Strona 30 z 31

Ukryty zagajnik

: 07 mar 2024, 21:52
autor: Zamszony Bór

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W milczeniu wysłuchał syna, żeby wkrótce skinąć zgodnie łbem. W zasadzie miał rację, więc jedyne co zostało Tiishoyrowi, to rozwinięcie tematu.
Tak, ślad wskaże ci wielkość zwierzyny. Dzięki niemu oszacujesz także jej ciężar, co ocenisz po głębokości odcisku. Natomiast kiedy już wprawisz się w łowiectwie, to będziesz także w stanie rozpoznać gatunek tropionego zwierzęcia. Każdy roślinożerca zostawia bowiem inne wskazówki. Dziki, na przykład, ryją w ziemi, a tury są tak ciężkie, że roślinność się pod nimi ugina – przytoczył dwa charakterystyczne dla lasu widoki, żeby Celeste mógł się lepiej zorientować w jego tłumaczeniach – Podobnie jest z zapachem, który również różni się między gatunkami. Natomiast jeśli samych tropów będzie więcej, to będziesz w stanie z wyprzedzeniem określić liczebność śledzonego stada. Zawsze też pamiętaj o obwąchaniu każdego znalezionego tropu. Bowiem te nowe i warte podjęcia będą wydzielać intensywny zapach, a te stare najpewniej zdążą już wywietrzeć. To zaś oznacza, że zwierzęcia od dawna nie ma już w pobliżu, więc nie warto tracić na niego czasu – kontynuował, co kilka chwil zerkając na Celeste kontrolnie – Wiedz też, że niektóre ślady mogą oznaczać kłopoty. Jeśli znajdziesz odbitą w ziemi pazurzastą łapę, to spodziewaj się, że została pozostawiona przez jakiegoś drapieżnika. Wówczas nie idź za tropem, chyba że pragniesz rozpocząć walkę – dodał na koniec, uznając że teorię opracowali w wystarczającym stopniu. Tym samym należało się zająć praktyką. W tym celu Tiishoyr sięgnął więc po swoją maddarę, żeby stworzyć trop za jednym z krzaków. Wówczas skinął na syna, odsuwając kilka gałęzi, żeby wskazać mu jego pierwsze zadanie.
Spójrz tutaj – zagaił, zachęcając Celeste do przyjrzenia się znalezisku – Wiesz jakie zwierzę mogło pozostawić ten ślad? Ilu doliczysz się osobników? I przede wszystkim, czy warto byłoby za nim pójść? – zapytał, chcąc by syn oparł swoją decyzję na wszystkich informacjach, które do tej pory zasłyszał. A co w zasadzie kryło się przy krzaku? Pojedynczy ślad, który przypominał swoim kształtem literę "v" z dwoma półksiężycami znajdującymi się nad nim. Sam trop został odbity na zaschniętej ziemi, a unoszący się nad nim zapach był tak słaby, że aż niemal niewyczuwalny. Kilkanaście łusek dalej, znajdował się jeszcze jeden taki ślad, ale dużo mniejszy. Krył się też w cieniu, przez co trudniej było go dostrzec.

Celeste

Ukryty zagajnik

: 07 mar 2024, 23:55
autor: Pamięć Zimy
Kiwał głową słuchając ojca, lekko w duchu pocieszony że potwierdził jego słowa. W momencie gdy poprosił go by przebadał ślady które nagle się pojawiły, zdziwił się ich nagłym pojawieniem się, ale uznał że to kolejny test. Spogląda na owe ślady – przypominają... racice kozy, a z wyglądu było widać że kierowała się w ich kierunku. Jednakże gdy spojrzał zza siebie w kierunku w jakim takie ślady mogły pójść nie dostrzegł żadnych śladów. Zbliżył głowę by wyczuć zapach – nie ma zapachu, a jeśli jest to go nie czuje – albo jest stary albo nie jest to prawdziwa koza. Gdy zaczął podnosić głowę dostrzegł że w oddali, zza śladami, w pasującym polu przejścia dostrzega kolejne ślady, lub przynajmniej wydaje mu się że je widzi. Postanawia że powoli do nich podejdzie, tam gdzie jest ciemno – a i owszem, były ślady, ale mniejsze...
"Ślady są od co najmniej dwóch jeleni – większego i mniejszego, prawdopodobnie jagnię. Kierowały się w naszym kierunku. Ślady są widoczne, jednak nie czuć od nich zapachu – są albo stare, albo coś maskuje ich zapach." – mówi po zastanowieniu się, odwracając się do ojca. – "Lub kozy." – podnosi przednie łapy i wzrusza ramionami, pokazując że za dużo się nie zna na zwierzynie.

