Strona 32 z 39
Polana
: 17 maja 2023, 20:14
autor: Udany Połów
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słysząc odpowiedź smoka miał przed umysłem tylko jedno stwierdzenie co to może być. Być może to wina doświadczenia? Gdyż pamiętny, podobny charakter tego uczucia, które opisuje samiec otaczało go całe dzieciństwo. Stracił je zbyt wcześnie albo po prostu za nim tęskni tak jak smoki dorosłe za czasami, kiedy były pisklętami. A być może myli je z jakimś innym uczuciem? Jednak ten samczyk nie miał w istocie pojęcia o innym rodzaju tej sympatii, o jakim inna podświadomość podejrzewała... Znając je od rodzica, od znajomych, od stada, nie znając go między parującymi się gadami. A może słusznie? Może słusznie zakładał to co zakładał? Jednak on się nad tym nie rozwodził tym razem. Wewnętrznie czuł, że czymś to się różni od przyszłego stwierdzenia, że to nie było to samo co odczuwał od matki oraz do matki, lecz wciąż było określane jednym i tym samym słowem. – Może odczuł od samca miłość? Podkreślając, że on, mając na myśli miłość, myślał o cieple i opiekuńczości matki. – Jak daleko było to od prawdy?
Samczyk sam powątpiewał w swoje uczucia, jednak dawał się ponieść tym, które znał najlepiej.
Jednak w tym fragmencie skupiał się na sobie. A co kiedy zwrócił uwagę na smoka?
Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Jednak w jednej chwili podnosił się po czym, do czego samiec mógł już być przyzwyczajony albo znowu zdziwić się bliskością samczyka, otarł się bokiem pyska o jego pysk. Nie była to sytuacja, w której czuł się pewny, bo wciąż nie widział czy Kwiatu nie przeszkadza taka bliskość, lecz samczyk inaczej nie nauczył się okazywać uczuć. Posądził o to, że zbliżył się do samca, a każdy, którego lubił mógł spodziewać się nie tylko powitań przez gesty oraz dotyk. Umysł bił się chwilę z tym co czuła dusza, a ciało przez to nie wiedziało co robić i robiło co podpowiadały mu odruchy. Co znaczy: kolejno przysiadł na tylnych łapach unosząc przód ciała w górę tak, że załapał prawą łapą za nadgarstek drugiej łapy. Ogon delikatnie przesuwał się po baranim runie jakby je głaskał. W tym momencie był wysoki jak tak siedział, więc popatrzył w dół na smoka, lecz zdawał się nie koniecznie zwracać uwagi z tej różnicy wzrostu. Poruszał wąsami i odezwał się.
Nie przepraszaj. Mnie nie masz za co. Przeprasza się istoty, którym krzywdę poczynilimmy. A nieidealno to rzecz smoka. Puki wciąż jesteśmy smoki to jest dobrze. Puki staramy się być smoki nie trzeba przepraszać. Lubienie nie jest zła rzecz. Także ja cię polubiłem. Doceniam twój ogień. Sympatyzuje mnie do ciebie.
Czy to dobrze? Jeśli nie, to dlaczego ma być to źle.
Kwiat Uessasa
Polana
: 19 maja 2023, 15:33
autor: Kwiat Uessasa
Kolejne gęsty, czyny i uczucia, które młodzik rozpalał w starym samcu. Czemu on musi być tak podniecać? Ja już to nazywam wprost. Inaczej tego nazwać mi już nie wypada. Słowa, to nadal tylko słowa. Może jednak... Nie... Patrzyłem na słodszego słona z czułością w oczach. To, co czułem do niego sam nie wiedziałem dokładnie czym jest. Czy to rozstrój mego zniszczonego serca? Czy raczej wymysł duszy i tego, kim jestem? Elementem mego wiecznego, nienasyconego głodu i niewyżytego pożądania. Tym bardziej iż on był słodki, uroczy i zachwycał mnie swoją niewinnością. Ponowny jego kontakt z moim pyskiem. Niby to tylko otarcie, przyspiesza rymy sercami, skraca oddech i podsyca ogień wewnątrz. Och smaczku... Wtem on się podniósł, patrzyłem na niego z dołu. Nie przeszkadzało mi to. Ponownie jego głos rozbrzmiał w tej grocie. Był on taki przyjemny dla ucha. Mogłem go słuchać długo... Miał rację, nie potrzebnie przepraszałem. Sam usiadłem przed młodzikiem. Złapałem go za pysk, delikatnie i czułem. Nie mogłem mu zrobić krzywdy, nie chciałem. Pogłaskałem go przez dwa oddechy po pokoju kciukiem. To był moment gdzie porządnie wygrało z rozsądkiem. Posłałem mu lubieżny uśmiech. Zbliżyłem pyszczek do jego pyszczka i złożyłem na nich delikatny pocałunek. Chciałem teraz mu oddać cały świat. Zrzucić go i dać do stóp jego. Uessasie czemu musiałem wdać się z twoją domenę...
