Strona 29 z 38

: 19 sty 2021, 23:48
autor: Trzask Płomieni

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Faktycznie pominął trochę informacji, ale gdy był zakłopotany to często wypuszczał część rzeczy drugim uchem.
Czy ja wiem – przyznał, bo nawet nie był pewien i tego. – Spędzamy ograniczoną ilość czasu, brak wspólnej granicy nie pomaga. Póki co napędza nas fizyczność, nie wiem tylko czy z opadnięciem tej chuci nie zniknie także chęć bycia razem. – Zwierzył się jej, bo tego się najbardziej obawiał. Znaczy, ze strony Bandytki. Nigdy nie wyznała mu wprost głębszych uczuć, jedynie potakiwała gdy on to robił. Do niczego jej nie zmusi, ale dawało mu to do myślenia.
Przesunął ogonem po ziemi zupełnie jak ona, ale jego mniej szeleścił od jej. W końcu nie miał łusek. Zerknął na nią jakby ukradkiem, nieśmiało.
Na nią raczej takie czułości nie działają, zdecydowanie wolałaby od drobnego dotyku coś... innego – chrząknął i potem napiął szyję w łabędzi łuk. – Może ci pokażę? – zasugerował, i o ile nie spotkał się z żadnym protestem, dźwignął się do siadu i usiadł prostopadle do Zorzy. Nie myślał w tym momencie, traktował to bardziej jak rozmowę o eksperymentach. Uniósł więc lewą przednią łapę i zamaszystym ruchem zdzielił płaską dłonią pośladek samicy. Głośne "plask" rozeszło się po grocie. Nie było to szczególnie bolesne, ale wyczuwalne.
Zwinął palce bliżej opuszki.
I co? Lubisz to? – zapytał, a potem poczuł się kosmicznie zażenowany doborem słów. Chciał chyba zrozumieć czy to jakiś wspólny mianownik u samic. – Nadal mi z tym, ee, dziwnie. – Dodał.

: 20 sty 2021, 0:00
autor: Zgubna Słodycz
Jej ogon potrafił być szczególnie hałaśliwy, ale to też wina błony, która potrafiła się poruszyć wraz z ogonem. Smoczyca słuchała smoka, który właśnie opowiadał przedziwne podejście do związków. Myślał, że nowa partnerka była bardziej czułą kochanką, ale okazywało się być nieco inaczej. Zorza z pewnością będzie miała co przemyśleć podczas kolejnej wyprawy.
Smoczyca nie zaprotestowała i pozwoliła mu zademonstrować. Miała tylko nadzieję, że nie będzie się próbował do niej dobierać. Już wystarczy, że raz jej się Aedal narzucił i tak nie było to wtedy zbyt przyjemne. Smoczyca obserwowała samca, a ten nagle zasadził jej lepszą lepę, niż pijany golem. Smoczyca w pierwszej chwili nie wiedziała nawet co powiedzieć. Może i miało prawo to kogoś nakręcić, ale wpierw smok chyba powinien spędzić trochę chwil z kimś? Zorza nie mogła uwierzyć, że kogoś po prostu przemoc podniecała. Jakby, co do cholery. Samica delikatnie nakryła zad skrzydłem, aby samiec nie wpadł na pomysł powtórzyć demonstracji, ale zszokowany pysk i rozszerzone ślepia chyba wystarczająco pokazywały, że do niej dotarło.
Aqen...skąd Ty takie smoki bierzesz? – Zapytała w pierwszej chwili niemal szeptem. Nawet Aedal był delikatniejszy przy swojej masie. – Znaczy...wiesz, ja mówiłam o zwykłej rozmowie. Nie musisz mi pokazywać co tam z nią...robisz... – Dodała zmieszana mówiąc jeszcze ciszej, jakby się bała, że Bandytka zaraz pojawi się za plecami złoić jej skórę. Zresztą, bogowie, gdyby zobaczyła, że jej partner łoi zad swojej ex, to pewnie przemieniłaby się w istne wcielenie Tarrama. Chyba, że to też ją kręciło.

: 20 sty 2021, 0:09
autor: Trzask Płomieni
Z tej perspektywy mógł lepiej obserwować jej reakcję. Jak tak pomyślał to nigdy nie widział wyrazu pyska Bandytki, nie licząc tego razu gdy sama mu się nadstawiła pyskiem i zamiast w tyłek zlał ją w gębę. Ale to nie tak, że to planował. Teraz zauważył zaskoczenie. Czyli to... nie było normalne? Wiedziałem, pomyślał. Spiknąłem się z jakąś abominacją.
Wytrzeszczył ślepia i uciekł spojrzeniem na bok, chowając łapę w puchatej piersi. O bogowie, o bogowie, czemu on to właściwie zrobił?
Ja.. eh.. heh.. to znaczy... – bąkał pod nosem niezrozumiale, i gdyby tylko mógł się spocić to teraz byłby od tego cały mokry na łbie. – Po prostu nie wiedziałem z kim o tym pogadać. Mi też to wydawało się.. dziwne. – Proszę, wydusił to z siebie. I to po jakim czasie. Nie chciał zabierać partnerce tej przyjemności więc na jej upodobania przystał, co nie znaczy że czuł się z tym jakoś bardzo komfortowo. – To i tak tylko przedsmak. – Dodał półszeptem, jakby sam się tym teraz przeraził. Gdy nie władało nim zwykłe pożądanie, zauważał jak dziwne fantazje miała Mimir. Też sam padł ich ofiarą, poniekąd?
Wziął głębszy wdech i wypuścił kłębek ciepłego powietrza przez nozdrza. Spojrzał na nią znowu, wyraźnie zawstydzony.
Nie zasłaniaj się, przecież cię nie uderzę drugi raz.Chyba że chcesz, z jakiegoś powodu mu się cisnęło na pysk.
... szlag, czy jemu też zaczynało się to w pewnym sensie podobać? Drgnęła mu łapa i zasłonił ją drugą, obejmując się za nadgarstek. Coś niedobrego się z nim działo. I w pewnym momencie już czuł co to było. Minimalnie, ale czuł. Nie pomagał fakt, że z Zorza dalej łączyła go przeszłość i resztki uczuć. Musiał prędko się położyć aby zasłonić potencjalne źródło problemu. Uspokoić się, zanim wyskaluje znacznie.. wyżej. Chrząknął cicho.
Ale nadal mnie lubisz, prawda? – upewnił się jak uczniak, który po strasznym faux pas obawiał się relacji z koleżanką.