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 09 mar 2024, 22:04
autor: Zamszony Bór
Z uwagą obserwował syna, kiedy ten przyglądał się śladom i je obwąchiwał. Dobrze, najwyraźniej zapamiętał teorię i potrafił ją wprowadzić w życie. W zasadzie to było najważniejsze. Tiishoyr bowiem nie spodziewał się, że Celeste poprawnie rozpozna gatunek zwierzęcia, który mógłby zostawić taki ślad. To miało być tylko ćwiczenie wprowadzające, które miało upewnić łowcę, że syn poradzi sobie z większym wyzwaniem, które wkrótce go czekało.
Ślady jelenia są nieco bardziej owalne. Tutaj zaś są łukowato zakrzywione – opisał, wskazując palcem od opuszka do czubka odbitej w ziemi racicy – Czasem widać też dodatkowe wgłębienia, ale te mają bardziej okrągły kształt. Natomiast koza zostawia podobny odcisk, ale mniejszy – stwierdził, w obu przypadkach pokazując synowi odpowiednie kształty za pomocą maddary – Co do reszty, miałeś rację. Przechodziły tędy dwa osobniki i to bardzo dawno temu. Ruszenie za tym śladem byłoby więc nieopłacalne. A pozostawił je za sobą dzik i jego warchlak – wyjawił na końcu poprawną odpowiedź, uśmiechając się do syna lekko.

Potem ruszył nieco dalej, prowadząc syna głębiej między drzewa. Idąc, tłumaczył mu ostatnie zadanie, które na niego czekało.
Skoro już wiesz, że tamten ślad był bezwartościowy, to rozejrzyj się po Zagajniku. Znajdź coś, co byłoby warte twojej uwagi i wyśledź zwierzę, które pozostawiło trop. Dasz radę? – zagaił go, w końcu się zatrzymując. Od tej chwili zamierzał bowiem iść za synem, żeby móc obserwować jego poczynania i odpowiadać na jego ewentualne pytania. A co było do znalezienia? Tym razem prawdziwe tropy! Sukhee zdołał już bowiem pokręcić się po okolicy, zostawiając za sobą całkiem sporo wskazówek. Pierwszą z nich był odcisk racicy, który sugerował że żywiołak ruszył na wschód. Zaś unoszący się nad tropem zapach był na tyle intensywny, że nie było wątpliwości, że kozioł był tutaj naprawdę niedawno. Odciski ciągnęły się przez jakiś czas, aż w końcu zanikały na twardszej glebie. Yhm, sam wzrok tutaj nie wystarczy! Celeste będzie się musiał bardziej wysilić, jeżeli chciał odnaleźć kompana.

Celeste

Ukryty zagajnik

: 16 mar 2024, 23:22
autor: Pamięć Zimy
Przyjął uwagi ojca z powagą, jako iż nie znał się za bardzo na kopytach, cóż, kopytnych, więc mógł jedynie zgadywać. Jednakże słysząc to że to co sam określił nie było poprawne lekko się ucieszył, lekko uderzając ogonem o ziemię. Jednakże gdy został poproszony by wyśledził zwierzynę które zostawiło trop lekko się zdziwił, ale z pewnością chodziło mu o tą kozę którą dostrzegł wcześniej. Jako iż przechodziła dość niedawno, z pewnością bardzo łatwo dało by się do niej dotrzeć.

Pokiwał tylko głową na prośbę ojca, po czym w skupieniu udał się w kierunku miejsca gdzie dostrzegł jak się przechadza i znika "koza". Dzięki temu że wcześniej ją dostrzegł łatwo udało mu się znaleźć ślady racic kozy, jak i intensywny zapach... spopielenia. Tak, czuć było siarczany i węglowy zapach, jakby coś się świeżo paliło. Widział jak ślady kierowały się ku... wschodowi? Tak, to chyba wschód – mech który ledwo co widać na drzewach jest na lewo od kierunku śladów. Gdy po dłuższym czasie dostrzegł że ślady się kończą, postanawia zacząć mocniej węszyć, starając się iść za zapachem niż za śladami – jeśli nie ma jednego, trzeba korzystać z innego. Szczęśliwie zapach ten jest znacznie inny od otoczenia, więc nie było trudno iść za wonią "ognia", lecz ten zmysł nie jest dla niego takim dobrym źródłem doznań – tempo szukania zwierzyny zmniejszyło się, ale wciąż młodzieniec szedł na przód.

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 17 mar 2024, 1:05
autor: Zamszony Bór
Zamszony przez cały ten czas szedł za synem, jakby czekał na jakiekolwiek ewentualne pytania. Te jednak nie padły, dlatego wciąż milczał, obserwując Celeste. A ten najwyraźniej dobrze sobie radził. Najpierw szedł za śladami, korzystając ze swojego wzroku, a potem przerzucił się na węch, kiedy tropy zanikły. Dzięki temu faktycznie mógł poruszać się naprzód, bo wiatr był dla niego łaskawy i podsuwał mu pod nos odpowiednią woń. Żywioł ten był jednak kapryśny, więc wkrótce odmówił białofutremu pomocy. Kierunek z którego wiał wicher zmienił się i nagle zapach dymu zanikł zupełnie. Celeste musiał więc ponownie uciec się do innych sposobów! Gdyby tylko ten porządnie się rozejrzał, to znów dostrzegłby odbite na śniegu ślady. Takie same jak wcześniej, więc młody nie powinien mieć wątpliwości, że należały do tego samego zwierzęcia. W ziemi odbita zaś była racica, ale jakaś większa. Jej średnica sugerowała, że zostawiło ją zwierzę wielkości wilka. Yhym! Druga (licząc z zapachem) oznaka, że Celeste miał do czynienia z żywiołakiem. Te ślady wiły się przez jakiś czas, skręcając wśród drzew. Jednak i one zniknęły po chwili, zmuszając młodzika do poszukania czegoś nowego. Nigdzie nie było jednak futra. Kozioł nie mógł go wszak zostawić, bo cały płonął. Odchodów też nie było w zasięgu wzroku. Znalazło się za to coś innego. Jeden z krzaków miał połamane i osmolone gałązki. Gdyby Celeste ruszyłby w wyznaczoną przez tę wskazówkę stronę, to wkrótce znów wyczułby zgubiony wcześniej zapach. Kilka kolejnych chwil później dałoby się też spostrzec odbity na ziemi ślad. Pojedynczy i wskazujący, że koza poszła w prawo. Potem i ślady i zapach znów zanikły, więc przez chwilę Celeste musiał iść na ślepo. No chyba, że zastrzygł uchem! Wtedy usłyszałby w pobliżu meczenie, które doprowadziłoby go aż do małej polanki, na której stał upragniony kozioł, bijąc co chwilę kopytami o ziemię.

