Strona 32 z 38

: 12 lip 2021, 18:57
autor: Fenomenalna Flądra

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie lubiła latać, bardzo, ale nie chciała pół dnia tułać się wolnym krokiem po ziemi w poszukiwaniu wolnego miejsca. Tak, może to dziwnie brzmi, ale miała na tyle pecha że jej ulubione miejsca były zajęte. Jezioro Południowe? Nie, już lecąc widziała co najmniej dwójkę smoków... Jezioro Nillim? Również nie, cała wataha wilków i jakieś inne większe stworzenie na zachodnim brzegu. Rzeki zazwyczaj ciągnęły ze sobą wypełzające z lasów drapieżniki lub były za płytkie, aby w nich wygodnie siedzieć. Była jeszcze opcja, aby siedzieć w jaskini, gdzieś w podwodnych jaskiniach które się z nią łączyły, może odwiedziłaby tatę? Wolała dać Barusowi drzemać w spokoju, bez zbędnych plusków wody przy gwałtowniejszych ruchach, kiedy sunęła przez zalane tunele.
No i co, no właśnie nic, nie znalazła żadnego pasującego jej miejsca. Gdzieś z powietrza błysnęło jej coś w Szklistym Zagajniku. Choć ostatni raz była na Terenach Wspólnych jako pisklak i ma jeszcze jakąś traumę z nimi związaną, przełamała się aby zobaczyć co to było. Srebrzysty Staw rzeczywiście pięknie odbijał promienie słońca. Miała nadzieję, że mimo piękna tego miejsca nie było za często odwiedzane, nie chciała bowiem gości. Tym bardziej z pozostałych stad. Do tafli podeszła niepewnie, zanurzając później zaledwie kostki, no, może trochę wyżej. Następnie zsunęła się, jakby podłoże jeziora było śliskie. To były jedynie pozory, bo wybiła się delikatnie z tylnych łap, które pozostały w miejscu, a cały ruch umożliwił jej sięgnięcie daleko przednimi i rozciągnięcie się w wodzie. Leżała tak, z zanurzonymi łapami, do połowy również skrzydłami i piersią. Kiedy woda się uspokoiła spojrzała na swoje odbicie. Widziała fałdki skóry, potwierdzające, że jednak się starzeje. Trochę zmęczone ślepia, wyprany z emocji pyszczek. Trochę smutny widok, a jednak zaśmiała się cichutkim "heh". Ile już księżyców minęło? I o ile mniej księżyców życia przed nią? Przynajmniej w powrocie na te ziemie znalazła w końcu spokój, a aktualna sytuacja nie stresowała ją tak jak zanim stąd odeszła. Nie miała już miłości swoich dzieci, przynajmniej nie taką jak kiedyś. Nie chciała im się wtrącać w życie, łatwiej chyba będzie im z matką, której nie było i nie ma. Zanurzyła łeb dla szybkiego wdechu i wydechu.
Nie mogła tu tak sama siedzieć, odpłynie za daleko w rozmyśleniach i jeszcze źle się to skończy. Niby dalej odczuwała resztki tamtej "szalonej" wody, która na siłę ją rozweselała, ale nie tego potrzebowała. Chciałaby z kimś porozmawiać, tak po prostu. O tym co u rozmówcy, o tym co u niej. Ale... kogo wołać, aby przypadkiem nie odciągnąć go od czegoś ważniejszego? Wnuczki mogły być zajęte nauką, dzieci nauczaniem wnuczków. Tatusia nie będzie wołała taki kawał drogi, plus na pewno ma ciekawsze zajęcie.
Spojrzała się w niemalże bezchmurne niebo. Braciszek przywódca na pewno zajęty... przewodzeniem, a przyjaciele? Honi, której nie widziała milion lat i jak już to odwiedzi ją po prostu w jej jaskini, głupio tak wołać na przywitanie. Błysk oczywiście zajęty był córką od czasu jej powrotu.
I kogo, i kogo wołać jak nikogo nie ma. Utwierdziło ją to w istniejącym już przekonaniu, że nikogo nie miała. Nikogo na tyle bliskiego, aby wołać go do takich rozmów. Dzieci, które mają własne życia, dwójka przyjaciół którym nie chce zawracać głowy skoro na pewno mają coś ważniejszego do roboty.
Ale, ale może chociaż zapyta? Tylko nie Honi, bo przecież jak już pomyślała wcześniej, głupio jej nawet było, odwiedzi ją po prostu potem. Wysłała wiadomość do Błyska. Taką delikatną, cichutką. "M-masz może czas przyjść do Szklistego Zagajnika? Jak jesteś bardzo zajęty to rozumiem, chciałam tylko porozmawiać, nic ważnego." Z kolejnymi słowami robiło jej się jakoś coraz głupiej i głupiej. No bo po co zawraca mu łeb, na pewno ma coś ważniejszego na głowie niż byle gadanina. Położyła więc i pysk w wodzie, zanurzając go do połowy jego wysokości i przymknęła oczy. Nie ma co kogoś wołać. Po prostu poleży i wróci później do swojej jaskini. Leżała, leżała... no i bardzo szybko zasnęła, bo było tu tak cicho i tak spokojnie.

