Strona 32 z 35
Pisklęcia równina
: 11 mar 2024, 17:56
autor: Widmo Tęczy
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie sądziła, że polowanie musiało mieć tyle wspólnego z walką, aby to przeszkadzało komukolwiek. Mógł zawsze szukać owoców, ale może Pryzmatyczny nigdy nie widział ich na łowach. Poczuła się w obowiązku o tym wspomnieć.
–
Dawniej, kiedy się klułam, było o wiele cieplej i przyjemniej na świecie. Na polowaniu możesz znaleźć wiele skarbów, które nie wymagają przelewu krwi. Owoce, kamienie szlachetne, czy zioła. –
Jeśli chciał być uzdrowicielem, to przecież wiedział, że polowanie to część jego pracy. –
Tylko, że to nadal ten sam las. Drzewa padną, spróchnieją i zgniją, ale to nadal będzie to samo miejsce. Nawet jeśli ktoś spojrzy na obraz, to nie rozpozna tego samego miejsca, a nawet jeśli, to i tak nie może go odwiedzić. Co to za wartość?
Pryzmatyczny Kolec
Pisklęcia równina
: 12 mar 2024, 10:32
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Móc poznać świat w pełni barw i ciepła. Lepsze niż polowanie w nędznej zimie i bieli, której tak bardzo nienawidzę...
– O skarbach wiedziałem, ja... po prostu się trochę boję drapieżników. Znając moje szczęście, zawsze na nie trafię... – westchnąłem cicho zrezygnowany. Jakoś ten karmiczny pech musi się objawiać. A to dziwny smok co chce mnie zjeść na obiad. Porwania od rodziny do i oddanie do innego domu, i reszta szrotu z mego marnego żywota...
...Słuchałem ją lekko zaintrygowany jej punktem widzenia. Inny niż zakładałem, choć tak samo intrygujący.
– Ma wartość, w zależności jak patrzysz... Dajmy taki przykład. Jak byś spojrzała na ten widok na przestrzeni czasu, gdyby tutaj po raz ostatni widziała swoją mamę czy tatę? Szczęśliwe wspomnienie sielanki pełne. Wspomnienie dobre, a zarazem bolące. Dla mnie warte, by zachować w sercu. Niektóre elementy, nawet błahe potrafią być bezcenne tylko dla nas... – westchnąłem cicho patrząc na ten krajobraz, widząc oczami przeszłości jak bawienie tutaj z mamą i ciocią... Szkoda, że to już nie wróci. Tamta radość, niewiedza, świadomość, jakim potworem jestem. Mimowolnie poprawiłem grzywkę. Napiłem się gorzkiego płynu, kojąco działający na zranione serce. – To już było... I nigdy już się nie powtórzy... – wyszeptałem smutno, z zamglonym wzrokiem unoszący się nad równinę.
Widmo Tęczy
Pisklęcia równina
: 12 mar 2024, 12:13
autor: Widmo Tęczy
Strach przed drapieżnikami był normalny. Rozumiała doskonale obawy młodego adepta, który pewnie dopiero zmierzy się ze swoimi potworami na wyprawie. Miała nadzieję, że ten dzień jednak długo nie nastąpi, albo przynajmniej smok dorośnie do momentu, gdzie ten strach zostanie pokonany.
– Może towarzysz lub kompan mógłby pomóc. – Rzuciła, nie chcąc jednak drążyć mocno tematu, jeśli tego nie chciał robić. Wolała dać mu wybór w tej kwestii. – To Ty nadajesz tym wspomnieniom wartość i jakąkolwiek istotność.– Zwróciła uwagę, dając mu sekundę namysłu, nim chciała kontynuować wywód.
– Wspomnienia są tylko przeszłością. Wydarzyły się i nie mają wpływu na przyszłość, do czasu, aż sam tego wpływu nie utworzysz. Pamięć o bliskich zawsze będziesz nosić ze sobą, tak długo, jak będzie to dla Ciebie ważne. Miejsca, czy ich przedmioty są bezwartościowe, jeśli nie masz z nimi połączenia, a to połączenie jest tylko i wyłącznie w Tobie. Obraz, czy pamiątkę zawsze może zniszczyć czas, czy wróg, a tego co nosisz w sobie nigdy nie stracisz. Przelewanie tego na kamień jest najwyżej mierną podróbką, tego co o wiele ważniejsze.– Szczerze mówiła co o tym myśli, ciekawa jak smok do tego podejdzie.
