Strona 29 z 48

: 27 maja 2019, 18:18
autor: Dyskretny Sztych

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Leciał za nią, choć nie spieszyło mu się za bardzo. Z góry miał ładne widoki, w pewnym momencie leciał poniżej chmur. On jeszcze nie musiał obawiać się takich lotów nad ziemiami Cienia. Ciekaw był jak potoczyły się losy smoków na urwisku, ale pewnie niedługo się dowiedzą wszyscy. Takie wieści nigdy nie pozostają tajemnicą na długo.
Rozważania samca znowu przerwała Sztorm, kiedy gwałtownie obniżyła lot i uderzyła w taflę wody. Ał? Wzdrygnął się na samą myśl. Pływać potrafił, rzecz jasna, ale zdecydowanie tego nie lubił... Zamiast pójść w jej ślady, zaczął kołować nad brzegiem, stopniowo obniżając lot. Myślałby kto, że powietrzny będzie lubił tańce w chmurach. Niestety, Nepharr był raczej nudnym smokiem. Tak mu się przynajmniej wydawało. Dziedzictwo w genach tego nie zmieni.
Gdy jego łapy zetknęły się z miękkim piaskiem, wylądował w pełni. Złożył skrzydła i rozejrzał się. Jezioro było całkiem spore. Na jego środku była tez wyspa, ale nie taka zwyczajna. Wyczuwał coś dziwnego z tamtego kierunku. Nieprzyjemnego. Zmrużył ślepia. Dopiero gdy samica wypłynęła całkowicie na brzeg, zmienił punkt zaczepienia dla oczu. Spojrzał z powrotem na nią. Mokrą. Gdyby nie ta grzywa, pewnie nie było w tym nic komicznego, ale tak... jego pysk wykrzywił dziwny uśmiech. Hej, starał się uśmiechać, nie jego wina, że wyglądał przy tym jak upośledzony, szczerbaty bóbr.
Ładna fryzura – nie omieszkał złośliwie jej wytknąć tego faktu, gdy "uśmiech" już zniknął.
Ech, chyba powinni dokończyć rozmowę?
To co chciałaś wiedzieć o świecie za barierą? – przypomniał jej. Może straciła zainteresowanie? – Jak mówiłem, jest ogromny. Podejrzewam, że nie byłem blisko połowy zwiedzenia go w drodze tutaj...

: 27 maja 2019, 19:01
autor: Sztorm
Sztorm z zadowoleniem zauważyła, jak fioletowołuski osiada na plaży. Machnęła kilka razy łapami i oto wyłaniała się z wody, wprost na piaszczysty brzeg. Stała tak chwilę, ociekając ku jego uciesze, zanim dostrzegła uśmieszek i w odpowiedzi zaczęła się energicznie otrząsać, jak wilk, pryskając wodą we wszystkie kierunki, w tym również na nowego znajomka. Wyszczerzyła się następnie, wesoło i łobuzersko, podczas gdy jej grzywa napuszyła się sprężyście, wolna od ciężaru. Tak, teraz dopiero miała gustowną fryzurę.
Następnie usiadła obok niego, z ciężkim tąpnięciem, dużo bliżej niż poprzednio. Prawie musnęła go składając skrzydła i zajrzała w jego ślepia, czując że parę rzeczy wymaga sprostowania. Przemyślała sobie odpowiedź w powietrzu i szykowała się na dłuższą dla siebie przemowę. Chrząknęła więc, by oczyścić krtań.
Jeśli chodzi o Przywódcę... Nie zrozumiałeś. – mruknęła swoim niskim tonem, kręcąc łbem – Od źródeł do ujścia, czyli musi szanować nasze korzenie i kierować w stronę celu, który My chcemy osiągnąć. Nie da się zmienić natury rzeki, ale można ułatwić jej bieg. Lub utrudnić. – uśmiechnęła się znowu, delikatnie. Chciała, żeby zrozumiał, jak działa to w Wodzie. Była dumna z wielu tradycji kultywowanych w jej Stadzie i nie chciała, żeby przybysz zza bariery miał na ich temat jakiekolwiek inne poglądy. Wtedy przypomniała sobie coś, ostatnią rozmowę z Kaskadą i jej wyznanie. Niespodziewanie uśmiech na jej pysku stał się jeszcze szerszy – Nasz aktualny Przywódca jest zza bariery. Bardzo szanuje tradycje i wartości Wolnych Stad.
Był to w jej mniemaniu ostateczny argument na to, że nie pochodzenie warunkuje lojalność do wartości Wolnych Stad. O tym, że Kaskada Kości była jej Matką nie było sensu wspominać.

: 27 maja 2019, 20:02
autor: Dyskretny Sztych
Oho, tak nie będzie. Jak tylko zauważył ten jej diabelski uśmiech, który poprzedzał prawdziwe zło (otrzepanie się), zasłonił się częściowo jednym skrzydłem. Wolał mieć mokrą błonę niż pysk. Wyjrzał zza jego krawędzi dopiero gdy natrysk ustąpił. Łypnął na Sztorm nieufnie, ale chyba skończyła. Efekt był... piorunujący.
Wyglądasz jak mokra gęś – parsknął, wskazując szponem na jej barki z których zwisały mokre, skołtunione włosy.
Potem usiadła bardzo blisko. Spiął się zauważalnie. Nie przywyknął do takiej bliskości. Tak, ledwie muśnięcie było jej szczytem. To nie tak, że mu bliskość przeszkadzała i unikał jej jak ognia. Po prostu to coś nowego. Nie widział aby jego dawni towarzysze tak robili. Niby dwunogi, a jednak wiele zachowań mieli zbieżnych z tymi smoczymi.
To chyba znam jedną rzekę, której nurt się cofnął, a potem popłynął w stronę nieba – powiedział zachrypniętym, niezbyt zadowolonym z tego stwierdzenia tonem.
Zaś informacja o pochodzeniu przywódcy jej stada go zaskoczyła. Zaraz, jakie to właściwie było stado? Dopiero teraz Nephar zrozumiał jak bardzo na opak było ich spotkanie. Nawet się sobie nie przedstawili. Dziwnie wyszło. Zwęził nozdrza w przecinki, zastanawiając się co może odpowiedzieć, albo o co zapytać.
Omon gon oson. – Wymruczał sam do siebie, a potem zakłopotany podrapał się częściowo po piersi. Pokręcił głową, znów się zapomniał. – Sam nie wiem, czy jest sens tu zostawać. Wasze stada wydają się strasznie destruktywne, nawet wobec samych siebie. – Całe swoje krótkie życie poszukiwał tego za co warto walczyć. Jak dotąd nie znalazł.

