Strona 25 z 31

: 14 sty 2021, 11:00
autor: Lisia Mistyfikacja

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Coraz bardziej ruda samica była przekonana o tym, że samiec się nie zjawi. Jednak przychodziło jej to i tak o wiele wolniej niż przeciętnemu smokowi o zdrowych zmysłach, jednak w końcu dostała odpowiedź! Otrzepała się ze śniegu i zaczęła wylizywać go z sierści, aby jakoś wyglądać na spotkaniu. Od czasu wiadomości minęło już sporo, a ogromnie jej się dłużyło kiedy nie skakała z zaspy w zaspę. Kiedy na horyzoncie zauważyła brązowego samca wstała i podbiegła do niego podekscytowana, jednak widząc w jakim jest stanie przystopowała nagle hamując. Wyraź szczęścia i tęsknoty zmienił się w zatroskany i zmartwiony. Pokręciła lekko pyszczkiem na boki jakby była przekonana że to nie nią powinien się martwić.
– Co się stało...? Potrzebujesz uzdrowiciela, Zefir... jesteś głodny? – Zaraz wysłała wiadomość mentalną do Cynamonka żeby do nich przyszedł z jakimś jedzeniem. Westchnął cicho i lekko trącneła go pyszczkiem w formie przywitania. Delikatnie polizała jego policzek czując uścisk w sercu. Powinna być przy nim... przy Węgiel :?: ku. Westchnęła cicho ciągle zmartwiona. Cynamonek jak tylko coś znajdzie to przyniesie.
– Dziękuję Zefir i ja... Troszkę się zgubiłam poza terenami wolnych stad i miałam problem ze znalezieniem drogi powrotnej. Cynamonek był ciągle przy mnie, więc nie byłam sama... Jak tam Węgiełek? – Zapytała ciągle pewna że samiec opowie jej co się stało i jak może pomóc.
Zaraz przytuptał dumnie Cynamotek trzymając w pysku gałązkę na której były niedojrzałe, marne jagody.

: 14 sty 2021, 11:19
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Drzewny uśmiechnął się i usiadł. Nie ma to jak sprawić jeszcze więcej zmartwienia osobie która już i tak pewnie się martwiła. Niestety dobrych wiadomości nie było dużo, tak właściwie to bał się mówić cokolwiek o sobie. Może lepiej nie straszyć jej jeszcze bardziej... z drugiej strony powinna wiedzieć, Węgielek był też jej synem.
– Węgielek... zasnął. Nie potrafiłem go obudzić.– Westchnął ciężko, czy cokolwiek dało się zrobić? Smoki czasem zapadają w tego typu śpiączki i się nie budzą, to straszne, ale prawdziwe.
– Nie wiem czy postąpiłem dobrze wobec niego. Chciałem zostać rodzicem, ale bałem się popełnić błędy, które zrobił mój ojciec. Może nie dawałem mu wystarczająco atencji, zachowywałem się zbyt ozięble.– Nawet wiedząc, że śmierć syna nie była jego winą, miał drobne wyrzuty sumienia. Już nie mówiąc o tym co pomyśli sobie o nim Lisia. Węgielek był jego odpowiedzialnością, a on zawiódł.
– Przepraszam, ale nie mam dzisiaj dobrych wiadomości. Ze mną też nie jest najlepiej. Uzdrowiciele mówią, że jak dożyje 90 księżyców to będę miał szczęście. Ale mniejsza z tym, byłaś tak długo poza stadami, że bałem się, że nigdy cię już nie zobaczę. Zniknęłaś tak bez słowa, nic ci się nie stało? Poza granicami jest bardzo niebezpiecznie, pełno potworów i dwunogów.

