Strona 27 z 29

Parujące Źródło

: 12 mar 2025, 13:07
autor: Skaza Granatu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Skowyt sam się cieszył, że obyło się bez jakiegoś rozlewu krwi. Lera była jeszcze zbyt niedoświadczona a przede wszystkim zbyt mała, by móc konkurować nawet z własnym gatunkiem. Przyglądał się jak gryfiątko spod jego skrzydła syczy i skrzeczy na miejsce, w którym z pewnością znajdowała się Talima.
– Myślę, że jak na razie, lepiej pozwolić im ochłonąć. Lera to uparte małe stworzenie. Ale myślę, że to nie byłby aż tak głupi pomysł, spróbować zawsze można.
Sam musiał się dostosować do nowej sytuacji, życia z kimś. Wyfrunął z rodzinnego gniazda na swoją własną grotę, gdy tylko nadarzyła się okazja. Przyzwyczaił się do mieszkania samemu, a teraz miał na głowie dodatkowy pyszczek. W dodatku taki, który lubił wbijać mu szpony między łuski, tylko po to, żeby móc zająć jego legowisko dla siebie.
Posłał czarodziejowi już pewniejszy uśmiech.

– Pewnie.
Dużo ostrożniej, żeby nie przeszkodzić kompance, sam sięgnął po kolejną porcję dla siebie. Do wina jak na razie podchodził dość ostrożnie.
– A więc co jeszcze widziałeś na swoich wyprawach?

Łaknący Przyjemności

Parujące Źródło

: 01 kwie 2025, 15:53
autor: Łaknący Przyjemności
  Wsłuchiwałem się w głos kolczastego samca z lekkością i radością. Coś było w tym, że jego głos uspokajał to wszystko, zaś mogłem w duszy się lekko zaśmiać, widząc jak mały szkrab syczy i charczy jak garnek pod przykrywką co chce wykipieć.
Nie dziś, czy jutro, ale można spróbować. Powinna wiedzieć ta mała burza, jak zachować się w społeczeństwie. – zaćwierkałem cicho i napiłem się wina, delektując się słodkim smakiem otulającym moje gardło. Ciepło i tak się rozlało po ciele, a uśmiech tylko lekko się zwiększył.

  Co widziałem? Zastanowiłem się, zjadając mały kawałek żeberka wraz z kością.
Mały kawałek świata. Góry i lasy. Inne Niebo i Inne Gwiazdy. Ból, strach, radość i nadzieję. Widziałem ludzi, ich pracę. Widziałem podziemia i smoki, które prędzej czy później i do nas zawędrują. Smoki, co żyły cały czas w podziemiach. Spotkałem krasnoluda co chciał zniszczyć tamtą osadę, by uruchomić kuźnie. Cóż nie udało mu się. Nie pozwolili zmienić mi go na gulasz. Ale za to na innej przygodzie poznałem dwunoga, który przekazał mi miody, trochę piwa i nauczył jak je warzyć... – zaćwierkałem radośnie, z lekko rozmarzonym uśmiechem – Są naprawdę pyszne. – spojrzałem w oczy Hissa i się lekko speszyłem. Po winie trudniej było mi utrzymać moje emocje na wodzy. Ukryć je pod zwyczajową maską uśmiechu pełną. Tutaj mógł zobaczyć w niebieskawym złocie, co się kryje w mej duszy. Jakie myśli potrafią krążyć wokół zaszumionego umysłu i to, co czuję... Oby to, co mógł zobaczyć, nie speszy słodkiego i pięknego przyjaciela.

  • ━━━━━━━
    :: Skowyt Wierchów ::

Parujące Źródło

: 10 kwie 2025, 2:20
autor: Skaza Granatu
Zarechotał na słowa czarodzieja. Przyglądając się Lerze, która pod jego skrzydłem, zaczeła czyścić pióra.
– Czasem zastanawiam się, czy ona na pewno nadaje się do społeczeństwa. Kiedy po raz pierwszy poznała smoki z mojego stada. Zaczęła dziobać i ciągnąć za puchaty ogon jednego z naszych łowców.
Do teraz trochę go bawiło, że Lera uznała ogon Pokotu za zabawkę, w dodatku na ceremonii. Bawiło go to trochę, ale też czuł się odpowiedzialny za tę sytuację. Na szczęście nic wielkiego się nie stało.
W końcu też zdecydował się spróbować wina, odważnie, bo zaraz trochę skrzywiło mu pysk. Niby słodko-kwaśne, ale coś mu nie pasowało, czy to posmak, czy to ogólna mieszanka smakowa.

Jedzenie Łaknącego jak zwykle było wspaniałe, aż miał ochotę mruczeć, z każdym kęsem posiłku. Słuchał też uważnie tego co czarodziej opowiadał. Historia tego co widział na swoich wyprawach, była ciekawa do słuchania. Ciekawsko przekrzywił łeb.

– Smoki, które żyły w podziemiach? Cały czas? Jak?
Nowy rodzaj smoków? To było zdecydowanie coś, o czym chciałby wiedzieć. Brzmiało też jak dobra opowieść.
Zarechotał na wzmiankę o tym, że nie pozwolono mu zrobić gulaszu z krasnoluda.

