Strona 4 z 32

: 07 lip 2014, 20:14
autor: Zabójczy Umysł

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Skinęłam i sztywno a także i powoli głową. Nie! Nie żebym nie zrozumiała uwagi, czy też tam i podpowiedzi Oceanu – bo to najpierw doskonale przeanalizowałam, potem zaakceptowałam, no i na końcu przyporządkowałam do odpowiedniej szufladki w moim umyśle – ale ... tak po prostu mi pasowało uczynić. Czym się kierowałam? Cóż, trudno powiedzieć. Może kaprysem, może jakąś nieodgadnioną myślą, a może ... tak po prostu mi wyszło. Naprawdę trudno powiedzieć. – Ale to było coś pewnego – oburzyłam się piekielnie, zarzucając lekko głową na bok, i dodając do tego mocne tupnięcie. Oczywiście, o podłoże. O śnieg! Choć to i tak zapewne zostało znacznie, znacznie wytłumione. W końcu, tyle tu tego białego puchu, że szok. Można się mocno wytarzać, można się nim przykryć, można sobie zrobić jakiś domek i tyle go jeszcze zostanie! No, ale ja nie o tym. – Ale powiem Ci – tu i teraz – że teraz nie jestem pewna kolejnego ataku. To znaczy kolejnego sposobu na wykrycie Cię. Mogłam bym zastosować atak obszarowy, mogłam bym zastosować znowu magię, ale to są takie gdybadyjki – mruknęłam, ale na tyle głośno, żeby Przywódca Ognia wyraźnie mnie usłyszał. A wrzeszczeć vel żwawo dyskutować podniesionym tonem to ja akurat potrafiłam. Niestety! – Może jakaś mała podpowiedź? – szczerze mówiąc nie liczyłam na żadną podpowiedzieć, bo sama zapewne bym jej nie dałam, ale zapytać przecież mogłam, czyż nie? Ewentualne motta na ten temat sobie darujemy. Na koniec – a może to była połowa, połowy – dodałam słodki uśmiech. Uśmiech numer 6

: 18 lip 2014, 22:36
autor: Krzyk Honoru
-Żadnych podpowiedzi. Chcesz być dobrym magiem, naucz się kontrolować umysł i otocznie. – powiedziałem powoli uśmiechając się pod nosem.– Kombinuj, wykorzystuj wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Nawet te pomysły, które wydają się być bezsensu, czasem mogą się powieść. – nie zmieniłem pozycji i w spokoju czekałem, aż samica coś wykombinuje.

: 20 lip 2014, 18:27
autor: Zabójczy Umysł
//Blizniacze Skaly, Polanka ; )Moglam bym prosic o level 5? xD

Tupniecie lapa, zarzut lbem na bok i sykniecie. Jednym slowem, foch z bulwersem. Ja tu pieknie i grzecznie prosze o podpowiedz (fakt, moze mi troszke nie wyszlo) a co dostaje w zamian? Ano nic! I jaka tu sprawiedliwosc? Bardziej doswiadczony smok powinien raczej wspierac (tak to dobre slowo) mniej doswiadczonego smoka. Dac mu jakiejs wskazowki, rady, albo chociaz jakiegos zakresu, ktory by mnie do czegos naprowadzic. A tutaj? No tutaj nie mamy niczego, co by mi pomoglo zlokalizowac ognistego. Ale ok. Bez laski. Jak nie, to nie. Krotka pilka. Pfff.
Usmiechnawszy sie jednym kacikiem pyska, postanowilam skorzystac jeszcze raz z maddary. W koncu bylam czarodziejka, nie? I to wlasnie z nia – a nie z intuicja, ze swoimi zmyslami – mialam najlepszy kontakt. mocniejsza wiez. Nie czekajac zbyt dlugo, magicznie wysililam swoj sluch. A raczej, to wysilenie bylo akurat pojecie na wyrost, ale jak to inaczej wytlumaczyc? Ba! wytlumaczyc, nie uzywajac zadnych sond? No wlasnie! Za bardzo sie nie da. Ale, ale. Wyczulenie na kazdy dzwiek – na kazdy szelest, na kazdy szmer, na kazdy ruch – spowodowalo by, ze bardzo szybko – wrecz w oka mgnieniu – nabawilam bym sie silnego bolu glowy. Bolu, podegowanego przez to co wczesniej wymienilam. I dlatego tez (o nie! Bolu to ja sie akurat nie boje, ale to jest trening a nie walka) "nastawilam" swoj zmysl sluchu na odlosy wydawane i przez serce i przez pluca. Na inne nie bo by ich i tak nie uslyszalam. Bicie serca, tak samo jak i praca plu, jest ... noo.. dosc charakterystyczna