: 13 lip 2021, 12:24
autor: Błysk Przeszłości
Trochę czasu już minęło od podróży, więc i Ważka od pewnego czasu była ponownie pozostawiana samej sobie. Dlatego też Błysk dość szybko wysłał Bryzie wiadomość zwrotną, choć czy odbiorczyni ją usłyszała, skoro tak szybko zasnęła?
~ Już lecę. ~ wybrzmiał cichy, mentalny głos.
Oczywiście dostanie się na tereny wspólne zajęło trochę czasu, nawet i lotem. Tym bardziej znalezienie Bryzy było dość problematyczne, gdyż nie znajdowała się w samym centrum Szklistego. Ale biorąc pod uwagę rasę Chromy Błysk dość szybko zorientował się, gdzie powinien zajść, aby dostrzec tę miłą niebieskołuską smoczycę.
I faktycznie, zobaczył ją. Nad Srebrzystym stawem. Czy ona... co z nią?
Błysk podszedł bliżej, na odległość skrzydła, widocznie zaniepokojony. Och, ona... po prostu spała. Było widać, jak spokojnie oddycha. Z daleka jeszcze to wyglądało tak, jakby umyślnie próbowała się udusić w wodzie. Ugh, skąd w jego łbie biorą się takie okropne wizje?
Odetchnął cicho z ulgą, ale potem... nie wiedział, co zrobić. Obudzić ją? A może sobie po prostu chciała jeszcze odpocząć? To może... o! Położyć się obok i czuwać, żeby żaden drapieżnik nie przeszkodził jej w drzemce. Tak, to wspaniały pomysł!
Jak pomyślał, tak też i zrobił. Spróbował jak najciszej podejść do prawego boku morskiej smoczycy, a potem położyć się na brzuszku obok niej. Ale... czy przypadkiem taka akcja jej nie obudzi? Cóż, zaraz wszyscy tu zgromadzeni się o tym zapewne przekonają.

: 13 lip 2021, 13:59
autor: Fenomenalna Flądra
Fakt, zdążyła już zasnąć albo przynajmniej na tyle przysypiała, że trzeźwo jego odpowiedzi na pewno nie odebrała.
Na kilka pierwszych kroków rzeczywiście nie zareagowała, bo kręgi które tworzyły się na wodzie zdążyły osłabnąć na tyle że ledwo muskały bok Bryzy. Równie dobrze mógł być to wiatr. Gorzej już było gdy dystans się skracał, systematyczne ruchy, ewidentnie wody zaczęły ją rozbudzać, a co dopiero moment, kiedy morski położył się obok niej. Może i nie fala, ale łagodne kręgi zaczęły w nią niemalże stukać. Poruszyła łbem na boki, odzysując świadomość po śnie. Zazwyczaj czuła się bezpiecznie, na terenach Ziemi. Przypomniała sobie jednak, że przecież wyszła na wspólne, gdzie nie koniecznie wszyscy są mili i kochani jak Ziemniaczane pyrki.
Podniosła gwałtownie łeb i zaspanymi ślepiami zobaczyła równie, choć wiecznie zaspaną, zmęczoną mordkę Błyska. Chociaż tym razem... mogłaby przysiąc że emanowało z niej coś pozytywnego, radośniejszego. Zapewne cieszył się w sprawie związanej z ważką.
– O, oh witaj. – Zaczęła, leniwie mrugając ślepiami – Wybacz, trochę zmęczona byłam tym... lataniem. – Dopiero teraz po gwałtownym obudzeniu się pojawiły jej się krótkie zawroty i mroczki. Zakręciła delikatnie na boki łbem. Zawsze trwa to tylko chwilę na szczęście. Otrząsnęła się oraz poprawiła dryfujące, luźno złożone skrzydła.
– Nie-nie oderwałam cię od niczego ważnego? Em, jak tam u Ważki, lepiej już? – zaspana bardziej bełkotała cichutkim głosem. No, dalej głośniej od Błyska. Ziewnęła przeciągle po ostatniej wypowiedzi. Głupio jej było, co na pewno było widać po ślepiach, nie ukrywała tego. Najpierw woła, a potem zasypia. Takie trochę... Niekulturalne.

: 16 lip 2021, 16:48
autor: Błysk Przeszłości
Kiedy tylko Chroma uniosła łeb w górę, po ogarnięciu wzrokiem mile patrzącego się na nią Błyska mogła spostrzec, jak ten pcha swój pyszczek pod ten należący do niej, aby przywitać się z nią tak samo czule, jak wtedy po tym, gdy ten znalazł jej wiadomość w swojej grocie. Dalej czuł się z tym nieco... dziwnie, mając w głębi siebie pewien niepokój.
– Nie, skądże, nie oderwałaś. Ważka wygląda już coraz lepiej, nawet już całkiem dobrze... jak na nią. – rzekł przyjaźnie i popatrzył się jej w ślepia. Oczywiście zaczął mówić, gdy już odkleił od niej swój łeb.
Dzisiaj brzmiał tak jakoś... inaczej. Inaczej, ale w pozytywnym słowa tego znaczeniu.

– Mam nadzieję, że i ja teraz tobie nie przeszkodziłem... A... u ciebie w porządku? Wyglądałaś wtedy, po misji tak... um... ciężko to nawet określić. – zakłopotał się lekko, zmartwiony. Zgiął powoli swój ogon w lewo tak, aby tego końcówka położyła się na ogonie należącej do smoczycy.

