Strona 32 z 32
Bujne zarośla
: 13 sie 2024, 23:04
autor: Ołtarz Wyniesionych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– W porządku. – Odpowiedziała krótko. Wiedziała już jak przekazać mu melodię, przez to iż będzie zajmowała się tym tematem u siebie w grocie, zapewne ponownie wkręci się w muzykę, tak mniej pobocznie niż kiedyś. Musiała więcej medytować, żeby wychwycić z pamięci najpiękniejsze pieśni. Czasami muzycy grali, jak gdyby tworzyli przedstawienie dla samych bogów, a oni błogosławili ich, sprawiając, że pokaz był nie z tego świata, zjawiskowy w każdym aspekcie.
– Pomogłeś, jestem ci wdzięczna. – Odparła i jako iż powoli kończyły im się tematy (a robiło się też dosyć późno), Veir postanowiła wstać i skierować wzrok ku terenom Mgieł.
– Na mnie już pora. W kwestii zapisanej melodii będziemy jeszcze w kontakcie. I jeszcze jedno – więcej śmiałości. – Kiwnęła mu głową i o ile jej nie powstrzymał, po prostu sobie poszła, by zająć się swoimi sprawami. Pewnie będzie znowu ślęczała nad łupaniem kamieni na nową kapliczkę.
Pąk Róży
//ZT
Bujne zarośla
: 14 sie 2024, 16:47
autor: Płatki na Wietrze
Oh, robiło się późno? Ugh, a dobrze nie pozbierał rzeczy, po które tu przyszedł…
– Dobrze i… Jeszcze raz, dziękuję – powiedział, z delikatnym uśmiechem. Obserwował jak samica odchodzi. Odłożył otrzymaną lirę na bok i zaczął się szybko rozglądać za jakimiś roślinami. Na szczęście, z pomocą przyszedł mu Roko, który cały czas zbierał rośliny i odkładał je na bok, kiedy to Kairaki rozmawiał sobie z mglistą. Smok ucieszył się w duchu, pogłaskał kompana i zabrał się za powrót. Zarówno lirę, jak i uzbieraną zieleninę przeniósł do groty przy pomocy maddary.
Veir
//zt
Bujne zarośla
: 17 gru 2024, 17:44
autor: Płatki na Wietrze
Kairaki nie bardzo przepadał za zimą. To znaczy, miała ona swoje plusy i minusy. Tych drugich było co prawda znacznie więcej, ale nie mógł odmówić jej uroku, zwłaszcza ranem, kiedy słońce jeszcze powolutku wschodzi i odbija się w śniegu. I to właśnie o tej porze postanowił wybrać się z Roko na spacer!
Cel: sprawdzenie jak miejsca ładne i urokliwe o innych porach, prezentują się obecnie. Czyli w przypadku Dzikiej Puszczy – żeby sobie popłakać. No bo takiemu miłośnikowi roślin, jakim był Kairaki, zdecydowanie nie spodobają się zastane gołe krzewy, bez ani krzty liści.
No i tak też było, kiedy tylko do nich dotarł, cóż... Ukłuło go trochę serduszko, kiedy przyglądał się tym wszystkim gołym gałęziom. Chodził tak po okolicy przyglądając się temu wszystkiemu.
A Roko tymczasem... Postanowił się nieco pobawić! I zaczął toczyć niewielką śnieżną kulę, gdzieś w okolicy. Nie oddalał się za bardzo od Kairakiego, powiedzmy, że pozostawał w zasięgu wzroku swojego smoczego kompana.
Jesienna Migracja
Bujne zarośla
: 18 gru 2024, 13:37
autor: Jesienna Migracja
Sikorka siedziała wśród drzew od dłuższej chwili i próbowała trenować. Kolejny raz skupiła myśli, próbując oczyścić je z poziomu komplikacji, jaki miała tendencję wprowadzać. Prosta magia. Kula ognia. Gorąca. Wielkości jej łba. Lecąca przed nią do celu. Zaczerpnęła maddary z wnętrza i spróbowała stworzyć potężne zaklęcie.
Szybko zorientowała się w swojej pomyłce. Nie wyznaczyła jednoznacznie celu. Mizerna kula ognia śmignęła między drzewami i uderzyła prosto w śnieżną kulę, którą toczyła słodka czerwona panda. Śnieg wybuchł wszędzie, niegroźny chociaż mógł spłoszyć co bardziej strachliwe zwierzę.