Dodano: 2014-07-20, 18:27[/i] ]
Kiedy ustalilam juz pozycje Oceanu (jak narazie tylko na to wpadlam, i to w dodatku na spontanie) zabralam sie za czarowanie. Na ogonie ognistego, tak mniej wiecej w polowie, miala sie pojawic wstega.Wstega, ktora parokrotnie byla owinieta wokol ogona samca. Czemu akurat takl? Ano dlatego, ze pierwsze owiniecie bylo zbudowane z wody, drugie z elektrycznosci, trzecie z nowu z wody, a czwarte znowu z elektrycznosci. Z tym,ze wszystkie te warstwy wzajemnie sie przenikaly. Nie bylo tam niczego, co mozna bylo uznac za przeszkode/blokade ... Jak zwykle, i to byla u mnie norma, kolor tegoz to tworu byl taki jak ... moje luski. Ale tylko te na zewnatrz, czyli po prostu czerwone. Czerwony to naprawde ladny kolor. Zupelnie jak krew. Ah. Jeszcze o szerokosci i dlugosci. Albo i nie. Zostawmy to tak jak i jest. Zreszta, samemu do tego mozna dojsc. Jak warstw jest cztery, to to co istnieje nie moze byc ani za dlugie ani za krotkie. Ogon kazdy widzi jaki jest. Prawie kazdy smok ma taki sam.
Majac gotowe wyobrazenie w umysle, przelalam odrobine maddary, aby go urzeczywistnic.
Taaak. Bedzie sie dzialo, bedzie zabawa. Woda i prad, razem, nie moga przejsc obojetnie przez jakis twor. Chociaz? Moj ladunek elektryczny nie byl jakis porazajacy. Ot, mocniejszy od zwyklego kopniecia, ale tez i slabszy od tego, ktory moglby spowodowac paraliz calego ciala. Albo nawat i zatrzymania pracy serca.

: 04 paź 2014, 12:36
autor: Muzyczna Łuska
Muzyczna ostatnio nie próżnowała z naukami, co było zresztą widać. Dzisiaj ponownie przybyła właśnie w celu nauki. Poprosiła o trochę treningu mediacji pewną ognistą czarodziejkę, Ćmienie Maddary. Przyszła w umówione miejsce, czyli Bujne Zarośla, lecz owej samicy jeszcze tutaj nie było. Dlatego też błękitnofutra usiadła wygodnie na trawie i owinęła łapy ogonem, czekając aż ognista się tutaj zjawi. W oczekiwaniu na nią cienista rozkoszowała się śpiewem ptaków i delikatnym, uspokajającym szumem wiatru, który delikatnie rozwiewał jej granatową, falista grzywę.

