Strona 31 z 39
: 17 sty 2022, 16:14
autor: Szczerozłota
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Velka pozwoliła pisklęciu chwilę posiedzieć i odpocząć, nie chciała jednak przerywać nauki. Uśmiechnęła się czule, słysząc cichutkie podziękowanie.
–
Dobrze Gerno, skradanie masz opanowane, teraz czas na kolejną naukę, która ułatwia polowanie. Teraz zaczniemy uczyć się śledzenia. Jak sama widzisz, na śniegu jest pełno naszych śladów. Aby wyśledzić swoją ofiarę, będziesz musiała zwracać uwagę na różne rzeczy. – powiedziała podnosząc się z ziemi.
–
Możesz natrafić na ślady łap lub kopyt. Zwierzyna często pozostawia po sobie futro lub odchody. Zwróć uwagę na zapachy i dźwięki, które zdradzają położenie Twojego celu. – Szczerozłota spojrzała wymownie na swojego jednorożca, a ten przewrócił oczami, jakby wiedząc, co chce powiedzieć.
Po chwili ruszył na zachód, wydeptując ślady na ziemi i powoli znikając z pola widzenia smoczyc.Jednorożec robił kółka wokół drzew, zmieniając kierunek swojej trasy by nie było zbyt łatwo, starał zachowywać się naturalnie. Co jakiś czas zatrzymywał się przy drzewie i szorował zadem po pniu, by pozostawić odrobinę sierści i swojego zapachu.
–
Twoim zadaniem będzie znalezienie Kaszmiru. Nie będzie to trudne, znasz jego zapach i kojarzysz jego ślad kopyt. Z czasem uda Ci się rozpoznawać zapachy należące do innych zwierząt. Gotowa? – zapytała, czekając na ruch swojej podopiecznej.
: 17 sty 2022, 20:00
autor: Słodkie Wspomnienie
Śledzenie było niezbyt ciekawe, ale samiczka pokiwała łbem, wyrażając gotowość na naukę. Minęło trochę czasu, więc mogły zaczynać. Kaszmir zniknął, a odrobina instrukcji powinna była wystarczyć. Pokiwała łbem i w pierwszej chwili ruszyła śmiało za Kaszmirem. Ślady były świeże, więc nie obawiała się, że go zgubi. Tak było, aż nie przeszła parę kroków i zauważyła, że śladów nie ma, bo na drodze jest lód. Smoczyca złapała powietrze w nos, przypominając sobie o zapachu. Zaczęła węszyć, szukając spojrzeniem śladów. Dostrzegła jakieś kosmki futra na krzaczku, więc ruszyła głębiej w danym kierunku, nabierając pewności. Nie było trudno dotrzeć do Kaszmiru, bo czuła jego zapach, szczególnie gdy zawiał mocniej wiatr. Ślady kopyt były dość mocno widoczne na śniegu, ale znikały, gdy podłoże było bardziej oblodzone. Nie zachowywał się zbyt cicho, bo słyszała co jakiś czas jego tupnięcia, czy parsknięcia. Wkrótce znalazła się przy kompanie opiekunki, a przynajmniej ujrzała go zza krzewów. Zbliżyła się już spokojnie do kompana, a następnie przystanęła, czekając.
: 18 sty 2022, 15:21
autor: Szczerozłota
Velka szła za Gerną, obserwując każdy jej ruch w milczeniu. Pisklę z łatwością śledziło Kaszmira, który nie za specjalnie krył się gdzie idzie, pozostawiając parę widocznych śladów.
Ten etap miał być prosty, by Gerna oswoiła się z lekcją, następne zadania miały być nieco trudniejsze.
Gdy obie znalazły się przy jednorożcu, ten stał sobie spokojnie pałaszując jagódki z krzaczka który znalazł.