: 28 maja 2019, 11:14
autor: Sztorm
Sztorm wyszczerzyła się bezczelnie, gdy skomentował jej wygląd. Nie wiedziała, jakie są gęsi za barierą, ale najwyraźniej porośnięte łuską i futrem miast piór. Kim była, by się kłócić? Ona sama powoli przyzwyczajała się już do sierści zarastającej coraz gęściej barki, kark i teraz potylicę. Swędziało już tylko na samym łbie, gdzie łuski powoli ustępowały czuprynie. Oby na tym grzywa w końcu przestała się rozrastać, bo nie wyobrażała sobie mieć cały pysk porośnięty włosiem.
A ja jednego Cienistego, który zmyślał. – dogryzła złośliwie i pokazała mu język. Uniosła jedną brew, gdy zaczął coś mamrotać, ale nie skomentowała. Sama wydawała z siebie szereg onomatopeicznych dźwięków, kiedy była młodsza. Bah! Dalej to robiła, gdyż nawet modulowane ryknięcie bywało dużo prostsze, niż próba układania zdań wielokrotnie złożonych.
Nie skomentowała jego wątpliwości. Każdy chyba musiał sam rozgryźć, czego chce. Dla niej nie istniało życie poza Wodą. Urodziła się i umrze w niej, tak jak Dymiący ujął to na swojej ceremonii. Nie rozumiała, jednak wątku o destrukcyjności. Do tego nieco drażniło ją, kiedy określał wszystkie Stada po poznaniu jednego, do tego w mniemaniu Burzy, najgorszego na ten moment z wszystkich. Była jednak spokojna, westchnęła więc głęboko i wzruszyła barkami.
Podnieś z ziemi kwaśny owoc, oceń cały krzew na podstawie jego zepsucia. – podsumowała jego postawę niechętnym mruknięciem. Nie znał Wody. Nie znał Ziemi, nie znał Ognia. Jednak oceniał ich wszystkich na podstawie zderzenia z niewielkim Stadem, w którym Przywódcy zmieniali się z prędkością kolorów liści jesienią. Był obcy, nie tylko dla niej, ale najwyraźniej dla koncepcji Wolnych Stad. Nie zrażało jej to jednak. Czyż najlepsi przyjaciele byli niczym więcej, jak niegdysiejszymi nieznajomymi? Cień najwyraźniej zrobił na przybyszu niezbyt dobre wrażenie. Burza mogła tylko spróbować zatrzeć je własną osobą.
Nie zauważyła nawet, że nie wymienili grzeczności. Niuanse konwenansów, kto by się tym przejmował. Szczególnie, jeśli był zza bariery. Istniała spora szansa, że imię które nosił, nie wybrał sobie sam. Uśmiechała się po swojemu, półgębkiem i obserwowała go gdy mówił, próbując wyłowić z jego mimiki więcej, niż chciał przekazać.

: 28 maja 2019, 12:43
autor: Dyskretny Sztych
Raczej miał na myśli, że ptaki wyglądają zabawnie gdy się moczą. O wiele bardziej niż futrzaki, przynajmniej w jego ocenie. Niestety, humor nieco opuścił Nepharra gdy po raz kolejny go wrzuciła do jednego jeziora z tymi przygłupami z urwiska. Chociaż, czy on sam nie robił tego wobec niej, tak jakby? Wzniósł oczy ku niebu.
Nie należę do stada Cienia – powtórzył to, co mówił wcześniej tylko bardziej lakonicznie niż teraz. – Ich... przywódca mi to zaproponował, miałem podjąć decyzję ale po tym co ujrzałem... – wzdrygnął się teatralnie. – Tak czy owak, gdy wszyscy zawiśli nad jego martwym ciałem, oznajmiłem, że nie chcę mieć z nimi nic do czynienia. I potem spotkałem Ciebie. – Urwał znaczną część historii, choć pewnie mogło to zabrzmieć jakby on zabił przywódcę Cienia. Chciałby, może wtedy mniej głupot wyleciałoby z jego pyska.
Zaraz potem to ona się oburzyła. Może nie ukazała tego, ale Nepharr wiedział kiedy ktoś był niezadowolony. Zwłaszcza smok. Ograniczona mimika ich pyska i gesty ułatwiały to zadanie. Nie zwykł przepraszać, ale lubił jej towarzystwo. Wolał, aby została. No tak więc...
Moba – powiedział cicho ze specyficznym, niskim akcentem. – Masz rację. To może mi powiesz jakie jest... – urwał na ułamek sekundy. – ... stado, z którego pochodzisz?
Gdy tak się uśmiechała, nie mógł się powstrzymać by wysunąć lewe skrzydło i ostrą kością na jego krawędzi delikatnie dźgnąć ją w czubek nosa, między nozdrzami. Boop. Nawet śladu nie zostawił.
Tam skąd pochodzę, smoki nawet w pary się nie łączą. Zasadniczo ciężko jakiegoś spotkać. Wydaje mi się, że podróżują i nie zagrzewają miejsca na dłużej. Może dlatego ciężej mi pojąć wasze, ekhm, tradycje. – Dodał naprędce, by się nie złościła bo jeszcze znowu splunie lodem, ale tym razem na jego pysk a nie pieniek.

