Strona 26 z 38
: 15 lis 2019, 17:08
autor: Niepokorny Hiacynt
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nauka pływania
Hiacynt aż drgnął po czym strzelił wzrokiem na wodę zawstydzony.
"Cz- Czego się śmiejesz...!".
Cały naburmuszony wysłuchał nauki do końca. W końcu Godny wyszedł na brzeg, a Hiacynt wyszedł za nim mamrocząc cicho, że "Wcale nie bał się wody."
Strzepnął wodę z pyska, pozwalając reszcie na to, by skapywała samoistnie. Chłód tak czy inaczej nigdy mu nie przeszkadzał.
– A po co biec? Jeszcze ci mało ruchu? – odparł przeciągając się leniwie. Po wyjściu ze stawu, wyglądał już na całkiem zadowolonego. Co miał zrobić. Trudno mu jakoś było dalej się dąsać w obecności Godnego.
– No chyba, że bardzo masz ochotę pograć w berka. ostatecznie odparł po czym nagłym ruchem wyprostował skrzydło, tym samym pryskając przyjaciela całą pozostałą na nim wodą. Po jego psotnym uśmieszku było widać, że na pewno nie zrobił tego przypadkowo.
– Chociaż oczywiście moje zwycięstwo jest wtedy przesądzone.
: 18 lis 2019, 21:39
autor: Szara Rzeczywistość
Przez chwilę Godny wyglądał na zdziwionego...
Ale na jego pysk wstąpił uśmiech i doskoczył do Hiacynta, którego szturchnął barkiem dla wyprowadzenia z równowagi na chwilę, która mu była potrzebna, żeby zacząć uciekać.
–Chciałbyś!
Odpowiedział i popędził przed siebie. Pewnie Hiacynt już umiał nieco biegać, jednak bieg na wprost nie był w stylu Hojnego. Kiedy tylko wleciał pomiędzy pierwsze drzewa, od razu zaczął skręcać- ciało adepta wygięło się w lżejszy łuk na lewo. Lewe łapy w tym ruchu nie zwalniały tępa biegu, ale skróciły swoje kroki, natomiast prawe musiały się bardziej przyłożyć do odepchnięć, ponieważ większość energii one musiały nadać skręcaniu. Lekko uniesiony ogon nieznacznie odgiął się w prawo jak przeciwwaga dla ruchu ciała, a kiedy Hojny skręcił, ten odpuścił wygięciu i zakołysał się, żeby zakołysać się miarowo- dzięki temu wykonał skręt, żeby biec wzdłuż lasu, jeszcze przy brzegu srebrzystego stawu, który musieli okrążyć jeśli chcieli dobiec do stada Ziemi.
Zobaczymy jak skręt pójdzie Hiacyntowi. Godny oglądał się czasami za siebie, żeby zobaczyć czy jego kompan nie odstaje za bardzo.
: 20 lis 2019, 19:28
autor: Niepokorny Hiacynt
Żartował, gdy mówił, że przegoni Godnego. Mimo że nie czuł, by miał mieć jakieś specjalne braki, na pewno nie biegał tak szybko. Nie dołował się z tego powodu specjalnie. Do biegania nie miał uprzedzeń takich jak do kontaktu z wodą. Gdy tylko wrócił do równowagi, wyskoczył w pogoń.
Gdy zobaczył jak Godny daje susa w bok za drzewo miał zamiar pójść w jego ślady. Specjalnie skupił się na tym by powtórzyć jego ruchy. O niektórych rzeczach pamiętał, takich na przykład jak ogon wysunięty w stronę przeciwną do skrętu ciała i skrzydła trzymane przy sobie. Reszta powinna być intuicyjna prawda?
Rozpędzony wygiął ciało w lewo w tym samym miejscu co Godny. Podążał tą samą trasą, ale tracił trochę czasu poprzez swoje niepłynne skręty. Różnica była taka, że przy ostrym zakręcie jego łapy szurały krótko o podłoże co zmniejszało jego prędkość. Ewidentnie był bardziej stworzony do latania, niż do biegania. Nie był pewien gdzie popełnia błąd, ale jeżeli adept zrobiłby to jeszcze raz to Hiacynt na pewno by się połapał.
– Godny! Godny, zaczekaj chwilę! – Postanowił się odezwać, bo jak ten odbiegnie za daleko to Hiacynt na pewno niczego nie dostrzeże.
– Zrób to jeszcze raz. – Prosi, gdy się do niego zbliża.
