Strona 40 z 40

Las

: 17 lut 2024, 20:13
autor: Oblicze Determinacji

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Przez gestykulację smoczycy, leszy całkowicie zgłupiał. Opuścił prędko palec, najwidoczniej obawiając się, że zrobił coś nie tak. Cofnął dwa kroki, by po tym wykonać szybciutki zwrot i odejść w stronę terenów Ziemi. Nawet jeśli chciałby mu coś powiedzieć, nie zatrzymało go to.

Szybko jednak jego uwaga skierowała się na Bealyn, nie trzeba było długo się zastanawiać, by odgadnąć powód jej obecności, w tej okolicy. Ani słowa? No cóż...
Nie zamierzał się jej narzucać, skro nie miała ochoty. Nie zabrała też Frarti, dla niego był to jasny sygnał.
– W gorcie masz wszystko z listy. – Napomknął tylko, na tyle głośno by to usłyszała i poszedł dalej.

Las

: 17 lut 2024, 20:18
autor: Wyśnione Szczęście
Zatrzymała się w pół kroku. Uniesiona łapa zachwiała jej balansem, który zazwyczaj był nienaganny, ale dodatkowy balast spowodował przechylenie się jej ciała na bok. Na szczęście złapało ją drzewo. Oparła się o nie barkiem, wydmuchując z nozdrzy ciepłe powietrze. Może powinna była zaczekać z tak dalekimi wycieczkami aż złoży jaja...

Poza tym... "z listy"? Musiała chwilę pomyśleć, nim zrozumiała o co chodzi. Kiedy poleciał do Solen, ona nie zmrużyła tamtej nocy oka. Miała już coś odpowiedzieć, ale kiedy spojrzała za siebie, jego już nie było. Zadrżała jej dolna warga, a po policzku ściekła łza.

No... no tak.

Dała sobie kilka oddechów na odpoczynek, nim zmusiła łapy do dalszej wędrówki. Może doczłapie się do obozu, był znacznie bliżej terenów wspólnych niż Wschodnie Szczyty. // zt?

Las

: 17 lut 2024, 21:00
autor: Oblicze Determinacji
Zrobił ledwie kilka kroków, chyba cicho licząc, że się do niego odezwie. Kolejny raz się przeliczył, nie pierwszy i nie ostatni raz w życiu zapewne. Mimo wszystko, nie był nieczułym draniem, który by ją tak zostawił.
Westchnął cicho pod nosem, mamrocząc coś do siebie. Może gdyby dała mu wtedy, naprostować tamtą myśl, wyglądało by to wszystko inaczej.

Odwrócił się ku niej i nadrobił powstały między nimi dystans.
– Odprowadzę Cię. – Okrył ją skrzydłem, o ile mu na to pozwoliła.

Las

: 17 lut 2024, 21:08
autor: Wyśnione Szczęście
Wysunęła skrzydło przed pysk, chcąc zasłonić się przed prószącym śniegiem. Złą wybrała sobie pogodę na spacer, do tego tak odległy. Wszelkie siły zmarnowała na drogę w jedną stronę. W drugą ich zwyczajnie zaczynało brakować. Jeszcze gdyby jadła, a nie smętnie krzywiła się na co drugi posiłek. Albo śmierdziały, albo nie smakowały, albo inny powód się znalazł.

Pochłonięta myślami i wspomnieniami o zapachach, nie usłyszała kroków wojownika. Dopiero gdy nad nią pojawił się cień zakrywający

Stanęła w miejscu. Sama nie wiedziała co teraz ma zrobić. Najchętniej zwinęłaby się w kłębek i rozpłakała. Krzyczała. Albo tylko płakała? Może nawet cisnęła magicznym tworem w bogom ducha winne drzewo. Och, a gdyby tak udać się na arenę? Zaczepić jakiegoś drapieżnika. Skąd w niej tyle sprzeczności?

Kichnęła, gdy jakiś płatek śniegu wpadł jej do nozdrza. Odrzut głowy skutecznie wyrwał ją z transu – raz jeszcze – i przypomniał, że stała jak kłoda po środku lasu, nie odzywając się do smoka stojącego obok. Uh...
Chyba nie mam siły iść – przyznała cicho, wzrok uparcie sytuując na pobliskim drzewu. Nie lubiła czuć się bezsilna. Zawsze musiała sobie przecież radzić sama. To ona odpowiadała za wyżywienie mamy, za swoje. Za wszystko. Nie potrafiła odnaleźć się w sytuacji, gdy to o nią próbowano dbać.

