Strona 4 z 8
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 26 lut 2025, 22:42
autor: Nieskalany Wiatrem
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Biały ogon przesunął się po śniegu, by zaraz się zatrzymać. Poruszył uszami ku Vuna, a zaraz potem na Noriko, kiedy zaczął mówić.
– Właściwie na bitkę bym nawet popatrzył. – zaśmiał się zerkając w stronę buchającego ognia. Takie widowisko na skałach pokoju? No no, niecodzienne. Uessas może się zdenerwować. Wstał jednak szykując się do odejścia, choć zaklepanej łapy nie przesunął.
– Myślę, że Zimne Jezioro byłoby w porządku. Będzie dużo miejsca. – Powiedział i popatrzył po obu smokach czy także są gotowi pójść.
[ Skrytość Motyla ][ Wichrogłos ]
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 27 lut 2025, 4:19
autor: Rytuał Pokotu
Obserwował jak początkowy szok ustąpił miejsca sympatii na pięknie rzeźbionym pysku Hissetha. W odpowiedzi z ledwo hamowaną radością wyciągnął swój wianek szponem skrzydła i sięgnął wysoko w stronę rogatego łba, chcąc go na nim zawiesić.
– Jasne, w końcu zrobiłem go z myślą o To..AAAAAAAAAaa! – Nie zdążył dokończyć ckliwej odpowiedzi, a wianek zawisnął na jedynie jednym z rogów Skowytu. Drobny samczyk padł przed nim na glebę, sprawnym, niematerialnym pociągnięciem odciągnięty za ogon. Nie miał pojęcia co się stało, dopiero po chwili dotarło do niego co wykrzyknęła za nim wywerna.
Pies? Ma wracać, ale dlaczego miałby do niej wrócić? Skąd pomysł, że jeśli nie chciał być wybrany przez nią, to nie chciał być wybrany wcale? O co się tak piekli? Co jej zależy? Leżał na glebie jeszcze chwilę, kompletnie pozbawiony fasonu, którego się wcześniej tak trzymał, czy Łowczej czujności. Nie, po prostu leżał jak debil, podczas gdy dwa potężnie wkur... Gady stroszyły pióra i łuski nad jego cielskiem. Był autentycznie zszokowany.
Czyżby nieco narozrabiał? Z jakiegoś powodu... Ta sytuacja wydała mu się z deczka absurdalna, na swój sposób nawet zabawna. Powstrzymał się jednak przed parsknięciem śmiechem, widząc, jak przejęty był jego towarzysz. Przejęty nim? O niego? Broniący go pełnią swojego majestatu? Nastroszone kolce, smolisty dym z nozdrzy??
Cholera, a myślał, że nie może być już bardziej ponętny...
Podniósł się z gleby i dopiero teraz mógł docenić, że sytuacja robiła się jednak dość poważna. Musiał zainterweniować, zanim zrobią to Przywódcy jednego ze Stad, a może i tutejsi Bożkowie. Byli w końcu na Skałach Pokoju, prawdopodobnie ostatnim miejscu na międzystadną bitkę. Bardzo nie chciał, żeby to Hiss wpadł przez niego w kłopoty.
Zmrużył przez chwilę ślepia, przyglądając się dumnie stojącej agresywnej rajskiej.
Jak miał zmienić o nich zdanie, kiedy wszystkie są takie same?
Przeszedł pod skrzydłem Wojownika, ocierając się o nie i rzucając mu łagodne spojrzenie. Choć ustawił się między nimi, był wyraźnie skierowany bardziej w stronę Ziemistej, stojąc po stronie wybranka. Wyglądał, jakby starał się być spokojny, a jednak dygotał, spoglądając nerwowo w jej stronę – jakby bał się, że ta znów niespodziewanie wybuchnie. Jakby podchodził do drapieżnika ze wścieklizną.
– Przepraszam, że wywołałem takie zamieszanie. Przepraszam, że zraniłem Twoje uczucia, nieznajoma. Ale proszę, nie wyżywaj swojego rozczarowania na nas. – Spuścił rogaty łeb. Cała wina po jego stronie. Był taki samolubny, marząc, że ten właśnie konkretny smok wybierze jego wianek? Przecież do ostatniej chwili nie wiedział, że tak się stanie. – Nie wiedziałem, że wieszając wianek jestem zmuszony do wybrania pierwszej osoby, która go złapie. Podszedłbym do tego inaczej. – Cofnął się o krok, wyglądając na zranionego, zawstydzonego. I drgnął, bo tym jednym krokiem wpadł na napiętą łapę Hissia. Odwrócił łeb w jego stronę, wystraszone spojrzenie złagodniało, ale i jakby prosiło o pomoc.
– Skowyt, proszę, nie rób jej krzywdy. – Miał ochotę zacałować go na śmierć za tą ochronną postawę. Ale nie mógł tego teraz powiedzieć, czy okazać. To będzie musiało chwilę poczekać. Na razie wyjdą na tym najlepiej, jeśli jedyną złą i agresywną stroną będzie Ziemista.
Suruali Skowyt Wierchów
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 28 lut 2025, 0:55
autor: Płatki na Wietrze
Ciężko jest opisać, co Kairaki właściwie czuł. Chyba głównie była to radość, prawda? No, cóż też szybko bijące mu serce, kiedy czekał na słowa Xeriego i z niesłabnąca ekscytacją podziwiał jego reakcję. Tak, oboje pomyśleli o tym samym.
Następny gest Xeriego na tyle zaskoczył Kairakiego, że ten patrzył oniemiały na wędrujące wianki i dopiero po dłuższej chwili, doszło do niego co się stało. Było to bardzo… Miłe ze strony Xeriego. Może nawet urocze, że ubrał im obu wianki. Co prawda przy pomocy maddary, ale no, ciężko chyba o wygodniejszy sposób.