: 22 lis 2019, 19:58
autor: Szara Rzeczywistość
Godny przyhamował kiedy zauważył, że oddalił się za daleko. Hiacynt nie był zbyt szybki, ale tak po prostu bywało, gdy jeszcze nie polowało...
Nie pozwolił jednak kompanowi go dogonić. Ruszył znów przed siebie kiedy Hiacynt znajdował się ogon od niego. Szybko nabrał tępa...
Ponownie wygiął ciało w łuk, ale tym razem w prawo. Ogon lekko wychylił się na lewo i tym razem łapy lewe musiały więcej siły użyć na odpychanie, żeby smok na prawdę skręcił.
Po pokonaniu kolejnego skrętu, Godny zwolnił i momentalnie zatrzymał się na jedno tępo, obracając się w stronę Hiacynta.
–Dobra, może jednak pójdziemy... W tym lesie można wyrżnąć łbem o drzewa...
Samczyk się uśmiechnął i powoli ruszył w stronę obozu Ziemi.
/dołącz to do raportu biegu I jak i swój następny post ;)/
: 25 lis 2019, 20:45
autor: Niepokorny Hiacynt
Hiacynt nie zatrzymał się, chociaż już zaczął dyszeć. Nawet przyspieszył, by tylko nie robić z siebie większej ofiary. Gdy przyszedł czas na skręt, smok ponownie wygiął swoje ciało, tym razem w prawo. Przyjrzał nie uważnie ruchom towarzysza i w końcu miał zamiar uzupełnić swoje braki. Wychylił ogon na lewo. Pilnował, aby jego łapy twardo trzymały się ziemi, by zapobiec ślizganiu. Prawe łapy wykonały mniej pracy, a lewe robiły dłuższe kroki i mocniej odbijały się od ziemi. Dzięki temu w końcu zrobił dynamiczny i płynny skręt. Nawet nieco dogonił Godnego, ale niewystarczająco, by nie zauważyć w porę, że ten się zatrzymuje. Dzięki temu zdążył wyhamować zanim przyszłoby mu wpaść na adepta.
Po tym kiwnął głową i podszedł do niego kładąc mu dłoń na barku.
– Złapałem – zażartował, ale też nie miał ochoty się ścigać, więc po prostu ruszyli do domu.
: 20 gru 2019, 0:06
autor: Błysk Przeszłości
Och, ale tu pięknie...
Adept zawędrował znów w miejsce, a jakżeby inaczej, związane z wodą. Powoli, nie spiesząc się przemierzał łąkę spokojnym krokiem, aby dojść do wody, która na szczęście jeszcze nie zdążyła zamarznąć.
Jednak po zamoczeniu swych przednich łap od razu zrezygnował z wchodzenia do niej. Brr, zbyt zimna, nawet jak dla niego! Wycofał się o krok w tył i ogarnął wzrokiem całą linie brzegową w ciszy i spokoju. Przeniósł następnie swoje lśniąco srebrzyste ślepia znacznie bliżej siebie, a konkretniej na swoje odbicie w spokojnej tafli srebrzystego jeziora. Cóż, teraz pewnie miało taki kolor z uwagi na szare, smutne niebo. Albo to przez kłębiące się w nim szaro-bure myśli, których upust dawał w dość dziwny sposób, a mianowicie po prostu dawał im się wypowiedzieć, rozwinąć się w głowie, aby potem zaniknąć przy wykryciu najdrobniejszego absurdu związanego ze źródłem ich istnienia. Może to i czasochłonny sposób, ale z pewnością bezpieczny dla innych. Ale czy również dla samego siebie?
: 20 gru 2019, 17:44
autor: Mały Jeleń
Szła powoli, zwiedzając tereny, których jeszcze nie dane było jej ujrzeć. Przed oczami rozciągał się widok stawu, dlatego zaraz skierowała swe kroki w jego kierunku.
Po chwili ujrzała smoka, którego być może już gdzieś widziała, lecz nie była pewna. Gdy się zbliżyła, poczuła znajomą woń własnego stada, co upewniło ją, że faktycznie mogła już gdzieś widzieć morskiego. Przysiadła w uprzejmiej odległości przy brzegu, maczając łapę w zimnej toni. – Nie przeszkadzam? Chciałam tylko chwilę odpocząć. – Spytała łagodnie, zbierając siły na dalszą wędrówkę.