: 20 sty 2021, 0:21
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca czuła się coraz bardziej zmieszana. Oboje napędzali coraz bardziej swoje zażenowanie i zapeszenie, bo jego reakcja już kompletnie zdziwiła Zorzę. Miała ochotę zacząć go przepraszać za swoją reakcję, ale ten zaczął się jeszcze tłumaczyć. Smoczyca lekko się podniosła do pełnego siadu i poprawiła skrzydła. Nic się nie stało, wcale nie czuła łapy przywódcy na pośladku tuż o propozycji zostania zastępczynią. Poprzednia zastępczyni też była miłością przywódcy z tego co pamiętała. Czy każda zastępczyni w Ogniu zaczynała się od plaskacza na zadzie? Coraz dziwniejsze te tradycje.
Smoczyca uśmiechnęła się rozbawiona jego pytaniem. Nie zrobił chyba tego na tyle mocno, aby się obraziła, prawda?
Nic się nie stało. Po prostu się nie spodziewałam czegoś takiego... Wiesz, jeśli oboje to lubicie, no to mi nic do tego. Nie zamierzam was oceniać, ani nic z tych rzeczy... – Powiedziała w końcu zapeszona i zwiesiła lekko spojrzenie. Znów skierowała je na płomień, próbując na chwilkę ochłonąć. – Ale nie jestem chyba najlepszym smokiem, aby wam doradzać w tych kwestiach, ani mówić co jest normalne, a co nie... Wiesz jak było między nami i z Aedalem było...podobnie. Także można powiedzieć, że prawie nieużywana. – Próbowała rozluźnić się żartem, ale miała wrażenie, że tylko się pogrąża coraz bardziej w jakiejś karuzeli szaleństwa. Smoczyca spojrzała na Łunę szukając w niej ratunku, ale klacz ewidentnie wyłączyła się z rozmowy. Miała nadzieję, że się nie pogniewa na nią. Nie chciała go oskarżać o dziwne upodobania, ale obawiała się, że źle sformułowała zdanie. Może skieruje się do kogoś bardziej doświadczonego?

: 20 sty 2021, 0:27
autor: Trzask Płomieni
Jakoś nie pomyślał, że mógł tym gestem jej namieszać w głowie. Ale przynajmniej dogadali się co do jej pozycji przed tym zajściem, więc chociaż to było prawidłowe. Nadal leżał, by osłabić swoją chuć i napędzające go wizje jego partnerki w różnych pozycjach. Uessasie, dlaczego akurat teraz? Powinien być na nią zły, a nie o niej fantazjować. Gdzie tu logika?
Nie mógł nie odebrać tego żartu jako lekkiego przytyku. Jak na samca przystało, nieco się nadął.
Byłem młody, sam nie wiedziałem jak to działa, a mój stetryczały staruszek mnie nigdy nie poinstruował. – Ups, sam tego nie zrobił wobec Agnara, ale o tym jakoś nie pomyślał. Może jak Obronny będzie nieco starszy. Powinien się skupić #d07f4dtreningach i zdobyciu rangi, a nie na romansach. Na nie będzie miał czas później. – Ciesz się, że jestem zajęty, bo bym cię dopiero wziął tu w obroty... – pogroził jej żartobliwie szponem.
Nastała potem cisza. Chyba zrobiło się już też całkowicie ciemno bo blade światło księżyca tylko ledwo się przebijało przez strumień opadający do jeziora.
Powinniśmy wracać. – Skwitował.

: 20 sty 2021, 9:38
autor: Zgubna Słodycz
Gdyby Zorza miała brwi, to pewnie by je uniosła na jego uwagi. Nie miała zarzutu wobec samców, a przynajmniej tak jej się wydawało. Po prostu nie było jakoś sposobności nawet na chwilę czułości. Aedal wiecznie ją zbywał, ale ostatnich wydarzeniach, to już miała pewność, że nic się w tej sprawie nie zmieni. Pogodziła się z myślą, że nie będzie w tej sferze poprawy.
Tak, lepiej chodźmy. – Smoczyca zebrała ostatnie swoje przedmioty i spojrzała wyczekująco na samca. Jeśli wyszedł z groty, to zamierzała ruszyć za nim. Mimo wszystko wolała iść za nim, a potem odlecieć w stronę stada.

: 20 sty 2021, 9:41
autor: Trzask Płomieni
Dźwignął się kiedy uznał, że jego zdrajca przestał być przeciwko niemu. Całe szczęście. Przeciągnął się i nieco ospałym od dawki melisy spojrzeniem obejrzał się na Zgubną. Oby nie spadł z nieba bo wtedy go nie uniesie. Posłał jej lekki uśmiech. Forkor wdrapał się na grzbiet swojego smoka, a Aqen rozłożył skrzydła po wyjściu z jaskini i odleciał w kierunku obozu, przynajmniej tym razem miał towarzystwo. /zt

: 14 lut 2021, 14:45
autor: Ślepa Sprawiedliwość
//event walentynkowy

Spała jak zabita leżąc na boku, uśpiona w rogu groty, słodką kołysanką szumiącego wodospadu. Obok niej leżał rozwinięty pergamin z rysunkami Uessasa, który ostatnio coraz częściej oglądała z ciekawością, czując dziwne uczucie patrząc na wizerunek Boga. Prócz Boga Miłości jej myśli zaprzątał też inny smok. Dziwnie się czuła z tym, że uratowała jego życie, bo mimo że była uzdrowicielką, to nie spodziewała się nigdy uratować kogoś w taki sposób. Dając mu nowy dom i schronienie. I.. on był jakiś inny. Bo prawie każdego w rodzinie nazwałaby swoim przyjacielem, szczególnie Wujka Echo, albo Skarabeusza, ale Brigim... Szkoda jej było tego co się z nim stało. Jak można było zostawić kogoś rannego na pastwę losu? Jak można było tak straszliwie potraktować drugiego smoka, pozbawiając go pamięci? Na takie traktowanie zasługiwały tylko najgorsze smoki Plagi! On nie zasługiwał na to...