Widząc poruszenie, Jesienna zerwała się i pobiegła w stronę kompana.
– Och, nie, nie, nie... – zajęczała i pochyliła łeb nad pandą – Wszystko ci dobrze? Każda łapa? Ogon cały? Och! – poderwała się, widząc dopiero teraz szarofutrego smoka obok – Wybaczcie, naprawdę nie chciałam. Próbuję podszlifować magię, ale idzie jak idzie... – uśmiechnęła się z zażenowaniem i przepraszająco.
Była to prawda. Drapieżniki dokuczały Migracji ostatnio na polowaniach i powoli zaczynała mieć dosyć wzywania Wojowników do każdego spotkania, z którego nie szło się wykręcić bez walki. Na ten moment jednak wiedziała, że nie poradzi sobie chociażby z chochlikiem, jeśli nie zaatakuje z zaskoczenia.
Pąk Róży
Bujne zarośla
: 21 gru 2024, 0:58
autor: Płatki na Wietrze
No i tak się akurat złożyło, że Roko był strachliwym zwierzęciem. Nieraz nawet bardzo strachliwym, na przykład teraz. Czym prędzej czmychnął za Kairakiego, więc nieznajoma samica nie bardzo mogła mu się przyjrzeć, bądź go przepytać. Ale na szczęście stworzeniu nic się nie stało! Może co najwyżej zyska strach do toczenia kul śnieżnych, ale to zobaczymy wkrótce… Albo strach do sikorek. Kto go tam wie, nie znosił lasów, bo go kiedyś jakiś drapieżnik tam napadł...
Natomiast jeśli chodzi o Kairakiego… Całe to zamieszanie wybiło go z tych wszystkich jego rozmyślań. Emocje przesłane przez więź pobudziły go na tyle, że ten już przybrał postawę bojową, by obronić swoją pandę. Szybko się jednak rozluźnił, kiedy zauważył, że był to znany mu smok. No, głównie z widzenia. Wyraz jego pyska z bojowego całkiem szybko złagodniał i spojrzał na swoją pandę, która stała tam za nim biedna, skulona i przestraszona. Obraz nędzy i rozpaczy, no i strachu. Westchnął, spoglądając na samicę.
– Eh, nic się nie stało. Sam miałem niestabilne źródło, więc rozumiem jak to jest nie panować nad maddarą – skierował swój wzrok na Roko – a co do niego… Przejdzie mu. Kiedyś. Pewnie przez pewien czas będzie Cię unikał jak tylko będzie mógł – i znów spojrzał na rozmówczynię, a panda, w przypływie pewnego rodzaju odwagi, spojrzała na nią z niechęcią. Nie nienawiścią, do tego jeszcze musiałaby go dotknąć, więc póki co jesteśmy na etapie niechęci.
Jesienna Migracja
Bujne zarośla
: 23 sty 2025, 15:13
autor: Jesienna Migracja
Migracja widząc minę pandy zachichotała. Cieszyła się, że zwierzę nie oberwało rykoszetem, kiedy jej kula popędziła dziko w śnieg. Pomimo niechętnego spojrzenia kompana, posłała Roko wesoły uśmiech zanim nie przeniosła spojrzenia na towarzyszącego mu smoka.
– Przynajmniej póki nie zgłodnieje, ha? Ja cię chyba znam.. Pąk Róży, tak? – faktem pracy aktywnego Łowcy było rozpoznawanie głodnych klientów. Jesienna wzruszyła skrzydłami z niechętną miną – Wrażenie mam, że z wiekiem mocy w ciele mi coraz więcej, a kontroli tylko ubywa. Nie chciałbyś podzielić się może jakimiś poradami?
Spojrzała na samca rozbrajająco. Na tym etapie przyjęłaby pomoc od adepta Czarodzieja, a co dopiero pełnorangowego maga.
Bujne zarośla
: 27 sty 2025, 0:37
autor: Płatki na Wietrze
O, na ten tekst o jedzeniu Kairaki wyraźnie się zamyślił.
– Wiesz co, nie kojarzę by ktokolwiek próbował przekupić go kiedyś jedzeniem, więc może i to by zadziałało – a na jej pytanie o imię skinął łbem. – Możesz mi też mówić Kairaki jak chcesz – no, niechęć do imienia adepckiego i przedstawianie się tym pierwszym sprawiło, że za bardzo się do niego przyzwyczaił. A panda póki co dalej kryła się za smokiem.