: 28 maja 2019, 13:13
autor: Sztorm
Jej brwi w autentycznym zaskoczeniu powędrowały w górę. Przywódca Cienia martwy? Kolejny? Cóż, to była stanowczo interesująca informacja. Może przekaże ją razem w efektami patrolu Matce. Daleka była od rzucania oskarżeń, kto zabił kogo oraz dlaczego. Były to interesy innego Stada i póki ono samo nie wyciągnie łapy o pomoc, według Praw powinni pozostawić je suwerennym.
Zrobiła zeza, kiedy jego szpon dotknął jej nosa. Nozdrza miała, pewnie niespodziewanie dla niego, miękkie i aksamitne niby klacz, więc delikatne muśnięcie było dosyć, by nie mogła powstrzymać kichnięcia. Zabrzmiało wyjątkowo wysoko, jak na jej normalny niski, tubalny głos. Poruszyła nosem jak królik, powstrzymując kolejne kichnięcie i zachichotała, rzucając mu rozbawione spojrzenie zmrużonych ślepi.
Zadał też pytanie, które uświadomiło jej, że chyba czas się przedstawić. Wypięła pierś z dumą i nie spuszczając z niego wzroku oznajmiła oficjalnym tonem:
Jestem Sztorm Stulecia, Wojowniczka Stada Wody, które najlepiej oceniać, po jego unikatowych smokach. – następnie wyszczerzyła się jak krokodyl, prezentując pełen garnitur uzębienia.
Tak, po jego smokach... Szalony medyk i jego okaleczone trojaczki, socjopatyczna Przywódczyni, kleryk z depresją, jeden łowca na dnie oceanu, drugi wiecznie w terenie. Do tego Nakrapiana i Iluzja robiący do siebie maślane ślepia oraz ich sierociniec na kółkach. No i Zgliszcza, druga połowa jej Apokaliptycznego Duetu, partner w brojeniu od kiedy byli pisklętami. W mniemaniu Sztormu jednak nie było lepszego Stada niż Woda. Rozsiadła się następnie wygodnie, przysunęła znowu nieco bliżej i wbiła w fioletowego zachłanne spojrzenie.
Opowiedz więcej. – poprosiła, tym swoim niskim głosem olbrzymka. Jeśli była jedna rzecz, którą Stulecie kochała tak mocno jak swoje Stado, to były nią opowieści. Nie miało znaczenie jakie ani o czym. Byle były nowe, interesujące i opowiedziane dla niej.

: 28 maja 2019, 16:47
autor: Dyskretny Sztych
Hm. Sztorm Stulecia. Słowo Prawdy. Żer Zwierząt. Nietypowa tradycja i chyba niezbyt przypadła mu do gustu. Przekrzywił głowę. Wojownik. To było coś innego? Nie miał pojęcia że maddary ktoś używał do walki w regularny sposób, jako czarodziej. Nie wiedział też nic o uzdrawianiu, nie mówiąc o polowaniu – bo przecież każdy powinien dbać o siebie sam w tych aspektach.
No i Stado Wody. Znał już Cień od bardzo złej strony, na pewno nie postanie jego łapa w tamtych stronach. Może jednak faktycznie nie powinien spisywać wszystkiego na straty? Na pewno o to zapyta, ale czy teraz to dobry moment?
Nepharrar. – Odparł nieco rozbawiony faktem, że on nie miał żadnych tytułów czy przynależności którymi mógłby się poszczycić.
Chciała opowieści, no dobrze. Może jak on zaspokoi jej ciekawość, wtedy ona powie mu coś więcej o swoim stadzie. O ile była w stanie. Samiec wyciągnął przed siebie przednie łapy i się położył na piasku. Nie był dobry w historie, zwykle ograniczał się do konkretów. Chyba ją zawiedzie kunsztem? Lub raczej jego brakiem
Ja wychowałem się u podnóża gór zamieszkałych przez niewielkie plemię niziołków. To tacy... miniaturowi ludzie – próbował łapą pokazać wzrost dorosłego osobnika, naprawdę były drobne. – To pokojowe istoty. Mieszkają w jaskiniach, pod ziemią, na zewnątrz wychodzą głównie do zwierzyny którą hodują. Nie polują bo nie mają takiej potrzeby. Są też przez swoją łagodność i drobność dość łatwym celem, niejednokrotnie inne dwunogi próbowały to wykorzystać.
Jak tak sobie pomyślał, to nawet trochę za nimi tęsknił. Miło się obserwowało taką sielankę. Szkoda, że skończyła miernie. Ciekawe czy to miał na myśli Tejfe?
Nie pamiętam czy miałem opiekuna, rodziców. Wiem tylko, że choć niski lud mnie się obawiał od pisklęcia, to dokarmiali mnie. Pewnie liczyli, że wtedy zostawię ich w spokoju. Przynosili owoce, mięso. Co tam obecnie posiadali. – Przeciągnął się, urywając nagle opowieść. Ciekawe czy Sztorm będzie go podejrzewać o zabicie tej grupki.

: 28 maja 2019, 17:27
autor: Sztorm
Siedziała na zadzie, jak wilk kompan i słuchała z uwagą, tego co mówił. Nie przerwała nawet raz, chłonąc opowieść stanowczo zbyt krótką, jak na jej opinię. Sztorm nie znała ludzi i nie słyszała o niziołkach. Była młoda, ledwo spotkała dwa drapieżniki w swoim krótkim żywocie. Usilnie próbowała przypomnieć sobie cokolwiek, co słyszała na ten temat. Widziała kiedyś gnoma, który jakiś czas przebywał na terenach wspólnych. Jak oni nazywali te dziwne rasy? Ach, tak.
Hunomawidy. – pokiwała łbem, rzeczowym tonem – Bezłuskie i prawie łyse, na dwóch łapach? – spytała dla sprostowania. Nieco była obrzydzona, sama koncepcja takich stworów w jej głowie budziła odrazę. Ale widziała gnomią samicę, która miała jedynie skąpą grzywę na szczycie głowy, a resztę ciała różową jak glizda. Biedne brzydactwa.
Coś znowu zaswędziało wysoko na karku, wygięła więc grzbiet nieco i podrapała się po potylicy końcem ogona. Jednocześnie próbowała sobie wyobrazić, jak smutne musiało być dzieciństwo fioletowego bez jednego prawdziwego kompana do zabaw. Kiedy ona była młodsza prawie rozniosła obóz od ilości psot. W tym czasie on musiał żywić się resztkami, zdany na litość jakiś dwunogów, co nawet nie potrafili walczyć. Kiedy jej pysk znów skierował się w jego stronę, miała na nim nieco poważniejszy, ale też łagodniejszy wyraz. Współczuła mu tej samotności. Może dlatego tak ciężko mu było przynależeć do Stada?
Co się z nimi stało? – zapytała, chcąc usłyszeć koniec opowieści. Rozsiadła się też pewniej, a jej ogon położył się na piasku, delikatnie dotykając końcówki jego ogona. Nieśmiały gest otuchy – nie litości, bo i nie było nad czym się litować. Nepharrar był silny i wyszedł z tego w całości. Nie było też nic z litości w jej spojrzeniu, raczej uznanie dla siły jego charakteru. I może nieco rodzącej się do nowego znajomka sympatii?