Pryzmatyczny Kolec
Pisklęcia równina
: 12 mar 2024, 13:12
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Podobała mi się ta filozoficzna rozmowa z wojowniczką. Każdy miał swój punkt i go bronił. Lekko się uśmiechnąłem
– Może i tak. Może to podróbka niewarta oryginału, ale jeśli ma to zaleczyć ból, zawsze można zachować. Uciekać i pielęgnować. Może zniszczeje z czasem czy przez wroga, ale czy sam czas tego nam nie robi? Ja... ja to robię, by ukoić sam swoje serce. Nieszczęśliwe i samotne. Żyje w stadzie, a czuje jakbym tam nie pasował. Temu patrze na te miejsce i chce wrócić tam... Gdzie nie znałem samotności, bólu, a jedynie beztroskę. Dawne czasy niczym sen na jawie. Boli tak bardzo, a jednocześnie niczym mak koi... – urwałem w połowie. Zacząłem znowu dotykać tam, gdzie boli najbardziej. Wybebeszać się z krzywień czasu i mroku, pokazywać to, co ukrywam za uśmiechem, poezją czy sztuk. Ot cierpienia młodego artysty...
Widmo Tęczy
Pisklęcia równina
: 14 mar 2024, 15:41
autor: Widmo Tęczy
Bronił się. Dobrze, o to trochę chodziło młódce, która chciała słuchać i kontrować. Pojedynek, ale zamiast krwi przelewali najwyżej ślinę. Przynajmniej nie zmarnują ziół.
– Nie jesteś jedynym, ani pierwszym, ani pewnie i ostatnim, który się tak czuje. Z jednej strony to niby pocieszenie, bo bolączka tego typu jest tym samym normalna i naturalna, a z drugiej jej powszechność jest też oznaką beznadziejności sytuacji. – Rzuciła, niby do siebie, niby do niego. – Ale zawsze możesz coś zmienić, żeby popchnąć sytuację w którąś stronę. Bliska mi osoba utrzymywała się w zbliżonym stanie i opuściła tereny stadne. Jeśli nie chcesz tej ścieżki, drugą jest pełna integracja i budowa więzi ze stadnymi. Na czym zależy Tobie? Jakie czynności podejmujesz, aby swój cel osiągać? – Słuchała, ciekawa, co takiego chciał młodzieniec. Jak zwykle, interesowały ją czyny, a nie jedynie słowa, czy uczucia.
Pryzmatyczny Kolec
Pisklęcia równina
: 21 mar 2024, 13:47
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Kolejne słowa niby ciche i bez emocji, a raniły bardziej niż armaty huk. Wgryzały się, niszczyły wszystko na swojej drodze. Dawała może światło, ale i tak już dawno odpowiedź znałem. Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem. Dla nie ratunku nie ma. Mogę jedynie cierpieć wewnątrz, dając światu maskę. Jak ojciec, jak matka, jak nasz przodek...
– Ja... ja... – zwiesiłem uszy. Nie umiało mi to przejść przez gardło. Było tego zbyt wiele. Starałem się ukryć emocje, które od dawna się tliły i chciały znaleźć ujście – Nie mam co wybrać... Stado się mnie obawia, widząc we mnie podobną abominację, jaką był mój ojciec, który został zdrajcą i stracony w dosyć brutalny sposób. W nim mam jedną duszę, która mnie jakkolwiek lubi i się mną opiekuje. Tylko dla niej zostałem adeptem... Odejść nie mogę. Bo to jest równoznaczne z moją śmiercią. Nie ważne od wieku... Mgły już takie są... – lekko zaciągnąłem nosem. Przytłoczyły mnie już własne uczucia przed którymi tak zgrabnie uciekałem. Uśmiechałem się kryjąc mój ból. Miałem dość jak stado mnie nienawidzi i patrzy z obrzydzeniem... Nieświadomie złapałem za swój ogon i go przytuliłem. Może tak jest lepiej? Cierpieć by ona była szczęśliwa? Chociaż znalazła też i zastępstwo dla mnie, ja juz jestem wspomnieniem przeszłości, tamtego bólu, zła i wielu rozterek...
