Strona 26 z 31
Błękitna Skała
: 05 lut 2023, 6:42
autor: Strażnik
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zacisnął szpony na torbie. Sekcja nie mówiła teraz nic głupiego, ale to nie powstrzymywało fal gniewu, które co jakiś czas opanowywały go niespodziewanie, żeby potem znów zniknąć.
Prychnął nozdrzami, ale w porę zacisnął zęby, by powstrzymać się od jakiegoś idiotycznego komentarza.
– Nigdy nie czuję się na siłach by robić cokolwiek Sekcjo. To mój ssssekret do sprawnego funkcjonowania – Na tym etapie było to tak żałosne, że aż zabawne. Miał ochotę się zaśmiać, ale czuł że wtedy jego ciało przechwyciłoby możliwość do wyrażenia emocji i jedynie wróciłby do płaczu.
– Kroniki. Stwórz myśl, daj jakiś kierunek, to rozwinę. Nie masz przy sobie żadnej skóry, na której sam mógłbym pisać? – wychrypiał rozkazująco, z potencjalnym zarzutem. Skoro już wyjęła tabliczki to raczej wątpliwe, w końcu torba nie miała bezgranicznej pojemności, chociaż kto ją tam wiedział. I torbę i Sekcję, bo oboje mogli być pełni niespodzianek.
Sekcja Zwłok
Błękitna Skała
: 06 lut 2023, 18:25
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Pogrzebała łapą w torbie, żeby sprawdzić, czy zostało jej coś jeszcze.
– Tylko na kamieniu widzę co piszę, dlatego niczego więcej nie używam – powiedziała, nieco zmartwiona, że nie miała niczego dla proroka. – A ty nie masz może jakiejś skóry? Zawsze mogę poprosić Marę, żeby nam przyniosła kilka z Giganta.
Niestety w torbie nie było niczego dobrego do zapisywania tekstu, prócz tych tabliczek, które rozłożyła na ziemi. Niektóre były puste, na innych zaś były wyskrobane notatki. Smoczyca wzięła w metalową łapę jedną z tych zapisanych i przejechała po niej powoli palcami lewej dłoni.
– Właśnie. Gigant. Ty byłeś obecny przy walce z Gigantem, co nie? – zapytała się, żeby się upewnić co do tego faktu. – Tutaj pisze, że po prostu przyszedł na wyspę i nic nie robił. Była jakaś narada, ale gdy niecierpliwi złamali rosnące na Gigancie drzewko, ten znowu ożył. Ale dziwne, że nie zaatakował tych smoków, tylko skupił się na zniszczeniu Jaskiń Proroków. Hmm... Pamiętasz może, co było w środku nich?
// Strażnik Gwiazd
Błękitna Skała
: 21 lut 2023, 6:32
autor: Strażnik
O nic teraz nie proś – szorstko zwrócił uwagę, a potem wychylił się nieco naprzód, by zabrać Sekcji jedną z jej własnych, niezapisanych tabliczek. Gdy mówiła, ustawił ją stabilnie przed sobą, żeby również wyskrobać jakieś myśli. Szczególnie teraz, zrobienie czegoś z pazurami było dla niego bardzo ważne. Początkowo jednak bezmyślnie kreślił kółka szponem, nawet nie analizując słów ciemnołuskiej.
Zastanawiał się ile potencjalnych rozmów stracił. Jak niewiele brakowało do przeprowadzenia dyskusji właściwie.
Co mu przychodziło z rozkojarzenia się jakimiś kronikami? Co go obchodziła przeszłość, jeśli wszystko co budował rozpadało mu się w łapach?
Zacisnął powieki, wściekły na samego siebie. Sekcja nie przybyła tu po to, żeby nasłuchiwać nierówności w jego oddechu, a w przeciwieństwie do niego, miała bardziej policzony czas.
– Uh – mruknął, przy okazji drapiąc o powierzchnię kamienia, tak że spod jego pazurów wyrwał się drażniący uszy odgłos.
– Trudno powiedzieć czy drzewo miało dla giganta jakieś realne znaczenie. Może po prostu pobudziła go świadomość, że da się go uszkodzić albo brakowało mu interakcji z żywym stworzeniem, żeby mógł podjąć decyzję. Nie był w każdym razie żadnym żywym stworzeniem, a jedynie konstruktem zasilanym potężną magią, której źródło do tej pory nie zostało poznane – zaczął recytować to co w jego pamięci było najbardziej przejrzyste i dopiero potem nieco zwolnił, słowa dobierając nie tylko wolniej, ale jakby z wysiłkiem.
– W kronikach jest notatka na temat tego co kryło się wewnątrz jaskiń, choć Dar sporządził w związku z tym osobny raport – Imię uzdrowiciela Ziemi niemal intuicyjnie wkradło mu się na język, tak że nawet nie pomyślał o tym na ile Sekcja mogła go znać.
– Kula... – westchnął nerwowo i znów postukał szponami w krawędź kamiennej tabliczki.
– Lewitująca biała kula wielkości smoczego łba, naznaczona ciemnymi nieregularnymi plamami.
Przy próbie zbadania jej magią, zdawała się wchłaniać smoczą energię, do tego stopnia, że dla nieuważnego śmiertelnika miała szansę stanowić zagrożenie życia.
O jej innej właściwości Światokrążca przekonał się na własnej skórze, tracąc kończynę, gdy wsadził ją w samo centrum zjawiska – stara ale coraz czytelniejsza przeszłość. Dawniej nie postrzegał jej za ważną, choć słuchał Daru uważnie, chyba jako nieliczny ze smoków, nie licząc Żeru.
