Strona 24 z 30

: 24 lut 2020, 23:35
autor: Pożeracz Serc

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Potrzebował krótkiego odpoczynku od plagijskiej wrzawy. Dużo się ostatnio działo, cała ta egzekucja, śmierć ojca i polowania spędzały wivernie sen z powiek. Te pierwsze było nawet śmieszne, do braku ojca dawno się przyzwyczaił, ale łowy czasem dawały mu w kość, a jako iż lepszego miejsca na relaks niż tereny wspólne ze świecą szukać, wybrał się właśnie tam. Rzadko tu bywał, toteż musiał obrać sobie jakieś losowe miejsce. Skała przed nim wydawała się być do tego idealna. Po długim locie aż z terenów Plagi, osiadł na jej czubku, gubiąc tabun kruczych i złotych piór, które pofrunęły leniwie na dół wzdłuż skały, niesione spokojnym wiatrem. Wiverna przejechała z chrobotem pazurami na nogach dla lepszej stabilizacji, wszczepiając się nimi w skałę, tak dla pewności. Ogon owinął wokół nóg, a szyję napuszył, wbijając pusty wzrok w horyzont. Miał mętlik w głowie, zastanawiał się czy kogokolwiek chociażby trochę interesuje jego egzystencja. Gości w grocie miewał niewielu, przypominali sobie o nim tylko gdy potrzebowali się nażreć, nie rozumiał tego. Czy to przez dziwny wygląd, zapach, a może osobowość? Chciał mieć kogoś bliskiego, kogoś kto mógłby być zawsze przy nim, ale starał się tego nie okazywać na terenach stada. Musiał być bezwzględny i chłodny, tak każe Plaga. Przycisnął mocniej skrzydła do ciała, na wypadek gdyby wiatr postanowił mocniej zawiać. Wyglądał teraz jak rasowe drapieżne ptaszysko. Konsternacje życiowe przerwało rude futerko, które mignęło mu w kąciku przymykającego się oka, zainteresowany machnął lekko skrzydłami, po czym pochylił się nad bezkresną przepaścią, dostrzegając nieznajomą mu bezskrzydłą smoczycę. Sądząc po zapachu musiała należeć do wody, nie wyglądała jednak groźnie czy też niebezpiecznie, szczególnie przy Vultorze, który był wręcz machiną do podżynania gardeł i wypruwania flaków. Wspinaczka bez skrzydeł wydawała się być trudna i niebezpieczna, szczególnie gdy pod nimi były ostre skały.
– Pomóc ci? – Zagaił uprzejmie, unosząc upstrzony kolcami łuk brwiowy, po czym przechylił lekko łeb. Nie pałał do wodnych nienawiścią, był wobec nich obojętny, tak jak wobec innych stad i ogółem wszystkiego.
– Nie jestem akurat głodny, więc nie chcę byś spadła. – Dodał po chwili żartobliwie, nawiązując do swojego niesławnego nawyku do zjadania martwych ciał i zalegających resztek, choć smoka jeszcze nie miał przyjemności spróbować. Zlustrował ją całą, od góry do dołu, była.. dosyć ładna. Zahaczył wszystkimi pazurami przednich i tylnich łap o skałę, mocno i porządnie, zaraz po tym pochylając mocno szyję do dołu, ku przepaści, by Nivis mogła złapać się jego rogów gdy będzie wystarczająco blisko. Jeśli przyjmie ofertę pomocy, to ją wciągnie.