O? Nie radzi sobie z maddarą? Potrzebuje kogoś, kto jej w tym pomoże i przekaże wiedzę? No to nie mogła trafić lepiej! Ten tu oto smok chętnie dzieli się swoją wiedzą! Albo po ich spotkaniu, albo przed uczył magii kogoś, kto jej nawet nie może opanować! No, opowiadał o niej, a potem razem testowo zrobili jakiś hybrydowy atak. Ale dobra, koniec autopromocji.
– Hm, a masz na myśli coś konkretnego? W sensie, chodzi Ci tak ogólnie o tworzenie ładnych, użytecznych rzeczy z maddary, czy może coś nieco bardziej ofensywnego? – Mimo wszystko uderzyła w nich kulą ognia, więc może chodzi o to pierwsze. Ale, jeśli miała, na przykład, niestabilne źródło, to nietrudno o taki wypadek podczas zwykłego czarowania.
Jesienna Migracja
Bujne zarośla
: 27 sty 2025, 11:29
autor: Jesienna Migracja
Migracja pokiwała łbem, notując we łbie imię. Kairaki było na tyle nietypowe i ciężkie do wymówienia, że raczej go nie zapomni.
– Sikorka. – powiedziała pogodnie, następnie podrapała się szponami na łokciu skrzydła po karku, gdzie zbiegały się jej rogi. Wydała z siebie ciężkie westchnienie – Tak po szczerości, kolego, to ni mam dużo siły, mięśni prawie żadnych. A drapieżniki dalej spotykam. Więc myślałam jak przyuczę się tej mocy, co mi się zbiera pod sercem i nauczę się atakować maddarą, będę mieć lepsze szanse jak napadnie mnie gromadka goblinów. – posłała rozbawiony uśmiech do samca i wzruszyła skrzydłami zanim nie oparła się na łokciach, z manierą typową dla wywern – Uniki mi idą dobrze, refleks się jeszcze ma. Ale poza podstawami magii ataku to zielonam jak koniczyna wczesnej wiosny.
Wyszczerzyła kły łobuzersko. Nawet nie wiedziała, czy to efekt niestabilnego źródła, nieznajomości teorii czy zwykłego braku praktyki. Ale próby jakie od rana przeszła nie zostawiły jej w dużo lepszej pozycji, niż wczoraj. Więc jeśli ma się Czarodzieja pod ręką, zawsze warto zapytać, prawda?
Bujne zarośla
: 08 lut 2025, 22:28
autor: Płatki na Wietrze
Kai akurat trochę tam mięśni posiadał, w końcu dawno temu walczył wyłącznie fizycznie. Zresztą, dalej trochę mu ich zostało, bo trochę ruchów wciąż wykonuje. Kiwnął łbem w zamyśleniu.
– No to może chciałabyś poćwiczyć ze mną? Jeśli coś by Ci nie wyszło, mógłbym spróbować jakoś sobie z tym poradzić… – Na przykład, gdyby kula ognia wymknęłaby się jej spod kontroli i znowu miała gdzieś polecieć… – Trochę praktyki z kimś innym trochę wiedzy i może zacznie Ci iść nieco lepiej? – Zagaił jeszcze, no bo w sumie, on sam mnóstwo ćwiczył.
Jesienna Migracja
Bujne zarośla
: 20 maja 2025, 16:08
autor: Hyekeno
Wolność, czy taki zakres samowystarczalności mógł zostać określony już tym tytułem? Wolność.
Oddzielili się wraz z Cykorem od grupy, spragnieni chwili samotności bez ślepi dorosłych. Nie musieli się im ze wszystkiego spowiadać, tutaj bylo wolni. Pozbawieni mentalnych łańcuchów, które ograniczały zasięg ich wypraw. Z resztą, byli już starsi.
Nie potrzebowali stałej opieki, choć zapewne Popielak byłby pierwszym, który zawetowałby owe stwierdzenie. Zwłaszcza w kontekście Księcia.
— Starigu tendaron en nia vido Rozłóż obozowisko w zasięgu naszego wzroku. — Zarządził z nutą uprzejmości. Sam w tym czasie, nie czekając na odpowiedź Cykora, wzbił się w powietrze, ciągnąc tabuny pyłu za sobą.
Wyprostował skrzydła, pozwalając im swobodnie balansować o powietrzne poszycie.
