Strona 32 z 34
Stara brzoza
: 14 lut 2024, 15:40
autor: Łuna Czaroitu
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Sukces! Przeciwnik unieszkodliwiony… no, częściowo, bo lekko przygniótł Xeriego swoim ciałem. Z początku próbował się podnieść, ale zaraz zrezygnował, bo zmęczone mięśnie już trochę opadły z sił. Rozluźnił więc swoje kończyny, kładąc się całkiem na ziemi, gdy oboje zakończyli tortury. Leżał tak chwilę, by uspokoić nieco oddech.
– Ta, to było trochę nieczyste zagranie. – zaśmiał się, zerkając w jego dwie pary oczu. Hm, nie spodziewał się, że jego skóra w niektórych miejscach może być tak… wrażliwa.
– Ale dobrze. Teraz też wiem gdzie jest twój słaby punkt. – wyszczerzył kiełki z odrobiną złośliwości. Umilkł na chwilę słysząc ten… komplement? Nie bardzo wiedział jak to odebrać, ale chyba rzeczywiście nie śmiał się często. Nawet on nie wiedział, że potrafi tak brzmieć.
– A ja się nigdy tyle nie uśmiałem, hah. – Odwrócił wzrok trochę zawstydzony. W odpowiedzi na kolejny przytulas wpierw się troszkę zawahał, ale w końcu podniósł łapę i lekko poklepał Yngwe w okolicy karku.
– Hej, tylko żebyś tam nie zasnął. – dodał żartobliwym tonem, choć sam padał z nóg i obawiał się, żeby nie przysnął na zimnej i mokrej ziemi. Jeszcze by jakieś choróbsko złapali…
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 17 lut 2024, 0:23
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Leżałem spokojnie na tym miękkim i rozwleczonym jak dywanik, samcu. Patrzyłem na niego z lekkim uśmiechem. Szczerym, nawet lekko rozmarzonym, lecz ten starałem się mocno ukryć. Włuchiwałem się w jego ton głosu, przyjemnie wibrujący wśród głuszy bezwietrznej.
– Czasem dobrze wyrzucić z siebie nie tylko złość, śmiech też jest dobry... Oboje znamy swoje słabe punkty... – moja łapka powoli przeczesała futro samca po brzuchu, na którym leżałem. W niektóych miejscach koniuszkami paliczków drażniłem kępkę futerka, czy dwie. Niestety ona drążyła ku górze. Nie wiedziałem, co dalej zrobić. Ot tak leżałem sobie... Przez pewnie moment przez głupi, szczenięcy łepek, przedostał się myśl. Wspomnienie. "A może by tak?" Delikatnie podciągałem się, aby mieć pyszczek bliżej jego pyszczka. Z lekkim wahaniem przyłożyłem swój nos do jego nos. Samic mógł poczuć jak jest ona wilgotna i lekko drzwy, jak ja... W mojej głowie zrobiło się pusto, jedynie zawstydzenie odbijało się od głuchych ścian.
//Xeri
Stara brzoza
: 21 lut 2024, 14:03
autor: Łuna Czaroitu
Leżał praktycznie w bezruchu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Samiec mógł czuć najwyżej jego powolne oddychanie, a Xeri swoje spojrzenie utkwił w powolutku ściemniającym się niebie i leniwie płynących po nim chmurach. Nagle towarzysz zaczął się coś wiercić i przyłożył swój nos, co tylko napełniło Xeriego kolejną dawką konfuzji i zmieszania. Kolejny jakiś przyjacielski gest? Najwyraźniej. Czy ma coś zrobić w związku z tym? Jakoś zareagować? Nie bardzo wiedział. Jedynie zerknął na chwilę na Yngwe, po czym znowu uciekł wzrokiem na niebo. Mruknął cicho. Powinien coś powiedzieć? Nie chciał pozostawać w takiej… niezręcznej ciszy. Wpadł jedynie na pomysł, że może jest to okazja na zdobycie informacji.