: 04 paź 2014, 12:53
autor: Ćmienie Maddary
Jep! Jep! Boom, kaboom! Tak chyba można podsumować chodzenie Ćmienia. Była północną i miała długie, aksamitne w dotyku czarne futro i pióra z odznaczeniami barwy płomieni. Nie wyglądała jednak na piękną. Miała masywny ogon, szeroki zad, szeroką pierś, mocarne łapy, krótką, krępą szyję i masywny łeb w kilku kolorach. Skrzydła miała dość krótkie, co niesamowicie utrudniało latanie. Mogłaby, umiała! Ale ten sposób lokomocji diabelnie męczył, jeżeli maksymalnie nie wykorzystywała wiatrów. Była dosyć ciężka. I nawet to nie było najgorsze w tym wszystkim! Jak już była to samica, i tak powalająco wyglądała, należy dodać, że jej prawa, przednia łapa wyglądała dosłownie tak, jakby ktoś ją jej amputował i wsadził czyją inną! A przynajmniej tak sądziła Ćmienie. Futro było to samo. Kości równie duże, wyeksponowane pazury – bardziej niż na reszcie łap. Jednak mięśnie dużo, dużo mniejsze. Jakby łapa ta należała do drobnego łowcy niźli masywnej czarodziejki. Przez bark w dół łapy przechodziła długa blizna, której skóra wyglądała na zwiotczałą. Ale co się dziwić, gdy nagle traci się sporą masę wagi? Tuż przy barku widniała bardzo szeroka, okrągła blizna. Tutaj tkanka blizny była już napięta i twardsza.
Samica utykała na tą łapę i jakkolwiek się starała nie umiała nią poruszać równie szybko co pozostałymi łapami. Przez dwie minuty po drodze wnerwiła się i uniosła tą łapę imitując swój bieg do truchtu. Zbyt duży jednak czuła ból, aby kontynuować trójłapy bieg.
W końcu Muzyczna mogła w gęstwinie dojrzeć czarodziejkę, która miała wyraz pyska taki, jakby chciała wymordować całe Wolne Stada. Była wściekła. Ale gdzieś w głębi oczu bystry i empatyczny obserwator dostrzegłby kropelkę rozpaczy. Kulejąc spojrzała agresywnie na Muzyczną. To z pewnością z tą adeptką powinna się spotkać. Mimo bardzo młodego wieku była to już adeptka. W normalnej sytuacji Ćmienie uśmiechnęłaby się łagodnie i wypowiedziała kilka przyjaznych słów. Teraz tylko w milczeniu kłapnęła zadem o ziemię. To nie tak, że jej łapa była ciężka. Po prostu nie była tak szybka jak reszta.
Zrobiła gwałtowny wydech przez nozdrza i gdyby była smokiem ziejącym ogniem pewnie wyleciałaby z nich strużka dymu.
Czego po mnie posłałaś? – Zapytała twardym, nieprzeniknionym głosem. Zgodziła się bo stwierdziła, że spacer się jej przyda. Było podejść pod granicę, a nie! Nie wyglądała na zadowoloną...

: 04 paź 2014, 13:02
autor: Muzyczna Łuska
Cisza nie trwała długo, gdyż Muzyczna po chwili ujrzała Ćmienie... W nie najlepszym stanie. Nie skomentowała jednak nijak wyglądu ognistej. Nie umknęła jej złość w oczach ognistej. Cienista westchnęła cicho, słysząc agresję w jej głosie, ale nic na to nie odpowiedziała.
~ Chciałam prosić o naukę mediacji ~ powiedziała ze stoickim spokojem, obserwując ognistą niebieskimi ślepiami. Cóż, każdy mógł mieć zły dzień, prawda? Zwłaszcza, jeśli się wygląda jako tako.