Posadziła zad na śniegu, poddając się. Po prostu zaczęła płakać. Nawet nie wiedziała z którego powodu, prawdopodobnie z wielu jednocześnie.

Las

: 17 lut 2024, 21:17
autor: Oblicze Determinacji
Z początku myślał, że nie będzie jakiejkolwiek reakcji na jego słowa, czy nawet obecność. Po tym co było chwilę temu, chyba nie zdziwiło by go to nawet. Odciął się jednak od rozmyślań na ten temat, uznając coś innego za ważniejsze. Na tamto, przyjdzie jeszcze czas.

Zatrzymał się razem z nią, siadając naprzeciwko niej, gdy i ona usiadła.
– No to odpoczniesz trochę.. – Wymamrotał, podobnie jak wtedy u podnóża gór, otaczając ją skrzydłami by nie zmarzła i przytulając.

Las

: 18 lut 2024, 10:45
autor: Wyśnione Szczęście
Było jej odrobinę niezręcznie z tym niezaadresowanym mamutem w grocie. Jak bardzo nadszarpnęła się ich relacja? Religia nie była może aż tak wysoko na jej liście priorytetów co u takiego Siderusa, ale czułaby się ze sobą źle, gdyby jej partnerem okazał się ateista, lub – co gorsza – innowierca. W jej przypadku było to jak naplucie w pysk jej rodzinie. Przynajmniej tak to odczuwała, nawet jeżeli sam Viliar i Valanyan mieli to w nosie.

Utkwiła milczące spojrzenie w swoich łapach. Nie wiedziała co mówić, więc nie odezwała się słowem. Próbowała natomiast ogrzać atmosferę i teren wokół nich jakimś ognikiem maddary, topniejącym śnieg. Była jednak zbyt zmęczona na przelewanie zbyt dużych pokładów energii w to liche wyobrażenie.

Las

: 24 lut 2024, 17:23
autor: Oblicze Determinacji
Na szczęście nic takiego nie powiedział, źle się zrozumieli i był pewien, że da się to z łatwością naprawić. Nawet jeśli nie w tej konkretnej chwili, by nie wydłużać siedzenia na mrozie. Gdzieś z tyłu łba zaczął zagadywać go leszy, który... Cóż, wyglądało na to, że nieco zabłądził i dreptał do nich po śladach. Mógł to przewidzieć.

Popatrzył na ognik, następnie po okolicy. O zwykłe ognisko mogło być ciężko, wszystko było mokre. Do tego nie chciał narażać się na gniew jednego z duszków, gdyby pokusił się o jakieś gałęzie.
– Chcesz powoli iść, czy raczej wrócić do świątyni i tam odpocząć. Na pewno będzie cieplej, niż tu. – Domyślał się odpowiedzi.

Wyśnione Szczęście

Las

: 01 mar 2024, 17:36
autor: Wyśnione Szczęście
Z jednej strony nie chciała iść, a z drugiej odmarzał jej już tyłek...
Świątynia to nie przytułek, to chyba zły pomysł – wymamrotała, widząc oczami wyobraźni oburzenie niektórych. Na przykład proroka lub samego Siderusa. Chociaż, gdyby położyła się przy posągu dziadka, pewnie nikt nie śmiałby jej przeszkadzać. Albo szybko zostałby sprowadzony na ziemię.

Oblicze Determinacji

Las

: 01 mar 2024, 18:56
autor: Oblicze Determinacji
No to nie mieli za dużego wyboru, skoro te opcję przekreśliła.
– No to powoli wrócimy. – Powiedzieli jeszcze chwilę, po czym zaczęli wracać na tereny Ziemi, a następnie ku ich grocie. Po drodze, starał się nakierować lepszego, by i on trafił do celu. Coś mu mówiło, że po tym nie wybierze się więcej na takie samotne spacery. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. //zt x2

Las

: 02 maja 2024, 23:04
autor: Pąk Róży
Huh, dawno się z nią w sumie nie widział. To znaczy, ostatnimi czasy ogólnie rzadko wychodził poza Ziemię, albo rzadko widywał się z kimś spoza jego kręgu znajomości. Musiał przetrawić trochę rzeczy, oswoić się z nimi i tak dalej. W końcu nie codziennie dowiadujesz się, że się utopiłeś w dzieciństwie, prawda?

