Strona 25 z 26
Diamentowe źródełko
: 03 gru 2023, 23:39
autor: Pryzmatyczny Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
....Myśli, w których utknąłem mnie przytłoczyły. Po raz kolejny. Czasem nie było mnie na chwilę, czasem ta chwila była olbrzymia. Czułem, widziałem... Nie wiedziałem, na co patrzę czy jakkolwiek patrzę... Słyszałem głosy bez słów, widziałem świat bez kształtów... Ponownie głos samicy zabrzmiał, kotwicząc moje myśli w tym świecie, pod Tym Niebem i Tymi Gwiazdami. Potrząsnąłem pyskiem, odrzucając złe myśli najdalej jak się da. Spojrzałem na nią ze zmieszanym wyrazem pyska:
–
Przepraszam... Casem tak mam... – wziąłem głęboki oddech. Utwkiłem wzrok na kamieniu i przez kolejny oddech starałem się jakkolwiek przypomnieć słowa zapisane w dzienniku ojca. –
W dzienniku zapisal, ze kazdy smok ma kolor jak won. Uzyl wielu dziwnych slow i opisow. Zrozumieć, że jesli uzyjesz przy nim mocy, on zaświeci na kolor twojej mocy... Przeplasam, nie umieć porpawnie tego powiedzieć. Wspominal coś o tym ze jego kolorem był burstyn i purpura. Mam wiare, ze zrozumię to kiedyś... – westchnąłem cicho, nie umiałem sformułować słów i myśli. Te pewnie i z wiekiem przyjdą... Obwinąłem szczelniej ogon wokół łapek. Niestety tylko tam mogłem zagłuszyć kolejne wspomnienie i myśli. Tęsknotę za kimś...
Xeri
Diamentowe źródełko
: 04 gru 2023, 0:36
autor: Łuna Czaroitu
Wydawało się, że po prostu głęboko się zamyślił. Daenjər udzieliła jedynie ułamek chwili, by zastanowić się, nad czym tak długo mógł rozmyślać kilku-księżycowy pisklak, ale szybko skupiła się na czymś innym.
– Nie no, nie przepraszaj, jest git. – rzuciła, szczerząc kiełki, by upewnić Yngwe. Obserwowała, jak ten zbierał myśli, aż wreszcie spróbował się nimi podzielić, wpatrując się w drobniutki ułamek kryształu. Wysłuchała, drgając uchem na kolejne przeprosiny.
– Jak mówiłam, nie masz za co przepraszać. I tak dużo zapamiętałeś i to brzmi mega ciekawie!! Ehh, szkoda, że dalej nie udało mi się opanować podstaw maddary, tak to moglibyśmy wypróbować to świecenie z mocą! Chyba, że to działa tylko z właścicielem… – zastanowiła się na chwilę, po czym pochyliła się, zadając pytanie, na które w sumie chyba znała odpowiedź – Nie umiesz może czasem korzystać z maddary..? – rzuciła, lecz po chwili podniosła znów głowę i zaśmiała się krótko – Nie no, żartuję! Byłoby fajnie, ale jesteś jeszcze raczej za mały. Chociaż jak ja już się nauczę, to mogłabym pokazać też tobie, jesli chcesz!! – zaproponowała, widząc jak młodzik ciasno owija nogi ogonem. Być może coś go trapiło? Daenjər zdecydowanie nie była dobra w pocieszaniu, ale może zdołałaby odwrócić jego uwagę od nieprzyjemnych myśli.
Uniosła spojrzenie w niebo, przyglądając się ciemniejącemu już niebu. Obserwowała je chwilę, aż odezwała się ponownie.
– Robi się już ciemno, odprowadzić cię do granicy Mgieł? – spytała, opuszczając miękki wzrok na pisklę. Właściwie to bardzo fajnie spędziła ten czas, choć i myślała wcześniej, że będzie to opiekowanie się jakimś maluchem.
Yngwe
Diamentowe źródełko
: 04 gru 2023, 13:51
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Ruszyłem uszami na jej słowa i lekko się zachichotałem.