: 28 maja 2019, 18:04
autor: Dyskretny Sztych
Huno.. co? Pokręcił głową.
Humanoidy – poprawił ją. – Niziołki to raczej miały jasną skórę i jasne lub ciemne włosy. I takie śmieszne stopy – nawet się uśmiechnął na samo wspomnienie.
Męczył się trochę od samego patrzenia na jej zmagania z futrem. Podniósł się do siadu ponownie i sięgnął łapskiem do jej karku, delikatnie go masując. Uważał aby szpony nie naruszyły miękkich tkanek ani nie wyrwały kudłów. Sunął z karku do łopatek, a potem wracał. I tak powtarzał czynność. Lekko skrobał, delikatnie, ciekaw czy jej to ulży. Ciężko musiało być samicy, skoro nie mogła tam porządnie sięgnąć.
Na zadane pytanie skrzywił się lekko.
Wyrżnięto ich – powiedział dosadnie, nie rozczulając się. Jego więź z niziołkami to raczej taki wzajemny szacunek: on ich nie próbował atakować, oni dawali mu rosnąć i nawet podsuwali jedzenie w gorszych porach roku. Słabszy zawsze zostanie zgnieciony przez silniejszego, tak działała natura. – Sam nie wiem co to było. Może ogry, z daleka nie szło dobrze się przyjrzeć. Nie chciałem być następny, a miałem wtedy kilka księżyców więc wiele bym nie zdziałał. Wyruszyłem potem na północ, spotykając więcej dwunogów niż smoków. – Podrapał się po pysku niedbale. – Jeden z nich chyba stąd pochodził, ale nie miałem okazji dopytać. Nie był w każdym razie zadowolony z tego faktu. Może dlatego mój osąd jest lekko... przyćmiony.
Urwał opowiastkę, kiedy poczuł dotyk na końcówce ogona. Zerknął na nią zamyślony. Nie wiedział co to oznaczało. Litość? Chyba tak. Posłał jej blady półuśmiech.
Ty zakładam miałaś tu rodzinę, opiekunów, więc nie groziło ci tak naprawdę nic? – próbował zgadnąć. – Czasem zastanawiam się, czy gdyby i mnie przyszło wykluć się w lepszych warunkach, nie byłbym taki skostniały – zafalował górną wargą w ramach żartu. Niech się nie smuci, on zaakceptował swój gorzki los. Co nie znaczy, że nie mógł go odmienić.
A propos tego...
Jak smoki spoza bariery dołączają do stad? Chyba nie ufacie każdemu ot tak? – pstryknął palcami.

: 29 maja 2019, 10:03
autor: Sztorm
Pokiwała łbem z mądrą miną. Hunawatidy. Przecież powiedziała, nie? Nie odezwała się jednak, słuchając dalej Nepharrara. Kiedy jego łapa powędrowała do jej karku, zastygła spięta. Jednak rozluźniła się zauważalnie, kiedy delikatne, okrężne ruchy szponów przynosiły ulgę zarówno swędzącej skórze, jak i zmęczonym plecom. Fioletowy za to mógł wyczuć pod łapą węzły spiętych mięśni, zaplecione pod jej łuskami przez długie miesiące treningów. Pazury w swej wędrówce przejechały po niedoskonałościach, wyszczerbionej łusce czy lekko podartej błonie u nasady skrzydła – widać było, że wojowniczka nie oszczędzała się. Przez na wpół-transparentną naturę jej łusek ciężko było to zauważyć od razu, ale mimo wyraźnie młodego wieku, nosiła też kilka głębszych blizn. Samo futro, uciekające między palcami, było aksamitnie miękkie, jak coś pośredniego między kaczym puchem, a końskim włosiem.
Sztorm zaczęła pomrukiwać, kiedy jego szpony zahaczały, o co przyjemniejsze miejsca. Bogowie! Dlaczego nikt nie zrobił tego wcześniej? Czuła jak nerwy ostatnich dni, wojna, kelpie, mianowanie na wojownika – wszystko rozpływa się w lekkiej mgiełce. Nie przestawała jednak słuchać, choć ślepia miała zmrużone. Wydała z siebie mruknięcie ubolewania, kiedy powiedział o śmierci dwunogów. W końcu jacy by nie byli, dotrzymywali mu towarzystwa. Kiedy spytał o jej rodzinę, otworzyła jedno ślepię i rzuciła mu nieco rozleniwione spojrzenie
Matkę. Garść starszego rodzeństwa, przybranego ojca i przyjaciół, wszystko w Wodzie. Obrzydliwie normalne dzieciństwo. – wymruczała z charakterystyczną już nutą sarkazmu. Kolejne pytanie jednak spowodowało jej zauważalne poruszenie. Otworzyła oba ślepia i spojrzała na niego poważnie. Czy on właśnie oznajmił jej, że chce dołączyć do Wody? Niepewny uśmiech półgębkiem pojawił się z nadzieją na jej pysku.
Musisz porozmawiać z naszym Przywódcą. Chcesz, bym ją tu wezwała?
Dzięki posiadaniu kompana Sztorm lepiej i lepiej radziła sobie z komunikacją magią. Słowa dalej kleiły się ledwo ledwo, a każdy kontakt powodował zawroty głowy, ale prawie mogła prowadzić rozmowy na odległość. Jak na magiczną analfabetkę z przed kilku księżyców, to był zdumiewający postęp! Wychodzi na to, że kelpie szkoliła ją w równej mierze, co ona kelpie.

