Strona 27 z 34

: 09 lip 2021, 22:16
autor: Ołtarz Wyniesionych

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zaczęła od przekazu mentalnego, tutaj pokazując Zirce wejście do swojej świątyni. Zdobiła je podobizna Ognvara, tutaj Veir wykorzystała głównie barwniki jasnoniebieskie i białe, jako iż Bóg znajdował się na tle całego Horgifell. Wszystko rzeźbione za pomocą własnej maddary. Sam Ognvar zdobiony był licznymi obręczami, biżuteriami, które to Horgifellczycy wytwarzali na jego podobieństwo. Tutaj kolory były różne, ale przeważały czerwone, więc Veir oczywiście zastosowała krew. Bóg wskazywał swymi łapami na wejścia do świątyni, a tam Zirka mogła zobaczyć znacznie więcej małych rzeźb i obrazów wyrytych w skale. Przedstawiały innych, pomniejszych bogów. Kjotviego, Hadruula, Havardra i innych. Na samym środku znajdował się za to olbrzymi malunek przedstawiający Uroborosa, węża, który zjadał swój własny ogon. Piastunka użyła tutaj koloru lodowo-niebieskiego, a oczy stworzenia były zielone, tutaj wykorzystała barwniki z roślin o tym samym kolorze, które długo się utrzymywały. Nie trudno było znaleźć ten kolor, ale sprawić, by nie zniknął po kilku księżycach? To już inna sprawa. Na sam koniec zostało wiele napisów w starohorgifellskim języku, tutaj wykorzystano krwisty kolor.
– Brakuje nieco naszemu Strażnikowi do Proroka z Północy, ale również wierzę, że dojdziemy do porozumienia. – Zamieniła tutaj kolejność. Najpierw przekaz mentalny, potem odniesienie się do złów Zirki. Tak było dla fioletowołuskiej nieco wygodniej.
– Dzięki za rady. I zawsze używałam krwi. Dodaje do niej... pewnej mieszanki ziół, owoców i minerałów. Nie przyciąga wtedy robactwa, dłużej zachowuje kolor i jej zapach jest neutralny, chociaż bardziej... przyjemny, to dzięki kadzidlanemu zapachowi. – Odpowiedziała. Cóż zrobiliby bez krwi, tak bardzo podstawowego barwnika, tak łatwo dostępnego? Część osób unikała tego rozwiązania, głównie ze względu na rzeczy, o których Veir wcześniej wspomniała. Da się tego jednak łatwo uniknąć.
– My, Horgifellczycy, wierzymy w Ognvara, Ojca Czasu. Ukształtował góry, na których mieszkaliśmy, sam stał się w pewien sposób nimi. Widziałaś Uroborosa? Wielkiego węża, zjadającego swój ogon. To ważny symbol w naszej religii. Cykl zaczyna się na nowo, historia się powtarza. Dzieci popełniają błędy swoich dziadów, a wszystko splątane jest w niekończącym się cyklu. Wszystko jest również ze sobą połączone. To najważniejsze. Nasze spotkanie? Musiało mieć miejsce. Teraz, za księżyc, dwa, ale musiało. – Zrobiła malutką pauzę. – Zaciekawiłam cię, zanudziłam? – Zapytała. Nie był to jednak koniec przedstawiania wiary. Veir miała do powiedzenia znacznie więcej.