: 04 paź 2014, 13:18
autor: Ćmienie Maddary
A może miała i złe życie? Była doprawdy wściekła. Wysłuchała słów Muzycznej, żeby w końcu zapadła cisza. Nie plątała łapy o korzenie i krzewy. Tylko ptaki świergotały, te ostatnie, już niedługo odlecą i one i Smocze dopadnie cicha pora bieli. Być może nieco się uspokoiła? Mniej agresji przemawiało przez jej ciało, kiedy się uspokoiła. Kilka wdechów i wydechów. Bolała ją pierś. Ach... Ale zawsze radziła sobie z bólem. Cofnęła się do swojego umysłu. Skorupa. Zimna masa otoczyła jej umysł odgradzając od duszy... od natury... I kiedy otworzyła po kolejnym wdechu ślepia zabrakło w nich iskier oraz ogników. Zmarszczki na pysku wygładziły się, a oddech pogłębił i uspokoił. Magiczna moc czarodziei pozwalająca im czarować. – Powiedz mi zatem co wiesz na temat tej umiejętności. – Powiedziała bezuczuciowym tonem. Swoim zwykłym, normalnym, czyli bardzo poważnym i nieco szorstkim. Ot, już powraca dawna Ćmienie. Bez emocji, bez uczuć, z zakodowaną kulturą w umyśle, nie dopuszczająca do siebie uczuć.

: 04 paź 2014, 13:23
autor: Muzyczna Łuska
Widząc, jak ognista czarodziejka się uspokaja kleryczka również się uspokoiła. No, może jakoś to teraz będzie, miejmy nadzieję. Cienista zamyśliła się na chwilę, by potem odpowiedzieć.
~ Mediacja jest sztuką przekonywania innych do swojego zdania, rozwiązywania problemów dyplomatycznie czy wywinąć się z problemów ~ odparła melodyjnym, nieco cichym głosem. Była jednak słyszalna, po prostu nie wrzeszczała jak niektórzy, tylko mówiła z nutką nieśmiałości. Co z niej za cienista... Byle jaka, ale w sumie nie urodziła się w tym stadzie ani na tych terenach, wychowywała się w innych warunkach, więc czego się można spodziewać?

: 04 paź 2014, 13:37
autor: Ćmienie Maddary
Może to będzie pierwszy Cienisty, gdzie nie stwierdzi, że go nie lubi? Ćmienie nie ufała Cienistym. Tak naprawdę było to chyba teraz jedyne stado, które można było opisać. Smoki były podobne do siebie chociaż różne. Należały jednak do jednego stada... Gdzie płomień skrzył w Ognistych? Co z ich temperamentem? Skinęła na słowa adeptki. Skąd mogła wiedzieć, że jest to kleryczką? Nie interesowała się tymi sprawami. Co było widać, wszak nie zapytała o nic więcej. – Niektórzy powiedzieliby też, że to zdolność manipulacji czy wczucia się w sytuację jako obiektywny obserwator. – Rzuciła po krótkiej chwili, ot, akurat skończyła wdech. – Dwa smoki, starszy rangą i adept znaleźli kamień na polowaniu. Traf chciał, że wypatrzyli ten sam i kłócą się o to, który z nich ma prawo wziąć go dla siebie. Jakie argumenty przedstawi, powiedzmy, wojownik i jakie adept? – Zapytała jej podając pierwszy problem, jaki nasunął się jej do łba.

: 04 paź 2014, 13:42
autor: Muzyczna Łuska
Wysłuchała uważnie problemu, jaki podała jej Ćmienie. Zamyśliła się na dłuższy moment, by nie palnąć czegoś głupiego i bez sensu.
~ Wojownik mógłby powiedzieć, że potrzebuje tego kamienia szlachetnego na trening, by mieć wyćwiczone umiejętności w razie, gdyby komuś ze stada groziło niebezpieczeństwo lub doszłoby do wojny. Z kolei adept mógł podać argument w takiej formie, iż jemu owy kamień jest potrzebny również do nauk, by wzmocnić stado ~ odpowiedziała nieco niepewnie. W sumie oba smoki podałaby niemal identyczne argumenty, ale Muzyczna nie potrafiła wymyślić nic innego. Najwyżej Ćmienie naprowadzi ją na dobry trop lub powie, co wtedy można zrobić.