– Dobrze Gerno, już widzisz na czym polega śledzenie. Ta umiejętność pozwoli Ci znaleźć pojedynczą ofiaręlub całe stado. Możesz też oczywiście śledzić jakiegoś smoka. – odrzekła spokojnie na chwilę przysiadając przy swoim pisklęciu.
– Pamiętaj, że nie zawsze będzie piękna pogoda, czasem zacznie padać deszcz i ślady na błocie może zmyć woda. Na szczęście zwierzyna z futrem i pierzem nabiera intensywniejszego zapachu, więc będziesz musiała głównie kierować się węchem. – oznajmiła posyłając małej lekki uśmiech.
– Zwierzyna nie zostawia tylko śladów na ziemi, pozostawia też na krzewach, łamiąc je. Problem zaczyna się, gdy Twoje ofiary poruszają się w powietrzu. – mówiąc to, Sczerozłota poderwała się na równe łapy i machnęła silnie skrzydłami, odbijając się od podłoża.
– Tym razem musisz mnie znaleźć, nie zostawię śladów łap. Pamiętaj o zapachu, połamanych gałęziach lub pozostawionym pierzu, sierści a nawet odchodów. Węch i wzrok nie są jedynymi zmysłami na których możesz polegać, pamiętaj tez o słuchu! – rzuciła powoli oddalając się na północ.
Łowczyni machała skrzydłami, łapiąc wiatr. Co jakiś czas zatrzymywała się na grubszej gałęzi drzewa, zrzucając z niego śnieg. Ciężko było zachowywać się naturalnie, ale nie chciała dawać Gernie forów. Jej podopieczna była pojętna, a Szczerozłota zamierzała to wykorzystać. znów poderwała się do lotu, łamiąc przy okazji kilka gałęzi. Wylądowała po jakimś czasie na ziemi, czekając na swoją uczennicę.
: 19 sty 2022, 19:55
autor: Słodkie Wspomnienie
Smoczyca szła za Gerną, ale niezbyt to stresowało młódkę. Przyzwyczajona była, że ciągle patrzy się na jej łapy i oceniał, co robi. Tym razem poszło łatwo, ale wierzyła, że to jest dokładnie to, co zaplanowała Velka. Najpierw prosto, a potem trudno.
Kolejne zadanie wcale prostsze nie było, bo smoczyca chciała odlecieć. Gernę to rozzłościło, ale nim zdążyła coś powiedzieć, to Belka zaczęła tłumaczyć, a przerywać przecież jej nie wypadało. Młódka obserwowała ją chwilę, a gdy odleciała, kleryczka nasłuchiwała intensywnie, gdzie kieruje się smoczyca. Wiedziała, że gdzieś tam przed siebie, ale nie było to pomocne, bo mogła skręcić. Słyszała trzaski drzew i tupnięcie, bo i Velka nie starała się lecieć ostrożnie. Dobrze, mogła zacząć.
Młoda wzięła głęboki wdech. Zapach smoczycy był nadal świeży, ale nie prowadził w konkretną stronę. Wiedziała, że smoczyca ruszyła na północ, więc ruszyła tam. Dreptała po śniegu, oglądając okolicę. Po starcie zostawiła nieco śladów na ziemi, ale szybko się skończyły. Po drodze zauważyła jednak wgłębienia w ziemi, które najpewniej zostawił śnieg, który spadł z drzew. Dostrzegł połamane gałązki i strzępki futra, które musiała zostawić waniliowa smoczyca. Kolor się zgadzał, więc Gerna ruszyła dalej. Nasłuchiwała uważnie, próbując wyłapać ruchy smoczycy. Uderzenia skrzydeł niosły się po terenie, więc jakieś informacji na temat jej lokalizacji otrzymywała. Gerna parła przed siebie, wypatrując kolejnych śladów. Wypatrywała kawałków futra na gałązkach leżących na ziemi. Wypatrywała strzepniętego śniegu, który mógł opaść świeży na ziemię. Próbowała też węszyć, chcąc podłapać, chociaż odrobinę jej zapachu, aby upewnić się, że dobrze idzie. Mijały chwile, aż usłyszała głośne tąpnięcie, zapewne pochodzące z lądowania Velki. Mała przyśpieszyła kroku, aż zauważyła większą ilość śniegu. Łyse drzewa wybijały się wśród innych, nadal ośnieżonych jednostek. Gerna była pewna, że musiało to być tutaj. Wypadła na niewielką polankę, gdzie znajdowała się Velka i przystanęła, czekając na jej ocenę.
