Strona 32 z 34

Łąka Szczęścia

: 06 mar 2024, 21:37
autor: Alduin

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Alduin słysząc kierowane do niego słowa otworzył oczy ale nie miał sił się podnieść dlatego tylko odpowiedział zaspanym głosem.
– O dziwo jeszcze żyję. Chociaż czasem od zmęczenia mam chęć zasnąć i się nie obudzić. A ty? żyjesz czy też zmęczona?
Udało mu się podnieść ociężałą głowę i lekko uśmiechnąć się do nieznajomej. Od razu dotarł do niego zapach stada ziemi więc przynajmniej wiedział że nie stanowiła dla niego zagrożenia.

Płowa Łuska

Łąka Szczęścia

: 10 mar 2024, 23:16
autor: Runa Żywiołów
[ Alduin ]

– Uh...Ja... drugie. To odrugie
Podeszła nieco bliżej okrążając samca i przyglądając się mu z bliska, miał bardzo błyszczące łuski. Chyba nie było w Ziemi takiego smoka z tym kolorem, chociaż spała tyle księżyców że może jakiś smok o takich kolorach się pojawił w Ziemi. Westchnęła głęboko i zrzuciła z siebie swój "bagaż" który upadł z cichym tupnięciem, Zeya po chwili odsunęła pieniek łapami żeby jej nie przeszkadzał. Popatrzyła następnie to na smoka to na ziemię pod swoimi łapami, żeby moment później położyć się na brzuchu i westchnąć ponownie, tym razem znacznie dłużej. Miała się cały czas na baczności, bo przecież tak nauczyła ją matka. Co prawda wspominała też, że smoki ze Słońca są słabeuszami ale to już sama Zeya oceni. W głowie pobrzmiewała jej też jeszcze jedna rozmowa z nią na pewien temat, jednak starała się odganiać te myśli. Były... wybitnie natarczywe. Przełknęła parę razy ślinę odwracając wzrok od nieznajomego, zerkając gdzieś na horyzont
– Nesze..stada mają .. ten... sousz? – zapytała w końcu, ukradkiem oka zerkając na niego. Na obcego.

Łąka Szczęścia

: 12 mar 2024, 0:24
autor: Alduin
– Sojusz?
Alduin się zastanowił przez chwilę starając się wyciągnąć z swojego umysłu jakiekolwiek wspomnienie. Niestety nie potrafił.
– Nie wiem. Zbyt dużo życia straciłem przez smoczy sen by być na bieżąco z polityką. Ale jak coś to nie musisz się bać. Nie planuje nikogo atakować czy coś.
Spojrzał jeszcze raz na swoją rozmówczynię. Widać było że się nieco peszyła. Wyglądało na to że powinien nieco rozluźnić atmosferę.
– To jak się nazywasz? Ja jestem Alduin i może kiedyś będę wojownikiem.
Uśmiechnął się do niej by nieco ją ośmielić. Chociaż musiał przyznać że jej sposób mówienia był nawet słodki na swój sposób.

Płowa Łuska

Łąka Szczęścia

: 07 kwie 2024, 20:21
autor: Runa Żywiołów
Niby-kołnierz smoczycy drgnął na wzmiankę o tym, że Alduina też dorwał smoczy sen. Czyli trafił swój na swego, ona też niedawno się z tego obudziła. Dalej była w niezłym szoku i pomimo wyjaśnień matki niezrozumienie zostawało, jednak cieszyła się że to już za nią. Oby tylko się nie powtórzyło! Głosik w głowie (aż za bardzo podobny do głosu mamy) podpowiedział jej, żeby nie mówić jednak obcemu o tym. Lekkie oburzenie przewinęło się również na jej pysku na wzmiankę o tym, żeby się nie martwiła bo on nie zamierzał jej atakować. Nawet jeśli to była na tyle pewna siebie, że spokojnie wtedy sprałaby go na kwaśne jabłko... czy jak to się tam mówiło. Tak szybko jak pomyślała o tym, żeby nic nie mówić w tym temacie tak szybko zapomniała, nie mogąc się powstrzymać
– Ty tez? Ja tes! O to nie... nie jes fjne. Szjesie k-jak jupa...kapa..kupa. Matkapowsieła że mam to rochosić... rozzz...scoś tam coś tam...
Chciała na początku powiedzieć swoje prawdziwe imię, jednak przypomniała sobie słowa matki. Zgadzała się z jej opinią ale tak przywykła do towarzystwa smoków ze swojego stada, że chyba jeszcze nigdy nie przedstawiała się jako Płowa Łuska czy Runa... no, aż do dzisiaj
– mmm...Runa... Kieydś? Sz..suzkasz mistra?