W pierwszej chwili nie wiedział nawet co czuć. Był szczęśliwy, podekscytowany, trochę chyba nawet dumny? Zerknął na swoje odbicie tylko na chwilę, znacznie dłużej zawieszając wzrok na drugim smoku. Po prostu cieszył się z jego obecności, z tego że tu z nim jest, że ma ubrany jego wianek, że mogą tu być razem, że…
W odpowiedzi na to wszystko po prostu zbliżył się do Xeriego, żeby polizać go po policzku. Żeby w jakiś sposób dać upust swoim emocjom, żeby, pokazać mu, że mu na nim zależy, że myślał o nim nie tylko podczas tworzenia tego wianka. Że rozmowa o siostrze niczego nie zmieniła, że dalej nie chciałby go stracić. Że jest mu bliski. Niczego nie powiedział, po tym jakże nagłym i gwałtownym zbliżeniu. Zapomniał nawet o tym gdzie jest i że są tu inne smoki. On widział tylko siebie i Xeriego i tylko na tym był skupiony. A przynajmniej, na obecną chwilę. Dobra, może jeszcze po tym geście otarł się swoim policzkiem o jego i ułożył swój łeb na jego barku, niejako, przytulając się do niego. I tak właśnie zastygł.
Xeri
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 28 lut 2025, 12:35
autor: Daleka Łuska
Widząc reakcję wyższego od Psa samca, nieco się cofnęła; odruchowo. Nie bała się go, ale chcąc nie chcąc, działały w niej instynkty, które dość często były przydatne, lecz miewały też swoje złe strony – rozsądek. Rozsądek nakazywał jej z nim nie walczyć, ale jej wola walki i sukcesy w pokonywaniu wrogów większych od niej, krzyczały „zaatakuj!”. To tylko kolejna kolczasta przeszkoda na jej drodze.
Ale słuchała dalej... Chwila. Kuro?! Nastroszyła się. Prostak. Wyglądał na prostą istotę – typowy kolczasty jaszczur karczek – więc nie dziwi ją, że nie wie czym jest Papuga i wziął ją za kurę. Na następną uwagę jedynie prychnęła.
— To nie targowisko, gdzie możesz obmacać towar i wybrać co najlepsze, a cholerna zabawa polegająca na wyborze. Ja wybrałam go, więc niech to uszanuje, a nie traktuje mnie jak idiotkę, którą da się zbyć pustymi słowami — wysyczała, szykując już magię...
Ale wtedy odezwał się Pies. Nie wiedział? Ona wiedziała jak to działa, a jest tu od wczoraj. On mocniej pachniał... Mgłami, a nie wiedział? Ha! Żałosne. Ale przynajmniej przeprosił, przyznał się do błędu. To jej wystarczyło.
— A więc miłej zabawy Psie, Kolczatko. Przeprosiłeś. Daruję Ci. Weź ten wianek i się nim udław — rzuciła jeszcze, nim nie odeszła z powrotem w stronę drzewa, aby wybrać kolejny. Może tym razem trafi na kogoś normalnego...
Rytuał Pokotu Skowyt Wierchów
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 28 lut 2025, 20:17
autor: Sen Zimowy
Spokój i ciszę przerwały smoki, tłocząc się w końcu na polanie. Chociaż Sen nie miał zbytnich planów, to jednak miał cichą nadzieję na kogoś. Jego wybranka nie zjawiła się, więc westchnął gorzko i wziął swój wianek ze sobą. Usłyszał też wyrywki rozmowy, czy może bardziej kłótni. Nie rozumiał słów, ale po tonacji czuć było emocje. Mglistych na miejscu było już i tak dwóch, więc wiedział, że sobie poradzą. Zresztą, walczyć tutaj, na środku pola raczej nie wypada, delikatnie rzecz ujmując. Objął dzieciaki skrzydłem i władował je łapą na swój grzbiet. Podszedł delikatnie do Amona i Hissetha. Delikatnie skinął im łbem ze zrozumieniem i zaraz objął dzieciaki łapami, aby wzbić się w powietrze i wrócić do obozu. Ot, delikatnie chciał zachęcić dwóch samców, aby po prostu wrócić do stada, gdzie szansa na przykrości winna być trochę mniejsza.
Rairish Razzma Skowyt Straconych Rytuał Pokotu
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 01 mar 2025, 21:15
autor: Łuna Czaroitu
Ametryn całkiem zadowolony zerkał na oba wianki. Cieszył się, że Kairakiemu raczej spodobał się podarunek, a jemu z kolei podobało się, jak żółte kwiaty, które udało mu się znaleźć pasowały do koloru jego oczu… Może troszkę się zagapił, nim na chwilę jego uwagę zwróciła wywołującą się niedaleko kłótnia. Zdążył jedynie zastrzyc uchem, a odpowiedź Pąku szybko przyciągnęła go z powrotem.
Xeriemu wydawało się, że już goręcej mu być nie mogło, ale po tym, co zrobił Kairaki, jak poczuł jego język na swoim policzku… Pomyślał, że zaraz spłonie, a jego żołądek chyba właśnie zrobił fikołka. Zamarł na moment w bezruchu z wielkimi oczyma. Gdyby nie smocza natura, pysk Inkluzji pewnie przybrałby teraz barw dorodnego buraka.