: 25 lut 2020, 20:57
autor: Lisia Mistyfikacja
We wspinaczce Filigranowa nie była wcale taka najgorsza, choć faktycznie śliska i twarda skała to nie drzewo. Było trudniej, jednak jakoś dawała radę. Nie oznaczało to jednak, że nie skorzysta z pomocy! Spojrzała na... przekręciła również pyszczek w bok. On nie wyglądał jak smok!Lecz ją samą mylono czasem z lisem. Cóż tylko w odróżnieniu od niej samiec wyglądał dość groźnie i nieprzyjaźnie. Jednak czy Nivis jest smokiem, który zwraca na to uwagę? Nie. Czy kiedyś tego gorzko pożałuje? Bardzo możliwe. Teraz nie był ten czas, w końcu oferował jej pomoc! Na pewno jest dobrym i fajnym smokiem, a ona lubiła się zaprzyjaźniać z innymi. Chwyciła się jego rogów, aby podciągnąć swoje ciałko do góry. Sam ją nieco wciągnął. Usiadła zaraz naprzeciwko niego i mu się przyjrzała. Był plagusem! Jedynego smoka z plagi, jakiego spotkała, był bardzo miły i taki kochany, więc kolejny miała kolejny powód, aby nie być do niego nastawiona negatywnie. Co innego ten jego żart, ale Nivis całkowicie go zignorowała
– Dzięki za pomoc! Chyba się jeszcze nie znamy, prawda? Jestem Filigranowa Łuska – – Powiedziała z szerokim uśmiechem, szczerząc kiełki. Ciekawe co tutaj robił? Może miał taki sam pomysł jak ona? A może właśnie przyszedł potowarzyszyć skale?
Korciło ją, aby zaproponować mu wspólną zabawę, ale była na to chyba już zbyt "dorosła". Przynajmniej tak jej się wydawało. Siedziała niespokojnie i niecierpliwie chcąc już stworzyć lodową zjeżdżalnię! Może jednak mu się pomysł spodoba!
– Może chciałbyś pozjeżdżać ze mną? – Zaproponowała, starając się chociaż brzmieć poważnie, choć nie przemyślała tego, że powiedzenie tej propozycji poważnym tonem — na tyle ile było to u niej możliwe — zabrzmi tak dziwnie.

: 26 lut 2020, 0:22
autor: Pożeracz Serc
Sapnął głośno gdy samiczka chwyciła go za rogi, podciągając się do góry. Było ciężko, ale koniec końców udało się mu ją wciągnąć. Cofnął się nieco, robiąc jej więcej miejsca, po czym zrobił mniej więcej to samo co ona – usiadł i wbił w nią spojrzenie jaskrawych ślepi. Spodobała mu się, przynajmniej z wyglądu.
– Do usług.. Posępny Kolec. – Rzucił sarkastycznie i zadarł lekko łeb, na wszelki wypadek przedstawiając się swym adepckim imieniem. Właściwie to liczył na szybką wymianę zdań i rozejście się we swoje strony, ale zamiast tego nieznajoma zaproponowała mu.. wspólne zjeżdżanie. Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. Damie chyba nie wypada odmawiać.. a z drugiej strony Vultor był tak zacofany w kontaktach z innymi, że zapomniał o znaczeniu słowa "zabawa".
– Jaaaaasne.. – Przedłużył, zgadzając się niechętnie, choć może wyniknie z tego jakaś ciekawa znajomość? Był jednak jeden problem. – Skąd chcesz zjeżdżać? Ze skały? – Spytał, pochylając łeb nad bezkresną przepaścią, zerkając na Filigranową wymownie.

: 01 mar 2020, 15:05
autor: Lisia Mistyfikacja
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy samiec wyraził zgodę na wspólną zabawę. Świetnie! W towarzystwie zawsze było o wiele ciekawiej. Może on dołoży swój pomysł i będą mogli się bawić aż do zmroku. Również podeszła do krawędzi patrząc w dół razem z nim. Na jej twarzy jednak widniało o wiele większe przekonanie do tego planu. Jej pomysły były coraz gorsze i o wiele bardziej niebezpieczne. Jakby prosiła się o siniaka!
Spojrzała na niego podekscytowana i pokiwała zaraz pyszczkiem.
– Tak! Znaczy nie, ale tak! Zrobimy lodową górkę i zjedziemy. – Rozejrzała się w poszukiwaniu puszystego, białego puchu w który mogliby wpaść. Zmrużyła ślepia w zastanowieniu. To co zauważyła nie było w stu procentach bezpieczne i sprawdzone, ale na pierwszy rzut oka wydawało się w porządku. W miarę w porządku
– Hmm myślę że tu będzie w dobrze! – Uśmiechnęła się i czym prędzej stworzyła coś na wzór lodowej zjeżdżalni. Dla Posępnego to nie było to aż tak niebezpieczne, gdyż w każdej chwili mógł po prostu odlecieć. Co innego Nivis, jednak to ona była bardzo przekonana do tego pomysłu i chciała go zrealizować.