Teraz po starym samcu nie pozostało już nic, poza wspomnianą pamięcią.
– Hm... Jakiś czas później, ale nie potrafiłbym wskazać dokładnej daty, Kaltarel wchłonął ową energię, odzyskując w ten sposób część swojej boskiej mocy. Tego dnia bariera otaczająca Wolne Stada zniknęła zupełnie, a Zaranna Iskra przyjęła boskie błogosławieństwo, jako nowa prorokini. Nie na długo w prawdzie, ale...cóż. – w zasadzie upadek bariery, rozbiory Cienia i śmierć Dzikiej Gwiazdy wciąż tliły się w nim jako istotne wspomnienia, gdyż wszystko to stanowiło podwalinę do tego kim był teraz.
– W każdym razie olbrzyma zasilały kamienie szlachetne napełnione obcą energią. Wypadły z niego w ogromnej ilości, może około dwudziestu albo trzydziestu, gdy zaczął się kruszyć, a choć przypominały zwyczajne kamienie, złapane parzyły w dotyku. Przez chwilę, ponieważ niedługo potem sczerniały i rozpadły się, jak spopielone drewno – Po tych słowach zamilkł na chwilkę, jakby coś kalkilował. Nie przyglądał się już Sekcji, a jedynie własnym łapom zaczepionym na kamieniu.
Opowiadał o zdarzeniu z oddali, jakby wcale w nim nie uczestniczył, choć była to rzeczywistość daleka od prawdy. Podświadomie dobrze wiedział dlaczego to robi.
Maestria zaginęła niedługo potem.
Jeszcze później odebrała sobie życie.
Dusiła się. Wcale nie chciał umierać. Wszystko przez niego, jak zawsze.
A teraz opowiadał o magicznym potworze, jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby pamięć o nim stanowiła dostateczne usprawiedliwienie do dalszego życia.
– Byłem wtedy zastępcą. Nie uczyniłem wiele, choć miałem dobry ogląd na sytuację. Zyskałem odrobinę zaufania od przywódcy Wody imieniem... Ssstrumień?.. Nurt? Szlachetny Nurt – gdy otępiałego odepchnąłem go sprzed parującej od kwasu i dymu głowy giganta. Wydaje mi się że było użyteczne później, podczas napadu obcych – podjął dalej, jakby chcąc oderwać myśli od tragedii mającej miejsce w międzyczasie. Rzadko wprost zwracał uwagę na swoje zasługi, o ile nie miał w tym bardzo konkretnego celu. Tym razem była to próba przekonania samego siebie, że uczynił cokolwiek równoważącego pełne cierpienia i lęku samobójstwo Maestrii.
Poczuł jak znów drży mu szczęka, więc mocniej zacisnął zęby.
Sekcja Zwłok
Błękitna Skała
: 22 lut 2023, 18:13
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Mruknęła w zastanowieniu, drapiąc się po łbie.
– Czyli wychodzi na to, że ten gigant został przyciągnięty przez kulę o bardzo wielkiej mocy. Nie nazwałabym jej konkretnie iskrą, ale był to na pewno twór Naranlei, skoro to on zasilał jej magiczną barierę. A Kaltarel zagarnął dla siebie tą cząstkę mocy bogini, żeby odzyskać własną boskość. A przynajmniej jej cząstkę. Hmm... Tak, to by miało sens. Ciekawe skąd wzięły się te ciemne plamy...
Pokazała palcem w stronę Strażnika.
– Może coś z Tarramem? – rzuciła przypuszczeniem. – W końcu podczas jego rządów, gdy była długa zima, bariera już istniała. Jego wpływ mógł ją w jakiś sposób popsuć. Albo, może był to kieł czasu? W końcu, ponad cztery setki księżyców dzieliły ostatnie wzmianki obecności Naranlei pośród wolnych, od osłabnięcia bariery. Ech, ale to niestety tylko przypuszczenia, a sprawa jest pewnie zbyt błaha, żeby pytać się bogini magii o wyjaśnienia.
W każdym razie trochę się zapędziła z tymi przypuszczeniami i gdybaniami. Powinna się była bardziej skupić na samych wydarzeniach, które przybliżał jej Strażnik. W końcu, przybliżył jej dość sporo szczegółów, o których wcześniej nie miała pojęcia, albo wypadły jej już z łba.
– Czy pamiętasz może co to była za obca energia, zaklęta w kamieniach, które wypadły z Giganta? – zapytała się, przekrzywiając nieco łeb. – Była bardziej podobna do maddary, czy może coś zupełnie innego? Czy dało się ją poczuć, niczym maddarowe wibracje? Czy może było to coś bardziej... hmm... nie wiem. Spotkałeś chyba sporo ras rozumnych, które władały magią, prawda? Duszków i bogów też. Może czuć w niej było jakieś podobieństwo? Do czegokolwiek?
Nagle jednak coś zauważyła.
– Chwila, chwila. Napadu obcych? Czy ktoś najechał na Wolne zaraz po zniszczeniu Bariery? Albo między zniszczeniem, a przybyciem Giganta?
Strażnik Gwiazd
Błękitna Skała
: 23 lut 2023, 16:01
autor: Strażnik
Wypuścił powietrze ostrożnie, chcąc przenieść głowny punkt uwagi, na coś luźniejszego, bardziej technicznego.