Maddarowe lusterko nagle zafalowało niestabilnie, po czym rozpłynęło się w lśniący pyłek. Jak to jest, że jego umysł nagle opustoszał, a zaraz znowu zalały go chaotyczne myśli… To znaczy, że Kai jednak go lubił? Uh, znaczy, nie miał raczej żadnego powodu, żeby go nie lubić, przecież oboje chcieli się umawiać na kolejne spotkania, no i właśnie zrobił dla niego wianek, więc uh… w sensie, że lubił go tak… bardziej. Oh bogowie, to się dzieje? Trochę jakby dopiero i z trudem to do niego docierało, no bo… Nawet jeśli już wcześniej Dae wdała się w pewną bliższą relację, tak dla Xeriego nadal temat ten wydawał się dosyć obcy. Nie czuł wtedy tego samego co siostra, a i trudno mu było wyobrazić siebie samego w takiej sytuacji… takiej no, uh... Trudno mu było nawet o tym myśleć! Nie żeby owa sytuacja była czymś złym, oh nie! Raczej po prostu… był trochę zaskoczony tym, że ktoś chciałby być z nim na tyle blisko. No i nie miał pojęcia, jak na to reagować! Cóż, cieszył się, ale jak to okazywać? Co byłoby na miejscu, co byłoby odpowiednie? Jak na razie to miał ochotę po prostu się popłakać ze szczęścia. No i może trochę z uczucia bezradności, które dosyć często mu towarzyszyło.
Otarcie o policzek odwzajemnił, choć dosyć niemrawo, ale to dlatego, że jednocześnie próbował się jakoś oderwać od mętliku w głowie. Gdy już był w stanie bardziej świadomie się poruszyć, wyciągnął szyję, by oprzeć łeb na pochylonej do jego barku szyi Kairakiego, trochę ją w ten sposób obejmując. Jego ślepia momentalnie się zaszkliły, a gdy samiec przymknął powieki, po policzkach leniwie spłynęło kilka łez, które wsiąkały w fioletowe futerko. Xeri odetchnął głęboko, powoli wypuszczając ciepłe powietrze z nozdrzy. Łapy miał jak z galarety, ale uniósł jedną z nich i lekko drżącą położył na łapie drugiego smoka. Otworzył odrobinę pysk, jakby chciał coś powiedzieć, ale dosyć szybko zrezygnował, więc skończyło się tylko na cichutkim kłapnięciu i mruknięciu.
I w takiej pozycji chyba mógłby zostać jeszcze przez długi czas, zapominając o bożym świecie…
Honkalit tymczasem patrzyła przez chwilę, co ten jej kompan wyczynia, ale dosyć szybko się znudziła. Irytowały ją te dziwne… mdłe uczucia, których to część docierała do jej świadomości przez więź. Bleh.
Ale ale! Nieopodal działy się o wiele ciekawsze rzeczy. Jakieś krzyki? Jakiś warkot? Gęś przydreptała bliżej trójki gotujących się do walki smoków i rozsiadła się gdzieś nieopodal z nadzieją na emocjonujące widowisko i rozlew krwi. Ahh, brakowało jej tylko jakichś ślimaków na zagryzkę… Ale chwila. Brązowy futrzak wstał, ale zamiast walczyć, to zaczął coś gadać. Zbyt spokojnie gadać. No i co z tą walką… Zawiedziona gęś zasyczała cicho i przeciągle. No i pierzasta wywerna też zaraz odeszła. Eeehh, a już mogło być ciekawie...
Pąk Róży
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 02 mar 2025, 11:38
autor: Jarzmo Brzasku
Jara siedziałą koło Lamby, właściwie nie wiedząc co chciała ze sobą zrobić ani po co konkretnie tu przyszła. Zdziwiona podniosła łeb i otwarła szerzej ślepia. Nie spodziewała się tutaj byłej przywódczyni Słońca.
Wpatrywała się w nią jak głupia. Albo może jakby ktoś jej język odciął. Światło pięknie muskało złote futro Słonecznej, a kwiecie na łbie tylko dodawało jej uroku.
Spojrzała w dół.
Dar.
Górska bez słowa sięgnęła długą szponiastą łapą po wieniec kwiatów trzymany przez kota.
Podniosła zmęczony wzrok, choć kryła się w nich...odbicie pewnej naiwności.
– Dlaczego ja? – zapytała niepewnie.
...
Mysz się pojawił.
Już chciała tworzyć pysk, żeby się z nim przywitać, gdy młody nazwał Arel jej chyba-partnerką.
No i Jare znów zatkało.
Gorzki Miód Mysz Lamba
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 02 mar 2025, 12:54
autor: Niereformowalna Barakuda
– No pewnie! – Odpowiedziała bratu Seisei. Bardzo dobrze pletli wianki, więc to było oczywiste, że ktoś je wybierze. Musieli tylko poczekać...
Albo nie.
Gdy Motylek zaczął szukać porywacza, wojowniczka wstała energicznie i uśmiechając się zaczęła przeskakiwać z łapy na łapę z entuzjazmem. Rozglądała się, ale brat dostrzegł smoka wcześniej, więc tylko odesłała go zachęcającym pchnięciem w bark. Potem patrzyła jak odchodzi, usiadła i szurając ogonem po ziemi, czekała.
I czekała.
Daniel też sobie siadł. Oparł się o jej flankę, gdy minęło kilka minut, a ona nie ruszyła się z posterunku. Wywnioskował, że weszła w ten szczególny, hipnotyczny stan skupienia, który wróży że nie ruszy się jeszcze przez jakiś czas.
Przeliczył się jednak. Niespełna trzy minuty później, gdy zdążył już zamknąć oczy, samiczka gwałtownie poderwała się z miejsca, posyłając go na ziemię.
No nie mogła przecież siedzieć bezczynnie! Jak nikt nie chciał wziąć jej wianka, postanowiła wziąć sprawy w swoje łapy. Podbiegła do drzewa, rozejrzała się chwilę.
Tak.
Ten był odpowiedni.
