OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smoczyca wbrew pozorom była teraz czujna. Cholernie czujna. Dlatego też jej nos wyczuł woń obcego smoka. Dziwne połączenie zapachu lasu, żywicy i czegoś jeszcze, zupełnie niepodobnego do siarki, jaką roznosili wokół siebie ogniści. Smoczyca otworzyła ślepia, ukazując swoje różowe tęczówki, po czym leniwie uniosła łeb.~ A Ty to kto? ~ zapytała cholernie niskim, ale jednak samiczym głosem, z wyraźną nutą niezadowolenia. Można rzec, że warczała przy wymawianiu każdego słowa. Uderzała ogonem o ziemię, wznosząc tumany wyrwanych źdźbeł trawy z ziemi. Lepiej, żeby samiec miał dobre usprawiedliwienie, że się tu znalazł i raczył jej nie zostawić w spokoju. Inaczej będzie nieprzyjemnie.