: 14 sty 2021, 13:29
autor: Lisia Mistyfikacja
Położyła usza po sobie słysząc, że ich syn zapadł w śpiączkę. Jednak to nie oznaczało końca, prawda? Jeszcze nic straconego może się w końcu obudzi! Zresztą nie mogła się pogrążyć w rozpaczy kiedy była jeszcze iskierka nadziei. Tym bardziej że Zefir się już poddał, nie miał siły aby mieć nadzieję ale zaopiekuje się nim i wspólnie pomyślą jak obudzić Węgielka. Liznęła go znowu w pyszczek i uśmiechnęła się szeroko.
– Nie przejmuj się! Na pewno był po prostu bardzo zmęczony. Ja kiedyś też zasnęłam na długi czas. Może zima okazała się dla niego zbyt surowa? Nie ma co tracić nadziei. Jeszcze się obudzi. – Uśmiechnęła się do niego pokrzepująco. Niestety uśmiech jej znikł z pyska kiedy usłyszała że Zefirowi nie zostało dużo czasu. Westchnęła załamana. Nie znała się na chorobach ale może jakoś dało się to naprawić...
– Jesteś pewny, że na pewno nie da się ci pomóc...? Zefir może... może jakoś postawimy cię na nogi! Wyglądasz na zaniedbanego to... to jak ciało jest zaniedbane to na pewno raz dwa padniesz! Ja miałam... o wiele więcej szczęścia. Wolałabym się teraz z wami nim podzielić... nic złego mi się nie stało. W miarę udawało mi się omijać źródła konfliktu. Cynamonem mi też sporo pomógł... Najgorzej było z jedzeniem ale też dawaliśmy radę. Jednak to nie jest ważne... Zaprowadzę cię do groty! Powinieneś odpocząć... – Westchnęła widząc marną zdobycz Cynamonka

: 14 sty 2021, 19:03
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Jak zawsze, młoda samica pozostawała wiecznie optymistyczna. Może nawet trochę niepomna, nic się nie zmieniła. Ciężko mu było mówić o Węgliku, który już na pewno się nie obudzi. Nie może się bardzo smucić, bo znów zacznie boleć. Powinien to powiedzieć i mieć to z głowy, nie butelkować już tego.
– On już się nie obudzi... chyba głód, ciało nie miało energii.– Dobre pierwsze spotkanie po dłuższym czasie. "Nasz syn nie żyje a ja umieram" naprawdę brzmi jak coś co zmiecie u każdego uczucie tęsknoty. Co do swojego stanu to wiedział tylko tyle co rozumiał z tłumaczeń uzdrowiciela. Nie znał się na anatomii smoczego ciała, ani na chorobach. Wiedział tylko gdzie boli i co sprawia, że boli bardziej lub mniej.
– Nie jestem w 100% pewny co mi jest, ale z tego co wiem, to jakaś choroba. Coś z mięśniem serca, że niby działa tylko częściowo. Podobno stres niszczy serce. Moża powiedzieć, że umieram na złamane serce. Jeżeli będę się oszczędzał, dużo odpoczywał, nie denerwował się to może jeszcze trochę wytrwam. Raczej nie mam co nastawiać się na spokojną starość.– Odpowiedział, spoglądając na łapy. Nie spodziewał się, że tak właśnie to wszystko się skończy, jakąś chorobą. Raczej obstawiał drapieżnika, utopienie się, albo walkę z innym smokiem. Nie jest to honorowy koniec, ani też spokojny i szybki.
– Dobrze by było się schronić przed zimnem, jest tu gdzieś jakaś jaskinia?

