Cmentarny Kolec, Iluzja Piękna, Nieskalana Grzechem, Sztorm Stulecia
Przegrane: Katamu x2, Senny Sęp, Popioły Jutra
Pokonane: Chochlik Viliara, Goblin Viliara, Kobold Viliara, Gryf, Żbik Viliara, Hipogryf

PH: Gryf, Hipogryf | ŚlI |
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  – Czeluść, możesz objaśnić sprawę Darowi, proszę? – tutaj nie chodziło o to czy Jaskrawiec zacznie perorować, lecz jak. Syknięcie było spokojne. Zbyt spokojne.
  Bogowie, jakież to było rozczarowujące. Mieć Czeluść za sojusznika przeciw… Darowi? A do tego... Ktoś bardzo mądry powiedział mi kiedyś, że stada są zbyt ufne wobec nieznajomych. Zorientował się, że w łapie ściska garść glinianych skorup. Uzdrowiciel Wody puścił czerwonawe i zgniłozielone odłamki i powstał zaraz po morskim, by skorzystać z jego jakże trafnego ryknięcia jako zasłony dymnej i sięgnąć Kjella. Jak się spodziewał, Śliski zaraz stanął pomiędzy nim a pozostałymi.
  Wpierw sprawdził kark. Nie było słychać chrupnięcia po uderzeniu ogonem wężowego, lecz ciche skręcenia się zdarzały. Już sięgał łapą, by wniknąć w ciało dwunoga, lecz kończyna zawisła nagle. To, po co sięgał gnom: jakieś narzędzie walki? Jeśli napędzana obcą magią, to czy nie zareaguje zbyt gwałtownie, wystawione na aktywne działanie smoczego źródła tuż obok? Dwoma szponami odchylił schowek w materiale noszonym przez Kjella, zajrzał do wewnątrz i ostrożnie, spodziewając się tajemniczych i niebezpiecznych urządzeń, wysunął zawartość za największy stały element. Całą czynność zasłaniały przed wzrokiem pozostałych cielska jego i Czeluści- szybką, sprawną i zwieńczoną schowaniem zawartości kieszeni pomiędzy zawoje maty, niewidoczną na pierwszy rzut ślepia. Sięgnął od razu po wyświechtaną wierzbową matę, złożył na cztery i, w razie potrzeby wspomagając się maddarą by przenieść gnoma, odgrodził go od śniegu.
  Oby to był nadmiar ostrożności i oby gnom nie miał pochowane nic więcej. Gdzieś w środku wykładu prowadzonego Darowi, Lód ujął w końcu nagą skórę łapy i sięgnął maddara ku organizmowi gnoma. Wpierw kręgosłup, czaszka i mózg- czy to tylko wstrząśnienie, czy ziemny spowodował jakieś poważniejsze szkody?
  I wyglądało to dokładnie tak: Remedium zachowywał się, jakby otaczały go zupełnie obce mu smoki. Śliski choć teraz stawał po jego stronie, był zbyt chaotyczny by stanowił pewnego sojusznika. Tchnienie natomiast… ~ Podejdziesz do mnie, czy pozycja Ci nie pozwala? ~ w pytaniu tym tkwiło nieco nadziei, a jednocześnie informacja, że Zastępczyni Ognia może podejść tknęła umysł Żeru. Czuł na języku cierpkość za jej postawę, ale też czy ta stanowczość wobec gnoma o czymś nie mogła świadczyć? Czymś, o czym mu nie powiedziała...
  Pochwycił surowy, nieobrobiony zwitek myśli, dokładnie tak jak prezentował się w jego łbie. Wyabstrahowanie czegoś takiego nie stanowiło większego problemu dla smoka, którego źródło upodabniało się do własnego układu nerwowego i umysłu, bądź co bądź. Pozbawiona słów wstęga popłynęła do partnerki, jej treść możliwa do opisania mniej-więcej tak: ~ Jeśli myślisz, że choć przeszło mi przez łeb, by oddać meteoryt dwunogowi, to wiedz, że się pomyliłaś. Gnom świadomie lub nie usiłował pozbawić nas źródła energii, którym być może dałoby się nakarmić „źródło” w Rumowisku, ale pokaz Dara raczej jednoznacznie dowiódł, że bez pomocy kogoś niemagicznego nie przeniesiemy nigdzie tego meteorytu. Kjell mógł, nawet nieopatrznie, powiedzieć nam z kolei więcej niżby chciał jeśliby zobaczył tamtą kulę. W najgorszym razie dwunóg skończyłby jako posiłek wraz z resztą swojej grupy, a my zdobylibyśmy ich niemagiczną metodę transportu. Ale właśnie uczyniliśmy z frakcji najpewniej neutralnej kolejnego wroga. A skoro już tutaj przybył, a jego stowarzyszenie rości sobie prawa do tego, co spadło na nasze ziemie, to wyprawianie ich bez niczego w zamian jest jak proszenie się o zawiązanie współpracy między gnomami a naszym dotychczasowym wrogiem, jeśli już nie są w sojuszu. Poza tym meteoryt naprawdę może się dla nas okazać niczym więcej jak samym zagrożeniem. ~ słowa jednak nie oddawały wszystkich detali i niuansów, taka bowiem była natura intuicji i inteligencji. Tchnienie mogła oglądać myśl do woli, ciągle odnajdując nowe fasetki i istotne szczegóły. Szczegóły, które już mogły i tak nie mieć znaczenia, w obliczu toku zdarzeń.
  Otoczył głowę gnoma, o ile żył, błoną blokującą same dźwięki, nie jednak oddychanie. Zapewne wystarczyłyby same uszy, lecz po co ryzykować, jeśli choćby gnomy odbierają drgania do ucha przez czaszkę. – Możecie sobie darować wiadomości mentalne. – rzucił beznamiętnie, nie unosząc łba. Po czym, jak na ironię, przesłał do Miękkiej, unosząc spojrzenie i uśmiechając się lekko, choć wyrazowi temu brakowało pewnego błysku. ~ Ile ich mamy, Tchnienie? ~ szkoda, że nie wiedział wcześniej. Miał tylko nadzieję, że nie myślała o nim niczego złego, i że nie to było powodem milczenia.

