OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jej łapy chwilę zawisły w powietrzu i dopiero kiedy zaczęły ją boleć od drętwienia to postanowiła je opuścić na ziemię. Czy jego odpowiedź była jakkolwiek zobowiązująca? Nie, raczej nie. Skoro jednak wolał samodzielnie się z tym uporać to Erlyn to uszanuje. Trochę ją zakuła ta myśl. Tylko czemu? Nie znali się znowuż długo. Kilka dni. Więc dlaczego odczuwała jakby minęła wieczność...?Z zamyślenia wyrwały ją jego osobliwe słowa. Mrugnęła kilka razy w szoku, zezując na fioletowo-różową łuskę. Nie miała pojęcia jak jej matka wyglądała, jak pachniała, ani właściwie nic. Poza imieniem. Jaśniejąca Konstelacja. Viliar jej to powiedział, dawno temu.
– Skąd ją wziąłeś? – spytała zaskoczona, ostrożnie chwytając łuskę między palce i oglądając ją z każdej strony. – Znasz moją mamę? Wiesz gdzie jest? – dopytywała z wyraźną nadzieją w głosie.