Dopiero tu dotarli, a Młody za nic nie mógł przestać martwić się o Popielaka. Wiedział, że ten za cel obrał sobie powrót do ich domu, lecz nie został poinformowany w jakim celu ten urządził tą całą eskapadę. Może Anisim również chciał dołączyć do jego powrotnej podróży?! Poznać swojego ojca, matkę, podwładnych… a może wyznawców? Nie rozróżniał jednych od drugich.
…Zakręcił koło, z pełną prędkością pikując w dół. Dopiero przy momencie niemalże zetknięcia z ziemią, poderwał skrzydła, chroniąc się przed kolizją. Wyprostował lot, powoli szykując się do lądowania.
Po drodze nazbierał suchych patyków, które beztrosko spoczywały na ziemi.
— Ĉion, kion mi povis trovi. Ĉi tio devus sufiĉi.Wszystko co udało mi się znaleźć. Powinno wystarczyć. — Uśmiechnął się, pomagając koledze rozłożyć podporę ogniska. — Ĉu vi lumigos ĉi tiun amason? Mi dume trovos manĝaĵojn por niZajmiesz się podpaleniem tego stosu, proszę? Znajdę nam pożywienie za ten czas — oblizał pysk, nie mogąc doczekać się własnoręcznie dobitej ofiary. Od niezwykle dawna nie miał przyjemności polowania, o którym tak ochoczo opowiadał mu brat.
Bujne zarośla
: 20 maja 2025, 16:53
autor: Mikareo
Gdyby miał iść sam – nie poszedłby, a w życiu. Wizja jednak, że niezależnie z kim zostanie, to będzie miał przy sobie kogoś z grupy, dodawała mu sporo do pewności siebie. Wyszczerzył się do ich adoptowanych w-pewnym-sensie-rodziców (a co najmniej opiekunów) i w paru susach zniknął w najbliższych krzakach wraz z Hyekeno.
Prośba Małego wywołała obok jego ucha rozbawiony chichot.
– Se la Princo ordonas, la servisto faras ĝinSkoro Książę każe, to sługa robi – pochylił swe ciało na pokaz w stronę już szykującego siędo lotu pisklęcia, schodząc przy tym z drzewa, na które już-już miał się wspiąć, ot, dla zabawy. Gdyby nie to, że był akurat w całkiem zabawowym i dokuczającym humorze, to zapewne przyrównałby Malucha do nudnego dorosłego. Ph. Też mi wolność.
Nie spodziewał się jednak, że rozmówca wzbije się od razu w powietrze, bez żadnej odpowiedzi, której to nawet dobrze nie zdążył wypowiedzieć. Zamarł, czekając jeszcze chwilę po tym, jak sylwetka na niebie zniknęła z zasięgu jego wzroku. Przełknął głośno ślinę, spinając całe ciało. Spojrzał na bałagan, który zrobił wyciągając jeszcze parę uderzeń serca temu bezpardonowo przedmioty z sakw i toreb. Poczuł się nieswojo.
Musiał jak najszybciej rozbić obóz. Nie chciał zostać napadnięty przez jakieś dzikie zwierzę. Albo, co gorsza, rozumne zwierzę. Naprędce narzucił i poprzywiązywał co trzeba, układając tymczasowe leże, bez jednak przesadnej pasji czy precyzji. Sam zaczął szukać wszelkich kamieni i badyli dookoła, nie chcąc jednak się zgubić. Pozostał więc w okolicy obozowiska, odliczając gorączkowo w głębi umysłu czas, w ciągu którego ostatni raz widział Małego lub Cyrkowców. Cykor zaczął więc tworzyć fortecę napędzaną przez własny strach, ostrymi końcami ustawiając niby-płotek w kółku. Może i nie był wysoki, ani zbyt groźny, ale. Ale był.
Kiedy Mały wrócił, mógł dojrzeć początek niskiego płotu, który zakręcał po łuku i złożony był ze wszystkiego, co tylko nadawało się do wbicia według Cykora. Sam Mikareo natomiast, zaskoczony i zlękniony, odskoczył od swojej roboty i uniósł łeb, gotów już zwiać na najbliższe drzewo. Szybko jednak się zreflektował, rozpoznając znajomą mordkę. Uśmiech rozświetlił jego oysk, a sam zarechotał głośno, biorąc się za układanie ogniska (udając, jak gdyby wcale żadnego nieskończonego płotku nie było).