Alduin

Łąka Szczęścia

: 18 kwie 2024, 16:11
autor: Alduin
Alduin Patrzył na samicę próbując rozszyfrować co mówiła. Nie było to trudne ale nie odważył się prosić o wyraźniejszą mowę w końcu nie wiedział czy nie była to jakaś wada wrodzona. No cóż narazie sobie radził.
– Tutaj prawda smoczy sen może naprawdę cię zniszczyć. Czasem czuje się że mogłem skończyć jeszcze gorzej jeśli bym dłużej spał. Ale patrząc na ciebie to raczej nie miałaś tak bardzo słabej pobudki jak ja. W moim przypadku sam musiałem się dowiedzieć o tym śnie bo mój tata sam padł jego ofiarą.
Mówił spokojnie zastanawiając się w duchu czy będzie mógł jeszcze kiedyś spotkać swojego tatę nim przyjdzie czas na rozstanie.
– Tak nie jestem jeszcze wojownikiem i nie szukam mistrza a tylko nauczyciela. Nie wiem jakoś mam wrażenie że jeden mistrz nie nauczy mnie wszystkiego dobrze. Mieć mistrza to jak stawać się powoli jego kopią razem z jej błędami. dlatego chcę nauczyć się od najlepszych z każdej dziedziny.
Powiedział dumnie. Może i był w błędzie, może i niedługo poczuje konsekwencje swoich wyborów ale przynajmniej poczuje je w zgodzie z samym sobą.

Runa Żywiołów

Łąka Szczęścia

: 05 maja 2024, 1:30
autor: Runa Żywiołów
– Moja.. matka ale uh... ona nie nauszy ciebe. Ma ine zdajnie o smokach z inneych stad
Westchnęła Runa nie odpowiadając na stwierdzenie o smoczym śnie, czy na to że jego ojciec umarł w smoczym śnie. Wiedziała jak to działało od matki i sama była wdzięczna, że nie skończyła gorzej. Nagle uderzyła w nią bardzo ogromna salwa dyskomfortu, że aż podniosła się gwałtownie na nogi. Popatrzyła na obcego smoka i powiedziała
– Idę dalej. Muszę. Do zobaczenia?
I nie czekając zbytnio na odpowiedź, rozłożyła skrzydła i odleciała w stronę terenów swojego stada.



//zt.

Łąka Szczęścia

: 13 sie 2024, 14:31
autor: Łaknący Przyjemności
  Spokojny dzień... Jakoś dziwnie spokojny i pusty. Ostanie wydarzenia zbyt mocno dały mi do myślenia. Nie umiałem wysiedzieć w grocie. Mimo rodziny nadal czułem zbyt wiele wzroku, uwagi, myśli ciemnych... Nie chciałem tam być. Dzisiaj tam być... Nie mówiąc wiele, porwałem kompanów ojca, niedźwiedzia Coohre i lisice Talhe. Podróżowałem bez celu tam, gdzie zaniosą mnie łapy.

  Złota twarz wznosiła się wysoko nad drzewami, póki nie rozpostarły się przed mym obliczem olbrzymiej łąki. Było tutaj ślicznie, spokojnie. Patrzyłem na nie z lekkim uśmiechem. Było tutaj... tak spokojnie... Kroczyłem przez chwilę jeszcze po nich, nim nie znalazłem małego źródełka. Tak, to tutaj zrobimy sobie przerwę. Usiadłem przy nim, spokojnie pojąc siebie zimną wodą.

Łąka Szczęścia

: 01 wrz 2024, 14:51
autor: Płowobrody
Spacerował i szukał tego irytującego ptaka. Chyba znowu się gdzieś zanurzył, a Nihilonowi nigdy nie było po drodze z pływaniem.

