Strona 26 z 34

: 20 wrz 2020, 19:50
autor: Pasja Uczuć

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Paqui już tego nie pamiętała, jednak gdy była mała, bawiła się z mamą na wyspie. Był z nimi żywiołak dorosłej smoczycy, wodny tygrys, Tecuani. Był dość zaczepnym stworzeniem i w pewnym momencie spryskał ich wodą. Lianka chciała się na nim zemścić niejako, rzucając w niego piaskiem. Pasja tymczasem, zamiast do niej dołączyć, stanęła pomiędzy nimi, unosząc przednie łapki i rozkładając skrzydła. Chciała bronić małego "zdrajcę", widząc w nim bardziej głupiutkiego braciszka, niż wredne zwierzę. Sama zresztą miała wtedy tylko kilka księżyców. Można by powiedzieć, że historia jak każda inna, ale... Pokazuje dobrze nawet obecne podejście Pasji. Szkoda, że sama nigdy już jej nie opowie.
Grzbiet Paqui pokryty był dość twardymi łuskami, a szczególnie w miejscu przebiegającej po nim, wyraźnej, zielonej pręgi. Te były najgrubsze, najtwardsze i najbardziej odstające, chroniąc skryty pod spodem kręgosłup smoczycy. Ta zdawała sobie sprawę, że nie ma dość siły, by przez dłuższy czas nosić na sobie partnerkę, dlatego niestety, nie mogła sobie do końca pozwolić na pochwalenie się łowami, szukając choćby najbliższych smoków. Gdy złapała w pysk obie, pozostawione przez smoczyce torby, udała się w kierunku groty. Na odpowiedź na swoje pytanie uśmiechnęła się szeroko. Ich miłosne gniazdko było bardzo blisko, a zbliżający się zmierzch zapowiadał się bardzo... Bardzo ciepło.

: 25 wrz 2020, 21:21
autor: Pamięć Barw
Urocza łączka i ładna pogoda. Połączenie które bardzo odpowiadało Zirce gdy wolała wyjść spod cieni drzew by poobserwować również trawy łąk. Już jakiś czas temu przeszła na Wspólne Tereny, ale teraz dopiero dotarła na Szumiącą Dolinę gdzie upalne popołudnie ochładzał lekki chłodnawy wiaterek.
Weszła w wysokie trawy i uwaliła się na prawym boku przygniatając trawę. Poleżała chwilę i składając kryzę przewróciła się na plecy przy okazji zachaczając uwagą o obłoczki na niebie. Wypatrzyła się w nie dla zabawy doszukując się znajomych krztaltów. Dostrzegła parę ciekawych, lecz po chwili zrobiło się jej nie wygodnie, szczególnie przez kolce grzbietowe wbijające się jej w owym grzbiet, i znów przekręciła się na brzuch. Oparła pysk o ugniecioną trawę przed jej przednimi łapami wpatrując się tym razem w ziemię. Znajdując nowe zajęcie – doszukiwanie się jakiś robaczków. Tym razem nie było żadnych uwłaczających bodźców i mogła się pochłonąć w obserwowanie żuczka co ujrzała broczącego przez trawy.

: 26 wrz 2020, 20:14
autor: Kakofonia Szeptów
Lecz dziwnym trafem ktoś przerwać miał samicy jej zabawę. Smok dużo młodszy i mniejszy od niej. Nawet ilość łap się nie zgadzała. Malachitowy bo o nim mowa coraz częściej wybywał na krótkie spacery poza obóz Ognia. Łapy jednak z rzadka ograniczały się do "krótkości" tych spacerów i niosły samca powiedzmy... aż pod Bliźniacze Skały. Nie przeszkadzało mu to. Lubił mieć gdzie złapać oddech. Poobserwować naturę. Odgadnąć jak stare są mijane drzewa i jak dawno zmarło zwierzę, na którego czaszkę zdarzyło mu się natknąć. Westchnął cicho wchodząc na niewielki pagórek by zauważyć... Smoczycę w oddali. Nie zastanawiał się zbyt długo nad słusznością kontaktu z nią, i tak nie miał lepszych zajęć więc powoli zszedł z pagórka, na którym stał i z uśmiechem zdobiącym smukły łeb zbliżył do ziemnej.
~ Cześć?~ Rzucił dość niepewnie stojąc za Zirką.

