Strona 29 z 32
Las
: 19 kwie 2023, 0:34
autor: Huragan Popiołów
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zaśmiał się gorzko.
– Obawiam się, że masz co do niego rację. Jak byłem pisklęciem uczył mnie podstawowych umiejętności i przez wiele księżyców traktowałem go jak ojca. W końcu wychowywała mnie tylko matka. Myślałem, że mam w nim przyjaciela. A on po prostu wypchnął mnie ze Stada, gdy było to dla niego wygodne. Nawet nie wiedząc, czy świadomie doprowadziłem do porwania Hrasvega – przyznał, wciąż czując smak zawodu, jaki poczuł, gdy Astral potraktował go jak przedmiot przekazywany z łap do łap. Na wspomnienie dzieci westchnął. – Wątpię. Nie znam Mahvran dobrze, ale nie chcę nadużywać, zwłaszcza w tej chwili, jej uprzejmości. Poza Mgłami już nigdzie nie zostanę przyjęty. W końcu stanowię zagrożenie, swoją niestabilnością – spojrzał na kikut. – Wychodzi na to, że nie tylko dla siebie – dodał, o dziwo neutralnie.
– Myślę, że był bardziej niż niezadowolony. Czuł nienawiść do tych, którzy mu przerwali... Cokolwiek wtedy robił. Pamiętam tylko krew i zapach mieszanki zgnilizny z posoką. Mało przyjemne. I tak, rozmawiałaś wtedy z Retwarhem. On ma pretensjonalny ton i nienawidzi bogów, bo czuje, że są jego przeciwnikami w tym co próbuje osiągnąć – wyznał, bo czuł, że Veir mogłaby go w pewnym stopniu zrozumieć. A bardzo zależało mu na dogadaniu się z Retwarhem.
// Wrota Dziejów
Las
: 20 kwie 2023, 17:16
autor: Ołtarz Wyniesionych
~ Zatem pierwsza rzecz, która łączy cię ze stadem Mgieł, to niechęć do Pasterza Ziemi. – Przesłała mu mentalnie. Rozumiała jego frustrację. Nie bez powodu powiedziała, że razem z Hrasvelgiem są bardzo podobni do siebie. Pasterz nie rozumiał sytuacji. To prawda, Proszkowi należała się kara, jak i definitywnie powinno się coś zrobić z Retwarhem, ale to jak go potraktowano? "Możecie go zabić, my go nie chcemy", mówione do członka rodziny. Podobnie jak Hrasvelg, który zaatakował ją niegdyś, rzucając jej się do gardła, Proszek nie był świadomy swoich czynów.
~ Rozumiem cię. Twoją frustrację również. – Postawiła łapę na jego barku. delikatnie zniżając swoją postawę, patrząc mu w oczy. Po chwili wróciła do poprzedniej pozycji.
~ Może najpierw spróbuj zyskać jej zaufanie? Gdy już będziesz miał pełne imię, powinna się zgodzić. – Postawiła sprawę bardziej realistycznie. Rzeczywiście, pytanie o to teraz mogłoby przekreślić jego szanse, ale gdy już będzie stał na równi z resztą?
~ Też nie przepadam za tutejszymi bogami. Oddaję im tyle szacunku, ile muszę, ale są niczym w porównaniu z panteonem Północy. – Powiedziała, popijając trunek. Zastanawiała się, czy w ten sposób bardziej zaciekawi Proszka, czy może wywoła jakoś Retwarha? Zakładała, że też by nie przepadał za jej bogami, może odrobinę mniej niż za tymi Wolnych, ale jednak.
~ Lubisz muzykę, Proszek? Czy wolisz bym inaczej się do ciebie zwracała? I jak smakuje ci trunek? – Zapytała. Było tam raczej niewiele alkoholu, przeważały smaki owoców, nieco gorzkiego, ale też kilka ziół górskich i dosyć ostry, piekący, lecz jednocześnie jakimś cudem kojący aromat. Spokojnie. Nic tam nie dodała. Po prostu był raczej egzotyczny.
Proszek
Las
: 24 kwie 2023, 21:26
autor: Huragan Popiołów
Napój mu posmakował i było to widoczne w wyrazie pyska, jaki na nim zagościł oraz po fakcie, jak szybko Rejwach dopił zawartość miski. Nawet jeżeli byłaby to trucizna, to miałby to gdzieś. Akurat takie rzeczy nie robiły mu już specjalnej różnicy. Życie, śmierć, wszystko mu było jedno.
Gdy Veir położyła mu łapę na ramieniu, zdziwił się i w pierwszej chwili spiął. Zajęło mu chwilę, by rozluźnić się pod dotykiem, ale udało mu się to tylko i wyłącznie dlatego, że z jakiegoś dziwnego powodu ufał smoczycy. Dziwnie by to zabrzmiało, ale czuł się komfortowo w otoczeniu jej wibracji maddary.
– Spróbuję zaskarbić sobie przychylność stada walcząc z ludźmi. Chciałbym też wtedy przy okazji zawalczyć ramię w ramię z moją rodziną, choć nie wiem czy byłoby mi to dane. Ale hm... panteon Północy? Kim oni są? – zapytał, pierwszy raz słysząc tę nazwę.