: 16 lip 2021, 17:32
autor: Fenomenalna Flądra
Tak jak on na pewno wtedy się nie spodziewał takiego przywitania, tak i ona teraz. Poniosła wyżej łeb, aby na pewno było mu wygodnie tak się witać. Już się przyzwyczaiła, że przez swoje rogi nie mogła nigdy witać się dokładnie w taki sposób z nikim innym, a.... naprawdę bardzo by chciała. Kiedy odsuwał się z powrotem, wyciągnęła zainteresowana ku niemu łeb, nieco przekrzywiony. Na moment jedynie, bo gdy zaczął mówić główka wróciła na swoje miejsce. Uśmiechnęła się na wieści o poprawie stanu zdrowia ważki, nawet przymknęła swoje ślepia w prymitywnym acz czytelnym geście spokoju i zaufania. Dobrze słyszeć, że członek stada wraca do sił, w końcu byli jak rodzina i cieszyła się z tych wieści równie bardzo, co gdyby była mowa o jej dosłownej rodzinie. Oczywiście wyłapała, że miał jakiś taki inny głos. Łączyło się to z nieco radośniejszą niż zazwyczaj energią którą emanował. Nadal neutralna ale... lepiej neutralna? Była przekonana, że to też z powodu szczęścia, że jego córcia ma się lepiej.
Najpierw chciała odpowiedzieć natychmiastowo, ale ostatnie pytanie wybiło ją trochę z rytmu. Wzięła głęboki wdech, a następnie wydech. Nie opuszczała łba, starała się przynajmniej i jeszcze jej się to udawało. Nie lubiła za bardzo rozmawiać o takich własnych wewnętrznych rozterkach, ale Błyskowi... jemu chyba wszystko mogła powiedzieć? Znaczy... przynajmniej tak myślała.
Nim jednak się odezwała zamarła jak sparaliżowana na kilka uderzeń serca. Tak jak jeszcze tulaśnego dotyku się mogła spodziewać tak manewru ogonem już... nie do końca. Tym bardziej patrząc na wcześniejsze pytanie, jeszcze bardziej poplątała się we własnych myślach. Tego typu dotyk, cóż, nie miała z nim pozytywnych wspomnień, bo jedyny smok, który coś takiego wykonywał.... no, wiąże się raczej z negatywnymi, smutnymi myślami. Ale nie zabierała swojego ogona, ułożyła go bardziej płasko. Nie bliżej, nie dalej. Może czas pozbyć się negatywnych wspomnień i zastąpić je czymś milszym?
– Oczywiście, że nie przeszkadzasz, przecież sama cię tu zaprosiłam.
Co do misji... wtedy... wróciło do mnie wiele wspomnień. Ta woda, jeszcze jak przelatywaliśmy nad nią pachniała tak znajomo... Jak jedna osoba, która... e...
– Zrobiło jej się głupio, tym bardziej że nigdy o tym nikomu nie mówiła. – była dla mnie bardzo ważna. I, ja, chciałam kiedyś jej to powiedzieć, wyznać moje uczucia ale zanim zdążyłam... Już... była martwa. Skamieniała. – Posmutniała ale nadal starała się utrzymać łeb an przynajmniej normalnym poziomie i co teraz najważniejsze, nie płakać. Ponownie widziała w swoich myślach obraz skamieniałej brzózki, z którą już nigdy nie mogła porozmawiać...
– Ta woda mi to przypomniała i tak jakoś... łudziłam się, że może jak się napiję to będę mogła ją zobaczyć? po prostu... porozmawiać z nią. Straciłam ją, straciłam ukochanego syna, oraz -na szczęście- Beriego. – Widać że przy ostatnim na pysku bardziej malowało się jakieś obrzydzenie niż smutek. Głośno westchnęła. – Efekt wody męczył tylko kilka dni, ale na szczęście już zniknął. Więc spokojnie, czuję się już o wiele lepiej. – Od razu go zapewniła żeby nie zamartwiał się na zapas.
Sama tylko zauważyła, że schodzą na smutniejsze tematy, ale jakoś po tym "wyznaniu" nie miała pomysłu jaki radośniejszy temat mogą teraz podjąć.

: 17 lip 2021, 10:12
autor: Błysk Przeszłości
Przekrzywił lekko łebek, gdy Bryza tak głęboko westchnęła. Zdawało mu się, że chyba jednak nie wszystko gra u smoczycy. A może... chodziło jej o ten ruch ogonem? W zasadzie to Błysk się nieco z tym zapomniał, a widząc, jak samica zesztywniała po tym manewrze domyślał się, że zrobiło się jej niedobrze, ale była zbyt miła, aby o tym powiedzieć i wycofać swój ogon.
Dlatego żeby jej niepotrzebnie nie stresować, latawiec morskiego zsunął się na bok, z powrotem na swoje miejsce, prosto za niego. Dodał do tego jeszcze nieco zakłopotany, przepraszający wzrok.
Błyskowi zrobiło się nieco smutniej, słuchając tej wypowiedzi. Apogeum ów emocji padło na fragment o skamienieniu. Ehh... Szkoda, że nie da się naprawić błędów przeszłości. Ir by na pewno tak zrobił, gdyby mógł. Ciekawe, czy to samo zrobiłby teraz Strażnik... nie, pewnie nie. Chyba, że za naprawę uznałby pozostawienie albo zdeptanie Błyska. To już bardziej. Ale mniejsza o to...
Zaczął si w sumie zastanawiać, co on poczułby, gdyby spróbował tej wody albo leciałby blisko jej tafli. Zapach rodziny? Córki? Zaginionych smoczyc? Brata Zefira? Wzrok Mroku? Krew Strażnika? W zasadzie to... chyba lepiej, że się tego nie dowiedział.
Chciał jakoś... jednak wrócić do nastroju sprzed chwili. I postanowił, że może i przy okazji... pocieszy delikatnie tym również i Bryzę?

– Hej... Um... Wiesz, wierzę, że na pewno kiedyś wszyscy zobaczymy osoby, z którymi bardzo chcemy porozmawiać. Ale tylko wtedy, gdy nadejdzie na to odpowiedni czas. Nie ma sensu go przyspieszać, bo w ten sposób... można odebrać sobie szansę na poznanie kogoś nowego. A kto wie, może właśnie okaże się, że akurat ta nowopoznana osoba obdaruje cię najlepszymi księżycami w życiu? – Znów przekrzywił łebek i posłał w stronę smoczycy lekki, pocieszający uśmiech.
– Trzeba dawać sobie szansę. Nawet, jeśli coś wydaje się niemożliwe. Bez tego ciężko cokolwiek osiągnąć. Jak na przykład... przywództwo. Albo... I w zasadzie tu przestał mówić, bo znów się zawstydzić plus... nie sądził, że słowo, które chciał wypowiedzieć byłoby teraz na miejscu.