: 01 mar 2020, 23:19
autor: Pożeracz Serc
Patrzył z niedowierzaniem, jak Filigranowa formuje maddarą lodową zjeżdżalnię. Magia jednak mogła działać cuda.
– Szkolisz się na czarodziejkę jak mniemam? – Spytał, podchodząc do ślizgawki, obwąchując ją instynktownie i oglądając ze wszystkich stron oraz kątów. – Ja chcę być łowcą, najlepszym w stadzie. – Wyjaśnił i uniósł dumnie łeb. Tak był zajęty puszeniem się jak paw, że nie zauważył źle postawionej łapy, która umknęła mu na śliskim lodzie, przez co Vultor wywrócił się i przydzwonił łbem o zjeżdzalnię. Najgorsze było jednak przed nim, bo oszołomiony po upadku zaczął zjeżdżać.. na leżąco, na końcu koziołkując półtora ogona po śniegu, wpadając w końcu w miękką zaspę. Wygramolił się z niej z lekkim trudem, jego duma została właśnie urażona, w dodatku na oczach płci przeciwnej.
– To było specjalnie. – Warknął donośnie, strzepując z dzioba śnieg.

: 04 mar 2020, 15:30
autor: Genai
//dwie fabuły w jednym miejscu, nic takiego, inny czas x'D

Niewiarygodne, że smoki naprawdę mają ochotę dostosowywać się do twojej prośby– A oto przestrzeń w której do niczego nie zobowiązani nieznajomi potrafili być bardziej otwarci, niż Muji
Bo tobie to niepotrzebne tak naprawdę. Gdybyś był...
Delfin kontynuuje wykładanie swoich poglądów, najwyraźniej wyjątkowo ożywiony i zainspirowany nagłym przebudzeniem, podczas gdy różowe ślepia zwracają się ku brązowej beczułce. Kochane nieznajome ciało nie zmieniło kształtu, ani barwy, a jednak zostało prześledzone niczym forma widziana pierwszy raz.
Dzięki wysokości optycznie obniżyliśmy horyzont, a więc i przeszkody, które znalazłyby się za tobą, utrudniając nam szczerą analizę twoich krawędzi. Teraz nie drzewa, a niebo zarysowuje twoją formę, a więc choć to co prawdziwe jest względne, jesteśmy bliżsi dostrzeżenia pełni wersji ciebie dostosowanej do naszej percepcji – wita ją obszernie, z powagą i żartem jednocześnie –Ostatnio musieliśmy się rozejść, ponieważ nasz wodny towarzysz – Muji, czuł się bardzo nieswój w twoim towarzystwie. Szczęściem teraz jest daleko, a ty miejmy nadzieję, masz dla nas dość czasu– Tym razem w tonie pobrzmiewa prośba, taką jaką smoki mogą czasami wynotować u piskląt, kiedy bardzo im na coś zależało, choć nie wytraca przy tym swojej ciepłej, ale jednak dojrzałości –Nie znamy cię na tyle aby móc poprawnie skomentować twoje życie, ale bylibyśmy chętni dowiedzieć się co podziało się z nim, podczas gdy wędrowaliśmy osobnymi ścieżkami
Oto dobry moment, żeby zginąć

: 09 mar 2020, 20:28
autor: Lisia Mistyfikacja
Skinęła łebkiem dumna niczym paw, kiedy Posępny zgadł, że szkoli się na czarodziejkę. Niezwykła zuchwałość rozpierała młodą samiczkę. Uważała, że skoro zgadł tak prędko, musiała być naprawdę dobra w wykorzystywaniu maddary. Na pewno było to widać! A może to zjeżdżalnia zrobiła takie wrażenie? Tak! Czuła jedynie narastające napuszenie spowodowane jej tworem jak i pośrednim komplementem.
– Oczywiście! Ja też zamierzam być jak najlepsza, ale… chyba mi się nie uda. Są już dużo lepsi ode mnie. Pewnie nawet młodsi, ale to nic! I tak jest fajnie. – Uśmiechnęła się i już chciała mu zaproponować aby wreszcie zjechali i ją wypróbowali zjeżdżalnie, kiedy nagle jej dzieło o mało nie przyczyniło się do śmierci nowego znajomego. Jednak się podniósł! A więc żył. Nie najlepiej by było gdyby tak szybko skończyła się zabawa. Kiedy tylko samiec wygrzebał się ze śniegu wskoczyła na zjeżdżalnie starając się nabrać prędkości przez skulenie się. Wylądowała w zaspie nieco dalej śmiejąc się perliście w śnieżny puch. Wynurzyła się po chwili i zgrabnie otrzepała.
– Wiedziałam, że będzie fajnie! – Powiedziała roześmiana podchodząc do niego.
– Wszystko w porządku? Podobało ci się? – Przysiadła przyglądając mu się starając się nie pokazywać, że okazuje konkretnej odpowiedzi, jednak za dużo energii w niej drzemało i z trudem siedziała w jednym miejscu. Zaczęła przestępować z jednej przedniej przedniej łapy na drugą.