Widmo Tęczy
Pisklęcia równina
: 04 sie 2024, 18:50
autor: Mistrz Gry
Kolejny lampion leciał przed siebie, prowadząc własną odyseję w nieznane. Leciał już tak długo... a może jedynie chciał wrócić do swej ukochanej Itaki? Miał wiele przygód po drodze, jednak nic nie przyćmiło mu jego celu! Dostarczyć zaproszenie. Ten lampion był inny niż pozostałe. Wolniejszy, spokojniejszy, ale nadal trudny do złapania! Oświecał niebo, co pięknie wyglądało w połączeniu z fioletowym kolorem papieru. Otaczały go liczne ćmy, które nie wyglądały jak zwyczajne... były czarne niczym noc, jednak pełne fioletowych wzorów na skrzydłach, przypominających oczy. Zdobione przez białe, długie czułki pełne były ciekawości. Przyleciały tutaj razem z lampionem z daleka, dzielnie towarzyszyły mu podczas jego niestrudzonej odysei, nigdy nie był samotny! Czasami inne, zwykłe ćmy z terenów Wolnych Stad i chrabąszcze dołączały do zabawy, jakby wspólnie wszyscy stworzyli swój własny, miniaturowy bal maskowy. Brakowało im tylko masek.
Lampion był widoczny z bardzo daleka na nocnym niebie. A zamierzał krążył wokół Pisklęcej Równiny jeszcze przez długi czas! Oby tylko nie zaplątał się w jakieś drzewa.
To kto spróbuje go złapać?
[Ten lampion podróżuje w trybie spowolnionym, mój odpis pojawi się jutro, późnym wieczorem! Może dołączać wiele osób, próbujcie współpracować razem, albo działać samodzielnie!]
Pisklęcia równina
: 04 sie 2024, 19:02
autor: Łuna Czaroitu
Słyszała coś o lampionach, więc uznała, że dziś zarwie nockę i spróbuje sama takiego upolować. Los jakby wiedział, że fioletowofutra się na to zdecydowała, gdyż pierwszy lampion który ujrzała… był też fioletowy!! Dae truchtem udała się do pięknego lampionu, a gdy była wystarczająco blisko, sięgnęła do źródła i utworzyła kryształowe naczynie, którym chciała nakryć lampion i w ten sposób go złapać… niczym motylka. Miała nadzieję, że kilka ciem również trafi do jej nieszkodliwej pułapki, gdyż chciała przyjrzeć im się bliżej. Musiała się pospieszyć, jeżeli nie chciała, by ktoś przeszkodził jej w polowaniu – na pewno nie jeden smok jeszcze zbiegnie się po ten piękny przedmiot.
// Moc + MP
Pisklęcia równina
: 04 sie 2024, 19:28
autor: Zgliszcza Ognia
Była tak ociężała, że ledwo dotarła na miejsce gdzie leciał lampion. Obżarta jak prosie, nie była w stanie latać ani pływać. ale hej, mogła przecież skakać! Była dość zwinna! Widziała jak jakiś samiec próbuje sprzątnąć jej sprzed nosa tajemniczy lampion, ale ta nie chciała pozwolić konkurencji go zdobyć! Wzięła rozpęd zwinnymi ruchami kicając jak sarna, balansując skrzydłami równowagę, niczym kot doskoczyła do pobliskiego drzewa, odbiła się od niego by złapać w pysk bezpieczną część lamionu aby się nie poparzyć, ale zdazyć to zrobić przed nadlatującym czarem smoka!
// Zręczność + dobre chęci bo nie wiem co tam mozna dać xD
Pisklęcia równina
: 04 sie 2024, 19:45
autor: Tonacje Deszczu
Ona już miała swoje zaproszenie i nie potrzebowała kolejnego, ale pogoń za lampionami uznawała nie tylko za świetną zabawę, ale też dobre ćwiczenie, dlatego kiedy tylko zobaczyła drugi, poderwała się do lotu, a gdy po poderwaniu się do lotu zauważyła swoją koleżankę, natychmiast zdecydowała się pomóc jej w przechwyceniu tego, co skrywał w sobie płonący przedmiot.
~ Pozwól, że pomogę ~ przekazała zaczepnie Askji, której spojrzenie spotkała i puściła jej oczko.