– Znaczy, przyzwyczaję się. Jeszcze do niedawna używałem mojego dorosłego Rejwach, ale wiem, że to może być mylące. Myślę, że najlepiej będzie przyzwyczaić się do tego nowego. Aazghul? – podrapał się za rogiem. – Tak to brzmiało?
– A co do trunku bardzo smaczny. Naprawdę. Z czego jest zrobiony? – zapytał, spoglądając do miski.
// Wrota Dziejów
Las
: 28 kwie 2023, 15:39
autor: Ołtarz Wyniesionych
Och, jak bardzo go rozumiała. Była niczym ktoś kto przechodził trudne chwile na odwyku i teraz w pewnym sensie wspierała osobę, która właśnie zaczęła odstawiać. Znała wszystkie kroki i symptomy. Nie, żeby była taka wspaniałomyślną, dobrą samarytanką, pomagającą każdemu osobnikowi w potrzebie. Horgifellczycy byli znani z pomagania zagubionym duszom, które borykały się z własnymi demonami przeszłości. Nic jednak nie działo się bez powodu. Osoby złamane, w potrzebie, łatwiej było wciągnąć do kultu. Wybraniec, ich przywódca, zawsze cenił sobie tych, którzy potrafili przyciągać zaufane osoby ze świata zewnętrznego. Veir jednocześnie nie była aż taka bezduszna, by pomagać komuś, tylko dlatego, by pomóc sobie. Stała gdzieś pomiędzy tym, a dobrą samarytanką.
~ Jeśli chcesz zaskarbić sobie zaufanie Mahvran, to spróbuj dogadać się z nią w kwestii pewnego duszka. Chociaż, znam ją dosyć dobrze, zapewne sama wspomni ci o takiej możliwości. Znalazła jakiegoś sojusznika, który pomoże nam w walce z łowcami w zamian za nakładanie na chętnych chorób i postarzania ich. Sama się na to zgodziłam. – Wytłumaczyła, gdyż Aazghul, jak wolał siebie teraz nazywać, nie był w temacie.
~ Bogami wartymi zachodu. Ci znajdujący się tutaj są tutaj, niewiele różnią się od śmiertelników. Skalani ich wadami. Daleko na północy znajduje się jeden z czterech, olbrzymich smoczych segmentów. Należałam do Północnego, Essyanu. W państwie z którego się wywodziłam wyznawaliśmy ich, a wielka była ich siła. W samym centrum znajdował się Ognvar, Bóg Czasu, splatający nici przeznaczenia. – Dawno porzuciła plany "nawracania" Wolnych na słuszną wiarę, czy próby krzewienia jej wśród najmłodszych. Nadal jednak lubiła o tym mówić. A nóż ktoś się zainteresuje, odbędą dzięki temu jakąś ciekawą rozmowę, a może nawet... uwierzą? Nie było to jej celem, ale gdyby się wydarzyło, byłaby raczej ukontentowana.
~ Aazghul, brzmi jak imię niosące ze sobą jakieś znaczenie. A może się mylę i jest to przypadkowy zlepek, który po prostu wpadł ci do głowy? – Zapytała.
~ Zioła górskie, jeżówka, szałwia, nieco owoców, w tym liczydło górskie. Dolałam nieco miodu pitnego, ale tylko odrobinę. Dla smaku. – Można powiedzieć, że był to swego rodzaju... grzaniec? Grzaniec górski. Tak najlepiej i najprościej to opisać.
~ Twoja rodzina. Jak duża jest? – Poruszyła ten wątek na sam koniec. Była nieco rozczarowana, że nie odpowiedział na jedno z jej pytań, ale jakoś szczególnie nie zależało jej na tym temacie.
Proszek
Las
: 03 maja 2023, 8:17
autor: Huragan Popiołów
Proszek nie od razu zrozumiał jej słowa. Było mu ciężko skupić się na tylu słowach Veir, choć naprawdę się starał. Owszem, poprzednie pytanie o muzykę ominęło jego głowę, jak delikatny podmuch wiatru rozwiewający jego grzywę, ale to nie oznaczało, że rozmowa z góry bułka przekreślona.
– Poczekaj – zaczął, kładąc na chwilę miseczkę na ziemi. – Pytałaś mnie o coś jeszcze, prawda? Wybacz, mam mętlik w głowie po ostatnich wydarzeniach i przez te amnezje – mruknął. – Gdybyś mogła je powtórzyć.
Odetchnął.
Dobrze. Teraz mógł kontynuować.
– Duszek oferujący pomoc za oddanie księżyców... Nie wiem czy byłbym na to gotowy. Mimo wszystko wciąż żyję, a podjąłem decyzję, że skoro dane było mi żyć to będę robił wszystko, by zapewnić mojej rodzinie godne warunki. Boję się o nich pod rządami tego niebieskiego... – "skurwysyna" było za mocnym słowem. Oblizał się w zamyśleniu, ścierając wieczne strupy z pyska. – ...tyrana. Ale porozmawiam z nią. Choroby, póki nie odbierające mi możliwości czarowania i odbierające życie mogę na siebie wziąć. Ból nie jest mi straszny.
