Strona 30 z 30
Las przy Skałach
: 29 paź 2024, 17:48
autor: Ereon
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Krótko odwzajemnił jej uśmiech, dostrzegając budującą się pomiędzy nimi niezręczność. Może jej wcale nie było miło z faktem spotkania? Dość prędko jednak miał dowiedzieć się, co było powodem jej wezwania. Gdy zaczęła, przechylił nieznacznie łeb i zaczął słuchać.
Och?
Nie spodziewałby się, że ich spotkanie zaowocuje jajem, choć nietrudno było się tego domyślić. Tym bardziej jednak nie spodziewałby się, że smoczyca ów jajo zachowa – w końcu byli dla siebie niemalże obcy, a z pisklęciem wiązała się dość spora odpowiedzialność. W pierwszej chwili nie odezwał się słowem, analizując wieści. Myślami sięgnął do obyczajów jego plemienia, nakazujących powrócić z rodziną. Zdawało mu się, że odnalezienie partnerki i dorobienie się potomstwa będzie trudniejszym zadaniem, jednak najwidoczniej los miał co do niego całkiem pozytywne plany.
– Samiczka. – powtórzył powoli, zupełnie jakby chciał się upewnić, że dobrze usłyszał. Kilka księżyców temu, a więc nie mogło go być przy jej wykluciu. Widział, jak Hekate lustruje go spojrzeniem, jakby szukając jakiejkolwiek ekspresji. Po raz pierwszy widział ją poddenerwowaną. Zdecydował się spojrzeć w jej kierunku łagodnie. – Jakie nadano jej imię? – dopytał. W końcu w jego stronach imiona były nadawane przez najważniejszych członków plemienia.
Pyta o niego, więc zapewne Pieśń chciała ich ze sobą poznać. Stąd osobiste spotkanie.
– Chętnie... ją zobaczę.
Las przy Skałach
: 18 lis 2024, 18:36
autor: Feniks pośród Chmur
– Visenya – odparła krótko, uważnie obserwując Ereona i szukając czegokolwiek co może jej się nie spodobać. Gniewu, irytacji, obrzydzenia, niechęci. Niczego takiego nie dostrzegła.
– Zanim do tego dojdzie chcę żebyś wiedział kilka rzeczy. Przede wszystkim Visenya należy do Mgieł. Ma stado, rodzinę i zasady, z którymi za niedługo się zwiąże jako adept Mgieł. Jest młodziutka, energiczna i niewiele jeszcze wie o świecie. Nie chcę żebyś zachęcał ją do samotniczego życia i zabierał ją poza granice stad. Jest na to za mała, spotkanie z drapieżnikiem mogłoby się dla niej skończyć tragicznie nawet u Twojego boku, a na to nie pozwolę – zakomunikowała jasno. – I... Nie zrań jej.
Ereon
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 9:10
autor: Dolina Paproci
Myśli wciąż krążyły wokół Ferelara. Obrazy ich pisklęcych zabaw, droczenia się, dorastania atakowały ją bez ostrzeżenia pogłębiając jedynie jej dziurę w sercu. Mieszane uczucia smutku i gniewu rodziły jedynie pytanie, dlaczego?
Co skłoniło go do tej decyzji? Dlaczego zostawił ich bez żadnego słowa, bez ostrzeżenia. Po nim, był tylko sladowy zapach w grocie, który powoli bledną na przestrzeni księżyców, aż w końcu całkowicie zniknie.
Wspięła się na jeden z powalonych pni i położyła się na nim, aby odrobinę odpocząć. Ogonem owinęła złamaną gałąź, a łeb położyła na przednich łapach.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 9:17
autor: Odebrany Oddech
Pisklę spało wtulone w miękkie skóry, a kompani czuwali cicho, porozumiewając się tylko gestami i szeptami, pilnując wejść i czuwając nad resztą jajek. Było spokojnie. Może nawet za spokojnie. Bo choć wszystko zdawało się na miejscu, to samica czuła, że coś w niej się nie domyka. Mała, krucha istotka śniła w objęciach snu, a ona... nie potrafiła zostać. Zostawiła grotę w bezgłośnym pośpiechu szukając.. tylko czego?