Kątem oka zauważył jakieś pisklę, zostawione sobie samopas. Chociaż nie, nieopodal był jakiś zwierzyniec. Oceniając ich zachowanie nietrudno było zgadnąć, że to zapewne kompani. Piastun zignorował więc kolorowego dzieciaka i wrócił do maszerowania przed siebie, węsząc za Sigrickiem.

Łąka Szczęścia

: 02 wrz 2024, 22:07
autor: Łaknący Przyjemności
  Ciepły wiatr przywiał woń smoka, który przechodził niedaleko mnie. Pachniał podobnie do Tatka. Podniosłem pyszczek, patrząc na niego z uśmiechem. Podszedłem do niego, wraz ze swoim zwierzyńcem:
Cześć, Kim jesteś? Co tutaj robisz? Czemu pachniesz podobnie do Taty Yulo? – zbombardowałem nieznajomego smoka toną pytań. Oby nie przestraszył się tak gadatliwego pisklęcia, które lekko "samopas" zwiedzało okolicę

//Blady Mrok[/color]

Łąka Szczęścia

: 02 wrz 2024, 23:00
autor: Płowobrody
Nihilon nie przebywał praktycznie w towarzystwie Słonecznych, więc raczej zupełnie nimi nie pachniał. Był niczym samotnik krzątający się po terenach stada.

Zatrzymał się, gdy pisklę się do niego odezwało. Przełknął cisnące się na usta uszczypliwe uwagi i powziął za resztki cierpliwości.
Nikim szczególnym. Szukam kompana. Nie wiem, nie znam nikogo takiego – odpowiadał mimochodem, wypatrując pingwina. Ewidentnie niezbyt miał czas na zagajanie rozmową kolorowego dzieciaka, który chyba i tak miał już towarzystwo, nawet jeżeli nieszczególnie żywotni wydawali się ci kompani.

Łąka Szczęścia

: 02 wrz 2024, 23:24
autor: Łaknący Przyjemności
  Przekręciłem lekko głowę, trawiąc odpowiedź niezbyt towarzyskiego samca. Nawet taka zimna odpowiedź mnie nie zniechęciła. Nagle wpadł mi do głowy pomysł i to wcale nie najgorszej klasy.
Jestem Culli, może Ci pomóc w poszukiwaniach? Co osiem par oczu to nie dwie. Prawda słodziaki? – na odpowiedź niedźwiedzia i lisiczki zbyt długo nie musiałem czekać. Niestety musieli mnie pilnować więc zbytnio innej opcji by nie mieli. Zaś oboje Tatowie było zajęci. Jeden spał a drugi uganiał dziś za siostrami...

// Blady Mrok

Łąka Szczęścia

: 02 wrz 2024, 23:27
autor: Płowobrody
Miał ochotę rozmasować sobie bok pyska, gdy młody kontynuował rozmowę. Nie mam na to czasu, ganił się co rusz w myślach. Los pingwina był mu obojętny, jednak dał komuś słowo, że się nim zajmie. Nihilon zawsze dotrzymywał składanych obietnic.
A potrafisz w ogóle tropić, cudaku? – zapytał wprost, spoglądając na niego z ukosa. Wyglądał na raczej za małego, aby znać techniki łowieckie, ale może wśród Wolnych zdarzały się pisklęta cudownie uzdolnione.

Łąka Szczęścia

: 02 wrz 2024, 23:35
autor: Łaknący Przyjemności
  Jego pytanie było dosadnym stwierdzeniem. Spojrzałem na niego speszony i smutny...
Nie miałem jeszcze okazji się tego nauczyć... – zakłopotany zacząłem nieśmiało drapać się po licu – Może być chciał mnie nauczyć? – zapytałem jeszcze bardziej zawstydzony. Był to obcy skok, a Tatko uczył by się innym zbytnio nie narzucać. Nie każdy też ma tyle siły i chęci by jakkolwiek uczyć nie swoje potomstwo...

// Blady Mrok

Łąka Szczęścia

: 03 wrz 2024, 13:56
autor: Płowobrody
Nie.
Czemu nie. – Zaskoczył samego siebie, gdy spomiędzy warg wypełzły mu słowa potwierdzenia. Zrzucił to na irytację, zmęczenie lub udar słoneczny, choć przy obecnej pogodzie trudno było to tak rozpatrywać. Spojrzał jednak ponad pisklę na jego zwierzaki. – Psy zostaw tutaj, będą tylko przeszkadzać – dodał chłodniejszym tonem. Jeszcze by mu zadeptały tropy małego ptaszka i tyle z nauki.