Reszta jej snu przebiegła spokojnie, choć budząc się poczuła, że to nie zasługą jej własnego umysłu. Poczuła, jakby coś.. albo ktoś wniknął do jej umysłu. Trochę to było jak mentalna wiadomość, a jednak trochę inne. Choć nic dokładnie ze swego snu nie pamiętała, to jednak coś zostało, obraz kwiatu wiśni. I to całkiem mocno wypalił jej się w ślepiach, bo mogłaby przysiąc, że właśnie widziała go teraz na wyżej położonej półce skalnej..
Zamrugała oczyma, spoglądając na boki, po czym jeszcze raz na półkę.
Czy.. on był prawdziwy?
Skąd on się tu wziął? Przecież jak tu przyszła, to go tam nie było. Czy ktoś się tu wkradł jak spała? Albo jakimś cudem go przeoczyła?
Podeszła bliżej do przeciwległej ściany, stając na tylnych łapach, żeby móc sięgnąć leżącego na skalnej półce kwiatu. Najpierw przyjrzała mu się uważnie, opierając się przednimi łapami o półkę. Wydawał się normalny, choć trochę niecodzienny, jak na tą porę roku.
– Skąd się tu wziąłeś? – zapytała, bardziej do samej siebie nią do kwiatka, trzymając go ostrożnie w otwartych łapach i siadając na zadzie w zamyśleniu.

: 15 lut 2021, 21:44
autor: Narrator
Moc, która dotknęła umysłu Ziemistej, rzeczywiście mocno różniła się od magii używanej przez smoki, ale poza jej nieokreślonym źródłem, wyróżniała się przede wszystkim łagodnością, która przy nie dość czujnych jednostkach, wydawała się wręcz zlewać z ich własnymi myślami. Kwiat pachniał intensywnie, choć był tak lekki i delikatny, że samica niemalże nie czuła go na swoich łapach. Mając go przy sobie, mogła mieć już całkowitą pewność, że to od niego rozchodziło się to kojące, na swój sposób napełniające motywacją odczucie, które zachęcało do jakiegoś działania, nawet jeśli przy początkowej refleksji, trudno było stwierdzić jakiego. Miała w sobie dużo emocji, które z każdym oddechem przebywania przy kwiecie zdawały się podrażnione, lecz w sposób mający zachęcić ich eksplorację, tak jak w chwilach, gdy w ostatnim momencie umknęła jakaś myśl, a miało się wrażenie, że była bardzo istotna. Ostatecznie naszło ją, a może to skojarzenie również napłynęło od kwiatu, że należy go gdzieś albo do kogoś dostarczyć, tak po prostu. "Czy jest ktoś, z kim mogę się podzielić? Czy ktoś mógłby tego potrzebować? A może to mnie czegoś brakuje?" Zaistniało, jak odnalezione w końcu wspomnienie, a potem znów zniknęło.
Być może wyłącznie podążając tym tropem, mogła dowiedzieć się, dlaczego kwiat wybrał akurat ją. Musiała odpowiedzieć na te pytania przed samą sobą.

: 17 lut 2021, 16:22
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Wzięła głęboki wdech delektując się wonią kwiatu. Jak wiele czasu minęło od kiedy poczuła podobne mocne zapachy. Zbyt wiele..

Ten kwiat.. to on wnikał w jej myśli.. sugerował jej coś.. zachęcał.. czuła się jakby zlewali się w jedną całość... To nie były halucynacje.. nie.. kwiatek był bardziej łagodny.. nie narzucał nic.. tylko sugerował... Powinna go dostarczyć.. gdzieś.. do kogoś... Ale, czy był ktoś.. z kim mogła się podzielić..? Mogła podzielić się z każdym z Ziemi... Z rodziną.. z przyjaciółmi... Ale, czy ktoś mógłby tego potrzebować..? Ktoś.. kto mimo bycia w tak wielkim gronie.. ciągle był sam... Ktoś.. kto potrzebował choć odrobiny wdzięczności... Czy jej czegoś brakowało..? Tak... Nie wiedziała, jak mogła się odwzajemnić... Nie umiała...

Brigim był dla niej bardzo miły.. chciał pokazać jej, jak bardzo był wdzięczny za uratowanie życia.. za to, że go nie zostawiła na tym mrozie... Odwzajemni mu się... Pokaże, że ufa mu.. że, mimo że stracił wszystko.. nie był kompletnie sam...

Lecz.. był jeszcze jeden smok, któremu nie umiała się odwzajemnić... On nauczył jej tak wiele.. pokazał tak wiele... Ale, nie ważne jak bardzo mu dziękowała.. to nie wystarczyło... Przez nią.. narażał swoje życie Sennah, chcąc pokazać najmniejsze uczucie... Wydawało jej się, jakby nikt go nie lubił.. ani jego synowie.. Tata Basior.. Wujek Zefir.. ani Tata Lot.. ani Wujek Echo.. ani Dziadek Światokrążca.. ani Babcia Honi... Obiecała mu, że nie zapomni co jej powiedział.. że nie powinno się załamywać jak ktoś cię nie lubi... Ale.. nie całe stado! Czy on coś zrobił strasznego.. że zasługiwał na taką opinię..? Przecież.. chyba chciał dobrze, tak..? Chciał, żeby było poprawnie...

Może.. może myślał, że ona też go nie lubi..? Tak jak wszyscy...

Nie! Przecież.. jak mogła nie kochać swojego dziadka! Jak Tata Basior mógł nie kochać swojego ojca! Szczególnie, że przecież nie zrobił jej nic złego! NIC! Już wiedziała czego jej brakowało. Nie potrafiła mówić niektórych rzeczy na głos. Zostawiała je tylko dla siebie, przez to inni mogli ją źle zrozumieć. Nie! Koniec! Pokaże Brigimowi, że nie uratowała go tylko z samej litości. Że jej na nim zależało. Że nie był sam. Pokaże Strażnikowi, że wcale go nie nienawidzi jak wszyscy. Że naprawdę jest mu wdzięczna za wszystko co dla niej zrobił. Że wcale nie jest tylko Prorokiem, ale też jej Dziadkiem!