Biegła przez znajome ścieżki, kamienie, omszałe pnie i oddech, który palił ją przy każdym wdechu. Łapy niosły ją same, jakby chciała wyrwać coś ze swojego wnętrza – ból, wspomnienie, brak. Biegła z tym wszystkim, aż poczuła znajomy zapach. Zawahała się tylko na ułamek sekundy, a potem zboczyła z drogi, kierując się ku niemu. Głowa nisko, oczy szeroko otwarte. A kiedy zatrzymała się nagle, wręcz szarpnięta własnym ciężarem, zadrżała. Powietrze wpadało do jej płuc zbyt szybko, zbyt głośno. I dopiero wtedy uniosła łeb.
Zamrugała gwałtownie, jakby wyrwana z transu.
Dopiero wtedy uświadomiła sobie, dokąd dobiegła. I do kogo.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 10:24
autor: Dolina Paproci
Strzygła uchem słysząc czyjeś dyszenie. Miała wrażenie, że to coś zaraz wyrzyga swoje płuca z nadmiaru wysiłku. Przesunęła brodą po korze drzewa, jakby próbując dać bodziec do mięśni, że musi się podnieść. Leniwie uniosła łeb w stronę, w której słyszała owy dźwięk i rozpostarła skrzydła aby je wyprostować. Najpierw zapach, potem obraz przedstawił jej tak bardzo dobrze znajoma postać.
– ....Tanka. – wyszeptała. No tak. Nie tylko ona tkwiła w swojej rozpaczy, nie tylko ona cierpiała z braku Fera. W końcu Oddech i Nieskalany byli razem.
Górując nad smoczycą, dalej leżąc na pniu drzewa spojrzała prosto w oczy smoczycy. Tak bardzo w nich widziała własne odbicie.
– Dokąd tak pędzisz? – zacisnęła powieki. Znała odpowiedź. Po co w ogóle pytała? Tylko ona miała na tylw determinacji by szukać swojego partnera, kiedy Friren już dawno pochłonął mrok.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 10:51
autor: Odebrany Oddech
Zacisnęła pysk, gdy jej własne imię wypłynęło z ust Doliny. Brzmiało inaczej niż zwykle – łagodniej, ciszej, jakby ostrożnie, a jednocześnie ciężko, pełne emocji, których nie trzeba było nazywać, bo znały je obie. Oddech spojrzała na nią i przez chwilę widziała w jej oczach odbicie siebie. Tego, co tliło się w niej od wielu dni – może nie to samo, ale wystarczająco bliskie, by wszystko w niej na moment zadrżało. Kiedy tamta zadała pytanie, uniosła łeb tylko na sekundę, po czym szybko odwróciła spojrzenie. Zacisnęła zęby. Kieł zahaczył o wargę, ale nie przerwał skóry. Dopiero po dłuższej chwili odezwała się półgłosem, jakby nie była pewna, czy chce te słowa wypuścić z siebie naprawdę.
– Ja... już sama nie wiem – Zabrzmiało to jak wyznanie.
– Poczułam znajomy zapach... miałam... nadzieję – Ostatnie słowo zamarło jej na pysku. Ciche, kruche, wypowiedziane prawie ze wstydem. Zbyt bolesne, by było silne. A jednak prawdziwe. Nie potrafiła być na Dolinę zła. Nie teraz. Znały się niemal całe życie. I choć wszystko w niej rwało się do krzyku, do ulgi w furii, to wiedziała, że gdyby ją zraniła – rozpadłaby się do końca. Bo tylko przy niej mogła w ogóle przyznać, że wciąż biegnie... za nim. Nawet jeśli każdy krok był coraz bardziej bezsensowny.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 11:27
autor: Dolina Paproci
Podniosła przednią łapę aby móc oprzeć brodę. Lekko przekrzywiając łeb słuchała Oddechu oraz przyglądając się jej postawie.