: 19 sty 2021, 9:50
autor: Lisia Mistyfikacja
Wiadomość o tym, że Węgiełek się już nie obudzi wprawiła ją w ogromne zakłopotanie, jakby coś w niej pękło ściskając w gardle. Szok obezwładnił jej ciało dobijając całkowicie. Czuła ogromne ukłucie w sercu, które nie potrafiła stłumić. Nie była gotowa na taką informację. Zresztą... kiedy niby można być na to gotowym? Straciła go a teraz może stracić również Zefira, który od zawsze był jej bliskim przyjacielem, może nawet kimś więcej? Szkoda, że przez całe życie była zbyt mało rozgarnięta aby sobie to uświadomić. Czy napradę kolejny raz zostanie sama...? Czy naprawdę znowu musi tak boleć? Optymizm był jej potrzebny aby była w stanie radzić sobie z różnymi ranami powstałymi na jej sercu. Teraz po prostu nie potrafiła... potrzebowała czasu aby przejść z tym do porządku dziennego.
Zniknęła nagle, a ten nie poradził sobie sam. Było to zrozumiałe, w końcu był przywódcą... nie mógł całej swojej uwagi poświęcić piesklakowi. To wszytko było jej winą... Co ją podkusiło aby tam pójść? Spuściła pysk wpatrując się zamglonym wzrokiem w swoje łapy. Słuchała go dalej ale jego słowa nie docierały do niej od razu. Podeszła do niego bliżej i się przytuliła do samca. Dopiero po chwili lekko pokiwała pyszczkiem i zerknęła w stronę jaskini zaraz się tam kierując.
Za pomocą maddary wytworzyła małe ognisko które ich ogrzewało. Odetchnęła ciężko kładąc się przy brązowym smoku nadal przygnębiona.
– Musisz się teraz jak najmniej stresować. Pewnie ci dość ciężko ma twoim stanowisku... –

: 19 sty 2021, 12:10
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Razem z samicą poszli w stronę groty. Zefir stawiał małe kroki, oddychając rytmicznie i głęboko. Gdy już byli w środku, ciepło ogniska od razu polepszyła humor starego przywódcy. Widział jak Lisia posmutniała, zaczął zastanawiać się nad sposobem jej rozweselenia.
– Nie będę nim długo, zrezygnowałem jak tylko poczułem że się pogarsza. Przy tobie czyje się o wiele lepiej, jakby wszystkie zmartwienia odchodziły gdy się na ciebie patrzę. Pamiętasz nasz ostatni raz w takiej grocie? Ile to było temu? Byliśmy tacy młodzi i naiwni.– Spojrzał na swoje łapy, wtedy trzęsły się jak pisklak na mrozie. Teraz czuł jedynie radość, czuł że może to powiedzieć i być pewny tego co mu w gra w schorowanym sercu.
– Nadal cię kocham, nie zmieniło się to nawet na moment gdy cię nie było. Miałem dużo czasu, żeby się nad tym zastanowić, a skoro mogę już nie mieć innej szansy, to wyznaję ci to teraz, tym razem absolutnie pewny swoich słów.– Powiedział i patrząc się na młodszą samicę, ciekawe czy też się nad tym zastanawiała. Może poza granicami nie było czasu myśleć o takich sprawach, albo jest teraz zbyt przygnębiona by móc o tym mówić. Może jednak świat nie kończy się na Węgliku, może jest jeszcze nadzieja na przyszłość ich relacji.

: 18 lut 2021, 0:20
autor: Agnar
// Inny czas

Agnar po dość burzliwych wydarzeniach które go otaczały postanowił trochę odpocząć od smoków ognia. Pragnął pogadać z kimś z zewnątrz. Dowiedział się że w te miejsce przychodzi dużo młodych smoków. Kto wie może znajdzie kogoś do rozmowy. A może po prostu spędzi trochę czasu sam? Kto wie? Każda opcja mu pasowała. Podnóża skał były mniej zasypane śniegiem dlatego Obronny postanowił zrobić sobie chwilowy postój w swojej wędrówce. Rozłożył swoją futrzaną pelerynę na suchej ziemi i przyciągnął bliżej kilka gałęzi które potem podpalił oddechem. Buchające płomienie suszyły jego futro i zapewniały przyjemne ciepełko.