Teraz próbuje jakoś wrócić do starego rytmu życia i chętnie odnowiłby, wróciłby, albo zacieśniłby jakieś stare znajomości. Akurat Fabia dała mu całkiem dobry pretekst, by uczynił tak z nią! Może potem pójdzie z nią w świat poznać bliżej ludzi, albo jakąś inną kulturę? Ale to na później, na to spotkanie przecież już mają jakiś plan!

I to właśnie przez ten plan Kairaki spacerował od swojej groty aż tutaj z mięsem i kilkoma owocami i w lodowych, przeźroczystych bańkach. A i jeszcze w jednej z nich było troszkę czerwonych piłeczek. Towarzyszył mu również Roko, który nie opuszczał smoka na krok. Trochę się do tych wszystkich lasów zraził…

I to właśnie przez ten plan Kairaki pożałował, że nie uczył się nigdy jakoś bardziej gotować. Mistrz opowiadał mu głównie o herbatach… Uhh… Mógłby w sumie zapytać Spi… Ciirioha. Albo o, Yamiego! Tylko czy on umie gotować? Uhm, nie miał pojęcia… Ale chyba nieumiejętność gotowania to nic złego, prawda? To znaczy, uh, nie znał Fabii na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jak zareaguje… Może jednak zapyta Ciirioha… Albo Yamiego! Uh, który z nich wydaje się lepszą opcją...

Przez te wszystkie myśli średnio zwracał uwagę na otoczenie, nawet się nie zorientował że jest blisko umówionego miejsca.


Spijający Barwy Niebanalnie Kuszący – ustalcie sobie kolejność, a potem raczej
Fabia

Las

: 06 maja 2024, 13:35
autor: Niebanalnie Kuszący
Dziwnie mu było, tak... zdrowo. Oczywiście, że nie zamierzał marudzić na to, że w końcu mógł normalnie oddychać, i mówić, i nie był blisko śmierci... ale było dziwnie no! Pozytywnie dziwnie. Szedł właśnie z Ciiriohem (bo kto jak kto ale łowca na pewno znajdzie barwniki jakich szukał Yami, o wiele szybciej niż rzeczony Yami) przez Puszczę kiedy to zauważył skradającego się Kairakiego.

Ok, nie skradał się, ale szedł SAM przez las z jakimiś rzeczami które wyglądały wyjątkowo ładnie. Po co? Czemu? Dla kogo? Ser Kotton siedzący na grzebiecie Yamiego który miał dziś na sobie kapelusz przypominający taki który mogliby nosić ludzcy kowboje aż wstał by też zobaczyć Kaia. Małpka zakryła jedną dłonią pyszczek, a drugą zaczęła wskazywać na bańki z lodu. Tak, tak, to już wiemy Ser Kottonie!

– Jak myślisz gdzie idzie z tymi owocami?
zapytał cicho Ciirioha
– Wygląda też jakoś porządniej, jakby pielęgnował sierść czy coś. To znaczy on zawsze raczej dba o siebie, ale widzę połysk na włosiu.
zadumał się i zaczął żałować, że nie może nasunąć teraz kapelusza mocniej na nos. Dziury na rogi dość solidnie trzymały go w miejscu.

Spijający Barwy Pąk Róży

Las

: 11 maja 2024, 18:16
autor: Spijający Barwy
Barwniki? Komuś trzeba barwników? Ależ proszę bardzo! Ciirioh nie miał co prawda tak czułego nosa jak babcia, ale pognał na wyprawę z wielkim entuzjazmem, w nadziei że kolorowe roślinki mimo wszystko rzucą mu się w ślepia! Wynajdywał więc jakieś ładnie wyglądające kwiatki, po czym podsuwał je Yamiemu pod nos, ze śmiechem pytając czy ich barwa jest odpowiednia. Te zaakceptowane od razu mu oddawał, a te którym czegoś brakowało zabierał ze sobą. Wszak i jemu mogłyby się na coś przydać! Może w końcu pomalowałby ściany groty? Owinięta wokół jego szyi Talha pisnęła przeciągle, zdecydowanie nie popierając tego pomysłu!