: 29 maja 2019, 10:43
autor: Dyskretny Sztych
Trochę go zdziwiła reakcja samicy na jego masaż. Aż tak była spięta przez porost futra? Może się z nim nie urodziła? Nawet by zapytał, ale chyba nie wypadało mu. Tak czy owak, kontynuował to delikatne drapanie. Nie dało się nie wyczuć blizn. Od początku rozsiewała wokół siebie aurę wojownika, toteż go to nie zaskoczyło. Co najwyżej był zdziwiony, że tylko w tym miejscu były one wyczuwalne. Ale przecież nie zamierzał jej dotykać po całym ciele aby to sprawdzić. Specyficzna barwa łusek naprawdę całkiem nieźle maskowała wszelkie niedoskonałości. O ile ktokolwiek na to tak patrzał – dla niego szramy były powodem do dumy. Oznaką, że nie należy zadzierać.
Gdy znalazł to wrażliwsze miejsce, pozwolił sobie delikatnie wbić szpony. Nie przebił tkanki, raczej nie miał nawet na tyle siły, ale na pewno to wyczuła. Nacisnął pomiędzy kręgami jej kręgosłupa przy karku i przesunął w dół, aż między barki. Tam też zakończył, ciekaw jak długo samica wytrzyma bez kolejnej konieczności drapania się. Zerknął na swoją łapę.
Mam nadzieję, że jutro nie obudzę się z porostem na łapie – zażartował dokuczliwie.
Czyli miała pokaźną rodzinkę. Dla niego to niezwykłe, nigdy nie widział smoczej rodziny. A tej parodii którą ujrzał na zdradliwym urwisku rodziną by nie nazwał. Raczej bandą zebranych w kupie losowych smoków, które same nie wiedziały czego chcą. Na samo wspomnienie miał ochotę wykrzywić pysk w grymasie. Na szczęście się powstrzymał, jeszcze samica by to opacznie zrozumiała.
Niektórzy łakną normalności, a inni by od niej uciekli. Chyba taka natura rozumnych istot, zawsze dążą do tego, czego nie było dane im zasmakować – zamyślił się.
Ją. Przywódcę. Samica? Hm. U niziołków panował patriarchat, i do tego przywykł. Tutaj chyba nie miało to aż takiego znaczenia. Rozmyślał nad tym jaka była heda stada Wody. Czego miał się spodziewać? Co powiedzieć? Nie miał za wiele do zaoferowania, więc z góry nie zakładał aby miał prosić o pozwolenie na zostanie jednym z tutejszych stad. Raczej chciał zwiedzić okolicę i wrócić skąd przybył. Poznał jednak kilka sympatycznych osób.
Zasadniczo pytałem tak ogólnie, ale czemu nie – powiedział wymijająco. – Choć wątpię, aby to dało jakiś efekt. Jak sama zauważyłaś, lichy ze mnie materiał na autoreklamę.
Spojrzał po sobie wymownie. Przeciągnął się znowu, ale tym razem nie położył się już na piasku. Cóż w najgorszym wypadku po prostu odejdzie z powrotem za barierę, prawda?

: 29 maja 2019, 11:47
autor: Sztorm
Jego łapy czyniły cuda. Skrzydła za nią oklapły bezwładnie, a kiedy zabierał łapę spojrzała za nią tęsknie. Sztorm zdecydowanie mogłaby mieć takiego smoka w Stadzie. Poruszyła barkami w bezgłośnym śmiechu, na myśl o tym, że jej futro mogło być zaraźliwe. Chociaż w sumie, sama nie miała go od zawsze.
Obawiam się, że to potrwa dłużej. Mojemu zajęło to jakieś dziesięć księżyców.
Wyszczerzyła się bezczelnie, pozostawiając stopień zakażalności sierścią w kwestii otwartej. Tak naprawdę Remedium gruntownie ją przebadał kiedy weszła w gwałtowny okres wzrostu. Wiedziała, że gdyby w jej grzywie było coś groźnego dla innych, pewnie by ją ostrzegł. Neph nie musiał tego jednak wiedzieć. Rzucała mu więc łobuzerskie spojrzenie, kiedy mówił dalej.
Wydawał się zamyślony. Jednak było w nim coś, co wydawało się pragnąć wyrwać się z samotności. Sztorm nie chciała go tak zostawiać. Smoki koniec końców, były stadnymi stworzeniami. Młoda idealistka jednak wiedziała, jakie będzie pierwsze pytanie Kaskady, jeśli ją tu wezwie. Prychnęła tylko, kiedy podsumował siebie jako mało użytecznego i zapatrzyła się w toń jeziora przed nimi.
Milczała chwilę, jak zawsze układając słowa w głowie, zanim wypowie głośno jakąś dłuższą sentencję. Na jej pysku wciąż błąkał się uśmiech półgębkiem, a niebieskie ślepia łowiły ptaki lądujące na powierzchni wody w oddali. Kiedy się w końcu odezwała, mówiła cicho, choć pewnie. Niski, grzmiący głos był nawet przyjemny, kiedy już się doń przyzwyczaić.
Być w Stadzie to zaakceptować, że w życiu jest coś więcej, niż tylko Ty. Każdy z jego członków przysięga je wspierać, tym samym wspierając siebie jako jego część. To rodzina, która stoi za Tobą, przez dobre i złe chwile. Nie zostawi Cię w kalectwie, starości czy chorobie. Ale Ty musisz być gotów robić to samo dla nich.
Istna przemowa, jak na zazwyczaj cichą Stulecie. Temat jednak uderzał w te same czułe struny, które nowy znajomy poruszył w jej duszy jeszcze na granicy. Spuściła wzrok na własną łapę, jakby próbując zobaczyć w niej coś innego niż tylko smocze szpony. Ścisnęła w nich garść piasku, drobinki zaczęły się przesypywać między jej szponami jak miniaturowa lawina. Jej myśl wędrowały daleko, do spotkania młodych, na którym zaciekle broniła praw okaleczonych przez duchy. Czuła nieco dumy, że dekadę później była wciąż taka sama... Smoczyca uśmiechnęła się półgębkiem do własnych wspomnień.
Wojownicy, Czarodzieje, Łowcy, Piastuni, nawet Adepci i Pisklęta. Każdy ma znaczenie, funkcję i unikalną wartość. Musisz sam wiedzieć, czy chcesz być tego częścią. – otworzyła pięść, by potrząsnąć nią energicznie, otrząsając z piachu i patrząc ponownie na Nepharrara. Uniosła brew i dodała znacząco, ze znajomą już nutką sarkazmu – Zanim wezwę tu Kaskadę Kości.
Prawda była taka, że nie chciała zawracać głowy Matce jeśli fioletowołuski wciąż się wahał. W Wodzie traktowali poważnie swoje wyboru. "Urodziłem się i umrę w Wodzie", słowa Dymiącego z niedawnej ceremonii ciągle echem obijały się w jej głowie, ciepłem zaś rozlewały się po sercu. Urodziłam się i umrę, ale przed tym będę w niej żyć...

