Strona 24 z 24

Skalna Polanka

: 10 paź 2024, 21:01
autor: Płatki na Wietrze

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nadchodzę stąd.

Oh, nie spodziewał się ujrzeć tutaj Xeriego, ale w sumie… Nawet się na jego widok ucieszył. Nawet kiedy wzięli i na siebie wpadli, uh… Podniósł się z ziemi i ogarnął spojrzeniem drugiego samca.
– Uh, przepraszam – wymamrotał i powiódł spojrzeniem za lampionem. – Y, chciałbyś mi może z nim pomóc? – Zapytał niepewnie i nieśmiało drugiego samca, spoglądając za tym, odlatującym w stronę polany. Nie miał ochoty zbliżać się do jeziora… – Z tym, który poleciał w stronę polany. Y, bo wiesz, może jak będziemy współpracować, to będzie łatwiej i w ogóle – drugą połowę wypowiedział w sumie nieco skrępowany, jakby uważając tę propozycję za dziwną. No bo taka była jego pierwsza myśl, potem zdał sobie sprawę, że było to normalne i jego wcześniejsze zakłopotanie zakłopotało go jeszcze bardziej, eh…

//Póki co fabuła xD
Xeri

Skalna Polanka

: 10 paź 2024, 22:02
autor: Łuna Czaroitu
Uh… Coraz to więcej smoków zaczęło pojawiać się na miejscu. Hm, to pewnie przez tą muzykę wszyscy w okolicy dosyć łatwo mogli je znaleźć. Cóż, chociaż tyle, że mniej lub bardziej, ale kojarzył pojawiające się pyski. Nawet pomachał do Pieśni łapką, odwzajemniając jej powitanie. O ile spojrzałaby w jego stronę rzecz jasna. Pewnie przywitałby się uprzejmie z pozostałymi, ale wszyscy od razu po przybyciu ruszali na lampiony, także musiał o wiele mocniej skupić się na swoim tworze i odpowiednio nim manipulować. Dodatkowo jakieś pisklę zaczęło mówić coś o złowieszczych bobrach, to już w ogóle nie wiedział czego się spodziewać. Fioletowofutry chodził za lampionami i wpatrywał się intensywnie w niebo, gdzie toczyła się walka o świecące przedmioty. Chyba trochę zbyt intensywnie, bo zaraz poczuł jak z kimś się zderza. Zachwiał się i podreptał niezgrabnie łapami, aby złapać równowagę, choć bez skutku, bo przypadkiem nadepnął sobie na długi, biały wąs i zaliczył glebę.
– Ah- ! P-przepraszam! – powiedział od razu do Kairakiego, podnosząc się z ziemi. Końcówka pasiastego ogona drgnęła nerwowo, a Xeri pokręcił głową na boki, rozglądając się wokół. Uh, racja, lampiony! Trochę speszony, ale wrócił do polowania… I w końcu mu się udało! Niestety mocny podmuch wiatru mógł bez problemu wyrwać lampion i posłać go w dal. Z pyska samca zdążyło jedynie wydobyć się głuche A-, gdy jego łapa nie zdążyła zareagować.
– Tak, jasne. – Przytaknął i uśmiechnął się nieco nieśmiało do Pąku i również zerknął w kierunku, w którym to udał się papierowy uciekinier. Cóż, gdyby nie zrobił tego Kairaki, to Xeri zapytałby o to samo. – Prawda... I jeszcze jak podzielimy się łupami to już w ogóle, heh... – chciał dodać bardziej żartobliwie, dla rozluźnienia – bo nie przyszedł tu na poważnie walczyć o nagrody – ale mogło mu wyjść trochę niezręcznie... Był bardzo chętny pójść z Kairakim i pomóc, a jego lekko widoczne zakłopotanie było bardziej spowodowane tamtą kraksą…