Buszował właśnie pod jednym z krzaków, kiedy usłyszał pytanie Yamiego. Uniósł się wówczas gwałtownie, po czym znów padł na ziemię, ciągnąc za sobą wężowego! Nie miał pojęcia co Kairaki mógł tutaj robić, ale doskonale wiedział po co brało się ze sobą jedzenie! I to na Wspólne! Pąk pewnie szukał jakiegoś ślicznego miejsca, na równie pyszny posiłek!
– Może ma ochotę na piknik? – odparł Niebanalnemu równie cicho co sam pytający, rozgarniając nieco gałązki krzaka, żeby spojrzeć na Kairakiego jeszcze raz. Naprawdę miał naszykowane sporo tych owoców! A skoro wziął ich aż tyle, to pewnie nie planował ich zjeść sam. Co wyjaśniałoby także lśniące futro! Spijający początkowo nawet nie zauważył tego detalu, ale wystarczyło że Yami o tym wspomniał, a Ciirioh od razu mu przyklasnął!
– Och. W takim razie to może być romantyyyyyyczny piknik! – rzucił żartobliwie, a na jego pysku wykwitł nagle łobuzerski uśmiech – Ha! Chowaj się, Yami! Nie możemy dać się zobaczyć! – szeptał entuzjastycznie, a ślepia rozbłysły mu nieskrywanym entuzjazmem. Zachichotał więc cichutko, gwałtownie łapiąc wężowego za policzki! Pozostawił mu na nich ziemisty ślad, na co spojrzał z mieszaniną rozbawienia i olśnienia. Aha! Potrzebowali kamuflażu! Zgarnął więc trochę błota, po czym narysował sobie pod oczami długie kreski. Potem z błyskiem w ślepiu spojrzał na Yamiego, ku któremu skierował ubrudzone palce. Yhm! Teraz jego kolej na łowcze barwy!

Fabia
Pąk Róży
Niebanalnie Kuszący

Las

: 11 maja 2024, 23:36
autor: Fabia
A ona już tam była. Pierwsza, ale czemu się dziwić, skoro miała najbliżej umówionego miejsca spotkania, bo w końcu Wspólne tereny były jej domem – o ile można było nazwać swoim domem miejsce, które faktycznie nie należało do nikogo i jednocześnie do wszystkich. Czuła się przez to trochę nieswojo. Musiała podwójnie na siebie uważać. Choć jednego zagrożenia nie musiała się lękać: drapieżników. Tutaj właściwie nie było i w ogóle. Poza nielicznymi wyjątkami w smoczej skórze, którzy liczyli na łatwy łup. Z tymi na szczęście potrafiła sobie poradzić nawet bez grama maddary.

Czekając na Kairakiego zajmowała się rozczesywanie swojej długiej grzywy, której kaskadę wzruszała podmuchem ciepłego powietrza, aby gęste pasma pozostały idealnie rozprostowane. Dzięki porannej kąpieli ciemna grzywa lśniła i pachniała świeżością, ale rozczesywanie jej to istny koszmar.

Siedziała akurat tyłem do nadchodzącego smoka, kiedy usłyszała szmer łamanych źdźbeł traw od stawianych kroków. Od razu domyśliła się kto nadchodzi. Odwróciła głowę w jego kierunku. Za jeden z rogów miała wpleciony duży pojedynczy kwiat z trzema białymi płatkami. Dzięki prostemu magicznemu zabiegowi cała pachniała delikatną wonią lilii – kwiat którego zresztą uwielbiała.

Podniosła się z siadu i obróciła przodem do Kairakiego. Jej spojrzenie przebiegloypo nim i od razu zauważyła subtelną zmianę w jego wyglądzie. Miała wrażenie, a może raczej pewność, że Kai wygładził i zadbał o to by jego futro zalśniło. Następnie popatrzyła na prowiant, który zabrał ze sobą. Musiała przyznać, że tego się nie spodziewała po nim. Była przekonana, że to będzie nieco dłuższa pogawędka, albo się przejdą razem w bliżej nieokreślonym kierunku i jak zwykle zakończy się to odprowadzeniem jej do groty, a tu proszę! Zaskoczył ją.

– Witaj, Kai – lubiła tak zdrabniać jego pierwsze imię. Posłała mu ciepły uśmiech i odgarnęła grzywę z pyska. – To miło, że wziąłeś ze sobą poczęstunek. Akurat trochę zgłodniałam. – Już nawet nie musiała mu tłumaczyć, jak mocno schudła od czasu, gdy przyszło jej żebrać o jedzenie. Trochę to podłe, ale nie narzekała, bo chociaż nauczyła się żyć skromniej niż kiedyś, kiedy wszystko podsuwano jej pod nos.

Nie zauważyła (jeszcze) ani Yamiego, ani Ciirioha, którzy już się czaili niedaleko w krzakach. Dwaj przystojni podglądacze mieli szczęście, że wiatr wiał w ich stronę.