– Hej, um… S-spotkałeś Daenjər, co nie? Jaka ona… wtedy była? Jak się zachowywała? – Mówił cicho, ze słyszalną nutą zawahania na początku. Czy powinien o to teraz pytać? Może nie był to najlepszy moment? Trudno mu było ocenić, nie miał takiego wyczucia. Mimo wszystko stwierdził, że może powinien skorzystać z tego spotkania na dowiedzenie się czegoś więcej o współlokatorce jego głowy.
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 22 lut 2024, 1:34
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Widok zawstydzonych i skonfundowanych oczu wynagrodził mi całkowicie moje własne zawstydzenie. Zszedłem z niego, na tyle, aby być ciągle w zasięgu puchatego futerka, lecz tym razem leżałem plecami na ziemi. Niebo zaczęło przyjmować ciemniejsze barwy. Szkoda... Nie chciałemby on się kończył. Mógł trwać wiecznie... Z moich myśli wyrwało mnie jego pytanie, o Kamieniarę. Spojrzałem na jego pyszczek. Kolejne zmieszania i zawahania. Z uśmiechem na mordce zamyśliłem się na chwilę.
– Na pierwszy rzut oka, brawurowa, trochę harda. W tym pozytywnym sensie. Dosłownie wpadłem na nią za pisklęcia. Mokra trawa i zbocze. Miałem nawet miękkie lądowanie... – zachichotałem cicho – Na pewno ma fiksację na punkcie kamieni szlachetnych. Szkoda, że nie umiała czarować. Podobno kryształy w mojej linii krwi są wrażliwe na maddarę. Obiecaliśmy sobie ze jeśli jedno nauczycie się magii, to nauczy drugie tej sztuki. Bardzo chciała ujrzeć jaki kolor przyjmie mój fluoryt wyrastający z ciała. – lekko poprawiłem się, mogąc dopasować się bardziej do ciepła towarzysza.
Xeri
Stara brzoza
: 25 lut 2024, 19:00
autor: Łuna Czaroitu
Wziął po cichu trochę głębszy oddech, gdy młodszy towarzysz podniósł się i położył obok. Słuchał odpowiedzi dalej obserwując chmury. Hmm… Skoro dogadali się przy pierwszym spotkaniu…
– Czyli nie zawsze jest jakoś wrogo nastawiona… – bardziej wymamrotał. Po tych kilku sytuacjach, które akurat pamięta ukształtował sobie niewyraźny obraz Daenjər jako smoka bardziej… brutalnego? Cóż, przynajmniej po tych paru sprzeczkach sprawiała raczej wrażenie mniej delikatnego czy miłego osobnika… – Cieszę się, że… znaleźliście jakiś wspólny temat. – zerknął na Yngwe i uśmiechnął się delikatnie. Miał tą świadomość, że mało wie o Dae i nie powinien też za szybko jej oceniać. Choć wolał być ostrożny… Mimo wszystko nawet trochę mu ulżyło, słysząc raczej pozytywne wrażenia ze spotkania Daenjər z Mglistym. – Po prostu… chcę wiedzieć o niej trochę więcej. Dziękuję za informacje... bo sam niewiele pamiętam. – zaśmiał się trochę niezręcznie, cicho. Miał wrażenie, że jego pytania trochę głupio brzmiały skoro jednak... powinien pamiętać. – Hmm, wrażliwe na maddarę? Zmieniają kolor gdy używasz magii? Czy na inne źródła też reaguje? – odniósł się do kwestii fluorytu wyraźnie zaciekawiony. Nie liczył na to, że młodzik musiał znać odpowiedź, ale… skoro to rodzinne to może coś o tym słyszał?
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 25 lut 2024, 22:50
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Na jego słowa ruszyłem jedynie uszami. Czułem, iż kierował je bardziej w świat niż do mnie. Dobrze jest czasem obawy swe na głos wypowiedzieć. Nie znajomość siebie zawsze bolała, kończyła się źle patrz na mnie? Nie wróć, patrz na tamtego mnie, w ciele mego ojca, co za swoją głupotę zapłacił otwartym gardłem.