: 28 wrz 2020, 22:16
autor: Pamięć Barw
Wzrok jej spoczął na mknącym robaczku przykuwając do niego sporą ilość uwagi. Jednak nadal była zdolna dosłyszeć kołysanie traw charakterystyczne gdy ktoś przez nie broczy. Obruciła łeb wyginając szyję tak by spojrzeć za siebie, na białawego młodzieńca o krwistych przebarwieniach. Obdarzyła go neutralnym wyrazem pyska kiedy zdołał się przywitać. Wyczuła u niego woń Ognia, toteż może chyba trochę się rozluźnić.
Wnet się rozpromieniła w uśmiechu odrzekłwszy na przywitanie.
Witaj, młody! Cóż za słoneczny dzień, nieprawdaż? Ciekawe na ile tak będzie. Mówią, że w krótce mają przyjść przymrozki. Wiesz? Co prawda teraz się nie zapowiada, ale pogoda bywa różna. – Mówiąc przekierowała wzrok na niebo, by przez chwilę poobserwować puszyste chmurki. Szybko, lecz wróciła spojrzeniem na młodego. Powie coś? Będzie milczał? A może się przedstawi.

: 02 paź 2020, 20:14
autor: Kakofonia Szeptów
Samiec natomiast zawiesił spojrzenie na starszej i zdecydowanie większej samicy. Ciekawe na czym była skupiona jeszcze chwilę temu... On sam chyba za mocno skupił się na niej bo nie zdołał przybrać jakiejś bojowej miny w wypadku spotkania z wrogim członkiem straszliwej Ziemi! Zastrzygł jedynie uchem i zaszeleścił pióropuszem spomiędzy, którego widocznie zaczęły wystawać kolce.
Sam odwzajemnił uśmiech Ziemnej wystawiając kły. Dawno nie był taki pogodny... I w zasadzie nie potrzebne były do tego żadne słowa.
~ No jest bardzo ładnie. I oby jak najdłużej pogoda była taka ładna. Złota pora Liściastych Dywanów zawsze krzepi humor przed śniegiem. Przynajmniej tak mi się wydaje... A nocami już bywa zimno! Póki nie miałem groty mogłem to dobrze sprawdzić.~ Samiec uśmiechnął się szczerze samemu zadzierając pysk by spojrzeć w górę. Nie zanosiło się na deszcz i było... zwyczajnie ładnie. Usiadł na zadku obserwując swoją nową towarzyszkę rozmowy. Zapowiadał się przyjemny dzień.

: 04 paź 2020, 21:54
autor: Pamięć Barw
Słuchała go patrząc nań pomimo pyska zwróconego do chmur.
A nawet nie odczułam tego, ale na dworze nocami faktycznie chłodniej. Ja to u siebie wrazie zimna mam futra na których śpię. Polecam pomysł. Może nie do końca na teraz, ale w zimie na pewno będzie przydatne. – Jak to czas leci. Niedługo pora dywanów. Jesień. Jeszcze tylko trochę i będzie jej pora – Zima. Lubi kwiaty i owoce lata. Jednak do zimy czuje wielki sentyment. Może też będzie spotkanie starszych. To jest raczej co roku. AH! Ale teraz to trochę za daleko powędrowała myślami. Jeszcze jest lato. Jesień przed nią, a już myśli o zimie. Hah! A właśnie. Gdzie jest jej robaczek?
Opuściła pysk patrząc w trawę za żuczkiem od którego wzrok zabrała gdy młody się zjawił. Cóż. Pomimo innego stada, niezwykle swobodnie się przy nim czuję. I jednym "uchem" słuchała ewentualnego mówienia młodego. Jako, że sama w trakcie oddała się przerwanemu zajęciu. Lecz najpierw – Gdzie ten żuczek?

