Strona 4 z 24
: 23 cze 2014, 15:46
autor: Krzyk Honoru
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
//Nie masz MP, prawda?
-Witaj – skinąłem jej łbem na przywitanie.
– Ponieważ to twoje początki, najpierw powiem ci co nieco na jej temat. – oznajmiłem. Wskazałem łapą na ziemię, gdyby Adeptka miała ochotę usiąść. –
Na początek musisz wiedzieć, że magia jest prezentem od bogini Naranlea. To, w jaki sposób ona okryła ten dar, jest tematem na dłuższą dyskusję, więc pomińmy ten fragment. Magia, czyli maddara jest siłą odnawialną, pozwalającą nam na egzystencję. Co prawda, tak jak wspomniałem odnawia się po każdym jej użyciu, jednak jeśli źle wykorzystasz maddarę, jeśli twoje twory będą zbyt obszerne i będę zabierać zbyt dużo energii, maddara może nie zdążyć z regeneracją, co grozi co najmniej omdleniami. Więc proszę cię, mierz siły na zamiary i nie ryzykuj z jakimiś mocno rozbudowanymi tworami, jeśli nie jesteś pewna ich powodzenia. Co więcej pamiętaj, że maddara cię słucha, jeśli twoje wyobrażenia są szczegółowe i dokładne. Jeśli zapomnisz o jakimś elemencie, ona tego za ciebie nie doda. – zatrzymałem się na moment sprawdzając, czy Adeptka nadąża z zapamiętywaniem informacji.–
Żeby cokolwiek stworzyć musisz mieć całkowicie oczyszczony umysł, nic nie może ci przeszkadzać. Odsuwasz od siebie wszystkie uczucia, myśli i emocje tak, by twój umysł pozostał czysty. – dodałem. Do tego jeszcze będę wracał, więc w tym momencie nie rozwijałem tej kwestii.– Czy chcesz o coś zapytać?
: 24 cze 2014, 6:56
autor: Pani Wojny
/Postać dopiero co skończyła 8 księżyców przecież (:
Na znak od Oceanu Ognia przysiadła wygodnie, uważnie wsłuchując się w jego opowieść. Zmrużyła żółte ślepia, kiedy przywódca wspomniał, że magia to dar od boga. No cóż. Trudno.
Przytaknęła z powagą łbem, kiedy Ocean Ognia wspomniał, że zbyt ambitne wykorzystanie maddary może się wiązać z nieprzyjemnymi dla niej konsekwencjami. Ważna rzecz. A potem oczyszczenie umysłu z wszystkiego... Co Runę nieco zdziwiło. Jak ma to zrobić? Jak ma przestać myśleć i czuć?
– Czy są jakieś techniki na oczyszczenie umysłu? – zapytała cicho.
A co jeśli nie nadaje się na Czarodzieja z tego powodu?
: 25 cze 2014, 22:30
autor: Krzyk Honoru
//Upewniam się, bo może kombinujesz tak jak Zwiastun i już się z kimś uczysz MP :)
Usmiechnąłem się leciutko pod nosem. Pytanie Runy było dość istotne, ale niestety chyba nie będę mógł jej pomóc tak, jakby tego chciała.
-Cóż, każdy smok radzi sobie z tym na swój sposób. Spróbuj zamknąć oczy, oddychaj spokojnie, miarowo. Z każdym wydechem spróbuj wypuszczać kolejne myśli. – zaproponowałem. -Możesz też spróbować wepchnąć wszystkie myśli i uczucia w najgłębsze zakamarki swojej jaźni. Na chwilę się od nich odseparować, no a przynajmniej od tych, które są najbardziej natrętne, bo te zazwyczaj najbardziej przeszkadzają w tworzeniu......No to co? Spróbujesz?– zapytałem spoglądając na Adeptkę pokrzepiająco.– Oczyść umysł, wycisz się i spróbuj znaleźć w sobie źródło maddary. Nie powiem ci jak wygląda, bo dla każdego smoka jest ono inne, ma inny kolor, kształt i miejsce w którym się znajduje, ale jestem pewien, że rozpoznasz ją od razu.