: 18 lut 2021, 12:26
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Mirri po tych dziwnych akcjach z kwiatkiem postanowiła chwile odpocząć. A jakie miejsce nie byłoby lepsze na odpoczynek jak nie tereny wspólne, na świeżym powietrzu. Mogła mieć okazję poznać nowych przyjaciół.
Albo, spotkać starych.
– Hej, Agnar! – pomachała do samca, którego pamiętała jeszcze z wygłupów w świątyni. Trochę zmarzła na tym zimnie i nie miała nic przeciwko odrobinie ciepła. A jako że paliło się koło niego właśnie ognisko, to akurat w sam raz.
– Nie masz nic przeciwko jak się przysiądę – zapytała podchodząc bliżej i usiadła przy ognisku, uważając żeby nie usiąść na jego ładnej pelerynie. No.. chyba że ją zachęci trochę bliżej to.. czemu by nie?
– I jak tam, zostałeś już bogiem miłości? Przy którym piedestale można się do ciebie modlić? – powiedziała żartobliwie, szturchając go łapą w bark zaczepnie. Ciekawe co porabiał od tego czasu, gdy się spotkali w Świątyni...

: 18 lut 2021, 13:47
autor: Agnar
Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się jej w tym miejscu. Nie oznaczało to że się nie cieszył z jej obecności.
– No proszę, proszę. Mirria! No pewnie że nie mam nic przeciwko. Przyda mi się towarzystwo.
Przesunął się trochę by zrobić dla niej miejsce. I poklepał wolny kawałek dając jej znak że może usiąść bliżej. Na jej kolejne pytanie zareagował nerwowym uśmieszkiem.
– Cóż widząc jak sobie radzę przy sprawach miłosnych to chyba na piedestał się nie doczekam. No chyba że jakiś inny ale jeszcze sobie nie wybrałem.
Po tych słowach spojrzał na przyjacółke z złośliwym uśmieszkiem.
– A co u ciebie? Nadal studjujesz nagie ryciny Bogów? Czy może sama je teraz tworzysz?
Zaśmiałam się lekko

: 18 lut 2021, 22:48
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Mirri – poprawiła go szybko. Widząc jak poklepał zachęcająco miejsce obok siebie, wstała uśmiechnięta i przysunęła się bliżej, prawie stykając się z nim bokiem. Mimo że pokryty był futrem, była w stanie dostrzec dobrze zarysowane mięśnie. Może nie zostanie bogiem miłości, ale za to miał szanse na zostanie wielkim wojownikiem. I przystojnym do tego..
– Ha ha! – zaśmiała się głośno na jego pytania – chciałabym! Studiować studiuję i to jeszcze uważniej! A teraz tworzę inne rzeczy. – Wyciągnęła mały woreczek z torby i położyła przed sobą. Słychać było jak w środku szeleściły jakieś zioła.
– Jako uzdrowiciel tworzę mieszanki o leczniczych właściwościach. Ale, ostatnio zaczęłam eksperymentować z ziołami o trochę.. innym działaniu. – Wyciągnęła też z torby małą miskę i bukłak z wodą i położyła przed sobą. – Chcesz może spróbować? Mogę dla nas przygotować trochę Sałaty Jadowitej..

: 18 lut 2021, 23:47
autor: Agnar
Poczuł się głupio gdy Mirri go poprawiła. Jak on mógł walnąć taką wtope. Nie mógł się jednak nad tym rozżalać bo zaczęli kolejny temat.
– Czyli jesteś uzdrowicielem. Nieźle, musisz mieć dużo na głowie co?
Zaciekawiło go gdy samiczka zaczęła wyjmować swoje miski. Zioła o innym działaniu? Nie wiedział dlaczego ale brzmiało to dla niego jak ciekawa zabawa. Zachciało mu się nawet sprawdzić te zioła. Lecz wtedy usłyszał nazwę rośliny którą chciała mu dać i ciarki przeszły mu po grzbiecie.
– Cóż pewnie że bym spróbował ale czy sałata która ma w nazwie że jest jadowita to... to na pewno nas nie zabije?
Zamyślił się na chwilę i spojrzał na przyjaciółkę.
– A wiesz co? Jadowita czy nie, ufam ci więc spróbuje.
Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i czekał na to aż przygotuje im wywar.
– Tak w ogóle jakie ma ta sałata właściwości?