//Po twoim poście – raport śledzenie I

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 23 mar 2024, 12:56
autor: Pamięć Zimy
Szukanie ognistego bytu owszem wciąż trwało – wszystkie widoczne wskazówki jak i zapachy bardzo pomagały, jednakże w momencie kiedy nie było i zapachu i woni, jedyny zmysł który mógł wykorzystać był słuch.
Dzięki temu że kopyta wskazywały na coś bo może beknąć lub zameczeć, starał się nasłuchiwać w okolicy zatraconych śladów wszelkiego stukania i beczenia – ach, gdy normalnie nie lubiał beczenia był w tym momencie uradowany że taki słyszy – próba śledzenia już długo trwała dla niedoświadczonego smoka, więc gdy dźwięki kozy doprowadziły go do polany i wreszcie dostrzegł cel, wreszcie wypuścił z siebie powietrze z ulgą.
"To chyba nasz cel – ognista... koza?" – mówi lekko niepewnie, dopiero teraz dostrzegając czym jest ten cel, i mając dłuższą chwilę na obserwację.

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 27 mar 2024, 13:40
autor: Zamszony Bór
Na pysku Tiishoyra utrzymywał się lekki uśmiech, kiedy syn uparcie śledził kompana. Dobrze mu szło, dlatego łowca nie wtrącał się w jego poszukiwania. Żadnych pytań też nie słyszał, więc po prostu szedł za Celeste, przypatrując mu się uważnie. W ten sposób wreszcie dotarli na niewielką polankę, gdzie od jakiegoś czasu ukrywał się kompan. Albo raczej przebywał, bo kozioł niekoniecznie krył się ze swoją obecnością!
– Masz rację – odparł synowi, kiedy już ponownie się z nim zrównał. Wówczas też zaśmiał się cicho, dostrzegając jego niepewną minę – To mój kompan. Nazywa się Sukhee – przedstawił kozła, który ponownie zameczał głośno, jakby witał się z młodym. Potem zaś ochoczo do niego podbiegł, bijąc kopytami w zlodowaciałą ziemię. Żywiołak okrążył Celeste, po czym przysiadł przed nim, mecząc jeszcze raz. Chyba się cieszył, że widzi najmłodsze z pociech swojego przyjaciela!

Tiishoyr jedynie przewrócił oczami na ten pokaz, po czym przysiadł przy boku syna, wskazując mu kozę palcem.
– Widzisz jaki jest zadowolony? Cieszy się, choć zupełnie nie potrafił się przed tobą ukryć – niejako pochwalił syna, posyłając mu przy tym lekki uśmiech. A naprawdę miał podstawy do dumy! Celeste wszak doskonale szła nauka, więc ten najpewniej już niedługo będzie gotowy na swoje pierwsze łowy. Im zaś została do przerobienia ostatnia umiejętność, którą Tiishoyr na dziś zaplanował. Kamuflaż. A zatem nie dziwne, że wspomniał o ukrywaniu się!

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 02 kwie 2024, 23:08
autor: Pamięć Zimy
Trochę się zdziwił jak płonąca koza się próbuje się do niego łasić, więc trochę mu futro się zjeżyło. Jednakże wciąż chciał spróbować pogłaskać Sukhee, chociaż w momencie gdy zrobiło mu się za gorąco odsunął łapy.
"Widzę... wciąż jestem zdziwiony że się pali..." – odpowiada po tym doświadczeniu – "Raczej nie pomaga mu to w ukrywaniu się."
Był lekko zmęczony całym tym węszeniem i szukaniem, więc miał nadzieję że czas nauk szybko się skończy. Chciał się z powrotem ukryć w grocie i stukać w kamienie, jak i podroczyć się z bratem o jedzenie. Na myśl o jedzeniu głośno zaburczało mu w brzuchu, przez co widać było że się szybko zawstydził, kłapiąc uszy.