: 26 cze 2014, 6:48
autor: Pani Wojny
/Ale po co? Ty jesteś moim mistrzem i fabularnie będzie fajniej jak to ty mnie nauczysz magii (;
Runa posłusznie przymknęła ślepia. Wzięła głęboki oddech, zastanawiając sie gorączkowo jak u licha ma wykonać zadanie... Na chwilę otworzyła oczy i popatrzyła na Ocean Ognia spojrzeniem, w którym widać było strach. Ale młoda smoczyca wzięła się w garść, zacisnęła powieki raz jeszcze i z zawziętym wyrazem pyszczka zaczęła.
Przez pewien czas po prostu oddychała spokojnie. Powoli, stopniowo, uspokajała się. Strach został odegnany. Nawet radość z tego że jej się udaje, została wyciszona. Zawziętość też zniknęła. Na tę chwilę była po prostu Runą, magiem, którego nie obchodziło nic na świecie poza maddarą.
Co nauczyciel mógł dostrzec na jej pysku, który zmienił się w beznamiętną maskę, tak różną od jej zwyczajowego pełnego wesołości i ciekawości wyrazu pyszczka.
Ale teraz czas znaleźć maddarę. Nie trwało to długo, jak już wszystkie rozpraszające ją rzeczy zostały wyeliminowane z jej wnętrza. Maddara Runy była ciepła, zapraszająca, i niosła w sobie zapowiedź wielkiej siły, która tylko czekała na użycie. Które, oczywiście, nie będzie zbyt wprawne na początku.
Runa otworzyła żółte ślepia o zimnym wyrazie.
– Znalazłam – stwierdziła beznamiętnie.
: 27 cze 2014, 10:21
autor: Krzyk Honoru
//Tylko grzecznie zapytałam.
–Świetnie. To teraz wyobraź sobie kulę. Gładką, o obojętnie jakim kolorze. Niech lewituje między nami. Nie nadawaj jej żadnych innych właściwości prócz koloru. Skup się po prostu na tym, by ona powstała. Tak jak już ci mówiłem musisz pamiętać o każdym szczególe. – nakazałem. – A gdy już stworzysz ten obraz w myślach przenieś niewielką część swojej maddary w ten obraz. – mówiłem cicho i spokojnie patrząc na Runę z oczekiwaniem. Pierwsze zadanie zawsze jest trudne, ale chyba sobie poradzi.
: 28 cze 2014, 7:04
autor: Pani Wojny
/Wiem. A ja grzecznie odpowiedziałam. Czy ty masz jakiś problem ze mną że tak reagujesz i na PW i tu? Czy to tylko ja mam takie wrażenie, jakbym coś ci zrobiła?
Runa zmarszczyła pyszczek. Co to znaczyło "nie nadawaj jej żadnych właściwości poza kolorem"? Cóż, może zaraz to odkryje.
Beznamiętność znowu ukazała się w rysach jej pyszczka. Runa wróciła do wyciszonego stanu umysłu. I jak to osiągnęła, zaczęła sobie wyobrażać kulkę. Miała być idealnie okrągła, wielkości pięści młodej smoczycy, i jasnofioletowa, jak niektóre jej łuski. Przypominająca barwą kwiaty lawendy. Następnie spojrzała w powietrze pomiędzy Runą a Oceanem i wyobraziła sobie scenę, w której jej różowa kulka pojawiła się idealnie w połowie drogi między smokami, na wysokości barków Wojennej Łuski.
Teraz przyszło jej skupić się na maddarze. Uszczknęła trochę ze źródła i przeniosła to trochę w wyobrażenie swojej kulki, każąc jej pojawić się tam, gdzie wskazywała. Czekała na efekty bez ekscytacji, która była wyciszona jej stanem umysłu.