– Bogowie nie lubią odpowiadać wprost, gdy zadaje się im wiele pytań, lecz być może zdołam więcej dowiedzieć się od Immanora. – zwrócił uwagę w pewnym momencie, nawet jeśli niemal natychmiast pożałował wypowiedzenia jego imienia. Jakby brakowało mu złego samopoczucia, teraz jedynie dołożył sobie zmartwień.
Zacisnął zęby, dalej wysłuchując jej refleksji. Niestety nie mógł dołożyć się w żaden sposób do teorii na temat Tarrama, zwłaszcza że nigdy nie zbudował sobie żadnego sensownego kontinuum na jego temat. Pojmował co było w kronikach, jasne, ale nic więcej. Być może zbadanie Erycala, który go więził oferowałoby im więcej odpowiedzi. Ta perspektywa także nadwyraz mu się nie uśmiechała, biorąc pod uwagę boski charakter. Skrzywił się pod nosem, choć miał ochotę wbić sobie szpony w skronie.
– Huh.
Dar Tdary wspomniał jeszcze, że gdy gigant naruszył jaskinie proroków, smoki o silniejszym związku z magią padły na ziemię, jakby w reakcji na przełamanie jakiejś bariery. Nie tyczy się to zapewne... ugh, magii wewnątrz olbrzyma, a prędzej samej właściwości jaskini, czy kuli wewnątrz niej. Choć może się mylę. Może zderzenie obu energii przyczyniło się do wyładowania – wzruszył barkami nieprofesjonalnie, a w jego tonie rozbrzmiała irytacja.
– Jak wspomniałem... Nie, nie wspomniałem – pokręcił łbem.
– Nie mogę wiele powiedzieć o magii wewnątrz kamieni, ani do niczego jej porównać, chociaż... huh... – zacisnął ślepia, przetwarzając przy okazji kolejne pytanie.
Napad obcych, napad obcych, napad obcych. Czemu nie myślał o tym aż do teraz? Tyle historii miał wewnątrz łap, a nie badał jej przez zwyczajny dyskomfort? Żałosne.
Fala zimne objęła go nagle, jakby miał gorączkę. Doprawdy kontynuowanie tej rozmowy było ostatnią rzeczą, którą powinien czynić, ale uparł się, jakby dodatkowe traumatyzowanie swojej jaźni miało go uratować.
– Napad nastąpił po... Po ataku giganta. Ale zdarzenia z nim związane, jego zapowiedź miały miejsce... wcześniej. Huh. – wypuścił powietrze ostrożnie. Ileż temu to było? Całą wieczność.
– Poczekaj, spróbuję to sobie ułożyć na głos.
Prorok żyjący w tamtym czasie – Zmierzch Gwiazd, została porwana. Tropy urwały się na długo, mimo poszukiwań, ale podczas ataku giganta parę smoków natknęło się na jakiś trop. Kompana? Hmm...
Przywódca Ognia ruszył na pomoc komuś jeszcze i... – coś przez chwilę do siebie mamrotał, nim znów nie kontynuował głośniej.
– W każdym razie nim dowiedziałem się o rezultacie poszukiwań minęło jeszcze trochę czasu. Gdy opadł pył po walce z gigantem należało przeanalizować sytuację, omówić wszystko we własnych stadach.
Zaledwie parę dni później otrzymałem wezwanie od Nurtu zawiadamiające o ataku obcych. Nazwał ich równinnymi, choć część miała skrzydła, z tego co pamiętam. Nie jestem pewien czy wtedy dowiedzieliśmy się cokolwiek na temat ich celu, poza tym że próbowali ograbić skarbiec. Najeźdźców było sporo, ale dokładnej liczby ci nie powiem, więc Ziemiści musieli walczyć na różnych frontach.
Jeden z nich został złapany na przesłuchanie, lecz był w ciężkim stanie po pojedynku, więc nim Remedium, ah tak, Remedium, zdołał go przesłuchać, po prostu skonał.
Gdy opatrzono moje rany mogłem ruszyć dalej. Razem z Feerią przyszło mi ścigać kolejnego z nich. także w celu przesłuchania. Udało się nam więc dlaczego właściwie... – wtem zamilkł nagle, nieco szerzej otwierając ślepia.
Oh.
Oh.
Być może to konkretne wspomnienie czyniło cały szereg zdarzeń niedostępnym w jego pamięci. Teraz nie myślał zbytnio, więc nie przejmował się ewentualnymi barierami, po prostu o nich zapominając. Teraz na nowo przebił jedną z nich i kolejna, świeża fala wyrzutów sumienia zalała jego ciało.
Nie kontynuował już, sparaliżowany przeszłością.
Sekcja Zwłok
Błękitna Skała
: 24 lut 2023, 18:00
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Och, a więc Równinni napadli na wolne, zaraz po osłabieniu bariery przez Giganta. Zaczynało się to ładnie lepić w jedną całość, chociaż bardzo nurciła ją pewna kwestia.
– Szkoda, że nigdy nie słyszałam o tym, że Równinni napadli na Wolne tak niedawno – powiedziała z lekkim wyrzutem, choć nie skierowanym w stronę Strażnika. – Trzeba będzie jak najszybciej uzupełnić te kroniki chociaż po części, bo inaczej ta cała historia zaginie bezpowrotnie.
Była to oczywistość, bo przecież właśnie teraz zajmowali się ich uzupełnianiem. Mimo to, warto było podkreślić jak powagę zaniedbania spisywania historii. Nie była to oczywiście wina Strażnika, a bardziej wszystkich przeszłych smoków, którym nie chciało się podjąć spisania choć fragmentu kronik. Dobrze chociaż, że Podszept i Pacyfikacja spisali cokolwiek, bo inaczej nawet nie wiedziała by nic o upadku bariery, czy też o gigancie.