: 09 mar 2020, 23:12
autor: Pożeracz Serc
Spojrzał z politowaniem na swoje przemoczone futro. Znowu będzie musiał schnąć przez bóg wie ile, ale mimo wszystko było całkiem.. fajnie.
– Eh, gadanie. Nie przejmuj się innymi. Ja jeszcze niedawno sądziłem że jestem najgorszym łowcą jaki istnieje, a teraz sam karmię całe stado, i.. tobie też na pewno sie uda. Ta zjeżdżalnia była bardzo ładna. – Rzekł pokrzepiająco. Nie miał chyba żadnych urazów, więc na jej pytanie o stan zdrowia po prostu wzruszył barkami. – Podobało, podobało, choć mój zjazd nie był pełen gracji. – Wywrócił oczami, unosząc lekko kąciki ust. Fajnie było czasem pogadać z kimś kto nie był z Plagi, a dzięki zabawie przypominał sobie szczenięce lata, które spędzał głównie.. sam. – Co teraz? – Spytał, padając plackiem na śniegu i.. zaczynając się turlać. Tak o, by znaleźć punkt zaczepienia.

: 13 mar 2020, 14:39
autor: Trująca Jagoda
Jej górskie pazury wbijały się w skałę, gdy samica ruszyła i zaczęła się wspinać. Nie bała się upadku z tego miejsca, a raczej tonienzajomy znajomy powinien się go bać... Jak samiec w ogóle tu wlazł? Najwidoczniej będzie to pytanie istnie niemające odpowiedzi, bo pręgusce jednak nie chce się o to pytać.
Sczególnie, gdy samiec... Ją skomplementował. Jej wypustki zadrgały, a samica uniosła mięsień, gdzie teoretycznie byłyby brwi.
Gdyby była ludzką damą, najpewniej pomachałaby swą rączką w stylu wachlarza i zarumieniłaby się. No cóż, jednak po tym wszystkim w Ogniu... Jakoś nie udawało jej się zwrócić na siebie i swą osobę uwagi. Co było dobre, lecz matka? Ona miała znajomości nawet u bogów, w historii tego wszystkiego, a ona? Nie chciała skończyć na tle rodzinnym jako plama, która wyszła i nie zeszła. Z czasem wszystko znika, więc zapisanie się na kartach historii... To by było coś.
W Ogniu jej siostra została zastępcą, co już było dobre. Dobre dla siostry.
Lecz Scorpia? Co ona mogła zrobić, by nie zostać wymyta z pamięci?
Chaos był tu odpowiedzią.
Płytki na pleckach zadgrały i wydały z siebie charakterystyczne "bidibidibidi", a samica ze spokojem w swym głosie odpowiedziała samcowi.
Bez błota i wody jeziora, czy też bagna wokół waszej sylwetki też wyglądacie lepiej dla widoku i dla okha. Nawet ma osoba nie zauważyła niektórych detali, którrrre są teraz wyostrzone przez jaśniejące słońce. – Po czym spojrzała się na wcześniej wspomniany przez samca horyzont. To miejsce przypominało trochę drzewo na wzgórzu.
Ile to już czasu minęło, od spotkania z całą rodzinką, która jeszcze żyła. No cóż. Scorpia mogła wzdrygnąć się na myśl, że idzie w ślady swej matki, w dobrym tego słowa znaczeniu. Słowa jak i działaniu.
A czemu miałabym nie mieć? Stadne życie to nie bajka, lecz jak już tu jestem, to zostanę na tyle ile trzeba. – Stadne życie... Było dla Scorpii wolnym życiem. Dopóki dawała coś stadu, to nic złego się nie działo, ani nikt jej o nic nie oskarżał, co było dobre dla jej osoby.
Ścieżki chociaż, że osobne, to może jednak podobne? – Zaczęła spokojnie i przeciągnęła swoim ogonem leniwie, ukazując różowe alcenty i inne kolory swej łuskatej skóry. –Za młodu uczyłam się z matką historii nowych i starych Stad, Upadły skalny gigant też był widziany prrrrzez mą oshobę, dowiedziałam się kim są bogowie, widziałam narodziny nowego boga... Jako młódka o mało co nie zostałam zamieniona w jakąś pożywkę dla dziwnych wróżek. Oh, czego to nie było. Podróż, wieczna wędrówka po ziemii tego świata, lecz trrrrrchę... jakby to ująć... Samotna.
A wy? Co robiliście gdy nas jeszcze nie znaliście?