: 29 cze 2014, 21:41
autor: Krzyk Honoru
//Reaguję normalnie :p
Uśmiechnąłem się pod nosem. – Żeby poruszyć tworem musisz dokładnie wyznaczyć sobie jego tor. W tym celu możesz sobie zaznaczyć niewidoczne dla nikogo nitki, po których będzie poruszała się kula. Wyobraź sobie, że jedna z tych nitek ciągnie kule. Alb jeśli wolisz, to możesz wyobrazić sobie pchające ją łapy. Pamiętaj tylko o odpowiedniej sile wprawiającej w ruch. – Wyjaśniłem następne zagadnienie potrzebne do wykonania zadania.– To teraz niech twoja kula zrobi wokół nas ósemkę.
: 30 cze 2014, 17:10
autor: Pani Wojny
Wojenna Łuska obojętnie skinęła łbem Oceanowi Ognia, dając mu znać, że usłyszała polecenie. W jej nieskazitelnie spokojnym umyśle w wyobrażeniu coś się zaczęło zmieniać. Może nie pojawiły się niewidzialne nitki czy niezauważalne łapy, a coś innego.
Jej fioletowa kulka ruszyła przez powietrze, jakby staczała się drogą w dół zbocza. Tylko nie zmieniła swojej wysokości. I jak osiągnęła pożądaną przez Urnę prędkość, to nie przyspieszała już dalej. I teraz Runie pozostało wyobrazić sobie tor, po którym twór będzie się poruszał.
Najpierw kulka miała zatoczyć pierwszy, nieco jajowaty krąg wokół Wojennej Łuski. Adeptka była mała, więc i krąg musiał być mniejszy. Z kolei wokół Oceanu Ognia kulka miała zatoczyć zgrabne kółeczko, większe ze dwa razy niż przy okrążaniu Wojennej.
A potem twór miał się zatrzymać nagle w miejscu startu.
W takie wyobrażenie Wojenna Łuska przelała kolejną odrobinę maddary ze swojego źródła, bez zwykłego zainteresowania oczekując na efekty.
: 01 lip 2014, 19:11
autor: Krzyk Honoru
-Dobrze. Teraz nadaj jej właściwości lodu. Ale tylko WŁAŚCIWOŚCI. Musisz być ostrożna i dokładna. Twórz wszystko krok, po kroku, zaczynając od najogólniejszych właściwości, skończywszy na drobiazgach. – wydałem kolejne polecenie. Jeśli ma być czarodziejką musi dokładnie słuchać poleceń i kontrolować maddare. Obserwowałem Wojenna z lekkim uśmiechem czekając na to, co stworzy.
: 02 lip 2014, 18:56
autor: Pani Wojny
Przez chwilę jej spokój został zakłócony przez dziwne polecenie Oceanu Ognia. Właściwości? Co jeszcze mogłaby nadać tworowi oprócz tego? To było dla Runy kompletnie niezrozumiałe.
No ale dobrze. Zacznijmy.
W jej wyobrażeniu bladoróżowa kula stwardniała do konsystencji lodu. Zziębła do temperatury powszechnego na tych ziemiach śniegu, który piekielnie utrudniał poruszanie się dokądkolwiek. Jej powierzchnia, to znaczy powierzchnia kuli, miała być gładka i śliska, oraz mrożąca, tak aby przy próbie polizania język się do niej przyklejał.
Tak, Runa miała doświadczenia i w tym polu.
Kula miała być przezroczysta. Nadal miała kolor kwiatów lawendy, ale jednocześnie Runa musiała być w stanie dostrzec Ocean Ognia patrząc przez nią.
A ponieważ nic więcej nie przychodziło jej na myśl, do tak poprawionego wyobrażenia o kuli przesłała odrobinę magii, chcąc wprowadzić zmiany do rzeczywistego tworu, który cały ten czas wisiał pomiędzy nimi.