Pąk Róży

Skalna Polanka

: 15 paź 2024, 0:45
autor: Płatki na Wietrze
Wiedział, że Xeri się zgodzi, ale mimo to i tak ucieszył się słysząc to z jego ust. Jakoś tak, cieszył się, że nie będzie sam polował na jeden z lampionów. To znaczy, nie poluje sam, ale, no, ma wsparcie, o to chodzi. Tak. Mniejsza… Kiwnął Xeriemu łbem i obejrzał się, szukając tego lampiona…
– Uh, tylko... Widzisz go gdzieś tu? – Zapytał go i ruszył w stronę drzew. Dopiero co znalazł sobie partnera do łapania lampiona, a tego nawet nie widać. Uh. W takim razie wyobraził sobie magiczną sondę, którą próbował zlokalizować lampion. Na czym się skupił? Na koronach drzew. Tylko jakim kryterium poszukiwań chciał się kierować? Zwierzęta również wydzielają ciepło… Dobra, w takim razie, skupił się na wyczuciu jakiegokolwiek źródła światła i ciepła. Tak, lampion świecił, a mało co innego mogło wydzielać jakieś światło…

Xeri
//Dobra, już mechanika – sonda na światło i ciepło

Skalna Polanka

: 17 paź 2024, 22:54
autor: Łuna Czaroitu
Powiódł spojrzeniem po okolicy.
– Mmh. Na razie nie… – odpowiedział trochę cicho Kairakiemu i odbił trochę bardziej na lewo od niego, żeby nie szukać w tym samym miejscu. Hm, chyba najbardziej prawdopodobnym było, żeby lampion zaplątał się gdzieś w gałęzie drzew czy krzaki… Albo wpadł do jeziorka na skraju polanki? Obejrzał się raz jeszcze na szarofutrego i hmm… sonda to w sumie dobry pomysł, żeby przyspieszyć poszukiwania. Um, trochę jakby kradł sposób, ale ze śledzenia na pewno nie jest lepszy… Samiec skupił swoją maddarę i utkał z niej… gęś z kwarcu dymnego. Przypominała Honkalit, ale była dwa razy mniejsza i nie zawierała szczegółów. Kamień zachowywał tylko ogólny kształt gęsi. Maddarowa Honka zatrzepotała skrzydłami i wzbiła się w powietrze, aby z góry wypatrywać lampionu. Sonda miała być przedłużeniem zmysłu wzroku smoka i być dodatkowo wyczulona na światło i temperaturę. Nawet jeśli lampion przypadkiem by zgasł, to nadal powinien zostać jeszcze przez chwilę choć trochę ciepły, nie?

// Moc + MP (?)

Skalna Polanka

: 18 paź 2024, 4:39
autor: Feniks pośród Chmur
Hekate postanowiła pomóc swojemu synowi, dlatego poleciała za nim. To znaczy – za lampionem, tyle że tym, którego wybrał Hisseth. Rzuciła mu z daleka uśmiech i przeszukiwała inny kawałek terenu niż on, żeby nie wchodzili sobie w drogę. Czarodziejka leciała i z góry wypatrywała dziwnego przedmiotu, wyczulona na widok światełka. Nasłuchiwała szlochów i płaczów, gdyż to mogło ją nakierować w odpowiednie miejsce. Stworzyła za pomocą magii feniksa o białych piórach i stworzonego z niegroznego dla otoczenia (i kogokolwiek innego) ognia. Miał latać po okolicy i wypatrywać lampionu pełniąc funkcję sondy...a przy okazji śpiewać niczym słowik o poranku, zachęcając pieśnią lampion do pokazania się. Hekate lubiła muzykę i uznała, że właściwie dlaczego nie, może innym te trele też się spodobają.

Moc i mp

Skalna Polanka

: 25 paź 2024, 10:07
autor: Skaza Granatu

Nie spodziewał się, że ktokolwiek poleci za nim, w pierwszej kolejności jak zauważył, smoki ruszyły za tym drugim lampionem. Nie, żeby mu to bardzo przeszkadzało. Kiwnął matce łbem gdy tylko zauważył, że leci razem z nim.
Jak to się stało, że wszyscy tu używali magii? Normalnie sami czarodzieje wokół.
Hisseth wolał jednak polegać na własnych zmysłach.
Zniżył trochę lot, by w razie czego mieć lepszy czas reakcji. Rozglądał się za światełkiem lampionu i nasłuchiwał jego płaczu. Zwracał uwagę na obiekty, w które lampion mógł się zaplątać lub na nich wylądować. Nie miał jednak tak wyostrzonych zmysłów jak pełnoprawny łowca. Pogoń za lampionem? Świetnie, poszukiwania go? Trochę gorzej.