Rzeczny Kolec
Polana
: 19 maja 2023, 20:51
autor: Udany Połów
Samcze łapy ujęły go za poliki, zaś młodzieńcze ślepia popatrzyły na ukazany mu w ten sposób Kwiat. Poruszył uszami w geście znaczącym "słucham cię", to samo z uwagą patrzyły na niego ślepia, których spojrzenie na przemian kryło i ukazywało uczucie przyjemności oraz sympatii, która to wypowiedziała się głośniej w chwili dwóch oddechów. Wstępnie lekko spięty, bo nie rozumiał o co chodzi samcowi, lecz później ufnie opuścił rozluźnione, złożone skrzydła i delikatnie drgał ogonem. Powieki zdawać się przymykał, aczkolwiek wzbraniał się przed tym, przez co patrzał na lubieżny obiekt z przymrużeniem ślepi. Ah! Głaszczo mno! Odetchnął, jednak nie zdążył do końca wypuścić powietrza, a nabrał go słyszalnie przez nozdrza. Weń wewnątrz naleciała jedynie wiśniowa woń oraz ziołowa mieszanka. Co sjie zdaszyło? Tliły się pytania umysłu. Serce zabiło mocniej, a w duszy jakby się coś obudziło. Co to było? Nie rozumiał. Jednak zamknął stłoczone myśli wewnątrz umysłu. Instynkt wciął górę, szedł za odruchem ciała, które poddało się przyjmując, choć nie oddając, pocałunek. Wsłuchał się w to co grało mu samcze serce. Zmysły, z nich wszystkich tylko dotyk był najbystrzejszy. To on przyjmował na siebie samczy oddech. Ciepłe powietrze z nozdrzy sprawiało, że zadrżał.
Nieświadomie uniósł łapy, instynktownie pochwycił jedną łapą wieszając się jego prawego rogu, drugą zatrzymując się na lewym spodzie szyji, gdzie szpony delikatniej zaczepiły się o łuski. Przez chwilę napierał na nie, lecz później oba chwyty zelżały. W tym momencie uchylił powieki. –
Kwiat Uessasa
Polana
: 22 maja 2023, 13:54
autor: Kwiat Uessasa
Czułem jak samczyk się spina pod dotykiem moich łap. Jest przy mnie spłoszony niczym sarenka, a jednocześnie zagubiony w odczuciach. Z największą przyjemnością patrzyłem na jego pysk, uroczy i oddany moim łapką. Czułem jego słodkawe usta, lekką woń jego stada i jego samego. Była ona naprawdę delikatna i uderzająca w drapieżne instynkty mojej nieokiełznanej natury. Chciałem go czuć przez chwilę więcej, bardziej. Mieć go tylko dla siebie...
Dopiero po paru uderzeniach serca odsunąłem pyszczek od jego. Patrzyłem na niego z pożądaniem i rozkoszą w oczach. Taki maluszek, a tak namieszał mi w głowie i sercu. Teraz powinien dać mu tutaj jeden wielki raj. Czułem, jak opiera się o mnie, jak zaczepia się o moje łuski. Bijące ciepło, niczym piec. Nie mogłem się powstrzymać, ponownie zbliżyłem pyszczek do niego składając ciutkę odważniejszy, czulszy pocałunek.
Rzeczny Kolec
Polana
: 23 maja 2023, 14:34
autor: Udany Połów
Samiec rozpalał w nim coś czego nazwać nie potrafił. Sprawiał, że nie był zdolny się oderwać, choć tak naprawdę nic fizycznie go nie trzymało. Pragnął trwać w otoczeniu ciepła i miłej wiśniowo-zielnej woni, więc zamiast się wzbraniać nieśmiało chciał tego nie tracić. Wpadł w jego pocałunek niczym zwierzyna w sidła łowcy, z których uwolniony nie był w stanie pojąć czy to prawda czy fikcja, że tak się stało. Pewna obawa pobudziła arytmię serca. Obawa przed tym, że się teraz odsunie. Teraz kiedy dał mu tyle ciepła. Jednak ten popatrzył chętnie przez co sam ze skrywaną ulgą zapatrzył się jasnymi ślepiami w kryształowy pysk.
Drgnął ogonem w niczym spowolnionej rzeczywistości przyjmując drugi wyraz uczucia. Odwzajemnił złożony pocałunek samemu lekko napierając swoim pyskiem do jego.
Kwiat Uessasa
Polana
: 24 maja 2023, 13:36
autor: Kwiat Uessasa
Oba zbliżenia były w umyśle młodego uzdrowiciela tym, co iskra w suchym lesie. Zapłoną, zrzucając swoje ograniczenia. Oddał się swemu instynktowi. Czując jak pocałunek, drobny, czuły i uroczy, został oddany. Sam chciałem w nim trwać i trwać po wieki. Wiecznie czuć jego słodycz i żar. Mieć w trufli jego przyjemną woń. Nie uciekałem, jedynie ogonem skierowałem się do jego, delikatnie głaszcząc swoim po boku ogona jego. Zaś moja łapka z brody sunęła się lekko po szyki w stronę baku i brzucha akwamarynowego adepta. Nie chciałem tego przerywać... Odsunąłem lekko pyszczek do jego pyszczka, co parł na mnie. Widziałem w minimalnej poświecie moich kryształów ślad, nic naszej śliny. Patrzyłem łakomym, a zarazem lubieżnym wzrokiem na niego. Ponownie zbliżyłem się do niego, lecz zamiast złożyć mu trzeci pocałunek, językiem przejechałem po wzdłuż wargi do uszka, które polizałem, a następnie lekko zassałem końcówkę. Chciałem zjeść tego adepta, dać mu tyle przyjemności i raju z moich łap. Dać ciepło i piękno...