: 05 lip 2014, 15:07
autor: Krzyk Honoru
-No właśnie, w tym rzecz, że nie o to mi chodziło kochana.– powiedziałem lekko się uśmiechając. – Nie chciałem, żebyś stworzyła mi lód, a jedynie kulę, która miałaby niską temperaturę i odpowiedni kolor. Pamiętaj, że stosowanie maddary wymaga wielkiej precyzji. Zmroziłaś ją tak, że na powierzchni powstał szron! – zaśmiałem się lekko. Cóż, kiedyś zdarzyło mi się popełnić podobny błąd w swoich naukach. -No nic, jeszcze nauczysz się kontrolować maddarę. To ostatnie zadanie będzie dość proste. Stwórz kulę, która będzie miała różne barwy, taka mozaika kolorów, przy okazji trochę ją podświetl i niech wydziela ciepło. – nakazałem.
: 05 lip 2014, 16:32
autor: Pani Wojny
– Nie popełniłam błędu. Nie stworzyłam lodu – powiedziała Wojenna Łuska obojętnym głosem – Moja kula zyskała tylko twardość, temperaturę, przezroczystość i śliskość przy dotyku, zupełnie jak w przypadku lodu – Jeżeli nie chciałeś, abym wspomniała o niczym poza temperaturą tworu i twardością, to trzeba tak mi było powiedzieć.
Chyba że czytanie w myślach było kolejną cechą dobrego maga, której Runa musiała się jeszcze nauczyć.
Odwołała kulę przypominającą lód, i zaczęła sobie wyobrażać jej następcę. Ta była mniejsza, ale łaciata we wszystkie kolory tęczy. Oczywiście w większości była bladoróżowa – najwyraźniej to był ulubiony kolor Wojennej Łuski – ale pojawiała się też łata fioletu, błękitu, zieleni, żółci, czerwieni, pomarańczy... Tak, że kula powinna wyglądać bardzo pstrokato. I powinna też, zgodnie z poleceniem przywódcy, wydzielać światło. A więc Runa wyobraziła sobie, że w środku kuli jest źródło światła, coś jak malusieńkie słońce, które rozjaśniało ją od środka i sprawiało, że na oba smoki i śnieg między nimi padały różnobarwne refleksy. I to światło powinno też ze sobą nieść ciepło, dokładnie tak jak słońce. Nie powinno parzyć, ale powinno być ciepłe, rozgrzewające, z bliska będące w stanie nadtopić śnieg.
Kula miała się pojawić w dokładnie tym samym miejscu co poprzedniczka.
Nawet na chwilę nie tracąc idealnego spokoju niezbędnego do czarowania Runa tchnęła w wyobrażenie odrobinę maddary, czekając na efekty.
: 05 lip 2014, 18:52
autor: Krzyk Honoru
-Koniec.– oznajmiłem krótko, gdy Runa wykonała kolejne zadanie. Nie mam zamiaru się z nią kłócić, toteż jej komentarz zostawiłem bez odpowiedzi. – Atak i obrona co wiesz na oba tematy?– zapytałem przyglądając się łusce badawczo. – Jakie mamy rodzaje obron, z czego tworzymy obronę i atak....wszystko co wiesz.
: 06 lip 2014, 19:34
autor: Pani Wojny
Runa potrząsnęła łbem, wyzbywając się całkowitego spokoju, a na jej pyszczku wykwitł szeroki uśmiech. W końcu nauczyła się stosować maddarę! Nareszcie!
Aczkolwiek samo doświadczenie było dość... dziwaczne, jeśli można to tak ująć.
– Mowa dalej o magicznych sposobach ataków i obron, prawda? – upewniła się przed odpowiedzią – Wiem tylko to, co mi przekazano podczas nauki z Okiem Zmierzchu. Że atakować należy czułe miejsca na smoczym ciele, i tym samym przed takimi atakami najczęściej trzeba się bronić. Ale, oczywiście, jeśli czuje się na tyle pewnym siebie, to można atakować wszystko. Z różnym skutkiem.