Gdyby się dało, to podzieliła by kwiat na dwoje, lecz bała się, że w ten sposób zniszczyłaby go. Bo chciała go dać obu, ale musiała wybrać. I wybrała! Podeszła do wyjścia z jaskini i chowając magiczny kwiat w dłoniach, rozpostarła skrzydła i odleciała.

 >

: 28 mar 2021, 15:34
autor: Mackonur
Szumiący wodospad, spokojna grota, ukryta, wręcz nieistniejąca dla wielu smoków! W końcu tak idealnie skryta za opadającą wodą. Idealne miejsce, by zaszyć się i odpocząć, prawdziwa oaza na pustyni! Wodospad sprawiał, że atmosfera w tym miejscu była przepiękna! I ten dźwięk, ten zapach! Jednak jeżeli ktoś tego nie chciał tutaj zajrzeć, być może również w celu zaznania spokoju, natrafiłby na... SZALONE, HERBACIANE PRZYJĘCIE! Na samym środku olbrzymia miska, stworzona z wydrążonego pnia! Oraz oczywiście goście, nie mogło ich zabraknąć! Axarus był pierwszy, w końcu to on zorganizował to przyjęcie! Na przeciw niemu: krab Ctoukliss, który bulgotał głośno i szczypał szczypcami powietrze! Ustawioną przed sobą miał miseczkę, z której to spokojnie sobie pił. Nie mogło zabraknąć Teigan, która już dawno wypiła swoją porcję naparu i bawiła się miseczką! Pani Szczurzyca również była w grocie, nieco zmuszona do bycia tutaj, ciągle chciała uciec! Nie przywykła jeszcze do herbacianych przyjęć, ale to na pewno się zmieni! Jedno miejsce pozostawało wolne, to taki zwyczaj! Każdy mógł dołączyć w dowolnym momencie, miejsca starczy dla wszystkich. No... do momentu aż się grota nie zapełni.
Czy ktoś jeszcze dotrze na szalone przyjęcie? Herbaty starczy dla wszystkich!

: 13 kwie 2021, 13:01
autor: Światło Głębin
Wokół Zimnego Jeziora akurat kręcił się dość młody smok. Taki co chyba dopiero co został adeptem patrząc na wygląd, co z resztą było prawdą. Długi całkiem i łaciaty, przyozdobiony dodatkowo błonami i błękitnymi rogami, podobnymi do tych jelenia. Chociaż wyglądał nieco jak przerośnięta ryba. Skarabeusz rozglądał się po pobliskim terenie, w przerwie od treningu. Szukał po prostu czegoś ciekawego do roboty, jako że lubił poznawać okolice i być może poznawać nowe smoki. Przy tym dowiadywać się więcej o stadach.
Będąc nieopodal groty, do jego nozdrzy doszedł charakterystyczny zapach, co go nieco zaskoczyło. Nie był pewien co to był za zapach. Jakieś zioła, czy coś? Tylko skąd właściwie? Ostrożnie poszedł tropem, jedynie z czystej ciekawości. Ostrożnie przekradł się w pobliże wejścia, zaglądając do środka. Cokolwiek spodziewał się zobaczyć...to nie było to. Jego oczy się rozszerzyły. Zobaczył obcego mu smoka, jednak ten nie był tak dziwnym widokiem, a raczej sytuacja. Spora miska po środku i stworzenia siedzące dookoła, jakby odbywała się tu jakaś debata, lub przyjęcie. Co więcej większość nie była nawet smokami. Zobaczył jakiegoś psowatego i chyba kraba, patrząc po szczypcach.
Skarabeusz obserwował przez chwilę po kryjomu, nie będąc pewnym co się dzieje. Po jakimś czasie odczuł także nutę zapachu Stada Wody. Przynajmniej osobnik należał do przyjaznego im stada. Gdy minęło troszkę czasu, Żuczek zaczął zastanawiać się czy powinien ujawnić swoją obecność. Chyba nie powinien tak szpiegować kogoś z ich sojuszników. Zastanawiało go także czy smok był świadomy jego obecności. W końcu cofnął się na chwilę od wyjścia i zdecydował się ponownie podejść...udając że wcale nie podsłuchiwał tego dziwnego spotkania, tylko akurat na nie trafił. – Oj, dzień Dobry. Nie chciałem przeszkadzać. – Przywitał się, rozglądając czujniej po dziwacznym zgromadzeniu. W końcu spojrzał na samca. – Miło znowu spotkać kogoś z Stada Wody. Jeżeli nie jest to problemem, mógłbym wiedzieć co tu się dzieje? – Zapytał, ostrożnie podchodząc bliżej. Sytuacja wydawała się naprawdę niecodzienna, jednak Żuczek nie wyczuwał zagrożenia ze strony zebranych...istot. Jeżeli przedstawiciel Stada Wody sobie go jednak nie życzył, grzecznie pozostawi ich w spokoju.