Czy też tak żałośnie wyglądam? Zapytała sama siebie w duchu. Nie chciała widzieć Oddechu w takim stanie, pamiętała ją od pisklęcia. Malutka, włochata kulka pełna radości i uśmiechu. Teraz, dorosła smoczyca, zagubiona ale na tyle zdeterminowana aby szukać swojego ukochanego.
– Przykro mi, że Cię rozczarowałam. – odpowiedziała beznamiętnie. – Mój żałosny braciszek nawet Ciebie zostawił bez słowa, co? – w tym momencie już mogła zrozumieć Rasha, dlaczego pałał taką niechęcią do rodzeństwa które odeszło.
To przez nich cierpieli, ni mniej, ni więcej.
– Co teraz zrobisz? Skoro odszedł? – zapytała ochryple nie spuszczając wzroku z czarnej sylwetki.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 11:40
autor: Odebrany Oddech
Skrzywiła się lekko, ledwie zauważalnie, jakby każde słowo wypowiedziane przez Dolinę wbijało się głęboko pod skórę. Odwróciła na chwilę wzrok, ale zaraz potem uniosła go z powrotem, wbijając spojrzenie prosto w drugą smoczycę.
– Myślisz, że tak właśnie bym się zachowywała, gdybym wiedziała? – zapytała cicho, lecz bez łez czy łkania. W jej głosie pobrzmiewała stal. Jakby to pytanie nie było tylko odpowiedzią, ale też wewnętrznym sprzeciwem wobec wszystkiego, co się wydarzyło. Spojrzenie miała twarde, choć nie wrogie. Było wyzwaniem, nie przeciw Dolinie, lecz wobec losu, który rzucił jej tyle pod łapy. W końcu opadła powoli na ziemię, siadając naprzeciw rozmówczyni. Wzrok uniosła ku niebu, jakby wśród poruszających się powoli chmur szukała odpowiedzi, których nie dawał nikt inny.
– To... ciężkie pytanie– powiedziała cicho.
– Nawet jeśli na razie jestem tylko echem siebie – Westchnęła głęboko, ciężko, jakby z jej pyska uleciało całe napięcie, które zbierało się w niej od dni.
– Mam dla kogo żyć. Rodzina… i pisklę. – Usta samicy rozciągnęły się w niemal nieśmiałym uśmiechu. Delikatnym, ale prawdziwym. W myślach pojawił się obraz roześmianego pyszczka Nimib – tej maleńkiej istoty, która nawet nieświadomie potrafiła uleczyć pęknięcia w duszy.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 12:24
autor: Dolina Paproci
Słuchała uważnie bez najmniejszego ruchu. Dopiero na ostatnie stwierdzenie drgnęła. Bezwiednie osunęła się z kory aby opaść ciężko na łapy, a spojrzenie do Oddechu miała chłodne jak lodowe igły. Zaśmiała się, gorzko patrząc jej prosto w oczy.
– Czy Ty siebie słyszysz? Rodzina też Cię kiedyś opuści. Tak samo jak Fer mnie. A pisklę... – przerwała śmiech na chwilę spoglądając w bok. Co z pisklęciem? Jedyna pamiątka po której został jej brat, odrobina jego krwi i genów zamieszkująca malutkie ciałko.
wypuszczając powietrze dodała – Jeżeli znalazłaś szczęście w macierzyństwie to skup się na nim. – usiadła na ziemi. – Nie dość, że odszedł bez słowa to zostawił Cię z dzieciakiem. Bardzo miło z jego strony. – parsknęła zgrzytając zębami. Jakby mówiła o smoku którego nie znała, smok który tak się zachowywał nie brzmial jak jej brat. Tylko bezduszne bydle.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 12:48
autor: Odebrany Oddech
Nie odwróciła wzroku, gdy padły te spojrzenia – przeciwnie, przyjęła je jak kolejne uderzenia, na które była gotowa. Rozumiała ten gniew, ten ciężar, który aż wrzał pod łuskami Doliny. Sama nosiła podobny. Wiedziała, jak zdrada potrafi zatruć każdą cząstkę ciała, jak nagła pustka po kimś bliskim może ściskać gardło mocniej niż pazury wroga. A jednak... nie zadrżała. Nie odsunęła się, nie odparła spojrzenia. Tylko westchnęła, miękko, z ciężarem.