– Bóg czasu? Czy jeżeli splatał nicie przeznaczenia, to czy może znać powód dla którego przeznaczone są mi gwiazdy? –. To pytanie zadał cicho, jakby wstydził się go wypowiedzieć. – A co do imienia... Mahvran sama mi je nadała. Dla mnie brzmi trochę jakby samo słowo było wyznacznikiem pożerania i potrzeby. Jakby zataczającego siebie kręgu cierpienia i marzeń. Nie do końca to rozumiem, się takie mam odczucia, gdy je słyszę. To pragnienie, to słowo, wszystko pasuje do siebie i do mnie.
– Nie znam się na ziołach, ale brzmi skomplikowanie... – podniósł miseczkę. – Jest bardzo smaczny.
– Moja rodzina? Eh... Mam... Aktualnie troje dzieci. Ale jeden syn... Od dłuższego czasu go nie widuję. Nie wiem co mu się stało. Albo to ja go zaniedbałem. Niedawno przygarnąłem pisklę pod własne skrzydła, ale straciłem z nim kontakt chwilę po tym. Z racji na... Wiesz – odwrócił głowę. – Czuję się, jakbym ją porzucił. Tak jak wszystkie moje partnerki mnie.
// Wrota Dziejów
Las
: 04 maja 2023, 22:23
autor: Ołtarz Wyniesionych
~ Pytałam, czy lubisz muzykę. – Odpowiedziała. Hm, znała ten stan mętliku. Chociaż w jej przypadku dochodziło do tego wszystkiego jeszcze wiele gniewu.
~ Nie ma większego powodu, dla którego zadałam to pytanie. Po prostu, muzyka potrafi ukoić nerwy, pomaga w medytacji. Znałam smoka, który nauczył mnie wytwarzać część instrumentów, na przykład harfę. – Wyciągnęła z torby już... nieco gorszej jakości drewno, mimo iż pokryła je żywicą, którą nadpaliła w formie lakieru. Harfa była raczej z tych poręcznych, nie olbrzymich wielkości człowieka. Poruszając palcami i pazurami po strunach, wydała kilka kojących dźwięków i przekazała przedmiot Proszkowi.
~ Właśnie, jeżeli mogę zapytać, jak tam to wyglądało z poparciem dla niego? – Chodziło oczywiście o Niebieskiego Tyrana. Obawiało ją, że smoki orientowały się w jego kwestii dopiero wtedy, gdy było za późno. Umówmy się – Pasterz nie był następnym wcieleniem Tarrama, ale z perspektywy Veir przydałby się temu stadu bardziej stabilny, dyplomatyczny przywódca. Sama próbowała nawiązać jakieś pozytywniejsze relacje z Ziemią, gdy jeszcze Sekcja Zwłok była przywódczynią. Zdawało jej się, że łatwiej było dogadać się z nią, osobą, która prawie zgubiła Wolne Stada.
~ Oczywiście, bo sam ci je przeznaczył. Połączył ze sobą losy gwiazd i twoje. – Odpowiedziała, również nieco ciszej. Nie tylko za życia, ale także i po śmierci. Wszystkich czekały pętle czasu. Dla największych grzeszników, brutalna śmierć powtarzająca i resetująca się co kilka sekund. I tak w nieskończoność. Jednak smoki honorowe czeka uwolnienie od cierpienia.
~ To ciekawa interpretacja. Krąg cierpienia i marzeń, myślisz, że jest ci to przeznaczone w ten sam sposób jak gwiazdy? – Zapytała go, po czym wzięła łyka trunku, który zresztą przed chwilą dała Proszkowi. Z uznaniem kiwnęła głową, gdy ten pochwalił smak.
~ Póki ich masz, wykorzystuj okazje na spotkania z nimi. Bo potem będziesz żałować, gdy umrą. Tak było w moim przypadku. I... jeszcze ich nie porzuciłeś. – Powiedziała na koniec. Chciała mu dobrze doradzić. Jeżeli już teraz nie miał dobrego zdania o sobie jako o rodzicu, czeka go zapewne katastrofa, gdy jedno z tych dzieci umrze.
Proszek
Las
: 11 maja 2023, 15:34
autor: Huragan Popiołów
– Nigdy żadnej nie słyszałem... – przyznał. Gdy Wrota zaczęła grać zamknął oczy i uśmiechnął się z przyjemnością. Dźwięki koiły jego umysł, obejmując go spokojnymi nutami. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Z gardła wydobył się pomruk, a on sam położył się na ziemi i westchnął. To było tak... Wyjątkowe.
Gdy poczuł, jak Veir przysuwa mu instrument pod nos, otworzył jedno oko.
– Nie wiem czy potrafiłbym tak dobrze jak ty – powiedział cicho. Po chwili westchnął, słysząc wzmiankę o Astralu. – Niestety większość smoków go popiera i nie neguje jego zdania. Są ślepo w niego zapatrzone. Może tylko kilkoro zaczyna powoli zastanawiać się nad słusznością jego decyzji. Jest szalony i zimny jak lód, choć z wierzchu wydaje się być miłym i spokojnym smokiem. Gnije od środka – zacisnął szczęki.
Przed kolejnymi odpowiedziami musiał nieco ochłonąć.