: 21 sty 2022, 14:50
autor: Szczerozłota
Szczerozłota wylądowała tak jak zawsze, lekko i stabilnie. Nie musiała długo czekać na swoją podopieczną, Gerna najwidoczniej była z tych piskląt, które były bardzo pojętne, co tylko ja ucieszyło.
Oczywiście, gdyby ta miała jakiekolwiek problemy łowczyni cierpliwie by tłumaczyła pisklęciu aż w końcu by wykonała poprawnie zadanie, na szczęcie nie było takiej potrzeby.
– Bardzo ładnie malutka – posłała małej ciepły uśmiech i rozejrzała się po okolicy.
– Do następnego zadania będziesz musiała nieco poczekać aż cos przygotuję, Kaszmir będzie Ci towarzyszyć przez pewien czas – oznajmiła z uśmiechem i poderwała się do lotu, dosyć szybko znikając znów z pola widzenia małej.
Jednorożec szedł cały czas za Gerna, więc pisklę nie było zostawione samemu sobie.
Mijało kilkanaście uderzeń serca, a Złoty Pysk powoli krył się za horyzontem, w końcu do uszu pisklęcia mógł dotrzeć dźwięk trzepotu pierzastych skrzydeł. Velka wylądowała miękko przed Gerną z uśmiechem.
– Chodź za mną – nakazała i skinieniem łba również kazała podążać za sobą Kaszmirowi. Łowczyni szła powoli, by Gerna mogła dotrzymać kroku smoczycy. Zatrzymała się gwałtownie przed kilkoma kroplami krwi.
– To Twoje zadanie, ostatnie. Musisz wyśledzić zranione wierzę. Nauczysz się też rozpoznawać ślady zwierząt. Masz mi opowiedzieć, czy według Ciebie to zwierzę jest poważnie czy lekko ranne i czy utyka. – powiedziała ze spokojem, to był ostatni test Gerny, który da pewność łowczyni, że ta zrozumiała przekazaną jej wiedzę.
Gdy sarna została zaskoczona przez waniliowego drapieżnika, starała się uciec jak najszybciej. Jednak złote szpony smoka były szybsze i została zraniona w zad. Uciekała co sił w raciczkach, kolejnym zaskoczeniem był fakt, że nic za nią nie goniło. Zatrzymała się na chwilę, czując jak ciepła, szkarłatna ciecz spływała jej po prawej, tylnej nodze. Oddaliła się jeszcze trochę, słabnąc z każdym uderzeniem serca, krwi było coraz więcej i więcej. Oparła się o drzewo, by nieco odpocząć od morderczej ucieczki, gdy nieco odzyskała siły, kuśtykając oddalała się na wschód.
: 21 sty 2022, 21:51
autor: Słodkie Wspomnienie
Ciekawe jak teraz pójdzie małej smoczycy, skoro miała zająć się nie tylko śledzeniem, ale też tłumaczeniem co i dlaczego robi. To już wymagało o wiele więcej myślenia i zrozumienia procesu, który zachodził. Gerna poczekała, aż smoczyca wróciła i wyjaśniła wszystko. Obie ruszył w las, a młoda obserwowała uważnie ruchy dorosłej łowczyni.
Zatrzymały się przed krwią, świeżą, dość intensywnie pachnącą. Gerna pochyliła lekko łeb, aby obadać miejsce. Krew mocno się wybijała na śniegu, ale szybko dostrzegła inne ślady. Połamane gałązki, odciski kopyt. Velka oczekiwała opowieści, więc zaraz miała uzyskać odpowiedź.