Miał w sobie tulipany! (Nauczyła się ich nazwy dzisiaj od Daniela) A potem jej uwagę jeszcze mocniej przykuły urocze wstążeczki. Nie myśląc więc nad tym dłużej, podskoczyła i zębami zerwała swój cel. O dziwo, zrobiła to z wystarczającą gracją, by ten nie uległ uszkodzeniu.
Gdy wylądowała, od razu zaciągnęła się zapachem autora i truchcikiem zaczęła krążyć. Nie była to woń nikogo dla niej znanego, co eliminowało kilka osób, tak samo z resztą smoki już sobą zajęte.
Woń kwiatów nie ułatwiała zadania. Kakofonia zapachów uderzała jej nos, ale samiczka nie poddawała się i gdy w końcu wyłapała ten odpowiedni, przyłożyła komicznie nisko nos do ziemi. Tylko jej grzbiet wyłaniał się z morza kwiatów.
Nawet na chwilę nie chciała zgubić śladu, więc w końcu po prostu potknęła się o czyjś ogon.
Zrobiła wielkie oczy i przewróciła się na bok, by ratować ładny wianek przed zgnieceniem, a gdy spojrzała w górę na właściciela ogona... Zobaczyła piękną samiczkę zalaną łzami.
//zabieram wianek Lamby
Skrytość Motyla Lamba
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 02 mar 2025, 23:35
autor: Bezczas Gwiazd
Stała i szukała jakiejkolwiek odpowiedzi na pysku górskiej cierpliwie, choć jej ciało miało ochotę napiąć się jak cięciwa łuku – spodziewała się zdziwienia, ale to nie znaczyło, że była na nie w pełni gotowa. Ekspresja Jary tylko podkreślała śmiałość tego, czego się w tej chwili podejmowała. Pod wpływem chwili. Pod wpływem mglistego wrażenia, zagubionej myśli – i tyle. Czy tyle wystarczyło?
Bezgłośnie wypuściła oddech, gdy biała dłoń sięgnęła po wianek oferowany przez Kirima. Ale to nie był koniec – to był dopiero początek. Zupełnie nowy początek.
Znała znużenie, które dostrzegła w ślepiach Rycerskiej i znała tę nadzieję. Boleśnie. Może było w nich coś podobnego?
Wdech.
Ruchoma plama fioletowego koloru siłą rzeczy odciągnęła jej wzrok; zdezorientowana, skupiła się na samczyku, który wylądował na grzbiecie... Lamby, jak się okazywało. Jak widać zagranicznych znajomych z Jarą było więcej niż się spodziewała.
Uśmiech na jej pysku uformował się z zaskakującą swobodą – domysł młodzika był raczej urzekający niż krępujący. Nie była podlotkiem, żeby wstydzić się własnych intencji. Nawet jeśli ujęcie ich w tak bezpośredni sposób oferowało... dalsze, niepodejmowane jeszcze perspektywy.
– Dzień dobry – odpowiedziała mu ciepło. – Mam na imię Arel – dodała, skłaniając lekko łeb – i eskponując przy tym wianek upleciony przez Jarę, który owijał się wokół jej rogów. Wzięła głęboki, gruntujący oddech; na uderzenie serca przymknęła ślepia, by wreszcie wrócić nimi do swojej pierwszej rozmówczyni.
– Nie mam wielce górnolotnych powodów – przyznała szczerze. Jej uśmiech zmiękł. – Przykułaś moje spojrzenie i zajęłaś myśli. Więc chciałabym cię poznać – przyznała cicho, nie uciekając wzrokiem nawet wtedy, gdy czuła się przerażająco obnażona, a ciepło wezbrało pod jej futrem. Jak będzie mogła żyć dalej z tym, że to powiedziała?
Cóż. Okaże się.
Rycerska Łuska, Lamba, Mysz
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 9:47
autor: Naga Magia
- Działo się.. dużo. Ale nim podeszła do nich Starsza Czarodziejka a Mysz wpadł na pełnym pędzie, w Lambie wzrosła frustracja. Zerknęła w stronę samicy, do której podchodził Ramzy i zacisnęła zęby. Ona TAK tęskniła a on udaje że jej nie zna??
No i wtedy potoczyła się lawina wydarzeń.
Gdy Słoneczna stanęła przed nimi, Lamba od razu przestała płakać, jak na zawołanie i podniosła łeb prosto jak gdyby była ludzkim żołnierzem i posłała jej szeroki uśmiech, szybko wierzchem łapy przecierając czarne smugi, powstałe od rozmazanego węgla którym podkreślała sobie linię swoich pięknych oczu.
– Dzień Dobry! – przywitała się, wracając do swojej dawnej siebie a tu nagle wpadł MYSZKA! Znaczy no dobra, wpadł na nią chwile temu już tylko była zbyt zajęta swoją małą rozpaczą by od razu go zauważyć. I do tego jeszcze Słoneczna też tu trochę stała.
PRAWIE PARTNERKO JARY??!
– Dzidzia. – szepnęła, konspiracyjnie nachylając się że NIBY CHCE GO POGŁASKAĆ PO ŁEBKU – Czy Ty wiesz o czymś czego ja nie wiem o Jarusi? – dopytała zaraz, jednym uchem jednak przysłuchując się ich... Małej rozmowie.
Oh.. jeszcze.. AREL (bo się im przedstawiła) BYŁA TAKA BEZPOŚREDNIA! Spojrzała na ich kochaną Jarusie i widząc że coś wbiło ją w ziemię, postanowiła przejąć stery, zaczynając od usadzenia Myszki przed sobą i poprawieniem fryzury.
– Pani Arelciu, miło poznać! Jak już Myszka nas przedstawił, ja jestem Lamba – również grzecznie się ukłoniła a potem wstała – Bardzo jest Pani kochana że chce spędzić czas z naszą kochaną Jarusią, nie będziemy przeszkadzać wam w... randce, hihihi. – już chciała się z Myszozwierzem ulotnić, jednak coś lub bardziej ktoś potknął się o jej ogon. Oh!
