Strona 27 z 27
Skalny zakątek
: 15 maja 2025, 22:37
autor: Gadożer
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
—W końcu wróciła z wyprawy i mogła udać się na spacer po Wolnych. Nie należąc do nikogo i nigdzie mogła się temu oddawać kiedy chciała i jak chciała, w końcu... Czując ciepło słońca na plecach skrzywiła się lekko. Ilość błon które na sobie miała sprawiły, że woda szybko z niej parowała, a to dopiero wiosna. Skierowała się do puszczy, a następnie do kamiennego zakątka. Tu ujęła w łapę coś co przypominało kredę, chyba jakiś wapień i zaczęła powoli rysować nim jakieś fantazyjne wzory na jednym z wielkich głazów. Starała się być czujna, jak zwykle kiedy było się samotnikiem... ale jeśli ktoś bardzo chciał, mógł ją zajść.
Skalny zakątek
: 16 maja 2025, 6:13
autor: Jedno Słowo
Po pewnym czasie, kiedy wykreśliła parę wzorów usłyszała tętent kopyt. W jej stronę biegł żwawo kary jednorożec, a zaraz za nim olbrzymi smok, który raczej wydawał się biec swoim tempem, niż faktycznie gonić tego jednorożca, stąd też został kawałek z tyłu za klaczą. Ta dobiegła do skały, okrążyła ją od prawej i nagle się zatrzymała, parskając kiedy dostrzegła smoczycę, którą na początku przegapił. Zaniepokojony zatupał i cofnął się dwa kroki zarzucając łbem. Chwilę potem dobiegł smok. Jak oczywiście było widać z daleka... Był to duży smok z białym łbem i czerwoną grzywą z łusek i sierści, a jego całe ciało z bieli przechodziło w popielaty, a potem kończyło na czerni łap i końcówce ogona. Na pysku nie brakowało też piór i w skrzydłach się ich trochę kryło... No i te czerwone ślepia, które nie patrzyły wściekle, a bardziej z zainteresowaniem. Co inny smok robił przy skałach w środku lasku, który on przemierzał w ramach treningu ze swoim kompanem? Był młody co łatwo dojrzeć i wyczuć, wyczuć też łatwo zapach stada Mgły. Podszedł nieco półkolem, patrząc na skałę, potem na smoka, raczej smoczycę. Nie pachniała żadnym stadem. No był świadom tego, że samotników czysto teoretycznie można było nawet zabić. Z wyglądu to samica wyglądała jakby już ktoś tego próbował i to nie jeden raz...
Posmakował powietrze, ale nie wydawała się być aktualnie ranna. Walczyła o życie na tych terenach? Wątpliwe, bo czysto teoretycznie tylko Mgła miała tyle jaj, żeby skrzywdzić kogoś niewygodnego... Nie żeby z góry musiała być niewygodna. Podniósł lekko łapę i zamachał w geście powitania, pokazał na siebie, a potem jeden paliczek podniósł do góry.
–Słowo– powiedział w końcu i lekko się uśmiechnął. Ciekawe czy zrozumie powitanie i przywitanie się. Jego jednorożec cofnął się jeszcze, a potem obiegł skałę i zniknął w lesie, aby tam jeszcze pobiegać.
Gadożer
Skalny zakątek
: 16 maja 2025, 13:09
autor: Gadożer
— Uniosła łapę chcąc użyć swojego ubrudzonego w wapniu palca, ale wtedy usłyszała ten wspomniany wcześniej tętent. Błony na łbie uniosły się, krew zaczęła nieco szybciej płynąć w żyłach wzmagając czujność. Miała sentyment do tego dźwięku, ale w tej chwili... Machnęła skrzydłami by znaleźć się na wielkim obelisku po którym rysowała. Zaczepiła szpony skrzydeł i łap o gładki kamień i przyglądała się temu jak na małą polankę wbiega kary jednorożec, a za nim rosły smok. Zwęziła nieco ślepia kiedy wzrok drapieżnika lub... kompana? Padł na nią.
— Rubinowe ślepia samicy odnalazły czerwony wzrok młodego samca o nieznanym jej zapachu. Nigdy nie spotkała smoka z innego stada niż Barw czy Wulkanu. Podszedł nieco, dobrze że wybrała siedzenie na obelisku inaczej łatwiej by mu było ją zajść, zagonić w róg. Była czujna. Widać było, że wzrok czasem uciekał jej w stronę jednorożca. Nie pokazywała jednak kłów czy nie uderzała ogonem o skałę. Wszystko sprowadzało się do obserwacji.