Ruchem skrzydła zaprosił Culliego bliżej siebie. Wskazał pazurem na nieduży odcisk tuż przed nim.
Tropienie nie jest takie trudne. Gałgan siedzi o tam – mówił, ruchem brody pokazując pingwinka wylegującego się na mokrym głazie kawałek dalej. – Jest jednak zwinniejszy niż ja, a nie mogę używać swojej siły lub maddary, bo wyrządzę mu jeszcze krzywdę. Ty jesteś mały, to może cię nie weźmie za zagrożenie jak się do niego podkradniesz. Wpierw postawa. – Zamiast tłumaczyć dalej, po prostu sam ją przybrał dla prezentacji. Ugiął łapy, brzuch trzymał niemal przy samej ziemi, podobnie robiąc z ogonem, którym nie mógł szurać po wilgotnym podłożu. Skrzydła trzymał przy bokach.

Posłał pisklęciu znaczące spojrzenie.

Łąka Szczęścia

: 14 wrz 2024, 16:39
autor: Łaknący Przyjemności
  Gdy tylko się zgodził, cicho zaćwierkałem z radości. Mało kiedy kto był tak chętny nauczyć losowego pisklęcia nowych umiejętności. Spojrzałem na piastuna szczerząc kiełki. O swój mały zwierzyniec nie musiałem się zbytnio martwić. One tutaj zostaną, mnie się nic nie stanie. Mam przecież dorosłego obrońcę.

  Zbliżyłem się, by usłyszeć co ma do powiedzenia. Widziałem dobrze swój cel pingwina, który leży rozłożony. Temu to było dobrze... Gdy tylko padło pierwsze polecenie, niemo kiwnąłem głową. Przyjrzałem się jak wykonuje postawę i sam starałem się ją przywdziać. Czyli stanąłem w lekkim rozkroku. Łapy ugiąłem tak aby brzuch był jak najbliżej ziemi. Ogon uniosłem nad ziemie, a skrzydła przycisnąłem do boków. Na tyle mocno aby nie zawadzały podczas skradania do celu.

Łąka Szczęścia

: 27 lut 2025, 23:58
autor: Odebrany Oddech
Tanka pojawiła się na polanie tuż po południu, niosąc ze sobą kilka rzeczy, które miały umilić pobyt w tym miejscu. Jej łapy cicho ugniatały miękką trawę, a ogon lekko przesuwał się nad ziemią, zostawiając za sobą ślad wśród źdźbeł. W powietrzu unosił się zapach wilgotnej ziemi i delikatnej słodyczy owoców, które przyniosła. Na samym środku polany rozłożyła duże, gęste futro, roztrzepując je łapą, by nie było zwinięte. Było miękkie, ciepłe i idealne do odpoczynku po dłuższym dniu. Obok ułożyła świeżą wodę w szerokiej, płytkiej skorupie, którą napełniła jeszcze przy strumieniu. Chciała, by wszystko było gotowe, zanim ktokolwiek tu dotrze. Obok wody ustawiła kilka owoców – świeżych, soczystych, pachnących letnim słońcem. Znalazło się tam też kilka smaczków, które miały dodać spotkaniu nieco przyjemności. Miała nadzieję, że to, co przyniosła, będzie wystarczająco dobre. Przysiadła na chwilę, pozwalając, by lekki wiatr przeczesał jej futro. Polana była spokojnym miejscem, otoczonym drzewami, które dawały przyjemny cień, ale zostawiały też przestrzeń na ciepłe promienie słońca. Skupiła się, kierując myśli w jedną, wyraźną wiadomość. Mentalna fala rozchodziła się niczym delikatne echo, przenikając przestrzeń w poszukiwaniu właściwego umysłu.
~Perło Oceanu, zapraszam na miłe spotkanie~
Jej przekaz był spokojny, ale wyraźny, niósł ze sobą nutę pewności, a może nawet lekki cień ciekawości. Otworzyła oczy, czując, jak jej słowa odpływają, niosąc wezwanie wprost do umysłu smoczycy. Teraz pozostawało tylko czekać.