– Myślę, że trochę tak. Tak jakby to było przeznaczone każdemu w różnym stopniu. Nie wiem jak to inaczej wyjaśnić – podniósł się do siadu. – Ale gwiazdy na pewno są czymś do czego muszę wrócić – spojrzał w stronę koron drzew. – Może bogowie północy będą znać na to odpowiedź... Chciałabyś się ze mną do nich wybrać? Na przykład do tego boga czasu? – zaproponował. Po tych słowach ponownie spojrzał na nią. Chwilę milczał, a potem odpowiedział na jej ostatnie słowa.
– Postaram się z nimi spotkać maksymalnie szybko. Nie chcę, żeby Astral namieszał im w głowach – szepnął, jakby bał się, że to wykraka.
// Wrota Dziejów
Las
: 15 maja 2023, 22:13
autor: Ołtarz Wyniesionych
Melodia grana przez Veir
Położyła się delikatnie, jedną łapą podpierała się o ziemię i trzymała harfę, zaś drugą w głównej mierze zamierzała wydawać dźwięki. Obie jednak były potrzebne, by osiągnąć najlepsze brzmienie. Veir nie była jakąś wirtuozką, jeżeli chodzi o grę na harfie, ale jej muzyka nie kłuła w uszy. Zamiast tego delikatnie koiła nerwy, odprężając umysł. Usłyszała te melodię dawno temu w świątyni na północy. Akurat ten przybytek w większości należał do Wybrańca, przywódcy państwa. Spędziła trochę czasu jako jedna z jego przybocznych, muzyka często towarzyszyła temu miejscu. Gdyby tylko pamiętała, o czym była sama piosenka. Miłe dźwięki z pałaco-świątyni sprawiały niemal, że można było zapomnieć o reszcie rzeczy, które działy się w tym miejscu. Świetnie wygłuszały odgłosy torturowanych grzeszników. Nikt nie słyszał łamanych kości.
~ Próbuję odtworzyć coś, co usłyszałam dawno temu. – Powiedziała do niego, grając dalej. Jej palce poruszały się zręcznie, szybko, delikatnie pociągając za struny. Każda z nich wydawała nieco inne dźwięki.
~ To wszystko kwestia wprawy. Gdybyś przyniósł mi dobry, solidny kawałek drewna, to mogłabym ci z tego zrobić coś podobnego. – Zamyśliła się nieco, przerywając grę na instrumencie. Znowu pomyślała nieco o smoku, który zrobił dla niej harfę, na której właśnie grała. Co by było... gdyby Kwintesencja go nie zamordowała? Albo gdyby zdołał jej jakoś uciec, o ile miał w ogóle taką możliwość.
~ Przypomina mi smoka zwanego Wybrańcem, który przewodził w miejscu, z którego pochodzę. Pasterzowi jednak brakuje charyzmy i postawy kogoś wzbudzającego w innych lęk i przerażenie. – Powiedziała, ostatecznie wręczając Proszkowi harfę, jednak jeżeli nie będzie miał ochoty, po prostu schowała ją z powrotem do swojej torby.
~ Zechciałbyś udać się ze mną na północ? – Zapytała, nieco zdziwiona.
~ Może... może gdy to wszystko ucichnie. Łowcy. Mogłabym cię tam zabrać, ale do innego państwa. – Odpowiedziała. W Horgifell czekałaby ją jedynie śmierć.
~ Tutaj... możemy się do niego odzywać, ale nie jestem pewna, czy może odpowiedzieć. I skoro przeznaczone są ci gwiazdy, powinieneś zwrócić się także do innego boga. Eindride. Bogini gwiazd, nieboskłonu. Jeżeli w nocy widzisz spadającą gwiazdę, to jest niesiona właśnie przez nią. Znak od niej. – Wytłumaczyła. Podejrzewała, że bogowie Wolnych Stad są tak pyszni i aroganccy, że blokują jakikolwiek kontakt z innymi bóstwami. Banda zaślepionych głupców, którzy oddają im cześć nie dostrzega, że niczym nie różnią się od śmiertelników.
~ Już pamiętam. O czym była ta melodia. O smoku zagubionym w czasie. – Powiedziała na sam koniec. Skinęła głową Proszkowi na jego słowa o spotkaniu z rodziną. Wątpiła, że Astral jest aż tak zły, ale z pewnością ma swój własny punkt widzenia na to wszystko. I ten właśnie punkt przedstawi wszystkim innym.
Proszek
Las
: 25 maja 2023, 20:55
autor: Huragan Popiołów
– Pięknie brzmi. Chciałbym nauczyć się na niej grać. Wrócić i pokazać te dźwięki dzieciom – wymruczał, spoglądając w niebo. – Brzmi, jakby same gwiazdy grały tę melodię. Chciałbym, żeby tego doświadczyli. Jeżeli nie byłoby to dla ciebie problemem by taką wystrugać... Przyniosę drewno. Jakieś konkretne drzewo, czy dowolne?
Chciał im pokazać, jak melodia niosła ze soba historię i wyjątkowe poczucie spokojnej melancholii. Przekazać im emocje, które właśnie odczuwał. Stworzyć coś, co będzie przypominać im o ich ojcu.
Bogowie, miał nadzieję że nic im nie jest. że Pasterz nie przeniósł jego odpowiedzialności na nie. Wzdrygnął się na samą myśl.