– W sumie zastanawiające jest, jak bardzo różni się mięso dwunogów od zwykłego.

On sam jeszcze nie był pijany, wino mu nie podeszło aż tak, a pierwszy dość odważny łyk działał powoli. Bardziej z krzywym uśmiechem, przyglądał się ciekawsko, jak jego przyjaciel reaguje w końcu, wypił to dość odważnie i to dużo więcej niż górski wojownik. Jego spojrzenie było ciekawe, ale sam Hisseth nie był zbyt domyślnym smokiem.
– Dobrze się czujesz Culli?

Łaknący Przyjemności

Parujące Źródło

: 15 kwie 2025, 1:42
autor: Łaknący Przyjemności
  Tylko zaćwierkałem na jego stwierdzenie. Nie zdałem w pełni jego malca. Z daleka jak obserwowałem to trochę minąć musi, nim w pełni będzie wychowana na gryficę. Na razie to nic więcej niż ciutkę większe pisklę.
A czy my za młodu gorsi nie byliśmy? Nie raz czy dwa zrobiliśmy faux pas... – znów cicho zaćwierkałem, przypominając sobie, jakie akcje samemu wyczyniałem będąc brzdącem. Zbyt ciekawskim brzdącem...

  Pokiwałem głową, wsuwając kolejne udko. Oblizałem się lekko, z tego co mi pociekło na palce.
Nie wiem ile pokoleń musiało tam spędzić, aby tak zmienił się wygląd ich rasy. Zaś jaskinie były normalne, ale jakbyś widział pieczary. Te to były olbrzymie. Tak wielkie, że mój zadek był tam naprawdę mały. Inny świat, na swój sposób piękny świat. Jedzenie przepyszne... – minimalnie się rozmarzyłem, oblizałem i wróciłem do niego przy kolejnej frazie kolczastego przyjaciela – Może kiedyś jakiegoś upoluje, przyrządzę z niego kolację i zaproszę Cię na nią. Pasi? – wyszczerzyłem się delikatnie i ponownie pociągnąłem z kielicha.

  Aby się ściorać lub przynajmniej wstawić to jeszcze sporo wody w Tyralu musi minąć. Przez dobre uwarunkowania, wielkość i masę jak i nadwyraz dziwną tolerancję na procenty tylko byłem "bardzo lekko" zmiękczony. Po prostu to, co było wewnątrz, łatwiej znajdowało ujście. Myśli... Emocje... Moje oczy mówiły to wprost. Głos przyjaciela rozbrzmiał. Wyrwał mnie z jednej myśli, która nie dawała mi czasami spokoju.
Czasem żałuję, że nie zawsze wszystko wyłapujesz. Eh... – spojrzałem na niego przyjaznym wzrokiem, lekko zmęczonym dawaniem niektórych sygnałów i znaków wyraźnych niczym dostaniem łapą w pysk. Zaś z drugiej strony w tych oczach przebijało się zawstydzenie – Dziękuję, że pytasz. Czuję się naprawdę znakomicie... – podniosłem pysk, przenosząc swoje rozmarzone oczy na niebo. Wewnątrz mnie naprawdę była spora walka z własnymi myślami. Czy to powiedzieć czy nie. Jakoś się bałem reakcji wojownika. Ponownie spojrzałem na samca. A co mi tam... Raz się przecież żyje. Delikatnie wyciągnąłem łapę w jego stronę, łapiąc dwoma palcami za brodę i przesuwając w moją stronę. Nie chciałem by uciekł mi wzrokiem, zaś na mordce kwitł lekki kokieterny uśmiech.
Wiesz, że zawsze mi się podobałeś? Słodziaku~ – cicho zaćwierkałem, polizałem lekko po nosie i puściłem. Dziwnie było to powiedzieć... Ale i jakoś czułęm radość z tego...

  • ━━━━━━━━━━━━
    :: Skowyt Wierchów ::

Parujące Źródło

: 26 kwie 2025, 1:48
autor: Skaza Granatu
Skowyt zarechotał, słysząc, że oni za młodu nie byli gorsi. W sumie gdyby się zastanowić to całkiem, całkiem sam miał niezłe odpały na koncie w jej wieku. Zmrużył ślepia na ostatnie dwa słowa. Nie znał ich, czy Culli przypadkiem nie przemycał trochę innego języka? Nie powinien się czepiać w takim razie.
– Mogę przywołać parę przygód, na przykład próbę namówienia proroka, żeby razem ze mną zżarł innego pisklaka na potrzeby przedstawienia na spotkaniu młodych. Więc możesz mieć racje w tej kwestii.
Nie pamiętał nawet na ten moment kim był ten pisklak, albo kto był w jego drużynie, ale coś tam mu w tej kolczastej łepetynie świtało.

Podniósł łapę i delikatnie żartobliwie pacnął Culliego w bark. Cała jego wypowiedź nabrała humoru, chciał go zachęcić.

– No wiesz ty co, nie możesz tak szybko skończyć opowieści. Jak tam trafiliście, Jakie są te smoki i skąd wiesz, że do nas zawędrują. Opowiadaj.
Postukał szponem w kolce na policzku na następne słowa.
– Trzymam to jako obietnicę.
Posłał kolorowemu przyjacielowi wesoły uśmiech.
Skowyt nie pchał się do alkoholu, dlatego też był cały czas raczej trzeźwy. Spróbował wcześniej, więc teraz boleśnie powoli próbował ze zwykłej grzeczności, ale to były maleńkie porcje, działało to powoli.

Patrzył z troską na przyjaciela, zmrużył jednak ślepia, słysząc jego następne słowa. Czy było coś, czego tu nie wyłapał? Przez chwilę przewinął całą rozmowę, którą do tej pory mieli tutaj przy jedzeniu. Czy było coś, czego nie wyłapał? Jakieś ostrzeżenie? Czy coś naprawdę działo się jego przyjacielowi? Zapewniał, że wszystko było w porządku. Wojownik chyba jednak mu nie wierzył w tym momencie. Ktoś umierał? Coś się stało? Ktoś był śmiertelnie chory? Czarodziej próbował to ukryć?

Kiedy czarodziej wyciągnął łapę i złapał Hissetha za brodę. To nie tak, że wojownik miał coś przeciwko dotykowi, jednak w tym momencie był ostrożny, nie wiedząc, co się dzieje. Patrzył jednak na czarodzieja w skupieniu.
Kiedy Culli powiedział, co powiedział i polizał go po nosie, Skowyt zastygł. Nawet kiedy puścił i zabrał łapę i prawdopodobnie się odsunął. Skowyt dalej miał łeb w tym samym miejscu. Czerwone ślepia wypełnione były tylko niezrozumieniem i szokiem. Chaos, który wybuchł we łbie wojownika, był ciężki do okiełznania. Ciężko było mu przetworzyć to co się właśnie stało. Oczywiście jasne, że znał ten gest, teraz nagle zrozumiał intencje. Zrozumiał, czego wcześniej nie wyłapywał. Gratulacje Łaknący, właśnie zaciąłeś wojownika, który to patrzył nierozumiejącym spojrzeniem, co się właściwie stało.


Łaknący Przyjemności

Parujące Źródło

: 01 maja 2025, 2:22
autor: Łaknący Przyjemności
  Tylko się zaśmiałem słysząc tę opowieść. Przypomniałem sobie tamą sytuację resztę smoków. Trochę szkoda jedynie, że to nie doszło do skutku. Na pewno byłoby to ciekawe widowisko...
Na pewno nie byłem z tobą w drużynie, jak i nie byłem celem tej małej prowokacji. Był to jakiś maluch z tego co pamiętam. – znów się zaśmiałem perliście. To była ciekawa przygoda w moim młodym życiu.

  Uśmiechnąłem się na tę zaczepny i zarazem zachęcające pacnięcie w bark. No dobrze, jak chce poznać resztę To pozna. Znów lekko się napiłem z kubka złocistego trunku i zacząłem swoją opowiastkę.
Wuj, Pamięć Zimy, porwał mnie z siostrą na przygodę. Ile można siedzieć pod tym niebem i tymi gwiazdami. Oczywiście w dobrym towarzystwie długo, ale korciła nas woń nieznanego. To tal polecieliśmy któregoś dnia. Lecieliśmy dłuugo, cholernie długo. Dawno tyle nie leciałem. Prawie cały dzień z wiatrem w zad. Gdy szukaliśmy miejsca na odpoczynek, ujrzeliśmy dziwny złoty błysk. Niby zwykły refkleks. Ale po wylądowaniu ujrzeliśmy olbrzymie wrota. Całe ze złota. Gdybym tylko mógł je jakoś zajumać do swojej groty. To byłby skarb... – moje oczy świeciły się chciwie. Jak każdy prawilny smok, miałem "problem" a raczej chcicę na złoto i inne śliczne błyskotki. – Ważyły sporo, i nie dało się i wyjąć. To tam zostały. Dzieląc ich świat z naszym światem. Od zwykła historia, gdzie irytowałem siostrę a ona mnie. Jak spotkasz kiedyś Shen, to strasznie nie lubi jak dostawać śnieżnych pacyn w nos. Tak słodko wtedy reaguje... – zaśmiałem się delikatnie, z tęsknym spojrzeniem. Tęskniłem za siostrą. Znów gdzieś wybyła nic nie mówiąc, a jest noga z maddary to nawet nie odpowie...

  Widziałem to zmieszanie, zastygnięcie w pół oddechu. Trawienie słów, która padłych. Oddechy i czyny się już stały. Wszystko tylko w łapach Uessasa i jego rozumowania. Przynajmniej mam nadzieję, że zrozumiał i połączył moje naprawdę sugestywne kropki. Nie uważam tego samca za głupiego. Wręcz z przyjemnością i głodem patrzyłem w zawieszone czerwone oczy. Pełne uczuć i chaosu, jaki wywołałem swoimi słowami. Sam pyska zbyt daleko nie odsunąłem. Dalej byłem w zasięgu jego łapy i nie tylko. Byłem tu po prostu, ciesząc się tym wszystkim. Spory ciężar mniej na mym smoczym sercu. Teraz tylko pozostało szczęściem i lekki głód bijący z mych maślanych, złoto-niebieskich oczu. Pokazywały tak wiele moich uczuć, zawale ukrytych za delikatną uśmiechniętą, ale zarazem tajemniczą maską. Miał mnie tutaj w pełnej okazałości i wachlarzu uczuć. Widać było nawet jak korciło mnie, by znów go polizać po tym delikatnym nosie, choć to tylko zagoniłoby tego biednego wojownika chen daleko...

  • ━━━━━━━━━━━━
    :: Skowyt Wierchów ::

Parujące Źródło

: 17 maja 2025, 0:23
autor: Skaza Granatu
Skowyt zarechotał, słysząc wspomnienie tej akcji. On sam był zaskakująco młody gdy na to wpadł wtedy, chociaż zaskakujące było też to że starsze smoki z jego drużyny się na to zgodziły. Nie pamiętał tak wiele, choć był ciekaw jak sobie radzi reszta Dużych Demonów. W sumie było to ciekawe.

Słuchał uważnie historii czarodzieja. Podobnie jak jego, ślepia wojownika również zabłyszczały na wzmiankę o olbrzymich złotych wrotach. Był smokiem, oczywiście, że cały taki skarb byłby co najmniej kuszący, choć raczej nie miałby zastosowania w jego osobistej grocie. Z kilku różnych powodów, między innymi lokalizacja jego legowiska.

– Tak, to jest coś, co sam bym sobie postawił w grocie, jakby była szansa.
Zapamiętał sobie jednak imię siostry Łaknącego, tak na wszelki wypadek. Imiona rodziny przyjaciół całkiem potrafiły się przydawać. Zarechotał na słowa o śnieżnych pacynach w nos.

Jeśli jednak o przyjaźni mowa. Skowyt stał zmieszany po tym wydarzeniu. Czerwone ślepia biegały rozbiegane po sylwetce ziemnego. Co on miał zrobić? O ile we wnętrzu Culliego kotłowały się całkiem pozytywne uczucia, tak Hisseth nie był wypełniony aż tak podobnymi. Podniósł się na łapy i odstąpił krok do tyłu. Nie był tchórzem, ale to nie było to czego się spodziewał. Miał sprawić przyjacielowi przykrość i czuł się z tym absolutnie przeokropnie. Oddech mu zatrzymał się w gardle. Czuł, jak serce mu bije i miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Machnął łbem delikatnie na boki w szoku. Ogon szorował na boki nerwowo gdy Skowyt myślał nad tym co powiedzieć. Dopiero nabrał wdech, spoglądając w ślepia Culliego absolutnie najłagodniejszym spojrzeniem, na jakie było go stać, jego ton również był tak łagodny jak potrafił.

– Wybacz mi Culli, ale to nie jest to co i ja czuje, nie chciałbym cię zranić, twierdząc, że jest inaczej. Uważam Cię za przyjaciela.
Spodziewał się wielu rzeczy. Spodziewał się, że Culli pogoni go w diabły, spodziewał się, że sam ucieknie. Łapy Skowytu jednak jakby wrosły w ziemię. Jeżeli miał zostać okrzyczany, miał zamiar na to pozwolić. Jednocześnie przeglądał we łbie wszelkie interakcje, jakie miał z przyjacielem, próbując dotrzeć do tego czy mogły one wykraczać jakkolwiek poza przyjacielskie nastawienie.
Czerwone ślepia wojownika badały reakcje czarodzieja uważnie. Czekał.


Łaknący Przyjemności

Parujące Źródło

: 17 maja 2025, 16:45
autor: Łaknący Przyjemności
  Tylko zaśmiałem się delikatnie, słysząc, że nie tylko ja mam taką chcicę na piękne i złote rzeczy. Warto wiedzieć w innych te same wady, o ile mogę to nazwać wadą. Wspólną słabością? Tak... To brzmi o wiele lepiej. Dobrze, że tutaj był. Czułem się... Mniej samotnie tak pozostawiony na pastwę przygód. Miła stała, która mimo swoich ciemnych barw rozświetla, niczym gwiazda jutrzenki przed pierwszymi promieniami słońca.

  Nie ubiegło mojej uwadze jak lustrował mnie swymi oczyma. Ile uczuć musiało się gotować w gorącej wojowniczej krwi? Choć po tym drobnym kroku, już przeczuwałem jakie słowa padną z ust jego. Uśmiech mi nie znikał, on był zbyt trudny do zdarcia z puchatego pyska. Jedynie oczy mówiły więcej. Pokazywały prawdę mego serca i duszy. Padły te słowa, jakie miały paść. Jedynie podwoiłem sobie na delikatne westchnienie, a oczy lekko przygasły, niczym zimowe słońce kryjące swe lico za chmurami. Przyjaciel... Zawsze warto być chociaż nim. Przyjacielem... Nadal patrzyłem w jego ślepia pogodny i smutny zarazem.
Rozumiem... Dziękuję za twoją szczerość. To wiele znaczy dla mnie... Choć ten raz mi wybacz... Pozwól... pozwól mi zatracić się w twym cieple i woni. Obecności twej... – delikatnie zbliżyłem się od niego i wtuliłem w jego pierś. Na oddech, by usłyszeć rytm jego serca. Korciło mnie wiele. Jeszce więcej bym chciał, ale nie mogę... Dopiero po tym zrobiłem pół kroku w tył. Wypiłem haustem miód, co w kubku pozostał. Gorąco rozpłynęło się po gardzieli przyjemnie – Dziękuję Hiss... – znów spojrzałem mu w oczy. Tym razem były one speszone, weselsze ale nadal. Znów sobie polałem i zawiesiłem się nad kubkiem. Cichum szeptem jakby do siebie mówiony – Nie obiecuję ci wiele... Bo tyle co prawie nic... Najwyżej wiosenną zieleń... I pogodne dni... Najwyżej uśmiech na pyszczku... I łapę w potrzebie... Nie obiecuję ci wiele... Bo tylko po prostu siebie... – ponownie się napiłem. Ukryłem i zakopałem to co wypłyneło na wierzch znów pod toną tłusczu i pierza – Chyhba rybka zdążyła się łądnie przypiec – chciałem zmienić temat, ale też aby on tutja pozostał. Nie chce by odchodził i znikł mi z tego miejsca. Nie chcę być znów sam otoczony jedynie żywą burzą. Potrzebowałęm smoczego towarzystwa i ciepła.

  • ━━━━━━━━━━━
    :: Skaza Granatu ::

Parujące Źródło

: 31 sie 2025, 20:47
autor: Nebbia
Kiedy ostatnie promienie słońca zniknęły za horyzontem, a niebo przybrało ciemniejsze barwy, samiczka ruszyła przed siebie, by zbadać kolejne fragmenty terenu, na którym przyszło jej się znaleźć. Poruszała się ostrożnie, uważnie nasłuchując i węsząc, choć tym razem ciekawość prowadziła ją bardziej niż ostrożność. Do źródła trafiła zupełnym przypadkiem, przyciągnięta zarówno bijącym od niego ciepłem, jak i naturalnym zainteresowaniem, czym może być to nietypowe zjawisko. Zatrzymała się na skraju, przez chwilę przyglądając się parze unoszącej się znad tafli i delikatnym falom, które odbijały srebrzyste światło księżyca. Nie spodziewała się tu znaleźć miejsca, w którym woda sama z siebie tchnie przyjemnym ciepłem — wydawało jej się to czymś obcym, a jednocześnie niezwykle kuszącym.

Po krótkiej chwili pozwoliła sobie zbliżyć się bardziej, a potem ostrożnie zanurzyła łapy, badając temperaturę. Ciepło przyjęło ją natychmiast, otulając skórę pod łuskami i przynosząc ulgę zmęczonym mięśniom. Dopiero wtedy wsunęła się cała, z cichym westchnieniem zadowolenia, zanurzając ciało w wodzie, która koiła napięcia i drażniące uczucie przesuszenia. Była to inna ulga niż ta, którą dawała nocna wilgoć grot — tu mogła rozgrzać ciało bez ryzyka poparzeń, jakie groziły jej pod dziennym słońcem, i bez wysuszania delikatnych łusek. Po raz pierwszy od dawna poczuła, że naprawdę może odpocząć.

Parujące Źródło

: 01 wrz 2025, 5:24
autor: Jedno Słowo
Trudy dnia najlepiej koiło ciepło- ciepło swojej groty, partnera... albo właśnie źródła których to mgła nie miała na swoich terenach, a więc Vaelin wybrał się na tereny wspólne. Był tak przeciągnięty przez ten dzień, że nawet nie zwracał uwagi zbytniej na to kto może tu przebywać i tym bardziej, że nie wyczuł żadnego znaczącego zapachu. Bez zbędnego czekania po prostu wszedł do źródła i zanurzył się cały nawet chwilę trzymając łeb pod wodą. Kiedy się wynurzył wyglądał już bardzo niekorzystnie z przyklejonym futrem do ciała, ale miał to w zasadzie gdzieś skoro ciepło tak przyjemnie otulało go i rozluźniało mięśnie.
Początkowo nie zauważył nikogo, uznając z góry, iż to pewien jakiś konar wpadł do wody, a potem dopiero dojrzał ślepia. Nie zmieniło to jednak przesadnie jego stanu, po prostu nawet odnalazł resztki zadowolenia i się lekko uśmiechnął.
Cześć– powiedział nieco płasko bo i nie bardzo wiedział z kim rozmawiał, a sam smok... raczej samica, wydawała się niezbyt znaną mu rasą. Podziemny? Wyglądała nieco jak kret! Nieco. Ostatnio miał jakieś szczęście do odnajdywania samotników na terenach wspólnych, ale to dobrze. Były to zazwyczaj ciekawe spotkania.

Nebbia

Parujące Źródło

: 03 wrz 2025, 12:42
autor: Nebbia
Nebbia rozciągnęła się w cieple źródła, pozwalając by gorąca woda otulała jej ciało i koiła zmęczone mięśnie. To miejsce stało się dla niej chwilową ostoją, pozwalając odpocząć od napięcia ostatnich dni. Początkowo nie ruszyła się, pozostając w półcieniu, a jej ślepia błysnęły ostrzej, kiedy wpatrzyła się w sylwetkę, która wkroczyła do źródła bez żadnych wahań. Obserwowała, jak futro samca przywarło do jego boków po wynurzeniu, a on zdawał się tym zupełnie nie przejmować. Kiedy jego spojrzenie w końcu trafiło na nią, wyczuła, że dostrzegł ją dopiero po chwili, jakby wcześniej uznał ją za część skały albo konar unoszący się w wodzie. Nie drgnęła, jedynie lekko przechyliła głowę, pozwalając, by blask oczu wyraźniej odciął się od otaczających ją ciemności. Samiec posłał jej prosty uśmiech i krótkie powitanie. Odpowiedziała na to cichym skinieniem pyska.
– Witaj – odezwała się niskim tonem, uważnie śledząc spojrzeniem jego pysk.
– Nie spodziewałam się, że ktoś jeszcze będzie chciał korzystać z tego miejsca tej nocy– Mówiąc to, zanurzyła się nieco głębiej, pozwalając wodzie sięgnąć szyi, ale oczy ani na moment nie odrywały się od niego. Była wyraźnie ostrożna, choć jej głos nie brzmiał nieprzyjaźnie – raczej neutralnie, z cieniem ciekawości wobec tego, kto postanowił podzielić z nią źródło.

Jedno Słowo

Parujące Źródło

: 03 wrz 2025, 15:31
autor: Jedno Słowo
Vaelin był po prostu sobą, więc na kolejne słowa nie zareagował wylewnie, a wręcz milczał i tylko kiwnął barkami. Nie wydawała mu się zbyt dużym zagrożeniem na pierwszy rzut ślepi, ale mogła tez być czarodziejem. Niemniej nie zamierzał wcale dawać jej powodu, aby uważała go za zagrożenie. Widział ten wzrok i też się tym nie przejmował. Był duży, pewnie określany też mianem silnego i sprawnego w boju. Samotnicy mieli gorzej, bo nie chroniły ich żadne stada, ale skoro samica nie dawała mu powodu to on z łapami nie wyskakiwał. Znów się zanurzył na chwilę i otrzepał łeb z wody. Przetarł pysk, wąsy, rozmasował łapę o łapę czując przyjemne ciepło, które rozluźniało nawet zabliźnione miejsca po 'wypadkach' podczas walk. Miał przymknięte czerwone jak krew ślepia, utrzymywał dość łagodny uśmiech, ale też nie odwracał się, wzrok padał na nią. Wielki smok może nie lubił, albo zwyczajnie nie widział powodu, aby mącić ciszę nocy swoimi słowami. W pobliżu słychać było przyjemny i niezbyt głośny nurt rzeczki, a nocne jezioro tętniło życiem małych zwierzątek, których nawet smoki nie ruszały.

Nebbia

Parujące Źródło

: 05 wrz 2025, 21:02
autor: Nebbia
Poruszyła się nieco, zanurzając głębiej, aż woda sięgnęła jej karku. Rozluźniła łapy, opierając je na dnie, a jej ogon lekko falował pod powierzchnią, rozpraszając drobne fale w stronę brzegu. Cisza, którą dzielili była czymś nowym. On milczał, ona również nie czuła potrzeby jej przerywać w końcu nawet nie wiedziała o czym miałaby mówić. Nie uśmiechało jej się przypadkowe obrażenie tego samca, mogłaby nie zdążyć uciec. Jej ślepia błyszczały w półmroku, odbijając rozproszone światło, kiedy uważnie przyglądała się jego sylwetce. Nie odwracała wzroku, choć kolce na grzbiecie co jakiś czas drgały, przypominając, że wciąż pozostawała czujna.

Jedno Słowo

Parujące Źródło

: 05 wrz 2025, 21:48
autor: Jedno Słowo
Ah tak, chyba popełnił gafę, jakby jej sugerował, że nie musi go poznawać- co w zasadzie było prawdą, ale lepiej aby coś tam wiedziała, chociażby o jego fałszywym imieniu. Tego nie ciężko się domyśleć, ale warto najpierw pokazać o co właściwie mu chodziło. I tak oto z kompletnej ciszy po prostu powiedział cicho
Imię...– pokazał na siebie łapą klepiąc się dwa razy w pierś. Pokazał jej jeden paliczek, a potem dodał – Słowo– następnie chwilę milczał i pokazał łapą na nią- Imię?
a potem niezależnie czy poznał jej imię to pokiwał łbem na znak zrozumienia i znów zamilkł obserwując ją. W zasadzie to zastanawiał się czy faktycznie się go obawia, czy samą wielkością cielska powodował, że czuła się nieswojo. Różne smoki różnie reagowały na nowopoznanych. Miał w pamięci Rax, która od razu otwarcie do niego podeszła, ale miała w tym interes. Ta tutaj została zaskoczona i wyglądała trochę jakby zapędził ją niczym mysz do narożnika jaskini.

Nebbia

Parujące Źródło

: 11 wrz 2025, 16:53
autor: Nebbia
Samica przekrzywiła lekko łeb, kiedy samiec niespodziewanie się odezwał i wskazał łapą na siebie. Uważnie obserwowała każdy jego gest, od klepnięcia w pierś, po uniesiony palec i krótkie słowo, które w jej uszach zabrzmiało obco, ale i prosto zarazem. Zrozumiała intencję – chciał, by poznała jego imię, i równie wyraźnie pytał o jej własne. Przez chwilę trwała w milczeniu, jakby ważyła, czy powinna zdradzić cokolwiek, ale spojrzenie, jakie jej posłał, nie niosło w sobie groźby. W końcu skłoniła lekko łeb, a jej oczy błysnęły w półmroku źródła.
– Nebbia – wypowiedziała cicho, powoli, pozwalając, by jej imię rozbrzmiało nad taflą wody. Wzmocniła słowa własnym gestem – lekkim dotknięciem łapy do piersi, by było jasne, że to o nią chodziło. Potem zatrzymała spojrzenie na nim, wyczekując, czy odpowie czymś więcej, czy znów zapadnie w ciszę. Kiedy skinął łbem na znak zrozumienia, jej kolce na grzbiecie poruszyły się nieznacznie, jakby napięcie nieco zelżało. Mimo to nie podeszła bliżej, pozostając w tej samej odległości. W jego rozmiarze i obecności było coś, co kazało jej zachować ostrożność. Nie czuła się całkiem zagrożona, ale wciąż miała wrażenie, że znalazła się w miejscu, gdzie każdy ruch trzeba rozważyć dwa razy. Oparła łapy wygodniej o dno, zanurzając się nieco głębiej w wodzie, i odwzajemniła mu krótkie, ostrożne spojrzenie.

Jedno Słowo

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 5:33
autor: Jedno Słowo
W jej postępowaniu było witać lęk i to akurat było dobre. Na jej miejscu pewnie podobnie postępowałby będąc na terenie, który czysto teroretycznie dawał mu możliwość ataku na nią niczym za granicami stad. Wobec niego była bardzo drobna i na pewno wątlejsza. Świadomy tego Vaelin nie obawiał się i sam podpłynąl bliżej. Nie należał do bojaźliwych samców, śmiało też pokazywał swoje zdecydowanie. I tak oto odległość skróciła się o połowę. Jeszcze nie znalazł się na wyciągnięcie łapy, ale już górował nad nią. Na pysku nie miał wrogości, a zwykły łągodny uśmiech. Usiadł w wodzie, aby być nieco mniejszy.
Skąd?– dopytał po dłuższej chwili milczenia. Samica z bliska tym bardziej była intrygująca bo nigdy wcześniej nie widzial przedstawicielki czystej krwi podziemnego smoka. Zamierzała tu zostać pewnie nadłużej, ale bycie samotnikiem to bardzo duże wyzwanie. Może pomoże jej przy dojściu do Mgieł? Nie miał w końcu złych zamiarów wobec niej, nawet jeśli chuć samcza mogłaby się sprzeciwiać.

Nebbia

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 14:00
autor: Nebbia
Kiedy masywne ciało samca podpłynęło bliżej, fale rozeszły się po tafli wody, muskając jej boki. Smoczyca wyraźnie się spięła, kolce na grzbiecie poruszyły się nerwowo, a koniec ogona drgnął pod powierzchnią, lecz nie cofnęła się ani o krok. Chciała sprawiać wrażenie spokojnej, choć serce biło jej szybciej niż zwykle. Utrzymywała spojrzenie wbite w jego sylwetkę, starając się nie zdradzać niepokoju, nawet jeśli instynkt podpowiadał jej, by zachować większy dystans. Wciąż nie wiedziała, czy spokój bijący od niego wynikał z łagodnej natury, czy też z chłodnego wyrachowania kogoś, kto dokładnie wie, kiedy uderzyć.
Delikatnym ruchem przekrzywiła głowę na bok, odsłaniając fragment szyi – subtelny gest, który miał pokazać, że nie stanowi zagrożenia i nie ma zamiaru prowokować. Jej głos, choć niski, zabrzmiał wyraźnie ponad pluskiem wody.

– Podziemia daleko stąd. Pieczary głęboko pod ziemią wydrążone w skałach – odpowiedziała, wybierając proste słowa, jakby chciała podkreślić szczerość w tej krótkiej opowieści. Przez chwilę jeszcze trwała w tej pozycji, z lekko uniesionym łbem i ostrożnym spojrzeniem, dając mu możliwość oceny jej reakcji.


Jedno Słowo

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 15:01
autor: Jedno Słowo
Subtelny gest, który wyłapał natychmiast. Instynkt jej działał poprawnie, ale widać że faktycznie nie pochodziła z jakichś ludzkich wiosek. Tam raczej nie dawało się znać w taki sposób o gotowości do współpracy.
Oczywiście lokalizacja podana nijak nie miała się do miejsca, no i samo słowo 'podzmiemia' to równie dobrze mogła byc dziura w ziemi zaraz za granicą.
Vaelin na krótko się uśmiechnął i był to uśmiech przyjazny, a nie zdradzający jakiekolwiek złe zamiary.
Kruk... Kret... Ryba– powiedział spokojnie, ale kompletnie nie zamierzał wyjaśniać tych słów. Były one jednak charakterystyczne, gdyż podał przedstawiciela każdego świata- powietrzengo, lądowego i wodnego.
Biały pysk nachylił się nieco, krwista czerwień jego ślepi przeczyła wyrazowi przyjaznego pyska.
Czego... szukasz... tutaj?– dopytał łagodnie. Zrobił jeszcze krok do niej, tym razem już wchodząc w zasięg łap. Łapami jednak ciężko byłoby walczyć w wodzie, ale za to pyskiem można było zdecydowanie lepiej pocharatać szczególnie przy długim zasięgu szyi.