: 15 kwie 2021, 1:53
autor: Mackonur
Och, goście, a raczej... gość! Axarus nie zamierzał tutaj nikogo wypraszać, zwłaszcza, jeśli jest to jakiś smok ze Stada Ziemi, które było bardzo porządnym stadem, z którego pochodziły poważne i dobre smoki, takie jak Zamącony Błysk, czy Zirka, do tego to sojusznicy. Jednak nawet jeśli Skarabeusz pochodziłby z innego stada, to i tak zostałby zaproszony na przyjęcie. Mackonur był bardzo gościnny, stąd właśnie to dodatkowe, puste miejsce dla tajemniczych wędrowców, którzy zajrzeliby za wodospad i odnaleźliby skrytą w nim grotę. Axarus od razu zaprosił Skarabeusza gestem łapy, krab Ctoukliss zabulgotał, a Teigan pomachała ogonem z podekscytowania. Pani Szczurzyca nie była jeszcze oswojona z innymi smokami, to też schowała się gdzieś w rogu groty.
~ Nie przeszkadzasz! Pozwól, że będę się wysławiał za pomocą wiadomości mentalnych, nie potrafię mówić! Nie pamiętam nawet, jak ja brzmiałem jeszcze za czasów mowy. Chodź, chodź, zapraszam! Wędrowaliśmy sobie z moimi przyjaciółmi-kompanami, no i zatrzymaliśmy się kulturalnie w grocie na małą przerwę i... herbatkę! – Wskazał Skarabeuszowi puste miejsce, po czym wyciągnął z torby kolejną, drewnianą miseczkę i napełnił ją w tym wielkim "kotle". Następnie przysunął Żuczkowi naczynie, a ten mógł zobaczyć, że napar... pachnie bardzo aromatycznie! Axarus przygotował to według wskazówek Szarego Smoka, kilka razy gotując i chłodząc wodzę, sprawiając, że orzechy same puściły sok i oczywiście dodając dużo miodu! Dało się w tym wszystkim wyczuć trochę miodu, całość była cieplutka, ale zdatna do picia, czyli idealna. Na sam koniec szczypta dzikiej róży, sam Szary Smok byłby najprawdopodobniej dumny.
~ Może się przedstawię, ja jestem Axarus, miło spotkać kogoś z Ziemi, to takie przyjazne stado. To jest moja przyjaciółka i kompanka – Teigan! Tuż obok niej mój krab Ctoukliss, również kompan i przyjaciel! A to jest Pani Szczurzyca, jest z nami od niedawna. Ratuję dużo zwierząt, inne adoptuję, zrobiła się z tego cała rodzinka! – Rzucił, po czym zaczął popijać swoją porcję herbatki, miał nadzieję, że Skarabeusz nie wystraszy się i do niego dołączy! Axarus był przecież bardzo przyjaznym i niegroźnym smokiem, do tego prawie w ogóle nikogo w życiu nie porwał! Krab Ctoukliss jak zwykle – od razu pobiegł w kierunku nowo poznanego smoka, przytulając się do niego nieco i bulgocząc cichutko. Jaki ciekawy, ni to jakiś jeleń, ni to smok!

: 15 kwie 2021, 18:02
autor: Światło Głębin
Tyle co Skarabeusz zauważył, smok wydawał się otwarty na towarzystwo. Za to jego kompani aż podekscytowani możliwością spędzenia czasu z kimś nowym. Wkraczając powoli głębiej do groty, miał okazję się nieco przyjrzeć zgromadzeniu. Zauważył że krab już znalazł się koło jego łap, na początku spodziewał się ataku, więc podniósł łapę w powietrze, by nie mógł jej chwycić szczypcami. Jednak wodne stworzenie nie próbowało nic zrobić i po jego energii czuł...radość...bijącą od skorupiaka. Nie wiedział nawet że te stworzenia potrafiły się cieszyć. – Hej mały! Spore masz te szczypce. – Żuczek obniżył głowę, przyglądając się Ctoukissowi. Normalnie pewnie potraktowałby go jako żarcie, ale ten miał z pewnością właściciela. Czyiś się nie zjada. – Jestem pod wrażeniem. Masz całkiem sporo zwierzęcych towarzyszy. – Samczyk znowu spojrzał na Wodnego, w sumie...chyba nie było powodu dla takiego braku zaufania. Mógł się przysiąść. Co innego jakby był to smok z Plagi lub Ognia, ale był o wiele bardziej otwarty wobec smoków z Wody. Wiedział chociażby że Hebanowa Łuska szkoliła się u smoczycy z Stada Wody. Ta musiała naprawdę jej czymś zaimponować, by wybrała kogoś z innego stada, zamiast po prostu wybrać jednego z ich własnych wojowników.
Sam chciałbym kiedyś spotkać stworzenie które chciałoby być moim towarzyszem, ale na razie nie było ku temu okazji... – Pryzmatyczny Kolec usadowił się w końcu na pustym miejscu. Obserwował przez jakiś czas Teigan. – Och, tak! Ne jest to dla mnie problem. Nazywam się Pryzmatyczny Kolec. Jestem adeptem szkolącym się na czarodzieja. – Żuczek w końcu wpadł na to że powinien się pewnie przedstawić. Sam fakt że samiec nie mówił, nie był dla niego problemem. Trochę jak Purchawka. Fioletowy samiec który się nim częściowo opiekował gdy Żuczek był pisklakiem, także nie mówił za wiele i wolał porozumiewać się maddarą.
Pryzmatyczny ostrożnie przymierzył się do cieczy jaką podał mu Axarus. Zapach był z jednej strony troszkę znajomy, ale zarazem nie mógł dokładnie określić składników. Wziął naczynie w łapki, utrzymując balans na tylnej części ciała. Wysunął ostrożnie niebieski język, spijając troszkę. Smak był całkiem interesujący.

: 18 kwie 2021, 23:27
autor: Mackonur
Och, Axarus miał nawet więcej zwierzęcych towarzyszy! Co prawda tylko z Ctouklissem i Teigan miał prawdziwą więź, ale był jeszcze ptak Nielotek (którego Axarus uwielbia pokazywać w swojej grocie), świerszcz Ćwiercz, no i Nos Szyszki, ale ciężko powiedzieć czy to bardziej kompan Axarusa, czy Sosnowego Pocisku. Był jeszcze ślimak Śluzek, ale on pozostawał zagubiony... od wieków prawdziwych, zanim tu w ogóle Mackonur przyszedł i do Stada Wody dołączył! Bardzo prawdopodobne, że padł ofiarą drapieżnego ptaka, ale kto wie? Może się ustatkował, znalazł rodzinę i miał wiele ślimaczych dzieci, potem wnuków i kolejnych krewnych? Niezbadane są ścieżki losu oraz ślimaków!
~ To nie wszystkie, oczywiście! Mam cały zwierzyniec w mojej części groty! Przygarniam na przykład ptaki, co spadły z gniazda, albo zwierzęta, co nie przetrwałyby mrozów. Ooo, no i mam taki olbrzymi karmnik przed jaskinią, żeby sobie stworzonka mogły jeść! – Pochwalił się swoją działalnością na rzecz zwierząt, po czym wziął swoją miseczkę, napełnił ją w "kotle" i wziął potężnego łyczka. Jak to dobrze tak sobie siedzieć w zaciszu i popijać herbatkę, cóż lepszego jest na świecie? No nic! Tak właśnie smakuje WOLNOŚĆ! No, a przynajmniej tak wyglądałaby, gdyby Axarus nie miał zakazu wychodzenia z terenów Wody, no ale nowy Przywódca – nowe zasady, to też zapewne ten szlaban się przedawnił już.
~ Podejdź no bliżej, zdradzę ci sekret! – Rzucił do Pryzmatycznego, położył miseczkę na ziemi i gestem łapy zaprosił Ziemnego, by podszedł troszeczkę bliżej, sekrety zawsze zdradzało się szeptem, nawet jeśli... w pobliżu nie ma nawet innych smoków.
~ Znam takiego smoka, nazywa się Tropiciel! Mniej więcej wiem, gdzie go szukać. Za drobną zapłatą – on tam zazwyczaj chce jakieś jedzenie, które może opchnąć stadu, dla którego pracuje, może wytropić dla ciebie każde, dosłownie każde stworzenie! Ooo, może chciałbyś kiedyś iść do niego? To trochę za barierą, więc trzeba zapłacić w Świątyni, no ale warto! Mojej przyjaciółce znalazł prawdziwego CIENIA! – Podzielił się tajemniczymi informacjami z Pryzmatycznym, a wiadomość mentalna miała brzmieć jak szept. Hm, czy to tak właściwie miało w ogóle sens? Przecież i tak ta wiadomość była tylko do niego, no ale pewne standardy trzeba było zachować!