– Vi? Manĝaĵoj? Io pli frue manĝos vin por matenmanĝo, EtuloTy? Pożywienie? Prędzej to ciebie coś pożre na śniadanie, Mały – prychnął wpół-żartem, nim dotarło do niego, że rozmówca mógł wcale nie żartować. Spoważniał lekko; ale tylko odrobinę. – Ĉu mi povas kun vi? Vi povas uzi helpon!Mogę z tobą? Przyda ci się pomoc! – nalegał. Oj, bardzo nalegał.
Hyekeno
Bujne zarośla
: 22 maja 2025, 15:36
autor: Srogopióra
Keizen zapuściła się zdecydowanie za daleko i nawet nie zauważyła, że dotarła już do terenów wspólnych. Owszem, dziwny i nieznany jej zapach docierał do jej nozdrzy, ale młoda nie robiła sobie z tego zbyt dużo. Zdecydowanie zbyt długie życie poza Wolnymi sprawiło, iż ta ze zwykłego przyzwyczajenia nie myślała o tych wszystkich granicach i niebezpieczeństwach, jakie miały czyhać na nią tuż za obozem Ziemi. Samiczka była na tyle pewna siebie, że nawet ukradkiem opuściła leże swojego ojca, nie biorąc ze sobą jego kompana. Cóż, najwyżej coś ją zje.
Szybko przyszło jej jednak pożałować tej decyzji, gdy na niebie zobaczyła nieznanego jej, latającego smoka. Jej pióra odruchowo położyły się na jej szyi, a pod nosem wymamrotała jedno, pojedyncze słowo.
— Tozixa… — Przekleństwa... syknęła przez zęby.
Wrogowie na granicy jej ukochanego stada! Nie mogła ot tak pozwolić na to, aby to coś panoszyło się bez większych konsekwencji tak blisko jej bezpiecznego domu. Dziwna potrzeba ochrony swojej społeczności sprawiła, że Keizen nawet na krótką chwilę nie pomyślała o tym, aby rozpocząć ucieczkę. Oj nie, to nie ona tutaj będzie uciekać!
Przybrała pozycję do skradania, powoli idąc w kierunku, w którym odleciał nieznajomy. Chciała lepiej przyjrzeć się temu, co takiego robił. Może polować na ternach Ziemi nie należąc do ich stada? O, na to nie pozwoli!
Hyekeno Mikareo
Bujne zarośla
: 15 paź 2025, 0:26
autor: Gadzi Szał
Tora wyglądał trochę... mizernie. Jednak nie ma co się dziwić, dopadł go smoczy sen a to.. zdażyło mu się tylko raz póki co. Był wyraźnie chudszy niż poprzednio ale to tylko z własnej głupoty, bo zamiast najpierw iść coś upolować, to od razu po wybudzeniu z letargu ruszył w teren aby porozmawiać z paroma smokami. Pierwszym z nich był Osąd Gwiazd, prorok, który otrzymał od Tory mentalne zaproszenie na krótką rozmowę jeśli tamtem oczywiście miałby dla niego dzisiaj czas. Jego madara była dość zardzewiała ale dał radę skleić mentalną wiadomość z zaproszeniem i miejscem w którym Tora obecnie się znajdował.
Osąd Gwiazd
Bujne zarośla
: 15 paź 2025, 17:09
autor: Osąd Gwiazd
Pogoda była, jaka była: prorok większość drogi przebył pieszo. Gdy dotarł na miejsce, przywitał się ze rozmówcą skinieniem łba.
– Dzień Dobry, Gadzi Szale!
Siderus miał ze sobą woreczek orzechów laskowych, których większość zjadł już po drodze. Wystawił go na łapie przed słonecznym z myślą, że ten może chciałby się poczęstować.
Poza tym nie powiedział nic więcej, choć spojrzał w stronę Szału z niemą zachętą.