: 10 paź 2020, 17:04
autor: Kakofonia Szeptów
Samczyk za to wyszczerzył pogodnie kły. Samica mimo różnicy wieku i stad wydawała mu się bardzo miłą personą. A... Zawsze warto pielęgnować przyjaźnie.
~ Niby futro mam własne, ale nawet ono nie pomaga gdy śpi się gdzie popadnie. Pomysł z nazbieraniem skór jest jednak bardzo fajnym pomysłem.~ Powiedział trochę energicznie układając się na trawie... na grzbiecie i oddychając głęboko. Nie bał się ziemnej samicy bo jeśli chciałaby zrobić mu krzywdę już dawno tak by się stało. Była większa, pewnie silniejsza i dużo bardziej doświadczona. Mógł więc bez problemu odetchnąć, spojrzeć w chmury i... pomyśleć o zimie. Biały puch zawsze... Kojarzył mu się z bólem grzbietu, zimnym głazem i pisklęciem. Nie wiedział dlaczego właśnie tak widział tą porę... Jeszcze biały puch.... I wierzby. Tak... To to miejsce... Jego wspomnienie napawało młodego smoka dziwnym rodzajem spokoju. Pogodzenia się z tym co życie ma dla niego przygotowane... Przymknął w końcu ślepia podkurczając szyję jakby czuł na niej szalik... Mięciutki materiał dający ciepło.
~ Nie przedstawiliśmy się sobie. Jestem Nahl lub Malachitowy Kolec ze stada Ognia.~ Powiedział bardzo spokojnie. Jego głos jednak nie brzmiał jak należące do kogoś tak młodego. Uśmiechnął się pod nosem...
~ Jesteś łowczynią? ~

: 13 paź 2020, 21:59
autor: Pamięć Barw
Przytaknęła pyskiem ze zgodą.
No i zawsze jest możliwość wykorzystania całkowicie z upolowanego futrzaka. – powiedziała i spojrzała na ułożonego na trawie młodzieńca. Nie czuła od niego żadnej agresji, więc nie ma potrzeby budzić jej w sobie.
Zamyśliła się chwilkę, lecz szybko wróciła do rzeczywistości, kiedy ponownie usłyszała głos, jak się właśnie przedstawił, Malachitowego.
No tak, nie przedstawiliśmy. Miło poznać, Malachicie. Jestem Pogodna Myśl albo Zirka jeśli chcesz. Ja akurat jestem ze stada Ziemi. – odpowiedziała w uśmiechu, by zaraz dobrnąć do lekkiego chichotu.
Oj myślałam żeby pójść w ślady łowcy. Ale nie. Jestem wojownikiem. A ty na co się szkolisz, adepcie?

: 23 paź 2020, 22:19
autor: Kakofonia Szeptów
Samiec wyszczerzył kły. Rozmowa z ziemną była... Dość miła.
~ Yhm... Na przykład zrobić worek z tego co zostanie po legowisku.~ Zauważył przypominając sobie jak ostatnio obładowany wrócił z polowania.
W każdym razie on też nie czuł się jakkolwiek uprzedzony względem starszej samicy. Była smokiem miłym i rozmownym nie dającym wrażenia fałszywości. Potencjalnie dobra znajomość prawda? No i jest wojownikiem więc Nahl ma kolejnego smoka, z którym kiedyś może potrenować. Wspaniale prawda?
~ Zirka... Bardzo ładne. Ostatnio dość często spotykam członków waszego stada. Tak lubicie przechadzać się po wspólnych czy u was jest ciut nudnawo?~ Uśmiechnął się a spory pióropusz zafalował ukazując czerwień i biel sporych piór. Na zadane pytanie speszył się ale tylko leciutko. Był już dość... Wiekowym w ramkach adeptów. Ale ceremonia nadchodziła wielkimi krokami.
~ Ja zamiast własnych szponów bo i tak nie mam ich za dużo preferuję magię. Zostanę czarodziejem. Najlepszym. Przynajmniej mam taką nadzieję.~