: 29 kwie 2021, 19:46
autor: Światło Głębin
Samiec widocznie naprawdę musiał mieć pasję do różnych stworzeń. Co prawda część smoków jakie spotkał miało więcej niż jednego towarzysza. Jednakże chyba nikt nie miał aż tak wiele. Większość jednak miała jedynie jednego. Sam nie miał jeszcze do końca pewności w kwestii jakie zwierzę pasowałoby do niego w roli towarzysza. Chociaż pewnie coś co nie bałoby się wody.
Oczywiste było że Pryzmatyczny Kolec tak naprawdę nie wiedział nic o samcu. Także ni mógł nawet z sytuacji odczytać że Axurus nie powinien tu nawet być. Jak tak myślał, to czy wszystkie smoki z wody były dziwne w jakiś sposób. Uciecha Mrozu była niezwykle gadatliwa i energiczna. Czarcia wydawała mu się typem brutala. Chociaż może miała więcej rozumu niż taka Rogata Łuska. Za to zielony samiec...w sumie ciężko to było aż opisać, przynajmniej to co tutaj widział. Być może zauważył go gdzieś wcześniej, ale nie zwrócił większej uwagi. Być może na lepieniu bałwanów, gdzieś pośród obserwujących?
Pryzmatyczny podniósł nieco głowę, znad swojej herbatki, unosząc z zainteresowaniem łuk brwiowy. Sekret? Czemu nie. Często był otwarty na informacje, czy nawet mało znaczące ploteczki.
I trzeba było przyznać, że Wodny przedstawił interesującą informację. Tropiciel. Doprawdy interesujące.
Cienia, mówisz? Mój opiekun zjednał sobie cienia. – Żuczek wziął lekki łyk herbaty. – Interesująca oferta. Sam słyszałem o wodnych stworzeniach które zwą lewiatanami. Podobno są potężne. Ciekawy jestem czy dałoby się takiego oswoić. – Pryzmat odpowiedział, obserwując Axurusa.

: 16 maja 2021, 23:11
autor: Mackonur
Ooo, mistrz Pryzmatycznego okiełznał cienia? Może to Fille? Nieee, przecież ona nie była czarodziejką! Axarus zawsze się zastanawiał... skąd się biorą małe cienie? Czy one tak normalnie się odłączają od smoków? Jemu ciężko żyłoby się bez swojego! To jakby... stracić przeświadczenie o własnym istnieniu! Może następnym krokiem byłaby utrata własnego odbicia w wodzie? Ciężka sprawa. Może one są bardziej jak żywiołaki? No bo są ogniste, powietrzne, wodne i ziemne, to może też są takie ciemności? Teraz już Mackonur nie odrzuci od siebie tych wszystkich myśli!
~ Lewiatany? Też słyszałem o nich! Ale są jeszcze większe... krakeny! Słyszały o nich tylko stare, morskie smoki, a większość z nich jest już szalona, albo nie żyje – takie uroki spotkań z krakenami. Z takim lewiatanem to bym ci nawet pomógł, ja już mam mojego wilka i krabusia! – Przytulił swych kompanów do siebie, a następnie... wstał! On wziął i wstał, Mackonur wstał! Magicznie objął swój "kocioł" z herbatą, zabezpieczając go w sposób taki, by nic nie uleciało. Spakował również wszystkie miseczki do torby, a następnie polecił kompanom iść za sobą.
~ Chodź, Pryzmatyczny, poszukamy ci jakichś kompanów! No, może nie będziemy ich teraz oswajać, ale mógłbyś już kilka zobaczyć! – Miał nadzieję, że smok zgodzi się iść za nim. Za Axarusem szła jego wilczyca, na niej siedziała z kolei pani szczurzyca! Ctoukliss wskoczył na Mackonurowy grzbiet i tak już zostało. Tak sobie szli i szli wzdłuż rzeki, a tu nagle... SARNA! Taka prawdziwa, włochata i brązowa, prawie jak Nos Szyszki!
~ Patrz, Pryzmatyczny! TO SARNA! Ładna, no nie? Duże są takie, śliczniutkie, bardzo dobrzy i wierni kompani byliby z tej rasy zwierząt. Niektóre z nich mają takie olbrzymie rogi, trochę jak twoje! Może właśnie taki kompan by do ciebie pasował? No, ale idziemy dalej! – Znowuż dyktował kompanii trasę i tak znowuż przesuwali się powoli i powoli wzdłuż rzeki, aż w końcu musiał nadejść moment, w którym Mackonur coś znalazł. Ostrożnie schylił się i na pazurze podniósł malutkie stworzenie.
~ Patrz, Pryzmatyczny. To ślimak, fajne zwierzę, wiesz? To może być twój pierwszy kompan! Są malutkie, nie trzeba się nimi za bardzo zajmować. Z nimi się nie zakłada więzi zwykłej, a więź przyjacielską. Poprawia smokowi humor, no i też możesz takiemu pomóc! Jak się nim zajmiesz, to żaden ptaszor go nie zje. – Ostrożnie wsadził ślimaczka na łapę Pryzmatycznego, uważając, by temu nic się nie stało. Stworzenie było trochę nieśmiałe, ale po chwili oswoiło się i pokazało swoje rogi, znowu – podobne do tych Pryzmatycznego!