Rzeczny Kolec
Polana
: 25 maja 2023, 20:26
autor: Udany Połów
Ogon dotknięty prędko odnalazł to co go głaskało. Powoli i niespiesznie, lecz sprawnie i czule pocierając się łuskami oraz łaskocząc włosiem owinął się wokół ogona. Pochwycił go, ścisnął lekko jakby łapał gałąź, po czym poluzował chwyt. Wycofał trochę zaczynając obejmować go tym razem wokół jednej z końcówki ogona. Choć tym razem jak już zacisnął to nie puścił go. Zatrzymał w tej sytuacji oddając się chwili, kiedy to samcze łapy wędrowały po jego ciele drażniąc system nerwowy, co odbierał te bodźce. Kiedy łapa spoczęła na brzuchu samczyk nabrał trochę głębszy wdech. Odetchnął ciepłym powietrzem, a ciesząca woń skutecznie pozostawiła swój ślad zapachowy w nozdrzach.
Wtem więcej niż woni nabrał zapachu wolgotneg powietrza. Smok się odsunął. Kwiecie... Zajrzał mu w ślepia wychwytując w nich oznaki łakomstwa. Kiedy przybliżył się, sam też poruszył się ku niemu, choć nie spodziewał się, że tym razem skończy w inny sposób niż pocałunek. Zamruczał czując coś w rodzaju łaskotania. Ciepło rozlało się na pysku, którego oznaki skryły turkusowe łuski. Zmrużył ślepia zadowolony. Przez pół przymknięte ślepia dostrzegł szczękę pokrytą świetlnymi kryształami, a zaraz za żuchwą... Poruszył wąsami. Blisko przy jego głowie przesunął pysk na przód i z wyczuciem pochwycił paszczą jego ucho. Dmuchnął ciepłym powietrzem z nozdrzy. Bez większej siły drażnił je, kiedy paszczą zsuwał się z niego. Po tym zsynchronizował poczynania w jeden ruch. Otarł się pyskiem o jego bok pyska, zszedł na szyję, gdzie podobnie ocierał się łuskami pod pyskiem przechodząc na prawy jej bok.
Ciało też lgnęło do Kwiatu. W jednym ruchu, wraz z szyją, podniósł się lekko na łapach i przybliżył się przywierając lewym barkiem, bokiem i szyją do jego torsu, a na co nie było już przestrzeni, czyli dalszy bok oraz zad, przysiadł na ziemi rozwinięty. Ogon zaś wciąż trzymał ogon Kwiatu.
Kwiat Uessasa
Polana
: 29 maja 2023, 20:01
autor: Kwiat Uessasa
Nie zdziwiło mnie, jak szybko mój ogon znalazł jego, a ten niczym imadło go trzymało. Więcej ciepełka i lekkich dreszczy, które wyczuwałem, co przechodziły na wskroś młodzika. Lekka, sucha i a zarazem słodka drewniana woń wymierzona z gliną i słodkowodnymi ziołami wtaczała się w moje nozdrza. Jego uszko było takie dobrze. Moja łapa powoli masowała jego brzuch, próbując dostać się niżej i niżej. Chcąc... móc dostać się do innego źródła ciepła... Lecz nagły oddech na moim uchu, a potem lekki nacisk jego szponów wyrwał z mego gardła stłumiony, mruczący jęk przyjemności. Czemu musiał to odkryć... Mój słaby punkt. Moje biedne uszko... Kolejny drażniący ruch. Kolejny dźwięk wyrwany z mej paszczy. Ooj Tuiti... Słodziaku, który rozgrzewa, rozpala mnie niczym miech kowalski. Nagłe puszczenie, otarcia jego. Oznaczenia mnie, jego nadwyraz słodkimi feromonami. Mojej szyi, torsu. Znów szyi. Czując to, tylko mocniej mruczałem, a mrukiem zakamuflować jęki przyjemności.
+18
Znowu do mnie przylgnął, jeszcze ciaśniej. Jakby chciał stać się ze mną jednością. Choć i to może być za niedługo prawda. Bo wraz z tym uściskiem mógł wyczuć ucisk na brzuchu, a raczej klatce piersiowej. Czegoś, co powolutku sie wyłaniało. Zaś mnie zalała fala wstydu i jeszcze większego pożądania. Spojrzałem w dół na niego na słodkiego i pojętnego. Skarbek, który chcę już zjeść. Pożreć w całości. Oblizałem łakomie pysk, patrząc mu w oczy, spojrzeniem pełnym pożądania. Ponownie położyłem łapę pod jego podbródek, tak aby mógł w paszę złapać sam kciuk. Delikatnie odsunąłem i podniosłem jego pysk i resztę ciała. Powoli dobrałem się do jego szyi. Powoli ją lizałem, drażniłem co jakiś czas kłami, a to wszystko szpon, dwa pod lewym uszkiem. Po chwili puściłem jego szczękę i se swoim językiem kroczyłem w dół. Co jakiś czas lekko zasysałem jego łuski, tworzą pod nimi małe malinki, ukryte pod turkusową zasłoną. Tak kroczyłem powoli, aż dotarłem do jego brzucha. Jest taki słodziutki i mięciutki... tak korciło mnie, by przewrócić go i spętać. Drażnić i dawać przyjemności takich, o których jeszcze nie słyszał...