: 22 gru 2019, 1:02
autor: Błysk Przeszłości
Samiec słyszał, że ktoś porusza się w jego okolicy, ale równocześnie czuł też już znajomy zapach natury bijący od nadchodzącej osoby. Zamyślony jednak wpatrywał się nieprzerwanie w taflę wody, nie odrywając od niej wzroku. Dopiero, kiedy usłyszał słowa wypowiadane przez smoczycę, odwrócił swój łeb w jej stronę i przez kilka sekund patrzył się na nią swoim obojętnym jak zwykle wzrokiem, z równie obojętnym wyrazem pyska. Jakby w ogóle na samym początku nie brał pod uwagę opcji, że stworzenie mówi właśnie do niego.
– Nie. – powiedział cicho, neutralnie i krótko, badając jej budowę ciała srebrzystymi ślepiami. Hmm, widział ją chyba gdzieś przedtem, ale nigdy jeszcze z nią nie rozmawiał. W sumie to po co, pewnie ma na łbie masę innych, ważniejszych czynności niż jakaś rozmowa z takim kimś, jak on.
Spuścił po chwili wzrok z powrotem na swoje odbicie w wodzie i siedział tak w bezruchu. Stawiał, że pewnie za chwilę przyjdzie tu ktoś, z kim smoczyca chciała właśnie w tym miejscu odpocząć. A on po prostu będzie sobie siedział z boku i nikomu nie rzucał się w oczy, jak zwykle.
: 22 gru 2019, 16:43
autor: Mały Jeleń
Co prawda Mżawka była otwarta do innych smoków i pełna chęci pomocy, gdy tylko ktoś miał jakiś problem, lecz jednocześnie nie narzucała się nikomu, potrafiąc również dobrze się czuć w samotności. Na odpowiedź Adepta poruszała z wdzięcznością skrzydłami, układając się tam, gdzie przycupnęła. Nie była ani trochę świadoma, o czym myśli, sądząc, że tak jak i ona, przyszedł tu się wyciszyć. Nie wiedziała jeszcze wiele o tym, co się obecnie dzieje w Ziemi.
Z nieba spadał drobny śnieg. Pochłonięta myślami smoczyca lekko wysunęła łapę, pozwalając, by opadł na nią, tworząc cienką warstwę. Drobinki wyraźnie ją fascynowały, lecz być może z innego powodu, niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
: 23 gru 2019, 0:00
autor: Błysk Przeszłości
Dla zewnętrznego obserwatora mogłoby się wydawać, że morski adept przemienił się w posąg, ale tak na prawdę zastanawiał się głęboko nad sytuacją, w której się teraz znajdował. Nie, że tu, nad jeziorem, tylko w ogóle, w życiu.
Cały czas siedział cicho, w swoim kącie, zamknięty w swoich myślach, dzieląc się nimi od czasu do czasu tylko i wyłącznie z przybranym bratem. Z jednej strony czuł się samotny, porzucony, nie obchodzący nikogo, jakby był duchem, ale z drugiej cały czas coś, jakaś mała Iskra Nadziei podpowiadała mu gdzieś w głębi duszy, że w cale tak nie jest. Wystarczy... wystarczy coś powiedzieć, a nie z góry zakładać coś, czego nie jest się pewien. Już tyle razy w życiu tak robił, ale nigdy nie próbował kwestionować swojej zerowej ważności w oczach wszystkich otaczających go istot. Może nadszedł właśnie ten czas, czas, w którym wszystko to, co go dotknęło w przeszłości spróbować odsunąć na bok, żeby chociaż raz wyjrzeć na świat nowym spojrzeniem, i kto wie, może będzie to dobry wybór?
Po niepełnej minucie adept odczepił wzrok od tafli wody i spojrzał się znów na przybyłą smoczycę. Otworzył swój pysk, jakby chciał zacząć mówić, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Co go do cholery powstrzymuje? Nic nie stracisz, jak spróbujesz, no wyrzuć to w końcu z siebie, byłeś odsuwany od reszty całe dzieciństwo, to teraz sam spróbuj podejść, nikt cię nie popchnie.
– ...jestem Malstrom. To znaczy... Mętny Kolec. A ty? – Powiedział nieśmiało w jej stronę, tym razem cały czas patrząc się na jej pysk i obserwując jej reakcję. Najwyżej po prostu nie zareaguje, albo sobie odejdzie. nic strasznego. Trochę to dziwnie musiało brzmieć z jej perspektywy, skoro po tak długim okresie milczenia samiec przerwał błogą ciszę.