Perła Oceanu

Łąka Szczęścia

: 30 mar 2025, 9:49
autor: Perła Oceanu
Zaskoczył ją znajomy głos, ale nie zawahała się ani chwili, by odpowiedzieć na zaproszenie. Oddech była intrygującą postacią i od czasu ich wypadu, a szczególnie po doskonałym pokazie umiejętności, Vark chciała poznać ją bliżej.
~
Będę wkrótce. ~ posłała mentalną wiadomość do Tanki i wstała. Zanim wyszła z groty, dokończyła czyszczenie łusek, by doprowadzić je do nienagannej czystości i wzięła ze sobą sakiewkę ze skórzanym paseczkiem, którą przewiesiła przez szyję.
Wznioła się w powietrze, bo to najszybszy sposób pokonania dość dużej odległości między obozem Mgieł, a terenami wspólnymi. Zawsze czuła się nieco dziwnie, gdy wkraczała na te tereny – teraz odsunęła od siebie te myśli i skupiła się na poszukiwaniu znajomej sylwetki. Nie chciała, by Tanka czekała na Perłę zbyy długo. Gdy z daleka dostrzegła lśniące futro, obniżyła lot, zakołowała nad Oddechem, i wylądowała miękko na trawie.
Zachwyciła się łąką – niby to zwykła polana, gdzieniegdzie jeszcze zalegały płaskie płaty śniegu, ale w większości było już zielono. Trawa była zieloniutka, świeża, taka żywa! A do tego pąki rozwijających się kwiatów, czekających na nadejście ciepłych dni tak samo mocno, jak smoczyca. Tak, wreszcie nadszedł koniec zimy. Podeszła do Tanki z uśmiechem wymalowanym na pysku.
Wybrałaś idealne miejsce na spotkanie. – dopiero teraz zauważyła rzeczy, które przyniosła ze sobą towarzyszka i uniosła łuki brwiowe, jednocześnie umiechnęła się szerzej. – ...i do tego tak wszystko przygotowałaś. Jesteś niesamowita. – westchnęła, nie wiedząc, czym sobie zasłużyła na takie dobroci. Poczuła lekki ciężar sakiewki na szyi i chętnie pacnęłaby się teraz w czoło, że wzięła ze sobą tylko to, a Tanka zorganizowała wręcz idealny piknik.

Odebrany Oddech

Łąka Szczęścia

: 30 mar 2025, 10:41
autor: Odebrany Oddech
Oddech podniosła lekko łeb, słysząc znajome uderzenia skrzydeł, i nie musiała długo czekać, by na tle nieba dostrzec znajomą sylwetkę. Powieki opadły jej odrobinę w czymś, co mogło przypominać zadowolenie – nie z powodu przybycia, a raczej faktu, że Perła dotrzymała słowa. Gdy towarzyszka wylądowała i ruszyła ku niej, Tanka wyprostowała się nieco, odsłaniając przygotowany wcześniej koc futra, skrzętnie ułożony stosik smakołyków i dzban z wodą. Na boku leżały owoce, ułożone w prosty wzór, a niedaleko – kilka jasnych kamieni, które mieniły się lekko w blasku światła.
– Zima już się kończy, więc pomyślałam, że warto uczcić to czymś przyjemnym – rzuciła z półuśmiechem, unosząc lekko pysk. Jej ton był lekki, swobodny, nieco cieplejszy niż zazwyczaj, ale bez przesady. Spojrzała przelotnie na sakiewkę zawieszoną na szyi towarzyszki, nie komentując jej braku przygotowań – nie to było ważne.
– Cieszę się, że przyszłaś. Usiądź, zanim wszystko wystygnie. Mam nadzieję, że jesteś głodna – dodała, przesuwając ogonem trochę śniegu z boku, robiąc więcej miejsca. Jej ślepia znów zwróciły się na Vark, tym razem z wyraźniejszym błyskiem ciekawości.