– Mamcia mówić, że świcic zawsze przy mocy. Skoda, ze jestem za młody by umiec to. Bardzo podoba mi siem jak mozna zrobic nietwozone zecy. – zapiszczałem radośnie, machając skrzydełkami. Jeszcze trochę wody minie nim zostane tej umiejetności nauczony. Tak bardzo chciałem już ją umieć... Weschnąłem cicho, wstając na czetery łapki. Otrzepałem się, ze wszytkiego, co na umie osiadło. Usłyszałem jej propozycje, uśmiechnąłem się. Wresz lekko skoczyłem by łapkami "zaatakować" jej nos, jako potwierdzenie przyjęcia propozycji. – Bylo by fajnie, jeśli mnie naucys. Ale cuje, że ciocia Veir zrobi to sybciej. Podobno umie dobrze uargunetowc swoje racje maddarą. – zachichotałem ponownie, na opowieść jak skopała jednemu smokowi cztery litery. Może będę magiem jak ona? Czy jednak pójdę drogą uzdrowiciela, jak papko
....Propozycja powrotu mnie zasmuciła. Tym bardziej do mgieł. Lekko zadrżałem, na tę złą myśl.
– Ni do mgly. Mieskam kawalek o tam – wskazałem ogonem na gęstrzą czesć puszczy – Jest tam olbzymia glota. Papcia i Mamcia tam spac i ja tam wykluć. – posłałem jej szczery uśmiech i oblizałem pyszczek, na myśl pysznej kolacji z pieczonego mięska. Może papko upolował dziś jakąś sarenkę. Cholibka, zaburczało mi w brzuchu, a ja się zawstydziłem. Znów byłem głodny. Ale to nic nowego, zawsze jestem głodny.
Xeri
Diamentowe źródełko
: 08 gru 2023, 21:05
autor: Łuna Czaroitu
Dziwaczne uczucie, ale gdy widziała radość młodego, jej samej na pysk jakoś tak wkradał się uśmiech. Trzepał skrzydłami i piszczał, ale to nie były nieprzyjemne rzeczy, obserwowała go po prostu z uniesionymi kącikami ust. Jedynie drgnęła odruchowo z zaskoczenia, ale dała się pacnąć po nosie, w odpowiedzi ze śmiechem machając końcówką ogona, by nieszkodliwie pomiziać Yngwe po pyszczku kiścią grzywy wieńczącą jej ogon. Słysząc odpowiedź uniosła lekko uszy.
– Zobaczymy! Jeśli nauczysz się pierwszy, to może będzie na odwrót i to ty pomożesz mi z nauką! – zażartowała.
Nieco zdziwiło ją drżenie młodego na wspomnieniu o Mgłach. Wydawało jej się, że dobrze rozpoznała zapach obcego stada, lecz może się myliła? Nie była najlepsza w sztukach łowieckich. Skierowała spojrzenie w stronę gęstości, na którą wskazał pisklak. Cóż, dopóki żył pod opieką starszych smoków, to nie miało znaczenia, że było to na Terenach Wspólnych, prawda?
– Oh, to skoro mieszkasz tutaj, to będę mogła cię odwiedzać! W końcu na te tereny łatwiej się dostać, niż do obcego stada! Dobra, to cię odprowadzę! – rzuciła pogodnie, wstając z ziemi. Obejrzała się jeszcze na liść paproci, pod którym ukryła swoje zdobycze, ale postanowiła póki co się nimi nie przejmować. Najwyżej wróci po nie później. Zaczekała, aż młody również będzie gotowy, by ruszyć, po czym razem z nim ruszyła głębiej w Puszczę.
/zt
Yngwe
Diamentowe źródełko
: 28 gru 2023, 10:38
autor: Mistrz Gry
Mówi się, że koty chodzą własnymi ścieżkami, ten nie był wyjątkiem. Ubrany w swój brązowy płaszczyk, z kapturem na głowie powoli przemierzam obce mu terenu, czasem intensywniej poruszając kocim nosem, czy ogonem. W końcu jednak zatrzymał się na polance i usiadł na jednym z większych kamieni, pod jednym z drzew. Wyjął notesik i kawałek owiniętego w szmatkę węgla, by zacząć rysować przyjemny dla oka widok na źródło oraz skałę, z której wypływała woda.