// percepcja i lot

Skalna Polanka

: 06 gru 2024, 1:02
autor: Mistrz Gry
Smoki szukały lampionu na skalnej polance i trwało to równie długo, co w przypadku drugiej grupy! Ten widocznie gdzieś się zawieruszył, ale nigdzie nie było żadnych jego śladów, nawet odrobiny wosku, czy papieru! Może to i dobrze? Chyba jednak był cały. Dwa smoki ostatecznie natrafiły na miejsce, w którym się znajdował. Był to Pąk Róży oraz Pieśń Feniksa, razem zauważyli dosyć sporą skałę, która na pierwszy rzut oka była normalna, ale była jakby... lekko odsunięte, na tyle, że widać było malutką szparę. Tam gdzieś w oddali tunelu tliło się słabe światełko lampionu.
~ Cień, cień mnie tu porwał! Dziękuję, dziękuję, wracajmy do Zagajnika. – Usłyszeli spokojny głos... lampionu? Czy to możliwe? Kto wie! Wyspa Nowiu to naprawdę magiczne miejsce. Jeżeli zaś chodzi o Pąk i Feniksa, to ci odnaleźli na miejscu kilka bardzo ciekawych rzeczy! Feniksowi w łapy trafił się tajemniczy eliksir i zaproszenie, Pąk natomiast również trafił na wartościowy papier oraz drewnianą maskę złotodziobego, pomarańczowo-różowego ptaka, zapewne egzotycznego. Skowyt Wierchów trafił za to podczas szukania na ukryte w zaroślach zaproszenie, zaś Inkluzje na pyszne orzechy leśne, ustawione w jakiś krąg, jakby do przyzwania orzechowego demona. Dziwne, ale darowanemu orzechowi nie zagląda się w skorupkę!

Po chwili Lampion wyłonił się z tunelu i zaczął prowadzić wszystkie zgromadzone w tym miejscu smoki, z powrotem do Zagajnika, gdzie rozpoczęła się przygoda. Tam czekała ich ostatnia przygoda!

Inkluzje Ametrynu: + 1 PF, Maska Suma, eliksir, 2/4 roślin
Pąk Róży: + 1 PF, drewniana maska żałobnika złotodziobego, zaproszenie na bal maskowy
Skowyt Wierchów: + 1 PF, zaproszenie na bal maskowy
Pieśń Feniksa: + 1 PF, eliksir


Inkluzje Ametrynu, Pąk Róży, Skowyt Wierchów, Pieśń Feniksa

Skalna Polanka

: 26 mar 2025, 1:50
autor: Melancholijny Kaprys
Wraz z Myszozwierzem, jak i Tancerzem wyruszyli w poszukiwaniu ofiary ich porwania. Jemiołuszek chyba zapomniał, że było tam dopowiedziane, że owe porwanie nie miało być wcale dosłowne, a jednak robiło to sporą różnicę. Musieli także znaleźć odpowiednie miejsce na zastawienie pułapki, no i jak ją w ogóle zrobić. Nie było to w końcu takie hop siup, aby kogoś porwać. Potrzebowali wytężyć umysły. Nie wiedział jeszcze nawet, jak poluje się na zwierzynę, ale był bystry. Smoka na pewno uda mu się porwać. Był bystry, jego nowy kolega również się wydawał inteligentny. Wraz z nim i pięknym, interesującym feniksem na pewno dadzą radę.

— Chwila… chyba mam coś, co mogłoby się przydać… ale razem z Tancerzem musicie na mnie poczekać, dobrze? — Poprosił i jeśli ci wyrazili zgodę, pobiegł czym prędzej do swojej groty. Chwilę mu to zajęło, ale kiedy dotarł, miał spory kawałek materiału ze sobą.
— Liczyłem, że uda mi się coś z tego uczyć, ale… są sprawy ważne i ważniejsze! Poza tym może po porwaniu ten materiał dalej będzie w całości. — Uśmiechnął się szeroko. Już dawno przestało to przypominać niewinną, uroczą, wiankową zabawę, w której każdy mógł wziąć wianek lubego, bądź lubej. Nie wszyscy mieli jednak zamiar cierpliwie czekać. Jemioł już na pewno zapomniał, że zaczęło się od wianków. Chciał, jak na pisklaka, się po prostu pobawić, a to uznał za świetną zabawę. Pozostała dwójka wydawała się równie podekscytowana. Wykorzystali dół na długość półtora ogona, tak by coś wpadło, a oni zdążyli zawinąć to w materiał i zabrać ze sobą, zanim się ocknie i wyskoczy z dziury. To będzie masowy atak, mają przewagę liczebną, więc nawet jeśli matka natura nie obdarzyła ich masywną sylwetką, nadrabiali sprytem i współpracą. Tak. Zdecydowanie. Chociaż była to tylko zabawa na szybko, gdyby naprawdę chcieli kogoś porwać, postaraliby się bardziej.
Owy dół przykryli gałązkami i znalezioną roślinnością i śniegiem tak, aby zlewało się z otoczeniem i nie było zbyt widoczne. Na szczęście pisklaki nie były zbyt rozgarnięte.
Zauważyli wraz z Myszą, że Tancerz leci, dając sygnał. Czyli jakiś pisklak złapał haczyk! Wymienili z adeptem porozumiewawcze spojrzenie i skitrali się w krzakach niedaleko pułapki. Byli w gotowości, by ruszyć po zdobycz.
— Kto wie, może jak porwiemy tego pisklaka do nas, to dołączy do słońca i będzie z nami w stadzie? — Szepnął do kolegi.