Zmrużyła złote ślepia.
– Ale jeśli mowa o magicznych aspektach, to na zdrowy rozum atakować można wszystkim, co tylko uda nam się wyobrazić, prawda? To samo odnośnie obrony. To, co odniesie najlepszy skutek i jednocześnie to, w czym będziemy się czuli najpewniej. Czyli można by na przykład posłać kulę ognia w twoją szyję, a ty się obronić lodową tarczą, która zneutralizuje wysoką temperaturę mojego ataku. Prawda?
Przekrzywiła łebek na bok, wpatrując się w Ocean Ognia z zainteresowaniem.
: 07 lip 2014, 17:44
autor: Krzyk Honoru
Skinąłem pomału łbem wysłuchawszy wypowiedzi Runy. Zignorowałem to niezbyt mądre pytanie, czy mówimy o walce fizycznej, czy magicznej, bo wydało mi się to oczywiste.
– Walka magiczna nie różni się dużo od fizycznej pod względem atakowanych miejsc. – stwierdziłem przyznając tym samym młodej rację. – Co do obrony magicznej....mamy kilka jej rodzajów. Możesz bronić się tarczą, zwykłą punktową, zazwyczaj kwadratową, bądź prostokątną. Osłania konkretne miejsce, możesz tworzyć coś w rodzaju osłonek przy ciele, ale tym zajmiemy się potem, możesz stosować kopuły, a więc coś na kształt połówki kuli, która ochrania cię z każdej strony, to jest idealny sposób obron jeśli jesteś atakowana z różnych stron. Możesz też stosować bańki, taka obrona z kolei przydaje się, kiedy przeciwnik manipuluje na przykład powietrzem wokół twojego pyska. Pamiętaj, że stosując bańkę wokół pyska, albo kopułę musisz zawsze dodać właściwości, które pozwolą ci na swobodną wymianę powietrze, inaczej sama siebie możesz skrzywdzić. Jeśli chodzi o budulec, stosujemy wszystko. W walce z Wojownikiem chyba jednak najczęściej używaną obroną jest taka z kamienia, bądź diamentu, bo są najtwardsze i bronią przed silnymi ciosami, czy ugryzieniami. Oczywiście doskonałe do obrony są żywioły antagonistyczne, tak jak wspomniałaś. Atakujesz mnie ogniem, ja bronię się wodą lub lodem. – zamilkłem na moment. Chyba to by było tyle jeśli chodzi o obronę. –Co do ataku. Wykorzystuj wszystko, praktycznie ogranicza cię jedynie twoja wyobraźnia. Pamiętaj jednak, że czasem lepszy jest prosty atak, niż bardzo skomplikowany. Musisz więc umieć sama stwierdzić co, w danym momencie będzie dla ciebie bardziej korzystne. Zarówno obrona jak i atak bazują na tym samym, co robiłaś przed chwilą, a więc skupienie i precyzja. Jeśli o czymś zapomnisz, maddara tego za ciebie nie doda, więc musisz wiedzieć co robisz. Posyłając na przeciwnika atak pamiętaj o sile z jaką go pchasz. Są tarcze i obrony składające się z kilku warstw, ale tym zajmiemy się potem. – kolejna krótka przerwa, aby Adeptka mogła przyswoić sobie informacje. Ja tymczasem przetrząsałem umysł w poszukiwaniu czegoś, czego jeszcze jej nie powiedziałem. Niczego takiego jednak nie znalazłem. No nic, jeśli coś sobie przypomnę, wtedy jeszcze jej to przekażę. – Jeśli masz jakieś pytania, to pytaj. – spojrzałem badawczo na Wojenną Łuskę. – A teraz....zrobimy sobie mały pojedynek. Zaatakuję cię. Spróbuj się obronić, po czym odwzoruj to, co zrobiłem i spróbuj mnie zaatakować. Jasne? – uśmiechnąłem się lekko do młodej. Skupiłem się na maddarze i posłałem w kierunku samicy zwyczajną kulę ognia. Ot, taka kula o średnicy trzech łusek, a więc niezbyt duża, oczywiście gorąca, czerwone i pomarańczowe płomienie skakały wesoło niszcząc idealny okrąg. Kula leciała w kierunku klatki piersiowej samicy. Przemieszczała się bardzo wolno tak, by Wojenna miała czas na stworzenie obrony.