: 23 mar 2020, 21:05
autor: Poszept Nocy
Przy Samotnej Skale wylądowały dwie kontrastujące ze sobą postacie. Masywniejszy, pokryty gęstym i ciemnym – jeśli nie liczyć kilku białych plam i tych liczniejszych czerwonych – futrem smok oraz większa, typowo dla swego gatunku, smukła biała gryfica. Głód już od jakiegoś czasu dokuczał Piastunowi Ognia, choć wciąż był do zniesienia. Nie do zniesienia natomiast była Brzask, która głośnym skrzekiem informowała o swoim zapotrzebowaniu na jedzenie. Głodna za Aqenem skradać się nie będzie.
Łowcy Ognia potrzebowali czasu do uzupełnienia zapasów, szczególnie gdy Perspektywa Wieczności nie tylko odpoczywała, ale i chyba nie pałała ostatnio taką miłością do łowów. Akaer, sugerując się radami pozostałych oraz sojuszem pomiędzy Plagą a Ogniem znalazł się na terenach wspólnych.
I wysłał uprzejme zapytanie do jednego z Łowców tego właśnie stada. Usiadł wygodnie by zaczekać na odpowiedź lub samego Łowcę, a Brzask niecierpliwie kręciła się po okolicy.

: 24 mar 2020, 10:32
autor: Szara Rzeczywistość
A któż inny mógłby się zjawić jak nie on? Tak na prawdę pomimo zmiany stada to niewiele się zmieniło, wydawało mu się, że jest jedynym smokiem, który na prawdę pragnie dokarmiać głodujących. Cóż, chyba nie powinien narzekać skoro dzięki temu łapał nowe znajomości i to jeszcze ze stadem ognia, które przez cały okres życia praktycznie w ogóle nie poznał.
A właśnie, że miał na co narzekać, gdyż jemu nikt nic nie dawał, wszystko upolował własnymi łapami, a co robi reszta łowców? Gromadzi dla siebie, wykorzystują na podarki dla bogów i u kwarców... Ha! On jakoś znalazł czas na dosłownie wszystko- karmienie, podarki, kwarce... I nadal miał tego sporo. Był wspaniałym łowcą i nikt mu tego tytułu nie odbierze. Mniejsza już o to.
Wylądował zaraz przy samcu i jego kompanie. Na swoim grzbiecie miał spory zapas mięsa, który zwyczajowo nosił w tobołku, ale tym razem było tego zdecydowanie za dużo, żeby zmieścić to w torbę. Przenosił więc to maddarą- jego mama na pewno byłaby szczęśliwa, że samiec chociaż trochę rozwinął swoją moc, aby nosić ciężary... No nic.
Stanął przed samicą i jej towarzyszem. Pod jego ślepiami były jakieś dziwne krwiste malunki, po co?
Apogeum Konfliktu... Smacznego.
Oznajmił krótko po czym maddara przeniosła mięso przed samca Ognia. Było tego sporo, gdyż z grubsza można było odnaleźć tu praktycznie całego żubra i jego mniejszą połowę(6/4 mięsa).
Oczywiście mięso było oczyszczone, bez skóry, wnętrzności, kości i w większej mierze samiec nawet pozbył się z mięsa krwi. Cóż, jego kunszt był widoczny od razu po jakości przygotowania samego mięsa. Z pewnością dorównywał on nawet najlepszym łowcą z ognia.
Nie czekał jednak na nic oprócz słów powitania? Może i nawet ich się nie doczekał? Nie zamierzał tutaj zostawać, tereny wspólne nie były miejscem dla niego. Już nie...
Dlatego też lekko skinął łbem bez najmniejszego cienia uśmiechu, a następnie obrócił się, zrobił dwa dłuższe susy i wzbił się w powietrze.