Przejściowy Kolec Adepcki Kolec Rashediah

Skalna Polanka

: 26 mar 2025, 22:33
autor: Pomroki Przedświtu
  • Tancerz brał sprawę porwania bardzo na poważnie! Znaczy, od razu porwania, feniks myślał o tym bardziej jako o... przymusowej adopcji. W ogóle, żeby tak zgarnąć mały ognik pisklęcy, to on by musiał zostać bez opieki, a to jest tak bardzo nielegalne i nie właściwe, że ktokolwiek by miał być podobno tym opiekunem, to i tak nie zasługiwał na to miano. Tak.
    Czuł, że coś jego kompan przeżywał, czuł, że coś było nie tak, ale przez więź czuł także bardzo mocną komendę "ODEJDŹ I PILNUJ PISKLAKI", aczkolwiek nie wypowiedzianą, więc co miał feniks robić. (Tym bardziej, że jego kompan-smok nigdy nie wydawał komand, mówił je, ale nigdy one nic nie znaczyły. Coś było bardzo nie tak) Tak więc ptak czasem tylko patrzył w stronę, gdzie wiedział znajdywał się jego smok, poddenerwowany.
    Ale tak. Pisklaki! Porwanie!
    Dwójka kopała dziurę, w tym nie miał najmniejszego zamiaru pomagać, wiec wtedy tylko zagwizdał z pełnym wyższości politowaniem, ale potem gdy ozdabiali dół... kryli go? Nieważne! To już było ciekawsze, to sam podokładał tam najbardzije kolorowych rzeczy, jakie mógł znaleźć! Oczywiście cały czas będąc w trakcie rekonesansu.
    Latał nad dwójką, nad żarzącym-węgielkiem-Jemiołuszkiem, oraz młodym-ognikiem-Myszką, pełniąc rolę zwiadowcy. Jeśli zauważy jakąś samotną smoczą młodą iskierkę, to od razu zapikowałby dać dwójce znać!
    OOOOOO, i chyba tak teraz było! Idealnie, idealnie! Ktoś! Mały ognik! Porzucony i samotny! To się zaraz zmieni!
    Wylądował na pobliskiej gałęzi, bacznie obserwując sytuację.

    //Przejściowy Kolec Najpiękniejsza Łuska Rashediah

Skalna Polanka

: 27 mar 2025, 17:41
autor: Czarołykacz
Myszka w prawdzie miał jako takie pojęcie, a nawet niewielkie doświadczenie w polowaniu, jednak i dla niego zastawienie pułapek nie było sztuką w pełni opanowaną. Z drugiej strony ich potencjalna ofiara też nie miałaby o tym żadnego pojęcia, więc jeśli pułapka wyjdzie im wystarczająco... Łapiąca, to chyba będzie w porządku, nie?
Plan był jasny. Dół, materiał, kamuflaż. No i wianek! Musieli zastawić przynętę, o czym Myszka na pewno przypomniał, jeśli jego kolega zdążył o tym zapomnieć. Swój własny bukiecik na razie odłożył na bok, uznając za niepotrzebny, a nie chciał go przecież zniszczyć w trakcie pracy.
Aż pozostało już tylko siedzieć cicho jak mysz w norze.
– Pewnie, Rytm na pewno nie będzie mieć nic przeciwko – stwierdził Mysz. – A jak nie, to mam już doświadczenie w przekonywaniu go do przyjmowania smoków – dodał przez cały czas mówiąc cichym szeptem. Gdyby teraz zdradzili się zbyt głośną rozmową, cały ich wysiłek poszedłby na marne!