: 17 lip 2021, 12:56
autor: Fenomenalna Flądra
Oh nie chciała żeby tak o tym pomyślał. Tak, długo się nad tym zastanawiała, siedząc jeszcze chwilę spięta. Dopiero mniej więcej kiedy kończył swoją wypowiedź sama przysunęła ogon bliżej, niepewnie muskając końcówką ogona jego latawiec. Trochę głupio jej było, bo przez nią Błysk czuł się zakłopotany i patrzył tymi przepraszającymi ślepkami, a przecież nie o to jej chodziło.
Po jego wypowiedzi łepek Bryzy jakoś tak sam popłynął w jego stronę, ba nawet sama się trochę przysunęła. Otarła się swoim nochalkiem, a następnie szczęką o jego szyję. Kiedy zjechała gdzieś do połowy wysokości zatrzymała się, ale jej nie odejmowała. Zastanawiała się, rozmyślała tak przyklejona. Dopiero po dłuższej chwili(chyba że protestował, wtedy od razu) zabrała swój łeb, teraz ona chwilowo czuła się zakłopotana że nie oderwała sie od razu.
Chciała... Chciała tylko mu pokazać, że to on jest dla niej tym kimś, o kim mówił. Nie mogła raczej w tym momencie powiedzieć że były to najszczęśliwsze księżyce w jej życiu, ale na pewno najlepsze od bardzo, bardzo dawna. Uśmiechnęła się w nieco zawstydzonym wyrazie pyszczka. Zaczęła się też trochę odsuwać, powolutku, na miejsce gdzie siedziała przed wyciągnięciem łebka. W jedną stronę było to prostsze niż w drugą jak się okazało...
– Wiem, wiem i naprawdę wszystko w porządku. Woda mi w kółko o tym wszystkim przypominała, a teraz to tylko smutne wspomnienia o których staram się nie myśleć. Trzeba w końcu iść do przodu a nie do tyłu, żyć przyszłością a nie przeszłością. Heh. – Zaśmiała się cicho pod koniec, w końcu połowę życia była przeciwieństwem tego co teraz mówiła. Wiedziała że przeszłość jest ważna i należy o niej pamiętać ale takie grzebanie w niej nie przynosi nic dobrego, no, właśnie jak wtedy po wypiciu wody. Nic dobrego. Mimo tylu księżyców nie zapomniała ani o Iphim ani o Brzózce, ale jednak starała się więcej czasu i uwagi poświęcać na to co tu i teraz i jeszcze więcej na to co może planować na kolejne księżyce życia. Ponownie uśmiechnęła się, teraz juz po prostu radośnie, bez domieszek innych emocji. Może to przekona Błyska że na prawdę nie potrzebowała więcej pocieszania?

: 30 lip 2021, 13:22
autor: Błysk Przeszłości
Na całe szczęście nie musiał się tłumaczyć ze swojego niedokończonego zdania. Gdy Bryza ocierała się o spód jego szyi, Błysk oczywiście nie opierał się, a nawet i przymknął ślepia i ze słyszalnym spokojem wypuścił ze swoich płuc powietrze.
Siedział ciągle w bezruchu, nawet gdy Bryza zaczęła się odsuwać. Choć przez moment podążał swoim łebkiem za jej główką, gdy ta zaczęła się oddalać.
Smoczyca znów wspomniała o wodzie, więc morski samiec automatycznie spojrzał się na swoje przednie łapy zanurzone teraz w rzece. Jego uszka odrobinkę podskoczyły w górę, gdy dostrzegł nagle dosłownie pomiędzy swoimi łapkami średniej wielkości płotkę. Chyba uznała, że łapy smoka są idealnymi kamieniami na chwilowy odpoczynek. Może to przez te rozmowy o przemianach w kamień właśnie? Albo fakt, iż Błysk nie był aktualnie zbytnio ruchliwy.
Jednym, prostym i szybkim ruchem smok chlusnął swoim pyskiem w wodę, nie dając stworzeniu szans na jakąkolwiek reakcję, a następnie wyciągnął je i popatrzył w stronę Chromy.
Uśmiechnął się po jednym uderzeniu serca i jeszcze z podrygującą mu w pysku rybą, wystającą nieco z jego lewego boku nachylił się w stronę pyszczka Bryzy, chcąc jej ów zdobycz przekazać. Nawet sam z siebie się... do niej trochę przysunął przodem. Nie aż tak blisko, jak zrobiła to wcześniej Chroma.

: 30 lip 2021, 20:48
autor: Fenomenalna Flądra
Zmrużyła spokojnie ślepia, powieka zasłaniała większość ślepia, co sugerować mogło jak bezpiecznie się czuła, jaka była spokojna. Mimo tego, że przebywała na obcych, nieprzyjaznych terenach, do których nigdy nie była przekonana... Na pewno jeśli siedziałaby tu sama nie czułaby się tak pewnie. Może właśnie gdyby nie sama, a z kimś odwiedzała wspólne to no, w ogóle by je odwiedzała?
– Jestem bardzo ci wdzięczna Błysku, że jesteś, że przyszedłeś teraz. Że w ogóle chcesz ze mną rozmawiać. W końcu nie musisz i tak jakby... uciekłam kiedyś ze stada... w ogóle poza tereny Wolnych Stad. Częściowa zdrajczyni, spodziewałam się raczej, że nikt nie będzie chciał mnie znać jak wrócę. I... rzeczywiście niektórzy mieli mieszane odczucia co do mojego powrotu ale ty... od początku byłeś byłeś bardzo miły. Mmm, dziękuję. – Speszyła się trochę orientując się ile mu tu zaczynała komplementów rzucać tak w sumie... bez powodu. Wiadomo, większość rodziny ją miło przyjęła, ale przecież błysk nie był z nią spokrewniony, a od kiedy wróciła był otwarty, przyjazny. Nikt go do tego przecież nie zmuszał.
Przez cały czas jak polował na rybcie zastanawiała się nad jego gestami, mimiką. Zauważyła że w niej często kryją się jakieś znaczenia, dodatkowe, niewypowiedziane słowa. Jeśli obserwujesz rozmówcę to lepiej go zrozumiesz niż kiedy słuchasz samych słów. Zastanawiała się więc czemu tak westchnął, czemu cały czas wygląda tak smutno. Wyłapywała spojrzenia, ruchy, które wykonywał, jak je wykonywał. Może... może trochę przesadzała, ale była naprawdę bardzo zainteresowała tym smokiem i czasem naprawdę się o niego martwiła. Nawet jeśli tak po prostu zawsze wygląda... chciałaby żeby się uśmiechał. Chyba że tak naprawdę jest szczęśliwy i to cały czas ukrywa tym zmęczonym pyskiem. Ehh... jednak ta mowa gestów jest bardzo skomplikowana.
Obserwowała i wzdrygnęła się, gdy nagle capnął rybkę. Taka mała... był taki głodny? Mógł powiedzieć, przecież miała mnóstwo świeżego jedzenia. O- oh. To dla niej?
Instynktowne "nie jestem głodna" biło się z jej bardziej świadomymi emocjami. Tymi głębszymi, "cywilizowanymi". Przekrzywiła łeb. I co teraz zrobić? To chyba był taki... prezent? Nikt nigdy jej niczego nie oferował bez jakiegoś konkretnego powodu. Nie dostała żadnego prezentu, sama jedynie dawała takowe swoim dzieciom na dobry start. Tym bardziej nie spodziewała się, że jako dorosły smok coś dostanie.
Zbliżyła więc łepek. Pewnie, blisko. Długi pyszczek pozwolił na to, aby końcówka mordki zatrzymała się przy rybce, kiedy sama dalej mogła patrzeć na błyska przed siebie, a nie bokiem. No, może tylko delikatnie zjeżdżając wzrokiem na lewo. I co, teraz po prostu wystarczyło przyjąć rybkę, tak? Zatrzymała się niepewnie na dłużej. Jej wzrok nie ukazywał małego zamieszania w jej głowie. Dalej był spokojny, ślepia częściowo przymknięte. Patrzyła się, głęboko w jego ślepia, szukając jakiegoś ukrytego znaczenia prezentu, ale również jakiś ukrytych emocji. Dopiero po owej dłuższej chwili chwyciła delikatnie za wystający z jego pyszczka kawałek półżywej ryby. Jedynie ją trzymała, nie wyrywała, nie wysuwała. Po prostu pewnie trzymała. I nawet kiedy(i jeśli) ją puści, poczekałaby kolejną chwilę czy dwie, nie śpieszyła się.

