Strona 29 z 37
: 11 wrz 2022, 20:02
autor: Odłamek Raju
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Czy Mir ją lubiła? No, chyba tak. Ale tak po prawdzie Erlyn nie chciała nadwyrężać cierpliwości przywódców Słonca. Nie miała też czego szukać na ich terenach, skoro nie spotka tam jedynej rzeczy, która ją tam w ogóle przyciągała. Szkoda tylko, że ich wspólne życie nie trwało długo. Księżyc, może dwa. Jak raz się czegoś zasmakowało to nagle zaczynało tego brakować. Wiedziała to od zawsze, w teorii, a kiedy przyszło do faktycznych doświadczeń. . . no trudno, tak? Wzruszyła jedynie ramionami.
Poczuła jak krew odpływa jej z pyska i łap na wydźwięk imienia które padło. Pasterz. Jaki znowu Pasterz? Raz, dwa, trzy. Przywódca Ziemi.
Nie, nie, nie! Dlaczego akurat
tam? Oczywiście wiedziała dlaczego, to jedyna sensowna alternatywa, ale przecież od tego się zaczyna, prawda? Tu teren łowiecki, tam jakaś wspólna przygoda i zanim się obejrzeć dołączenie do stada było tylko formalnością. Całkowicie odruchowo, po raz pierwszy w życiu, wyprodukowała z gruczołów odrobinę ciekłego azotu. Posmak był obleśny, prawie tak jak to uczucie jakie nią zawładnęło. Krótko trwała jej złudna nadzieja.
Przestań, przestań! Miała ochotę zdzielić się parę razy po pysku dla otrzeźwienia. Ostatnim czego Maros potrzebował to jej smutek, jej nierealne marzenia, jej sugestie, jej
cokolwiek. Po raz kolejny złapała się na tym, że nie potrafiła mówić na głos o tym czego pragnie lub to, co myśli. Zraziła się po ostatnim zebraniu, kiedy Mahvran w ogóle nie odpowiedziała na jej słowa. Ostatecznie, tak jak wtedy, tak i teraz Erlyn stała się tylko kolejną pochyloną głową w labiryncie zaszczucia i terroru.
Chyba ostatnio nauczyła się już podświadomie wlepiać na pysk uśmiechy, które nie sięgały uszu, ale przynajmniej były szczere.
–
W razie czego z-zadbam o ciebie. N-nie przejmuj się jedzeniem. – Zapewniła cicho. Może to pora się wreszcie przemóc i zapolować. Ewentualnie miała dwóch kompanów, ale niespecjalnie lubili polować.
Ale nic nie zdradzało tego, jak bardzo pękało jej serce. Maros się w tych stronach zwyczajnie męczył – bo po co w innym razie sięgałby znów po ten chmiel? – i zaczynała dochodzić do wniosku, że było na to tylko jedno lekarstwo. Nawet jeżeli dla niej okaże się trucizną. Tylko czy uzdrowicielka była na tyle silna, by ją przyjąć?
: 13 wrz 2022, 13:38
autor: Maros
Gdyby znał jej rozterki, rozmowa wyglądała by zapewne inaczej, nawet bardzo. Ale nie wiedział, kolejny raz nie wiedział, co jego partnerka rozważa, czego chce i co sobie zamarzyła. Mógł opierać się jedynie na domysłach, które i tak nie prowadziły go do odpowiedniego celu. Bo o ile reakcja na utratę wspólnej groty, podsuwała pewne wnioski, tak powrót do tego stanu wydawał się o wiele trudniejszy.
Przyjrzał jej się uważnie.
– Przecież nie polujesz, nie musisz się zmuszać do tego. – nie chciał, by przez niego robiła coś na siłę. Nie walczyła, nie polowała, zaakceptował to i nie chciał zmieniać, jeśli sama tego nie zechce.
– Mam zapasy, z głodu nie zginiemy. – uśmiechnął się niemrawo.
: 13 wrz 2022, 16:16
autor: Odłamek Raju
Zmarszczyła nos.
– Są rzeczy w-ważniejsze od zachcianek – odpowiedziała tylko. Naprawdę sądził, że gdyby sytuacja była nieco inna i nie miał tylu zapasów, albo potrzebował leczenia lub kamieni szlachetnych, nie pomogłaby mu? Obecnie wszystkie zioła stadne należały do niej, nikt jej z nich nie rozliczał, a pewnie mogłaby wszystkie spalić to nikt by nie zauważył, tak skutecznie zbierała nowe.