: 19 lip 2021, 9:26
autor: Pamięć Barw
Podobało jej się co ujrzała w przekazie. Nie umiała by zaprzeczyć, że to co stworzyła jest godne solidnej pochwały. Ale zamieniła ją na przekaz, bo jednak nadal chciała pokazać co sami zrobili. Pierw pokazała jej grotę w całości jak to wygląda tuż po wejściu, gdzie rzucają się w oczy kolorowe ślady smoczych łap na podłodze. Prowadziły od wejścia do końca groty, gdzie na ścianie tam namalowała trochę kropek i gwiazdek nad łóżkiem ze skór. Na lewej ścianie był namalowany widok na bagna i krztałty smoków, czyli jej, echo i ich dzieciaków. Obok tego były zielone żabki pomalowane w różnych odstępach od siebie. Jedną skakała, druga siedziała na ścianie. Niedaleko tego na podłodze, była namalowana duża stokrotka. A na sąsiedniej ścianie był jeden kokatrys i mamuna rzucający się śnieżkami w zimę. Niedaleko tego trochę wzorków i namalowanych kwiatków wyrastające na ścianie z podłogi. Wyglądało to wszystko jak masa mini obrazków niemające nic wspólnego z tym obok.
Fakt, fajnie gdyby ono nastąpiło. Jak będziesz z nim gadać, to powiesz potem co powiedział? – odparła teraz odnosząc się do kwestii kapliczki.
A jakby pomieszać krew z suchym piachem? Ciekawe czy zneutralizowało by ten zapach. – podzieliła się dopiero utworzonym w głoswie pomysłem. Bo może smoczyca wie co z tego wyjdzie, ona sama akurat niezbyt, ale w pierwszej chwili pomysł wydaje się być okej.
O, nie nie! Nie zanudziłaś mnie! Naprawdę ciekawa teoria. Cykl. Kiedy jest jego początek i koniec? – przechyliła łeb zaciekawiona. Rzeczywiście ciekawie jej się słuchało. Chociaż po prostu lubiła słuchać smoków co lubią opowiadać, wtedy robi się na prawdę milutko bo żadna drugiemu nie wadzi. Samej nie umie ładnie opowiadać, ale to też może być powód przez jaki lubi słuchać. Sam Urobros miał dla niej interesująca symbolikę przez którą na chwilę uśmiech się jej pomniejszył samej nad tym trochę się zastanawiając. Jednak powróciła po chwili słysząc pytanie smoczycy. Wtedy praktycznie od razu się rozpromieniła i obiła ogonem o ziemię.

: 29 lip 2021, 21:50
autor: Ołtarz Wyniesionych
Grota Pogodnej wyglądała... całkiem pogodnie. Obrazki były bardzo proste, zapewne bez głębszego znaczenia. W Horgifell wszystko miało jakieś głębsze dno, albo odnosiło się do konkretnej tematyki, głównie bogów. Veir jako artystka, mogła docenić pracę Ziemnej. Szczególnie przypadł jej do gustu obraz bagien i kilku smoków, oraz kokatrys i mamuna, którzy walczą za pomocą śnieżek. Dobór barwników był naprawdę niezły. Piastunka jak zawsze dodałaby więcej krwi i motywów religijnych, ale to w końcu grota Pogodnej.
– Robi wrażenie. Muszę pochwalić to, w jaki sposób wyszły ci kolory. Są bardzo... naturalne. – Skomentowała przekaz mentalny. – Powiadomię cię o przebiegu rozmowy ze Strażnikiem. – Dodała po chwili. Tak właściwie, to czemu nie? Jeżeli się zgodzi, to niedługo po tym i tak przystąpi do budowy kapliczki, zatem wszyscy o tym się w końcu dowiedzą. Nieco dłużej zastanowiła się nad kwestią krwi. Z piaskiem... teoretycznie? Trzeba byłoby to sprawdzić. Mogłaby rozciąć swoją łapę, dodać do posoki kilka podstawowych składników, a potem oczywiście wspomniany wcześniej piasek, ale musiałyby chwilę czekać.
– Możemy to sprawdzić. – Odpowiedziała krótko. Nic dodać, nic ująć. W Horgifell raczej przywykli do zapachu krwi, ale nie wszystkim może to odpowiadać. Jeżeli chodzi o kwestię cyklu... tutaj Veir mogłaby opowiadać całymi dniami.
– Oto właśnie chodzi. Nie ma początku, nie ma końca. Znasz tą starą zagadkę? Co było pierwsze, jajko, czy smok? Otóż ani smok, ani jajko. W tym wypadku nie ma czegoś takiego jak początek. Równie dobrze obrazuje to sznurek. – Sięgnęła po kilka garści trawy, szybkimi ruchami tworząc z niej sznurek. To tak dla... zobrazowania całej metafory. Złączyła go ze sobą za pomocą wiązania, przypominał w ten sposób okrąg. – Załóżmy, że nie jest zawiązany, gdyż to można byłoby uznać za koniec i początek. Lepszy byłby jakiś stopiony metal, albo szkło. W tym wypadku nie istnieje zakończenie, ani też rozpoczęcie cyklu. On prostu płynie. – Rzuciła sznurek gdzieś na bok. Nie był im już potrzebny. Metafor mogło być wiele, Veir zdecydowała się na właśnie takie.

