Strona 28 z 31

Podnóże Skał

: 01 maja 2023, 0:51
autor: Zamszony Bór

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Omszały nie uważał się za dobry materiał na partnera, ale teraz, kiedy już jednym został, nie zamierzał lekko traktować tej roli. Można wręcz rzec, że było zgoła odwrotnie. Chcąc nie chcąc, zaangażował się w ten związek, z każdym dniem coraz mocniej uświadamiając sobie, że nie był on tak ulotny i nietrwały jak mu się początkowo wydawało. Stopniowo dochodził do takiego wniosku, słuchając mentalnych wiadomości, które wysyłała mu Serenada. Znaczna ich część nie dotyczyła lekkich tematów, co dało mu poczucie pogłębienia relacji którą zdołali nawiązać. W związku z tym, Tiishoyr miał świadomość złego samopoczucia Ziemnej i nie dawał mu spokoju fakt, że nie mógł na to nic zaradzić. Wszak same słowa nie mogły załagodzić odczuwanego bólu, a na domiar złego on sam nie był najlepszy ani w doborze wypowiedzi ani w regulowaniu emocji. Czy to swoich czy cudzych.

Nie mógł jednak pozostawić takiej sytuacji bez żadnej reakcji, dlatego zaczął rozmyślać nad sposobem na pocieszenie partnerki. W gruncie rzeczy nie wiedział jednak zbyt dużo o tym, co ta lubi bądź nie, więc próbował wymyślić coś, bazując jedynie na informacjach które już wcześniej posiadł. Kiedy Celeste wyglądała na najszczęśliwszą? Co sprawiłoby, że znów by się uśmiechnęła? Głowił się nad tym i głowił, ale nie ważne ile czasu temu poświęcał, wciąż stawał mu przed ślepiami ten sam widok: Celeste rozprawiająca z entuzjazmem o swoim gnieździe. Może to był odpowiedni trop? Tiishoyr nie wiedział, ale i tak postanowił spróbować. Zgarnął więc z groty dawno nieużywaną torbę i ruszył na obchód po terenach Mgieł, który zakończył lotem w stronę ziem wspólnych.
~ Celeste? ~ zaczepił samicę mentalnie ~ Czy...ym, czy mogę cię zobaczyć? ~ zapytał dość niepewnie, świadom faktu, że nieszczęśliwe smoki mogą nie mieć ochoty na jakiekolwiek spotkania. Nie wiedział więc czy w tym przypadku byłby mile widziany, dlatego nerwowo wyczekiwał odpowiedzi. Mimo wszystko liczył na to, że ta będzie pozytywna, bo był już wszak w połowie drogi.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 01 maja 2023, 14:04
autor: Serenada Poległych
Celeste poruszyła się nerwowo, otwierając nagle oczy. Wybudzenie z tego snu powitała z ulgą, nie dała rady jakkolwiek odpocząć tak tu leżąc. Wiadomości które wymieniała z Omszałym były czymś co naprawdę polubiła, mogła podzielić się z partnerem swoimi odczuciami oraz wygadać. Miała nadzieję że chociaż u niego dzieje się odrobinę lepiej ale tak czy inaczej należał mu się jakiś prezent tylko jaki?
-Chętnie się z tobą spotkam, jestem u podnóża bliźniaczych skał- Odpowiedziała na jego mentalne pytanie. Nie miała powodów do odmówienia spotkania z nim. W sumie bardziej miała nadzieję że dotrze tu szybko i zdoła się do niego przytulić. To wydawało jej się dobrym pomysłem który ukoiłby jej nerwy. Zwłaszcza że samiec był duży i silny więc nawet jeśli ktoś tutaj chciałby ich zaatakować to nie miałby jak. O czym ona w ogóle myślała? Ktoś miałby ich tu zaatakować? Byli w centrum wolnych stad, smoki nie wywoływały walk z zaskoczenia przez wojnę która trwała a trudno byłoby by jakiś obcy się tu przedarł.

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 03 maja 2023, 0:58
autor: Zamszony Bór
Czekał i wstrzymywał oddech. Żywił szczerą nadzieję, że Serenada zgodzi się na jego obecność, bo nie był pewien czy drugi raz byłby w stanie trwać u boku kogoś, kto odrzucałby jego pomoc w chwilach trwogi. Właśnie z tego powodu odetchnął z ulgą, kiedy odpowiedź w końcu nadeszła. Słysząc że ta jest pozytywna, uśmiechnął się leciutko i pomknął dalej przed siebie, skręcając nieco w powietrzu, żeby szybciej dotrzeć do Bliźniaczych Skał. Fakt, że Celeste akurat była na terenach wspólnych dużo w tej sytuacji ułatwiał i oszczędzał im czekania. Można więc rzec, że zupełnie przypadkowo wybrał odpowiedni moment, żeby skontaktować się z partnerką. Nie chcąc zostawiać samicy bez żadnego odzewu, po prostu wysłał jej impulsem emocję, która rozgorzała w jego sercu. Wobec tego Serenada odczuła na własnych łuskach radość, którą sprawiła mu swoją odpowiedzią.