– Spokojnie. Wiedza jest ważna jak i balans między wami. – odpowiedziałem lekko zamyślony. Nagle coś mi wpadło do głowy. Usiadłem jakbym dostał w zad. Spojrzałem na niego z uśmiechem – Próbowałeś medytacji? Wewnętrzny dialog i te sprawy? Zapytaj Cioci Veir, ona podobno umie w takie rzeczy. – szczery uśmiech nie znikał z pyszczka. Zawsze to lepsze niż błądzenie jak ślepy i głuchy we mgle...
....Na kolejne pytanie kiwnąłem łepetyną z miłym uśmiechem. Tutaj ponownie jak wtedy, łapa powędrowała na kark, wymacując jeden z kolców. W ten do uszu samca mógł dotrzeć nieprzyjemny trzask. Wyciągnąłem ułamany kolec spomiędzy grzywy i podałem mu przed pysk
– Ma kolor bursztynu i żółci cyrkoni. A teraz... – zamknąłem oczy, ponownie jak na treningach zaciągałem moc ze źródła i przekierowałem do łapy. W niej pojawił się mały płonień, zaś fluoryt zabłyszczał na bursztynowy odcień pomarańczowego. – Podobno u ojca w zależności od... Kto miał ciało, było takie albo fioletowe niczym to mięciutkie futerko, jakie masz na brzuchu... – wypaliłem mimowolnie. Dopiero gdy do mnie dotarło, co powiedziałem. Twór znikł, a mnie sparaliżował wstyd. Głupi ja, mówiący bez ogródek co myślę...
Alternatywna Łuska
Stara brzoza
: 02 mar 2024, 20:01
autor: Łuna Czaroitu
– Wewnętrzny dialog…? – Zamyślił się na moment, wspominając swoją pierwsza naukę maddary. – W sumie… chyba coś podobnego już miało miejsce… – Choć było to wtedy dosyć męczące. Ale może jednak da się to jakoś… wyćwiczyć? Opracować lepszy sposób? – Hm, dobrze, zapytam, jeśli kiedyś ją spotkam. – uśmiechnął się do rozmówcy, mrużąc odrobinę oczy.
Jedno z długich uszu drgnęło, gdy dotarł do niego trzask. Uśmiech z pyska samca szybko zniknął, zastąpiony bardziej skonfundowanym i nieco zmartwionym wyrazem.
– Yy- Co ty- – Zaciął się, obserwując, jak Yngwe wyciąga kawałek kolca z grzywy. Domyślał się odpowiedzi, że nie ma co się przejmować bo zapewne kryształ odrośnie, ale… nie musiał tak po prostu poświęcać ślicznego kamyczka tylko po to, żeby mu pokazać… Nawet jeśli Xeri rzeczywiście był zaciekawiony tym tematem. – N-nie musiałeś go odrywać… – dodał z lekkim zakłopotaniem. Szybko mu jednak przeszło, gdy towarzysz zaprezentował reakcję kryształu na maddarę.
– Ale ślicznie świeci! – Przyglądał się uważnie błyszczącemu kawałkowi. Podniósł wzrok na Yngwe, gdy zaczął dalej opowiadać. Nigdy wcześniej nie spotkał się z czymś takim. Smoki i maddara potrafiły być tak interesujące! Po chwili zauważył nagłe zawstydzenie rozmówcy, ale nie bardzo wiedział co o tym myśleć. O tym, że ktoś zwracał tak uwagę na jego futerko… Uciekł na moment wzrokiem na bok. Powinien się cieszyć? Chyba… Odchrząknął cicho, jakby rozpraszając swoje własne zawstydzenie i z powrotem skierował ślepia w stronę Mglistego. – Ooh, ciekawe… Czyli różnie reaguje… – Przyłożył łapkę do pyska w zastanowieniu. – Myślisz, że… też mógłbym spróbować? – Przekrzywił łebek na bok.
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 03 mar 2024, 1:25
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Nawet uwierzyłem w szczerość słów samca, niestety tutaj kłamstwo będzie tylko trucizną dla samego siebie. Lepiej by prawdziwie podszedł do tej drobnej medytacji...