Ukryty zagajnik

: 05 kwie 2024, 13:52
autor: Zamszony Bór
Kozioł przekrzywił rogatą głowę, z uwagą obserwując wyciągniętą ku niemu łapę. Nie był przyzwyczajony do głaskania, bo jego płomienne futro niekoniecznie się do tego nadawało, ale i tak zdawał się nadstawiać młodemu, jakby naprawdę przypuszczał, że ten jeden raz poczuje cudzy dotyk. Zdobiący jego grzbiet ogień zafalował i skurczył się nieco, ale to najpewniej i tak na nic się zdało. Wciąż biło od niego gorąco, a jedynym miejscem gdzie można go było bezpiecznie dotknąć były popękane rogi. Sukhee smagnął więc nimi delikatnie dłoń młodego, po czym zameczał wesoło, jakby dawał mu kozią podpowiedź. Tiishoyr zaś jedynie się przyglądał, nie zamierzając interweniować dopóki nie pojawi się ryzyko oparzeń.
– Tak, ogień jest mu bliski. W końcu to żywiołak. Równie zmienny i uparty co zdobiące go płomienie – odparł z cieniem uśmiechu wymalowanym na pysku – I masz rację, wygląd nie ułatwia mu szukania kryjówek. Tobie też może być trudno, kiedy już rozwiną się pierwsze liście – dodał, wyraźnie mając na myśli białe futro syna. W czasach zimy było niezwykle pomocne, ale przez resztę roku wybijało się na tle zieleni – Zwierzyna prędko Cię wówczas zauważy, chyba że wcześniej odpowiednio się przygotujesz. Wiesz jak? – zagaił go jeszcze, tym samym przechodząc już do faktycznej nauki.

...albo chciał to zrobić. Prędko jednak zastrzygł uchem, kiedy usłyszał burczenie. Zamrugał zdziwiony, ale prędko ponownie się uśmiechnął, widząc minę syna. Nie było czego się wstydzić! Zwłaszcza, kiedy było się w obecności łowcy. Tiishoyr sięgnął więc do swojej torby i wydobył z niej skrawek suszonego mięsa. Idealnego na małą przekąskę.
– Proszę – zwrócił się do niego, podając mu smakołyk – Chciałem Cię jeszcze nauczyć kamuflażu, ale możemy wrócić do tego później, jeśli jesteś zmęczony – dodał, oferując mu możliwość odpoczynku. Omszały nie zamierzał bowiem zmuszać syna do dalszych ćwiczeń, jeśli ten nie miał już na nie ochoty. Mogli bez żadnych przeszkód przełożyć to na inny dzień.

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 08 kwie 2024, 23:34
autor: Pamięć Zimy
"No tak... trawa zielona, drzewa brązowe a ja biały... Widać łowy mi nie piszą, prawda Sukhee?" – lekko się uśmiechnął widząc zachowanie kozła, jak i zwracając uwagę na pytanie ojca. Musiał przyznać – polowania są fajne, ale nie wie czy byłby w stanie robić to w takim stopniu to Ciirioh dla przykładu.

"Oh, dzięki. To dla Sukhee?" – patrzy po smakołyku i żartuje, po czym macha nad kozłem patrząc czy zwróci uwagę by uwydatnić żart. – "I nie szkodzi... możemy teraz. Nie jest to raczej takie męczące... prawda?" – w sumie kamuflaż nie brzmi na coś wymagającego męczenia się.

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 10 kwie 2024, 0:07
autor: Zamszony Bór
Kozioł zameczał w odpowiedzi, jakby przyznawał młodemu rację. Omszały zaś pozwolił sobie na szerszy uśmiech, widząc że syn najwyraźniej dobrze dogaduje się z kompanem. Czyżby miał łapę do zwierząt?
– Barwa futra nie jest jedynym problemem. Ważne jest też ukrycie zapachu, bo wiatr niesie go daleko, płosząc zwierzynę – uzupełnił odpowiedź syna, przekrzywiając nieco łeb. Nie usłyszał bowiem żadnych propozycji ze strony młodego, co wydało mu się całkiem zabawne. Czyżby samczyk tak rozkojarzył się zabawą z Sukhee, że aż niedosłyszał pytania? To zdarzyło się po raz pierwszy, dlatego Tiishoyr zaśmiał się cicho.

Rozbawiony uśmiech wciąż zdobił jego pysk, kiedy syn zaczął się droczyć z kozłem. Omszały chyba jeszcze nie widział Celeste w tak zabawowym nastroju, więc nie mógł się napatrzeć na żartującego syna. Żywiołak zresztą też bawił się świetnie, co udowodnił kłapiąc zębami tuż przy smakołyku. Kilka łusek w górę i naprawdę by go pochwycił!
– Obawiam się, że mogłoby mu nie posmakować. Żywiołaki lubują się w kamieniach szlachetnych – napomknął ciepłym głosem, z trudem powstrzymując rozbawione prychnięcie. Żart samczyka zdecydowanie się udał, ale jego stary ojciec nie był na tyle ekspresyjny, by zaśmiać się w głos. Widać było jednak zmianę w jego ekspresji, a także dumny błysk w oku – Lepiej zjedz, synu, nim Sukhee porwie to mięso z czystej złośliwości! – dodał, jakby sam również próbował przeciągnąć tę chwilę wesołości. Wszak tak naprawdę nie było się czego obawiać. Tiishoyr miał przy sobie więcej takich smakołyków.