: 29 maja 2019, 12:10
autor: Dyskretny Sztych
Chyba nawet by się roześmiał gdyby podzieliła się swoimi myślami. No tak, jego atutem zawsze były łapy, ale nie sądził, że aż tak...
No to zostało mi kilka księżyców życia – powiedział iście dramatycznym tonem. – No co? Nie patrz tak na mnie, ja nie miałbym tak dobrej drapaczki jak ty. Ukróciłbym inaczej swoje męki!
Ale dobra atmosfera i humor opuściły rozmówców kiedy znowu zeszli na trochę bardziej poważne tematy. Cały czas ją uparcie obserwował, jakby doszukując się w jej mimice odpowiedzi na tyle pytań jakie miał. Brała to bardzo osobiście, to na pewno. Ewidentnie była stadu oddana, a on nie rozumiał jak to możliwe. Aż tak była związana z tymi smokami? Nawet jak nie łączyły ją ze wszystkimi więzy krwi? No, właśnie, to pierwsza wątpliwość jaka go ogarnęła.
Także przesunął wzrokiem na jej łapę. Coś wspominała? Nie umiał wyczytać jej zbyt dobrze. Czy blizn nabawiła się w obronie stada? Będąc tak młodą? Zaczął rozważać czy nie byłoby po prostu bezpieczniej udać się z dala od tego miejsca. Żer mu już uświadomił smutną prawdę: gdy chcesz mieć spokój, trzymaj się z dala od stad. Bo one zawsze sobie skaczą do gardeł, prędzej czy później.
I on wyłączył się na chwilkę, odnosząc się dopiero po wielu uderzeniach serca do jej słów:
Zawsze szukałem czegoś, kogoś, za co warto walczyć. Jak pewnie wiesz, życie samotnika, obserwatora szczęścia innych nie zadowala mnie w pełni – zaczął, a głos miał raczej cichy. Nie żeby się tego wstydził, po prostu nie lubił mówić o sobie. Podniósł na nią spojrzenie. Wejrzał w te błękitne ślepia. Tam chciał znaleźć szczerą odpowiedź na swoje pytanie, nie tylko w słowach jakie ona wypowie. – Jak ktoś kompletnie mi obcy może mnie traktować z marszu jak rodzinę? Przelać za mnie krew? Łatwo tak mówić, gdy się urodzi wśród takiej grupy. Ale ktoś spoza? Przecież nie poczuje się od razu częścią czegoś większego. Zawsze byłbym obcy, czy nie tak?
Od razu na myśl przyszła mu utopia o której mówił Tejfe. Rodzina, wszędzie miłość. Co prawda Stado Wody z opisu nie brzmiało aż tak groteskowo jak życzył sobie zapłakany przywódca Cienia, ale na pewno miało jakiś wspólny mianownik.
Cóż, przynajmniej nie namawiała go by zrobił to jak najszybciej, byle mieć to z głowy. Szanowała jego wybór i zdanie, i samo to już podpowiadało Nepharrarowi co powinien zrobić lub powiedzieć. Jeżeli jej stado choć w połowie było tak życzliwe jak ona, nie musiałby się nawet zastanawiać. Sam może był faktycznie skostniały i nie przejawiał za wiele radości, co nie oznaczało, że jej nie odczuwał. Robił to, ale na własny sposób.
Wojownik – wymruczał po chwili. – Myślę, że w takiej roli bym się odnalazł.
Ale nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił drobnego żarciku.
Znając jednak życie, zamkniesz mnie w grocie i każesz się drapać ilekroć najdzie cię ochota? – uśmiechnął się zgryźliwie. – Ostrzegam, mam rygorystyczną dietę. Za takie usługi się płaci. – Puścił jej perskie oko.

: 29 maja 2019, 12:39
autor: Sztorm
Kiedy patrzył w jej ślepia, widział tam nic tylko szczerość intencji. Sztorm była prostolinijną smoczycą o moralności ugruntowanej głębiej niż dno Zimnego Jeziora. I chociaż widziała w nim kogoś, kto przyniósł by Stadu wiele pożytku, wiedziała że decyzja należy ostatecznie do niego. Pokręciła łbem na boki, jakby próbowała wytłumaczyć coś prostego małemu pisklęciu.
Jestem Wojownikiem. Ale nie za Ciebie będę krwawić. Nie za Ciebie walczyć i nie za Ciebie umierać. Tylko za Stado, którego byłbyś częścią. – przekręciła łeb na bok i dalej nie spuszczała z niego ślepi – Ale musisz naprawdę być jego częścią. Kaskada może tylko dać Ci szansę, ale to od Ciebie zależy, czy będziesz Smokiem Wody.
Za dużo słów. Zaczynało ją to męczyć. Strzepnęła skrzydłami, zbierając je z piasku i układając na grzbiecie. Na uwagę o potencjalnej roli, obrzuciła go taksującym spojrzeniem. Budowę miał dosyć krzepką, a łuski grube. Może nie padłby pod pierwszym ciosem Iluzji, ale do Zgliszczy jeszcze mu daleko. Zamruczała jednak potwierdzająco, zastanawiając się jednocześnie, jak wyglądałoby jego mianowanie. Dostanie Mistrza, czy może sam test?
Cichy śmiech zatrząsł jej ciałem, gdy wspomniał o zamykaniu w grocie. Gdyby tylko wiedział... Paradoksalnie jej grota była zbudowana jak jedna wielka pułapka. Kto wie, może Nepharrar do nich dołączy i będzie miał okazję zrozumieć ten niezamierzony żart?
Mam siostrę łowcę. – wyszczerzyła kły drapieżnym uśmiechu i również puściła mu oczko, jakby to przesądzało sprawę.
Polubiła tego smoka. Miał poczucie humoru i serce we właściwym miejscu. Do tego wydawał się taki samotny, że Sztorm nie mogła powstrzymać fali sympatii. Nie chciała jednak naciskać. Sam musi postanowić, co zrobić ze swoim życiem.