Perła Oceanu

Łąka Szczęścia

: 06 kwie 2025, 18:12
autor: Perła Oceanu
Ciepły ton i uśmiech, jakim Tanka przywitała Vark, natychmiast wprowadziły smoczycę w świetny nastrój. Poczuła, jak z jej barku spada jakiś ciężar i rozluźniła się, choć sama nie była świadoma wcześniejszego napięcia. Widząc, jak Oddech podchodzi, smoczyca przywitała się z nią przyjacielskim otarciem barkiem.
Świetny pomysł. – Vark spojrzała jeszcze przelotnie na koc i dokładnie poukładane przysmaki. Odruchowo wzięła głębszy oddech i oczekiwała zapachów jedzenia. W tym samym momencie poczuła ssanie w żołądku.
Faktycznie... jestem dziś bez śniadania. – przyznała, ciesząc się że jej brzuch nie oznajmiał głośno, gdy zapach podrażnił nos i żołądek. – Robi się tak pięknie... Tęskniłam za ciepłem i za zielenią. – zagadała i usiadła na przygotowanym kocu. – Jak się czujesz po ostatniej wyprawie? I jak Culli? – zapytała z troską. Na szyi fioletowej wciąż widoczne były nieco zniekształcone łuski, pod którymi kryła się blizna po bełcie, którym wtedy oberwała. Widać też było, że czasem trochę sztywno odwracała się w prawo.

Odebrany Oddech

Łąka Szczęścia

: 23 maja 2025, 15:07
autor: Pokorna Łuska
Przydreptała ty z koszykiem wypchanym mięsek oraz alkoholem oraz małym kocykiem ze skóry kuroliszka. Chciała swemu ukochanemu zrobić niespodziankę więc tym razem nie umawiali spotkania w zamian wysłała mu wiadomość.
~Mój miły czy był byś w stanie do mnie dołączyć? Mam mały problem, a tylko ty możesz pomóc mi go rozwiązać.
W owej dwuznacznej wiadomości było zawarte odczucie faktycznego problemu, namiętnego droczenia się plus podbicia ego samca oraz oczywiście miejsce w którym się znajduje.
Budowniczy Ruin

Łąka Szczęścia

: 23 maja 2025, 16:24
autor: Budowniczy Ruin
Niespodziewane wezwanie? Tak bez planowania i umawiania się? Wiadomość była raczej spokojna, więc opcję zagrożenia odrzucił. Co więc było takiego, w czym mógłby jej pomóc? I to tylko ON?
~ Daj mi chwilę. Zaraz będę w drodze. ~ Odpowiedział, zanim zaczął snuć domysły.

Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że przecież nie miał teraz tyle wolności, co niegdyś. Opiekował się małą Vuur .. choć "opiekował się", to dużo powiedziane. Pisklę było niezwykle zaradne. I niezwykle karne. Nawet trochę zbyt karne, jak na jego standardy. Nie mógł jednak tak po prostu zniknąć bez ostrzegania podopiecznej. Dlatego najpierw ją odszukał i spokojnie wytłumaczył, że przez jakiś czas go nie będzie. Robił to już wcześniej, więc miał nadzieję, że i tym razem kilka godzin jego nieobecności nie wywoła niepokoju w czerwonołuskiej. No i nie to, że zostawiał ją zupełnie samą – miał Gońca. Może ptaszek jej nie obroni, ale chociaż ostrzeże, gdyby działo się coś złego.

Gotowy, opuścił Zamszoną Wyrwę i udał się w stronę Terenów Wspólnych. Droga zajęła mu dłuższą chwilę – wszak pokonać musiał olbrzymi dystans, ale w końcu dotarł w wyznaczone miejsce. Wciąż niepewny (ale pełen przypuszczeń i nadziei), wylądował na łące pełnej kwiecia. Pokorną dostrzegł już z góry, więc teraz tylko podreptał do niej zaciekawiony. Na przywitanie otarł się o nią czule i polizał po pyszczku. Spojrzał na koszyk pełen przysmaków. Na skórę kuroliszka rozłożoną na trawie (jak by wiedział, przyniósł by swoją, z mantikory – była grubsza i byłoby więcej miejsca na.. rozwiązywanie problemów). I oczywiście spojrzał też na czarnołuską piękność, która badała go swoimi niesamowitymi, błękitnymi oczami. Łuki brwiowe same powędrowały mu w niedowierzaniu ku górze.
Jeśli problem dotyczy otworzenia butelki z winem, to śpieszę z pomocą. – Uśmiechnął się żartobliwie.

Pokorna Łuska