: 09 sie 2021, 21:38
autor: Pamięć Barw
Uśmiechnęła się lekko na miły komentarz od Veir. Co było jej w pewien sposób przyjemnie, gdyż nowa znajoma nawet zaimponowała jej swoimi malowidłami.
Fajnie. Będę czekać. – odparła to już chyląc się ku tematowi kapliczki i równocześnie go, najprawdopodobniej, zakańczając. Jednak ciekawiło jak by mogła wyglądać takową zrobiona przez smoczyce, to przy okazji pewnie i tak będzie patrzeć czy nie stoi coś nowego przed świątynią.
Piasek i krew. Dwa proste składniki, które z resztą mięli przy sobię, a jeden nawet w sobie. Mruknęła w chwili zamyślenie, jednakże coś mówiło jej żeby spróbować. Oczywiście do widoku krwii się przyzwyczaiła i właściwie nie jedynie widoku, lecz krzywdzenie siebie jedynie dla jej pozyskania było czymś nowym i innym.
Jasne. To co, sprawdzamy? – uśmiechnęła się lekko i uniosła prawą łapę do lewego przedramienia i rozcięła szponem trochę skóry aż posączyła się krew. Na co sama wyraziła grymas przez lekkie pieczenie. Jednak była spokojna i obserwowała zaciekawiona płynącą posoką. Nie przyglądała się wcześniej tak swoim ranom... interesujące.
Trochę później przysłuchiwała się temu co opowiadała smoczyca.
To z tego co rozumiem. To nigdy nie było początku, ani końca. Wszystko się po prostu ciągnie i trwa. Ale że tak w nieskończoność? – przechyliła łeb patrząc na piastunke.

: 13 sie 2021, 21:50
autor: Ołtarz Wyniesionych
Niestety, Strażnik był ciężki do "złapania", ale z pewnością któregoś dnia w końcu będą mogli rozmówić się na ten temat. Veir mogła w międzyczasie myśleć nad projektem owej kapliczki, a nawet rzeźbić kilka jej elementów w kamieniu, czy kolekcjonować barwniki. Temat raczej był już zakończony, obie mogły skupić się więc na kwestii krwi i piasku, oraz tego, czy to zamaskuje zapach. Veir chciała już zaproponować przecięcie swojej łapy, jako iż robi to regularnie. Z powodów modlitewnych oczywiście, jako swego rodzaju "ofiara". Ziemna jednak zrobiła to pierwsza.
– Masz, to ci pomoże szybciej zagoić rany i zatrzyma krwawienie. – Wyjęła z torby coś na wzór bardzo prymitywnego bukłaka, z którego skropiła jakiś płyn na łapę Zirki. Oczywiście o ile ta się na to zgodziła, w przeciwnym razie pojemnik wróciłby z powrotem na swoje miejsce. Jeżeli zaś znajdzie się na ranie... powinien zrobić dokładnie to, o czym mówiła Piastunka. Żadnych podstępów, w końcu sama stosowała to na swoich ranach. Chwilę później wzięła garść piasku, który znalazła obok i umieściła go na krwi znajdującej się na ziemi. Poczekała chwilę, po czym oceniła stan zapachu.
– Zdaje się maskować woń krwi. Gdyby się bardzo postarać... trochę czuć. Zobaczymy, czy zejdzie się do tego jakieś robactwo, to zazwyczaj jest największym problemem. – Podsumowała. Teraz zostaje tak zwana "próba czasu". Skoro już jednak o czasie...
– W nieskończoność. To ciężkie do zrozumienia, gdyż nasze życie i wszystko co nas otacza... ma swój początek i koniec, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Rodzimy się i umieramy, w przypadku każdego wygląda to dokładnie tak samo, inne są tylko okoliczności. Czas to coś... poza cyklem życia śmiertelników. Nie płynie również w sposób normalny. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość mieszają się ze sobą, tworząc czas. – Wytłumaczyła. To chyba jej ulubiony temat. Czy to zainteresuje bardziej Pogodną? Veir nie chciała porzucać tej dyskusji.