Dopiero teraz, gdy złapała z przybyszką kontakt wzrokowy, zauważyła dwie rzeczy – że nie doczyściła poprawnie oczu i że ta ma jej.. wianek.
Lamba wzięła głęboki wdech a potem go wypuściła, pochylając się nad tą, która postanowiła ją wybrać zmniejszając miedzy nimi dystans. Robił się tu malutki chaos, więc jedynie chuchnęła w nią ciepłym powietrzem, zatrzepotała rzęsami, poprawiła szybciutko za pomocą magii makijaż i... również z jej pomocą założyła wianek na łeb samicy.
– No czeeeeść. Pozwól że założę Ci mój wianek tam, gdzie powinien być. Odejdźmy trochę dalej ale to zaraz... zaraz do Ciebie wrócę.. – wymruczała enigmatycznie a potem znów wróciła wzrokiem do swojego durnego brata. Znajdując na ziemi kamyczek, podniosła go maddarą, wyczarowała coś na kształt małej, elfickiej procy i... chciała nim cisnąć tak żeby kamień uderzył go w tył zakutego łba. Nie tak by bardzo go zranić ale tak by BOLAŁO. Uniosła się po tym dumnie, na twarzy mając wielką obrazę majestatu i niby-to-chłód aby następnie uśmiechnąć się czule do samicy i Myszy.
– Chodźmy! – zawołała radośnie, idąc pod najbliższe drzewko by dwie emerytki miały jak porandkować w spokoju.
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 10:31
autor: Udany Połów
Łowca przyglądał się wszystkiemu na Łące Uessasa. Nie miał w końcu co innego tu robić. Nie widział, aby kogoś zainteresował jego wianek, a szkoda. Miał nadzieję na przyjemną rozmowę. A może nawet na ciekawą znajomość? Tymczasem mógł sobie leżeć na trawie wśród kwiecia, którego pewnie nie uświadczy o właściwej porze pewnie przez długi czas, i obserwować smocze schadzki oraz kłótnie.
Tę drugie było wyjątkowo ciekawe. Prawdopodobnie z racji tego, że prawie doprowadziło do walki oraz ingerencji boga. W końcu, który bóg miłości chciałby, aby zalotnicy tłukli się o wianki, kiedy spotkanie miało być integracyjne. Dobrze, że wśród młodych poza temperamentem istnieje jeszcze coś takiego jak rozum i uspokoili swój spór.
Widział w międzyczasie jak sami twórcy wianków zaczęli wybierać inne. Nie było w tym reguły i właściwie za chwilę sam postanowił, że się ruszy. Podszedł do drzewa i ściągnął swój tajemniczy wianek z mleczy. Skoro nikt go nie chciał, to po co ma wisieć? Widział, że inni też czekają na wybór, który dłużył się, bowiem żaden nowy pysk nie zawitał. Swoją drogą sam był ciekawy jaką osobistość by mu wywróżył los jakby jakiś wybrał. Kierowany tą ciekawością postanowił bezwzględnie podarować swój wianek owej osobie.
Wybrał wianek ze szkiełkami, którego dzikość i harmonijne piękno go ujęły. Dawały wrażenie leśnej okwieconej polany. Jednak także przez pomysłowość mu się spodobał. Położył go sobie na głowie śmiejąc się z tego przy sobie. Ogon drgnął mu z podekscytowania. Usiadł na tylnych łapach unosząc tułów i rozejrzał się ze swoim wiankiem czekającym na właściciela wybranego wieńca.
//Odebrany Oddech mam twój wianek
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 10:44
autor: Odebrany Oddech
Tanka obserwowała otoczenie z pewnego dystansu, nie do końca angażując się w atmosferę wydarzenia. Sama nie wiedziała, czy była tu dla zabawy, czy raczej z czystej ciekawości – jak to wszystko miało przebiegać i czy rzeczywiście miało jakiekolwiek znaczenie. Nie spieszyła się z podejmowaniem decyzji, ale jej uwaga nieznacznie przesunęła się w stronę jednego ze smoków. Łowca. Nie była pewna, czy kiedykolwiek wcześniej mieli okazję wymienić więcej niż kilka słów, ale teraz dostrzegła, jak sięgnął po jej wianek. Miała ochotę unieść brew, ale zamiast tego tylko leciutko przechyliła głowę, śledząc jego ruchy. Z jakiegoś powodu rozbawił ją sposób, w jaki śmiejąc się do siebie, ułożył go sobie na głowie. Drgnął mu ogon, a jego spojrzenie wędrowało po łące, jakby czekał na coś lub kogoś. Nie była szczególnie sentymentalna, ale gdy spojrzała na swój wianek, teraz spoczywający na jego łbie, poczuła coś na kształt… ciekawości. Czy to zwykły przypadek, czy może coś więcej? Nie była kimś, kto pozostawał obojętny na losowe zrządzenia losu.
Podniosła się płynnie, jej ogon przesunął się po trawie, zanim ruszyła w jego stronę. Poruszała się swobodnie, ale w jej ruchach była pewność siebie, jak zawsze, gdy podejmowała decyzję. Zatrzymała się w odległości, w której nie było już wątpliwości, że to właśnie z nią chciał mieć do czynienia.
-Wygląda na to, że los miał dzisiaj ochotę na odrobinę ironii- Jej spojrzenie przez moment zatrzymało się na mleczowym wianku, który wcześniej zostawił.
-Mam rozumieć, że wybór był przypadkowy, czy jednak coś cię w nim zainteresowało?– Głos miała spokojny, pozbawiony zaczepności, ale w kąciku pyska czaiło się coś na kształt rozbawienia. Nie była pewna, co tak naprawdę myślała o całej sytuacji, ale skoro już tu była… czemu nie sprawdzić, co los miał jej do powiedzenia?
