Strona 28 z 29
Parujące Źródło
: 22 wrz 2025, 16:04
autor: Nebbia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przełknęła głośno ślinę, kiedy jego pysk zbliżył się do jej szyi tak bardzo, że czuła na sobie ciepło jego oddechu. Serce przyspieszyło gwałtownie, a gdy potężna łapa opadła na jej pierś i mocniej przycisnęła ją do brzegu, nie miała czasu na reakcję. Zaskoczona, nie zdołała się obrócić ani wyślizgnąć, a w efekcie znalazła się na grzbiecie, z ogonem podwiniętym niezgrabnie pod siebie. Kamienie pod wodą uciskały jej łuski, a chłód tafli oblał boki, lecz szczęśliwie nie zanurzyła się całkowicie – nie musiała dodatkowo dławić się wodą i kompromitować jeszcze bardziej. Przez moment leżała bez ruchu, spięta, każdy mięsień napięty, jakby ciało samo gotowe było do obrony, której w praktyce nie mogła podjąć.
Dotąd unikała jego spojrzenia, ale teraz nie znalazła już powodu, by odwracać wzrok. Jej ślepia spotkały się z jego, złote i szerokie, przepełnione niepokojem, a jednak uparte w swojej czujności. Głos, który z siebie wydobyła, drżał nieznacznie, podszyty nerwami, choć starała się, by brzmiał zrozumiale.
– Ale... gdzie? Ja... nie do stad... – wyszeptała, ignorując zupełnie wcześniejsze pytanie o jej głód. W tej chwili nawet nie potrafiła stwierdzić, czy naprawdę potrzebowała jedzenia – jej myśli całkowicie skupione były na obecnej sytuacji, na ciężarze jego łapy, na bliskości, która odbierała jej swobodę ruchu. Przez krótką chwilę trwała tak nieruchomo, pozwalając, by jej słowa zawisły w ciszy, drżące i kruche niczym własna pewność, której w tej chwili jej brakowało.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 22 wrz 2025, 16:19
autor: Jedno Słowo
Aj, aż tak użył siły? Nie chciał żeby tak wyszło. Chyba że jej łapy się z wycieńczenia same składały pod nią. Poprawił więc swój błąd. Znów zbliżył się bez trudnu objął pod grzbietem, łatwo, była lekka. Zbyt lekka. Postawił ją na łapy. Wyglądalo na to, że dal giganta w tej chwili pojęcie prytanej przestrzeni nie istniało. Przeczesał jej nawet kolczastą krzywę bo jej woda gotowa była spływać przez pysk. Może przez morke łapy ją rozmazał, ale przynajmniej nie będzie strumieniem opływać między ślepia.
– Źle– stwierdził. Przecież mógł się spodziewać, że skoro z daleka to ma problemy z wymową odpowiednich wzrotów- Ty nie... ZE stad. Ty DO... stada... mojego– poprawił z typowymi przerwami w swojej wypowiedzi, chociaż widać było, iż był na tyle rozluźniony, iż wypowiedź nieco się zagęściła bez przerw.
– Mamy... dużo... jaskiń... góry... jedzenie. Pomogę Ci– oznajmił łagodnie i pomachał łapą, aby się wreszcie ruszyła. No przecież właśnie tego chciała, a on był wybitnie w humorze do spełniania życzeń.
Nebbia
Parujące Źródło
: 22 wrz 2025, 16:36
autor: Nebbia
Krótki, urwany pisk wyrwał się z jej gardła, gdy samiec niespodziewanie chwycił ją i postawił na łapy. Znieruchomiała momentalnie, cała sztywna, z ogonem wciąż podwiniętym pod siebie. Starała się powstrzymać przed wydaniem kolejnego żenującego dźwięku. Złote oczy uniosły się ku niemu, uważnie śledząc każdy jego ruch, a gdy łapa przesunęła się przy jej grzbiecie, odniosła wrażenie, że bada jej kolce albo po prostu strząsa wodę z jej futra i łusek. To tylko spotęgowało jej konsternację, bo nie wiedziała, jakie miał intencje.
Jej głos zabrzmiał słabo, urywany, jakby próbowała wciąż na nowo utwierdzić go w przekonaniu o swojej odrębności.