Licznik słów: 687
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Różany Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 590
Rejestracja: 15 gru 2018, 0:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Czyżby Krągła?

Post autor: Różany Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Zręczny; Szczęściarz;
Zignorowała złośliwy docinek Ziemnego. Gdyby mogła przybyć wcześniej, przybyłaby. To nie była jego sprawa, co ją zatrzymało i nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. Po prostu więc, nawet nie spojrzała w jego kierunku, wyczuwając, że samiec chciał wywołać sprzeczkę. Uniosła pysk, zasłaniając kły i spoglądając na gnoma z góry. Dowiedziała się tego, czego chciała się dowiedzieć, a gnom przestał bezsensownie suszyć zęby. To jej w zupełności wystarczyło, by mogła w powadze poprowadzić dyskusję. Choć słowa o tym, że wędrował granicami wcale jej nie uspokoiła. Granice również należały do Stad. Ale... nie była w stanie porozmawiać z istotą. Wszystko zadziało się zbyt szybko, by mogła zareagować. W autentycznym szoku spojrzała na uzdrowiciela Ziemi, który celnym smagnięciem pozbawił gnoma przytomności, a może nawet i życia.
To nie było konieczne – sapnęła w konsternacji i odruchowo odchyliła uszy, kiedy drugi Ziemny ryknął na całe gardło. Na bogów...
Spokojnie... – syknęła, mierząc samca chłodnym spojrzeniem. Ale z jego pyska już toczył się strumień gniewnych słów. Zima westchnęła ciężko przenosząc wzrok na Remedium. Zmarszczyła nos, widząc jak wypuszcza z łap skruszoną czarkę. Co tu się działo? Na wszystkich bogów, po co tyle emocji?
Uspokójcie się. Przerzucanie się winą niczego nie zmieni. To wszystko przez nieporozumienie. – Westchnęła raz jeszcze. – Tak to jest, kiedy każdy działa na własną łapę, zamiast wyjaśniać swoje motywy. – Skrzywiła pysk w niesmaku dla poczynań ogółu zebranych. W pewien sposób także swoich, bo zbyt pochopnie wyciągnęła wnioski. – Co się stało, to się nie odstanie... – mruknęła już ciszej, jakby do siebie i spojrzała w kierunku Remedium, który poprosił ją by podeszła. Czy on kpił sobie z jej pozycji? Nie potrafiła stwierdzić. Ale być może był równie rozżalony, co wszyscy tu obecni. No, może prócz niej i Stępionego, który jak zwykle, niczym srebrzysta góra, trwał niewzruszony.
Nie odpowiedziała partnerowi, a po prostu zbliżyła się, ale nie próbowała przyglądać się gnomowi. Przyjęła kawalkadę myśli Kobalta nie dając po sobie poznać, jeśli odebrała ją jakkolwiek inaczej niż jako formę informacyjną. Ostatnie pytanie uzdrowiciela, okraszone słabym uśmiechem, skwitowała swoim własnym, lekko kwaśnym.
Cztery. Jedno wyklute, Akaer. – odparła, zaskakująco rzeczowym tonem. – Później ci wszystko wyjaśnię – obiecała, już nieco łagodniej. Potem otworzyła pysk, by odezwać się do ogółu.
Według mnie, sprawa nie wygląda aż tak tragicznie jak chcecie ją widzieć – zaczęła, tym razem wydając się po prostu skupioną na problemie, ale w żaden sposób nim nie wzburzoną. – Jeśli gnom żyje, wszystko da się jakoś wyjaśnić. Ci, którzy tu zmierzają, czy też sam Kjell, nie mogli być w stu procentach pewni, że nic nie grozi im na naszych ziemiach. Choćby z tego względu, że nic o nich nie wiemy i raczej oni o nas też nie na tyle, by być pewnymi. Wchodzili więc na własną odpowiedzialność. Inaczej sprawa będzie się miała, jeśli gnom nie przeżyje... – Skrzywiła się lekko. – Wtedy trudniej będzie wytłumaczyć tę sytuację, ale zażegnanie konfliktu wciąż jest możliwe. Musimy tylko dojść do porozumienia. Działanie na własną łapę jak przed chwilą widzieliśmy, nie wyszło nam na dobre, wiec może od teraz, skoro siedzimy w tej sprawie razem, razem też ustalajmy jak to dalej poprowadzić. Zanim pozagryzamy się w bratobójczych wojnach. – Westchnęła ciężko. Nigdy nie sądziła, że przyjdzie jej być rozjemcą, a wskazówki Kołysanki naprawdę przydadzą się w praktyce. – Ta sprawa dotyczy nas wszystkich, nie konkretnych jednostek, nawet jeśli konkretna jednostka kieruje się dobrem ogółu w swoim mniemaniu. – Rzuciła wymowne spojrzenie tak Remedium jak i każdemu z zamieszanych.