I... może by pomogła, gdyby nie fakt, że jej oczy otworzyły się znacznie szerzej na widok nietypowo pięknych motyli. Bąknęła ciche łał i... to one stały się celem Eynell. A gdyby tak pochwycić jednego? A może tak... sięgnąć po dwa? Czy byłaby w stanie zachęcić je do osiedlenia się na wolnych stadach? Może w stadzie słońca, przy morzu, tam gdzie gromadziła wszystkie zwierzęta...
Poruszyła płynnie skrzydłami, starając się nie burzyć powietrza i nie płoszyć owadów. Korzystając ze swej maddary, stworzyła wyjątkowo wonne wstęgi, po których niosła się słodycz owoców oraz kwiatów bzu. Podobnym zapachem otoczyła własne futro i zaczęła zbliżać się do owadów, chcąc pozostać z nimi przez choćby krótką chwilę, jeśli nie zechcą zaprzyjaźnić się z nią na dłużej.
//Moc+MP... na motyloćmy :')
Pisklęcia równina
: 09 sie 2024, 1:36
autor: Mistrz Gry
Trójka smoków zeszła się do lampionu, chociaż część z nich była bardziej zainteresowana ćmami! Były zwiastunem czegoś nowego, a ich rozmiar był naprawdę imponujący. Możliwe, że nasz fioletowy lampion czuł się trochę... zazdrosny! Zwęglona i Inkluzje stanęły razem do walki o lampion, szły łeb w łeb! Kryształowe naczynie Inkluzji wręcz otarło się o adeptkę, która ostatecznie przyniosła Słonecznym złoty medal olimpijski (szranki?), a Daenjər należy się srebro! Smoczyca znalazła w środku zaproszenie
"Królowa Nocy i Vallater zaprasza ciebie na największe wydarzenie na Wyspie Nowiu, Bal Maskowy! W Dworze Nocy, wspaniałym zamku będzie odbywało się kilkudniowe święto, pełne atrakcji, poczęstunków i osobistości z całego archipelagu. O bezpieczeństwo będzie dbał Zakon Rycerzy. Całe Vallater będzie żyło tym wydarzeniem, zapraszamy do odwiedzenia miasta, jak i innych rejonów Wyspy Nowiu. By wziąć udział w Balu, konieczne jest posiadanie maski karnawałowej! Stwórz własną, albo nabądź jedną na miejscu. Mamy nadzieję, że będziesz bawić się wspaniale.
Chwała Wiecznej Nocy!" na Bal Maskowy.
Drobna natomiast zajęła się ćmami i jej twór pojawił się, chociaż maddara przez moment nie za dobrze współpracowała, w porę się jednak ogarnęła! Po chwili dwójka ciem znalazła się w posiadaniu Ziemistej, pozostała dwójka została złapana przez Inkluzje, chociaż nie udało jej się z lampionem. Niektóre miały białe oczka, a inne czarne, tak jak reszta ciała, tylko bardziej błyszczące. Ciekawe od czego to zależało...
Inkluzje jednak nie powinna się poddawać! Nagle jak za sprawą magicznej różdżki, jakby lampionom towarzyszyło coś jeszcze oprócz ciem, pojawiły się trzy dodatkowe karteczki, zawierające ten sam tekst.
"Są tak głodne, zbyt skupione na świetle lampionu. Potrzebują rośliny o kwiatach jak ich oczy (a ślepa kolory mają dwa!), och, a nazwa przywodzi na myśl ciemność nocy! Dla jednych trująca, dla innych zbawienie, chociaż ciężko jest się oprzeć, zbyt podobna do jagody. Nakarmcie je, po czym rozpalcie dla nich ogień, podtrzymajcie go czymś pospolitym, co na martwym wciąż żeruje!"
Wszystkie trzy karteczki pachniały w dosyć nieprzyjemny sposób, ale czy może być to wskazówka?
Tonacje Deszczu,
Zwęglona Łuska,
Inkluzje Ametrynu
Pisklęca równina
: 11 sie 2024, 15:24
autor: Łuna Czaroitu
Dae zaklęła cicho pod nosem, gdy lampion został zabrany przed jej czarem. Właściwie to nawet nie chodziło jej o zaproszenie, tylko o sam wyjątkowy lampion. Po chwili zastanowienia zwróciła się więc do Zwęglonej.
– Ej, słuchaj, a dałabyś mi tego lampiona?? Tą kartkę sobie zostaw, nie potrzebuję jej. – może się zgodzi?? Nie szkodziło zapytać.