– Stado... nie dla mnie... życie, nie w grupach – wyszeptała, cofając się przy tym krok po kroku, aż znalazła się bliżej brzegu. Woda spływała z jej boków, a każdy ruch był ostrożny, niemal wycofany. Gdy samiec machnął łapą w stronę wyjścia, niepewność wzrosła – czy chciał mieć źródło wyłącznie dla siebie? Czy jej obecność była mu ciężarem? Wysunęła się z wody i obniżyła ciało na łapach, niemal przywierając do ziemi brzuchem. Zmrużyła oczy, wpatrując się w niego z mieszaniną dezorientacji i zaskoczenia, nie do końca wiedząc, jak odczytać jego zamiary. W jej myślach powracał obraz ogromnych stad, o których już zdążyła się dowiedzieć – licznych, głośnych, zbyt tłocznych. To nie było miejsce dla niej, dla kogoś, kto znał wyłącznie samotność i chłód pieczar. Samo wspomnienie ich wielkości budziło w niej niepokój, większy niż perspektywa dalszej tułaczki po nieznanych terenach.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 22 wrz 2025, 18:14
autor: Jedno Słowo
Czy ona była ranna? Zachowywała sie tak. Przecież nie połamał jej tylko dlatego, że ją dotykał, aż tak krucha nie była. I to spojrzenie, jakby w pysku miała swoje własne jajo, a on chciałby jej je wyciągnąć i to własnym językiem. O co jej chodziło?
– Nosens– stwierdził spokojnie i nie ruszył za nią skoro tak ochoczo się wycofywała. Nieco przekrzywił łeb. Biedna i wystraszona samica.
–Tu głód... Żebranie... Ryzyko... ataku– wyjaśnił jak pisklakowi, którego mógł wziąć ze sobą bo nikt inny się nim nie chciał zajmować- Stado... jak rodzina– nie warto wspominać, że akutalnie niczym rodzina połócona, bo te słowa były sabotażem- Rzadko... widywać... innych. A będziesz... bezpieczna– Dodał cierpliwie siedząc sobie w wodzie. Nieco skrzywił się patrząc na to jak się kuli do ziemi. To skoro nie szła za nim to na cholerę wyszła z wody jak teraz marzła. Może miała jakiś uraz głowy.
– Tu cieplej. Chodź...– no i skoro wcześniej gest ją odgonił to zrobił teraz gest powolny, przygarniający. Może jednak to wszystko jakaś bariera językowa.
Nebbia
Parujące Źródło
: 22 wrz 2025, 18:27
autor: Nebbia
Wciągnęła głębszy oddech, pozwalając, by napięcie stopniowo opuszczało jej ciało. Mięśnie, dotąd sztywne niczym kamień, zaczęły się powoli rozluźniać, a wraz z nimi jej spojrzenie złagodniało, choć nadal kryło czujność. Wsłuchiwała się w słowa, które padały z pyska olbrzyma, rozważając każde z nich. Mówił tak, jakby znał te ziemie od dawna, być może od wyklucia. Myśl o smokach, które dorastały otoczone innymi, w stadach pełnych gwaru i wspólnoty, była jej obca, niemal nierealna. Ona sama nigdy tego nie zaznała i trudno było jej wyobrazić sobie życie pośród tylu oddechów, tylu spojrzeń naraz. W jej świecie istniało miejsce co najwyżej na dwie, trzy no może cztery obecności – a tłum wydawał się czymś duszącym.
Podniosła delikatnie głowę i odezwała się w końcu tonem spokojniejszym, mniej drżącym, choć wciąż ostrożnym.
– Rodzina mała... życie samotne lub z partnerem. Może z pisklętami, ale nie więcej smoków – wypowiedziała, wyraźnie podkreślając różnicę między sobą a tutejszymi. Jej słowa brzmiały jak wyznanie, niemal intymne, odsłaniające jej sposób pojmowania życia. Kiedy dostrzegła w jego postawie znak, że nie zamierza zawłaszczyć źródła wyłącznie dla siebie, ruszyła powoli w jego stronę. Podpełzła ku wodzie i ostrożnie wsunęła się do niej z powrotem, tym razem bez napięcia, które krępowało jej ruchy wcześniej. Oparła grzbiet o brzeg, pozwalając, by ciepło otoczyło jej łuski, a łapy lekko podkurczyła pod siebie, znajdując wygodniejszą pozycję. Jej oddech wyrównał się, a na pysku pojawił się cień ulgi – drobny, niemal niewidoczny, ale świadczący, że choć na chwilę odnalazła w tym miejscu odrobinę spokoju.
– Te tereny są spokojne, bezpieczniejsze niż poprzedni dom- Dopowiedziała a rysy jej pyska złagodniały kiedy przypomniała sobie że tutaj nie ma drapieżników innych niż smoki.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 5:35
autor: Jedno Słowo
Oh to nie tak, że nie mogła przecież żyć sobie samotnie nawet będąc członkiem stada. Raptem kilka razy spotkałaby się w smoczym gronie, ale ona tego nie rozumiała. Teren każdego stada był kilkukornie większy od tego tutaj, które nie należało do nikogo, tutaj było więcej prelatujacych niby przypadkowo smoków, a i tak mogła ich mijać bez problemu.
Nawet się zaśmiał i znów podpłynął do niej blisko, siadł obok niej i położył jej łapę na barku.
–Duży... teren. Mało... smoków. Spotykać... tylko... na ceremoniach– wyjaśnił spokojnie, a potem zabrał łapę z barku i delikatnie przejechał łapą po jej poliku- Partner się... szybko.. znajdzie– Uśmiechnął się znów, ale nie łobuzersko, a delikatnie, nie ukazując kłów- Zrobi... pisklaki– w końcu nie była brzydka. Może nieco nierozgarnięta i miała bardzo niskie ambicje skoro tylko tyle od życia chciała... No ale Vaelin tez stworzony do rządów nie był. Warto znać swoje miejsce w świecie, nawet jeśli czasami jest ci z tego powodu przykro.
Powoli odsunął łapę i pokiwał łbem na znak zrozumienia.
– Ale brak... zwierząt. Tutaj... głód. Smoki... nieagresywne... ale głód. Zostaje... ryzyko... ataku– Cierpliwie tłumaczył i nawet jeśli ciągle mu odmawiała to nie wydawało się, aby to go w jakiś sposób denerwowało. Może tego się obawiała, że był miły tak długo jak się nie przeciwstawiała? On nie udawał przyjaznego, tylko był przyjazny i dopóki ona powodów mu nie dawała to on jej siłą do niczego nie zmusi.
Nebbia
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 7:57
autor: Nebbia
Samica drgnęła, gdy jego łapa spoczęła na jej barku, a ciężar tego dotyku przypomniał jej, jak wielka była różnica między nimi. Nie odsunęła się jednak, pozwalając, by ten gest trwał, a jej spojrzenie przesunęło się w bok, jakby łatwiej było jej znieść tę bliskość bez patrzenia mu w oczy. Kiedy łapa przesunęła się po jej policzku, spięła mięśnie, lecz nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Delikatny uśmiech, pozbawiony ostrych kłów, złagodził nieco napięcie, ale słowa, które wypowiedział, wprawiły ją w zakłopotanie. Partner, pisklęta – w jej świecie to były rzeczy rzadkie, niemal obce, a tutaj samiec mówił o nich tak, jakby były czymś naturalnym i nieuniknionym. Najwyraźniej tu mieli o wiele więcej możliwości co do łączenia się w pary a także najwyraźniej bardziej chętni. Jej ogon lekko poruszył się pod wodą, wywołując małą falę.
Ślepia samicy błysnęły lekko w półmroku, gdy milczała jeszcze przez chwilę po jego słowach. Nie wyglądała na przekonaną do wizji życia w stadzie.
– Mam pójść niedługo porozmawiać z przywódcą stada Ziemi. Jeśli pozwoli, będę mogła polować u nich... w zamian za część łupów – Odezwała się powoli, jakby układając plan głośno, choć nie brzmiała w pełni przekonana, że chce go zrealizować. Było w tym jednak więcej realizmu niż buntu – wiedziała, że takie rozwiązanie mogło być konieczne. Unosząc łeb, zerknęła w stronę wejścia do źródła, a jej kolce na karku drgnęły.
– Ale tutaj, nie widzę dużego ryzyka. Może ktoś się pojawi, ale jeśli będę wystarczająco szybka... zdołam wrócić pod ziemię. Tam trudno mnie znaleźć, a jeszcze trudniej dosięgnąć – dodała ciszej, a jej ton nabrał pewności, gdy mówiła o miejscach, które znała najlepiej. Była świadoma, że to rozwiązanie tymczasowe, ale dawało jej poczucie, że nie musi całkowicie oddawać się w ręce innych. Znów spojrzała na niego, mierząc jego reakcję, jakby próbowała ocenić, czy zrozumie jej niechęć do bycia częścią większej całości.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 12:11
autor: Jedno Słowo
A więc była tu dłużej niż chciałby. Wolałby dowiedzieć się, że woli zdychać z glodu, niż oczywiście zwrócić się z pomocą do innego stada. To jak wbicie pazurów pod żebra. Skoro rozmawiała z Ziemistymi to czuła inną woń Vaelina. Gigant więc ciężko westchnął. Jeśli jakkolwiek był otwarty na tą znajomść, właśnie teraz nadszedł czas trzaśnięcia szczeliny przez pociąg.
– Rozczarowanie– oznajmił zwyczajnie w swoim stylu i pokiwał łbem na oznakę zrozumienia. Na pysku gościł sztuczny uśmiech, bo nie wypadało się złościć na wybory innych. Mimo wszstko nie stała się jego wrogiem, ale kimś równie odległym co ktoś z innego stada.
– Może...– no może się jej uda. Nie spodziewal się jednak, aby szybko natrafiła na smoka, który byłby skłonny zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Wolni chodowani przez bogów byli jak kurczaki w ogromnej przestrzeni. Gdyby jeden się burzyl to wieść rozniosłaby się po całym kurniku. A potem dziwić się że dużo smoków szuka czegoś więcej poza tymi terenami. Vaelin wstał z łap. Owiało go zimnem, ale nie było to mniej przyjemne, niż otrzeźwienie którego doznał. Nieporzebnie próbował wygrać z innymi, znów. Otrzepał się, a resztę to wyschnie w powietrzu.
– Powodzenia...
Rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze.
[niezatrzymany zt]
Nebbia
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 12:19
autor: Nebbia
Zmiana była subtelna, ale wyczuwalna – w sposobie, w jaki jego spojrzenie stwardniało na moment, w napięciu mięśni pyska, które zdradziło emocję, nawet jeśli nie padło żadne słowo. Obserwowała go bez przerwy, więc nie mogło to ujść jej uwadze. Zmieniła nieco pozycję, prostując się i stając na łapy, by mieć lepszą kontrolę nad sytuacją. Gdy Słowo mówił, w jej wnętrzu rosła niepewność, próbowała rozszyfrować przyczynę jego reakcji. Czy źle coś ujęła? Czy uraziła go nieświadomie? W tej walce myśli zareagowała instynktownie, kiedy samiec poruszył skrzydłami, najwyraźniej szykując się do odlotu. Wysunęła się z wody energicznym ruchem, stając na twardym gruncie, wyżej i pewniej niż chwilę temu, próbując chociaż na moment zatrzymać go swoim gestem a przy tym ciałem bowiem zbliżyła się na wyciągnięcie łapy. Kolce na jej grzbiecie lekko drgnęły, a ogon opadł niżej, gotów do odwrotu w razie potrzeby, jednak jej spojrzenie było czujne i skupione wyłącznie na nim.
– Czemu rozczarowanie? – zapytała krótko nieco głośniej i pewniej. Nie chciała, by to spotkanie zakończyło się w milczeniu i nieporozumieniu, nawet jeśli miał być dla niej groźny.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 12:42
autor: Jedno Słowo
Nie zamierzał jej nic zrobić, ale równie dobrze mógł ją zignorować zwyczajnym podmuchem skrzydeł, ponieść się do góry i tyle by go widziała. Nie machnął jednak... Jeszcze. Pokazał na nią wielą łapą, a raczej jednym paliczkiem
–Wybór– o i tyle. Właśnie do tego sprowadzały się neutralne stosunki z Vaelinem, który nie marnował słów na kogoś kto nie chciał stać się dla niego istotny. Jej wybór był rozczarowujący nawet jeśli ratował jej życie. Vaelin na pewno mógłby załatwić jej dostęp do terenów stada, a gdyby się trochę zadomowiła to pewnie mógłby ją przekonać do zostania w Mgłach. Uwiązała się jednak z innym stadem, bo niewątpliwym było, że przywódca nie mając zbyt wiele do stracenia, przyjmie ofertę łowcy, który odda część swoich łupów. Z tego co już widział to ten przywódca Ziemi był jeszcze bardziej przyjazny, żeby nie mówić naiwny.
W każdym razie Nebbia zapewni sobie tu przetrwanie, a to chyba było najważniejsze. Podejmowanie decyzji jednak zamykało inne drogi na rozwój, poza tym pewnie w Ziemi też będą samce gotowe na posiadanie samicy i piskląt. Samotniczka spełni swoje ambicje. Wyczejuąco Vaelin jeszcze chwilę stał, ale jak nie kontynuowała... czekał go lot.
Nebbia
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 12:49
autor: Nebbia
Patrzyła uważnie, jak jego skrzydła poruszyły powietrzem, a jednak nie uniosły go jeszcze ku górze. Nie spodziewała się, że pozostanie choćby chwilę dłużeJ. Jedno słowo, ciężkie, oszczędne, a jednocześnie tak jasne: wybór. Zrozumiała, że dla niego właśnie do tego wszystko się sprowadzało, a jej decyzja nie była tym, czego oczekiwał. Kolce na grzbiecie drgnęły lekko, gdy odwróciła spojrzenie na moment w bok, a potem znów na niego, jakby chciała wyczytać z jego oczu coś więcej, niż powiedział. Uniosła delikatnie łeb, prostując się, choć w środku czuła presję i niepewność.
– Zła decyzja? Inny pachnący jak ty polecił mi tamto stado– spytała cicho, ale wyraźnie, chcąc usłyszeć od niego odpowiedź, nawet jeśli miała być ona gorzka. Nie chciała, by jej milczenie pozwoliło mu odlecieć w przekonaniu, że nic dla niej to spotkanie nie znaczyło.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 13:15
autor: Jedno Słowo
W czerwieni ślepi nie wyczytała nic konkretnego. Smutek, rozczarowanie? Może ponure pogodzenie się z fatkem. Oszczędność w słowach pewnie nie pomagała, ale Jedno Słowo już stał się wieloma słowami... przez moment. Teraz znów stal się tym samym podrzędnym wojownikiem, którym był wcześniej, nie wierzącym w możliwość wprowadzania zmian w czyimkolwiek planie.
Kiwnął barkami na jej słowa, początkowo... Ociężare mrugnął i spiął mięśnie kiedy poczuł gorycz, chcęć zapytania... kto był tak bezczelny, aby własne stado uznawać za niegodne wyboru. Nawet samotniczka udowadniała mu, że żył w stadzie gdzie jednostki podkopywały fudamenty ich stada. Skrzydła się złożyły szybko. On naparł na nią całym ciałem robiąc w jej stronę krok. Złapał ją za pysk przednimi łapami, a sam przylożył swój, aby nie mogłą nawet uciec ślepiami w bok. Krwiste ślepia zapłonęły złością.
– Kto?– wyryczał gardłowo czując jak ogarnia go furia na myśl o tak bezczelnym smoku Mgły, który bezczelnie odsyła potencjalne samice do innych miejsc.
Nebbia
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 13:26
autor: Nebbia
Krótki, urwany pisk wyrwał się z jej gardła, kiedy nagły ruch samca zamknął jej pysk w jego łapie. Serce zabiło jej gwałtowniej, a ciało napięło się jak cięciwa, bo w tej chwili naprawdę poczuła, że może skończyć jako jego posiłek. Jeszcze chwilę temu wydawał się tylko groźny przez swój rozmiar, teraz jednak bliskość jego ślepi, ostrość kłów widocznych w półuśmiechu który teraz całkiem znikł i ciężar jego chwytu sprawiały, że instynkt kazał jej walczyć albo uciekać – tylko żadna z tych opcji nie była możliwa. Zamknęła więc oczy na sekundę, próbując choć odrobinę uspokoić oddech, przypomnieć sobie coś, co mogło odwrócić jego uwagę. Obraz innego samca, sprzed kilku spotkań, pojawił się w jej myślach – sylwetka, zapach, sposób, w jaki mówił. Imię… ciężkie, przydługie, szorstkie jak jego obecność. Otworzyła oczy i zebrała w sobie resztki odwagi, by wymówić je mimo drżenia głosu.
– Niemy, jego pełne miano to chyba Nieme Przekleństwo – wydusiła z siebie ostrożnie, zerkając na niego spod przymkniętych powiek. Starała się mówić spokojnie, kontrolować ton, choć napięcie nie pozwalało jej myśleć o niczym innym poza faktem, że nie uniósł jej jeszcze z ziemi. Mogła oddychać, ale była świadoma, że o ucieczce nie ma już mowy.
Jedno Słowo
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 13:48
autor: Jedno Słowo
Byłby gotów teraz zaraz polecieć... nie, dosłownie wlecieć w smoka, którego wskaże samica, ale kiedy tylko usłyszał pierwszy człon fałszywego imienia wtedy nagle łapy straciły siłę na trzymanie pyska samotniczki. Puścił ją i się wyprostował patrząc przez dłuższą chwilę za nią, jakby widział wręcz kogoś tam w oddali. Co się działo teraz w jego łbie? Ciężko powiedzieć, ale na pewno przez chwilę widziała niedowieżanie, a potem chłód.
– Ziemnia... wcale nie... jest lepsza od Mgły. Są po... prostu inne.– wyjaśnił to tak żwawo, że niemalże nietypowo dla siebie. Wynikało to z tego, że jego myśli były gdzie indziej i nie myślał o braku komfortu przy wypowiedzi. Była to bardziej mowa własnych myśli. Trwało to tyle co wypowiedź, bo jego ślepia w końcu znów wróciły do normalnego wyrazu prechodząc przez niedowierzanie w chłodne przyjęcie tego co powiedziała za pewnik. Nie miała powodu kłamać, nie znała raczej zbyt dużo innych smoków, a już na pewno nie znała ich imion.
–Przepraszam– powiedział w końcu robiąc krok w tył. Nie powinien tak napadać na nią, ale mimo wszystko nie żałował tego co zrobił.
– Decyzja... jest... twoja– odpowiedział finalnie i pochylił się na chwilę. Obdarzył ją krótkim smutnym uśmiechem, a potem znów rozprostował skrzydła. Miał ochotę coś zniszczyć i lepiej żeby nie był w pobliżu nikt żywy, albo przynajmniej nikt kogo śmieć byłaby piętnem.
– Dbaj... o siebie– dodał na odchodne i wzbił się bez czekania na jej reakcję.
[zt]
Nebbia
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 15:00
autor: Nebbia
Zamarła na moment, patrząc jak jego łapy tracą moc i wypuszcza ją z uchwytu. Przez chwilę obserwowała, jak stoi wyprostowany, jakby wypatrywał czegoś w oddali; w jego ślepiach zobaczyła niedowierzanie, potem chłód. Gdy przemówił chaotycznie, jakby mówił do siebie, poczuła lekkie ukłucie winy. Kiedy jednak powiedział „przepraszam” i oddalił się, jej ciało rozluźniło się jeszcze bardziej, a krawędź pyska drgnęła w niepewnym geście, który mógłby być uśmiechem, gdyby miała siłę go utrzymać.
– Ty także o siebie dbaj – wyszeptała, choć on już odlatywał, więc usłyszeć jej mógł jedynie echo. Przez sekundę stała jeszcze w miejscu, woda sączyła się z jej łusek, a ogon opadał ciężej niż przedtem. Potem powoli skłoniła łeb w jego stronę. Kiedy jego sylwetka zniknęła w nocnym powietrzu, odwróciła wzrok ku ciemnym konturom lasu, myśląc już o następnych krokach: wytrzeć łuski, zebrać myśli i jeśli tak postanowi pójść do przywódcy Stada Ziemi.
Jedno Słowo //zt
Parujące Źródło
: 23 wrz 2025, 16:56
autor: Cekorax
Bycie Samotnikiem, o ile wymagało od niej większego rodzaju samo definicji, póki co nie przerażało jej tak jak przypuszczała, gdy dopiero wybudziła się ze snu. Smoki poznawała dorywczo, ale jak dotąd miała co do nich sporo szczęścia, więc nie spieszyła się z dołączaniem do żadnego ze stad.
Leżała sobie właśnie w źródełku, grzejąc zadek, podczas gdy druga połowa jej ciała spoczywała na piachu i bawiła się pionkami na czarno-białej planszy. Ojciec nigdy nie wytłumaczył jej zasad, więc musiała liczyć na poznanie kogoś zdolnego uchylić tajemnice owej gry. Obecnie reguły wymyślała samodzielnie, choć nie były wcale konsekwentne, więc nawet nie fatygowała się by je zapisywać. Ot obecnie łapała figurę jeźdźca i poruszała go między kolejnymi polami.
Stuk, stuk, suk.
Tagigo
Parujące Źródło
: 24 wrz 2025, 10:30
autor: Uśmiechnięta Łuska
Kiepska pore wybrala sobie Tagigo na cwiczenie nowo odkrytej umiejetnosci lotu. Porywisty wiatr szarpal malymi skrzydelkami, przez co tracila rownowage, raz po raz ryzykujac upadkiem. Wczesniej nie przyszloby jej do glowy, ze wysoko nad ziemia tak strasznie wieje.
Walczac z silami przyrody nie zdawala sobie nawet sprawy, ze nie jest tu sama. Dostrzeglszy wode katem oka, po prostu podjela probe ladowania. Liczyla, ze w ten sposob troche mniej obije kosci. Zdolnosc do lotu odkryla w sobie sama, bez szkolen, trudno sie wiec dziwic, ze jej proba ladowania przypominala bardziej spadanie do celu. Z glosnym pluskiem, rozchlapujac wszedzie wode, wpadla wprost do Goracego Zrodla. I choc woda wyhamowala jej ped, spotkanie z dnem wcale nie bylo przyjemne.
Dopiero po chwili wynurzyla lepek. Z zaskoczeniem stwierdzila, ze jest jej cieplo, ze woda jest ciepla. Ale fajnie!
Dopiero po chwili dostrzegla drugiego smoka i zamarla. Widzial ja? Ciezko byloby, zeby nie widzial. Bedzie sie smial z jej latania? Na pewno bedzie! Albo ja zje za to, ze ochlapala go woda.
Wyszczerzyla zabki w usmiechu, za ktorym zwykle, z efektem lepszym lub gorszym, kryla zdenerwowanie i niepewnosc bezustannie gryzace ja od wewnatrz.
– Witaj, jestem Tagigo z Ziemi -przedstawila sie grzecznie.
Pachnial... Inaczej. Nie czula na nim woni zadnego ze stad. Nie byla pewna, co o tym sadzic i co to moze oznaczac.
Cekorax
Parujące Źródło
: 24 wrz 2025, 15:50
autor: Cekorax
Świszczący wiatr był już zjawiskiem do którego przywykła, więc gdy dołączył do niego powiew wywołany trzepotem skrzydeł, zignorowała instynkt, który podpowiadał jej, by uniosła głowę. Rezultatem owej ignorancji była ofiara niezgrabnego lądowania oraz ochlapana plansza do gry. Jak dobrze, że Rax zdecydowała się przyglądać właśnie jej, a nie jednej z papierowych map, której być może nie zdołałaby uchronić przed katastrofą. Sprawdziwszy czy drobna fala nie zmyła żadnego z maleńkich pionków, smoczyca zwróciła się ku uśmiechniętemu sprawcy całego zamieszania. Smoczek był niewielki, łagodnie ubarwiony, zdecydowanie nie przypominał zagrożenia. Kąciki warg Rax uniosły się, chociaż ślepia zmierzyły Tagigo ze współczuciem.
– Nic ci się nie stało? Przy takim lądowaniu musiałaś nieźle obić sobie zadek – nie podchodziła do niej jeszcze, ale wyraźnie prześledziła wzrokiem całą sylwetkę, jakby miała zdolność by rzeczywiście określić obrażenia.
– Jestem Rax z... Wolnych Stad haha – wiedziała, że "samotnik" był technicznie poprawnym określeniem, ale nie lubiła go. Może powinna popracować nad jakimś zastępstwem.
– Ja też nie raz zdarłam sobie łuski, gdy dopiero uczyłam się latać – dodała dla otuchy i mimo swoich dorosłych gabarytów, wskazała nosem na całkiem świeże zadrapanie na ramieniu.
Tagigo
Parujące Źródło
: 26 wrz 2025, 1:02
autor: Uśmiechnięta Łuska
Mała coraz szybciej odzyskiwała siły po przegranej, jaką poniosła w pojedynku z grawitacją. W drobnym fioletowym łebku wciąż dzwoniło, a co do reszty ciała, czuła się niczym worek wypełniony luźno latającymi kośćmi, którymi ktoś potrząsał stanowczo zbyt mocno.
– Zupełnie nic mi nie jest – zapewniła więc z równie szerokim, co wyuczonym uśmiechem – Mi nigdy nic nie jest.
Szczerze wierzyła, że tak długo, jak długo zdoła skrywać wszystkie problemy, czy to fizyczne, czy też te dręczące duszę, tak długo będzie wszystko w absolutnym porządku.
Z wolna myśli zaczynały kursować szybciej, co zdradzało, że nie przerobiła jeszcze swojego małego pisklęcego móżdżka w mielonkę. Z początku spostrzegła swą omyłkę; miała do czynienia ze smoczycą, nie zaś ze smokiem. Z początku dała się zmylić ubarwieniu, mocnej budowie i wzrostowi, głos wraz z zapachem rozwiał jednak wątpliwości. Rex z Wolnych Stad... Zaskoczyło ją to, nie spotkała bowiem jeszcze smoka, który by się tak tytuował. Wszyscy co prawda żyli na ziemiach Wolnych Stad, pierwszy raz jednak spotkała się z kimś, kto użył tej nazwy, zamiast przyznać się, z którego stada pochodzi. Może Rex po prostu nie chciała dzielić się tą informacją? Z resztą z pewnością było w niej więcej tajemnic do odkrycia, niż sprawy grzecznościowe. Z wahaniem uniosła więc łapkę, spoglądając na planszę i zdobiące ją figury.