— Kiedy uniósł łapę cofnęła łeb do tyłu rozszerzając nieco nozdrza. Wita się jak człowiek czy atakuje? Czekała. Kiedy na pysku samczyka pojawił się lekki uśmiech i wskazał na siebie tylko nieco napięcia z niej zeszło. To pierwsze. Jak na razie. Zanim cokolwiek zrobiła odprawiła wzrokiem rubinowych ślepi jednorożca. Pociągnęła nosem i nasłuchiwała. Oddalił się. Znów spojrzała na młodego.
— Przeszła się powoli po górze obelisku przyglądając mu się badawczo pochylając swój łeb. Przyjaciel czy wróg. Jak pokazał jej jeden z Barwnych, łatwo było po prostu zaatakować. Znalazła się z boku młodego bo tam też był pochylony obelisk po którym zamierzała zejść wbijając weń na przemian szpony łap i skrzydeł. Pochylała się nadal aż nie dotknęła ziemi. Wtedy to złożyła skrzydła i podeszła wolnym krokiem do wapna które upuściła. Jej smoczy nie był idealny... nakreśliła jednak dwa proste znaki oznaczające "Jedzącą Gady" lub "Gadożer" zależy kto i jak czytał. Wskazała na runę po czym dotknęła swojej piersi.
— Następnie wyciągnęła łapę. Czy będzie jak mówił jej Barwy? Miała dać szansę bo tu było inaczej...?
— Na łapię spoczywał wapień.
Jedno Słowo
Skalny zakątek
: 16 maja 2025, 15:00
autor: Jedno Słowo
Zdecydowanie była jak zwierzę do upolowania... znaczy takie ostrożne w kontakcie z innymi. Niemniej to nie Taushet ją spłoszył, a przybycie Vaelina. Niemniej trzymanie tutaj jednorożca nie było potrzebne, a on chciał się zwyczajnie powybiegać. Teren lasów był jego ulubionym. Mniejsza o niego skoro zniknął już jakiś czas temu między drzewami. Po powitaniu czerwonogrzywy lekko przekrzywił łeb. Dziwne imię, aż pomyślał, że runa jest nieco krzywa i źle je rozszyfrował.
– Sama... Czemu?– zapytał używając tym razem dwóch słów, ale samica mogła zrozumieć, iż "Jedno Słowo" nie odnosiło się zawsze do jednego wypowiedzianego słowa, bo pomiędzy każdym słowem były trzy uderzenia serca. Niemniej jeśli nie musiał to i nie dodawał żadnego więcej słowa, po prostu uwielbiał ciszę.
Znów pokazał na siebie- Mgły– oznajmił spokojnie i wskazał teren w stronę południowego zachodu, czyli swojego stada. Jeśli była już tu od jakiegoś czasu to na pewno orientowała się na tyle, żeby zrozumieć o co chodzi. Jeśli nie... cóż, może ją jakoś zwerbuje? Wydawała się pokiereszowana, ale to żaden problem. Trochę jedzenia, poczucie bezpieczeństwa i nie byłaby pewnie taka zahukana. W obecnej chwili faktycznie... była samotnikiem, więc czysto teoretycznie mógłby jej zrobić krzywdę. Nie żeby w jakikolwiek sposób dał jej to do zrozumienia. Czemuż miałby krzywdzić smoczycę? Nie rozkazano mu zabić jej, więc naprawdę nie miała powodu się go bać.
–Głodna?– dopytał spokojnie i utrzymywał delikatny uśmiech, nie kulił się jednak, a jednak siedział jak wojownik, który pomimo spokoju i przyjacielskiego podejścia, nie zamierzał pokazywać, że jest uległy. On też jej nie znał, a ona mogła tylko pozornie się bać. Gdyby zobaczyła w nim słabość to może sama spróbowałaby go zabić. To działało w obie strony, a blizny mogły świadczyć o wykorzystywaniu jej, ale i tym, iż lubowała walki.
Gadożer
Skalny zakątek
: 16 maja 2025, 15:25
autor: Gadożer
—Samczyk mówił w dziwny sposób, zupełnie jak wojownik który otrzymał zdecydowanie zbyt poważne uderzenie w głowę. Widziała już coś podobnego, ale tacy wojacy zazwyczaj umierali chwilę później, a ten tu miał się dobrze. Zachowywał się spokojnie, uprzejmie, ale widziała, że nie uginał karku. Księżyce odczytywania gestów podpowiedziały jej iż samczyk mimo wieku i uśmiechów ciężko trenował i nie zawahałby się użyć na niej łapy. Nie bała się młodzika per se, ale tego co mógłby nieść ze sobą podobny atak.
—Zmrużyła znów lekko ślepia i usiadła przodem do niego. Jednocześnie obudziła do życia bardzo gęstą i czarną maddarę która złapała za kredę. Dym sączył się z jej pleców i zaczął coś rysować na kamieniu. Widziała w wyobraźni co chciała osiągnąć, więc nie musiała patrzeć na kamień. Maddara przenosiła jej wizję na szarość głazu. Ona dzięki temu mogła patrzeć z ciekawością na samca.
—Na kamieniu powstał obrazek sokoła lecącego ponad lasem. Między drzewami widać było sylwetki smoków. Znaczenie było chyba dość oczywiste.
Wolność. Jej wzrok podążył we wskazanym przez niego kierunkiem. Nie zbliżała się do granic stad poza Barwnymi jeśli nie musiała. Tam więc mieszkali ci którzy zapachem przypominali górskie powietrze i las. Skinęła łbem. Wskazała potem na Słowo, następnie na kierunek który wskazał. Odłożyła łapę na ziemię i przekrzywiła pytająco łeb w bok.
Zdawać się mogło iż zadała mu to samo pytanie.
—Mgły... czemu?
—Pokręciła głową i nakazała czarnej maddarze by zrzuciła jej kredę na otwartą łapę. Wtedy też znów mu ją pokazała, a następnie skinęła łbem na głaz. Ujęła drugi biały kamyk i spojrzała na samca pytająco. Na razie nie dawał jej powodu do ataku czy raczej ucieczki wiec równie dobrze mogli razem coś stworzyć jeśli chciał. Mogli też się od siebie czegoś nauczyć. Słowo już stał wyżej niż ten jeden samiec z Barw czy samica z Wulkanu którzy się z nią pobili. Ciekawe czy jednak złapie ją za szyję z próbą rozwalenia jej nosa o skałę... cóż, nie pierwszy raz i nie ostatni zapewne to by się stało.
Skalny zakątek
: 18 maja 2025, 12:48
autor: Jedno Słowo
Widok tak paskudnej czarnej maddary spowodował, że Vaelin się skrzywił. On używał jej jak najbardziej sporadycznie, a tu była użyta do... rysowania? I tak należało mieć chociaż cień talentu, aby obraz z łba przenieść na skałę, a ona robiła to dodatkowo nie patrząc. To było takie proste? No nie, przynajmniej nie dla niego. Jego maddara była najczęściej czymś prostym i ociosanym jak podniesienie i rzucenie kamieniem. Stworzenie odrobiny wody, krótka wiadomość mentalna... Poza tym praktycznie nigdy jej nie używał. To Taushet lubował tworzyć różne rzeczy z maddary i miał faktycznie jakieś talenty. Patrzył na rysunek i chyba rozumiał o co chodziło, ale nie przekonywał go ten rysunek. Może i ptak był wolny, ale był samotny i był też drapieżnikiem, którego można było wyeliminować. Pojedyncze ptaki nie stanowiły raczej większych problemów... No i hej, zawsze można było z niego zrobić kompana.
Na jej zdziwienie sam też nieco się zdziwił. Wychodziło na to, że jest kompletnie nie świadoma tego co tu się działo. Vaelin wręcz był przekonany, iż musiała niedawno tu dotrzeć. Pokazał trzy paliczki
–Stada– potem pokazał w stronę wschodu- Ziemia– potem znów w stronę południowo zachodniej- Mgła– i na północny zachód- Słońce.
Zamilkł na chwilę i trochę powęszył w powietrzu. Czuł nieco woni Ziemi, ale to może był przypadek. Sam swojego zapachu za bardzo nie czuł. Spodziewał się, że Mgły miały dość mocny morski zapach niemalże bryzy, może też i trochę bagien? Nigdy się nad tym nie zastanawiał.
A jeśli pytała o nazwę? Kiwnął lekko barkami. Zgadywałby tylko powód takiej nazwy, a próba wytłumaczenia przekraczała jego możliwości wypowiedzi... więc milczał wyczekująco patrząc na samicę.
Widać było wahanie w nim, ale finalnie powoli wyciągnął łapę po kamień. Obejrzał go krótko i się skrzywił nieco. Czemu wszyscy wymagali, aby wykonywać jakieś artystyczne prace, nawet Rairish kiedyś mówił, że świetną zabawą było rysowanie na piasku... łajno i szczyny, a nie fajne. Nudne w zasadzie. Wojownik był jak ociosany głaz, miał niszczyć kiedy trzeba było, a śpiewać i rysować powinien piastun... No i samotnicy, bo co innego mieliby robić oprócz walki o przetrwanie w samotności?
Przyjął ten kamień i nic więcej, opuścił łapę na razie i znów czekał jakby spodziewał się, że zostanie mu wyjaśnione co samica zamierza zrobić. Jeśli chciała rysować to Vaelin sprawdzi się najlepiej do rysowania krzywych linii, koślawych jajek i może do postawienia kilku run smoczych.
Gadożer
Skalny zakątek
: 18 maja 2025, 17:53
autor: Gadożer
—Nie przejęła się wyrazem jego pyska tylko dalej rysowała chcąc pokazać mu co miała na myśli. Nie była tu od przekonywania kogokolwiek do używania maddary czy sztuki. Ot wpadli na siebie przypadkiem. Widząc jak patrzy na ptaka nie mogła odgadnąć jego myśli. Miała tylko nadzieję, że udało jej się przekazać to co miała na myśli. Wolność. Ważniejszą niż bezpieczeństwo, stado czy cokolwiek innego. Ten kto nigdy jej nie stracił nie wiedział jak ważna była.
—Skinęła głową przyjmując jego tłumaczenie na temat stad i tyle. Miała na nie swoje nazwy, ale skoro tutejsi znali je w taki sposób to sobie może zapamięta. Widząc jak nieco węszy dotknęła swojej piersi, a potem wskazała w kierunku Ziemi. Potem uniosła obie przednie łapy i zacisnęła je razem. Co miało mniej więcej znaczyć umowę, zgodę lub pokój. Zależy co wolał samiec.
Uniosła lekko brew widząc jednak, że samiec wzrusza ramionami. Czy nie wiedział czemu trzymał z Mgłami? Widziała już takie zachowanie wśród wojowników. Nie kwestionowali niczego co mówił ich kapitan, nie myśleli... Ale ten tu był jeszcze młody. Czyżby Mgły miały tak silny wpływ na swoje smoki?
—Po tym jak tylko zacisnął łapę na kredzie westchnęła kręcąc lekko głową. Uniosła swój kawałek u stuknęła nim w głaz. Wskazała potem jego kawałek ciekawa co zrobi. Skąd mogła wiedzieć, że młody miał w zadzie rękodzieło i był maszynką do zabijania. Odwróciła się bokiem do niego tak by nadal móc go mieć na oku i naskrobała dwa rysunki. Proste. Jeden przedstawiał smoka siedzącego na czaszkach, drugi smoka który karmił z łapy gołębia. Wskazała potem na niego, a później na smoka na stosie czaszek. Patrzyła pytająco chcąc wiedzieć za kogo się uważał.
Jedno Słowo
Skalny zakątek
: 20 maja 2025, 5:32
autor: Jedno Słowo
Czy przypadkiem nie wpadła tą wolnością w nieco większą klatkę? Czy wielkość teraz jej wystarczy czy będzie dalej uciekać? Czy na pewno lepiej byłoby umrzeć będąc w pełni wolnym, niż przeżyć więcej i być w takiej ogromnej klatce, że ledwie dochodzi się do krat? Albo inaczej, wybierając swój dom i trzymając się tylko kilku zasad... Więc może to był przystanek w jej podróży w której zdawała się na łaskę innych smoków?
Vaelin odczytał oczywiście gest nieco inaczej, a że słów nie było... cóż, zrozumiał to tak, że podejmowała decyzję przyjęcia propozycji od stada Ziemi- Więc... wybrałaś...– mruknął nieco zawiedziony, ale i finalnie kiwnął barkami. W zasadzie może faktycznie inne smoki zaczynały dbać o dobrostan tej tutaj. Znów posmakował powietrze, powęszył przy jej kierunku, aby upewnić się, że ta lekka nuta ziemi nie była przypadkiem. W końcu cofnął łeb i przeczesał sobie wąsy. Owszem, było pełno nieporozumień między smokami, które się nie znały i oboje nie zamierzali zbyt dużo mówić.
Na uderzenie o skałę kredą nieco przekrzywił łeb i też lekko się skrzywił. Co miał niby zrobić? Narysować coś, no jasne... a więc postawił "X" i tym razem może nieco się postarał bardziej, niż zazwyczaj. Potem znów zwrócił łeb w jej stronę. Czego ona w zasadzie chciała?
Chwilę patrzył co rysuje i dość sprawnie pojął co przedstawiały rysunki, ale czemu ona sugerowała tego pierwszego smoka, a pod nim były czaszki? Tak, często 'odejmował' i wolałby to zmienić, ale na razie nie odnalazł odpowiedniego sposobu na to.
–Każdy... zabija– kiwnął barkami, pokazał na smoka z czaszkami, a potem pokazał na same czaszki-Zwierzyna.
potem pokazał na drugi obrazek z gołębiem- Kompan...– wyjaśnił jak on to widzi, a potem narysował koślawe kółko łączące oba rysunki. Tym był każdy smok, nie tylko on. Każdy zabije jeśli od tego będzie zależało jego życie.
Gadożer
Skalny zakątek
: 20 maja 2025, 11:39
autor: Gadożer
—Jako że nie umiała czytać w myślach, nie zamierzała zastanawiać się dalej nad swoją wolnością oraz jak ją postrzegały inne smoki. Ważne, że tu nigdy nie zakładał jej łańcucha na szyję. Miła odmiana.
—Przekrzywiła lekko łeb w bok słysząc jego słowa po czym westchnęła i pokręciła głową. Przekazywanie tego co się chciało gestami i rysunkiem, zwłaszcza komuś kto cię nie znał było uciążliwe. Nie chciała jednak jeszcze sięgać po maddarę. Jeszcze znów okaże się, że i ten smok będzie miał z tym problem i się na nią rzuci. Narysowała więc ociosany diament, nastawiła pod niego łapę, następnie łapę zacisnęła. Wskazała w kierunku Ziemi i otwarła łapę. Narysowała królika, wskazała znów na Ziemię, a potem na siebie. Może teraz zrozumie lepiej? Nie musiała mu się tłumaczyć, nie musiała tu nawet siedzieć... ale obiecała sobie spróbować być bardziej otwartą. Poznać smoki oraz to jak widząc siebie w Wolnych.
—W skałę zaledwie stuknęła, nie uderzyła, ale może samczyk widział to inaczej. Słysząc znów jego słowa nabrała powietrza w płuca i wypuściła je powoli. Doprawy...
Po postawieniu iksa, a później wzięciu o okrąg obu jej smoków spojrzała na niego. Nie zrozumiał co miała na myśli, co wcale jej już nie zdziwiło. Jak przedstawić, że jeden smoki wolą krew, a inne sztukę? Jedne są spokojne, a inne ciągle walczą? Jak zapytać czy po prostu nie lubi rysować? Chociaż na to odpowiedź już poznała widząc jego zachowanie i stawiane kreski.
—Postanowiła zignorować ich rozmowę na temat zabijania i kompanów. Przesunęła się do wolnego skrawka głazu i zaczęła stawiać nieco krzywe smocze runy.
Umiesz czytać? Piktogramy nie są dobre, dla nas. Co młody smok lubi robić. Ty.
—Napisała, stuknęła kredą w głaz i spojrzała na niego pytająco.
Jedno Słowo
Skalny zakątek
: 22 maja 2025, 12:14
autor: Jedno Słowo
To też nie tak, że nie zdawał sobie sprawy ile pytań mu uciekało przy takiej komunikacji, ale dzięki temu mógł wybierać sobie łatwiejsze drogi do odpowiedzi. Czy wolał faktycznie walkę czy pokój... Chciałby udowodnić sobie i innym, że jest kimś z kim nie warto zadzierać, chciałby być na tyle zwycięski, silny, krwiożerczy, żeby nie musiał walczyć, a więc osiągnąłby jakiś pokój tylko nie bałby się postawionemu wyzwaniu przed nim. Czy jednak szukał zwady z każdym? Nie i dopóki nie miał powodu, rozkazu to nie traktował nikogo z góry.
Tsa, uderzenie to może wyolbrzymienie, ale można też uderzyć lekko. Nie hałas mu przeszkadzał, a samo zadanie, które mu postawiono. Rysowanie było głupie, łapy mieli stworzone do poważniejszych rzeczy, a on dodatkowo częściej walił gołą pięścią w skałę, rozbijając sobie łapy, aby się wzmocnić... przynajmniej tak to przedstawiała Triada. Czasami nawet ostrzył pazury w ten sposób, tylko nauczenie się tej sztuki trochę trwało.
Tak, nie był takim ignorantem, aby nie umieć czytać smoczego, ale po przeczytaniu, znów spojrzał na samicę i nieco kiwnął barkami. W sumie przecież pokazała mu, że zna maddarę, dlaczego jej nie używała? Prędzej czy później przecież musiałby o to zapytać.
–Czemu...– postukał w łeb swój i pokazał na nią- ...nie... maddara?
potem dopiero zastanowił się nad pytaniem. Co lubił, uh...
– Spacer... ćwiczyć... zmierzch...przyjaciół... Ty?– wymienił spokojnie i potem pokazał łapą na nią. To będzie bardzo owocna rozmowa i zarazem też bardzo długa jak będzie faktycznie wypowiadał się tak jak się wypowiada, a ona będzie pisała runę po runie.
Gadożer
Skalny zakątek
: 28 maja 2025, 23:42
autor: Gadożer
—Stała sobie grzecznie przy kamieniu i pisała zerkając na samczyka co jakiś czas. Wtedy się do niej odezwał. Stuknął w swoją głowę i wskazał na nią. Zacisnęła mocniej pysk. Używała maddary to rozmów, to nie był problem... ale smoki tu reagowały na to dziwnie. Między innymi próbowały ją naprawić. Zmienić coś czego nie dało się ot tak zmienić. Nabrała powietrza w płuca i westchnęła ciężko opuszczając nieco wzrok. Nadal nie otwierała pyska kiedy maddara wokół nich lekko zadrżała. Stworzyła dźwięk, taki który pamiętała i uformowała go tak by tworzył słowa.
—Mowa brzmiała ludzko, ton wskazywał na kobietę z lekką chrypką, mówiła jednak po smoczemu co brzmiało po prostu źle. Jak wiadomo ludzkie gardło średnio nadawało się do wymawiania smoczych głosek.
– Bo brzmi, obco. – odparła spokojnie patrząc mu teraz w oczy. Opuściła łapę z kamykiem. Równie dobrze mogła po prostu mówić. Chyba, że młody się skrzywi i podziękuje.
– Spacer, samotność, morze traw. Ktoś wyrwał ci kiedyś krtań? – przekrzywiła głowę w bok nie poruszając ani jednym mięśniem pyska.
Skalny zakątek
: 02 cze 2025, 12:14
autor: Jedno Słowo
Być może kiedyś podzielą się własnymi myślami i doświadczeniami o tym jak inni próbowali zmienić ich sposób przemawiania. Vaelin nie był upośledzony, nie był skrzywdzony w żaden sposób, ale zwyczajnie taka forma mówienia sprawiała, iż czuł się bardziej komfortowo od przemawiania pełnymi zdaniami. Najlepiej było milczeć, oczywiście, jednak przy gestykulacji i rysunkach uciekało tak dużo informacji, tak wiele było niedopowiedzeń, brak wyjaśnień... No ogólnie ciężka była taka rozmowa. I tak, nieco się zjeżył na głos maddary, ale finalnie nie skomentował, a jedynie jego ogon nieco się wygiął w jedną i w drugą stronę jak jakaś fala.
Na odpowiedź pokiwał łbem, a potem znów to zrobił. Samo pytanie jednak spowodowało, iż przymknął ślepia.
–Czemu?– zapytał nieco niegrzecznie, ale i pytanie nie wydawało mu się fajne. Przecież brzmiał dobrze, miał całkiem charakterystyczne brzmienie w tonie głosu. No może jednak się jej nie podobało? W zasadzie nic strasznego, ale poruszyła się struna w głębi, że może w takim razie powinien przestać mówić i faktycznie porozumiewać się koślawymi obrazkami i runami.
–Długo... samotność?– zapytał z ciekawości, bo to dość nietypowe. Zresztą to pierwszy raz kiedy widział smoka, który wyglądał na bardzo skrzywdzonego, a teraz był 'wolny' na terenach wspólnych.