: 24 mar 2020, 20:14
autor: Poszept Nocy
Akaer nie musiał czekać długo. Łowca Plagi pojawił się przy Samotnej Skale dosyć szybko, a wraz z nim kuszący zapach turzego mięsa. Uprzejmy uśmiech zagościł na pysku Piastuna, a Brzask zaskrzeczała niecierpliwie. Smok podniósł się i powitał Łowcę skinieniem łba.
– Poszept Nocy, a to Brzask. Dziękujemy. – Zwrócił się przyjaźnie do Apogeum Konfliktu. Ten nie czekał jednak zbyt długo i wzbił się w powietrze. Piastun krótko odprowadził go spojrzeniem, po czym zabrał się za posiłek . Brzask była już w połowie swojego .
Z pełnym brzuchem od razu myślało się lepiej, choć jego myśli zostały zakłócone wiadomościami mentalnymi. Najpierw od Rakty, na które odpowiedział ze spokojem, uśmiechając się delikatnie. Nie zgadzał się z jej osądem, ale waleczność z jaką broniła Aqena była źródłem ciepła w jego sercu.
Później dotarły do niego również słowa Sztormu Stulecia.
~ Brzask widziała że Rey za nim idzie więc dołączyła do mnie – musieliśmy spotkać się z Łowcą przy Samotnej Skale na Czarnych Wzgórzach, nie byłem ostatnio na polowaniu. Mam nadzieję że nie musiałaś unikać zbyt wielu ciosów mojej walecznej partnerki. ~ Ze słów Piastuna przebijało się delikatne rozbawienie, pomimo wszystko. Tak wiele już stracił... Twardy charakter Spuścizny Krwi trzymał go przy zdrowych zmysłach. ~ Aqen będzie z nią bezpieczny, a Brzask jak tylko przetrawi swój posiłek wróci do czajenia się na niego zza krzaków.
Przeciągnął się nieznacznie, a gryfica w międzyczasie zakopała resztki po ich posiłku.
~ I dziękuję. Jakbyś mijała czerwone drzewo na wschód od Obozu oznaczone symbolem ptaka... Nechbet na pewno ucieszyłaby się z nawet przelotnego towarzystwa.

// zt.

: 31 mar 2020, 17:23
autor: Lisia Mistyfikacja
//Do fabu z Pożeraczem

– Oczywiście, że mi się uda. Nawet jak moja magia nie sprawdzi się w walce, to przynajmniej będę mogła zabawiać inne smoki. Zauważyłam, że wielu nie miało okazji, na taką czy inną zabawę, albo robili to dawno, a to przecież też ważne! Jak jedzenie czy picie. – Przyznała z powagą, dodatkowo kiwając pyskiem, aby zwiększyć wiarygodność swoich słów. Nie miała pewności czy jej się udało przekonać samca z Plagi, ale na pewno próbowała. Podczas wojny mogła być ogromnym ciężarem dla stada, albo nie wyszłaby z tego cało. Jednakże nie były to rzeczy o których myślała.
– Nie liczy się gracja, tylko to jak się bawiłeś. Chociaż faktycznie jakbyś nie zjechał przez przypadek, to pewnie byłoby milej ci zjeżdżać, ale skoro się dobrze bawiłeś to w porządku. – Uśmiechnęła się. A co teraz? Nie przepadała za tym pytaniem, ale też nie zamierzała nie odpowiadać. Zamyśliła się krótko.
– Teeeraz możemy albo dalej zjeżdżać, albo pobawić się w coś innego. Jeśli chcesz w coś innego to możemy pobawić się w śniegu! Co powiesz na śnieżki? Albo możemy coś narysować na śniegu! O!Albo pobawmy się w poszukiwaczy przygód zza bariery i przeżyjmy przygodę! –

: 02 kwie 2020, 18:27
autor: Pożeracz Serc
Uniósł brew, powstrzymując się przed głośnym parsknięciem ze śmiechu, słysząc jak dwuznacznie brzmiało wypowiedziane przez wodną zdanie. Plagijski styl bycia wyraźnie spaczył mu myśli..
– Prawdę mówiąc, to.. nie potrafię sie bawić. Nigdy nie miałem z kim, bo większość czasu spędzam sam.. – Wyznał i podrapał się zakłopotany z tyłu głowy. Zbystrzał jednak słysząc o barierze. – Byłem raz za barierą. Widziałem nawet elfy. Podwędziłem im wraz z innymi plagijczykami kilka rzeczy, jeśli chcesz to mogę ci coś nawet dać.