: 04 paź 2014, 14:22
autor: Ćmienie Maddary
/Wybacz, musiałam zniknąć ;–;

Skinęła. – Tu jednak nie ma rozwiązania. – Powiedziała Ćmienie. Patrzała chłodnym dosyć wzrokiem na Muzyczną. Mógł sprawić, że wyglądała na zawiedzioną poczynaniami uczennicy, ale czy tak faktycznie było licho go wie. – Jakie jeszcze argumenty mogą przedstawić, skoro są równie cięci na kamień? Co powinni zrobić, aby go zatrzymać? – Dopytywała nadal. Podpowiedź? Kryła się w ostatnim pytaniu, rzecz jasna mogłaby wprost powiedzieć czego chce od Muzycznej, ale... niech się męczy jak męczy się z łapą.

: 04 paź 2014, 14:26
autor: Muzyczna Łuska
//Nie szkodzi :)//

Smoczyca nie zniechęciła się niepowodzeniem, tylko myślała dalej. Wyjść może być pewnie jeszcze kilka, ale ona postanowiła przedstawić to, które jej zdaniem wydawało się najlepsze. Jej zdaniem.
~ W takim razie mogą oddać go do składu stada, wtedy każdy będzie mógł skorzystać z tego kamienia. Bo raczej się nim nie podzielą ~ fakt, kamienia na pół nie przetną, jest jeden i jeden będzie, stety lub niestety. Generalnie Muzyczna miała codzienny tok myślenia, więc chyba większość smoków by tak powiedziała, ale kto wie. Niektórzy może lubią myśleć bardziej szczegółowo i skomplikowanie...

: 04 paź 2014, 17:21
autor: Ćmienie Maddary
/Zrobili ze mnie kuchcika T^T

Skomplikowane myśli są idealne dla kobiet. W końcu mężczyźni mają Pudełko Nicości, do którego kochają wchodzić. No. Ćmienie skinęła. Wszak nie była to zła odpowiedź. – Smoki mogłyby wpaść na takie rozwiązanie. Co jednak mogliby zrobić, gdyby koniecznie chciały zatrzymać kamień? Jeżeli im obu jest równie potrzebny? – Czy prosiła o bardziej skomplikowane wyjście? Chyba nie. Ona zagłębiała się w ten problem. Wymyślała scenariusze powodzenia i niepowodzenia.

: 04 paź 2014, 18:29
autor: Muzyczna Łuska
Westchnęła cicho i pokręciła łbem z niezadowoleniem do swojej osoby.
~ Nie wiem. Nie mam pomysłu ~ powiedziała spuszczając nieco łeb. Żeby nie wiedzieć czegoś takiego? Z drugiej strony to nauka, można czegoś nie wiedzieć... Ale jednak to było chyba dość proste zadanie. Muzyczna spojrzała zrezygnowana na Ćmienie. Wolała już patrzeć na poturbowaną ognistą niż na to, co aktualnie rozgrywało się w jej duszy...

: 04 paź 2014, 18:57
autor: Ćmienie Maddary
Nie każdy musiał od razu pojąć wszystko. Jednak czasem dobre popchnięcie pomagało znaleźć rozwiązanie. – Wczuj się w te smoki. – Nakazała dość hardym tonem. A nuż zmiana taktyki okaże się przydatna? Wstała na cztery łapy i uniosła wysoko łeb komicznie udając tego, kim nie jest. – Ten kamień będzie mój, mały adepcie! Kimże ty jesteś, żeby potrzebować ten kamień? I tak ci go nie oddam! Chcesz się bić? Kto mi zabroni wziąć ten kamień? – Zaczęła mówić tak perfidnym tonem, że był on bardzo komiczny. Udawała walecznego samca wypinając swoją pierś. Mówiła niskim tonem cofając język. Być może chciała być taka zabawna? Cóż, nawet jeśli nie, to to było bardzo zabawne. Chyba, że Muzykalna Kleryczka nie miała poczucia humoru. Ćmienie chciała, by ta się nie załamywała. Odtworzyła więc tą sytuację. I zawarła w niej pewną... wskazówkę. W swych ostatnich słowach. Ćmienie uniosła brew zastanawiając się czy młoda coś wymyśliła.