: 01 sie 2014, 22:46
autor: Iskra Nadziei
Przybyła trochę poddenerwowana, miała się właśnie spotkać ze swoją babcią, którą nie widziała od kilkunastu księżyców. Była dość uradowana tym faktem w końcu była jej rodziną, babcią od strony ojca. Czy będzie chciała się z nią spotkać? Miejmy nadzieje że tak. Tyle się przez ten czas wydarzyło, ma już własne pisklaki, partnera, niedługo zapewne awansuje. Same pozytywne rzeczy, to chyba dobrze, prawda? Wybrała sobie do siedzenia miejsce, gdzie był najlepszy widok na okolice. Swoimi szafirowymi oczami przeglądała niebo w poszukiwaniu znajomej jej sylwetki. Ciekawe czy u Esencji tez tyle się wydarzyło co u niej. Niedługo się pewnie dowie. Czym ona w ogóle się stresowała? Możliwe że bała się tego że babcia jej nie rozpozna, w końcu wyrosła i to sporo, chociaż nadal przypominała pewnie babcie kiedy była w jej wieku. Miejmy nadzieje że przybędzie na spotkanie.
: 01 sie 2014, 22:58
autor: Esencja Przeszłości
Esencja nie ukrywała zdziwienia, gdy pewnego poranka do jej głowy przedostał się przekaz. Czarodziejka nie rozpoznała "zapachu", struktury myśli smoka, który próbował się z nią skontaktować, jednak treść ów przesłania nie pozostawiała żadnych wątpliwości. Ostatni raz, gdy widziała swą wnuczkę ta była młodą Adeptką, czy teraz dzierżyła już dorosłą rangę, miała własną rodzinę? Gdy smoczyca starała się podliczyć w myślach, ile minęło czasu od wyklucia się Niezapominajki w grocie jej niezyjącego syna, z trwogą zrozumiała, iż musiało już minąć pełnych trzydzieści dwa wschodów Srebrnego Pysku...
Ta myśl była niepokojąca, gdyż sprawiała, iż smoczyca uświadamiała sobie, jak była beznadziejną zarówno rodzicielką, jak i w ogóle członkinią jakiejkolwiek rodziny. W czasie, gdy młoda się wykluła widziała ją zaledwie dwa, może trzy razy.
Tyle czasu minęło, tyle chwil przepadło. Na dobrą sprawę smoczyca wcale nie znała swej wnuczki, tak więc uczuła w swym sercu smutek. Mogła bardziej się postarać. Zawsze liczyła się dla niej tylko praca, jaką wykonywała dla Stada, nawet jej własne młode nigdy nie odczuły, że mają matkę.
Lecąc przez przestworza nieba osłoniętego cienką warstwą perłowo szarych chmur przeczesywała okolicę swymi onyksowymi ślepiami, w których jarzyły się błękitne, wąskie źrenice. Gwiaździste lotki na jej skrzydłach łopotały cicho, tworząc swą własną melodię, a Czarodziejka dostrzegła niewielką Skalną Polankę, a na niej, pośród topniejącego śniegu, błota i budzących się do życia traw i kamieni ujrzała szafir futra swej wnuczki. Była już dorosłą smoczycą, zgrabną, wręcz piękną. Uśmiechnęła się, teraz w dużej mierze przypominała nie tyle ją z młodych lat, co Lazurową Lilię.