: 25 paź 2020, 8:54
autor: Pamięć Barw
Zgodziła się z nim przytakując łbem.
Tak. Jakiś worek na szmargały też może się przydać. Zawsze trochę mniej na barkach. – Rzekła pogodnie wracając do błądzenia wzrokiem w trawie. Oj no uciekł już ten żuczek. Rrrrr...
Uśmiechnęła się na miłe słowa i zerknęła nań przelotnie słuchając dalej.
Dzięki, twoje też ci pasuje, Nahl. Hm. Nawet nie wiedziałam, ale nie wiem czemu. Pewnie lubimy, no i wielu z nas ma przecież przyjaciół nie tylko z Ziemi. A tereny wspólne są właśnie by się spotkać. Ja osobiście lubię tę tereny. No i na nich też znajduje się Arena. – powiedziała najwyraźniej samej sobie też odpowiadając. Sama za to spotyka więcej smoków z Plagii. Ale co. Świat jest mały. No i--O! Biedroneczka! Przysunęła łapę by owad się wspiął.
Oczywiście nie olała Mahl! Skądże znowu! Nadal go słuchała. Ale aż coś żywego błysnęło jej w ślepiach, kiedy dosłyszała końcówki. Ot co! Nawet oderwała wzrok od biedroneczki!
Magia też jest niezwykła. Pozwala na wiele i z pewnością masz szansę być usłyszany, ale żeby być najlepszym musisz się postarać. Naprawdę mam nadzieję, że ci się uda. – wróciła wzrokiem na łapę za biedronką, której nie było. Ehhh... Odleciała kiedy nie patrzyła! Więc wróciła do towarzysza.
Heh. Wiesz, że ja też myślałam zostać najlepszym wojownikiem? Długi czas do tego dążyłam, ale w końcu porzuciłam lub zapomniałam o tym na rzecz zwyczajnej rozrywki. Albo zemsty patrząc na to po co zaczęłam Arenę Viliara. Mówię ci, że bycie najlepszym to trudna sztuka. Zwłaszcza kiedy masz pecha i sam łamiesz sobie łapy. – Powiedziała w przeciwieństwie do przekazu łagodnie.

: 28 paź 2020, 2:16
autor: Kakofonia Szeptów
Samiec zaśmiał się.
~ Zwłaszcza gdy się ich jako tako nie ma.~ Zażartował, a jego wzrok uciekł w okolicę miejsca gdzie patrzyła się samica. Czyżby coś tam zgubiła? Albo on jej coś spłoszył sprzed nosa? Miał wrażenie, że zerka tam od czasu jak tu przyszedł. Ale może jego wrażenie było bardzo mylne?
~ A no, rzeczywiście główna arena tu jest. Właściwie to jak ci idzie? Masz za sobą wiele sukcesów?~ Zapytał bo w końcu on dopiero zaczynał. Może usłyszy kilka rad? Albo samica zwyczajnie podzieli się doświadczeniem co on będzie mógł wykorzystać.
Fakt, że robaczek wspinał jej się po łapie był bardzo uroczy. Wodził za nim wzrokiem zastanawiając się... jakby smakował? A no! W końcu są z pewnością tacy co robaczaną dietę lubią. Choć samiec powątpiewał, że da się na takiej wyżyć. Ale jak to mówią... "Mięso to mięso".
~ Niezwykle zabójcza. Ale jest w niej też coś pięknego nawet gdy nie do końca nas słucha. Jej lekki wybuchy, humorki i krzyki. Warto dla tego być czarodziejem.~ Uśmiechnął się pogodnie widząc jak niewielki owad właśnie wzbija się w powietrze. Może na owadach zacznie ćwiczyć celność zaklęć? No nie tym, ale tak... dwoma maddarowymi igłami odciąć skrzydła? Całkiem dobre ćwiczenie.
~ Nie zapomniałaś jeśli teraz o tym mi mówisz. Dobrze jest być kimś dobrym w tym co się robi prawda? A gdy robi się to co się lubi radość i rozrywka przychodzi sama. Nawet jeśli od czasu do czasu twór dźgnie tkacza.~ Ah no tak! Jego pierwszy większy trening nie skończył się najlepiej ale to tylko zadrapanie. Całe szczęście. Nie musiał z tym nawet iść do Urzary.