Diamentowe źródełko
: 16 lut 2024, 8:59
autor: Powiernik Pieśni
Gryfi ostatnio nie latał już tak często do świątyni, ale przez tereny wspólne przelatywał chociażby po to, aby polecieć mocniej na wschód terenów Ziemi. Niby nic wyjątkowego się nie działo pod nim, czasami zobaczył jakiegoś smoka, ale nikomu nie zamierzał przeszkadzać.
Cóż, zmieniło się to w momencie kiedy przez zupełny przypadek zobaczył małą istotę w ubraniu...? Aż musiał dwa razy spojrzeć, a potem zrobił koło nad źródełkiem, aż w końcu wylądował niezbyt daleko od czegoś tak bardzo nietypowego jak... kotołak? Bo to nie był humanoid i nie był pisklak. Tylko czemu kotołak był ubrany? Czyżby jakiś kompan? Ale co on robił z tymi kartkami i węgielkiem? Rysował, pisał? Ciekawość była tym czego nie potrafił w sobie zabić Yulo.
– Witaj... To... hm, rozumiesz mnie?– po co miał strzępić jęzor jeśli to jednak faktycznie zwierzę... przecież mówić nie będzie, bardziej chodziło o zwrócenie jego uwagi na siebie.
A zwierzę zobaczyć mogło samca o wyglądzie oczywiście gryfa, bez połowy prawej łapy... ale nie wydawał się być z tego powodu zmizerniały. Cokolwiek robił i jak robił, to był zadbany, futro przeczesane, warkocze przy uszach ładnie zaciśnięte. Jedynie oczy smoka wydawały się smutne ale też zainteresowane dziwnym spotkaniem.
Mistrz Gry
Diamentowe źródełko
: 28 wrz 2024, 10:38
autor: Jesienna Migracja
Zawędrowała nieco dalej niż planowała na polowaniu, krótko przebywając na terenach Słońca. Szła pieszo, bowiem cztery sarny ciążyły jej nieco za mocno na jej mizerną posturę. Skracając sobie drogę przez Dziką Puszczę rozważała nad braniem ze sobą na polowania szerokiego w barach Wojownika, który pomógłby nosić zdobycze. Myśli te sprawiły nieco płochliwe ciepło w jej piersi, kiedy usłyszała szum wody. Przywieziona pragnieniem i chwilą odpoczynku usiadła przy źródle i zanurzyła łeb aż po rogi, ochładzając młodzieńcze zapały. Następnie ociekająca wodą wypiła kilka łyków.
Ereon
Diamentowe źródełko
: 29 wrz 2024, 22:46
autor: Ereon
Ereon, znalazłszy się nad dość urokliwym źródełkiem, postanowił zatrzymać się przy nim i odpocząć. Ułożył się gdzieś pomiędzy skąpą roślinnością i tkwił tak w bezruchu, przymykając ślepia. Dopiero szelest cudzych kroków oraz odgłos szurania czymś cięższym po ziemi wybudził go z półsnu. Rozejrzał się spokojnie, aż bursztynowe tęczówki zatrzymały swój wzrok na smoczycy taszczącej za sobą zdobycz. Zapach, jaki dobiegł jego nozdrzy, podziałał niezwykle drażniąco na domagający się posiłku żołądek. Przełknął ślinę, zanim nie dźwignął się, by ostrożnie podejść. Tak, by nie wystraszyć młódki.
– Czy pomóc? – zapytał prosto, po czym kiwnął łbem w kierunku martwych saren. Olbrzymowi zdecydowanie byłoby trochę łatwiej przenieść zdobycz. Nawet częściowo. A gdyby w zamian za to zdecydowała się podzielić... Zbeształ się w myślach.
Diamentowe źródełko
: 30 wrz 2024, 11:32
autor: Jesienna Migracja
Sikorka zerwała gwałtownie łeb i skoczyła, by stanąć na zadnich łapach między obcym smokiem, a martwymi sarnami. Uniosła skrzydła, rozpościerając je nieco i zasyczała, jak rasowy bazyliszek, zanim do jaszczurzego mózgu dotarło więcej informacji. Jak na przykład pokorna poza samca, czy uprzejma oferta pomocy. Pierwszym odruchem samicy, nawet po kilku księżycach wśród wolnych, była bardzo pierwotna obrona zdobyczy. Fakt, który teraz wprowadził ją w nieliche zakłopotanie. Opuściła skrzyła, uginając nieco łapy, że była teraz mniejsza i dużo bardziej zawstydzona.
– Echm. Tak. Wybaczcie, kolego. – powiedziała, skrobiąc się po nasadzie rogu szponami na zgięciu prawego skrzydła. Jej wstyd był prawie namacalny w powietrzu – Nie najlepszam kiedy ktoś tak nagle zaskoczy, stare odruchy z przed Stada Ziemi wychodzą mi bokiem. – uśmiechnęła się, szczerząc głupkowato zęby i dodała – Mam na imię Sikorka, a według tradycji Ziemi, Ptasia Łuska, adept Łowcy. Miło cię poznać.
Skinęła mu łbem i powoli zlustowała samca jako całość. Dwa fakty rzuciły się w ślepia natychmiast. Po pierwsze, sylwetka podobna do niej. Kolejna wyverna, pierwsza jaką spotkała wśród Wolnych. Budziło to prawie natychmiast zainteresowanie samicy. A do tego rozmiar. Bogowie, ależ on był duży. Bardzo duży. Przełknęła ślinę, bowiem znajome ciepło w dole brzucha sprawiło, że opuściła łeb, jakimś cudem zawstydzona nawet bardziej niż wcześniej. Przeciągnęła szponem w ziemi, zerkając z ukosa na Ereona. Wtedy ostatnia rzecz wpadła jej w ślepia, jego wygłodniałe spojrzenie, jakim spoglądał na sarny. Starał się to schować, widać sam się krępował, ale tak wytrawny empata jak Sikorka pochwyciła w lot stan żołądka samca. A wiecie co mówią, przez żołądek do serca?
– Jesteś głodny? Za powitanie, jakiem ci zgotowała, mogę zaoferować nieco z tego mięsa. – powiedziała wesoło, zsuwając sarny jedna z drugiej, by nieco rozłożyć kupkę.
Diamentowe źródełko
: 04 paź 2024, 12:00
autor: Ereon
Wzdrygnął się niemal niezauważalnie, jednak gwałtowna reakcja wcale go nie zaskoczyła. Zaraz jednak samica, dostrzegłszy cały obraz sytuacji, w jakiej oboje się znaleźli, spokorniała i wyglądała na całkiem zakłopotaną. Gdy się przedstawiła, skinął łbem. Zapach Stada Ziemi, choć jeszcze subtelny, dał się poznać.
– Ereon. – odpowiedział jej krótko, pozwalając jej dostrzec, że wcale nie ma jej za złe takiego powitania, a przy tym obserwując, jak jej ślepia decydują się obejrzeć go, co zapewne było dość odruchowym zachowaniem. Sam zauważył, że była wywerną – sam nie spotkał ich na swej drodze zbyt wiele. Do tego cytrynowy kolor jej ciała zdecydowanie budził skojarzenia z niewielkim ptaszkiem, po którym najwidoczniej nosiła imię. Jego uwadze nie omknęło również zawstydzenie malujące się na pysku samicy, czy mowa jej ciała wskazująca na speszenie. To było dla niego coś nowego. Jedna smoczyca ze Stada Ziemi, Bealyn, była dla niego uprzejma i zaoferowała pomoc, ale zachowywała się względem niego normalnie. Z kolei druga z nich, ta, którą zdołał poznać odrobinę lepiej, Hekate, nigdy nie peszyła się w jego towarzystwie. Nie potrafił sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widział ją zakłopotaną. Była pewniejsza w kontakcie z nim, śmielsza. Pierwszym, o czym pomyślał, był lęk spowodowany jego wysokością. Z drugiej strony nie wydawała się przestraszona, więc może to on jako całość był w tej chwili zawstydzającym czynnikiem?
Na wszelki wypadek pochylił łeb, by spróbować spojrzeć na Sikorkę nieco z perspektywy kogoś podobnego jej wzrostem. Złotawe ślepia zatrzymały się na czerwonych odpowiednikach, gdy poruszyła wrażliwy temat. Niemal poczuł, jak ssanie w jego żołądku osiąga zenit. Odezwał się więc nieco chrapliwie.
– Byłbym wdzięczny. Naprawdę. – uśmiechnął się lekko. Tak, teraz był skłonny zanieść choćby i całą tę jej zdobycz, gdzie tylko by sobie tego życzyła.
Diamentowe źródełko
: 04 paź 2024, 23:14
autor: Jesienna Migracja
Zauważyła, że zniżył łeb do jej poziomu. Dla niego pewnie uprzejmy gest, dla niej namacalne przypomnieniem jak dużo był od niej wyższy. Ciepło w brzuchu wzmogło się, a ona nie była pewna, gdzie oczy podziać. Na pewno nie w złotych ślepiach Ereona, parzących z ciekawością.
Chrząknęła i przesunęła się w stronę saren, podając mu jedną, potem drugą, a po chwili zastanowienia dorzucając małą trzecią.
– Smacznego. Normalnie cosik bym je przygotowała, przypiekła chociażby... Może następnym razem? – uśmiechnęła się teraz rączkę wdzięcznie, dając znać, że z chęcią spotka samca ponownie.
Obserwowała jak spożywa mięso i starała się ukryć zainteresowanie. Oceniała jego mięśnie, nie tak rozbudowane jak u Lwiego, ale i tak pewniejsze niż jej samej. Kiedy na nią spojrzał, miała tylko pogodny uśmiech na pysku.
– Skądś przybywasz? – zagadała, by wypełnić jakoś ciszę między odgłosami posiłków.
\\ 5/4 mięsa dla giganta
Diamentowe źródełko
: 04 paź 2024, 23:36
autor: Ereon
Obserwował, jak zakłopotała się jeszcze bardziej, a zaraz zaczęła przysuwać swoją zdobycz bliżej niego. Powstrzymał odruch oblizania pyska, a wygłodniałą reakcję zdradziły jedynie zwężające się źrenice, skupione teraz całkowicie na przyszłym posiłku. Poczekał, aż skończy mówić, potakując skinieniem łba. Surowizna nie przeszkadzała mu wcale, jednak miłym było poczucie, że smoczycy zależało na zadowoleniu smaku obcego smoka. Wykazała również chęć ponownego spotkania, nawet, jeżeli mówiła to z grzeczności. Ereon był jednak w tym momencie zbyt głodny, by odpowiedzieć coś sensownego. Na przytaknięciu więc się skończyło, a on w moment zajął się podstawionym mu pod pysk posiłkiem.
Ukradkiem zerkał co jakiś czas ku Sikorce, która z resztą przyglądała się jemu. Nie czuł się skrępowany tym faktem. Gdy skończył jeść, a pochłonął całość zaskakująco szybko, mimo próby rozmowy, uniósł łeb nad wyjedzoną tuszą i wrócił spojrzeniem ku adeptce. Oblizał pysk z krwi, częściowo odsłaniając przy tym oba rzędy złotawych kłów. Odwzajemnił uśmiech samicy, gdy kolejne smagnięcie języka zebrało ostatnie krople posoki.
– Dziękuję. – zaczął wpierw, dopiero zaraz skupiając się na jej pytaniu. Dał sobie moment na poczucie satysfakcji z powodu zapełnionego wreszcie żołądka, zanim nie podniósł się znowuż wyżej, komfortowo opierając się na skrzydłach. Przechylił łeb na jedną stronę. – Tak, z daleka. Zatrzymałem się tutaj już jakiś czas temu. Pochodzę z archipelagu Aygheor – wysp z górami.
Przeciągnął się niedbale.
– A Ty? – wszak wspomniała o czasach sprzed Stada Ziemi, a więc nie mogła się w nim wykluć.
Diamentowe źródełko
: 09 paź 2024, 19:36
autor: Jesienna Migracja
Pożarł całość mięsa jakie zaoferowała w tempie, które zaskoczyło nawet ją – a karmiła wygłodniałe gryfy nie tak dawno. Zrobił to jednak z gracją i pewną dozą elegancji, więc nie mogła powstrzymać lekkiego uśmieszku półgębkiem, jaki pojawił się na pysku.
Skinęła łbem na znak, że przyjmuje podziękowania i przekrzywiła łeb na bok. Nie kojarzyła w ogóle miejsca, o którym mówił, ale żyła też głównie w górach na północy i wschodzie.
– Czy to gdzieś na zachód? Słyszałam, żem jest tam to... Mosze. – pokiwała łbem. Gnomy coś wspominały o wielkiej słonej kałuży po horyzont, ale sama nigdy tam nie była. Chciała poznać odpowiednią osobę, żeby wybrać się tam razem. Kogoś specjalnego. Czuła, jak ciepło znowu zaczyna zdradliwie grzać ją w żołądku, więc chrząknęła i odpowiedziała – Tu i tam, między dzikimi plemionami górskich smoków. Za górami na północy i dalej. Spałam głównie w powietrzu. – dodała, jakby tonem usprawiedliwienia, że sama nie jest z górskich smoków. Większość życia jej to wypominano, więc było to już jak odruch. Starała się nie patrzeć jak się wyprężał, ale wzrok odruchowo spłynął po silnych barkach, które niosły potężne skrzydła wywernowych. Posłała mu miły uśmiech – Cóż, prosiłabym o pomoc w niesieniu, ino wiele tegoż teraz nie zostało! – odwróciła się, gdzie leżały już tylko trzy sarny i wyszczerzyła kły w rozbawieniu – Ale jeśli chcesz mnie odprowadzić do granic Stada, umiem docenić też i towarzystwo i obstawę!
Podeszła do saren i wrzuciła sobie jedną na grzbiet, pozostawiając Ereonowi do wyboru, czy weźmie pozostałe dwie, czy weźmie swój zadek i pójdzie własną drogą.
Ereon
Diamentowe źródełko
: 16 mar 2025, 18:17
autor: Akus
Od kiedy znalazł się na terenach wspólnych miał w głowie tylko jedno. Znaleźć jakiś cichy kąt i skontaktować się z duchami przodków. Gdy znalazł takowe miejsce w dzikiej puszczy wydeptał trawę w okręgu i siadł na jej środku. Rozglądał się przez chwilę po czym uniósł łeb w kierunku nieba wdychając świeże powietrzę do płuc, przytrzymał je i po zamknięciu oczu wypuścił jednocześnie rozluźniając wszystkie mięśnie. Trwał w tej pozycji cały czas, w myślach pytając się przodków czy dobrze go prowadzą. Czy faktycznie miejsce gdzie chciały spocząć duchy jego grupy znajdowało się na niedostępnych dla niego terenach.
// Inkluzje Ametrynu
Diamentowe źródełko
: 17 mar 2025, 0:59
autor: Łuna Czaroitu
Słoneczny Czarodziej spacerował po okolicy i jak to miał w zwyczaju, rozglądał się przy okazji za jakimiś ładnymi kamieniami. Za wodą co prawda nie przepadał, ale wiedział, że na jakieś skarby może przy niej trafić, więc podążał za niewielkim strumieniem, wypatrując interesujących okazów. Czasem zatrzymywał się, by szponem skruszyć powstałą na powierzchni cienką warstwę lodu. Oh, jego gęsia kompanka lubiła tą zabawę i również cieszyła się satysfakcjonującym dźwiękiem łamania lodu, gdy po nim dreptała. Woda była jednak była dość zimna, także w pewnym momencie Honkalit po prostu sobie odpuściła i pobiegła zrobić mały rekonesans. Nie minęło długo, aż gdzieś między drzewami ujrzała smoczą sylwetkę. Hmm… Szaropióra gęś spróbowała jak najciszej obejść obcego w bezpiecznej odległości tak, żeby znajdowała się za nim. Następnie zaczęła się skradać między zaroślami… Prawie jak porządny drapieżnik! Ale to prawie, bo skradała się trochę nieudolnie. Nie była zbyt zgrabna… Raczej nie zdążyłaby nawet wyjść z ukrycia na polankę, bo ku jej nieszczęściu, Ametryn poprzez więź wyczuł co się święci.
Trochę zrezygnowany, ale i zmartwiony ruszył w kierunku Diamentowego Źródełka. Eh, jeszcze tego brakowało, żeby ptaszyna wpakowała się w kłopoty… Nie ukrywał się jakoś specjalnie, także szelest gałęzi jawnie zdradzał jego obecność w okolicy. W końcu Xeri dostrzegł nieznajomego o szarych łuskach. Od razu zatrzymał się i mentalnym przekazem zabronił kompance dalszego zbliżania się. Honka odwróciła się wtedy do fioletowofutrego i zasyczała niezadowolona.
Samiec przyglądał się nieznajomemu i pociągnął nosem, starając się czegoś o owym osobniku dowiedzieć, ale woni żadnego ze stad nie poczuł. Samotnik? Hmm, ciekawe...
Akus
Diamentowe źródełko
: 18 mar 2025, 21:25
autor: Akus
Trwał tak przez długi czas nie przejmując się nawet tym że ktoś go obserwuje. W tym momencie był tylko on i duchy jego przodków. Delikatny wiatr otulający jego łuski dał mu odpowiedzi których szukał. Po raz kolejny Wciągnął powietrze do płuc, opuścił głowę wydychając powietrze po czym otworzył oczy.
– hâl abâr
Powiedział jak by do samego siebie po czym w końcu się rozejrzał. Gdy jego oczy ujrzały że miał towarzysza, lekko skłonił się
– Uzyul, proszę wybacz mi że cię nie zauważyłem. Zgaduję że jesteś smokiem który ma mnie sprawdzić czy nie jestem zagrożeniem.
Odparł po czym zaczął się zbliżać do nieznajomego spokojnym krokiem.
//Inkluzje Ametrynu
Diamentowe źródełko
: 24 mar 2025, 23:56
autor: Łuna Czaroitu
Oho, najwyraźniej nieznajomy zdawał się trochę jakiś… nieobecny. Co oznacza, że byłby idealnym celem dla Honkalit, którą to jeszcze bardziej wkurzył fakt, że kompan zepsuł jej taką okazję! Raz jeszcze syknęła na Czarodzieja, po czym podbiegła, złapała w dziób jego ogon i szarpnęła za barwną kitkę na jego końcu, dając upust irytacji. Smok zupełnie to zignorował, skupiając się bardziej na szarołuskim. Do humorków swojej gęsiej towarzyszki już był przyzwyczajony.
– Dzień dobry. – Odwzajemnił powitanie lekkim skinieniem łba. – Uh, przepraszam za nią. – Dodał cicho, zerkając kątem oka na naburmuszoną gęś. – Hmm… – Zamyślił się na parę oddechów. – Ah tak, racja. – Rzeczywiście, tata wspominał coś o podejrzanym smoku na Wspólnych… A skoro nie chciał go wpuścić na tereny stada, to coś musiało być na rzeczy. – Chyba można tak powiedzieć… – Huh, a więc był tego świadomy. Cóż, Xeri i tak sporo spaceruje, także nic mu nie szkodziło, żeby częściej kręcił się przy terenach wspólnych i obserwował… Pewnie nie był jedyny, ale dodatkowa para ślepi zawsze może się przydać. Starał się nawet przygotować na jakieś zagrywki. Hmm… – Ktoś ci to zapowiedział?
Akus
Diamentowe źródełko
: 01 kwie 2025, 12:01
autor: Akus
Akus uśmiechnął się w stronę gęsi. Fascynujące było dla niego że tak małe stworzenia potrafiły być blisko takich gigantów jak smoki.
– Nic nie szkodzi. Dzikie duchy nie powinny być ograniczane. Ich dzika natura sprawia że są prawdziwie wolne.
Zaśmiał się lekko
– Jestem Akus. Ostatni wędrowiec z mojej grupy
Przedstawił się pochylając lekko głowę. Następnie wyprostował się i po raz kolejny siadł na zadzie.
– Nie, Nikt nie mówił dosadnie że będę mieć kogoś kto mnie będzie obserwować ale nie trzeba być geniuszem by się domyślić że coś takiego nastąpi. W końcu jestem tutaj nieznajomym a patrząc na nieufność tutejszych smoków to nie dziwię się że nie chcą mnie zostawić samemu sobie. Mimo wszystko w obecnym stanie i tak nie nadaje się by cokolwiek zrobić.
Oznajmił patrząc na swoje ranne skrzydło oraz czując ból w okolicach mięśni. Jak by tego było mało to gorączka nie ustępowała. W duchu przeklinał tych którzy tak go urządzili.
– Nie jesteś może uzdrowicielem lub znasz się na ziołach? Przydałby mi się kompan który wie czego powinienem szukać by się wyleczyć.
//Inkluzje Ametrynu
Diamentowe źródełko
: 05 kwie 2025, 0:02
autor: Łuna Czaroitu
Aah, Honka to by była wolna, gdyby nie ten frajer Xeri, który co chwila się o coś boi! Dlaczego więc gęś nadal się z nim trzyma? Tooo już inna kwestia…
– Heh, czy ja wiem… Jakbym jej nie czasem nie powstrzymywał, to pewnie szybko by skończyła jako przekąska jakiegoś drapieżnika… – Może i sama by tego chciała, ale za bardzo mu na jego kompance zależało. Honka w życiu by się do tego nie przyznała, ale dzięki więzi Xeri wiedział, że tak naprawdę wcale nie jest jej z nim tak źle… – Byłaby wolna, ale jednak nie mógłbym jej tak zostawić.
– Inkluzje Ametrynu. – również się przedstawił i kiwnął nieznacznie łbem.
– Hm, niby racja, choć poza patrolami granic raczej mało kto aż tak interesuje się samotnikami na Terenach Wspólnych. – Powiódł spojrzeniem za wzrokiem rozmówcy na jego ranę. – Oh. Nie, niestety się na tym nie znam… – dodał trochę ciszej. Cóż, może nie wszystkie smoki były tak pomocne i życzliwe jak tata, ale skoro tam był i postanowił zostawić rannego smoka… Wiadomo, jako Przywódca musiał być ostrożniejszy, także musiał dostrzec coś podejrzanego. – Co się stało? – spytał, wskazując pyskiem na skrzydło.
Akus
Diamentowe źródełko
: 05 kwie 2025, 16:12
autor: Akus
dwójka była naprawdę ciekawa. W pewien sposób wyglądali jak rodzina. Akus po raz kolejny spojrzał na zwierzę
– Może i masz rację. Ale duchy przodków pchnęły was ku sobie więc miały ku temu powód.
Wrócił wzrokiem na samca. Po czym nastała chwila milczenia.
-Upadek podczas pościgu. I tak miałem szczęście bo inaczej ludzie by mnie dopadli i skończył bym jak reszta.
Samiec Odetchnął ciężko po czym znów się uśmiechnął
-Ale nie mówmy o mnie. Możesz mi wytłumaczyć jak tu to wszystko działa? I co to jest ta cała granica o którą wszyscy tak się denerwują?
//Inkluzje Ametrynu
Diamentowe źródełko
: 06 kwie 2025, 22:45
autor: Łuna Czaroitu
– Być może, heh. – Wzruszył lekko barkami. Gęś zaczęła w bezpiecznej odległości dreptać wokół szarołuskiego, łypiąc na niego spode łba.
– Ludzie eh… – Czarodziej zmarszczył nos i ściągnął nieco łuki brwiowe na samą myśl. – Czy jacyś mogą się kręcić niedaleko granic..? Hm. – powiedział ciszej, bardziej do siebie, wracając do neutralnej mimiki.
Huh, rzeczywiście tajemniczy gość, skoro nie chce wyjść jako zagrożenie, ale nie chce też o sobie mówić. Jedna z brwi fioletowofutrego mimowolnie uniosła się odrobinę do góry na te słowa. Cóż, wiadomo, Akus też nie musiał ufać tutejszym smokom, ale jednak znalazł się na ich terenie… Wężowy zastrzygł uchem.
– A… czego właściwie nie rozumiesz? – W jego głosie nie było żadnego zarzutu czy złośliwości, zwykła ciekawość. Rozumiał, że kultury mogą być różne, ale… że nie wiedział czym jest granica? Ale nie czekał na odpowiedź i kontynuował. – No… Granica terenów Wolnych Stad. Są tu trzy stada, Słońca, Ziemi i Mgieł. Każde ma swój wyznaczony obszar i y… Trzeba się tego pilnować. Mgły na przykład nie życzą sobie na swoich ziemiach smoków z pozostałych dwóch stad. Teraz znajdujemy się na Terenach Wspólnych, więc… No, każdy może sobie na nich przebywać.
Akus