: 19 lut 2021, 15:34
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– No trochę dużo mam do roboty.. już ponad dwa tuziny leczeń za mną, a jeszcze do tego muszę sama znajdywać sobie zioła. A ty będziesz wojownikiem, co nie? – zapytała, bo nigdy nie wiadomo. Przecież jej tata był umięśniony jak Kammanor, a był uzdrowicielem.
Czy ta sałata ich nie zabije? Eem...
– Nieee.. ta sałata się nazywa jadowita, bo wygląda jak sałata, ale ma mleczko, które jest zabójcze dla królików i innych gryzoni. Dorosłego smoka nie zabije.. a przynajmniej nie w takiej ilości – wyjaśniła potrząsając woreczkiem. Uśmiechnęła się słysząc, że samiec jej ufał. Ta bardzo miłe z jego strony.
– Mleczko działa uspokajająco i pozwala zapomnieć na chwilę o wszystkich problemach. Poza tym, sprawia jeszcze że jest się bardzo szczęśliwym.. yyy.. takie podobne uczucie jak po wygraniu trudnego pojedynku, że się aż chce śmiać i w ogóle. – W trakcie tłumaczenia, zajęła się przygotowaniem wywaru. Nalała do miski trochę wody i zagotowała ją maddarą. Następnie, wyciągnęła zielone liście i łodygi z worka, i przywołując maddarową tarkę, zaczęła pocierać nimi mocno o jej powierzchnie. Z rozdzieranych części rośliny, zaczął powoli ściekać do miski biały gęsty płyn przypominający.. gęste mleko. Odwołując tarkę zgniotła jeszcze resztki startych kawałków, żeby wszystko z nich ściekło do wody, a następnie zamieszała wywar, poruszając miską. Dmuchnęła kilkukrotnie, żeby ostudzić gorącą ciecz i podała miskę do łap Agnarowi.
– Ty pierwszy – zachęciła samca do wypicia wywaru, czekając aż odda jej miskę. Gdy adept zerknął do środka, mógł zobaczyć, że mętnej cieczy starczyło tylko na ze dwa łyki więc powinien być w stanie ją wypić, nawet jeśli była gorzka.

: 19 lut 2021, 16:32
autor: Agnar
Dwa tuziny leczeń?! Nie wiedział nawet co o tym myśleć. Z perspektywy smoka Ognia było to dobre że inne stada tak bardzo obrywały a z drugiej martwił się że Mirri się przemęcz. Nie chciał jednak wciskać nosa tam gdzie nie trzeba dlatego postanowił po prostu odpowiedzieć przyjaciółce na pytanie.
– Mam nadzieję że będę chociaż mój Mistrz jest stary i często nie ma sił na trenowanie mnie. Muszę znaleźć w końcu kogoś na ewentualne zastępstwo.
Gdy słuchał jak dział to całe mleko, wiedział już że nic złego się nie stanie. Chociaż widok tego gęstego mleka sprawił że jego pysk nieco się skrzywił. W końcu nastał jednak moment smakowania. Wziął miseczkę w łapki i powąchał. Dla niego wszystkie lecznicze wywary pachnął tak samo ale ten akurat pachniał znacznie milej. Może to po prostu zapach miski? Kto wie? W końcu wziął pierwszego łyka walcząc z gorzkością wywaru. Następnie wypił drugi łyk. Ten już był łatwiejszy do przełknięcia. Miseczkę w tedy oddał przyjaciółce i zmuszony przyjemnie rozgrzewającym wywarem, położył się na grzbiet i uśmiechnął.
– Heh ale fajne uczucie.
Uśmiech nie schodził mu z pyska nawet jak po chwili spojrzał na uzdrowicielkę czekając aż ona też spróbuje.

: 20 lut 2021, 12:55
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Na pewno sobie kogoś znajdziesz. Jak nie, to zawsze możesz poprosić Strażnika, żeby cię nauczył – i chyba Prorok nie miałby nic przeciwko. W końcu, przecież Stado Ognia miało chyba jeszcze z nim dobre stosunki. Często mówił, że leci do przywódcy tego stada, w jakimś nie znanym jej celu.