Chcąc nie chcąc, musiało minąć kilka chwil nim Omszały dotarł we wskazane miejsce. Widząc Skały, obniżył lot i szukał wzrokiem ukrytej wśród roślinności samicy. Na szczęście dość wyraźnie zdradzało ją czerwone upierzenie, dlatego Tiishoyr znalazł ją stosunkowo szybko i wylądował w jej pobliżu. Pośpiesznie poprawił torbę i podszedł do Serenady, uśmiechając się ciepło, co było o tyle trudne, że widząc ją zdążył się zestresować. W końcu dawno nie byli tak blisko siebie, a do tego Ziemna przeżywała akurat gorszy okres. Oczywiście Omszały przyleciał żeby ją pocieszyć, ale co jeśli zamiast polepszyć sytuację przypadkowo ją pogorszy? Do tego nie był pewien jak powinien się zachować po tak długiej rozłące, dlatego przez moment stał sztywno, zupełnie zbity z tropu. Naprawdę nie wiedział na co mógł sobie pozwolić wobec kogoś, kto jeszcze do niedawna był mu obcy, a teraz zajmował ważną rolę w jego życiu.
...hej – przywitał się w końcu, pochylając nieco łeb, żeby otrzeć się nim o polik Serenady. Tak, zdaje się że tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. I tak, tylko na to zdołał wpaść. Szło mu więc... raczej dość przeciętnie.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 06 maja 2023, 22:16
autor: Serenada Poległych
Mimo podłego humoru samica uśmiechnęła się ciepło do partnera. Wyglądał na bardziej zestresowanego tym spotkaniem niż pewnie chciał przyznać. Liznęła go w polik którym się przed chwilą otarł o jej mając nadzieję że doda mu trochę pewności.
-Witaj, miło cię znowu widzieć. Wybacz że nie wyszłam z inicjatywą spotkania wcześniej ale jak wiesz dużo się działo- Cisza jej teraz nie sprzyjała, wpadła wręcz w słowotok mając zamiar ją zapełnić. Coraz bardziej zawstydzona że szuka wymówek przed spotkaniem z swoim partnerem. W końcu zawstydzona oparła głowę o jego klatkę piersiową w końcu zamykając pysk. Czuła się jakby miała spalić się ze wstydu...
-Co to?– Spytała jednak po chwili zauważając torbę, wyglądało to naprawdę ciekawie! Chyba nawet widziała podobną przy koniu na ich terenach. Tylko ta rzecz była cała! Co w niej trzymał?

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 09 maja 2023, 0:47
autor: Zamszony Bór
Niekoniecznie mu przeszło od tych czułości. Albo przynajmniej nie od razu. Bowiem na początku po prostu się spiął, zamrugał głupio kilka razy i wziął głębszy wdech, próbując zapanować nad sobą. Potem poruszył palcami skrzydła, jakby na próbę i ostatecznie uniósł je lekko, żeby położyć je Serenadzie na grzbiecie, kiedy ta się o niego oparła. Ten ruch wyszedł mu dość drętwo, ale potem zaczął delikatnie gładzić jej pióra, w zasadzie nie będąc pewnym czy próbuje uspokoić partnerkę i jej słowotok czy siebie i swoje bijące serce. W każdym razie efekt był taki, że zaczął się stopniowo rozluźniać, co sprawiło że był w stanie skupić się na wypowiadanym przez Ziemną słowach.
Nie szkodzi – odparł jedynie w odpowiedzi, na prawdę tak myśląc. Bowiem łatwiej mu było przyzwyczaić się do relacji którą zawiązali, kiedy rozmawiali ze sobą wcale się nie widząc. Było to o tyle prostsze, że pozwoliło Tiishoyrowi uwierzyć w sens tego związku, a z przestawionym sposobem rozumowania, mógł z większą pewnością myśleć o Serenadzie jako o swojej partnerce. Obawiał się, że gdyby spotkali się bez takiego przygotowania, to mógłby czuć się jeszcze bardziej nie na miejscu niż teraz. No i najpewniej wciąż żyłby w przekonaniu, że ich relacja jest nietrwała. A tak to zdążył nabrać nieco innego przeświadczenia.

Natomiast zadane mu pytanie wyrwało go z tego potoku myśli i sprawiło, że przypatrzył się Celeste nieco uważniej. Prawdę mówiąc, miał nadzieję że zanim ta zauważy niesioną przez niego torbę, to on zdoła się zorientować czy ta w ogóle była w nastroju na prezenty. W końcu tego by mu jeszcze brakowało, żeby swoim aktem dobrej woli zaszkodził jej samopoczuciu. Jednak teraz, kiedy Serenada jawnie zadała pytanie nie mógł już zbyt łatwo się z tego wywinąć. Zrobił więc dość zmieszaną minę i wyksztusił z siebie prawdę.
Och, ym... prezent. Dla ciebie. Pomyślałem że... że może to cię pocieszy – wyjawił, szukając na pysku Celeste pierwszych oznak emocji. Ucieszy się? Rozczaruje? Zezłości? Zdecydowanie wolałby tę pierwszą opcję.
Chcesz zobaczyć? – zapytał, dalej lustując ją wzrokiem. Potem zamarł w oczekiwaniu, wciąż z jedną łapą na jej grzbiecie. Jednak tym razem nie ośmielił się już nią ruszyć.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 09 maja 2023, 19:37
autor: Serenada Poległych
Na głaskanie po grzbiecie zareagowała cichym pomrukiem aprobaty. Lubiła kiedy tak robił, miała tylko nadzieję że nie wyczuje pod palcami śladów po już zabliźnionych ranach. Było ich sporo i choć futro już zarosło te kawałki skóry to nadal niekiedy czuła jak ją rwą. Wyraz pyska smoczycy rozjaśnił się nieznacznie na wspomnienie o prezencie a jej nos zaczął się delikatnie poruszać jakby próbowała sprawdzić czy jest tam coś ciekawego co może mocniej pachnieć.
-Bardzo, kochany- Upewniła go, naprawdę chcąc zobaczyć co on tam w tej torbie kryje, A może to właśnie torba miała być prezentem? Bardzo przydatny by to był prezencik!

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 13 maja 2023, 0:50
autor: Zamszony Bór
Dotyk Tiishoyra był lekki i delikatny. Wręcz ledwo wyczuwalny, bo gładził jej futro samymi opuszkami palców. Serenada nie musiała więc martwić się o swoje blizny, bo Omszałemu daleko było od ich dotykania. Nie odkryłby ich, gdyby się bardziej nie postarał, a że obawiał się wykonywania wszelkich gwałtowniejszych ruchów, to szanse na to były naprawdę nikłe. Zresztą nawet gdyby udało mu się je zauważyć, to nie przyłożyłby do nich większej wagi, poza ewentualnym zmartwieniem o odczuwany przez samicę ból. Bowiem sam nosił na ciele kilka blizn i utożsamiał je z wydarzeniami, które kształtowały życie. Przypominały mu one o nauczkach, które wzbogaciły go o nową wiedzę i o męstwie, którym musiał się wykazać. Z Serenadą najpewniej było podobnie. Każda blizna niosła wszak ze sobą jakąś historię, o której nie należało zapominać.

I choć nie obawiał się zabliźnionych ran, tak wielką niepewnością napawała go potencjalna reakcja Celeste na jego słowa. Przymknął więc ślepia i odetchnął głęboko, słysząc że ta była pozytywna. A więc wygrała ciekawość. Dobrze dla niego. Wpatrywał się więc w partnerkę jeszcze przez kilka uderzeń serca, po czym usiadł na ziemi, zachęcając ją by uczyniła to samo. Wówczas chwycił torbę w szpony i trzymał ją uniesioną przed sobą, szukając odpowiednich słów w swoim zestresowanym umyśle.
Celeste ja... ja wiem że twoje gniazdo jest dla ciebie bardzo ważne, więc uznałem że... – przełknął ślinę – ...że jako twój partner powinienem wspomóc cię w jego budowaniu. Chciałbym żebyś ty i nasze przyszłe pisklęta, wiedzieli że mi zależy. Że jestem przy was, chociaż ciałem jestem daleko. Przyjmij więc ten prezent w ramach zadośćuczynienia za to, że nie mogę pokazać ci Mgieł. Dlatego... dlatego przyniosłem Mgły do ciebie – zażartował głupio, w desperackiej próbie dodania samemu sobie odwagi – Żebyś dłużej nie smuciła się, że nie możesz zobaczyć ich terenów – wyjaśnił swoje rozumowanie, będąc przy tym tak zawstydzonym, że otwarcie torby wymagało podjęcia przez niego kilku prób nim w końcu mu się to udało. Wówczas oczom samicy ukazały się gałązki. W przeważającej ilości, choć nie tylko.
Ten jest z lasu Tirimar, a ten Naksary. Ten z Lasu Małego, Granicznego, Yraio, Pekeri i Ataiur... Och, a ten z Wierzbowego Boru – wyliczał, wskazując na odpowiednie gałązki. Wysilał przy tym swój umysł i pamięć, bo w gruncie rzeczy... każdy patyk wyglądał tak samo. Giętki, brązowy i długi. Taki, który Tiishoyr wybrałby splatając siatkę na kamuflaż, bo uznał że właśnie takie będą najlepsze do tworzenia gniazda. Oby nie zawiodła go w tym intuicja – Przyniosłem też mech z mojej groty, kilka moich piór i skórę alpaki... żeby było ci ciepło i wygodnie – dodał, coraz bardziej speszony – To ym... to wszystko. Proszę, dla ciebie – wyrzucił z siebie na samym końcu, głosem niewiele głośniejszym od szeptu. Wówczas też przysunął torbę niemalże pod nos Serenady, samemu nie wytrzymując napięcia i patrząc gdzieś w bok. Miał nadzieję, że Celeste go nie wyśmieje. Że się ucieszy... Ale za bardzo obawiał się jej reakcji, żeby beztrosko się jej przyglądać. Ygh, oby cisza nie trwała zbyt długo...

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 20 maja 2023, 10:31
autor: Serenada Poległych
Nie spodziewała się takiego gestu ze strony Tiishoyra, przez dłuższą chwilę słuchała go nie wiedząc tak naprawdę co zrobić. Była bardzo szczęśliwa z tego że chce przyłożyć łapę do tworzenia gniazda. Zamrugała szybko by pozbyć się łez napływających do oczu z niewiadomych jej przyczyn.
-To wspaniały prezent, dziękuje- Zdołała wydusić tylko tyle po czym omijając patyki zbliżyła się do swojego partnera by liznąć go w bok pyska.
-Najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam- Przyznała patrząc na samca z czystą radością w oczach, nie było widać śladu po wątpliwościach które jeszcze jakiś temu chciały ją chyba rozerwać od środka na strzępy.


Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 21 maja 2023, 1:31
autor: Zamszony Bór
Uparcie patrzył w bok, upatrując sobie jakąś oddaloną sosenkę, w ramach próby odwrócenia własnej uwagi. Nie potrafił zdobyć się nawet na ukradkowe spojrzenie w stronę samicy, obawiając się dostrzeżenia w jej oczach złości lub rozczarowania. W końcu jego prezent nie był niczym szczególnie wygórowanym. Nie oddawał jej wszak złota, biżuterii czy innych cennych kruszców. Po prostu nazbierał patyków, które przecież można było spotkać na każdym kroku. To że nadał im uroczystego znaczenia, niekoniecznie musiało okazać się zadowalające. Bowiem nie każdy smok był sentymentalny. Stąd właśnie wynikały jego wątpliwości. Obawiał się czy wystarczająco się wysilił.

Spojrzał więc na Serenadę dopiero, kiedy do jego uszu dobiegło podziękowanie. Nie wiadomo który już raz w ciągu tych kilku minut wypuścił z ulgą powietrze i uśmiechnął się niemrawo, widząc że jej słowa były prawdziwe. Ulżyło mu, że Celeste nie wyglądała jakby tylko chciała go pocieszyć po nieudanej próbie sprawienia jej przyjemności. Lekko wilgotne oczy zdawały się wskazywać na zgoła odwrotny efekt. To i otrzymany pocałunek, sprawiło że uszło z niego nieco odczuwanego do tej pory napięcia. Uniósł więc skrzydło i przytrzymał partnerkę w miejscu, nie chcąc pozwolić by zbyt szybko się odsunęła. Wówczas oparł o nią łeb i wtulił go w miękkie futro u nasady jej szyi. To był najodważniejszy gest, jaki dziś wykonał, ale kiedy miał już za sobą całą tę akcję z podarunkiem, to jakoś łatwiej było mu się na to zdobyć.
Nawet nie wiesz jak mi ulżyło – wymruczał w jej futro, nieznacznie obracając łeb, żeby spojrzeć na nią jednym okiem – Mogę przynieść więcej. Tylko... tylko musiałabyś mi powiedzieć co jeszcze lubisz – dodał, naprawdę mając to na myśli. Bowiem zobaczywszy jak wielką radość jej to sprawiło, był gotów to powtórzyć. Nawet jeśli za każdym razem miałoby się to wiązać z równie dużym stresem, który z czasem najpewniej i tak straciłby na intensywności. W końcu Tiishoyr lubił schematy. Czuł się lepiej, wiedząc czego się może spodziewać. Zatem takie prezenty ostatecznie przysłużyłyby się im obu – Omszały przyzwyczaiłby się do huśtawki emocjonalnej, którą gwarantowało mu pozostawanie w związku, jednocześnie polepszając swoją relację z Celeste. Jego zdaniem nie był to najgorszy plan.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 21 maja 2023, 21:51
autor: Serenada Poległych
Nie zamierzała się jak na razie oddalać od samca bardziej niż była potrzeba. Tak długo się przecież nie widzieli, nie miała kiedy nacieszyć się jego ciepłem oraz zapachem. To działało na nią w jakiś sposób uspokajająco, jakby troski które nękały ją wcześniej nie miały teraz znaczenia, jakby martwiła się tym wszystkim bez powodu!
-Nie masz czym się martwić, każdy podarek od ciebie znajdzie swoje miejsce w mojej jaskini- Uspokoiła partnera, będąc przy tym niesamowicie szczerą. To co jej aktualnie dał przyda się do dekorowania gniazda, jednak jeśli da jej coś co nie będzie się do tego nadawać poustawia w grocie, ozdabiając ją i nadając jej bardziej domowego klimatu niż miała aktualnie.
-Najbardziej lubię miło pachnące rzeczy, coś miękkiego, kolorowego lub mającego ciekawy smak. Jakieś przyprawy czyli zioła których będę mogła do ćwiczenia przyrządzania mięsa i nie tylko też będą mile widziane- Stwierdziła jednak kiedy tylko przypomniała sobie że jej partner też w delikatny sposób spytał ją co też lubi. Uśmiechnęła się delikatnie, wtulając pysk mocniej w futro Omszałego.


Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 23 maja 2023, 23:33
autor: Zamszony Bór
Każdy podarunek? Naprawdę każdy? Tiishoyr szczerze wątpił, by Serenada naprawdę była w stanie zatrzymać dosłownie wszystko co mógłby jej przynieść. W końcu co gdyby naszło go akurat na psikusa i podarowałby jej oślizgłe ślimaki albo zgniłe mięso? Nie żeby planował taki wyskok, bo aż tyle odwagi z pewnością w sobie nie miał, ale gdyby tylko miał inny charakter, to mógłby wykorzystać tę sytuację by przetestować jej słowa. Był jednak jaki był, więc w rezultacie uśmiechnął się z wdzięcznością, uspokojony. No, przynajmniej czasowo. Bowiem w naturze miał tendencję do zamartwiania się, a tego nie da się wyplenić pojedynczą wypowiedzią.

Pachnące, miękkie, kolorowe, o ciekawym smaku...
To już dawało cztery oddzielne kategorie, spomiędzy których mógł wybierać. Bo choć preferencje Serenady były dość sprecyzowane, to i tak dawały mu spore pole do popisu.
Zapamiętam – odparł, istotnie powtarzając sobie jej słowa w umyśle. Znając siebie, teraz będzie zwracał znacznie większą uwagę na swoje otoczenie, próbując wyłapać cokolwiek, co mogłoby pasować do opisu. Najpewniej będzie potrzebował kilku dni, żeby przyzwyczaić się do nowego zadania, ale potem powinno mu to wejść w krew. Przynajmniej będzie miał czym się zajmować poza polowaniami. Bowiem teraz... naprawdę nie robił nic innego. Przez to, sam najpewniej nie odpowiedziałby na pytanie o to co lubi tak sprawnie, jak zrobiła to Celeste. Jakkolwiek dziwnie to mogło nie brzmieć.

Potem zamilkł na dłużej, ciesząc się ciepłem cudzego ciała. Przymknął ślepia i po prostu oddychał miarowo, dalej wtulając pysk w futro partnerki. Dość to było... uzależniające. Szczególnie dla niego, jako kogoś kto przez bardzo długie księżyce stronił od innych smoków. Wcześniej nie podejrzewałby się o to, że zdoła zawiązać z kimkolwiek taką relację. Czasem wciąż niedowierzał, że tak się stało. Cóż, w końcu nikomu jeszcze o tym nie powiedział, więc chyba miał prawo odczuwać w tej kwestii pewien poziom odrealnienia.
Cieszę się... – szepnął po dłuższej chwili – ...że pomimo tego wszystkiego wciąż jesteś w stanie się uśmiechać – dokończył, mając nadzieję, że tymi słowami nie popsuje Serenadzie nastroju. Czuł się jednak niejako zobowiązany, żeby wrócić do tego tematu, w celu odpowiedniego go przepracowania. W końcu Ziemna nie powinna zbyt długo zadręczać się tym, co miało miejsce już jakiś czas temu. Lepiej było nie zamykać się w przeszłości. I tak, mówił to on, który praktykował tę strategię przez połowę swojego życia. W tym przypadku raczej nie był odpowiednim wzorem do naśladowania. Dodatkowo Celeste zdawała się silniejsza od niego. W końcu on, w przeciwieństwie do niej, nie potrafił się zmusić do uśmiechu. I to przez zbyt długi czas.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 28 maja 2023, 13:29
autor: Serenada Poległych
Spięła się delikatnie gdy Tiish się odezwał. Nie wiedziała co odpowiedzieć, zdarzyło się sporo a ona nadal nie mogła się do końca z tym pogodzić. Nie mogła od tak zapomnieć o zdarzeniu które naraziło jej rodzinę. Od tamtego czasu unikała kontaktu z swoim własnym stadem, nie wiedząc jak się zachować. Jaka to byłaby ulga gdyby ktoś mógł z jej umysłu usunąć wszystkie wspomnienia związane z tymi okropnymi smokami.
-Jest ciężko, ale chyba się trzymam- Wydukała w końcu przez zaciśnięte gardło, oj on nawet nie wiedział jak ciężko było jej to z siebie wydusić. Cieszyła się z okazywanego jej wsparcia i jednocześnie czuła się niepewnie gdyż mimo tego nie potrafiła się zmusić do wrócenia do normalności.

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 31 maja 2023, 0:06
autor: Zamszony Bór
Domyślał się, że dla Celeste cały ten ciąg wydarzeń nie był ani niczym przyjemnym ani łatwym do zapomnienia. Właśnie dlatego podchodził do tej rozmowy ze szczególną ostrożnością, w zasadzie obawiając się wypowiadania jakichkolwiek słów. Bał się bowiem, że nieintencjonalnie może wszystko pogorszyć zamiast naprawić. Ba! On nawet byłby skłonny pokusić się o stwierdzenie, że doprowadziłby do takiej sytuacji zadziwiająco szybko, dlatego każdą wypowiedź długo ważył w umyśle. Przez to sama rozmowa mogła się wydawać dość rozwleczona w czasie, bo Tiishoyr nie odpowiadał od razu, a dopiero po kilku uderzeniach serca.

Podobnie było i tym razem, kiedy to na dłuższy moment zamknął ślepia, po usłyszeniu odpowiedzi Serenady. Wcale nie podobał mu się ton jakiego ta użyła. Był on bowiem zbyt słaby i niepewny, jak na smoczycę którą znał. Dla niego była to wyraźna oznaka, że samica odczuwała dużą dawkę dyskomfortu, na samo wspomnienie tamtych wydarzeń. Czy zatem było z nią gorzej niż mógł przypuszczać? Może jednak błędem było wracanie do tamtych chwil w rozmowie? Zacisnął kły, balansując na granicy zbesztania samego siebie i zamilknięcia na dłużej, a podjęciem kolejnej próby dobrania odpowiednich słów. Ostatecznie szala przeważyła się na tę drugą opcję, kiedy wyraźnie przypomniał sam sobie, że przecież był w trakcie zmiany swoich nieodpowiednich nawyków.

Oderwał więc łeb od futra partnerki i uniósł się, żeby zrównać się z nią wysokością. Delikatnie oparł czoło o jej własne i patrzył jej przez chwilę w oczy, uśmiechając się leciutko. Musiał wszak stwarzać pozory pewności siebie, jeśli chciał by Celeste uwierzyła w słowa, które właśnie zamierzał wypowiedzieć.
Dobrze. Pamiętaj... wszystko się ułoży – zapewnił, chcąc sprawić, by Serenada pozbyła się ze swojego umysłu owego "chyba", które dodała do swojej wypowiedzi. Tiishoyr chciał bowiem, by jego wsparcie zaowocowało w choćby najmniejszej poprawie sytuacji, w której ta się znalazła. A że wierzył w siłę jej charakteru, to też zamierzał sprawić, by ta sobie o niej przypomniała. Bądź też wydobyła ją na nowo.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 13 cze 2023, 23:12
autor: Serenada Poległych
Bardzo chciała wierzyć w to co mówił jej Omszały, jednak nadal coś ją blokowało. Mimo wszystko patrząc w jego oczy nie mogła się nie uśmiechnąć. Tak bardzo starał się sprawić by poczuła się lepiej a ona tak uparcie trwała w swoim własnym toku myślenia.
-Jeśli będziesz przy mnie, jestem pewna że te słowa będą prawdą- Odpowiedziała liżąc partnera w pysk, naprawdę wierzyła w to co właśnie powiedziała. Może uda się jej jeszcze wrócić do dawnej siebie? Do tej energicznej, pełnej śmiechu oraz zadowolenia z życia smoczycy która mało czego się obawiała. To byłoby bardzo dobre, to wszystko było tak męczące.
-Kocham cię mój miły- Uśmiechnęła się do niego słodko, starając się przekazać tymi słowami oraz spojrzeniem pełnym ciepła że to co mówi jest najprawdziwszą prawdą w którą nikt nie ma prawa zwątpić. Ani on ani ona, po prostu nikt!

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 16 cze 2023, 22:44
autor: Zamszony Bór
Czyżby to wreszcie zadziałało? Uśmiech, który rozjaśnił oczy Serenady po jego słowach, sprawił że nieco mu ulżyło, a on sam poczuł, że w końcu użył odpowiednich wyrazów. Miał wrażenie jakby intencja, którą od początku miał w umyśle, wybrzmiała mocniej niż dotychczas, nareszcie docierając do serca samicy. Na raz żałował, że nastąpiło to tak późno, jak i cieszył się, że udało mu się dopiąć swego. Jednocześnie wiedział, że gdyby był bardziej wprawny w wygłaszaniu własnych emocji, to ten proces przebiegłby znacznie szybciej... A pomimo tego nie potrafił nie odwzajemnić uśmiechu, którym partnerka go obdarzyła.
Na szczęście nigdzie się nie wybieram – odparł już luźniej niż dotychczas, ochoczo sięgając po najbardziej stereotypową z możliwych wypowiedzi, balansując przy tym na granicy prawdy i subtelnego humoru. I naprawdę podczas wypowiadania tych słów towarzyszyły mu pozytywne emocje, które już w następnej chwili zupełnie wyparowały. Przez moment nie odczuwał nic poza zimnym zaskoczeniem, a to uczucie dosłownie oblazło całe jego ciało, odcinając go od reszty świata.

Kochała go? Jak to go kochała? Nie mogła go kochać. Wypowiedziane przez Celeste słowa wprowadziły umysł Tiishoyra w stan nagłego zdezorientowania, kiedy to dwie jego połówki zaczęły się bardzo gwałtownie ze sobą spierać. Z jednej strony nie mógł odmówić Serenadzie tego uczucia. Wychowała się w pełnej rodzinie, więc z pewnością miała przed sobą odpowiednie wzorce, które potrafiła rozpoznać. Nie jest wszak głupia. Ale z drugiej strony była taka młoda... A oni wcale nie znali się długo! Co jeśli tylko jej się tak wydaje, bo ostatnio dużo ją wspierał? Co jeśli wkrótce zrozumie, że on wcale nie jest dla niej odpowiednią partią? To były idiotyczne argumenty, które obalała sama jego młodość. Jednak czasy kiedy kochał żarliwie i od pierwszego wejrzenia minęły wraz ze śmiercią całej jego rodziny. Nie mógł więc nie wątpić, kiedy cały jego umysł wręcz krzyczał, że ostatnia samica która wypowiedziała do niego takie słowa, wcale nie miała ich na myśli. A jednak widział w oczach Serenady pewność, której on sam nie odczuwał.

Czego ty chcesz?

Przełknął nerwowo ślinę, kiedy kluczowe pytanie wpełzło do jego umysłu. Czego chciał? Chciał... ciepła. Zerwania z samotnością, którą tak długo odczuwał. Miał dość wracania do pustej groty i równie dużej pustki wypełniającej jego serce. Wiedział też, że zdołał się już otworzyć na Serenadę. Przywiązał się do ich rozmów, do wiedzy że w każdej chwili ma się do kogo zwrócić. Nawet do zwykłej możliwości wzięcia jej ciała w ramiona. Darzył ją sympatią. Tego był pewien. Czy chciał więc to stracić? Czy po tym wszystkim co jej dziś powiedział, mógł ją w ogóle odtrącić? Nie. Nie... A zatem miał już odpowiedź. Taką, która przywiąże go do tych ziem jeszcze grubszymi łańcuchami niż którakolwiek z jego wcześniejszych obietnic.
Ja... ja ciebie też – wykrztusił w końcu, czując jak w jego wnętrzu buzuje naraz poczucie winy, strach i pokrętna radość. Koszmarna mieszanka.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 29 cze 2023, 13:47
autor: Serenada Poległych
Słowa które odpowiedział Omszały na jej wyznanie wydawały się być dla niej wypowiedziane bardzo niepewnie oraz z pewną dozą przymusu jednak nie skomentowała tego, uśmiechając się łagodnie. To prawda że nie byli z sobą długo jednak może kiedyś uda jej się sprawić że jej partner będzie bardziej wierzył w uczucie do niej albo naprawdę ją pokocha. Była to dosyć gorzka myśl jednak nie przysłoniła radości. Żeby jakoś rozładować napięcie, uśmiechnęła się złośliwie po czym rzuciła na niego, przewracając na grzbiet całą masą swojego ciała.
-Taki duży samiec a wydaje się bać słów- Stwierdziła lekkim tonem, opierając przednie łapy mocno o klatkę piersiową partnera. Ponownie widać było że żyje i ma się coraz lepiej. Już nie była tą pustą skorupą która wegetowała sobie przez ostatnie księżyce. Odżyła i nie zamierzała tego już zmieniać!

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 01 lip 2023, 1:21
autor: Zamszony Bór
Można w takim razie rzec, że zamienili się rolami. Serenada odżyła, a on z kolei zapadł się w sobie, dając się pożreć poczuciu winy, które odczuwał. Było mu głupio. Nieprzyjemnie. Czuł się przy tym podle, jakby właśnie rzucił partnerce w pysk najgorszym z kłamstw. Nie uważał tego za dojrzały rodzaj miłości. W tej chwili nazwałby się raczej pogubionym podlotkiem, który przypadkiem dorwał pięknego ptaszka i teraz nie chciał go wypuścić ze szponów, jednocześnie wiedząc że jedynie mu tym zaszkodzi. A jednak cała ta obawa była przecież irracjonalna. Bowiem nie kłamał. No, przynajmniej nie całkowicie. Po prostu się pośpieszył, zamieniając odczuwaną sympatię w pełnoprawne uczucie. Uczucie, co do którego nadejścia był przecież pewien. Nie był tylko w stanie określić, kiedy się ono pojawi.

Serenada nie dała mu jednak odczuć, że przejrzała jego zagranie. Zamiast tego uśmiechnęła się do niego łagodnie, wbijając w jego cielsko kolejną szpilę. Taką, której nie potrafił wyciągnąć, pomimo jawnej radości, którą okazywała jego partnerka. W końcu udało mu się w pełni przywrócić roześmianą Celeste którą znał, ale przypłacił to pogorszeniem własnego samopoczucia. Cóż, w ostatecznym rozrachunku i tak mu się to opłaciło. A przynajmniej tak mu się wydawało, kiedy partnerka ze złośliwym uśmiechem powaliła go na ziemie. Jęknął przy zderzeniu z glebą, nawet nie próbując złagodzić impetu. Należało mu się.
To tylko jedna z moich wad – odparł, wpuszczając na pysk niewielki uśmiech. Czyżby Serenada szykowała dla niego kolejną słowną gierkę? Jej zaczepka przypomniała mu o ich pierwszym spotkaniu, a to wspomnienie wystarczyło, by nieco przyćmić czarne myśli sprzed kilku chwil.

Na razie nie próbował jej z siebie zrzucić. Zamiast tego przyjął jej chwilową wyższość i wygiął szyję, żeby móc bez przeszkód spojrzeć w jej roziskrzone oczy. Lubił te chwile, kiedy Serenada była taka wesoła i podobało mu się, że wróciła do starej siebie. Znów robiła co tylko chciała, a jemu to odpowiadało. W rezultacie uśmiechnął się szeroko.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 01 lip 2023, 12:42
autor: Serenada Poległych
Tak łatwo dał się położyć? Ani trochę werwy! Samica jednak uśmiechnęła się do niego po części rozbawiona kapitulacją a po części odrobinę zawiedziona brakiem oporu. Samiec nawet z szerokim uśmiechem na pysku wyciągnął szyję, mogła wykorzystać ten moment by się do niej z łatwością dostać.
-Każdy ma wady, poza tym kto jak kto ale w słowach jesteś bardzo biegły. Oh ileż czasu minęłoby podczas gdy ja wymieniałabym swoje wady- Zakończyła zniżając coraz bardziej głos a także zbliżając pysk do szyi partnera. Skubnęła delikatnie futro z lewego boku jego szyi, nadal naciskając na niego łapami.
-Robię co mi się podoba- Mruknęła, i bez ostrzeżenia przejechała ostrymi kłami po delikatnej skórze na jego szyi, łapy przestawiając na miejsce niedaleko ramion jego skrzydeł a tym samym przednich łap bo to ich do tego używał.
-Jestem zaborcza, mój partner należy tylko do mnie. Żadnej innej- Stwierdziła liżąc go w bok pyska czule, lecz jeśli spojrzałby jej w oczy w tym momencie zobaczyłby groźne iskierki które mówiły że nie miała zamiaru wybaczyć żadnej takiej zdrady i obie strony tego działania by ucierpiały.
-To nie wszystkie ale jestem ciekawa twoich wad kochany- Mruknęła, wracając pyskiem do jego gardła które liznęła mrucząc z zadowoleniem na taką wolność jej działań.


Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 03 lip 2023, 0:09
autor: Zamszony Bór
Może i Serenada miała rację i był biegły w słowach, ale z reguły raczej ich nie używał. Wolał milczeć, tym samym nie narażając się na stres, który był dla niego równoznaczny z oczekiwaniem na cudzą odpowiedź. No, co prawda nie zawsze tak się czuł i od pewnego czasu starał się walczyć z tym złym nawykiem, ale dalej w dużej mierze zależało to po prostu od charakteru jego rozmówcy i tematu rozmowy, co najpewniej dało jego partnerce złudzenie, że w rozmowach daje sobie radę z każdym. A prawda była taka, że po prostu z nią rozmawiało mu się wyjątkowo łatwo. Chyba że akurat próbował dać jej prezent. Wtedy brakowało mu słów, co udowodnił nieco wcześniej tego dnia. Tym samym chciał jej odpowiedzieć by naprostować sytuację, ale Celeste zbliżyła łeb do jego szyi i skubnęła ją delikatnie, sprawiając że przeszła mu na to ochota. Zamiast tego zamruczał z zadowoleniem, poddając się przyjemności, którą mu podarowała.

Już chwilę później mruknął ponownie, czując na skórze dotyk kłów. Nie wiedział co Serenada dla niego planowała, ale bardzo chętnie poddał się pieszczotom, zamierzając przyjąć wszystko, co ta tylko miała mu do zaoferowania. Jak się wszak mogła już wcześniej zorientować, on wyjątkowo lubił jej bliskość, chłonąc przy tym ciepło jej ciała.
W moich uszach to same zalety – odmruknął, kiedy zdołał odzyskać głos po jej ostatnim pocałunku. W tym momencie próbował też dotknąć palcami jej policzka by czule go pogładzić, ale Serenada znacząco ograniczyła mu ruchy, przytrzymując go za ramiona skrzydeł. Tym samym mógł jej jedynie posłać roziskrzone spojrzenie, bo wciąż nie zamierzał rozpoczynać walki o dominację. Być może uznał, że tym razem spróbuje strategii na przetrzymanie, by zobaczyć reakcję partnerki na takie zagranie z jego strony.

Potem zaczął z zainteresowaniem śledzić jej dalsze ruchy, obnażając kły w zadziornym uśmiechu, którym odwzajemnił ten zdobiący pysk Serenady. Jego wady? Naprawdę chciała je poznać? Zmrużył ślepia w niemym rozbawieniu, wiedząc że sam ma ich więcej niż mógłby zliczyć.
Nie mówię dużo. Ignoruję to, co mnie nie dotyczy. Słucham autorytetów, kryjąc własne zdanie. Nie lubię zmian i nie wykazuję inicjatywy. Działam na bazie schematów, a kiedy je gubię, to tracę wątek. Lubię stare tradycje i sentymenty. Boję się marzyć, żyję w nudnej rzeczywistości i nie mam zainteresowań. Nie wierzę w wasze bóstwa, nie mam wielu znajomych i zatracam się we własnej niepewności – wymieniał, z zadziwiającą dla siebie wylewnością, powoli zbliżając nos do szyi Serenady. Nie dotknął jej jednak, a jedynie połaskotał ją wypuszczonym z nozdrzy powietrzem, udając że nie jest w stanie sięgnąć dalej przez chwyt, który ta na nim zastosowała – Moje emocje są płaskie, a prawdziwie denerwują mnie tylko dwie rzeczy – kontynuował, przemykając wzrokiem po Celeste aż skrzyżował z nią spojrzenie – No, teraz już trzy – dodał z łobuzerskim uśmiechem, kierując w stronę jej pyska kłębek czarnego dymu.