: 01 sie 2021, 0:13
autor: Błysk Przeszłości
Zaraz po tym, jak samica podziękowała mu za wszystko, co dla niej zrobił, smok wyciągnął z siebie tylko zawstydzony uśmiech wraz ze wzrokiem, który równie mocno dziękował Chromie za tych jej kilka prostych, ale potężnych słów dla Mętnego umysłu. Na prawdę mocno był wyczulony akurat na to słowo. "Dziękuję". Często nawet jego umysł nie widywał gestów przekazywanych mu z tą samą intencją. Słowa zostawiały w jego umyśle znacznie większy odcisk od czynów.

Wydał ze swojego gardła zachęcający do odbioru prezentu dźwięk, widząc to krótkie zawahanie Bryzy. Jego ślepia oczywiście spotkały się po drodze z tymi należącymi do samicy i już nie odrywały się od nich.
Przyglądając się uważnie jego ślepiom niebieskołuska mogła dostrzec w nich najpierw po prostu cieszącego się chwilą, pokiereszowanego przez życie samca, lecz im dłużej się mu tak przypatrywała, tym bardziej mogła dostrzec to, jakby coś w nich jednocześnie iskrzyło i również się... bało? Jakiś ukryty bardzo głęboko lęk w jego duszy jakby blokował go przed czymś. Powstrzymywał przed otwartym, prostym powiedzeniem czegoś. Choć raczej Błysk zwykle mówił wszystko prosto z mostu.
Samiec oczywiście otworzył lekko swoją szczękę, pozwalając Bryzie na przyjęcie prezentu. Znów wydał ten dźwięk, tym razem nieco cichszy, choć zdawało się, że bardziej zbędny, skoro Chroma po krótkim czasie przejęła niedawną zdobycz.
Po oddaniu rybki Błysk nie odsuwał swojego łebka do tyłu. Patrzył się ciągle w oczy Bryzy, by odczekać chwilkę na to, aby zobaczyć co zrobi z rybką. Jeśli ją zje, to zaraz po ów fakcie samiec zamierzał zacząć znów... mówić.

– To... naprawdę miłe z twojej strony, że... że mi za to... wszystko dziękujesz. Ja po prostu uważam, że... swoje w życiu przeszłaś, i ja też, więc tak... tak jakoś naturalnie chciałem ci też pomóc, bo troszkę wiem, jak to jest i... nie chciałbym żeby tak miła i dobra osoba jak ty musiała się już więcej martwić... I... Umm... Wiesz, tak sobie w ogóle... ostatnio myślałem też, czy... Czy skoro my... ymm, tak... dobrze się... czujemy, będąc... przy sobie, to może... Może nie chciałabyś... z-ze mną... no wiesz... umm... – im dalej w to brnął, tym częściej i dłużej się jąkał. Mówił to wszystko szczerze, z naturalnie cichym dla siebie głosikiem. Z biegiem uderzeń serca, palce jego przednich i tylnych łap zacisnęły się nieco mocniej na piaszczystym dnie rzeki, jakby smok się nadal czegoś bał. Choć z głosu można było wyczytać tylko ciężkość płynących z jego ust słów. Aczkolwiek nagle... wydusił z siebie resztę, praktycznie jak najszybciej tylko potrafił. Choć nie oznaczało to, że ów słowa były głośniejsze. – spędzićresztęswojegożycia? – Teraz to dopiero było widać, że spiął. Przycisnął skrzydła do grzbietu, serce przyspieszyło, a każde jego następne uderzenie zdawało się być dla niego długie jak księżyc, w oczekiwaniu na odpowiedź na takie nagłe pytanie. To wszystko po jego stronie wyglądało zupełnie inaczej niż wtedy, gdy zadawał to pytanie pierwszy raz w życiu... Oj, zupełnie inaczej.