Po chwili jej uwaga przeniosła się na dwie ćmy, które jednak zostały pochwycone jej czarem. Przyjrzała się śmierdzącej karteczce i aż siadła, zamyślając się. Nigdy zbytnio nie interesowała się roślinami... Ale za to dużo łaziła po lasach i innych zakamarkach, więc wysiliła teraz pamięć. W końcu wymamrotała na głos:
– Hm… Może chodzi o ten… eee, czerniec?? Jak on się tam… Czerniec gronkowy? Do jedzenia… A do ognicha to pewnie grzyb hubiak. – miała tylko nadzieję, że nie pomyliła nazw.
Zwęglona Łuska
Mistrz Gry
Pisklęca równina
: 14 sie 2024, 19:09
autor: Zgliszcza Ognia
Askja z przerażeniem spojrzała na pyski reszty smoczyc. Kompletnie się nie spodziewała, że to własnie jej uda się złapać lampion. Usiadła na zadku i przeczytała na głos zawartość kartki, gdyby okazało się, że któraś z towarzyszek tego nie potrafi – ....hmm, zagadki nie są moją mocną stroną, może to Noctiluca? Ma nawiązanie nocy w nazwie, ale to w zasadzie tyle – wzruszyła barkami i zabrała zaproszenie – Ciekawe czy można przyjść z osobą towarzyszącą... – mruknęła. – Poszłabyś ze mną? – zagaiła do Nell wręczając jej lampion, bo chyba go chciała. Wtedy Słoneczna się odezwała a smoczyca spojrzała na nią z głupkowatym uśmiechem.
Inkluzje Ametrynu Tonacje Deszczu
Pisklęca równina
: 16 sie 2024, 13:33
autor: Tonacje Deszczu
Obróciła w łapach lampion, którego w sumie nie chciała. Bardziej przyglądała się ćmom, dlatego odstawiła przedmiot na ziemię.
– Dobrobyt zabierz – mówi. – Drugiej takiej okazji mieć nie będziesz. – Po tych słowach zwyczajnie przyglądała się remu, co miało miejsce dookoła. Nie potrzebowała już żadnego więcej zaproszenia, ani lampionu, ani... ani niczego. Chciała jedynie pomóc, a z roślinami nie była tak zaznajomiona, jak Elsept czy Bea, więc tutaj mogła jedynie rozłożyć łapy na boki.
Mistrz Gry
Pisklęca równina
: 16 sie 2024, 22:26
autor: Mistrz Gry
Lampion z jakiegoś powodu wydawał się... zdolny do ponownego użytku? Wystarczyło tylko dodać nieco więcej wosku pszczelego (chociaż było jeszcze trochę w środku!) i zwinąć to jakoś. W momencie w którym podano odpowiedź na zagadkę (a udało się to Inkluzji!), nagle wszyscy poczuli, że coś wibruje w ziemi, coś próbuje się wydostać. Gdyby smoki odkopały delikatnie to miejsce, ukazałaby im się malutka paczuszka. W środku, po rozpakowaniu udało wam się znaleźć drewnianą maskę z motywami ćmy, która przypadła do gustu Zgliszczom Ognia. Inkluzje natrafiła na zapas wosku pszczelego (jej lampion będzie mógł lecieć choćby do końca świata i o jeden dzień dłużej, zwłaszcza z grzybem, o którym była mowa w zagadce!), zaś Tonacje mogła zobaczyć jeszcze kilka ciem, a właściwie ich jaj. Mogło jej to pomóc w przyszłości z próbą hodowania tego gatunku. Nie rozprzestrzeniałby się za bardzo w Wolne Stada, trzymałby się razem ze stabilną populacją w jednym miejscu. Z jakiegoś powodu każdy z tych przedmiotów przyciągał te konkretne osoby, jakby zostały tam położone z myślą o nich... dziwne uczucie.
Za to dorosłe ćmy, które udało im się złapać również zostałyby z nimi, chociaż nadal były głodne, więc wiadomo czym je karmić, czerńcem gronkowcem!