Przechyliła łeb na bok, gdy opowieść proroka się urwała.
– Feerią Ciszy, tak? – zapytała. – Moją prababcią?
Zamilkła na chwilę.
– Coś się stało? – dodała, zaniepokojona. – Zawsze możemy przerwać, jeśli opowiadanie o tamtych czasach sprawia ci zbyt wielki ból.
Nie była w stanie sobie wyobrazić, jakie to uczucie, stracić tak wielu bliskich.
Strażnik Gwiazd
Błękitna Skała
: 27 lut 2023, 15:33
autor: Strażnik
Ciężko by wyrzutu Sekcji nie odebrał personalnie, niezależnie od tego co sądziła. Nie myliłaby sie jednak, gdyby powiedziała że apatyczne gówno z niego, a nie prorok. Nawet jeśli nie był jedynym świadkiem zdarzenia, gdy już wziął w łapy boską moc, w oczywisty sposób spłynął na niego obowiązek upamiętniania przeszłości. A co z tym robił? Najwyżej nawiązywał do swoich doświadczeń w rozmowach, przy okazji i tak nigdy nie ucząc się na błędach.
– Jeniec był moją odpowiedzialnością – szepnął nerwowo, choć nie pozwolił fali emocji nad sobą zapanować. Nie w zupełności przynajmniej, biorąc pod uwagę jak przeciągała się jego słabość. Już teraz przerażało go w jaki sposób Sekcja przetworzy ich interakcję, żeby w przyszłości odwrócić ją przeciwko niemu. Niestabilny prorok, tylko udaje, udaje wszystko, a nie potrafi nawet oddychać bez łamania jakichś moralnych zasad! Całkiem trafne spostrzeżenie, zakładając że prawdopodobnie w ogóle nie powinien żyć.
– Połamał się na drzewach, gdy spadł na nie podczas ucieczki. Przenieśliśmy go do bezpiecznej jaskini, żeby nie mógł uciec, z zamiarem przesłuchania go później – kontynuował z nerwowym naciskiem, wbijając wzrok w kamień u swych łap. W innych okolicznościach zapewne lepiej zdawałby sobie sprawę, że nie powinien prawdy zdradzać akurat Sekcji. Jeśli jej pseudo autorytet był takim ścierwem, co powstrzymywało ją żeby nie usprawiedliwić własnych czynów? Nie miał przecież żadnych konsekwencji. Prorokował dalej i dalej, egoistycznie trzymając się świadomości. Czy tylko on taki był? Czy to możliwe, żeby myśleć tak wiele o konsekwencjach, a jednocześnie żadnych nie ponosić?
Chciał się ukarać, choć odrobinę, ale nawet to było tylko desperacką próbą wybielenia się przed samym sobą. Krzywdził się przecież, więc nie mógł być aż taki zły, prawda?
Nie różnił się niczym, NICZYM, od Sekcji która zalewała się łzami jęcząc żałośnie i błagając o wybaczenie.
– Nie wiem dlaczego zostawiłem go tam na tak długo. Zwyczajnie nie widziałem wtedy żadnego znaczenia w jego życiu. Nie na tyle żeby się przejąć, ani nawet pamiętać – wycedził z nienawiścią do samego siebie. Naprawdę zapomniał. Zapomniał że pozwolił obcemu zczeznąć w ciemności, z połamanymi kończynami. Doprawdy obraz cnót i ideałów.
– Na pewno nie chciałem aktywnie żeby umarł – przekrzywil łeb, z gniewnym sykiem wypuszczając powietrze.
– Może jego szczątki nadal gdzieś są – wymamrotał do samego siebie, wstając niespodziewanie, jakby spontanicznie zamierzał je odnaleźć. Nie poruszył się jednak więcej, z dziwnym napięciem spoglądać na Sekcję.
Błękitna Skała
: 27 lut 2023, 21:41
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Podniosła łuk brwiowy, gdy dowiedziała się o śmierci głodowej jeńca. Zamrugała kilkukrotnie i wpatrywała się w ciemną pustkę przed sobą, jakoby próbowała przetworzyć te informacje. To nagłe wyznanie wzięło ją kompletnie z zaskoczenia.
Leżeć tak połamanym w grocie, nie mogąc się ruszać. Głód trawi twoje wnętrzności, a ty jesteś za słaby, żeby krzyczeć, czy choćby zapłakać. Okrutna śmierć, której nie życzyła by nikomu, nawet wrogowi. Nie uważała, że ten smok zasłużył, żeby spotkało go coś tak okropnego.
Strażniku, muszę przyznać, że trup ściele się za tobą gęsto. Mogłabym przysiąc, że na każdym naszym spotkaniu dowiaduję się o kolejnej nowej śmierci, której byłeś bezpośrednia, bądź też pośrednią przyczyną. Czy po prostu nie chcesz, żebym była taka jak ty? Na pewno mi do tego daleko, patrząc na twoje dawne wyczyny.
Piastunka również podniosła się na cztery łapy, narzucając torbę na szyję. Kamienne tablice zostawiła tam gdzie leżały na ziemi. Potem po nie wróci. Teraz spojrzała w stronę Strażnika, gdzie wydawało jej się, że znajduje się jego pysk.
– Prowadź – powiedziała stanowczo. – Tylko piechotą, jeśli to możliwe.