....Nie specjalnie przejąłem się szokiem samca, na swój czym. Od ułamał się przypadkiem. Bywa... Zawstydziłem się już wcześniej, słowami pochwały, które tak rzadko słyszałem, zaś i własny czyn przelał moja wytrzymałość. Niestety tym razem dłużej zajęło mi wyjście z tego zawstydzenia. Kolejny oddech i słowa, aby być w miarę poważny... Och? Chce spróbować. Niemrawo ruszyłem psykiem, sięgając do jego łapy, dając mu ten kawałek florytu. Mięciutka była.
– Śmiało. Wierzę, że Ci się uda. – uśmiechnąłem się delikatnie i czekałem, na jaki kolor się on rozświetli...
Alternatywna Łuska
Stara brzoza
: 07 mar 2024, 22:26
autor: Łuna Czaroitu
Przyjazny uśmiech pojawił się znów na pysku, gdy Xeri przyjął podany mu kryształek. Podniósł łapę bliżej głowy, by dokładniej obejrzeć kawałek minerału, obracając go przez chwilę w palcach. Z powrotem obniżył kończynę, po czym sięgnął do źródła i część mocy przekierował do łapy. Tuż nad nią pojawiła mała kuleczka jasnego światła, a fluoryt zabłyszczał odcieniem lawendy.
– Rzeczywiście! – Nie odrywał wzroku od kamyczka, zachwycony tym, co widzi. Ile on by dał, żeby na nim też rosły świecące kryształki! – Hmm, ciekawe czy w takim razie przybrałby też inny kolor przy Daenjər. – zastanawiał się na głos.
Trwało to chwilę, ale gdy już się napatrzył, odciął dopływ maddary i wyciągnął łapkę bliżej Yngwe, gdyby chciał odebrać fluoryt. Choć trzymał się nadziei, że mógłby go zatrzymać… No ale… w końcu to odłamek jego rogu. Nie wiedział, jak Mglisty mógłby to odebrać, więc nie chciał niczego takiego wymagać. Tak jakoś… głupio mu było. W ogóle o tym myśleć.
– Dziękuję, że mi to pokazałeś. – wyszczerzył nieco ząbki, podnosząc odrobinę łapę. – Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Jest niesamowite. – Oderwał na chwilę wzrok od rozmówcy, by uciec nim w niebo. – I… D-dziękuję ci... Za dzisiaj. Chyba ostatnio potrzebowałem takiej… hm, odskoczni od codzienności. –
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 07 mar 2024, 22:46
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Kolor, jaki zaprezentował, był taki śliczny, przyjazny i kojarzył się z ususzonym kwiatami w tamtym dzienniku. Przyglądałem się mu z zapartym tchem i chęcią porwania tego pięknego widoku, uwietrznieniu go. Moje serce znowu lekko przyśpieszyło, a chcica na wszystko, co błyszczące dała o lekko znać. Oblizałem nieświadomie pysk. Z tego stanu wyrwał mnie jego głos.
– Też jestem ciekaw. Niby chciałbym zobaczyć, choć nie wiem, czy przyćmi twój blask, Lawendowy Smoku. – delikatnie wyszczerzyłem kiełki, a kiedy chciał mi go oddać.
...Widząc niepewny ruch łapy z fluorytem, podniosłem obie i objąłem nimi jego łapę, by zamknąć kamień w jego wnętrzu.
– Niech Ci przypomina o tym miłym dniu i nie musisz dziękować. Światło każdej duszy się przydaje. Mrok w sercach i umyśle trzeba rozganiać. Czasem serce umocnić, a ciału dać odpocząć. – wymruczałem i szybkim ruchem zanurkowałem w futro na wysokości piersi, a wraz z tym rozbrzmiał mój pomruk pełny zadowolenia. Polubiłem tę miękkość. Móc zawsze spać na takiej poduszce...
Alternatywna Łuska
Stara brzoza
: 11 mar 2024, 23:27
autor: Łuna Czaroitu
– B-blask…? – szepnął, uciekając na moment wzrokiem, kierując ślepia na ziemię. Lawendowy… Hm, może nie brzmiało tak źle…? Tylko, em… To był komplement? Trochę nie wiedział jak zareagować… Nie wiedział, tak więc odchrząknął cicho, lekko speszony, po czym podniósł z powrotem wzrok i odwzajemnił przyjazny uśmiech. Po chwili jednak mimika znów szybko się zmieniła, a Xeri zamrugał powoli z lekkim zdziwieniem.