: 13 wrz 2022, 16:30
autor: Maros
Może mogli spędzić ten czas jakoś przyjemniej? Pewnie tak, tylko czy smoczyca była by w stanie rozmawiać o czymś innym i przestać się zamartwiać?
– Wiem, że masz dużo na głowie. Nie chcę Ci dokładać. – leczenia, szukanie ziół i te sprawy. To wszystko pochłaniało spore pokłady jej czasu.
– Będzie dobrze. – spróbował ją uspokoić, tracił delikatnie nosem bok jej pyszczka. Uśmiechnął delikatnie. Nie wyglądało na to, że to odejście ze stada wywołało u niego kiepski stan.
: 13 wrz 2022, 16:50
autor: Odłamek Raju
Przełknęła gulę formującą się w gardle.
– Ł-łatwo ci mówić – wymamrotała – z-zapominasz chyba, że żadne prawa nie obowiązują samotników. Łącznie z tym do życia. – Skrzywiła się okrutnie. Nie rozumiała dlaczego ktoś tak to skonstruował, wymuszając na innych dołączanie do stada. Miała wystarczająco zmartwień na głowie. I bez tego nie mogła sypiać po nocach. Teraz? Pewnie nawet w dzień nie będzie mogła się uspokoić, zastanawiając się czy jakiś chojrak nie porwał się na życie jej partnera tylko dlatego, że mu wolno.
: 13 wrz 2022, 17:08
autor: Maros
Mimo wszystko, trzymał się swoich słów niezmiennie.
– Zdaje sobie z tego sprawę. Tylko wiesz, ja też nie jestem bezbronnym pisklęciem. – co prawda, wolał by uniknąć czyjejś śmierci lub okaleczenia, nawet jeśli spowodowanej samą obroną. Jeszcze tego było mu trzeba, kolejnego łba do kolekcji i ducha, pojawiającego się znikąd. A co za tym idzie, zdenerwowanego stada.
– Ale chciałaś mi coś na początku powiedzieć. – może wyjdzie im na dobre rozmowa o czymś innym?
: 13 wrz 2022, 18:25
autor: Odłamek Raju
Miała cichą nadzieję, że sam wyjaśni jej dlaczego podjął taką decyzję. Co się stało przez te kilka dni? Może nie był zadowolony z tej fuzji, o czym zresztą wspominał jej wcześniej, ale przecież trwała ona już jakiś czas. Ugryzła się jednak w język. Wygląda na to, że nie tylko ona nie mówiła mu wszystkiego – chociaż u niej to wynikało z przestrzegania kodeksu. Może gdyby wiedział, że Mgły szukają Fille w zamierze ubicia jej...
Przemieliła powietrze w pysku kiedy próbował zbyć uwagę z siebie z powrotem na pierwotny temat. Ah, ha-ha, gdyby tylko wiedział...! Potrzasnęła głową.
– T-teraz to już nie ważne, skoro nie mieszkamy razem – przyznała z większą goryczą w głosie niż przypuszczała. Nie będzie w stanie o niego tak dbać, gdy będzie się bujał na terenach Ziemi. Lub nawet wspólnych. Eh, wiedziała, że zaakceptowanie tamtego zaproszenia było błędem. Haczyk, zawsze jest jakiś haczyk! W tym wypadku – tęsknota za utraconym. Gdyby nigdy nie odczuła, że coś ma... eh...
Zerknęła na niebo. Ciemne, rozgwieżdżone, piękne. A jednak nie przywodziło na pysk uśmiechu tak, jak zwykle to miało miejsce.
: 13 wrz 2022, 19:11
autor: Maros
Na wszystko przyjdzie czas, nie zamierzał ukrywać tego, ale też sam musiał to dokładnie przemyśleć. Co prawda, nie podejmował tej decyzji pod wpływem chwili, nadal jednak musiał ułożyć sobie pewne sprawy w głowie.
Nie trudno było się domyślić, że szukają. Chyba żadne stado, nie zignorowało by czegoś takiego. Jeśli im się uda, osobiście im zaklaska i złoży gratulację.