Gadzi Szał
Bujne zarośla
: 19 paź 2025, 22:51
autor: Gadzi Szał
Tora widząc proroka lekko się uśmiechnął, co prawda było to lekko wymuszone bo ten samiec był mu obcy, jednak być może posiada informacje których on bardzo potrzebował. Zanim zdążył odpowiedzieć, Osąd zaproponował mu orzechy którymi chętnie się poczęstował
– Ah proszę, mów mi Tora– poprosił go głównie dlatego, że strasznie nie lubił tych calych adpckich i dorosło-rangowych imion. Jego imię było jedne, te które nadała mu matka a nie miał powodu żeby go ukrywać. Nie zamierzał niepotrzebnie przeciągać ich spotkania więc od razu zapytał
– Potrzebuję pewnych informacji. Jesteś dość wiekowym smokiem, tak samo jak Arel, więc zakładam że jest duża szansa że brałeś udział w wojnie z ludźmi? Potrzebuję dowiedzieć się w którą stronę świata udać się aby dotrzec w okolice Rathen. To dla mnie dość... ważna sprawa. Wiem od świętej pamięci dziadka, że Arel ma takową wiedzę ale nie potrafię nawiązać kontaktu z prorokinią
Osąd Gwiazd
Bujne zarośla
: 22 paź 2025, 8:34
autor: Osąd Gwiazd
Hmm, co tak właściwie Arel robiła, ostatnimi czasy? Dawno już jej nie widział. Czuł się przez to, jak gdyby był jedynym prorokiem na tych ziemiach.
– To prawda, Tora, choć w samym oblężeniu Rathen zająłem tylną pozycję jako rezerwowy. Mimo to, widziałem co tam zaszło. Zbliżanie się do ruin miasta może nie być najlepszym pomysłem, gdyż zamieszkujący je potwór zabije cię w oka mgnieniu, jeśli nie będziesz ostrożny.
Sięgnął do źródła maddary, by pokazać smoku jak on sam zapamiętał Abominację.
Wielkie cielsko zszyte z niezliczonych ilości zwłok, toczyło się między zrujnowanymi budowlami. Dziesiątki ślepii widziało wszystko i wszystkich, z każdego kąta i z każdej pozycji. Potwór z łatwością niszczył kamienne budowle i miażdżył każdego napotkanego człowieka, ścieląc chodniki ciepłym kocem szkarłatnych trupów.
– Krwawy szlak Viliara prowadził nas na południe z dwóch stron: od Prerii Ralary i od Torfowiska. Zostawiliśmy za sobą spalone wozy i strażnice, prąc na południe. Przez las, który ożył, by ściąć drwali jak młode brzozy, padające od jednego ciosu topora. Dotarliśmy do krainy dolin i pagórków, gdzie skierowaliśmy się na południowy zachód. Tam w oddali majaczył cel naszej podróży - jego szare i wysokie mury, które nadgryzł czas, zostawiając po sobie szczerby i dziury w kruchej skale.
Gadzi Szał
Bujne zarośla
: 24 paź 2025, 21:01
autor: Gadzi Szał
Tora nie spodziewał się zobaczyć iluzji tak dobrze przedstawiającej Abominację, widać było jego konsternację. Oczywiście prorok nie mógł wiedzieć że wojownik był świadomy istnienia Abominacji i jak niebezpieczna jest. Nie wiedział też jaki jest jego plan, że w cale nie zamierza wchodzić do Rathen ale to zaraz zamierzał wyjaśnić. Poczuł niejaką ulgę, że Osąd podzielił się z nim tą wiedzą bo teraz jedyne co, to zebrać drużynę... lub wybrać się tam samemu
– Dziękuję że się ze mną tym podzieliłeś. O Abominacji wiem z kronik stada, jednak co innego czytać o tym a co innego zobaczyć jak naprawdę wygląda. Jestem świadom zagrożenia jakie za sobą niesie ale moim celem nie jest wpakowanie się prosto do Rathen a zbadanie okolic w bezpiecznej odległości
Wyjaśnił Osądowi po czym wstał, otrzepał się z małych kropelek wody jakie się na nim zebrały od wilgotnego powietrza i powiedział
– W zasadzie....tylko to było mi potrzebne, więc jeśli nie masz jakichś pytań do mnie to będę się zbierać. Muszę porządnie przygotować się do tej wyprawy
Osąd Gwiazd
//zt. jeśli nie zatrzymany
Bujne zarośla
: 28 paź 2025, 8:35
autor: Osąd Gwiazd
Prorok poczuł ulgę gdy dowiedział się planów Słonecznego na przyszła misję. Kiwnął mu łbem potwierdzająco.
– Z chęcią poznam, czego się dowiesz ze swych obserwacji. Kwestia Rathen jest jednym problemów, które wciąż czekają na rozwiązanie, nawet jeśli póki co zeszły na dalszy plan.
Potem również i on przygotował się do odlotu.
– Nie będę cię zatrzymywał. Powodzenia na wyprawie, Tora!
Miejsce spotkania zamierzał opuścić zaraz po swoim rozmówcy.
Gadzi Szał