Jemiołuszek Tancerz Rashediah

Skalna Polanka

: 27 mar 2025, 18:06
autor: Dogmat Krwi
Kręcił się w okolicy szukając miejsca, do którego miał przyjść na spotkanie z Rairishem. Trochę się zgubił, ale obserwując umiejscowienie płonącego okręgu wiedział, że miał jeszcze trochę czasu, nim mglisty w ogóle wyruszy z obozu. Dlatego nie odczuwał presji wiążącej się ze spóźnieniem.
Towarzyszył mu dziś Szczęk, który niósł na swoim grzbiecie wszystkie ukochane dobroci Rasha. Kości, barwniki, które ukradł z maminego schowka. Wszystko, co potrzebne było mu do rozwijania pasji rzeźbiarstwa. Zachował również drewniane kawałki podarowane mu przez Kairakiego, których pilnował jak oka w głowie.

Nagle usłyszał zamieszanie. Przystanął na moment, nasłuchując rozmów smoków, które kopały jakiś dół.
Zaraz.
Pociągnął nosem, a silna woń słonecznego, dobrze znajomego mu pisklęcia doleciała prosto do jego nozdrzy. Uśmiechnął się wiedząc już, co chciał zrobić. Poczekał aż ci skończą swoje poczynania, po czym ruszył przed siebie, udając, że wcale nie widział, jak ci kopią dół. Zabrał ze sobą większy, jeszcze nieukształtowany kawałek drewna, w którym dopiero ostatnio zaczął dłubać.
Pułapka była tak prowizoryczna, że ciężko było jej nie zauważyć. Dlatego przysiadł przy jej rozpoczęciu, a po wianek wyciągnął szyję, delikatnie unosząc go ponad kruchą konstrukcję. Pochwycił go w swoje zębiska, będąc już pewnym, kto stał za tym całym zamieszaniem. Jemiołuszek. Jego największy wróg. Opuścił wianek ostrożnie obok siebie, a kawał drewna wrzucił do pułapki. Teraz czekał aż jego ulubieniec się mu ukaże.
Szczęk siedział ogon od niego, bacznie obserwując wszystko, co miało miejsce dookoła. Nie było mowy o żadnym porwaniu, nie, gdy ten czuwał nad swoim podopiecznym.



Skalna Polanka

: 30 mar 2025, 12:43
autor: Melancholijny Kaprys
Uśmiechnął się rozbawiony, słysząc o umiejętności nowego kolegi. Sam nie miał zbytnio do czynienia z ich przywódcą, ale nie wydawał się trudny do przekonania. W końcu przyjął ostatnio tyle nowych smoków. Kolejny nie powinien stanowić problemu, zwłaszcza że to pisklę. Pisklęta chyb jeszcze łatwiej było wdrążyć w stado!

Nasłuchiwał uważnie, samo porwanie było kuszącą wizją. W końcu z Myszą mieliby kolejnego znajomego w przybliżonym do nich wieku. To fajna opcja, skoro nie mieli nikogo takiego, to czemu nie mieliby sobie sami znaleźć? Jednak wiedział, że to było zbyt nierealne, by mogło być prawdziwe. Pułapka sama w sobie była nieprzemyślana, zrobiona przez dwa pisklaki i feniksa. To nie mogło się udać, a jednak Jemiołuszek na moment poczuł się po prostu dzieckiem, które mogło się oddać wspólnej zabawie i nie myśleć logicznie. Nie była to może zabawa, którą każdy by pochwalił, ale na szczęście nikt nie musiał.

W momencie, w którym usłyszeli, że gałęzie się połamały i coś ewidentnie wpadło w ich dołek, wraz z drugim słonecznym wyskoczyli gotowi zawinąć zdobycz w materiał, by zaciągnąć do obozu. Widok, jaki zastali jednak szybko ostudził ich zapał. Jemiołuszek wiercił chłodnym spojrzeniem swojego wroga, który siedział wielce zadowolony obok pułapki. Zaraz jednak figlarny uśmieszek wkradł się na jego pyszczek.