: 02 sie 2021, 10:16
autor: Fenomenalna Flądra
Od razu po wypuszczeniu rybki spożyła ją w całości unosząc wyżej łeb i pozwalając jej samej ześlizgnąć się w dół przełyku. Zajęło to chwilę, więc szybko mogła wrócić spojrzeniem na Błyska. Chcąc czy nie chcąc oddaliła łepek, już na samo przełknięcie, aby nie stuknąć-bonknąć go podnoszeniem czy obniżeniem pyska. Kiedy zaczął mówić poruszyła prawą płetewką na szczęce, trzepnęła nią gwałtownie zainteresowana. I słuchała jak zaczyna się plątać, jąkać, a przecież nie widziała dlaczego miałby tak nagle się denerwować. Przecież nic chyba nie było strasznego w rozmawianiu? Zorientowała się o dziwo do czego najprawdopodobniej zmierza. Nie miała pojęcia jak na to zareagować. Czy chciała w ogóle żeby dokończył tą wypowiedź, czy jednak dalej się bała? Bez problemu mógł dostrzec jej chwilowe zakłopotanie, zawahanie. Jakiś strach przejął nad nią na moment kontrolę. Kazał jej uciekać. To na pewno źle się skończy!
Nie, to przecież był Błysk... on... nie chciał jej zrobić nic złego... nie chciał jej skrzywdzić.
On...
Spuściła wzrok, zatrzymała oddech. Cały czas go słuchała, choć jego słowa oraz cały świat wokół jakoś tak zwolniły w tym momencie. Mimo jąkania nie rezygnował, kontynuował. W jej ślepiach był bardzo odważny patrząc na to ile razy wcześniej mu się nie udało, albo... poprawka, udało się ale i tak źle się skończyło. Jeszcze gdzieś w trakcie jego wypowiedzi podniosła znów wyżej łepek, zamykając ślepia na dłuższą chwilę, a następnie szybkim, płynnym ruchem przysunęła się bliżej. Szczerze..., nie musiał dokańczać pytania, bo już była pewna co chciał powiedzieć. Usadowiła się trochę bardziej przodem i tym razem już bez zawahania dotknęła jego szyi pyszczkiem, przesunęła go dalej, ocierając się również szyją i zatrzymała swój łepek gdzieś przy grzebieniu. Jej oddech w końcu się uspokoił. Im dłużej się wtulała, tym bardziej czuła jaki był ciepły... Uśmiechnęła się szeroko, radośnie, czego co prawda nie mógł raczej zobaczyć.
– Oczywiście że tak. – Odezwała się kilka uderzeń serca po pytaniu. Jej słowa były znacznie cichsze niż normalnie, choć na pewno wciąż głośniejsze od Błyska. Nawet nie zauważyła, że sama większość czasu była spięta. Zorientowała się dopiero, gdy jej mięśnie szyi w końcu się rozluźniły a łepek opierał się o Błyska polegając tylko na nim. Gdyby teraz gwałtownie się odsunął, na pewno wylądowałaby mordą w wodzie z głośnym pluskiem.

: 04 sie 2021, 0:33
autor: Błysk Przeszłości
Mimo wtulenia się w Błyska, spięcie po usłyszeniu odpowiedzi z niego nie zchodziło. Coś musiało być jeszcze na rzeczy i przytulająca się do niego Bryza miała się zaraz o tym przekonać.
Samiec skręcił swój łeb w stron Bryzy, tak by i również nim przejechać czule po boku jej pyska. Zamknął ślepia i już prawdziwym szeptem odezwał się bezpośrednio do jej ucha.

– Ale... obiecaj mi jedną rzecz. – zaczął, a mimo szeptu czuć w nim było radość połączoną ze wzruszeniem i małą kroplą niepokoju. – Proszę... Nie znikaj bez śladu... – i w tym właśnie momencie zaczął myziać ją bokiem łebka w górę i w dół w to samo miejsce, do którego wcześniej się on przykleił, jakby chciał się już teraz upewnić, czy aby na pewno ta Bryza, która przy nim siedzi jest tu i jest prawdziwa, i nie jest jakimś dzikim tworem zamąconej wyobraźni.
Oby Uessas, który upewnił Błyska, że poprzednie nieszczęścia nie były jego winą tym razem dopomógł morskiemu samcowi. W końcu przecież kiedyś jego pech musi się skończyć, prawda?
...Prawda?

: 04 sie 2021, 14:33
autor: Fenomenalna Flądra
Jeszcze jakiś czas temu nie wyobrażałaby sobie że ktoś kiedyś jeszcze będzie ją tak czule dotykał, nie odważyłaby się na nową miłość. Czy dobrze że się przełamała? Czas pokaże. Póki co chciała oddać się delikatnym muśnięciom na jej pysku. Było to o wiele przyjemniejsze od kłujących płyt łuskowych czy co gorsza futra, które lepiłoby się do jej wilgotnej skóry. Takie przyjemne morskie łuseczki gładko ślizgające się po boku jej mordki. Ah, jak cudownie. Może trochę wyolbrzymiała, ale tak dawno nie czuła miłości, takiego dotyku. Końcówka jej ogona poruszała się niemalże równo z kolejnymi muśnięciami.
– Nie mogę zniknąć, nie wyrządziłabym ci takiej krzywdy. Obiecuję. – Odezwała się już głośniej, bo raczej było to zbyt poważne na szept. Wolała żeby odebrał te słowa "na serio", a cichutki głosik powadze nie sprzyjał. Nawet na moment podniosła swój łeb, żeby mówiąc to spojrzeć się mu w ślepia(o ile nie protestował i swoje otworzył).
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, ciepło i z widoczną radością. W przeciwieństwie do Błyska nie było po niej widać nawet najmniejszego zmartwienia czy niepewności. Od dawna chciała być szczerze kochana, bo nie potrafiła powiedzieć, czy związek z Berim był prawdziwy. Niby go znała, myślała że po prostu się zmienił i przestał ją kochać. Ale kiedy Błysk powiedział, że pomarańczowy był taki od dawna, o czym nawet nie wiedziała..... Może od początku nie było to prawdziwe. Może..., może teraz w końcu mogła poznać miłość? Niby gdzieś w głębi się martwiła, żeby to wszystko się nie powtórzyło, ale pozytywne myśli przytłaczały, zasłaniały jakiekolwiek negatywne w tej chwili. Płynnym, wolnym ruchem głowy wróciła więc do wtulania się, aby pozwolić na ewentualne kolejne mizianie po pyszczku.
– Już- już raz tak jakby zniknęłam, więc chyba tym bardziej nie mogę drugi, prawda? – Wróciła do mówienia ciszej, tym razem żartobliwym tonem i zakańczając nawet wypowiedź jakimś cichutkim śmiechem. No, ale nawet jeśli Błysk miałby brać to na poważnie, miało to chyba jakiś sens!