Strażnik Gwiazd
Błękitna Skała
: 25 lip 2023, 15:57
autor: Trzeci Szlak
To miejsce było właściwe. Właściwe na rodzinne, radosne spotkanie, aby Świst i Arel mogli wreszcie myśleć wspólnie o czymś pozytywnym, nie zaś o kolejnych trudnościach, konfliktach i problemach!
Syn Przygody szedł, będąc szeroko uśmiechniętym – nie sam, lecz z całkiem sporą ferajną. Szczęk nie odstępował na krok Yamiego, którego wciąż uważał za swojego syna – choć ten z pewnością już dawno rozumiał, jak jest naprawdę – już trochę zbyt dużego, aby ciągle wozić go na grzbiecie, wciąż jednak wymagającego opieki, przynajmniej dopóki nie nauczy się bić. Na grzbiecie młodego mógł za to wygodnie usadowić się Gwiazdor! Czarny łabędź, jak zwykle zresztą, prężył się dumnie, demonstrując światu swoje piękne pióra, które z pewnością oszałamiany każdego, kto nań spojrzał. Z drugiej strony wojownika szedł Wicher – kirin był spokojny, miał znacznie więcej pewności siebie niż kiedyś, i z pewnością chętnie pozna inne młode, aby się z nimi zaprzyjaźnić.
– Cieszysz się, że poznasz wreszcie mamę i siostry? – zapytał Świst Yamiego, odwracając łeb ku synowi, do którego się uśmiechnął. Sam był ciekawy, jak ta interakcja wypadnie. Martwił go wprawdzie odrobinę fakt, iż będzie dość tłumnie – wiedział, że Yami niezbyt lubi tłumy – ale... może nie wyjdzie aż tak źle...?
Yami Gorzki Miód Ezoteryczna Łuska Azfel
Błękitna Skała
: 27 lip 2023, 17:05
autor: Tęcza nad Wodospadem
– Nie za bardzo podoba mi się fakt tłumu... z resztą mnie jest dobrze z tobą. Nie muszę ich poznawać.
powiedział niezbyt głośno patrząc się raczej przed siebie, nie na tatę. Wiedział, że ojciec chciał dobrze, ale... sam nie był pewien czy tego chce. Poznawanie nowych smoków było ciężkie. Było jak strasznie wielka kość którą ktoś kazał ci połknąć bo inaczej umrzesz. Yami nie wiedział, że może po prostu odmówić i gdzieś się schować.
Szedł w miarę szybko koło ojca bo choć był już nieco starszy to nadal miał dość krótkie łapki. Musiał nadganiać za normalnym krokiem Syna. Gwiazdora nadal uwielbiał za jego piękne pióra, ale niech tylko nadepnie na jego grzywę. Nie po to tak długo ją rozczesywał za pomocą rybich ości by teraz, przed spotkaniem z mamą, zniszczył je łabędź. Szczęka jak to Szczęka, lubił go chociaż zaczynał podejrzewać, że chyba on ma nieco inne wyobrażenie na temat ich pokrewieństwa. Z Wichrem zaś nie miał zbyt wiele wspólnego. Chyba obydwaj lubili być po prostu sami.
Syn Przygody Ezoteryczna Łuska Azfel Gorzki Miód
Błękitna Skała
: 16 sie 2023, 19:11
autor: Bezczas Gwiazd
Nie bardzo rozumiała ten wybór miejsca przez wojownika, ale cóż – było równie dobre, co każde inne. No, najwyżej z czasem skała się może trochę za mocno nagrzeje...
– Gotowe? – zagadnęła do córek z łagodnym uśmiechem. Sama miała... tremę. Trochę. Tym bardziej nie była pewna, jak młódki to wszystko zaadresują – było już trochę za późno, by wypłynęły z tego trwałe, rodzinne relacje, taką miała obawę. Może zakładanie międzystadnej rodziny nigdy nie było dobrym pomysłem, jeśli, cóż – miała być rodziną. Byli raczej dwiema osobnymi.
I założyłaby się, że jej idzie gorzej od Śwista. Nie rozumiała, co poszło nie tak między Razi i Azfel.
Czekała z pozostałą dwójką o raz Kirimimem na skale, wypatrując w zamyśleniu nadchodzącego Śwista... z całą kompanią. Przekrzywiła lekko łeb na widok wszystkich kompanów – na bogów, po co? i aż trzech? – nim jej spojrzenie nie padło na syna.
Był... tak podobny.
Syn Przygody, Yami, Azfel, Ezoteryczna Łuska
Błękitna Skała
: 18 sie 2023, 18:31
autor: Razithal
- Gotowa? A i owszem.
Chętna? Tutaj było już ciężko o zdecydowaną odpowiedź.
Bała się; głównie tego, że poznanie ojca i dodatkowego rodzeństwa – jakby już obecność Azfel nie była jej wystarczająco nie na łapę – wcale nie wyjdzie jej na dobre. Życie było proste, ale póki co bezkonfliktowe. Czy dorzucanie dodatkowych osobowości nie zachwieje tą równowagą?
Bah, marudziła. Chodziło o ojca. O którym słyszała przez te wszystkie księżyce, ale ani razu nie miała okazji go faktycznie zobaczyć. Zacisnęła więc zęby, skupiła się na tym konkretnym powodzie, by utrzymać swoje chęci na w miarę akceptowalnym poziomie i ruszyła wraz z matką w wyznaczone miejsce.