Zniżyła lot i wylądowała miękko na ugiętych łapach jakieś trzy skoki od wnuczki, poruszyła jeszcze jeden raz rozłożystymi, potęznymi ramionami skrzydeł, aby w następnej chwili ułożyć je na smukłych, pasiastych bokach pokrytych siateczką delikatnych, gładkich łusek. Długa, granatowa grzywa łopotała na wietrze, kiedy uniosła pysk i spojrzała z ciepłym uśmiechem na Puszystą. W starczych ślepiach smoczycy można było dostrzec coś na kształt rozrzewnienia. Zbliżyła się do wnuczki, idąc bezszelestnie, a następnie wyciągnęła długą szyję i musnęła polikiem polik wnuczki.
– Witaj, kochanie... Tak dawno żeśmy się nie widziały. To chyba oznacza, że nie jest ze mnie najlepsza babcia – przemówiła tym znanym wszystkim cichym, szeptliwym głosem, niezwykle jednak wyraźnym, dźwięczącym hipnotyczną nutą.
Uniosła pysk i spojrzała uważniej na Puszystą.
– Nie wiele się zmieniłaś przez te księzyce, nadal urocza i piękna – dodała z zadowoleniem.
: 02 sie 2014, 0:31
autor: Luna
Zanosiło się na miłe i spokojne spotkanie dwóch właściwie dorosłych smoczyc. Pewnie pogadały by sobie trochę, podziwiały widoki i rozeszłyby się. Jednak ten scenariusz był zbyt piękny, aby mógł być tym prawdziwym.Pewna mała osobistość przyleciała ukryta w futrze Puszystej. Po lądowaniu mała miała chwilę aby niezauważenie zejść z matczynego grzbietu na ziemię. Gdy Esencja wylądowała Luna chowała się jeszcze za łapą puszystej powoli podróżując do niezauważenie do przodu. Chwila zagapienia Esencji dała małej czas na obwąchanie obcej samicy. Zapach był dla niej nowy, ale chciała sprawdzić coś jeszcze. Ciemnoniebieski pisklak przechylił łeb, rozwarł pyszczek i zaczął usilnie próbować ugryźć Cienistą w łapę. Właściwie z powodu różnicy rozmiarów i futra przypominało to bardziej żucie czyjejś łapy. Mała nawet nie zdawała sobie sprawy że nie wolno tego robić, a tym bardziej nieznajomym, ani że ta osoba jest z rodziny. No ale czego można oczekiwać od niedawno wyklutego pisklaka.
: 03 sie 2014, 18:22
autor: Iskra Nadziei
Nie zareagowała na to jak córka przed wyjściem z groty wdrapała się jej na grzbiet, a wręcz udawała że tego nie widzi i nie czuje. Nic również nie mówiła dla babci o tym że nie jesteśmy same, bo nie widziała takiej potrzeby. Przywitała się z uśmiechem i lekkim kiwnięciem łba oraz cichym "witaj babciu".
-Wręcz przeciwnie jesteś wspaniałą babcią, wiem również że masz sporo do roboty, jesteś też w innym stadzie, co utrudnia nam częste spotkania, ale to nic, cieszę się że nareszcie się spotkałyśmy. -odparła szczerym i miłym głosem. Ona też miała wiele obowiązków, szczególnie teraz jak ma tyle pisklaków w grocie, na szczęście pomaga jej partner w pilnowaniu tej gromadki smoków, bez niego było by znacznie ciężej. Ona się nie zmieniła? Możliwe, ale babcia również była taka sama jak ją pamięta, ani trochę się nie postarzała, a wręcz przeciwnie. Była dokładnie taka sama jaką ją pamięta, to chyba dobrze, prawda?
-Ta mała rzepka która gryzie Ciebie w łapę, to Luna moja córeczka. -popatrzyła na łapę Esencji z groźną miną. Nic dziwnego że mała gryzie swoją prababkę w łapę, to nie pierwszy taki incydent, ciekawe czy Luna z tego wyrośnie, miała taką nadzieję, bo wychodzi na to że będzie dobrym wojownikiem, jak tak dalej pójdzie, albo łowcą, który zagryza swoje ofiary. No nic, chyba nie powinna przepraszać za zachowanie pisklaka, nawet jeszcze nie mówiła, więc pewnie i nie wiedziała że nie wolno gryźć kogo popadnie.