Licznik słów: 578
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~~~
I. Zręczny – na stałe +1 do zręczności.
II. Szczęściarz – w przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji lub rzutu na Wytrzymałość Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia raz na dwa tygodnie.

~~~
Motyw Rożka
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Jak się spodziewał Żer oprócz pustego łba miał swój wspaniały instynkt wojownika i całkiem nieźle oparł się atakowi Stępionego. Dzięki zamieszaniu Dar osiągnął to czego chciał czyli omdlałego bądź nieżywego gnoma. Nie było to takie trudne czyż nie? Smagnął ogonem obserwując jak kropelki krwi odlepiają się od niego i spadają na śnieg. Bardziej skupił się na nim niż na krzykach Żeru. Och mocny w gębie, nic tylko trząść portkami jakby mógł powiedzieć gnom. Przewrócił ślepiami i opuścił ogon mrużąc ślepia gdy Kobalt zbliżył się do obcego. Ciekawe po co też sięgał Kjell, niestety teraz nie mógłby podejść bo Żer odgryzłby mu łeb. Wszystko w obronie marnego kawałka mięsa które uważało się za nie wiadomo kogo. Stępiony zmienił się w głaz, wojownik Ziemi paplał coś o pułapkach i gnomach... chyba, bo Dar niezbyt intensywnie skupiał się na jego wypocinach werbalnych. Lód wyjątkowo zamilkł, a samica z Ognia chyba starała się wystąpić w roli dyplomaty. Zacnie z jej strony.
Westchnął wstając z zamiarem rozejrzenia się po obozie. Ciekawe czy przybysz schował coś przed nimi co mogłoby się im przydać. Postanowił przeszukać jego obóz nie zbliżając się do samego gnoma by nie drażnić samczości Żeru.
-Sprawa wygląda prosto. Budzi się, mówicie mu, że jestem miejscowym wariatem i tylko wam może ufać. Smoki normalnie są cywilizowane i posiadały na swych ziemiach osady elfów z którymi handlowały. Niestety niektóre żyją w ciemnych czasach jak ja...
tu urwał na moment przyglądając się uważniej jednemu ze znalezisk (jeśli coś wziął w łapę z namiotu czy coś). Z torby Dar wyjął płaski, czarny kamień oraz słoik z białą mazią. Umoczył w niej szpon i spisał kilka rzeczy które znalazł. Jeśli miał czas zrobił też szybki szkic.
-Tchnienie Zimy twój umysł jest prosty lecz zdrowo myślący.
Obraził ją? Nie, w jego oczach był to komplement jakich mało!
-Tak więc ulotnię się, a wy możecie dalej z nim handlować czy też nie.
machnął łapą po czym schował kilka kamieni po których wcześniej rysował. Wiele ciekawych szkiców, wiele informacji wartych rozpatrzenia. Musiał szybko ruszyć za tymi młodymi jeśli chciał je jeszcze dogonić zanim znikną na terenach swoich stad.
~Jeżeli dowiesz się skąd przybędzie karawan daj mi znać. Nie, nie zamierzam ich napadać. I oczekuję, że opiszesz mi rzecz którą podniosłeś z gnoma.
posłał krótką wiadomość do Kobaltu. Przecież czołowy naukowiec wolnych stad nie powstrzymałby się przed sprawdzeniem tego co i Dar zainteresowało.
~Będziesz mi potrzebny.
druga myśl poleciała w kierunku umysłu Strażnika, a sam uzdrowiciel zdecydował się najzwyczajniej w świecie odejść. Lothric wypuścił sporą ilość dymu z nozdrzy patrząc na Żer i również odwrócił się do odejścia.

/zt jeśli można

Licznik słów: 429
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Mistrz Gry.
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1579
Rejestracja: 08 sty 2014, 17:14

Post autor: Mistrz Gry. »

Dar Tdary znalazł w schronieniu gnoma posłanie z grubej tkaniny, spod którego wystawał prostokątny obiekt elegancko oprawiony w skórę. Niezliczona ilość kawałków cienkiego, jasnego materiału została ze sobą połączona w taki sposób, by można było je swobodnie przewracać z jednej strony na drugą. Ktoś, najpewniej Kjell, pisał po nich na dwa różne sposoby. Dar mógł się domyślić, że część zapisków reprezentowała liczby, a reszta litery, ale nie był w stanie niczego zrozumieć. Gnomy musiały posługiwać się zupełnie innym językiem niż smoki.
Dar wypatrzył jeszcze materiałową torbę z paroma metalowymi naczyniami przypominającymi to, które dalej leżało przy ognisku. Oprócz tego gnom spakował do środka woreczki z orzechami i suszonymi owocami. Pachniały całkiem apetycznie.