– Jesteś pewny? – Spojrzał jak zaciska kryształek w jego łapie. – Dziękuję… Może i masz rację. – uniósł kąciki ust, aż… – Uh- – Z pyska uciekło cicho trochę powietrza, gdy młodszy towarzysz ponownie rzucił się na fioletowe futerko. Xeri zaśmiał się nieco niezręcznie, a wolną łapą objął delikatnie szyję Yngwe. Obawiał się trochę, że sprawia wrażenie zbyt neutralnego, obojętnego… Głównie z tego względu, że nie był jakoś przyzwyczajony do tego typu… okazywania sympatii. A może sam nie wiedział, co powinien w danej chwili dokładnie czuć…? Zastanawiał się czasem, czy inni mogli postrzegać go jako nieco oziębłego... Choć starał się taki nie być.
– Hmm… Chyba powinienem powoli wracać… – wymamrotał po chwili, trochę niechętnie, gdy spoglądał w ściemniające się niebo. Wolał nie wracać w całkowitej ciemności… Dobrze wiedział, że może łatwo się zgubić.
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 14 mar 2024, 15:45
autor: Pryzmatyczny Kolec
....To słodkie zawstydzenie, pełne niepewności tak bardzo ujęło mnie. Lubiłem tego smoka. Mruczałem cicho tak wtulony w niego. Czułem jego łapę i nieświadomie głową naciskałem na nią. Nie chciałem by taka drobna przyjemność tak szybko znikła. Może to dziwne, trochę nieprawidłowe pokazywać tę stronę tak świeżo poznanej duszyczce.
– Dziękuję. – podniosłem lekko głowę. Na mym pysku widniał szczery uśmiech wdzięku pełny. Zbliżyłem łapę do jego pyska i podrapałem lekko przy uchu. Widziałem jak się ściemnia. Nie chciałem odchodzić, lecz musiałem. Nie mogłem zostać tutaj na noc. Podniosłem się delikatnie z fioletowego towarzysza i Szkoda, ze ten czas tak szybko mija. Będę musiał już wracać... – spojrzałem na chylące się ku zachodowi słońce. Nie chciałem by szedł sam w mrokach. – Mam nadzieję, że się spotkamy, Xeri. – mówiąc to podniosłem się na tyle, by móc pyskiem dotrzeć do jego polika, który zwilżyłem swoim przyjacielskim liźnięciem. Będą jeszcze tak wysoko, szybko wyrwałem jedno z piór kaptura i wsadziłem mu za ucho. Krok w tył. Szybkie spojrzenie i lekkie kiwnięcie pyskiem.
– Powtórzy to kiedyś, Przyjacielu! To już czas... Muszę iść, ty też powinieneś... Bywaj... – odwróciłem się i ruszyłem w stronę obozu mgieł i jego labiryntu.
/zt jeśli nie zostanie zatrzymany
Alternatywna Łuska
Stara brzoza
: 15 mar 2024, 19:01
autor: Łuna Czaroitu
Długie ucho delikatnie drgnęło, gdy zbliżyła się do niego łapka. Znowu jakieś sztuczki? Drażniące skórę łaskotki? Już miał unieść odrobinę kończynę, by w razie potrzeby przeprowadzić kontratak, ale powstrzymał się, gdy Yngwe zaczął się żegnać.
– Pewnie, że się spotkamy! W końcu mamy obiecany rewanż. – Uśmiechnął się ciepło. Wzdrygnął się lekko, czując wilgotny język na pysku i zamarł na chwilę zmieszany. Eee. Cóż. Kolejny przyjacielski gest, do którego nie jest przyzwyczajony. Prawie nie zauważył, jak perłowofutry umieścił piórko za jego uchem. Zamrugał parę razu i dopiero się otrzasnął.