— Pffh… Oh Rash, nie wiedziałem, że aż tak bardzo mnie lubisz, żeby mnie śledzić. — Przewrócił oczami rozbawiony, mówiąc to z ogromnym przekonaniem, co by nieco podenerwować młodszego. Zerknął zaraz na Myszozwierza. Powinien ich sobie przedstawiać?

— To Rashediah ze stada Ziemi. Rash, poznaj Mysz, mojego nowego kolegę ze stada. — Później będzie musiał Klerykowi wspomnieć, żeby uważał na diabelca. Można było się po nim spodziewać wszystkiego. Zerknął na wianek leżący obok baraniego łba i znów posłał północnemu ciepły, przesłodzony uśmiech.
— A teraz, Rash… czy mógłbyś mi oddać mój wianek? Tak się składa, że całkiem przypadkowo zepsułeś nam zabawę. — Mówił to nadal z przerysowanym, przyjaznym tonem co by przyszły wojownik czuł się jak najbardziej niekomfortowo i obrzydzony.

Przejściowy Kolec Adepcki Kolec Rashediah

Skalna Polanka

: 30 mar 2025, 21:36
autor: Czarołykacz
//Isha będzie odpisywać, ale zamieniliśmy się kolejnością

Gdyby ktoś spytał, Myszka nie potrafiłby powiedzieć czemu tak właściwie to robią. Czy naprawdę liczyli na to, że kogoś złapią? Czy naprawdę zależało im na porwaniu innego smoka do Słońca?
Chyba nie. Chodziło o zabawę. Sprawdzenie, co się stanie. Kto wpadnie w dół, o ile wpadnie, jak się zachowa...
Cóż, nikt do dołu nie wpadł. Myszozwierz tak skupił się na obserwowaniu sytuacji, że nie umknął mu żaden szczegół. Sam chyba zrobiłby podobnie, gdyby zobaczył tak podejrzane miejsce... Chyba. Na pewno musiał przyznać, że ta ich szybko zastawiona pułapka daleka była od perfekcji.
Ale nie o perfekcję przecież chodziło! Dlatego mimo wszystko wyskoczył z tych krzaków wraz ze swoim kolegą.

Wyglądało na to, że drugie pisklę nie było takim znowu obcym. To oraz fakt, że był z nim kompan... Cóż, w takiej sytuacji na pewno nikogo nie porwą. Trochę szkoda. Myszkę jednak bardziej zastanowiło, co łączyło jego rówieśników. Sam dotąd nie miał za bardzo styczności ze smokami w swoim wieku, ale jakby tak pomyśleć, jak pozostali członkowie Bandy zachowują się między sobą to...
Tak, wyglądało na to, że Rash i Jemiołek trochę się już znali i na pewno się lubili. Inaczej by sobie nie dogryzali, nie? No a przynajmniej takie były wnioski Myszy na podstawie tego, jak zachowywała się Banda.
– Nic, czego nie da się naprawić – stwierdził pogodnie, na razie pozostawiając pozostałej dwójce rozwiązania kwestii wianka. Sam za to sięgnął zręcznie w głąb dołu i ostrożnie wyciągnął materiał, który przyniósł Jemiołek. Jak gdyby nigdy nic, zaczął oczyszczać go z ziemi i śniegu, jednak po uszach można było poznać, że przysłuchuje się sytuacji. Oczywiście, że nie zamierzał pozostawić Jemiołuszki samego, ale na razie też nie widział potrzeby wtrącania się. Przecież się nie pobiją, nie?