Westchnął cicho i spuścił wzrok na przednie łapy, nawet nie zauważył, kiedy zaczął zatapiać palce coraz mocniej w trawę. Kilka wyrwanych źdźbeł zostało między nimi, gdy podniósł prawą kończynę nad ziemię.
– Przepraszam, że tak to wyszło.... – czarne uszy opadły nieco.
Sam nie podniósł wzroku na niebo, zamiast tego zdjął torbę, która zaczynała mu ciążyć. Przez moment chciał ułożyć się na ziemi, jednak i ten pomysł szybko porzucił. Wstał tylko po tu, by usiąść zaraz przy prawym boku Erlyn i otulić ją skrzydłem.
– Nadal możemy, tylko, że grota była by gdzieś na terenach wspólnych. – zaproponował, w duchu jednak nie robił sobie nadziei na pozytywne przyjęcie tego.
: 13 wrz 2022, 19:16
autor: Odłamek Raju
Przekrzywiła głowę słysząc jego przeprosiny.
– N-niepotrzebnie – zapewniła, cicho wzdychając. – To dobrze, że w końcu zrobiłeś coś dla siebie. – Bolało ją, że ich interesy się nie pokrywały w żaden sposób, ale musiała to przełknąć i zwyczajnie zaakceptować. Trudno.
Zerknęła na niego kiedy objął ją skrzydłem. Zastanowiła się nad tą propozycją.
– Wcześniej też mogliśmy – zauważyła bez cienia uszczypliwości – a jednak wolałeś inne rozwiązanie. – Przypomniała mu. Teraz, co prawda, nie mieliby i tak wyboru, ale nie liczyła na zbyt wiele w takich okolicznościach. Nie żeby w ostatnim czasie miała ochotę na cokolwiek. Przepracowanie i parę innych rzeczy związanych ze stadem sprawiło, że Erlyn nie miała najlepszego nastroju. – Z-zadbaj wpierw o własne potrzeby. Moimi się nie przejmuj w takich chwilach. – Poprosiła. Doceniała pamięć, ale przecież nie umrze jeżeli Maros skupi się na tym co niezbędne. Jak choćby tereny łowieckie czy dach nad głową w miejscu dobrze przemyślanym, a nie na szybkiego byle ją zadowolić.
Rozejrzała się i zmrużyła lekko oczy.
– A twoi kompani...? – chyba jej umknęli, ewentualnie byli skryci gdzieś w pobliżu.
: 13 wrz 2022, 19:42
autor: Maros
Może byłoby inaczej, gdy wiedzieli czego chcą... Nie było to jednak możliwe, przynajmniej na razie. On nie zamierzał naciskać, zostawała więc opcja, w której wyjdzie to w rozmowie samo, z siebie. Eh, może kiedyś.
– Nie wydajesz się z tego powodu zadowolona. – stwierdził krótko, na nowo wbił wzrok w przednie łapy.
Wtedy mieli do wyboru nieco lepszą opcje, jak widać skończyła się tym, czego bardziej spodziewał się tutaj, niżeli na stadnych terenach.
– Na szczęście mi wiele nie trzeba.
Na pytanie o kompanów, powiódł wzrokiem po okolicy, by w końcu zatrzymać wzrok na jakichś zaroślach. Dał się z nich słyszeć niski pomruk.
– Emis siedzi tam, Erys kręci się w okolicy. – wyjaśnił. Więź nie drgnęła, leszy był na niego zły, praktycznie się nie odzywał.
– Erys jest obrażony, wątpię, że przyjdzie.
: 13 wrz 2022, 19:45
autor: Odłamek Raju
Czy to faktycznie był dobry moment aby o tym rozmawiać? Pewnie lepszego nie znajdą. Sięgnęła łapą do lewego ucha i pomasowała się za nim w zakłopotaniu.
– ... a jak ty byś reagował w odwrotnej sytuacji? – spytała cicho. Chodziłby po ścianach groty, przewracał drzewa i robił wszystko, aby zabrać ją ze sobą do Słońca. Wiedziała o tym, nawet jeżeli on by twierdził inaczej. Uważała za całkiem normalne martwić się o przetrwanie drugiej połówki decydującej się na życie samotnika.