Udany Połów
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 12:40
autor: Siewca Gór
Oczywiście, że ignorował siostrę! Kto przy zdrowych zmysłach by tego nie robił. Zwłaszcza w takim miejscu schadzek jak to. Wystarczyło mu, że ciągle musiał obserwować swoich rodziców, nie miał zamiaru interesować się życiem romantycznym swojej młodszej siostry.
Trzymając w łapie wianek odwrócił się w bok spodziewając się tam kogoś ujrzeć lecz... dostał jedynie chichot. Uśmiechnął się pod nosem i przymknął ślepia.
– Jeszcze nawet nigdzie cię nie zabrałem, a już jesteś taka figlarna?
rzucił głębszym tonem nie próbując już się odwracać. Zaczekał aż samica mu się ukarze mu mógł na nią przenieść swoje stalowe spojrzenie.
– Jasne, nie ma co tu czekać.
puścił jej oko i zaczęli odchodzić.
Czując jednak wibracje maddary musiał odchylić łeb w bok. I dobrze, bo właśnie świsnął mu koło ucha kamyk. Co gorsze... zupełnie to zignorował poza zrobieniem uniku. Nie da jej tej satysfakcji. Znał jej gierki i jeśli tylko by na nią spojrzał zaczęło by się jojczenie w najgorszym wypadku, a w najlepszym... zobaczył by sobie jak pokazuje mu jakiś obraźliwy gest. Przewrócił ślepiami i odszedł z Vark co jakiś czas muskając jej ogon swoim.
Perła Oceanu Lamba
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 13:19
autor: Udany Połów
Jasne spojrzenie zatrzymało na zauważalnie pewnej siebie smoczycy. Od razu ją rozpoznał po futrze i zielonych piórach. Domyślał się po spotkaniu z Cullim, że również ona dorosła, choć krzyżując z nią spojrzenie nie wiedział czy wzrok go jednak nie myli. Pojawiła się ciekawość, która nie uleciała wraz z pomrukiem rozbawienia.
– Ma okazję do figli, więc korzysta. –
Wysunął trzymany mleczny wianek do niej z niewerbalnym zapytaniem czy przyjmie go na głowę.
– Oh nie. Jak najbardziej wybrałem go, bo mnie zainteresował. Jasność wśród głębokich barw daje mu istnie magicznego wyrazu. Zechciałem poznać czyje łapy to stworzyły, choć widząc cię, Tanko, myślę, że i znajomy zapach podświadomie miał tu swój udział. Zapewne już nosisz inne imię. – odpowiedział, a spokojna wesołość brzmiała w jego głosie.
//Odebrany Oddech
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 14:52
autor: Pomroki Przedświtu
- Ishamaar nie wiedział, czy chciał podążyć za wezwaniem. Z jednej strony, kimże byl ten tajemniczy nie-głos, który go wzywał? Dlaczego miał go niby słuchać? Z drugiej....mmmmm, trochę go zżerała ciekawość. Trochę bardzo. A Lambardziara nie dawała nic znać, a poleciała na rekonesans. (przynajmniej to sobie mówił Ishamaar). Potem jeszcze poleciał Myszozwierz, i w ogóle chyba Jara chyba też tam była, o to BYŁO wystarczająco wiele smoków, żeby dokładnie dowiedzieć się, co się działo... Ale Ishamaar chyba jednak też tam chciał być.
Nie, dobra. Leciał tam. Może i był już spóźniony ale trudno.
Czując podjętą decyzję przez, ogniste ptaszysko które się go uczepiło, z ekscytacją zaklekotało i zamachało skrzydłami! Jakby chciało powiedzieć, że takkkkk, lecą!
...
Ugh.
Przybył, jeszcze z powietrza zauważył, że wiele smoków rozeszło się w parach. Zobaczył Lambardziarę oraz Jarą, pierwszym jego odruchem było zrobienie nura do swojej przyjaciółki (Jary trochę się bał, więc jej wolał nie przeszkadzać), ale... wyglądała na bardzo podekscytowaną, rozmawiając z niebieskim smokiem. Uśmiechnął się. Niesamowita smoczyca, wszędzie gdzie tylko pójdzie od razu będzie mieć przyjaciół.
Nagle Tancerz zaćwierkał i puścił się w dół, składając skrzydła, żeby nabrać jak największej prędkości. Pustynny otrzymał przebłysk wizji Myszozwierza. Ah, mamy już i wszsytkich, tak? W znak za feniksem także złożył skrzydła i delikatnie wylądował obok Myszozwierza, delikatnie uśmiechając się przy tym. Ptaszysko w międzyczasie skakało wokół smoczka ćwierkając, jakby sprawdzając, czy dalej jest w pełni zdrowy, bo przecież w przeciągu tego jednego dnia Myszozwierz mógł złapać jakąś śmiertelną nieuleczalną chorobę.
-Jednak też jestem- powiedział finalnie Ishamaar, lekko odpychając Ptaszora od Myszozwierza skrzydłem, gdy ten zaczął leciutko go poddziobywać w dalszym sprawdzeniu medycznym. Ognisty ptak zaskrzeczał w oburzeniu: tu się działy bardzo ważne rzeczy! Co jeśli Mysz zaraz umrze z głodu! Pisklaki muszą jeść, a Tancerz jedynie sprawdzał, czy musi szukać jedzenia teraz, czy potem! Finalnie jednak bycie oburzonym mu się znudziło, i ptak zauważył bardzo ciekawe rzeczy. Oh, bardzo ciekawe. Z trzepotem skrzydeł feniks odleciał.