– No, bardzo fajne – dodała, odbierając od niego miseczkę i przystawiając ją sobie to pyska. Zamknęła oczy, przygotowując się na gorzki smak mikstury, przechyliła miskę w górę i...
Tylko kilka kropel skapnęło na jej język. Otworzyła oczy. Miska była pusta!
– Eem.. – powiedziała trochę zakłopotana patrząc się na uśmiechniętego od ucha do ucha przyjaciela – ..miało starczyć dla nas obu... – co znaczyło, że samiec właśnie wypił podwójną dawkę. Oraz, że to co odczuwał to był dopiero początek. Nigdy nie testowała tak wysokich dawek, ale najprawdopodobniej, to przyjemne uczucie ciepła nasiliło by się, mięśnie jeszcze bardziej by się rozluźniły, a uczucie euforii i zadowolenia osiągnęło by poziom porównywalny z odczuciami przy uprawnianiu intensywnego stosunku płciowego.. jeśli nie większy! No i mogła się już przygotować na głupkowate żarty jak przy upiciu.
– Ale spokojnie.. – nie, żeby i tak wywar powinien go skutecznie uspokoić – .. nie da się od tego umrzeć. Po prostu zaraz uderzy trochę mocniej. Ja szybciutko dorobię sobie porcję i już do ciebie dołączam – upewniła Agnara. Dolała więc szybko do miski łyka wody, starła sałatę na mleko, zagotowała, wymieszała, ostudziła i zamykając oczy wypiła łyka gorzkiej cieczy. Położyła się na grzbiecie obok przyjaciela, pozwalając wywarowi robić swoje.
– Mmm.. bardzo fajnie – powiedziała z błogim uśmiechem, przyglądając się samcowi. Powinna mieć na niego oko, he he. Na wypadek gdyby mm.. bawił się za dobrze. Była już prawie uzdrowicielką więc.. mogłaby go uzdrowić z tej "trucizny", gdyby tylko.. położyła łapę na jego futerku. Ale.. przecież było im tak fajnie...

: 20 lut 2021, 13:30
autor: Agnar
Agnar rozpływał się w działaniu cudownego napoju gdy usłyszał informacje że wypił za dużo. Lekko przeturlał się przodem do uzdrowicielki z dużym uśmiechem.
– Przepraszam cię~~~ Ale to jest takie fajne. Mam teraz takie bziuuuuuu~~
Przy ostatnim słowie zrobił łapą parabole i wylądował palcem na jej nosie.
– Boop
Adept zaczął się głośno śmiać gdy kolejne fale ciepła oblewały jego ciało. Widocznie dróga dawka zaczynała działać. Wszystkie mięśnie zwiodczały a on po raz kolejny przekręcił się na grzbiet zostawiając jednak głowę w poprzedniej pozycji by muc obserwować przyjaciółkę. Wystawił język z pyska by spróbować jak smakuje powietrze.
– mmmm jam hehe
Powiedział bez tłumaczenia się co tak naprawdę jest jak i wtedy właśnie uderzyła największa fala uczuć. To było coś czego nigdy wcześniej nie doświadczył. I o Bogowie jak mu się to podobała.
– Hej Mirrrrriri aaale ty wiesz że ty ładna jesssteś?