– Krwi nie ma dużo, przynajmniej na razie. Na tej bazie nie wygląda to na poważną ranę. Widzę jednak, że nie stawia nóg równo. – Wyznała swoje obserwacje, a następnie powiodła wzrokiem dalej. Zamilkła, bo zaczęła pracować.
Gerna szła powoli przez las, uważnie stawiając łapy. Omijała pozostawione ślady, tak, aby ich nie zadeptać. Chciała się do nich cofnąć, jeśli byłaby taka potrzeba, więc musiały pozostać widoczne. Gerna skupiała się na swoich zmysłach. Wzrokiem próbowała wychwycić ślady obecności swojej ofiary. Strzępy futra, odciski kopyt, czy ślady krwi. Nasłuchiwała kroków, które mogły zdradzać jej obecność. Jakieś piski, może charakterystyczne kroki kulejącej sarny. Starała się też wywęszyć jej zapach, który mógł pomóc, gdy zawodziły pozostałe zmysły. Co jakiś czas dotykała śladów krwi, oceniając jej świeżość. Czasami mogła znaleźć ślady, które mogły ją wprowadzić w błąd, ale na szczęście Velka zostawiła jej ofiarę na tyle prostą, że Gerna nie traciła tropu. Był to oczywiście przykład uproszczony, ale jak dla pisklęcia, które pierwszy raz szło za prawdziwą zwierzyną, było to dobre ćwiczenie, aby zaostrzyć jej apetyt.
Po paru dłuższych chwilach ciszy Gerna odezwała się w końcu, aby podzielić się ostatecznymi myślami z Velką. Czuła też, że zbliżała się, bo zwierzyna była coraz bliżej.
– Myślę, że to nie jest rana śmiertelna, ale krew ciągle się leje, więc...raczej wykończy ofiarę prędzej, czy później. Myślę, że utyka, bo czasami przystaje, zostawiając większą plamę i też odciski kopyt są raczej nierówne. Zbyt nierówne, jak na nasz chód. – Pisklę szło dalej za ofiarą. Czy uda jej się dotrzeć do sarny?
: 23 sty 2022, 12:42
autor: Szczerozłota
Smoczyca spacerowała obok Gerny bez słowa, słuchała teraz jej słów i przytakiwała łbem na jej analizę.
Pisklę poradziło sobie bez najmniejszego problemu i wyśledziło sarnę na tyle, że teraz można by było przejść do skradania i ataku. Niestety pisklę nie umiałoby ubić sarny na tyle sprawnie, by padła bez zbędnego stresu i bólu. Velka i tak musiała zafundować zwierzęciu sporo cierpienia, pozostawiając je ranne i wystraszone, ale dla Velki było ważniejsze nauczenie swojej podopiecznej polowania.
– Dobrze malutka, tak, żebyś zrozumiała. Śledzenie jest kolejnym elementem polowania. Gdy wyśledzisz ofiarę, musisz się do niej podkraść i zabić sprawnym ruchem. – oznajmiła szeptem pochylając swój łeb do pisklęcia.– Myślę, że dałaś sobie radę, musisz tylko ćwiczyć, to będzie sprawiało, że oswoisz się z tą wiedzą. Kaszmir Cię popilnuję, ja za chwilę wrócę. – oznajmiła spokojnie, przybrała postawę do skradania uginając łapy. Musiała jeszcze ukrócić cierpienie pewnej rannej sarny, potem będą mogły wrócić do domu.
/ Dajesz raport śledzenie I /
: 27 cze 2022, 23:46
autor: Odłamek Raju
Wylądowała na skraju lasu i sapnęła ze zmęczenia. Właściwie to łapy same osunęły się jej na boki, a samica upadła brzuchem na trawę niczym jelonek na zamrożoną taflę jeziora. Sięgnęła prawą łapą do rany na szyi, gdzie nadal była wbity połamany w pół bełt. Eisern wrócił do obozu, nie zamierzając biegać po nocach.