– Friren… – zaczęła cicho, imię wypowiadając z namaszczeniem, jakby niosło więcej znaczeń, niż na to wyglądało.
– Czy naprawdę myślisz, że każdy z naszych nas zostawi? Każdy brat, każda siostra, każdy przyjaciel ma się okazać kolejnym Ferem? – Zrobiła krok w jej stronę, wolno, ostrożnie. W jej oczach zgasła surowość – teraz lśniła tam łagodność, ciepło wymieszane z niepokojem.
– To nie tak… – pokręciła lekko łbem.
– Pisklę pokazało mi coś, czego wcześniej nie chciałam przyjąć. Nawet jeśli ja się zatrzymałam, czas nie. On płynie dalej. Wszystko się zmienia. W tym też ja – Zacisnęła lekko łapy, jakby chciała utrzymać w miejscu rozsypujące się od środka emocje.
– Jestem wściekła. Zrozpaczona. Pustka, którą zostawił, zdaje się być większa z każdym dniem. Mieliśmy razem wychować nasze pisklęta, planować, budować… A teraz? Teraz jestem sama. Sama z myślami, które gryzą od środka jak szarańcza oraz emocjami których zdaje się sama nie kontrolować – Jej głos zadrżał, a spojrzenie stwardniało na nowo, choć nie z gniewu, a z bólu.
– Czy byłam niewystarczająca? Zbyt ułomna, zbyt trudna? Może zbyt wymagająca? Za każdym razem, gdy próbuję wyobrazić sobie, że staje przede mną… nie wiem. Czy rzuciłabym się z pazurami do jego gardła… czy rozkleiła jak pisklak. Może oba naraz – Zamilkła na chwilę, szukając tchu, który zdawał się od niej uciekać. A potem znów przemówiła, spokojniej, choć każde słowo wciąż było ciężkie jak kamień.
– Ale jedno wiem. Nie obarczę jego winą nikogo, kto go znał. Nie przeniosę jego ciężaru na twoje barki. Bo to nie ty mnie opuściłaś. I nigdy nie byłoby sprawiedliwe obarczać ciebie za coś, co zrobił ktoś inny – W końcu opadła nieco łbem, pozwalając ciszy między nimi wybrzmieć. Może właśnie tego potrzebowała. Nie gniewu, nie odwetu, tylko wypowiedzenia tego, co od dawna gryzło ją do kości. Nie wybaczenia, ale zrozumienia.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 13:40
autor: Dolina Paproci
Nie poruszyła się ani na dźwięk swojego imienia, ani na kroki skierowane w jej stronę. Była gotowa nawet zarobić w pysk, jeżeli jej słowa zraniłyby Oddech. Tak się jednak nie stało, a została zasypana pełną gamą emocji, potokiem słów.
Na pytanie odpowiedziała milczeniem.
Tak właśnie było, każdy z braci i siostrą odeszli. Jedni przynajmniej byli na tyle taktowni, że się pożegnali i powiedzieli gdzie są, inni przepadli jak kamień w wodę. Nie mogła przewidzieć, czy wydarzy się to ponownie.
Słuchając dalej słów Oddechy do głowy przyszła drobna, acz nieśmiała myśl.
Nie była w tym uczuciu sama.
Jak czuła się Tanka? jak czuła się matka? nawet oschła i surowa postawa Rasha mogła skrywać ból.
Skołowane myśli na chwile gdzieś uleciały, a Friren wsłuchiwała się dalej w głos smoczycy. Wszystkie emocje które opisywała, były jej znajome. Choć nie miała czynnika w postaci pisklecia, które mogłoby ją pocieszyć, to nie mogła powiedzieć, że nie ma rodziny i jest zupełnie sama.
Kiedy smoczyca wspomniała o swoich wadach, Friren spojrzała na nią przerażona. – N-nie mów tak. – powiedziała delikatnie. – Tanka... Nikt nie jest doskonały. Ferelar wiedział o tym i kochał Cię taką jaka jesteś. Nie sądzę, że odszedł ze względu na Ciebie czy nawet wasze pisklę. – zacisnęła mocno powieki aby powstrzymać gromadzące się łzy. – Pewnie też rzuciłabym mu się do gardła i w ramiona jednocześnie. – westchnęła.