Po chwili Tiishoyr pokiwał zgodnie łbem, uznając że skoro Celeste chce kontynuować naukę, to najwyraźniej ma jeszcze w sobie potrzebne pokłady siły. Tym samym Omszały potaknął, bo faktycznie ta część polowania wymagała najmniejszej ilości ruchu. Nie trzeba było aż tak uparcie krążyć po okolicy ani przyjmować żadnej męczącej dla mięśni pozycji, więc powinni dać radę. A przynajmniej w to wierzył łowca. Zadał więc jeszcze jedno pytanie, myśląc że tym razem młody skupi się na tyle, by udzielić mu odpowiedzi.
– Tak jak mówiłem, kamuflaż ma cię ukryć przed zwierzęciem. Ma oszukać jego zmysły, tak byś mógł niepostrzeżenie się do niego zbliżyć i zaatakować. Jego nałożenie z reguły nie jest trudne, choć nie każdy za tym przepada – zaczął wyjaśniać z rozbawieniem, na razie nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Zależało mu wszak na tym, by syn sam spróbował wpaść na jakiś pomysł – Spójrz, Celeste – tu zrobił szeroki gest skrzydłem, wskazując w ten sposób na okolicę – Wszystko co masz przed sobą może posłużyć za świetny kamuflaż. Powiedz mi, czego ty byś użył? – zadał wreszcie właściwe pytanie, zerkając na samczyka z uśmiechem.

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 12 kwie 2024, 23:05
autor: Pamięć Zimy
Lekko machnął łąpą, po czym urwał mały kawałek smakołyku by i tak dać koziołkowi spróbować. Sam też trochę przegryzł, w końcu był trochę głodny.

"Błota. Bardzo łatwo brudzi mi futro na brązowo. No i pachnie... błotem." – Mówi szybko na pytanie ojca gdy był zapytany czego użyć do zakamuflowania się. – "Widziałem też kiedyś liście. Błoto jest lepkie, to liście też się przylepią. Kupa błota jest podejrzana jeśli nic na niej nie jest." – w skrócie trzeba było wtopić się w otoczenie. Jednolite barwy w kamuflażu nie są dobre, gdyż zawsze znajdzie się jakiś detal który zmienia otoczenie. Liście pięknie do tego pasowały – w lasach kolor brązu, pomarańcz i zieleni zawsze się znajdywał wokoło. Czysty błotny brąz rozbija ułudę którą kamuflaż stara się stworzyć.
Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 16 kwie 2024, 23:12
autor: Zamszony Bór
Kozioł złapał przeznaczony dla niego smakołyk. Ba! Przełknął go nawet! Po czym zameczał przeciągle i zarzucił łbem na boki ze zdecydowanie niezadowoloną miną. Oho! Chyba jednak nie bardzo mu posmakowało!

Tiishoyr zaś słuchał Celeste, kiwając łbem w rytm jego słów. Intuicja nie zawodziła młodego, więc łowca nie mógł się z nim nie zgodzić. Odpowiedź była poprawna.
– Masz rację. Błoto idealnie ukryje barwy twojego futra, a do tego prędko odpadnie, kiedy kamuflaż nie będzie Ci już potrzebny. Doczepienie do niego liści też jest dobrym pomysłem. Możesz też posłużyć się małymi gałązkami, żeby jeszcze bardziej upodobnić się do otoczenia. Zaś jeśli chodzi o zapach... – tu zerknął na syna, upewniając się że ten słucha uważnie – Samo błoto może nie wystarczyć do ukrycia smoczej woni. Lepiej posłużyć się pachnącymi roślinami, które można rozetrzeć między palcami, żeby ich zapach był jeszcze bardziej wyczuwalny. Do tego musisz pamiętać, że ten rodzaj kamuflażu zadziała tylko w lesie. No i na równinach pewnie też. Jeśli udasz się w takim płaszczu na pustynię, to wypatrzy Cię nawet najmniej spostrzegawcze ze stworzeń. Dlatego ważne jest to, żebyś zawsze używał tego, czego w okolicy jest najwięcej. Tylko w taki sposób wtopisz się w tło – zaznaczył dla wszelkiej pewności, choć mogło się to wydawać młodszemu oczywiste – No i jak już zauważyliśmy, kamuflaż będzie się też różnił w zależności od pory roku. Wiosną użyjesz błota i zielonej roślinności, ale latem temperatury mogą być bardzo wysokie, a deszcz może nie padać całymi księżycami. Wówczas będziesz musiał skupić się na kwiatach, bo ziemia będzie niezwykle sucha. Jesienią będziesz musiał zmienić barwy na pomarańcze i czerwienie, co zapewnią Ci opadające liście. No a zima... cóż. Dla wszelkiej pewności mógłbyś oblepić się śniegiem – stwierdził, choć białe futro syna pewnie nie wymagałoby takich zabiegów – Co ważne, to jest jedynie jeden z rodzajów kamuflażu. Nazywamy go fizycznym, bo korzystamy z obfitości otoczenia. Można się jednak ukrywać także z pomocą magii. Dzięki niej można zmieniać unoszący się nad nami zapach, wyciszać kroki albo nawet tworzyć płaszcze będące odbiciem okolicy – napomknął jeszcze o tym aspekcie tej umiejętności, nie wiedząc jaki rodzaj kamuflażu syn będzie preferował w przyszłości. Teraz nie miał wyboru, bo wciąż nie odszukał swojego źródła, ale kiedy to zrobi, to zyska więcej możliwości – No dobrze. W takim razie spróbuj się ukryć – polecił, mając nadzieję że Celeste przyłoży się do zadania i stworzy naprawdę dobry kamuflaż. Czekał więc, aż syn rozpocznie ćwiczenie.