: 02 kwie 2020, 18:56
autor: Lisia Mistyfikacja
– Spędzasz czas sam? Wolisz być w samotności i ciszy? A może nie masz z kim go spędzać? Ja to raczej wolę towarzystwo innych, ale też często przesiaduje sama, jednak nawet jak jestem sama, to często kogoś spotykam. Nie zawsze, ale się zdarza. Zupełnie tak jak spotkałam ciebie. – Uśmiechnęła się. Jeśli Pożeracz nie miał ochoty na zabawę, to bawić się nie musieli. Na pewno Filigranowa nie poczułaby się urażona. Nie każdy był w końcu nią i niektórzy woleli spokój. Ona też potrafiła docenić ciszę i spokój, więc takie spędzanie czasu nie było złe.
– Naprawdę byłeś za barierą? Ale super! Co takiego im ukradliście? Poważnie mogę zobaczyć takie rzeczy? – Podekscytowana machała ogonem jak mały szczeniak.

: 02 kwie 2020, 19:15
autor: Pożeracz Serc
– I jedno, i drugie. Nie lubię harmidru, a pozatym mało osób chce, a już w szczególności lubi, spędzać ze mną czas, może oprócz mojej siostry. – Wyznał, marszcząc subtelnie skórę wokół nozdrzy. Uważał, że nie potrzebuje nikogo by być szczęśliwym, póki co wystarczyły mu kości i zgnilizna. – Hrrm.. dobrze. Gdzieś to miałem schowane w piórach.. – Mruknął, wyginając szyję i zaczął przeczesywać dziobem gęsty puch w którym ukryte była większość jego przedmiotów. Gdy już je znalazł, położył przed adeptką niewielką butelkę perfum jaśminowych i złote kolczyki.
– Proszę, wybierz coś sobie. Mi one nie są potrzebne, a dzięki temu będzie ci ładniej. Nie żebyś już wyglądała brzydko, wręcz przeciwnie.. po prostu wybierz. – Odwrócił chwilowo wzrok, po chwili wracając nim do lisiczki.

: 02 kwie 2020, 20:10
autor: Lisia Mistyfikacja
– Masz siostrę! Ale świetnie, może kiedyś ją poznam, a może już znam, tylko o tym nie wiem. – Zaśmiała się cicho, już raz było tak, że chciała przejaciółce przedstawić smoka którego, jak się okazało, że już zna. Z uwagą przyglądała się jak samiec szuka rzeczy o których była mowa. A więc miał je przy sobie! Filigranowa z początku myślała, że zobaczy je przy następnej okazji, a jednak będzie miała szansę zobaczyć je już teraz. Jak tu się nie cieszyć? Czekała podekscytowana przeskakując nieco z łapy na łapę. W końcu je znalazł i pokazał, kładąc tuż przed jej łapami. Przybliżyła pysk z ogromnym zaciekawieniem i obwąchała nieznajome rzeczy. Perfumka pachniała wyjątkowo przyjemnie, a kolczyki błyszczały prześlicznie odbijając promienie słońca. Aż przypomniały jej się te Burka, on wyglądał w nich tak dobrze! Tylko jak się takie kolczyki zakłada?
– Są prześliczne! Jednak nie mogę niczego przyjąć. Nie mam nic co mogłabym dać tobie w zamian, ale i tak ogromnie dziękuje, że dałeś mi je zobaczyć. Może mi kiedyś też się uda wyruszyć na wyprawę za barierę. Wtedy pokaże ci moje znaleziska. – Uśmiechnęła się do niego.