Rzeczny Kolec
Polana
: 29 maja 2023, 22:02
autor: Udany Połów
Jego furgot nagle stał się dźwiękiem najmilszym na świecie. Poruszył on już żwawo bijącym sercem i przyprawił o łaskotanie uszu. Tak samo mruczenie poruszyło jego wnętrze. W odpowiedzi wypuścił powietrze przez pysk chuchając parą ciepłego powietrza wprost na samcze łuski na szyi łaskocząc je powietrzem i opadającym na nie włosiem z grzywy.
+18
Wtedy już przylgnął do ciała samca. Zmrużył ślepia z przyjemności czując jego ciepło ciała oraz omamiony zapachem jego pożądania. Mruknął czując ucisk na klatce piersiowej, zaraz po tym z dźwięcznym płytkim pomrukiem przymilił się jeszcze do jego skroni nim to na jego własnej spoczął kciuk, a na podbródku reszta łapy. Z lekkim trudem oderwał się od niego, lecz będąc z nim pyskiem w pysk zauroczony popatrzył na niego. Uśmiechnął się chętnie i zaczepnie połaskotał go wąsami po pysku.
Oh?
Ufnie dał się podnieść, a też pomógł mu wspierając się na zadnich łapach. Żaś po tym – Ah! Zamruczał przez zamknięty pysk, kiedy Kwiat pieścił jego szyje. Z rozkoszy przymknął ślepia i odchylił łeb odsłaniając szyje. Czuł jak miejsca przez zeń dotknięte mrowią i łaskoczą, zaś uszy niebezpiecznie nabierają temperatury. Mruczał tuż koło jego uszu. W końcu samiec zaczął schodzić niżej, a on nie wytrzymał i uchylił pysk zionąc ciepłym oddechem, z którym wyrwał się także pomruk. Zasysał się powietrzem przy każdej malince. W pewnym momencie mięśnie zaczęły wiotczeć i kiedy samiec dobierał się do brzucha, on oparł się o jego barki. Nie unosząc łap ugniatał je przez chwile palcami, prawie niczym kot swoje posłanie. Masował tak jego grzbiet czepiając się łusek i z nań to napierając, to odpuszczając. Zadrżał z przejęcia co dalej samiec pocznie.
Tymczasem uniósł złożone skrzydła odsłaniając boki, a niesforny ogon, nie wystarczyło, że merdał końcówką, odwinął się i zawinął ponownie wokół ogona kochanka. A później, kiedy już poprawił chwyt, zacisnął się na nim i tak na razie trwał w oczekiwaniu.
Kwiat Uessasa
Polana
: 29 maja 2023, 22:41
autor: Kwiat Uessasa
+18
Aż dziw bierze, że tak prawie obcy smok, jest tak ufny do obcego smoka... Pomyśleć, że mamy tyle wspólnego... Zachicotałem gdy wąsy tego malca połaskotały mnie po pyszczku. Wtedy tylko jego nos został polizany i dalej wędrował w górę, odsłaniając miejsce moich pieszczot. Jego mruki, dreszcze. Napięcia mięśni, a zaraz po nich rozluźnienie. Nagłe przechylenie młodzika, upadającego na mój bark. Więc taki jest ciężar tego przyjemnego popołudnia. Z gardła wydobył się mruk, gdy ten, nim kocie ugniatało mnie. Oj spokojnie młodziku, będziesz miał co jeszcze dziś ugniatać. Ja zaś nie stopowałem z tymi pocałunkami i liźnięciami. Kroczyłem wytrwale ku dołowi, chcą osiągnąć powoli azymut. Niestety on był zbyt daleko. Nie myśląc wiele, przewróciłem go na plecy. Jedyne co go chroniła to moja maddara. Widząc go tak bezbronnego, sam patrzyłem na niego z władczym, głodnym i niewyżytym uśmiechem, zaś ten mógł zobaczyć mnie, powoli dorastającego do tej sytuacji w powolnych, rytmicznych pulsach. Oblizałem łakomie pysk i delikatnie ugryzłem go w lewą łydkę. Nie chciałem zrobić mu krzywdy, tylko aby poczuł moje kły na łusce i język. Wolną łapką zahaczyłem pazurami zaraz pod ugryzieniem i powoli zjeżdżałem nimi w stronę zadu i lędźwi. Gdzie chciałem ominąć najwrażliwsze miejsca. Przejeżdżając parę łusek obok.