– D-dziękuję! Do następnego razu! – Kiwnął łbem, podniósł się i… rozglądał się przez chwilkę dookoła, zanim ogarnął kierunek powrotu i spokojnym krokiem ruszył w stronę obozu.
// ZT
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 03 sie 2024, 21:57
autor: Mistrz Gry
Nad terenami smoków zaczęły pojawiać się tajemnicze Lampiony Szczęścia, które na nocnym niebie były doskonale widoczne. Jak na takie papierowe cuda, były naprawdę spore! Sprawne oko zauważyłoby, że coś jest do nich przyczepione, ale co dokładnie? Ciężko powiedzieć z takiej odległości.
Jeden lampion leciał nad Starą Brzozą, zdawał się w dziwny sposób nad nią kołować, co nie miało żadnego sensu! Lampionowi towarzyszyły płatki niebieskiego kwiatu, jakby spadały razem z nim... definitywnie nie były to zwykłe, papierowe twory. Do tego te dziwne odgłosy ciumkania. Cium, cium, cium. Prawie jak szelest wiatru, ale nie do końca.
Gdy już lampion kilkukrotnie okrążył Starą Brzozę, ruszył dalej. Czasami pikował niczym smoki, znajdując się przez momenty bardzo blisko nad ziemią, dawało to szansę przedstawicielom rasy bezskrzydłej, zwłaszcza, że mogli się wspierać maddarą. To teraz... komu uda się go dopaść jako pierwszemu? Czas złapać je wszystkie!
Link do zasad jest tutaj
Zapraszam do pogoni za lampionem! Można wygrać zaproszenie na bal i różne fabularne oraz mechaniczne przedmioty! Jednak uważajcie, kto wie, gdzie was zaprowadzą.
Stara brzoza
: 03 sie 2024, 22:01
autor: Tonacje Deszczu
Nocne spacery zaczynały powoli do niej przemawiać. Lubiła gwiazdy. Potrafiła leżeć na trawiastym zboczu i wpatrywać się w nie godzinami, licząc raz po raz spadające tu i ówdzie światła, którym nie towarzyszyły żadne życzenia. Tego razu jednak coś innego przykuło jej spojrzenie. Coś co przez firmament płynęło nienaturalnie leniwie.
Zamrugała. Przetarła jeszcze oczy, sądząc, że przez to chore zwyczajnie jej się przewidziało, ale nie. Podniosła się powoli, otrzepała napuszoną sierść i rozpostarła skrzydła. Z początku miała podlecieć tylko kawałek, ale kiedy zauważyła, że to faktycznie jakiś poruszający się obiekt, postanowiła go sięgnąć. Poruszyła skrzydłami zręczniej i szybciej, aby móc znaleźć się obok tak prędko, jak to możliwe.
Była jednak ostrożna – nie wiedziała, z czym ma do czynienia. Sięgnęła więc po źródło. Otoczyła lampion transparentnymi wstęgami, które upstrzone były migoczącymi drobinkami, niczym nieróżniącymi się od tych, jakie miała nad swoją głową. Chciała podtrzymać twór na tyle długo, aby móc przyciągnąć lampion bliżej, by go obejrzeć, choć pierwszy raz musiała tkać w.... praktycznie biegu.
//Moc+MP.
Obok niej zas nieustannie kołował Sgaeyl. Puchacz rozglądał się dookoła, choć wzrok raz po raz również uciekał mu do swiatełka.
Stara brzoza
: 03 sie 2024, 22:25
autor: Krewetkowe Lato
Zastanawiała się nad tym, o czym ostatnio dowiedziała się od zielonego taty. Dusze zmarłych smoków, spoglądające na nich spomiędzy gwiazd... Brzmiało fascynująco. Rozmyślając nad tym konceptem w grocie, wtulona w pluszaka Uessassa nie wytrzymała w końcu i poderwała się, by poczłapać do Coohry.
– Nie mogę zasnąć... Pójdziesz ze mną na spacer..? – trąciła misia łapą, by dodatkowo go pobudzić. Radości mu tym pewnie nie sprawiała, ale mimo nauk z tatą wiele jej jeszcze brakowało do wystarczającej samoobrony. Poczekała więc, aż kompan taty wstanie i pójdzie za nią, na co uśmiechnęła się do niego pięknie i pognała wesoło do wyjścia z groty.