Erys? Obrażony? O? Tego się nie spodziewała.
– Może ja z nim porozmawiam? – zasugerowała nieśmiało. Zawsze lubiła sądzić, że leszy za nią przepadał i jej by nie zignorował, gdyby go tu zawołała. To tygrys chętniej by jej poderżnął gardło od niejednego dzikiego drapieżnika. Nigdy nie rozumiała dlaczego.
: 13 wrz 2022, 20:15
autor: Maros
Miała rację, czego nawet nie ukrywał.
– Chciałbym namówić Cię, abyś dołączyła do Słońca. Ale też nic na siłę.– zaczął, zastanawiając się nad jej pytaniem.
– Na pewno postarał bym się, żeby nic Ci się nie stało i niczego nie brakowało. – robiła to samo. Tylko, czy to oznaczało podobieństwo również do pierwszej części?
On w Pladze, teraz Mgle. Pamiętał rozmowę o zostawieniu przeszłości za sobą, jako zamknięty rozdział życia. Opuszczenie Słońca, było poniekąd tego częścią. Odezwał się dopiero po chwili ciszy.
– A czy ty chcesz, żebym dołączył do Mgieł? – był niemal pewny, że zna odpowiedź, chociaż nie potrafił sobie tego wyobrazić.
O dziwo, Emis coraz bardziej przyzwyczajał się do Eelyn. Początkowa zazdrość zdawała się maleć.
– Tobie na pewno nie odmówi rozmowy, nie przychodzi tutaj tylko dlatego, że siedzę obok. –
: 13 wrz 2022, 20:39
autor: Odłamek Raju
Siedziała chwilę w ciszy. Nawet zaczęła się lekko kiwać na boki, jak gdyby to miało ją uspokoić. Nie wiedziała skąd ten odruch – przecież Abella nie kołysała jej do snu. W końcu jednak padło pytanie, którego nie chciała słyszeć. Bo wiedziała do jakiej doprowadzi rozmowy. Nadęła policzki i... i...
– ... oczywiście, że bym chciała...! – rzadko podnosiła głos, a choć tutaj nie można było go nazwać krzykiem, tak zdecydowanie dało się wyczuć rosnącą w samicy frustrację. – Odkąd się zbliżyliśmy żałowałam, że nie możemy spędzać za dużo czasu razem. Bałam się, że w przypadku wojny nie będę mogła ci więcej pomagać i cię leczyć. Ilekroć przechadzałam się po terenach lub zbierałam zioła to marzyłam o tym, by pokazać ci tyle pięknych miejsc. Kiedy sprzątam legowisko spoglądam smutno na skóry gdzie powinnam spać, a gdzie nie mogę znaleźć spokoju bo wydaje się to złe odkąd sypialiśmy razem na Łagodnej Łące. O wspólnych polowaniach, o tym, że nie wahałabym się wreszcie z tym gdzie mam usiąść w oczekiwaniu na ceremonię. O wielu innych rzeczach! – głos ugrzązł jej nagle i kaszlnęła. – ... ale nie mogę ani cię o to prosić, ani ci tego proponować. Nienawidzisz mojego stada, zawsze tak było. Nawet kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy to mną gardziłeś za samo pochodzenie. Widziałam te twoje sceptyczne spojrzenia. – Pociągnęła nosem, doskonale pamiętając tamten moment. Traktował ją jak trędowatą i tylko sympatyczność Erysa nie odstraszyła jej tamtego dnia. – Byłbyś tu nieszczęśliwy. Nie chcę byś znowu coś robił swoim kosztem. Jak to było z Księżycem po Twojej, uh, zmianie bo trzymała cię tam przysięga. Nie chcę szczęścia kosztem Twojego komfortu. – I umilkła akurat wtedy, kiedy zaczęło ją boleć od tego monologu gardło. Nie przywykła do tak długich wypowiedzi na jednym tchu. Omal się nie zakrztusiła.
Skuliła się, chowając pod własnymi skrzydłami. Wystawała tylko jej głowa. Z tego wszystkiego zapomniała przez moment o ich rozmowie o leszym.
: 14 wrz 2022, 14:52
autor: Maros
Przez moment, na pysku pojawiło się delikatne zaskoczenie, szybko jednak na jego miejscu pojawił się delikatny uśmiech.