: 25 gru 2019, 0:49
autor: Mały Jeleń
Straciła trochę poczucie czasu. Odzywający się Adept wytrącił ją z rozmyślań i trochę zaskoczył. Myślała, że był równie zajęty swymi sprawami co ona, dlatego nie próbowała rozpocząć rozmowy. Przeniosła teraz na niego spojrzenie, a przyprószona śniegiem łapa opadła lekko na podłoże. Przybrała na pysku uprzejmy uśmiech, a po chwili zastanowienia podniosła się do swobodnego siadu.
Zastrzygła uchem, zapamiętując imię. Nie kazała mu długo czekać na reakcję. Odpowiedziała tym samym, zdradzając swe miano. – Och, nie przedstawiłam się jeszcze, przepraszam! Moje imię to Mraevillik... ale możesz po prostu mówić na mnie Mżawka. Niedawno dołączyłam do Ziemi, jak pewnie zauważyłeś. – Odparła miłym głosem.
: 25 gru 2019, 13:24
autor: Błysk Przeszłości
Siedział cały czas zwrócony w jej stronę tylko samym pyskiem. Jego latawiec na końcu ogona zawiniętego wokół własnego lewego boku lekko podniósł się w górę, unosząc warstwę śniegu, która się na nim uzbierała, a następnie przechylił się na bok, by ta odsłoniła go.
– Mra... evil... lik... – Wymruczał pod nosem, starając się zapamiętać imię smoczycy w prostszej do przyswojenia formie. Zdał sobie sprawę, dlaczego ta preferuje, aby mówiono na nią Mżawka. Łatwiej wymówić i brzmi podobnie, a nawet ładniej. W końcu Mętny uwielbiał określenia, jakie można nadać wodzie we wszystkich jej stanach.
– Mżawka, rozumiem, miło poznać. – rzekł głośniej, bez żadnej wyraźnej do określenia barwy głosem – Tak, zauważyłem, czyli pochodzisz spoza terenów Wolnych Stad? Ja tak. – no bo w sumie była też opcja, że wcześniej należała do innego stada – Wybacz, jeśli przeszkadzam ci w... odpoczynku. – Dodał po chwili przerwy chcąc być na sto procent pewien, że nie sprawia rozmówczyni żadnych problemów.
: 31 gru 2019, 0:41
autor: Mały Jeleń
Nowy znajomy wydawał jej się mocno zdystansowany, a jednocześnie... Sama nie była pewna. Spokojny, wyciszony? Odłożyła tę analizę na bok. Później nad tym się zastanowi. Jeszcze zbyt słabo znała tutejsze smoki, by je rozumieć.
Uśmiechnęła się przyjaźnie. – Tak, ale nie do końca... Urodziłam się daleko za barierą. Jednak... mój tata i babcia mieszkali pod barierą. Tata nawet w Ziemi jako małe pisklę. Dalsi przodkowie również tu pomieszkiwali, zanim odeszli za barierę. – Odparła. – A ty, jeśli można spytać? – Rzuciła miłym głosem. Jeśli będzie chciał, powie coś więcej.
Na jego przeprosiny zwróciła uszy na boki i potrząsnęła łbem w przeczącym geście. – Nie przeszkadzasz. Poza tym byłeś tu pierwszy. – Przypomniała mu. Czemu się tym przejmował? Nie sądziła, by wyglądała na taką, której coś przeszkadza.
: 31 gru 2019, 1:12
autor: Błysk Przeszłości
Przysłuchiwał się smoczycy w milczeniu, patrząc się na nią cały czas swym niemożliwym do rozczytania wzrokiem.
Więc była w sumie... niby obca, niby nie. Interesujące. Ciekawe, czy on sam miał kiedyś przodków na tych ziemiach? Zapewne by o tym wiedział, gdyby było mu to przekazane...
– Ja? – Powiedział, jakby nawet się zdziwił, że kogoś to w ogóle interesuje. – Ja... naprawdę chciałbym wiedzieć. – spuścił ślepia na moment w dół, ale poza tym nic w jego głosie się nie zmieniało – Ale nie wiem, bo przez moją głupotę znalazłem się tutaj, jak miałem... nie wiem... dwa księżyce? Nie mam pojęcia, jak jeszcze o tym pamiętam i jak pamiętam wygląd swoich rodziców mimo, że widziałem ich przez tak krótki okres czasu... – Cichy głos nieruchomego samca został wyciszony pod koniec jeszcze bardziej, ale tym razem nie spuszczał swych srebrnych ślepi z Mżawki.