//
Spijający Barwy, Niebanalnie Kuszący, Pąk Róży

Las

: 14 maja 2024, 18:31
autor: Pąk Róży
Jak dobrze, że Kairaki absolutnie nie wiedział, że jest śledzony i obserwowany! Tylko by mu to dodało niepotrzebnego stresu. A tak, to po prostu szedł odwiedzić znajomą. Ładną znajomą. Tak, takie patrzenie na sytuację na pewno sprawiało, że czuł się w miarę dobrze.

Po dotarciu na miejsce uśmiechnął się delikatnie do Fabii… Tylko po to, by zaraz potem zawstydzić się na wspomnienie o jedzeniu. Uhm, tak, dalej nie jest pewny, czy powiedzieć jej o jego nikłych umiejętnościach kulinarnych…

– Hej – powiedział podchodząc do niej. Usiadł w pewnej odległości. – Y, tak, to nic takiego… – Spojrzał na jedzenie, które za nim latało. Umieścił je pomiędzy sobą, a Fabią, na magicznych, kamiennych półmiskach. Nie było jeszcze przyrządzone, ale Kai nie chciał, by po prostu leżało na trawie. Piłki dla kompana umieścił za to przy swoim boku. Wziął je na wszelki wypadek, gdyby Roko zaczął się nudzić. – Oprócz tego przyprowadziłem jeszcze kompana. Nazywa się Roko – powiedział, zerkając na swojego towarzysza. Być może zdoła zmienić temat na coś innego, żeby mógł się nieco dłużej zastanowić nad kwestią jedzenia.

A wspomniany kompan, w międzyczasie wykonał kilka niepewnych kroków na przód, w stronę samicy. Obserwował jej zachowanie. Gdyby nie więź i wiedza, co Kai o niej uważa i sądzi, to Roko pewnie nie miałby odwagi, żeby wyjść jej na poznanie. Już jedna, ładna futerkowa samica go wystraszyła i zestresowała...

– A, y, na początek nie próbuj go głaskać, jeśli tego nie chce. Nie przepada za dotykiem lub nagłymi ruchami – o, tak, dobrze że pomyślał o ostrzeżeniu! Bealyn nie przestrzegł i uh, Roko nieco się do niej zraził. Nie chciał, żeby to samo było z Fabią, bo wtedy ciężej byłoby mu zabierać kompana na spotkania z nią. – Próbuję go z tym wszystkim jakoś oswoić – dodał jeszcze, widząc nieufność kompana, który zrobił jeszcze jeden kroczek bliżej, patrząc pytająco na samicę.

Niebanalnie Kuszący
Spijający Barwy
Fabia

Las

: 14 maja 2024, 19:43
autor: Niebanalnie Kuszący
– Piknik?
niemal krzyknął do Barwnego ale w ostatniej chwili ugryzł się we wnętrze policzka. Prawie ich zdradził. Siadł na zadzie by móc zasłonić pysk obiega łapami. Rany Yami prawie wszystko popsułeś!
– Ale wtedy zaprosiłby chociaż mnie, jestem jego najlepszym przyjacielem. To podejrzane.
powiedział mrużąc ślepia by spróbować wypatrzeć coś między drzewami i krzaczkami. Tym razem mówił konspiracyjnym szeptem.
– Roman...tyczny?
powtórzył za wojownikiem i uniósł wargi pyska ku górze marszcząc przy okazji brwi. Co?
– Nah Kairaki nie przepada za samicami. Ikka była bardzo bliska ale...
nie zdążył nawet skończyć bo Ciirioh uniósł ubłocone łapy w kierunku jego pyska. Ser Kotton zamarł zasłaniając łapkami częściowo mordkę, a nieco też oczy. Nie mógł patrzeć na to co się wyprawiało. Yami natomiast instynktownie wypuścił potężny impuls maddary który sprawił, że z ziemi wystrzeliła brzoza. Biała kora rozdzieliła oba smoki zanim Barwny zdążył tyknąć czarodzieja. Drzewo urosło w kilka uderzeń serca wypuszczając z gałązek masę jasnozielonych, drobnych listków. Yami w tym czasie złapał się za serce.
– Ciirioh.
syknął
– Ja mam słabe nerwy gościu.
dodał szeptem.

A co do dwójki smoków które się spotkały nieopodal to hm... musiały usłyszeć szelest gałęzi i liści. Na szczęście dwaj podglądacze byli za innymi drzewami więc sama brzoza może nie była tak widoczna, ale... na pewno sporo liści nagle opadło na ziemię. Może jakiś kruk pobił się z wiewiórką? Przecież żyło tu dużo zwierzątek!