Mimowolnie wyciągnęła ramiona oraz rozpostarła skrzydła aby ująć głowę Tanki i przytulić do swojej piersi. Otuliła ją skrzydłami, zamykając ją w szczelnym kokonie. Nie miała słów pocieszenia, mogła jej zaoferować tylko to.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 13:54
autor: Odebrany Oddech
Objęcie Doliny nie było gwałtowne, nie było nachalne – a jednak miało w sobie coś, czego brakowało jej od dawna. Zrozumienie. Ukojenie. Ciszę, która nie wymagała wyjaśnień. Kiedy jej łapy objęły ją pewniej, kiedy w jej uszach zabrzmiały tamte słowa... pękła. Pękła zupełnie, jakby ktoś wreszcie pozwolił jej przyznać, że nie daje sobie rady. Dotąd tłumiła wszystko w sobie – milczeniem, gniewem, szorstkimi odpowiedziami. Ale przecież to nie zatrzymywało bólu. Tylko go zagłuszało. Teraz, wtulona w znajome ciepło, nie musiała już niczego udawać. Nie musiała być silna.
Zamiast tego z jej pyska wydostał się cichy, żałosny dźwięk. Coś pomiędzy kwileniem a szlochem, który rozciął powietrze, zanim padła na łapy i ukryła pysk w sierści drugiej samicy. Płakała. Całym sobą, jakby nie płakała od miesięcy. Może nawet lat. Drżała pod wpływem emocji, które wreszcie znalazły ujście – w tej jednej chwili słabości. Nie była sama. Nie musiała być.
– To... tak boli, Friren... czemu to tak boli... – wydusiła w końcu szeptem, chrapliwym od tłumionego szlochu. Jej łapy objęły ciaśniej ciało Doliny, jakby trzymała się ostatniego bezpiecznego punktu w świecie, który zaczął się walić. Była zmęczona. Rozbita.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 14:12
autor: Dolina Paproci
Gładziła łapą jej miłe futro na grzbiecie i cierpliwie chłonęła jej łzy. Było w nich coś kojącego, jak ulewny deszcz nad zgliszczami ognia. Czekała, cierpliwie aż ta podzieli się swoim bólem, swoją rozpaczą. Kilka łez spadło z jej oczu, ale to tyle. Większość wypłakała w Kanionie Szeptów. Delikatnie kołysała sobą i Tanką odrobine mocniej trzymając ją w objęciach.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Gula w gardle ściskała tak bardzo, że nie była w stanie wydusić słowa. Chrząknęła. Chociaż wiedziała, skąd rodzi sie ten ból, lepszym pytaniem było, jak temu zaradzić.
– Tanka, nie zastąpię Fera. Ale jesli mogę cos dla Ciebie zrobić, to powiedz mi. – wyszeptała do jej szpiczastego ucha dalej gładząc ja po plecach. Jakby na to nie patrzeć, smoczyca Oddech równiez była cześcią rodziny, ich obowiązkiem było zaopiekowac się nią i pisklęciem. Przynajmniej, tak to Friren widziała. – Nie jesteś sama, wiesz? Masz mnie, Lawinę. Może nawet Rasha. Wszyscy cierpimy po odejściu Nieskalanego, dlatego musimy się tym ze sobą dzielić. – to był chyba jej przebłysk starej świadomości, co zaskoczyło Friren. Tak by powiedziała stara ona, zagłuszając na chwile jej nowe ja.