Remedium obejrzał dokładnie obrażenia nieprzytomnego Kjella. Złamanie zamknięte dwóch żeber, płytkie rozcięcie na czole wywołane pechowo odstającą łuską na ogonie Daru, sporo otarć i potencjalnych miejsc na siniaki. Co ważniejsze: mózg nie uległ uszkodzeniu. Wstrząśnienie na pewno odbije się na jego zdrowiu, ale życie Kjella nie było zagrożone.

A co takiego znajdowało się w jego kieszeni? Cztery szklane kulki o średnicy półtora łuski wypełnione lekkim, szaro-błękitnym proszkiem. Po upadku gnoma trzy trochę popękały, ale jeszcze nie na tyle, żeby wypuścić na zewnątrz swoją zawartość. Były tam też o wiele mocniej potłuczone szkła, które gnom trzymał na nosie przed incydentem z masowym omdleniem. Potem już ich nie zakładał, dlatego najpewniej ucierpiały w czasie pierwszego wypadku.
Kieszeń, do której Kjell nie sięgał przed atakiem Daru, kryła w sobie złożony materiał z notatkami w obcym języku i zamknięte, krótkie narzędzie, które po otwarciu odsłaniało ostry koniec – kapnęło z niego trochę czarnej cieczy. W kieszeni leżał jeszcze przedmiot z metalowym spodem i szklanym wierzchem przykrywającym białą tarczę z dwunastoma znakami przy krawędziach. Ze środka tarczy wychodziły trzy czarne igiełki – dwie grubsze stały w miejscu, kiedy trzecia chuda stale przesuwała się naprzód z cichym cykaniem. Ale to nie koniec! Kjell trzymał przy biodrze doskonale naostrzony nóż z nieznanymi runami na rękojeści – wcześniej zasłaniał mu go płaszcz. Broń emanowała energią zbliżoną do tej z okruchu meteorytu – dało się ją wyczuć także w trzech wisiorkach na jego szyi. Żadne z nich nie reagowało na maddarę Remedium.

Licznik słów: 355
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  Ustawił się tak, by nikt przypadkiem nie nadepnął na szklane kule skryte obecnie w macie- osłonięte pod tylną częścią podbrzusza uzdrowiciela, podczas gdy przednie łapy zajęte były leczeniem. Poza pojedynczym mrugnięciem jako odpowiedź na wiadomości mentalne Zimy reszta zdawała się trafiać w pustkę. Ot- machnięcie łapy, wymamrotanie czegoś pod nosem czy podobne gesty, co do których nawet nie można było być pewnym, czy są odpowiedziami. Ponieważ teraz na pierwszym miejscu było leczenie.
  Owoc jałowca ugniótł na miazgę. Wpierw jeden, eksperymentalnie, by najpierw upewnić się w reakcjach gnomiego organizmu na smocze ziołolecznictwo. Papkę sam wprowadził maddarą do żołądka, osłoniętą w obustronnie przepuszczającej torbieli i siecią sond kontrolował zachowanie organizmu. Najmniejsze sygnały świadczące o szkodliwym działaniu jałowca skwitowałoby natychmiastowe zablokowanie przepuszczania substancji przez torbiel, jej wydobycie i uciszanie reakcji obronnych u gnoma. Niemniej z dużym prawdopodobieństwem zioło powinno działać właściwie, skoro sprawdziło się na znacznie egzotyczniejszym organizmie driady. Wedle oceny Lodu jeden owoc jałowca powinien być górną granicą dla tak drobnego ciała. Śnieg w okolicy zawirował i stopniał tworząc… miniaturowy korowód zebranych tutaj smoków. Żywe figurki z doskonale czystej cieczy miały różne temperatury: tak więc kompletnie zamarznięty Stępiony podsunął się pod potylicę gnoma jako okład; długi i mroźny Dar ułożył się na połamanych żebrach, pykając drobne kłębuszki mrozu z lodowej fajki; chłodny Żer paradował po gnomie jak po Skalnym Gigancie, oczyszczając je; wreszcie letniej temperatury figurka Zimy zbierała brud z rozcięcia na czole, kondensując wszelkie zanieczyszczenia w chmurność swych ślepi. Ciepła zaś figurka niebieskiego smoka z Ognia przechwyciła z łapy Remedium zmięty do soczystości liść babki lancetowatej, by odrywanymi odeń kawałkami obkładać co gorsze zranienia.
  W zasadzie interesujące, czy gnomy posiadały jakiś ekwiwalent bariery magicznej, czy też leczyć mógłby go na odległość. To badanie Remedium pozostawił sobie na kiedy indziej, układając przedramię wzdłuż ciała Kjella. Skoro gnomie amulety i nóż nie zdawały się oddziaływać na jego maddarę, postanowił nie przejmować się nimi zupełnie i ponownie sięgnął maddarą do gnoma.