-Wiesz może o co tutaj chodzi? Prawie wszyscy są w dwójkach, nawet Jara.– zapytał się finalnie, siadając obok Myszozwierza, chłonąc widok i zapach. Tyle kolorów, tyle wszystkiego. Naprawdę niesamowite.
Po pewnym czasie Tancerz przyleciał z powrotem, bardzo z siebie zadowolony. Trzymał coś w szponach, a Ishamaar zmarszczył łuki brwiowe: tam coś szczękało. Feniks zatrzymał się w powietrzu nad łbem pustynnego i zagwizdał radośnie. Ishamaar miał idealny widok na to coś.... to był wianek. Z kośćmi. Droga światłości, czy wszyscy tutaj używali kości do wszystkiego. Zmarszczył brwi jeszcze bardziej, nie podobało mu się to, co tu się działo.
-Jeżeli te kości dotkną mojej głowy, to...– nie zdążył dokończyć swojej myśli, groźba niedokończona. Wianek wylądował prosto na łbie Ishamaara, jego główny róg idealnie wpasował się w dziurę. Od razu po wianku wylądował Ptaszor, chwytając się jego wypustek i machając skrzydłami dla równowagi. Chociaż dla Ishamaara to było mniej lądowanie, a bardziej łupnięcie, aż mu na chwilę szyję do tyłu przegięło.
Mrugnął powoli, patrząc się pustym wzrokiem przed siebie.
To było jego życie teraz.
Przynajmniej tylko Myszozwierz był świadkiem. Chyba.
Feniks, kompletnie nie przejęty niczym innym, układał wianek ładniej na rogu, tak, żeby nic nie wystawało. O, tak tak.
//Mysz, oraz Znośny Ziąb your wianek has been stolen
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 17:13
autor: Odebrany Oddech
Tanka zatrzymała spojrzenie na Tuitim, nie od razu sięgając po wianek. Przez krótką chwilę pozwoliła mu pozostać zawieszonym w powietrzu, jakby oceniała, czy przyjęcie go rzeczywiście ją interesuje. W końcu jednak przechyliła lekko głowę, pozwalając mu umieścić mleczne kwiaty na jej łbie.
-Nadal jestem Tanka… jeśli komuś tak wygodniej- zaczęła, jej głos pozostał spokojny, ale pozbawiony wahania.
-Ale teraz to Odebrany Oddech- Brzmienie imienia padło pewnie, nie było w nim potrzeby tłumaczenia się, jakby fakt ten nie wymagał dalszego wyjaśniania. Jej ogon przesunął się lekko po ziemi, a kącik pyska uniósł się ledwie zauważalnie.
-Ciekawy wybór- rzuciła, nawiązując do jego słów, ale nie rozwijając tematu od razu. Zamiast tego po prostu na niego patrzyła, pozwalając, by cisza między nimi niosła więcej, niż mogłyby niepotrzebne słowa.
Udany Połów
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 19:05
autor: Udany Połów
Ucieszył się, iż ostatecznie go przyjęła. Nie wiedział z jakiej racji, lecz posądził, iż jakkolwiek trafił w jej gusta skoro tak mu się przyglądała. Grono kwiecia spoczęło na jej głowie układając się na niej oraz zapadając w jej grubym futrze.
Zapamiętał ostatecznie oba imiona, choć z racji niepewności w pewnym momencie pojął, że w istocie wolała, kiedy zwą ją pierwszym imieniem. Poszedł za tym i tak też postanowił się do niej zwracać.
Zmrużył miło ślepia, które zaraz znów objęły swym widzeniem czarnofutrą wojowniczkę. Poruszył uszami chwytając dźwięk jej głosu, a następnie ciszę, którą czytał przez samo to, co weń tkwiło. Trwał tak w ciszy, aż jej brzmienie zaczęło zanikać. Wówczas jego ślepia poznały już co z wierzchu i nieco głębiej.
– Masz ujmującą naturę. Choć jestem przekonany, że sama o tym już dobrze wiesz. –
Wkradł się w ciszę powoli, aby nie zniweczyć jej dzieła, lecz przyjemnie rozstąpić ją, co zwieńczył lekkim pomrukiem oraz drgającymi wąsami. Jego ogon poniósł się lekko ponad kwieciem, po czym zwinął schludnie przy boku siedzącego samca.
– Masz już duszę, która skradła ci sen czy przyszłaś poznać ją w myśli Ueassa? –
//Odebrany Oddech
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 20:50
autor: Odebrany Oddech
Tanka nie odpowiedziała od razu, pozwalając, by między nimi na moment zapanowała cisza. Nie była ona jednak ciężka ani niewygodna – raczej spokojna, niemal leniwa, jak miękki wiatr sunący po łące. Jej wianek osiadł głębiej w futrze, wtapiając się w jego gęstość, gdy samica poruszyła się nieco wygodniej, przestawiając ogon i przesuwając jego koniec po ziemi.
—Nie mam nikogo, kto zabierałby mi sen— rzuciła w końcu, jej głos był swobodny, bez większego namysłu, jakby temat nie miał dla niej większego znaczenia.
Unosząc lekko głowę, spojrzała na niego kątem oka, a jej wzrok, choć jak zwykle pewny siebie, nosił w sobie odrobinę ukrytej zabawy. Napięcie w jej ciele było ledwie zauważalne, ale zdradzało lekką czujność, jakby nie do końca chciała zdradzić, co tak naprawdę o tym myśli.
—A może powinnam?— dodała po chwili, przekrzywiając lekko łeb. Ogon poruszył się powoli, kreśląc wzór w trawie, kiedy pozwoliła sobie na dłuższe przyjrzenie się jego postawie. Wyglądał na rozluźnionego, ale była niemal pewna, że pod tym kryło się coś więcej.
—A ty?— rzuciła w końcu, przesuwając wzrok na jego pysk.