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 21 kwie 2024, 21:56
autor: Pamięć Zimy
Uważnie słuchał ojca, i gdy widział jak mu się przyglądał kiwał głową by widział potwierdzenie "przetwarzania" wiedzy. Znów się cieszył w duchu że jego teorie mają jakieś podstawy, a to że mógł się dowiedzieć więcej jest tylko bonusem.
Ale doszło do tej chwili – zrób to czego się uczyłeś. Teoria zawsze jest łatwa, a praktyka... no, praktyka już jest ciężka.
"Ach, tylko nie patrz, dobrze?" – prosi go zawczasu, jako iż ukrywanie się pod obserwacją... nie ma sensu. Krótko po tym ruszył w kierunku lasu, tam gdzie było dość sporo wytopionego śniegu, błota i gałęzi. Tak szybko jak potrafił starał się natrzeć błotem by się przylepił, barwiąc i nadając ziemistego zapachu. Gdy udało mu się znaleźć odpowiednie miejsce gdzie mógłby się skryć, dodatkowo nałożył na siebie jakiekolwiek resztki z liści które były w okolicy i mokrych gałęzi, szczególnie przyozdabiając głowę by rogi wtopiły się w kształt, po czym położył się obok drzewa które pasowało do wszystkich cech które sobie kamuflował – mokro, gałęzie, i resztki śniegu w który zatopił pysk, by móc widzieć i zakamuflować spojrzenie. Teraz tylko czekał aż to ojciec czy Sukhee go znajdzie.

Ukryty zagajnik

: 24 kwie 2024, 20:40
autor: Zamszony Bór
– Oczywiście – odparł z pewnym rozbawieniem, odwracając się tyłem do młodzika. Pociągnął przy tym kozła za rogaty łeb, żeby i on przypadkiem nie podglądał. W tej pozycji czekali przez dłuższą chwilę, nasłuchując odgłosów krzątaniny. Gdy te ucichły, Tiishoyr uznał że syn jest już gotowy. Wrócił więc do poprzedniej pozycji, od razu wodząc wzrokiem po okolicy. Początkowo wydawało mu się, że w pobliżu nikogo nie ma, ale przecież doskonale wiedział, że białofutry musi gdzieś się ukrywać. Wtopił się jednak w tło na tyle dobrze, że zdradzić mógł go jedynie ruch albo kapryśny wiatr. W tym przypadku padło na to drugie, choć smocza woń ledwie przebijała się spod błotnistego płaszcza. To jednak wystarczyło, by po kilkunastu dłużących się chwilach, Tiishoyr dostrzegł zarys ciemnych rogów pod jednym z drzew. Podszedł więc do syna, żeby dokładniej obejrzeć jego kamuflaż.
– Bardzo dobrze – orzekł wreszcie, kiedy spostrzegł że Ces porządnie wtarł sobie błoto w futro, a nawet dodał do tego kilka listków – Pamiętaj tylko o rozcieraniu roślinności. To naprawdę pomaga, bo wypuszczone soki wydzielają intensywniejszy zapach. No i uważaj na te gałązki. Dobrze je mocuj, bo podczas ruchu mogłyby się odczepić i zaalarmować zwierzę, do którego byś się skradał – doradził jeszcze synowi, po czym pomógł mu w czyszczeniu futra z błota. Nie kosztowało ich to jednak zbyt wiele wysiłku, bo to samo prędko wysychało i odpadało od ciała. Właśnie z tego powodu kamuflaż trzeba było stale powtarzać, jeśli chciało się upolować sporo zwierzyny.

Ale to nie był koniec nauki. Tiishoyr przysiadł więc jeszcze na moment, zachęcając młodego do zrobienia tego samego. Wkrótce ponownie się odezwał.
– Kamuflaż przydaje się w jeszcze jednym celu. Na polowaniach często wykopujemy doły, które nazywamy pułapkami. Zostawiamy je tak na kilka dni, licząc na to, że wpadnie do nich jakaś zwierzyna. Jeśli dobrze przygotujesz taką pułapkę, to w zasadzie możesz być pewny, że coś się w nią złapie. Dlatego warto pamiętać o tej możliwości – zaczął opowiadać o tej ważnej dla smoka umiejętności, po czym zatrzymał spojrzenie na synu – Masz jakiś pomysł, jak mogłaby wyglądać taka pułapka? – zagaił go, ciekaw czy i tym razem młodego nie zawiedzie intuicja.