  Gabaryty miały wielki wpływ na tempo pracy wielu układów w organizmie. Gdyby takiego zająca obdarzyć smoczym sercem nie przeżyłby ósmej części doby- ciśnienie rozsadziłoby w końcu tętniczki w mózgu niczym zamarzająca woda, co rozłupuje góry. w tym czasie zaś wszystko i tak byłoby niedotlenione, gdyż serce wielkiego gada niezdolne było do szybkiej, lekkiej pracy potrzebnej organizmowi jego smacznego posiłku. Gnomowi zaś bliżej było rozmiarami do zająca niż do smoka, Lód więc musiał poznać nowy rytm i dostosować metodę dozowania własnej mocy do takiego ciała. Mocne, stabilne strumienie które doskonale sprawdzały się u rodaków Kobalta tutaj skończyłyby się namnożeniem wielkich guzów chorobliwej tkanki. Zawisł więc gdzieś wewnątrz drobnego splotu słonecznego i na podobieństwo pająka zbierał nieustanną lawinę informacji, ucząc się rytmów gnomiej biologii płynących jego pajęczyną zmysłów. Wreszcie, syty tym poznaniem, mógł ustawić i pobudzić do zrośnięcia oba żebra. Mógł usunąć zakażenia z otarć i odnowić skórę, zregenerować obite tkanki, pobudzić je do wchłonięcia wybroczonej krwi, zamknąć rozcięcie na czole, i pobuszować dłuższą chwilę w gnomim mózgu. Tutaj z najwyższą ostrożnością spróbował zminimalizować skutki wstrząśnienia- upadek, podobnie jak uderzenie ogonem, nastąpiły na lewą przednią część ciemienia, więc ten i przeciwległy obszar ucierpiały najmocniej. To nie było uszkodzenie, z którym zdrowy organ sobie nie poradzi, mimo wszystko po co tracić cenne zasoby tkanki myślącej, gdy w okolicy jest uzdrowiciel biegły w operowaniu różnych mózgów?
  Drobna seria impulsów wciąż jednak koiła świadomość Kjella, pozostawiając go w błogostanie snu. Powróciło natomiast zaklęcie odcinające gnoma od smoczych głosów, gdy tylko Lód uznał swe leczenie za zakończone. Jedyną pamiątką po zajściu miała być wąska blizna na skroni oraz komplet krystalicznych figurek smoków zastygłych w okręgu obok maty.
  Łapa powędrowała jeszcze na chwilę do materiału zapełnionego notatkami, który odnalazł w kieszeni gnoma. Interesował go teraz tylko jeden fakt: czy struktura pisma wskazywała bardziej na język, w którym każdy symbol oznacza jedno słowo, czy też bardziej związany z mową, gdzie każdemu znakowi odpowiadała litera. Informacja ta mogła się okazać niebawem całkiem cenna.
  – Dobrze, ustalmy wszystko. Kjell obudzi się i usłyszy dopiero, kiedy mu na to pozwolę. – Kobalt wstał, rozglądając się po odchudzonym zespole. Westchnął i pokręcił łbem. – Zostawmy już kwestie tego, kto co powiedział i czy potrzebnie za sobą, przejrzyjmy fakty i ustalmy wspólny plan, jak sama wspominałaś, Tchnienie moje. – wciąż uważając, jakby komuś przyszło na myśl gmerać przy szklanych kulkach, zajrzał do materiałowej groty gnoma, jak wcześniej Dar. – Ten meteoryt faktycznie stanowi dla nas zagrożenie, chyba że znajdziemy bezpieczną metodę jego pokawałkowania. Wtedy jednak pozostaje i tak pytanie, czy nie straci sporej części mocy i czy możemy z nim cokolwiek uczynić. Amulety oraz sztuczny szpon, który nosi przy sobie Kjell, są nasycone taką magią, więc gnomy faktycznie znają się na takim rzemiośle. – wysunął łeb z namiotu i spojrzał znów na pozostałych – Proponuję sprawdzić na mniejszym odłamku, czy mocą meteorytu można nakarmić do syta kulę w Rumowisku Proroków. Zabierzmy tam gnoma i niech udzieli nam swojej wiedzy o przemianach magii. Być może drugiej szansy na postawienie diagnozy nad chorobą, która toczy nasze „źródło” już nie będzie. Albo Kjell zaproponuje inne, bardziej skuteczne leczenie niż podawanie do wnętrza sfery niestabilnej dla nas nieobrobionej magii.
  Stanął wreszcie obok Popielnej i bez skrupułów wsunął nos za jej ucho, by wsiąknąć zapach i z napięcia mięśni spróbować wyczytać nastrój smoczycy. Swobodnie trącił jej pysk, chcąc pokazać, że cokolwiek nie wyczytała z jego poprzednich słów i wiadomości, nie tkwiło tam nic złośliwego. – Gnomy z pewnością popełniły błąd, bez kontaktu ze smoczymi Przywódcami usiłując przechwycić meteoryt a handlować z nami za jego resztki. Mimo pewnych podejrzeń szczerze jednak wątpię, by byli nam wrodzy. Dajmy więc im do zrozumienia, że to Wolne Stada są gospodarzami tych ziem. Istnieje mądra równowaga pomiędzy tępą izolacją a bezmyślnym