Tancerz Rashediah Jemiołuszek

Skalna Polanka

: 30 mar 2025, 22:36
autor: Pomroki Przedświtu
  • Pojawił się i młody ognik, jendak nie był sam! Miał ochroniarza! Dobrze, dobrze, bardzo dobrze, nie można nigdy zostawiać najmlodszych bez opieki – to jest niewybaczalne! Chociaż cokolwiek było tą opieką w tym przypadku powinno być niewybaczalne. A dokłdniej posiadanie takiego dziobu, jak to coś miało. Gdyby Tancerz potrafił mówić, to zapytałby się swojego brata w dziwnych smoczych więziach, jakiego duszka jego matka musiała obrazić, żeby on skończył… tak. Ogólnie ew. Ale widział, że ten zdecydowanie zbyt szeroki grzbiet mieścił dużo skarbów, więc przynajmniej na coś się prxydawał. (Chociaż dalej, ew)
    Feniks nie do końca rozumiał co się działo, czy węgielek Jemiołuszek znał to inne piskę? Czy byli przyjaciółmi? Wrogami? Czy byli na wojnie? Ale nowy zrzucił drewno na ich ozdabianą dziurę z płachtą, i to się feniksowi nie podobało. Zaskrzeczał z odpowiednią ilością oburzenia na to zachowanie. Nowy płomyk jednak odkuł się biorąc wianek, no i miał fory od Tancerza, bo jego aktualny opiekun…. Tak. Może gdyby mu dodać parę ładnych piór tu i tam, to dałoby się na niego patrzeć. Agh, i Tancerz znowu patrzył, żeby to sobie wyobrazić i zmowu kego oczy cierpiały!
    Zeskoczył z drzewa i podleciał za Ognika Myszkę, który chyba zdecydował się wyczyścić kanwę materiału, tym razem już bez dołu. Zaćwierkał i wyciągnął na kupkę wszystkie kolorowe kwiatki, które tam dodał – nie było ich za dużo jeszcze, nie ta pora, a sam ptak był wcześniej bardziej skupiony na poszukiwaniu osamotnionych piskląt szukających opiekunow w ich okolicy. Musiał się czymś zająć, a to było idealnie repetytywne. Jeszcze by zaczął myśleć i popatrzyłby znowu w stronę nowego płomyka i jego pokaranego przez los tragarza.

Skalna Polanka

: 22 kwie 2025, 1:25
autor: Dogmat Krwi
Oczekiwał, oczekiwał, goniąc spojrzeniem za obcym feniksem, który od czasu do czasu rzucał mu się w oczy, przelatując tu i tam.
Wiedział, że się nie pomylił. Upewnił się jednak w momencie, w którym to rajski wystawił swój niewygadany pyszczek.
Och, witaj, Jemiołuszku! — Uśmiechnął się w jego stronę, lekko kalecząc mowę przez trzymany w zębach wianek. — To twoje? — Zapytał, upuszczając go na ziemię.
Nagle, zza jego pleców wyszedł obcy smok, którego zapach szybko powiązał z sojuszniczym stadem. Z resztą, ewidentnie znali się z jego arcywrogiem, dlatego też nawet nie kwestionował pochodzenia obcego.
Miło cię poznać, Mysz — skinął mu łbem na powitanie, przerzucając wyczekujące spojrzenie na wielobarwnego rajskiego.
Zamrugał dwukrotnie, jakby nie rozumiejąc, o co dokładnie Jemiołowi chodziło. Zepsuł im zabawe...? Wcale się tego nie spodziewał i wcale nie miał takiego zamiaru. A jego ojciec wcale nie lubi podróżować po świecie.
Jaką zabawę? Mogę się przyłączyć? — Wyszczerzył białe kiełki, gdy poczuł, jak rajski powoli zaczyna tracić grunt pod łapami. Wyczucie tego przerysowanego, przesłodzonego głosiku nie było niczym nadzwyczajnym. Raczej każdy, nawet głuchy, wyczułby obrzydliwy sarkazm idący za jego słowami.
Szybko przerzucił uwagę na feniksa, delikatnie uśmiechając się w jego kierunku.
A któż to, wygląda zbyt spektakularnie na twojego kompana, Jemiołku. — Stwierdził z przekąsem, zbliżając się nieznacznie do ognistej istotki. Faktycznie, wyglądał na pewno zbyt spektakularnie dla kogoś takiego, jak znajomy słoneczny, dlatego nawet nie rozważał, że ten rzeczywiście mógłby być jego przyjacielem. Też nie spotkał wielobarwnego w towarzystwie tejże ptaszyny, dlatego nie podejrzewał, aby należała do jego opiekuna (któremu Rash z resztą niezwykle współczuł syna).
Zmarszczył czoło, wysilając się na szyderczy uśmiech, który nieszybko opuścił jego zakłamany pysk.
Ładny ten wianuszek, nie mogę go zatrzymać? — Zapytał, przekładając przez niego łapę, aby ten na pewno nie był w stanie mu go wyrwać.