Inkluzje Ametrynu: + 1 PF, fioletowy lampion szczęścia weteran, zapas wosku
Tonacje Deszczu: + 1 PF, jaja ciem nowiu
Zgliszcza Ognia: + 1 PF, imienne zaproszenie na bal, drewniana maska ćmy
Inkluzje Ametrynu, Tonacje Deszczu, Zgliszcza Ognia
Pisklęca równina
: 29 sie 2024, 15:24
autor: Znośny Ziąb
Usiadł pod gałęziami powykrzywianej, zmarnowanej wiatrem wierzby, która jako jedna z nielicznych próbowała się dumnie trzymać na tej połaci otwartej przestrzeni. Trawa lśniła jeszcze niedawnym deszczem, ale młodzikowi nie robiło różnicy to, że sadza zad w mokrym gąszczu. W oczekiwaniu wręcz włożył szyję w zarośla, by odrobina wilgoci wsiąkła w kręcone futro i przez kilka chwil oferowała ulgę od nieprzyjemnego, pełzającego pod skórą upału.
~ Bealyn ~ przesłał beznamiętnie, w głowie przywołując obraz smoczycy, który parokrotnie przedstawiała mu babka. Szaro-biała smoczyca, futrzasta, zawinięte rogi. Charakterystyczna. ~ Dzień dobry. Chciałbym porozmawiać. Czy poinformujesz mnie, gdy będziesz w okolicy... okrągłego jeziora? ~ dyktował formułki babki sumiennie i bez emocji, jak automat, wlepiając spojrzenie w mętną taflę wody. Ten opis pewnie nie wystarczał, mh... Ale nazwy nie były jego mocną stroną.
~ A. Jestem wnukiem Abelli. ... Trzmielojad.
Cisza po Lawinie
Pisklęca równina
: 30 sie 2024, 17:40
autor: Cisza po Lawinie
Upuściła książkę, którą właśnie czytała. W-wnukiem Abelli? Pośpiesznie zerwała się z miejsca, jeszcze w podróży zadając kilka pytań swojemu, cóż jakby nie patrzeć, kuzynowi.
~ Nie wiedziałam, że babcia ma— uh, nieważne. Zaraz będę! – zapewniła, lecąc ile sił w skrzydłach. Wreszcie mogła poznać żyjącego członka rodziny, nawet jeżeli takiego z którym nie łączyła ją żadna krew.
...
Wylądowała zziajana na miejscu, jak tylko odnalazła Trzmiela spojrzeniem. Faktycznie, wypisz wymaluj Bee. Ze smutkiem zauważyła jednak brak uzdrowicielki.
– ... o, Bee nie przyjdzie? – zapytała, kładąc po sobie uszy. Nie znała jakoś dobrze byłej uzdrowicielki Plagi, jednak została po niej częściowo nazwana. Zawsze chciała spędzić z nią nieco więcej czasu, lecz żyła w wiecznej podróży, podczas gdy Bealyn i jej mama siedziały na miejscu.
Pisklęca równina
: 30 sie 2024, 18:10
autor: Znośny Ziąb
Czekał cierpliwie, choć nie bez ruchu. Kręcił się trochę w zaroślach, czerpiąc okazję z pozostałej na roślinności wilgoci; wytarzał się w niej w pewnym momencie, a na łuskach i grzywie utknęło trochę źdźbeł, brudów czy nasion w rezultacie. Na te drobiazgi już Trzmielojad nie zważał.
Obserwował niebo uważnie i nie odrywał wzroku od smoczych sylwetek, które widział, dopóki nie zidentyfikował ich jako poszukiwaną smoczycę lub kogoś innego. Toteż Bealyn była śledzona czarnymi ślepiami bardzo sumiennie, gdy już zjawiła się w okolicy.
Otworzył lekko pysk. Co najpierw...?
– Dzień dobry – zaczął tak jak należało i skinął łbem mechanicznie. Dopiero po tym powitaniu pokręcił głową przecząco. – Baba prosiła, żebym przekazał pozdrowienia – to znaczy, informację o jej śmierci. Kości już ją bolały i nie chciała kończyć podróży – objaśnił, niezbyt wzruszony, choć i nie zupełnie spokojny. Nerwy jednak nie wydawały się związane z przekazywanymi wieściami, a prędzej z samą smoczą obecnością. Po "krewnej" nie powinien mieć się czego obawiać, ale nic na tym świecie nie nauczyło go zaufania poza lakonicznymi instrukcjami Abelli.
– Już zostawiłem napis na kurhanie – dodał, przypomniawszy sobie o tej tradycji. Wygiął lekko wargi i delikatnie kiwnął łbem, jakby sam siebie nagradzał za wykonane zadanie.