Rzeczny Kolec
Polana
: 30 maja 2023, 7:33
autor: Udany Połów
+18
Pchnięcie. Znów uniesienie, a potem przechył i leżał na grzbiecie. Z okrągłymi ślepiami skupił spojrzenie na pysku samca, a wtedy kolejne emocje ogrzały jego ciało. To był drapieżnik dla którego mógł być zwierzyną... Podgryzanie. MmYyyyghrr. Mamrotał w pomrukach. Poruszył stopą w łaskotkach, a samiec mógł wyczuć pod łuskami mięśnie niezdecydowane napinają się, aby chwilę później dać na odpust. "Masz mnie." Zmrużył ślepia na język i znieruchomiał łapą, kiedy w jego miejsce pojawił się pazur. Ciało poprzez drżenie ciała posyłało mu impulsy, acz ten naprzeciw nim rozchylił bardziej uda, a łeb z braku tchu odchylił kładąc na ziemi jak ciało. Odetchnął przez nozdrza i zajęknął się tęsknie, czując jak samiec omija najwrażliwsze miejsce. Poruszył udami prosząc "dalej", "więcej". Wraz z udami poruszył się ogon do połowy, jednym splotem zostając na drogim ogonie, a do połowy się odwijając i zdecydowany na drugą ofiarę chwycił jednym oplotem wokół lewego uda, podczas którego połaskotał mu kitką podbrzusze. Przywiązał tak swoim jego ogon do łapy i ciężarem ciągnął w dół, a najbardziej łapę, z domysłem po co.
Kwiat Uessasa
Polana
: 30 maja 2023, 14:17
autor: Kwiat Uessasa
+18
Oj słodki, drzewny samczyku, co niczym niebo w bezgwiezdną noc oświetla i daje ukojenie, zaś ty jesteś jego światłem, które tylko podsyca to co we mnie ponownie zapłonęło. Czemuś musisz mnie tak bardzo podniecać i kusić swoją delikatną wonią? Spojrzałem mu w oczy. Pełne czegoś... Co dawno nie widziałem. Och jak bardzo twój wyraz pyszczka przypomina Mirr... Mruczałem gardłowo, puściłem łydkę i sunąłem od ugryzionej łydki do jego palców. Sunąłem nosem, a za nim w ślad podążał język, zostawiając delikatny, wilgotny ślad mego chropowatego języka. Czułem jego fakturę delikatnych, drobnych akwamarynowych łusek. Wyczuwałem jego tętno i dreszcze. Wreszcie dotarłem do paliczków jego łapy. Wpierw je delikatnie polizałem, smakując. Zaś następnie jego palce pojawiły się w moim pyszczku. Delikatnie je ugryzłem i spojrzałem w oczy rzecznego samca. Chciałem teraz wiedzieć co myśli, co czuje. Chciałemby się rozstąpił w moich łapach. By mógł być pieszczony przez wyznawcę kwiecistego boga, Pana Serc Smoczych... Kątem oka widziałem ruchy bioder, oj nie nie. Ukojenie nadjedzie później. Teraz jest tylko piec i otwarty żar. Oj samczyku, jesteś jeszcze niegotowy, by mnie przyjąć... Przez parę oddechów obserwowałem go. Czułem jak zmienia sie pozycja jego ogona, który sunął przy moim na wskroś moich łaskotek i tłumionych dreszczy uniesienia. Nie chciałbym, by ujrzał jak taki drobny ogonek, potrafi tyle zdziałać. Ten cieły, futrzasty wąż delikatnie owinął się wokół moje łapki. Czułem jak ciągnie mnie w dół, próbując usadzić? Czy naprawdę tego chcesz kochany Tuiti? Zarechotałem cicho pozwalając pociągnąć się w dół. Lecz i ten poleciał ze mną...
Rzeczny Kolec
Polana
: 30 maja 2023, 15:34
autor: Udany Połów
+18
Zachichotał zwracając pysk spowrotem na niego. Głuchy pomruk wówczas wydobył się z jego gardła, kiedy na nim przysiadł i zmrużył ślepia z rozkoszy. Z kolei ucisk na udzie samca zelżał. Dopiął swego. Usadowił samca, z czego zadowolony rozpostarł rozradowany uśmiech na pysku.
Teraz poruszył skrzydłami i ich nadgarstkami chwycił się go za szyję. Uwiesił się wręcz na niej, choć z racji niewielkiej siły nie ciążył mu tak bardzo siłą jak mógł ciężarem. Po tym również z pomocą własnych mięśni przyciągnął swój przód ciała do jego. Przybliżył pysk do jego pyska i zamaszycie polizał go pomarańczowym ozorem po skroni. Powolutku, poznając smak każdej czarniutkiej łuski, przejechał po niej całej tuż przy podstawy ucha. Po czym z pomrukiem zadowolenia oparł brodę na jego karku.
W międzyczasie przemienił skrzydła u nasady szyi na łapy. Natomiast skrzydłami objął ramiona jego skrzydeł i tak się przytulił, w tym czasie biodrami wciąż znajdując się pod nim. Rzerzej rozstawił łapy czując jak coś prócz zadu samca się tam usadowiło. Przy tym ogonem bawiąc się w przeplatankę z jego ogonem.
Byłeś za daleko.
Zamruczał do jego ucha I pochwycił je z wcześniej zapamiętując, że mu się to podobało. Wargami przejechał po nim i chuchnął na ciepłym powietrzem z nozdrzy.