: 04 paź 2014, 20:00
autor: Muzyczna Łuska
Smoczyca uśmiechnęła się, widząc komiczne przedstawienie czarodziejki. Wstała i również dumnie wypięła pierś, spoglądając lekceważąco na Ćmienie.
~ W takim razie niech nasz Przywódca zadecyduje, co się stanie z tym kamieniem. Jego decyzja jest niepodważalna, i to będzie najlepsze wyjście ~ powiedziała zdecydowanym tonem. Następnie wróciła do siebie, ale wciąż stojąc spojrzała na Ćmienie, jakby chciała się zapytać "i jak?". Krótkie przedstawienie mogło wydawać się przezabawne dla tego, kto by je oglądał... Ale w sumie aż tak zabawne nie było, bez przesady.

: 04 paź 2014, 21:17
autor: Ćmienie Maddary
Powróciła do pozycji siedzącej i delikatnie (odrobinkę!) struchlałej odciążającej prawą łapę. Uśmiechnęła się lekko do Muzycznej. – Zgadłaś. – Powiedziała spokojnie. Nawet ta suchość i powaga lekko się zmyły. Może bardziej odkryła swoje wnętrze? Można to jakoś tak ująć, ale gdy to sobie uświadomiła zrazu znów zamknęła się w sobie. Ach. Bolała ją rana. Mocno. To ją orzeźwiło i powróciła do swego "naturalnego stanu". – Kiedy dwa smoki są zacięte mogą skierować się do Przywódcy. On podejmie bardziej słuszną decyzję. Niestety nie ma tu rozwiązania, w którym oba smoki stałyby się równie zadowolone, chyba, że żaden z nich nie dostanie kamienia. – Powiedziała spokojnie, poważnie, sucho. Doszedł tu jeden ton do wcześniejszego. Mówiła doprawdy spokojnie. – To są podstawy mediacji. Mam nadzieję, że ją już rozumiesz. Potrzebujesz czegoś jeszcze? – Zapytała Muzyczną. Skrzydło jej drgnęło. A niee... To łapa. A nie, to też zawiedzie. Zerknęła w dół. Broda też nie przejdzie. Uniosła ogon, by z trudem dosięgnąć końcówką kitki barku przy piersi i delikatnie "pomasować" okrągłą bliznę. To nie przeszło. Mogłaby zrobić to brodą, ale... teraz chyba nie wypadało. A ból minie. W końcu minie...

/Raport: Mediacja I

: 04 paź 2014, 21:21
autor: Muzyczna Łuska
Również usiadła, z wyraźnym niepokojem i troską w ślepiach patrząc na zmaltretowaną Ćmienie. Pokręciła łbem.
~ To wszystko. Ale może ja mogę coś dla Ciebie zrobić? Pomóc, cokolwiek... ~ cóż, może nie mogła wyleczyć Ćmienia, ale zapytać się zawsze można. A możliwe, że jest jednak coś, co dla ognistej cienista mogła zrobić. Muzyczna obserwowała ją ze spokojem. Nie dało się ukryć iż czarodziejka nie wyglądała zbyt dobrze. Niestety.