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 29 maja 2024, 19:26
autor: Pamięć Zimy
Ah, wreszcie mógł się pozbyć kamuflażu! Nie wiedział że takie długie czekanie będąc zakamuflowanym (i przez co brudnym, co mu się nie spodobało) jest takie męczące. A to że nawet długo zajęło Tiishoyrowi go znalezienie było nawet śmieszne – łowca mający problem znaleźć syna – przez co nawet lekko się uśmiechnął gdy pomagał mu się oczyścić.

Widząc jak ojciec prosi go by się przysiadł zrobił to o co poprosił, po czym słuchał uważnie zasadę pułapek. Kopanie dołów nie jest dla niego ciekawe, ale skoro tak to się robi, to raczej to działa. Ale na pytanie jak taką pułapkę ukryć... dobre pytanie – "Zgaduję że trzeba tą pułapkę przykryć. Zrobić tak by dało się na nią wejść, lecz by się zawaliła gdy coś cięższego wejdzie bliżej środka. Patyki, błoto i liście były by idealne do tego by zrobić płachtę na dziurę."

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 30 maja 2024, 13:00
autor: Zamszony Bór
Z zaciekawieniem czekał na odpowiedź syna, a kiedy ta nadeszła, uśmiechnął się kątem pyska. Zwrócił wówczas łeb ku ziemi, prędko wykopując w niej małą dziurę.
– Spójrz, synu – zwrócił się do niego, wskazując wzrokiem na płytki dół – Czy to mógłbyś nazwać pułapką? – zapytał z pewnym rozbawieniem, ewidentnie nie czekając na odpowiedź – To zbyt mało, by nadać dołowi takie miano. Nawet jeśli zakryjesz dołek, to twój trud na niewiele się zda – wyjaśnił, wkrótce kontynuując swoje tłumaczenia – Najpierw musisz zastanowić się jak wielkie zwierzę chcesz złapać. Dostosuj wielkość i głębokość dołu do gabarytów upragnionej zwierzyny. Potem wykop dół, pamiętając o utwardzeniu jego ścianek. Inaczej konstrukcja się zawali, a Ty będziesz musiał rozpocząć cały proces od nowa. Kiedy upewnisz się co do trwałości twojego dzieła, możesz przejść do drugiego etapu. Musisz stworzyć coś, co faktycznie zabije złapane zwierzę – w tej chwili sięgnął po jakiś pobliski patyk, przysuwając go powoli do syna – Patyki są do tego idealne. Znajdź ich kilka, a potem zastrugaj ich czubki. Efekt tej pracy nazywamy pikami – zdradził, przy okazji demonstrując młodemu cały proces. Skrobał więc pazurem drewno aż je zaostrzył – Kilka takich pik wbij w dno pułapki. Ich ostre krańce przebiją skórę zwierzęcia, czyniąc twoje łowy udanymi. Dopiero wówczas możesz zająć się ukrywaniem dołu. Ja lubię splatać siatki z okolicznych gałązek i roślin, ale twój pomysł najpewniej też by się udał. Musisz jedynie zadbać o to, by Twoja płachta odpowiednio wtapiała się w okolicę – poparł też pomysł syna, posyłając mu krótki uśmiech – Oczywiście możesz też pominąć etap z palami. Wówczas jednak odnajdziesz żywe zwierzę, kiedy postanowisz sprawdzić zawartość pułapki. A wtedy... hm. Mógłbyś spróbować je oswoić, gdybyś miał na to ochotę – napomknął jeszcze o tym aspekcie nim wskazał łapą na okolicę – Spróbuj zastawić taką pułapkę, dobrze? To będzie dziś Twoje ostatnie zadanie – dodał, posyłając Cesowi ciepły uśmiech. Pamiętał wszak, że ten już był nieco zmęczony, więc chciał w końcu dać mu odpocząć.

Porywczy Kolec

Ukryty zagajnik

: 03 cze 2024, 0:29
autor: Pamięć Zimy
"A." – widać było zaskoczenie na pysku młodego smoka, gdy zrozumiał że zapomniał o najważniejszym – o samym dole! Już teraz sam się chciał zakopać w takim dole ze wstydu że o takim czymś zapomniał, ale z lekko zawstydzoną miną wciąż słuchał nauk ojca.

Jednakże na kopanie dziur w ziemi nie brak było mu energii – w końcu ziemia to miękki kamień! Wpierw zabrał się na przygotowanie... zakrywy – patyków i liści dało się znaleźć mnóstwo, a jako iż zaczęło się odmrażać, były dość giętkie i dawały się przeplatać. Dobrze zauważył że niektóre z patyków zaczęły się rozwarstwiać, lecz takie pozwalały na robienie swych rodzaju ścierpek które mógł owijać jakby liną, lepiej sprawiając że zakrywę mógł przełożyć. Następnie zaczął kopać dziurę – powoli i mozolnie, jako iż nie miał dużo sił w łapach, ale wciąż się starał. Początek był prosty, ale im głębiej w dół tym trudniej się robiło – w końcu jeszcze było dość zimno, a ziemia przez to twarda. Jednakże kiedy już dokopał się dość głęboko zauważył że zrobił błąd w swojej konstrukcji – dokopał się tak głęboko że sam się uwięził!