Ślimak

: 19 maja 2021, 10:32
autor: Światło Głębin
Krakeny. Młody słyszał kiedyś legendy o nich, nie sądził jednak że były prawdziwe. Bardziej traktowano je jak stary mit. Może sposób by straszyć małe pisklaki, by nie wypływały na zbyt głęboką wodę. I nawet gdyby założyć że istniały, smoki chyba nie wiele o nich wiedziały. Jak wielkie rosną, jak inteligentne są? Jak bardzo niebezpieczne? Czy smok dałby w ogóle radę takiego wykarmić, nawet jakby jakimś cudem udało mu się zawiązać więź z jednym? Wiele problematycznych pytań. – Słyszałem kiedyś legendy o krakenach. Jednak nie sądziłem że rzeczywiście istnieją. – Przyznał, po czym wciągnął kolejny łyk herbaty. – Mogę zapytać z czego dokładnie robisz ten napar? Jeżeli to nie problem... – Ziemisty zapytał w międzyczasie, patrząc na herbatę jaką podał mu Mackonur. Może sam Pryzmatyczny mógłby to wykorzystać na urozmaicenie spotkań?
Samiec z Wody rzucił propozycją i w sumie nawet nie czekał na odpowiedź. Pryzmatyczny chyba nie do końca nadążał za jego procesem myślowym. Dziwiła go trochę aż tak mocna otwartość. Znaczy...tak, ich stada były sojusznikami, ale nadal ledwie się znali. Czy mieli powody by sobie ufać? Po chwili zastanowienia, Pryzmatyczny postanowił podążyć za nim. Nie był już bezbronnym pisklęciem, prawda. Jakby Mackonur coś kombinował, to powinien być w stanie się obronić i uciec. Lub wezwać pomoc. I wątpliwe by ktoś chciałby ryzykować zerwanie sojuszu od tak. Tak więc Pryzmatyczny zdecydował się zaufać intencjom Axarusa.
Pierwszym przykładem była sarna. Z tego co kojarzył, to Strażnik miał jakiś rodzaj sarny za towarzysza. Trzeba przyznać że Axarus miał rację, miały swój urok. Chociaż częściej smoki traktowały je jako żarcie. Te które miały założoną więź, miały szczęście. Były praktycznie chronione przed smokami, bo zabicie komuś towarzysza było raczej źle widziane. Sarny także nie były stworzeniem które mogłoby stanowić jakieś większe zagrożenie dla kogoś. Może nieszczególnie przydatna w walce, ale mogłaby być ciekawym kompanem do towarzystwa. – Rzeczywiście urokliwa. Chociaż sam szukałbym raczej czegoś co potrafi pływać. – Pryzmatyczny odpowiedział po chwili przyglądania się stworzonku.
Przeszli dalej, szukając więcej stworzeń. Axurus znalazł chyba coś w trawie. Ślimak. Pryzmatyczny Kolec zamrugał, nieco zaskoczony. Przez chwilę zastanawiał się czy Wodny sobie żartuje. Jednak widząc jego ekscytację, zdał sobie sprawę że nie był to żart. Widocznie był zwyczajnie ekscentrycznym smokiem. Sam Pryzmatyczny patrzył na ślimaki jako na całkiem smaczną przekąskę. Pewnie gdyby znalazł go sam, ślimak już by skończył jako posiłek. Jednak w obecności smoka, zdecydowanie nie wypadałoby go po prostu zjeść, czy nawet to sugerować.
Spojrzał na mięczaka. Nie był pewien czy założenie mu więzi byłoby w ogóle możliwe. Czy one w ogóle miały jakiś proces myślowy, poza podstawowym instynktem do poszukiwania jedzenia? Jednak Pryzmatyczny zdecydował się po prostu udawać że wszystko było w porządku. Może znajdą coś innego? Ślimak znalazł się na jego łapie, pokrywając go śluzem. Trochę obrzydliwe. Po chwili wystawił rogi i zaczął sunąć z minimalną prędkością. – Em...dzięki. Jest uroczy... – Odpowiedział, bo nie wiedział naprawdę co powiedzieć...

: 20 maja 2021, 3:34
autor: Mackonur
Bardzo się ucieszył pytaniem Pryzmatycznego. Ziemny chciał znać przepis, a to znaczy, że bardzo mu smakowało! Czyli okazało się, że wskazówki Szarego Smoka były przydatne, a umiejętności herbaciane Axarusa znacznie się poprawiły. Jeszcze trochę i będzie można było wyzwać Plagijskiego Uzdrowiciela na kolejny pojedynek! Mackonur uzbrojony był w wiedzę, której wcześniej nie posiadał. Możliwe, że uczeń przerósłby mistrza, wszystko było możliwe.
~ Już ci mówię! Yyy, przede wszystkim orzechy! Wrzucasz je do wody i kilka razy gotujesz i chłodzisz, aż same puszczą sok. Do tego duuużo miodu, ale ciężko go znaleźć czasami. No i trochę dzikiej róże, ale to koniecznie DZIKIEJ! Opcjonalnym składnikiem są takie... takie podwodne jagody. No, pewnie tak to się nie nazywa, no ale owoce rosnące pod wodą, zazwyczaj przyczepione do glonów. A co do krakenów? Istnieją. – Gdy mówił o krakenie, trochę posmutniał i spoważniał, wcześniej jednak wyjawił swój sekretny przepis, a to już definitywnie oznaczało, że Mackonur nie miał wobec Pryzmatycznego złych zamiarów. Co mógłby mu zrobić? Porwać? Hah! W swoim życiu porwał tylko i wyłącznie jednego smoka, a to był taki wyjątek potwierdzający regułę. Do tego ten jegomość tak właściwie sam na niego napadł i zmusił do porwania samego siebie.
~ Pływający, mówisz? OOOO, wieeem! Kiedyś spotkałem takiego smoko-żuka, nazywał się Genai! Szkoooda, że potem już go nie widziałem. No, ale wracając, miał takie cudownego kompana-delfina! Różowiutki był i mądry bardzo. Oni z Genaiem mieli taką wyjątkowo silną więź, jakby ich umysły zostały złączone w jeden! Nie chcieli się tytułować jako osobne istoty, a jako jedna – złączona umysłem. Co powiesz na delfina? Mógłby pływać z tobą, przeszukiwać rzeki! – Znowuż trochę smutno mu się zrobiło, bardzo lubił Genaia. Ciekawe, co też się z nim stało ostatecznie, no i z tym delfinem różowiutkim! Och, właśnie w tym momencie Axarus wpadł na cudowny, doprawdy wyśmienity żart! ~ Hej, Pryzmat! Wiesz, jak nazywałby się delfin Fenka? DelFEN! Hahahah! Śmieszne, no nie? – Axarus aż spróbował odtworzyć swój dawny śmiech, tylko za pomocą maddary. Później szli tak sobie jeszcze trochę, Mackonur i jego zwierzęta, no i oczywiście Pryzmatyczny razem ze swoim nowym przyjacielem, na pewno się polubią! (no, Pryzmat go na pewno!)
~ Czekaj, rzeka jakaś, co my tu mamy... ryby! Ale one chyba nie są zbyt mądre, no nie? Ooo, wiem! ŻYWIOŁAK WODY! Możesz chyba nadać mu dowolną formę, mój Mułek ma takiego, tylko to inny rodzaj, taki ziemisty bardziej, kamienny lis! Ciekawe stworzonka, ale ja chyba bardziej lubię prawdziwe gatunki! To co? Szukamy dalej? – Axarus chwilę tak obserwował jeszcze te ryby, ale by sobie taką zjadł! Powinien w sumie zaproponować Pryzmatycznemu jakiegoś kraba, w końcu to wyśmienite wodno-lądowe stworzenia i kompani.