Brzoza zniknęła i znów posypały się liście.
– O bogowie to samica. Ciirioh!
niemal krzyknął Yami ale było to mocno zduszone. Przedstawiał jej kompana. Awww!
– Trzeba mu pomóc.
zabłyszczały mu się ślepia kiedy zacisnął wargi pyska, a pięść przyłożył sobie do serca. Bardzo... nisko... bo był długaśny.
Fabia Pąk Róży Spijający Barwy

Las

: 22 maja 2024, 23:45
autor: Spijający Barwy
O o! Nie miał nawet czasu odpowiedzieć na wątpliwości Yamiego, bo ledwie zaczął się przymierzać do wysmarowania go błotem, a już miał przed sobą białą korę! To na niej ostatecznie zostawił brudne smugi, parskając przy tym śmiechem. Czym prędzej zakrył sobie pysk łapą, żeby przypadkiem nie roześmiać się zbyt głośno, po czym wychylił się zza pnia, szczerząc się radośnie.
– Och, Yami! Ale to dla dobra misji! – odparł szeptem, samemu pozwalając sobie na teatralne wydęcie policzków. Potem oparł się barkiem o brzozę, machając wężowemu ostrzegawczo palcem przed oczami – A ty tak nie czaruj, bo jeszcze nas wydasz! Nic się nie dowiemy, jeśli spłoszymy Kairakiego! On nam się przecież do niczego nie przyzna! – dodał, a choć używał liczby mnogiej, to i tak miał na myśli głównie samego siebie. Kuszący bowiem może zdołałby wyciągnąć jakieś wytłumaczenie od Pąku, ale Ciirioh wątpił by on miał dostęp do takich przywilejów. Pf! Zresztą uzyskanie informacji tradycyjnym sposobem nie byłoby tak zabawne! Udawanie szpiegów zdecydowanie wygrywało ze zwykłą rozmową! – Dlatego jak zaczną iść w naszą stronę, to ty uciekaj w lewo, a ja w pra... Och! – wyrwał mu się zdziwiony jęk, kiedy drzewo nagle zniknęło, a on po prostu runął na ziemię. Aha! Wyłożył się jak długi! Prędko się jednak pozbierał, po czym pstryknął Talhę w nos, bo ta już zaczęła się z niego śmiać w akompaniamencie lisich popiskiwań. Kompanka burknęła coś niezadowolona, a sam Ciirioh oparł ubłocony łeb na łapie, posyłając Yamiemu rozbawione spojrzenie. Proszę, proszę... Ktoś dostał za swoje!

Długo się tak jednak nie wylegiwał, bo Niebanalny ogłosił przybycie samicy. Spijający szeroko rozwarł ślepia, od razu rzucając się ku krzakom, żeby zobaczyć spotkanie na własne oczy!
– Aha! A nie mówiłem! – szeptał z entuzjazmem, rozgarniając kilka zielonych gałązek. To zaś wystarczyło by zdołał rozpoznać znajomą sylwetkę. No no! Nie tego się spodziewał! Chociaż miał podstawy by jednak się czegoś domyślać – To przecież Fabia! Ha! A podobno się tylko przyjaźnią! – stwierdził z rozbawieniem, obracając się w stronę Yamiego z łobuzerskim uśmiechem błąkającym się po jego wargach – Ty byś się tak wystroił na zwykłe spotkanie z koleżanką? – dodał, mrugając do towarzysza figlarnie. Sam ton jego głosu sugerował zaś, że on widział w tym coś więcej niż tylko zwykły piknik. Zachichotał więc pod nosem, widząc przy tym entuzjazm Kuszącego. No to było ich dwóch! Z taką obstawą Kairaki po prostu nie mógł sobie nie poradzić! Zrobią dziś z niego samca idealnego! Aha! Z ich pomocą Pąk na pewno zostawi po sobie wspaniałe wrażenie! O to nie musiał się martwić! Spodobała mu się ta myśl, więc żywiołowo pokiwał łbem, zgadzając się z wężowym.
– Mhm! Potrzebny nam plan – stwierdził, samemu również przykładając sobie łapę do serca. Jego spojrzenie nabrało zaś typowej dla zdeterminowania ostrości, zupełnie jakby właśnie zawierał z Yamim jakiś sekretny pakt.

Fabia
Pąk Róży
Niebanalnie Kuszący