: 02 kwie 2020, 23:59
autor: Pożeracz Serc
Ucieszył się że spodobały jej się jego skarby, choć prawdę mówiąc to były dla niego dosyć bezużyteczne, dlatego wolał jej oddać, lub może bardziej "podarować", i to płci przeciwnej w dodatku. Szarmancki był że nie ma co.
– Nie chcesz ich..? Oh.. weź je, proszę, nalegam wręcz. Nie musisz mi nic dawać, nigdy nic nie dostawałem i teraz też nie muszę. Tobie bardziej sie przydadzą. – Wybełkotał i przełknął ślinę. Nie wiedział czy tak powinno się rozmawiać z samicą, ale na dobrą sprawę to z żadną z innego stada nigdy się nie spotkał, oprócz mamy oczywiście. Stał tak w napięciu, czekając na reakcję wodnej. Będzie musiał zapytać się jak w ogóle ma na imię, ale czy wypada..?

: 03 kwie 2020, 16:57
autor: Lisia Mistyfikacja
Uśmiechnęła się do niego i skinęła pyszczkiem.
– W porządku, dziękuje w takim razie za te podarunki. To bardzo miłe z twojej strony. – Powiedziała, choć naprawdę bardzo dziwnie jej było brać rzeczy i nie dać niczego w zamian. Skoro jednak sam Posępny nalegał to chyba nie było niczym złym przyjąć podarunek? Smoki z Plagi były naprawdę ogromnie uprzejme! To musi być naprawdę radosne i kochające stado, ale skoro tak było to czemu nikt nie chciał spędzać czasu z samcem? Może wszyscy byli raczej samotnikami? Miłymi, ale samotnikami, którzy nie potrzebują tak bardzo towarzystwa innych, jak ruda samica. Wszystkie stada były ciekawe na swój sposób, a przede wszystkim nie znała nikogo, kogo miałaby za wroga. Przyglądała się z zainteresowaniem nadal na podarunki.
– Bardzo są ładne te rzeczy, a wiesz może co się z nimi robi? Jak używały je stworzenia zza bariery? – Na nowo przeniosła wzrok na Pożeracza, choć iskierka fascynacji w niebieskich ślepiach pozostała. Była bardzo zainteresowana obiema rzeczami! Co prawda przerwało to nieco ich plany na dalszą zabawę, ale może młodszy smok nie miał nic przeciwko, aby chwilę posiedzieć i pogawędzić? Ona także nie miała nic przeciwko.

: 06 kwie 2020, 23:26
autor: Pożeracz Serc
– Wiesz co.. sam nie do końca wiem, bo nie widziałem co z nimi robią. Znalazłem to w jednym z ich wozów. To dosyć ładnie pachnie, więc może to coś do futra. Nasz stadny piastun takich używa, takich i jeszcze wielu innych. – Wyjaśnił i wskazał pazurem na perfumy. Uważał, że dla samicy o takiej urodzie był to wręcz idealny podarunek.
– Jak masz na imię? Ale tak naprawdę. Ja.. ja jestem Vultor. – Spytał, płosząc się momentalnie. Przywarł brzuchem do ziemi, jakby zaraz miał dostać za karę w pysk. Nie wiedział czy powinien pytać nieznajomych o imię, i jak zareagują na to inni plagijczycy.. ale właściwie to nie muszą o tym wiedzieć.

: 20 kwie 2020, 22:26
autor: Lisia Mistyfikacja
Widziała już przynajmniej jednego smoka, który miał takie błyskotki na sobie, przymocowane i świecące od promieni słońca. Samica była podekscytowana, wysłuchując tłumaczeń Pożeracza. A więc jednego mogli być pewni. Wiedzieli, jak się używa tego pachnącego kryształu. Nie mogła się powstrzymać przed spryskaniem swojej sierści. Niestety nie była obeznana z takimi cudami i zamiast spryskać własne futro, kąpiąc je w przepięknym zapachu, po perfumowała niechcący samca. Zaśmiała się cicho, starając schować siebie za malutką buteleczką.
– Wybacz, ale przynajmniej teraz pięknie pachniesz, będziemy pachnieć tak samo. – Rzuciła z uśmiechem, po chwili pryskając siebie, tym razem trafnie.
– Nie przedstawiałam ci się? – Zastanowiła się przez chwilę, chcąc się upewnić czy na pewno była tak niewychowana? Może jej naprawdę się zapomniało? Choć mogłaby przysiąc, że przedstawiała mu swe imię. Nie chciała jednak trzymać go w niepewności.
– Nazywam się Filigranowa Łuska, choć możesz mi mówić Nivis, tak jest łaywiej. – Wyszczerzyła się dumnie.