– Dobrze, że mi to mówisz.
Sam również nie kontynuował tematu kompanów, przynajmniej na razie. W pełni skupił się na jej słowach, słuchał ich uważnie, zastanawiając się nad odpowiedzią, trwało to zdecydowanie zbyt długo.
Odezwał się dopiero po dłuższej chwili.
– Wiem, że to nie to samo, co wiązanie się z kimś ze swojego stada. Te odczucia nie działają w jedną stronę. Dlatego zorganizowałem nam te wspólne tereny, ale teraz .. – przez moment szukał słów, chociaż nie ułatwiło to niczego.
– Nie wyobrażam sobie teraz, dołączenia do jakiegokolwiek stada. Nie dlatego, że "nienawidzę" Mgieł, do Ziemi też nie pójdę. Chciałbym po prostu sobie to wszystko poukładać, przemyśleć. – wyjaśnił. Nie chciał sprawić jej przykrości, jednak widząc jej obecna pozycję, cóż... Chyba za późno na takie myśli.
Beznadziejny z ciebie partner..
– Poza tym, to nie tak, że nienawidzę Plagi. – dodał jeszcze cicho na koniec.
: 14 wrz 2022, 16:07
autor: Odłamek Raju
... ale teraz to bez znaczenia, miała ochotę powiedzieć. Nie nacieszyli się sobą zbyt długo, jednak wystarczająco by Erlyn odczuła brak tej możliwości. Mimo to wiedziała, że nie może się na niego gniewać. Zresztą nie była zła, co najwyżej zawiedziona samą sobą i oczekiwaniami, którym Maros zwyczajnie nie sprosta. Nie bez robienia czegoś wbrew sobie.
– Przepraszam. – Rzuciła tylko, żałując że w ogóle zabrała głos w tej sprawie. Trzeba było się ograniczyć do zwykłego "chcę" i urwać temat. Tak byłoby najlepiej.
Przewróciła oczami.
– S-semantyka. Nienawidzisz, nie lubisz, nie znosisz, nie przepadasz. – Wyliczała różne synonimy. – Zasada jest ta sama. Czy nie tak cię w-wychowywali w Wodzie? – spytała wprost. Doskonale wiedziała co mawiają za granicą na temat jej stada. Słusznie, niesłusznie – nie było to istotne kiedy obrywało się rykoszetem.
: 14 wrz 2022, 16:27
autor: Maros
Teraz chyba czegoś nie rozumiał.
– Za co przepraszasz?
Dalsza kwestia była już jasna, chociaż wytknięcie wychowania, spowodowało wplecenie w jego dalsze słowa odrobinę powagi. Nie przepadał za tematem swojej rodziny, bliżej było mu do Strażnika, niż Fena i Szyszki. Jakkolwiek to brzmiało.
– Nie tylko mnie, a jednak smoki, które kiedyś miały takie same mniemanie, teraz są u was w stadzie. Przynajmniej jeden. – przetarł łapą pysk, ta rozmowa nie wiodła na dobre tory.
– Ale jeśli według ciebie, słowa kogoś innego, od razu przeważają o nastawieniu, niech tak będzie. – mruknął zmęczony.
: 14 wrz 2022, 16:31
autor: Odłamek Raju
Pojedyncze łzy zatańczyły w kącikach jej oczu, na co samica próbowała je przetrzeć przegubem łapy.
– W-wiem, że o-ostatnie czego potrzebujesz teraz to m-moje m-małostkowe marzenia – wyznała cicho. – N-nie chcę, byś przeze mnie z-zrobił coś, czego będziesz potem żałował. D-dlatego p-przepraszam. Nie p-powinnam była. . .uh – się odzywać, dokończyła w myślach.
Zerknęła na niego. O kim mówił? Hadesie czy Pomiot? Chyba ten pierwszy był najmniej przyjaźnie nastawiony do poprzedniego stada.
– S-sam mi to mówiłeś – przypomniała mu. Nigdy nie dał jej zapomnieć tego jak bardzo nie przepadał za Plagą. – A-ale my nie j-jesteśmy p-potworami. To m-moi p-przyjaciele i r-rodzina. Cz-czasem gruboskórni i trudni w obyciu, ale rodzina. – Dodała półszeptem.