: 14 sie 2014, 23:03
autor: Esencja Przeszłości
Byłam zadowolona z tego spotkania, nie wiele przez ostatnie księżyce miałam czasu, aby móc przebywać z bliskim. Jako Uzdrowicielka często wybierałam się na długie wędrówki, teraz jednak będąc czarodziejką nie wiele miałam do roboty, a i mój wiek również miał swoje wady, chociaż niedołężną nie można było mnie nazwać.
Spojrzałam na swą wnuczkę i dostrzegłam ciemną, niebieską kulkę piór i futra ześlizgującą się z grzbietu Puszystej. Zaintrygowana zniżyłam nieco pysk, wciągając powietrze przez nozdrza, chcąc zapoznać się z zapachem małego pisklęcia, które nieco niezdarnie podreptało w moją stronę. Zapach małej był intensywny, futro i pióra przesiąkły wonią Puszystej, do tego mała samiczka była niezwykle podobna do mej wnuczki, przez co odpowiednie wnioski nasuwały się same. Poczułam dumę, ponieważ moja wnuczka doczekała się własnych młodych, a tym samym w pierwotny sposób i moja krew doczekała się narodzin w trzecim pokoleniu. Uśmiechnęłam się ciepło, chociaż widziałam, że pisklę było kruche i mimowolnie poczułam ukłucie smutku, bo obawiałam się, iż młoda może nie przeżyć długo. Miałam w swym życiu wiele młodych i każde umierało młodo... W duszy życzyłam Puszystej, aby nie musiała doświadczać ogromu rozpaczy po stracie młodych.
Kiedy malutka samiczka bez strachu zanurzyła krótkie ząbki w mojej przedniej łapie nawet tego nie odczułam, zewnętrzną jej część pokrywały drobne, zwarte niebiesko białe łuski. Trąciłam nosem łebek małej Luny i spojrzałam na Puszystą.
– Jesteś niezwykle wyrozumiała, moja droga. Ale prawda jest taka, że znacznie odcięłam się od swej rodziny, nie tylko od ciebie, gdyż nazbyt przypominałas mi swego ojca, ale nawet od swych młodych w cieniu... Wszyscy umieraliście tak szybko... teraz przy życiu zostałaś tylko ty i moja dwójka Cienistych, Chłodny i Zwiastująca – mruknęłam w odpowiedzi, nie zamierzając kryć przed wnuczką prawdy.
– Gratuluję ci macierzyństwa, Puszysta, to ogrom szczęścia, ale i ciężkie jarzmo, wiem jednak, że będziesz lepszą matką, niż ja kiedykolwiek byłam – dodałam po chwili, ponownie kierując wzrok ku Lunie.
: 22 sie 2014, 12:39
autor: Iskra Nadziei
Tak, wiedziała doskonale co znaczy macierzyństwo, lecz tego się nie obawiała, miała przecież do pomocy Niebo, które chętnie zajmował się ich pisklakami.
-Ja nie zamierzam umierać. -zaśmiała się i również spojrzała na Lunę, była taka słodka, choć gryzła wszystko co popadnie. Przywoła za pomocą Maddary patyk, który zawisł w powietrzy na wysokości ślepi Luny. Ciekawe czy skusi się na gonienie go, bądź cokolwiek, by przestała gryźć łapę babci. -Już mam sporo pisklaków na swoim kącie, więc nie mogę zostawić ich. Nadal jesteś uzdrowicielem? -spytałam zaciekawiona. Pamiętałam bowiem że na którymś spotkaniu przed wojną wody z ogniem i cieniem, mówiła że mogłaby wrócić do profesji czarodzieja, więc kto wie czy teraz nim nie jest.