– Myślę, że niestety pewną charyzmę posiada. Inaczej nie podążałoby za nim całe stado przez tyle księżyców. Ja swojego czasu też chciałem... – chrząknął. – ...zabić Infamię. Ale to wynikało z braku perspektywy i manipulacji jaką stosuje Astral. Teraz dzięki szerszej perspektywie mam o niej inne zdanie. Wręcz odwrotne.
Przyszła mu pewna myśl do głowy i aż się uśmiechnął.
– Wiesz, Retwarh czasami rzuca hasłem "na dupę Astrala". Kiedyś mnie to gorszyło, ale teraz bardziej bawi.
Historie o bogach opowiadane przez Veir miały w sobie coś magicznego i choć Proszek nie przepadał za bogami, tak tutaj to w jaki sposób opisywała ich Czarodziejka, sprawiał, że Aazghul patrzył na nich nieco przychylniej. Kiwnął głową na pytanie Veir.
– I tak nie mam żadnego krótkoterminowego celu. Chętnie zająłbym czymś myśli, żeby nie musieć zastanawiać się nad tą męczącą luką w pamięci i sytuacji z pustyni.
– Zagubionym w czasie? To jest w ogóle możliwe? – zapytał nagle zaintrygowany.
// Wrota Dziejów
Las
: 31 maja 2023, 4:34
autor: Ołtarz Wyniesionych
~ Harfa ma wyjątkowo piękne dźwięki. Jednak znacznie więcej instrumentów. Lutnie umiłowali sobie ludzcy bardowie. Najprostsze i najłatwiejsze do zrobienia są flety, bo to na dobrą sprawę kawałki drewna z dziurkami. Słyszałam kiedyś o... organach. Są bardzo duże i mają mnóstwo fragmentów, które się naciska i wytwarzają w ten sposób dźwięki. – Czegoś takiego nie byłaby w stanie stworzyć.
~ Przynieś mi drewno klonu, albo wiśni. I wysuszone, oczyszczone jelita roślinożernych zwierząt. – Poleciła mu. Dziwnie się poczuła, ponownie. Bo mniej więcej to samo usłyszała kiedyś od nieżyjącego już Jaaha. Podobało jej się określenie, którego użył samiec. Jakby same gwiazdy pociągały za struny.
Ledwo powstrzymała lekki chichot. Delikatny uśmiech był widoczny na jej pysku, jako jedyna oznaka jej odczuć, co Proszek może powiązać z jakże szlachetnym powiedzeniem: "Na dupę Astrala". Chodziło oczywiście o kwestię chęci zabicia Infamii. Był nie pierwszym i nie ostatnim smokiem z takimi zamiarami. Mimo iż Veir nie darzyła wiedźmy aż taką nienawiścią jak kiedyś, to nadal chętnie wbiłaby rytualny sztylet w jej czarne, przepełnione jadem serce. Na ten moment jednak bardziej przyda im się żywa.
~ Miejmy nadzieję, że reszta przejrzy na oczy. Zabawne. Kiedyś chciał odwiedzić tereny Stada Mgieł, wtedy jeszcze Plagi. Nie mam pojęcia, jaki miał być cel jego wizyty, ale gdy wspomniałam o tym na ceremonii, nikt nawet nie pomyślał, że zasługuje na bycie wpuszczonym. Dobrze myśleli. – Odpowiedziała. Wtedy nieco zdziwił ją... aż tak negatywny odzew. Raczej byłaby temu przeciwna, ale chciała włączyć stado w część podejmowanych przez siebie wyborów.
~ Ciągle to do ciebie wraca, prawda? – Zapytała. ~ Któregoś dnia wstaniesz, pójdziesz na polowanie. Zawalczysz na arenie, zmęczony udasz się do swojego nowego legowiska. I wtedy, wtedy uświadomisz sobie, że nie pomyślałeś o tym przez cały dzień. Po prostu. O pustyni. O Astralu. O twojej łapie, o zostaniu zdradzonym przez brata. Wtedy dojdzie do ciebie, że możesz o tym zapomnieć. Że to możliwe. Potem będzie już łatwiej. – Przesłała mentalnie patrząc mu się prosto w oczy, bo było to dosyć ważne. Zarówno w jej spojrzeniu, jak i głosie, który wybrała do tego przekazu mentalnego, było wiele emocji. Mówiła z własnej autopsji.
~ Oczywiście. Czas nie jest prostą linią, tak jak to nam się wydaje. Słyszałam o miejscach, w których staje się anomalią. Przybyłeś do królestwa pełnego bogatych budynków i interesujących person, ale wracając drugiego dnia... już go tam nie będzie. Jeszcze go nie będzie. Albo przepadł wieki temu i zostały po nim jedynie gruzy. Jeżeli rozumiesz, co miałam na myśli. – Przesłała mu mentalnie. Słyszała o takim miejscu od Mahvran, między innymi. A przynajmniej tak zinterpretowała jej słowa, gdy opowiadała o swoim rodzimym kontynencie. Veir postrzegała takie rzeczy przez pryzmat własnej religii.
Huragan Popiołów
Las
: 05 lis 2023, 18:23
autor: Huragan Popiołów
Huragan obudził się właśnie z długiej drzemki. Och starość, nie radość. Retwarh przestał się odzywać już dawno temu, zdawało mu się nawet, że byt zniknął. Ale może mu się jedynie wydawało.