Pomarańczowo-granatowych łusek Śwista nie dało się nie zauważyć z oddali. I do Razithal od razu dotarło, dlaczego wyglądała tak... Dziwnie, i miała niezbyt dużo cech po matce. Po prostu wdała się w drugiego rodzica, akurat tego, którego nie miała na co dzień pod łapą. Idąc nieco za Miodem, pozwalając jej być na przedzie, po cichu zatrzymała się obok niej, przełykając niepewnie ślinę, ale starając się owej niepewności nie pokazywać. Spojrzała przelotnie na dziwnego, młodego samca, który musiał być jej bratem – ugh – po czym ostatecznie skupiła bursztynowo-pomarańczowe ślepia na ojcu, przekrzywiając minimalnie głowę i strzygąc uszami. Nie wiedziała, co powiedzieć.
Yami Syn Przygody Powroty Słońca
Błękitna Skała
: 21 sie 2023, 17:06
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zamrugał kilkukrotnie nie mogą uwierzyć, że patrzy na kogoś tak podobnego do niego. Czy może... siebie podobnego do kogoś? Przez chwilę nawet nie zauważył reszty przybyłych. Mama miała podobne futerko do niego, nawet końcówki sierści na grzywie, a te rogi... Yami zacisnął pyszczek nie wiedząc co powiedzieć. Poczuł się totalnie nie na miejscu i dziwnie. Przecież to tata zawsze z nim był i się nim opiekował. Czemu niby nie był podobny do niego?!
Przeniósł wzrok na coś co lazło obok mamy. Czy to... "siostra"? No kurde! Czemu ona była bardziej jak tata, a nie on? Chociaż chwila... wszyscy mieli sierść mniej lub bardziej spójną z ich wyglądem, a ona... Samczyk skrzywił się lekko. Czy nikt jej nie powiedział żeby odciąć te kępki?
Chyba wszyscy milczeli, suuuper, zapowiadało się jak sądził. Dziwnie. Ale znając tatę powinien niedługo zabrać głos. Świst lubił dużo mówić, mówił za siebie i za wszystkich innych. Duży profit jeśli samemu nie chciało się mówić! Młody westchnął cicho patrząc na swoje łapy. Grzywa opadła mu na ślepia i... tyle było z poznawania się.
Ezoteryczna Łuska Powroty Słońca Syn Przygody
Błękitna Skała
: 24 sie 2023, 19:39
autor: Widmo Tęczy
Azfel nie wiedziała, jak się czuć. Spotkanie z innymi ją po prostu przerażało. Czy też ich relacja będzie wyglądała jak z Razi? Azfel dreptała z matką i siostrą, trzymając się raczej drugiej strony i zadu matki. Jak potrafiła być odważna i pyskata, tak teraz ją to po prostu zżerało od środka.
W końcu jasne oczy spoczęły na ojcu i na bracie. Wyglądali tak różnie i tak podobnie jednocześnie. Przycupnęła przy maminym boku i skupiła wzrok na najpewniej rodzeństwie. Zamrugała tylko błękitnymi oczami i poczyniła lekko krok do tyłu, chowając się za maminym barkiem.
Rajski Kolec Ezoteryczna Łuska Powroty Słońca Syn Przygody
Błękitna Skała
: 26 wrz 2023, 22:36
autor: Trzeci Szlak
– Często dobrze poznać kogoś nawet wtedy, kiedy nie planujesz budować z tym kimś relacji – odpowiedział Świst Yamiemu ze swoim pogodnym spokojem w głosie. – Poznawanie innych pozwala poszerzać perspektywy, a także zrozumieć punkty widzenia inne niż swój własny. Być może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale kiedy będziesz starszy, z pewnością czeka cię wiele relacji z innymi smokami. Dlatego warto zdobywać w tym praktykę jak najwcześniej – wyjaśnił synowi, na wiele więcej jednak nie było czasu, oto bowiem właśnie ujrzeli resztę rodziny!
Syn Przygody wyszczerzył się w szerokim, szczerym uśmiechu, wreszcie mogą poznać swoje córki! Dawno już nic nei sprawiło mu tak wielkiej radości!
– Witajcie! Cieszę się, że wreszcie możemy się poznać! – powiedział, po czym podszedł do Gorzkiego miodu. – I oczywiście nie mniej cieszę się na twój widok, Arel – dodał, po czym musnął ją delikatnie nosem w policzek. A potem skierował swoją uwagę na córki.
– Ty musisz być Razithal... – zaczął, czochrając pierwszą młodą łapą po łbie – ...a ty Azfel – kontynuował, czochrając drugą. – Mama przekazywała mi już, jak wyglądacie, ale na żywo wyglądacie jeszcze lepiej! Pewnie też już wam mówiła, że nazywam się Syn Przygody... albo Świst – dodał, mrugnąwszy porozumiewawczo do partnerki. – No, śmiało mówcie, o czym chciałybyście porozmawiać! – stwierdził zachęcająco, będąc rozpromienionym.
W międzyczasie pisklętami zainteresowali się też jego kompani. Wicher – kirina zapewne jeszcze w życiu nie widziały! – podszedł nieco bliżej Razithal. Piękny koniowaty o błękitno-zielonych łuskach poruszał się nieco niepewnie, ostrożnie; młodą wybrał chyba tylko dlatego, że najbardziej przypominała Śwista, którego dobrze znał. Nieznacznie nachylił się, ale nie tak, aby ją dotknąć – choć zdawało się, ze chciał ją powąchać.
Gwiazdor z kolei za cel obrał Azfel – sfrunął na ziemie i podbiegł bliżej młodej! Jak to miał w zwyczaju, zatrzymał się na wprost i wypiął dumnie, prostując swoją smukłą szyję, aby oszołomić ją blaskiem swych piór! Nie zostawiał złudzeń – dopominał się głaskania i uznania swojego zapierającego dech piękna. Ale czy Azfel będzie tym zainteresowana...?