: 21 lut 2021, 14:52
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Palec na nosie kleryczki, trochę ją zaskoczył, przez co przypadkiem starła trochę więcej sałaty do miski niż myślała. W sumie, mogła zauważyć, że przy wypiciu łyku mikstury, był on wyraźnie bardziej gorzki niż zwykle.
– He he, zabawny jessteś.. – skomentowała smakowanie powietrza. Powoli zaczynała doganiać Agnara w jego doznaniach. Czuła przyjemne ciepło, mięśnie jej zwiotczały i leżała sobie na grzbiecie patrząc na przystojnego przyjaciela, który chyba odlatywał myślami do gwiazd.
Gdyby mogła się zarumienić to by to zrobiła i to nie tylko dlatego, że jej było przyjemnie gorąco od tego napoju. Było jej bardzo miło jak samiec jej powiedział tak ładnie. Em, znaczy że ładna jest. Tak.
– Tyy teżżjessteśśś ładnny – przejechała bezwładnie łapą po jego grzywie, zatrzymując się na boku szyi, bo już nie miała sił jej ściągać – mmmasz takiee ładne futelrko.. ii takoo ładną grzyrzywę... Nie zzzjadasz kłakóów jak śśsię liżeszesz? – Barrdzo ważne pyytanie. No bo jaak się liżee, to pewnie tee kłaki zlizuuje i..
– Uuughh~ – stęknęła, gdy uderzyła w nią fala ogłupiającego ciepła. Chyyba ssobie za dużoo starrrła, bo tak mocnoo nie byłooo.. nigdyy. – Aaaach~~♥ – jęknęła, otwierając lekko pyska, pozwalając językowi stoczyć się bezwładnie z boku. Powietrze wydychane w głębokich oddechach rozkoszy, zamieniało się w obłoki pary, rozpływającej się na zimnym powietrzu. Naprawwwdę, przgijełaa z toom dawkooo...

: 21 lut 2021, 15:31
autor: Agnar
oooo jak miło mu było gdy Trójkątna głaskała go po grzywie. Do tego stopnia że aż zamruczał z zadowolenia. Wywar który do tej pory tylko go grzał teraz przejął go całkowicie dając mu rozkosz której nie zaznał jeszcze nigdy. A jego zielona przyjaciółka tylko potęgowała ten stan. Na pytanie odnośnie futra zbliżył łepek bliżej niej.
– Mooooje futerlko nie wypuda i jest zadbune.
W końcu jego główka oparła się o jej szyję. Łuski Mirri były takie gładkie że aż aksamitne. Mógłby być do nich przyklejony cały czas mrucząc z zadowolenia. Dmuchnął gorącym powietrzem w jej łuski wtulając się jeszcze bardziej. Było mu tak miło że musiał poznać jej sekret.
– A co ty robisss ze twoje luski so takjie glatkiiee i takiiie pienkneee
Skwitował wypowiedź cichym jęknięciem spowodowanym kolejną falą przyjemnego ciepła. Jak to dobrze że zgodził się na ten eksperyment. Takiego zapomnienia o problemach mu brakowało. i takie zapomnienie właśnie przechodził. Niczym w niebie.

: 22 lut 2021, 17:32
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Jakośś udauo jej się "przyzwyczaić" do tej wszeeechogarniającej euforii, spowodowowanej napitkiem.. booo nie była pewna, czyyy dało się jakkkolwiek normalnie myśleć. Byłoo jej za dobrzeee.. Ii.. jeszcze sie położżył na niej, zzz mięciutkiemm futerrrkiem, które nie wypada, ooo!
Oparła więc spód pyska o jego grzywę, leżąc tak sobie nie ruchomo i wąchając czerwone włoski. Chociaż, i tak nic nie czuła.. a raczej czuła za dużo, żeby poczuć jeszcze ich zapach.
– Aa.. bo se luipe plyfac i cim czasto tloplam weblozie – he hehe.. brzmmiała jak Ssspallona yy.. Palenie ii nawed sama nie rozzzumiała co mówiła. Noo i tatowwie mają teżż ładne, to ona ma poo nich taaakie ładne. Ugh.. Dobzzze ze ten wywwar nie działałał już mocnij bo jej było taaak gorąco. A jako, kolega był dla niej taki miły to go liznęła w bok pyska pod okiem i wróciła do poprzedniej pozycji.
– Musese wymslic liepty slosup nalopenje tiego wywlalu – skwitowała, niezrozumiałym bełkotem, leżąc sobie odrętwiała – mosi jakspalli.. mm.. bedsie leplej dafko sopie dozdosofać – dodała, z błogim uśmiechem. Taak, pewne grranice trzeba mieeć. Boo inaczeej to już prze-gin-ka. Teeraz jakbyy przyyszedł ktoś z Plaaagi, too by ją wziął iii porwał. Noo i by nic nie zrobiiła. Ojo. Nedobrze!