: 28 paź 2020, 20:33
autor: Pamięć Barw
Uśmiechnęła się podbudzona śmiechem młodego.
Właśnie. Z drugiej strony można też użyć maddary, ale ja się za bardzo rozpraszam, by nosić rzeczy za pomocą niej. Tak o jakoś będzie, ale na polowaniu to prędzej na ogonie będę nosić.
Odpuściła już sobie zgubionego żuczka i podjęła się dalszej rozmowie. I trochę nie spodziewała się takiego pytania, choć wydawało się być w sumie całkiem zrozumiałe. Miło je przyjęła i odpowiedziała.
Właściwie to idzie dobrze. Nie pamiętam dokładnie wszystkich walk, ale mam sporo wygranych za sobą. Choć co prawda nie wszystkie były zwyciężone. Jakoś, moje łapy mają skłonność do samowolnego łamania. – powiedziała zerkając na swoje łapy, ale za chwilę zerknęła na młodego. – A ty, Mahl? Jak tobie idzie? Doświadczyłeś areny? – zapytała ciekawiąc się postępami adepta.
Zjechała wzrokiem na swoją łapę i śledziła wzrokiem biedronkę, która się na nią wspięła, lecz kiedy znów udzieliła się w rozmowie odwróciła się od owada skupiając uwagę na młodym.
Zgadzam się. Maddara naprawdę potrafi być piękna mimo tej jej grozy. Kwiecisty Rapsod jest naprawdę niezwykły w tworzeniu z maddary. Czasami mu ona szwankuje, lecz podziwiam jego twórczość. Sama z maddary to posługuje się w gruncie rzeczy tylko precyzyjna dla tworzenia czegoś dla zabawy lub nauki co chcą. – powiedziała i odwróciła się ponownie do owada... jednak...ona przywitała się tylko z pustą dłonią. Niestety. Ominęła wzniesienie się biedronki, wzniesienie jak i jej odlot.
Zwróciła wzrok na rozmówcę. Ciekawe spostrzeżenie. W trakcie słuchania uśmiech sam wkradł się na powrót zdobiąc jej pysk.
Oj tak. Miło jest wiedzieć, że jednak ci wychodzi to co robisz. Wtedy nawet takie porażki jak bunt maddary można zbić na drugi plan. A frajda sama się znajdzie.

: 01 lis 2020, 18:57
autor: Kakofonia Szeptów
~ Nie ma co marnować magii na traganie własnych gratów. A tak to ćwiczymy pazury szyjąc sobie jakąś torbę. Chociaż ja raczej nie będę potrafił.~ Uśmiechnął się podnosząc pojedynczy zielony szpon do góry.
~ Ah to cierpisz na tą wojowniczą przypadłość. Gratuluję sukcesów.~ Uśmiechnął się wesoło choć jego pysk trochę stracił na radości gdy wypowiedziane przez samicę imię nie należało do niego. Nie całkiem.
~ Nahl. I idzie mi całkiem dobrze. Pokonałem waszego adepta swojego czasu, ale nie bywam jeszcze na arenie tak często jakbym chciał. Zmieni się to oczywiście i może... Niedługo zawalczymy co?~ Zerknął z ukosa na Zirkę chcąc zbadać jej reakcję na tą jakże ciekawą propozycję. Choć tak szczerze to Malachit chętnie zawalczy w końcu z jakimś innym czarodziejem.
~ Mhm... Chętnie poznam tego całego Kwiecistego gdy nadarzy się okazja. I miło wiedzieć, że nie tylko mnie maddara czasem nie słucha. W zasadzie używam jej tylko w ramach konieczności. I podczas treningu. Ale rzeczywiście do nauk też będzie przydatna choć jestem chyba jeszcze zbyt młody by sam kogoś uczyć. ~ Przynajmniej tak mu się wydawało. Choć czasem gdy budził się po długiej nocy miał wrażenie, że robi to nieprzerwanie od setek księżyców. Pewnie to normalne gdy w życie wkrada się rutyna.
~ Mhm... Albo gdy łapa ci się złamie wiesz gdzie popełniłaś błąd. Miło cię poznać Zirko ale chyba będę ruszał dalej. Mam wiele terenów wspólnych do poznania.~ Uśmiechnął się pogodnie.