: 07 sie 2021, 12:34
autor: Błysk Przeszłości
Zaprzestanie prób jest jak poddanie się. A Błysk się nie poddaje, już nigdy. Życie nigdy nie da czegoś samego od siebie, nie Błyskowi, więc ten nauczył się chwytać się za nawet najcieńsze gałęzie, aby próbować się wspiąć. Był w pełni świadom, że większość z nich nawet go nie utrzyma na uderzenie serca, ale ciągle wierzył w to, że lepiej jest się wspinać i spadać niż siedzieć bezradnie na samym dole i czekać na śmierć. Bo kto wie, może jakaś gałązka okaże się wystarczająco mocna, żeby go podtrzymać?
Oczywiście czując, jak łeb Bryzy od niego się odkleja otworzył swe srebrne ślepia.

– Dziękuję. – Odpowiedział też już normalnie, prosto w jej oczy. Kontynuował swoje delikatne ruchy łbem. Wyraźnie się już uspokoił. Przysunął oczywiście resztę swojego ciała bliżej do boku Bryzy i objął jej tułów swym skrzydłem. Tym razem przycisnął je mocniej i ruszał nim łagodnie, aby poczuć lepiej jej skrzydła pod spodem. Przesunął również i swój ogon ponad tym należącym do niej i wsunął swój latawiec z błon pod jej płetwę ogonową. Wszystko to robił łagodnie, nie chcąc wyjść na kogoś, kto od razu rzuca się jakoś... dziko. To nie było w jego stylu. Po prostu chciał jej dać znać, że jeśli cokolwiek jej się nie będzie podobało, Błysk się z tego ruchu wycofa.
Również cicho zachichotał słysząc ten drobny... "żarcik".

– Tak. – rzekł równie cicho, jak ona, ale było słychać w jego głosie ów rozbawienie.
Minęła chwila ciszy spowitej dźwiękami szumiącej tu rzeki, aby przylepiony do Bryzy samiec zadał jej kolejne pytanie. Odsunął swój łeb łagodnie i popatrzył się jej znów w ślepia.

– Może... Może chciałabyś przepłynąć się tą rzeką do domu razem ze mną? Taka mała wycieczka, hm? – zagaił spokojnie i niekontrolowanym ruchem łbem i ślepiami lekko machnął w dół rzeki.

: 08 sie 2021, 11:07
autor: Fenomenalna Flądra
Całkowicie zapomniała że jest na wspólnych. Ułożenie łba i ciała pozwoliło jej na całkowite odpłynięcie i najprawdopodobniej, jeśli siedzieliby tak dalej, w końcu by zasnęła. Tak jak jeszcze przed rozmową delikatnie wzdrygnęła się na dotyk ogonem, tak teraz, po niemalże odpłynięciu, nie protestowała w żaden sposób. Tak samo na skrzydło i dalsze mizianie. Po prostu bajka. Miała nadzieję, że nie skończy się na mizianiu, bliskości. W miłości przecież chodziło o więcej i sama była gotowa dać więcej. Zaufanie, wsparcie. Oby tym razem znów nie skończyło się to jednostronnie. Po ostatnim razie wiele się nauczyła i nie dałaby się raczej znów tak zwieźć, nie dałaby się manipulować.
Nie, nie może teraz tak czarno o wszystkim myśleć. Przecież nic złego się nie dzieje, trzeba być dobrej myśli. Leniwie otarła się, odwracając ponownie do niego łeb, gdy ten chciał coś powiedzieć. Skinęła łagodnie mordką potakująco na propozycję. Niby mieli płynąć, ale jeszcze na chwilę oparła się o jego szyję. Była jednak gotowa się odkleić, kiedy Błysk ruszy pierwszy.

: 09 sie 2021, 12:47
autor: Błysk Przeszłości
Powrócił swym wzrokiem na Bryzę i nie ruszał się jeszcze z miejsca.
Cicho zamruczał, gdy oparła się o jego szyję. Uśmiechnął się jeszcze bardziej. i ponownie zamknął swe ślepia.
Po kilku uderzeniach serca odezwał się ciepłym, spokojnym głosem.

– Tylko jeszcze chwilę, dobrze? Przyjemnie tu. Tym bardziej z tobą. – I zaraz po tym ułożył spód swojego pyska na tym należącym do Bryzy i... cóż, bez żadnego impulsu do opuszczenia tego miejsca, ów "chwila" trwałaby dobre kilkanaście minut.
Przez ten czas morski samiec, mimo wyrzucenia z siebie tego, co chciał, wciąż walczył w środku z demonami przeszłości, szeptającymi mu już przez większą część jego życia najgorsze scenariusze i najczarniejsze sploty wydarzeń, które mogą mieć miejsce.
Choć teraz w zasadzie... starał cieszyć się chwilą. Co prawda z takim bagażem w umyśle już raczej nigdy nie będzie mu dane stuprocentowe oddanie się tego, czego w życiu pragnął najbardziej, ale lepsze to niż poddanie się nieskończonej pustce.