: 24 lip 2021, 20:23
autor: Agnar
// jako że tu długo nic nie było to przejmuję.
Dobrze zrobili że zeszli z granic. Sytuacja Agnara nie była za ciekawa a tu przynajmniej wiedział że nikt ich nie będzie podsłuchiwać.
– Wojownik powinien was uratować i z wami wrócić a nie być schwytanym i torturowanym.
Wyjaśnił po czym skupił się na pomyśle Mirri. I mimo iż naprawdę chciał złapać i ukarać swoją oprawczynię to wiedział że nie może tego zrobić.
– Obawiam się że nasza zemsta musi poczekać. W tym momencie jestem w bardzo niebezpiecznym położeniu. Dopóki jeszcze mam na sobie woń ognia jestem bezpieczny ale ta wkrótce zniknie i moje życie może się szybko skończyć.
Agnar przerwał biorąc głęboki wdech. Wiedział że złamie tym serce swojej partnerki ale nie powinien mieć przed nią żadnych tajemnic. Chciał być z nią całkowicie szczery.
– Mirri ja... Zostałem wygnany ze stada. Sam już nie wiem co było powodem. Może to że przez gniew wykrzyczałem wszystko co myślałem o przywódczyni. Albo może naprawdę mieli racje mimo moich zaprzeczeń. Może fakt że nie byłem dobrym uczniem sprawił że ogień uznał mnie za problem. Ale nie spodziewałem się że fakt iż długo zajmowały mi nauki będzie pretekstem do tego żeby decydować nad moim wygnaniem a śmiercią.
Samiec położył się na ziemi. Wyczerpanemu ciału nie pomagał w cale smutak.
– Nie wiem co mam robić.

: 27 lip 2021, 20:30
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Nie mów tak. – Przytuliła się do Agnara. – Widziałeś jak oni walczyli. Żadnemu smokowi by się nie udało z nimi wygrać, nawet najlepszemu wojownikowi. Poza tym zaatakowali nas znienacka. – Tym bardziej więc nie powinni wygrać tamtej walki. I tak cudem udało się dwójce uciec. – Uratowałeś przecież Mrok. Gdyby nie ty to ona też by została okrutnie okaleczona, albo gorzej.. – Wolała o tym nie myśleć. Pewnie nie potrzebne byłyby im dwa smoki więc jednego z nich by zabili na miejscu.
... – W jakim sensie woń ognia zniknie? O co chodziło? – CO? – Otworzyła szeroko oczy, słuchając tego co mówił. Dosłownie opadła jej szczęka. Rozumiała jeszcze wydziedziczanie samca, ale nie spodziewała się, że to zajdzie aż tak daleko. Wzięła głęboki wdech i nadęła policzki gdy usłyszała jaki był "powód" decyzji przywódczyni. Nazwanie Sekcji zdenerwowaną w tamtym momencie byłoby mocnym niedopowiedzeniem. Fuknęła, wypuszczając przez nos chmurę kwasowej mgły. – Jeden moich ojców otrzymał rangę dopiero w wieku ponad sześćdziesięciu księżyców, drugi ma jeszcze więcej i dalej się szkoli. W Stadzie Ziemi nie widzimy powodu, żeby usuwać kogoś ze stada, tylko dlatego, że nauki zajmują mu dłużej niż innym – ujmując to najłagodniej. – Jeśli taka jest decyzja Przywódczyni Ognia, to niech tak będzie. Teraz powinieneś się postarać dołączyć do innego stada. – Wiadomo oczywiście do jakiego. – Jeśli rzeczywiście Żagiew uznała że już nie jesteś smoka, to nie obowiązują cię już żadne jej kolejne wyroki, tak długo jak znajdziesz nowe stado. Jeśli natomiast tylko przepędziła cię z ziem Ognia.. to w takim razie dalej jesteś Ognistym, a więc nikt nie ma prawa cię zabić. Nie wiem co dokładnie powiedziała, ale w takim razie dałaby chyba jakiś warunek powrotu, prawda? Póki co zostań w Świątyni. Tylko bezbożnik zdecydowałby się zaatakować tam innego smoka więc o ile nie masz wrogów wśród Plagi to powinieneś być bezpieczny. Poza tym.. – przejechała łapą po czerwonej grzywie, siadając obok. – Powinieneś porozmawiać z Rozkwitem, Przywódcą Ziemi. Będziesz potrzebował jedzenia, a Tereny Wspólne są dość jałowe. – To co ustali z przywódcą to inna sprawa. Ważne żeby teraz nie leżał i nie użalał się nad sobą, tylko coś zrobił. Inaczej umrze...