Kwiat Uessasa
Polana
: 30 maja 2023, 21:14
autor: Kwiat Uessasa
+18
Lot, a raczej upadek nie trwał wiele, lecz ponowne dotniecie klaty samczyka, zanurzenie się jego słodkawym zapachu pełnym feromonów tylko mnie jeszcze bardziej rozbudził. Serce zabiło szybciej, zaś ja mocniej uciskałem lędźwi młodzika swoim, który powoli robił się większy, wolno, rytmicznie, dochodząc do swojego docelowego rozmiaru. Kolejny oddech, a duże skrzydła przyjaciela i jego lekki ciężar uwiesiły się na mych barkach. Zaraz po tym roztapiający dotyk lekko szorstkiego języka, zostawiający palący ślad mego pożądania, które niczym żądza mordu, była zbyt trudna do pełnego panowania. Ślad od skroni po uszko. Nie umiejąc wytrzymać, zajęczałem i sam podświadomie ruszyłem lędźwiami, drażniąc tamte rejony sobą. Wręcz czując końcówka upragnioną drogę. Nie... On nie jest teraz gotowy. Boję się, że o rozerwę bez pieszczot, i przygotowania. To tylko nadal adept. Nie zrozumiałem, co powiedział, oddając się roztopom i dręczom, jakie ten wywołał drażniąc mój czuły punkt zwany uchem. Mogłem jedynie na granicy świadomości minimalnie się przechylić, zrobić miejsca na mą łapkę, by ta mogła podążyć drogą od jego lica przez szyję w okolicę brzucha. Och jak znowu chciałem posnamkować jego ust...
Rzeczny Kolec
Polana
: 30 maja 2023, 23:20
autor: Udany Połów
+18
Mrużył ślepia na nowe doznania, o które przyprawiał go samiec drażniąc jego lędźwi. Rosnący ucisk przyprawił go o chwilowo szybszy i głębszy oddech, z czego jeden wydech skierował do samczej skroni. Zajęknął się z głuchym pomrukiem. Ruszyłeś się! Syknął w umyśle na fale wzmożonego impuslu przechodzącego przez kręgosłup. Mózg odebrał je jak oprzyjemny bodziec, choć biodra niespokojnie się poruszyły, co nie było lepszym pomysłem, gdyż znów zachłysnął się powietrzem mrużąc powieki, kiedy pyskiem wciąż drażnił jego ucho. Czuł jak po chwili mrowi go od braku dalszego dotyku, a jednocześnie nie poruszył biodrami. W zamian ciaśniej owijając się wokół jego ogona oraz tuląc pysk do jego szyi. Po chwili jednak wraz z wędrującą łapą mocniej chwycił się samczych ramion wiedząc już gdzie się ta łapa zbliża. I chciał tego, i nie chciał, lecz czy tak, czy tak pozwalał samcowi na wszystko. A żeby zająć czymś przejęty umysł i go uciszyć zajął go odkrywaniem kolejnych miejsc jakie skrywa samcze ciało. Tym razem przesunął językiem zaraz za uchem, potem za rogami. Nastepnie przeniósł się i skubał mu językiem, wysuszając z wilgoci ciepłym powietrzem z nozdrzy. W podobny sposób schodził niżej, ąż nie dostałby się do górnej podstawy szyi. Poruszył uszami słuchając reakcji.
Kwiat Uessasa
Polana
: 31 maja 2023, 15:05
autor: Kwiat Uessasa
+18
Reakcja młodzika, była naprawdę niespotykana i ciekawa. Szybszy oddech, ponownie czułem jego serce przez łuskę. Delikatne mruki, rozchodzące się przy moim uchu. Jego reakcja, choć może brak... Nie czuję, że ukrywa co myśli. Lecz mnie to nie przeszkadza. Niestudzony polowi kroczę łapą w celowi, jego słodyczy co powinna być dużą przyjemnością... Powolutku nie spieszać się zjeżdżałem w dół. Było to mocno utrudnione przez tego szkraba, co szukał kolejnych punktów przyjemności na mnie. Gdyż z każdym kolejnym oddechem, jego oddechem, ciepłym co rozbijał się na mojej szyi tylko generowały dreszcze. Wraz za dreszczami, ciche sapnięcia pełne pożądania, przyjemności. Lecz gdy do tego doszedł język przy moim uchu, z psyka wydało się stłumione jęknięcie. Samczyku, znowu to zrobiłeś. Odkryłeś kolejne miejsce... Miejsce, gdzie lekki dotyk, wręcz całus wyzwoli pokłady przyjemności... Wraz z sunącym językiem ja... Ja rozpuszczałem się w tej przyjemności. Delikatnie i cicho jęczałem, lekko wierciłem się. Pomimo tego jak mnie trzymał,. Ja rozpuszczałem się tym, co robił. Czułem, jak ocieram się sobą o niego. Drażniąc wszystko... Ostatkami rozumu i chęci sprawienia mu jeszcze większego nieba. Zbliżyłem łapę, ocierając sie wierzchem o samczyka, a puszkami miejsce tuż obok.