Skalna Polanka

: 29 kwie 2025, 20:48
autor: Melancholijny Kaprys
Zmrużył ślepia, widząc, jak bezczelnie młodziak się zachowywał. Fuknął jednak i zaraz pokręcił pyszczkiem na boki. Nie było opcji, że będą się razem bawili. Nie mówiąc już o tym, że dobrze wiedział, że Rash wcale nie myślał o wspólnej zabawie. On już się świetnie bawił, nabijając się z rajskiego, co jemu samemu oczywiście niezbyt pasowało. Tragedia.
— Jakim cudem wygląda zbyt spektakularnie na mojego kompana? — Parsknął, patrząc z rozbawieniem na północnego. Diabelec na darmo starał się ukruszyć pewność siebie adepta. Jemiołuszek zdawał sobie sprawę o swojej zdumiewającej aparycji i wspaniałej gracji. Nie potrzebował znać swojego pochodzenia, by wiedzieć, że nie był byle kim. Być może nie wszystkim się podobał, ale sobie? Jak najbardziej i to dla niego było najważniejsze. Nie podobał się jakiemuś zasmarkanemu pisklakowi z Ziemi? Jakoś to przeboleje.
Uniósł po chwili łuk brwiowy, patrząc to na niego, to na wianek.
— No nie wiem, czy jesteś gotów na to, by wziąć taki wianek. Spore konsekwencje się za tym ciągnął. — Parsknął rozbawiony. — Musiałbyś zmienić stado na nasze. — Mruknął, oczywiście wymyślając to na poczekaniu. Uznał jednak, że będzie to wystarczająco odpychające dla Rasha, aby ten oddał wianek i dał sobie spokój.

Zerknął zaraz na Mysz i Tancerza, którzy zostawili go samego w tym mało przyjemnym towarzystwie. Cóż, nie mógł ich za to winić, sam by się najchętniej oddalił od Ziemskiego, by nie musieć słuchać jego głupich zaczepek.
— To jak? Oddasz wianek? — Zapytał nadwyraz opanowany i spokojny. Z jednej strony chciał, aby Mysz z Tancerzem zostawili te materiały i do niego dołączyli, co by nie został sam, ale z drugiej strony ten baran na pewno narobiłby mu wstydu. Zresztą przecież wcale się go nie bał.

Przejściowy Kolec Pomroki Przedświtu Barani Kolec

Skalna Polanka

: 08 maja 2025, 20:35
autor: Czarołykacz
//guys, pamiętacie, że ta fabu zaczeęa się jakoś, gdy wszyscy byli wciąż pisklakami? Mam wrażenie, że czasoprzestrzeń zaczyna nam się rozpadać xD

– A czemu zakładać, że to w ogóle kompan? Myślę, że Tancerz sam wie najlepiej jakie smoki lubi, a po wianku widać, że Jemiołuszek do nich należy – stwierdził gładko, wskazując na wianek kolegi, w którym rzeczywiście było wplątane pióro feniksa. Ba! Sam feniks wplótł je tam własnymi szponami!
Mówiąc to, Myszka nie przerywał swojego zajęcia. Mógł wyglądać na całkowicie pochłoniętego tym, co robił, ale przez cały czas uważnie przysłuchiwał się wymianie zdań między Jemiołuszkiem, a jego... No właśnie, to kolega? Przyjaciel? Początkowo pisklak założył, że przytyki wynikają z przyjacielskich pobudek tak, jak to zwykle bywało w przypadku Bandy... Ale ostatecznie Myszozwierz stwierdził, że samym gdybaniem się nie dowie. A podejrzewał, że Jemiołuszek nie potrafił jeszcze korzystać z maddary, toteż spytanie wiadomością mentalną mogłoby być nieco problematyczne...
Jakkolwiek nie było, Mysz na pewno nie zamierzał pozostawiać Jemiołuszki samego. Myśleli, że będzie tak tutaj stał i bawił się kawałkiem materiału, gdy obok dzieją się rzeczy? Nie, sam zamierzał dołączyć do gry, a co!
– No tak, magiczne wianki rządzą się własnymi prawami – podchwycił nonszalanckim tonem pomysł kolegi. – Ale może jeszcze nie jest za późno... – kontynuował zamyślony, jakby naprawdę rozważając jak dokładnie działają magiczne wianki. Bo przecież w to, że jest magiczny nikt nie powinien wątpić – w końcu mieli środek zimy, a jednak w wianku znajdowały się piękne, jeszcze dzisiaj zerwane kwiaty.
Podobnie nie ciężko było się domyślić, że Jemiołuszek nie chciał, aby Ziemny zatrzymał jego wianek, toteż Mysz zamierzał pomóc koledze ze swojego stada.

Jemiołuszek Rashediah Tancerz