zaufaniem. – cofnął powoli łeb – Gdy tylko coś wypracujemy, mam zamiar informować na bieżąco przywódczynie Wody, Ziemi i Cienia. Kaskada ani Szabla nie odpowiedziały mi wczoraj, choć wiadomości z pewnością do nich dotarły. Dotyk Cienia poprosiła mnie o informacje i zawołanie jej tylko, jeśli okaże się to absolutnie niezbędne. Znów wyszło przydługo, ale chcę, byście dobrze znali okoliczności skoro już mamy taką możliwość. – skinął łbem Tchnieniu, Czeluści i Stępionemu, a także nieznanemu sobie niebieskiemu smokowi z Ognia, którego wbrew pozorom absolutnie nie ignorował – I Ty nie stój na uboczu, Ognisty. Ja już nie kłapnę paszczą, póki reszta się nie wypowie.
  ~ Gdy tylko się dowiem, Darze. Bez obaw. ~ na razie do wężowego, poza zwyczajnym głosem Remedium, dotarł wyłącznie obraz szklanych kulek z kieszeni gnoma, pozbawiony jakichkolwiek informacji o działaniu proszku wewnątrz. "Bez obaw" miało zaś tutaj niejeden sens dla starego przyjaciela. Mimo utarczki Ziemny mistrz uczynił zbyt wiele, by ot tak utracić szacunek Kobalta i byłoby miło, gdyby o tym wiedział.

Licznik słów: 1100
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Różany Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 590
Rejestracja: 15 gru 2018, 0:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Czyżby Krągła?

Post autor: Różany Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Zręczny; Szczęściarz;
Nie była pewna czy powinna traktować słowa Daru jako... komplement, więc nie odpowiedziała na nie w żaden sposób. Odprowadziła tylko samca wzrokiem, w duchu wzdychając ciężko. Narobić zamieszania i ulotnić się? Cóż, to nie było najlepsze wrażenie, jakie ziemny samiec mógł zrobić, ale też, to nie miało znaczenia. Stało się. I może to lepiej, że uzdrowiciel sobie poszedł zostawiając sprawę w ich łapach.
Zima skupiła się na poczynaniach Lodu, obserwując jak stara się doprowadzić gnoma do porządku. Sama nie wnikała w to, co tamten posiadał. Nie była fanką... narzędzi i raczej mało obchodziło ją ich użycie. Bardziej martwiło ją to, co stanie się po tym jak gnom się obudzi.
Co i raz wdychała sobie ciężko, raz tylko uśmiechając się na widok maddarowych tworów partnera. Martwiła się. To wszystko zostało bardzo źle rozegrane.
Słysząc słowa Kobalta, skupiła na nim uwagę, kierując ku niemu uszy. Krótko kiwnęła głową, choć przykazała sobie, by pamiętać o poruszeniu tematu działania na własną łapę przy innej sposobności.
Jeśli meteoryt jest niebezpieczny, to według mnie i tak lepiej żeby pozostał u nas niż żeby miały go jakieś istoty, których pobudek nie jesteśmy pewni – wyraziła swoją opinię, pocierając policzkiem o polik samca. Posłała mu roztargniony uśmiech, ale gdy jej wzrok znów padł na nieprzytomnego gnoma, od razu spoważniała. Nie znała się na magii tak dobrze, by móc się tutaj wypowiadać. Nie wiedziała też zbyt wiele o sprawie giganta i proroków. Błądziła we mgle, ale wiedziała jedno – nie zamierzała z radością i ufnością oddawać potencjalnie niebezpiecznej rzeczy jakimś dwunogom. Ufała jednak Remedium. Miała nadzieję, że wiedział co robi, chcąc wtajemniczyć gnoma w kilka... istotnych dla stad kwestii.
Może więc ty zajmij się gnomem. Wyciągnij z niego tyle informacji ile będziesz w stanie. Zabierz go do rumowiska i... niech ktoś ci towarzyszy. – Rozejrzała się, a jej wzrok umyślnie ominął niezbyt przyjemnego, ziemnego samca oraz Stępionego i padł na Sosnowego, który od kilku chwil siedział bez słowa. – Sosnowy mógłby. Szkoli się na maga i sądzę, że mógłby ci pomóc. Tak w razie czego. – Powróciła spojrzeniem do uzdrowiciela, tym razem uśmiechając się do niego czulej. – Ja mogę zostać tutaj i poczekać na tych, którzy mają przybyć. Może wezwę Kołysankę. Jeśli chodzi o rozwiązywanie sporów oraz robienie dobrego wrażenia... cóż, ona nadaje się idealnie.

Licznik słów: 379
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~~~
I. Zręczny – na stałe +1 do zręczności.
II. Szczęściarz – w przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji lub rzutu na Wytrzymałość Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia raz na dwa tygodnie.