"Emm... Chyba sam wpadłem w swoją pułapkę..." – mówi na głos z wstydem w głosie, mozolnie próbując się wspiąć i drapiąc o ścianki, nie umiejąc wyjść. Jednakże jakimś dobrym trafem udało mu się chwycić za korzeń, pozwalający mu wyjść. Z zadyszką, powoli udaje mu się wyjść. Następnie postanawia poszukać odpowiednio dużą gałąź która pomoże mu się wydostać na następny raz, jak i dość patyków by ponownie utwardzić ściany pułapki. Znając też oczekiwania łowcy z lekką niechęcią przygotowuje parę palów by wykonać bolesną część pułapki – nie chciał myśleć co by się stało gdyby coś tam wpadło przez przypadek. Po całej robocie utwardzania i uczynienia pułapki niebezpieczną, wychodzi z dziury, wyciąga gałąź po której się wspiął, zakrywa dziurę maskującą zakrywą, i oblepia ją wokoło by się nie ruszała błotem. "Czy to wystarczy? Nie chcę już tam schodzić".

Zamszony Bór

Ukryty zagajnik

: 06 cze 2024, 20:15
autor: Zamszony Bór
Ze spokojem obserwował działania syna, nie interweniując w proces budowania przez niego pułapki. Doświadczenie było wszak w tej kwestii najważniejsze, bo pozwalało unikać... uwięzienia samego siebie. Zamszony pozwolił sobie na cichy śmiech, kiedy Celeste ugrzązł w dole. Prędko jednak zdołał się z niego wydostać, więc skończyło się jedynie na chwili wesołości. Dalsza praca młodego również dawała pożądane efekty, więc wkrótce przed łowcą pojawiła się naprawdę duża pułapka. Konstrukcja się nie zawaliła, bo syn pamiętał o ubiciu gleby, a pale były wystarczająco dobrze naostrzone. To w połączeniu ze splecioną nakrywą, dawało naprawdę zadowalający efekt. Potaknął więc szarofutremu, uśmiechając się przy tym z dumą.
– Wystarczy. Świetnie sobie poradziłeś – odpowiedział więc, podchodząc do syna – Jedyne co mógłbyś jeszcze zrobić, to zatrzeć swoje ślady przed odejściem z tego miejsca. Dla wszelkiej pewności – dodał, czyniąc z tej informacji ostatnią przekazaną dziś radę.
– To tyle, synu. Teraz możemy odpocząć – zakomunikował z uśmiechem, znów wyciągając z torby trochę zasuszonego mięsa. Dał smakołyk synowi, uśmiechając się do niego ciepło.

Posiedzieli tam jeszcze chwilę, po czym Zamszony odprowadził Celeste pod granicę Ziemi. Oczywiście pamiętał też o tym, by unieszkodliwić zbudowaną przed chwilą pułapkę poprzez jej zakopanie. Nie chcieli przecież, by ktoś do niej wpadł.

Porywczy Kolec

//Raport kamuflaż I + zt

Ukryty zagajnik

: 04 kwie 2025, 11:52
autor: Wiosenny Kolec
Wiosenny nie ograniczał się do wędrówek tylko po terenach ziemi. Był to tego przyzwyczajony, uważał, że w zdrowym ciele, zdrowy duch.
Zagajnik był uroczy, chaszcze pokrywały się stopniowo liśćmi, było słychać śpiew kosów i innych drobnych ptaków śpiewających (poza kosem, który jest big boyem).
Zadowolenie jak zwykle mu towarzyszyło, uśmiech na pysku, wesołe machanie ogonem i mieniące się ogniki.
Nie starał się specjalnie przed nikim ukryć, i tak byłoby to trudne z racji jego dość sporych rozmiarów.
Poza tym nigdy nie odmówi miłej konwersacji!

Ukryty zagajnik

: 10 kwie 2025, 16:00
autor: Skrytość Motyla
Noriko zazwyczaj trzymał się terenów Ziemi. Nie miał powodu na dalsze wędrówki z racji, że większość czasu spędzał na polowaniu, a przecież zwierzyna nie zapuszczała się wspólne, czyż nie? Co więc tutaj robił? Ah, taki tam spacerek.
Szczerze mówiąc, znowu złapała go świadomość jak odizolowany jest od innych smoków poza swoją rodziną. To nie tak, że celowo wszystkich unika, ale po prostu nie czuł potrzeby wtrącania się w rozmowy czy zaczepiania nowych na ceremoniach. Lubił siedzieć w ciszy i obserwować świat dookoła.
Ta wędrówka doprowadziła go do miejsce, w które sam nie miał pojęcia czemu się wcisnął. Ciekawość pokłuła smoka, bo gdy Noriko wyszedł z chaszczy to musiał się porządnie otrzepać, aby pozbyć się nieznośnych kolcy.
– Aj, aj, aj i po co mnie tu niesie? – powiedział z frustracją przejeżdżając łapą po delikatnych błonach na pysku. Dopiero po chwili dostrzegł, że nie jest sam – Oh, emm. Hej? Wiosenny Kolec, prawda? Jeśli dobrze pamiętam z ceremonii – przywitał się z szarym samcem z widoczną dozą nieśmiałości.


Wiosenny Kolec