// kończymy czy jeszcze chcesz trochę pociągnąć tą bułkę? ^^

: 09 lis 2020, 21:55
autor: Pamięć Barw
Uśmiechnęła się szeroko w wesołym uśmiechu, a spoglądając na niego próbowała ocenić jego samoocenę. Naprawdę ciekawe czy tylko żartuje sobie ze swoich wywernowych korzeni.
Zawsze jest możliwość stworzenia worka zamiast torby. – zaproponowała inną możliwość.
Heh. Tak. – Cofnęła się pamięcią do mienia młodego. No rzeczywiście mogła źle wymówić. – Wybacz, przejęzyczenie. Nahl. Ciekawie byłoby spotkać się na arenie. A prawdę powiedziawszy, istnieje dość duża szansa na to. – powiedziała szczerząc delikatnie kły w uśmiechu.
Oj nie tylko ciebie. Ale nie musisz być dorosły by kogoś uczyć. Jeśli masz wiedzę i chęci to nie widzę problemu żeby trenować sobie mentorstwo.
Przytaknęła mu energicznie pyskiem. Tak. Młody widać też się uczy na błędach. Tyle, że to nie zawsze musi być jej błąd. Zdarza się zwyczajnie pech.
Uśmiechnęła się lekko spoglądając na niego, a potem w trawę.
Ciebie również miło było poznać, Nahl. Jeśli nie byłeś, to szczerze polecam Szklany Las. Zwłaszcza zimą. Oj, wtedy jest klimat. – spięła mięśnie potem je rozluźniając, by rozruszać się trochę. – W sumie też się zasiedziałam. – rzekła wstając i odpuszczając już sobie zerkanie w trawę.
To do następnego spotkania. Może nawet na arenie. – ponownie się wyszczerzyła, ale na chwilę. Bo potem ruszyła w swoją stronę tylko nasłuchując szelestu za sobą.

/Możemy kończyć

: 11 lis 2020, 1:00
autor: Kakofonia Szeptów
Adept sam wyszczerzył kły. Zarówno torba jak i worek by mu się przydały ale problem był w tym, że tak szczerze... Nie miał pojęcia jak się szyje. Ale zawsze może kogoś o to poprosić prawda? Nie Zirkę co prawda bo nie chciał wykorzystywać smoka z obcego, neutralnego (przynajmniej według niego) stada gdy nie miał jak się jej odpłacić.
~ Torba czy worek i tak musiałbym jakoś zabrać się za szycie, a by szyć trzeba mieć palce. Ja niestety ni posiadam ich w ten sposób co ty ale... Zdobędę swoją torbę. Czy tam worek. I chętnie ci się nim pochwale.~ Powiedział wesoło.
~ Nic się nie stało. W końcu dopiero się poznaliśmy, nie musisz go zapamiętywać. I na pewno się spotkamy na arenie wątpię, że tylko raz.~ Zadziwiające jak pogodny był dziś samiec. Zupełnie nie jak on prawda? Czyżby wstał prawą łapą? Albo zwyczajnie aura tak miłej smoczycy poprawiła mu humor.
~ Jeśli nadarzy się okazja chętnie spróbuję. Sęk w tym, że dziwnie będzie uczyć kogoś niewiele młodszego od siebie.~ Bo sam Nahl do starych smoków nie należał. Przynajmniej nie ciałem.
~ Szkl...any las? Jaaa... Chyba nigdy tam nie byłem. Dziękuję, z pewnością odwiedzę.~ Bo rzeczywiście nigdy ani on, ani ten kim był nie był w Lustrzanym Lesie. Aż dziwne prawda? Nahl kojarzył wiele miejsc, wiele znał dość dobrze ale o tym słyszał po raz pierwszy.
~ Tak, tak... Do walki więc.~ Wyszczerzył się mimo wcześniejszego zakłopotania i odszedł. W swoją stronę oczywiście.

/zt

: 21 sty 2021, 19:09
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca kojarzyła bliźniacze skały jak przez echo. Nie była do końca pewna dlaczego, ale wydawały jej się dziwnie znajome. Łuna kroczyła koło smoczycy, gdy tak parły przez śnieg. Klacz nie rozumiała dlaczego jej smok zdecydował się na spacer, ale nie narzekała. Obie szły, dzielnie trzymając się swojego boku, a Zorza rozglądała się uważnie. Czasami się zatrzymała, czasem pomyślała chwilę dłużej. Na razie jednak spacerowała.