Przynajmniej w końcu mógł zasnąć spokojnie. I najwyraźniej na długo, bo gdy wrócił na miejsce, gdzie wcześniej widział się z Wrotami Dziejów, Las obrósł w nowe krzewy, a gałęzie pojawiły się w miejscach, gdzie wcześniej ich nie było.
Stanął na środku polanki i przeciągnął się, ziewając głośno. Jednak nie ma to jak dobry spacer.
Podrapał się po zapuszczonej grzywie. Chyba najwyższa pora ją przyciąć.
Sięgnął do źródła i stworzył ostrze, tak ostre, że miało ciąć włos samym dotknięciem. Machnął grzywą i po ustawieniu się tak by widzieć, zaczął kierować ostrze wzdłuż szyi, obcinając większość kolorowego futra.
// Żucza Łuska
Las
: 15 lis 2023, 5:11
autor: Żucza Łuska
Quetza również obudziła się z długiej drzemki, właściwie w podobnym czasie, co sam Proszek. Czy był to jakiś znak od bogów? Samo w sobie nie, ale, że trafiła na swojego ojca? To już na pewno! Bo akurat szła sobie do Dzikiej Puszczy, próbując sobie przypomnieć to miejsce i może znaleźć jakieś ciekawe robaki. Ta pasja została jej z dzieciństwa i nadal często lubi je zbierać, albo obserwować. Hasała sobie przez Tereny Wspólne, gdy nagle jakiś inny zapach dotarł do jej nozdrzy. Udała się za nim, by ujrzeć swojego ojca! Podskoczyła z radości i pisnęła, jak małe pisklę.
– Tato, tato, tato! – Krzyknęła i wręcz rzuciła się na niego, próbując przytulić go do siebie łapami i skrzydłami. – Ale masz długą brodę, ja ci podetnę, zrobię jakąś fryzurkę, bo sobie krzywdę zrobisz. – Powiedziała do niego, zadowolona. – Opowiadaj, co u ciebie, tatko. Ja miałam długie spanko, braciszek chyba też. A babcia zmieniła kolor! Dasz wiarę? – Rzuciła jeszcze. Przez pewien czas myślała, że już Proszka nie zobaczy więcej. Babcia też gdzieś zniknęła i z jakiegoś powodu stała się czarna. Nikt nie wie, dlaczego tak się stało. Teorie są różne, ale chyba najbardziej prawdopodobna jest taka, że zawsze była czarna. Po prostu teraz wszyscy przejrzeli na oczy.
Huragan Popiołów
Las
: 21 lis 2023, 23:04
autor: Huragan Popiołów
Słysząc jej nawoływanie odwrócił się od razu z szeroko otwartymi oczami.
– Córcia?! – zakrzyknął, zaskoczony. Zerwał się, a maddarowe ostrze zniknęło. Kiedy rzuciła mu się na szyję, poczuł jakby cały świat na chwilę stał się jednością, a cierpienie zniknęło z jego serca, zastąpione ciepłem. Objął ją skrzydłami i przez bite pół minuty nie chciał puszczać. – Tak bardzo za tobą tęskniłem, Quetzo – wymruczał, głaszcząc ją jedyną łapą po głowie. Gdy w końcu oderwali się od siebie, zaśmiał się na jej słowa o przycinaniu brody.
– No dobrze, ale z tym entuzjazmem to mi pół pyska utniesz – były to zdecydowanie czcze obawy, bo wypowiedział je wciąż rozbawionym tonem. Polizał ją po białym znamieniu na czole, po czym usiadł.
– To ty opowiadaj jak w Ziemi! Wszystko w porządku? Pasterz dobrze was traktuje? Dawno nie spotkałem nikogo z waszego stada, Mahvran zakazuje współpracy z Ziemią. O babci słyszałem, widziałem ją po zmianie koloru. Charakterek wciąż ma ten sam – zażartował, patrząc z uśmiechem na samiczkę, którą kochał całym swoim sercem.
// Żucza Łuska
Las
: 07 gru 2023, 15:05
autor: Żucza Łuska
– Chcieliśmy ci zrobić z Gaesaiem jakąś drewnianą łapę, ale nie wiedzieliśmy której nie masz! – Powiedziała do ojca, po czym sama zabrała się za jego bródkę. Lekko ją skróciła, ale tylko trochę. Użyła do tego swojej maddary, miała jednak jeszcze dodatkowy plan! Zamierzała zrobić mu tam ładny warkoczyk, będzie wyglądał jak prawdziwy zimowy wojownik z mórz [wiking]. Tylko trzeba byłoby mu znaleźć jakiś hmm, pierścionek? Tak, żeby wyglądało to bardziej stylowo.
– Raz się biłam z Pasterzem, chciałam mu wklepać za ciebie, ale mi nie wyszło. – Powiedziała z lekkim smutkiem. Do tego była jakaś dziwnie ospała na tej walce i wtedy zaczęły się jej problemy ze smoczym snem.