—Przyszedłeś tu tak po prostu, czy jednak chcąc skorzystać z pomocy Uessasa?— Jej ton pozostał lekki, jakby pytanie było jedynie rzuconym luźno stwierdzeniem, a nie czymś, na co oczekiwała konkretnej odpowiedzi. Nie naciskała, ale też nie wyglądała na kogoś, kto łatwo przeoczy prawdziwą odpowiedź, jeśli zdecyduje się jej udzielić.
Udany Połów
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 22:09
autor: Czarołykacz
Myszka obdarzył Arel promiennym uśmiechem. Podobało mu się pierwsze wrażenie, jakie od niej odebrał, ale co ważniejsze... Nie zaprotestował! Jara też nie!
CZYLI MIAŁ RACJĘ.
Chciaż zdawało się, że Lamba nie była jeszcze taka pewna.
– Nie, ale nie zaprzeczyły – odszepnął z całkowitą pewnością, utrzymując konspiracyjny ton.
Wtedy na scenie pojawił się ktoś jeszcze. Smoki coś często dzisiaj padały przed (lub na) Lambę! A Mysz już-już miał za nimi posłusznie potuptać i nawet zrobił kilka kroków, gdy... został zaatakowany!
No dobra, wcale nie. Ale zrobiłby to jakikolwiek inny ptak, a Myszozwierz pewnie zdążyłby się już przeteleportować na tereny Słońca. Lecz nie był to byle kto, ale Tancerz we własnej osobie, a jego już zdążył dobrze poznać.
– Czeeeść – przywitał się zarówno z Ishą, jak i z jego kompanem, początkowo poddając się zabiegom tego drugiego.
Ależ to ptaszysko uparte!
Oczywiście Myszka kochał Tancerza i gdy nikt nie patrzył zdarzało mu się nawet wtulać ciepłe pióra kompana... Ale czasem bywało intensywnie, a trzeba zachować pozory. Myszka już przymierzał się do delikatnego dziabnięcia feniksa (jak ty komu, tak on tobie!), gdy Ishamaar sam odciągnął nadgorliwego, ptasiego ojca. No to tyle z zabawy.
– Te pary... Smoki dobierają się w pary, przynosząc sobie swoje wianki. To znaczy, część smoków chyba te wianki zrobiła, a teraz albo się wymieniają, albo szukają właścicieli i... Um... – właściwie to sam nie był pewien. Po prostu zdążył już się nieco rozejrzeć, ale o co tak właściwie chodziło? – A, Jara idzie na randkę – zmienił temat po czym dyskretnie wskazał na dwójkę smoczyc i dodał konspiracyjnie. – A to jest Arel, partnerka Jary – rozpoczął Mysią propagandę.
Nim jednak zdążył dodać coś jeszcze, wrócił do nich Tancerz.
– O, bardzo ładny – skomentował, dając potwierdzenie temu, że był świadkiem całego zajścia. – Isha, też idziesz na rankę? Bo Lamba chyba to właśnie robi.
Być może w jakiejś alternatywnej rzeczywistości Myszka był starszą panią, która lubi zbierać ploteczki na temat swoich przyjaciół.
Ishamaar Lamba Gorzki Miód Rycerska Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 22:46
autor: Udany Połów
Doglądał kątem ślepia jej ruchliwego ogona. Ruch naturalnie zwracał uwagę, a on był przy tym ciekawy czy to coś oznacza. Albo raczej co to oznacza. Tym samym trwali sobie w tej ciszy, aż wyrwał się zeń głos Tanki. Poruszył lewym uchem w jej kierunku. Nie oceniał. Za to na późniejsze się lekko zaśmiał.
– W swoim czasie i tak się trafia. – Powiedział swobodnie.– Chociaż zawsze warto się rozglądać. – Skupił następnie swoje jasne ślepia na jej zielonych. Przekrzywił lekko łeb tym razem samemu przedłużając moment ciszy. Uśmiech mu nieco zelżał, jednak samiec wciąż sobie trwał w przyjemnym rozluźnieniu, aż zdecydował się na słowa.
– Przyszedłem skorzystać z pomocy Uessasa. Poszukuje sobie towarzystwa. Choć na razie jestem wdzięczny losowi, że trafiła się dusza do przyjemnej rozmowy. – Z natury był szczery, tak więc rzekł prawdę, którą zdecydował się się podzielić.
//Odebrany Oddech
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 03 mar 2025, 23:08
autor: Odebrany Oddech
Tanka stała swobodnie, ciężar ciała opierając lekko na jednej stronie, podczas gdy jej ogon przesuwał się powoli po śniegu, zostawiając za sobą subtelny ślad. Nie spieszyła się z odpowiedzią, pozwalając, by cisza między nimi przeciągnęła się o kilka uderzeń serca.
—Może i masz rację— powiedziała w końcu, a w jej głosie pobrzmiewała nutka rozbawienia, choć pysk pozostał spokojny.
—Ale nie każdy ma cierpliwość, żeby tylko czekać— Zerknęła na niego kątem oka, obserwując, jak skupia spojrzenie na niej, na ruchu jej ogona, na każdym drobnym geście. Nie skomentowała tego, ale odnotowała.
—Jeśli Uessasa rzeczywiście słucha tych modlitw, może akurat ci się poszczęści— dodała z lekkim uniesieniem brwi, a ton jej głosu pozostawał swobodny. Przez chwilę wyglądało, jakby miała dodać coś jeszcze, ale zamiast tego jedynie przeciągnęła się leniwie, rozluźniając napięte mięśnie. Spojrzała w bok, w stronę kręcących się po łące smoków, jakby zastanawiała się nad czymś, co pozostawało niewypowiedziane. Potem ponownie przeniosła wzrok na Tuitiego.
Udany Połów