Rzeczny Kolec
Polana
: 01 cze 2023, 0:01
autor: Udany Połów
intymność
Dreszcze nawiedzały również jego ciało. Przechodziły impulsem przez kręgosłup uwrażliwiając ciało bardziej i bardziej. Czuł każdą łuską miejsca, w których jego ciało dotykało ciała Kwiatu. Oh Kwiecie...Poruszył uchem na oczekiwany rezultat, choć tym samym i on poczerwieniał pod łuską. Oszzz.. Teraz nie samczyk, a On się poruszył z czym już nie umiał się uspokoić. Uchylił pysk w bezdźwięcznym syku, wstrzymując wdech powietrza, z którego wyewoluował jękliwy pomruk, cichutki jakby szeptał go wprost do liźniętego ucha samca. Po tym wolniej przejeżdżał językiem po jego łuskach Wolniej oraz to mocniej, to słabiej, a innym razem podrywając język i wzdrygając się na co większe, co mniejsze poruszenie się samca. Gdyż wiązało się ono z ruszaniem jego nadwrażliwości, gdzie i pewna niewygoda dawała o sobie znać, jak i podniecenie oraz przyjemność. Zmrużył ślepia czując jak spina się i zaraz po tym mięknie pod tym dotykiem, zapachem i ciepłem. Wiotkimi mięśniami poprawił łapy na jego ramionach czując, że się zsuwa, kiedy nieświadom poluzował uścisk. Zahaczył szponami za jego kryształy na nich, lecz tak aby go nie skrzywdzić i trzymał się go z pyskiem schowanym w jego szyi. Po chwili wysunął go stamtąd. Otarł się pyskiem o szyję, łasząc się z doprawdy niewielką siłą, niezdolny do większej tym razem. Przesunął go tak do łba samca, gdzie z wysuniętym językiem uchylił paszczę. Dalej. Prosił w myślach całując wysuniętym językiem jego uszko.
Kwiat Uessasa
Polana
: 01 cze 2023, 23:32
autor: Kwiat Uessasa
kontynuacja intymności
Ciepły, a zarazem wilgotny ślad robił spustoszenie w mojej głowie. Odbierał ostatki woli, oddając się zwierzęcemu instynktowi. Roztapiał oddech, drażniąc, iż tak nadwyrężona językiem szyję. Czułem to jak powoli sunącą kroplę rozgrzanej stali. Wraz z każdym jego... Jego zmianą taktu, wyrywał kawałek mej przyjemności z zakutej w cichym jęku. Tuiti.... Oddałem się młodzikowi bez reszty i jego drobnemu języczkowi. Szkoda, że tak całego zjeść mnie nie może. To byłoby zbyt cudowne, aby było jakkolwiek możliwe i prawdziwe. Nawet nie przeszkadzało mi, jak młodzik oparł się. Znowu moje ciało przeszedł dreszcz przyjemności, jego język wraz z lekkim łaszeniem się, niczym delikatne zaproszenie, bym mógł spełnić jego przyjemności, bym pokazał mu do nieba schody. Nie mogąc sie dłużej wstrzymywać, otarłem łapą na oślep duł podbrzusza, Czułem jak jego mięsie reagują na moją dużą łapę.
Powoli ona z krążyła, raz w górę, raz w dół. Lecz po chwili dotarła do celu, jaki był już pokazany samczyk w miejsce wersji. Delikatnie wierzchem szpona drażniłem go od podstawy, aż po końcówkę. Dopiero wtedy, lekko Obiałę go w swoją dłoń. Pomimo tak śmiałych ruchów. Niepewność wręcz biła od tej łapy pokrytej łuską. Wolną łapą delikatnie położyłem na grzywę smoka słońca. Głaskałem ją, bo nie mogłem nic zrobić bardziej roztapiany słodycza tego osobnika, jego wonią, pełna feromonów, gdzie tylko resztki umysłu walczyły, by nie rzucić go na ziemie, nie zważając na nic i pokazać swoje prawdziwe pożądanie, rozpustę i wieczny głód.
Rzeczny Kolec
Polana
: 03 cze 2023, 17:17
autor: Udany Połów
+18 intymność
Górska łuska na samczych łopatkach stała się pod jego wrażeniem twarda i gładka. Oparł się na niej, na nich, na jego barkach i trzymał przylegając doń szponami, palcami, dłońmi i przedramionami, które spięcie podtrzymywały ciało turkusowego, a potem jakby zabrakło w nich sił albo się poddały. Po prostu spoczęły obejmując samca szyję i tylko dzięki przyległym do barków łap samczyk nie opadł jeszcze na grzbiet, na podłogę groty.
Wciąż chciał być z nim blisko. Chciał wciąż pieścić jego uszko. Jakby leżał, nie sięgałby! Jednak jak tu je pochwycić, kiedy on pochwycił jego? Syknął, mruknął tuż przy jego uchu w które powiał ciepły oddech. Ciało zamiast współpracować z nim, robiło sieczkę z umysłu i rządziło sobą same oddając się samcowi.
Wtuliło pysk w jego szyję. Drażnione miało już dość analizowania bodźców, a przyjmowała je pełną piersią, z której wydobywał się nierówny oddech. Nie miał sił rządzić ogonem, który polecony wokół Kwiatu wisiał luźno, jak luźno potrafiły być jego łapy, które raz kurczowo zaciskały szpony, a drugim razem puszczały i rozluźniały gotowe przyjąć kolejne doznanie z między ud.