: 29 maja 2019, 12:47
autor: Dyskretny Sztych
Był trochę opóźniony jeżeli chodziło o aspekty społeczne. Trudno go winić, nie miał z tym wcześniej do czynienia. Samica mówiła mądrze, jak na mięśniaka którego zgrywała. Zazwyczaj mięśnie nie szły w parze z intelektem, przynajmniej z tego co on zaobserwował. Cóż, może i tym różnią się smoki pod barierą? W życiu nie znalazłby tyle empatii w kilku osobnikach ze swojej krainy, co w tej jednej młodej wojowniczce. Potarł łapą o pierś.
Po kolejnych słowach zamilkł na dłużej. Nawet nie przedłużył dowcipu o jej siostrze (a tak go kusiło!). Rysował pazurem coś na piasku, bliżej nieokreślone kształty. Nie lubił siedzieć bezczynnie, takie jego personalne zboczenie. W końcu przerwał głuchą ciszę głośnym chrząknięciem.
Myślę, że możesz wezwać he... to znaczy, przywódcę stada. – Oznajmił, najwidoczniej się namyślił.
Nie był tylko pewien czy to, co powie przekona samicę, która miała się tu zjawić. Czas pokaże. Zawiesił wzrok na wyspie w oddali, na środku jeziora. Kalkulował w ciszy.
Mam tylko nadzieję, że nie rozpłacze się jak przywódca Cienia, pomyślał.

: 29 maja 2019, 13:19
autor: Sztorm
Milczała obok niego. Prawie słyszała jak fale myśli chlupoczą w fioletowym łbie obok. Uśmiechnęła się półgębkiem i patrzyła na odbicia promieni słońca na toni jeziora, rozmyślając o tym, jak przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie.
Sztorm bywała naiwna i prostolinijna. Mogła robić złośliwe psikusy i docinać sobie z innymi smokami, nawet walczyć pojedynki, jakby chciała zabić przeciwnika. Nie było w niej jednak jednej uncji nienawiści. Gdyby jej szpony rzeczywiście kogoś poważnie okaleczyły, ona sama czułaby się potwornie. Miała silne poczucie powinności wobec Stada, opiekuńczą naturę i niezachwiany kręgosłup moralny.
Nie budowała też jakoś specjalnie stereotypu silnej wojowniczki, będąc na co dzień raczej spokojna i wyluzowana. Lubiła chełpić się swoim refleksem, ale jej potężna sylwetka i zbita budowa górskiego smoka była wystarczająca, by być traktowanym poważnie. Nie wpadała łatwo w gniew i kiedy nie była wykończona po walkach, jak dzisiaj, miała prawie niespożyte pokłady energii.
Kiedy jednak ktoś nagiął jej dobrą wolę, ze smyczy spuszczała na niego pełną furię sztormu... Część charakteru przeniesiona chyba w genach po Matce – tej samej, którą teraz Nepharrar chciał spotkać. Posłała mu tajemniczy uśmieszek. No to się zacznie.
Zmrużyła ślepia i skupiła się na obrazie Kaskady. Próbowała wyobrazić sobie Obóz Wody, jej grotę, skaliste wybrzeże... Skanowała myślą, szukając umysłu, który odpowiadał jej wyobrażeniom. W końcu dostrzegła, jasny punkt w ciemnościach. Uczepiła się go, jak tonący brzytwy i wepchnęła siłą prawie przekaz.
Zimne Jezioro. Mała plaża. Samotnik.
Transparentne łuski pobladły zauważalnie, a Sztorm wbiła szpony w ziemię. Puściła myśl, której wcześniej się tak usilnie trzymała i otworzyła szeroko ślepia, łapiąc kilka gwałtownych wdechów. Przeniosła spojrzenie na Nepharrara i uśmiechnęła się lekko, by go uspokoić. Lepiej, by zachował nerwy na smoczcę, która właśnie przybywała. Będą mu potrzebne.

: 29 maja 2019, 16:54
autor: Gorycz Losu
Gdyby nie to, że Kaskada Kości nie była smoczycą której można było tak o podrzucić jajo zastanowiłaby się, czy Sztorm Stulecia ze swą magiczną ułomnością na pewno była dzieckiem jej i Daru Tdary. Nawet prostego, rozbudowanego przekazu nie potrafiła wysłać.
Wojowniczka Wody i nieznajomy musieli chwilę poczekać, by Czarodziejka mogła dostać się na Tereny Wspólne z własnej groty, ale w końcu granatowy kościotrup wylądował przed nimi z nieprzyjemnym grymasem na pysku.
Złożyła skrzydła i obrzuciła samotnika chłodnym spojrzeniem niemalże białych ślepi, po czym zignorowała go i skupiła uwagę na córce. Nie była nieostrożna – Czarodziejka nie była gotowa do walki tylko gdy spała – ale nie obdarzała samca swoim zainteresowaniem.
– I? – Po co Inurta zmusiła ją do opuszczenia Obozu? Samiec nie był pisklęciem, a do tego płeć trochę nie ta by zainteresował się nim Iluzja Piękna. A i jego poprzedni podrzutek, za którego poręczył, chyba zdążył zdechnąć. Kaskada Kości, choć sama dołączyła do Stada Wody jako dorosły smok, po napaściach na obóz była chyba ostatnim z Przywódców którego chciałoby się prosić o dołączenie. Przynajmniej jeśli chodzi o Ogień i Ziemię, w Cieniu nigdy nie wiadomo kto akurat sprawuje władzę.

: 29 maja 2019, 17:22
autor: Sztorm
Widząc niewielki cień na niebie, Sztorm przełknęła ślinę. No i przyleciała. Przez chwilę ważyła w myślach, czy było warto. Nie mieli jednak innego wyboru, a jaka by nie była, jej Matka rzeczywiście dbała o ich Stado. Ostatecznie westchnęła ciężko i uniosła zad, ogonem trącając znajomka, by też powstał. W końcu to proste zasady dobrego wychowania, a szansę na pierwsze wrażenie ma się tylko raz.
Kiedy samica osiadła na piasku przed nimi, skinęła jej łbem z szacunkiem. Zdecydowała się nie komentować głupkowato jednosylabowego pytania, pomimo że bardzo chciała. Trzeba robić dobre wrażenie przy obcych. Poza tym, lubiła kolor swoich łusek i rżące plamy kwasu mogły być uciążliwe na dłuższą metę.
Nepharrar. Bez Stada. – łapą wskazała matce smoka, jakby próbowała tym samym namówić ją, do zwrócenia nań uwagi. Po czym spojrzała na fioletowego, jakby samym wzrokiem przekazać mu "odwagi!". Jej łapa opadła, nie ważyłaby się lekceważąco wyciągnąć ją w kierunku granatowołuskiej. Chrząknęła i powiedziała twardym tonem – Kaskada Kości, Przywódczyni Wody.
Po tym wstępnie wykonała krok w tył i przytomnie zamilkła. Teraz wszystko zależy od Nepharrara. Niepytania nie miała zamiar wcinać się w tą dyskusję.