Szczęk z kolei pozostał przy Yamim, łypiąc na pozostałych z zainteresowaniem. Oczywiście byli oni przyjaciółmi! Ale gdyby coś... wiadomo, będzie bronił syna!
Powroty Słońca Ezoteryczna Łuska Lazurowa Łuska Rajski Kolec
Błękitna Skała
: 18 gru 2023, 18:19
autor: Huragan Popiołów
// Tw: temat samobójstwa, wspomniane samookaleczanie
//Nie znam wysokości skały, ale to było najwyższe co udało mi się znaleźć na wspólnych, więc pozwolę sobie założyć, że skok z niej mógłby zakończyć się śmiercią albo przynajmniej trwałym paraliżem, jeśli nie ma się szczęścia
Szedł spokojnie, pusty wzrok wpatrując w zmarzniętą ziemię. Podbicia łap mrowiły go od zimna, ale szedł przed siebie, szukając odpowiedniego miejsca. Wszystko co rozważał wymagało osób trzecich. Zanim podjął decyzję, pokazała się przed nim Błękitna Skała, której szczyt jawił się przed nim jak ostateczny egzekutor. Była na tyle wysoko, że nie wymagałoby to poświęcania czasu kogokolwiek, a śnieg szybko przykryłby ciało.
Nie myślał o tym w negatywnym aspekcie, bardziej o czymś co po prostu musiało nastąpić, by wyzwolił się od cierpienia. Od upragnionej, jednostronnej miłości, od zawodu rodziny, przyjaciół, samego siebie.
Zaczął wspinać się nieumiejętnie od stromej strony, nie korzystając z pomocy magii. Choć miał jedynie ranę lekką, nie zamierzał powstrzymywać się przed jej rozdrapywaniem o skały, gdy próbował łapać się kolejnych wgłębień. Chciał, by fizyczny ból pełnił rolę katarsis, które pomogłoby mu przetrawić w spokoju ostatnie chwile i zastanowić się nad tym komu co powie.
Tylna łapa ujechała mu, a on zawisł, jeszcze nie dość wysoko, by gdyby spadł mógł wyzwolić się od mentalnego cierpienia, na które jedynie fizyczne mogło być pomocne. Przełknął ślinę, patrząc w dół. Choć upadek mógłby być bolesny, nie na tyle twardy, by się po nim nie podnieść. Zacisnął zęby i spojrzał do góry. Jeszcze długa droga przed nim. Wrócił do wspinania się, gdy tylko udało mu się zahaczyć wolną łapą o jakieś wgłębienie w skale.
Zanim wspiął się na sam szczyt minęło sporo czasu. Mimo to nie przyśpieszył procesu, nie ułatwił sobie żadnego fragmentu. Starcze ciało w końcu spoczęło na szczycie, nieprzyzwyczajone do takiego wysiłku. Proszek leżał kilkanaście minut łapiąc mroźne powietrze.
Gdy w końcu podniósł się na łapy słońce chowało się już za horyzontem.
Obie jego jaźnie równie mocno pragnęły śmierci, choć w różny sposób. To było jednak pragnienie Proszka i Retwarh zamierzał to uszanować, jako że ten tak długo szanował jego pragnienia. Należało zwrócić dług karmiczny.
Smok podszedł do krawędzi i spojrzał w dół. Wystarczająco wysoko, by jeżeli przez jeden nieuważny krok móc stracić życie. Idealnie. Oblizał nerwowo wargi, jak to robił za dzieciaka.
Usiadł, chcąc najpierw pożegnać się z rodziną.
Sięgnął do źródła i przelał w ten przekaz całą miłość jaką do nich odczuwał.
~ Mamo, Quetzo i Gaesaiu. Dziękuję za to ciepło, jakie mi okazaliście. Nigdy nie zapomnę żadnej chwili jaką z wami spędziłem. Proszę żyjcie pełnią życia ~ posłał myśl, zawijając ją w cieple.
Kogo jeszcze chciał powiadomić?
Zamyślił się na chwilę, nie śpiesząc się. Po ciemku nie dostrzeże momentu zderzenia z ziemią. Gdy myśli w końcu ułożyły się w słowa, przesłał je po kolei każdemu ze smoków.
~ Erkal, dziękuję za twoje ciepłe przyjęcie swojego brata w stadzie. Cieszę się, że cię poznałem.
~ Malahit, mam nadzieję, że kiedyś natkniesz się na kogoś kto będzie cię godzien.
~ Synie Przygody. Dziękuję Ci za cały czas, który z tobą spędziłem. Choć wygrałem pojedynek z Egzekucją o honor Pasterza, przegrałem wojnę. Do zobaczenia następnym razem.
// bardzo proszę o niezlatywanie się bez wcześniejszego wyciągnięcia z Proszka informacji o lokalizacji, uprzedzam też że jest spora szansa, że zignoruje wiadomości zwrotne
// Syn Przygody Malachitowa Noc Żucza Łuska Skrzące Rosy Sekcja Zwłok
Błękitna Skała
: 19 gru 2023, 8:34
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Sekcja mruknęła pod nosem, siedząc w swojej grocie i mieszając w misce kolejny eliksir.
~ Synu, to nie czas na pożegnania. Dobrze wiesz co sama zrobiłam i widzisz w jaki sposób udało mi się z tego wybrnąć. Jedna porażka nie musi oznaczać końca.