: 14 wrz 2022, 17:41
autor: Maros
Zanim cokolwiek powiedział, czy tego chciała, czy nie, spróbował wcisnąć łeb pod jej, tak by po przekręceniu jej na lewo, można było to nazwać przytulaniem. Nie chciał by płakała, na prawdę starał się by było dobrze.
– Ale ja chcę, żebyś mówiła co myślisz, czego chcesz. Nawet jeśli to jakieś mniejsze lub większe marzenia, czy zachcianki. Dobrze? – nie przeszkadzało mu to, nawet jeśli coś okazało by się nieco bolesne.
Temat jej stada, ile nasłuchał się o nim za życia?
– Oba te stada, wmawiają młodym, że drudzy są źli. – wymamrotał, wracając myślami do niejednej takiej sytuacji.
– Kiedy niby, powiedziałem tobie tak o nich?
: 14 wrz 2022, 18:22
autor: Odłamek Raju
Nie oponowała ani nie odsuwała się, choć też nic od siebie nie dała. Siedziała sztywno, niczym posągi zdobiące świątynię. Biła się z myślami. Czy na pewno mówienie o tym czego się pragnie było właściwe? Nie chciała wyjść na samoluba czy niewdzięcznicę. Cieszyła się z tego co miała, ale. . .odkąd posmakowała czegoś więcej. . .ciężko było wrócić do poprzedniego stanu rzeczy.
– Cz-czy – zawahała się. Rzadko w obecności Marosa się jąkała, przy nim czuła się najswobodniej, może nie licząc dziadka, ale teraz cała dotychczasowa odwaga i komfort gdzieś uleciały. Słowa utknęły na jej języku. Na pewno mogę? pytała samą siebie. Przełknęła ślinę. – Cz-czy ro-ozważysz. . . – nie dała rady, wypowiedzenie tego kłóciło się z jej moralnością! Nie powinna wpływać na jego decyzję w żaden sposób! A tym bardziej go brać na smutek czy ładne oczy! To nie wypada. Zacisnęła wargi.
Na jego pytanie wzruszyła ramionami niedbale.
– N-nie z-zawsze t-trzeba c-coś m-mówić – nie chciała mu tego wytykać, ale skoro na koncie miał dwa trupy i oba były z jej stada... no i pomijając całą jego niechęć, którą od niego wyczuwała.
: 14 wrz 2022, 18:38
autor: Maros
Tego nie lubił, od razu na myśl przychodziła mu reakcja Strażnika na dotyk wykraczający poza naukę. Wtedy też nie ruszył się nawet o łuskę. Chociaż z drugiej strony, nie powinien o tym myśleć. Mniejsza.
Nie zabrał głowy, nawet jeśli nie otrzymał żadnej reakcji.
– Pomyślę o tym, dobrze? – ciche słowa z pewnością dotarły do uszu Erlyn.
Tylko czy nie było tak, że większość tego, to jej domysły? Nigdy o tym nie rozmawiali tak naprawdę. Pochodzenie zabitych smoków, też nie miało znaczenia. To powinna wiedzieć, o tym rozmawiali.
– To chyba bardziej złożony temat. – przyznał w końcu.
– Spotkałem ostatnio Bandycką... – wymamrotał ledwie zrozumiale, wyraźnie się przy tym spinając.
: 14 wrz 2022, 21:10
autor: Odłamek Raju
Nie potrafiła wiązać z tymi słowami zbytniej nadziei. Nie żeby posądzała go o zbywanie jej, ale nawet na tak wczesnym etapie nie wyglądał na przekonanego. Erlyn nie chciałaby być głównym ani tym bardziej jedynym powodem jego decyzji. Bo co jak jej zabraknie? Zdradziłby stado? Znów się męczył?
Uznała, że najzdrowiej będzie to marzenie zakopać na zawsze, a rozmowę uznać za skończoną. Powstrzymała pociągnięcie nosem – była wszak już dużą dziewczynką. Pokiwała niemrawo głową w ramach odpowiedzi, przy okazji muskając podbródkiem czoło partnera.
Cofnęła głowę kiedy wspomniał imię Mimir. Zamrugała zaskoczona, jak gdyby mówił o rozmowie z samą Niebo.
– P-przecież ona nie żyje..? – może Maros od chmielu miał już halucynacje?