: 12 sie 2021, 17:07
autor: Fenomenalna Flądra
Skinęła mu potakująco łbem. Bardzo delikatnie, bo dalej czuła się jakby była niemalże w jakimś transie odprężenia, wewnętrznego spokoju. Wycofała delikatnie łeb, kiedy chciał ułożyć się na jej pysku, jednakże jeszcze przed dotknięciem wróciła go z powrotem. Musiała przyznać, że martwiła się o rogi. Znaczy o Błyska. Znaczy o rogi i Błyska. Nie tyle, że mógł się na nie nadziać, bo ostre końcówki znajdywały się daleko z tyłu. Bardziej bała się, że może między nimi się zakleszczyć, albo że będzie mu tak po prostu niewygodnie. Trzeba przyznać że różki na pewno nie były stworzone przez siły wyższe w celach "okazywania czułości" ale też nie w celach obronnych. Były... dziwne. Ładne, ale jakoś nigdy ich nie lubiła.
Mruknęła jednak przeciągle, okazując swoje zadowolenie. Naprawdę było jej tak bardzo... szczęśliwie, przyjemnie, spokojnie. Pasowało tu bardzo dużo określeń. Ale może rzeczywiście lepiej będzie wrócić do jaskini i najwyżej tam oddać się dalszemu mizianiu niż tutaj, gdzie smrody innych stad mogły wpaść nieproszone?

: 16 sie 2021, 10:43
autor: Błysk Przeszłości
Cóż, więc po określonym wyżej czasie, Błysk ostrożnie odwinął swój ogon i odstawił skrzydło na swoje miejsce. Wstał i z łagodnym uśmiechem przeszedł i stanął przed Bryzą, głębiej w wodzie. Wyciągnął pod wodą swą prawą, przednią łapę w stronę tej należącej do samicy i wskazał ją swoim wzrokiem. Czekał, aż ją złapie sama, z własnej woli. Jeśli by to zrobiła, Błysk zaraz po tym zacząłby cofać się, w stronę głębi zbiornika wodnego, ciągnąc w ten sposób za sobą Bryzę z wciąż pogodnym uśmiechem.
Później, gdy woda była już wystarczająco głęboka, puściłby ją, lecz nie odpływając ani na łuskę od niej obróciłby się tak, by unosić się w wodzie tuż przy niej. Teraz wystarczyło już tylko... cóż, wpłynąć w odpowiednie wpływy rzeczne, aby dostać się do domu. Lecz chyba nikomu z tej dwójki nie było do tego spieszno, prawda? Nikt nikomu nie zabroni po drodze odrobinę się pobawić i wykorzystać ten wspólny czas.
//zt

: 17 sie 2021, 8:52
autor: Fenomenalna Flądra
Podążyła za nim powoli, choć nie miała pojęcia, co znaczyła owa wystawiona łapa. Jakiś cywilizowany gest, którego przez swoje długie życie nie zdążyła się nauczyć. Rozumiała, że ma z nim iść. Widząc że wskazuje swoją łapką na jej łapkę najpierw również podniosła ją w taki sam sposób jak Błysk. Przekrzywiła łeb, bo co to miało znaczyć? Jakieś emocje przesyłane między łapkami? Oh bogowie, ale dziwnie się teraz czuła, że nie wiedziała co zrobić. Zrobiła przygłupią minkę, ale poszła mimo wszystko ku głębi jeziora.

Kiedy już byli wystarczająco głęboko, aby płynąć zamiast chodzenia, Chroma otarła się o jego długą łapę. W sensie, w porównaniu do jej łapek. Miała nadzieję, że nie odpowiedziała jakoś źle. Uśmiechała się przecież tak radośnie, nie mogła mieć złych intencji! Zanim dotrą do jeziora w centrum Terenów Wspólnych mieli jeszcze chwilę na relaks czy bliższe zapoznanie się. Dopiero dalsza droga rzeką na terenach ziemi, znów będzie wymagała wysiłku fizycznego. W końcu będą musieli płynąć pod prąd.

// zt

: 11 gru 2021, 18:57
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Wyciągała Pełnię na spacer już od kilku dni, ale ilekroć próbowała to rozmijali się przez swoje wewnętrzne oscylatory. Ostatecznie Sasanka postawiła na swoim i pewnego wieczora, gdy księżyc lśnił na niebie o północy, polecieli na tereny wspólne. Wylądowali nieopodal srebrzystego stawu.

Hmgpgpfp – wybełkotała kiedy upuściła niesioną przez siebie skrzynię, która z hukiem upadła na ziemię – ale z ciebie samiec, mógłbyś czasem coś ponieść – wymamrotała bardziej sama do siebie niż przywódcy, przesuwając po ziemi tajemnicze pudło, bliżej strumienia.

Zerknęła na niego kątem oka i zastanowiła się czy mu coś wyznać. W sumie, czemu nie?

Bo znowu się pokłócicie?

Nieprawda.

Więęęc, chciałam ci coś powie- – zaczęła ostrożnie, otwierając wieko skrzyni i omal zawału nie dostała kiedy wyskoczył z niej gruby, włochaty ptak. – Na kły Tarrama, co tu robisz?! – zmierzyła kiwi niezadowolonym spojrzeniem, teraz rozumiejąc dlaczego bagaż był tak ciężki. Thahar ważył więcej niż niejedno pisklę. Nadal nie rozumiała jakim cudem zasuwał na tych tycich nóżkach.

: 11 gru 2021, 19:33
autor: Wspomnienie Nocy
Noc? Nie robiło mu to większej różnicy, po Jirinie i Lunarze nauczył się nie spać nocami. Zgarnął ze sobą Soubę, która była niespokojna (być może przez wyrastające jej pióra, co pewnie musiało ją swędzieć), a Silvair zostawił z Buruu i Tatakae.
To czemu nie poprosiłaś, gdy ruszaliśmy w drogę? – spytał zaskoczony po wylądowaniu i złożeniu skrzydeł. Wyciągnął szyję zerkając na skrzynię. Pełnia byl typowym samcem, który nie domyślał się zbyt wiele i jeśli nie miał czegoś podetkniętego pod nos, to przeważnie tego nie dostrzegał. Teraz był zdziwiony jej reakcją, bowiem myślał, że Sasanka nie potrzebuje jego pomocy, a jednocześnie był zafascynowany tym, co ze sobą wzięła. Zobaczywszy, że ze skrzyni wyskoczyło jej kiwi, parsknął krótko.
Stęsknił się za Tobą, nie karć go. Można go nawet zrozumieć – wyszczerzył się do niej nim zdołał się ugryźć w język.