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 14:30
autor: Odebrany Oddech
Uścisk Friren, ten pełen cierpliwości i bezpiecznego ciepła, działał jak ziołowy wywar na rozdrapane wewnętrzne rany. Choć jeszcze przed chwilą każda łza zdawała się nie mieć końca, teraz ich strumień wreszcie ustał. Płacz przeszedł w pojedyncze, ciche westchnienia, a potem w drżenie łap, które powoli ustępowało pod ciężarem ulgi. Jej ciało przestawało drgać od napięcia. Delikatne kołysanie, prawie jakby z dzieciństwa, łagodnie ukołysało myśli, które jeszcze przed chwilą krzyczały w głowie. Gdy Friren odezwała się cicho, jej głos przedzierał się do Oddechu przez warstwy bólu z taką łagodnością, że samica zdołała tylko skinąć lekko łbem. Nie była jeszcze gotowa mówić. Gardło miała ściśnięte, podrażnione, jakby każdy dźwięk miał znów przywołać to, co ledwo udało się jej stłumić. A jednak, po kilku oddechach, spróbowała. Słowa wydobyły się z niej zachrypnięte, słabe, lecz szczere.
– Jesteśmy rodziną… a rodzina o siebie dba… – wymamrotała, pozwalając sobie na pierwszy spokojniejszy wydech od bardzo dawna. Nie próbowała się już podnosić. Nie musiała nic robić, poza byciem tu. Tu i teraz. Bo teraz, w objęciach drugiej samicy, nie musiała udawać, że jest w porządku. Wystarczyło, że była.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 25 cze 2025, 14:59
autor: Dolina Paproci
Trzymała Tankę w objęciach, chcąc dać jej jeszcze odrobinę czułości, której potrzebowała. Sama jednak ukrywała swój wyraz pyska, który miał w sobie ból. Mówiła takie rzeczy choć sama poniekąd wątpiła we własne słowa. Dokładnie dawała jej takie rady, jakie sama powinna zastosować na sobie. Te czarne szpony, którym oddała się w pełni chyba pochłonęły ją na tyle, że nie mogła wrócić do swojego pierwotnego stanu.
Nie chciała widzieć Oddechu w takim stanie, nie chciała pozwolić jej popaść w tę samą ciemną otchłań. Czując, jak jej ciało powoli się rozluźnia, cicho wypuściła powietrze nosem puszczając ją z objęć.
– Tak, masz rację. – zamknęła na chwilę oczy posyłając jej delikatny uśmiech. – Dlatego, musimy jakoś przetrwać ten najgorszy czas i pozwolić tym ranom sie zabliźnić. – przytaknęła i odsunęła się od smoczycy.
Przetarła zmęczony pysk łapą i wstała. – Na razie mnie nie ma w obozie, ale jak będziesz czegoś potrzebować to daj mi znać. – postukała się szponem po skroni, dając jej do zrozumienia, że może wysłać jej wiadomość mentalną.
– Żyj dla swojego pisklęcia, na pewno wyrośnie na wspaniałego smoka. – uśmiechnęła się szerzej
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 27 cze 2025, 10:22
autor: Odebrany Oddech
Odetchnęła głęboko, gdy łagodny, lecz stanowczy gest drugiej samicy oddzielił ich od siebie. Pozwoliła jej odejść z uścisku, choć uczucie pustki pojawiło się niemal natychmiast – nie dlatego, że pragnęła więcej słów, lecz dlatego, że w tym dotyku czuła coś, czego brakowało jej od dawna: obecność i zrozumienie. Opuściła łapy powoli, jakby odpuszczenie bliskości Friren miało pozwolić na ponowne poskładanie rozszarpanych emocji w ramy rzeczywistości.
– Rozumiem... – powiedziała cicho, lecz stanowczo, z cichym westchnieniem, które uniosło się razem z pyłem spod łap.
– Ty także pamiętaj, że możesz mnie zawołać... – Kiedy wypowiadała te słowa, jej głos miał w sobie nieco zmęczenia, ale i szczerości. Uśmiech, który posłała samicy, nie był szeroki ani wyrazisty – był subtelny, delikatnie zakrzywiony na pysku, ledwie widoczny wśród śladów po łzach, ale mimo wszystko prawdziwy. Na ostatnie słowa zaś parsknęła lekko, potrząsając łbem. Odsunęła się od drzewa i stanęła na równe łapy, otrzepując futro z kurzu i cieni wspomnień.
– Z takimi rodzinami nie będzie miało wyboru – dodała z cichym rozbawieniem, choć ton wciąż nosił w sobie nutę zmęczenia.