Potem ponownie oparł łeb o ziemię, nie odrywając od niej spojrzenia. Nie chciał wszak by czar prysł. W końcu krył przed nią największą ze swoich wad, nie chcąc rozmawiać o własnej przeszłości.

Serenada Poległych

Podnóże Skał

: 21 lip 2023, 19:05
autor: Serenada Poległych
Samica uśmiechnęła się drapieżnie. Podobało jej się że partner bardziej się przed nią otworzył, w końcu dowiedziała się o nim odrobinę więcej. Powoli poznawali się nawzajem i to było dobre, tempo które nie narzucało od razu dzielenia się wszystkimi fragmentami swojego życia.
-Oh, cóż to cię tu właśnie denerwuje? Bo jeśli ja to wypadałoby żebyś chociaż trochę postarał się to okazać kochanie- Szepnęła mu, warcząc miękko. Jakby się z nim bawiąc lub sprawdzając granicę, rozluźniła delikatnie chwyty na ramionach jego skrzydła, przygryzając delikatnie bok jego pyska. Figlarne iskierki w jej oczach oraz spojrzenie które widocznie rzucało mu wyzwanie dawało poznać że byłaby chętna na poznanie bardziej agresywnej strony partnera.

Omszałogrzbiety

Podnóże Skał

: 25 lip 2023, 19:42
autor: Zamszony Bór
Serenada oczekiwała większej agresji, ale on akurat jej w sobie nie miał. Ledwie kilka chwil temu zdradził jej tak wiele ze swoich wad, a ona po prostu je przyjęła, nie kwestionując nawet jednej z nich. Czuł się... dziwnie. Jakby cała ta sprawa zbyt łatwo odeszła w zapomnienie. Nie potrafił pojąć, dlaczego partnerka wszystko to zaakceptowała bez choćby najmniejszego zająknięcia, nawet nie próbując bardziej pociągnąć go za język. Czy naprawdę nie dostrzegała, że nie mówił jej wszystkiego? Nie chciała wydobyć z niego każdego skrawka prawdy? A może... może naprawdę ufała mu tak bardzo, że nawet nie przypuszczała, że on mógłby taić tak wielki fragment swojej przeszłości? Albo to on nieświadomie założył jedną ze swoich masek, chcąc zatrzymać ją przy sobie tak bardzo, że nieopatrznie wrócił do swoich dawnych nawyków? Chciał wierzyć, że tego nie zrobił, ale przecież udawał tak długo i tak skutecznie, że teraz mógł nie potrafić się od tego odciąć w chwilach największego stresu. Zacisnął szczęki, nie mogąc się zdecydować, czy był zadowolony czy jednak zawiedziony takim obrotem sytuacji. Czuł, że wkrótce te tajemnice zaczną mu ciążyć, a przecież powszechnie wiadomo, że im dłużej się je ukrywa, tym trudniej jest je potem zdradzić z własnej woli.

Myślał nad tym na tyle intensywnie, że jednak zawrzał w nim gniew. Był zły na siebie. Wściekły, że nawet we własnych myślach miota się jak chorągiewka. Specjalnie używał przecież tylko najczulszych słówek, a potem irytował się, że samica dawała się temu zaślepić, zamiast się na niego zdenerwować. Powinna przecież być zła... choćby dlatego, że przez tę całą gonitwę myśli nie potrafił w pełni skupić się na chwili obecnej. Serenada czule przygryzała jego skórę, a on ledwo czuł jej dotyk. Tak skupiony był na swoim wyimaginowanym problemie, doskonale przecież wiedząc, że i tak nie podejmie próby jego rozwiązania! Naprawdę był beznadziejnym przypadkiem. Dlaczego samica tego nie widziała? Wróć. Co w ogóle ona w nim widziała? Czemu go chciała? Dalej nie potrafił tego pojąć. I oczywiście dalej nie potrafił zapytać.

Warknął. Głośno. I choć to on był adresatem tego warknięcia, to zgrał się on akurat z poluźnieniem przez Serenadę chwytu na jego skrzydłach. Gwałtownie chwycił ją więc za łapy, przemieszczając je na swoją klatkę piersiową, gdzie ponownie mocno je docisnął. Nie chciał żeby oddawała mu inicjatywę. Chciał żeby dalej go ograniczała. Powinna mu zabrać tę swobodę ruchu, tak jak on z upartością trzymał ją przy sobie. Podniósł łeb, by sięgnąć nim do jej pyska.
Nie przestawaj. Zasłużyłem – wyszeptał, przygryzając jej ucho. Mocno. Chyba nawet za mocno, bo z tego całego podirytowania nie zapanował nad własną siłą. Zauważył to i w natychmiastowym odruchu polizał to miejsce, jakby samym dotykiem chciał złagodzić ból który wyrządził.

Na jej pytanie niemalże wypluł z siebie słowa "Ja sam", ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Wiedział przecież, że nie tego oczekiwała. To było nawiązanie do jego poprzednich słów, które po tym wszystkim ledwo przywołał z pamięci. Zwiększył więc uścisk na nadgarstkach Serenady, by ta przypadkiem nie próbowała ponownie poluzować chwytu i odpowiedział cicho:
Winowajcą był twój smutek. Na szczęście zdołałem go odgonić – powiedział, ocierając się delikatnie nosem o jej policzek. Nie kłamał, choć słowa i tak zakuły go w język. Znowu dobierał je tak, by spodobały się samicy, a przecież właśnie to tak bardzo go w nim samym irytowało. Przymknął ślepia. Chcąc nie chcąc, chyba i tak zdołał okłamać Serenadę. Pomylił się wszak w liczeniu. Nie denerwowały go trzy, a cztery rzeczy – istnienie gatunku ludzkiego, krzywda piskląt, smutek partnerki i jego własny charakter. Zdaje się, że dopiero ten ostatni podpunkt domykał listę.

Serenada Poległych