Coś zaszeleściło. Erlyn się spięła, mając już złe skojarzenia. Szczęśliwie był to tylko jej kompan, który podszedł blisko i trącił ją nosem w bark. Uśmiechnęła się do niego, a potem przewróciła na grzbiet. Nadal ściskała łapą krwawiącą ranę. Właściwie wyglądała jakby umierała – cała była we krwi, ale w dużej mierze nie swojej. Śmierdziała śmiercią, oponami mózgowymi oraz ludźmi.
– U-umieram – mamrotała z wykończenia.
: 28 cze 2022, 0:08
autor: Maros
Dawno nie sprawdzał jak szybko potrafi latać, cóż teraz był ten moment. Szybko udało mu się znaleźć smoczyce, lądowanie nie należało do najładniejszych, gdy pazury zaryły o ziemię.
Podszedł bliżej szukając jakichkolwiek ran, a zobaczył.... Że jak?
Opadł na zad dysząc ciężko. Na Tarrama, spodziewał się czegoś porównywalnego do tego, w jakim stanie potrafił wracać z areny, a tu... Tyci rana. Taka malutka. Przecież to by jej nawet z łap nie zwaliło.
– Tylko na szyi? – spytał między wdechami.
: 28 cze 2022, 0:15
autor: Odłamek Raju
Edel za to był przeszczęśliwy! Wyleciał zza grzywy Pokłosia, od razu wpadając na chaotycznie unoszącą się pierś uzdrowicielki. To nic, że będzie teraz czerwony. Nie obchodził go kolor jego piór. Żyła!
Smoczyca nakukuryczyła się cała na uwagę Marosa.
– P-prawie umarłam! Z-zostałam… sama! – wykonała ruch wolną łapą, tamtej dalej nie odciągając od szyi. Pokazywała gest wypicia eliksiru. – A potem musiałam babrać się w podziurawionym mózgu by kogoś wyleczyć. Mając strzałę – odsunęła na moment łapę od szyi pokazując wystający bełt – STRZAŁĘ!! W szyi! – rozżalona jęknęła.
: 28 cze 2022, 0:33
autor: Maros
Chociaż po chwili pojawiła się również niemała ulga, przynajmniej była w jednym kawałku. A przecież na to liczył.
– Dobrze, dzielna smoczyca. – na pysk wkradł się delikatny uśmiech, oczywiście nie wyśmiewał jej, a uśmiechał się do niej.
Stanął nad nią, chcąc obejrzeć ranę gdy ta odsłoniła ją. Czyżby kusza? Nie próbował jednak dotykać drzewca, uznając, że wywoła jedynie falę paniki.
– No to już rozumiesz mój ostatni humor... – mruknął sięgając po bukłak z wodą.
– Chociaż mam nadzieję, że twój leczony nie stał się nieprzytomnym warzywem. – jeśli mu pozwoliła, delikatnie przemył ranę.
: 28 cze 2022, 0:59
autor: Odłamek Raju
Jego ostatni humor? Posłała mu pytające spojrzenie. Nawet miała się odezwać, ale próba przemycia rany skończyła się drażniącym bólem.
– Ajj! Sssh! Nie ruszaj! – zupełnie jakby nie była uzdrowicielką tylko adeptem na pierwszej wizycie w uzdrowisku. Nie było to aż tak dalekie od prawdy. Oparła łapę o jego polik i odsunęła go odrobinę od siebie. – Z-zostaw. Ł-ładnie mi z tym – stwierdziła z trwogą.
: 28 cze 2022, 7:42
autor: Maros
– Mniejsza... – zbył sam swoje wcześniejsze słowa.
Nie robił nic na siłę, chciała więc się wycofał. Usiadł na nowo obok, zerkając na jej pysk.