: 02 sty 2020, 1:08
autor: Mały Jeleń
W Malstromie zaszła pewna zmiana. Niemal niedostrzegalna, jednak Mżawka zauważyła, że stał się odrobinę mniej obojętny i neutralny. A może to ona sobie wmawiała, że dostrzega w nim jakiś smutek? Nie dziwiłoby jej to. Wiedziała, że życie pod Barierą nie zawsze jest cudowne. On jednak opowiadał o swojej przeszłości spoza Wolnych Stad. Czyli zaginął w dzieciństwie? Jak... jej tata! Takie przypadki wciąż się zdarzały, a ona zastanawiała się, jak to możliwe.
– Rozumiem.. – Odpowiedziała łagodnym głosem. – Próbowałeś ich odszukać? – Zaciekawiła się. Ona sama przecież wyruszyła w daleką drogę, by odnaleźć krewnych. Można było powiedzieć, że odziedziczyła to po przodkach!
: 02 sty 2020, 18:21
autor: Błysk Przeszłości
Morskiemu samcowi serce zabiło kilka razy znacznie mocniej. To nagłe zdanie sobie sprawy... No tak, po co marnował tutaj czas na byciu nikim, skoro równie dobrze mógł próbować odnaleźć swoją prawdziwą rodzinę?
– Nie... – odwrócił wzrok od Mżawki, wpatrując się w zamyśleniu w rozległą toń jeziora. Trwał tak w zamyśleniu przez kilka sekund bez wypowiadania żadnego słowa, po czym nie odwracając się nadal do rozmówczyni kontynuował to, co miał na myśli. Rzadko mu się zdarzało, że wypowiadał je na głos, ale co mu szkodzi teraz tak zrobić?
– Wątpię, że znalazłbym ich. Pamiętam... pamiętam oprócz tego, że wyklułem się w wodzie, widok z bardzo wysoka... widok na rozległe lasy przecinane rzekami, wielkie polany i łańcuchy górskie. Podróżowaliśmy. Długo. Daleko. Nie pamiętam dlaczego, ale... – wyciszył się znów na parę sekund, a jego ślepia tylko skakały z jednego punktu na rozległym stawie na drugi. Mówił cały czas cichym, ale neutralnym głosem, ściszając go jeszcze bardziej przy końcówce fragmentu swojej głosowej wypowiedzi.
– W sumie... nic mnie tu nie trzyma. Skoro i tak dla nikogo nie robi to różnicy, czy żyję, czy nie, to może mógłbym po prostu... – ponownie nastała cisza. Cisza, w której nie trudno było się domyśleć, że samiec mimo zatwierdzenia swojej przysięgi stadu realnie myśli po prostu o jego opuszczeniu w celu znalezienia istot, dla których jego los miałby znaczenie. Gdyby nie Żwawy, jego przyszywany brat i smoczyca Wonna Dziewanna, której za niedługo miał otwarcie wyznać swoją miłość to nawet nie zastanawiałby się nad opcją zniknięcia dwa razy. Ale tak to miał nawet dość... trudny orzech do zgryzienia.
: 06 sty 2020, 18:19
autor: Mały Jeleń
Im dłużej z nim rozmawiała, tym silniejsze miała wrażenie, że nie tyle był zdystansowany do innych smoków, co pokaleczony przeszłością, zamykający się w sobie. Widać jednak, że nie czuł się tu szczęśliwy, a wspomnienie rodziny nie dawało mu spokoju.
Zastrzygła uchem, słysząc tę niemal depresyjną wypowiedź. Nie... ona z pewnością była depresyjna! Mętny miał jakiś problem, a to, co powiedział, zabrzmiało wręcz poważnie. On chyba... nie myślał o samobójstwie?
Nagle wydało jej się, że w obecnym momencie jej rola tutaj jest ważniejsza niż zwykła rozmówczyni. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nieświadomie popchnęła jakiegokolwiek smoka do popełnienia jakiejś głupoty! Poruszyła się, maskując swój niepokój nagłą potrzebą poprawy pozycji. – ...Nikomu nie robi to różnicy? O czym ty mówisz? – Spytała z zastanowieniem. Krótko znała stado, lecz już na pierwszy rzut oka wydawali się oni dbać o swych członków!
: 07 sty 2020, 0:32
autor: Błysk Przeszłości
Na szczęście dla Mętnego, ale nieszczęście dla Mżystej samcowi nawet nie przeszła przez myśl opcja umyślnego skrócenia swojego życia. Po prostu nie potrafił odpowiednio się wyrazić w rozmowach, które przecież tak rzadko prowadził z kimś innym niż ze swoim 'bratem'.