~~~
Motyw Rożka
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2676
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »

A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
Żer pierwszy raz mógł obserwować leczenie jako zwykły gap, zazwyczaj to on był pacjentem, grzecznie pijącym wszystkie otumaniające specyfiki. Od jego wyklucia miejsca uzdrowicieli były piastowane przez Feerie i Dar. Nie miał nawet możliwości by rozważać taką profesje, więc... tego nie robił. Gdyby tak pchnąć jego ścieżkę inaczej, zmienić kilka zdarzeń. Czy mógłby? Przecież cała jego masa była wynikiem nieustannego treningu a nie jakiś specjalnych wrodzonych zdolności. Wystarczyłoby trochę pracy i zamiast konserwować trupy robiły to samo z żywymi.
Zamrugał.
Co?
Kobalt coś mówił a Czeluść się kompletnie wyłączył. Co ważniejsze wstał zwalniając przestrzeń koło gnoma, nie żeby Żer nie zajmował tej przestrzeni bo siedział tuż obok. Czy miał zamiar grzebać w gnomich rzeczach? Oczywiście. Zmrużył ślepia przyglądając się zegarkowi i wsłuchując w regularny rytm.
Serce z metalu... odlicza uderzenia – mruknął do siebie. Zerknął na notatki, i pióro. Chociaż materiały i same narzędzia były mu obce forma przypominała mu kamienne tabliczki i rylec, którymi męczył matkę o spisanie historii jej życia. Żadna z tych rzeczy nie nadawała się do walki. Sztuczny szpon? Tak. Wisiał u pasa. Ale nie tam sięgał Kjell. Remedium zapomniał? Żer ostrożnie wyciągnął łapę i dotknął kieszeni ale ku jego zaskoczeniu była pusta. Zmarszczył niezadowolony pysk. Czy wodny mógł schować tajemniczą zawartość do uzdrowicielskiej torby? Mógłby, ale istnieje możliwość że to coś gdzieś położył. W momencie gdy Remedium chował głowę do namiotu Kjella, Żer delikatnie przejechał łapą po macie. Poczuł coś twardszego, rozchylił zwoje materiału a cztery wypełnione proszkiem kuleczki zalśniły w słońcu. Proszek usypiający? Oślepiający? Zasłona dymna? Samiec przygryzł policzek a zmarszczenie pyska pogłębiło się. Tak chcesz się bawić? Kulki zasłonił, ale nie ruszył się nawet o krok, cały czas grzebiąc przy przyrządach gnoma. Szczególnie się skupił na runicznym ostrzu, które wziął do łapy tak by się nie przeciąć. Pokręcił głową.
Może nieobecni bogowie zlitują się nad nami i zobaczymy wybuch? – zachichotał – Niestety mało prawdopodobne, kula ma taki apetyt na magię że pewnie od razu wessie odłamek, który jak rozumiem masz i to jego chciała dostać Hexaris. Hmm.. ale wrzucenie całego meteorytu tak niestabilnie reagującego na maddare? Jego energia może być na tyle duża by chociaż przez chwile się jej przeciwstawić. I spalić nas wszystkich. Mrrrr dobrze pamiętam swąd palonego mięsa i łusek. Właściwie, wciąż mam tą zwęgloną łapę, trudna w utrzymaniu i jeszcze spaprałem robotę na początku- a nieważne. – machnął łbem, przerywając zaczęty przez siebie temat. Śmierć jest cierpliwą kochanką, można o niej rozmawiać o każdej porze. Dywagacje dodatkowo przerwało kizianie się dwójki młodszych smoków. Żer parsknął śmiechem.
"Przyjaciele", co? – odniósł się do sposobu w jaki Zima określiła Kobalta w rozmowie z gnomem. Uśmiechnął się zawadiacko, mrużąc drapieżnie oczy – Nazwijcie po mnie jakieś pisklę, co? Na pewno będzie bardzo grzeczne. – rzucił kpiącym tonem w stronę świeżo-upieczonych rodziców.
Młody umysł do zdeprawowania. – zaczepił Sosnowego i mrugnął do niego jednym ślepiem. Dawno czyjeś zachowanie go nie rozbawiło tak bardzo jak słowa i spojrzenie Zimy
Panienko zastępczyni, nie zapomnij, że w ramach twojego zadania musisz pilnować tą gromadkę śpiochów porozrzucanych wokół krateru. – łbem wskazał na wciąż śpiących Apokalipsę i Iluzje. Nie żeby mu przeszkadzał ich stan, mogą zostać nieprzytomni tak długo jak chcą w mniemaniu Czeluści.
W łapie wciąż trzymał sztylet, przyjrzał mu się bliżej. Zakładając że nie zaczął nagle palić mu łapy.
Hmm ciekawe czy ostrze jest specjalnie zaprojektowane by paraliżować smoki przez ingerencje w maddare. Coś robić musi inaczej nie marnowali by tak cennego materiału. – powiedział raczej w przestrzeń niż do konkretnego smoka.