– A masz pewność, że nie była zatruta? – wiedział, że nie. Gdyby była, nie przyszła by tutaj, ale może podziała?
– Ludzie, krasnoludy i inni często tak robią, albo po prostu strasznie brudna, wcześniej wyjęta z jakiegoś zwierza. – była uzdrowicielką, wiedziała doskonale czym grozi nieleczona rana, nawet tak drobną.
: 28 cze 2022, 9:13
autor: Odłamek Raju
Nagle zamarła w bezruchu. Z-zaraz, jaka trucizna? Łypnęła na uzdrowiciela, oceniając na ile próbuje ją wkręcić. Sama stosowała podobne praktyki, kiedy jej pacjenci nie współpracowali.
– B-blefujesz! – odparowała z trwogą w głosie – – c-cały dz-dzień z nią biegałam i n-nic m-mi nie b-było... – jednak z każdą chwilą jej głos przygasał.
Nadal uciskała ranę. Nie krwawiła bardzo, ale bełt powodował niemały dyskomfort. Erlyn podniosła smutny wzrok na Marosa.
– Nie i-idę j-już n-nigdzie indziej – stwierdziła z przekąsem – woleli walczyć z pegazami, z-zostawili mnie... – mamrotała bardziej sama do siebie niż do niego.
: 28 cze 2022, 9:38
autor: Maros
Zadowoliła go nawet drobna reakcja, co znaczyło, że coś do niej dotarło. Lepsza była chwila większego bólu, niż infekcja rozchodząca się po organiźmie i parająca się rana.
– Nie, znam istotę która pokrywała swój miecz trucizną, wystarczyło jedno drobne skaleczenie, by się kogoś pozbyć. – to akurat była szczera prawda.
– Chwilę zaboli i po problemie, chcesz to dam Ci lulka i prawie nic nie poczujesz.
Na jej dalsze słowa mina mu spoważniała. Ładni wojownicy skoro zostawili jednego ze swoich.
– W sumie, to nie każda wyprawa się tak kończy. – zaczął spokojnie, chociaż na miejscu ich przywódcy, zrugał by te dwójkę od łba po koniuszek ogona.
– Niedługo wybieram się kawałek za teren Ognia, jeszczuroludzie mają tam obóz. Spokojna okolica, czasem trafi się jakiś drapieżnik, ale to normalne. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną. – zaproponował.
: 28 cze 2022, 10:13
autor: Odłamek Raju
Wywinęła dolną wargę niczym zirytowany tarpan.
– Sama potrafię się leczyć! – nie, wcale nie umiała, nawet gdyby próbowała to własną maddarą tego nie zrobi, ale była uparta. Nawet nie chciała patrzyć na dziurę w szyi, ani tym bardziej na ten bełt. Może go tak zostawi? Jako element ozdoby...?
Zdziwiła ją jego propozycja. Nigdy nie słyszała o jaszczuroludziach, dopiero poznawała świat zewnętrzny. Jej wiedza ograniczała się do ludzi – dopiero niedawno poszerzyła się o coś takiego jak elfy. Inne nazwy były jej całkowicie obce.
– T-tam też miało być spokojnie... – bąknęła pod nosem, starając się maskować dziwną ekscytacją tym, że jej coś takiego zaproponował. – Mieliśmy handlować o protezę i.. ughh! Wiesz co? – na nowo się oburzyła – on ostatecznie i tak jej nie użyje! Strata czasu! Mogłam tam zginąć! Zginąć! – podświadomie uniosła obie łapy, niechcący dając mu wgląd w to jak bardzo babrała się ta rana i jak głęboko wbił się bełt. Nie wyglądało to na ranę lekką. Eliksir na pewno ułatwił jej znoszenie bólu.
: 28 cze 2022, 11:04
autor: Maros
Odetchnął cicho, patrząc na jej miny.