: 22 lut 2021, 23:26
autor: Agnar
Ciarki przeszły po całym ciele Agnara gdy ta go polizała. To było coś niesamowitego. Czy to tak się czuje samiec jak samiczka go poliże? A może to po prostu działanie wywaru? Cóż wiadome było jedno. Agnar radził sobie z napojem lepiej niż Mirri Widocznie różnica wielkości pozwalała mu bardziej świadomie przeżywać rozkosze chociaż nadal czuł jak świat wiruje. Ten całus na pewno zapamięta, ba nie pozostanie przecież dłużny.
– Oooo ttttyy two ja chzalem pierowszy.
Po tych słowach użycł całej swojej siły by podnieść łeb i zrównać go z pyskiem Ziemistej. Ich oczy były teraz na przeciw siebie. Agnar W koncu odważył się i polizał czubek pyszczka samiczki. Gdyby nie futro Mirri mogła by zobaczyć jak się czerwieni bardziej niż jego grzywa. Głowa momentalnie wróciła na swoją stronę ale nie była już wtulona w samiczkę lecz patrzyła na nią z uśmiechem.
-Luuubijej ceeee
Powiedział z lekkim zawstydzeniem. Agnar to wszystko zapamięta pytanie czy ona też?

: 23 lut 2021, 17:18
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Ha ha, sa wolmy jestys! O.. – zaniemówiła gdy samiec zrównał z nią pyskiem i popatrzył jej w oczy. Emmemem.. będzieee się tak patrzał na mniee? Dziwnie tak, aaale czemuu nie..
– Hi hi – zachichotała gdy samiec połaskotał ją mokrym językiem po czubku pyszczka. Zarumieniłaby się cała gdyby nie jej łuski, no i gdyby nie była napruta, od czego pewnie rumieńce same by wychodziły. Już siee nie chciałoo jej ruszyć, bo za dobrze było. Poleżyy sobije i tak jej miłoo będzie.
– Jaa ciepiee tezz – odpowiedziała. Mogłaa by tak patzyc ciągle na niegoo. Noo bo i tak siee nie mogla ruszać za barrrdzo. Iii.. coś brzuchu ta ojj..
– Uuu.. ojooo.. – złapała się przednimi łapami za podbrzusze. Nieezle zoć sie tam kootłowałało. Alee nie bolałoo i byłoo miłoo, tyylko trochee nie taak..

: 23 lut 2021, 18:54
autor: Agnar
On wcale nie był wolny, on po prostu był strategiem i czekał na odpowiedni moment. Ale co planował? Albo co chciał osiągnąć zostawił dla siebie. Widocznie wywar naprawdę zakręcił mu w głowie bo nie mógł odciągnąć oczu od przyjaciółki. Ale dlaczego? Widocznie to kolejny efekt naparu. Nagle zauważył że coś się dziej z Mirri. Jego instynkt próbował się przedrzeć przez mgłę wywaru więc z trudem ale znów podniósł głowę i popatrzył na samiczkę.
-Wssssysko dobrerze?
Zapytał po czym z trudem spróbował się podnieść z ziemi. Udało mu się podnieść przednimi łapami które trzęsły się nie mogąc utrzymać piersi samca, nie mówiąc o zadzie który nadal leżał razem z tylnymi łapami na ziemi. Dopiero teraz zauważył że nie ma w nich już prawie czucia. Zaśmiał się z idiotyczności sytuacji. Śmiech jednak nie trwał za długo bo znów przez jego ciało przeszła fala ciepła lekko go ogłuszając i sprawiając że ten znów zamruczał.