Czyste niebo było pięknie upstrzone gwiazdami i młoda szła przed siebie ze wzrokiem utkwionym w górze. Czasem się przez to potykała, ale nie było to nic poważniejszego niż jakieś siniaki. W pewnym momencie jej uwagę przykuło jednak coś dziwnego... Większa gwiazda?? Taka żółta... i jeszcze się rusza!! I to całkiem nisko....
Bez ostrzeżenia pomknęła do przodu, chcąc zrozumieć co to jest. Wtedy zauważyła jeszcze coś... a właściwie kogoś!!
– CZEEŚĆ, TONACJEEEE!! – krzyknęła radośnie na widok Piastunki. Czy ona też goniła za tą dziwną gwiazdą? – ŁAPIESZ GWIAZDY?? – dopytała, zatrzymując się wreszcie. Chciałaby dołączyć do śnieżnofutrej, ale jedyne co mogła zrobić, to obserwować z ziemi. Znów poczuła dziwną tęsknotę za umiejętnością latania, której przecież nigdy nie zyska...
◇ Tonacje Deszczu ◇
Stara brzoza
: 03 sie 2024, 23:09
autor: Mistrz Gry
Pierwszy lampion to prawdziwy weteran wojenny, używano go do wielu festiwali i bali maskowych, a on zawsze w końcu wracał, niczym bumerang. Na sobie miał liczne blizny wojenne, delikatne zadrapania po spotkaniach z groźnymi gałęziami drzew. Co chce przekazać tutaj narrator? Nie będzie łatwo z takim czempionem przestworzy!
Tonacje Deszczu brawurowo przystąpiła do złapania lampionu i udało jej się! Maddara na szczęście była wystarczająco silna, żeby okiełznać tą papierową bestię, a Shenjë mogła obserwować jak ich cel rzuca się i wierzga, niemal staje na dwóch przednich łapach (gdyby tylko je miał), cóż za demon! W końcu jednak ustąpił i powoli zaczął zbliżać się do smoczycy. Ta nieźle się namęczyła, pracując nad swoim tworem podczas biegu, ale było warto! Ziemista mogła przeczytać treść wiadomości
"Królowa Nocy i Vallater zaprasza ciebie na największe wydarzenie na Wyspie Nowiu, Bal Maskowy! W Dworze Nocy, wspaniałym zamku będzie odbywało się kilkudniowe święto, pełne atrakcji, poczęstunków i osobistości z całego archipelagu. O bezpieczeństwo będzie dbał Zakon Rycerzy. Całe Vallater będzie żyło tym wydarzeniem, zapraszamy do odwiedzenia miasta, jak i innych rejonów Wyspy Nowiu. By wziąć udział w Balu, konieczne jest posiadanie maski karnawałowej! Stwórz własną, albo nabądź jedną na miejscu. Mamy nadzieję, że będziesz bawić się wspaniale.
Chwała Wiecznej Nocy!"
Shenje natomiast mogła patrzeć, jak lampion zostaje przechwycony przez Tonacje Deszczu, ale ta mogła się podzielić z młodą! Może jeżeli będą współpracować, to będzie im łatwiej?
Nagle z lampionu zaczęła wydobywać się jeszcze jedna karteczka, która głosiła, co następuje...
"Jest jedno miejsce, jednocześnie zimne i gorące, prawdziwe przeciwieństwo, jednak wkrótce zaniknie. W domenie zimna na terenach wam znanych stopniowo się kurczy... może już niedługo przestanie być ciepłe. Szukajcie w tym miejscu symbolu nocy i metamorfozy."
Shenjë, Tonacje Deszczu
Stara brzoza
: 04 sie 2024, 0:48
autor: Tonacje Deszczu
Kiedy pochwyciła lampion, prędko wsunęła i jedną i drugą karteczkę do torby, żeby przypadkiem jej nic nie zwiało. Zamknęła ją i przycisnęła łapą do swojego boku, drugą zaś mocno obejmując wciąż świecący obiekt, z którym skierowała się ku Shenjë. Wylądowała ostrożnie i zaśmiała się cicho pod nosem, po czym usiadła.