– Co to? Fajne? – zapytała z uśmiechem, który skryć miał jej niepewność. W końcu, i'm szybciej zmieni temat, tym szybciej jej żałosne lądowanie zapadnie w niepamięć. Stanowczo lepiej się skupić na nowym wątku, zmienić temat, nim ktokolwiek zwróci uwagę.
Cekorax
Parujące Źródło
: 27 wrz 2025, 19:56
autor: Cekorax
"Nigdy" nic nie jest? Bardzo dziwny komentarz, w dodatku z więcej niż pojedynczą nutą nieprawidłowości! Nie dało się funkcjonować w taki sposób, żeby prędzej później nie przydarzyło się "coś". Rax niemal od razu poczuła koleżeński obowiązek, aby małej tę nieprawidłowość rozjaśnić. Tagigo nie ułatwiła jednak zadania i gdy starsza już w pełni gotowa na monolog otworzyła pysk, jej lawendowa łapka wskazała ku planszy. Przedmioty były słabością Rax i o ile nie zamierzała zapomnieć o swoim postanowieniu, zdecydowała najpierw zadowolić ciekawość Ziemistej. Stadnym smokom w końcu należało służyć, tak jak to robił ojciec, niezależnie od wieku.
– Fajne! – podjęła z entuzjazmem wycofując się w stronę omawianego przedmiotu. Być może nawet lepiej jeśli zaczną od niego i lepiej się poznają. Nie każdy lubił na start otrzymywać korekty do swojego postępowania. Może i Rax do takowej grupy nie należała, ale wiedziała już, że ile smoków tyle charakterów.
– To taka gra planszowa, gra bogini Szachy się nazywa. Nie znam jeszcze zasad do niej, ale pomyślałam, że zanim znajdę kogoś, kto je kojarzy mogłabym spróbować sama coś wymyślić – to powiedziawszy usiadła na suchej powierzchni i uniosła jeden z pionków zakrzywionymi szponami prawej łapy. Zachęcając młodą by do niej podeszła mogłaby przyjrzeć się sposobowi w jaki chodzi oraz ocenić czy aby na pewno nie jest ranna.
– Może chciałabyś mi w tym pomóc, hm? – zapytała przyjaźnie, przeskakując białym rycerzykiem nad innymi pionkami.
Tagigo
Parujące Źródło
: 28 wrz 2025, 3:17
autor: Uśmiechnięta Łuska
Szachy... Nie słyszała dotąd o takiej grze, z resztą o niewielu rzeczach słyszała do tej pory w swoim krótkim życiu. Nazwa jednak intrygowała. Gra bogini... Tagigo nie myślała wcześniej, że bogowie mogą interesować się grami. Zawsze wyobrażała sobie bogów jako bardzo starych i bardzo poważnych, a gry, element rozrywki, słabo pasował do tego obrazu.
Przyszło jej w końcu wyleźć na brzeg. Z ulgą stwierdziła, że obolałe łapy wciąż działają, a na żebra, którymi przeszorowała po dnie, nie poświęciła nawet myśli. Bo i po co? Tak długo, jak długo wyglądała, jakby wszystko było z nią w porządku, tak długo właśnie taka była prawda. I choć sprawny obserwator dostrzegłby ostrożność w ruchach zdradzającą liczne siniaki, uśmiech nie zniknął z pyszczka młodej. Usiadła przy planszy, przyglądając się figurom, po czym uniosła jeden z pionków, przyglądając mu się uważnie. Był to czarny koń, co prawdopodobnie nie ma większego znaczenia dla historii.
– Spróbujemy! A o co tak mniej więcej chodzi w tej grze?
Odstawiła figurę na planszę w innym, zupełnie losowym miejscu. Upewniła się tylko, że trafiła na czarne pole. Czarny pionek – czarny kwadracik, jakoś tak jej pasowało. Nie było w tym wiele sensu, ale choć zrobiła cokolwiek – nikt się więc nie domyśli, że nie wie co robi.
Cekorax