Nebbia

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 15:21
autor: Nebbia
Krótki uśmiech, który dostrzegła na jego pysku, był znakiem, że nie miała do czynienia z czystą obojętnością, lecz równie szybko zgasł, pozostawiając po sobie jedynie niepewność. Może to i lepiej, bo nie miała ochoty oglądać zbyt długo ostrych kłów, które błysnęły przy jego słowach – wystarczyła chwila, by nabrała pewności, że bez problemu mogłyby przebić jej łuski. To wystarczyło, by napięcie w jej ciele powróciło. Gdy zbliżył się jeszcze bardziej, różnica wielkości stała się aż nazbyt odczuwalna. Była świadoma, że gdyby zechciał, mógłby dosięgnąć jej w okamgnieniu i nie pozostawiłaby sobie wiele przestrzeni do ucieczki.
Przełknęła nerwowo, lekko obniżając sylwetkę na łapach. Mimo to starała się wyglądać możliwie łagodnie – miękko ustawiony pysk, brak gwałtownych ruchów, spojrzenie, które unikało otwartego wyzwania. Jej głos brzmiał spokojnie, choć pod tą powłoką kryło się napięcie.

– Um... nowego domu, jaskini dla siebie – przyznała, a końcówka zdania niemal zatonęła w szmerze wody. Nie wiedziała, czego dokładnie chciał od niej ten smok, ale próbowała odpowiedzieć szczerze, licząc, że to wystarczy. Było jej znacznie milej, kiedy dzielił ich dystans, teraz jednak miała świadomość, jak bardzo jest wielki i jak niewiele dzieli ich od kontaktu. Nie zdobyła się jednak na to, by poprosić go o odsunięcie.

Jedno Słowo

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 15:42
autor: Jedno Słowo
Wiedział, że naciska na nią, ale tu nie chodziło o wzbudzanie w niej strachu. Raczej to była zabawa, sprawdzenie jak będzie reagować na zwykłe naruszanie przestrzeni. Vaelin rzadko miał okazję dominować przed kimś, raczej bywał kamieniem wmurowanym w skałę. Na terenach wspólnych mógł być nieco bardziej otwarty, szczególnie przed potencjalnymi członkami stada.
No więc naruszeń czas dalszy. Posmakował jej zapach niezbyt śpiesząc się z odpowiedzią. Znów blizej, Przednią łapę postawił na jej piersi nieco dociskając do brzegu przez chwilę. Taka krucha... W jego stadzie pełno było olbrzymów.
Dobrze...– stwierdził w końcu i cofnął nieco łeb, a także łapę.
Mamy... to. Chodź– oznajmił spokojnie i znów się uśmiechnął. Skoro tylko tylke chciała to jeszcze dziś zostanie przyjęta na tereny Mgieł- Głodna?– dopytał po chwili nieco rozbawiony. Jeśli jeszcze niedawno humoru nie miał to teraz mu się poprawił. Na pewno zrobią z niej jeszcze dobrego łowcę, bo wydawała się nieco zbyt drobna na wojownika, a czarodzieje to... pfu, po co psuć potencjalnie dobrą samicę wprowadzającą świeżą krew do stada.

Nebbia

Parujące Źródło

: 22 wrz 2025, 16:04
autor: Nebbia
Przełknęła głośno ślinę, kiedy jego pysk zbliżył się do jej szyi tak bardzo, że czuła na sobie ciepło jego oddechu. Serce przyspieszyło gwałtownie, a gdy potężna łapa opadła na jej pierś i mocniej przycisnęła ją do brzegu, nie miała czasu na reakcję. Zaskoczona, nie zdołała się obrócić ani wyślizgnąć, a w efekcie znalazła się na grzbiecie, z ogonem podwiniętym niezgrabnie pod siebie. Kamienie pod wodą uciskały jej łuski, a chłód tafli oblał boki, lecz szczęśliwie nie zanurzyła się całkowicie – nie musiała dodatkowo dławić się wodą i kompromitować jeszcze bardziej. Przez moment leżała bez ruchu, spięta, każdy mięsień napięty, jakby ciało samo gotowe było do obrony, której w praktyce nie mogła podjąć.
Dotąd unikała jego spojrzenia, ale teraz nie znalazła już powodu, by odwracać wzrok. Jej ślepia spotkały się z jego, złote i szerokie, przepełnione niepokojem, a jednak uparte w swojej czujności. Głos, który z siebie wydobyła, drżał nieznacznie, podszyty nerwami, choć starała się, by brzmiał zrozumiale.

– Ale... gdzie? Ja... nie do stad... – wyszeptała, ignorując zupełnie wcześniejsze pytanie o jej głód. W tej chwili nawet nie potrafiła stwierdzić, czy naprawdę potrzebowała jedzenia – jej myśli całkowicie skupione były na obecnej sytuacji, na ciężarze jego łapy, na bliskości, która odbierała jej swobodę ruchu. Przez krótką chwilę trwała tak nieruchomo, pozwalając, by jej słowa zawisły w ciszy, drżące i kruche niczym własna pewność, której w tej chwili jej brakowało.

Jedno Słowo