– W Ziemi chyba dobrze, ale ja mało chodzę na ceremonie, głównie się z braciszkiem trzymam, albo z babcią, ale dawno jej nie widziałam po tym, jak stała się czarna. – Dodała po chwili, kontynuując swoją pracę nad bródką ojca. Wzięła sobie z ziemi taki malutki korzeń, który wygrzebała. Zrobiła z niego taki prowizoryczny, drzewny pierścionek i dokończyła swoje dzieło, mogłaby zostać prawdziwym barberem! Warkoczyk gdzieś tak w połowie był podtrzymywany przez jej sygnet z korzeni.
– Dziwnie się czuję w tej Ziemi, trochę jak nie u siebie. Mam nadzieję, że u ciebie lepiej! Czy taka straszna ta Plaga, jak ją malują, tatko? Czy da się przeżyć? – Zapytała ojca i na sam koniec przygotowała dla niego niespodziankę. W pewnym momencie zaczęła bzyczeć głośno, tak po prostu! Jakby kogoś nawoływała. I nagle z krzaków przyleciał olbrzymi błotnik, świecący delikatnie na seledynowo. Przypominał nieco Quetzę, gdyż też miał różnego rodzaju plamki na ciele.
– Tato zobacz, to Bazz! Oswoiłam go na swoim polowaniu, zobacz jaki fajny. – Powiedziała, a Bazz zaczął latać wokół Proszka. Quetzie z młodości została pasja do wszelkiego rodzaju robaków, insektów i tak dalej.
Huragan Popiołów
Las
: 14 sty 2024, 12:48
autor: Nowy Porządek
Los najwyraźniej sprzyjał rodowi Kokoro, którego to należycie Nowy Porządek zdecydowała się nie tylko podtrzymywać, ale i także poszerzać. Otóż zauważyła jak jedno z jajec powoli najwyraźniej przymierza się do wykluwania. Jak to zauważyła? To proste. Pomogła jej w tym matczyna intuicja! Dlatego też od razu wysłała Transowi żeby zjawił się w to umówione miejsce. Z Piran została Zeya oraz panda. Nawet jeżeli uciekłby z wzroku córki, to nie ucieknie on przed gniewem pandy. Poo spisywała się w tym znakomicie! Wracając, to zjawił się na samym miejscu w miarę prędko. Zrobiła z przyniesionych futer prowizoryczne posłanie oraz niecierpliwie czekała na swojego samca. Może i był swój chłop.... ha! Dobre żarty. Był jej chłopem, dlatego nie miała dla niego żadnej litości. Miał być tutaj jak najszybciej.
Szkielet Trans Bitewny
Las
: 14 sty 2024, 13:07
autor: Trans Bitewny
Trans zjawił się bardzo szybko. Powitał Nowy Porządek szerokim uśmiechem, składając skrzydła, kiedy przyleciał na miejsce. Podszedł do niej swobodnych truchtem i zatrzymał się blisko niej, tak, że niemalże mogli się zetknąć pyskami. Oczywiście był od niej nieco wyższy, ale i tak stali od siebie na wyciągnięcie łapy.
– Co, stęskniłaś się za swoim cudownym i przystojnym partnerem? Ojcem twoich piskląt? – podkreślił, przekrzywiając uroczo głowę i patrząc jej prosto w ślepia spod lekko przymkniętych powiek. Wyciągnął jedną z lap, by przejechać lekko palcem po jej policzku. – Czegoś ci potrzeba, Kay? – zasugerował, unosząc jedną brew pytająco. Oczywiście, nic nie sugerował. To już od niej zależał sposób, w jaki zinterpretuje jego słowa.
Nowy Porządek, Szkielet
Las
: 14 sty 2024, 20:22
autor: Szkielet
Było zimno, było ciemno... ale i przyjemnie. Choć robiło się coraz ciaśniej. Zwłaszcza, że smoczek w jajku rozwinął się dosyć spory i ledwo się mieścił. Nic dziwnego, że skorupka zaczęła już pękać i wpuszczać zewnętrze powietrze do środka. Wiatr nawet. Co za koszmar. Mały pisklak wciąż chciał spać. A do tego jeszcze jakieś głosy zaczynały rozbrzmiewać w pobliżu. No ale co poradzić?
W końcu pisklak ruszył niezręcznie łapką i wyłamał część skorupki. Zaraz drugą i trzecią, aż w końcu siedział niezręcznie w tym bajzlu, który sam spowodował, mrużąc oczka i marszcząc pyszczek z powodu nadmiaru światła. W końcu świat dookoła wyostrzył się na tyle, aby zobaczyć dwie postacie pochylone nad nim. Przechylił lekko swój łebek i zmarszczył brwi.
// Trans Bitewny | Nowy Porządek
Las
: 16 sty 2024, 18:56
autor: Nowy Porządek
Porządek nie podzielała entuzjazmu samca, a można było nawet wyczuć, że targają ją wewnętrzne emocje. Jakby jednak nie spojrzeć, to i tak była spokojniejsza niż zazwyczaj. Nie zdarzało się to zbyt często, ale jednak tak czasami było. – Wiesz co? Jajco. – Rzekła pokazując na wspomniane jajko. – A to czy tęskniłam, czy nie to nie twoja k**wa sprawa. Ciesz się, że mam lepszy humor. – Powiedziała widząc wykluwającego się pisklaka. Nie czekała. Jak tylko mogła to od razu na chama chwyciła syna za ogon i podniosła go ku górze. – Co zimno? Gówno nie zimno. Lepiej nie będzie. Hartuj się, hartuj. – Powiedziała zaraz przenosząc wzrok na partnera. – A ty co się gapisz? Rozpalaj ognisko. Jak się spiszesz to pozwolę ci go nazwać. – I niech to zrobi w miarę sprawnie. Pisklak trochę się pomęczy, ale nie chciała niepotrzebnie tego przedłużać. Ważne było dawkowanie negatywnych emocji, żeby potem zrodziła się z nich czysta perfekcja. Zamierzała rodzić i wychowywać elity tego stada. A do tego potrzeba było stanowczości.