Licznik słów: 583
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Melodia Ciał
Dawna postać
Wyrzutek
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1834
Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
Płeć: Samiec
Księżyce: 44
Rasa: Skrajny
Opiekun: Szydercze Licho
Mistrz: Spuścizna Krwi
Partner: Ma tylko Żurawinę

Post autor: Melodia Ciał »

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Sosnowy faktycznie siedział bez słowa od dobrych kilku chwil i gapił się oniemiały na całą sytuację, rejestrując wszystko co sie tutaj zdarzyło. Kiedy Zima zwróciła się do niego, otrząsnął się i spojrzał na nią, potem na pozostałych i skinłą lekko łbem
– Mogę wam pomóc, chętnie wam pomogę – powiedział, perspektywa rozmowy z gnomem wydawała mu się całkiem ciekawa, nie mógł przepuścić takiej okazji, racja ?

Licznik słów: 66
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Daddy's little psycho and mommy's little soldier

Przedmioty posiadane:

Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3

Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:


Żurawina
Obrazek
S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1


kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222

Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  Gdyby dane mu było odczytać myśli Żeru, to chyba właśnie uznałby za słuszne pogratulować bogowi chaosu, że odkrył coś takiego jak kształtowanie własnego losu. A jeśli Czeluści chodziło po głowie modyfikowanie historii, to Kobalt w zanadrzu miałby coś, co się zowie konsekwencje. Na swoje szczęście (choć naiwnie tego pragnął) Remedium w myślach nie czytał, a leczenie pochłonęło go bez reszty, więc nawet melancholijne wgapianie się Jaskrawca w proces umknął uwadze uzdrowiciela.
  Zaczął chować wszystkie przedmioty poza szklanymi kulkami znów do kieszeni Kjella, każde na swoje miejsce. – Naprawdę sądzisz, że wszystko co ze sobą zabrał było dedykowane na smoki? – zastukał znacząco szponem w pochewkę na nóż, dając Żerowi do zrozumienia, że czas pożegnać się z nową zabawką – Spodziewałbym się większej wszechstronności po tej broni. To proszek w kulkach po który sięgał miał zapewne oddziaływać tylko na nas. – zapatrzył się w przestrzeń. Dobrze, wreszcie osiągnęli jakąś zgodę między sobą. W bólach, lecz stworzyli ścieżkę do realizacji jakiegoś planu.
  Schowaniu zegarka wywołało po raz kolejny przemyślenia: oto, co osiągnęła rasa pozbawiona własnej magii i nie sięgająca smokom łokci: przenośny rodzaj wahadła liczącego, którego sam fakt istnienia dowodził rozwoju tyluż dziedzin wolnej myśli. Mechanizmy, przy których wszelkie jego konstrukcje były śmieszne, podział doby oparty o dwanaście, który nawet optycznie dobrze układał się na okrągłej tarczy, wreszcie stworzenie jednolitego systemu taktowania czasu… Lecz nie oszukujmy się, to tylko efekt zdrowego podejścia do wiedzy zdobytej przez współplemieńców, który pozwala przeć do przodu zamiast stać w miejscu. – To, co odgrywam wobec Kjella nie oznacza, że mam zamiar jeść gnomom z ręki. Dobrze jednak, że zgodziliście się go tam zabrać. – spojrzał po pozostałych – Widzisz, Zimo, problemem z pozostawianiem meteorytu u nas jest jego reakcja na smoki. Po tym, jak wpłynęła na niego maddara Daru jestem w stanie uwierzyć, że próba uczynienia z nim czegokolwiek własnymi łapami sprowokuje eksplozję. Wolne Stada zbyt nieostrożnie przyjmują w swe szeregi, to prawda, lecz zarazem teraz odczuwamy poważny brak sojuszników na zewnątrz, kiedy przeciwko nam wystawiono więcej niż jednego przeciwnika, bądź gdy pojawia się coś niezrozumianego. – końcówka ogona wskazała na meteoryt – Na litość wszechświata, przecież my nawet między Stadami nie potrafimy się zwykle dogadać inaczej, jak powarkując na granicach i obrzucając się podejrzeniami. – ostatnią uwagę skwitowało zniesmaczone skrzywienie pyska. Jak można jednocześnie przyjmować do siebie każdą przybłędę i odcinać się od reszty świata? Przecież mimo wszystko Wolne Stada chyba nie miały się za raj na ziemi, którego nie dotyczą problemy świata dookoła? Oby nie. Wystarczy już jednak tych dygresji.
  ~ Koniecznie. Tylko pamiętaj, że drugi Czeluść będzie miał wspanialszą matkę. ~ wiadomość dla Śliskiego skwitowało rozczesanie zębami kosmka sierści na pysku Tchnienia. Z czułym gestem kontrastował wydźwięk wiadomości: całkiem neutralny, stwierdzający prosty fakt.
  Spojrzał na Sosnowego Kolca, podchodząc do nieprzytomnego gnoma. – Dobrze, w takim razie czas wybudzić Kjella. Hm, właśnie… Stępiony Kolcu? – przeniósł wzrok na srebrnego olbrzyma – ...możemy liczyć i na Twoją pomoc w upilnowaniu meteorytu? – Śliski pewnie i tak przyklei się do niego, nie przepuszczając okazji do pogmerania przy czymś niebezpiecznym. Stępiony natomiast był w stanie wzbudzić zaufanie i respekt jednocześnie. To mogło być więcej niż potrzebne.
  Po uprzednim leczeniu do wybudzenia gnoma powinien wystarczyć jeden tylko impuls maddary. Zaklęcie głuchoty opadło a Lód bez słowa podał budzącemu się kubek czystej wody. Musiał gdzieś tutaj leżeć, z rozlanym tym kuszącym czarnym naparem.

Licznik słów: 554
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2676
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »

A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
Hmm dobra uwaga. Ciekawi mnie jeszcze jak twardy jest meteoryt i czy trzeba magicznych narzędzi by go pociąć-przejechał szponem po ostrzu, próbując je zarysowac. Chciał sprawdzić jak twarde było. Zachichotał
Łatwo jest sprawdzić czy coś robi. – Zanim cokolwiek zrobił, Remedium znów przeprowadził monolog. Żer poruszył uchem skupiając na nim swoją uwagę a chwilę później został zaczepiony mentalnie. Reakcja samca była do przewidzenia przez smoki, które znały go bliżej chociaż pewnie zaskakująca dla obcych. Nie zaśmiał się, nie odbił piłeczki, niczego nie skomentował, jedynie zmarszczył pysk i zmrużył ślepia. Jeśli Remedium chciał go urazić to właśnie mu się to udało. Po chwili Żer stracił zainteresowanie i kontynuował wcześniej zaplanowaną przez siebie czynność. Chwycił rękojeść nożyka w pysk. Była mniejsza niż drewienka którymi czyścił sobie zęby.
Wygiął długą szyję tak że miał widok na swoje plecy.
Szast!
Szybkie cięcie. Ostrze płytko przecieło skórę na lewym kikucie. Przypominając (świadomym) zebranym, że chociaż łapę odzyskał jego plecy to jedna wielka blizna. Pamiątka po urwanych skrzydłach, dwa prawie pozbawione mięśni i porośnięte grubą skórą fragmenty ramienia wystające na dwa szpony ponad linię pleców. Czeluść wypluł nóż, który z brzdękiem uderzył o ziemię. Jeśli nic się nie stało włożył nożyk na swoje miejsce przy pasie gnoma, wpierw wycierając krew i ślinę.

Licznik słów: 208
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej