Strona 25 z 27
Wzgórze Świetlików
: 13 maja 2024, 0:26
autor: Rytm Słońca
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ślepia piastuna zaiskrzyły słysząc propozycję o wyścigu. Zamachnął ciekawsko ogonem
– O. Świetny pomysł. Uwielbiam wyścigi. – podreptał przednimi łapkami po ziemi, przy okazji łagodnie machając skrzydłami na rozruszanie ich
– Zgodzę się, ale pod jeszcze jednym warunkiem. – Wystawił w górę jeden paluszek ze swojej brązowej, przedniej łapki, potem pochylił się, aby jeszcze bardziej podkreślić swój dodatkowy warunek, uchylił pysk i...
Nagle maddarą stworzył pod sobą silny podmuch powietrza skierowany w górę, jednocześnie wyskakując wysoko i od razu mieląc powietrze swymi skrzydłami.
– Kto ostatni, ten zgniły kaktus! – Rzekł głośno za siebie swój własny warunek, lecąc w stronę celu ze wspomaganiem noszenia swych skrzydeł magicznymi, pomyślnymi wiatrami.
Pielgrzym Światła
//zt?
Wzgórze Świetlików
: 17 maja 2024, 9:52
autor: Osąd Gwiazd
Nachylił lekko łeb, zastanawiając się, jaki warunek chciał mu postawić Rytm. Szybko jednak się tego dowiedział.
Przez jedno uderzenie serca, patrzył zaskoczony na odlatującego smoka.
– Heh – mruknął do siebie z lekkim uśmiechem, po czym sam rozbiegł się i wzbił z doskoku w powietrze.
// zt
Rytm Wydm
Wzgórze Świetlików
: 13 paź 2024, 22:52
autor: Laryssa
Przyśpieszyła kroku, poprawiając związane włosy. Duże, zlęknione ślepia rozglądały się dookoła w poszukiwaniu charakterystycznych punktów. Dałaby wiarę, że gdzieś tutaj należało odbić do namiotu Prip... psiakrew! Zaklęła bezgłośnie, maszerując szybko przez lasy. Ściemniało się, nie – właściwie to już było ciemno. Można by rzec, że nadchodził zmrok czy zmierzch. Było szaro-granatowo, ale nie całkowicie czarno. Prawdziwa noc miała dopiero nadejść.
Nie czuła się zbyt bezpiecznie na widoku. Chociaż, jak do tej pory, nie natrafiła na nic bardziej niebezpiecznego, tak sama świadomość, że zgubiła drogę, nie napawała jej optymizmem. Te tereny nie były wcale takie małe. Skąd pewność, że w ogóle da radę odnaleźć się z Prip przez następne dni, tygodnie, miesiące? Te wszystkie lasy zdawały się wieczorami doprawdy identyczne. Nie potrafiła nawet z oddali rozpoznać gatunku drzewa, który tu dominował...
Och. Podskoczyła, kiedy wychyliła się na polanę, a przed pyskiem przeleciało jej coś błyszczącego. Jej ślepia zaiskrzyły. Świetliki! Kojarzyła je. I przypominały jej o wspólnej wyprawie, świętych miejscach i o prawdziwej Świątyni Larimara... westchnęła, opierając się grzbietem o pień i zsuwając lekko. Co jak co, ale nie potrafiła odmówić temu miejscu swojego uroku. Nigdy nie potrafiła pozbyć się tej cząstki siebie. Nawet nie chciała.
Może to i dobry moment, aby przyjrzeć się gwiazdom? Zastanowić się, co dalej? Albo znaleźć miejsce w okolicy do zdrzemnięcia się w bezpiecznej kryjówce. Tak czy inaczej – musiała zwolnić natłok myśli i rozplątać ten zupełnie poplątany kłębek. Wtedy wszystko jej się na pewno rozjaśni. Byle uspokoić rozszalałe serce.
Ślad Chmur
Wzgórze Świetlików
: 15 paź 2024, 21:50
autor: Świat zza Chmur
Szedłem za Żubrochmurem, coraz częściej tracąc go z oczu – ściemniało się, a on jak na złość przybrał formę nocnego nieba, czyli niezbyt widocznej, czarnej brei, zlewającej się z obecną tu czernią.
Magiczna kula światła pomagała, ale nie mogłem dobrać takiego światła, abym zarówno widział kompana, jak i aby nie bolały mnie oczy. Irytujące.
W końcu jednak wyszliśmy na dużą przestrzeń... przepiękną przestrzeń. Zgasiłem czar, pozwalając świetlikom oświetlić okolicę; czarny Żubrochmur w ich świetle wyglądał urokliwie. Czemu ja wcześniej nie wiedziałem o tym wzgórzu? Powinienem częściej chodzić nocą po Wspólnych... Chyba już wiem kogo tu zabiorę.
Choć był tu ktoś poza mną. Jakaś nieznajoma, opierająca się o drzewo. Nie widziałem dokładnie – nawet w świetle owadów – jej sylwetki. Ale widziałem, że patrzy w gwiazdy. Ja również zacząłem się na nie patrzeć. Ah, piękny, cudowny widok.
Laryssa
Wzgórze Świetlików
: 19 paź 2024, 16:19
autor: Laryssa
Prawdę rzekłszy przez skołatane nerwy kompletnie nie zwróciła uwagi na to, co dzieje się wokół niej. W pewnej chwili przymknęła nawet na dłuższą chwilę ślepia, oddychając miarowo, spokojnie. Kontrolując... oddech. Ufff.
Kiedy już mgła spowodowana paniką w umyśle zaczęła się rozrzedzać, zdecydowanie łatwiej było jej się zastanowić nad tym, w jakiej znajduje się sytuacji i jakie są jej opcje. Jakie powinna wykonać następne kroki, aby się od-gubić; wyplątać z tego kłębka zagubienia i odnaleźć tę drogę, która zaprowadzi ją prosto do celu.
Jakież było jej zaskoczenie, kiedy na widoku błysnęło coś białego... i kolorowego. Nawet w narastającej ciemności jasność części piór spowodowała, że jej serce podskoczyło do gardła. Odetchnęła głęboko, nie chcąc wpaść w błędne koło. Spokojnie.
Podniosła się, niepewna, co zrobić dalej. Czy w ogóle chciała przerywać ciszę nadciągającej nocy? Czy naprawdę nie powinna się teraz zaniepokoić? Jak wiele smoków z tych stron podróżowało nocą? Czy on w ogóle był stąd, czy był zaledwie chwilowym przyjezdnym? Jej wzrok opadł na trawę pod łapami na wspomnienie samotniczej tablicy. Paskudna świadomość.
Nie mówiła nic jeszcze, powoli, z dużą dozą ostrożności i wyczulenia zmniejszając odległość między nimi. Kiedy była już nieco bliżej, ale nie za blisko, w bardzo bezpiecznej odległości – przystanęła. Ot, zatrzymała się, stawiając stabilnie wszystkie cztery łapy w trawie i prostując szyję. Przekrzywiając lekko głowę. Jakby pytająco.
Czy w ogóle zwróciłby na nią uwagę?
Ślad Chmur
Wzgórze Świetlików
: 20 paź 2024, 23:21
autor: Świat zza Chmur
Milcząca nieznajoma zaczęła do mnie podchodzić. Ostrożnie. Bała się mnie? A może... nie była pewna co widzi? W końcu przystanęła, dalej nieco daleko i przechyliła głowę. Pytająco. O, nie była pewna czy faktycznie mnie widzi? To mi podsunęło pewien pomysł.
Nikczemny pomysł.
Uśmiechnąłem się, a zaraz po tym zniknąłem w czarnej mgle zrobionej przez kompana, który stał z tyłu; smoczyca mogła jedynie zobaczyć jego teraz żółte oczy, przypominające świetliki.
Umknąłem bezszelestnie, poruszając się najciszej jak potrafiłem, aby zajść samicę z boku.
— Wiesz, gdzie się znalazłaś, dziecino?
— szepnąłem tajemniczo, tak aby usłyszała, znikając ponownie w mgle kompana (byłem zdziwiony, że chciał mi w tym pomagać, ale najwidoczniej też uznał to za zabawne). — Mała podpowiedź: To miejsce należy uszanować — dodałem z drugiej strony, ponownie znikając w upiornej mgle, nim zdążyła się odwrócić. Pozostałem skryty, ciekaw jej reakcji, z widocznym uśmiechem. Miałem nadzieję, że doceni żart jak go dokończę.
Laryssa
Wzgórze Świetlików
: 09 lis 2024, 14:31
autor: Laryssa
Nie rozumiała, co się dzieje. Ba – była gotowa uznać, że to siła nieczysta. Jej mięśnie stężały, a ślepia rozwarły się szerzej, kiedy smok całkowicie... zniknął. Wyparował. Właściwie to nawet nie była pewna, co widzi.
Oczy.
Huh? Wzdrygnęła się. Faktycznie. Żółte, z pozoru przypominające świetliki ślepia nie latały leniwie dookoła, raczej trzymając się jednego miejsca. Niczym czyhająca na zwierzynę bestia. Mimowolnie cofnęła się o dwa kroki w trawy za sobą, czując powracający w sercu lęk. No tak. Wiedziała. Wiedziała o tym! Chodzenie nocą zawsze było niebezpiecznie dla smoczyc takich jak ona. Jej gardło się ścisnęło, nie pozwalając wydobyć z siebie zawodzącego jęku. Milczała, całkowicie niema, licząc jedynie, że wyostrzenie wszystkich zmysłów i powolna próba ukradkowej ucieczki będzie wystarczająca, by odnaleźć z powrotem namiot Prip.
Dopiero nagły głos, choć cichy, w jej uszach rozbrzmiał jak tysiąc bębnów i wyzwolił z jej gardła stłumiony pisk. Wzdrygnęła się, nieomal nie podskakując, odsuwając się od razu od źródła dźwięku, przekierowując tam wzrok.
Uciekaj. Teraz.
Co? Ale...
Teraz, psiakrew! Kraina niewiary i grzechu, pamiętała?
No pamiętała. Oczywiście, że pamiętała. A jednak większość smoków, które napotkała, była miła.
Była zbyt ufna.
Nie minęło dużo czasu. Jej myśli jak gdyby wpadły do studni. Słyszała ich echo jeszcze przez krótką chwilę, nim całkowicie umilkły, pozostawiając po sobie nawet przyjemną pustkę. Ale z drugiej strony też coś nieprzyjemnego, i prawdę rzekłszy, przerażającego – niepewność, zawahanie i całkowite zesztywnienie całego ciała. Nie potrafiła się zmusić do ruchu, nie potrafiła dostrzec niebezpieczeństwa. Nie rozumiała. Nie widziała. I nie wiedziała.
Nawet jeśli by chciała, nie umiała wydusić z siebie nic konkretnego. Po prostu tak stała, wryta w ziemię niczym posąg, skąpana częściowo ci cieniu nieoświetlanym nawet przez odbicie księżyca.
Ślad Chmur
Wzgórze Świetlików
: 12 lis 2024, 23:07
autor: Świat zza Chmur
Obserwowałem ją z ukrycia, widziałem że... nic nie robi? Hm. Z tej odległości ciężko było mi ocenić jej mimikę, a mowa ciała nie zdradzała jednoznacznie przerażenia – może nie wiedziała po prostu co ma robić? A zobaczmy w takim razie jak zareaguje na to:
— No? Rozpalaj świeczki! — szepnąłem jej ponaglająco za nią, wyraźnie zniecierpliwiony. — Nie chcesz skończyć jak twoi poprzednicy, prawda? — dodałem, osuwając się już mocniej w cień. I wróciłem do obserwacji jej zachowania. Wydała się nieco wystraszona, ale chyba nie przesadziłem... prawda? To ma być żart! Ona to rozumie. Chyba.
Laryssa
Wzgórze Świetlików
: 23 lis 2024, 23:50
autor: Laryssa
Wzdrygnęła się ponownie na dźwięk głosu, a w panującej w głowie pustce słowa odbiły się od ścian, nie trafiając w żadne skojarzenie, żadną konkretną myśl. Jakie... świeczki? Skąd? Po co? Kompletnie nie potrafiła zrozumieć. Nie przypominała sobie, żeby...
H-huh...?
Głos jej ugrzązł w gardle na dobre, a serce podskoczyło do gardła. Zamarła – wstrzymała oddech. Poprzednicy...? Z jej wnętrza wydobyłby się pewnie stłamszony, niewyraźny jęk, gdyby nie to, że nie była w stanie wydać z siebie czegokolwiek, kiedy brakło jej tchu. Nie... nie, to był FATALNY pomysł chodzić gdziekolwiek dalej nocą! Czuła, jak nieczyste moce przesiąkają całe jej ciało od stóp do głów, próbując namieszać w głowie. Zawładnąć jej czystym, nieskalanym umysłem. Jej... jej wspomnieniami. Namieszać w umyśle. Wpierw jej kroki były powolne, kiedy cofała się za siebie, lecz kiedy wpadła na drzewo, jak gdyby wytrąciła się z transu. Podskoczyła z piskiem, rzucając się do szaleńczego biegu w drogę powrotną, stąd, skąd przybyła. Jej łapy plątały się strasznie po ciemku, a sama potykała się o przypominające powykręcane łapska korzenie. Całkowicie oślepiona nagłą ciemnością nie spostrzegła gwałtownego wgłębienia, przez które jej przednie łapy trafiły po skoku w nicość, a tylne zgięły się jak kruche patyczki, niegotowe na nagły spadek terenu. Potoczyła się w dół, czując, jak chciwe łapska próbują chwycić ją za futro z każdej strony, a busz liści próbuje przysłonić światło księżyca.
Czy księżyc to oko Larimara?
Z jej gardła wydobył się urwany gwałtownym haustem szloch, kiedy impet zgiął ją wpół na jednym z pni na jej drodze. Cała rozedrgana poczuła się jak w jednym ze swoich snów, całkowicie pewna, że znów musiała przysnąć w świątyni. Nie ma... nie ma szans. Znowu sięgał jej głowy, mieszał i motał, i...
Księżyc jest towarzyszem wędrowców. I zwiastuje nadzieję, Larciu.
Z jej pyska wyrwało się więcej przytłumionych dźwięków – stęknięć, westchnięć i pociągnięć nosem, kiedy próbowała znaleźć cokolwiek stałego, poza drzewem, co pomogłoby jej znaleźć stabilny grunt. Czuła paskudną, mokrą trawę między palcami, dużo ziemi i błota we włosach i była pewna, że lada moment wpełźnie na nią jakiś obrzydliwy robal. Łapy nie pomagały, ilekroć próbowała się obrócić trzęsąc się jak osika oraz uginając pod jakimkolwiek ciężarem, jakby ktoś zupełnie wyssał z nich siły. Stały się kompletnie bezużyteczne.
A jednak nie potrafiła skupić na tym myśli. Na rzeczywistości.
– Nie jestem jak... n-nie umrę – jęknęła z desperacją w eter, ze stęknięciem wydostając jedną z łap spod swojego ciała, sapiąc między słowami ciężko po niespodziewanym sprincie. W jej głowie kołatało wiele myśli, zbyt wiele myśli. O rodzinie, i o historii Tsaar, i o jej snach... o jej przeznaczeniu. I o tym, jak właśnie wszystko się kończy.
Teraz.
Tak żałośnie.
Ślad Chmur
Wzgórze Świetlików
: 30 lis 2024, 16:49
autor: Świat zza Chmur
Oh, zaczęła uciekać. Czyli przesadziłem, chyba trochę za bardzo. Chciałem krzyknąć „czekaj!”, ale prędzej straciłem ją z oczu. Na szczęście posiadam też inne zmysły oraz kompana, który czuje świat nieco inaczej niż ja.
Żubrochmur ruszył więc za samicą dosyć prędko, podążając za wiatrem, który mimo wszystko zostawiała... a potem trafił na spadek. Hm, nie zauważyła go? Nie ma co się dziwić, pewnie w tym stanie niewiele myślała; dlaczego nie zdusiłem w porę tego głupiego pomysłu...
— Um, żyjesz? — krzyknąłem w eter normalnym głosem, podchodząc przed spadek. — Przepraszam za to, nie spodziewałem się, że... tak bardzo się wystraszysz — powiedziałem nieco zakłopotany, zaczynając powoli schodzić w jej stronę. Bardzo powoli i cicho, aby odgłosy zbliżania się... czegoś jej nie przeraziły. — Pewnie mi nie uwierzysz, ale obiecuję, że nie zrobię Ci krzywdy. Mogę Ci nawet pomóc! — dodałem, rozglądając się za nią.
Kompan był nawet całkiem blisko smoczycy, kierując mnie; korzystał z tego, że może się dobrze zlać z tą mgłą. Rzecz jasna ułożył się tak, aby go nie widziała.
Laryssa
Wzgórze Świetlików
: 06 gru 2024, 0:25
autor: Laryssa
Słowa jakoś sięgnęły do jej umysłu, chociaż bardziej przez paraliżujący strach, który wstrzymał na dobrą chwilę jej funkcje życiowe całkowicie. Byłaby w stanie dać sobie łapę uciąć, że samo jej serce zamarło. Jakby bardziej przypominała ducha; istotę nierzeczywistą, nieistniejącą. Jakby zaraz się miała rozpłynąć.
Nie odpowiadała, chociaż sam sens słów również nie do końca do niej docierał. Kompletnie zaprzeczały całej idei, jaką zbudował sobie jej umysł podczas tego krótkiego pobytu na wzgórzu. Nic więc dziwnego, że dopiero musiała odetchnąć prawdziwym powietrzem, pełnym wdechem, aby móc uspokoić swoje nerwy. Żeby móc w ogóle przetworzyć taką myśl, że może NIE być w niebezpieczeństwie. Że to wszystko był po prostu ponury i żałosny żart.
Spojrzała na wynurzającego się zza krzaków smoka nad wyraz enigmatycznie, spode łba. Śledziła jego ruchy, nic wpierw nie mówiąc. Dopiero spadająca adrenalina pozwoliła jej zabrać głos. Po długiej chwili milczenia.
– Ty... co? – powiedziała głosem niesamowicie zmęczonym, jakby właśnie umarła. Być może coś w niej umarło. Czując, jak futro przesiąka jej wieczorną wilgocią, nadal na lekko drżących łapach, lecz dała radę się podnieść. W ciemnościach jej ślepia znowu spotkały jego. Otworzyła pysk znowu. Co w ogóle by miała teraz powiedzieć? Westchnęła, odwracając głowę. Nie potrafiła zrozumieć, czy to, czego była świadkiem, w ogóle się wydarzyło.
– Nie rozumiem – wyrwało jej się nagle, opryskliwie. Jakby oczekiwała wyjaśnień.
Ślad Chmur
Wzgórze Świetlików
: 08 gru 2024, 19:47
autor: Świat zza Chmur
Kiedy poczułem zapach samicy, poszedłem w jej stronę, tworząc obok siebie dużego, jasnego świetlika z maddary (używając tutejszego określenia na magię). Zatrzymałem się, słysząc jej pytanie, dalej w pewnej odległości. Oh, pewnie nie dowierzała, że to wszystko zrobił jakiś smok... nie dziwię się.
— To... miał być żart. Ale przesadziłem. — opuściłem głowę, w geście jakiegoś zakłopotania i... wstydu. — Było ciemno, nie widziałem cię za dobrze i nie wiedziałem, że aż tak się tego bałaś. Przepraszam — dodałem po chwili. — Nic ci się nie stało? Wezwać Uzdrowiciela? — dopytałem, podnosząc głowę, widząc że jest ubrudzona, ale nie ranna.
Laryssa
Wzgórze Świetlików
: 04 mar 2025, 15:23
autor: Odebrany Oddech
Tanka biegła pewnie, dostosowując tempo do zmieniającego się krajobrazu. Śnieg skrzypiał pod jej łapami, a powietrze wydawało się czystsze i lżejsze tutaj, na otwartej przestrzeni. Wzgórze Świetlików było już blisko, jego szczyt majaczył w oddali, a gdzieniegdzie pomiędzy konarami drzew połyskiwały samotne, ocalałe z zimy wrzosy.
Czuła Tuitiego gdzieś obok, jego obecność była dla niej oczywista – słyszała rytm jego kroków, odbijała w nozdrzach jego zapach, wyczuwała go niemal podświadomie. To właśnie ten moment wydał jej się odpowiedni.
W jednej chwili gwałtownie zwolniła, uginając łapy i napinając mięśnie, by następnie odbić się od ziemi w stronę samca. Skoczyła na niego niespodziewanie, celując w jego bark i bok, by zbić go z równowagi. Zamierzała przewrócić ich oboje, zmuszając do wspólnego lotu w śnieg.
Gdy tylko jej ciało zetknęło się z jego, pchnęła mocniej, chcąc, by potoczyli się razem po pokrytej białym puchem ziemi. Mróz wgryzał się w futro, a śnieg rozsypywał się wokół nich w miękkich chmurach, wirując w powietrzu niczym lekkie pióra.
Udany Połów
Wzgórze Świetlików
: 05 mar 2025, 16:48
autor: Udany Połów
Czuł trącane przez łapy obmarzłe wrzosy. Zapach ich i świeżego powietrza mieszał się z zapachem smoczycy, której dotrzymywał kroku. W którymś momencie miał przyspieszyć jeszcze troszkę, lecz plan jego został pogrzebany wraz z nim w śniegu. Jego ciało poddało się jej sile i gwałtowności, a zaskoczony samiec zdążył tylko podebrać brodę przed połamaniem sobie rogów o podłoże. A jednak cała ta sytuacja wydała mu się zabawna. Śnieg był sypał się wokół, a świat wirował wokół figlarnej smoczycy. Trzymał w objęciu jej barki, aż grzbiet jego wbił się w śnieg i się zatrzymali. Opuścił łapy, a ślepia rozjaśniały, kiedy w wesołości spoczęły na jej pysku. Ogon poruszał się w śniegu zatapiając się weń to rozrzucając na boki. Zamruczał nabierając powietrza, niby zmęczony całym turlaniem się. Tymczasem wraz z wydechem, a wypuścił powietrze przez pysk, wypuścił równocześnie drobne płatki śniegu, które zawirowały magicznie osiadając na licu wojowniczki. Wtedy smok ponownie zamruczał w śmiechu tyle, że głośniej i mrużąc ślepia psotnie.
//Odebrany Oddech
Wzgórze Świetlików
: 05 mar 2025, 23:40
autor: Odebrany Oddech
Tanka zatrzymała się na nim, lekko opierając przednie łapy o jego barki. Jej futro było częściowo obsypane śniegiem, a chłód przyjemnie kontrastował z ciepłem skóry pod grubą sierścią. Przymrużyła ślepia, patrząc na samca z góry, a kąciki jej pyska uniosły się nieznacznie. Nie powiedziała nic, ale przez chwilę jeszcze trwała w miejscu, jakby rozważając, czy nie utrzymać tej przewagi dłużej. Uniosła lekko łeb, pozwalając, by śnieżny pył osiadł na jej pyszczku, po czym gwałtownie poruszyła ogonem, strącając z siebie część białego puchu. Ślepia błysnęły jej figlarnie, a barki drgnęły w niemym śmiechu, zanim w końcu rozluźniła nieco postawę. Niechętnie oderwała się od niego, odpychając się łapą od śniegu. Kiedy wstała, przeniosła ciężar ciała na tył, otrzepując się ze śniegu krótkim, energicznym ruchem. Przesunęła spojrzeniem po leżącym jeszcze smoku, jakby oceniając, czy przypadkiem nie planuje się zemścić. Tanka przechyliła lekko łeb, spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek. Wciąż nie do końca schodziła z niego, jakby celowo przedłużając tę chwilę przewagi.
—No proszę, nawet nie próbowałeś się bronić— Jej głos był swobodny, z wyraźną nutą rozbawienia.
—Może po prostu chciałeś znaleźć się pode mną?— Kąciki jej pyska uniosły się w kpiącym uśmiechu, gdy w końcu się podniosła, odrzucając łbem i strącając resztki śniegu z futra. Zatrzymała spojrzenie na jego pysku, wyraźnie bawiąc się sytuacją.
Udany Połów
Wzgórze Świetlików
: 06 mar 2025, 0:30
autor: Udany Połów
Skorzystał z chwili, w której go puściła. Poruszył ciałem i przekręcił się na lewy bok. Uniemożliwiała mu na razie zupełne wstanie i było pewne, że ją to bawi. Nie mógł przez to odeprzeć czułego, znajomego impulsu, który przebiegł mu pod skórą. Zaś na głos Tanki się zaśmiał. Tak. Była to prawda. Nie bronił się w ogóle. Już miał na to odpowiedzieć, kiedy postawił uszy na kolejne słowa które sprowadziły się do pytania, a pysk mu się na chwile zamknął. Był to moment, w którym nie wiedział czy to był w pełni dowcip, czy mówiła to pół żartem... Uśmiechnął się miło poczynając tak, aby wyminąć się z tym pytaniem.
– Zwyczajnie wiem, kiedy się bronić, a kiedy nie. – odparł swobodnie.
//Odebrany Oddech
Wzgórze Świetlików
: 06 mar 2025, 6:58
autor: Odebrany Oddech
Tanka nie spieszyła się z odsunięciem, wciąż pewnie trzymając swoją pozycję. Jej ciężar skutecznie unieruchamiał smoka, a choć nie wkładała w to nadmiernej siły, było jasne, że nie zamierza tak łatwo pozwolić mu się wyswobodzić. Przyglądała mu się uważnie, rejestrując każdy drobny ruch – subtelne drgnięcie ogona, sposób, w jaki naprężyły się jego mięśnie, gdy próbował znaleźć dogodniejszą pozycję.
-Więc uznałeś, że nie warto?– rzuciła pozornie swobodnie, ale w jej głosie pobrzmiewała lekka nuta zaczepności. Nie wyglądał na szczególnie zaniepokojonego tym, że został przytrzymany. Wręcz przeciwnie – nie podjął żadnej próby, by się wyrwać, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że cała ta sytuacja bardziej go bawiła, niż frustrowała.
Tanka nie czekała na odpowiedź, pozwalając sobie na jeszcze chwilę trwania w tej przewadze. Jej ogon poruszył się leniwie, zamiatając śnieg na bok, zanim w końcu przeniosła ciężar ciała na tylne łapy. Nacisk, który utrzymywał go w miejscu, stopniowo malał, aż w końcu uniosła się, odpuszczając.
Nie odsunęła się jednak od razu. Zanim dała mu pełną swobodę ruchu, pochyliła lekko pysk i z wyczuwalnym rozbawieniem musnęła zębami jego róg. Ugryzienie nie było mocne – raczej szybkie, zaczepne, pozostawiające jedynie krótkie, ledwo odczuwalne ukłucie.
-Teraz możesz próbować- rzuciła krótko, odchylając głowę i robiąc kilka kroków w bok. Śnieg skrzypiał pod jej łapami, gdy strzepnęła go z futra jednym, płynnym ruchem. Choć nie trzymała go już w miejscu, nie odwróciła się całkowicie – jej ślepia wciąż śledziły każdy jego ruch, gotowe wyłapać pierwsze oznaki odwetu.
//Udany Połów
Wzgórze Świetlików
: 06 mar 2025, 10:39
autor: Udany Połów
– Stwierdziłem, że dobrze się bawię. – odparł sielankowo i odrobinę psotnie, czemu przyświecały jasne patrzące ślepia. Niepokój było ostatnim, co by mógł reprezentować swoją postawą. Ogon co prawda drgał oraz poruszał się w śniegu przeskakując z jednego miejsca na drugi, lecz każdy ten ruch determinowała zabawa i spokój bijący od pozostałego ciała, gdzie smok rozluźnił większość mięśni, leżąc sobie, słuchając i patrząc z rozbawieniem na jej przezorność, żeby tylko nie odnalazł okazji do wstania. Udało jej się. Ani myślał się narazie wyrywać. A może czekał właśnie, aż się znudzi?
Otworzył szerzej ślepia, kiedy futro drgnęło jej, a jej szyja oraz głowa poruszyły się w jego stronę. Widział jak odpuszcza nacisk na przednich łapach, czuł to również i słyszał w śniegu obok niego. W momencie, kiedy miała musnąć go zębami smok momentalnie poruszył się. Pochwycił ją za prawą łapę swoimi obiema. Ogon zawinął wokół jej prawej tylnej, po czym w jednym momencie usunął je do wewnątrz, do siebie, by zabrać Tance podporę, a przodem w tym czasie naparł na nią chyląc jej ciało całkowicie ku prawej stronie.
W przypadku sukcesu powstałby na łapy wraz z jej upadkiem i pochylił się nad nią spoglądając z rozbawieniem.
//Odebrany Oddech
Wzgórze Świetlików
: 06 mar 2025, 11:23
autor: Odebrany Oddech
Tanka zdążyła tylko zauważyć subtelne napięcie w jego ciele, zanim jej równowaga została zachwiana. Instynktownie próbowała się podeprzeć, lecz jego ruch był szybki i dobrze przemyślany – uchwycił jej łapę, a oplatający ogon zabrał stabilność, wymuszając na niej przechylenie.
Zaryła barkiem w śnieg, a zimny puch rozsypał się wokół, wzburzony ich nagłym ruchem. Nie było to bolesne – bardziej nagłe i zaskakujące, niż rzeczywiście niewygodne. Mimo wszystko, czuła jak jej mięśnie na moment spięły się z odruchem kontrataku, nim dotarło do niej, że tym razem to ona wylądowała pod nim.
Podniosła wzrok, spoglądając prosto w jego rozbawione ślepia. Cień wyzwania przemknął przez jej spojrzenie, ale nie zrobiła jeszcze żadnego ruchu, pozwalając tej chwili wybrzmieć. Śnieg delikatnie skrzypiał pod jej ciałem, a w powietrzu czuć było lekki chłód, kontrastujący z ciepłem ich futer.
–Sprytnie– przyznała, a kąciki jej pyska uniosły się delikatnie. Nie próbowała od razu się wyrywać. Zamiast tego jej mięśnie rozluźniły się pod jego ciężarem, a ślepia nie odrywały się od jego twarzy. Pozwoliła mu cieszyć się chwilowym zwycięstwem, ale jej postawa wcale nie wskazywała na to, że zamierza na tym poprzestać. Było w niej coś, co mówiło jasno, to jeszcze nie koniec.
Udany Połów
Wzgórze Świetlików
: 09 mar 2025, 13:22
autor: Udany Połów
Dłuższe kły błysnęły drapieżnie, kiedy odsłonił je śmiały uśmiech. Wypuścił wówczas śmiech, po którym zamruczał zadowolony. Ogon zakołysał się nad śniegiem podobnie, jak wąsy które unosiły się falą po bokach jego pyska. Dostrzegł przy tym jej gotowość.
– Przecież nie może być tak łatwo. – odparł mrugnął patrząc jej w ślepia.
Po chwili znów, momentalnie sprężył ciało i odskoczył w bok tak, aby nie miała jak go pochwycić. Po czym wylądował kawałek obok zanurzając się w śniegu, kiedy ugiął nisko łapy. Ogon poruszał się żywiej znacząc się coraz bardziej w śniegu, zaś równie wesołe ślepia przypatrywały się psotnie znad poziomu śniegu wojowniczce. Śmiejąc się czekał co zrobi, choć było też widać, że sam także coś planuje.
//Odebrany Oddech
Wzgórze Świetlików
: 11 mar 2025, 15:19
autor: Odebrany Oddech
Zaśmiała się lekko, słysząc jego słowa, a w jej głosie pobrzmiewała nuta rozbawienia. Subtelny ruch głowy sprawił, że grzywa drgnęła, a kilka pasm futra uniosło się i opadło wraz z jej gestem. Jej zielone ślepia zabłysły figlarnie, gdy podążyła wzrokiem za oddalającym się smokiem, pozwalając sobie na krótką chwilę obserwacji.
Gdy tylko Tuiti od niej odskoczył, nie czekała długo, by odzyskać pełną kontrolę nad swoim ciałem. Zwinne skręcenie w bok sprawiło, że jej sylwetka nabrała płynności, a mięśnie napięły się na krótką chwilę, by zaraz potem rozluźnić w opadającym ruchu. Jej łapy dotknęły śniegu miękko, nie pozostawiając wrażenia nagłego lądowania, a raczej delikatnego i instynktownego dostosowania się do podłoża. Mimo że jej postawa była luźna, czuć było w niej gotowość – swoboda, ale jednocześnie pewność siebie, jak u drapieżnika, który zna swoje możliwości.
– Lubię takie zabawy – zachichotała, a na krótką chwilę kąciki jej pyska uniosły się w wyraźnym uśmiechu. Jej uszy poruszyły się lekko, a grzywa drgnęła przy subtelnym ruchu głowy. Na koniec żartobliwie kłapnęła szczękami, choć bez jakiejkolwiek agresji – był to wyraźny znak rozbawienia, figlarnego wyzwania, które zdawało się niemal unosić w powietrzu wokół niej.
Udany Połów