Westchnęła, zastanawiając się, co takiego planował zrobić. Znając jej syna, pewnie chciał się zabić, ale nie wykluczała też zwyczajnego odejścia ze stad. Nie żeby to robiło aż tak wielką różnicę...
~ Jeśli brak ci celu, chodź pomóc swojej matce, bo wiele jest jeszcze do zrobienia. Będzie to lepsze, niż zmarnowanie całego wysiłku, jaki włożyli inni w twoje szkolenie i wychowanie.
Huragan Popiołów
Błękitna Skała
: 25 gru 2023, 22:06
autor: Trzeci Szlak
Syn Przygody wzdrygnął się, usłyszawszy komunikat Proszką. Wiadomość brzmiała... dziwnie. O co...?
"Co masz na myśli, Proszku...?" zapytał, podnosząc się. Nie zawsze było łatwo zrozumieć tego smoka. "Jaką wojnę? Co się wydarzyło...?" zapytał, że zniecierpliwieniem oczekując na odpowiedź.
Błękitna Skała
: 26 gru 2023, 0:28
autor: Huragan Popiołów
Spojrzał w dół, na ziemię, z której zderzenie jawiło mu się jako wybawienie. Jeszcze widział dokładnie co było w dole, lecz wraz z kolejnymi minutami szare linie zaczną rozmywać się w ciemność.
Zamruczał, ale wcale nie z przyjemności.
Pierwsza dotarła do niego wiadomość Sekcji. Jej lekceważące słowa ubodły go, więc postanowił nie odpowiadać. Rozumiał ideę pragmatyzmu, lecz nie wyznawał jej. Czy tak bardzo postrzegała go jako środek do rozwiązania własnych problemów?
Przygryzł wargę w zastanowieniu. Czy jego śmierć byłaby marnotrawstwem? Chyba raczej wyzwoliłby wszystkich od swojej obecności. A sprawiał wiele problemów, więc jego śmierć zdecydowanie byłaby czymś dobrym dla ogółu.
Obserwował swój ostatni zachód słońca, ciesząc się jak jasne promienie światła rozświetlają krawędzie otoczenia. Ogon drgał co jakiś czas w delikatnym tiku. Proszek uśmiechał się, patrząc przed siebie, w niebo i kontury gór w oddali.
– Kim ja jestem, by ich oceniać.
Kim są oni, by oceniać nas. Dokończył Retwarh.
Myślisz, że robię dobrze?
Chwilę zajęło, zanim byt odpowiedział.
Myślę, że jest to jedno z wielu rozwiązań, Aazghulu.
Smok kiwnął do siebie głową, po czym sięgnął do torby, którą miał ze sobą. W środku znajdowało się Ostrze Władczyni, jeden ocalały spalony totem, bransoletka od Zani i naszyjnik po dziadku Pyzie, który umarł przy nim.
Proszek był jego świadkiem. Śmiertelnym świadkiem przejścia w kolejny etap.
Założył bransoletkę na łapę z drewnianym palcem, a następnie naszyjnik od dziadka. Sięgnął po Ostrze, gotowy utrudnić sobie ewentualny ratunek. Przyłożył Ostrze do klatki piersiowej, szukając luk w łuskach. Zanim jednak nacisnął nim na ciało usłyszał w swojej głowie Syna. Łapa zawahała się, zaciskając na narzędziu niegdysiejszej, niedoszłej zbrodni.
~ Przyjacielu, mam na myśli wojnę z Pasterzem. Z otoczeniem. Ze wszystkim z czym próbowałem wygrać. Z życiem… Jestem porażką i w końcu nadszedł czas się z tym pogodzić. ~ Odpowiedział cicho przy użyciu maddary, trzymając mocno sztylet przy ciele.
// Sekcja Zwłok brak odpowiedzi
// Syn Przygody
//zt
Błękitna Skała
: 03 lut 2024, 15:34
autor: Niesmak Poranka
Przyleciała tu tym razem już lekko ociężale napawała się widokiem gdzie po chwili posłała wiadomość mentalną do już drugiej najbliższej jej osoby.
~Jeśli masz czas i chęć to chodź się spotkać. Jestem na błękitnej skale. Stąd jest naprawdę ładny widok.
Wraz z maddarą poszło też uczucie zmęczenia jednak chęć spotkania była bardziej przekonująca niż siedzenie w grocie a miała co opowiadać.
Przeświadczenie Dobrobytu
Błękitna Skała
: 03 lut 2024, 19:32
autor: Udany Połów
Samiec jak zawsze przesłał jej odpowiedź, że niedługo przybędzie. Podobnie się stało. W pewnym momencie mogła już wyróżnić turkusowe łuski na tle błękitnego, mroźnego nieba. Co ciekawe przyleciał od strony terenów Ziemi. Jednak lądując nic o tym nie napomknął. Zadrapał szponami skałę lekko nieprecyzyjnie lądując, gdy łapy wbiły mu się w warstwę śniegu i drobiny lodu. Mimo to, pewnie stał na czterech łapach. Niebawem odszedł od krawędzi i jednocześnie zwijając skrzydła podszedł bliżej niej zatrzymując się w naturalnej odległości od niej.
– Cześć, Zaranna! Dobrze cię widzieć. Co u ciebie? – odezwał się pogodnie, a ogon za nim poruszał się w momentach jak był niżej nawet rysując żłobienia na śniegu. Poruszył nozdrzami czując wiatr czeszący mu grzywę.
@Niesmak Poranka