– Dobrze, w takim razie proszę, mogę nawet dać Ci zioła, jeśli masz opustoszałą torbę po leczeniu tamtych. – wymownie ułożył ją zaraz przy niej, zioła były na samym wierzchu, mogła brać co potrzebuje.
Skorzystał z okazji i obejrzał dokładnie ranę, czyli nie takie draśnięcie to było.
– No to obiecuje, że tam nie będzie takich niespodzianek. – jedyną jaką on miał, to piekielnie ostre przywitanie. Odczekał chwilę, by mogła się uspokoić, po czym dodał ciszej.
– Proszę...
: 28 cze 2022, 12:44
autor: Odłamek Raju
Nie była pewna co ma zrobić. Teoretycznie powinna udać się do Gerny, a jednak jej pierwszym odruchem było przybyć tutaj. Nawet w takim stanie. Po chwili namysłu uznała to za decyzję związaną ze stanem Edela i Erbena. Tak. Na pewno chodziło o kompanów! Bo o cóżby innego?
Skuliła jedno ucho kiedy Pokłosie ją o to dalej prosił. Westchnęła.
– Uh… no… dobrze – zgodziła się – pójdę z tobą. Ale żadnych walk! – postawiła mu warunek.
: 28 cze 2022, 12:58
autor: Maros
Gdyby jej teraz tam nie wyciągnął, zapewne nie wystawiła by nosa za barierę, obawiając się ewentualnej konfrontacji z czymkolwiek. Teraz tego nie wiedziała, ale może jeszcze mu za to podziękuję?
– Najwyżej uciekniesz i sam będę walczył. – już widział te spektakularną porażkę.
– To jak, dasz się wyleczyć, czy zawołać kogoś od was?
: 28 cze 2022, 14:17
autor: Odłamek Raju
– Uciekłbyś ze mną – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nie zostawiłaby go samego, tak jak dziś nie zostawiła Juchy i Arkana choć wiele odruchów ją do tego skłaniało.
Dąsała się jeszcze trochę na samca, aż w końcu cicho westchnęła. Przekręciła się na brzuch i odchyliła na bok szyję, dając mu dostęp do dziury na ciele.
– Ow – wymamrotała kiedy naciągnięta skóra aż krzyczała z bólu.
: 28 cze 2022, 20:05
autor: Maros
Czarne uszy uniosły się gdy zasugerowała, że uciekłby. Spuścił na moment łeb, by ukryć delikatny uśmiech jaki pojawił się na zaledwie kilka oddechów.
– Zależy przed kim. – gdy ponownie na nią spojrzał, wszystko było jak przedtem.
Gdy w końcu pozwoliła się wyleczyć, dokładnie obmył ranę, po czym do miski wsypał utarte nasiona lulka czarnego. Zmieszał je z wodą, w końcu podając to Erlyn.
– Wypij. –polecił spokojnie. Gdy była tym zajęta, zmiażdżył liście babki i ułożył na ranie, póki co nie ruszając bełtu. Odczekał wystarczająco dużo czasu, by zioła zadziałały i zabrał się za mniej przyjemną część.
Przyłożył łapę do jej szyi, by wniknąć w jej ciało maddarą, zanim jednak to zrobił stworzył cieniutkie ostrze, które najdelikatniej jak się dało rozciął częściowo zasklepione tkanki, by uwolnić grot. Wtedy mógł na spokojnie wyczyścić ranę z ostatnich zabrudzeń oraz ziół. Zasklepił uszkodzone naczynia krwionośne po czym zabrał się za odbudowę tkanek tak, by krawędzie rany połączyły się ze sobą. Zabrał o poprawne unerwienie oraz odrost futra w miejscu wbicia w ciało strzały. Sprawdził, czy nie ma nawet najmniejszego zalążka infekcji lub innych, niepożądanych substancji.
Po tym zabrał łapę, odcinając dopływ maddary.
– Masz pamiątkę w pierwszej bitwy. – podał jej część strzały.