: 16 sie 2021, 10:42
autor: Pamięć Barw
Patrzyła jak jej krew skapuje, aż uznała że wystarczy. Wtedy właśnie chcąc umyć sobie ranę i łapę, sięgnęła doń językiem. Ale właściwie tak ledwo ledwo, gdyż wstrzymała się na chwilę słysząc Veir. Ah tak! Lecznicze zioła, płyny i te sprawy. Nie myślała że się na tym zna, jej towarzyszka.
No dobrze. – odsunęła pysk i nadstawiał przedramię aby polała ranę tym czymś w bukłaku. Przebiegło jej przez myśl czy aby nie powinna później iść do Mirri, lecz z taką drobną raną? Nieee. Zagoi się samo. Od stawiała łapę obok jej odpowiadającej i spojrzała na stan ich "farby".
W takim razie pozostaje nam już czekać. – zgodziła się i tak jak przez chwilę wpatrywała się w zabarwiony krwią piasek, tak teraz zwróciła się do mówiącej Veir. Nie ciężko jej przyznać, że zafascynował ją temat czasu i owej nieskończoności. Nawet jeśli trudne to do opanowania. Jednak nie koniecznie w oczywisty sposób. Gdyż rozumie całą ideę nieskończoności, lecz im dłużej myśli tym więcej "ale" się pojawia. Jest to... mylące.
A w jakim sensie czas jest poza naszym cyklem? W sensie zasięgiem? – skupiła się na tej myśli.

: 28 sie 2021, 12:54
autor: Ołtarz Wyniesionych
Po chwili oczekiwania, czas było rozsądzić wyniki piasku i tego czy aby na pewno maskuje zapach krwi. Początkowo zdawał się nie przyciągać żadnych robaków, jednak ostatecznie zjawiło się kilka mniejszych. Z pewnością było lepiej, normalnie byłaby ich olbrzymia chmara. Możliwe, że z czasem będzie lepiej, zatem jeśli odgoniłoby się insekty do tego momentu... mieliby całkiem skuteczny specyfik. Podsumowując – efekty mieszane, ale z potencjałem.
– Hm... mogło być gorzej. Z pewnością coś pomaga, ale możliwe, że zaschnięcie krwi całkowicie wyeliminowałoby wszystkie problemy, oczywiście w połączeniu z piaskiem. – Odpowiedziała. Zostawiła krew samą sobie, możliwe, że dowiedzą się jeszcze czegoś więcej z tego małego "eksperymentu". Teraz mogły przejść do nieco bardziej ciekawego tematu czasu.
– Nie mamy na niego wpływu, ale on ma wpływ na nas. Czas już dawno ustalił werdykt wszystkiego, zatem oddziałuje na nas w "przeszłości", przyszłości, gdyż dzieje te czysto teoretycznie nie nadeszły i w teraźniejszym, gdyż cały czas ma to miejsce. To bariera, którą czas może przechodzić, ale my nie. Jak przejście w jedną stronę. Czy... czy wyraziłam się dosyć jasno? Wybacz, ciężko przedstawić mi ten punkt widzenia w jak najbardziej klarowny sposób. Spójrz na przykład... na ptaki. Istnieją, ale nie są świadome naszego życia, nie są rozumne. W ten sam sposób smoki nie do końca pojmują znaczenie czasu, co dla bogów jest mięsem powszednim. Jesteśmy jednak na tyle inteligentni, by móc się domyślać, oraz rozumieć przekazy istot wyższych. – Wytłumaczyła. Zrobiła chyba spore koło, tak dosyć niepotrzebne, ale miała nadzieję, że coś tam z tego jednak prawidłowo przedstawiła, w sposób zrozumiały.