: 04 paź 2014, 21:39
autor: Ćmienie Maddary
Czy można wyglądać dobrze po spotkaniu ze śmiercią? Ateral ocalił ją. A może nie... To zdolności i wola Zbawienia Słodyczy ją uratowały. Bóstwa skazały ją na ten ból? Nie miała pojęcia, ale chyba nie będzie się ich dopytywać. Ach! Co jej tam! Może pójdzie pomodlić się do Naranlei? To byłby dobry pomysł, ale teraz... Słysząc ten łagodny ton adeptki Ćmienie delikatnie się uśmiechnęła. Cóż, zbyt trudno było jej utrzymać przy tak młodym stworzeniu tę czarodziejską manipulacje swojej osoby. – Może opowiedz mi na kogo się szkolisz i czy dobrze ci idzie? – Zaproponowała łagodnym tonem. Muzyczna zobaczyła właśnie trzy skrajne odsłony czarodziejki. Mogła twierdzić spokojnie, że jest szalona. Póki co jednak Ćmienie pozwoliła sobie na tę drobną przyjemność. Zamknęła oczy, opuściła łeb i bardzo, bardzo delikatnie zbliżyła żuchwę do okrągłej rany. Ostrożnie pogłaskała ją brodą wydając z siebie westchnienie ulgi. Cała pierś ją bolała. Jednak delikatny przyjemny dotyk odwracał jej uwagę. Odciągnęła łeb od dawnej rany, ale nie podnosiła łba, ani nie otwierała oczu wczuwając się w swoje ciało. – Ból kiedyś zniknie... Przeszyta pierś zamyka się... – Mruknęła bardzo, bardzo cichutko. Być może kleryczka, a co jest bardzo prawdopodobne, wcale nie dosłyszała nic poza mruczeniem. Ćmienie czuła, że rana się zarasta, jednak nie zagłębiała się w swój umysł zanadto. Taki jakiś wyszedł tego wynik.

: 04 paź 2014, 21:43
autor: Muzyczna Łuska
Faktycznie, Ćmienie była zmienną istotą. Raz była agresywna, raz stoicka i spokojna a teraz nawet przyjazna. Cóż, kobieta zmienną jest.
~ Szkolę się na uzdrowicielkę. Idzie mi nawet dobrze, myślę że za trzy, cztery księżyce będę miała dorosłą rangę ~ może nieco przesadziła. Ale miała marzenie by uzyskać rangę przed dwunastym księżycem. To by było wspaniałe! Zwłaszcza, że ciągłe bycie adeptem czy klerykiem jest trochę... Nudne? Powiedzmy.
Widząc jak Ćmienie z ulgą poprawia swoją ranę cienista nie zareagowała. Wciąż kąciki jej pyska wykrzywiały się z łagodnym uśmiechu. Jej to w ogóle nie przeszkadzało, rozumiała w jakiej sytuacji była teraz ognista.

: 04 paź 2014, 21:54
autor: Ćmienie Maddary
Och... Wcale nie musiała rozumieć. Ćmienie uniosła pysk. Agresja spowodowany była zniecierpliwieniem i dokuczliwym kalectwem. A mała próbka swoich sił w aktorstwie pomogła się jej nieco otworzyć na adeptkę. Ot, cała ta szopka jest właśnie tym. Spojrzała na kleryczkę. Owa kleryczka mogła zobaczyć pewien cień w ognistych oczach czarodziejki i dużą, okrągłą bliznę obok piersi. Czy mogła spojrzeć w głąb jej ciała i zobaczyć jak rozległe były obrażenia? Połamane kości? Przerwane i spalone tętnice? Nie... Mogła dojrzeć tylko kalectwo, które uratowało życie Ćmieniu. – A więc świetnie. Jeżeli potrzebujesz pomocy w nauce jestem pewna, że pomoże ci Ognista Słodycz Zbawienia. – Powiedziała nieco zagłębiona w siebie, jeszcze nie do końca mogąc oderwać się od bólu pulsującego w piersi. Zbawienie musiała być wspaniała... Tylko Ćmienie głupia. Nadal nie umie przyjąć do wiadomości, że jest kaleką i krzywo chodzi. I kiedy wyczerpana z rzygowinami między zębami leżała na arenie też nie mogła pojąć kalectwa. I nie umiała pojąć, że jest słaba. Pojęła to. Ale była zbyt dumna by przyjąć to do wiadomości. Duma kazała jej wstać i iść. Gdyby nie improwizacja uzdrowicielki... Ciekawe czy doszłaby do obozu.