Jeżeli Trans rozpaliłby ognisko Kaynya posadziłaby się z pisklakiem zaraz obok. Tym razem już faktycznie go przytulając i ogrzewając. Niech młody już kojarzy co jest dobre, a co nie.
Szkielet Trans Bitewny
Las
: 16 sty 2024, 23:58
autor: Trans Bitewny
Nawet się nie skrzywił, ani na sekundę. Ba, wyszczerzył się nawet szerzej na te słowa. Oczywiście, że się stęskniła!
– Oooch – westchnął cicho, kiedy do jego uszu dotarło pękanie skorupki. Przycupnął blisko ziemi, w śniegu, z odległości przyglądając się wychodzącemu malcowi. Cóż. Takiego widowiska jeszcze nie zdażyło mu się do tej pory oglądać. A zatem to był ten cały cud narodzin, huh?
– A tego to, e, nie trzyma się jakoś inaczej? – zasugerował, kręcąc palcem w powietrzu na widok Kay podnoszącej pisklaka za ogon. Rzecz jasna, nie żeby się znał albo w nią zwątpił, ale do tej pory, dał by sobie łapę uciąć, jakiekolwiek pisklęta na ceremoniach widział, jakby to rzec, noszone były nie do końca do góry łapami. Bez dalszego słowa jednak zabrał się za rozpalanie, nucąc sobie wesoło pod nosem skoczną melodię. Przygotował drewno i płomień, rozciągając się leniwie.
– No, to jak tam, młody? Jak wrażenia? – zagaił wtem Szkieleta, jak gdyby ten właśnie wcale dopiero co nie wypełzł z jajka. Przysunął się bliżej, przybliżając łapę i kołysząc palcami, w pewnej chwili planując dotknąć go lekko w nos jednym z nich. – A, ten. Dasz potem potrzymać? – dopytał Kay, patrząc znad pisklaka z pewną nadzieją w głosie. No śmieszny był ten mały. Taki... mały. Jeszcze do tej pory nie zdarzyło mu się takich trzymać. A on bardzo lubił takie nowe doświadczenia! – Chociaż zaraz. Mnie tak nie przytulasz – obruszył się chwilowo i prychnął, choć nie wytrzymał długo, po chwili znów szeroko się uśmiechając.
Nowy Porządek, Szkielet
Las
: 17 lut 2024, 19:10
autor: Oblicze Determinacji
//miesiąc nic więc wbijam
Tym razem na arenie nie dopisało mu szczęście i nie znalazł nikogo, kto byłby chętny do walki. No trudno, zdarza się. Nawet jeśli ostatnio coraz częściej, co mogło pokazywać, jak konflikt z ludźmi odbierał wszystkim energię. Wtedy też dołączył do niego Morkan, leszy nie czuł się za pewnie w nowej sytuacji. Starał się to mu ułatwić, ale nie zawsze wychodziło. Najpewniej musieli spędzić ze sobą trochę czasu, minęło nieco pół dnia, od założenia więzi.
– Morkan nie lubi miasta.
Zerknął na niego, przez chwilę zastanawiając się co na to powiedzieć.
– Zwyczajnie nie przywykłeś do niego. Da się je polubić, albo chociaż przywyknąć. – Co innego jednak zaprzątało jego myśli i kompan to wiedział. Pewnie dlatego więcej się nie odezwał, odchodząc nieco na bok, gdy coś zwróciło jego uwagę.
Wyśnione Szczęście
Las
: 17 lut 2024, 19:20
autor: Cisza po Lawinie
Gdy wychodziła ze świątyni miała wrażenie, że w pysk uderzyła ją fala zimna. Brr. Wzdrygnęła się i rozejrzała. Odruchowo szukała spojrzeniem mastiffów lub mamuta, ale... dziś przecież wędrowała sama. Obudził się w niej dziwny nastrój, którym chciała celowo robić komuś na złość. Ostatnie dni robiła się bardzo humorzasta.
Zasłoniła się skrzydłami, po czym ruszyła w drogę powrotną. Czuła, że będzie musiała zdrzemnąć się gdzieś na terenach ziemi, bo nie starczy jej dnia na podróż piechotą.
W którymś momencie usłyszała nieznajomy głos wraz z tym bardziej znajomym. Zamarła w bezruchu. Nadal miała białe futro, do tego szła pod wiatr, więc może zdołała się nie rzucać w oczy. Schowała się za pobliskim dębem. Chyba nie miała chęci na drugą rundę awantury.
Po jej głowie chodziła tylko jedna złośliwa myśl: był rzut beretem od świątyni, a i tak się nie fatygował...