: 08 wrz 2021, 22:29
autor: Pamięć Barw
Popatrzyła na schnącą krew, przy okazji przysłuchując się Veir. Dla niej wyglądało to po prostu dobrze. Nie przyciągało nic ani nie wyglądało źle z piaskiem, ale robił że krew była ciemniejsza co przydałoby się zapamiętać żeby wcześniej ją rozjaśnić.
Ciekawi mnie czy piasek po wyschnięciu będzie odpadał, ale tą obserwacje raczej lepiej przeprowadzić na czymś innym niż na ziemi. – odparła spokojnie.
Po czym przysłuchała się tego o czym opowiada Veir. O czasie.
Hm.. Myślę, że już rozumiem. – chociaż popiera myśl smoczycy. Trudno to przedstawić, bo i skomponować to w zgrabne słowa jej trudno jajo podsumowanie. Jednak chyba go nie potrzeba. Gdyż już rozumiem o co chodzi, a tłumaczenie tego chyba już nie jest az takim istotnym.
W pewnym momencie kokatrys pojawił się niedaleko i zmierzał do swojej kompanki, przed którą zaraz się zatrzymał i spojrzał na nią. A potem na jej towarzyszkę przez dłuższą chwilę. Ale nie wydała mu się ciekawa, więc obrucił łepek spowrotem i gdaknął donośnie do Zirki. Jednak ona otrzymała też obrazek mentalny od niego, to wiedziała o co mu chodzi.
Ah. Wybacz Veir, ale córka chce już wracać a wolałabym z nią. Spotykamy się jeszcze kiedyś no nie? – powstała odruchowo ale jeszcze kierowała spojrzenie na towarzyszkę.

: 11 wrz 2021, 22:38
autor: Ołtarz Wyniesionych
Wszystkie sposoby na barwniki trzeba było wcześniej przetestować. Veir miała swój malutki sposób na zabawę z tym, który robi się z krwi. Piasek był jednak dobrą alternatywą, ale trzeba było to bardziej sprawdzić i być może dopracować. Może dołożyć coś jeszcze oprócz niego?
– Sprawdzę to. Możliwe, że poinformuję cię o wynikach. – Powiedziała krótko. "Możliwe" było troszkę złym słowem, ale co się rzekło, to się rzekło. Veir po prostu poinformuje o tym Zirkę.
– Gdybyś kiedyś jeszcze chciała porozmawiać o czasie... odezwij się do mnie. – Powiedziała, po czym wręczyła Pogodnej kamienną tabliczkę z napisem "zaproszenie do Horidor". – To symboliczne znaczenie. – Dodała po chwili. Horidor w religii Horgifell (nazwa wywodziła się bezpośrednio od państwa, tak jak miasto Horgrfold) i oznaczała miejsce, w którym przesiadywali wojownicy Havardra, Strażnika Dusz, który zasłużyli na miejsce w krainie chwały. Coś jak "Wieczne Łowy" Wolnych Stad. Według zwyczaju, jeżeli Horgifellczyk podaruje takie zaproszenie komuś, to jest on godny uwagi Havardra. To jak... polecenie kogoś komuś.
– Myślę, że jeszcze się spotkamy. Przynajmniej raz. Porozmawiamy o naszych odkryciach w temacie barwników. – Skinęła łbem na pożegnanie, jako iż Ziemista musiała już iść. Po chwili obie się rozeszły, każda w swoje strony. Veir czuła, że dane im będzie jeszcze porozmawiać, chociaż niezbadane były ścieżki czasu. Tak właściwie – wszystko już dawno zostało zadecydowane, a każde ich potencjalne, następne spotkanie, już się wydarzyło.


//ZT?

: 25 kwie 2022, 18:42
autor: Migot Sadiru
Kolejna kwiecista łąka i kolejna okazja do pooglądania wiosennej przyrody. Hessa nigdy nie przebadała za mocno za kwiatkami, które były wszędzie. Widziała, że Szklista zbiera parę kwiatków, więc kiedy przybyła na pustą łąkę postanowiła coś dla niej pozbierać. Kompletnie nie znała się na gatunkach, więc szła, rwąc co ładniejsze rośliny i układając je na grzbiecie. Unosiła nieco skrzydła, próbując je trzymać, chociaż co parę kroków gubiła jakąś sztukę. W ten o to sposób szła i zrywała kwiatki, kładąc je na grzbiecie, a potem gubiąc je za sobą. Hess unikała okolicznych pszczół, czy innych dziwnych małych rzeczy, które robiły dźwięki. Mała instynktownie się od nich odsuwała. Widok sześcionogiego stworzenia, które bzyczy i się szybko rusza był dla niej nieprzyjemny.

Łąka Szczęścia

: 25 lut 2023, 15:25
autor: Wrząca Krew
Verhu spędziła pół dnia podążając za tajemniczą nicią szeptów ukazaną jej przez kwiat. Nie miała bladego pojęcia co to mogło oznaczać i zgodnie ze swoją naturą nie rozmyślała o tym zbyt wiele, po prostu podążyła jej śladem. Była niezwykle ciekawa co oznaczały te strzępki informacji i czy wiodły ją właśnie w jakąś misternie zaprojektowaną pułapkę czy z jakiegoś powodu do... kogoś.
Ślad urwał się w miejscu, którego jeszcze nie odwiedzała. Wokół nie działo się wiele, ot, wielka polana zimową porą nie stanowiła uczty dla zmysłów. Czy ktoś robił sobie z niej żarty? Pomyślała wpierw o Aie, ale siostra raczej nie przepadała za używaniem magii. Z kolei Tio już ją tak kiedyś zwodził. Rozejrzała się podejrzliwie i zaczęła węszyć, szukając sprawcy tej całej sytuacji.

Łąka Szczęścia

: 27 lut 2023, 9:48
autor: Spóźniony Debiut
Idąc drugą odnogą nici, mniej więcej wiedział już czego się spodziewać. Chociaż może coś go zaskoczy? Gdy teren na to pozwalał, przechodził do truchtu, nie chcąc aby ktoś na końcu tego dziwnego tworu, czekał zbyt długo. Tym razem dołączył do niego Elar, ciekaw co takiego się tutaj dzieje. Struś podążał za nim, zostając kilka kroków w tyle.
Bardzo możliwe, że wyczuła go pierwsza, nie kryjąc się ze swoją obecnością spokojnie wszedł na polane. Rozejrzał. I jak zawsze przywitał nieznajomą uśmiechem, zbliżając się na komfortową dla nich obojga odległość.
– Witaj. Ciebie też przyprowadził to kwiat? – pozwolił ciężkiej końcówce ogona opaść na ziemię.

Wrząca Krew

Łąka Szczęścia

: 16 mar 2023, 0:53
autor: Wrząca Krew
Poderwała łeb do góry słysząc pytanie. Tak skupiła się na poszukiwaniach śladów, że zupełnie przestała zwracać uwagę na otoczenie w około. Cholera, ale byłaby marnym łowcą. Dobrze, że chociaż dobrze znosiła wciry na arenie…
– Eee, tak! Był kwiat. Ciebie też tu przyprowadził? – Odpowiedziała elokwentnie, wybita z rytmu. Obrzuciła wężowego smoka wzrokiem, przynajmniej dopóki w jej pole widzenia nie wszedł struś. – Mi siraen, jakie brzydkie! Co to? – Wyparowała, wpierw zaskoczona, potem po prostu wybuchła śmiechem, nie mogąc oderwać wzroku od gołej, długiej szyi wielkiego ptaszyska.

Spóźniony Debiut

Łąka Szczęścia

: 24 mar 2023, 15:32
autor: Spóźniony Debiut
Na potwierdzenie, skinął łbem.
– Dokładnie taki. – pozwolił sobie przysiąść, ogonem otaczając swoje łapy.

Elar jak widać, wywołał niewielkie poruszenie. Kompan zatrzymał się jakieś dwa kroki za opiekunem, strosząc bojowo piórka. Nie uważał się za brzydkiego.
– To jest Elar, jak widzisz, jest żywiołakiem ognia. Przyjął formę strusia. – wyjaśnił, zerkając na kompana z rozbawieniem. Właściwie, nie pomyślał, że żyjące tu smoki, mogły nie znać takiego zwierzęcia.

Wrząca Krew

Łąka Szczęścia

: 20 kwie 2023, 19:55
autor: Wrząca Krew
– Hm, to dziwne. – W istocie było całkiem dziwne. Była przyzwyczajona już do ingerencji wszelakich duszków i dusz w swoje życie, ale zazwyczaj żadne nie wplątywały w to obcych smoków. – Masz jakiś pomysł o co mogło mu chodzić? – Oczywiście, jej myśli powędrowały od razu do pierwszej z możliwych konkluzji do jakich mogła dojść dojrzewająca samiczka. Jej zmarłe babcie zapewne szukały jej partnera! I tylko to tak sprytnie upozorowały pod przykrywką przypadkowego spotkania.
Nawet jeśli nie do końca w to wierzyła, rozbawiła ją ta myśl, więc obdarzyła nieznajomego szerokim, czarnym jak smoła uśmiechem. Zdawał się być niezwykle życzliwy i drapieżny jednocześnie.
– Tak czy inaczej miło cię poznać... i twojego strusia też. Jestem Verhu. Masz ładne wachlarze. – Podeszła bliżej, zdecydowanie wkraczając w osobistą przestrzeń swojego rozmówcy i musnęła koniuszkiem palca pokaźne błony przed uszami samca. Pociągnęła nosem w okolicach jego szyi, w iście zwierzęcy sposób zapoznając się z jego zapachem. Ziemia.

Spóźniony Debiut

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 18:52
autor: Spóźniony Debiut
Sam nie powiązał by kwiatu z Bogami, chociaż... Nie, prędzej z jakimś duszkiem. Te miał okazję spotkać, podczas gdy Ci pierwsi nadal pozostawali poza jego zasięgiem, przez co wiara w nich nie kiełkowała nazbyt bujnie. Nie żeby, była to kwestia ruszenia zadu do świątyni, o której słyszał od Pasterza. Na jej pierwsze pytanie, jedynie pokręcił łbem, cały czas mając z tyłu łba szept, po spotkaniu z Nowiną wiedział już czym był.
Odwzajemnił jej uśmiech, zupełnie nieświadomy co takiego zrodziło się w jej myślach.

Ktoś tu rzeczywiście nie lubił nudy.

– Brzmi trochę, jak wyciągnięte z innego języka. Jakieś znaczenie? – wraz z tym jak się zbliżała, splot ogona naokoło niego rozluźnił się nieznacznie, to jednak wystarczyło by uwolnić jedną z łap. Nie cofnął łba, jednak jej łapa została przez niego złapana, na wysokości nadgarstka. Mimo wszystko, zdążyła dosięgnąć celu, zaś sam chwyt nie był zbyt mocny, czy stanowczy.

Wrząca Krew

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 19:14
autor: Wrząca Krew
Spojrzała na łapę, która zamknęła się na jej nadgarstku, zastanawiając się przez chwilę dlaczego tam wylądowała. Nie powstrzymał jej przed przejechaniem pazurem po jednym z grzebieni, dlatego dokończyła niespiesznie swój ruch i podjęła delikatną próbę wyswobodzenia się z niezbyt mocnego uścisku palców samca. Końcówka jej ogona zatańczyła nisko nad ziemią, jakby coś ją rozbawiło lub podekscytowało.
– Mam nie dotykać? – Spytała błyskając czarnymi kłami w uśmiechu i przechyliła łeb na bok. Obwódki wokół jej ślepi błysnęły złotem, podobnie jak dwubarwne pióra u nasady jej rogów. – Tak. Ale najpierw musisz zdradzić mi swoje. – Dodała miękko, ze słyszalnym, ale nienachalnym akcentem. Mówiła płynnie w mowie wspólnej, ale mimo tego jej język bardziej był przyzwyczajony do słów rodu jej matki.

Spóźniony Debiut

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 19:39
autor: Spóźniony Debiut
Nie zamierzał jej trzymać na siłę, wystarczyło nieznaczne wycofanie łapy, by jego palce zwolniły chwyt, zaś sama kończyna wróciła na swoje miejsce.
– Bardziej, robisz to na własną odpowiedzialność. – delikatnie zadziorny ton, wkradł się w wypowiedź. Oczywiście, nie mówił tego w kontekście zrobienia jej krzywdy, cenił jednak swoją strefę komfortu. Nie było jednak mowy, o wycofaniu przed kimś nowo poznanym.
– Mojego nie da się przetłumaczyć. Powstało z imion mojej Matki i Ojca. – nawet jeśli ten drugi wypiął się na niego. Teraz to on przechylił nieznacznie łeb na swoje prawo, oczekując wyjaśnienia z jej strony.

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 20:00
autor: Wrząca Krew
Kąciki jej ust podniosły się w łobuzerskim uśmiechu, gdy usłyszała pierwsze zdanie. Odpowiedzialność? Nie znała takiego słowa. Jakby na przekór usadowiła się wygodniej na swoim miejscu, długi ogon luźno puszczając obok siebie, tak, że otaczał ich dwójkę.
– Nie poznałam go jeszcze nawet w jego nieprzetłumaczalnej formie. – Przypomniała się, minimalnie zwalniając przy dłuższym wyrazie. Język miał tendencje do plątania jej się, z reguły wolała proste słowa i zdania. Zawiesiła wzrok na jego oczach, jakby stawiając mu tym samym wyzwanie i testując granice do których mogła się posunąć.

Spóźniony Debiut

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 20:09
autor: Spóźniony Debiut
To się popisałeś....
Zaśmiał się sam z siebie, przedstawił własnego kompana, ale siebie już nie. Tego jeszcze nie było. Sam Elar spojrzał na niego z ukosa, odchodząc gdzieś na bok, zajęty swoimi sprawami. Oczywiście po głowie chodziły mu tylko kamienie szlachetne, kto wie może jakiś leży gdzieś tutaj.
– No tak, wybacz. – zerknął na jej ogon i to, w jaki sposób rzuciła mu to nieme wyzwanie.
– Akrir. Od Akari i Rirugana. – wyjaśnił spokojnie. Nic nie wskazywało na to, by miał ruszyć się ze swojego miejsca.

Łąka Szczęścia

: 22 kwie 2023, 21:18
autor: Wrząca Krew
Uśmiechnęła się szerzej, czując, że jej rozmówca niemo przyjmował wyzwanie. Piórka na jej grzbiecie uniosły się lekko, łapiąc znów promienie słońca. Jaskrawa końcówka ogona przesunęła się nieco bliżej.
– Akrir. Nawet ładnie. – Zaśmiała się, smakując dźwięk jego imienia. – Verhu w języku mojej matki i babki narwaną. – Odpowiedziała więc zgodnie z umową, a jej ogon ponownie zatańczył wesoło obok, co oboje mogli dostrzec kącikiem oka. Zbliżyła nos do jego nosa, jak gdyby nigdy nic i zmrużyła ślepia niezmiennie utrzymując kontakt wzrokowy. Mógł poczuć na pysku jej ciepły oddech.

Spóźniony Debiut