– Nawet udało się złapać! Kto by pomyślał... dziwna rzecz... – powiedziała, obracając ją w łapach z każdej strony. Kiedy skończyła pierwsze oględziny, świecący lampion postawiła tuż przed nosem młódki.
– I wciąż nie gaśnie. Była doczepiona karteczka... – powiedziała, po czym przeczytała jej treść na głos. – Hmmm. Może poszukamy tego miejsca, co? – proponuje z uśmiechem, zachęcająco kiwając głową.
ZT.
Stara brzoza
: 04 sie 2024, 13:37
autor: Krewetkowe Lato
Obserwowała z zachwytem cały proces i zauważyła, jak z lampionu wypadają kartki. Z pytaniami zaczekała jednak, aż Piastunka zleci do niej na dół.
– Ale fajnyyyy.... – przyglądała się lampionowi razem z Tonacjami, zachwycona ślicznym przedmiotem. – O, właśnie!! Co tam pisze?? – wtrąciła z ciekawością, gdy śnieżnofutra przypomniała o karteczce. Choć słuchała treści... niewiele z niej załapała. – To... jakaś zagadka..? – mruknęła pod nosem.
Na propozycję Piastunki podskoczyła radośnie.
– TAAK, chodźmy, chodźmy!! – odwróciła się do Coohry i pacnęła go łapką lekko, by zachęcić go do dalszej wyprawy. Po tym ruszyła wesoło za Tonacjami.
Stara brzoza
: 17 lut 2025, 23:13
autor: Gadożer
—Po długim spotkaniu ze smokiem nazywającym się Barwy w końcu mogła ruszyć dalej. Nie została jednoznacznie przepędzona ani przyjęta w uściskach więc chyba nie było źle. Przemknęła się ku terenom wspólnym gdzie zapachów Wolnych było jeszcze więcej. Intrygujące ile żyło tu smoków. I ponoć dzieliły się na trzy stada. Czy byli w nich równie wolni?
Znalazła sobie miejsce w bardzo starej brzozie. Biel jej kory niemal zlewał się ze śniegiem zalegającym wokół. Usiadła pod nią o ironio niezwykle do niej pasując. Pień brzozy poprzecinany był czarnymi pasami tak jak i jej pysk oraz szyję zdobiły szramy i blizny. Przekrzywiła głowę w bok i obserwowała w ciszy jak wróbelki to opadały na ziemię coś dziobiąc to wzlatywały ku górze poza smoczy zasięg. Jeszcze nie odczuwała głodu, ale czuła jak jego cień wisiał jej nad głową...
Stara brzoza
: 18 lut 2025, 13:19
autor: Nieskalany Wiatrem
Charakterystyczny łopot skrzydeł rozległ się przy starej brzozie. Błoniaste skrzydła młóciły powietrze, kiedy na powalonej sośnie lądował biały smok. Postawił swoje łapy na jej pniu, czepiając się szponami jej drewna i zrzucając zeń czapy śniegu. Z góry widział, że może być to fajny punkt widokowy i postanowił samemu sprawdzić jaki będzie stąd widok.
Nim jednak całkowicie się tym przejął, nabierając w zmęczone płuca powietrze, wyczuł w chłodzie ciepłą woń. Zaciągnął się nią obracając łeb i znieruchomiał na chwilę dostrzegając obcą. Błękitne ślepia zalśniły, kiedy mierzył ją spojrzeniem. Nie wiedział co zrobić. Czy musi coś zrobić? To w końcu tereny wspólne. Każdy może tu być. Tak samo on, jak i nieznajoma. Ale właśnie. Nieznajoma.
Zignorował.
Odwrócił od niej spojrzenie, poruszył nim w górę wzdłuż pniu brzozy, a w końcu odwrócił się całkiem. Zeskoczył z drzewa zamierzając pójść sobie dalej. Do Szklanego Zagajnika.
[ Gadożer ]