Samiec nie odpowiedział od razu, ale powoli przeszedł z pozycji siedzącej na leżącą, to znaczy na brzuchu z łapami skierowanymi w stronę jeziora, na którego spokojną taflę nie chciał na razie się patrzeć. Skierował swój obojętny wzrok w stronę Mżystej i kontynuował to, co miał do powiedzenia.
– Nic by się nie zmieniło, gdybym odszedł w poszukiwaniu rodziny. – sprostował, nadal mówiąc tym samym, niezmiennie neutralnym i informatywnym tonem. Nie spuszczał już wzroku z niej myśląc, czy smoczyca będzie chciała powiedzieć do niego coś więcej, czy nie.
: 14 sty 2020, 20:06
autor: Mały Jeleń
Nagle zrozumiała, czemu samiec ten na początku wydawał jej się taki zdystansowany i chłodny. Tak, musiał być mocno poraniony. Z tego co mówił, zrozumiała, że czuje się niechciany w Stadzie Ziemi i czuje jakiś żal do jej smoków... Zastanowiła się nad jego słowami. Próba odszukania prawdziwej rodziny nie była złym pomysłem, jednak skoro tak niewiele potrzeba było, by skłonić go do odejścia na zawsze, może trzeba było działać ostrożniej?
Miała pewne problemy w stwierdzeniu, na ile wpycha się w nieswoje sprawy. Mętny sam dużo mówił o swoim problemie, a jeszcze więcej między słowami. Nie czuła się więc winna, delikatnie próbując wyciągnąć z niego więcej.
– Ze swojego doświadczenia wiem, że czasem dobrze jest wyruszyć na taką wyprawę. Jednak... wydajesz mi się dość mocno przekonany do opuszczenia stada. Gdybyś czuł się tu dobrze, wizja opuszczenia stada nie pojawiłaby się z taką łatwością. Mam rację? – Spytała łagodnie. Nie pytała o powody. Jeśli będzie czuł potrzebę, sam powie w czym rzecz.
: 15 sty 2020, 0:27
autor: Błysk Przeszłości
– Masz rację. – Po prostu potwierdził to, co przypuszczała samica. Jednakże Mętny jakoś stada do tej pory nie opuścił, więc coś go tu jednak musi trzymać, prawda?
– Ale z drugiej strony szansa, że ich znajdę jest prawie zerowa. – zrobił krótką pauzę, na nabranie jednego, spokojnego oddechu – A nawet jeśli udałoby mi się, to kim dla nich będę? Losowym smokiem, nie mającym z nimi nic wspólnego. Czyli też w sumie nic by się nie zmieniło. – można było już załapać, że morski samiec ma w zwyczaju przerywać swoją wypowiedź na chwilę, co każde wypowiedziane zdanie na odrobinę dłużej, niż normalnie – Tutaj przynajmniej... Mam jedną osobę, dla której mogę żyć. Zefir. Zależy mi na nim. Towarzyszył mi od samego początku. I widzę, że zasłużył na coś więcej, niż na to, co dostał. Dlatego chcę mu pomóc. Ale nic nie poradzę na to, że między innymi dostał mnie...
: 19 sty 2020, 0:12
autor: Mały Jeleń
Rozmowa nie była łatwa. Mżawka złapała się na tym, że ostrożnie lawiruje, starając się dobrać odpowiednie słowa! Nie mogłaby tak po prostu zignorować jego problemu, a z drugiej strony fakt, jak słabo znała w ogóle całe Stado Ziemi niczego nie ułatwiał. Cóż... nikt nie mówił, że będzie prosto! A od czegoś trzeba zacząć.
– To już bardzo dużo. Nawet jeśli można oprzeć się tylko na jednym smoku... to wciąż bardzo wiele. Każda przyjaźń czy inny typ relacji to coś bardzo cennego. – Powiedziała, jednak wciąż nie dawało jej spokoju to, jak pesymistycznie rozmówca jest nastawiony do samego siebie. Chyba nadszedł odpowiedni moment... – Dlaczego masz o sobie takie zdanie? Już sam sposób, w jaki mówisz o Zefirze pokazuje, że jesteś bardziej wartościowy niż wiele smoków, które dobro innych mają gdzieś. Co sprawiło, że czujesz się tak odizolowany od stada i masz do siebie tak wielkie pretensje? – Spytała cicho.