: 21 sty 2021, 19:25
autor: Światokrążca
Żer przechadzał się po przez Bliźniacze Skały, wcale a wcale nie próbując wypatrzeć jakiegoś ustronnego miejsca do którego mógłby zaprosić Aderyn. Wcale...
Gdy tak przedzierał się przez śnieg, przez przypadek natrafił na znajomą już mu sylwetkę oraz chodzącą kupę śniegu z rogiem... znaczy... ślicznego jednorożca. Zatrzymał się jakiś ogon przed samicą. Jego czarne łuski znacząco odcinały się od zimnej bieli, a jaskrawe kolory tylko jeszcze bardziej krzyczały "tu jestem!".
Oh. Jesteś tą uzdrowicielką z Świątyni. Wydawałaś się... wiedzieć co robić. Już wcześniej się spotkałaś z takim mmm... przypadkiem? – zapytał samicy, starając się nie gapić na białą kropkę na jej czole.

: 21 sty 2021, 19:31
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca skinęła leniwie łbem samcowi, który stanął na jej drodze. Zmierzyła go łagodnie spojrzeniem, bo przecież widziała go pierwszy raz. Nie pamiętała zbyt dokładnie widowni ze świątyni, więc mógł być tam ktokolwiek. Przesunęła ogonem po śniegu dość niepewnie, gdy zapytał. Czy zamierzała mu mówić? Może. Nie była do końca pewna czego mógł od niej chcieć.
Tak. – Smoczyca zauważyła jego plamę na czole. Widziała już Delavira z kropką, a teraz kolejnego samca? Smoczyca próbowała przypomnieć sobie co mówił smok i chyba wspominał coś o Pacyfikacji, prawda? Możliwe, że to był kolejny smok z tego rodu. Mała Zorza pewnie by zapytała, ale duża Zorza raczej nie pytała dorosłych o rodziców, czy krewnych.

: 21 sty 2021, 20:06
autor: Światokrążca
Wzrok samca powędrował za wzrokiem samicy. Patrzyła... patrzyła na jego czoło. A on spojrzał... na jej czoło. Też to zauważyła. Oboje to zauważyli. I jeszcze te kolory. Różowa głowa i ciało o innym odcieniu. Zaniemówił na chwilę, aż w końcu wziął głębszy wdech napinając szeroką pierś.
Jeśli mogę spytać... kim są twoi rodzice? Jacyś... ziemiści być może? – powiedział w końcu, przerywając ciszę.

: 21 sty 2021, 20:52
autor: Zgubna Słodycz
Kropki wyrażały więcej, niż tysiąc słów, bo oboje wpatrywali się w swoje czoła z wielkim zainteresowaniem. Nic dziwnego w końcu, skoro geny stwierdziły, że kropka jest najważniejszą cechą, jaką należy przekazać potomkom. Zabawne, że sam Teza jej nie miał, ale prawie wszystkie pisklęta ją odziedziczyły. Smoczyca poruszyła się łagodnie i westchnęła cicho. Poruszyła nozdrzami łapiąc samca. Ziemisty? Najwyraźniej.
Mój tata wykluł się w Ziemi, z tego co wiem. – Odparła krótko i przechyliła lekko łeb. – Rodzina Delavira? – Zagaiła cicho. Może sam samiec się przyzna do swoich potomków.

: 21 sty 2021, 21:08
autor: Światokrążca
Z głośnym świstem wciągnął powietrze w płuca, a szczęki zacisnęły się tak, że aż mogła usłyszeć zgrzyt zębów.
Tweed. – syknął po czym milczał przez chwilę z zamkniętymi oczami, aż nie rozluźnił się siłą woli. Bacznie spojrzał na samice lustrując ją swoimi jadowitymi ślepiami.
Wspominał, że ma dzieci, ale mi ich nigdy nie przedstawił, a ja nie czułem potrzeby by wtrącać się w jego życie skoro nie rozmawialiśmy odkąd odszedł z stada. – zaczął, trochę od ogona strony. – Najwyraźniej jestem twoim dziadkiem. Światokrążca, Starszy Ziemi. – wyjaśnił w końcu chyląc lekko łeb.
Za to Delavir... hmm – zamilkł chwilę zastanawiając się nad tym imieniem. – Słyszałem o nim od wnuczki, ponoć to jakiś potomek mojej córki z Ognia, ale nigdy nie miałem okazji poznać. – odpowiedział.