Cisza po Lawinie
Pisklęca równina
: 31 sie 2024, 16:19
autor: Cisza po Lawinie
Mrugnęła raz. Drugi.
Pewnie powinna uronić łzę, ale nie potrafiła powstrzymać krótkiego, cichego śmiechu. Oh, zdecydowanie jesteś wnukiem Abelli, Trzmielojadzie, pomyślała w duchu.
– Fakt, to brzmi jak Abella – odpowiedziała, siadając nieopodal samotnika. – Czyli odeszła. Miałam nadzieję, że uda nam się jeszcze porozmawiać, ale... nie powinno mnie to dziwić, wiesz? Moja mama zmarła ze starości pod koniec ubiegłej zimy, więc... – wypuściła powietrze przez nozdrza. Czas płynął nieubłaganie. Jak tak pomyśleć, jedyną stałą w jej życiu był Viliar i Valanyan. Aż oni. Niektórzy nie mieli nawet tyle. Ciekawe, czy gdy przyjdzie czas, a ona przeżyłaby swoje dzieci, zniosłaby to równie dobrze jak teraz.
Kurhan, no tak. Sama była tam niedawno i miała nadzieję nigdy nie powtarzać tej wycieczki, choć jednocześnie miała z tyłu głowy, że Goździk zasługiwała na pamięć większą niż tylko w Gaju.
– Zostajesz tu na dłużej, czy przyszedłeś mi tylko przekazać tę wiadomość? – zapytała wprost.
Pisklęca równina
: 31 sie 2024, 20:22
autor: Znośny Ziąb
Brzmi jak Abella; kiwnął łbem. Oczywiście, taka była babka – nieodgadniona i zupełnie prosta jednocześnie. Spokój, jakiego doznał u jej boku, był czymś przedtem zupełnie dla niego niewyobrażalnym.
– Bardzo długo żyła – przyznał w odpowiedzi na ambiwalentną reakcję Bealyn, nie zastanawiając się nad emocjami smoczycy ani chwili dłużej; wzmianka o jej własnej matce sprawiła jednak, że mrugnął, zaciekawiony. – Była dobrą matką – zgadnął, wwiercając się czarnymi ślepiami w prawie-krewną.
Matka... Baba była dla niego namiastką tej czułości, której nie miał okazji poznać w żadnej postaci. Drobne łapki czyszczące jego grzywę... Nieobecnym ruchem wyciągnął z rdzawych loków kilka zasuszonych liści.
Pobłądził spojrzeniem po tafli jeziora na zadane pytanie. Milczał chwilę.
– Zostanę. – Skoro już przyszedł. – Ale prawo nie jest przychylne dla przybłęd. Jakie są... stada? – Wiedział już, jak to jest być na dnie hierarchii. Nie miał zamiaru tam wracać z własnej woli.
Cisza po Lawinie
Pisklęca równina
: 31 sie 2024, 20:52
autor: Cisza po Lawinie
To prawda, Abella przeżyła własną wychowankę, która przecież była od niej młodsza. Co prawda uzdrowicielka zwalała to na fakt, że Erlyn straciła zwyczajnie wolę do życia, gdy ujrzała córkę w... cóż, chyba szczęściu. Wtedy. Nadal zresztą miały kontakt dzięki Viliarowi, więc to tak, jakby nigdy nie odeszła. Tylko nie mogły się dotknąć, przytulić...
Potrząsnęła głową, by wyprzeć ponure myśli. Skupiła się na Trzmielu, a na zadane pytanie cicho westchnęła.
– Cóż, różne, ale powinnam wypowiadać się tylko o swoim – mruknęła, przeczesując palcami lewy polik. – Moja mama była z Plagi, tata ze Słońca, a ja skończyłam w Ziemi przez czysty przypadek. Szczerze to lubię to miejsce, bo hierarchia jest całkiem luźna, wiec można robić to, na co ma się ochotę, dopóki trzyma się Smoczych Praw... no i to tyle. W porządku miejsce, jeżeli nie chcesz się na siłę integrować, cenisz sobie prywatną przestrzeń i nie lubisz, jak ktoś dyszy ci na kark mówiąc co masz robić. – Jej podsumowanie było raczej rzeczowe, bo i sama ceniła sobie taki przepływ informacji. Nienacechowany emocjami.