Gadożer
Skalny zakątek
: 14 lis 2025, 15:15
autor: Przebiśniegowa Łuska
Otworzyła oczy. Ciężkie chmury na niebie spowiły okolice w ciemnych barwach szarości. Westchnęła lekko. Nie wie jakim cudem w ogóle wygrzebała się z groty. Nie chce myśleć nawet o tym. Powinna się tego spodziewać, ale jej cholerna naiwność musiała dać jej tej nadziei.
Znowu poczuła, jak jej gardło zaciska się z rozpaczy. Dusiła w sobie ciche piski i chęć płaczu. Nie mogła jednak powstrzymać łez, które od razu wycierała nadgarstkiem. Przecież tyle czasu już minęło, a ona nadal to przeżywa.
Podniosła się powoli z gleby, jakby brakowało jej sił. Nie może przyjąć do wiadomości, że Cisza po Lawinie nie żyje. Myślała, że przyjmie to normalnie tak jak śmierć Nemo. Jedno jednak przypominało o drugim. Jakby dopiero teraz do niej dotarło, jak bardzo kruche jest życie.
───────────────────
Osąd Gwiazd
Skalny zakątek
: 15 lis 2025, 12:08
autor: Osąd Gwiazd
Przechodził nieopodal, badając różne zakątki Dzikiej Puszczy, której nigdy nie zwiedził jeszcze w całości. Jak chcieli bogowie, na swojej drodze napotkał adeptkę ze Stada Ziemi. Nawet jeśli ostatnio nie bywał tak często w owym stadzie, od razu po wyglądzie rozpoznał czyim była pisklęciem.
– Witaj, Ilwenn. – Prorok usiadł uprzejmie nieopodal młodej smoczycy. Głos miał niski, a sylwetkę niczym posąg, choć jego forma nie była tak sztywna, jak miał w zwyczaju kiedyś zastygać.
– Moje najgłębsze wyrazy współczucia po stracie mamy – dodał trochę ciszej. – Niech Immanor łaskawie oceni jej duszę i obdarzy ją wiecznym szczęściem.
Przebiśniegowa Łuska
Skalny zakątek
: 19 lis 2025, 11:47
autor: Przebiśniegowa Łuska
Szelest zbliżających się kroków rozproszył w niej nagromadzone emocje. Impulsywnie otarła łzy z policzków, chcąc ukryć fakt, że płakała. Nie chciała, by ktokolwiek widział ją w takim stanie. Momentalnie zdusiła w sobie cały żal, niczym ogień ugaszony piachem.
Dopiero gdy prorok wyłonił się z gęstwiny, jej napięcie opadło. Rozpoznała go, choć nie mogła sobie przypomnieć jego imienia. Wydusiła z siebie jedynie mruknięcie na przywitanie. Nie pragnęła pocieszenia ani współczucia w sprawie, nad którą nie miała już kontroli ani wglądu.
– Jeśli tak mówisz. – odparła chłodno. Nie miała pewności, co naprawdę dzieje się po śmierci. Dla niej to były jedynie wierzenia, bazujące na nadziei, że czeka ich coś dobrego.
– Nie było mnie na ceremonii. – westchnęła ciężko, kompletnie zmieniając temat. Z jednej strony nie czuła nawet wyrzutów sumienia — nie miała sił, by wyjść. Może zawsze pogratulować nowym adeptom, wojownikom czy czarodziejom po ceremonii, lecz coś musiało się wydarzyć, gdyż kiedy w końcu wygrzebała się z groty, wyczuła lekkie napięcie w obozie.
– Stało się coś? – Zakrzywiła delikatnie głowę.
───────────────────
Osąd Gwiazd
Skalny zakątek
: 21 lis 2025, 8:39
autor: Osąd Gwiazd
Mruknął w zamyśleniu.
– Nie byłem wyjątkowo uważny, lecz parę wydarzeń ciężko byłoby przeoczyć. – Popatrzył na kamienne sylwetki, stojące na granicy polany. – Smoki przebrały się za różne stworzenia. Był to widok jedyny w swoim rodzaju.
On sam również miał własne przebranie – wieśniaka, który obrzucał smoki kamieniami. Cieszył się, że Chmiel przyłączyła się do niego z podobnym przebraniem. Byli wtedy zabójczą parą.
– Dołączył też nowy smok do twojego stada. Przybył z Mgieł i za zgodą obu przywódców, jednak nadal wywołało to niemałe zamieszanie. – Wszak nie musiał wspominać, że nie każdemu smoku Ziemi spodobałby się gość z owego stada.
Przebiśniegowa Łuska