: 29 maja 2019, 17:42
autor: Dyskretny Sztych
Czekał w milczeniu, w głowie tkając różne możliwe scenariusze. Jak wyglądała ta cała Kaskada Kości? Jaka była? Równie przystępna co Sztorm? A może właśnie nie? Czy daleko jej do Tejfe? A może bliżej Kheldara? Rył pazurem w piachu gdy tak czekał. Nie to, że się niecierpliwił. Nawet nie do końca stresował. Jak nie wyjdzie to przecież ma zawsze plan awaryjny, nie? Odejść. Tylko jakoś po spotkaniu kogoś tak uprzejmego jak wojowniczka nie chciał tego robić. Ale zrobi to, jeśli zostanie do tego zmuszony.
W końcu na niebie zamajaczyła drobna sylwetka. Lepiej się jej przyjrzał dopiero gdy czarodziejka wylądowało. O losie, to na pewno żywy smok? Zamrugał wymuszenie, chcąc zamaskować swoje zaskoczenie. Co tam Sztorm mówiła o łowcach i dbaniu o siebie? Kaskada Kości dosłownie była... z kości. Szturchnięty przez rozmówczynię faktycznie się podniósł. Nie znał za dobrze manier, ale coś tam kiedyś podpatrzył tu i ówdzie. Może i w tym wypadku zadziała. Skinął nisko głową, ale przywódczyni w ogóle nie była nim zainteresowana. Ledwo na niego spojrzała.
Młodzik od razu skojarzył słowa Kheldara. "Szacunek i dyscyplina". Czy tak kiedyś wyglądał dawny Cień z opowieści? Sztorm ewidentnie szanowała Kaskadę Kości, może i nawet trochę się jej obawiała? Musiała mieć spory autorytet, skoro mimo tak lichej postury potrafiła sprowadzić innych do pionu.
Tak jak myślał, na przedstawieniu Sztorm skończyła swoją część. Ekstra. Co właściwie miał mówić, jak zacząć? Nie był najlepszy w te klocki. Chrząknął, by pobudzić struny głosowe do pracy. Darował sobie czcze pochlebstwa, samica nie wyglądała na taką, która chciałaby ich słuchać. A i on nie był zbyt dobry w ich rozdawaniu.
Sztorm opowiadała mi o waszym stadzie – zaczął, a że słaby z niego mówca, przeszedł do sedna stosunkowo szybko. – Nigdy nie żyłem w grupie, więc mimo licznych opowieści w dalszym ciągu jest to dla mnie coś nowego. Nie wiem jak dokładnie wygląda możliwość ubiegania się o przyjęcia w szeregi stad pod barierą, ale wiem, że chciałbym o tę szansę poprosić Ciebie, jako przewodnika stada Wody o którym usłyszałem tak wiele dobrego. – Powiedział, patrząc na znacznie starszą i wyższą od siebie samicę z dołu. – Samotna tułaczka od wyklucia nie jest czymś, co chciałbym robić do końca swych chwil. Nie spotkałem dotąd zbyt wielu smoków, a już na pewno nie stada. Nie wiem jak to jest mieć rodzinę czy przyjaciół, ale wiem, że chciałbym się tego dowiedzieć. I mieć coś, kogoś, za co warto walczyć i budzić się każdego dnia.
Zastanawiał się czy brzmi bardzo patetycznie. Kaskada Kości zapewne wielokrotnie przeprowadzała tego typu rozmowy, a i on nie był pierwszym który o członkostwo się ubiegał. Pytanie tylko, jak wielu osobom się udało? Przełknął cicho ślinę. Z jakiegoś powodu czuł, że ta rozmowa nie będzie przyjemna. Wszak nie miał do zaoferowania nic, a jedyna wiarygodność leżała w słowach młodzieńca. To tak, jakby jej nie było wcale.

: 29 maja 2019, 18:03
autor: Gorycz Losu
Po niezwykle elokwentnej prezentacji Sztormu – hipokryzja? gdzie? – Kaskada Kości przeniosła w końcu spojrzenie lodowych ślepi na Nepharrara i zmrużyła je nieznacznie. Wysłuchała cierpliwie jego słów, ale wyraz jej pyska nie zelżał ani odrobinę. Nawet gorzej – kącik granatowego pyska wykrzywił się, w znanym Sztormowi Stulecia złośliwym uśmieszku.
– Jakże mi miło, że chciałbyś się dowiedzieć jak to jest mieć rodzinę w moim stadzie. – Zaczęła i powoli oblizała kły w swoim nerwowym tiku. – Ale co z tego będzie miało Stado Wody? Widok Ciebie, budzącego się każdego dnia?

: 29 maja 2019, 18:14
autor: Dyskretny Sztych
Jakże ciężko było gryźć się wewnętrznie w język, sam lubił operować sarkazmem, tu jednak nie wypadało tego robić. Na szczęście Sztorm go jako-tako przygotowała psychicznie na to, że rozmowa z Kaskadą Kości nie będzie łatwa. Przynajmniej nie lała słów na darmo, to na pewno cenił sobie w smokach.
Chciałbym szkolić się na wojownika. Jestem jeszcze młody, więc na tym etapie nie mogę pochwalić się wielkimi dokonaniami, ale znam podstawy walki. Nie zamierzam być darmozjadem, zapracowałbym na miejsce w stadzie, jak i na przyszłość jaką bym z nim wiązał. Jestem gotów bronić waszych ziem i smoków, nawet jeżeli na ten moment nie jestem siłą z którą trzeba się liczyć, to wiem, że w niedalekiej przyszłości nią będę. – Nie zamierzał jej okłamywać czy mamić czczymi obietnicami. Sama widziała że jest ledwo wyrośniętym smarkiem i wielu rzeczy musi się nauczyć. Z drugiej strony, czy takie jednostki nie łatwiej sobie podporządkować?
Och, a propos.
Mógłbym też mieć raczej istotne informacje na temat innego stada, w których posiadanie wszedłem przypadkiem. To jest, jeżeli cię to interesuje. – Dodał, bo to co działo się na urwisku chyba nie było codziennością? A jeżeli tak, to naprawdę straci wiarę w tamtą grupę.