Dolina Paproci
Las przy Skałach
: 27 cze 2025, 19:07
autor: Dolina Paproci
Gdyby Oddech widziała Friren w trakcie histerii, która ukazała bratu, czy dalej byłaby dla niej taka miła? Czy wciąż patrzyłaby na nią tak samo życzliwie i ciepło? Smoczyca zamknęła na chwilę oczy. Roztargnione myśli i uczucia kotłowały się w niej niczym sztorm. Znajdywała odrobinę ukojenia, powoli układając jakiś plan. Na tę chwilę, dalej była zepsuta, poraniona i drażliwa. Dlatego kiedy przyjdzie odpowiedni czas, weźmie na swoje barki odpowiedzialność swoich czynów.
Na słowa Tanki, smoczyca prychnęła cichym śmiechem. Tak, miała rodzinę. Nie była sama, nawet po odejściu jej miotu. Wciąż była matka, Barani, Tanka i Hektyczny. Choć cześć z nich nie była z krwi, traktowała ich tak, jakby byli rodziną. – Będę pamiętać. – w końcu odezwała się łagodnie, pozbywając się chrypki z głosu. – Chociaż na chwilę, z własnych powodów, nie będzie mnie na terenach Ziemi. Mój umysł wciąż będzie otwarty, więc gdybyś potrzebowała pomocy i leczenia daj mi znać. – pogładziła smoczycę po policzku. – Muszę przemyśleć kilka rzeczy i poukładać sobie w głowie. To.... Nie jest łatwe. – odpowiedziała zabierając kończynę. Nie miała już nic więcej do dodania. Zrobiła kilka kroków w tył i rozłożyła pierzaste skrzydła. – Do zobaczenia, Tanka. – posłała jej czuły uśmiech i zamachnęła skrzydłami, aby wzbić się wysoko w niebiosa i zniknąc pośród chmur.
[z/t]
Odebrany Oddech
Las przy Skałach
: 03 lip 2025, 16:24
autor: Odebrany Oddech
Delikatne, niemal niezauważalne skinienie głowy było jej odpowiedzią na słowa Doliny. Nie potrzebowała wielu słów, nie teraz, kiedy serce wciąż było pełne niepokoju, a myśli kotłowały się bez ładu. Czasem wystarczyło jedno potwierdzenie, by oddać to, co trudno było nazwać na głos.
– Będę na ciebie czekać, jeśli postanowisz wrócić na tereny stada. Moje gniazdo jest dla ciebie ciągle otwarte – powiedziała miękko, z cieniem uśmiechu, który z trudem utrzymała na pysku. Był kruchy, jak cienka tafla lodu, ale szczery. Pragnęła, by Dolina dostrzegła w nim ciepło, którego sama teraz potrzebowała. Nadzieję, że ta rozmowa nie była końcem. Że jeszcze kiedyś usiądą razem wśród gniazd, może już bez tych wszystkich ciężarów. Ona również potrzebowała czasu. Musiała to wszystko poukładać – słowa, emocje, milczenie, które zapadło między nimi. Musiała przyjąć to, co się wydarzyło, choć nie wiedziała jeszcze, czy zdoła to w pełni zaakceptować.
Gdy tamta samica się pożegnała, tylko ponowiła swoje wcześniejsze skinienie – tym razem powolne, z wyraźnym zawahaniem. A potem… potem patrzyła. Wzrok utkwił w oddalającej się sylwetce Doliny, jakby miała ją utrzymać w polu widzenia jak najdłużej. Bezmyślnie, z odruchem zrodzonym gdzieś głęboko, wyciągnęła przednią łapę w jej stronę. Jakby jeszcze mogła ją zatrzymać. Jakby miała cień szansy, by cofnąć czas choć o kilka uderzeń serca. Ale szansa przepadła, rozwiała się jak mgła na wietrze... Dopiero po chwili opuściła łapę i, nie odwracając się więcej, ruszyła w stronę terenów stada. Kroki miała lekkie, ale serce ciążyło jak kamień.
//zt
Dolina Paproci