Samiec zagościł przy nim, nad nim, w nim w postaci nieulotnej wiśniowej woni i zapachu szałwi. Otoczył go i otworzył na siebie poddając go sobie w postaci ciała i ducha.
Grzywa oplotła palce. A mały samczyk ugniatany i głaskany śmiał się drgając i twardniejąc. Za każdym razem witał go podobnie, razem ze smoczym pomrukiem wydostajacym się z gardła.
Kwiat Uessasa
Polana
: 07 cze 2023, 23:29
autor: Kwiat Uessasa
+18 intymność part kolejny
Ciepło, które biło w mojej lewej łapie, rosło i twardniało w pulsach. Powoli wydostawało się poza obręb mojej łapy, a na jej krańcu czułem delikatnie sok. Zamruczałem i poruszyłem nią, drażniąc go lekko wilgotną łapką. Tuiti stawał się coraz bardziej dojrzały, mimo wszystkich pomruków i jęków. Rozpływałem się w uroku tego stworzenia. Och, drogi samczyku, ogień mojej duszy, iskra ożywiająca mój las. Mój instynkt wołał, abym mu się poddał. Skosztowałem słodyczy samca, chcąc poznać, jak został obdarowany przez los. Ścisłem go mocniej, badając strukturę i fakturę.
Moje serce zabiło mocniej, gdy fala feromonów unoszących się z krocza młodego łowcy dotarła do mojego nosa. Puściłem jego grzywę i delikatnie go zdjąłem z siebie. Patrzyłem na niego łakomym wzrokiem, a jego przyrodzenie wyślizgnęło się z mojej łapy. Spojrzałem mu głęboko w oczy, oblizując resztki akwaraynowych soków z mojej łapy. Chciwie oblizałem pysk, zbliżyłem się ponownie i całowałem go namiętnie, odczuwając jego słodkawy języczek i wyczuwając intensywny zapach bijący od jego ciała.
Po chwili oddychania rozerwałem nasze pyski, puściłem jego podbródek i patrzyłem, obecny w całej swojej okazałości, buchając swoją wonią...
Rzeczny Kolec
Polana
: 08 cze 2023, 0:45
autor: Udany Połów
+18 intymność
Samiec z pewnością poczuł szpony jak igiełki wpijające się w jego łuski, kiedy to samczyk wzburzany szlachetnym dotykiem odpowiadał różnego rodzaju pomrukami, stęknięciami i też samym ciepłym powietrzem ulatujacy strumieniem z nozdrzy wprost na samczą szyję, którą łaskotało grzewczo. Pewien dyskomfort odczuwany na początku wkrótce stawał się czymś co chętnie przeżywał całym ciałem. Zaczynał się przyzwyczajać do ciepła jego łapy, a mniejszy on wpasowywał się w nią przy co kolejnym ruchu. Ciało też już wiedziało, kiedy odpowiadać jękiem, a kiedy przeczekać z pomrukiem dreszcz idący przez kręgosłup.
I tak było do momentu, kiedy wszystko odczuwał bardziej, mocniej, intensywniej. I nagle z brakujących sił, zebrał resztki podciągnął się ocierając szyję o jego, po czym trzymając łeb wysoko z głębokim pomrukiem i drżeniem przymkniętych powiek skubał językiem jego łuski w momencie, gdy ścisnął go mocniej. Nie umiał wtedy już inaczej jak przerwać wszystko i zamruczeć tuż niedaleko ucha samca.
Poruszył tylną łapą, aż oparł ją na samcu i ze spięciem mięśni odczuwał jak fala rozkoszy rozluźnia mu mięśnie. Zapach feromonów doszedł także do jego nozdrzy. Odetchnął nimi i niczym nimi oczarowany uniósł powolnie zmęczony łeb i delikatnie, bezsilnie, lecz z uczuciem czyścił go po pysku, A wtedy zabrał łapę. Poruszył swoimi niespokojnie, lecz zaraz odpuścił poszukiwania łapy zbyt opadnięty z sił. Z tego też powodu nie stawiał się kiedy ten go z siebie zdjął. Położył się pod nim, na swoim lewym boku, na ziemi. Lekko zwinięty grzbietem do niego wyciągnął ospale szyję i przyglądał się spod zmrużonych ślepi, lecz spojrzeniem bystrym i wprost zauroczony w smoku, na którego teraz zerkały czysto odbijając światło jego kryształów.
Poruszył wąsami. Uśmiechnął się delikatnie, z życzliwością. Wystawił język, którym polizał samca po nosie. Po tym zszedł na resztę pyska czyszcząc go ze swoich mazi niczym pisklę po wykluciu. Z uczuciem i pasją, a jednocześnie chciwie, gdyż nie odpuszczał, choćby już niczego nie było. Łapczywie oblizał wargi przestają. Popatrzył znow na samca, kiedy łapa jego chwyciła go za brodę.
Nie musiał on całować. Samczyk widząc tę spojrzenie oraz ten pociąg do jego pyska, sam niezwykle chętnie złączył je w pocałunku. W trakcie schował język i złączony jedynie nosami odpoczywał ze zmrużonymi ślepiami. Chłonął woń swoją, jego oraz wkradajacej się deszczówki. Tę pomieszanie jednocześnie go otrzeźwiło, lecz też przyprawiało o większą senność.